Zbrojownia DpyVgeN
Zbrojownia FhMiHSP


 

Zbrojownia

Admin
Admin
Admin
Zbrojownia Czw 07 Lut 2019, 15:34

Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Zbrojownia Czw 30 Maj 2019, 21:37

Wahania temperatur nie były dla niego najmniejszym problemem; znosił różnice zdecydowanie lepiej, niż przeciętni ludzie. Tego dnia lało jednak jak z cebra, a władza nad wodą była przecież ponad jego i tak nieprzeciętne umiejętności. Choć więc wolał ćwiczyć na dworze, musiał dziś zadowolić się treningiem pod dachem.
Zalany potem, w wygodnych dresach i włosach zebranych w niezbyt już schludny koczek, wszedł do zbrojowni po skończonym treningu. U pasa trzymał miecz: nigdy nie był najlepszy w walce bronią białą, zdecydowanie wolał trzymać się od przeciwnika na odległość, ale nie mógł przecież zaniedbywać tak podstawowej dyscypliny. Szczególnie, że heros, który nie trenuje i się nie rozwija to martwy heros. A tego przecież wolałby uniknąć.
Nie zwrócił uwagi na to, że gdy pojawił się w pomieszczeniu, wokół zrobiło się chłodniej: to była w końcu jego codzienność, poza tym mróz miał we krwi. Rozwieszone na widoku bronie nie były jednak tak nieczułe i na tych, które znajdowały się najbliżej niego, pokryły się delikatną mgiełką. Skupiony na swoich myślach Iden nawet nie zawiesił jednak na nich spojrzenia.
Jego oddech stopniowo uspokajał się, gdy podszedł do jednej ze skrzyń. Odpiął od pasa pochwę miecza, wrzucając treningowy miecz tam, gdzie jego miejsce; ładne i cenne bronie zasługiwały na eksponowanie, jednak ta konkretna była już tak zdezelowana przez młodych adeptów wojennej sztuki, że Iden wątpił, aby nadała się do czegokolwiek na prawdziwym polu bitwy.
Odruchowo poprawił znajdujący się na palcu pierścionek i podszedł do stojaka z wyeksponowanymi włóczniami. Chwycił jedną z nich do ręki i zaczął przerzucać z rąk do rąk; za tę broń kiedyś też będzie musiał się zabrać, mimo że zdecydowanie wymagałaby zmodyfikowania jego sposobu walki. Tak czy siak wolał raczej podchodzić wroga z daleka. W końcu na bestie lepiej i bezpieczniej było polować z dużych odległości, a to z takimi zwykle miał do czynienia. To potwory, nie ludzie, były do nich wrogo nastawione.
Westchnął ciężko, wspominając jedną z ostatnich misji, po czym zorientował się, że chyba dość mocno od niego jedzie. Nic dziwnego, nieźle się tym mieczykiem namachał, mimo że w sali był zupełnie sam; w końcu był dość wczesny ranek i większość herosów pewnie jeszcze spała. Powinien chyba wziąć prysznic, ale z drugiej strony… czy to robiło w tej chwili jakąkolwiek różnicę? Wokół nikogo nie było i pewnie nikogo też nie spotka przed dotarciem do swojego lokum.
Rochelle Lacroix
Rochelle Lacroix
Re: Zbrojownia Pon 03 Cze 2019, 19:31

/Trójeczka/

Rochelle postanowiła w końcu poćwiczyć. Jak nie dziś to kiedy? Nie można tak odkładać treningu w nieskończoność. Miała to zrobić na łące, ale jakoś z Ian'em nie dało rady. Musiała patrzeć jak gang wojowniczych wiewiórek wymierza sprawiedliwość. Nie każda gra na gitarze podoba się tutaj akurat leśnej publiczności. Przez następny dzień czyli dziś w nocy gdzie nakryła Savio na myszkowaniu w kuchniu uświadomiła jej, żr dobrze, że ten pierwszy mężczyzna nie śpiewał. Może wtedy uciekły by z lasy wszystkie zwierzęta.
A co do Savio i Rudzinka i on dogadali się.
Po rozmowie w kuchni udała się do siebie i ogarnęła na trening. Swoje bardzo długie czerwone włosy spieła w kucyk na samym czubku głowy. Miała zamiar poćwiczyć bronią inprowizowaną.
Ubrała się w wygodne spodnie. W sumie były to dresy, pod koszulką miała specjalny biustonosz do ćwiczeń, więc jakby zrobiło jej się gorąco będzie mogła bez skrupółów zdjąć koszulkę.
Gdy już do zbrojowni okazało się, że nie tylko ona wpadła na pomysł treningu. Jak widać mężczyzna był już po. Rochelle przez chwilę zapatrzyła się na jego umieśniony, skąpany w pocie tors do którego przylegała koszulka.
Fakt trzeba było przyznać był naprawdy dziś nieciekawy dzień do wychodzenia na dwór. Ruda była przyzwyczajona do zmiany temperaruru. Przez to, że była córką Amfitryty. Uwielbiała deszcz i nawet dobrze jej byłow mróz.
Lacroix przypatrzyła się mężczyźnie. W sumie go kojarzyła, był z innej drużyny.
- Cześć Iden. Już po treningu? - zapytała.
W sumie nawet rada by było, gdyby mogło jeszcze poćwiczyć z nim.


Ostatnio zmieniony przez Rochelle Lacroix dnia Sro 05 Cze 2019, 21:11, w całości zmieniany 1 raz
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Zbrojownia Sro 05 Cze 2019, 02:03

Słuch wyćwiczony po latach treningu dobrze wyłapał, że ktoś się zbliża, nim Rochelle w ogóle nacisnęła klamkę. Skierował więc swój wzrok na drzwi, zza których po chwili pojawiła się czerwonowłosa. Na twarzy Idena natychmiast pojawił się ciepły, choć raczej grzeczny niż emocjonalny uśmiech; nie miał raczej w zwyczaju być niemiłym w stosunku do pań. Z panami zaś… cóż, bywało różnie, choć starał się raczej nie wszczynać bójek i konfliktów. Herosi i tak mieli za dużo na głowie.
Zlustrował ją szybko wzrokiem, wciąż w rękach trzymając włócznię. Nie zdziwiła go jego obecność. Wiedział, że Rochelle nie próżnowała z treningami; zdarzało im się mijać w Obozie. Mimo jednak, że spędzili niemal tyle samo lat „pod jednym dachem” (w końcu Lacroix była od niego zaledwie rok starsza) to nigdy nie poznali się lepiej i choć nigdy by się do tego przed kobietą nie przyznał, traktował ją trochę jak element wystroju. Ot, jest, przebywa, trenuje, czasem coś mówi do niego albo on do niej, ale poza tym Iden ani nie szukał z kobietą większego kontaktu, ani nie miał wrażenia, by czerwonowłosa próbowała to robić. To, jak wyglądała czy co robiła nie miało dla niego większego znaczenia tak długo, jak nie działo się z nią coś złego.
Zwrócił uwagę, że Rochelle spogląda na jego przepoconą, dresową bluzę, jednak w żadnym razie się tym nie przejął, nawet nie próbował tego faktu szczególnie analizować: sama przecież też nie pachniała fiołkami po treningu ani nie wyglądała jak królewna zamknięta w wierzy i nie ruszająca się z niej ani na krok.
Cześć – odpowiedział jej, odstawiając włócznie na miejsce. – Tak, już po – przytaknął, zauważając, że jego oddech i tętno wróciły już do normy; jedynie zmęczone mięśnie błagały o ciepły prysznic i odrobinę odpoczynku, a żołądek zaczynał domagać się porządnego posiłku.
Trochę żałował, że nie udało mu się dotrzeć do pokoju niepostrzeżenie, ale cóż, stało się. Chociaż wolałby prowadzić pogawędki w nieprzepoconych ciuchach. Skoro jednak już na siebie wpadli…
Za co chcesz się dziś zabrać? – spytał, spoglądając znów w stronę włóczni i muskając kolejną palcami. Chyba musi zacząć kolekcjonować też bronie; pokój ozdobiony w ten sposób wyglądałby naprawdę kozacko. Ale gdzie on zmieści je pomiędzy te wszystkie modele samolotów? I czy to w ogóle się jakkolwiek kroi?
Rochelle Lacroix
Rochelle Lacroix
Re: Zbrojownia Sro 05 Cze 2019, 21:32

Może Rochelle i Iden nie poznali się bliżej, bo po pierwsze byli w innych drużynach, po drugie fakt często mijali się w zbrojowni lub w innych miejscach do ćwiczeń. Po trzecie choć czerwonowłosa była raczej z osób towarzyskich to jakoś miała wrażenie, że lepiej nie narzucać się zbytnio temu mężczyznie. Poza tym nie umiała jak inne kobiety do żyć do tego by kokietować i zdobyć mężczyznę. Skupiała się tylko na tym by trenować i mieć inne zajęcia niż te związane z zadurzeniem się, zauroczenie czy miłością. Nie zmała i nie odczuwała ich, a raczej bała się ich. Nie chciała dopuścić tego rodzaju uczuć, bo dla niej równało się bycie słabym. Jednakże to nie przeszkadzało, żeby sobie popatrzeć na mężczyznych i ich muskulaturę. Oczywiście nie była z tych kobiet co zaraz zatyka nos, bo ktoś śmierci potem. Nie raz jak się patrzyło na Lacroix mogło by uznać, że w tym życiu powinna być facetem, a nie delikatną kobietą.
- Szkoda, najczęściej jak wybieram miejsca do treningu to się mijamy - stwierdziła.
Na chwilę się zamyśliła.
W sumie nie zdziwiła by się gdyby usłyszała od Iden'a, że jest jak elementem wystroju. Inni mężczyżni traktowali ją jak... po prostu wojownika. U nich kobieta miała zerowe powodzenie.
- Stwierdziłam, że dziś przydało by się poćwiczyć walkę bronią improwizowaną. Gdy chodzi się na misje i utraci się swoją broń to w razie co dobrze jest umieć się bronić i atakować każdą możliwą bronią - wyjaśniła.
Wpadł Rudzince pewien pomysł do głowy, ale... chyba był zbyt głupi. Jednak chciała chociaż raz dłużej porozmawiać z Iden'em. Taka niezobowiązująca rozmowa. Jeśli nie będzie chciał, to po prostu sobie pójdzie.
- Przyniosłam ze sobą ciastka, może chcesz spróbować? Poza tym jaką broń byś mi na początku doradził? - pytała.
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Zbrojownia Sro 05 Cze 2019, 23:36

Iden uniósł brew, nie spodziewając się takiego komentarza ze strony Rochelle. Sam na to nawet nie zwrócił uwagi: kobieta zwracała uwagę przez swoje czerwone włosy i właściwie mu wydawało się, że właściwie często widywał ją w Koloseum.
Naprawdę? Cóż, zdarza się.
Jeśli córka Amfitryty chciała z nim trenować to przecież nic nie stało na przeszkodzie, by o tym mu po prostu powiedziała. Iden raczej nie odmawiał, jeśli ktoś mu coś takiego proponował. Ba, nawet przyjemniej było ćwiczyć razem. Nie przeszło mu jednak przez myśl, że Rochelle może w tej chwili coś takiego sugerować. On sam swoje towarzystwo proponował jednak raczej nieco bliższym znajomym, bądź tym, którzy do Obozu zawitali później niż on i wyraźnie mieli z czymś problem. Nie czuł potrzeby, aby proponować cokolwiek czerwonowłosej, która nie dość, że dużo trenowała to jeszcze była od niego nieco starsza. Mogłaby się przecież poczuć urażona tym, że chciałby w czymś jej „pomóc” czy przez cokolwiek innego. W końcu nigdy nie wiesz, co czai się w kobiecym umyśle.
Skinął głową na słowa Rochelle; dobrze myślała i Iden nie miał najmniejszego zamiaru wybijać jej tego pomysłu w głowy. Sam nie był w tym MacGyverem – poradziłby sobie może w nieszczególnie trudnej sytuacji, ale nie dałby sobie głowy uciąć, że w sytuacji podbramkowej byłby w stanie zrobić coś z niczego. Zwykle jednak nie musiał: preferując bronie zasięgowe, rzadko kiedy stawał oko w oko z przeciwnikiem.
Owszem, dobrze jest to umieć  – przytaknął. – Masz jakiś plan treningu?
Właściwie zawsze interesowało go to, jak inni herosi układają sobie plan ćwiczeń. Dzięki temu mógł poprawić swój własny, który od lat dopracowywał i układał pod własne potrzeby. A trzeba było pamiętać, że jako człowiek często biorący udział w misjach miał je naprawdę duże.
Pytaniem o ciastka znów zadziwiła Idena, co z resztą mogła wyczytać z jego twarzy. W końcu kto nosi ze sobą słodycze… na trening? Szczególnie, że Koloseum nie było przecież szczególnie oddalone od mieszkalnej części obozu. To miejsce było spore, ale przecież nie olbrzymie. Nie trzeba było kilku godzin marszu, aby dojść do najbliższej lodówki. No ale cóż, być może Rochelle ma inne nawyki, których nie miał zamiaru komentować na głos.
Próbując ukryć zdziwienie, przytaknął na pytanie o słodycze. Właściwie nie jadł rano i naprawdę był poważnie głodny.
Jasne, daj spróbować – powiedział, gotowy wyciągnąć rękę, jeśli Rochelle faktycznie wyciągnie ciastka. – A nie wiem, zwykle próbuje nad tym pracować w lesie i wtedy nic ze sobą nie biorę. Ale dziś chyba lepiej nie wychodzić na zewnątrz – zauważył.
Naprawdę nie był mistrzem w tego typu broni i raczej nie czuł się kompetentny, aby udzielać dokładniejszych rad.
Rochelle Lacroix
Rochelle Lacroix
Re: Zbrojownia Pią 07 Cze 2019, 20:44

Niby Lacroix była taka towarzyska jednak jeśli chodzi o trenning nie potrafiła kogoś prosić by z nią ćwiczyć. Cóż... nie raz są wyjątki jak pewne osoby pozna bliżej i stwierdzi, że nadają się do ćwiczenia z nią.
- Miałam zapytać Cię wcześniej, ale nie byłam pewna czy się zgodzisz potrenować ze mną - przyznała.
Widać było, że czerwonowłosa trochę się zmieszała. Zaraz jednak na twarzy ukazał się delikatny uśmiech.
Jak by niepatrzyć Iden był naprawdę atrakcyjnym mężczyzną. Poza tym Rochelle stawiała na indywidualny trening.
- Myślę, że chciałam trochę poćwiczyć ręcznie. Później biczami, porzucać do celu krótkimi sztyletami, a potem drewnianym narzędziem podobnym do patyka - przyznała.
Zaraz zdjęła torbę i wyciągnęła naczynko. Podała je mężczyźnie.
- Są to owsiane ciasteczka. Bardzo pożywne, jeśli ktoś nic jadł i chce jeszcze dostać zastrzyk energii. Od paru lat gotuję, a teraz zaczęłam piec. Jednak spokojnie inni próbowali, żyją i mają się dobrze - wyjaśniła.
Położyła torbę na ziemi. Ruszyła na poszukiwanie broni, które potrzebowała w sumie tylko sztylety tzw. kunai.
- Nie raz widziałam, że Ty jak ja, wolisz mieć wroga na dystans od siebie. Ja jeszcze w razie co ulepszam walkę z bliska - powiedziała.
Rochelle zaczęła sobie przygotowywać tarczę do rzucania oraz worek bokserski.
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Zbrojownia Pią 07 Cze 2019, 23:45

Iden uniósł brew, nieco zdziwiony. Kompletnie nie rozumiał takiego podejścia: sam gdy czegoś chciał to po prostu… to brał. Albo się pytał, mówił, pracował i dążył do celu. A przecież Rochelle mówiła o rzeczy bardzo, bardzo prozaicznej. Przynajmniej w jego oczach.
A czemu miałbym się nie zgodzić? – spytał, marszcząc na chwilę brwi i nieszczególnie zwracając uwagę na zmieszanie dziewczyny. Nie czuł się przecież nikim wyjątkowym, rzadko odmawiając wspólnego treningu, czy pomocy. Uważał, że życie w Obozie wymagało współpracy. Tylko ucząc się od siebie, poprawiając nawzajem swoje błędy i motywując się do pracy mogli osiągać jak najlepsze wyniki, a to w trakcie misji było sprawą życia i śmierci.
Iden nie zamykał się więc na innych, przynajmniej w tym aspekcie. Z innymi… cóż, nie należał do osób, które dzieliłyby się ze wszystkimi swoimi prywatnymi sprawami. Po co miałby kogokolwiek nimi zamęczać, dopóki sobie z nimi radził?
Nie do końca do miał na myśli, zadając Rochelle pytanie, ale nie miał zamiaru ciągnąć kobiety za język. Z resztą, czemu się spodziewał, że czerwonowłosa poda mu dokładnie co robi i w jakich odstępach czasu? Chyba tylko on był tak szalony, by bezustannie zwracać na to uwagę. Skinął więc głową słysząc odpowiedź.
Tylko z biczami uważaj, łatwo sobie nimi zrobić krzywdę – stwierdził krótko, uśmiechając się delikatnie.
Wywód na temat owsianych ciasteczek wydał się mężczyźnie nieco zbędny (każdy chyba wiedział czym te są), ale dzięki niemu do Idena dotarło, że kobieta była chyba nieco nerwowa. Miała zły poranek? Ktoś próbował ją napaść, potknęła się, źle spała…? Powodów mogło być dużo i Iden był chyba ostatnią osobą, która chciałaby w nie wnikać. Szczególnie, że nie znali się zbyt dobrze, a gdyby powód jej zachowania faktycznie byłby poważny niewątpliwie by mu o nim powiedziała. Tak przynajmniej mu się wydawało.
Sięgnął jednak bez wahania do słoika. Gdy do jego nosa dotarł zapach ciasteczka, jego żołądek zaburczał. Cóż, przynajmniej dzięki temu może przetrwa wycieczkę do mieszkania bez omdlenia. Ugryzł przysmak, starannie go przeżuwając.
Faktycznie smaczne. I nie wydaje mi się, by ktokolwiek mógł się nim otruć. – Uniósł brew.
Wzruszył ramionami na kolejne słowa Rochelle.
Zaniedbywanie jakichkolwiek stylów nie jest mądre, nigdy nie wiadomo, co się stanie – stwierdził. – Choć nie da się być najlepszym we wszystkim.
Podszedł do jednej z szaf, zaglądając do niej i po chwili wyciągając jedną treningową kuszę.
Najwyżej wieczorem ją odniosę, nie ma co marnować lepszego sprzętu, a może potem gdzieś się zaszyję – wyjaśnił Rochelle, wyciągając broń z szafy. O swoją prywatną kuszę dbał zbyt mocno, aby używać ją na codziennych treningach.
Rochelle Lacroix
Rochelle Lacroix
Re: Zbrojownia Nie 16 Cze 2019, 15:18

Lacroix musiała mu to jakoś wyjaśnij przy okazji nie zdradzając się.
- Wiesz cały czas sama ćwiczę, nie raz zdarza się, że zaproponuję komuś z mojej drużyny. Zawsze gdy Cię widziałam odnosiłam wrażenie, że lepiej nie wchodzić Ci w drogę i po prostu nie miałam śmiałości - przyznała.
Czyżby Iden się o nią martwił? Pewnie nie po prostu ją ostrzega.
- Dzięki, ale od początku z nimi trenuję, ale z przedmiotami nic nie wiadomo. Wybacz, że zanudziłam Cię wykładem o ciasteczkach. Jakoś ostatnio nie miałam dobrych dni. Nie mogę spać, więc staram sobie znaleźć jakieś zajęcie - odparła.
Nie wiedziała czemu to wszystko mówiła mężczyźnie. Jakoś nie miała z kim pogadać.
- To co umówimy się na następny raz by się znów nie minąć? Poćwiczymy walkę w ręcz albo jakąś bronią. Masz jakąś broń, którą walkę chcesz potrenować? - zapytała.
Czekała na odpowiedź. Nie chciała niepotrzebnie trzymać Iden'a jak chce już iść.
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Zbrojownia Pon 17 Cze 2019, 13:14

Zmarszczył brwi. Naprawdę sprawiał wrażenie tak strasznego? Sam siebie tak nie odbierał. Szczególnie, że Rochelle była w obozie przed nim, mijali się jeszcze jako dzieci. Naprawdę zaskoczyła go tym dziwnym wyznaniem.
Jestem aż tak straszny? – Uniósł brew, ostatecznie postanawiając się uśmiechnąć nieco kpiąco. Chętnie jednak poznałby powody, dla których Rochelle się go wstydziła. Był nadmiernie wyniosły? Mało mówił? Przecież nie był jakimś straszliwym mrukiem, a przynajmniej tak mu się wydawało. Raczej nie proponował wspólnego trenowania osobom, z którymi nigdy nie wymienił więcej, niż kilku słów, ale to było chyba oczywiste. Każdy w obozie miał jakiś swoich znajomych i grupki raczej trzymały się razem. Nie dało się być najlepszymi przyjaciółmi ze wszystkimi, czyż nie?
Rada mężczyzny raczej nie miała wiele wspólnego z martwieniem się. Przecież Rochelle nie szła na misję, to miał być tylko trening. Po prostu na tym akurat się znał, wiedział, jak poprawnie trzymać w dłoni bicz. Więc postanowił dać jej złotą radę znawcy, równie głęboką co „nie porań się nożem, bo jest ostry”.
Nie rozumiał też, czemu Rochelle tak się przed nim tłumaczyła. Jaki wykład o ciasteczkach? Tylko zaproponowała, by spróbował, naprawdę nie potrzebował jej spowiedzi. Nie miał pojęcia, jaka powinna być jego reakcja na słowa kobiety.
Czasem tak bywa – rzekł więc tylko, wzruszając ramionami.
Skinął głową. Jeśli chciała trenować to proszę bardzo, nie miał nic przeciwko. Byleby nie dzisiaj: teraz naprawdę chciał przede wszystkim wziąć prysznic i coś zjeść.
Możemy. Jutro? Możemy wręcz, możemy bronią, chyba zobaczy się potem co dzień przyniesie – wzruszył ramionami. – A teraz chyba będę leciał, muszę się ogarnąć. Dzięki za ciastka. – Uśmiechnął się w jej stronę, ruszając w stronę wyjścia, naprawdę marząc tylko o tym, by dotrzeć do pokoju. Oddech uspokoił mu się już chwilę temu, ale mięśnie coraz mocniej dawały o siebie znać. Musiał je schłodzić, a potem po prostu usiąść i przez chwilę odpocząć, najlepiej przed talerzem pełnym dobrego jedzenia.

| zt Iden (chyba, że Rochelle go zatrzyma)
Andromeda L. Starling
Andromeda L. Starling
Re: Zbrojownia Pią 23 Sie 2019, 12:34

Czy ostatnie wydarzenia nią wstrząsnęły? Tak. Czy była w szoku? I to jakim! Czy zamierzała to dać po sobie poznać? A gdzie tam. Wolała się nawet za bardzo nie zastanawiać nad tym brutalnym atakiem, ale ciężko jej było uciszyć przygnębiające myśli i trudne uczucia. Była przede wszystkim wściekła i smutna. Przemoc nie była dla niej czymś nowym, ale dawno nie widziała takiej rzezi. Andromeda zupełnie niczego nie rozumiała. Jak NoGods, herosi, półbogowie, mogli napaść na Obóz i po prostu zacząć wszystkich mordować i siać zniszczenie? Nie mieściło jej się to w głowie. Wiedziała, że członkowie Obozu Herosów nigdy nie byli całkowicie dobrzy, ostatecznie mieli ludzkie cechy i, jak każda organizacja, mieli swoje na sumieniu. Ale to nie był jeszcze powód, by uciekać się do takich posunięć. Czasem zastanawiała się, jakie krzywdy zostały wyrządzone półbogom, którzy odwrócili się przeciwko swoim pobratymcom, bo nie wszyscy byli przecież ideowymi szaleńcami z morderczymi zapędami. Nie mogli być. Szybko jednak uciszała podobne myśli, bo nie działało to dobrze na jej zdrowie psychiczne.
Starling musiała zrobić coś pożytecznego. W ataku prawie straciła swojego młodszego brata i nie była przy nim, aby go uratować. Dobijało ją to. Nie mogła też bezczynnie czekać, aż kapitanowie skończą się naradzać. Zwykle jej to nie przeszkadzało, ale teraz sprawa była osobista. Teraz chciała mieć wpływ na decyzje, znać wszystkie szczegóły. Teraz ignorancja z wyboru wydawała się nie tylko niewystarczająca, aby przetrwać ten trudny dla jej psychiki okres, ale również błędna. Andromeda wyjątkowo paliła się do działania.
By chociaż symulować bojową gotowość i produktywność, udała się do zbrojowni, aby sprawdzić i zadbać o swój używany w walce sprzęt. Usiadła na ławce, wyciągnęła z kabury berettę i rozłożywszy ją na części, zaczęła czyścić. Zwykle ją to odprężało. Nie tym razem. Każde zagłębienie, do którego trzeba było dotrzeć ściereczką ją irytowało, myśli kłębiły się i napływały w natłoku nieprzyjemnych emocji.
- Kurwa! - warknęła nagle sama do siebie i rzuciła z wściekłością pistolet w kąt. Ukryła twarz w dłoniach, nie wiedząc sama, co powinna czuć i jak sobie z tym wszystkim poradzić. Chciałaby już coś wiedzieć, coś usłyszeć. Niepewność nie działała na nią dobrze, choć na co dzień nie miała problemu z tym, żeby płynąć z prądem.
Charlotte Renan
Charlotte Renan
Re: Zbrojownia Nie 25 Sie 2019, 00:10

W momencie ataku na obóz Charlotte odbywała misję ratunkową, która uniemożliwiła jej udział w walce. Nie czuła się z tego powodu źle bo w końcu robiła coś co było równie ważne. Od czasu kiedy wróciła docierały do niej coraz to nowsze informacje. Jedne mniej, drugie bardziej wstrząsające ale nie na tyle, by dała po sobie cokolwiek poznać. Przysłuchiwała się, analizowała ale nie dopuściła się jakiejkolwiek reakcji. Wolała przemyśleć wszystko w zaciszu własnego mieszkania, dokonać chłodnej kalkulacji, która umożliwiłaby jej cokolwiek zrozumieć. W większości wiadomości były chaotyczne na tyle, że poddawała się po pierwszym zdaniu...Pewna była tylko dwóch rzeczy - tego, że sytuacja nie wyglądała dobrze oraz że zmuszona była zwiększyć intensywność swoich treningów, w razie gdyby atak się powtórzył. Dlatego po kolejnym, wyczerpującym sparingu ruszyła w stronę zbrojowni, skąd wcześniej wzięła sprzęt. Zadanie proste, niewymagające przemyśleń - odłożyć broń na miejsce i wyjść. I byłoby takie gdyby nie postać, na którą się natknęła. Chwila zawahania a zaraz potem ruszyła w głąb pomieszczenia poruszając się przy tym niemal bezgłośnie. Choć opanowała prawie do perfekcji umiejętność cichego poruszania się  to jednak towarzyszyły jej drobne dźwięki słyszalne wyłącznie dla niej i dla kogoś kto mocno wytężył słuch. Próbowała nie zdradzić swojej obecności poza tym nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek a już na pewno nie z Andromedą. W ostatnim czasie ich relacja uległa znacznemu pogorszeniu...stosunki ochłodzeniu a konflikt z dnia na dzień napiętrzał się. Renan nie potrafiła jednoznacznie określić co było powodem takiego stanu rzeczy albo najzwyczajniej w świecie nie miała ochoty o tym myśleć.
Dla własnego dobra powinna więc zignorować blondynkę, tyle że jej nagła emocjonalna reakcja...ten niesamowicie impulsywny wybuch sprawił, że znieruchomiała. Twarz miała nadal obojętną ale w oczach malowało się coś na kształt zdziwienia. Odłożyła miecz a zaraz potem splotła dłonie pod biustem. - To też kobieta - słysząc przekleństwo zareagowała mechanicznie. Obserwowała ją z uniesionymi brwiami, zaś usta rozciągnęła w czymś co miało wyglądać jak pełen dezaprobaty uśmiech. - To chyba kiepski dzień - nie podeszła do niej, nie zareagowała w sposób, w jaki w takich sytuacjach winno się reagować. Stała nieruchomo, czujnie przyglądając się postaci kobiety, zmianom jakie zachodziły. Nigdy nie potrafiła odnaleźć się w takich momentach, szczególnie wtedy kiedy do głosu dochodziły emocje. Wolała trzymać się na uboczu, robić to co do niej należało...poza tym nie była osobą, która potrafiła pocieszać i nie lubiła tego robić.
Andromeda L. Starling
Andromeda L. Starling
Re: Zbrojownia Pon 26 Sie 2019, 12:04

Kiedyś nie miała rodziny i nie czuła się odpowiedzialna za nikogo. Do nikogo nie była przywiązana, nikogo nie kochała. Teraz było inaczej. Teraz drżała na każdą myśl, że Dianie i Corvusowi może coś się stać na misji, choć niewątpliwie ufała w ich umiejętności i wiedziała, że potrafią o siebie zadbać. Nie czuła się związana z matką, ale ze swoim przyrodnim rodzeństwem - zdecydowanie. Atak na Obóz nie był jedyną sytuacją, w której byli w niebezpieczeństwie, ale pierwszą taką, gdy faktycznie coś poważnego się stało. Jej brat umarł. I został przywrócony do życia - na szczęście był przy nim ktoś gotów poprosić swojego rodzica o Błogosławieństwo, aby go ocalić. To był przypadek i Andromeda nie mogła pozbyć się tej myśli, że wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Że Corvus mógłby pozostać martwy, a ona wraz z Dianą w tej chwili by opłakiwały jego stratę.
Zamyślona, nie usłyszała cichych, subtelnych kroków. Dopiero boleśnie znajomy głos wyrwał ją z kontemplacji. W pierwszej chwili miała ochotę zignorować Renan, udać, że nie usłyszała komentarza. Niestety po kolejnych słowach ciężko było jej to zrobić. Jasnowłosa podniosła głowę, przenosząc na kobietę zmęczone spojrzenie oczu, w których czaił się ból. Jej usta wykrzywiły się w grymas gorzkiego uśmiechu.
- Słowo kiepski nie jest nawet bliskie, aby go opisać - wymamrotała, podnosząc się powoli. W dwóch krokach przestąpiła przez pomieszczenie i gwałtownie podniosła rzucony w kąt pistolet, który zostawił rysę na ścianie. Mocno zacisnęła powieki, czując budującą się na smutku złość. Naprawdę, teraz? Charlotte nie mogła sobie wybrać lepszego momentu, żeby poirytować ją swoją obecnością. Starling wolałaby w drzwiach zobaczyć kogokolwiek innego, znajdując się w takim stanie. Nawet jeśli jej nastrój był naturalny i zrozumiały - nie dla córki Ateny. Jej ciężko było to pojąć, ale wiedza o tym nie ułatwiała Andy przetrawienie tego. To było po prostu frustrujące.
- Nie mogę znieść tej niepewności - rzuciła, a jej emocje sięgnęły zenitu. Z wściekłością uderzyła pięścią, w której ściskała swój pistolet, w ścianę. Nie zamierzała mówić o tym, jak się czuła w związku ze swoją rodziną, bo jedynie niepokój związany z brakiem informacji Renan była w stanie choć trochę zrozumieć. Przynajmniej za taką osobę miała ją Andromeda.
- Chciałabym coś zrobić - dodała już spokojniej, z powrotem przenosząc spojrzenie na ciemnowłosą kobietę i jej boleśnie idealne oblicze.
Sponsored content
Re: Zbrojownia

Zbrojownia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Zbrojownia



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: