Muzyka rozbrzmiewała, śnieg chrupał gdzieś pod nogami i chociaż tego nie słyszałem to jednak wyobraźnia działała. Każdy krok i spojrzenie pod buty wywoływało w głowie wspomnienie tego charakterystycznego dźwięku. Chrup... Chrup... Minąłem kilka osób, odsuwali się ode mnie do czego już przywykłem. Usiadłem wreszcie na ławce i otworzyłem piwo. Temperatura nie była za ciekawa, alkohol sam się zmroził a ja zdaje się jeszcze do domarażałem samym trzymaniem w dłoniach. Minęło tak wiele czasu, nigdy nie przestały męczyć mnie myśli o samotności i takie dni wolne, po misjach, wykorzystywałem właśnie do przemyśleń z daleka od obozu. Co będzie za parę lat? Dlaczego każdy uważa mojego ojca za kogoś złego? Nie rozumiałem tego. Tak, jest surowy, konsekwentny w działaniu ale nigdy nie działał na szkodę bogom. Rola władcy podziemi przypadła mu bez większego powodu a ja jako wpadka krótkiego romansu odczuwałem całą tę niechęć do niego tutaj, na ziemi. Przeczesałem palcami kruczoczarne włosy i z westchnięciem niemocy upiłem pół butelki trunku. Pięć piw leżało na siedzisku ławeczki. Siedziałem dupskiem na oparciu jak to miałem w zwyczaju. Ludzie mijali mnie bez słowa, rzucali tylko pogardliwym spojrzeniem i szli dalej. Budziłem w nich niepewność, lęki wszelkiego rodzaju. Skórzana kurtka zaskrzypiała na zimnie gdy oparłem się łokciami o kolana. Patrzyłem na zachodzące słońce a muzyka powoli zabijała każdą kiepską myśl.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 16:51
W przerwie między zleceniami pozwoliła sobie na krótki wypad poza siedzibę. Szczerze lubiła spacerować, odwiedzać nowe miejsca, co prawda, nie było po niej tego widać, ale ona w środku czuła ogromną satysfakcję z długich, spokojnych spacerów nawet po miejscach, które już wcześniej zdarzyło jej się odwiedzać. Ubrana w czarny płaszcz do kolona z szaro-czarnym puszkiem przy kołnierzu, czarne, wysokie buty i ciemne, grafitowe jeansy. Na dłonie wciągnięte miała czarne skórzane rękawiczki. Co prawda nie odczuwała zimna, była przyzwyczajona do wszelkiego skrajnych temperatur, ale wolała uniknąć dziwnych wzroków gapiów w jej stronę, gdyby zaczęła spacerować w samej koszulce. Ludzie omijali ją dwumetrowym łukiem, czuli już z daleka, że przy niej jest chłodniej. Aura, która ją otaczała wpływała też lekko na otoczenie, śnieg pod jej butami chrupał głośniej, jakby było go więcej. Rzadko jej się zdarzało zagadać pierwszej, w sumie to mało mówiła. Przez całe swoje życie możliwe, że wypowiedziała łącznie pięć zdań wielokrotnie złożonych. W zasięgu jej wzroku ukazała jej się postać o podobnej naturze, też owiana zimną aurą. Do tego wyglądała na zmęczoną, bądź też znudzoną. Wreckless ciężko było określić z daleka emocje, więc zbliżając się do postaci dostrzegła wpierw to, że był to mężczyzna. Nie chcą robić z siebie klauna podeszła powoli i odgarniając ciemne włosy sprzed oczu spojrzała spokojnie, ale tajemniczo. -Zamierzasz wypić wszystkie?... - z jej ust wyleciały pierwsze słowa od kilku tygodni. Miała ochotę się czegoś napić, zapalić, odpocząć na chwilę od tego całego latania na misje, które koniec końców kończyły się szybciej niż powinny. Wydawałoby się, że po prostu szybko wykonywała swoje zlecenia, ale z punktu widzenia Wreckless, zlecenia były zwyczajnie za proste. Zerkając na mężczyznę oczekiwała w sumie... czego? Propozycji podzielenia się trunkiem? Możliwe. Za dużo fatygi iść teraz do sklepu, a ten tu człowiek wyglądał na takiego, któremu trzeba osoby do towarzystwa. Black co prawda wolała przebywać sama, uwielbiała wręcz, ale mogła się pogodzić z faktem, że kolejne kilka minut, a może i godzin, spędzi w towarzystwie... no właśnie. No bo jak on się nazywa?
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 17:01
W przeciwieństwie do córki Hel nie przejmowałem się tym co ludzie pomyślą, miałem na sobie skórzaną kurtkę, biały tshirt i dżinsy, tenisówki. Fakt, odczuwałem trochę więcej zimna i ogółem zmiany temperatur ale mróz chłodził piekielne myśli a tego właśnie mi było trzeba. Spojrzałem przed siebie, ciemne- piwne oczy spoczęły na czarnej sylwetce zbliżającej się w moją stronę. Miałem wrażenie, że moja aura zaczyna wariować, jakby zderzył się ze sobą dwa podobne światy. Chyba pierwszy raz się tak poczułem, tak... jak w swoim gronie. -Nie. Wyciągnąłem słuchawki z uszy, zwisały lekko zza mojej koszulki odchylając ją nieznacznie. Jakoś nie widziałem potrzeby mówienia czegoś więcej, mogła sobie wziąć piwo. Jedno słowo za potwierdzenie i zgodę wystarczyło w zupełności. Spojrzałem lekko w jej kierunku gdy usiadła obok ale nie wydobyłem z siebie ani słowa. Minął tak chyba kwadrans, ludzie mijali nas jeszcze szerszym łukiem. Złapałem za drugie piwo.-Kim jesteś?
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 17:16
Przez długi czas spoglądała w niebo, tam gdzie stykało się z budynkami i drzewami. Wyglądało na to, że kontemplowała, jak bardzo muszą się różnić te dwa światy, świat ludzi i świat bogów. Tak na dobrą sprawę mogły być stosunkowo podobne, mogły się różnić, ale żaden z półbogów - jej oczywiście znanych - nie zaprzeczył temu, że lepiej by było czasem takich rzeczy po prostu nie wiedzieć. Z ust ciemnowłosej wydobywała się lekka chmurka i usłyszeć można było ciche, liche westchnienie, jakby nie mogła w stu procentach złapać powietrza w płuca. Po tym krótkim w sumie kwadransie, gdy usłyszała pytanie od mężczyzny tylko spojrzała na niego zza kurtyny ciemnych włosów i z powrotem wbiła wzrok w tą magiczną granicę. Może przez ułamek sekundy można było dostrzec jak górna warga drgnęła jej, jakby chciała ułożyć usta w jakimś kierunku. Odpowiedź na pytanie nie była prosta zajęła jej może co najmniej pięć minut na przeanalizowanie tego, jak powinna na to pytanie odpowiedzieć. Co prawda czuła, że dookoła zrobiło się jakoś przytulniej, może inaczej - odczuwała pozytywne emocje, których nazwać nie umiała, ale co tam. Kamienna twarz mode on i leci dalej. Dwa podobne światy siedzące obok siebie, fascynujące zjawisko. -Hmm... Black. Mów mi Black. - chyba na więcej nie byłaby w stanie się pokwapić. Co prawda chciała powiedzieć więcej, może i zaraz nawet powie! Uwaga, uwaga, zapiszcie to sobie w jakimś dzienniku. Wreckless Black powiedziała więcej niż trzy słowa od momentu podejścia do tajemniczej osoby! -Jestem... hmm... turystką. - tak w sumie mogła powiedzieć, zwiedzała to miejsce już od ponad dwóch godzin. Zaschło jej w buzi i tak, podeszła do syna Hadesa, który najwidoczniej sam siedział jak ten palec i sam delektował się alkoholem. Zagarniając włosy za ucho siadła nieco przodem, ale nie za bardzo(!) do syna Hadesa i wpatrując się w niego niebieskimi oczami wyczekiwała odpowiedzi, an niewypowiedziane przez nią pytanie "a Ty?". Spokojnie wpatrując się i badajac mężczyznę doszła do kilku wniosków: 1. jest on do niej podobny, 2. też nie lubi dużo mówić, 3. wyglądało na to, że Wreckless wybiła go z dość ciekawej muzyki, która cichu grała z jego słuchawek. Niektóre dźwięki dało się wyłapać w tej ciszy, więc Black zakodowała sobie nuty w głowie i może przesłucha je jak tylko wróci? Może... a może zostanie tu dłużej.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 17:26
Wyglądaliśmy jak dwie osoby patrzące w tę samą stronę, na te same budynki, moje spojrzenie utknęło za mgłą myśli przebiegających nurtem w mojej głowie jak nigdy dotąd. Kim jest? Co tu robi? Dlaczego czuje się w jej obecności tak dobrze? Przecież Hades nie miał więcej dzieci, przynajmniej ja o nich nie wiedziałem a przecież już trochę czasu żyje. Zakodowałem odpowiedź, lekki ruch z jej strony i coś w rodzaju niecierpliwości wypisanej gdzieś głęboko w niebieskim spojrzeniu, które utkwiła we mnie. Odetchnąłem, para wzniosła się w powietrze a skóra znów zaskrzypiała w ruchu. Zwróciłem się w jej kierunku a trwało to niby sekundę, tak po prawdzie minuty.-Heron. Mruknąłem, moje usta ledwo się poruszyły a po tym jednym słowie znów wlepiłem wzrok w miasto. Łyk piwa, może dwa.-Kim jesteś? Ponowiłem pytanie wiedząc, że nie jest człowiekiem, nie jest bo już by dawno uciekła. Nie obróciłem się ku niej, jedynie brąz moich oczu utkwił w spojrzeniu czarnowłosej, tym razem próbując wyszukać szczegółów które powinny dać mi jakiś pogląd na rodzica tej osoby.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 17:40
Widać było, że trafił swój na swego, ani ona, a oni on nie mówili dużo, ale może to i dobrze? Nie potrzebne słowa były usuwane ze zdań i pozostawały tylko te, które znaczyły. Zero upiększeń, zero dodatków, świecidełek, perełek. Czysta kartka. Kiwnęła lekko słysząc imię mężczyzny i siadając prosto na ławce, możliwe że przez chwilę zatrzymała wzrok na przechodzących dzieciach, które głośno krzyczały i kłóciły się, kto nie wygra w bitwie na śnieżki. Ciche przełknięcie śliny i ponowne, kilku sekundowe spojrzenie na alkohol. No jak cholera, by się napiła, ale uważała za niegrzeczne branie bez pytania czyichś własności. Wyjęła więc z kieszeni paczkę papierosów, zapalniczkę i kierując się w stronę Herona ruchem ręki zaproponowała mu fajkę. Wpatrywała się w tak przez dłuższą chwilę w swojego już towarzysza ławki i wzdychając ciężko, tym razem w pełni odetchnęła otworzyła powoli usta, które się posklejały od zimna. -Córka kobiety, która mnie nie chce...- to było najlepsze określenie związku pomiędzy Hel, a Wreckless. Jej matka nie potrzebowała jej do niczego, nie interesowała się nią. Dobrze, że była chociaż łaskawa przystać na umowę i wręczyć jej własną broń. Zapaliwszy papierosa postawiła paczkę obok upewniając się, czy aby papierosy nie zamokną. Zgarnęła śnieg z ławki i wycierając rękawiczką do sucha ławkę położyła bezpiecznie paczkę.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 17:48
Odpowiedziała a ja już wiedziałem. Podziękowałem bezruchem, nie wziąłem papierosa i znów trwaliśmy w niemej ciszy. Ona paliła a ja dopijałem właśnie drugie piwo. Nigdy tak dobrze nie siedziało mi się w milczeniu, chyba po raz pierwszy co jakiś czas miałem ochotę się odezwać, stąd kolejne kilka słów wyleciało z moich ust wraz z parą.-Weź sobie piwo.Butelka uderzyła lekko o oparcie ławki gdy odstawiłem ją między nogi, reszta leżała między nami.-Nie widziałem Cię w obozie. Ciekawość? Nie, nie, ja nie bywam ciekawy, ja robię wszystko by wiedzieć i wykorzystać to na swoją korzyść. Teoretycznie. Praktycznie? Czasami nie chciałem przyjmować do wiadomości faktu, że miewam jakieś słabości - taka ciekawość byłaby jedną z nich. Zignorowałem kompletnie stado dzieciaków, kurtka wydawała z siebie te charakterystyczne dźwięki przy każdym ruchu i to przez długi czas był jedyny dźwięk który towarzyszył tej rozmowie.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 18:09
Papieros powoli się wypalał, a ona wydmuchiwała przez usta zaciągnięty dym. Mieszał on się z chłodnym oddechem charakterystycznym dla dziecka Hel i tworzył rożne kombinacje w powietrzu. Widząc to Wreckless machnęła ręką psując "taniec" dymu z zimnym powietrzem. Ogarniający spokój był jej wystarczający, nie musiało temu nic dodatkowego towarzyszyć. Atmosfera wokół nich wydawała się naprawdę chłodna, ale Black czuła się niezwykle komfortowo przy Heronie. Możliwe, że on też miał za rodzica jednego z bogów, którego zdolności były bliskie jej? Odetchnęła cicho, zamykając oczy i opierając się na ławce. Propozycję piwa szybko zakodowała sobie w głowie i aby nie wyjść na zachłanną kiwnęła spokojnie głową biorąc do ręki zimną butelkę. Ta oszroniona przykleiła się do rękawiczki Wreckless i nie chciała odejść. Dziewczyna więc szybko otworzyła butelkę i ze stoickim spokojem, jak gdyby nigdy nic upiła łyka trunku. Na kolejne słowa Wreckless zareagowała dość spokojnie, miała gotową już odpowiedź na takowe zdania, czy pytania. Wiedziała, że lepiej by było gdyby nawet nie powiedziała słowa, ale kłamać nie wolno. Przystawiając butelkę do ust i niezamierzenie dmuchając zimne powietrze do jej środka spojrzała w niebo, a potem na Heron'a. - Nie ma mnie tam zbyt często, a jeśli już to przebywam sama. - prawda, podczas misji przy obozie przebywa sama i często też tam jej nie ma. Nie skłamała, powiedziała pół prawdę. Nie musi przecież wiedzieć, że to ona może w każdej chwili zaatakować ich obóz, czy członków jego drużyny na misji. W tym momencie była na wycieczce, nie obchodziło ją nic poza spokojnym i przyjemnym odpoczynkiem.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 20:20
Najczęstszą reakcję w obozie były krzywe spojrzenia, aura niechęci i strachu, mnóstwo negatywnych myśli. Wiem, to ja je wywoływałem ale i tak, nawet ktoś taki jak ja potrzebuje obok siebie drugiej osoby, przynajmniej na chwilę, przez te kilka minut. Zdarzyło mi się to tylko kilka razy ale nie mogłem tych emocji porównać do tego teraz. Black wydawała się być... taka jak ja. Na uboczu, podróżująca po swoim świecie. Odrzucona. Blade lico, ciemne włosy i mróz który ją otaczał- wiedziałem czyją córką jest kobieta siedząca obok mnie, czytałem o wszystkich bogach. Szkoda tylko, że nie mówiła mi prawdy... -Mhm... Z słuchawek zaczęło lecieć "Let it all Go", przerwało mi to myśli na chwilę i znów zapadła niema cisza na kilka dobrych minut. Słońce zachodziło a w parku było coraz mniej osób.-Szkoda. Dodałem po chwili.-Nie każdy nie ucieka. Co sprowadziło półboginię na moją drogę? Nie wiem. Wiedziałem, że nigdy nie było jej w obozie, gdyby była - wiedziałbym o tym, tej aury nie da się z niczym innym pomylić. Podświadomie stwierdziłem, że to pierwszy raz w moim życiu gdy czuje od kogoś coś w rodzaju ciepła.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 21:14
Spojrzenie zimne, chłodne, wlepione w niebo, które zmieniało kolory, krajobraz bardzo ładny, na co Wreckless zamknęła oczy i pozwoliła by ciepło słońca powoli zeszło z jej twarzy. Gdy minęło dobrych parę minut, długich co prawda, ale minęło, otworzyła oczy z syknięciem wydobywającym się z jej ust. Oblizała spierzchłe wargi i zatrzepotała szybko oczami, jakby przez chwilę jej się przysnęło. Spojrzała na papierosa, ten już całkiem się wypalił, więc rzuciła go w śnieg obok siebie. Butelka, która była przyklejona do jej rękawiczki nagle zaczęła robić problemy. Na twarzy Wreckless zawitało niezadowolenie i zmarszczyła nos zdegustowana. Ruszając lekko dłonią w rękawiczce starała się powoli odkleić ją od butelki. No ale zajęło jej to na tyle dużo czasu, że doszła do wniosku, iż lepiej po prostu zdjąć rękawiczkę. Wyjęła więc dłoń z ubrania i postawiła butelkę obok siebie. Nie wiedziała jak bardzo komicznie musiało to wyglądać. -To ja uciekam... w większości przypadków... - swój wzrok skierowała na drobne dłonie, które teraz wyglądały jak dwa różne ciała. Wreckless unikała ludzi jak ognia. Wiadomo, nie zawsze, bo czasami są wyjątki, w których musiała przejść swój próg i zdobyć się na to, by wypowiedzieć więcej niż dwa słowa. Brzydziła się siebie, tym kim była i tym przez kogo taka jest. Wydawało jej się, że gdyby Hel nie była jej matką, wszystko byłoby prostsze. Może miała rację? Wzięła w dłoń butelkę i spokojnie wypiła połowę napoju, jakby od wielu dni niczego nie piła czy jadła. Wstchnęła cicho odsuwając usta od butelki i uniosła ją do góry przyglądając jej się. Patrzyła przez nią na linię świata, linię, która była pełna barw i emocji.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 21:23
Kątem oka przyglądałem się temu co robi, co rysuje się na jej twarzy, w jej oczach. Czysta obserwacja, bez żadnego słowa, zbędnego ruchu, prawie jak zwierze czyhające na ofiarę i nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Musiałem wiedzieć czy jest dla mnie zagrożeniem oraz czym się kieruje w chwili obecnej. Dlatego nawet ta komiczna sytuacja nie zmieniła chłodnego wyrazu mojej twarzy, jedyny gest na jaki się zdobyłem to odklejenie rękawiczki od butelki. Moje dłonie były zimne, wciąż jednak cieplejsze od jej dotyku.-Więc dlaczego tu siedzisz? Odstawiłem butelkę na miejsce, przyglądałem się jak upija kilka łyków i wpatruje się w światło bijące zza szkła. Słońce zachodziło, cień rzucany przez wieżowce przedzierał się przez park, nagie drzewa zaczynały wydawać się jeszcze straszniejsze niż były.-Dlaczego nie boisz się ciemności? Światło wokół nas zaczęło znikać, przepadać w mroku otaczającym moją osobę. Promienie gasły z każdą sekundą a my utkwiliśmy po chwili w głuchej ciszy mroku. Patrzyłem na nią, czekałem.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 21:35
Zaskoczona uniosła brwi, gdy mężczyzna odkleił jej rękawiczkę. Kiwnęła mu głową w podzięce. Ona by tego nie zrobiła sama, jej dłonie były zbyt zimne i wokół niej było nieco chłodniej. Wzięła paczkę papierosów i wyciągnęła kolejnego przystawiając go do ust i zapalając końcówkę od zapalniczki z wizerunkiem czarnego kota. Schowała zapalniczkę do kieszeni, a papierosem zaciągnęła się, by następnie wydmuchać z ust ciemny dym, który zmieszany z zimnym powietrzem powędrował daleko przed nią. Pogoda robiła się coraz przyjemniejsza. Ona preferowała ciemność, w każdej ciemności czuła się pewniej i swobodniej, a przy Heronie czuła się zdecydowanie najlepiej. Nie przyzna tego oczywiście, bo uważa to tylko za pozytywne uczucia towarzyszące wycieczce turystycznej. -Wydawało się tu dość przytulnie i bezpiecznie. - mruknęła cicho zaciągając się ponownie i powoli z jej ust wydobył się dym papierosa razem z zimnym powietrzem, które tworzyły koła i fale. W druga rękę złapała piwo i dokończyła odstawiając pustą butelkę na bok i oblizując usta z resztek alkoholu. Ciemność, która zaczęła się pojawiać dookoła nich sprawiła, że czuła się pewniej, odważniej. -Ciemność nie jest czymś czym powinniśmy się bać... Są rzeczy gorsze i bardziej niebezpieczne. - rzekła spoglądając na swojego towarzysza. Wydawałoby się, że ją obserwuje bardzo bacznie. Nie wydawało się to dziwne w żadnym stopniu, w końcu mógł dojść po trupach skąd jest Black. Dookoła nich znowu zawisła przyjemna cisza, której Wreckless non-stop dziwnie chciała przerwać i ciągnąć rozmowę, mówić i mówić, jak nigdy.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 21:44
Słońce zanikało coraz bardziej i bardziej, ostatnie promyki docierały do twarzy Black by wreszcie poddać się ciemności, przepadły w jej objęciach i zostaliśmy tylko my. Ja i ona, zimno, tlący się papieros i dym rozdzierający czerń białawą poświatą. -Ciemność jest ostatecznością... Z której nie ma ucieczki. Nie chciałem rozmawiać, nigdy nie przepadałem za wieloma słowami. Wolałbym słuchać, jak nigdy wcześniej mógłbym to robić, czując się dość swobodnie w otoczeniu czarnowłosej. Jesteśmy wrogami, czułem to, czułem też dziwne połączenie- podobne doświadczenia. Odwróciłem spojrzenie by dopić piwo, pomyśleć chwilę, przeanalizować każdy możliwy ruch nadchodzący z jej strony.-Ciemność jest śmiercią. Brązowe tęczówki znów skupiły się na Black, odwróciłem się przodem ku niej.-Ja nią jestem i ty też... A mimo to, nie zabijamy się. Mój głos wyrażał dość spore zdziwienie, sugerował również to co wiem, czego się domyślam.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 21:54
Słuchając uważnie słów Heron'a zerkała na niego kątem oka. Co prawda zdawała sobie sprawę, że ciemność może być śmiercią, ale jeśli ktoś nie poczuł chłodu Nilfheim'u, to nic nie wiedział. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ciemność jest ostateczna, ale w przypadku bogów nordyckich - chłód mógł być gorszy. Obracając się przodem do towarzysza dokończyła papierosa, szybko wydmuchała powietrze z ust i odrzuciła znowu na bok niedopałka. -Nie zabijamy się, a to oznacza, że jedno i drugie może ze sobą koegzystować. - kiwnęła głową rozumiejąc znaczenie słów Herona. Zaciekawiona tym razem różnicami między nimi wystawiła lekko rękę, jakby chciała zobaczyć temperaturę jego ciała. Czy oboje będą siebie chłodzić, zamrażać, sprawiać sobie nieprzyjemne uczucie. To było dla niej bardzo ciekawe. Zabić ciekawości jest łatwo - odpowiedzią, ona na nią wyczekiwała. -Ciemność... jest częścią nas i trzeba nauczyć się z nią współżyć... Świat ludzi nie jest miejscem dla ciemności...- powiedziała cicho zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo ciemność może odstraszać innych, może przerażać. Ciemność nie powinna być dla osób, które nie są jej godne i postępują z nią niewłaściwie.
Heron Varr
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 22:03
Należeliśmy do innego świata a jednak do dwóch różnych jednocześnie, nasi rodzice wprowadzali wiele różnic zarazem łącząc nas razem. Dla mnie nie było nic po ciemności, po czerni oblewającej spojrzenie gdy dusza uchodzi z ciała trafiając do Hadesu. Dla niej- czytałem o Hel, wiedziałem jak wygląda jej świat. Black była skazana na chłód a nie wieczny mrok. -Ciekawa teoria. Spojrzałem na dłoń wyciągniętą w moją stronę, pozwoliłem się dotknąć. Czarnowłosa była zimna, chłodna, tak właściwie to nie odczuwałem tego jakoś negatywnie. Dziwne wrażenie sugerujące, że to nie jest nieprzyjemne chociaż moje ciało nie biło aż takim lodem.-Jak zimna na biegunach, mroźna, ciemna... Potrafisz żyć w ciemności, Black? Do czego zmierzała cała ta rozmowa? Dlaczego rozmawialiśmy? Wiele pytań, tak niewiele odpowiedzi. Konwersacja zdawała się prowadzić donikąd - miała jednak jakąś drogę. Poruszyłem się, kurtka znów zaskrzypiała a butelka z piwem rozlała się po śniegu pod ławką. Nikt nas nie widział, nikt nas nie słyszał. Byliśmy ciemnością.
Gość
Gość
Re: Central Park Pon 11 Lut 2019, 22:23
Trzymając lekko jego chłodną rękę, która w jej dłoni wydawała się jednakże ciepła, jakby oboje mieli takie same temperatury, działali na siebie neutralnie. Spoglądając to na jego oczy, to na ich dłonie zrozumiała, że ktoś taki jak ona wcale nie musi być wyrzutkiem w odpowiednim towarzystwie. Przełykając cicho ślinę swój wzrok zatrzymała już na stałe na oczach Heron'a, które wpatrywały się w nią, tak jak ona teraz w niego. Ogarniająca ich ciemność nie przerażała Wreckless, była elementem nieodzownym, który towarzyszył jej praktycznie od samego początku. Wiedziała, z czym się to wiąże i już dawno się z tym pogodziła. Wdychając chłodne powietrze w płuca przestała zwracać uwagę na to co działo się dookoła nich. -Juz dawno pogodziłam się z tym kim jestem... Z tym... Że wiąże się to w życiu w ciemnościach, w miejscu niebezpiecznym dla innych...- Jedno z najdłuższych zdań, jakie dotąd Wreckless wypowiedziała. Przy Heronie opuszczała swoje granice i wiedziała, że on czuje się podobnie. Możliwe, że warga lekko drgnęła jej przez sekundę na myśl, że są tak do siebie podobni, że wręcz idealni. Jej oczy w ciemnościach straciły ten swój niebieski kolor soczewek. Widać było, że pod soczewkami Wreckless chowa ciemno brązowe oczy, które teraz badawczo wpatrywały się w mężczyznę, który był jej tak bliski... A tak daleki... -A Ty...? Boisz się ciemności?- powiedziała spokojnie z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
Heron Varr
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 05:57
Poruszyłem lekko palcami bez świadomości, wpatrzony w twarz kobiety z pełnym zdziwieniem kryjącym się głęboko w moich oczach. Nie spodziewałem się niczego z tych rzeczy które własnie się zdarzyły, nie wiedziałem też co o tym myśleć. Kolejny pierwszy raz, nie czułem się wyrzutkiem, moje dłonie były dla niej ciepłe.-Nie, ja nią jestem. Zabrałem dłonie chociaż ten dotyk był przyjemny i wywoływał we mnie wiele pozytywnych emocji.-Do czego to zmierza? Chciałem coś jeszcze powiedzieć ale moje usta tylko zadrżały, ciemność zaczęła wracać do mnie, ostatnie promienie zachodzącego słońca znów okalały twarz czarnowłosej. Ja- siedziałem tak by żaden mnie nie tknął.-Powinniśmy być wrogami. Nie chciałem tego. Nie znaliśmy się za długo ale cieszyło mnie gdzieś wewnętrznie jej towarzystwo.
Gość
Gość
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 07:22
Kiwnęła głową, gdy Heron zabrał swoją rękę. Wyprostowała się na ławce, włosy zza ucha spadły jej na twarz, a czas który wydawał się spowolniony zatrzymał się, gdy tylko słońce zaszło za horyzont. Poczuła jak chłód zewsząd schodzi się do niej, ale ona była nieugięta, nie pozwoliła, by ten na nią jakoś zadziałał. Odsuwając się lekko od mężczyzny zrozumiała, że prawdopodobnie będzie należało się komuś wyjaśnienie. Wiele osób uważa, że NoGods chcą tylko zagłady herosów, bogów, zniszczenia tego co może się wydawać bezpieczne - na przykład obozu. Wreckless miała w życiu inny cel, chciała rozprawić się z Hel nie naruszając świata zewnętrznego. Nie chciała nikogo skrzywdzić, w większości przypadków broniła się atakując, ale nigdy nie atakowała, bo chciała kogoś rzeczywiście skrzywdzić. Siedząc tak w bezruchu otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć. Zatrzymała się, myślała jak ubrać w słowa swoją wypowiedź, pierwszy raz chciała zabrzmieć nie jak osoba z problemami, tylko jak każda inna normalna osoba. -Ja.... Hmmm... Uważam, że los nie bez powodu skrzyżował drogi dwóch podobnych do siebie światów... Mmm... - sama nie wiedziała do czego mogła zmierzać ta rozmowa, ona podeszła i tak na dobrą sprawę to od tego się wszystko zaczęło. Od podejścia wyalienowanej, niechcianej przez nikogo Wreckless. Splotła swoje palce razem, zdejmując uprzednio rękawiczki, jeszcze jedna była na jednej z rąk. Wahając się nad kolejną wypowiedzią odwróciła na moment wzrok od mężczyzny i wbiła go w ciemność. Przez ułamek sekundy nawet dostrzegła granicę ich dwóch światów, które pokrywały się ze sobą lekko i co rusz oddalały. -Moim jedynym wrogiem jest tylko moja matka... - miała nadzieję przez chwilę, że te słowa wystarczą w określeniu sytuacji w jakiej się Black znajdowała. To, że miała misje w NoGods, które nie podobały jej się i nie chciała ich robić, nie znaczy, że jest aż tak zła. Musi to robić by spełnić swój cel. Nikogo przy tym jeszcze nie skrzywdziła, no... Może tego warga, co jej się napatoczył, jak chciał zjeść dzieci. Przeniosła swój wzrok po raz kolejny na Heron'a, ciemne oczy Black wpatrywały się w niego, jakby miał wydać zaraz werdykt co będzie dalej. Nie chciała walczyć, nie było jej to na rękę. Chciała po prostu spokojnie spędzić czas.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 15:22
Dzień był piękny, a wasza dwójka zdawała się mieć całkowicie gdzieś otaczający was świat. Ludzie przebywający w Central Parku zajmowali się swoimi sprawami i totalnie nie zwracali uwagi na depresyjną parkę, która postanowiła zająć jedną z dziesiątek ławek porozstawianych po wszystkich alejach placu. Zadziwiający i jednocześnie piękny, nieprawdaż? Ten praktycznie jedyny duży plac zieleni znajdujący się w Nowym Yorku miał w sobie coś magicznego, wyjątkowego. Wydawać by się mogło, że jesteście skazani na swoją obecność. Nic nie może jednak trwać wiecznie. Waszą cudną, chociaż lekko pustą rozmowę przerwała dosyć głośna melodia. Był to telefon Wreck, który aktualnie znajdował się nie wiem gdzie. Jestem MG, a nie jasnowidzem- takich rzeczy zazwyczaj nie posiadają nawet właścicielki tych potężnych urządzeń. Osoba, która pragnęła się dodzwonić do dziewczyny najwyraźniej miała jakąś pilną sprawę, gdyż pomimo mijających sekund melodia nie urywała się. Kiedy w końcu nieszczęśnik doczekał się i kobieta odebrała telefon, usłyszała męski, dosyć niski głos mówiący spokojnym i pewnym tonem: - Wreckless, nie wiem czy jesteś tego w pełni świadoma, ale w tym momencie siedzisz obok jednej z osób mieszkających w obozie. Nie jest to jakiś tam random, a dziecko jednego z greckiej Trójcy. Mając ponad 30 lat niejednokrotnie działał na naszą niekorzyść. W tym momencie wystosowane zostało polecenie szefa, wiesz jak ono brzmi. Cały teren został sprawdzony- poza nim nie ma w pobliżu żadnego innego herosa. Nie wiem co mu strzeliło do łba, żeby samotnie wędrować praktycznie pod bramy naszej bazy, ale to jego problem. Park praktycznie opustoszał. Masz wolną rękę. Powodzenia. Po tych słowach z komórki nie wydobył się już żaden dźwięk.
Heron Varr
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 18:01
Posiadanie kierunku w życiu jest bardzo ważne, ten jeden cel oddziałuje na wszystko co robimy i jaką drogę obieramy. Black z jakiegoś powodu musiała znaleźć się w NoGods, inaczej- najpewniej- byłaby mi kimś bliskim w obozie. Jej chłód współgrał idealnie z ciemnością otaczającą moją osobę, nie musieliśmy mówić by zrozumieć emocje osoby stojącej na przeciw. Podniosłem rękawiczki które zdjęła, trzymałem je w dłoni by nie zmokły od śniegu i słuchałem. Nić przeznaczenia plotła się grubymi splotami, każda chwila w jej towarzystwie zmieniała to co miało stać się w mojej przyszłości, jej również.-Oby tylko nie splótł nam jakiegoś figla. Wyciągnąłem dłoń z rękawiczkami w stronę czarnowłosej i chyba wykrakałem. Telefon przerwał ciszę otaczającą nasze osoby a dobry słuch był dla mnie jak zguba. Opuściłem głowę, westchnięcie jak nigdy samo wydobyło się z moich ust.-Co teraz... Wreckless?
Gość
Gość
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 18:16
Z każdą kolejną chwilą Wreckless czuła się coraz to swobodniej. Zimno, które ich otaczało przestało jej przeszkadzać, w sumie to nie zwracanie uwagi na chłód Helheim'u nie było jakimś wielkim wyczynem, może też długo trenowała swoje granice i dlatego tak uważała? Los był nieubłagany, potrafił płatać wszystkim figle. Dzisiejsze spotkanie nie było wyjątkiem. Telefon, który zaczął wydzwaniać w jej kieszeni nagle zaczął jej ciążyć. Nikt poza organizacją do niej nie wydzwaniał, więc domyślała się co mogło to oznaczać. Wstała na chwilę, stojąc przodem do Heron'a, a jednak kawałek dalej od ławki. Przystawiła telefon do ucha i wysłuchała głosu, który mógł oznaczać tylko jedno. Nie odbierając od Heron'a rękawiczek spojrzała na niego w taki sposób, jakby wszystko to, co wcześniej się wydarzyło nie miało nigdy miejsca. Śnieg wokół niej zaczął lodowacieć, a powietrze które wydobywało się z jej ust, tak oddychała baba przez usta, zawisło zlodowaciałe. Telefon wsunęła do kieszeni, a w jej oczach było widać tylko mrok i chłód, czyli jedyne cechy, jakie tak na dobrą sprawę w niej istniały. Szybkim ruchem ręki uniosła brzeg kurtki i wyjęła zza pasa Pistolet Baretta APX. Trzymała go w ręce w bezruchu przez dłuższa chwilę. Czy powinna była mu coś powiedzieć? Między nimi nic nie było, ledwo kilka słów zamienionych, dwa podobne światy obok siebie, podobne persony, a ona jednak musiała wykonać zadanie. Celując już w Heron'a z kamienną twarzą rozchyliła spierzchłe wargi i powiedziała: -To nic osobistego...- pociągnęła za spust, tak jak nakazano. Anihilacja syna greckiej Trójcy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 19:05
*pstryknięcie w palce* W tym momencie rozpoczął się pojedynek pomiędzy Wreckless a Heronem. Najpierw przedstawię wam jak wygląda mój system walki i oceny sytuacji. Po pierwsze posiadam dostęp do waszych KR i KP - nie potrzebuję abyście wstawiali mi z nich cokolwiek (Heron). Po drugie statystyki są dla mnie bardziej poglądowe. To wasze podejście do sprawy, opisy akcji i przemyślane ruchy zaważą o tym kto wygra. Po trzecie stosujecie stary sprawdzony system, który według mnie w walce 1 na 1 będzie najbardziej optymalny, czyli: 1 tura 1. Atak gracza A 2. Obrona Gracza B 3. Post MG z podsumowaniem wydarzeń z waszych postów. 2 tura 4. Kontra Gracza B 5. Obrona Gracza A 6. Znów post MG
Stosujemy rotację, ale będę wam za każdym razem pisał jak wygląda kolejka żebyście się nie pogmatwali. Pojedynek skończę w dwóch przypadkach - śmierci któregoś z was, bądź kiedy uznam, że pojedynek dobiegł końca i dalsze ciągnięcie tej farsy będzie bezcelowe.
Teraz wróćmy do was
Haron, w momencie kiedy Wrec zaczęła się odwracać w Twoją stronę ujrzałeś jak wyciąga powoli swoją broń- to był jej największy błąd. Dała Ci chwilę na wykonania akcji, która może uratować Ci życie. Let the game Begin!
Kolejka: 1. Heron- kontra 2. Wrec- obrona
Heron Varr
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 19:07
Wszystko co piękne kiedyś się kończy, każda bajka i z rzadka nie ma co liczyć na szczęśliwe zakończenie. Łączyło nas coś, niestety trochę za mało i za krótko by dziewczyna dokonała wyboru na który gdzieś w głębi serca liczyłem. Moim marzeniem było mieć kogoś kto mnie zrozumie, komu nie będzie przeszkadzało moje pochodzenie. Uśmiechnąłem się do niej smutno gdy spojrzała w moim kierunku. Chłód dawał o sobie znać, nie ten zewnętrzny, ten bijący z jej oczu.-Wybrałaś. Zimno mojego głosu odzwierciedlało emocje buzujące wewnątrz mojej głowy. Jeśli myślała, że nic nie zrobie... grubo się myliła. Zamierzałem zbliżyć się nim wyciągnie broń do końca, nim zdąży pociągnąć za spust. To nie był więcej jak krok w przód, może dwa i zejście z linii strzału. Przygotowałem się też mentalnie na oberwanie pociskiem w razie jakiegokolwiek błędu z mojej strony. Zabijać nie miałem zamiaru, chciałem unieruchomić Black, zabrać jej broń i przygnieść do podłoża. Postawa obronna w aktualnej sytuacji to trochę jak podkładanie się pod ostrze ale nie miałem wyboru. Ostatnie co chciałem to krzywdzić osobę podobną do mnie.
Gość
Gość
Re: Central Park Wto 12 Lut 2019, 19:19
Zaobserwowała jego unik, zmarszczyła czoło i strzeliła po raz drugi. Dla pewności do drugiej ręki przywołała długi stalowy miecz, który uderzył głośno o ziemię. Była gotowa, gdyby musiała zdać cios ostrzem albo się nim obronić. W walce ostrzem była wyszkolona, wiedziała skąd może nadejść uderzenie, jak zachowa się przeciwnik. Heron niestety okazał się celem Wreckless, nie można było przewidzieć co się wydarzy za chwilę. Czarna kurtka zafalowała na zimnym powietrzu, zimno i śnieg powoli zaczęły się unosić dookoła niej. Nie chciała, by doszło do najgorszego. Anihilacja takiej osoby jak syn Hades'a niestety była priorytetem dla NoGods. Nie mogła powiedzieć "nie" swojemu przełożonemu. -Wybacz... - wypowiedziała cicho, prawie bezgłośnie pociągając trzeci raz za spust. Musiała trafić, jeśli nie, miała gotową drogę do zamachnięcia się stalowym mieczem. Wykonywanie polecenia było dla niej najważniejsze, tylko tak mogła dotrzeć do celu. Czasem trzeba wyczyścić drogę nim się nią przejdzie. Jej stopy ciężko przesunęły się na śniegu i lodzie, była gotowa do kontrataku, gdyby taki nadszedł.