Kamienny krąg DpyVgeN
Kamienny krąg FhMiHSP


 

Kamienny krąg

Admin
Admin
Admin
Kamienny krąg Pon 18 Lut 2019, 18:35

Erron Black
Erron Black
Re: Kamienny krąg Sro 03 Kwi 2019, 00:48

Pytania pozostawały bez odpowiedzi, a Erron gdy tylko wrócił z Nowego Jorku, natychmiast udał się w kilka innych miejsc, by posegregować wszystko to, co uzyskał od swoich informatorów. Spotkanie z kuzynką, a później bilard z Ambrozją były dosyć fajnymi punktami jego pobytu poza obozem, ale dowiedział się kilku rzeczy, które rzucały zupełnie inne światło na kilka spraw. To jednak zostawiał dla siebie na razie, gdyż wszystko musiał najpierw zweryfikować, a później ocenić - na trzeźwo, nie pod wpływem emocji. Kalkulacja była kluczem do uzyskiwania dobrych wyników. I tylko szczęśliwe zrządzenie losu, a właściwie: zostawiona kartka przed wyjazdem, że jest umówiony na trening z Florą dzisiejszego dnia, pozwoliło mu o tym nie zapomnieć.
Dziś jednak nie zaopatrywał się w stój bojowy, gdyż nie będzie mu potrzebne mnóstwo ekwipunku. Postanowił zorganizować nietypowe ćwiczenia, które miały na celu wybadanie tolerancji półbogini na alkohol oraz wyolbrzymienie jej wszystkich przywar i przyzwyczajeń, często głupich. Trening pod wpływem mógł dać dobre efekty - mógł poznać ją od tej bardziej instynktownej strony, co często kierowało przecież wojownikiem.
Zjawił się o umówionej godzinie, mając przy sobie tylko dwa miecze, które ułożył obok kamienia, na którym siedział oraz butelkę wina, którą przygotował dla Flory. Spodziewał się, że jej damskie przyzwyczajenia nie pozwolą na konsumpcję jego ulubionych alkoholi: whiskey czy burbonów, toteż postawił na coś, co jej posmakuje. Druga sprawa, że będzie ją jutro napierdzielać łeb, bo już niestety tak to jest - im mniej czysty alkohol, tym większą sieczkę robi z organizmu.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, zerkając na górną część swojej skórzanej kurtki. Przejechał dłonią po swoim policzku, który był pokryty kilkudniowym zarostem. To samo zrobił też z podbródkiem i górną częścią szyi. Oczekiwał Cortezówny, bo zbliżała się umówiona godzina treningu. Dobrze, że chociaż pogoda dopisała.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Kamienny krąg Sro 03 Kwi 2019, 02:01

Od ostatniego spotkania z Erronem minęło trochę czasu. Dni mijały szybko, gdy miała tak dobrze zorganizowany czas i potrafiła go w pełni wykorzystać. Zgodnie ze wskazówkami, odpuściła niechętnie treningi w wodzie, skupiając się na kondycji fizycznej na suchym lądzie. Tak więc bieganie, gimnastyka i łuk. Rozejrzała się po pokoju, zbierając potrzebne rzeczy do torby i przewieszając łuk na plecach. Upewniła się, że schowała sztylet i spojrzała jeszcze w lustro, sięgając z toaletki szczotkę do włosów. Jasne kosmyki rozczesała, zaplątując je w długiego warkocza, który opadał na jej prawe ramię. Wiedząc, co ją czeka — postawiła na wygodne i lekkie ubrania, w pełni korzystając ze swojego braku odczuwania temperatur. Wsunęła na nogi sportowe adidasy, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. Cieszyła się, że wybrał na miejsce-+ treningu teren tak odcięty od reszty obozu. Znacznie lepiej i pewniej czuła się w otoczeniu przyrody, chociaż kamienny krąg mógł wpływać na nią negatywnie — obawiała się uciekania myślami i potknięć, których Black tak nie lubił. Zerknęła na tkwiący na nadgarstku zegarek, przyśpieszając kroku. Rosnąca ekscytacja i ciekawość sprawiała, że uśmiech nie schodził jej z ust. Uwielbiała zdobywać nową wiedzę czy umiejętności, czuć obolałe mięśnie oraz towarzyszące im uczucie satysfakcji.
Dostrzegła Errona już z daleka, jak zwykle był punktualny. Siedział na kamieniu w zamyśleniu, które jednak nie dało kobiecie żadnej wskazówki. Flora zatrzymała się przed nim, łapiąc oddech i opierając się dłońmi o uda, nachyliła się lekko, patrząc na niego z dołu. Zarumienioną od wysiłku buzię rozjaśnił uśmiech, który zmieniał się w grymas zaskoczenia z każdym centymetrem, który dostrzegała po przesuwaniu spojrzeniem po sylwetce mężczyzny. Nie wyglądał, jakby szykował się na trening — zwłaszcza przez skórzaną kurtkę. Niewiele myśląc, odłożyła torbę na ziemie, zaraz obok kładąc łuk. Oparła dłonie na biodrach, raz jeszcze lustrując go wzrokiem, po czym zatrzymała się na brązowych oczach mężczyzny, posyłając mu pytające spojrzenie,
-Cześć. Ciesze się, że bezpiecznie wróciłeś. Dobrze się bawiłeś w Nowym Yorku? - zaczęła z nutą ciekawości w głosie, przenosząc spojrzenie na leżące nieopodal miecze. Przeciągnęła się bezwstydnie, następnie poprawiając materiał białej koszulki i ściągając go w dół, aby nie odsłaniał bladej skóry brzucha. Podeszła do broni, schylając się i łapiąc jedno z ostrzy w dłoń. Zacisnęła palce na rękojeści, przecinając powietrze ze świstem — który swoją drogą, strasznie lubiła. Posłała mu zadziorny uśmieszek, pokazując na niego dłonią i wołając go do siebie palcami, wyzywając na pojedynek, który z pewnością przegra. Cortezówna była łatwa do odczytania, jej twarz zdradzała wszystko. Z łatwością mógł się więc domyślać, że lubiła spędzać z nim czas i trenować, aby później w prawdziwej walce osiągnąć jak najlepsze efekty. Podstaw władania bronią tnącą już ją nauczył, a przechodzenie na większe zabawki wydawało się jej interesujące, nowe. - Zdejmuj tę kurtkę i chodź — no wiesz, chyba że straciłeś formę na wakacjach i się boisz, że uczennica Cię pokona.
Nieczęsto pozwalała sobie na tak zaczepny i prowokacyjny ton, który przyozdobiła puszczeniem mu oczka i zadziornym uśmiechem. Cofnęła się pół kroku, raz jeszcze przyglądając się swojemu odbiciu w chłodnym, stalowym ostrzu.
Erron Black
Erron Black
Re: Kamienny krąg Sro 03 Kwi 2019, 14:52

Nie musiał długo czekać na Florę, która zjawiła się punktualnie. Choć była ciamajdą, to jednak szanował ją za to, że potrafiła dotrzeć wszędzie o umówionej godzinie. Wymagał tego od swoich podopiecznych i był to pewno jeden z pozytywów osobowości Cortez. Wielokrotnie Erron miał już do czynienia z ludźmi, którzy nie szanowali ani swojego, ani tym bardziej jego czasu, który poświęcał na doszkalanie młodych, dlatego tym bardziej cenił blondynkę za jej niezawodność w tej kwestii. Zdaje się, że chyba nigdy nie otrzymała od niego reprymendy w związku ze spóźnieniem. Nic zatem dziwnego, że potrafił z nią wytrzymywać i miał do niej więcej cierpliwości niż do innych. Pokazywała zaangażowanie.
Zlustrował wzrokiem blondynkę i skinął głową, witając się z nią. Wiedział, że dziewczyna nie spodziewa się tego, co zaraz jej powie, ale nie przeszkodziło mu to w tym, by chwilę potrzymać ją w niepewności. Kiedy zaczęła się przeciągać, a następnie pochwyciła jeden z mieczy, by chwilę nim pomachać, on skrzyżował ręce na klatce piersiowej i obserwował ją uważnie. Zaczynała wyrabiać sobie już odpowiednie przyzwyczajenia - trzymała oręż pewniej, niż kilka lat temu, skupiała się na ruchach niezbędnych i na prostocie, wykonywała dobre cięcia, czego efektem były te przyjemne świsty powietrza.
Uśmiechnął się na myśl bilarda z Ambrozją.
- Było znośnie - stwierdził spokojnie, choć w rzeczywistości spotkanie z kuzynką i luźny wieczór z Shepard można było zaliczyć do jednego z lepszych wieczorów w ostatnim czasie.
Spojrzał na blondynkę ponownie, gdy ta wysunęła dłoń przed niego i przywołała do siebie palcami. To było wyzwanie? Tak to odebrał, choć sama postawa Flory... nie przekonywała go. Być może działał tutaj jej wrodzony urok, który nie pozwalał mu brać tego na poważnie. Widywał już potężnych przeciwników i Cortezównie było do nich bardzo daleko, nie tylko w aparycji, ale również w aurze - córce Amfitryty bowiem brakowało pewności siebie.
Zeskoczył ze skały i schował obie ręce do kieszeni, stając naprzeciw Flory.
- Naoglądałaś się za dużo filmów, mała - stwierdził z małym uśmiechem, mając przymknięte oczy.
Wtem wiatr zaczął się zmagać, co było przedsmakiem nadchodzącej prezentacji. Kucyk Flory oraz jej niesforny kosmyk włosów opadający na twarz do tego momentu zaczęły unosić się wobec zwiększonej siły wiatru. Chwilę później prędkość jeszcze się zwiększyła, a fakt działania wprost na twarz dziewczyny, zmusił ją do zamknięcia powiek. Wzmocnił jeszcze bardziej wiatr swoją mocą, przez co przesunął on Cortez o kilka kroków do tyłu, nawet jeśli zapierała się całym ciałem. Black w tym czasie złapał butelkę wina, która uniosła się ku górze.
- Dzisiaj mam inny plan co do ciebie - rzekł spokojnie, po czym wiatr ustał, a sam Erron otworzył korek wina i chwytając za szyjkę, wysunął go przed Florę. - Pij - zarządził i nawet nie przyjmował odmowy, dlatego przeszedł kilka kroków i zmusił ją do przyjęcia "prezentu".
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i obserwował blondynkę, mając zamiar wytłumaczyć jej cały precedens, o ile w ogóle zapyta o cokolwiek.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Kamienny krąg Pią 05 Kwi 2019, 00:29

Nie lubiła spóźnień. Sama starała się być punktualna i wymagała tego od innych, jako oznakę szacunku względem drugiej osoby oraz jej czasu. Nie mogła więc nigdy spóźnić się na treningi z Blackiem, który poświęcał jej swój prywatny czas, który mógłby wykorzystać zdecydowanie lepiej i intensywniej, niż na męczeniu się z niezdarną małolatą. Nie był łatwym w obyciu człowiekiem, jednak odkąd tylko się poznali, miała wrażenie, że pomimo różnić, doskonale się uzupełniają i może dlatego byli w stanie wytrzymać ze sobą tak długo. Jasne ślepia dziewczyny, przesunęły po sylwetce mężczyzny, ostatecznie zatrzymując się na jego twarzy. Był człowiekiem intrygującym, zawsze przypominał jej takie charakterystyczne cukierki, które były otoczone trudną do rozgryzienia i gorzkawą czekoladą, a wewnątrz zawsze kryły jakieś niespodzianki, o różnych smakach. Nie miałaby odwagi jednak mu tego powiedzieć, widząc oczyma wyobraźni jego minę oraz reakcję. Zamiast tego uśmiechnęła się do własnych myśli, wciąż nie mogąc dostrzec jego planu na dzisiejsze popołudnie.
Miecz skutecznie skupił na sobie jej uwagę, podobnie jak wydawane przez jego dźwięki. Faktycznie, na przestrzeni lat jej palce mocniej i pewniej trzymały oręż, a ciało coraz naturalnie wykonywało poszczególne ruchy, reagując przed umysłem Flory. Prychnęła cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową na jego słowa.
-Tak bardzo zbywasz mnie odpowiedzią. No kto, jak kto Erron, ale Ty akurat potrafisz się dobrze zabawić i to chyba w każdym tego słowa znaczeniu.- odparła zaczepnie, puszczając mu oczko. Pomimo swojej niewinności i podejścia do spraw związków, nigdy nie negowała i krytykowała cudzych zachowań oraz ekscesów, które zwyczajnie nie były jej sprawą. Najważniejsze to żyć tak, aby niczego nie żałować, a kwestia wyglądu obranej drogi była już indywidualna. Wzruszyła ramionami, opuszczając dłoń. Wiedziała, że nie traktował jej raczej poważnie na żadnej z płaszczyzn. Prychnęła z obrażoną miną na określenie "mała", mamrocząc pod nosem w odpowiedzi.
-Wielkolud się odezwał, naprawdę.- ton był oczywiście udawany, nie była kimś, kto obrażał się o takie pierdoły. Black zrobił ten swój uśmieszek, na który wywróciła teatralnie oczyma i uniosła miecz, trzymając go w pozycji obronnej. Skąd wiedział, że akurat niedawno oglądała film o walkach rycerzy oraz merlinie? Zerwał się wiatr. Nie potrafiła określić czy był ciepły, czy zimny. Zmrużyła oczy, czując nieprzyjemne drobinki, które do nich wpadały. Kosmyki kołyszących się leniwie włosów łaskotały jej skórę, zostawiając na niej dreszcz. -Ejj, mieliśmy używać stali, a nie żywiołów. Czyżbyś miał ochotę na kąpiel?
Rzuciła z rozbawieniem, które planowo miało bardziej przypominać oburzenie. Czując, że jej ciało ulega presji powietrza, wbiła miecz w ziemie i zacisnęła na rękojeści dłonie, aby moce brązowookiego nie pchnęły jej dalej. Dopiero gdy świst wiatru ucichł, a jego słowa dobiegły jej uszu, uniosła leniwie powieki. Niepewnie posłała spojrzenie w jego stronę, przecierając następnie dłonią oczy z pyłu. Jego ton i postawa nie wróżyły dla niej niczego dobrego, tego była pewna. Z niedowierzaniem śledziła jego ruchy, kręcąc jedynie głową i kursując spojrzeniem pomiędzy jego twarzą a trzymaną przez niego butelką.
-Mam wodę, dziękuje. Przecież to wino, wiesz, że nie piję.- wytłumaczyła, całkiem nie dopuszczając do głowy tego, co on właściwie chciał zrobić. Znów próbował nagiąć jej zasady moralne? Nie żartował. Podszedł bliżej, wciskając jej butelkę w dłonie i przybierając tę swoją pozycję, która nie zniosłaby sprzeciwu. Podobnie jak minę. Odchyliła głowę do tyłu, mrużąc oczy i marszcząc nos, zatrzymując ślepia o morskich tęczówkach na jego przypominających kawę oczach.
-Erron, to jest tragiczny pomysł. To się źle skończy. Nie dość, że będę umierała, tak jak Ty po imprezach, to jeszcze nie trafię do łóżka, o ile w ogóle do pokoju.
Jej słowa jednak nie wpływały na jego minę. I te skrzyżowana ręce na piersiach. Palce zacisnęły się jej na butelce, w której zatopiła spojrzenie, uderzając o nią paznokciami. Zagryzła dolną wargę, wolną dłoń opierając na biodrze. Zupełnie, jakby toczyła wojnę sama ze sobą. Jęknęła z niezadowoleniem, przypominając sobie, że lata temu obiecała mu, że zniesie wszystkie jego dziwne pomysły. A Flora nie łamała danego słowa. Niechętnie uniosła butelkę do góry.
-Czasem naprawdę Cię nie znoszę, skąd Ty w ogóle bierzesz te pomysły. Mam pić jak jakiś... Nie wiem, alkoholik z butelki?- zapytała retorycznie, wzdychając ciężko. Uniosła trzymany przedmiot do ust, upijając łyka i krzywiąc się nieznacznie. Paskudne, siarkowe, cierpkie. Kompletnie nie w jej gust. Gwałtownie uniosła powieki, patrząc na niego z wyrzutem.- Fuu, co Ty mi za paskudztwo dajesz?
Erron Black
Erron Black
Re: Kamienny krąg Nie 07 Kwi 2019, 02:34

Jej komentarze dotyczące jego dyspozycji towarzyskiej były zbędne. Można było ich uznać za dobrych znajomych, ale daleko im było do przyjaźni, co Flora chyba próbowała zmienić. Póki jednak znajdowali się na stopie trener-uczennica, jego podejście było nieco chłodniejsze, niż mogłoby być. Poza tym, starał się kontrolować wszystko - swoje życie, każdą rozmowę, otoczenie, dlatego wolał nie rozmawiać o swoich przygodach w Nowym Jorku. O Ambrozji mógł jeszcze powiedzieć, bo przecież to nie była żadna tajemnica, że utrzymują jakieś stosunki nawet po rozstaniu. O Wreckless jednak wspomnieć nie mógł - to była jego rodzina i nawet jeśli znajdowali się po dwóch stronach barykady, nie miał zamiaru narażać córki Hel w jakikolwiek sposób.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, gdy zaczynała mieć jakieś "ale", dotyczące metod jego treningu. Erron doskonale wiedział co robi i taki pokaz mocy był tylko i wyłącznie demonstracją: czystej siły, nieprzewidywalności i budowało atmosferę. Cortez mogła myśleć, że ma z nim szanse w starciu żywiołów, ale Black był kilka poziomów wyżej. Dziś jednak nie w smak było mu udowadniać to, że nawet w wodzie by ją pokonał - na demotywacji bowiem mu nie zależało.
- Mała, twoje strumyczki to nic przy potędze huraganów - zapewnił ją.
Nie przyjął odmowy i wcisnął jej butelkę z winem, które wybrał jakieś losowe. Nie patrzył czy słodkie, czy wytrawne, czy dobrze oceniane przez internetowych krytyków - wybrał jednak takie zwyczajne, bo nie chodziło tutaj o spożywanie jaboli.
Po początkowych problemach związanych z degustacją, Black w końcu dopiął swego i swoją charyzmą wymusił na niej wręcz wypicie wina. Nie wiedział, czy córka Amfitryty ma mocną głowę, czy też nawet nie wie, że ma potencjał na obozowego chlora, acz podejrzewał raczej, że wystarczy kilka kropel alkoholu i blondynka się rozluźni.
- Muszę poznać twoje przyzwyczajenia i reakcje - zaczął, tłumacząc jej powód takiego treningu. - Starcie podczas otumanienia pokaże, ile w twoich ruchach jest instynktu, a ile wyuczenia. Mało tego, musisz poznać to od kuchni. Wiele potworów stosuje różne trucizny, które ogłupiają umysł. Kilku półbogów potrafi robić sieczkę z mózgu za pomocą iluzji, musisz więc być przygotowana na najgorsze - odparł, przyglądając się jej, jak ta niechętnie pije wybrane przez niego wino i się krzywi.
- Nie marudź, ciesz się, że nie wziąłem takiego za trzy dolary - rzucił nieco poirytowany, bo on tu dbał o jej rozwój, a ona jeszcze narzekała.
Podmuchem wiatru uniósł drugi miecz i złapał go za rękojeść, po czym oparł się na nim, kierując ostrze do ziemi, jak gdyby podpierał się na jakiejś lasce obiema dłońmi. To był dość zabawny widok, patrząc jak ta drobna dziewczyna wlewa w siebie kolejne mililitry alkoholu. Gorzej będzie, jak wypije za dużo i zacznie bredzić.
- Dobra, starczy - rzucił, gdy spostrzegł, że ta pozbyła się już ponad 1/3 wina. - Odstaw to i pokaż jak się ruszasz, powalcz trochę z cieniem, przeprowadź rozgrzewkę - musiał pilnować, by blondynka nie upiła się mocno, w końcu nie to było istotą treningu. Chciał zbadać po kolei - w lekkim, w średnim i w mocnym upojeniu jej reakcje, trzeba było sprawdzić ile jej weszło do tej ślicznej główki.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Kamienny krąg Pią 12 Kwi 2019, 00:04

Słowa wypowiadane przez blondynkę nie były krytyczne bądź negatywne — zawsze troszkę zazdrościła brunetowi otwartości, braku problemów z nawiązywaniem relacji. Jej długo zajmowało otworzenie się, była chyba słaba w zabawie i starała się skupiać na tym, aby nie popełniać jakichś gaf i błędów, skoro i tak wszyscy dookoła mieli ją za słabą. Ciche westchnięcie uciekło spomiędzy warg jasnowłosej, które niemal natychmiast zaciśnięte. Wolną dłonią zgarnęła kosmyk włosów za ucho, pozwalając sobie na posłanie mężczyźnie krótkiego spojrzenia. Znali się tyle lat, a ona wciąż nie potrafiła zgadnąć, co chodziło mu po głowie i strasznie ją tym intrygował. Patrząc na to z innej perspektywy, Flora często o nim myślała. Cieszyła się, że traktował ją poważnie i tak samo, jak innych, których miał okazję szkolić, dostałaby szału, gdyby dawał jej fory. Ciężko jej było przyznać to przed sobą, ale momentami zaczynało jej to jednak wadzić, bo miała wrażenie, że poza treningiem i rozmowami o rozwoju, nie mieli niczego. A przecież traktowała go jak przyjaciela, był dla niej ważny.
Skrzyżowane ręce w jego wykonaniu wróżyły porażkę, z którą będzie musiała się pogodzić, mając jedynie nadzieję, że przetrwa to bez rozdeptania własnej godności. Nie chciała też uzyskać złej opinii w oczach Blacka. Cortezówna jednak nie myślała takimi kategoriami jak on, bo prawda była taka, że nigdy nie chciałaby z nim walczyć i nigdy nie użyła mocy przeciwko niemu. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, co musiałby zrobić, aby ją do tego sprowokować, dlatego uznała to za niemożliwe. Prychnęła cicho na "strumyczki", które tak ochoczo skreślał w starciu z jego ukochanym żywiołem powietrza, którym tak dobrze się posługiwał. Przekręciła głowę na bok, świdrując go spojrzeniem, wciąż czując muskające jej policzki, słabsze uderzenia powietrza.
-Panie duży, kiedyś naprawdę takie lekceważenie wody się na Tobie zemści. Nie martw się jednak obronię Cię wtedy. -zaczęła z udawaną powagą, zaraz jednak puszczając mu oczko i posyłając charakterystyczny dla siebie, promienny uśmiech. Wiedział, że żartowała. Nigdy nie mówiłaby do niego w ten sposób, ale skoro dziś postawił na tak nietuzinkową formę treningu, pozostało jej się dostosować.- Twoje zdrowie.
Dodała jeszcze, zaciskając palce na wciśniętej przez niego butelce, dość niechętnie. Nie miała w zwyczaju jednak narzekać, zwłaszcza gdy miał racjonalne wytłumaczenie dla swoich pomysłów. Smak był cierpki, dość mocny. Wzbudził nieprzyjemny dreszcz na jej ciele, wywołał rumieniec na licach i zapalił dziwną iskrę w oczach o morskich tęczówkach. Złapała oddech, przełykając ostatni łyk alkoholu. Poczuła ciepło rozchodzące się po ciele, dziwne zawroty i paskudny posmak. Zwilżyła więc wargi, pozbywając się z nich resztek wina. Słuchała go, kiwając głową, aby w końcu spojrzeć mu prosto w oczy.
- Przyzwyczajenia do picia? Nie istnieją. Wiesz przecież, że sobie nie pozwalam na alkohol. Podziwiam Twoje pokłady wiary w moją osobę, naprawdę.- przerwała na chwilę, łapiąc oddech i robiąc krok do przodu. Nie wiedziała czemu, zrobiło się jej jakoś przyjemniej, głowa buntowała się przeciwko rozważaniu każdego słowa, chociaż Flora w głębi siebie wiedziała, że takie zachowanie może być tragiczne w skutkach. Zrobiła krok w jego stronę, tak, że w nozdrzach zawitały jego perfumy, powiększając rumieniec na jej twarzy. Wyciągnęła w jego stronę dłoń z butelką.-- Jestem przecież wdzięczna i wcale nie marudzę. Ufam Ci przecież, ale wiesz co? Mógłbyś napić się ze mną. Wiesz.. Dać mi dobry przykład. Przecież to nasz pierwszy raz z alkoholem.
Zatrzęsła wymownie butelką, wciskając mu ją w dłoń, a następnie krzyżując ręce pod biustem, zacisnęła dłonie na ramionach. Posłała mu jeszcze pociągłe spojrzenie, po czym grzecznie podeszła do zostawionego w ziemi miecza, na którego rękojeści zacisnęła palce. Miała dziwne wrażenie, że jej ciało było znacznie lżejsze, niż przed wlaniem w siebie wybranego przez niego trunku. Uniosła broń, cofając się z początku pół kroku dość niezdarnie, aby zaraz przybrać pozycję, której do treningu ją uczył. Przecięła kilka razy powietrze, czując pojawiające się gdzieś z tyłu głowy wirowanie. Nie było jeszcze na tyle natrętne, aby jej przeszkadzać w wykonywaniu poleceń w stopniu względnie zadowalającym. Trwało kilka minut, zanim zatrzymała się i złapała głośniej oddech, marszcząc brwi i nos w zastanowieniu. Nie męczyła się zwykle tak szybko. Opuściła więc miecz, wciąż jednak trzymając go w dłoni i podeszła do Errona, posyłając mu pytające spojrzenie. Tylko dlaczego odechciewało się jej treningu w takim stanie? Wolną dłonią przeczesała włosy, ogarniając blond kaskady na plecy. Subtelne fale, które zostały jej po noszonych wcześniej warkoczach, łaskotały ją po szyi, kołysząc się z najmniejszym podmuchem wiatru.
-Dziś trenuję solo, tak całkiem?
Dlaczego patrzyła mu w oczy częściej niż zwykle, skoro wcale nie było takiej potrzeby? Odwróciła wzrok nieco zawstydzona, łapiąc się na utracie koncentracji, znów.
Erron Black
Erron Black
Re: Kamienny krąg Pią 19 Kwi 2019, 15:44

Erron był człowiekiem, którego strasznie ciężko było rozpracować z tego względu, iż miał zupełnie odmienny kodeks moralny niż ten ogólnie przyjęty przez większość obozowych herosów. Życie uważał za zabawę, żart, w którym należało się odnaleźć na swoich zasadach i propagować przyjemności, a nie przymus. Uważał bowiem, że im bardziej coś się lubi, tym lepiej to wychodzi, dlatego swoje intencje przenosił na broń czy nawet tak prozaiczne rzeczy jak seks. Żył zdrowo, bez stresów w postaci idiotycznych, wyssanych z palca problemów i cieszył się pełnią życia - mając jednocześnie w perspektywie to, że w obozie trzyma go tyle samo, co trzymałoby go poza nim. To jest tylko i wyłącznie jego wygoda.
Black był starszy od Flory i miał zupełnie inne podejście do pewnych spraw, dlatego dopuszczał do siebie możliwość, że kiedyś mogliby się ze sobą zmierzyć na poważnie. Stypulacje mogłyby być różne, począwszy od przekabacenia skończywszy na praniu mózgu i przymusowej wręcz walki. Świat herosów był pełen niebezpieczeństw oraz zwrotów akcji i im wcześniej Flora zrozumie, że może liczyć tylko na siebie, tym mniej dzięki temu oberwie.
Uniósł lekko brew, próbując sobie wyobrazić, jak to tak urocza blondyneczka broni przed czymkolwiek takie dorodne chłopisko jak on. To było naprawdę urocze, ale jednak mało realne, bo z tej dwójki to raczej on mógłby chronić ją, niż ona jego.
- Nie lekceważę wody, tylko ciebie, Florcia - specjalnie zdrobnił jej imię, by wskazać tym samym, że nie traktuje jej poważnie.
Schował ręce do kieszeni i patrzył na nią, gdy ta upijała się kolejnymi mililitrami alkoholu. Nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo i bardziej liczył na to, że Flora odejdzie stąd obrażona, a sam trening przeprowadzą dopiero za jakiś czas. Widać jednak zależało jej na nauce i choć Black stosował czasami dziwne metody, to ufała mu bezgranicznie nawet w takiej sprawie.
- Nie do picia, tylko podczas walki. Rozluźnisz się, mniej będziesz myśleć, więcej zdawać się na instynkt. Wtedy zobaczę, co trzeba będzie u ciebie wyeliminować - wyjaśnił, bo chyba nie zrozumiała tego, co powiedział za pierwszym razem.
Spojrzał na nią z politowaniem, gdy tylko potrząsnęła butelką i zaproponowała mu wspólne picie. Początkowo nie miał zamiaru dołączać do niej, ale biorąc pod uwagę jej potulność i zaangażowanie w trening, mógł wziąć kilka łyków, w końcu dla niego to nie będzie nic wielkiego - choć pije rzadko, to jednak ma dobrą głowę.
- Ja nic nie robię, tylko daję ci dobry przykład - zażartował i przechwycił od niej butelkę, by zaraz przechylić ją i wlać część zawartość do gardła. Nie skrzywił się, choć samo wino średnio mu posmakowało.
Po kilku chwilach oddał blondynce butelkę.
- Miałaś racje, paskudne - przytaknął jej.
Schował ręce do kieszeni i obserwował Cortez, gdy ta w końcu rozpoczęła przygotowania do treningu. Wiedział, że jeszcze trochę minie, nim alkohol uderzy jej do głowy i dlatego uzbroił się w cierpliwość. Co jakiś czas zmieniał pozycję, usiadł nawet z powrotem na kamieniu, by mieć dobry wgląd w jej ruchy, a jednocześnie jakąś wygodę. Dostrzegł w pewnej chwili, że zaczęła poruszać się nieco inaczej. Nie kontrolowała w pełni swojego ciała i przez to opierała się na instynktach oraz przyzwyczajeniach. Zapamiętywał wszystkie te mankamenty do momentu, gdy nie podeszła do niego.
Wstał ze skały i spojrzał na Florę, która od kilku chwil dziwnie mu się przyglądała.
- Dziś cię tylko obserwuję - wyjaśnił jej. - Ale jeśli popracujesz intensywnie jeszcze przez... godzinę, to możemy potem pójść gdzieś razem albo zostać tutaj i odreagować. Wszystko jednak zależy od tego, jak się sprawisz - zaproponował, co było dziwne, bo dotąd nie zabiegał o jakieś spotkania z nią poza treningami. Dziś jednak udowodniła mu, jak bardzo oddana jest sprawie swojego samodoskonalenia się i skoro Flora była posłuszna, to on mógł nieco odpuścić, a przy tym pokazać, że nie jest robocopem tylko normalnym herosem, który umie myśleć też o innych rzeczach, niż o tłuczeniu potworów.
Sponsored content
Re: Kamienny krąg

Kamienny krąg
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Kamienny krąg



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: