Było chłodno. A mimo to wybrały się na oglądanie filmów w kinie, gdzie na sto procent było jeszcze zimniej. Genialny pomysł, godny tej dwójki. Gdyby tylko było nieco cieplej, nie miałaby nic przeciwko, a tak zmarznięta szła w tym swoim czarnym płaszczu przez ulice Nowego Jorku. Stuki i puki jej butów na obcasie były tłumione przez grom ludzi, którzy gaworzyli na nieznane Lotus tematy. Wolała wsłuchiwać się w rozmowę, która zawiązała się między nią, a White. Ciemne oczy szatynki wpatrywały się co kilka razy w dziewczynę, która była zupełnym przeciwieństwem Black, a trasą do kina. Kiedy stały już w budynku, który miał im zagwarantować szampański seans, wsadziła dwie gumy do żucia o smaku mięty do ust i spoglądając na swą towarzyszkę zaczęła się zastanawiać, co mogłyby obejrzeć. Repertuar nie był zachwycający, ale znając Carrie wszystko mogło jej pasować. Sama nie miała nic przeciwko jakimkolwiek rodzajom kinematografii, więc zgadzała się potulnie na wszystko co było jej proponowane. Wiedziała jednak, że obie na sto procent będą głodne, więc wyciągnęła portfel z kieszeni i zaczęła przeliczać pieniądze. -Nachosy czy stadardowo – popcorn?- kątem oka obserwowała jak White wybiera film. Lubiła patrzeć na to, jakie ma rozterki, co wybrać. Zawsze bawiło ją to, jakie miny stroiła i jak się przy tym denerwowała. Mimo iż sama swoich uczuć i emocji nie potrafiła rozgryźć to starała się najlepiej opisać te, co widziała na swojej przyjaciółce. Bo tak, tak ją mogła nazwać. Była jedną z dwóch osób w NoGods, której mogła zaufać bezgranicznie i wiedziała, że w drugą stronę, jest dokładnie to samo. Zaprzestała na chwilę liczenia pieniędzy i odgarnęła z twarzy dziewczyny niesforne kołtuny włosów, delikatnie palcami przejechała po jej policzku i posyłając jej szybki i lekki uśmiech wróciła do swojego czarnego, skórzanego portfela. Miała już trochę naliczone, więc biorąc głęboki wdech spojrzała na proponowane jedzenie oraz napoje. Sama zapewne weźmie coś lekkiego, co nie będzie ciężko strawne, nie przyprawi jej o ból brzucha i problemy żołądkowe. Wszystko jednak poszło w niepamięć, gdy jej oczom pojawił się popcorn karmelowy. Uwielbiała go nad życie, dodatkowo do tego Ice Tea cytrynowe i mogłaby siedzieć, jeść, pić i nic nie robić przez kolejne pół dnia. Jednak musiała poczekać jeszcze na decyzję Carrie, więc zamknęła na moment portfel i spojrzała na White czarnymi jak noc oczami.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:39, w całości zmieniany 3 razy
Carrie White
Re: White and Black na tropie Sro 10 Kwi 2019, 22:01
C arrie ani trochę nie przeszkadzał wszędobylski chłód - była dobrze na to przygotowana, nie bez przyczyny założyła pod spodnie rajstopy – ubezpieczała się na ewentualność zamarznięcia. Podobnie wiele warstw zarzucała na siebie u góry, oprócz koszulki i katany, uzbroiła się w puchową kurtkę, cieplutką i wygodną. Czapka przystrajała jej głowę, a dłonie okrywały rękawiczki w kolorowe paski, z tyłu zaś dyndał ulubiony plecak marki Gucci. Wszystko to trzymało się zimowej stylizacji, oprócz trampek na grubszej podeszwie – no bo kto chodzi przy tak niskiej temperaturze w trampach? Tylko Carrie, ale miała na to sposób, sama wszywała sobie futerko do środka, tworząc swoją własną kolekcję butów – nie do kupienia i nie do noszenia dla nikogo innego oprócz niej. Z resztą, lubiła poruszać się cicho, bez stukania o chodnik, odwrotnie od swojej towarzyszki. Dziewczęta były skrajnie różne, więc nawet gdy Wreckless w ciszy mijała tłumy, tak Carrie zdążyła już wypowiedzieć się w kwestii każdej mijanej osoby, a także obdarować miasto swoim nuceniem i dezaprobatą dla wielu witryn sklepowych, które wydawały się paskudnie nudne jak na Nowy Jork. Gdy przeciskały się przez grupkę osób wchodząc do budynku, zwinne palce córki Hermesa zdążyły musnąć klika kieszeni, pozbawiając przynajmniej cztery indywidua pieniężnej zawartości portfeli. O ile Carrie miała swoje kleptomańskie zapędy, tak zabieranie pakietu dokumentów, które ludzie mieli zwyczaj wsadzać do portfeli, nie było żadną frajdą. Uczciwiej – o ile kradnąc, można uczciwiej – czuła się gdy zabierała tylko i wyłącznie pieniądze. Od czasu do czasu karty kredytowe, lecz to zostawmy. Dostając możliwość wyboru filmu, dziewczyna uniosła brwi i pokręciła głową, patrząc na repertuar. Loading na jej twarzy był zdecydowanie zabawny, bo ani trochę nie panowała wówczas nad mimiką – choć dla osoby z boku, wydawać by się mogło, że robi to specjalnie. Z procesu myślowego wyrwało ją pytanie kochanej Black. Zmrużyła podejrzliwie oczy i zlustrowała przyjaciółkę, a następnie ofertę ”kulinarną” kina. - Żartujesz sobie? Tylko karmelowy popcorn! I pepsi. Duża, największa jaka jest. Ewentualnie cola, przeżyję – machnęła ręką i uśmiechnęła się zawadiacko, by tym samym wrócić do wybierania filmu. Carrie zawsze dużo piła podczas seansu, czasem uważała to nawet za coś ważniejszego niż przekąski, na szczęście nie równało się to wychodzeniu do toalety w trakcie seansu. Kiedy była już bliska zdecydowania się co woli, poczuła dotyk dłoni na swoim policzku, natychmiast wróciła spojrzeniem na Wreckless i niewiele myśląc zaśmiała się, jakby coś ją załaskotało, a następnie złapała dłoń przyjaciółki. Nie pozwoliła tej rączce tak prędko uciec, z szatańskim spojrzeniem zbliżyła usta do dłoni Black i ucałowała szarmancko, a następnie roześmiała się jeszcze głośniej ściągając spojrzenia okolicznych kinomaniaków. Zrobiła to z czystej przekory, a może i złośliwości? Nie wiedziała, po prostu czuła, że tak musiało być. Przy okazji rozproszenia uwagi przyjaciółki od portfela, włożyła do niego kilka ukradzionych banknotów – lubiła tak robić; taki marny Robin Hood. - Tylko się nie dąsaj – rzuciła frywolnie i ponownie wróciła do filmów. Drogą selekcji zostały jej tylko dwa filmy, przy których miała największą zagwozdkę. Niespiesznie zaczęła głośno recytować wyliczankę między dwoma plakatami wiszącymi na ścianie. - Ene due rike fake, torba borba ósme smake, eus deus kosmateus i morele… BAKS! Idziemy na „Jak Wytresować Smoka 3”! – klasnęła pociesznie w dłonie, po czym uwiesiła się na szyi przyjaciółki dumnie szczerząc się z podjętego wyboru.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Czw 11 Kwi 2019, 00:42
Character Carrie był dla Black istną zagadką. Nie raz słyszała, jak potrafiła z góry osądzać ludzi, po prostu po ich wyglądzie, guście muzycznym czy zwykłej rozmowie. Dla dziewczyny było to po prostu mało zrozumiałe, jak większość uczuć, które krążyły wokół tej dwójki. Czasem robiła po prostu to co podpowiadał jej rozum po dogłębnej analizie sytuacji, czasem jej ciało ruszało się samo z siebie. Nie próbowała się tłumaczyć ze swojego zachowania, ona po prostu już taka była. Odetchnęła głęboko, a do jej receptorów węchu dotarły niesamowite zapachy. Przede wszystkim cudowny popcorn, który był podgrzewany i wyrabiany w jednej ze starych maszyn. Czuła się jak dziecko, które patrzy z cieknącą śliną w kąciku ust na największą słodycz świata. Przełknęła więc głośno ślinę, a gdy na swojej dłoni poczuła pocałunek White na bladych policzkach czarnowłosej pojawiły się małe, różowe plamki. Tak, to był zdecydowanie rumieniec. Zawstydzona odchrząknęła cicho i gdy tylko w swoim portfelu znalazła skradzione pieniądze zacisnęła usta, aż posiniały. Nie przepadała, gdy White wsadzała swoje “znajdźki” akurat w jej ręce. Czuła się wtedy współwinna, ale puszczała to mimo uszu. Czego się nie robi dla przyjaciół, prawda? Rozsądnie postępując w tej sytuacji, żeby nie wywołać afery po prostu zamierzała dać więcej sprzedawcy, nie licząc na resztę. Skoro Carrie zgrywała Robin Hood’a, to czemu Lotus by nie mogła? Wywracając oczami, przeniosła ciężar ciała na prawą nogę i rozpięła płaszcz. W środku było jednak dość gorąco, co było sporym zaskoczeniem dla ciemnookiej, bo wybrała jakąś totalną ruderę spośród kin. Nie chciała, aby obie rzucały się w oczy, wolała, by pozostały incognito. -Nie pisnę nawet słówkiem. - skwitowała poczynania dziewczyny rzucając jej rozbawione spojrzenie. Co jak co, ale jasnowłosa zawsze stawiała na swoim, więc Blacky nie miała nawet nic do powiedzenia. Krzyżując więc ręce na klatce piersiowej wysłuchała grzecznie jej jakże oczywistego zamówienia. Pokręciła głową z niedowierzaniem i łapiąc powietrze w usta spojrzała w sufit. -Mogłam się tego spodziewać. Dobrze, księżniczko, dostaniesz swoje zamówienie. - powiedziała spokojnie, ale w jej słowach można było wyczuć, że chciała się trochę podroczyć. Pseudonim “księżniczka” idealnie pasował wręcz do jasnowłosej. Przykryta samymi drogimi rzeczami, lgnęła do złota, wypucowana, by wyglądać dobrze, ale nie za dobrze, bo to jednak złośliwa menda. Oblizała szybko usta i zamykając oczy zrobiła tych kilka kroków do przodu, bo kolejka, w której sobie stanęły, zaczęła się w końcu zmniejszać. Nie chciała wiedzieć jaki film padnie im oglądać. Dziewczyna mogła sobie wybrać co tylko ze chce, zapewne Lotus obejrzy i skwituje cały seans słowami “Było okay”. No bo jakże by inaczej? Gdy jednak usłyszała dość przezabawny tytuł filmu otworzyła oczy i spojrzała na Carrie z drżącym kącikiem ust, jakby próbował wygiąć się w uśmiech. -Poważnie to się tak nazywa? I to jest trzecia część? Gdzie ja nawet pierwszej nie widziałam, księżniczko! - próbowała udać, że nie jest kontent z wyboru, nadymając policzki jak wiewiór. Przywdziała jednak spokojną maskę na swoją twarz i obejmując White w pasie podeszła do kasjerki, która oczekiwała właśnie na nie. -Khym... Dwa bilety na “Jak wytresować smoka 3” oraz... mm... dwa mega popcorny carmelowe, jedna baaardzo duża pepsi i jedno Ice Tea cytrynowe.- szybko wypowiedziała, to co trzeba było tam rzec i rzucając na blat pieniędzmi poruszyła wargami w stronę kasjerki mówiąc bezdźwięcznie “reszta dla pani”. Zadowolona z siebie odebrała dwa bileciki i jedno pudełko popcornu wręczyła swojej towarzyszce. -Tylko nie upuść. - mruknęła. Nie chciała zbierać po nich, a zdawała sobie sprawę z tego, że któraś z nich mogłaby przypadkiem upuścić i nabrudzić już przed salą. Wolała skupić się na ich spotkaniu niż na jakichś bezsensownych sprawach, które tylko by przeszkodziły.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:42, w całości zmieniany 7 razy
Carrie White
Re: White and Black na tropie Czw 11 Kwi 2019, 02:19
Dzika satysfakcja przegalopowała przez ciało Carrie, gdy dostrzegła rumieńce na policzkach swojej drogiej przyjaciółki. To nie tak, że lubiła robić jej na złość, ona po prostu kochała wprawiać ludzi w zakłopotanie swoim zachowaniem, szczególnie tych bliższych. Dziewczyna przyglądała się przez chwilę pąsom na policzkach Wreckly, co nie mogło umknąć niczyjej uwadze. Za pierwszym razem gdy przyjaciółka nazwała ją księżniczką, Carrie zbyła to jak każde inne przezwisko, miała nadzieję, że więcej się ono nie powtórzy. Za drugim razem zmierzyła ciemnowłosą wzrokiem, a gdyby ojcem Baby był Zeus, to już z pewnością jakiś piorun skądś by poleciał, na szczęście takimi mocami nie dysponowała, mogła jedynie imaginować sobie taką sytuację, ale zamiast tego rozpoczęła poszukiwania w głowie nad dogodnym przezwiskiem dla Black, w końcu gdyby trzeci raz zostałaby sprofanowana księżniczką, to musiała przygotować sobie jakiegoś asa. Wreckless Black… Wreck… Less… Black… Wrak! Dziewczyna uśmiechnęła się w myślach, bo choć ciemnowłosa ani trochę nie zdawała się być wrakiem czegokolwiek, tak zdecydowanie śmiesznie to brzmiało. - Tak, dokładnie tak się nazywa. Główny bohater to Czkawka, a jego smok to Szczerbatek. Będzie co nadrabiać jak wrócimy do domu. Jest jeszcze cały serial o tym… - śpiewnie odpowiedziała zdejmując z głowy czapkę, włożyła ją do kieszeni kurtki, którą rozpięła. Rozebrać się z niej miała zamiar dopiero w sali kinowej, bo absolutnie nie wyobrażała sobie nieść i kurtki, i popcornu. Jasne, była zwinna i zręczna – ale gdy jej na tym zależało, zaś gdy poddawała się fali codzienności, tak też była niezdarna jak przeciętna nastolatka z typowego amerykańskiego filmu. No okej, może nie aż tak, ale mimo wszystko. Tymczasem wyjęła rozświetlacz i nawet nie przeglądając się w lustrze poprawiła jego obecność na kościach policzkowych, w kącikach oczu i łuku kupidyna. - Jakbyś była ciekawa to utożsamiam się ze Szpadką Thorston, ale dowiesz się dokładnie kto to dopiero na filmie. Ogółem, najbardziej irytująca postać, ale według mnie jest cudowna – zagaiła wymieniając rozświetlacz na wazelinę kosmetyczną. Chwilę mocowała się z wieczkiem malutkiego pojemniczka, a następnie nałożyła sowitą ilość smarowidła na usta – no, odstawiona jak szczur na otwarcie kanału była teraz w stanie przywitać kasjerkę bez uśmiechu, za to patrząc spod łba i błyszcząc się jak choinka. W rzeczy samej ten wyraz twarzy bez emocji, miał parodiować mimikę Black, jednak White nie zależało nawet by przyjaciółka o tym wiedział, ot zrobiła to dla zabawy. Jednak zaprzestała tego po chwili i zawiesiła swoje spojrzenie na oczach Wreckless, już dawno zdążyła zrozumieć, że dziewczyna nosi kolorowe soczewki, ale wciąż trapiło ją jak wyglądała bez nich. Niejeden raz wyobrażała sobie jakiej delikatności i potulności dodałyby jej brązowe tęczówki, zniknęłaby może również ta cała zasłona dymna, którą córka Heli tak uporczywie się zasłaniała. Carrie pokręciła głową i zaśmiała się do siebie, na wyobrażenie uroczej Wreck, pełnej dziecinnej radości, piegowatej, brązowookiej dziewczynki, w warkoczykach i kolorowej sukience. Otrzymawszy przekąskę, objęła opakowanie dłońmi, a na słowa Black wystawiła w jej kierunku język i mrukliwym głosem przedrzeźniała przyjaciółkę powtarzając jej wypowiedź. Już miała się kierować w stronę sali, ale zdała sobie sprawę, że przecież Wreckless nie zabierze się sama z pudełkiem i dwoma napojami. Ryzykownie przycisnęła popcorn do siebie, trzymając go jedną ręką, a drugą sięgnęła po rurkę i napój. Uzbrojona w kinowy zestaw, powolnym korkiem ruszyła w kierunku sal. Mniej-więcej przyuważyła na biletach pod jakie drzwi się skierować i jakich miejsc szukać, więc nie czekała aż Black ją poprowadzi. Sprawnie wyminęła jakieś biegające bachory, nie rozsypują popcornu i zdziwiło ją, że nikt nie raczył nawet sprawdzić zakupionych biletów. No cóż, niezłe kino wybrała Wreck, na upartego mogłyby przeskoczyć od jednej sali do drugiej i załapać się na darmowy seans. Pozostając z tą myślą w głowie przeszła przez otwarte na oścież drzwi, nawet nie oglądając się za siebie. Dopiero brak stukotu obcasów uświadomił jej, że chyba jednak weszła do złej sali, raptownie zawróciła gubiąc troszkę prażonej kukurydzy i po chwili była już przy przyjaciółce. - Prowadź. Mamo – mruknęła z przekąsem.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Czw 11 Kwi 2019, 14:03
Sprawdzając godzinę zdała sobie sprawę, że dość długo czasu spędzają razem we dwie. Nie wszyscy musieli o tym wiedzieć i zdecydowanie nie wszystkich musiało to interesować. Tak więc, gdy dostawała SMS’y od agentów NoGods z zapytaniem, gdzie jest, to zawsze tłumaczyła się, że robi wywiad. Zbieranie informacji było jej ulubionym zajęciem. Mogła analizować innych i oceniać, wybierać odpowiednią taktykę i przechodzić do działania. Jej prosto skonstruowany umysł pomagał jej w tym. Myślała racjonalnie rozpatrując uważnie każdą możliwość, która mogłaby wyniknąć z jakiejś czynności. Dlatego była jednym z najlepszych doradców Midnight’a. Ufał jej ocenie i strategii. Co prawda nie wszyscy musieli się zgadzać z jej poglądami i decyzjami, tak jak z jej niesamowicie poważnym i oczywiście realnym w realizacji celu zabicia swojej matki Hel. Obserwując kątem oka Carrie, która wyglądała na niesamowicie podnieconą tym, że idą we dwie do kina i że jeszcze w siedzibie będą mogły nadrobić zaległości w kinematografii zdała sobie wewnętrznie sprawę, że jest to naprawdę fajny pomył. Podobał jej się, no bo jakże by inaczej? Oznaczało to więcej czasu spędzonego w małym gronie, gdzie mogły się wydurniać, nawet jeśli Lotus nie za bardzo wyglądała na taką, co by żartowała, uśmiechała się czy śmiała. Próbowała dotrzymać towarzystwa przyjaciółce i sprawiać, by ta się uśmiechała, no bo przecież najlepszym widokiem dla przyjaciela jest jego uśmiech. - Dziecinada... - burknęła pod nosem, nie chcąc nikogo urazić. Postawiła sobie jako zadanie, by White dobrze się czuła podczas tego spotkania, a nie, żeby znosiła narzekania Black. Łapiąc więc w wolną rękę swoje picie wraz z biletami wsadzonymi między palce ruszyła za jasnowłosą. Nie rozumiała zbytnio, czemu ktoś mógłby się utożsamiać z jakąś postacią. Jej biblioteczka, prywatna, składała się z samych książek naukowych, nie było tam nic mowy o grze aktorskiej, zauroczeniu, czy też przyjaźni. Lotus musiała się tego wszystkiego sama nauczyć. Gdy w NoGods pojawiły się nowe twarze trochę jej to w tym pomogło, zwłaszcza Garret i Carrie. Mogłaby ich nazwać nawet drugą rodziną. Wręczając panu, który pilnował wejścia na salę, bilety ruszyła za rozpędzonym pociskiem, czyli White. Nie dało się jej zatrzymać. Black nie chciała się spieszyć. Na filmach nie przepadała najbardziej za reklamami, które dłużyły się i dłużyły. Nie widać było w nich końca. Za w połowie tych reklam mogła wyjeść nawet trzy czwarte popcornu! Marnotractwo, nic innego. Na przezwisko, które padło w jej stronę ciemnowłosa zatrzymała się lustrując chłodnym spojrzeniem jasnowłosą. Ona? Mamą? Prychnęła i kopnęła dziewczynę w tyłek, mówiąc by się ruszyła. Starała się puszczać takie uwagi mimo uszu, nie była swoją matką, ale jakoś przez to się z nią źle czuła. Czyżby naprawdę ją przypominała? Przeszła obok Carrie i gdy były już na sali, tak, tej właściwej, zaczęła szybko szukać przydzielonych im miejsc, żeby nikomu nie przeszkadzać. Liczyła schodki, sprawdzała bilety, a gdy dotarła do odpowiedniego rzędu poczekała na White, aby to ona weszła jako pierwsza i zajęła swoje miejsce. - Siadaj szybko, bo Cię kopnę jeszcze jeden raz, mała... - mruknęła do niej po cichu. Wiedziała, że jej głos już i tak był naprawdę cichy, ale będąc uprzejmą wolała mimo wszystko jeszcze trochę go ściszyć. Tak więc posyłając szybki uśmiech w stronę Carrie popędziła ją na swoje miejsce.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:42, w całości zmieniany 2 razy
Carrie White
Re: White and Black na tropie Czw 11 Kwi 2019, 16:46
Od dwóch lat właściwie nie odczuwała różnicy między NoGods, a obozem – no może poza mniejszym strofowaniem i większą przydatnością jej umiejętności, jednak ludzie zdawali się być tacy sami. Traktowała wszystkich, dokładnie tak samo jak członków obozu - jedynie przed Midnightem zachowywała jako-taki respekt, wiedząc, że naśmiewanie się z przywódcy mogłoby wiele kosztować. Czasem kręciła wewnętrznie na to nosem, bo jednak organizacja miała zniszczyć swego rodzaju patriarchat Zeusa i Odyna, zwalając wszystkich bogów ze stołków, sprowadzając równość – tak to przynajmniej rozumiała. Utożsamianie się z bohaterami filmowymi, komiksowymi i książkowymi, było dla White codziennością, uwielbiała dopatrywać się swoich cech w bohaterach, których lubiła – choć czasem też tych, których szczerze nienawidziła. Czasem utożsamianie wynikało z samego imienia i nazwiska, no bo… Walter White? Kiedyś dało to pomysł dziewczynie na spróbowanie swoich sił w alchemii, ale szybko odpuściła, w momencie gdy zatruła się oparami jednego z eliksirów. Jednak największą zbieżność heroska odczuwała zawsze z główną postacią z pierwszej powieści Stephena Kinga. Wiele razy dziewczyna pytała się o intencjonalność matki w nadawaniu jej imienia, jednak za każdym razem potwierdzała się teoria przypadku. Carrie White, wychowywana samotnie przez matkę, brakowało tylko fanatyczności religijnej. Na szczęście telekineza nie wchodziła w grę, a i nikt nie wylał na jasnowłosą wiadra ze świńską posoką, mimo to zawsze oglądając lub czytając historię Kinga, miała wrażenie jakby ktoś postanowił przedstawić jej życiorys z alternatywnej rzeczywistości. Carrie-verse, prawie jak Spider-verse - może przez te konflikty z bogami faktycznie przyjdzie jej spotkać samą siebie z innego wymiaru? Przyspieszyła kroku, chcąc zdążyć właśnie na reklamy – odwrotnie od większości uwielbiała je oglądać, a już najbardziej cieszyły ją zwiastuny nadchodzących nowości kinowych, ale też łapała się na chęci kupienia zareklamowanego batonika, ponieważ reklama była tak dobrze nakręcona. - Uważaj, nie tak mocno, bo jeszcze się podniecę – zarechotała przysuwając się do przyjaciółki z dwuznacznym gestem brwi, by odprowadzić ją spojrzeniem gdy ta ruszyła do wyznaczonej sali. Chwilę stała jak przygłup wgapiając się w rozwieszone plakaty, reklamujące Kapitan Marvel. Była ogromną fanką komiksów, a tym bardziej filmów, więc nadchodząca premiera MCU była dla niej ogromnym wydarzeniem, nie mogła się doczekać marca. Oczywistym więc było, że na Kapitan Marvel zaciągnie Wreck chodźmy wołami, a i wcześniej nakaże obejrzenie wszystkich filmów, by przyjaciółka mogła nadrobić zaległości. W końcu jednak ruszyła za ciemnowłosą do wyznaczonej sali kinowej. Na szczęście reklamy się jeszcze nie zaczęły, wygranko! - Nie kuś takimi obietnicami – skomentowała słowa Wreckly, a po chwili już stała przy swoim miejscu, wpakowując napój w odpowiedni uchwyt przy fotelu. Zdjęła także kurtkę i katanę kładąc je na pustym fotelu obok – nie tym należącym do przyjaciółki, no aż tak złośliwa nie była. Po krótkiej chwili kokoszenia się i szukania odpowiedniej pozycji, rozsiadła się zerkając co chwilę na dzieci wchodzące do sali i szukające swoich miejsc. - Chodź ukradniemy sobie dziecko do NoGods, będę mieć się z kim bawić, układać klocki i rysować jednorożce – stwierdziła jakby do siebie i być może nie zdając sobie do końca sprawy, że powiedziała to na głos, a nie w myślach. Jednak skierowała spojrzenie na ciemnowłosą, oczekując odpowiedzi, bo chyba nie żartowała w tej kwestii – albo przynajmniej udawała, że nie żartuje. Samych dzieci w sobie nie lubiła, nie wyobrażała sobie bycia matką, ani nawet opiekunką, ale zabawa na tym samym poziomie już jej odpowiadała, bo przecież dorośli już nie chcieli bawić się w chowanego. Po chwili na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze reklamy, no i już Carrie nie było, odpłynęła całkowicie i wyłączyła ogarnianie przestrzeni, skupiając się tylko na migających obrazkach. Mechanicznie odpieczętowała rurkę, włożyła ją w pepsi i zaczęła sączyć napój.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Pon 15 Kwi 2019, 14:40
Osobiście Wreckless nie przeczytała za pewne żadnego komiksu, żadnej bajki ani historii wymyślonej. Jej świat skierowany był w stronę książek popularno-naukowych, które czytała po to, aby móc zaznajomić się z emocjami oraz uczuciami. Odkąd do NoGods trafił Garret ze swoją żoną, Black starała się zrozumieć to co łączyło go ze swoją ukochaną. Kiedy Carrie wkroczyła w życie Wreckless... Dodało to kolejny punkt do listy, nauczyć się pokazywać, określać i rozpoznawać uczucia, emocje ludzkie, aby móc w pełni rozmawiać z każdym z członków. Robiła to przede wszystkim dla siebie, żeby rozmowy były prostsze, a ona nie była brana za tępą dzidę. Gdy już obie były na swoich miejscach ciemnowłosa odłożyła pudełko z popcornem między nogi, a picie do otworu w fotelu. Jak na ruderę, to dobrze wyposażone sale mieli. Karmazynowe ściany z żółtymi, starymi zapewne jak pół świata lampami, które jeszcze świeciły, nadawały niesamowitego klimatu. Reklamy, zapowiedzi, wszystkie te zapchaj dziury wyświetlane na ekranie. Czarne fotele, które mają wyrzeźbione niejedno siedzenie, stare, trochę śmierdzące. Jednakże zapach popcornu tuszował wszystkie nieprzyjemne smrodki. Na słowa Carrie trochę się zdziwiła. Co prawda, nie raz widziała w dziewczynie niesamowicie atrakcyjną osobę, co było dość zaskakujące. Była ładną, ciężką do rozgryzienia dziewczyną. Dla Wreckelss sprawiała sporo problemów, musiała się nią zajmować i pilnować, by nie odwaliła niczego głupiego. No niestety, takie życie cichego opiekuna. Jako przyboczna musiała dbać o bezpieczeństwo każdego członka NoGods. Chciała już nawet pstryknąć dziewczynę w czoło, żeby przypadkiem nie zbliżyła się do niej za bardzo, ale skończyło się na tym, że pogłaskała ją po głowie i cicho westchnęła. Kiedy White wpatrzona była już w reklamy i zapowiedzi kolejnych to filmów, Black rozejrzała się ostrożnie po sali, żeby się upewnić, że nikt ich nie śledził. Nie lubiła niepotrzebnych gapiów i publikę. Przysunęła się nieco do jasnowłosej i gdy usta miała już przy jej uchu wypuściła ciepłe powietrze z ust. -Chciałabyś, co...?- wymruczała cicho, mając nadzieję, że nikt poza nimi dwoma tego nie usłyszał. Mimo iż były blisko siebie, to jednak znajdowały się w miejscu publicznym. Ciemno zaczęłoby się robić dopiero, gdy przyszedłby czas na film. A jeszcze się na to nie zapowiadało. Czarnowłosa ostrożnie przejechała opuszkami palców po dłoni jasnowłosej wbijając pusty wzrok w ekran. Nie oglądała to co się tam pojawiało, po prostu tam skierowała swoje oczy. -Dziecko...? Kolejne do opieki? Nie, dziękuję... - w jej głosie było w stanie wyczuć nutkę żartu, której nauczyła się podczas długich nocy spędzanych w towarzystwie White. Gdyby miała jednak przyjąć pod swój dach jakieś dziecko to prędzej by zbzikowała. Nie dość, że musiała nauczyć się jak opiekować się ogromnym psem, który a propos został sam u niej w pokoju, to jeszcze musiałaby się nauczyć opiekować jakimś bachorem? Chyba ktoś robi sobie z niej jaja. Sięgnęła do pudełka ze smacznym popcornem i wrzuciła do ust kilka zrobionych ziarenek. -Wystarczysz mi Ty do opieki, mała. - puściła jej oczko starając się lekko uśmiechnąć. Możliwe, że w tej lekko przyciemnionej sali tego nie dostrzeże, ale zrobi wszystko, by być z siebie dumną.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:43, w całości zmieniany 1 raz
Carrie White
Re: White and Black na tropie Sro 17 Kwi 2019, 22:25
Carrie odbierała Wreck dosyć pozytywnie, była jedną z nielicznych osób, które podchodziły do niej w tak opiekuńczy, ale jednocześnie zabawny sposób. Na czuły gest odpowiedziała przelotnym uśmiechem, zastanawiając się dlaczego przyjaciółka zawsze traktuje ją w taki sposób. Znaczy, oczywistym było, że Carrie miała rozbrajającą osobowość, której zawdzięczała przedziwną umiejętność obierania ludzi z warstw, by poznać ich do granic możliwości. Jednak z Wreckless było inaczej, nie widziała aby w kierunku kogokolwiek innego zachowywała się w ten sposób. Znaczy, może do Garreta, ale nie tak opiekuńczo, nie tak delikatnie. Czasem podejrzewała, że może jej przyjaciółka widzi w niej coś więcej, jednak zaraz przypominała sobie, że to nie byłoby podobne do Wreck. - CHCIAŁABYM! – wyrwało jej się natychmiast gdy usłyszała pytanie – choć czy na pewno to było spowodowane pytaniem? Wpatrywała się w ekran całkowicie ignorując dotyk na swojej dłoni. Niefortunnie Wreckly zadała pytanie w momencie gdy w reklamach leciał kawałek jakiejś bajki, w dodatku oprócz Carrie, w podobny sposób zareagowało kilkanaście innych dzieci na sali, tak też jasnowłosa wtopiła się w tłum ze swoim krzykiem wywołanym animacją. W pewnym momencie zaczęła pochłaniać popcorn, starając się jednak co jakiś czas hamować z prędkością, przecież nie chciała zostać bez niczego na film sam w sobie. Poza tym gdyby nawet chciała zjeść wszystko teraz, to potem cierpiałaby z braku popcornu – nie przez wzgląd rozrywki – a zauważyłaby wówczas jak głośno wszyscy inni mielą ziarna w buzi, siorbią napoje i ogółem wydają z siebie miliony dźwięków, których nie znosiła. - Ohoho, powiedziała… DUŻA - zaśmiała się pijąc do faktu, że gdyby nie obcasy, to Wreckless byłaby tego samego wzrostu co Carrie. Co prawda wiedziała, że nie o to dokładnie chodziło przyjaciółce mówiąc „mała”, jednak w tym momencie White nie miała błyskotliwszej odpowiedzi. Czy to przez swój własny mózg, czy przez całkowite skupianie się na ekranie. Po kilku minutach seans w końcu rozpoczął się na dobre, zaś Carrie już od pierwszych scena zaczęła się ekscytować ponownym wkroczeniem w świat bajki i możliwością poznania dalszych losów Szczerbatka oraz Czkawki. W momencie gdy Czkawka zaprezentował swój płonący miecz, dziewczyna natychmiast nachyliła się w kierunku Wreck. - Taki bym mogła mieć, nawet bym wtedy przykładała się do treningów. Beric Dondarion w Grze o Tron też ma taki, ale mniej technologiczny, a bardziej magiczny – wyszeptała, nie wnikając w to czy przyjaciółka zna wyżej wymieniony serial, ale to było typowe. White jadła popcorn, popijała go dużą ilością napoju i co rusz przeżywała kolejne sceny w filmie. Dzieci cieszące się z seansu nie dorównywały Carrie w ekscytacji, która z czasem zaczynała coraz bardziej wiercić się na fotelu, nie mogąc znaleźć dogodnej pozycji do emocjonalnych wzlotów i upadków spowodowanych filmem.
Ostatnio zmieniony przez Carrie White dnia Sob 20 Kwi 2019, 22:41, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Czw 18 Kwi 2019, 15:21
Seans się rozpoczął, ciemnowłosa leniwie przeniosła oczy na migający ekran. Sceny zmieniały się, postacie były nadzwyczajnie barwne. Tylko problem był taki, że Wreckless za Chiny nie wiedziała o co w tym filmie biega. Poprzednich części nie widziała, nie była kompletnie wtajemniczona, czuła się jak początkujący pływak rzucony na głęboką wodę. Pokręciła się chwilę w fotelu, czując jakby ludzie się na nią gapili. Nie znosiła przyciągać uwagi, przez całe swoje życie pracowała w mroku, przekazując informacje odpowiednim osobom. Była po prostu cichym “mistrzem”. Czasem łapała się na tym, że jej zachowanie wobec Carrie było dość... nietypowe. A to ją pogłaskała czule, tak, poszukiwała tego słowa w niejednym egzemplarzu specjalistycznym, a to posyłała jej uśmiech i tylko jej. Była tak na dobrą sprawę jedyną osobą, przy której Black czuła się swobodnie. Możliwe, że wielu rzeczy się od swojej przyjaciółki nauczyła, no bo skoro ją tak też nazywa, to znaczy, że się jakoś tam zmieniła w środeczku. Sporo czasu minęło, odkąd White dołączyła do NoGods i Black została przydzielona do niej, aby obserwować ją z daleka. Mieć piecze nad nią, pilnować, czy aby wszystko jest okay. Możliwe, że to też wszystko zapoczątkował, to całe zainteresowanie jej osobą, która była pełna kolorów i dziwnych, nieznanych emocji. Przestając się tym przejmować spojrzała smętnie na ekran i nie wiedząc czemu skrzywiła się widząc “imitacje” smoków. Dla niej podręcznikowe smoki wyglądały zupełnie inaczej i nie dopuszczała do siebie jakichkolwiek innych obrazów tych majestatycznych stworzeń. Majestatycznych i piekielnie niebezpiecznych. Nie chcąc, jednakże zrobić zawodu towarzyszce wpatrywała się niby uważnie w ekran zajadając się pysznym popcornem i co jakiś czas popijając mrożoną herbatką z butelki. - Niewyżyta? Bo na to wygląda. - rzekła cicho nie odwracając wzroku od ekranu, ale pochylając się lekko w stronę jasnowłosej, która wyglądała niczym małe dziecko, które właśnie ogląda swoją ulubioną bajkę, która leci codziennie na dobranocce. Podebrała trochę popcornu z jej pudełeczka i z kamiennym wyrazem twarzy udawała, że nic się przecież nie wydarzyło. A słowa, które usłyszała potem puściła, by odbijały się dalej o karmazynowe ściany. Takiego typu zaczepki były jej już dobrze znane, więc nawet za bardzo na nie uwagi nie zwracała. - Taki miecz? Mogę Ci coś podobnego załatwić. - wzruszyła lekko ramionami nie poruszona kompletnie pomysłowością twórców filmu. Taki miecz można zrobić po prostu oblewając ostrze benzyną i podpalając je. Jeśli jednak chodziło o ogniste efekty, jak rzucanie jakimiś kulami z niego, to musiała się niestety obejść smakiem. Ale wiedziała, że każdy prezent dla Carrie będzie dobry, nawet jeśli obieca jej, że przyłoży się do ów treningu, to nie zmieni zdania, ona ten miecz dostanie. Możliwe nawet, że poszuka czegoś co pozwoli, aby miecz płonął non stop. - Ale musisz sobie, księżniczko, zasłużyć. - dodała po kilku chwilach spoglądając na White z lekkim uśmiechem na ustach. Była ciekawa na co było ją stać, aby dostać taki miecz. Co prawda, nie musiała dawać nic, ale droczenie się chyba weszło Wreckless w krew przez kolegowanie się z jasnowłosą.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:43, w całości zmieniany 1 raz
Carrie White
Re: White and Black na tropie Sob 20 Kwi 2019, 21:03
Zignorowała nazwanie jej „niewyżytą” bo mogłaby jedynie to potwierdzić; dawno nie oglądała bajek, ostatnio jedynie misje piętrzyły się w jej obowiązkach zabierając czas, który mogłaby poświęcić właśnie na takie przyjemności. Niestety, musiała wykonywać to co jej kazano – kwestionując to i owo, za co dostawała, mówiąc kolokwialnie, po łbie. Oczywiście jej myśli wciąż krążyły w temacie „A co by było gdybym została w obozie?”, jednak nie poznałaby wówczas wielu osób, które zdążyła bardzo polubić (znienawidzić też). Wreckless należała do tej grupy bez, której Carrie nie wyobrażała sobie teraz życia – bo choć jej otwarte podejście do większości mogłoby dawać wrażenie, jakby dziewczyna traktowała podobnie każdego, tak w przypadku Wreckly, gotowa byłaby zabić bogów. Zależało jej, może trochę za bardzo? Sama tego nie rozumiała, wolała się nad tym za wiele nie zastanawiać i iść z prądem emocji jakie nią kierowały. Na szczęście w tym momencie nie musiała trapić się czymkolwiek związanym z relacjami międzyludzkimi, mogła w spokoju oddać się cudownemu zdziecinnieniu. Pozwoliła przyjaciółce okraść się z popcornu, z resztą powoli już się jej nudził, a raczej nużyło ją chrupanie ziarenek, więc w momencie gdy ciemnowłosa zadowolona ze swego zmyślnego planu oddała się cichemu triumfowi, Carrie po prostu podała jej do połowy pełne pudełko. Oczywiście w razie czego, gdyby Wreck nie chciała popcornu, to White myślała go raczej odstawić pod nogi, wolała teraz już tylko pić pepsi, a także wbić w fotel i nie przeszkadzając sobie chrupaniem. - Mówisz? A smoka też załatwisz? – zaśmiała się, mając nadzieję w duchu na twierdzącą odpowiedź. No co jak co, ale możliwość ujeżdżania smoka, jednocześnie walcząc płonącym mieczem, zrobiłaby z niej widok godny uwiecznienia na jakimś wielkim płótnie – na tyle wielkim, by zmieściło się jeszcze na nim jej ego. Tylko czy przypadkiem nie byłaby to jednorazowa zachcianka? Carrie była z tych, którzy szybko nudzą się takimi „rzeczami”, a ewentualna opieka nad własnym smokiem wymagałaby ogromu czasu, podobnie jak nauczenie się władania płonącym orężem. Z drugiej strony jej ambicja goniłaby ją i do opieki, i do walki w taki sposób by przodowała w tym. Możliwe, że wówczas zmęczyłoby ją to okrutnie, a także mogłaby to nawet znienawidzić. Zaś gdy usłyszała, że na miecz musi sobie zasłużyć, machnęła jedynie ręką i wpakowała słomkę do ust, popijając ogromny łyk pepsi. Już poczuła, że jest jednak do tego za leniwa, nie bojąc się własnej hipokryzji zgodziła się wewnętrznie, że wcale by się do treningów nie przykładała. - To nie chcę, Wraku – zarechotała pod nosem, stosując wcześniej wymyśloną ksywkę. Dopiero po jej wypowiedzeniu uzmysłowiła sobie jak bardzo beznadziejna była, ale skoro już coś takiego powiedziała to udawała, że jej się podoba. Usadowiła się wygodnie w fotelu, a upewniwszy się, że nikt przed nią nie siedzi, ostentacyjnie położyła nogi na oparciu przed sobą. Oddała się seansowi po raz kolejny, uciszając się na dłuższą chwilę, aby nie przegapić ważnych fragmentów. Oczywiście coś tam parsknęła, westchnęła, poekscytowała się ale starała się nie wdawać w rozmowę. Dopiero gdy Szczerbatek zaczął zalecać się do Białej Furii (link), Carrie nachyliła się ku Wreckly. - O to prawie my, tylko kolory nam zamienili – wskazała na dwa smoki. W głównej mierze White chodziło o relację, w której to właśnie ona dostaje po głowie za swoje dziwaczne wygłupy, z drugiej strony… może w tym porównaniu było coś więcej? Coś nad czym warto się dłużej nachylić? Carrie jednak nie zdawała sobie sprawy co może wywołać takim porównaniem, bo przecież dla niej było to wszystko niewinne i zabawne. Plus oczy, duże, niebieskie oczy Białej Furii, były tak piękne jak oczęta Wreckly, to było niepodważalne podobieństwo.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Pon 22 Kwi 2019, 15:36
Starała się ogarniać to co się działo na ekranie. Większość scen i zachowań, które miały tam miejsce były dla niej totalnie irracjonalne. Gdyby miała ze sobą dziennik i trochę światła zapewne spisywała by wszystko to co zaobserwowała. Czułe gesty były dla niej co prawda znane, ale to jak postacie na ekranie je okazywały były dość zaskakujące. Nie każdy pokazuje, że komuś na kimś zależy tak zupełnie bezpośrednio, tyle Wreckless była w stanie stwierdzić. Ucząc się coraz to więcej otworzyła usta, a te uformowały się w niewielką literę “O”. Latanie na smoku, też coś. Ona na swoim Garrusie mogłaby świat zwiedzić, a Ci latali w chmurach na gadach. Bo raczej ssakami ich nazwać się nie da, prawda? Kontemplując po cichu złapała za butelkę Ice Tea i nie patrząc na to co się dookoła dzieje, nie zdała sobie sprawy, że ktoś jej proponował więcej popcornu. Była niesamowitym głodomorem, smakoszem wszystkiego co dziwne, ale zarazem smaczne. Tak więc gdy kątem oka zobaczyła jakieś pudełko pokręciła chwilę głowa i ze zmieszaną miną na twarzy, którą można by pewnie dostrzec przez światło odbijające się od ekranu, zmarszczyła czoło zerkając na koleżankę obok. Nie chciała jej podjadać, każda z nich miała swoje opakowanie, może i połowa pudełka Black była już pusta, nawet więcej z niej ubyło, to jednak podebrała popcorn od Carrie zupełnie żartobliwie. Mogła być z siebie po części dumna, bo nauczyła się kilku nowych zachowań przy White i umiała je wykorzystać w terenie. Jednak wciąż była tą stonowaną, posępną nawet postacią, która nie patrzy na to, czy ona coś odczuwa, przechodzi przez życie jedynie myśląc racjonalnie i realistycznie. - Ze smokiem może być ciężko, bo takowe w naszym świecie raczej już powymierały. No chyba, że o czymś nie wiem. - wzruszyła lekko ramionami i wróciła do seansu na ekranie. Zaskoczeniem było, że Black wciągnęła się jako tako w opowieść, która w animowany sposób była im przedstawiana. Jednak ona nie patrzyła konkretnie na całą historię, a analizowała reakcje i emocje postaci. Upijając znowu łyka swojego napoju poruszyła lekko uszami słysząc “przezwisko”, jakie jej Carrie nadała. Mogłaby teraz wywrócić oczami, oburzyć się, ale nie było to w jej stylu. Oddychając spokojnie złapała jasnowłosą za rękę, tak w okolicach nadgarstka i przyciskając lekko palec wskazujący i środkowy do jej żyły usadowiła się wygodniej. Miała kilka swoich tricków, aby zobaczyć, jak ktoś reaguje. Sprawdzanie tętna było jednym z nich. Wiedziała też, gdzie nacisnąć rękę, aby dłoń sama zaczęła się zamykać. Czasami się to przydawało, nie zawsze, ale czasami. - “Szczerbatek”, bo tak ma chyba ten czarny na imię, zdecydowanie pasuje do Ciebie. Kto by pomyślał, że będziecie tacy podobni. - wyszeptała, mając po cichu nadzieję, że nikomu nie przeszkodzi w oglądaniu. Na sali co prawda było słychać jakieś szmery, szepty, otwieranie paczek, jedzenie popcornu, siorbanie picia z rurki, ale mimo wszystko starała się być kulturalna, bo o to chyba wśród ludzi chodziło, nieprawdaż? - Może nawet trzeba będzie Cię przemalować, wtedy będziesz go jeszcze bardziej przypominać. - rzekła trzymając wciąż swoją dłoń na ręce dziewczyny. Nie wiedziała w sumie, dlaczego to robiła, był to zwykły odruch w towarzystwie Carrie, a jednak nie był chyba wcale jakiś randomowy. Zostawiając jednak te wewnętrzne problemy wlepiła uważny wzrok na ekran, już nie komentując nonszalanckiego zachowania przyjaciółki. Coraz więcej problemów u bohaterów, pułapki, w które się pakowali oraz walki. Niezłą wyobraźnie mieli Ci twórcy, to było pewne. Gdy dotarły do sceny, gdzie smoki zostały zaatakowane przez łowców i opuściły lud głównego bohatera zamrugała kilka razy oczami. Zostali kompletnie bez obrony. Mieli kilka możliwości zapewne, ale nie zakładając niczego z góry oglądała dalej chcąc dowiedzieć się, jak potoczyły się sprawy.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:42, w całości zmieniany 1 raz
Carrie White
Re: White and Black na tropie Pon 22 Kwi 2019, 21:05
Dziewczyna odłożyła więc pudełko na ziemię, obstawiając, że może po seansie się jeszcze skusi żeby dokończyć przekąskę. Żałowała jedynie, że nie wzięła sobie więcej picia, bo powoli cudowna pepsi kończyła się, zostawiając jedynie kostki lodu. Oblizała usta zbierając posmak karmelu i tęskno zerknęła na dzieciaki, które miały dostatek jej ulubionego napoju. Nawet przez myśl przemknęło jej czy aby nie pokusić się o kradzież, bo pewnie zaraz dzieciarnia stwierdzi, że musi do toalety, a wówczas gazowana ambrozja zostałaby sama, czekając kusząco na to by ją porwać. Musiała jednak poczekać na ten odpowiedni moment. - Jak to powymierały? A fhangury, linnormy i wywerny? Przecież to wszystko pochodzi od smoków, w obozie nas uczyli o tym wszystkim – wzburzyła się przyglądając badawczo przyjaciółce i chyba pierwszy raz całkowicie tracąc uwagę względem bajki. No co jak co, ale obóz przodował w tym, że świetnie przygotowywał do walki z monstrami, pozwalał na poznanie ich słabości, a także wykorzystanie ich magicznych właściwości. Z tym ostatnim Carrie zawsze miała problemy, niemniej jednak w jej pamięci zapadał ogólny zarys potwora, żeby wiedzieć z kim się mierzy. Jeszcze przez chwilę White analizowała przyjaciółkę, aż w końcu westchnęła przeciągle i wróciła do oglądania filmu. Kiedy Wreckly chwyciła ją za nadgarstek, dziewczyna uniosła lekko kąciki ust, jednak starając się zachować powagę. W końcu nie chciała też wystraszyć ciemnowłosej nagłym ryknięciem śmiechem, poza tym wszędobylska nagła cisza, stopniująca napięcie w filmie, też nie była pomocna. Na szczęście udało jej się stłumić to wszystko, pozwalając Black na zabawę w inspekcję tętna, choć dopiero po czasie zdała sobie sprawę czemu służyć mógł tak dziwny uścisk. Ze Szczerbatkiem utożsamiała się nieco mniej niż ze Szpadką Thorston, ale widziała jakieś podobieństwa, z resztą każdy kto ogląda bajki w pewnym sensie jest w stanie odnaleźć część siebie nawet w kilkunastu bohaterach… Carrie też chyba akurat w Jak Wytresować Smoka odnajdywała się w wielu bohaterach. Nawet Sączysmark swoją brawurą przypominał jasnowłosej o jej zachowaniu. - Hm… Jeśli ty będziesz malować, to rób co chcesz, ale chcę do tego jeszcze holo brokat i możliwość zrobienia z tobą tego samego – tylko na biało – stwierdziła uśmiechając się zagadkowo i nie spuszczając wzroku z ekranu. Wcale nie zniżała tonu głosu, absolutnie miała gdzieś czy ktokolwiek ją upomni, czy będzie komuś przeszkadzać. Była w tym okrutnie perfidna, a jednocześnie wychodziło jej to tak naturalnie, bez żadnego planowania. W końcu nastała jednak scena, w której White zwinęła się ze śmiechu. Mianowicie chodziło o scenę, w której Szpadka została pojmana przez Grimmela. (klik) - O tak! Pełnowymiarowa Szpadka, to jestem ja. Dokładnie tak by wyglądało to wszystko, gdybyście zamiast na rekruta wzięli mnie na więźnia – dawkę śmiechu napędzało także wyobrażenie Mydnajta jako Grimmela, który mógłby reagować dokładnie tak samo – oczywiście gdyby życie było bajką. W rzeczywistości Carrie wówczas leżałaby z kulką w głowie, patrząc z Tartaru na swojego trupa z zażenowaniem. Po kilkunastu minutach dalszego seansu, White mimo zapewnianej rozrywki zaczęła się zastanawiać, co dziewczęta zrobią po filmie. Skoro były w Nowym Jorku, mogłyby się przejść do paru znanych jej klubów, gdzie mogłaby spotkać znajomych – ale przede wszystkim mogłaby wyciągnąć Black na tańce aby obie się zabawiły. Choć zdawała sobie sprawę, że Wreckly będzie mieć obiekcje, nie mogła sobie darować zmarnowania takiej okazji. W ostateczności White mogła zgodzić się na jakiś bar lub pub, choć zdecydowania nabrała ochoty na neonową imprezę z głośną muzyką odpędzającą wszystkie myśli i zmartwienia. Carrie nachyliła się podstępnie w kierunku przyjaciółki, kładąc głowę na jej ramieniu, aby zbudować grunt pod swoją propozycję. - Wrreeeck, może po filmie przeszłybyśmy się gdzieś potańczyć? Wiesz, Nowy Jork to moje miasto, znam kilka ciekawych miejsc – zagaiła niewinnie, przygryzając dolną wargę w oczekiwaniu na odpowiedź Norweżki.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Sro 24 Kwi 2019, 14:22
Wiedziała, że puściła słowną przynętę dla małej Carrie. Smoki jako tako, przestały istnieć i ich “kuzynostwo” musiało się pochować. Jednakże, dla Lotus gad to gad, potwór to potwór i doskonale wiedziała, że jako tako stworzenie, o które się rozchodziło niestety już nie istniało. Pokręciła głowę z niedowierzaniem i gdy dziewczyna dostrzegła, jak White zignorowała bajkę, która leciała na kilkunastometrowym ekranie uśmiechnęła się w środku. Czarna głowa pochyliła się ku jasnowłosej i wciąż trzymając dłoń na jej ręce, mogła spokojnie stwierdzić, że jej przyjaciółka była dość wzburzona. Sprawdzanie tętna nazywała pomocą naukową w odkrywaniu uczuć i emocji, dzięki temu łatwo mogła przeanalizować sytuację, mózg puści odpowiednią odpowiedź do mięśni w ciele dziewczyny i w ten oto sposób przechodzimy kolejny poziom tej niesamowitej gry...! Oblizując spierzchłe usta, które już prosiły się o nawodnienie, spojrzała głęboko w oczyska swojej przyjaciółeczki. - Najwidoczniej źle słuchałaś. Wszystko to co wymieniłaś, jest podobne do smoka lub jest jego kuzynem. Sam linnorm jest zapewne mitem, tak jak i to, że jego jaskinie są pełne skarbów... Nawet nie wyściubiłby nosa ze swojej kryjóweczki, by się komuś przyjrzeć lub bronić swojego leża. Taki leniwy, że można go wziąć za nieistniejącego. - z każdym słowem twarz Black zbliżała się do twarzy Carrie, nie odrywała jednak od niej wzroku. Kiedy jednak przestała mówić odetchnęła głęboko i odsuwając się powoli wróciła do oglądania poczynań młodych wikingów na kinowym ekranie. Wszystko to co widzowie widzieli na piekielnym ekranie, no bo jednak ogromny to on był, zaczynało trochę nudzić czarnowłosą. Cóż, nic dziwnego, cała historia była dla niej jakaś taka mdła, a najciekawszym elementem były po prostu obserwacje postaci i to jakie one były. Dopijając swoje Ice Tea, które zmiękczyło delikatnie suche usta ciemnowłosej, spojrzała na godzinę w telefonie, a puste opakowanie wrzuciła do pudełka po popcornie. Zachwyt swojej przyjaciółki jakąś postacią skwitowała przewróceniem oczu i na twarzy przyjęła niewzruszoną minę. Bycie gadatliwym było dla Carrie czymś naturalnym. Jej język by się w sumie nigdy nie zamykał, ale Lotus dobrze wiedziała co z tym zrobić. Musiała jednak niestety nauczyć się też z tym żyć, bo nie zawsze wolno manipulować ludźmi, by robili to co chcemy. Przez ten czas spędzony w NoGods musiała nauczyć się wielu przydatnych rzeczy, które wykorzystywała w trakcie misji. Manipulacja była jedną z tych właśnie rzeczy. - Po pierwsze, malować możesz mnie tylko za moim pozwoleniem... Więc jak wrócimy do siedziby, to moooże... się zgodzę na to. Po drugie, ja bym Ci po prostu twarz zakneblowała czymś co pasowałoby do Twojej twarzyczki... - odparła szczerze mając nadzieję, że dziewczyna się nie obrazi, a przyjmie jej wypowiedź jako żart. W głębi duszy biła się za to, że prawie powiedziała coś tak głupiego, za co mogłaby płacić swoją skórą. Wypuściła powoli powietrze z ust, a gdy jej kamienna twarz zaczęła omiatać wzrokiem sale przed nimi, Blacky w głowie obmyślała kilka rzeczy związane z relacjami, które łączyły ją z White. Były przyjaciółkami, mimo iż Black zarzekała się, że nigdy nikogo tym mianem nie zaszczyci. Wolała ludzi trzymać na dystans, nie pozwalała im zbliżać się do swojego serca, do siebie, bo tak jak i teraz rozsiewała zimną, przytłaczającą aurę. Dostrzegła kilka osób, które łapały się za głowę, zamykały oczy i prawie mdlały w fotelach. Obawiała się tego od samego początku, zmartwienie wzięło górę w dziewczynie i ta zaczęła przygryzać dolną wargę. Miała nadzieję, że Carrie czuła się dobrze i że nie będą musiały przerywać swojego spotkania w tak niefortunny sposób. Słowa, które dotarły do Lotus rozwiały jednak jej zmartwienia. Ta chciała tańczyć? Miała aż tyle siły w sobie, by pójść na jakąś dyskotekę i szaleć na parkiecie. Było to nie małe zaskoczenie, ciemnowłosa uśmiechnęła się lekko. Dzisiaj spełniała marzenia swojej przyjaciółki. Chciała, by ta dobrze się czuła i miała dobre wspomnienia. Z lekkim uśmiechem na ustach pogłaskała wolną ręką przyjaciółkę po głowie i przymknęła na moment oczy. - Możemy pójść... ale nie licz na to, że będę świrować na parkiecie. Mimo wszystko postaram się, byś miała miły wieczór, Carrie. - wyszeptała zatrzymując rękę na jej głowie i powoli odsunęła ją od dziewczyny. To całe “inne” zachowanie wobec jasnowłosej trochę przerażało Black. Robiła w sumie to co podpowiadał jej umysł, bo to było logiczne wyjście z obecnej sytuacji. Ale czy zrozumie do czego to mogłoby doprowadzić? Do czego to faktycznie prowadziło? Ciężko powiedzieć, zwłaszcza, że Blacky dopiero co zyskała coś co mogła nazwać “przyjaźnią”. Nie chciała raczej tego stracić ani zrobić czegokolwiek co mogłoby ją zepsuć. Nie raz analizowała to co się działo podczas ich spotkań, ale nie była w stanie stwierdzić, co było tego wszystkiego powodem. Postanowiła więc, rozsądnie, sprawdzać swoje tętno jak i Carrie i uczyć się od niej tego, co ona potrafi, a czego Black nie. Prawdzie powiedziawszy nie oznajmiła tego swojej przyjaciółce, że wszystko to co robi, było dla niej nowe i uczyła się na tym, ale miała nadzieję, że nie będzie jej miała tego za złe.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pią 10 Maj 2019, 12:41, w całości zmieniany 2 razy
Carrie White
Re: White and Black na tropie Sro 24 Kwi 2019, 17:33
S łuchając wypowiedzi ciemnowłosej, dziewczyna ścisnęła zęby aby nie palnąć czegoś niemiłego, nie chciała psuć wieczoru, ale zawsze wkurzało ją podważanie jej wiedzy. Nienawidziła gdy w obozie wypominała jej to pani kapitan od siedmiu boleści, udowadniając na każdym kroku, że White we wszystkim się myli. Takie zachowania była dla niej jak zapalnik do dynamitu, który lada moment, mógł wybuchnąć. Zapewne gdyby Wreckless była w mniej zażyłej relacji z Carrie, ta nie omieszkałaby strzeleniu porządnego focha, dlatego też uśmiechnęła się nieszczerze, porzucając temat smoków. Tak jak pokładała swą wiarę w jednorożce, skrzaty i chochliki, tak nie porzuci wiary w smoki, nie po tym jak dowiedziała się, że jest córką boga. Ukrywając swoje naburmuszenie, wymyślała cięte riposty, których nigdy nie raczy powiedzieć w kierunku Black, tylko po to by nie dać po sobie poznać, że coś było nie tak. Ten wieczór miał być przyjemny… Westchnęła przeciągle i zdjęła nogi z oparcia przesuwając się na drugą stronę fotela, tworząc niejako dystans między dziewczynami. Ręki nie zabrała, choć w momencie gdy usłyszała po raz kolejny swoją przyjaciółkę, bardzo chciała ją zdematerializować, no ale nie była dzieckiem Melinoe. Jedynie ścisnęła dłoń w pięść i po chwili ją rozluźniła, maskując niezadowolenie śmiechem. - W takim razie to umowa obustronna, więc twoje „może” równa się mojemu – stwierdziwszy to wróciła wzrokiem na ekran, ignorując wzmiankę o kneblowaniu. Chyba trochę złośliwie chciała zaznaczyć, że ma w głębokim poważaniu jakąkolwiek hierarchię i nie pozwoli rozstawiać się po kątach, mimo że jeszcze chwilę temu stwierdziła, że Black może z nią robić co chce. Gdyby nie fakt wewnętrznego naburmuszenia, to z pewnością coś takiego rozbawiłoby ją, a może i popchnęło do odpowiedzenia czymś sprośnym – jak to miała w zwyczaju. Niewzruszona wgapiała się teraz w ekran, zastanawiając dlaczego przyjaciółka powiedziała coś takiego. Czyżby naprawdę aż tak jej przeszkadzała paplanina Carrie? Jasnowłosa zgubiła całkowicie wątek filmu w tym momencie, choć zdawało się, że właśnie następował kulminacyjny moment przed starciem dobrych i złych. Rozczulił ją jednak dotyk Wreck, na tyle, że puściło jej zbierające się zdenerwowanie. Uśmiechnęła się niewinnie i spotulniała natychmiast. Słysząc zaś odpowiedź przyjaciółki, natychmiast sięgnęła po telefon by napisać do znajomych w jakim klubie dziś spędzają czas i przede wszystkim, czy chcieliby się spotkać. Łuna telefonu podświetliła jej twarz, a światło rozeszło się po sali – no tak, zapomniała zmniejszyć jasność. Niezadowolone pomruki wydobyły się z tylnych rzędów, jednakże Carrie miała je całkowicie gdzieś, teraz najważniejsze było skontaktowanie się ze znajomymi. W dodatku robiła to tylko jedną ręką, nie chcąc przerywać „zabawy” Wreckly. Po rozesłaniu smsów odłożyła telefon i nachyliła się w kierunku ciemnowłosej kładąc drugą dłoń na ściskającej nadgarstek dłoni Wreck, a także oparła głowę o jej ramię. Resztę seansu spędziła dokładnie w tej samej pozycji, jedynie co jakiś czas przecierając mokre policzki – rozstanie Szczerbatka i Czkawki doprowadziło ją do płaczu, a gdy już myślała, że łzy znikną, końcówka zszargała jej emocje ponownie. Carrie miała to do siebie, że w przedziwny sposób zyskiwała na uroku, gdy zaczynała płakać; jej usta stawały się czerwieńsze i odrobinę większa, oczy błyszczały od łez, a rumieńce i zaczerwieniony nosek dodawały jej twarzy anielskiej niewinności, sakralnej wręcz. Gdy zapaliło się światło, dziewczyna zakryła twarz i próbowała znaleźć w plecaku coś mogłoby posłużyć za chusteczkę, nie chciała wycierać się w białą koszulkę, nie wyobrażała sobie spacerować potem z jakimikolwiek plamami.
Gość
Gość
Re: White and Black na tropie Nie 28 Kwi 2019, 18:22
To jaka była Lotus, to jak się zachowywała, nie zawsze mogło się innym podobać. Niestety, dziewczyna nie rozumiała wielu aspektów życia, mówiła, to co uważała za stosowne nie zwracając uwagi na to, czy kogoś tym urazi. Widząc jednak, że jej wypowiedź o smokach i gadach nie spodobała się przyjaciółce spochmurniała. Wyczuła też, że dziewczyna się od niej odsunęła co również sprawiło, że Lotus poczuła się gorzej. Spuściła głowę i zastanawiając się nad tym co powiedziała próbowała doszukać się błędu, który popełniła. Nie chciała nikogo pouczać, uznała po prostu, że każdy powinien znać prawdę. Możliwe, że to zakuło Carrie i z tego powodu poczuła, że się od niej odsuwa. Ta cała znajomość, była jak tykająca bomba. Black bała się czasem w ogóle odzywać, bo co, jeśli palnie coś, co zwróci White przeciwko niej? Wizja takiego rozpadu i potoczenia się spraw bardzo jej się nie podobała. Mimo iż codziennie uczyła się czegoś nowego, to jednak nadal była w stanie zrazić do siebie jedyną w sumie osobę, która nie ocenia jej po tym, że ma twarz z marmuru i nikomu nie pozwala sobie wejść na głowę. Jest jak zima, sroga i nieprzystępna, jak ciemność, nieznana i mroczna. Westchnęła głęboko spoglądając na ekran, gdzie odgrywały się już ostatnie minuty filmu. Rozstanie głównego bohatera z jego smokiem, jakby jeszcze te w rzeczywistości istniały, to zapewne postarałaby się takiego ogarnąć. Tylko by zobaczyć uśmiech na twarzy Carrie. Dość często myślała o takim prezencie, żeby zrekompensować jej te wszystkie bolesne słowa, które wypowiedziała w jej stronę, te wszystkie nieprzyjemne sytuacje. Lotus nie chciała do nich doprowadzać, zachowywała się po prostu tak jak umiała. Jakichś innych zachowań nie znała. Tak więc gdy White zdystansowała się od Black ta przełknęła ciężko ślinę, klnąc w myślach. Chyba nikt jej nie widział wkurwionej, plującej bluzgami, tak też powinno pozostać. Ona to wszystko tłumiła w sobie, zachowując na zewnątrz powagę i równowagę. Seans dobiegał końca, minęły sekundy ze ślubu głównego bohatera, a na ekranie pojawiły się kłębiaste chmury, statek z rodziną, który płynął gdzieś do przodu. Spotkanie po latach, które ujawnili twórcy filmu niejednego zapewne wzruszyło. Lotus jednakże zastanawiała się mocno, dlaczego i po co. Mogli żyć spokojnie, oboje, spotkali się po tylu latach, bo widać było po postaciach, że nie minęło kilka chwil i co? Tak o po prostu bez niczego bawią się teraz w najlepsze? Będzie musiała to później przestudiować, bo teraz miała klejącą się do swojego ramienia przyjaciółkę, która chyba nie miała zamiaru odpuścić jej wyjścia na tańce. Wywróciła więc tylko oczami i głaszcząc ją delikatnie po głowie wyszeptała nad jej jasnymi włosami: -Przepraszam. - Nie miała co się tłumaczyć, to w sumie była jej wina, że wyszło dzisiaj jak wyszło. Chciała dobrze, a niestety stało się zupełnie przeciwnie. Gdy światła na sali zaczęły ponownie oświecać ludzkie twarze, fotele oraz karmazynowe ściany czarnowłosa spojrzała spokojnie na przyjaciółkę, starając się lekko uśmiechnąć w jej stronę. Domyślała się również, że dziewczyna wiedziała już, gdzie chce iść i do jakiego klubu zawita. Pogłaskała ja jeszcze dwa razy po głowie i powoli podniosła się z fotela. Strzepała ze swojego czarnego płaszcza okruszki po popcornie, podniosła pudełko, które stało między jej nogami i zabrała puste opakowanie po Ice Tea. Zatrzymała na Carrie spojrzenie swoich czarnych niczym noc oczu, a gdy ludzie zaczęli się zbierać z sali nachyliła się w stronę dziewczyny i wyciągając do niej rękę posłała jej ciepły uśmiech, który tylko ona mogła dostrzec. -Idziemy? - spytała licząc na to, że już reszta tego wieczoru minie bez żadnych problemów i więcej nie dojdzie do takich sytuacji jak przedtem. White była jedyną osobą, poza Garret’em, którą trzymała blisko siebie. Nie chciałaby, żeby zniknęła z jej życia, z dnia nadzień zdawała sobie z tego coraz bardziej sprawę. I mimo różnic między nimi, które były niestety często widoczne, liczyła na to, że ta nić porozumienia, która między nimi była, nie zostanie w żaden sposób zerwana.
Carrie White
Re: White and Black na tropie Sob 11 Maj 2019, 19:25
D ziewczyna chwilę grzebała w plecaku, aż znalazła jakieś chusteczki, a w myślach przeklinała, że pozwoliła sobie na to by spuchnąć na czerwono. Wytarła łzy i wydmuchała poczciwie nosek, udając jakby wcale nic tu nie zaszło. Zaraz po tym poprawiła makijaż i zebrała się z miejsca, ubierając kurtkę i plecak. Kiwnęła głową w kierunku Black i ruszyła w stronę wyjścia z sali kinowej, pozwalając przyjaciółce zająć się pudełkami po popcornie i piciu. Zastanawiała się czy aby przypadkiem to zakończenie trylogii było odpowiednie, bo przecież pokazywało, że cała walka i budowanie więzi jaką stoczył Czkawka i Szczerbatek, spełznąć mogło na niczym. Smok zdziczał – oczywiście poznał swojego właściciela, ale przecież gdyby minęło więcej lat to niekoniecznie mogłoby to tak cukierkowo wyglądać. Znaczyło to niemal tyle, że jeśli Czkawka umrze to konflikt między ludźmi nastanie na nowo, żadna ze stron nic nie wyniesie z lat, w których uczyły się wzajemnie od siebie. Smutne, toczące się koło losu – choć przedstawiało też ludzką historię, która wbrew pozorom wygląda tak samo. Wraca się do tego co było, zapominając o wszystkich ważnych naukach. Absolutnie zakończenie bajki nie powinno tak wyglądać, Szczerbatek i Czkawka powinni być razem na powierzchni lub każde z nich oddzielnie, a smoki nie powinny już nigdy wylatywać do ludzi – takie było stanowisko Carrie. Jednak jej zawsze nie pasowało coś w zakończeniach, szukała dziury w całym nie mogąc pogodzić się, że nastał koniec jakiejś historii. Strach pomyśleć co takiego będzie czuła gdy jej życie się skończy, a ona nie dojrzeje do tego by z godnością się pogodzić z takim stanem rzeczy. Tragedia wróżona na horyzoncie, przy takiej sytuacji jest wielce prawdopodobno, świadczy o tym choćby problem White z każdymi jej urodzinami, które potrafi przepłakać nad zmarnowanymi latami życia, których nie wykorzystała lepiej, a przecież była jeszcze młodą osobą, mającą przed sobą ogromne perspektywy – mimo to na tym etapie już winiła samą siebie. Źle to wróży na starsze lata, kto wie, może skończy z depresją? - Jasne, że idziemy – mruknęła pod nosem rozglądając się po pomieszczeniu po raz ostatni, jakby analizując czy czegoś nie zostawiła. Wszystkie myśli jakimi zdążyła się zdołować, odgoniła wizja dalszego wieczoru spędzonego z Black. Carrie obdarzyła ciemnowłosą uśmiechem i zanurzyła się w telefonie czytając wszystkie wiadomości jakie dostała od znajomych na jej wezwanie. Nieco pokręciła nosem na fakt, że jej znajomi obecnie przesiadywali w 230 FIFTH, gdzie… no cóż, nie było typowego miejsca do tańca, w dodatku zimą było tam chłodno i niekoniecznie, aż tak przyjemnie. Właściwie mogły razem z Lotus wybrać się też gdzieś indziej, bo przecież miał to być wieczór spędzony we dwójkę. Na podjęcie decyzji nie miała za wiele czasu, a też nie chciała poddawać Black wątpliwości, swojej znajomości Nowe Jorku. Przecież się tu wychowała i plany na wieczór powinny pojawiać się w jej głowie jak pąki na wiosnę – ale był zima. Idąc przez kino dokładnie analizowała różne miejsca, w których mogłoby się obecnie dziać coś ciekawego. Co jakiś czas śledziła też wzrokiem przyjaciółkę, zastanawiając się dlaczego akurat dla niej tak się stara. Wychodząc z budynku Carrie złapała Black pod rękę i zaczęła ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku, znajdując pewne rozwiązanie tej sytuacji.