Lucrecia Tello Czw 14 Lut 2019, 10:18 | |
| POSTAĆ Imię: Lucrecia "Lu" Nazwisko: Tello Wiek: 22 Pochodzenie: Madryt/Hiszpania Staż w obozie: 12 lat Rodzice: Morfeusz i Marina, psycholożka Drużyna: Dionizosa Ranga: Członkini drużyny Zajęty wygląd: Amber Heard | |
Aparycja Dziewczyna mierzy metr siedemdziesiąt wzrostu, nie uważa swojego wzrostu za niski, jednak często ubiera buty na obcasie, które dodają jej kilka centymetrów wzrostu. Waga jest stosowna do jej postawy, nie jest za gruba ani też nie jest za chuda. Choć w dzieciństwie zmagała się z nadwagą poprzez zajadanie czekolady podczas wielu nocy, teraz zupełnie nie przypomina dawnego wyglądu - pucołowatej dziewczynki z kompleksami, a młodą kobietę pełną entuzjazmu. Dzięki swoim zainteresowaniom oraz zamiłowaniu do sportu dziewczyna wyrobiła sobie ciało - jest wysportowana i szczupła, co jeszcze nie dało jej wymarzonego wyglądu. Lucrecia posiada jasne blond włosy, które są dosyć długie, bo sięgają jej aż do piersi, które są dość zaokrąglone, dziewczyna nosi je rozpuszczone. Od deszczu i wilgoci włosy Tello napuszają się co skutkiem tego jest wielka szopa po wejściu w cieplejsze miejsce, dziewczyna nie zamierza ich przyciąć ponieważ uważa je za świętość, nie ma problemu z ich umyciem, ponieważ nie przetłuszczają się one dość często pozostawiając je w świeżości. Oczy dziewczyny stanowią głęboką tajemnicę, o niej samej, wiele byłych miłości Lu uważało, że można w nich utonąć. Jakie jednak są naprawdę jej oczy? W świetle dnia codziennego mogłoby się wydawać iż te nie są naturalnej barwy, gdyż często szkliste pokazują się jako ciemnoniebieskie, przygotowane do rzucenia się na ciebie z pięściami, okalane są długimi rzęsami, o które dziewczyna dba na co dzień. Dziewczyna ma prosty nos, usta są pełne oraz pomalowane ulubioną różową pomadką dziewczyny. Rysy odziedziczyła po matce, jej twarz nie jest dziecięca, a wyraża wszelkie emocje, spływające po dziewczynie. Kiedy się złości jej twarz pozostaje niewzruszona, jednak twarz kobiety wydaje się świetnie współgrać z prostym nosem, pełnymi ustami oraz niebieskimi oczami. Sylwetka dziewczyny jest dobrze zbudowana, jest szczupła oraz tam i ówdzie dobrze zaokrąglona. Jej skóra jest gładka jak lustro, o kolorze kości słoniowej. | Charakter Charakter, a czy można każdemu przypisać cechę, która jest niezmienna przez całe życie? Lucrecia od początku była zmienna, zupełnie jak pogoda za oknem jej spokojnego domku. Na pewno można powiedzieć, że była miła, to się nie zmieniło. Potrafiła dostrzec w kimś więcej, niż on sam widział. Zawsze chętnie pomocna, często pytała o samopoczucie osoby, których nawet nie znała, uważała, że życiem powinno się chwalić. Nie każdy był jednak tak nastawiony do swojego świata. Z czasem stawała się coraz poważniejsza, bardziej mądra i inaczej postrzegała życie, bardziej dorośle. Można nawet powiedzieć, że szybko dorosła. Mimo wszystko wciąż się często uśmiechała, szczególnie podczas snu. Uwielbiała uczucie, gdy budziły ją poranne promienie słoneczne, czuła się wtedy bezpieczna. Lu była ambitna, kreatywna i zawsze znajdywała odpowiednią drogę w danej sytuacji, zawsze miała również odpowiedź na każde pytanie, nie znała dotąd uczucia wątpliwości. Na pewno była też ciekawska, okropnie ciekawska! Często podsłuchiwała rozmowy, ale tylko takie, które były ciekawe, lub podejrzane! Była także szalona, miewała zwariowane pomysły i lubiła je spełniać. |
Przykładowy post Poranne słońce, którego promienie przebijały się przez niebieską zasłonę. Te karmelowe ściany pokoju, które powoli się rozjaśniały i łapacz snów tuż nad łóżkiem, delikatna tkanina służąca za baldachim i mała, śpiąca królewna. Złociste włosy ułożone na białej poduszce, niewinna blada twarz, zupełnie jak porcelanowa laleczka, która właśnie dostała nowe życie. Zegar znajdujący się na ścianie cichutko tykał, a obrazek z bursztynową plażą jakby się przekrzywił. Na parapecie widniał ogromny wazon, a w nim ulubione polne kwiatki. Drzwi nagle się otworzyły, a do środka weszła zatroskana kobieta, nie wyglądała na starą, wręcz przeciwnie - była jeszcze młoda i bardzo piękna. Powoli skierowała się w stronę łóżka i delikatnie usiadła na jego brzegu, dłonią odgarnęła blond włosy dziewczynki. Lucrecia po chwili otworzyła swoje zaspane powieki, na których wciąż widniał senny pyłek. Rozejrzała się po swoim pokoju i chwilę potem obdarzyła radosnym uśmiechem swoją rodzicielkę.— A dzisiaj śniło ci się coś złego, kochanie? — zapytała kobieta, po czym lekko spoważniała, jakby czymś się martwiła, ale nie chciała tego przyznać. — Koszmar, mamusiu? Tak się to nazywa? Każdy sen jest tylko naszą wyobraźnią, nie możemy bać się czegoś, czego tak na prawdę nie ma. A straszne sny są nawet przyjemne, czuję się wtedy silna, bo mogę próbować się ich pozbyć — odpowiedziała sześciolatka, miała powagę namalowaną na twarzy, na tak młody wiek była bardzo mądra, wiedziała doskonale, co mówi. Matka dziewczynki była trochę zaskoczona, ale wiedziała, że jej córka kiedyś pozna prawdę o swoim pochodzeniu, a gdy dowie się za późno - znienawidzi każdego, dlatego nie mogła na to pozwolić. — Twój tata również tak mądrze mówił — wymruczała z radością w głosie, a przez moment wyglądała, jakby myślami oddaliła się daleko stąd, jakby jej marzenia stały się rzeczywistością. — Mój tata? — zapytała złotowłosa, a jej małe oczka rozjaśniły się jeszcze bardziej, delikatnie się podniosła i usiadła na swojej miękkiej poduszce. — Kiedyś będziesz blisko niego, będziesz potrafiła mu wszystko wybaczyć. Jesteś wyjątkowa i nigdy nie możesz w to wątpić. Gdy złapie cię strach, przypomnij sobie słowa, które dziś wypowiedziałaś, pamiętaj, że zło kryje się w ludziach, a nie w naszej wyobraźni — Marina była pewna swoich słów, jednak coraz bardziej nieobecna, myślami uciekała gdzieś poza ten pokój, może i nawet świat. Po policzku kobiety spłynęła samotna łza, wiedziała doskonale, że niedługo nadejdzie ten dzień i zmieni wszystko. Była chora, zostało jej zaledwie kilka lat, może jeszcze mniej, zamierzała odejść z uśmiechem na twarzy i z myślą, że jej córka będzie bezpieczna, świadoma swojego pochodzenia. Marina bała się ciemności. Kiedy Lucrecia była mała, w całym domu zostawały włączone nocne lampki na calutką noc - nie tylko w pokoju dziewczynki, ale w łazience, w holu na górze, w pokoju gościnnym, kuchni, jadalni, wszędzie. Teraz więc była okazja na taką rozmowę, blondynka głośno westchnęła i odgarnęła swoją małą dłonią włosy. — Mamusiu, a ty dlaczego boisz się ciemności? — kobieta spojrzała zaskoczona na córkę, po czym speszona odwróciła wzrok w stronę okna, zastanawiała się, co powinna odpowiedzieć. — Wcale się nie boję — odpowiedziała krótko, nie spoglądając na Lu. — To dlaczego zapalamy na noc milion lampek? — kolejne pytanie padło z ust sześciolatki, była niezwykle ciekawą osóbką. — Żebyś ty się nie bała, skarbie — mruknęła cicho i właśnie wtedy powróciła wzrokiem do dziewczynki, która jeszcze niedawno się przebudziła. — Ale ja się nie boję. Lubię ciemność — powiedziała twardo Lucille, wręcz oburzona! — Coś ci wyjaśnię, Lu. Na świecie są rzeczy, których jednak ludzie powinni się bać — Marina cicho westchnęła, jakby zrezygnowana, rozmowy z córką zawsze były trudne, szczególnie, że jej pytania były wymagające. — Ciemności? — zapytała złotowłosa. — Nie, raczej nieobecności światła. Rozumiesz? — Lucrecia kiwnęła głową, ale nie rozumiała wypowiedzi matki, ani trochę.
*** Słońce było już wysoko, na niebie. Chmury powolutku rozpływały się w powietrzu, znikały, a w górze można było zauważyć już tylko otwartą przestrzeń. Na cmentarzu przewijało się wiele osób, ale dziewczynka wciąż wpatrywała się w grób matki, który powoli spadał w dziurę, ogromną dziurę. Zastanawiała się, czy Marina jest teraz w lepszym świecie, czy jest przy jej ojcu, czy jest szczęśliwa. Najważniejszym pytaniem było jednak, dlaczego nie ma jej już przy niej. Rudowłosa kobieta podeszła w końcu do blondynki, objęła ją ramieniem i spojrzała w niebo, uśmiechnęła się wtedy. — Mamusia jest w niebie, ale będzie przy tobie już zawsze — powiedziała z wielkimi nadziejami, może i nawet modliła się o to, by dziewczynka wciąż wierzyła w takie rzeczy, ale Lucrecia była mądra, bardziej, niż ktokolwiek miał o tym pojęcie. — Jutro zrobi mi śniadanie, tak jak zawsze — odpowiedziała dziewięciolatka, ale to sprawiło, że jej ciotka zamarła i zrobiła ogromne oczy. — Kochanie, ale twoja mama ... Jej już nie ma — zaryzykowała z taką wypowiedzią, ale dziewczynka wciąż miała twarz poważną, zupełnie jak z kamienia. — Ona jest, nadal widzę ją, gdy zasypiam. Robi mi naleśniki z owocami i powtarza, że będzie wracała każdej nocy — szepnęła Lu, dopiero wtedy na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Oddaliła się od rudowłosej i ruszyła w stronę grobu swojej matki, po czym położyła na nim bukiet z polnych kwiatów. ***Lucrecia podniosła się z łóżka jak poparzona, dopiero potem zrozumiała, że to był kolejny sen, a raczej kolejne przywołane wspomnienia. Pewne wydarzenia wciąż w niej siedziały, tak głęboko, że takie sny stały się jej rzeczywistością. Życie mija, chwile ulatują, zbijają się jak bańki mydlane podczas kąpieli. Czasem myślimy sobie, że żyjemy wiecznie, że jeszcze wiele czasu nam zostało, ale tak wcale nie jest. Śmierć jest okropnym przeżyciem, szczególnie jeśli odchodzi nam ktoś bliski. Jednak mądry poeta powtarzał, że jeśli umrze ptak, przypomnijmy sobie jak pięknie latał. Wspomnienia to najsilniejsza broń, która nam zostaje, posługujemy się nią, nawet jeśli się tego boimy. Wypierasz przeszłość z całych sił, ale ona odchodzi w mgłę, jest niewyraźna, ale wciąż tam jest. Możemy z całych sił patrzeć tylko w przyszłość, ale ta mgła kiedyś zniknie, wszystko stanie się wyraźniejsze i będziemy musieli sobie z tym poradzić, jednak czy będziemy na tyle silni? Dlatego kochajmy przeszłość, lepiej mierzyć się z czymś, co już oswoiliśmy. Ciekawostki ✾ Kocha kwiaty, szczególnie te polne, które mogła zrywać za dziecka na ogromnej łące. ✾ Nosi w sercu wszystko, co kocha. Wspomnienia, których nigdy się nie wyprze, a ból jej nie dotyczy. ✾ Mało płakała, nawet jak zmarła jej mama. ✾ Uwielbia ciepłe kakao z bitą śmietaną i dodatkiem cynamonu. ✾ Jej szafka zapełniona jest głównie sukienkami, koronki, falbanki. ✾ Lubi chodzić boso, jednak wiadomo, że wybiera wtedy bezpieczną powierzchnię. ✾ Nigdy nie rozstaje się z złotym medalikiem, ma zawieszkę czarnego łapacza snów i podobno jest magicznym podobno też to pamiątka od ojca. ✾ Prawdy o sobie dowiedziała się w swoje siódme urodziny, była podekscytowana, ale ostrożna. Czasem tak wielka wiedza jest najgorszym zagrożeniem. ✾ Nigdy nie bała się ciemności, wręcz przeciwnie - kochała ją. Boi się jednak samotności. ✾ Używa perfum tylko o zapachu owoców, żadnych innych. ✾ Uwielbia się wspinać, od dziecka właziła na drzewa, niczym młody tarzan. ✾ Piję tylko i wyłącznie zielone herbaty. ✾ Uważa, że życie bez przygód i ryzyka jest strasznie nudne, a ona nienawidzi się nudzić. ✾ Wciąż widuję swoją matkę w snach, która wciąż przyrządza jej te same naleśniki, to dodaję jej siły. ✾ Nie przepada za mlekiem, rodzynkami i marcepanem. ✾ Kokosowe cukierki są jej ulubionymi. ✾ Jej bronią jest gladius, prawie nigdy się z nim nie rozstaje. ✾ Kocha piosenki starej daty, są dla niej bardziej uczuciowe i pełne dobrych sentencji. ✾ Całkiem dużo czyta i nie są to typowe dla dziewczyn romansidła. Lubi dobre dramaty, jak i opowieści grozy. ✾ Nie ma ulubionego filmu, jednak pewnie przyzna, że kocha serię Harry'ego Pottera. ✾ Może i nie jest zawodową kucharką, ale całkiem świetnie gotuję. Lubi szczególnie meksykańskie potrawy z dużą ilością przypraw. ✾ Czasem specjalnie kaleczy język angielski, bo najbardziej w świecie kocha hiszpański. |
|