Wesołe miasteczko  - Page 3 DpyVgeN
Wesołe miasteczko  - Page 3 FhMiHSP


 

Wesołe miasteczko

Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Wesołe miasteczko Pią 17 Maj 2024, 15:30

Oświadczyny były wyjątkowe i nawet taki buc jak Giotto wiedział o tym doskonale. Nie każdy przygotowałby to w taki sposób jak on, nie mówiąc już o tym, że jeszcze podczas tego samego wyjazdu wzięli ślub. Co prawda nie wykorzystał wszystkich swoich pomysłów, które miał, ponieważ była to też niejako spontaniczna decyzja podyktowana wieloma czynnikami i po prostu nie sposób było to zorganizować. Niemniej jednak z czasem okazało się, że to nie była spontaniczna, a bardzo przemyślana decyzja, do której Nero musiał po prostu dojrzeć. Nie każdy w wieku 4 lat był już na to gotowy.
Mimo wszystko odpowiedź żony połechtała mu ego, bo dobrze było czuć się docenionym, nawet jeśli jego twarz nie wyrażała teraz niczego. Przy ich stażu relacji córka Nyks nawet przez brak reakcji mogła wywnioskować bardzo dużo i tym samym również dlatego nie wkurzała się na męża o to, że ten jest tak oszczędny we wszystkich słowach i gestach. Wiedziała, że gdzieś tam pod tą drugą skórą wywiera na niego wpływ i Giotto odczuwa takie emocje jak radość, wesołość czy szczęście.
Zanim jednak przeszli do słuchania całej historii oświadczyn i ślubu, przyszedł moment na skosztowanie pizzy przez wszystkie trzy Nero, na co męski odłam rodziny patrzył tylko z mniejszym lub większym rozbawieniem, wyłączając oczywiście małego Lucę, który miał wszystko w dupie za przeproszeniem i największą atrakcją był dla niego mały patyk leżący na stoliku, po którym chodził od kilku chwil.
Córka Nyks w końcu znalazła w sobie trochę sił na to, by oprzeć się kawałkowi pizzy i tym samym zaczęła zaspokajać ciekawość starszych dzieci, które ewidentnie były złaknione historii o swoich rodzicach. Takie zachowanie wcale nie dziwiło, bo zapewne każdy chciałby znaleźć się na ich miejscu i mieć szansę porozmawiać z tymi, z którymi z różnych przyczyn nie było im dane rozmawiać. Nero skupił się zatem na tym, by słuchać jednym uchem opowieści Elisy oraz by zabawiać Lucę, który jedynie na moment zainteresował się jego zarostem, ale zaraz zaczął coś grymasić i chyba zanosiło się na to, że jego nastrój może się popsuć. Na szczęście na razie grał twardziela, choć dla bezpieczeństwa Giotto powąchał też tyłek malca, by upewnić się, że nie zostawił tam jakiejś śmierdzącej przesyłki.
Kątem oka obserwował to starszy Luca, który chyba odczuł jakiś dziwny dyskomfort w związku z faktem, iż ojciec wąchał… poniekąd jego pupę. Giotto dostrzegł to i wzruszył lekko ramionami, nie mając wyjścia. Brakowało tylko typowo boomersko-rodzicielskiego tekstu w stylu „jak będziesz miał swoje dzieci, to zrozumiesz”. Problem polegał na tym, że Luca to doskonale rozumiał, jednak w dalszym ciągu wywoływało mały dyskomfort.
Luna spojrzała z krytycznym spojrzeniem na ojca.
- Wiesz co to jest? – zacytowała słowa matki z małym oburzeniem. - Masz szczęście, że to naprawiłeś, TATUSIU – celowo podkreśliła ostatnie słowo, co przy tej intonacji można było chyba traktować nawet jak swego rodzaju groźbę. Syn Fobosa rzecz jasna pozostawał niewzruszony, ale też był skłonny przyznać córce racje, gdyż dzisiaj rozegrałby to trochę inaczej. Najważniejsze było jednak to, że Elisa się nie obraziła na niego za to i co więcej, pierścionek przyjęła.
Mimowolnie uniósł lekko kącik ust w uśmiechu, kiedy żona wyraziła podziw dla jego umiejętności perswazji. Zgadzał się z tym, że urzędnicy, zwłaszcza włoscy, raczej nie praktykują pracy w weekendy, ale jak to ukochana określiła – Nero miał po prostu swoje sposoby na to. Był przecież z Palermo, znał tu wiele osób, obracał się w niejednym towarzystwie i tym samym, miał do odebrania kilka długów. Nie mówiąc już o tym, że w ostateczności mógł torturować urzędnika, by ten zgodził się w ramach świętego spokoju i oszczędzenia życia. Na szczęście do takich ruchów nie musiał się posuwać.
W wolnej chwili Giotto chwycił za frytkę i podjadł ją, na co od razu zareagował mały Luca i bez pytania wgryzł się w pozostałą część. Był to jednak ten ziemniak z solą, więc syn Fobosa miał nadzieję, że Elisa nie dostrzegła tego, iż odrobinę nagiął zasady. Czy może raczej doprowadził do tego, że syn je złamał.
Kiedy dzieci zarzuciły go pytaniami, minęła chwila nim pozbierał myśli i zawahał się przez moment. Nie chciał dzielić się z Luną i Lucą tym, co stało się z jego poprzednim dzieckiem, bo rana była tym większa, gdy bliźnięta przyszły na świat. Widząc jednak spojrzenie Elisy oraz będąc winien nastolatkom prawdy, nie zamierzał się wymigiwać od odpowiedzi czy zrzucać jej na ich matkę.
- Nie jestem zbyt dobry w… takie rzeczy – zaczął spokojnie. - Kocham waszą matkę od zawsze. Czasem po prostu trzeba czasu, by podjąć dobrą decyzję – wyjaśnił pokrótce i spojrzał na miłość swojego życia. - Ja miałem to szczęście, że moja bratnia dusza na mnie zaczekała – uśmiechnął się lekko, a jego ton był wyjątkowo czuły i miły jak na Giotto, co tylko dodało pozytywnego wydźwięku całej tej odpowiedzi. Nastolatkowie przez moment mogli dostrzec, jak żywą, szczerą i silną miłością darzy Elisę ich ojciec, co pewnie dla każdego dziecka jest swego rodzaju powodem do radości. Każde przecież chciałoby, by ich rodzice byli bratnimi duszami. Elisa i Giotto byli.
Zaraz jednak mina syna Fobosa zrzedła, ponieważ trzeba było odnieść się do jeszcze jednej, bolesnej kwestii.
- Byliście planowani, nie jesteście wpadkami – potwierdził, by bliźnięta nie miały wątpliwości. - Ale wasza matka ma rację. Na początku nie chciałem dzieci – rzucił spokojnie i chłodno. - Bo kiedyś już jedno miałem, ale niestety… nie dożyło narodzin – wyjawił, po czym instynktownie docisnął Lucę do siebie, chcąc nie tylko zapewnić małemu lepszą pozycje, ale by też uzyskać w jego drobnym ciałku wsparcie, którego potrzebował w tym momencie.
- Mamo, byłaś w ciąży przed nami? – spytała zdziwiona Luna, na co od razu zareagował Giotto.
- Nie, Luna. Przed waszą matką była inna kobieta i to ona zaszła w ciążę. Niestety zginęła podczas ataku na obóz, a wraz z nią dziecko, które nosiła w brzuchu – wyjaśnił, po czym spojrzał najpierw na Lunę, a później na Lucę, którzy nie takiej odpowiedzi oczekiwali. O dziwo jednak żadne z nich nie zareagowało jakoś gwałtownie, choć po nastolatce było widać, że tej nieco ciężej było przetrawić ten fakt. Więcej jednak Giotto nie zamierzał tłumaczyć, gdyż nie oczekiwał wsparcia ze strony nikogo poza Elisą. Ona rozumiała jego ból, gdyż sama na myśl utraty dzieci popadłaby w obłęd, a skoro syn Fobosa przeżył to na własnej skórze, to jak żona mogłaby być o to w jakikolwiek sposób wściekła? Chyba, że ukrywała prawdziwe emocje i karmiła go kłamstwem, o co mąż jej zupełnie nie posądzał. Nie miał ku temu powodów.
Nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwał dopiero mały Luca.
- Tata – rzucił w kierunku Giotto i wyciągnął w jego kierunku rączki, by zaraz znów pogładzić zarost ojca. Heros uśmiechnął się na ten widok i poczuł, jak w mig opuściły go negatywne emocje związane z tym przykrym wspomnieniem.
- To przykre, tato – odezwał się w końcu starszy Luca. Luna spojrzała na swojego brata spod byka, jednak zaraz odetchnęła nieco głośniej i obróciła wzrok ku matce, która się nią zajmowała. Następnie znów obejrzała się za ojcem.
- Nie chciałeś dzieci, bo bałeś się, że znów może to się tak skończyć? – spytała córka, na co Giotto nie odpowiedział, jednak jego spojrzenie całkowicie wystarczyło. Mężczyzna był potomkiem boga strachu i duma nie pozwalała mu przyznać przed kimkolwiek tego, że on też się czegoś boi. Nawet przed własnymi dziećmi. Jedynie Elisa doświadczyła tego „zaszczytu” z jego strony i najpewniej jeszcze długo tak pozostanie, nieważne jak bardzo Nero kochał swoje dzieci.
Mimo to, Giotto zebrał się na odwagę, by coś powiedzieć.
- Wy i wasza matka jesteście dla mnie wszystkim – zaczął. - Jeśli kiedykolwiek bym Was stracił, zszedłbym do samego jądra Tartaru, by Was odzyskać – powiedział pewnie, bo takie były fakty. On już to zrobił, bo przecież jego udział w misji wynikał wyłącznie z troski o rodzinę i ochronę Elisy. Więc co dopiero gdyby miał tam ruszyć ratować ukochaną oraz swoje dzieci i je wskrzesić. Zeus, Odyn, Posejdon, Hades, Thor i Baldur razem wzięci nie byliby w stanie go powstrzymać.
Luna znów przeniosła wzrok, tym razem na matkę.
- Mamo… a ty jak się z tym czułaś? – nawiązywała rzecz jasna do tego, że inna kobieta nosiła dziecko jego ukochanego i to w dodatku jako pierwsza.
Tym razem to Luca stanął w obronie ojca.
- Siostra, nie czepiaj się taty – rzucił konfrontacyjnie. - Nie mamy 5 lat, żeby wierzyć, że rodzice są razem od zawsze. Każde z nich miało życie przed drugim i to nic złego. Sama miałaś już ze trzech chłopaków… ostatnio tego durnia, Craiga? – sprzedał siostrę Luca, na co Giotto od razu przeszył wzrokiem swoją córkę.
- Masz chłopaka? – rzucił chłodnym, typowo nerowskim tonem syn Fobosa, a Luna spojrzała tylko na swojego brata i już miała ochotę pacnąć go w łeb za to, że się wygadał.
- Nie mam, Luca pierdoli głupoty – odpowiedziała oburzona brunetka. Giotto oczywiście nie dał temu wiary, toteż od razu włączył mu się tryb protekcji i nie miało znaczenia to, że Luna zarzekła się, iż nie ma żadnego chłopaka. Fakt, że ktoś w ogóle się nią interesował był już powodem do tego, by zamknąć ją do końca życia w jej pokoju, którego jeszcze co prawda nie miała, ale to nawet lepiej, od razu mogą pomyśleć o antykwasowych kratach w oknach.
- Teraz może i nie masz, ale jeszcze ze 2 miesiące temu widziałem jak… – Luna strzeliła brata w głowę przerywając mu, a Giotto ponownie spojrzał na syna.
- Widziałeś jak co? – dopytał, przybierając bardzo władczy i bezceremonialny ton, co mogło zostać nawet potraktowane jak swego rodzaju przymus z jego strony, by wyciągnąć informację od Luci.
- Żebym zaraz ja nie powiedziała im o twoich treningach z Sofią – celowo położyła nacisk na słowo „treningach”, by nabrało to dodatkowego znaczenia. To już Giotto jednak nie obruszyło aż tak bardzo jak fakt posiadania chłopaka przez córkę. Ciekawe jednak, co na to Elisa…
Wesołe miasteczko
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Nordycka-
Skocz do: