Paryż DpyVgeN
Paryż FhMiHSP


 

Paryż

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Paryż Pią 15 Mar 2019, 22:54

Paryż Gtnn081


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro 01 Maj 2019, 21:42, w całości zmieniany 1 raz
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Sob 16 Mar 2019, 13:04

Rudowłosa czekała spokojnie na resztę grupy, która rozbiegła się do swoich mieszkań, aby zabrać resztę potrzebnych im rzeczy, a o których spakowaniu wcześniej nie pomyśleli. W sumie to nie powinna być tym szczególnie zdziwiona. Gdyby sama nie spędziła tyle czasu w świecie śmiertelników, to pewnie też by nie pomyślała o wzięciu ze sobą urządzenia, jakim był telefon komórkowy. W Obozie Herosów nie miał on jakiegoś szczególnego zastosowania, więc logiczne było, że przy pakowaniu schodził on na dalszy plan. Ważniejsza była broń, opancerzenie i zapasy. Gdy drużyna już do niej wróciła, kobieta zdążyła przeliczyć pieniądze, które miała w portfelu. Miała przy sobie około 200$ i informacje o takiej właśnie kwocie przekazała Cameronowi, kiedy ten stanął już u jej boku. Oczywiście przez ostatnie kilka lat udało jej się odłożyć większą ilość pieniędzy, jednak trzymała je na koncie bankowym i miała nadzieję, że wystarczą im one na całą wyprawę, nawet jeśli będą zmuszeni kupić bilety lotnicze na ostatnią chwilę lub zrobić jakieś droższe zakupy. W najgorszym wypadku reszta grupy będzie musiała się dorzucić, a potem wszyscy rozliczą się z Asklepiosem.
Gdy cała czwórka dotarła już do magicznego przejścia prowadzącego do stolicy Francji, Pani Kapitan zdecydowała, że pójdzie jako pierwsza. Ze względów bezpieczeństwa oczywiście, a nie dlatego, że podekscytowała się na myśl o takim sposobie podróżowania, bo rzadko kiedy miała okazję do używania obozowych portali. W każdym razie stanęła przed tym, który miał ich zabrać do celu ich podróży, zrobiła krok do przodu i już po chwili znalazła się na innym kontynencie. Nieco zaskoczyło ją to, że praktycznie nie poczuła tego, że skorzystała z magicznego środka transportu, poza tym, że skóra ją załaskotała w momencie teleportacji i zakręciło jej się w głowie po otworzeniu oczu.
Lara od razu przesunęła się w bok, aby zrobić miejsce dla kolejnych osób przechodzących przez portal, a które mogłyby na nią wpaść. Rozejrzała się dookoła. Ruch zarówno na ulicy, jak i na chodniku był dosyć duży, jednak żaden z przechodniów najwyraźniej nie zauważył, że na jego drodze, dosłownie znikąd, pojawiła się przeszkoda w formie rudowłosej osóbki. To w sumie dobrze. Mgła działa tak jak powinna, pomyślała, przyglądając się bez większego zainteresowania ludziom, którzy ją mijali. Gdy reszta drużyny do niej dołączyła, poprowadziła ich pod ścianę pobliskiego budynku, żeby nie blokowali śmiertelnikom drogi.
Wszystko okej? – spytała, zerkając na chłopaków i Vivi. W końcu oni efekty podróży mogli odczuć nieco inaczej niż ona.
Z racji tego, że reszta grupy miała już własne telefony, Ruda sama sprawdziła ich obecną lokalizację na telefonie. Oczywiście, po krótkim zlustrowaniu otoczenia, wiedziała, że prawdopodobnie wylądowali przy jednej z większych ulic tego miasta, ale w tej chwili potrzebowali dokładnej lokalizacji. Avenue des Champs-Elysees. Pola Elizejskie. Jak poetycko. Bo oni byli potomkami greckich bogów, a Pola Elizejskie w mitologii były jednym z lepszych miejsc, do których można było trafić po śmierci. Chociaż to i tak nic nie mogło się równać z Wyspami Błogosławionymi.
Przynajmniej wylądowaliśmy w miarę dobrym miejscu – skomentowała ich obecne położenie, wdychając świeże europejskie powietrze i pokazując grupie ekran telefonu. – Teraz przydałoby się jakoś sprawdzić, gdzie dokładnie w Paryżu wystąpiły anomalie.
Wprawdzie wątpiła w to, żeby udało im się znaleźć (i zrozumieć) tak szczegółowe dane, ale liczyła, że znajdą cokolwiek co jeszcze trochę zawęzi teren poszukiwań. Skoro termos faktycznie wywoływał duże anomalie pogodowe i był w Paryżu od jakiegoś czasu, to musiał mieć wpływ na sytuacje mieszkańców miasta. Niespodziewane wichury w którejś z dzielnic miasta czy coś w tym stylu. Możliwe, że jakaś strona internetowa podawała informacje na temat takich dziwnych zdarzeń. Wtedy wystarczyłoby tylko podążyć tropem najnowszych wiadomości. A z racji tego, że wylądowali akurat na Polach Elizejskich, to nie powinni mieć problemu ze znalezieniem transportu, aby się dostać w wybrane miejsce.
Jeśli nic nie znajdziemy na necie, to wydaje mi się, że najlepiej będzie wsiąść w jakiś transport publiczny i pojeździć trochę po mieście. Może kompas wskaże nam odpowiedni kierunek – podzieliła się swoimi rozważaniami heroina.
Cameron Black
Cameron Black
Re: Paryż Wto 19 Mar 2019, 23:33

Cameron wiedział, że ich drużyna miała napięty grafik, więc starał się możliwie szybko uwinąć ze znalezieniem telefonu oraz pieniędzy w swoim mieszkaniu. Na całe szczęście wszystko w jego mieszkaniu miało ustalone miejsce i to wcale nie był bałagan, jak to niektórzy... czy raczej większość określała. Tak czy siak, nie miał z tym większych problemów. Sprawnym ruchem zabrał telefon leżący na stosie koszulek, przy okazji sprawdzając stan baterii (50%, co powinno starczyć na misje lub najwyżej podładuje w jakiejś knajpce), oraz portfel i kilka drach znajdujących się obok łóżka. Natychmiast włożył je do torby, po czym wybiegł z mieszkanka, zamykając po drodze drzwi. Jeszcze by jakiś żartowniś skorzystał z okazji i zdecydował się "posprzątać" jego jaskinię.
Kiedy już wszyscy zebrali się przed portalem do Paryża, gdzie zgodnie z wiadomościami, które znalazł w internecie, miały mieć miejsce dziwne incydenty z wiatrami, Cameron spojrzał ostatni raz na obóz, po czym przeszedł na drugą stronę jako ostatni z drużyny. Nie miał pojęcia, jak długo zajmie im znalezienie termosu lub czy w ogóle wróci. Na wszelki wypadek zostawił w swoim pokoju parę listów do bliskich mu osób, bo był pod tym względem realistą. Jako półbóg mógł umrzeć w każdej chwili i raczej nie będzie miał okazji na pożegnanie się, dlatego zawsze przed misją pisał listy.
Tak dla własnego spokoju.
- Ta, wszystko w porządku. - odpowiedział Camerona, jak tylko Lara zadała pytanie. Czuł się lekko zdezorientowany oraz kręciło mu się lekko w głowie, ale to było typowe dla niego przy transporcie portalem.
- Nie pamiętam, by podana była dokładna lokalizacja, ale może uda się zawęzić poszukiwania do dzielnic czy określić w której części miasta miało to miejsce. W między czasie może byśmy udali się w jakiś punkt widokowy? Wieża Eiffla czy coś w ten deseń? Ona nawet niedaleko jest. - zaproponował syn Asklepiosa, który ponownie przeglądał wcześniejsze artykuły, bo a nóż widelec napisali w nich coś dokładniejszego odnośnie lokalizacji tych dziwnych incydentów I gdzieś tam z tyłu głowy półboga przeszła myśl, że google będzie miało niezłego mindfucka, gdy zauważą, jak kilka osób w przeciągu kilku sekund zmieniło swoją lokalizacje z USA do Francji.
- Pytanie techniczne, jaka jest szansa, że ten kompas będzie ciągle wskazywał na nas, nie ważne jak będziemy go trzymać? - zaciekawił się Black, bo w sumie kompas miał wskazywać najbliższe źródło "boskości" i mimo wszystko byliby to oni, bo przecież stoją tuż obok niego. Czy będą musieli go trzymać we czwórkę, a może był na tyle odczuwający, że wyłapie ich intencje?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Nie 24 Mar 2019, 00:07

(Post bardziej opisowy, aby przyspieszyć rozgrywkę.)

W internecie niestety nie było żadnych informacji. Niestety nikt nie był w stanie określić gdzie znajdowało się źródło anomalii. Nagle mogliście poczuć krople wody, które jedna za drugą zaczęły na was spadać. Na niebie nie wyglądało to jednak jak mały deszczyk, a coś znacznie większego i silniejszego. Zadziwiające, przecież przed chwilą była piękna pogoda.

Co do samego kompasu to wskazywał on kierunek wszelakiej "boskości". Fakt, był to błąd merytoryczny - chodziło mi stricte o przedmioty i mityczne stwory.
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Nie 24 Mar 2019, 11:56

Dobry pomysł – pochwaliła Camerona, zerkając zza jego ramienia na telefon, którego używał.
Rzeczywiście znalezienie punktu widokowego wydawało się lepszym pomysłem niż jeżdżenie po całym Paryżu komunikacją miejską z nadzieją, że akurat trafią na jakiś ślad. A Wieża Eiffla powinna się nadać. W końcu była wysokim obiektem, więc jeśli kompas by zadziałał zgodnie z ich oczekiwaniami, to mogliby odrzucić, chociaż część dzielnic miasta, które musieliby brać pod uwagę podczas misji. Lara rozejrzała się dookoła, wypatrując przystanku autobusowego lub wejścia do paryskiego metra.
Już otwierała usta, aby odpowiedzieć na pytanie chłopaka, gdy nagle poczuła lądującą na jej czole pojedynczą kroplę deszczu, która powoli zaczęła spływać po jej twarzy. Dziewczyna starła ją szybko ruchem dłoni i spojrzała w niebo. To, co ujrzała, nieco ją zaskoczyło. Jeszcze chwilę temu wielkie białe chmury krążyły po błękitnym niebie, a pogoda wręcz zachęcała do tego, aby wybrać się na spacer po mieście miłości. Teraz zaś niebo pociemniało i wyglądało na to, że nieuchronnie zbiera się na wielką ulewę. Rudowłosa zmarszczyła brwi, patrząc na coraz większe mokre plamy na chodniku. Takie nagłe zmiany pogody zdecydowanie nie były czymś normalnym i nie zwiastowały niczego dobrego, co tylko powinno utwierdzić ich w przekonaniu, że wybrali właściwe miejsce na poszukiwania magicznego artefaktu. Spojrzała na resztę herosów, mając nadzieję, że pomyśleli o tym samym.
Chyba mamy szczęście – powiedziała córka Aresa, stając pod zadaszeniem. – Myślę, że najwyższy czas skorzystać z tego kompasu.
Lara z triumfalną miną wyjęła z plecaka urządzenie i zacisnęła na nim obie dłonie, co by go nie upuścić. Wprawdzie wydało jej się trochę podejrzane to, że w ciągu kilku minut od przejścia przez portal, trafili na tak ważną poszlakę, ale nie miała zamiaru narzekać. Może to bogowie pokierowali zdarzeniami tak, aby, jak najszybciej znaleźli termos? Kto wie.
Dobra. Pokaż co potrafisz! – mruknęła, wlepiając wzrok w artefakt i czekając, aż ten wskaże im ich cel.
Gdy kompas już to zrobił, młoda kobieta zapewne zaproponowała udanie się we wskazanym przez urządzenie kierunku, argumentując to tym, że prawdopodobnie na lepszy trop raczej już nie trafią, chyba że zobaczą na własne oczy, jak ktoś wypuszcza wiatry z termosu.
Cameron Black
Cameron Black
Re: Paryż Wto 26 Mar 2019, 15:01

- No oczywiście, że nie mamy takiego szczęścia. - mruknął pod nosem Cameron, jak tylko okazało się, że nigdzie nie wspomniano dokładnie o dzielnicy, w której miały miejsca dziwne zjawiska pogodowe. To byłoby za łatwe, no ale przynajmniej sprawdził. Głupio by było, gdyby pod koniec misji okazało się, że znaleźliby miejsce w trymiga, jakby tylko spojrzeli w neta.
No ale cóż, najwyraźniej internet nie wiedział jeszcze wszystkiego.
Bo gdyby wiedział, to by zawiadomił o nagłych opadach deszczu.
- Nie podoba mi się to szczęście, kapitanie. - skomentował Black, chowając telefon do kieszeni, gdyż był już niepotrzebny. Na wszelki wypadek odsłonił swój nadgarstek z zegarkiem, aby móc szybko przywołać włócznie, jeśli natknęliby się na jakieś potwory. Syn Asklepiosa może nie był mistrzem fizyki czy geografii, ale nawet on wiedział, że czarne chmury nie pojawiały się tak szybko na niebie. To musiała być sprawka termosu, a więc ktoś lub coś musiało go otworzyć.
Pytanie tylko czy sprawca zdawał sobie sprawę, z czym ma do czynienia.
Jak tylko kompas wskazał jakąś drogę, to Cameron zaczął podążać z resztą drużyny, uważnie rozglądając się. Naprawdę nie podobał mu się fakt, że ledwo po przybyciu coś się zaczęło dziać. Czyżby już zostali wyczuci przez potwory? Czy to one stały za tą nagłą zmianą pogody? Czy ktoś wiedział o ich misji? Młody medyk miał tak dużo pytań bez odpowiedzi, że kolejny raz utwierdzał się w swoim przekonaniu odnośnie misji.
Były jedną, wielką irytacją.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Pon 08 Kwi 2019, 00:59

Artefakt zaczął strasznie wariować. Nie dość, że wskazywał miejsce, które wydawało się być centrum dziwnych zjawisk pogodowych to ponadto zaczął wibrować, zupełnie jakby chciał zakomunikować, że to właśnie tam trzeba się udać, to właśnie w tym miejscu miał czekać na nich cel misji.
Wymieniając ze sobą parę zdań i spojrzeń ruszyliście w stronę epicentrum. Wasz krok do najszybszych nie należał, niemniej jednak udało wam się dostać do mety w czasie krótszym niż 10 minut. Przez całą drogę doświadczaliście okropnych anomalii pogodowych. Im bardziej zbliżaliście się do celu tym wiatr coraz bardziej nabierał na sile - był również znacznie chłodniejszy, mniej przyjazny waszej skórze.
W końcu dotarliście do ogromnego, zielonego placu. Nigdzie nie było widać żywej duszy za wyjątkiem jednego miejsca. Na samym centrum pola stało coś... Co nie było za bardzo do zidentyfikowania. Postać miała na sobie bowiem czarny płacz z kapturem, który przysłaniał jej całą twarz. Wasz wzrok przykuć mogło natomiast to co osoba trzymała w dłoni, a było to nic innego jak termos, który miał być celem waszej podróży. Na ten moment wydawało się, że postać was nie zauważyła - równoznacznie mogło być to jednak całkowite olanie waszej obecności.

Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Pon 08 Kwi 2019, 13:42

No jasne! Chociaż raz magiczny przedmiot w rękach herosów działa tak jak powinien i od razu się zakłada, że zaczął "wariować", że się uszkodził itd. A może po prostu taki był zamysł twórcy tego przedmiotu, żeby zaczął wibrować, gdy będą wystarczająco blisko celu i sygnał będzie odpowiedni? O tym to już nikt nie pomyśli!
W każdym razie droga na miejsce zajęła im nieco więcej czasu, niż na początku zakładała Ruda, jednak jej zdaniem i tak mieli niezłe tempo, biorąc pod uwagę, że z każdą chwilą siła wiatru się zwiększała, a chłód robił się coraz bardziej dotkliwy. Jak paryżanie mogli znosić taką pogodę? Dobrze, że chociaż ogarnęliśmy ciepłe ciuchy, pomyślała Lara, zaciskając zęby i skręcając w kolejną uliczkę. Dzięki temu, że mieli na sobie odpowiednie odzienie to chociaż w pewnym stopniu zabezpieczyli się przed tymi anomaliami.
Gdy w końcu dotarli we wskazane miejsce, z początku dziewczynie wydawało się, że poza ich czteroosobową drużyną na placu nie ma nikogo innego. Dopiero po chwili dostrzegła postać w czarnym płaszczu, która dzierżyła w dłoniach pewien przedmiot. Pewien bardzo ważny dla nich przedmiot. Był to bowiem dokładnie ten termos, którego tak intensywnie szukali! Ruda z trudem powstrzymała odruch natychmiastowego rzucenia się w jego kierunku i spojrzała badawczo na resztę grupy, zastanawiając się, czy oni dostrzegli w nieznajomej postaci coś, czego jej się nie udało. Jakiś szczegół, który pomógłby im ją zidentyfikować. Nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Czy był to potwór w człowiekopodobnej postaci? Półbóg? A może śmiertelnik, któremu udało się przejrzeć Mgłę i w jego ręce wpadł artefakt?
Wygląda na to, że znaleźliśmy naszą zgubę – mruknęła, lustrując wzrokiem otoczenie.
Chciała wypatrzeć elementy otoczenia, które mogliby wykorzystać na swoją korzyść przy ewentualnej konfrontacji. Miała tutaj na myśli ławki, wyższe murki, za którymi można by się było schować czy fontannę bądź oczko wodne, w których była woda, a z których mógłby ewentualnie skorzystać Alaric dzięki swoim umiejętnościom. Dobra. Skup się, głupia, myślała Lara, której umysł pracował teraz na najwyższych obrotach, starając się obmyślić strategię, która była najlepsza w obecnej sytuacji.
Okej, nie wiemy z kim lub czym mamy do czynienia. Może to być potwór, bóg, półbóg albo śmiertelnik. Musimy więc zachować ostrożność. Na początek spróbujemy na spokojnie, spróbujemy porozmawiać. A jeśli dojdzie do konfrontacji... – tutaj córka Aresa wprowadziła ich w swój wymyślony na szybko plan, starając się przedstawić go jak najbardziej przejrzyście i szybko.
Plan był stosunkowo prosty. Ważne było, dostanie się podczas rozmowy wystarczająco blisko, aby ich ewentualny przeciwnik znalazł się w zasięgu mocy członków drużyny. Jeśli negocjacje okażą się krótkie (co by jej w ogóle nie zaskoczyło) to prawdopodobnie dojdzie do walki. A Lara miała podejrzenie, że jeśli do takowej dojdzie, to tajemnicza postać spróbuje wykorzystać moc drzemiącą w termosie przeciwko nim. W takiej sytuacji kluczowe będzie wyrwanie przedmiotu z łapsk tego kogoś. Vivi mogłaby użyć zaciemnienia lub kuli mrocznej energii, aby rozproszyć, postać trzymającą termos, Alaric poprzez hydrokinezę wyrwałby jej artefakt, a córka Aresa spróbowałaby wtedy przygwoździć ją do ziemi i obezwładnić. A jeśli chodzi o Camerona, to zasugerowała mu nieangażowanie się w bezpośrednią walkę, bo mogą potrzebować jego zdolności leczniczych. Ostateczną decyzję pozostawiła, jednak samemu chłopakowi. W końcu sam wiedział, czy jest sobie w stanie poradzić.
Gdy drużyna zapoznała się z planem dotyczącym działania, jeśli dojdzie do walki, Lara ruszyła w stronę tajemniczej postaci, mając nadzieję, że grupa podążyła za nią. Zatrzymała się we względnie bezpiecznej odległości, nie chcąc od razu sprowokować nikogo do walki. W międzyczasie jej bransoleta przemieniła się w miecz, jednak rudowłosa skierowała ostrze w stronę ziemi, chcąc wyglądać na osobę, która nie chce wywołać potyczki, ale jeśli będzie zmuszona, to będzie się bronić.
Coś słabą mamy dziś pogodę, nie sądzisz? – krzyknęła, ignorując wiatr, który szczypał jej twarz.
Cameron Black
Cameron Black
Re: Paryż Wto 09 Kwi 2019, 15:14

Na całe szczęście kompas podarowany im przez ojczulka Camerona działał, nawet jeśli w trochę dziwny sposób. Może mimo wszystko był zepsuty? Kto tam wiedział z wytrwałością boskich artefaktów, a już zwłaszcza takich wręczanych przez boga medycyny, który częściej niż rzadziej był w swojej własnej głowie, gdzie nadal panowała wojna. Jaka to była, to chyba nikt nie wiedział.
Trochę im zajęło dotarcie na miejsce, gdyż musieli odnaleźć odpowiednie uliczki czy przejścia, które umożliwiłyby przedostanie się w kierunku wskazywanym przez kompas. Sama pogoda im w tym nie pomagała, ale to tylko bardziej motywowało Blacka do podążania dalej, bo w końcu to oznaczało jedno. W epicentrum musiał panować prawdziwy miszmasz wiatru, deszczu i innych rzeczy, a gdzie epicentrum takich zjawisk, tam magiczny termos wiatrów. Jednak to napawało półboga niepokojem. Czy osoba posiadająca termos zdawała sobie sprawę, co miała... a jeśli tak, to jaki miała cel.
- I trudno byłoby ją zajść od tyłu, eh... - skomentował szeptem Cameron, rozglądają się dookoła placu. Nawet jeśli chcieliby odwrócić uwagę tej postaci, to ukrycie się w korzystnym miejscu byłoby tutaj niezwykle trudne. Jednak tak jak Lara, Black zaczął się rozglądać za miejscem, gdzie można by się ukryć przed wzrokiem sylwetki. Na obecną chwilę nie wydawało się, by ich zauważyła, ale kto wie, czy czasem ich nie ignorowała. Nie wyglądała na ogromne monstrum, ale jeśli czegoś syn Asklepiosa nauczył się grając w gry, to jeśli przeciwnik był twoich rozmiarów, to będziesz mieć pod górkę.
- Będę trzymał się z tyłu, ale w razie potrzeby będę interweniował. Mamy przewagę liczbową, możemy to wykorzystać. - oznajmił półbóg, nadal nie przyzywając swojej włóczni, w przeciwieństwie do Lary. Chcieli rozwiązać tę sytuacje pokojowo jeśli mogli, więc widok kilku z bronią w ręce nie krzyczałoby za bardzo "przybywamy w pokoju". Jednak rozumiał decyzje Lary. Mieli do czynienia z nieznaną im postacią, która mogła być półbogiem, bogiem, potworem czy nawet zwykłym śmiertelnikiem, więc szansa na atak nadal istniała.
Tak czy inaczej, Cameron był gotowy do walki, gdyby jakaś się wywiązała i wciąż starał się obserwować otoczenie w razie, gdyby ten ktoś nie był tutaj sam.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Nie 14 Kwi 2019, 21:01

W momencie kiedy Lara odezwała się do ów nieznajomej postaci spojrzała ona nieznacznie w waszą stronę. Spod materiałowego kaptura dojrzeć mogliście niemalże krwisto czerwone oczy. Od postaci dało się odczuć presję, która niemalże podchodziła pod zastraszającą. Podświadomie mogliście czuć niepokój ogarniający wasze ciała. Istota stała w bezruchu, a następnie jak gdyby nigdy nic powolnym ruchem zakręciła termos. Wszystkie anomalie pogodowe nagle ustały. Niemniej jednak niebo nad wami wciąż pozostawało ciemne i zachmurzone, zupełnie jakby tworzone było przez istotę, która znajdowała się przed wami. Patrząc wciąż na was istota powoli się schyliła, a następnie położyła termos na ziemi. Wyprostowała się i czekała na wasz ruch. Lara, Ty jako kapitan wyraźnie mogłaś zauważyć, że morale Vivi i Alarica wyraźnie opadły. Obydwoje ledwo co mogli się poruszać.
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Pon 15 Kwi 2019, 13:12

Rudowłosa ani na moment nie oderwała oczu od nieznajomego, uważnie obserwując każdy jego ruch, gdy ten powoli odwracał się w ich stronę. Szukała jakiegokolwiek, nawet najmniejszego gestu, który sugerowałby, że zaraz staną się celem ataku. Takowy ku jej zdziwieniu, jednak nie nastąpił, a czujne spojrzenie dziewczyny spoczęło na czerwonych oczach, które błyszczały pod kapturem uniemożliwiającym dostrzeżenie reszty twarzy istoty. I dokładnie w chwili, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, Lara poczuła na własnej skórze efekty mocy, którą władało to coś.
Uczucie nie należało do najprzyjemniejszych i było silne do tego stopnia, że córka Aresa na moment zamarła, stojąc w bezruchu, niczym jakiś kamienny posąg, próbując zebrać w sobie siłę woli, aby wziąć głęboki wdech i zwalczyć chęć ucieczki. Ogarnij się! Musisz pamiętać, kim jesteś! Jesteś córką Aresa. Nigdy nie uciekałaś od walki, teraz też tego nie zrobisz!, powtarzała sobie w myślach, próbując odciąć się od presji wywieranej przez nieznaną siłę. Ta istota ewidentnie próbowała ich odstraszyć. Być może znaczyło to, że jest świadoma tego, że ma niskie szanse w walce z czwórką herosów. No, właśnie... Czy na pewno czwórką? Wystarczył jeden rzut oka na córkę Nyks i syna Posejdona, aby zauważyć, że oni również nie radzą sobie najlepiej z niepokojącym wpływem czerwonookiej postaci. Cameronowi chyba szło nieco lepiej.
Otrząśnijcie się z tego! – krzyknęła rozkazująco, jakby świadomość, że Vivi i Alaric potrzebują wsparcia, pomogła jej wrócić do siebie. – Jesteście herosami, do cholery. A jestem waszym kapitanem! Możecie to zrobić i to zrobicie!
Nie wiedziała, czy jej słowa pomogą dwójce półbogów, jednak miała nadzieję, że dzięki nim zbiorą się do kupy. Była świadoma tego, że jako córka boga wojny roztaczała wokół siebie pewnego rodzaju aurę, która zagrzewała jej sojuszników do walki. A takową można prowadzić na wiele sposobów, na przykład poprzez starcie się z wszechogarniającym niepokojem, którego źródłem jest jakiś dziwny gość na środku placu w Paryżu.
Dopiero po chwili Ruda zauważyła, że termos, który jeszcze chwilę wcześniej był w rękach jej ewentualnego przeciwnika, teraz leżał na ziemi i to w dodatku zamknięty. Zmierzyła istotę skonsternowanym spojrzeniem. To coś wysyłało zbyt dużo sprzecznych sygnałów. Najpierw próbuje ich odstraszyć, a potem jak gdyby nigdy nic odkłada termos na ziemię, jakby było gotowe do negocjacji? W tym momencie ją oświeciło. Czerwonooki robił dokładnie to samo co ona. Najpierw pokazał pazurki, a potem wyraził chęć rozmowy.
Dziękuję – powiedziała nagle i skinęła lekko głową z wyraźnym szacunkiem. – Teraz możemy porozmawiać jak cywilizowani lu... Istoty.
Pertraktowanie z potworami nie należało zazwyczaj do najmądrzejszych posunięć i nie było czymś, co Lara robiła każdego dnia. Nigdy też nie kształciła się w obozie w tym kierunku. Jej żywiołem była walka. Lata treningów i misji nauczyły ją jednak jednej bardzo ważnej rzeczy — ani herosi, ani potwory nie lubią umierać. A w tej chwili obie strony ryzykowały, że któraś z nich może nie wyjść z tego w pełni cało. Jeśli dobrze to rozegra, to mają szansę coś tu ugrać.
Skoro odstawiłeś termos, to znaczy, że mnie rozumiesz. Jesteś inteligentny – kontynuowała spokojnym głosem, robiąc kilka ostrożnych, acz długich kroków w kierunku nieznajomego, chcąc w ten sposób zmniejszyć dystans między nimi. – Ja ci pokazałam swoje ostrze, a ty pokazałeś moc, którą dysponujesz. Daliśmy sobie do zrozumienia, że jesteśmy w stanie się bronić. Być może moglibyśmy się jakoś dogadać. Przybyliśmy z bardzo daleka, aby znaleźć ten artefakt. Chcemy go zabrać w bezpieczne miejsce, gdzie będzie poza zasięgiem śmiertelników. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś nam go oddał. Moglibyśmy wtedy wszyscy ruszyć w swoją stronę.
Cameron Black
Cameron Black
Re: Paryż Czw 18 Kwi 2019, 20:39

Zachowanie zakapturzonej postaci było... naprawdę podejrzane, jednak jednocześnie było podejrzane w oczywisty sposób? Zupełnie jakby się z nimi droczyła, wiedząc coś więcej niż oni i tylko czekała na pokazanie swojego asa w rękawie. I nawet jeśli zakręciła termos, stawiając go ziemi, co mogło oznaczać chęć do pokojowych rozmów, to jednocześnie wywołała dziwne zachowanie o Vivi oraz Alarica, czego początkowo Cameron nie zauważył. Był zbyt wpatrzony w ruchy tajemniczej sylwetki i dopiero motywujący krzyk ze strony Lary sprawił, że zwrócił uwagę na postawę dwójki półbogów. Jeszcze przed chwilą zachowywali się normalnie, a teraz zupełnie jakby ich wola walki kompletnie ich opuściła... czyżby zdali sobie sprawę z czym mieli do czynienia i to ich przeraziło lub czy był to efekt mocy tej sylwetki stojącej przed nimi?
Z czym do jasnej ciasnej się teraz użerali?
W czasie, gdy Lara próbowała porozumieć się z "inteligentną" istotą przed nimi, Cameron zaczął rozglądać się lekko dookoła, czy aby czasem tajemniczy jegomość nie miał w okolicy poukrywanych sojuszników. Ta cała sytuacja naprawdę wywoływała niepokój u syna Asklepiosa, gdyż wszystko jak na razie było zbyt... zbyt na rękę. W momencie, gdy pojawili się w Paryżu pogoda zaczęła szaleć i gdy tylko odnaleźli otwarty termos w łapach nieznajomego, ten go zamknął, położył na ziemi oraz zaczął w pewnym sensie pertraktować z nimi. Bez. Jakiejkolwiek. Walki. I to by naprawdę odpowiadało Cameronowi, gdyby nie fakt, że życie rzadko kiedy szło po myśli półbogów. Dlatego to brzmiało jak jedna wielka pułapka. Cameron nie zamierzał opuścić swojej uwagi ani na sekundę. Nadal trzymał rękę blisko twojego zegarka, udając jakby był to jakiś tik nerwowy i jednocześnie obserwował otoczenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Wto 30 Kwi 2019, 16:20

Te wszystkie zbiegi okoliczności mogły wam zasugerować, że nie istnieje coś takiego, jak przypadek. Początkowe ułatwienia teraz miały zebrać swoje żniwo w postaci dość nieokreślonej persony, z jaką musieliście się mierzyć. Lekceważenie jej nie było najmądrzejszym, zaś przedsięwzięta przez Larę próba rozmowy wydawała się dość roztropną opcją. Czy jednak coś wskóra?
Istota przez chwilę wpatrywała się w ciebie, a jej krwistoczerwone oczy błysnęły złowrogo oraz niebywale inteligentnie. Mimo odległości, mogłaś dostrzec, a może również i wyczuć, że wewnątrz tego ciała kryje się coś złożonego oraz raczej niegłupiego.
- Nie mamy interesu w tym, aby wam go oddawać - odparła istota kilkoma głosami, które nałożyły się na siebie tworząc drażniącą uszy kakofonię dźwięków. - Nie chcemy was jednak krzywdzić. To też nie jest naszym celem. Wy nam niczego nie zrobiliście.
Istota przeniosła wzrok dalej, na Alarica oraz Vivi, następnie zaś na Camerona.
- Jesteś silniejszy, niż tamta dwójka. - Uniesioną ręką i szarym, kościstym, wystającym spod długiej szafy palcem, zmora wskazała na pannę Moon oraz pana Davey. - I słusznie zakładasz pułapkę.
Zakapturzona postać sięgnęła na powrót po termos i pewnie chwyciła go w swoje szpony, następnie zaś poczyniła kilka kroków ku Larze.
Nawet ty, mimo swojego heroizmu, odczułaś swoisty ciężar niepokoju, którym epatowała istota. Było to niczym denerwujące łaskotanie po nosie, którego, mimo drapania, nie mogłaś się pozbyć.
- Ale żadnej nie uświadczysz. Chcemy być w końcu wolni. Tyle i aż tyle. - Zjawa nagle dokończyła swoją myśl, następnie skierowała się frontem do Łuku Triumfalnego, który znajdował się około pięciuset metrów od waszej obecnej lokacji. Nim jednak ruszyła w tym kierunku, raz jeszcze obejrzała się za ramię, ku dwóm zatrwożonym półbogom. Jakkolwiek córka Nyks poczuła, że zdecydowanie słabnie, co finalnie zakończyło się tym, że uklękła i opuściła głowę, ledwie mogą złapać oddech, tak Alaric nadal dzielnie trwał w miejscu. Nie mógł jednak się poruszyć.
Dwie osoby z waszej drużyny tymczasowo zostały wyłączone z akcji.
Z każdym kolejnym krokiem Cienia, odsuwała się od Lary oraz Camerona ciężka i przygniatająca aura, choć była ona ciągle żywa w waszych głowach. A nawet w mięśniach. Dziwne zmęczenie jednak ustało, jeśli tylko się poruszyliście.
Istota wraz z termosem, nie zważając na nic i nikogo, parła do przodu, a ciemna, postrzępiona szata wlokła się za nim po chodniku. Zważywszy na wcześniejszy pokaz mocy termosu, nikogo dookoła nie było. Wszyscy mieszkańcy Paryża i zwiedzający Pola Elizejskie uciekli stąd jakiś czas temu. Byliście teraz tylko wy, Cień, połamane gałęzie, puste samochody i niepokój, który roztaczała stworzona z bólu istota.



Zasady:
- Upraszam o krótsze odpisy zawierające tylko wasze działania. Przyspieszamy tempo.
- Czas na odpis do czwartku 02.05.2019r. Mój post pojawi się w piątek.
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Wto 30 Kwi 2019, 18:39

Cóż, dzięki pacyfistycznej postawie, córce Aresa przynajmniej udało się na chwilę odwieźć istotę od zaatakowania ich w tempie natychmiastowym, używając do tego potęgi termosu. A to już był jakiś plus. Plusem za to zdecydowanie nie była aura emitowana przez czerwonookiego jegomościa, która ponownie uderzyła w dziewczynę, gdy ten zrobił kilka kroków w jej stronę. Znoszenie jej też nie należało do najprzyjemniejszych doznań w jej życiu. Na szczęście, jakimś cudem Ruda nie padła na kolana jak Vivi, a udało jej się utrzymać na nogach, chociaż nie było to szczególnie łatwe i wymagało dużego samozaparcia.
Może i nie chcesz zrobić krzywdy nam, ale ten artefakt jest niebezpieczny. Wcześniej czy później wymknie się spod kontroli i jego moc zacznie krzywdzić śmiertelników. – powiedziała głośno córka Aresa, zbierając w sobie siłę woli, aby ruszyć się z miejsca.
Czym ty jesteś do cholery?, pomyślała gorączkowo Lara, podążając wzrokiem za odchodzącym powoli stworzeniem. I wtedy w jej głowie zapaliła się lampka. Nawiedziło ją wspomnienie albo może strzępek takowego z jej nastoletnich czasów. Historia z misji pewnego starszego herosa, który zmierzył się z istotą nazywaną przez półbogów Cieniem. Duch, który jest w stanie opętać człowieka. Dusza uwięziona w ludzkim ciele w świecie śmiertelników. Z licznych zajęć z mitologii greckiej w Obozie Herosów, pamiętała, że nie wszystkie dusze mogły zostać zabrane łódką Charona przez rzekę Styks. Przewoźnik chyba nie zawsze musiał akceptować zapłatę. Czy Cień szukał tutaj czegoś, co mógłby wymienić na bilet? Albo może był to zły duch, który właśnie chciał zmienić swój status w podziemnym świecie? Może chciał trafić do lepszego miejsca?
Wiem, że jesteś Cieniem. Ale czego ty tak właściwie chcesz? Chcesz przejść na drugą stronę? Trafić do Elizjum? – ciągnęła Lara, starając się nie dać sparaliżować dziwnemu uczuciu, gdy zbliżała się do czerwonookiego.
Może i względnie szczęśliwa kraina dzieliła nazwę z Avenue des Champs-Elysees, ale teraz w hadesowym Elizjum się nie znajdowali.
Tak jak wspomniałam, nie musimy ze sobą walczyć. Moglibyśmy nawet sobie pomóc, jeśli nikt by przy tym nie musiał ucierpieć.
W swoim arsenale mieli złote drachmy, które mogły uchodzić za swojego rodzaju środek płatności w mitologicznym świecie. Jeśli Cień chciał coś załatwiać w Hadesie, to nawet jedna złota moneta była tam na wagę złota. A tak się składało, że z ich drużyny Cameron na pewno miał kilka przy sobie. Lara pomyślała też o mapie danej im przez Asklepiosa? Czy miałby coś przeciwko gdyby ją wymienili za termos, po który ich wysłał? Wprawdzie ich wybór był dobry, ale na mapie był także zaznaczony Dubaj. Tam też coś mogło być. Od podobnego artefaktu po potwora albo nawet boga. Czy jednak Cień byłby w ogóle tym zainteresowany?


Ostatnio zmieniony przez Lara Doherty dnia Wto 30 Kwi 2019, 23:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Wto 30 Kwi 2019, 20:57

Asklepios sam czasami nie wiedział, co ma w tym swoim składziku przeróżnych gratów, które to tylko i wyłącznie on uważał za jakkolwiek istotne i ważne. Cudem odnalazł tę mapę, zaś w kwestii Dubaju, to tak po prawdzie, nie był pewien, czy on od zawsze był uwzględniony na tejże, czy czasem jakiś śmieszek nie nakreślił dwóch kresek, żeby właścicielowi spłatać figla. To chyba nie miało już takiego znaczenia, skoro termos okazał się wałęsać po ulicach Paryża. W końcu to znalezienie jego było celem tej misji.
Cameron bez słowa podążył w pewnej odległości za Larą, która to już całkowicie przejęła nie tyle, co dowodzenie, ale i całą misję. Jako jedyna wykazała się wytrwałością, logicznym podejściem, niezłomnością i ogromną dozą odwagi. Mistrz Gry weźmie to pod uwagę, zdecydowanie.

Cień wydawał się nie zwracać uwagi na słowa rudowłosej, jakby całkowicie skupiony na dotarciu do wyznaczonego przez siebie celu. Powiewy wiatru generowane poprzez pozostałości po wcześniejszym otwarciu termosu wydymały szatę stworzenia. Dokładając do całości fakt, że Cień nie należał do zawodników pokroju Cratera, a wręcz przeciwnie, swoim wyglądem znacznie przypominał dementora, który chciał wyskoczyć na mały spacer i zgubił drogę do Azkabanu, wszystkie efekty specjalnie dodawały mu grozy. Jakby było mało emocji, które wzbudzał wśród bardziej żywych, niż on sam.
W pewnym momencie zatrzymał się, a obróciwszy swoje jestestwo ku Larze, część kaptura, który miał nasunięty na głowę, odchyliła się. Oczom młodej kobiety ukazała się szara twarz o zapadniętych policzkach, której skórna powłoka była tak cienka, jak kalka. Pod czymś, co kiedyś było rumianą tkanką, gdyby bardzo chcieć, można było policzyć wszystkie kości twarzoczaszki. Nie dodawało to Cieniowi uroku.
- Jest nas wielu w tym ciele, nie z naszej winy. - Wielogłos wypłynął spomiędzy wysuszonych ust, a oczy rozbłysły intensywniej. - Żyliśmy niegdyś jako herosi, najmężniejsi z mężów. Oddaliśmy swoje życia, przelaliśmy krew, aby kolejne pokolenia mogły czerpać z piękna świata bez obaw. Doświadczyliśmy łaski stąpania po wiecznych elizejskich krainach, gdzie bezkresne łąki dawały uciechę oczom a dźwięki lir towarzyszyły nam nieustannie. A teraz... - Cień urwał i wbił wzrok w Larę. - Teraz jesteśmy bólem i zatraceniem. Jesteśmy cieniem nas samych.
Istota przechyliła głowę. Przez kilka minut trwała w bezruchu, chłonąc każde słowo wypowiedziane przez półboginię. Niespecjalnie łatwym zadaniem było rozszyfrowanie tego, czy faktycznie zrozumiała sens wypowiedzi Lary. Uboga mimika zdecydowanie w tym nie pomagała. Nagle Cień zachwiał się, jakby trącony jakąś niewidzialną mocą, zaś z gardzieli tegoż wytoczył się kakofoniczny śmiech, który nawet najdzielniejszą Larę doprowadził do drżenia. Gdyby nie twój wieloletni trening oraz fakt, że w twych żyłach krążyła krew Aresa, byłabyś wypuściła miecz z ręki pod wpływem tych nieziemskich i zdecydowanie przerażających odgłosów.
- Pomóc... κατάρα*. - Cień wyprostował się i nim wznowił wędrówkę, pokręcił głową. - Nie masz niczego, czym mogłabyś nam pomóc, śmiertelniczko.
Istota wydawała się przyspieszyć, a każde przezeń wytwarzane negatywne, ciężkie emocje wzmogły jeszcze bardziej, utrudniając tym samym każdemu, kto tylko chciał podejść bliżej, postawienie kolejnego kroku.
- Ο πόνος, όμως, θα περάσει μακριά.**
Cień jednoznacznie obrał sobie za cel Łuk Triumfalny.

* klątwa
** Ból jednak przeminie.



Zasady:
- Oficjalnie Lara jest teraz jedynym uczestnikiem misji, toteż umownie zostawiam 48h na danie odpowiedzi. Niemniej, im szybciej otrzymam odpis, tym szybciej i ja odpiszę.
- Gratuluję wytrwałości <3
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Wto 30 Kwi 2019, 22:51

Gdy jej oczom ukazała się szara skóra już nie tak bardzo nieznanego bytu, na twarzy Rudej pojawił się lekki grymas. Ta twarz nie była zbyt miłym widokiem dla oka, ale heroina widziała już duże gorsze widoki jak np. rozbebeszony potwór w środku lasu ułożony w rytualnej pozie. Tutaj jednak wygląd zewnętrzny czerwonookiego, połączony z aurą, który od niego biła, działał wręcz zastraszająco. Porównanie do dementora było trafne. Brakowało mu tylko kosy zamiast termosu w dłoniach i śmiało mógłby uchodzić za uosobienie samej śmierci.
Wysłuchując uważnie słów wypowiadanych przez najwyraźniej martwych od dawna herosów, córa boga wojny nie odważyła się nawet ruszyć. Było coś niepokojącego w opowieści tych, których w innych okolicznościach mogłaby pewnie nazwać braćmi. W pewnym stopniu mogła w ich historii dostrzec samą siebie i swoich przyjaciół. Czyż nie robili tego samego? Czyż nie walczyli każdego dnia, nie trenowali każdego dnia od świtu do nocy, aby zapewnić przyszłość następnym pokoleniom zarówno półbogów, jak i śmiertelników? Wielu wydawało się, że dla dzieci bogów śmierć jest swoistym zwolnieniem z wiecznej służby. Jeśli ktoś miał szczęście, trafiał do Elizjum bądź na Wyspy Błogosławione. Teraz okazywało się, że nawet ich duża nie była bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógł przyjść i ją po prostu popsuć.
I na takich właśnie przemyśleniach upłynęło następne parę minut, podczas których Cień najwyraźniej próbował zrozumieć, co starała się przekazać mu Lara. Z chaosu jej własnych myśli wybudził ją donośny śmiech istoty. Dziewczyna z trudem utrzymała miecz w dłoniach, nie mówiąc już o utrzymaniu się na nogach. Udało się jej jednak zaprzeć stopami o podłoże, chcąc za wszelką cenę oprzeć się przeciwnikami. Jej zacne, w przeciwieństwie do Cienia, lico pobladło nieco. Próby negocjacji, walka z aurą i jednoczesne analizowanie na bieżąco sytuacji dało jej nieco w kość, nie mówiąc jej o wahaniach emocjonalnych, których doznała w ciągu ostatnich kilku minut. W tej chwili nawet nie wiedziała, czy jest w stanie się ruszyć i czy jeśli zrobi krok do przodu to, czy nie upadnie na ziemię i już nie wstanie.
Wprawdzie jej grecki był nieco zardzewiały, ale udało jej się zrozumieć trzy słowa. Klątwa, Ból i Koniec. Żadne z tych słów nie napawało jej jakimś szczególnym optymizmem co do zakończenia tego spotkania bez poniesienia ofiar. Każde z nich łączyło się bowiem z niezbyt pozytywnymi doświadczeniami. Otrzymała, jednak dzięki nim jedną ważną informację. Duchy nie robiły tego z własnego widzimisię. Ich działania były umotywowane tym, że zostały przez kogoś przeklęte. Pytanie tylko przez kogo i kiedy. Bo jeśli stało się to setki lat temu, kiedy byli "najmężniejszymi z mężów" to trochę im zajęło wygrzebanie się z Hadesu na powierzchnię świata śmiertelników. Jeśli zaś stało się to niedawno, to ciekawe komu się zachciało rzucać klątwy na duchy, które raczej nie wiodły zbyt ciekawego nie-życia w Hadesie. Czerpiąc siłę z własnych wyobrażeń na temat tego, w jaki sposób pokonuje to monstrum, dziewczyna ruszyła się z miejsca, aby znaleźć się na takiej pozycji, gdzie stałaby pomiędzy Cieniem, a łukiem triumfalnym.
Σταμάτα!* – krzyknęła Lara, zaciskając palce na rękojeści miecza i wbijając zacięty wzrok w Cień. – Επιστρέψτε!** Nie dam wam podejść bliżej. Nie wiem też kto was przeklął. γαμημένος***, mam to gdzieś! Twierdzicie, że jesteście największymi herosami tego świata, że walczyliście za nasze lepsze jutro. A teraz najwyraźniej próbujecie zniszczyć to, o co sami walczyliście.
Heroina doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to, co teraz robiła, było dosyć żałosne i raczej mało efektywne i powinna raczej rzucić się na to coś z mieczem, zanim Cień zdąży użyć jeszcze mocy termosu, ale... Walka wydawała się jeszcze bardziej idiotyczna.
Podobno czas w podziemiu praktycznie nie istnieje. Uważacie się za herosów. A gdzie będzie wasz honor, na który zapracowaliście przez swoje żywoty? Cokolwiek tutaj zrobicie, splamicie tym czynem swój honor. Może nawet wrócicie do Hadesu, za którym tak bardzo tęsknicie. Może przestaniecie być cieniem samych siebie. To, co tu dziś zrobicie, będzie was nękać przez eony. Możliwe, że nawet zostaniecie za to ukarani. Tartar nie brzmi zachęcająco, co?
Jeśli próby zniechęcenia Cienia, nie powiodą się, to prawdopodobnie będzie musiała się rzucić w wir walki. W duchu liczyła jednak, że coś to da. Skoro zmarłych dało się skrzywdzić, to może przestraszyć także? Ojcze, błagam, pomóż jakoś. Skoro to herosi to są też wojownikami. To twoja działka, do cholery, nie?, pomyślała Ruda, przełykając głośno ślinę.
Więc może powiecie, o co w tym wszystkim chodzi... – dodała nieco ciszej ciszej.

Σταμάτα* - Zatrzymać się
Επιστρέψτε** - Cofnąć się
γαμημένο*** - Kurwa
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Sro 01 Maj 2019, 15:44

Cameron, choć Cień miał o nim zdecydowanie wyższe mniemanie, finalnie zatrzymał się w miejscu, niezdolny do dalszego przemieszczania się. Jego wola walki znacznie osłabła. Stety-niestety, największe szanse na przezwyciężenie oraz wytrwanie ataku nieprzyjemnych mocy dobywających się z Cienia, miała Lara.
Jej chęć zatrzymania istoty była naprawdę heroiczna, a pragnienie bezkrwawego rozwiązania problemu godne podziwu. Czy jednak nie były to próżne starania i wiara w nieistniejące już ideały? Zresztą... to wszak dziwne, że córa Aresa nie pragnie skąpać krwią swych przeciwników całego świata. Prawdziwa zagwozdka wprowadzająca dysonans w pozornie oczywiste kwestie.

Cień nie przewidział takiego zachowania półbogini i zatrzymał się, gdy ta zaszła mu drogę. Szaty załopotały złowrogo, a istota wyciągnęła przed siebie wolną rękę, której palce były zaciśnięte w pięść, zaś wokół tejże zaczęła się wytwarzać ciemna materia, stopniowo gęstniejąca.
Nie zaatakował jednak. Drugą rękę przyciskał mocno do swojej kościstej piersi, niemal miażdżąc weń boski artefakt. Ewidentnie był gotów walczyć, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
Istota zawiesiła swój posępny i przepełniony boleścią wzrok na rudowłosej, która wygłaszała kolejny monolog. Niegdysiejsze usta przypominały teraz wąską kreskę, a poprzez cienką skórę Lara mogła dostrzec, jak zęby Cienia zaciskają się mocno, jakby istota ledwie co panowała nad swoimi emocjami.
Cień warknął w końcu i opuścił rękę, choć energia nadal kumulowała się wokół jego pięści.
- Nie chcemy wiecznego potępienia - odparł w końcu i wyprostował się jeszcze bardziej.
Nic nie robiąc sobie z faktu, że Lara ciągle trzymała w ręce miecz, poczynił raz jeszcze kilka kroków ku kobiecie. Choć ona sama była wyższa, niż przeciętna przedstawicielka płci przeciwnej, Cień i tak nad nią górował. Jednocześnie mimo sytuacji, która dla każdego obserwatora wyglądałaby co najmniej strasznie, Lara mogła odczuć, że istota nie próbuje jej stłamsić swoją posępną energią, tak ja kto czyniła wcześniej.
Oddychało ci się lżej, nie musiałaś wytężać swojej siły woli, aby wytrwać i nie dać się złamać paskudnej aurze, która, wydawać by się mogło, była nieodłącznym elementem tego martwego bytu. Miast tego, do twych nozdrzy dotarł wyraźny odór rozkładu.
- Ołowiana tabliczka - powiedział Cień i spojrzał nad głową Lary na budowlę, następnie pochylił się nieznacznie i zbliżył kościstą twarz ku heroinie. - My sami nie możemy jej zniszczyć. Dlatego chcieliśmy użyć boskiego artefaktu - urwał i wydał z siebie coś na wzór westchnienia. - Tkwimy w tej powłoce od zbyt wielu lat i niemal zapomnieliśmy, kim byliśmy za życia. Odczuwamy ból i chęć zemsty. A tacy nie byliśmy. To nie było istotą naszej egzystencji.
Wygłosiwszy ostatnie słowo, ciemna energia, którą chciał zaatakować Larę, rozpłynęła się. Mogło to oznaczać tylko jedno - Cień przyjmie pomoc od półbogini.
- Oddamy ci artefakt, jeśli tylko nas uwolnisz. Nie wcześniej.

Sama tabliczka znajdowała się po wschodniej stronie Łuku Triumfalnego, na jego filarze. Nie wyróżniała się jakoś szczególnie wśród zdobień wieńczących monumentalną budowlę. Miała kształt prostokąta, zaś na niej zostało wyryte kilka linijek w starogreckim*. Tabliczkę przytwierdzono mniej-więcej na wysokości dwóch i pół metra od ziemi. Jeśli udało ci się ją odnaleźć, poznałaś ją niemal od razu. Nie dlatego, że wyglądała inaczej. Wyczułaś bijąca od niej złą energię, bardziej destrukcyjną niż ta, którą wcześniej wydzielał Cień. Nie pozostaje ci teraz nic innego, jak uratowanie dusz cierpiących i wyzwolenie ich z okowów martwego jestestwa.


* Przeklinamy was, twory chełpiące się boską mocą. Przyzywamy was i wiążemy w to ciało, byście służyli po kres istocie wyższej, niż wy same. Zaklinamy was, odbieramy możliwość walki i przykuwamy łańcuchami posłuszeństwa, abyście nigdy sami nie oswobodzili się z tych kajdan.


Zasady:
- Wiadomo - im szybciej, tym lepiej ;)
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Sro 01 Maj 2019, 17:10

Zanim Cień do niej podszedł, rudowłosa pozwoliła sobie na szybkie spojrzenie w kierunku reszty drużyny. Widząc, że już nawet Cameron musiał się poddać tej nieznanej sile, przygryzła zaniepokojona dolną wargę. W tym momencie nie mogła im za bardzo pomóc, jednakże miała nadzieję, że presja wywierane przez martwych herosów szybko minie i reszta grupy nie będzie potrzebowała zbyt intensywnej opieki medycznej po powrocie do Obozu.
Gdy czerwonooki w końcu się do niej zbliżył, poczuła się przy nim niczym małe dziecko. Pomimo tego, że siła jego aury nieco zelżała, tak wciąż czuła utrzymujące się napięcie pomiędzy nimi. W końcu ona była jedna, a w ciele naprzeciwko niej znajdowało się od kilku do kilkunastu dusz martwych bohaterów. To tylko upewniło ją w tym, że nieagresywne podejście było tym słusznym. Perspektywa walki z rozkładającym się ciałem, które jednak miało wiedzę bitewną i potęgę tak wielu herosów, nie była zbytnio zachęcająca.
A więc mamy umowę – mruknęła zadowolona Lara, mogąc odetchnąć z ulgą. – Mam nadzieję, że to zadziała.
Nareszcie coś szło po jej myśli. Może i jej zachowanie nie było typowe dla dziecka wojny, ale przynajmniej dało jakieś efekty. Cień zgodził się, aby mu pomogła, co jednocześnie wiązało się z tym, że nie musieli walczyć. Świetnie, dokładnie o takie pokojowe rozwiązanie jej chodziło.
Chwilę później, dziewczyna krążyła już wokół budowli, błądząc po niej wzrokiem i poszukując owej ołowianej tabliczki, o której wspomniał jej nowy najlepszy przyjaciel. W końcu, gdy dotarła do wschodniej strony Łuku Triumfalnego, wyczuła kolejny rodzaj negatywnej energii, która ją dzisiaj nawiedziła. W porównaniu z tym, co odczuła, aura Cienia wydawała się prztyczkiem w nos i szczerze mówiąc, nie mogła się już doczekać zniszczenia tej tabliczki. Z greckiego tekstu mało co zrozumiała, ale na pewno dotyczył on przekleństwa nałożonego na dusze martwych herosów. Córka Aresa skrzywiła się lekko. Miała nadzieję, że zniszczenie tego przedmiotu nie wyzwoli czegoś gorszego od zezłoszczonego Cienia lub nie rozwali tego zabytku. Nie chciałaby mieć Łuku na sumieniu.
Po zmierzeniu na oko odległości między nią, a jej celem, Lara stwierdziła, że najlepiej będzie wziąć rozbieg i skoczyć, aby potem móc uderzyć w tabliczkę mieczem z większą siłą. Wprawdzie wydawało jej się, że nawet zwykłe uderzenie powinno tutaj wystarczyć, ale mieli do czynienia z czymś, na co rzucono czar, więc dla pewności wolała walnąć nieco mocniej. Przezorny zawsze ubezpieczony, nie? Krótko mówiąc, Ruda jak pomyślała, tak zrobiła i już po chwili jej miecz zderzył się z tabliczką, której zniszczenie miało zapewnić młodej heroinie dostęp do artefaktu, po który została tutaj wysłana aż z USA.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Sro 01 Maj 2019, 21:36

Twoja drużyna, pani kapitan, okazała się słabsza i można nawet stwierdzić, że niegodna wykonania zadania. Asklepios wiedział, co robił, gdy wybrał ciebie na lidera. Jesteś córką samego Aresa. Tobie jedynej musiało się udać dotrwać do niemal samego końca. Nie martw się teraz resztą, są na tyle bezpieczni, na ile mogą. Nawet się nie spocili specjalnie.
Cień skinął tylko głową na twoje słowa, nie wyrzekając już niczego. Jakkolwiek od samego początku wydawał się mocno oderwany od rzeczywistości, tak teraz sprawiał wrażenie całkiem odciętego od miejsca, w którym przebywał i wydarzeń, które spowodował. Jego krwistoczerwone oczy straciły na ten czas swój dawny trwożący wyraz, a na miejsce tegoż wstąpiła bezbrzeżna pustka.
Duchy dawnych wojowników oczekiwały.

Bardzo sprawnie i szybko znalazłaś przedmiot, który pośrednio przyczynił się do tego całego nieszczęścia. Klątwa, która nań została rzucona była jedną z tych paskudniejszych, choć jakby się nad tym głębiej zastanowić, nie była jeszcze tą naprawdę najgorszą. Ot, uwiązanie dusz w ciele. Okrutne. Złośliwe. Ale w granicach pewnej normy.
Wzięcie rozpędu było bardzo dobrym pomysłem. Co prawda, tabliczka wyglądała na wybitnie kruchą, ale właśnie zważywszy na to, że była nasiąknięta czarną magią, zwykłe stuknięcie mogłoby nie zadziałać.
W momencie uderzenia ostrza o ołowiany przedmiot, pomiędzy tobą a filarem Łuku Triumfalnego wytworzyła się przytłaczająca i złowroga energia, która wraz z pęknięciem przedmiotu, eksplodowała. Podmuch, zmieszany z iście diabelskim jazgotem dobywającym się z rozbitej tabliczki, odrzucił cię na ponad cztery metry w tył. Gruchnęłaś o bruk plecami i potylicą. Gdybyś była zwykłym śmiertelnikiem, mogłabyś stracić przytomność. Zalecam po powrocie wizytę w obozowym szpitalu. Impet sprawił, że wypuściłaś z ręki swój miecz, który teraz leżał około półtora metra od ciebie. Emanował dziwnym fioletowo-szarym światłem. Mogłaś to dostrzec po obróceniu się na swój prawy bok. Po chwili jednak poświata zniknęła.
Potrzebowałaś kilka minut na to, aby podnieść się z bruku. Chcąc czy nie, przygrzmociłaś dosyć mocno. Na pewno będziesz mieć cudownego guza na głowie i kilka siniaków, szczególnie w okolicach górnych kątów łopatkowych.

Tabliczka została zniszczona. Rozpadła się na kilka części, które teraz smętnie leżały na ziemi. Nie miały już żadnych właściwości magicznych, toteż każdy bez obaw mógł doń podejść nie odczuwając już niczego, co do niedawna przywoływało same najgorsze odczucia.
Cień, który stał w dość sporej odległości, poczynił kilka kroków ku budowli. Może to tylko twoje wrażenie, ale wystająca spod obszarpanego kaptura twarz nabrała swoistych barw, zdecydowanie nie należących już do szarych odcieni, które wcześniej zdołałaś zaobserwować.
- Jesteśmy wolni... - wyszeptał Cień i niemal z niedowierzaniem przeniósł swój wzrok na ciebie.
Widocznie zawahał się, jakby nie wiedząc, co poczynić. W końcu wyciągnął w twoim kierunku rękę z termosem. Czekał, aż się podniesiesz i odbierzesz od niego boski artefakt, który w tym przypadku nie był mu już do niczego potrzebny.


Zasady:
- Są po to, by je łamać.
Lara Doherty
Lara Doherty
Re: Paryż Sro 01 Maj 2019, 22:48

Niemożność reszty grupy do wykonania zadania nie była jakoś szczególnie zaskakująca. Należy jednak w takim razie zwrócić uwagę na rolę, którą odegrała córka Aresa w tym wszystkim. Gdyby się nie zgodziła na poprowadzenie tej misji, to teraz leżałaby na wygodnej kanapie w swoim mieszkaniu i oglądała kolejny odcinek Smoczego Księcia na Netflixie. A tak ratowała tyłek całemu Paryżowi, własnej drużynie i jeszcze pertraktowała z duszami martwych herosów. Takie osiągnięcia powinny być odpowiednio nagrodzone. Pomnik na środku areny w obozowym koloseum i odpowiednia suma punktów za to zadanie powinny wystarczająco połechtać ego dwudziestoparoletniej kobiety. Just sayin'...
O kurwa – wyjąkała jedynie Lara, gdy wylądowała na ziemi.
W sumie mogła się tego spodziewać. Jak przychodziło do niszczenia magicznych artefaktów to zawsze, ale to zawsze musiała zostać wyzwolona jakaś fala uderzeniowa, żeby ten moment na długo mógł pozostać w pamięci danej osoby. Tylko że bohaterowie filmów i książek znosili to z dużo większą godnością niż rudowłosa heroina i nie wyklinali pod nosem na prawo i lewo, tylko majestatycznie stawali na nogi, aby szybko sprawdzić, czy ich plan się udał. Cóż... Ruda nie dość, że nie podniosła się zbytnio majestatycznie, to jeszcze zajęło jej to parę dobrych minut. W tym czasie kuliła się w pozycji embrionalnej, a w pewnym momencie przewróciła się na prawą stronę. Zrobiła to w całkiem niezłym momencie, ponieważ miała jeszcze szansę dostrzec jej własne, prywatne ostrze mieniące się fioletowo-szarym światłem. Lepiej, żeby nie był teraz przeklęty, pomyślała, podnosząc się w końcu z ziemi i patrząc podejrzliwie na swój miecz. Chcąc sprawdzić, czy coś się stanie, dziewczyna uderzyła lekko czubkiem buta o rękojeść miecza.
Trochę się obawiając brać magiczną broń do ręki, Lara rozejrzała się dookoła, a jej wzrok padł na Cień, który wyglądał nieco lepiej niż przed zniszczeniem tabliczki, której resztki leżały teraz porozrzucane na bruku. Nieprzyjemne uczucie, którym emanował przedmiot, też zniknęło. Czerwonooki stał zaś tuż pod Łukiem Triumfalnym, wystawiając w jej kierunku dłoń, w której znajdował się Termos Wiatrów.
Uśmiechając się pod nosem, ruszyła w kierunku postaci, a każdy kolejny krok powiadamiał ją o tym, że jak tylko wróci do Obozu Herosów, to powinna sobie załatwić wizytę u jakiegoś dobrego medyka. Bo nie wiadomo, w jakim stanie po powrocie będzie jej własny healer.
Nie ma za co. Zawsze do usług – powiedziała, odbierając magiczny artefakt i przyglądając mu się uważnie. Niby taki niepozorny przedmiot, a jednak był tak potężny. Tylko trzeba było się za nim trochę naganiać. – Dziękuje wam. Za dotrzymanie umowy i tak dalej. To pewnie było trudno zaufać komuś z żyjących. Teraz już powinniście być w stanie wrócić do Elizjum, prawda? I zaznać tak bardzo wyczekiwanego spokoju.
Musiała przyznać, że pomimo tego, że z pseudo-sojuszników mogli się zmienić w swoich wrogów w ciągu jednej chwili, to czuła pewnego rodzaju więź z tymi udręczonymi duszami. Może i zginęli setki lub nawet tysiące lat temu, ale najwyraźniej ich doświadczenia były aż za bardzo podobne. Świat zmieniał się diametralnie, a mimo to herosi wciąż odwalili jedną i tą samą robotę. Walczyli z potworami i starali się nie doprowadzić do upadku cywilizacji.
Σας εύχομαι ευτυχία* – dodała na koniec swoim łamanym greckim, wskazując przy tym najpierw na siebie, a potem na Cień.


Σας εύχομαι ευτυχία* - Życzę wam szczęścia
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Paryż Czw 02 Maj 2019, 00:40

Po pozbieraniu z bruku swojego ciała oraz resztek godności i kopnięciu swojego własnego prywatnego miecza zauważyłaś, że nie stało się kompletnie nic. Owszem, złowrogie paskudztwo, które wcześniej egzystowało sobie skumulowane w tabliczce próbowało gdzieś przetransportować swoje chore jestestwo, ale z racji, że twój miecz nie był zwykłym kawałkiem żelastwa, misja zakończyła się niepowodzeniem, a resztki klątwy odeszły w niebyt.
Gdy odebrałaś od Cienia artefakt, ten rozejrzał się niemal zakłopotany. Im dłużej się w niego wpatrywałaś, tym więcej ludzkich cech dostrzegałaś na jego twarzy. Obecnie łatwo było dojrzeć nań niedowierzanie, zaskoczenie i stopniowo wstępującą wdzięczność, której jednak nie był w stanie ukazać w pełni z racji ciągle postępującej martwicy tkanek. Nie odniósł się do twoich słów, a jego oczy wydawały się bardziej rozbiegane, niż powinny. Zdecydowanie czegoś szukał, a kiedy w końcu to znalazł, ominął cię i zamiast użyć swych mocy, pochylił się i coś podniósł. Obróciwszy się w twoją stronę dostrzegłaś, że trzyma w dłoni przedmiot należący do ciebie - twoją zapalniczkę, która musiała ci wypaść podczas niezakończonego telemarkiem skoku.
- Niewiele możemy ci dać i tylko wdzięczność jeszcze trzyma nas w tej powłoce, niemniej... - Cień zmniejszył dystans między wami. - Gdy będziesz nas potrzebować, weź ten przedmiot i powiedz: Σε παρακαλώ. My przybędziemy, aby ci pomóc. Trzy razy. Potem uznamy, że spełniliśmy swą powinność wobec swojej siostry i odejdziemy na zawsze, a nasze dusze spotkają się dopiero po twej śmierci.
Cień podał ci zapalniczkę, która rozbłysła jaskrawym światłem. Trwało to dosłownie ułamek sekundy. Gdy twoje oczy na powrót odzyskały możliwość widzenia czegoś więcej, niż białej plamy, nie byłaś już w stanie ujrzeć postaci Cienia. Po jego przytłaczającej obecności nie pozostał nawet najmniejszy ślad.
Jednocześnie do twych uszu dotarły znajome głosy reszty drużyny, która przebudziła się z odrętwienia i niemocy. Prócz zmęczenia, które odczuwaliście wszyscy, choć ty najmocniej, nic im nie dolegało. Tobie zaś, pani Kapitan, przyda się tomografia głowy i tygodniowy odpoczynek w ciepłym łóżku. Zdecydowanie zasłużyłaś.
Po przekroczeniu tafli portalu, który pozwolił wam bezpiecznie wrócić do obozu, przekazałaś Termos Wiatrów Asklepiosowi, który swoim zwyczajem mruknął tylko coś pod nosem i zamiast z najwyższą ostrożnością odstawić artefakt na jakieś specjalne miejsce, wrzucił go do szuflady swojego biurka i tyle go w sumie widziano. Termos. No i Asklepiosa w sumie również.




συγχαρητήρια!

LARA!
Jako jedyna z powodzeniem ukończyłaś misję. W nagrodę otrzymujesz:
- magiczny artefakt w postaci Zaklętej zapalniczki*
- 10 punktów zwykłych
- 5 punktów boskich
- wdzięczność Asklepiosa
- sympatię swojego MG (najlepsza nagroda)

* Zaklęta zapalniczka – potrafi przyzwać Cienia, któremu Lara pomogła się uwolnić z cielesnej powłoki. Działa tylko po wypowiedzeniu formuły „Σε παρακαλώ – przyzywam cię” i reaguje na dotyk oraz głos jedynie prawowitej właścicielki.
Artefakt przyzywa Cienia w formie wysokiej, mierzącej prawie 2 metry wzrostu, zakapturzonej męskiej postaci, wewnątrz której kryje się trzynaście dusz niegdyś poległych greckich wojowników. Cień jest w stanie manipulować ciemną materią (umbrakineza) oraz strachem. Jego moc jest jednak ograniczona i jest w stanie pomagać osobie, która go przyzwała, przez maksymalnie trzy posty, jeśli nie został w tym czasie zraniony.
Lara ma możliwość przyzwać Cienia za pomocą artefaktu jedynie trzy razy. Po wszystkim artefakt traci swoje właściwości.
Sponsored content
Re: Paryż

Paryż
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: