Huldra była całkowicie skupiona nie na tym, co trzeba. Jeśli Alexandra przyjrzała się jej ciut uważniej, mogła dojrzeć, że z kącików jej ust zaczyna płynąć strużką ślina. Zielonkawa. Czyżby intrygantka zatruła się własną trucizną? Bogowie są okrutni i przewrotni.
-
Przygotuj się na... - zaczęła, lecz kolejne słowa uwięzły jej w gardle, gdyż rzucony przez Jones nóż trafił pomiędzy drugie a trzecie żebro, zagłębiając się w przestrzeń pomiędzy strukturami.
Kobieta spuściła głowę i z lekką konsternacją na twarzy zerknęła na wystający z jej piersi przedmiot. Jakkolwiek cały plan huldry był świetny, tak sam finisz wyszedł jej raczej niespecjalnie. Nie spodziewała się, że jej oponentka będzie wprawną wojowniczką, która, choć wydawać się mogła jeszcze niewinnym dzieckiem, posiada dość wysoko rozwinięte zmysły i wie w które punkty uderzyć, aby osłabić swojego przeciwnika.
Cięcie w zgięcia kolan było świetnym pomysłem, a kiedy tylko więzadła oraz ścięgna zostały naruszone, huldra krzyknęła przeraźliwie, a jej głos rozniósł się echem po okolicy, płosząc ptactwo, które dodatkowo narobiło paskudnego harmideru. Kobieta nie była jednak w stanie zareagować odpowiednio na poczynania młodej oraz zwinnej heroiny. Upadła na kolana, próbując rękoma jakkolwiek zatamować krwawiące miejsca. W tym samym czasie Alexandra szykowała się do kolejnego cięcia, napędzana adrenaliną, wściekłością i bólem. Na ten moment córa Aegira była nie do powstrzymania. Najpewniej nawet i Arthur dostałby sowity wpierdol od tej dziewczyny, która, choć doznała bolesnego uszkodzenia ciała, nie zawahała się i zrobiła to, co powinna już dawno.
Wyprowadzone cięcie było śmiertelne. Ostrze miecza zatopiło się w czaszce oszołomionej huldry. Roztrzaskana kość ciemieniowa nie była w stanie dłużej chronić zawartości, zaś miecz wszedł w mózg potwora jak pewien Casanova w kolejną pustą lambadziarę. Krew zalała głowę kobiety, a młoda heroina jeszcze przez chwilę trwała w bezruchu nad ciałem stworzenia, które doprowadziło do zgonu dwóch herosów i nieomal do śmierci jej samej.
Truchło kobiety opadło głucho na ścieżynę, a las jakby odetchnął z ulgą, że tak toksyczna kreatura została pozbawiona życia.
Z racji, że Alexandra była zdana na siebie, najpierw musiała się opatrzyć. A przynajmniej względnie prowizorycznie zatamować krwawienie z poranionego obojczyka. Bardzo powoli, miarkując siły, udało jej się wrócić do obozu. Po drodze minęła ciało Ahonena oraz zobaczyła ślady krwi Fay, lecz jej ciała już niestety nie odnalazła, zaś po Brownie nie został nawet odcisk buta. Będąc blisko bram obozu Jones nie miała szans uciąć sobie pogawędki z trollem, gdyż takowego już nie było. I najpewniej ten osobnik nigdy już nie odważy się podejść tak blisko siedziby półbogów.
-_-
Gratuluję ukończenia misji!
Alexandro, z racji, że jako jedyna wytrwałaś w tym całym bajzlu i odpisywałaś regularnie, zostajesz nagrodzona dodatkowymi punktami. Jestem z ciebie tak dumna, że tylko ja wiem, jak bardzo. Trochę szkoda reszty, ale tak w sumie to nie bardzo.
Brawo!
Zdobywasz:
15 punktów zwykłych
6 punktów boskich
Wszystkie zabrane po drodze przedmioty są od teraz twoją własnością, włącznie z tym felernym scyzorykiem Ahonena i monetą z wybitą nań głową konia.
Obrażenia:
- Potrzebujesz kilkudniowego pobytu w szpitalu, uzupełnienia płynów oraz odpoczynku. Para wprawnych rąk powinna poskładać twoje kuku względnie szybko.