So, you tel me, that you're cold Sro 13 Lut 2019, 13:11
Violet Blythe i Heron Varr
Początek Stycznia 2019 roku, sala treningowa
Owszem, wolałaby w tej chwili być raczej na świeżym powietrzu, w otoczeniu drzewek, miękkiej trawy, owiewana przez delikatny wiaterek, ale za dużego wyboru nie miała. Głównie dlatego, że właśnie panowała zima, na dworze zamiast trawki miała warstwę śniegu, a zamiast przyjemnego wiatru pizgało złem. Nie musiała dodawać zapewne niczego o ujemnych temperaturach? Trening na świeżym powietrzu więc odpadał. Znaczy, wiadomo, co bardziej odporne osoby może i by się skusiły, ale ona aż takiego zimna nie trawiła i nie zamierzała akurat dzisiaj tego zmieniać. Na hartowanie przyjdzie jeszcze czas. Weszła więc do sali treningowej, przebrana w odpowiedni sportowy strój, na które składały się szare, krótkie dresowe spodnie oraz czarna bokserka. Swoje przydługie jak dla niej już włosy związała w krótki kucyk i rozejrzała się po pomieszczeniu. O dziwo wielu osób nie zauważyła, ale widocznie południe nie było zbyt lubianą przez innych porą ćwiczeń. Sama wolała wieczór, ale miała już pewne plany. Zaczęła od zwykłej rozgrzewki. Trochę rozciągania, parę ćwiczeń w miejscu i chwila w miarę szybkiego truchtu. Dopiero wtedy, gdy poczuła, że jej ciało jest gotowe na więcej. Treningu oczywiście. Plan na dziś? Dorwać pierwszy lepszy worek treningowy, rękawice i trochę podszlifować podstawy. Nie, żeby coś, ale jeśli chodzi o miecz, to czuła się całkiem silna, trochę gorzej, jeśli przychodziło walczyć wręcz. A wiadomo, broń nie zawsze będzie tam towarzyszyć, nawet ta od rodziców, którą zresztą miała na sobie także teraz, w postaci naszyjnika. Stanęła naprzeciwko worka, przyjęła w miarę poprawną pozycję i zaczęła ćwiczyć ciosy, jak zwykle wyłączając się trochę ze świata. Trochę smutno, że nie miała z kim dziś potrenować, ale jak się okazywało, wszyscy byli dziś zajęci swoimi sprawami. Tak bywa.
Heron Varr
Re: So, you tel me, that you're cold Sro 13 Lut 2019, 23:39
Trenowałem gdy tylko mogłem, to zabijało myśli, emocje, wszystko co mnie gryzło znikało w zmęczeniu fizyczny. Popołudnie zacząłem więc od biegów przełajowych po obozie, dokłada godzina dość mocnym tempem i wyszło lekko ponad dziesięć kilometrów, pora na resztę skoro rozgrzewka zrobiona. Drzwi do sali zaskrzypiały od zimna a ja przebrałem buty na wejściu, docisnąłem mocniej słuchawki na uszach i bez słowa skierowałem się w stronę worków. Nikt nie zamieniał ze mną tutaj słowa, było tak od zawsze. Samo podejście do mnie wywoływało odczucia zimna i negatywne emocje, więc mało kto to robił. Nikt nie jest na tyle dziwny żeby się cieszyć z tego rodzaju myśli i emocji w głowie. Mocne nuty lekko "wyciekały" z słuchawek a ja owijałem dłonie taśmami, szukałem też swoich czarnych rękawic, były podpisane na wewnętrznej części nadgarstka. Nie było ich tam gdzie zawsze, na półce i zacząłem się rozglądać. Przy Violet znalazłem się chwilę później, stojąc około trzech metrów od niej z jedną słuchawką wyjętą z ucha, ubrany na czarno z ponurą miną.-Są moje. Kontakty międzyludzkie i rozmowa to nie jest moja mocna strona.
Violet Blythe
Re: So, you tel me, that you're cold Czw 14 Lut 2019, 15:12
Violet akurat nie potrzebowała treningu, by wyrzucić z siebie emocje. Owszem, zmęczenie było całkiem przyjemne, wyzwalało endorfiny, sprawiało, że czuła się trochę lepiej, ale ona po prostu znała lepsze sposoby na spuszczanie z siebie targających nią przeżyć. Za to trening był doskonałą opcją, by przemyśleć kilka rzeczy. Dlatego właśnie nie zauważyła, że w sali pojawiła się kolejna osoba. Widocznie większość osób całkiem nieźle wyczuwała aurę syna Hadesa, Violet była jednak w swoim świecie, dlatego nawet nie zwróciła uwagi, że nagle zrobiło jej się jakoś chłodniej. Ba, w tej sytuacji było to całkiem na rękę. Obecność Herona całkiem miło chłodziła jej zgrzane już ciało. I tak jak do tej pory nie bardzo zdawała sobie sprawę, że ktoś przy niej stoi, tak stwierdzenie, które dobiegało gdzieś z boku, wybiło ją z rytmu, zmuszając do spojrzenia w tamtym kierunku. - Co twoje? - wypaliła bez zastanowienia, na chwilę zostawiając worek i odwracając się w stronę nieznajomego. Nie bardzo wiedziała, czego facet od niej chciał, ale z jakiegoś powodu naprawdę mocno zirytowała ją jego obecność. A przy okazji chyba trochę... zasmuciła? Nie bardzo rozumiał, co się działo, dlatego stała i czekała, aż ten raczy jej wyjaśnić, co mu chodziło.
Heron Varr
Re: So, you tel me, that you're cold Pią 15 Lut 2019, 07:43
Jednym pytaniem mnie poirytowała, przecież to było oczywiste! Tak, dla mnie było to oczywiste, do tego wyraziłem się kompletnie jasno i klarownie a wzrok skierowany na rękawice zamiast na oczy rozmówczyni - no jaśniej się nie dało. Zmusiła mnie do wydobycia z siebie kolejnych kilku słów, jednego dokładnie.-Rękawice. Byłem niezadowolony a to przekładało się jeszcze bardziej na odczucia które wywoływałem w innych. Violet powinna właśnie mieć natłok negatywnych myśli w głowie, myśli różnego rodzaju - wszystko to co ją gdzieś tam wewnętrznie męczyło teraz wychodziło na światło dzienne. Czy zdawałem sobie z tego sprawę? Tak. Niestety moja własność w innych dłoniach przysłaniała mi moje postanowienie o zabijaniu negatywnych myśli i tak trochę dopadł mnie grymas i wpływał na nią.
Violet Blythe
Re: So, you tel me, that you're cold Nie 17 Lut 2019, 23:28
No może dla niego to było jasne i oczywiste, ale Violet jasnowidzem nie była, zdolności czytania myślach też nie miała, a facet mógł patrzeć na wszystko, łącznie ze ścianą za nią. Wystarczyło dodać jedno słowo, ba, zamienić, a byłoby stuprocentowo łatwiej. Dziewczyna patrzyła na niego, czując, jak do jej głowy napływają różne naprawdę nieprzyjemne myśli. Ba, powracało wszystko to, co dręczyło ją samotnymi nocami, bezsilność, złość, myśli, które zdawały się powtarzać, jak wielka z niej idiotka. Aż zmarszczyła brwi, siłą chcąc przełączyć się na coś przyjemniejszego. Komedię z wczoraj, ostatnią popijawę w drużynie? Wszystko jednak zawodziło, a ona nawet na chwilę zapomniała o rękawicach. Dopiero gdy na nie spojrzała, zdała sobie sprawę, że przecież miała je oddać. Zdjęła je z rąk i dość mało delikatnie wcisnęła w ręce mężczyzny. Nawet nie wiedziała, że ręce jej lekko zadrżały. - To wszystko? - zapytała, czując coraz większy napór negatywnych emocji na jej duszę. Chętnie by się stąd wyniosła, zaszyła w szatni i przeczekała ten cholernie dziwny atak, ale nienawidziła uciekać. Dlatego nadal stała tuż obok niego, walcząc ze swoją własną głową i starając się zachować kamienną twarz, chociaż jej oczy stawały się powoli błyszczące, od powoli zbierających się łez.
Heron Varr
Re: So, you tel me, that you're cold Sro 20 Lut 2019, 22:33
Przez chwilę staliśmy w ciszy gapiąc się na siebie jak takie dwa słupy, zakochańce. Daleko było do tego! Ba! Kosmos w porównaniu z tym uczuciem był bliski. Widziałem marszczące się brwi i już miałem pewność co jest na rzeczy, stąd decyzja o cofnięciu się o krok od kobiety. Gdy byłem za blisko aura zdawała się być jeszcze silniejsza, wszystko co dobre gasło w niej jak świeczka pod szklanką. Wciśnięcie rękawic tak, że aż dech na sekundę zabrało to już stu procentowe potwierdzenie. Nie podobało mi się to, nawet lekko dałem to sobie poznać spoglądając na Violet ostrzej.-Chyba, że masz coś jeszcze mojego. O ile nie zabrała dla przykładu skakanki i odważników na nadgarstki to wszystko. Tego jednak nie dodałem, czekałem na reakcję i kolejny ruch.
Violet Blythe
Re: So, you tel me, that you're cold Czw 21 Lut 2019, 21:09
Aura, którą roztaczał wokół siebie Heron, nie ułatwiała im na pewno rozmowy. W Violet kotłowało się wiele nieprzyjemnych emocji, które nie tylko sprawiały, że czuła się coraz bardziej poirytowana całą sytuacją, ale także powoli zaczynały pojawiać się w jej głowie myśli, których w tej chwili sobie na pewno nie życzyła. A miał być taki miły dzionek. Nie pomagała także postawa mężczyzny. Mówił mało, tonem, który sam w sobie podnosił dziewczynie ciśnienie. Dobrze, że Violet jako córka Hekate była trochę mniej wrażliwa na magię innych, przynajmniej nie rozpłakała się na środku sali treningowej. Dzięki temu też nie doszło jeszcze do rękoczynów. Mógłby byś przynajmniej trochę milszy, dziewczyna wtedy może podałaby rękawice grzeczniej. Ostre spojrzenie za to odwzajemniła. Odsunięcie się Herona może i trochę pomogło, przynajmniej łzy nie napływały już do jej oczu, wściekłość jednak została. - Tak, bo jak niechcący wzięłam coś twojego, to już na pewno okradłam cię z całego sprzętu - warknęła. Nie lubiła bezpodstawnych oskarżeń, szczególnie jeśli chodzi o podbieranie czyjejś własności. Skończyła z tym już dawno, rzadko nawet z kimś się teraz w ten sposób droczyła. Tym bardziej ją to wszystko rozdrażniło. Powoli czuła, jak ma tego wszystkiego dość. Posłała facetowi kolejne, rozgniewane spojrzenie i zaczęła iść w stronę magazynku po nowe rękawice.
Heron Varr
Re: So, you tel me, that you're cold Wto 26 Lut 2019, 18:38
Reakcję zawsze były podobne, te spojrzenia, widziałem całą paletę emocji przepływających po głowie osób z którymi rozmawiam i zawsze wyglądało to w ten sposób. Spojrzałem gdzieś w bok i odsunąłem się kolejny krok do tyłu. To nie magia, to ja sam w sobie sprawiałem, że ludzie czuli tylko to co złe, tak jakby sam Hades - piekło wydostawało się ze mnie.-Tylko zapytałem. Odparłem gdy zaczęła iść w stronę składzika a gdy wróciła, również miałem ubrane rękawice. Rozejrzałem się po sali, byliśmy sami, mogłem zapytać, to pierwsza okazja od dawna gdy nikogo więcej tu nie ma. Nikogo więcej nie narażałem na negatywne podejście do życia.-Może... Chcesz posparować? Teoretycznie jedna osoba przez jakiś czas zniesie moją obecność, gdyby był tu ktoś jeszcze to bym uciekł.
Violet Blythe
Re: So, you tel me, that you're cold Czw 28 Lut 2019, 23:39
Kolejne metry odstępu pomiędzy nim a Violet sprawiały, że dziewczyna miała coraz mniejszą ochotę udusić mężczyznę, choć irytacja nadal została. Chyba nie tylko moc miała tutaj znaczenie. Po prostu sami się nakręcali swoim zachowaniem, a do tego córka Hakate miała utrudnienie w kontrolowaniu emocji, w postaci aury psującej humor. - To dlaczego miałam wrażenie, że chciałeś mnie obrazić? - zapytała, zatrzymując się na chwilę w drodze do magazynku, by potem znów ruszyć w jego stronę. I szczerze? Im dalej od Herona była, tym jej umysł był czystszy i tym bardziej zdawała sobie sprawę, że może zareagowała za ostro. Sięgnęła po kolejne rękawice, tym razem sprawdziła, czy nie mają czyichś oznaczeń i wróciła na salę, widząc, że nikogo poza nią i mężczyzną nikogo nie ma. Nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy raczej nie bardzo. Właśnie podchodziła do wolnego worka treningowego, gdy usłyszała propozycję, przed którą praktycznie się potknęła o własną sznurówkę. - Co? - zapytała, rozglądając się, czy facet naprawdę mówił do niej, czy jednak ktoś tu się jednak pojawił. O. Nikogo nie zobaczyła. Czyli słowa jednak skierowane zostały do Violet. - Wiesz, że właśnie przed chwilą miałam ochotę cię zamordować na miejscu? - zapytała, woląc się upewnić, że ten ogarnia co się wokół niego dzieje. A potem musiała stwierdzić, że chyba nie bardzo miała tak naprawdę powód. Ugh, była jakaś skołowana. Niby czuła dalej złość i przygnębienie, ale powoli docierało do niej, że chyba nie bardzo ma do tego podstawy. - A co jak się zgodzę? - zerknęła na niego, nadal stojąc w odległości kilku metrów.
Heron Varr
Re: So, you tel me, that you're cold Pon 01 Kwi 2019, 19:40
-Nie próbowałem. Wpływ mojej osoby na innych z wiekiem chyba stawał się mocniejszy. Ciekawe czy dam radę kiedyś to kontrolować? Nie zbliżałem się, patrzyłem na kobietę obserwując reakcję, mimikę jej twarzy, wszystko co pozwoli mi na odkrycie emocji drzemiących w jej głowię, myśli. -Wiem, nie mam obaw że to uczynisz. Albo inaczej... czy dasz radę. Powinienem się uśmiechnąć, zrobić zawadiacką minę ale nic z tych rzeczy, niewzruszenie patrzyłem jej w oczy czekając na odpowiedź. Zegar na sali tykał, powoli zbliżała się godzina treningu nowicjuszy więc nie mieliśmy więcej jak dwudziestu minut na zabawę w walkę.