Flora Cortez Sob 09 Mar 2019, 00:27 | |
| POSTAĆ Flora Cortez 19 Urodziła się w Hiszpanii, jednak w wieku 9 lat przeprowadziła się z ojcem do Szkocji. 7 Lat Amfitryta Drużyna Dionizosa Członek obozu - naczelna niezdara. Charly Jordan | |
Aparycja Stając z Florą twarzą w twarz, na myśl rzuca się określenie "mała" lub "karzeł". Ma raptem 160 centymetrów wzrostu — a do tego drobna, filigranowa wręcz sylwetka. Ma węższe ramiona, smukłe dłonie uwieńczone długimi palcami, idealnymi do grania na pianinie. Niewielki biust podkreśla subtelne wcięcie w talii, a delikatnie zaokrąglone biodra wyolbrzymiają szczupłe nogi. Często słyszy, że jest za chuda, gdy podnosi do góry ręce widać jej wszystkie żebra, co jest dziwne przy ilości spożywanych przez nią kalorii. Ma jasną karnację, która dodatkowo podkreśla buzię o delikatnie zarysowanych kościach policzkowych i dużych, centralnie osadzonych oczach. Ich tęczówki mają mętny, zielono-niebieski kolor, który obejmują ciemne kontury, otacza wachlarz rzęs. Bardzo przypominają morską toń, która kojarzyć się może z jej matką. Zwykle się uśmiecha, przez co w przyozdobionych rumieńcem policzkach dostrzec można niewielkie dołeczki. Jej twarz przypomina otwartą księgę, poprzez mimikę i gesty działa z łatwością odczytać z niej można wszelkie emocje. Jeśli chodzi o preferowany strój to z pewnością są te rzeczy wygodne, a jednocześnie dziewczęce i odrobinę eleganckie. Ceni sobie luźne swetry, spodnie z wysokim stanem, a w cieplejsze dni wybiera cienkie sukienki. | Charakter Plotki mówią, że wraz z imieniem dziedziczymy pewne związane z nim cechy lub zachowania i nie inaczej jest w przypadku Cortezówny. Jest wrażliwa i dlatego też niełatwo zdobyć jej zaufanie, a gdy tylko raz się na kimś zawiedzie, bardzo ciężko znów wrócić do jej łask. Nie znosi fałszu i działań na pokaz. Zazwyczaj podąża za swoją intuicją, która najczęściej podpowiada jej właściwe ścieżki. Flora jest dziewczyną nieco niezdarną, umiejącą potknąć się o własne nogi i tak naprawdę jej najbardziej pewną siebie twarz dostrzec można w wodzie, bo w codziennym życiu jest raczej nieśmiała. Owe zawstydzenia nie objawiają się jednak w sposób oczywisty - im ktoś próbuje być z nią bliżej, tym gorzej. Miękki charakter nie sprawia, że nie potrafi się odezwać czy sprzedać pstryczka w nos, okazjonalnie wręcz bywa złośliwa, więc wcale nie taki miód-cukierek. Bardzo łatwo wprawić ją w zakłopotanie. Nie szuka konfliktów czy wrogów, łatwo się jej ze wszystkimi dogadać. To ktoś, kto szuka rozwiązań poprzez rozmowę, unikając przy tym zbędnej przemocy. To optymistka doszukująca się światła w najgłębszym cieniu. Nie potrafi pojąć, że istnieją ludzie źli i zwykle tłumaczy sobie ich zachowanie w jakiś sposób — bo muszą mieć powody, aby tak postępować. Słabe ciało i brak siły fizycznej nadrabia dużą wytrzymałością psychiczną oraz zwinnością czy szybkością, co ułatwiają jej gabaryty. Brak umiejętności poprawia ciężką pracą i systematycznością. Ma dziewczęce, pełne uroku zachowanie i bardzo często się śmieje, potrafiąc czerpać radość z naprawdę drobnych rzeczy. Przy tym wszystkim jest jednak uparta jak osioł, potrafi odejść bez słowa w złości czy jak każda nastolatka — miewa gorsze dni. Nie jest kimś, kto zwraca uwagę na wygląd zewnętrzny w tak dużym stopniu, co na osobowość. Ceni sobie szczerość i sama stara się zawsze tak postępować. Jest wolna od używek czy przeklinania, brak w niej brutalności, gwałtownych ruchów, całkiem wyparła je wrodzona łagodność. |
Przykładowy post - Sample 1:
Dochodziła północ. Na granatowym niebie rozsypane były gwiazdy, przypominające srebrne nici wytłaczane na gobelinie. Rzucały one blask na pozbawioną sztucznego światła plaże, gdzie snuła się samotna, drobna postać. Nie była to może pora adekwatna do nadmorskich spacerów, jednak w żaden inny sposób nie potrafiła pozbyć się niepokoju wywołanego przez koszmary. Wciąż te same, przypominające czerwoną pustynię wydmy, które pochłaniały jej bezradne ciało i zatykały drobinkami usta, uniemożliwiając oddech. Łaskoczący w stopy, chłodny i miękki piasek zostawiał dreszcz na wrażliwej membranie skóry, wywołując na ustach Flory łagodny uśmiech. Podobnie było z kroplami morskiej wody, niesionymi przez podmuchy zachodniego wiatru. Kwintesencje stanowił szum wody, wdzierając się do uszu i przywołujące do serca pragnienie natychmiastowego zanurzenia się w ciemną toń. Kochała morze, ocean, jeziora — wszelkie akweny wodne, którymi opiekowała się jej matka, małżonka Posejdona, Amfitryta. Większość osób wizja znalezienia się pod powierzchnią, opadając w stronę dna, gdy dookoła rozchodził się blask nocy, przerażał. Wzbudzał niepokój tak wielki, że jawił się mocniejszym dreszczem niż jej ekscytacja, którą ów woda wywoływała. Jej bezkres, brak granic, moc. Cortezówna z trudem powstrzymywała pragnienie pływania, nie chcąc niepokoić drzemiącego w domku za plażą ojca zniknięciem do rana, bo zapewne tak by się to skończyło. Był przewrażliwiony, sam do końca nie rozumiał, jak było to możliwe, że jego mała dziewczynka była herosem, pół bogiem. Istotą, która łamała schematy ludzkiego porządku świata, niczym twór z najodważniejszych dzieł fantasy. Wciąż spoglądał na nią jak na dziecko sprzed dziesięciu lat. Nie mogła go obwiniać za to, że nie chciał pozwolić jej odejść do miejsca, gdzie należała, a którego on nie rozumiał. On jednak nigdy nie miał problemu z utożsamieniem się z jakimś miejscem, człowiekiem. Był pięknie zwyczajny, pozbawiony boskich aspektów i płynącej z nimi odpowiedzialności. A ona? Ona długo nie rozumiała, dlaczego nie pasuje do domu, który jej stwarzał. Nie dziewczyną zdobywającą szczyty popularności, jednak ciężko było też przypiąć jej łatkę wyrzutka — pomimo tego zawsze były sytuacje, w których czuła się obco. Za czasów mieszkania w Maladze, należała do drużyny pływackiej w szkole oraz uczęszczała na lekcje pianina czy łucznictwa i nawet wtedy, gdy oddawała się czynnościom tak dla niej ważnym, nie była częścią całości. Pojawiała się zazdrość, chciwość, bo miała lepszy czas na tej samej długości basenów czy trafiła w środek tarczy. Nikt nie zwracał uwagi, że przez niewielkie gabaryty i lekką masę ciała, pojawiały się trudności, które nadrobić mogła ciężka praca. Brak siły musiała zastępować zaradnością. Dla małych ludzi świat był naprawdę bezwzględny. Westchnęła cicho, unosząc powieki i odchylając głowę do tyłu, spoglądając na odbijający się we wzburzonej tafli morza, księżyc.
- Flora? Gdzie jesteś? - męski, silny głos przerwał panującą dookoła ciszę i sprawił, że nastolatka obróciła głowę przez ramię, zerkając w stronę domku. Dziś zauważył wyjątkowo szybko. Z werandy spoglądał na nią ojciec, a ona była pewna, że miał zmartwiony wyraz twarzy. Źle znosił rozstania, była jedynaczką, a do tego wszystkiego były to ich ostatnie godziny razem przed jutrzejszym powrotem do Stanów. Uniosła rękę, obracając się gwałtownie woku własnej osi i machając nią w stronę opiekuna. Cień koszmarów błąkających się w odmętach umysłu zniknął, a zastąpiła je nostalgia. Kochała wracać do swoich, gdzie mogła zajmować się rzeczami, do których była stworzona, jednocześnie mając wyrzuty sumienia za zostawianie go samego. Głupie przeświadczenie, że sobie nie poradzi, nie dawało jej spokoju. A do tego Hiszpania zawsze była późnym latem tak piękna. Kolejne westchnięcie uciekło spomiędzy rozchylonych warg, na których zaraz jednak zatańczył łagodny uśmiech. Z pewnością odziedziczyła go po matce, podobnie jak morskie oczy. - Byłam się przejść, już idę! - tym razem to jej głos rozniósł się echem po plaży, odbijając się od szumu wydawanego przez rozbijające się o brzeg fale. Mocniej zacisnęła palce na trzymanych butach, ruszając na przód i zostawiając chłód oceanu za sobą, puściła się biegiem w stronę rodzica.
- Sample 2:
Woda w rzece była zimna, a do tego unosiła się z niej nieprzyjemna woń zgnilizny, co świadczyć mogło tylko o zamieszkujących ją kreaturach. Podniosła spojrzenie ku niebu, wzdychając ciężko i zsuwając buty, aby bosymi stopami dotknąć otaczającego brzeg mułu. Dopiero wróciła z corocznego weekendu urodzinowego ojca, zostawiając piękną i gorącą Hiszpanie za sobą, a Erron musiał czekać z treningiem. Była mu wdzięczna, jednak wyczucie czasu i chwili miał mało finezyjne. Z drugiej jednak strony, czy nie próbował w ten sposób ułatwić jej powrotu do rzeczywistości? Uśmiechnęła się pod nosem z niedowierzaniem, robiąc krok naprzód i wchodząc nogami do wody. Daleko jej było o przejrzystych wód oceanu czy granatowych tafli morza północnego, jednak tutejsze utopce nie mogły pozostawać dłużej bezkarne. Uniosła dłonie i zsunęła z nadgarstka gumkę, wiążąc kaskady jasnych włosów w koka na czubku głowy, aby następnie obejrzeć się za siebie i zlustrować wzrokiem sylwetkę stojącego nieopodal bruneta. Jak zwykle uśmiechał się w ten swój irytujący, a jednocześnie jedyny w swoim rodzaju sposób.
- Nie lubię Cię czasem, mocno. - rzuciła na tyle głośno, aby usłyszał. Kąpiel w tym syfie pełnym gnijących trupów nie była szczytem jej marzeń i nawet nie chciała sobie wyobrażać, jak bardzo będzie po tym śmierdziała. - Mocno mnie to nie obchodzi. Bierz się do roboty. Prychnęła, wywracając oczyma. Wrodzona wiara Flory do tłumaczenia sobie ludzkich zachowań i tego, że tak naprawdę nikt nie był zły i złośliwy bez powodu, przy tym człowieku co rusz przechodziła próbę cierpliwości. Rozumiała obraną strategię - lepiej pływała, była zwinniejsza i szybsza przez swoje gabaryty od silniejszego i bardziej wytrzymałego towarzysza. Cóż to za problem uciec przed bandą głodnych zwłok, mających długie szpony i poruszającymi się z podobną prędkością do niej? Nie byliby jednak duetem bez zaufania, a skoro łaskawie jej oznajmił, że nie zostanie pokarmem, to nie pozostało jej nic innego jak mu wierzyć. Pokręciła głową do swoich myśli, odrzucając widmo pożarcia i żwawo wbiegła do wody, łapiąc oddech i znikając pod jej mętną powierzchnią.
Pomimo przystosowanych do różnego rodzaju wód oczu, rzeczne mokradło wywoływało znacznie mocniejszy dyskomfort niż słona woda oceanu, będąca domem jej matki. Silna więź z bogiem pozwalała jej poniekąd scalać się z potężnym, dającym życie żywiołem. Przeciętne umiejętności bojowe wyrównywała wiedzą na temat potworów i ich obyczajów. Interesując się tresurą oraz hodowlą zwierząt i stworzeń magicznych nie mogła pozwolić sobie na braki. Rozglądała się więc dookoła, dość szybko przemieszczając się w stronę środka zbiornika oraz rosnących tam zarośli. Podwodny świat był równie zaskakujący, co powierzchnia i znacznie bardziej tajemniczy. Ludzie wciąż nie zdawali sobie sprawy, jakie skarby spoczywały na dnach ziemskich wód i ile ludzkich marzeń pochłonęły. Zatrzymała się, celowo uderzając stopami o piach i rozsypując go na boki, mniejszymi kamykami starając się nakierować w wysokie wodorosty. Utopce uwielbiały w nich przesiadywać, delektując się posiłkiem. Jasnowłosa wiedziała, że pomimo niepozornego, zarzucającego wręcz ślamazarność wyglądu — trzeba było je szanować i nie można było ich lekceważyć. Stanowiły groźnego przeciwnika, zwłaszcza w naturalnym środowisku. Bestie miały jednak pecha, bo Cortez czuła się w morskiej toni podobnie, niczym ryba w wodzie. Cisza przed burzą, a roznoszące się echem piski dotarły jej uszu, podobnie jak spojrzenie omiotło unoszący się w chaosie piach. Odbiła się stopami od dna, unikając ostrych jak brzytwy szponów, wystrzeliwując ku powierzchni niczym pocisk, pomagając sobie jednocześnie zmianą ciśnienia wody dookoła, co tylko potęgowało mający na celu pozostawienie ich w bezpiecznej odległości obrót. Nie był idiotką, na bliski zasięg zrobiłyby z niej sushi. Kluczowym elementem opracowanej przez Errona strategii było wyciągnięcie ich ponad wodę, najlepiej na brzeg — gdzie już czekał z całym arsenałem swoich sztuczek i jadowitym spojrzeniem. Czy potwory mogły oprzeć się przekąsce, która sama do nich przyszła? Nie. Humanoidy nie były głupie, jednak wieczny głód i zwyczajna sympatia do rozrywania mięsa brały górę. To był instynkt, nad którym nie potrafiły zapanować, zwłaszcza jeśli ludzkie wnętrzności były tak rzadkim dla nich rarytasem. Zerknęła do tyłu, nieco zwalniając i pozwalając się dogonić, żeby bestie nie straciły zainteresowania. Wyuczona akrobatyka, lekkość i drobna budowa ciała pozwoliły jej pogrążyć się w tańcu uników, chociaż te nie zawsze były skuteczne i na odzieży pojawiły się stylowe rozcięcia, które tylko cudem nie sięgały skóry. Wciąż brnęła w stronę brzegu, mając w głowie słowa towarzysza i jednocześnie żywiąc nadzieję, że faktycznie z narzędziem nad brzegiem ślęczy. Znał wiele sposobów zabijania, jednak w miotających broniach był prawdziwym mistrzem i nie miał sobie równych, co zawsze wzbudzało w niej podziw i szacunek.
Gdy złapała oddech i poczuła na twarzy chłodny podmuch orzeźwiającego powietrza, mogła z łatwością odbić się stopami od tkwiącego pod taflą wody błota i ruszyć w stronę brzegu. Mokre ciuchy nieco ją spowalniały, jednak w bieganiu była niemalże tak samo skuteczna i szybka, jak w pływaniu. Nawet nie oglądała się za siebie, ponieważ już ciszę panującą nad rzeką przerywały świsty i jęki wydawane przez gnijące zwłoki, które spuchniętym cielskiem naruszyły błyszczącą niczym ogień powierzchnie. Rozległ się charakterystyczny dla wystrzału huk, który następnie wywołał jęk i popłoch wśród wyciągniętych przez nią potworów. Ciekawość wzięła górę i zerknęła do tyłu, dostrzegając tylko upadające w brudną wodę ciało, z którego wyciekała zgniłozielona z domieszką fioletu posoka o niesamowitym odorze. Uśmiechnęła się pod nosem, skupiając się już na swoich zadaniach. Kolejny padł, chociaż tym razem Erron nie popisał się zbytnio i musiał zużyć dwa ze swoich pocisków, co w przyszłości może być dla niej cennym pstryczkiem w nos do wykorzystania. Kontemplację na temat ewentualnych potyczek słownych z mężczyzną przerwało ją niemiłosiernie pieczenie i utrata równowagi, która sprawiła, że zachwiała się i wywaliła. Była naturalnie niezdarna, więc jej ciało reagowało automatycznie i poprzez oparcie dłoni o brzeg plaży, uchroniła swoją twarz przed brutalnym z nim spotkaniem. Obróciła się gwałtownie na plecy, cofając nogami i tym samym odpychając, aby jak najszybciej się wycofywać. Widok przed twarzą wcale się jej nie podobał. Charcząca morda o nieszczęśliwym wyrazie, spuchnięta i zdeformowana. I te ręce uwieńczone szponami, chcące zrobić z niej sushi. Podobnie jak ona, humanoid się jednak czołgał, co go nie co spowalniało, jednak wrażliwa dziewczyna zdążyła najeść się strachu, ostatecznie zamykając oczy i zwyczajnie reagując na ślepo, wykorzystując swoje atrybuty. Mając nadzieję, że szpony jednak nie odetną jej nogi, nie przetną uda czy nie przebiją klatki piersiowej. Drobne dłonie zacisnęły się w pięść, a wtedy kolejny huk dotarł jej uszu. Uderzył w jej świadomość. Zdała sobie sprawę, że zapomniała o brunecie, a przecież musiał pozbyć się reszty. Nastała martwa cisza, której grozy dodawał jej szybki oddech i woń pływających przy brzegu zwłok. Usłyszała kroki, a następnie towarzysz przy niej kucnął, patrząc w truchła z cynicznym uśmiechem.
- Mówiłem, że nie zrobią z Ciebie sashimi, a Ty panikujesz. Jesteś taka przewidywalna. Poczuła na sobie spojrzenie, które zmusiło ją do ruchu. Kiwnęła głową, przymykając oczy i wypuszczając powietrze z ust ze świstem, unosząc dłoń. Odgarnęła mokre włosy do tyłu, obdarzając go pociągłym spojrzeniem, które wciąż tliło się cieniem strachu. - Jesteś palantem, naprawdę. Aktualnie bardzo Cię nie lubię. Mógł zabić to szybciej. Znęcał się. Był po prostu złośliwy, a biedna Flora i tak znajdowała na to wymówkę. I jeden z tych ironicznych, dumnych z siebie uśmiechów serwowanych przez Blacka właśnie poleciał w jej stronę.
Ciekawostki ✿ Pływa równie szybko, co biega - obydwa to jej hobby; ✿ Nie jest fanką gwaru i tłumu, preferuje mniejsze grupki ludzi; ✿ Jej orientacja w terenie jest bardzo słaba; ✿ Ma dobrą aurę, zwierzęta i magiczne stworzenia ją lubią; ✿ Obrzydzają ją pająki i robaki; ✿ Trochę boi się burzy, chociaż oglądanie jej spod powierzchni wody ją relaksuje; ✿ Potrafi grać na pianinie, talent odziedziczyła po ojcu; ✿ Lubi jeść, zwłaszcza owoce czy warzywa; ✿ Nie jest w stanie zjeść owoców morza czy mięsa; ✿ Płynnie mówi po angielsku, chociaż czasem brakuje jej słów i słychać Hiszpański akcent; ✿ Pracuje ze zwierzętami, jest treserem; ✿ Interesuje się zielarstwem, potrafi przyrządzić maści lecznicze z rumianku czy napary w zakresie podstawowym; ✿ Jej skóra nie marszczy się pod wpływem wody; ✿ Nie przeklina, nie pali, pije okazjonalnie i niewiele - ma słabą głowę; ✿ Ku czci swojej matki ma tatuaż delfina kawałek pod lewą piersią, rozrysowany na żebrach.
|
|