Aiden DuVine Sob 09 Mar 2019, 13:36 | |
| POSTAĆ Imię: Aiden Nazwisko: DuVine Wiek: 19 Pochodzenie: Urodził się i wczesne lata dzieciństwa spędził we Włoszech, w wieku siedmiu lat wyemigrował wraz z ojcem do Lyon we Francji Staż w obozie: 6 Lat Rodzic: Chione Drużyna: Drużyna Asklepiosa Ranga: Członek drużyny Zajęty wygląd: Niall Horan | |
Aparycja Aparycja Aidena należała zdecydowanie do tych przyjemniejszych. Genetycznie było w porządku, ale sam chłopak uważał, że naturze trzeba dopomóc. Starał o siebie dbać i nie sądził, że to coś złego. W końcu nie tylko dzieci Afrodyty i Erosa mogą rozsiewać wokół siebie czar, prawda? Na jego głowie gości burza jasnobrązowych włosów, które wraz z długością pasma przechodziły w jasny, wręcz platynowy blond. Sam siebie nienawidził w oklapniętej fryzurze dlatego Aidena zazwyczaj można spotkać czuprynie, która zdaniem wielu przechodniów mogłaby się wydawać bliżej nieokreślonym chaosem, natomiast zdaniem chłopaka każdy kosmyk miał wyglądać właśnie tak jak wygląda. Zieleń piemonckich pól skąpana we włoskim słońcu? Piękny i niepowtarzalny kolor. To właśnie on rozkwita w dużych i zawsze uśmiechniętych oczach Aidena. Jedni uważają go za ciepły, drudzy za zimny i wręcz lodowaty. Jeżeli oczy są zwierciadłem duszy to tutaj jak najbardziej mogłoby się to zgodzić. Szelmowski uśmiech nad wyraz często gości na pociągłej twarzy chłopaka i był odpowiedzią na prawie wszystko, co nie wymaga komentarza. Wielu ludzi, kiedy pytało Aidena skąd pochodzi często nie chciało uwierzyć chłopakowi. No bo zaraz... Porcelanowa, prawie śnieżnobiała cera i jasne włosy? To nie jest raczej typowy opis Włocha. Nastolatek nie był podobny do swojego ojca, który zresztą otwarcie przyznawał, ze cechy wyglądu Aiden odziedziczył po swojej pięknej matce. Z upływem lat chłopak przybierał coraz to dojrzalszej, męskiej sylwetki, która była owocem ciężkiej pracy i treningu w obozie. Nie był jednak przesadnie rozbudowany czy umięśniony, chociaż na jego ciele widniały przyjemnie zarysowane mięśnie, pielęgnowane przez właściciela. Nie był największym fanem siły fizycznej i postury kulturystycznej, w której przodowali potomkowie Aresa. Ubierał się schludnie i prosto, o co zawsze dbał. Spotkać go zazwyczaj można w luźny, subtelnie przyduży sweter, do którego dobrane ma jeansy w ciemnych odcieniach oraz klasyczne, białe trampki sięgające kostki. Aiden przez swoje pochodzenie zawsze w inny sposób odczuwał chłód czy ujemne temperatury, które nigdy nie zostały przez niego odebrane w negatywnym świetle, jednak jesienny czy wczesnowiosenny styl mu po prostu odpowiadał. | Charakter Będąc przy charakterze Aidena to nie miał on w życiu łatwo. Początkowo nieufny, chociaż z każdym kolejnym pozytywnie wymienionym słowem lub doświadczeniem otwierał się na drugą osobę. Sprawia wrażenie bardzo chłodnego w stosunkach międzyludzkich, które czasami był w stanie uciąć bardzo szybko, czego nauczył się niestety wraz z upływem lat - w końcu nie boli tak bardzo jeśli to ty podejmiesz decyzję i sprawujesz kontrolę. Dla przyjaciół starał się być zawsze ciepły i otwarty. Należał do tego typu, który dla wartościowych osób skoczy nawet w ogień. Nie raz i nie dwa już mocno się na tym zawiódł jednak mimo wszystko, z upływem lat nie zatracił swojej wiary w ludzi. To właśnie ta wiara była składową jego niezwykłej wręcz zdolności do przebaczania. Przez niektórych może być to nazywane zapędami masochistycznymi, jednak chłopak często jest w stanie wybaczyć bardzo dużo. Świadomość, że ludzie błądzą nabył wraz z wiekiem. Któż z nas nie miał chwili zwątpienia? Aiden starał się być szczery, ale z biegiem lat nabył przeświadczenia, że niektórych rzeczy lepiej jest nie mówić - zwykle z pożytkiem dla ogółu. W momentach, gdzie można się spodziewać uszczypliwości czy wręcz złośliwości, Aiden zwykle milczy, a nawet kwituje całą sytuację lekkim i szczerym, zdradzającym całą jego opinię uśmiechem. Jest osobą pozytywnie nastawioną do życia, człowiekiem dla którego szklanka jest w połowie pełna. Zazwyczaj działa on jak bomba pozytywnej energii, starając się rozładować negatywne napięcia i spajać ludzi wokół siebie. Najlepiej odnajduje się w gronie uśmiechniętych osób, które tak jak on reprezentują życiowy optymizm. Intuicja nie raz uratowała mu życie dlatego w świecie, w którym antyczni bogowie istnieją, już dawno zatracił jakiekolwiek podejście, że coś można wyjaśnić rozumiem. Kiedy tylko pojawiało się jakieś przeczucie on zwyczajnemu ufał i za nim podążał. Zdarzały się chwile, których wynikiem było rozczarowanie, jednak gro sytuacji w których to właśnie podświadomość pomogła nastolatkowi przerastało to, w którym musiał zaakceptować gorycz porażki.
|
Przykładowy post Z telefonu, który Aiden miał przyłożony do ucha dało się usłyszeć kilka sygnałów oczekiwania i po chwili dźwięk połączenia - Tato? - No cześć synek, jak się masz? - Wiesz, że nie musiałeś? - Powiedział Aiden trzymając list, który otrzymał kilka minut wcześniej. - To Twoje osiemnaste urodziny. Chciałem Cię gdzieś zabrać. - Dzięki... Problemem nie było to, że ojciec Aidena chciał go gdzieś zabrać. Cały szkopuł polegał na tym, że zabiera go w Alpy, a ze Stanów na stary kontynent musi udać się samolotem. Obie rzeczy były dla chłopaka ciężkie do zaakceptowania, ale z drugiej strony doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może złamać serca własnemu ojcu. Dlaczego urodziłem się akurat w styczniu? Dlaczego to nie jest jebany czerwiec. Byłoby dużo łatwiej... Po skończonym połączeniu chłopak usiadł na krawędzi łóżka i przez chwilę wpatrywał się w podłogę. Przeczesał swoje włosy ręką do tyłu oraz potrząsnął lekko głową. No nic... Damy radę. To tylko dwa loty. Po jednym na każdą stronę. Będzie dobrze.
Dwa tygodnie później...
Aiden czuł się doskonale od kiedy nie musiał już siedzieć w wielkiej metalowej puszce, która jakimś oto sposobem zaliczała podróże interkontynentalne. Teraz cała podróż odeszła w niepamięć, a nastolatek wraz z ojcem siedzieli przy wielkiej ławie popijając grzane piwo. Dom, który wynajął Signore DuVine był bardzo przytulny i ciepły. Ściany z bali sprawiały wrażenie solidnych, a oszronione okna odcinały ich od trosk świata zewnętrznego. Liczyło się tylko tu i teraz, cudowne chwile w gronie najbliższych. Aiden bardzo żałował, że nie ma z nimi jego matki, ale przecież to nic nowego... Nigdy nie było. Raz tylko, po dotarciu do obozu jako trzynastolatek zaakceptowała go, emitując swój symbol. Dzięki mamo... Uśmiechnął się sam do siebie myśląc o Chione. Sam do końca nie wiedział czy było to ironiczne czy po prostu wspomnienie o matce powodowało ten niepohamowany żar w sercu. Zabawne... Dziecko bogini śniegu i lodu ma w sercu żar. Tak - to zdecydowanie był uśmiech ironiczny. Za oknami szalała potężnych rozmiarów wichura. We francuskich wiadomościach podawali, że dla wszystkich osób przebywających w Alpach zaleca się pozostanie w domach do ustąpienia zjawisk atmosferycznych. Dla chłopaka oznaczało to jedno: brak jazdy na nartach czy snowboardzie. Ojciec nie wyglądał na zadowolonego, ale jego syn już jak najbardziej. Brak konieczności spędzania czasu w najmniej ulubiony sposób napierał chłopaka radością. Dzisiejszego wieczoru pili i rozmawiali ze sobą o czym tylko chcieli. Takie momenty nie zdarzały się ostatnio za często, ale nie wyglądało jakby którykolwiek z nich o tym pamiętał.
***
Następnego dnia późnym rankiem nastolatek postanowił wyjść z domku i rozejrzeć się za czymś, co można rzucić do paleniska. O ile nie musieli się martwić o jedzenie, o tyle z opałem było gorzej. Chłopak na boso i w piżamie wyszedł na kilkunastostopniowy mróz. Większości osób mogłoby wydawać się to szokujące ale on przyzwyczaił się już do tego, że po matce odziedziczył kilka zdolności... Między innymi odporność na chłód. Uwielbiał czuć te zwiastun zimy na swojej skórze. Odczuwał wtedy niespotykaną więź z tym co go otacza, z całym miejscem przykrytym białą pierzyną. Aiden wziął głęboki oddech. Mroźne i orzeźwiające powietrze wypełniło jego płuca. Jakie to piękne... Kilkanaście metrów od domu znalazł składzik z drewnem. No i bomba! Teraz już na spokojnie można czillować dalej! Jakże chłopak był zdziwiony kiedy usłyszał znajomy skrzek z nieba. Nie. Nie. Nie. Nie.... Aiden szybko skrył się w środku schowka. - Cholera jasna! - Wysyczał pod nosem. W tym samym momencie usłyszał jak coś huknęło o dach pomieszczenia, w którym się znajdował. Nastolatek doskonale zdawał sobie sprawę z tego co się właśnie dzieje, lekkie stąpnięcia zdawały się przesuwać w kierunku drzwi. - No co tam herosiku, pobawimy się w chowanego? - Wysoki i skrzekliwy, przypominający kobiecy głos rozbrzmiał z okolic dachu. Długo się nie zastanawiał i nacisnął bransoletkę na swoim lewym nadgarstku - momentalnie przemieniła się w łuk z przewiązanym kołczanem. Zapas strzał nie był w żaden sposób wystarczający by bronić się odpowiednio długo do pokonania harpi, ale chłopak powoli już układał w głowie plan. Aiden lekko uchylił drzwi i napiął łuk przykładając cięciwę do ust. Niczego za drzwiami nie było... Chłopak podniósł swą rękę w stronę nieba i przesunął ją na lewo. Cały śnieg zsunął się po krawędzi dachu. Teraz! Wybiegł i ponownie napiął łuk, a jego oczom ukazała się niezgrabna postać pół kobiety pół ptaka o paskudnym wyrazie twarzy. Zielonooki wystrzelił strzałę celując prosto w korpus, niestety harpia doskonale wiedziała co się szykuję i sparowała cios jednym ze skrzydeł tym samym wygrzebując się z zaspy śniegu. Pobiegł do domu co sił w nogach w oddali na tarasie już widząc swojego ojca. - Wsiadaj do samochodu! - Zaczął krzyczeć. - Szybko!!! Mężczyzna nie wiedział co się do końca dzieje, ale intuicja podpowiadała, żeby posłuchać syna. Aiden powoli dobiegał już do domu kiedy poczuł, że powoli traci równowagę, upadając. Poczuł, że bestia chwyciła go za nogi, przez co upadł twarzą prosto w śnieg. Czuł jak szpony harpii powoli przesuwają się po jego plecach. Próbując zrzucić z siebie przeciwnika, nastolatek przekręcił się wokół własnej osi i jednym zamaszystym ruchem wbił strzałę prosto w pysk potwora. Potwór zaczął wić się z bólu, skamleć odczołgując się w bezpieczne miejsce. Obaj z ojcem skinęli tylko do siebie głowami, po czym szybko zaczęli się pakować. Nie mieli zamiaru czekać na kolejne wrażenia.
Ciekawostki Ma dwa tatuaże - na karku i nadgarstku. Kark zdobi uproszczony model płatku śniegu w odcieniach szarości natomiast na nadgarstku znajduje się bliżej niekreślonych kształtów linia - jest to tatuaż odwzorowujący granicę pomiędzy Francją a Włochami. Uwielbia kuchnie włoską Nie przepada za sportami zimowymi z wyjątkiem łyżew Ma słabość do kotów Mówi płynnie po włosku i francusku Z racji miejsc zamieszkania ciężko jest ściślej sprecyzować jego akcent Jego ulubionym owocem jest marakuja Uwielbia trampki i uważa je za najlepsze obuwie na ziemi Nienawidzi latać samolotem Jego ulubionym kolorem jest niebieski |
|
Re: Aiden DuVine Sob 09 Mar 2019, 19:01 | |
| |
|
Re: Aiden DuVine Nie 10 Mar 2019, 00:47 | |
| Kartę akceptuję.
Na start otrzymujesz 200 punktów zwykłych i 80 punktów boskich.
Zamykam i przenoszę.
Witaj w drużynie Asklepiosa! |
|
|