Mieszkanie 13 - Brandon Farrell - Page 2 DpyVgeN
Mieszkanie 13 - Brandon Farrell - Page 2 FhMiHSP


 

Mieszkanie 13 - Brandon Farrell

Idź do strony : Previous  1, 2
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Czw 22 Lut 2024, 15:58

Początkowo Brandon uznał jej odpowiedź za coś faktycznego i nawet nie powiązał ze sobą tego, że praca w szpitalu, nieważne czy na dyżurze czy w innej formie, raczej nigdy nie jest łatwa. Nie ruszył jednak mózgownicą, przez co bezmyślnie przyswoił to i dopiero ironiczne doprecyzowanie poprzez napomknienie o czasu pracy, naprowadziło go na odpowiednie tory.
Farrell uniósł zatem jedną brew i pokiwał głową trochę z niedowierzaniem, a trochę ze współczuciem.
- Dwunastki robi się rzadko… – zauważył, bo choć sam nie pracował w szpitalu, tak od innych lekarzy słyszał, iż obóz starał się nie przemęczać półbogów specjalizujących się w leczeniu innych herosów. Zwłaszcza po zmianach, jakie wprowadziła Elisa, która postawiła twarde warunki jako ordynatorka szpitala i w zasadzie zarządziła całą jego pracą, na co Corvus mógł albo przystać z niechęcią, albo z chęcią, gdyż innych opcji po prostu nie było. Nero miała temperament i wszyscy w obozie wiedzieli, że czasem miała więcej do powiedzenia niż jej przełożony, a już zwłaszcza w kwestiach dotyczących funkcjonowania szpitala.
Zaraz jednak przypomniało mu się, że dwunastki były przeznaczone głównie dla tych, którzy nie pracowali poza obozem. Spora część medyków łączyła obowiązki lekarskie z misjami czy patrolami, co było logiczne, gdyż czasem byli potrzebni choćby chirurdzy polowi.
- Nie chadzasz na misje, co? – dopytał, chcąc uzyskać jasną odpowiedź na kwestię, która zastanawiała go od kilku sekund. To by jednak wyjaśniało, dlaczego ruda musi stawić się na dwunastogodzinnym dyżurze oraz skąd wzięły się u niej braki związane z obsługą broni palnej. Co prawda kobieta mogła mu już o tym wspomnieć przy okazji innych spotkań, ale najwidoczniej nie utrwaliło się to zbyt mocno w pamięci syna Vidara.
Skinął głową nieco rozbawiony, wierząc w jej umiejętności kulinarne i przede wszystkim w kreatywność. Pokazała już kilkukrotnie, że nawet z niewielu produktów jest w stanie wymyślić coś pysznego, choć z drugiej strony trzeba było też zaznaczyć, że Brandon mógł nie być do końca dobrym obiektem doświadczalnym. W pierwszej kolejności należało zaznaczyć, że nie jest on konsumentem wybrednym i jemu po prostu wiele rzeczy smakowało. W drugiej zaś nie można było pominąć jego słabości do Rosaliny, która mogła objawiać się również w postaci większej tolerancji na jej kulinarne wymysły.
Oglądali film i Brandon siłą rzeczy zerkał co jakiś czas na Gomes, zwłaszcza gdy widział ją bardziej pochłoniętą seansem. Mógł dzięki temu trochę ją popodziwiać z innego profilu, co również było miłym doświadczeniem. Oczywiście często próbował zajrzeć tam, gdzie kolega zaglądać nie powinien i nawet kilkukrotnie udało mu się to zrobić w subtelny sposób, no ale skoro Kabowerdyjka nie miała nic przeciwko (czy może raczej nie widziała tego), to nikomu nie działa się krzywda. Zaraz jednak temat powrócił do alkoholu, którego Farrell nie nalewał im przez długi czas. Gdy Gomes uznała, że nic się nie stało, on odpowiedział na to małym uśmiechem i skinieniem głowy, dzięki czemu oboje byli zgodni, że jego małe niedociągnięcie szybko zostanie zapomniane, a on sam bez powodu zrobił z tego wielkie halo.
Cicho westchnął zrezygnowany, gdy ruda usadowiła się nieco inaczej na kanapie i zasłoniła wszystko to, co potencjalnie mężczyzna mógł sobie podglądać, toteż bardziej skupił się na filmie, czego efektem było intensywne wpatrywanie się w scenę miedzy dwoma postaciami. Zarumienił się lekko i nawet trochę zestresował, jednak dostrzegając to, jak uważnie śledzi każdą scenę Rosa, nie napomknął o tym, jednocześnie zastanawiając się, czy chociaż w sferze wyobraźni córka Maniego pozwala sobie na nieco więcej. Chciał, by myślała o nim w ten sposób i nawet jeśli mu tego nie powie, byłoby mu niezwykle miło, gdyby chociaż w jej głowie pojawił się obraz „co by było gdybym jednak dała szansę Brandonowi”. Na pewno byłoby bardzo przyjemnie.
Zaskoczyła go ta dość urocza reakcja na scenę, która miała na celu wywołanie u większości widzów takiego zachowania jak te Rosaliny. Jego nie wystraszyła tak, by wzdrygnął się jakoś mocno, jednak gdzieś mu tam serce zabiło mocniej i adrenalina podskoczyła, wszakże był to straszak typowy dla tego gatunku w kinie.
- A nad czym tak dumałaś? – zapytał z lekkim rozbawieniem, delikatnie nawet chichocząc na samym początku. Wątpił, by jej myśli podążyły w pożądanym przez niego kierunku, a nawet jeśli, to córka Maniego za nic w świecie tego nie przyzna przed nim, jednak co mu szkodziło zapytać? Może nawet rzuci jakimś całkiem zabawnym kłamstewkiem?
- I nic nie szkodzi – puścił jej oczko. - Jak potrzebujesz wsparcia, to jestem. Zawsze – powiedział spokojnie i z uśmiechem, jednak zaraz ten opuścił jego twarz, gdyż wydźwięk tych słów po dzisiejszych wydarzeniach był znacznie inny. Nie zły, ale różniący się od tego, co mógł zaoferować zwykły kolega łamane na trener.
Chwycił lampkę wina w dłoń i wydudnił całkiem sporą jego część, zostawiając sobie zawartość może na dwa mniejsze łyczki. Zawsze mógł sobie dolać, ale teraz nie zamierzał tego robić. Postanowił więc spojrzeć na Gomes, która piła nieco wolniej niż u siebie w domu, jednak za nic nie zamierzał jej popędzać w tym. Każdy niech pije w swoim rytmie.
- Swoją drogą… ciekawa fabuła – rzucił, kątem oka zerkając na telewizor. - Moim zdaniem zadurzyła się w nim – skomentował, patrząc na 40-latkę na ekranie, która teraz w fabule przywoływała ostatnie spotkanie z dużo młodszym od siebie mężczyzną i z którym miała kilka dwuznacznych scen na przestrzeni ostatnich 40 minut filmu. - Ciekawe czy jej mąż się o tym dowie? – rzucił niby niewinnie, a jednak z subtelną sugestią, z której zawsze mógł się wymigać, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wszak cały czas komentował to, co dzieje się na ekranie, a że pasowało to dość mocno do sytuacji między nim a Rosaliną… to był przypadek. Nie wiedział bowiem, że ten film zawiera w sobie akurat tego typu wątek.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Czw 22 Lut 2024, 21:11

- W szpitalu? Nie jest to jakaś rzadkość - skomentowała, bo choć po początkowych zmianach nie było ich praktycznie wcale, to jak Nero wzięła się za sprawdzanie faktycznej wiedzy i umiejętności medyków, tych trochę ubyło. A skoro nie było, to ktoś musiał te zmiany nadrobić. Co prawda cieszyli się poszczególnie specjaliści takim wynagrodzeniem jak brak misji i właściwie bardzo rzadko praca poza szpitalem, ale to tez nie tak, że Elisa dawała jakikolwiek wybór. To w jej gestii leżało to, kto będzie należał to tego "elitarnego" grona.
- Jestem zbyt cenna według pani ordynator - wywróciła przy tym nieco oczami, bo nie miałaby nic przeciwko, by od czasu do czasu pójść na misję. - Mam dużo specjalizacji i to tych rzadko wybieranych. Warto mnie trzymać w budzie - zażartowała nieco, bo to też nie tak, że rozpaczała nad tymi misjami. Wiedziała, że jest dzięki pracy w szpitalu bezpieczniejsza, choć musiała się gimnastykować z panią Nero, gdy chciała wyjechać na więcej jak dwa dni z obozu. Musiały być zasoby w ludziach z każdej jednej jej specjalizacji, a już zwłaszcza w neonatologii. Co prawda rzadko tam trafiało dziecko po narodzinach, ale jak wiadomo z ostatniej sytuacji, jednak tak się zdarza, a praktycznie nikt tej specjalizacji nie dotyka.
- Nad zmarnowanymi szansami - odpowiedziała nieco enigmatycznie, ale też zgodnie z prawdą. Czy tego chciała czy nie, utożsamiała się do pewnego stopnia z bohaterką filmu. Tkwiła w małżeństwie bez miłości, bez dzieci, których ona chciała a mąż nie. Jedyna różnica polegała na tym, że Rose nie potrafiłaby zdradzić męża; a mąż bohaterki nie zdradził jej fizycznie, choć flirtowanie z innymi kobietami przy żonie to też wyższy poziom abstrakcji. Gomes pomimo zdrady bohaterki mogła empatyzować ją, bo przecież niejednokrotnie czuła się podobnie do niej. Nie zakładała jednak, że ten film Brandon puścił celowo, bo widziała jak skakał po liście i w sumie w końcu zatrzymał się na pierwszym lepszym filmie. Tak czy inaczej, dawał jej film do myślenia.
Uśmiechnęła się ciepło na słowa wparcia sąsiada. Może i zabrzmiało to zbyt poważnie jak na trenera czy kolegę, ale prawda była taka, że zdaniem rudej ta relacja szybko się rozwinęła i choć to mogło brzmieć absurdalnie, Gomes czuła się przy nim tak bezpiecznie i swobodnie jak przy przyjacielu. A od przyjaciela takie słowa usłyszeć już można. Wyglądało na to, że nie tylko ona tak to widzi.
Zerknęła na niego kątem oka, gdy stwierdził, że podoba mu się fabuła filmu. Wzrok jednak starała się skupiać na ekranie.
- Tak, na pewno się zakochała - przyznała pewnie, bo na to jej to wszystko wyglądało. Zaraz jednak znów zerknęła na chwilę na Farrella, gdy wspomniał o mężu. - Tak czy inaczej się dowie. Albo ona postanowi go zostawić i sama mu powie albo on i tak się dowie, a ona nie będzie zdawać sobie z tego sprawy. Zdrady zawsze wychodzą na jaw - rzuciła, po czym schowała się za kieliszkiem z winem upijając z niego całkiem sporo, choć powoli. Niby komentowali film, ale miała wrażenie, że między wierszami rozmawiają o jej życiu. Po co wspominała o tych zdradach? Czy mężczyzna się domyśli, że i o sobie Rose mówiła? Kobieta zresztą zaraz zorientowała się, że dłoń ma wciąż delikatnie owiniętą wokół ramienia trenera, dlatego spokojnym ruchem ją zabrała. Niby po to, by poprawić sobie włosy. Znów wbiła wzrok w ekran ciekawa tego, jak ta historia się potoczy. Czy bohaterka filmu pozwoli sobie na szczęście u boku dużo młodszego mężczyzny? Czy to w ogóle ma sens? Czy on się nią nie znudzi?
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 23 Lut 2024, 16:39

Farrell trochę inaczej postrzegał zawód medyka w obozie, jednak jak się okazało, Elisa wcale nie poprawiła sytuacji lekarzy aż tak, jak Brandon zakładał. Nie zazdrościł Rosalinie tego, że ta musiała spędzać 12h na dyżurze, choć z drugiej strony, to było lepsze niż wielotygodniowe misje, które wyciągały wiele dni z i tak krótkiego życia herosów. Rozumiał politykę obozu i tym zagraniem Corvus zyskał nieco w oczach Brandona, gdyż domyślał się, że dłuższe zmiany w szpitalu były wymogiem generała, na który Nero po prostu przystała. Może więc Juarez nie był taki potulny względem córki Nyks, jak początkowo mu się wydawało?
- Skoro Elisa cię ceni, to masz w sobie „to coś” – potwierdził z uśmiechem. - Mówiłem – rzucił pewnie, nie dając jej sposobności ku temu, by wtrąciła coś zanim nie dopowiedział końcówki zadania. Synowi Vidara zdarzyło się już napomknąć o tym, że Gomes jest wyjątkową osobą i ma wiele umiejętności oraz cech, których pożądają wszyscy: znajomi, przyjaciele, partnerzy, mężowie, współpracownicy, pracodawcy czy jakakolwiek inna grupa społeczna. Skoro Elisa również to widziała, to najwidoczniej Brandon wszystko dobrze założył i okazało się, że miał po prostu rację.
Parsknął śmiechem na słowa o budzie.
- Lepiej buda niż cmentarz – wzruszył lekko ramionami, nawiązując do tego, że misje są znacznie bardziej niebezpieczne i z tych czasem się po prostu nie wraca. Ruda miała zatem ten komfort, że przeżyje nieco dłużej, o ile zaraz nie zdarzy się jakiś atak w obozie, który znów pochłonie niezliczone ilości ofiar. Oby nie, bo kampus dopiero co się podniósł po inwazji syna Tartaru i był na dobrej drodze do tego, by jeszcze poprawić swoje wyniki sprzed ataku mimo ubytku w zasobie herosowym.
- A jakież to szanse zmarnowałaś? – spytał z ciekawością w głosie, choć domyślał się, co Rosalina może mieć na myśli. Kobieta z pewnością już wcześniej widziała pewne znaki i może uznawała, że już za późno na jakąkolwiek zmianę? Brandon w ciemno obstawiał, że nie był pierwszym, który chciał do niej jakoś dotrzeć i subtelnie zachęcić ją do tego, by rozstała się z Revanem. Ten przecież od wielu lat już jej nie szanował i pewnie niewiele minęło między tym, jak to zrozumiał, a tym jak zaczął ją zdradzać. To była przecież tajemnica poliszynela, praktycznie cały obóz wiedział o tym, że Le Tallec przyprawiał żonie rogi.
Cieszyło go to, że ruda wyciągnęła podobne wnioski z dotychczasowej fabuły i przyznała mu rację. Przynajmniej niczego sobie nie wkręcił. Skinął aprobująco głową, po czym znów wrócił wzrokiem do telewizora.
- To prawda, zawsze wychodzą – rzucił spokojnie, potwierdzając słowa przyjaciółki.
Nie trzeba było być mentalistą, by domyślić się, że Gomes nie do końca mówiła o filmie, a przynajmniej nie wyłącznie o nim. To była niejako alegoria jej życia z ostatnich miesięcy, jednak ona, jeśli cokolwiek czuła do Brandona, to był to dopiero zalążek przyjaźni i może jakiejś seksualno-miłosnej fascynacji. Minie zatem sporo czasu, zanim dotrą do tego etapu, w którym będzie istniało ryzyko, że Le Tallec dowie się czegoś o nich. Obecnie nic między herosami nie było, a przynajmniej nie zdradzali tego sobie nawzajem, bo przecież te maślane oczy Brandona nie brały się znikąd. Ani te myśli, które pojawiały się dziś wyjątkowo często, zwłaszcza gdy Kabowerdyjka odsłaniała ciut więcej, niż mężatka odsłaniać powinna.
Z uśmiechem spojrzał na jej dłoń, która cały czas znajdowała się na jego ramieniu, po czym lekko przechylił głowę, gdy ta ją zabrała. Zrobiła to jednak na tyle subtelnie, że Farrell nie nabrał żadnych podejrzeń, iż mogło to być działanie dywersyjne, by nie skapnął się, że trwało to odrobinę zbyt długo. Wrócił więc wzrokiem do telewizora i intensywniej przysłuchiwał się dialogom, jednocześnie od czasu do czasu upijając łyk wina. A jako, że w kieliszku miał go mało, szybko go opróżnił i zaraz potem uzupełnił. Jeśli Rosalina też dopiła swój w tym czasie, zaproponował i nalał jej, jeśli kobieta tego chciała.
Co jakiś czas zerkał na rudą, zmieniając pozycję kiedy już ta była mniej wygodna. Jednocześnie z pewnym zadowoleniem patrzył na to, co działo się na ekranie, gdyż jak się okazało, kobieta zeszła się z młodszym kochankiem i ponownie odzyskała radość z życia. Co prawda sposób, w jaki doszło do zbliżenia między nimi nie był najbardziej w porządku wobec nieświadomego męża kobiety, jednak usprawiedliwiało ją to, że ten od dawna nie zachowywał się jak jej partner, a jak współlokator.
Brandon kątem oka zerknął na Rose w momencie, gdy trwała scena seksu między młodym mężczyzną i nieco starszą od niego kobietą. Przygryzł nawet delikatnie wargę, jednak w porę się opamiętał, bo córka Maniego mogłaby coś dostrzec. Wiadomym jednak było, o czym pomyślał w tej chwili Brandon. Chciał być na miejscu tego chłopaka. I żeby tą kobietą była Rosalina, bez wątpienia.
W pewnej chwili zrobił nieco większe oczy, kiedy dostrzegł ruch pod kocem Gomes. Biorąc pod uwagę kontekst i scenę, jaką właśnie mieli na ekranie oraz intensywne wpatrywanie się w nią przez Gomes, Brandon w pierwszej chwili, że kobieta… masturbuje się. Wskazywała też na to obecność jej ręki pod materiałem okrycia, a dodając do tego wiedzę o tym, że ruda miała na sobie jedynie przydługą koszulkę i majtki, działało to na wyobraźnię. Istniała jednak bardzo spora szansa na to, że to właśnie sprośne myśli Brandona spłatały mu figla i dodały co nieco do tej interpretacji, wszakże równie dobrze mogła poprawiać ułożenie nogi przez chwilę albo gładzić się dłonią po nodze czy też nawet drapać, normalna rzecz. Jednak na samą myśl tego, że córka Maniego mogłaby się dotykać w jego obecności, od razu zrobiło mu się goręcej i siłą rzeczy zerkał na nią przez ten czas, chcąc upewnić się w tym, że to właśnie miało miejsce. I choć umysł podpowiadał mu, że ruda nawet jeśli by chciała, raczej nie znalazłaby odwagi do tego, tak pragnienie na razie zwyciężało i powodowało, że ta myśl cały czas królowała w jego głowie. Zawsze też wino mogło jej trochę uderzyć do głowy, a po alkoholu ludzie robią różne rzeczy, prawda?
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 01 Mar 2024, 22:08

- Mam wiedzę i umiejętności, w które nie wątpię - uśmiechnęła się lekko i pewnie ktoś inny w jej sytuacji wywróciłby oczami dla podkreślenia tego, że mężczyzna doszukuje się w tym czegoś, czego nie ma. Nie była jednak tego typu osobą, więc uśmiechnęła się jedynie, a jej spojrzenie mówiło to, co wyrażałby ten gest.
- Oczywiście, że tak. Ja nie narzekam, stwierdzam jedynie fakt - wzruszyła lekko ramionami, by mężczyzna nie pomyślał, że jest niewdzięczna za to względne bezpieczeństwo, które ma nie pracując niemal poza obozem. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jej mąż czy Brandon byli w gorszej sytuacji od niej.
- Długo by wymieniać - zbyła jego pytanie nie mając ochoty opowiadać o swoim nieudanym małżeństwie i życiu de facto, bo przecież nie tak je sobie wyobrażała będą w wieku Brandona, gdy planowała je razem z Revanem.
Rose również zmieniła kilkukrotnie swoją pozycję nieświadomie zbliżając się do mężczyzny. W pewnym momencie chwyciła za koc, który leżał na oparciu kanapy i okryła nim swoje nogi. Nie żeby było jej zimno, ale chciała usiąść w pozycji, która na pewno pokazałaby więcej niż koledze wypada widzieć. O dziwo o tym pomyślała.
Niby była dorosła i seks był czymś normalnym, ale dziwnie oglądało się tego typu sceny przy swoim młodszym znajomym. Tym bardziej, że Gomes od dawna nie była właściwie zaspokojona. Nie żeby sobie nie radziła z tym na swoje sposoby, ale wiadomo, że seks był czymś znacznie przyjemniejszym. Zawstydzona więc swoimi myślami starała się nie odrywać wzroku od ekranu, by Farrell nie przeczytał w jej oczach tego, co jej teraz krążyło po głowie.
Zupełnie nieświadomie zaczęła się drapać po udzie, gdy wyczuła coś na skórze. Drapała to coraz intensywniej, bo oczywiście po ruszeniu zaczęło ją swędzić.
- Cholera - mruknęła, gdy poczuła nieprzyjemny rodzaj bólu i zsunęła z nogi koc, by zobaczyć szkody w postaci kilku kropelek krwi po rozdrapanej najprawdopodobniej krostce. Sięgnęła po chusteczkę do stolika, a później przycisnęła ją do rozdrapanego miejsca. Nie żeby panikowała, a jedynie chciała wytrzeć to na tyle, by nie poplamić mu krwią koca. Po kilkunastu sekundach skupiła się ponownie na filmie wzdychając ciężko, gdy na koniec filmu okazało się, że związek nie przetrwał i kobieta była bardziej samotna niż u boku odległego męża. Takie właśnie obawy Rose miała co do przyszłości bohaterki, bo przecież związek z tak dużą różnicą wieku nie miał szans przetrwać. Dopiła swojego wino, które gdzieś tam w międzyczasie popijała, po tym, jak mężczyzna jej dolał.
- Przynajmniej prawdziwy, nie zawsze mamy szczęśliwe zakończenie - skomentowała, gdy na ekranie migały napisy końcowe. Zerknęła na mężczyznę i uśmiechnęła się lekko. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, bo teoretycznie można by było iść spać, ale czy ona w ogóle chciała?
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pon 04 Mar 2024, 15:58

Przytaknął jej na potwierdzenie słów o tym, że Rosalina ma umiejętności oraz wiedzę, których jest pewna jak niczego innego. Co prawda Farrell rozszerzyłby to do kilku innych rzeczy jeszcze, wszak nie brakowało w obozie dobrych medyków, a jednak nie wszyscy mieli takie zaufanie Elisy jak ona, ale nie zamierzał też się z nią kłócić o cokolwiek. Ważne było, że chociaż w sferze zawodowej Gomes wyrażała więcej pewności siebie, dzięki czemu mogła podbudować swoją osobę we własnych oczach, czego momentami jej brakowało. Zwłaszcza wobec ciętych komentarzy męża, które zasługiwały na naganę.
Znów pokiwał głową kilkukrotnie, zgadzając się z tym, że oboje się zgadzają. Wewnątrz obozu czyhało zdecydowanie mniej niebezpieczeństw niż poza barierą i dlatego każda misja czy patrol mógł być tak naprawdę ostatnim w życiu półboga. Oczywiście wiadomo, że są różne przypadki i każde wyjście z domu człowieka może być ostatnim, wszakże można się poślizgnąć i skręcić kark, zostać śmiertelnie potrąconym przez samochód lub dostać w łeb od spadającego kokosa, który przy okazji uszkodzi mózg i zrobi z ciebie warzywo. Niemniej jednak w szpitalu znacznie mniej było o kłopoty niż chociażby na misjach.
Brandon spojrzał na zegarek w swoim smartfonie.
- Mamy dużo czasu – zachęcił ją do tego, by opowiedziała mu o swoich złych wyborach, które dokonała i których żałuje teraz. Syn Vidara był autentycznie ciekaw, czy ruda odważy się na chwilę szczerości i stwierdzi, że jej małżeństwo koniec końców było złą decyzją z perspektywy czasu. Wprost mu tego nie powiedziała jeszcze, ale po jej słowach i reakcjach dało się wiele wywnioskować, zwłaszcza między wierszami. Jedynie lojalność, wynikająca z osobowości Rosaliny, nie pozwalała kobiecie przyznać tak otwarcie, że związek z Revanem już się wypalił i jest jej największym błędem.
Napięcie urosło do niebotycznych rozmiarów, ponieważ Gomes skupiała się intensywnie na erotycznej scenie seksu postaci na ekranie, nie chcąc dać się rozszyfrować w żaden sposób, a z kolei Brandon zaczął sobie wyobrażać cholera wie co i zamiast obrać bardziej prawdopodobną ścieżkę poprawiania wygody czy też zwykłego drapania się po udzie, dorobił sobie teorię, jakoby Rosalina pod wpływem nastroju dogadzała sobie pod kocykiem.
Mina Brandona musiała być wręcz komiczna, gdy po blisko kilkudziesięciu sekundach zerkania kątem oka na rudą z nadzieją, że tej zaraz puszczą hamulce i zacznie się wręcz pieprzyć na jego sofie, by zaspokoić swoje potrzeby wywołane zobaczeniem sceny seksu w filmie, okazało się, że ta w rzeczywistości drapała się po udzie i tym samym rozdrapała jakąś gulę, z której popłynęło kilka kropelek krwi. Syn Vidara chyba nigdy w życiu nie padł ofiarą własnych oczekiwań w takim stopniu, toteż niemal od razu napalenie seksualne odrobinę widoczne na jego twarzy zniknęło, a zamiast tego pojawił się głupkowaty uśmiech oraz przyrumienione policzki, które były karą za grzeszne myśli.
Na domiar złego, sama scena w filmie była pobudzająca, toteż przywiązując również sporą uwagę do fabuły filmu, wiążącą się z intensywnym wpatrywaniem się w ekran, Brandon nie dostrzegł, że jego penis stwardniał i choć nie miał wzwodu, tak jego kształt wyróżniał się nieco przez materiał spodni. Co prawda zdawał sobie sprawę z ucisku na przyrodzeniu, które było coraz mocniejsze wraz z każdą kolejną sekundą oglądania sceny seksu między bohaterami, jednak nie sądził, że może to być aż tak widoczne w luźniejszych spodenkach, toteż nie przywiązywał do tego zbyt dużej wagi. A powinien.
Z niespokojem Brandon mógł sobie poradzić tylko w jeden sposób, toteż przekręcił głowę na ekran i wypił kilka łyków wina, by skupić się na wlewaniu w siebie alkoholu, zamiast na karceniu swojej nadmiernie pracującej w ostatnich kilku minutach wyobraźni. Dopiero słowa Gomes przerwały ciszę wywołaną końcem akcji w filmie, zwiastującej koniec produkcji. Utwierdzili się w tym, gdy pojawiły się w telewizorze napisy z imionami i nazwiskami twórców filmu.
- Szkoda mi jej. Zaryzykowała i jej się to nie opłaciło, a zasługiwała na szczęście – skomentował to spokojnie. - Z jednej strony to bardzo prawdziwe, z drugiej nie wierzę w to, że każdy chciałby ją tak wykorzystać. Gdyby tak było, to nie byłoby wokół nas tylu szczęśliwych par – podzielił się swoim spostrzeżeniem, które tak naprawdę miało sporo racji bytu. Obóz nie był może najbardziej miarodajnym miejscem, ale z pewnością znalazło się tu całkiem sporo relacji miłosnych, które były naprawdę udane. Wystarczyło chociażby spojrzeć na Elisę i Giotto, Mię i Alaude czy Olivię i Marca, którzy odnaleźli się po latach różnych związków i teraz wspólnie szli przez życie, jedni jako para, inni jako para i rodzice, a jeszcze inni jako małżeństwo i rodzice. Brandon dalej uważał, że duża różnica wieku między nim a Rosaliną wcale nie była przeszkodą, wszakże nawet jeśli w rubryczce wyglądało to zaskakująco, tak biologicznie nie byli tak daleko od siebie. Gomes w dalszym ciągu była kobietą w szczycie formy, która jeszcze przez minimum kilkanaście lat będzie mogła bez problemu zajść w ciążę i nie będzie musiała martwić się o zmarszczki czy jakąś herosową menopauzę. Między nimi nie było 30 czy 40 lat różnicy, by traktować to jako jakiś problem i narażać się na ostracyzm społeczny.
- Masz ochotę na następny film czy jesteś już zmęczona? – spytał kontrolnie, choć tak naprawdę liczył na to, że ich relacja jeszcze jakoś się rozwinie tego wieczora i nie będą skazani na oglądanie filmu lub zakończenie w postaci snu. On nie był zmęczony, ale też nie miał zamiaru zmuszać do niczego rudej, jeśli ta miała już dość dzisiejszego dnia i chciałaby trochę odsapnąć. Z drugiej strony miałby trochę żal, gdyby nie skorzystała ze sposobności na poszukanie pocieszenia u niego w jakiejś formie.
Napił się łyka winka i spojrzał na Rosalinę, która również opróżniła kolejny kieliszek.
- Czy chciałaby szanowna pani doktor skosztować jeszcze trochę wina? – zachichotał lekko z butelką w ręku, obierając nieco przejaskrawiony i patetyczny ton wypowiedzi, stylizując się na jakiegoś kelnera w eleganckiej knajpie. W zależności od tego, co kobieta odpowiedziała, albo nalał im obojgu, albo tylko samemu sobie, wszak trunek smakował mu coraz lepiej. Było w tym sporo udziału procentów, które wobec ilości wypitego alkoholu dzisiaj powoli zaczynały mu uderzać do głowy, choć nie z kolei jakoś bardzo mocno i widocznie.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 22 Mar 2024, 22:24

- Wolałabym nie rozkładać na czynniki pierwsze swoich błędnych decyzji, zwłaszcza po dzisiaj - olanie w rocznicę ślubu dobitnie pokazywało, gdzie popełniła w życiu błąd. Teraz była za stara na jakiekolwiek zmiany, ale była pewna, że gdyby nie ślub z Revanem byłaby szczęśliwsza. Prawdopodobnie miałaby dzieci, o których przecież marzyła, a które jej mąż najpierw odkładał w czasie, a od jakiegoś czasu przyznawał, że są na nie za starzy. Albo przynajmniej ona. Niby wiedziała, że wciąż jest płodna i gdyby tylko chciała, to w teorii by mogła, ale wiek to nie tylko liczba, gdy ktoś ci ją nieustannie wypomina. A ona czuła się staro, tak po prostu. A starym nie wypada być w ciąży i myśleć o dzieciach, a bardziej o wnukach, których się nie doczeka nigdy.
Rose kątem oka zauważyła niewielkie wybrzuszenie w spodniach mężczyzny, gdy sięgała po chusteczkę. W żaden sposób tego jednak nie skomentowała, wszak takie potrafiły być odruchy ciała. Oglądali dość długą scenę seksu, stąd u niego mogła pojawić się taka reakcja. Jej też przecież było nieco goręcej. Nie chciała go zawstydzać, więc przez dłuższą chwilę unikała patrzenia w jego kierunku, skupiając się najpierw na rozdrapanej krostce, a potem na filmie.
- Może gdyby poszukała wśród rówieśników miałaby nieco większe szanse. Jasne, że mamy wiele szczęśliwych par w obozie, ale mało kogo różni 20 lat, jak bohaterów filmu - przyznała lekko wzruszając przy tym ramionami. Gomes wciąż wierzyła w miłość, ona sama nie miała zwyczajnie do niej szczęścia. Nie zmieniało to jednak tego, że 20 lat różnicy to bardzo dużo, nie do przeskoczenia w jej opinii, co produkcja tylko udowodniła. Na dłuższą metę takie związki nie miały sensu, bo co innego miało się w głowie. Nawet na poziomie herosowym.
- Ani jedno ani drugie - zachichotała, bo choć śpiąca nie była, tak nie miała ochoty odpalać kolejnego filmu i na jego podstawie analizować swoje nieudane życie. Co jednak mieli robić w zamian? Nie miała pomysłu poza rozmową, na której temat też nie miała zbytnio pomysłu tak szczerze mówiąc.
- Z chęcią - powiedziała wcześniej cicho się śmiejąc na jego wyniosłe pytanie. Upiła od razu nieco alkoholu i rozejrzała się nieco po pokoju na końcu zatrzymując na mężczyźnie spojrzenie.
- Brandon, dlaczego jesteś dla mnie taki dobry? - spytała w końcu cicho, bo to ją nurtowało od kilku chwil. Wiedziała, że ich relacja dość szybko się rozwinęła, ale wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego ktoś taki jak Farrell zawracał sobie głowę nią i budowaniem wspólnej znajomości.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Czw 28 Mar 2024, 14:24

Farrell nie zamierzał naciskać swojej koleżanki, bo ta i tak miała już dostatecznie słaby dzień. Dopiero co powróciła do w miarę normalnego nastroju, więc analiza błędów z przeszłości i rozkładanie tego na czynniki pierwsze nie była dobrym sposobem na to, ażeby ten stan utrzymać. Zaakceptował więc jej decyzję, a jednocześnie spojrzał na nią w taki sposób, by ruda miała świadomość, że jeśli kiedykolwiek chciałaby to z kimś przegadać, to on jej chętnie wysłucha. Może i nie zdiagnozuje jej niczym rasowy psycholog, ale czasem wystarczyło tylko mieć się komu wygadać, by finalnie zrobiło się lepiej.
Na szczęście ani Brandon ani Rosalina nie wytknęli sobie w żaden sposób, że zachowują się bardzo dwuznacznie podczas tej sceny seksu i oboje przemilczeli fakt tego, iż ona wyglądała tak, jakby sprawiała sobie przyjemność, a on że miał wzwód. Z jednej strony było to trochę zabawne, bo w przypadku chociażby syna Vidara, wyobraźnia poprowadziła go w dość zaskakujące rejony. Z drugiej strony wynikało to też z ich dojrzałości oraz uprzejmości względem siebie, co było dobrym prognostykiem na resztę wieczora. Choć czy u nich były jakieś problemy w dogadywaniu się? Od samego początku znaleźli wspólny „vibe” i ten utrzymywał się przez większość czasu poza pojedynczymi sytuacjami.
Pokiwał głową po części zgadzając się z Gomes, a częściowo zaprzeczając jej.
- Jej rówieśnicy to w sporej części tacy ludzie, jak jej mąż – zauważył, wspominając postać faceta głównej bohaterki, który również miał swoje za uszami i który szukał sobie pocieszenia u innych kobiet, niekoniecznie w wieku swojej żony. - Na to nie ma reguły. Wiadome jest tylko to, że nastoletnie związki mają mniejsze szanse na przetrwanie, przynajmniej według statystyk – dodał po chwili, powołując się na jakiś program w telewizji, który obejrzał lata temu i podejmował ten temat. - Dopiero jak już się mocno zestarzeją, to współczynnik rozstań i rozwodów spada. Podejrzewam, że twierdzą już wtedy „skoro wytrzymałam z nim tyle lat, to kilka więcej nie zrobi mi różnicy” – zaśmiał się głośno na koniec i choć jego teoria nie miała żadnego pokrycia w danych, bo przyczyn trwałości związków seniorów nie znał, tak domyślał się, że to może być jeden z kluczowych powodów.
Syn Vidara ponownie wrócił myślami do tego, czy aby jego rozumowanie względem tylko pozornie dużej różnicy wieku między nimi, jest poprawne. Zlustrował więc Rosalinę intensywnie wzrokiem i przekręcił nawet lekko głowę dumając. Następnie wychylił końcówkę wina ze swojego kieliszka i przytaknął samemu sobie w myślach, gdyż rozważania znów zawędrowały w kierunku tego samego wniosku: rubryczka wieku wyglądała na dużą, ale w granicach akceptacji. Biologicznie zaś oboje byli gotowi nie tylko do tego, by tworzyć potencjalnie związek, ale jeszcze skonsumować go na różne sposoby, chociażby spładzając zdrowe dzieci. Chyba, że Kabowerdyjka była już po menopauzie, w co Brandon bardzo wątpił, gdyż biologia półbogiń działała inaczej i znacznie wydłużała ich okres płodności.
- Ja podobnie – rzucił nieco rozbawiony, bo on też nie miał już ochoty na film, a jednocześnie nie był zmęczony i nie chciał iść spać.
Zaraz uśmiechnął się lekko w jej kierunku, by uzupełnić zarówno jej, jak i swój kieliszek wina, które dziś wchodziło mu jak złoto. Nie pamiętał, kiedy ostatnim razem ten trunek tak dobrze mu smakował, ale musiał przyznać, że dużą rolę odgrywało tutaj towarzystwo rudej, przy której wszystko było znacznie smaczniejsze. Część tego smaku zapewne pochodziła również od ilości spożytego dziś alkoholu, jednak czy to było coś złego?
Początkowo jej wyraz twarzy go zaniepokoił, gdyż zanosiło się na jakieś trudne pytanie, jednak gdy w końcu wydukała z siebie to, co miała na myśli, Farrell tylko wychylił kilka mililitrów cieczy z kieliszka i dał sobie tym samym czas na przygotowanie w miarę składnej odpowiedzi.
- A jaki jest sens być dla kogoś złym? – odpowiedział, może trochę niegrzecznie pytaniem na pytanie. - Nigdy mnie nie skrzywdziłaś, potrzebowałaś pomocy z treningiem, potem również jakiegoś towarzystwa, a przy tym dałaś się poznać i okazało się, że jesteś cudowną kobietą. I wcale mnie to nie dziwi, bo różne plotki chodzą po obozie o każdym z nas. O tobie takie, że jesteś bardzo w porządku, czasem nawet do rany przyłóż. I choć raz plotki okazały się prawdziwe – uśmiechnął się przyjaźnie w jej stronę. - Poza tym... – zatrzymał się na moment i przeniósł wzrok na zgaszony telewizor. - W bitwie zginęli wszyscy moi przyjaciele. Przez ostatnie miesiące czy nawet lata nie miałem nic z wyjątkiem treningów i pracy na rzecz obozu. Aż w końcu pojawiłaś się ty i znalazłem przyjaciółkę – na koniec odpowiedzi wrócił spojrzeniem do córki Maniego, do której też od razu znowu się uśmiechnął. - A ja jestem taki, że staram się dbać o swoich przyjaciół. Nawet jeśli czasem zapominam, co potrafią i przygotowuję im treningi, które zupełnie nie są im potrzebne – zaśmiał się nieco głośniej na koniec, kolejny raz wspominając swoją wtopę z ćwiczeniami w ciemnościach, które to skrupulatnie zaplanował, a które okazały się być trochę fiaskiem z racji zdolności Rosaliny.
Na koniec wziął jeszcze łyk wina i przechylił nieznacznie głowę.
- Uważam cię za wspaniałą osobę, która zasługuje na dobro, przyjaźń i znacznie więcej. Skoro mogę dać ci cokolwiek z tego, to mi to pasuje – dokończył, jednocześnie zmieniając swój uśmiech na bardziej subtelny z użyciem jednego kącika ust, dzięki czemu jego wypowiedź nabrała jeszcze więcej charakteru i powagi, a jednocześnie nie wyzbyła się przyjaznego wydźwięku, jaki miała mieć.
- Skoro inni cię nie doceniają, to ja będę cię doceniać za nich wszystkich – skinął głową z pewnym siebie spojrzeniem i wrócił do sączenia wina. Nawet mimo swojego łagodnego usposobienia Brandon nie mógł nie wbić szpileczki w kierunku Revana, który był głównym prowodyrem zła i nieszczęścia, jakie w ostatnich miesiącach czy latach spotykało Rosalinę.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Wto 02 Kwi 2024, 20:57

- Być może i przypominają jej męża, ale z drugiej strony to z rówieśnikami prędzej znajdzie wspólny język oraz cele życiowe aniżeli z kimś dużo młodszym. Jak widać powierzchowne rozmowy nie starczają na długo, ani chwilowa fascynacja. Została jeszcze bardziej samotna niż była przy mężu - powiedziała lekko zupełnie jakby mówiła tylko o bohaterce filmowej, a sytuacji rudej w ogóle to nie przypominało. A prawda była przecież taka, że film miała wrażenie, że ktoś nakręcił na podstawie obserwacji jej życia i dokończył to za nią prezentując konsekwencje, których bała się najbardziej - na wskroś otaczającej samotności.
Uśmiechnęła się lekko, gdy odpowiedział jej pytaniem na pytanie. Oczywiście nie taki sens był jej pytania i chyba oboje zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego też nie odezwała się, tylko czekała na właściwą odpowiedź. Uśmiechnęła się szerzej, choć nieco zaskoczona słysząc o plotkach. Nie żeby uważała siebie za złą osobę, ale nie sądziła, że to właśnie to obóz o niej mówi. Prędzej spodziewałaby się określeń typu mimoza, głupia i tak dalej. Instynktownie chwyciła mężczyznę za dłoń i ścisnęła ją lekko słysząc o jego przyjaciołach. To był trudny okres dla wszystkich, ale dla niektórych bardziej niż innych. Niektórzy stracili wszystko i chyba nikt nie stracił więcej jak Gaviria. Kochającego męża i dwójkę pięknych dzieci. Jak tu żyć dalej? Utrata wszystkich przyjaciół też niektórych dotknęła i Gomes tylko mogła podejrzewać, jak bardzo to bolało.
- Improwizacja to też ważna umiejętność - zaśmiała się cicho odnosząc się do jego treningu, który zdaniem Gomes mężczyzna niepotrzebnie wciąż sobie wyrzucał.
- Miło mi, że tak uważasz i cieszę się, że jestem tą, która wyciągnęła ciebie z letargu. Jesteś wspaniałym facetem i mieć ciebie za przyjaciela to cudowny dar - uśmiechnęła się ciepło nie rejestrując, że wciąż trzyma jego dużą, ciepłą dłoń w swojej.
Uśmiechnęła się lekko na jego ostatni komentarz i upiła wina nie wiedząc jak to skomentować. Nie była głupia, wiedziała, że to przytyk w kierunku jej męża, ale w zupełności jej to nie ruszyło.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 05 Kwi 2024, 15:39

Gdyby Farrell uznawał filozofię szufladkowania wszystkiego i wszystkich na podstawie wieku, pochodzenia czy koloru skóry, to pewnie myślałby w podobny sposób do Rosaliny. On jednak wychodził z założenia, że każdy człowiek czy heros jest ukształtowany w inny sposób i z pewnością znajdą się osobnicy, którzy będąc młodsi od jej męża, będą od niego zdecydowanie bardziej dojrzalsi, jak i znajdą się tacy, którzy mimo bycia starszymi, okażą się jeszcze bardziej bezczelni i nieokrzesani niż Revan. To wszystko zależało tylko i wyłącznie od tego, z kim miało się do czynienia.
- I powiedz mi, znalazłaś? – rzucił spokojnie, jednak zaraz skarcił się w myślach za to, że odpowiedział jej w taki sposób. Gomes mogła mieć sporo racji w tej kwestii, ale jej życie najlepiej pokazuje, że związanie się z równolatkiem bądź kimś w okolicach wcale nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jak widać małżeństwu drogi już dawno się rozeszły i Le Tallec poza niewątpliwą wygodą, nie wyciągał zupełnie nic z tego małżeństwa, ani też niczego mu nie dawał. Czym więc różnił się od gówniarzy, którym w głowie było tylko rżnięcie?
- Przepraszam, nie chciałem wyjść na złośliwca – dodał po chwili, by nie denerwować niepotrzebnie córki Maniego, która już i tak przeszła dziś zbyt dużo jak na kogoś, kto niczemu nie zawinił.
Niemniej jednak łatwiej było mu przejść do następnego tematu, bo z wyrażaniem swojej opinii na temat innych osób z reguły nie miał problemu. Skoro Rosalina domagała się odpowiedzi na nurtujące ją pytania, to Brandon jako dobry kolega postanowił jej to zapewnić. Zastanowił się więc chwilę, by dobrać odpowiednie słowa i zaczął opowiadać, skąd wzięła się jego sympatia do rudej oraz dlaczego tak bardzo lubi spędzać z nią czas. Nie wiedzieć czemu jednak wspomniał o swoich poległych przyjaciołach, których do dziś wspominał. Najwidoczniej poczuł, że Gomes jest godną osobą do usłyszenia tej historii i nie miał problemu się z nią tym podzielić. Z pewnością pomogło mu wsparcie Kabowerdyjki, jakie okazała mu poprzez kontakt fizyczny, chwytając jego dłoń w swoją.
- Oj tak, te sturlanie się z górki to była totalna improwizacja – zaśmiał się cicho, wspominając o potknięciu Rose, na które zareagował i przy tym odniósł małą kontuzję. Dziś, jak i wtedy, śmiał się z tego, bo dla niego nie była to żadna wielka sprawa. Ot zwykły gest, który potencjalnie uchronił Gomes od jakiegoś urazu głowy, jakiego mogłaby doznać uderzając o jakiś ostry kamień. A tych było przecież po drodze bez liku.
Uśmiechnął się lekko, gdy nazwała go swoim przyjacielem, jednak z jakiegoś powodu czuł niedosyt, jakby spodziewał się innych słów z jej ust. Za nic nie dał po sobie tego poznać, by córka Maniego nie nabrała jakichś podejrzeń i nie uznała czasem, że zraniła go, bądź chciał coś na niej wymusić. Nic z tych rzeczy. Po prostu bardziej cieszyłby się, gdyby Rosalina powiedziała mu, że… wiadomo.
Musiał za to przyznać, że trzymanie się za ręce z Gomes było bardzo przyjemne i ani mu się myślało przerywać to w jakikolwiek sposób. Brandon w jednej dłoni trzymał kieliszek z winem, który popijał co jakiś czas i jednocześnie nie puszczał dłoni Kabowerdyjki, dając jej wyraźny sygnał, że chce tego kontaktu fizycznego i wcale mu on nie przeszkadza. Nawet przysunął się odrobinę bliżej na sofie, by wygodniej było im trzymać dłonie w tej pozycji.
- Nigdy nie usłyszałem czegoś takiego od kobiety. To ta chwila, w której powinienem się zarumienić czy zgrywać macho? – zachichotał lekko, żartując z dwóch przeciwległych sobie możliwości reakcji, z których przecież nie musiał ostatecznie wybierać. Zawsze mógł się znaleźć gdzieś pomiędzy lub wyznaczyć nowy standard odbierania komplementów od pięknych kobiet.
Dostrzegłszy, że kilka kropel wina ulało się Kabowerdyjce z kieliszka i spłynęło na jej udo, Brandon od razu odłożył swój i chwycił chusteczkę leżącą na stoliku, a następnie wytarł delikatnie skórę Gomes z pomocą materiału. Nie mógł jednak odmówić sobie tego, by nie przejechać kciukiem po jej kolanie i wzdłuż do góry w okolice uda, toteż mogło to zostać odebrane dwojako. Z jednej strony było to ewidentne, z drugiej jednak mógł przyjąć wygodną wersję obronną, że chciał dokładnie przeczyścić jej nogę, by nie został na niej żaden ślad po winie.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Nie 21 Kwi 2024, 21:50

Nie spodziewała się po nim złośliwości, więc jego komentarz wziął ją z zaskoczenia i zabolał, co prawdopodobnie było po niej widać. Może i jej sypiące się małżeństwo nie było tematem tabu, ale sądziła, że dzisiaj będą już unikali tego tematu. Miała wrażenie, że zawarli w tej kwestii ciche przymierze dając jej odsapnąć od tego wszystkiego. A jednak nie. Uśmiechnęła się tylko słabo, gdy przeprosił, nie wiedząc jak inaczej zareagować. Kłamać nie zamierzała mówiąc, że nic się nie stało, bo skoro ją to zabolało, to jednak coś się stało. Pozostało jej zbyć temat i tyle. Nie chciał być złośliwy, ale był. No trudno.
- Bardziej chodziło mi o te rozbłyski, ale możemy uznać i sturlanie się - zaśmiała się i ona wciąż do końca nie rozumiejąc dlaczego się za nią rzucił. Równie dobrze mogła się sama sturlać sobie nabijając krwiaka w jakimś miejscu zamiast niego. Urazy na treningach się zdarzają i to raczej trenującym aniżeli trenerom. Niemniej wciąż była mu za tą troskę wdzięczna.
Ruda zapomniała o cieple jego dłoni w swojej, a raczej rejestrowała to uczucie, ale zapomniała, że musi wynikać z kontaktu, który powinien już się zakończyć.
- To zależy co jest twoją naturalną reakcją poza żartowaniem - uśmiechnęła się rozbawiona i po upiciu nieco wina dodała. - I ciężko mi uwierzyć, że żadna kobieta do tej pory nie nazwała ciebie wspaniałym - uniosła jedną brew rozbawiona, a jednocześnie pokazując mu, że nie do końca wierzy w jego słowa. No bo c'mon. to Brandon.
Upijając ponownie alkohol skupiona na nim źle wymierzyła i kilka kropel spadło na jej nogę. Planowała przetrzeć to dłonią, ale mężczyzna ją ubiegł. Przełknęła ciężko ślinę na jego dotyk wiedząc, że nie robił tego z seksualną intencją, niemniej zrobiło jej się trochę cieplej na samą myśl o tym, co by było gdyby choć raz zapomniała o lojalności i postawiła na lekkomyślność. A Farrell by tego chciał, co już samo w sobie było mrzonką. Odchrząknęła zbierając myśli do kupy i podziękowała mu uśmiechem za pomoc nie mogąc jeszcze przez kilka chwil wydobyć z siebie głosu.
- Cóż, chyba pora iść spać - mruknęła po dłuższej chwili ciszy, gdy zaobserwowała u nich obojga puste kieliszki. Lepiej zakończyć tą noc nim Rose zacznie sobie wyobrażać rzeczy, o których nie powinna nawet myśleć.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pon 22 Kwi 2024, 15:15

Kątem oka Brandon dostrzegł zmieszanie na twarzy Rosaliny, które wywołane zostało przez jego uszczypliwe pytanie. Koniec końców przeprosił za nie, bo nie chciał wyjść na kogoś złośliwego, jednak ostatecznie niewiele to dało i dlatego też atmosfera na moment zgęstniała, bowiem oboje skupili się na zasłanianiu ust kieliszkami z winem czy też na spoglądaniu wszędzie indziej, tylko nie na siebie. Ciszę przerwała dopiero Kabowerdyjka, która zadała mu pytanie i ten postanowił na nie odpowiedzieć po krótkim przeanalizowaniu sobie tego w głowie.
- No to jesteśmy zgodni – potwierdził tylko rozbawiony, gdy oboje w ramach żartu przyznali, iż sturlanie się można było do tego zaliczyć. Co prawda Brandon mógł jeszcze coś powiedzieć, jednak postanowił zachować to dla siebie i tym samym płynnie przeszli do innej kwestii, o której Farrellowi było nieco łatwiej się wypowiadać.
- Moje naturalne reakcje? Zawsze się rumienię do czerwoności, że mylą mnie z tym wodzem Indian z Piotrusia Pana, kojarzysz? – znów zażartował, nie chcąc sprowadzać rozmowy na poważniejsze tony, gdyż te wiązały się poniekąd z ryzykiem wznowienia tematu o Revanie, czego oboje chcieli uniknąć. Czy może raczej Gomes chciała, a Brandon na to przystał, nie chcąc dokładać jej kolejnych trosk i rozmyślań, których i tak zapewne będzie miała bez liku, jak zdecydują się pójść spać.
- Najwidoczniej nie miałem szczęścia do nich – wzruszył lekko ramionami, nie puszczając w dalszym ciągu dłoni córki Maniego. Życie uczuciowe Brandona nie było jakieś wybitne i choć kilka razy wydawało mu się, że się zakochał, tak zawsze był sprowadzany na ziemię i okazywało się, iż kończyło się na poważnym zauroczeniu. Inną sprawą było to, że nie zawsze dobierał odpowiednie partnerki, które niekiedy chciały od życia zupełnie czego innego. Dość powiedzieć, że zdarzało mu się spotykać przez chwilę z równolatkami Rosaliny, co prowokowało do sporych różnic, przynajmniej względem wcześniejszych wywodów rudej, która uważała, iż dzieli ich zbyt wiele lat, by mogli poczuć do siebie coś pełnego ognia. On jednak nie dostrzegał często różnicy między nieokrzesanymi nastolatkami i młodymi kobietami, a niezaspokojonymi i doświadczonymi rówieśniczkami Kabowerdyjki, które bardzo często poszukiwały w nim jedynie przygodnego bolca, zupełnie jak ich 20 czy 30 lat młodsze koleżanki w obozie.
- Więc tak czy inaczej poza macho odpada – zachichotał lekko, nawiązując do swoich poprzednich słów.
Skupiając się na wycieraniu jej nogi, Brandon nie dostrzegł dwuznacznego spojrzenia Rosaliny, które na moment zagościło na jej twarzy. Gdyby udało mu się to spostrzec, to kto wie, czy nie zabrnąłby w tym znacznie dalej? Niestety tego się nie dowiedzą, bo pomimo dwuznacznego gestu, na więcej takich kroków brakowało odwagi i oboje musieli się zadowolić jedynie czymś tak nikłym jak gładzenie kciukiem jej uda.
Kiedy odsunął rękę, od razu ułożył ją swobodnie przy ciele i kontynuował picie wina, jednocześnie zmieniając pozycję na nieco wygodniejszą: oparł się znów plecami, zamiast siedzieć do niej bokiem.
- Już? – spytał zaskoczony, nie mając pojęcia o tym, że zrobiło się już późno. Sam też skarcił się od razu za to, że zasugerował jej swoją odpowiedzią, iż chciałby posiedzieć z nią dłużej, bo przecież nie zamierzał na niej niczego wymuszać. Z drugiej strony, zawsze mogli przecież jeszcze posiedzieć, otworzyć drugą butelkę wina, potem trzecią… i może do czegoś by między nimi doszło?
Nie, syn Vidara zdecydowanie nie chciał w ten sposób docierać do Rosaliny, gdyż co z tego, że mogłoby mu to dać chwilową uciechę, skoro nazajutrz mogłaby czuć się wykorzystana i oszukana? Nie chciał robić nic wbrew jej woli, dlatego też z udawanym, nieszczerym uśmiechem skinął głową, zgadzając się, że pora iść do łóżka.
- Faktycznie późno się zrobiło – spojrzał na zegar na ścianie i westchnął cicho zrezygnowany, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Brandon naprawdę chciał jeszcze z nią posiedzieć.
Mężczyzna podniósł się z kanapy i przeciągnął nieznacznie, prezentując przy okazji rudej świetnie zarysowane mięśnie brzucha na swoim ciele, po czym w przyjaznym geście wysunął dłoń, by pomóc swojej przyjaciółce wstać. I jeśli ta z tego skorzystała, od razu uśmiechnął się lekko, odkładając przy okazji kieliszek na stolik.
- Jutro posprzątam – zaznaczył od razu, sugerując jej nieznacznie, by nawet nie myślała o tym, żeby teraz jeszcze brać się za naczynia. Rzecz jasna Gomes wykonująca prace domowe wyglądałaby zapewne bardzo seksownie, jako taka pani domu, ale była też przecież jego gościem i tego typu zabiegi powinna zostawić jemu. To on może się przed nią poprężyć przy blacie kuchennym, ogarniając przy okazji całą kuchnię.
- Potrzebne ci coś szczególnego, czy wystarczą dwie poduszki i kołdra? – spytał, przypominając sobie o tym, że zaoferował jej przecież miejsce w sypialni, podczas gdy on sam miał przespać się na kanapie. Na moment się jednak rozkojarzył i wyobraził sobie, że Rosalina prosi go o to, by spał razem z nią, nieważne z jakich powodów. Najistotniejsze w tej wizji było jednak to, co działo się później, a w głowie syna Vidara działo się bardzo dużo. Oboje spali, niby było cicho, a jednak słychać było jakiś drobny szelest, na który wyczulony Brandon się obudził, a jego oczom ukazała się córka Maniego z dłonią w miejscu takim, gdzie poza nią tylko Revan może ją dotykać. W dodatku z przyspieszonym oddechem i nieumiejętnie tłumionymi jękami, wydobywającymi się co jakiś czas z jej ust. Tak, Brandon właśnie myślał o tym, jak budzi się przy masturbującej się Rosalinie. Nie trzeba chyba dodawać, że zrobiło mu się bardzo gorąco?
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Nie 05 Maj 2024, 22:07

Zaśmiała się jedynie na jego kolejny żart, co tylko potwierdzało to, że reakcją mężczyzny jest właśnie żartowanie w sytuacji komplementu.
- To współczuję, zasługujesz na kogoś dobrego - powiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem, bo naprawdę dawno nie spotkała w obozie tak dobrej osoby jak Brandon. Poczynając od samego początku ich znajomości nie zawahał się nawet, gdy poprosiła o treningi nie wiedząc nawet czy jest trenerem, a kończąc na udostępnianiu przysłowiowego ramienia do wypłakania i kanapy do spania. Ba, łóżko swoje oddawał, choć nadal trochę ją to gryzło.
- Nie masz mnie jeszcze dość? - zaśmiała się, gdy zaskoczony wydawał się jej stwierdzeniem. Co prawda niby żartowała, ale po części się dziwiła, że tak właśnie nie jest. A przynajmniej w ogóle mężczyzna nie dawał jej tego odczuć, co brała nie za pozę, a szczerość. W końcu to drugie właśnie biło cały czas od sąsiada.
Uśmiechnęła się jedynie ciepło , gdy po zerknięciu na zegar przyznał jej rację. Nie rozumiała jednak jego westchnięcia, które wydawało się... zrezygnowane? A może po prostu jej się wydawało? Z całą pewnością.
Przyglądała mu się, gdy się przeciągał, choć starała się to robić kątem oka, by nie zostać na tym przyłapaną. Zresztą trwało to na tyle krótko, że ciężko to uznać za coś celowego z jej strony. Gdy wysunął dłoń, od razu skorzystała z jego pomocy uśmiechając się przy tym lekko. Też nieco się przeciągnęła, bo jakby nie było zasiedziała się. Jej koszulka natomiast mimo, że uniosła się nieznacznie, to nie uniosła się na tyle, by pokazać coś za dużo. Z drugiej strony czy uda biorąc pod uwagę jej kusy strój, to nie za dużo?
- Ja robię śniadanie, przypominam - odpowiedziała, gdy zaznaczył, że on będzie sprzątać. Umowa była, że w ramach podziękowań przygotuje im pożywne śniadanie. Niemniej jednak chętnie poobserwuje go w kuchni, czego oczywiście nie przyzna nawet wprost przed samą sobą, a co dopiero przed nim.
- Nawet jedna poduszka wystarczy - uśmiechnęła się, po czym dodała. - Naprawdę mogę spać na kanapie, czuję się głupio, że oddajesz mi sypialnię - uśmiechnęła się ciepło, by podkreślić swoje słowa i fakt, że nie miałaby nic przeciw, by spać tam, gdzie właśnie siedzieli.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pon 06 Maj 2024, 15:26

Brandon tak na dobrą sprawę nie wymagał od nikogo współczucia, ani też go nie potrzebował, bowiem już dawno pogodził się z tym, że znaleźć kobietę dla siebie będzie mu bardzo trudno. W obozie był ich ograniczony zasób, a i on nie uchodził za nader interesującego, a przecież samym wyglądem nie przyciągnie, wszakże po kampusie chodziły dziesiątki, o ile nie setki adonisów. Mało tego, nawet te co bardziej spokojne półboginie koniec końców lgnęły do zawadiaków i pewnych siebie cyników, czego sama Rosalina jest najlepszym przykładem. Tak więc słowa rudej przyjął jedynie z udawanym uśmiechem i skinieniem głowy, no bo co innego mu pozostało?
Mężczyzna spojrzał na Kabowerdyjkę z niemal wytrzeszczem, jakby właśnie powiedziała mu coś, czego kompletnie się po niej nie spodziewał. I tak w rzeczywistości było, bo choć pytanie wydawało się zasadne i przede wszystkim miało walor żartobliwy, tak Farrell poczuł się niemal w obowiązku, by temu zaprzeczyć i jeszcze podkreślić, jak to wygląda z jego perspektywy.
- Dość ciebie? Nigdy – powiedział to dość dosadnie i nie do końca tak lekko, jak wymagała tego sytuacja, przez co mogło to wybrzmieć nieco… patetycznie? Coś właśnie w tym stylu. - Od dawna nie miałem za sobą tak fajnego wieczoru… i takiego wspaniałego towarzystwa – uśmiechnął się przyjaźnie, a zarazem na swój sposób uroczo.
- Może zabrzmi to dziwnie, zważając na okoliczności, ale ja bym to nawet powtórzył. I to nie raz! – zachichotał lekko, nadając żartobliwy ton całej wypowiedzi, ale jednocześnie zdradzając swoje prawdziwe intencje w dosłownym znaczeniu tych słów. Zaraz jednak postanowił to doprecyzować, bo jednak nie wszystkie okoliczności były warte powtórzenia. - Wyłączając oczywiście takie akcje, jak ta twojego męża. Wolałbym, żebyś była szczęśliwa i to najlepiej zawsze – uśmiechnął się przyjaźnie, a jednocześnie serce zabiło mu nieco mocniej, gdy zdał sobie sprawę, jak ogromna troska przemawiała przez niego oraz przez słowa, które padły z jego ust. Nawet się lekko zarumienił, co sam zwalał na temperaturę oraz ilość spożytego alkoholu, ale koniec końców chyba zdawał sobie sprawę z tego, z jakiego powodu czerwień na licu się pojawiła.
Uśmiechnął się lekko, gdy zaakceptowała jego ofertę pomocy i tym samym podniosła się przy asyście jego ręki.
- Dobrze, że przypomniałaś o tym. Będę śnić o… czymś dobrym – zachichotał lekko i choć kontekst wskazywał na jedzenie, tak Brandon miał cichą nadzieję, iż jego dzisiejsze sny będą bardzo przyjemne, ale bynajmniej nie dlatego, że rozmarzy się na temat pysznych posiłków Rosaliny. Albo może inaczej, jeśli taka wersja miałaby mieć miejsce, to syn Vidara widzi tylko jeden sposób na zaspokojenie jego umysłu i tym sposobem jest rzecz jasna specjalny posiłek, który Brandon mógłby otrzymać, gdyby po pierwsze byli parą, a po drugie nie zasłaniałby go pewien materiał, niewidoczny w tym momencie przez przydługą koszulkę na ciele Gomes.
- Dobrze się zastanów, odmawiasz sobie dodatkowej poduszki. Nie brzmi to na coś przemyślanego – zaśmiał się cicho z rozbawienia, starając się stłumić rosnące pożądanie oraz myśli oscylujące wokół seksu z Rosaliną czy też chociażby jakichś aktów okołoseksualnych typu dotykanie się w łóżku przez koleżankę.
- Wiesz, jak czujesz się głupio, to łóżko jest duże, więc teoretycznie starczy miejsca dla nas obojga – zapomniał się na moment i wręcz krzyknął z rozbawieniem, za co zaraz skarcił się w myślach, bo to nie miało prawa wyjść z jego ust. Farrell natychmiast zaśmiał się, szukając ratunku w formie żartu, którym domniemanie miała być ta wypowiedź. - Żartuję oczywiście – zaśmiał się głośniej, nawet nieco nienaturalnie jak na siebie, co z jednej strony mogło zmylić córkę Maniego, a z drugiej strony trochę uwiarygodnić jego fałszywe intencje.
- Jesteś moim gościem, masz za sobą ciężki dzień, a twoje plecy zapewne potrzebują miękkiego łóżeczka zamiast twardej kanapy. Co byłby ze mnie za gospodarz, gdybym zajął sypialnię? – pytanie retoryczne. - Nalegam, żebyś skorzystała z sypialni i tam się wyspała. Zasługujesz na to – uśmiechnął się przyjaźnie, po czym wyminął rudą i udał się do kuchni celem wzięcia z lodówki soku pomarańczowego, którego napił się bezpośrednio z kartonu. Zastanawiało go jednak to, dlaczego Gomes jeszcze nie ruszyła do sypialni.
- Coś nie tak? – spytał i wyprostował się, chowając z powrotem karton do lodówki i zamykając ją.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Czw 16 Maj 2024, 20:48

Zdziwiła ją nieco powaga, z którą zaprzeczył jej żartobliwemu pytaniu. Z drugiej strony może to kwestia tego, że wcześniej tego wieczora kwestionowała jego chęć spędzania z nią czasu? było to jakieś wyjaśnienie i chyba w miarę sensowne. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy podkreślił że dobrze się bawił w jej towarzystwie. Uśmiechnęła się szerzej na jego kolejne słowa, by w końcu ten zmienił się w uroczy, gdy zauważyła jego rumieniec. Nie była pewna z czego on wynika, ale podejrzewała, że mógł poczuć się głupio biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się dziś spotkali w połączeniu z jego zadowoleniem.
- Może to zabrzmi jeszcze dziwniej, ale ja również świetnie się bawiłam. Przynajmniej od pewnego czasu. I jasne, możemy to kiedyś powtórzyć - przyznała z przyjaznym uśmiechem. Przecież skoro lubili swoje towarzystwo, to dlaczego mieliby nie spędzić ze sobą jakiegoś innego wieczoru przy filmie i pogaduszkach?
- Dam sobie radę z jedną - zaśmiała się, bo choć niektórzy i spali wręcz na stosie poduszek, jej wystarczyła jedna i to wcale nie musiała być ogromna. Choć te jej nie przeszkadzały.
Zaśmiała się na jego żart, choć nie brzmiało to całkowicie naturalne. Zaskoczył ją tym, a i ona sama siebie tym, że ten żart jej nie oburzył od pierwszej chwili.
- Twoja kanapa jest bardzo miękka, ale niech będzie - uśmiechnęła się lekko i choć ruszyła w kierunku sypialni, tak przystanęła po kilku chwilach. Co prawda miała od razu zadać pytanie, ale nieco się na niego zapatrzyła, dlatego od razu oblała się rumieńcem, gdy zadał jej pytanie.
- Chcesz coś z sypialni może? Pościel czy coś? - spytała łagodnie w międzyczasie zgarniając swoją małą płócienną torbę, do której wpakowała najpotrzebniejsze rzeczy.
Czy mężczyzna po coś poszedł czy nie, po tym skierowała się już do jego sypialni, po której się rozejrzała, ale tak jak mówił mężczyzna wcześniej, niewiele zmian tu wprowadził. Nim jednak przymknęła drzwi, przystanęła w progu i posłała mu ciepły uśmiech.
- Dobrej nocy Brandon - powiedziała cicho, po czym od razu skierowała się do wygodnego łóżka, w którym się położyła.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 17 Maj 2024, 14:24

Rosalina miała coś takiego w sobie, co powodowało, że Brandon zdecydowanie mocniej zastanawiał się nad co poniektórymi kwestiami przez nią poruszanymi, nie chcąc wejść w jakieś złe tony. Wszystko po to, by ich kontakt był możliwie jak najlepszy i co za tym idzie, by tak wspaniałe wieczory jak ten powtarzały się znacznie częściej. Wyłączając rzecz jasna całą otoczkę przed ich spotkaniem, która dla samej Kabowerdyjki najmilsza nie była, a i Farrell też nie był fanem takiego rozwoju sytuacji, co zresztą potwierdził w swojej następnej wypowiedzi.
- No to spotkało się dwóch dziwaków w takim razie – skwitował żartobliwie, radząc sobie w ten sposób z rumieńcem, który gościł na jego twarzy od kilku chwil. - I jestem za – uśmiechnął się przyjaźnie na potwierdzenie tego, co było oczywiste. Gdyby to zależało wyłącznie od syna Vidara, to częstotliwość ich spotkań z pewnością by się bardzo zwiększyła. Dobrze było zatem wiedzieć, że ruda nie jest przeciwna powtórce takiego spotkania.
Chłopak wzruszył ramionami, nie chcąc szarżować ze swoją narracją, że więcej poduszek byłoby dla niej korzystniejszym rozwiązaniem i po prostu przyjął jej odpowiedź. Zaraz jednak nieco się speszył, gdy z jego ust wydostało się coś, co ostatecznie zamienił później w żart, ale co z góry nie powinno mieć miejsca między nimi. Na szczęście Gomes nie odebrała tego aż tak bezpośrednio, jak mogłoby na to wskazywać jego wcześniejsze zachowanie i tym samym nie pociągnęła tematu bardziej, skupiając się na zupełnie innym, mniej intymnym aspekcie tego.
Uśmiechnął się lekko, gdy koleżanka stwierdziła, czy może chciałby coś z sypialni.
- Pościele mam w tej szafce – wskazał skinieniem głowy na mebel w salonie. - Jeśli chcesz, możesz użyć świeżej – rzucił spokojnie, domyślając się, że Kabowerdyjka może delikatnie sugerować, iż nie wypada spać jej w pościeli, którą od jakiegoś czasu okupował Bhutańczyk. - A jeśli ci nie przeszkadza, to poradzę sobie – puścił do niej oczko i w zależności od decyzji kobiety albo wspólnie wymienili pościel w jego sypialni na świeżą, albo pozostawił ją samą sobie w pomieszczeniu, podczas gdy on zajął się przygotowaniem swojego miejsca do spania.
- Dobranoc, Rose – uśmiechnął się przyjaźnie, a jednocześnie z pewną dozą ciepła i jeszcze raz na koniec zlustrował ją spojrzeniem, co z racji ich stosunkowo niewielkiej odległości Gomes mogła dostrzec, o ile by tego chciała.
Kiedy kobieta przymknęła drzwi, Brandon dokończył nakładanie poszewki na poduszkę i zaczął słać kanapę, chcąc zyskać możliwie jak najwięcej wygody. Mebel był jednym z niewielu elementów, które syn Vidara sprawił sobie własnoręcznie, toteż nie przerażała go perspektywa spania tutaj, gdyż celowo wybrał miękką i wygodną, by w razie czego pozwolić przekimać się na niej żonatemu, ale skłóconemu kumplowi kilka dni. Inną sprawą było to, że finalnie nigdy do tego nie doszło i najpewniej nie dojdzie, gdyż wszyscy jego przyjaciele zginęli.
Nie słysząc już żadnych szelestów w swojej sypialni, położył się plecami na kanapie i w pierwszy momencie przymknął oczy, chcąc udać się w objęcia Morfeusza. Jego myśli jednak dalej układały to wszystko, co dzisiaj miało miejsce i nim się zorientował, zawędrowały one w znacznie przyjemniejsze rejony, czemu z pewnością pomógł alkohol w jego żyłach. Przymknął więc oczy zadowolony i skupił się na fikcyjnych obrazach w swojej głowie, którymi główną aktorką była Rosalina. Teraz nie musiał się kryć już z reakcjami, toteż pozwolił sobie na przygryzienie czy oblizanie wargi, a im dalej myślami gnał, tym bardziej czuł jak znajome ciepło zbiera się w jego podbrzuszu, a przyrodzenie sugeruje mu, że w tym stanie warto byłoby pozwolić sobie ulżyć. Ograniczył się jednak jedynie do tego, by potrzeć dłonią o bokserki w losowych miejscach, czasami zahaczając o jakąś część penisa.
Przestał dopiero wtedy, gdy poczuł jak podnosi mu się ciśnienie i zbliża się niebezpiecznie blisko do momentu, w którym delikatny dotyk już nie wystarczy. Nie będzie się przecież masturbować z Rosaliną za ścianą, chociaż z drugiej strony… było to na swój sposób ekscytujące, choć zdecydowanie bardziej wolałby być obserwatorem lub słuchaczem takiego aktu po drugiej stronie, niż aktorem.
Rosalina Gomes
Rosalina Gomes
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Pią 31 Maj 2024, 22:08

- Nie ma takiej potrzeby - uśmiechnęła się lekko gdy zasugerował, że może chcieć zmienić pościel. Niby tak jakaś kultura czy etykieta by nakazywała, ale bez przesady. Znała go, nie był brudasem i nie sądziła, że pozwoliłby jej się położyć w przepoconej pościeli. Uśmiechnęła się więc nim zniknęła w sypialni na kilka chwil, nim znów się nie wychyliła po to, by życzyć mu dobrej nocy. Oblał ją rumieniec, gdy Brandon zmierzył ją spojrzeniem, czego już dostrzec nie mógł, bo skryła się za przymkniętymi drzwiami. Dlaczego tak reagowała?
Wskoczyła w czystą, przydużą koszulkę, którą ze sobą wzięła i szybko znalazła się pod kołdrą. Niemal od razu otulił ją zapach Brandona, który był wręcz kojący, dlatego nic dziwnego, że dość szybko padła przytulona do kołdry. Sen miała nadzwyczaj spokojny, dlatego obudziła się dopiero rano i to dość wcześnie. Przekręciła się na plecy i chwilę przysłuchiwała się cichemu, spokojnemu oddechowi śpiącego mężczyzny w drugim pokoju. Dłuższą chwilę więc leżała i rozmyślała o różnych kwestiach, choć w sporej części o swoim żałosnym małżeństwie.
W pewnym momencie jednak stwierdziła, że weźmie szybki prysznic. Rose po przejrzeniu torby zorientowała się, że zamiast dwóch, wzięła jedną koszulkę, na co nieco naklęła pod nosem. Kilka minut dywagowała sama ze sobą przy okazji chodząc po sypialni, by ją dokładnie obejrzeć. Oczywiście z zewnątrz, bo nie grzebała mu po szafkach... No prawie, bo w końcu zdecydowała się otworzyć szafę i wziąć jedną z koszulek mężczyzny. Miała nadzieję, że się nie obrazi. Zgarnęła jeszcze już swoją czystą bieliznę oraz spodenki i poszła do łazienki. Jak to dobrze, że wejście było też od sypialni. Prysznic był szybki, ale orzeźwiający. Umyła przy okazji włosy, ale też i zęby, bo na szczęście o szczoteczce pamiętała.
Wróciła do sypialni i gdy usłyszała wciąż spokojny oddech Farrella nieco odetchnęła z ulgą. Nie chciała go przecież specjalnie budzić. Kwadrans później jednak zaczęła odczuwać lekki głód, więc po upewnieniu się, że godzina jest przyzwoita ruszyła na paluszkach do kuchni. Jak najciszej potrafiła (a potrafiła wyjątkowo dobrze) przejrzała szafki i lodówkę, by coś wykombinować. Ostatecznie stanęło na omlecie jajecznym z warzywami i stety czy niestety odgłosów smażenia czy krojenia nie dało się wygłuszyć. Kiedy więc zobaczyła, że mężczyzna się kręci, uśmiechnęła się uroczo.
- Dzień dobry - zaraz jednak jej się przypomniało, co ma na sobie, na co nieco oblała się rumieńcem. - Mam nadzieję, że nie jesteś zły, że grzebałam ci w szafie i pożyczyłam koszulkę. Zapomniałam wziąć z domu - powiedziała spokojnie wskazując na element ubioru i choć zakładała, że Brandon się nie obrazi, tak potrzebowała potwierdzenia. Nie powinna mu przecież zaglądać do szafy bez pozwolenia.
Brandon Farrell
Brandon Farrell
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell Czw 06 Cze 2024, 14:34

Pewne dwuznaczne spojrzenia siłą rzeczy wdawały się na jego twarz, bo coraz trudniej było mu ukrywać zainteresowanie Rosaliną. Co prawda okoliczności wybitnie sprzyjały temu, by wykonać krok w jej kierunku, jednak Bhutańczyk wychowany został na dobrego chłopca, więc zamiast nieco docisnąć rudą i wykorzystać jej gniew na męża, odpuścił temat i skupił się jedynie na tym, by zapamiętała te spotkanie dobrze i by się nie speszyła. W pewien sposób mu się to udało, chociaż trzeba było przyznać, że czasem pomagało mu również szczęście oraz przede wszystkim nieświadomość własnego seksapilu po stronie Gomes, która ewidentnie wypierała możliwość zainteresowania się nią przez kogokolwiek, a już na pewno przez kogoś znacznie młodszego.
Gdy herosi rozeszli się do spania, Brandon przez długi czas pozostawał w jednej pozycji, pozwalając sobie na zalanie myśli różnymi obrazami, głównie o tematyce erotycznej, których główną bohaterką była córka Maniego. Mało brakowało do tego, by mężczyzna ulżył sobie w jakiś sposób, wszak alkohol ewidentnie pobudził komórki mózgowe zachęcające do tworzenia obrazów nagiej Rosaliny, jednak ostatecznie powstrzymał się w odpowiednim momencie. Chwilę więc leżał jeszcze zastanawiając się, czy może nie powinien pieprzyć tego wszystkiego i pójść do Gomes w wiadomym celu, jednak nie otrzymał od niej żadnego sygnału. Niczego też nie słyszał ze swojej sypialni, co również dawało mu przeświadczenie o tym, iż ruda nie myśli o takich rzeczach, a najpewniej śpi.
Brandon cenił właściwości snu, toteż z reguły starał się nie wstawać zbyt wcześnie, jeśli nie było takiej potrzeby. Dlatego też nie zareagował na krzątanie się po mieszkaniu Rosaliny, jak gdyby jego podświadomość szybko przetworzyła to wszystko i odcięła go od tego, nie widząc tutaj potencjalnego niebezpieczeństwa. Dopiero przejście do kuchni i rozpoczęcie przygotowań śniadania rozbudziło półboga, czego efektem było ziewnięcie i przetarcie oczu chwilę po odkryciu się. Farrell podniósł górną część ciała do pozycji siedzącej i znów ziewnął, przy okazji rozciągając się poprzez wyciągnięcie rąk w kierunku sufitu.
Po chwili wstał z kanapy i w pierwszej kolejności udał się do toalety. Zahaczył jednak o kuchnię, w której właśnie przebywała Rosalina. Mężczyzna od razu zlustrował ją wzrokiem, dostrzegając swoją koszulkę na niej. Pierwsze o czym pomyślał było to, że pasowała jej i wyglądała nie tylko seksownie, ale też bardzo uroczo. Drugą myślą zaś było to, że wzięła ją bez pytania, co było potwierdzeniem tego, iż półbogini czuje się przy nim komfortowo.
Syn Vidara oparł się bokiem o lodówkę i uśmiechnął.
- Dzień dobry – odpowiedział jej grzecznie. - To moja? – udał zaskoczonego i zachichotał lekko. - Tak dobrze na tobie leży, że nawet bym nie pomyślał – rzucił spokojnym, ale jednocześnie bardzo przyjaznym tonem. I rzeczywiście tak myślał, choć pewne aspekty odpowiedzi musiał podkoloryzować, wszakże była to często używana przez niego koszulka i na pewno nie zapomniałby o niej. Przecież gdyby tak nie było, to nie znajdowałaby się ona w zasięgu ręki.
- Idę się ogarnąć przed śniadaniem. Bo robisz je, prawda? – zażartował, przybierając na koniec niemal błagalny ton, jakby od jej odpowiedzi zależało jego życie.
Kiedy kobieta potwierdziła mu, przyaktorzył ogromnym westchnieniem ulgi, a następnie obrócił się na pięcie i udał do sypialni po bieliznę oraz jakieś ciuchy, a następnie do łazienki. Celowo nie domknął jej odpowiednio, toteż po wejściu do kabiny prysznicowej nie od razu zaczął się myć. Poczekał, aż przeciąg z racji otwartego okna w salonie zrobi swoje i tym samym pomoże drzwiom do łazienki odpowiednio się uchylić, a gdy tylko to się stało, nieco zwiększył temperaturę wody, by ścianki kabiny choć trochę zaparowały. Jeśli jednak Gomes przechodziła w tym miejscu lub nie potrafiła powstrzymać swojej wścibskości i celowo zerknęła, mogła mieć szanse na dostrzeżenie wielu fragmentów jego ciała, począwszy od umięśnionych pleców czy brzucha, aż po pośladki i… to, czego od jakiegoś czasu na pewno jej brakuje. Wiecie o co chodzi.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 13 - Brandon Farrell

Mieszkanie 13 - Brandon Farrell
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Similar topics
-
» Brandon Farrell
» Brandon Farrell
» Brandon
» Brandon
» Brandon



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Nordycka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: