Anya Aleksandrovna DpyVgeN
Anya Aleksandrovna FhMiHSP


 

Anya Aleksandrovna

Anya Aleksandrovna
Anya Aleksandrovna
Anya Aleksandrovna Nie 21 Kwi 2019, 16:07

Prezentacja
Imiona: Anya Alina
Nazwisko: Aleksandrovna
Wiek: 31 lat
Pochodzenie: Soczi, Rosja
Staż w obozie: 20 lat
Rodzic: Magni
Drużyna: Tyra
Ranga: Członek drużyny
Zajęty wygląd: Alina Kovalenko
Aparycja
Kobieta, choć ma na karku ponad trzydzieści lat, zdecydowanie wygląda na znacznie mniej. Może dzięki ryżawym włosom, które zwykle fruwają wokół jej lica niczym szalone, a może dlatego, że wydaje się dość frywolna w zachowaniu. Sama kwituje to dobrymi genami po, rzecz jasna, swojej matuli.
Mierzy równe sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu przy pięćdziesięciu ośmiu kilogramach wagi. Jest umięśniona, niebywale silna i zwinna. Na świat spogląda zielono-szarymi oczyma, w których zwykle można dojrzeć butę oraz arogancję.
Zwykle nosi pastelowe kolory, choć tak po prawdzie wygląda dobrze we wszystkim. Ubiera się w dopasowane stroje, przeważnie jednak zakłada sukienki, które podreślają jej wąską kibić. Jest z budowy klasyczną gruszką - wąskie ramiona, choć umięśnione, wydają się niezbyt imponujące w porównaniu do szerokich, acz ładnie zarysowanych bioder. Niemniej, pozory zwykle mylą i tak też jest w przypadku Anyi.
Charakter
#agresywna #złośliwa #zaborcza #terytorialna #lubująca się w siłowych rozwiązaniach #raczej konfliktowa #uparta #aczkolwiek pozytywnie nastawiona do świata #frywolna #szczera #wolny duch #ekscentryczna #cyniczna #lojalna #wierna #mimo wszystko empatyczna, choć nie zawsze jej to wychodzi #z dużym dystansem do świata
Przykładowy post

Ciemno, wilgotno i śmierdząco. W tych trzech słowach Anya mogła opisać swoją wycieczkę do San Francisco. Co prawda w ciągu dnia było tutaj całkiem zacnie, most Golden Gate robił niesamowite wrażenie, ale po zmroku wszystko jakby szlag trafiał. A może dlatego, że znajdowała się teraz w najbardziej zadupionej i najbiedniejszej części Chinatown, gdzie uliczkami przewalały się hordy szczurów, zaś każdy kąt śmierdział fekaliami.
Ruda kobieta o niepozornym wyglądzie wydawała się, dla każdego postronnego obserwatora, błąkać po okolicy. Prawda była jednak zgoła inna. Doskonale wiedziała, czego szukała.
- Hej, niunia! To chyba nieodpowiednia pora na spacerki, co? - Nieprzyjemny rechot dotarł do uszu półbogini, która jednak niespecjalnie zareagowała na ten subtelny rodzaj zaczepki.
Jej sportowe buty nie czyniły niemal żadnego hałasu, czarne wąskie spodnie, opinające jej nad wyraz krągłe pośladki, nie szeleściły, a granatowa koszulka ze Star-Lordem pokazującym środkowy palec była idealnie dopasowana do umięśnionego ciała i wydatnego biustu. Córka Magniego wydawała się nieuzbrojona, bezbronna. Jak perfekcyjna, wyśniona wręcz ofiara brutalnego półświatka. Całego obrazka dopełniały jej rude, długie włosy, które kaskadami spływały po jej ramionach i zasłaniały plecy prawie do granicy lędźwi. W niewyraźnym świetle rzadko rozstawionych lamp i ogólnego brudu Anya wydawała się niczym eteryczny byt, niepasujący do scenerii.
- Laska, mówię coś do ciebie! - warknął zniecierpliwiony i w momencie, gdy Aleksandrovna zamierzała podejść do dość obskurnie wyglądających drzwi, jej drogę zagrodził wielkolud pokroju Pudzianowskiego.
Prychnął pod nosem i pokręcił szerokim karkiem, całą swoją osobą zasłaniając docelowy punkt na trasie wycieczkowej, którą obrała sobie córka Magniego. Skrzyżował ręce na szerokiej klacie, a koszulka opinająca jego bice jęknęła cichutko, jakby szwy materiału miały zaraz pójść każdy w swoją stronę. Drugi bodyguard wyglądał podobnie, trzymał się jednak bliżej swojego, jak Anya założyła, pana, który nie wyglądał już tak imponująco. Wpisywał się raczej w charakterystykę typowego fajfusa z małym fiutem, który, prócz wyszczekanej mordy, niczego sobą nie reprezentuje.
- Denver, syn Chione, jak mniemam? - Anya zrobiła dwa kroki w tył i przeniosła wzrok na szefa bandy. - Jeden z przydupasów Midnighta i ktoś, kto się wpierdala z interesem tam, gdzie nie powinien.
Denver nie wydawał się zdziwiony tym, że ruda go rozpoznała. Miast tego na jego twarzy pojawiła się irytacja.
- Słuchaj, niunia. Nie obchodzi mnie, który z tamtych chujów cię tutaj przysłał, ale... albo liczą na to, że tutaj zdechniesz, zostaniesz sprzedana do burdelu, albo kpią z NoGods. - Zacisnął mocniej szczękę i mruknął kilka niewyraźnych słów pod nosem.
- Szefie, mam się jej pozbyć? - zapytał stojący przy drzwiach kark i zrobił niezbyt mądrą minę.
- Pozbyć? - powtórzyła słowo Anya i zadarła wysoko głowę.
Pudzianowski zmrużył swoje świńskie oczka i zacisnął pięści, wokół których pojawiły się smużki fioletowo-mglistej energii.
Kolejny półbóg. A sądziłam, że te żółte pizdy mają deficyt w szeregach, pomyślała Rosjanka i stanęła pewnej na nogach, rozkładając ciężar ciała równomiernie.
- Pozbyć to się możesz śmieci z kosza, bałwanie. - Jej zielono-szare oczy błysnęły złowrogo. Każdy z trzech mógł weń dostrzec niewielkie wyładowania elektryczne, które mogły im zasugerować, z czyją córką mają do czynienia.
- Laska, weź lepiej stąd wypierdalaj. Nas jest trzech, ty jedna. Co najwyżej możesz nas popieścić po jajach tymi swoimi prądami, czy czymkolwiek tam próbujesz miziać – odparł kpiąco Denver. - Nie dostaniesz tych artefaktów, więc lepiej będzie, jeśli podkulisz ogonek i zawrócisz, bo nie wróżę ci zbyt kolorowej przyszłości.
Dwóch karków zaśmiało się głośno i wyjątkowo paskudnie, łypiąc teraz bardziej niż napastliwie w stronę niedużej kobiety, która wydawać im się mogła obecnie jako nazbyt łakomy i łatwy kąsek. Cóż, próżne ich nadzieje i wyobrażenia, ale w końcu to nie ich wina, że są głupi, prawda?
- Mam nadzieję, że macie wykupione dobre ubezpieczenia. Może chociaż wypłata hajsu za wasze martwe ścierwa będzie dość sowita, bo za życia nawet za dopłatą nikt by was nie chciał. - Jeśli ton Denvera był kpiący, tak ten Anyi wręcz ociekał pogardą dla tychże trzech knypków.
Ruda nie czekała już na żaden ruch z ich strony. Skoro chcieli w ten sposób pertraktować, Aleksandrovna nie miała nic przeciwko. Dla niej nawet lepiej. Dawno nie ćwiczyła, nieznacznie się zastała, zaś sama podróż do San Francisco ją mocno znudziła. Odrobina adrenaliny jej nie zaszkodzi.
Nim zrobiła cokolwiek, wyciągnęła z kieszeni telefon, włączyła zapętloną piosenkę, głośność ustawiła na maksymalny poziom i schowała go z powrotem. Wszak każdy heros musi mieć swój battle theme.
- Beg for forgiveness; no need to ask... - zanuciła wraz z wokalistą i uśmiechnęła się promiennie.
Pierścień, który nosiła na serdecznym palcu prawej ręki zamienił się w pokaźnych rodzajów młot, niemal do złudzenia przypominający sławetny Mjölnir. Nim Pudzianowski zdążył uformować wokół swoich pięści bardziej zbite cząstki materii, Anya wbiegła w niego, zaś młot, wokół którego trzaskały wyładowania elektryczne, trafił jegomościa w głowę, skutecznie odrzucając go w stronę swojego kolegi i szefuńcia. Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw, prawda?
Pudzian poleciał jak szmata i wydawało się, że koleś is dead, ale nadal coś tam kwilił mrukliwie pod nosem. Ruda nie miała jednak czasu, aby się nad tym zastanawiać. Od razu została zaatakowana przez drugiego wielkoluda, który próbował ciąć w jej kierunku swoim mieczem. Na oko półtorakiem. Ostrze błyszczało złowrogo, zaś w momencie zderzenia z Odalą – młotem Aleksandrovny – zapłonął pomarańczowym ogniem.
- Rush as we cross the speed of sound... – Jej głos idealnie wkomponował się głosy wokalistów, zaś sama w międzyczasie zrobiła unik, gdyż nie tylko kolega Pudziana atakował.
Denver zaczął rzucać w jej kierunku aż nazbyt śmiertelnie wyglądającymi lodowymi pociskami, których ruda raczej nie chciała poczuć w swoim ciele. Jedynie, co mogła przyjmować i czuć dogłębnie, to penis swojego kolejnego kochanka. Wszystko miało się odbywać na jej zasadach, a to, co serwował jej syn Chione mocno kłóciło się z jej definicją bolca sprawiającego przyjemność.
- Faster than lightning, we are higher than life...
Wolną ręką posłała w jego kierunku kilka sekwencji wyładowań elektrycznych i powróciła do mięśniaka, który tym razem trafił w jej przedramię, rozcinając skórę. Poczuła irytujące pieczenie, które tylko zezłościło ją jeszcze bardziej. Z racji, że miecz płonął, skóra wokół nacięcia doznała poparzeń co najmniej drugiego stopnia. Zwyczajne ostrze nie zrobiłoby jej żadnej krzywdy.
- Ty fiucie! - krzyknęła ruda.
Skórzany pasek, który był przymocowany do trzonu młota, założyła na nadgarstek. Samą Odalę rozbujała mocno, wtłoczyła weń dawkę mocy, następnie zrobiła obrót, kolejno wypad do przodu i z całym impetem uderzyła wielkoluda w splot słoneczny. Iskry przeskoczyły na ciało oponenta w trakcie zetknięcia się młota ze skórą tegoż i intensywnie popieściły mężczyznę, na kilkadziesiąt sekund wyłączając go z gry.
Anya od razu ruszyła ku Denverowi, względnie skutecznie rozbijając pociski, które nadal w nią ciskał. Odala kręciła się na pasku z zawrotną prędkością, osłaniając swoją właścicielkę przed atakami, a druga ręka rudej nieustannie posyłała ku członkowi NoGods zestawy naładowanych energią piorunów.
- I make my rules - zanuciła w momencie, gdy znalazła się na tyle blisko lekko spanikowanego Denvera.
Ten wytworzył między nimi dość gruby lodowy mur. Nie wziął pod uwagę faktu, że po jego stronie, od tejże przeszkody, ku niemu samemu, pozostała subtelna lodowa ścieżka, która z racji wyższej temperatury w mieście – mamy w końcu sierpień! - dość szybko zaczęła się zamieniać w kałużę. Anya wzięła zamach, po czym uderzyła Odalą w przeszkodę, a wyzwolona podczas zderzenia elektryczność podążyła wytworzonym przez Denvera szlakiem, rażąc go tym samym i powalając na brudny bruk.
Lodowa tafla pękła, zaś Aleksandrovna usłyszała krzyk czystego wkurwienia i zaskoczenia. Nie zdążyła jednak zrobić kroku, gdyż Pudzian, który wszak na dzień dobry dostał w mordę, wpadł na nią niczym taran, wytrącił młot z ręki, a ścisnąwszy ją swoją mocą w końcu rzucił na ścianę najbliższego budynku, o którąż to uderzyła, aby finalnie gruchnąć o ziemię. Jęknęła głucho, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Nim zaczęła kumulować w sobie energię, aby poprzez jej erupcję rozerwać mgliste okowy, którymi była skuta, poczuła jak silna ręka szarpie ją za włosy i unosi do góry.
- Ty kurwiu! Wiesz ile lat zapuszczałam taką fryzurę? - warknęła do Pudziana, który zawiesił jej twarz na wysokości swojej mordy i przybliżył ją znacznie.
To był jego błąd, gdyż zaraz po wypluciu z siebie tejże wiązanki, Anya uderzyła go swoim czołem prosto w twarzoczaszkę, nic sobie nie robiąc z tego, że najpewniej będzie mieć na środku potężnego guza. Wykorzystała fakt, że jego moc osłabła, wyswobodziła swoje nogi i z całą mocą kopnęła go w okolice krocza, celując w miękkie tkanki na środku. Kwiknięcie niczym u prosiaka przekonało rudą, że tym razem trafiła. Tak samo poświadczył o tym fakt, że mężczyzna puścił jej włosy, przez co niezbyt z gracją upadła na dupsko.
- Шлюха! - zaklęła.
Nie miała jednak czasu na rozpaczanie nad swoimi pośladkami. Akurat w momencie, gdy drugi przygłup wybudził się z marazmu, córka Magniego doskoczyła do swojego młota.
- You cannot control me now. Sky's on fire and the house burns down. Scene of the crime at the end of line... – wykrzyczał wokalista, zaś ruda wystrzeliła do przodu.
Będąc już wybitnie wkurwioną całą tą farsą postanowiła zakończyć przedstawienie. Zebrawszy w sobie tyle mocy, ile tylko mogła, przelała ją w Odalę, którą uderzyła w bruk, rozsyłając dookoła intensywne wyładowania elektryczne, rażąc tym samym wszystkich trzech oponentów, przeciążając przewody oraz urządzenia. W tym i swój telefon, który, choć podrasowany z racji mocy właścicielki, nie wytrzymał napięcia. Nie pierwszy raz.
Intensywność piorunów, które rozniosły się po okolicy po kilkunastu sekundach zaczęła słabnąć, stopniowo pogrążając okolicę w mroku, a cisza, która zapanowała, gdy ostatni z nich wygasł, spadła na Anyę niczym błogosławieństwo. Przez kolejnych kilka minut klęczała na jednym kolanie, z młotem wbitym w ziemię, wokół którego utworzył się swego rodzaju krater. Uderzyła o podłoże mocniej, niż myślała. Czasami zapominała, że ma w sobie aż tyle mocy.
W końcu odetchnęła głęboko i powoli wstała. Zachwiała się nieznacznie i znów wylądowała na kolanach. Dała sobie jeszcze trochę czasu, aby odsapnąć, następnie wytworzyła niewielką kulę, którą oświetliła sobie drogę. Bez większych subtelności rąbnęła w drzwi, do których kierowała się od samego początku. Plan był prosty – odnaleźć handlarza oraz przejąć artefakty. I zamierzała się tego trzymać, do samego końca.

Ciekawostki

# Niczym jej dziad włada młotem, który nazwała Odala, czyli dziedzictwo.
# Aby było śmieszniej, przez wiele lat trenowała rzut młotem i brała udział w zawodach, podczas których zdobyła kilka złotych medali.
# Mówi biegle po rosyjsku, angielsku oraz norwesku. W stopniu komunikatywnym używa również fińskiego.
# W wieku pięciu lat przeniosła się wraz z matką do USA.
# Jest magistrem neofilologii. Skończyła filologię skandynawską.
# Zwykle przez swoją gorącą głowę pakuje się w kłopoty.
# Nie lubi czekolady.
# Jest typową kociarą.
# Nie lubi swojego ojca, zaś jej dziad, Thor, imponuje jej dość mocno.
# Ma nieduży tatuaż na karku przedstawiający Mjölnir.
# Skrycie marzy o domku na plaży, gromadce dzieci (przynajmniej trójce) i wiernym mężu, ale, rzecz jasna, nikomu o tym nie powie.
Anya Aleksandrovna
Anya Aleksandrovna
Re: Anya Aleksandrovna Sob 04 Maj 2019, 00:10

Done.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Anya Aleksandrovna Sob 04 Maj 2019, 13:39

Akcept

Na start otrzymujesz:
- 500 punktów zwykłych
- 185 punktów boskich

Zamykam i przenoszę.

Witaj w drużynie Tyra, Anya!
Sponsored content
Re: Anya Aleksandrovna

Anya Aleksandrovna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Nieaktywne Karty Postaci-
Skocz do: