Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes DpyVgeN
Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes FhMiHSP


 

Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes

Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pon 03 Sty 2022, 19:52

19.09.2021 - Portland
Portland_and_Mt._Hood_from_Pittock_Mansion.jpg
Jade Grey i Jellal Fernandes
Ostatnie tygodnie dla Jellala były bardzo dziwne, ale również zaskakująco ciekawe. Odkąd Elisa wróciła do pracy, Fernandes miał znacznie mniej obowiązków i mógł się skupić na dziesiątkach innych rzeczy. Jedną z nich była relacja z Jade, która obierała zaskakujący kierunek. Jeszcze rok temu przecież córka Melinoe chciała go zabić, tymczasem teraz mieli za sobą już masę spotkań i wiele z nich przebywało w neutralnej albo nawet pozytywnej atmosferze. Nie mówiąc już o tym, że przespali się ze sobą dwukrotnie i to na różnych etapach tej znajomości. Najwidoczniej mimo początkowej niechęci do siebie, coś ich jednak ciągnęło do drugiego i dzisiejszy dzień nie był wcale wyjątkiem. Bo jak to wyjaśnić, że Grey poprosiła go o pomoc właśnie w takiej sprawie jak wytropienie ostatniego z morderców Eryka?
Syn Gullveig uruchomił swoje kontakty, którymi specjalnie nie dzielił się z Jade, bo też nie było się tutaj czym chwalić i ostatecznie zlokalizował swojego dawnego "kompana". Co prawda nie poznał dokładnego adresu, ale wiedział, w którym nocnym klubie szukać herosa, a to już było coś. Powiadomił więc córkę Melinoe o swoich ustaleniach i kiedy ta wyraziła gotowość niemal od razu, on przygotował sobie tylko podstawowy ekwipunek, narzucił na siebie jakieś ubranie, które sprzyjało obecnemu klimatowi i już kilka godzin później byli w Portland.
Był wieczór, a to sprzyjało rozwojowi klubów nocnych, które zaczynały żyć właśnie w tych godzinach. Jellal zasugerował więc, by od razu się tam udać, nie mając w planach pozostawania w Portland dłużej niż było to potrzebne. Na wszelki wypadek jednak dowiedział się, czy w okolicy znajduje się jakiś dobry hotel, w którym mogliby się zatrzymać i nawet zadbał o to, by w razie czego dostali pokoje dla siebie.
- Klub nocny "Blue Cherry", tam powinniśmy szukać. Pewnie roi się tam od szemranych typów, może nawet ex NoGods - rzucił podczas spaceru chodnikami Portland, spoglądając na Jade. - Zanim zaczniesz zadymę, daj mi z nimi pogadać. Może obejdzie się bez przypadkowych ofiar - dodał, choć tak naprawdę nie zależało mu na tym, by ktokolwiek zachował życie. Bardziej chciał, by córka Melinoe zachowała siły na starcie z mordercą Eryka, które będzie dużo cięższe niż pozostałe walki, jakie potencjalnie mogą ich czekać.
- Nie rób nic głupiego - przybrał już nieco bardziej proszący ton, bo choć nie łączyła ich jakaś wybitna bliskość, tak w pewnym stopniu zależało mu na niej. Sama myśl o tym, że ktoś mógłby skrzywdzić Jade denerwowała go, a to już oznaczało, że choć mógłby się zapierać rękami i nogami, tak sam przed sobą musiał przyznać, że dziewczyna nie jest mu obojętna.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Sro 12 Sty 2022, 22:43

- 7 -

Dość szybko po spotkaniu z Jellalem ten zlokalizował ostatniego jej wroga zgodnie z obietnicą. Prawdę mówiąc spodziewała się odwlekania tego w nieskończoność, więc tym samym mężczyzna u niej zaplusował. Kiedy tylko dostała znać, że chodzący trup jest zlokalizowany, oznajmiła jedynie bratu, że bierze dzień wolnego bez tłumaczenia się. Jeszcze próbowałby ją odciągnąć od tego pomysłu, a naprawdę nie miała ochoty na wjazd w jej moralność i próbę zrobienia z niej złego człowieka. Zabicie gnojka będzie przysługą dla całego świata, taka była prawda. A czy Corvus naprawdę suszyłby jej głowę? Nie wiedziała, ale wolała też nie ryzykować.
Co prawda wybierali się do klubu, ale na jatkę, a nie zabawę, stąd jej strój był skomponowany pod to. Z drugiej strony i w takim wydaniu pewnie chodzą dziewczyny na dyskoteki, więc wszystko możliwe. Poza boską bronią, wzięła jeszcze dwa pistolety, które sprytnie ukryła. Z łukiem byłoby gorzej, więc ten pomysł sobie odpuściła. Niewiele później spotkali się w umówionym miejscu i ruszyli do Portland.
Szła pewnie ulicami miasta rozglądając się w poszukiwaniu wspomnianego klubu nocnego. Ona też nie miała zamiaru bawić się w zwiedzanie miasta, bo ją tutaj interesowała jedna rzecz. Śmierć jakiejś gnidy. Nie przejęła się też słowami, że może tam być więcej członków NoGods. Zabiła dwóch wzięta z zaskoczenia i rozpaczając jednocześnie nad śmiercią Eryka. Nie bała się paru cwaniaków.
- Nie mam zabawy w zabijaniu przypadkowych osób, ale jak wejdą mi w drogę to będą sami sobie winni - odpowiedziała na jego prośbę nie bardzo wiedząc z kim on tam niby chciał gadać. Przecież to raczej nie tak, że koleś się sam podda. Poza tym córka Melinoe nie była głupia. Nie rzuci się na niego, jak tylko mignie jej morda mordercy. Musiała poznać otoczenie, potencjalne niebezpieczeństwa, zaobserwować czy jest jedynym półbogiem. Może i była cholernie pewna siebie, ale nie była idiotką.
- Nie zrobię, ale ty też nie rób - zagroziła mu palcem, gdyby chciał ją zrobić w bambuko i wrzucić w jakąś pułapkę. Co prawda nie sądziła, ale nie miała stuprocentowej pewności. Nie z nim, nie dopóki faktycznie się nie wykaże. Po kilku minutach wskazała na świecący napis w oddali ukazujący ich cel.
- Może nie wchodźmy razem? Ciebie prędzej rozpoznają. Jakbyś miał kłopoty, to ci pomogę. Ja znajdę dobre miejsce do obserwacji typa i jego otoczenia - rzuciła cicho, bo nigdy nie wiadomo czy w pobliżu tego przybytku nie kręcili się już herosi. Co prawda nie pytała w jakich stosunkach odszedł z NoGods i jak mogą go tamci potraktować, ale skoro chciał rozmawiać, to raczej zabić go nie chcieli.
Do klubu weszła jako pierwsza od razu szukając oprawcy - bez problemu go rozpoznała, takich gęb się nie zapomina - a następnie idealnego miejsca do jego obserwacji.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Nie 16 Sty 2022, 18:16

Jellal spojrzał tylko na Jade, uśmiechając się ironicznie do niej nieznacznie.
- Wielu NoGods mówiło podobnie - przestrzegł ją, bo choć blondynka mogła nie dostrzegać tej zależności, tak Fernandes już wielokrotnie widział jak przesuwanie granic kończyło się rzeźnią. Niejeden heros mówił, że nie ma uciechy z zabijania innych i robi to tylko w ostateczności lub przypadkiem. Po jakimś czasie tych ostateczności czy przypadków było zdecydowanie zbyt dużo, jak na taką ilość starć. Niech Grey nie idzie tą drogą, bo ona prowadzi tylko do zaświatów.
Na kolejną jej odpowiedź mimowolnie uśmiechnął się, ale tym razem szczerze. Zabrzmiało to tak, jakby Jade w swój, nieco sukowaty sposób właśnie powiedziała mu, że coś tam jej zależy i martwi się o niego. Może była to nadinterpretacja, ale z drugiej strony, czy ostrzegałaby go, gdyby jej to nie obchodziło?
- Dość już ich narobiłem, pora kilka odkręcić - spojrzał na nią wyraźnie sugerując, że tę wyprawę traktuje niejako jak część swojej drogi do odkupienia win, przynajmniej w oczach Jade. Dotąd myślał, że nie obchodziło go to, co córka Melinoe o nim myśli, ale przez ostatnie tygodnie dużo się zmieniło. Tak jak wcześniej mówił o tym, że była dla niego najbliższa, bo łączyła ich chora relacja, która tę bliskość definiowała, tak teraz pojawiły się zalążki sympatii. Miał nadzieję, że wzajemnej.
Skinął głową, zgadzając się z jej planem i wszedł do klubu sam, w ogóle nie martwiąc się o swoje bezpieczeństwo. Musiał być wyluzowany i pewny siebie, bo inaczej pierwszy lepszy dzieciak jakiegoś boga operującego na emocjach go zdemaskuje. Musiał więc znów stać się tym Jellalem, który wzbudzał respekt wśród innych członków NoGods.
Podszedł do stolika, przy którym siedziała grupa ludzi. Wśród nich był poszukiwany przez nich morderca Eryka, dwóch innych półbogów z NoGods: syn Njorda i syn Vidara oraz jakieś pięć pań do towarzystwa, które wykonywały tańce erotyczne dla całej trójki, a dwie dodatkowo obściskiwały się w tym czasie z celem i synem Vidara. Dopiero gdy Jellal stanął przed ich stolikiem, ci stracili zainteresowanie pracownicami klubu i natychmiast wstali, witając się tym samym z Fernandesem.
- Jellal, kopę lat! - krzyknął dość radośnie, choć może bardziej z racji hałasu w kierunku syna Gullveig potomek Vidara, po czym uścisnął mu dłoń. Pozostali byli mniej przyjaźnie nastawieni, choć to akurat wynikało z ich charakterów, nie byli zbyt wylewni, wystarczyły więc powitalne spojrzenia.
Syn Gullveig dosiadł się do nich, ale podziękował jednocześnie za usługi striptizerek, nie mając ochoty na takie ekscesy. Zamiast tego kontrolnie wzrokiem omiótł całe, dość spore pomieszczenie i gdy dostrzegł obserwującą ich Jade w oddali, udał, że tego nie widział. Najważniejsze, że znał jej pozycję. W tym czasie członkowie NoGods zaczęli go zagadywać, na stole pojawiły się kolejne drinki, w tym jeden dla Jellala oraz zaczęły się wspominki. Rozmowa wyglądała tak, jakby wcale Fernandes nie przygotowywał gruntu do ataku na syna Eola, który był jednocześnie mordercą Eryka.
W końcu ów morderca skinął w kierunku Jellala i wskazał głową na Jade, która na całe szczęście wyglądała teraz jak jeden z gości, odwróciła się bowiem w odpowiednim momencie i udawała niezainteresowaną, być może nawet wyczuła potencjalne zagrożenie i przyaktorzyła.
- Zaproś ją do naszego stolika i się z nią zabaw, my stawiamy - ach, czyli jednak pomylili ją z pracownicą. Tylko dlaczego, skoro była ubrana dość zwyczajnie?
Jellal podniósł się z sofy i oczywiście podjął grę. Ominąwszy kilku klubowiczów dotarł do miejsca, w którym stała Grey i podszedł do niej tak, by zasłaniał go częściowo filar.
- Nie pamięta cię. Myśli, że albo tu pracujesz, albo szukasz szybkiego numerku, więc mamy szansę podejść oboje - przyznał. - Pytanie tylko, czy udajemy, że jesteś mną zainteresowana czy obmyślamy inny plan? - spytał, by zaraz spojrzeć w kierunku swoich "przyjaciół" i uśmiechnąć się do nich zachęcająco, co miało niby znaczyć, że Jade jest już prawie jego. Fernandes nachylił się więc i wyszeptał do ucha córce Melinoe:
- Jeśli jest tobą zainteresowany, to będziesz miała szansę wyciągnąć go gdzieś... i wtedy zrobisz swoje - zasugerował, choć ta wersja planu trochę go niepokoiła. Nie chciał zostawiać Jade samej, tym bardziej z nim.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pią 21 Sty 2022, 22:02

- Jellal, nie mam zamiaru zabijać ludzi. Nie jestem hipokrytką. Miałam bardziej na myśli półbogów, którzy widząc konflikt stanęliby po niewłaściwej stronie - mając przed sobą człowieka, który z jakiegoś powodu broniłby tego dupka, zwyczajnie by sprawiła, aby stracił przytomność. Tylko i aż tyle. Ta misja była pomszczeniem morderstwa niewinnego człowieka, nie zamierzała przy tym robić tego samego.
Jellal całkowicie błędnie odczytał jej reakcje, bo jej przecież rozchodziło się o zdradę i po raz kolejny stanięcie po stronie NoGods tym samym wpuszczając ją w śmiertelną pułapkę. Niemniej w żaden sposób nie zasugerował jej choćby jak odczytał jej odpowiedź, więc blondynka nawet nie zakładała innej wersji jak właściwa. Każdy słyszał co chciał, standardowo.
Jade szybko znalazła idealną pozycję do obserwacji zajmując maleńki skrawek blatu i krzesło barowe, które miało chyba robić za prowizoryczny stolik. Zamówiła drinka u jednej z kuso ubranych kelnerek, by wtopić się w tłum i gdy już go dostała, popijała go z wolna przez słomkę lustrując otoczenie. Szukała przede wszystkim oznak ochrony tamtej trójki czy to w postaci herosów czy też ludzi. Subtelnie też obserwowała co się działo z Jellalem i jego towarzystwem licząc na to, że cokolwiek planował się powiedzie. Kwitnąć tutaj pół nocy nie zamierzała.
Choć patrzyła nieco obok nich, w pewnym momencie odwróciła spojrzenie jakby faktycznie była zainteresowana kimś, za kim podążała spojrzeniem. Po chwili jednak kątem oka dostrzegła, że Fernandes zmierza w jej kierunku.Nie spodziewała się jednak tego, co zaraz od niego usłyszała. Uniosła nawet zdziwiona brwi na to wszystko zastanawiając się czy jakimś cudem naprawdę ją pomylił czy jej wróg coś kombinował.
- Zagrajmy w jego grę. Mam na ciebie lecieć to będę, a może i faktycznie jego wyciągnę w ustronniejsze miejsce - szepnęła w odpowiedzi, co przy tym poziomie hałasu było słyszalne dla niego, ale dla reszty nawet herosów już nie bardzo.
Uśmiechnęła się więc zachęcająco i wystawiła w jego kierunku rękę, by mógł ją poprowadzić w "nieznanym" kierunku. W ostatniej chwili chwyciła jeszcze swojego na wpół pełnego drinka, by nie wciskali jej swojego szajsu. Cholera wie ile tego klubu kontrolowali i czy nie mieli specjalnych gestów na różne polecenia. Choć z drugiej strony jeśli brali ją za człowieka, to taka tabletka gwałtu sporo by ułatwiła. On by myślał, że kontroluje ją całkowicie, a byłoby zgoła odwrotnie. Jak tygrys przyczajony na swoją ofiarę.
- Cześć wszystkim - odparła wesoło obdarzając każdego z mężczyzn śmiałym uśmiechem. Wystarczyło, że Jellal posadził swoje dupsko na kanapie, a ona zajęła automatycznie miejsce na jego kolanach, choć i na sofie miejsce by się znalazło.
- Nie masz nic przeciwko, prawda? - spytała kusząco patrząc wesoło w oczy Fernandesa, by zaraz podrapać go po karku. Jakby na zachętę, choć nawet gdyby Jellal nie współpracował z nią teraz, to tylko głupi by się nie zgodził. Raczej wierni mężowie nie przychodzili w takie miejsca i nie składali "takich" propozycji.
Grey naprawdę się nieźle tutaj starała i miała nadzieję, że ci debile to łykną. Rozluźnieni pewnie sporą ilością alkoholu, tym miejscem i pewnie względnym bezpieczeństwem, który tu odczuwali, mogli być mniej uważni i to chciała ona przecież wykorzystać.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pon 24 Sty 2022, 12:57

Fernandes, choć wierzył Jade w to, że ta nie zapędzi się ze swoją zemstą, wiedział, że niektórzy ludzie potrafią ulec pokusie i kiedy już raz tego spróbują, nigdy nie zejdą z tej ścieżki. Mógł więc tylko mieć cichą nadzieję na to, że Grey nie zatraci się w tym szaleństwie i kiedy dokona zemsty, wróci do bycia sobą. Z drugiej strony, czy ów chęć sprawiedliwości nie była częścią jej jestestwa? Gdyby nie była, to najprawdopodobniej nie byliby tu dziś razem i nie polowali na konkretnych członków NoGods. Może więc córka Melinoe nie była tak nieskazitelna, jak mogło się na początku wydawać? Jasne, wszyscy wiedzieli, że Jade po części dopięła swego i zlikwidowała pozostałych morderców z wyjątkiem Jellala oraz ich dzisiejszego wroga. Tylko dość luźno to przechodziło wszystkim przez gardła, ale wiadomo... to NoGods. Oni sobie na to zasłużyli.
Jellala też zastanawiała ta kwestia, bo to było dość dziwne, że NoGods mogli wziąć Jade za pracownicę tego lokalu. Wyróżniała się pośród innych, kuso ubranych dziewczyn, więc albo była to podpucha, albo myśleli, że Grey jest tutaj od specjalnych usług. Ewentualnie była dla nich po prostu kolejną lasią, którą z jakiegoś powodu spędza tu swój wolny czas, najpewniej czekając na swojego sugar daddy. Nie pozostało im zatem nic poza podjęciem gry i sprawdzeniem tego, czy rzeczywiście wrogowie są tak durni, by wziąć blondynkę za kogoś z wyżej wymienionych.
Bez krępacji złapał ją za rękę i podprowadził do loży, w której siedzieli pozostali członkowie NoGods, który od razu zaczęli obłapiać ją wzrokiem. Widać było jak na dłoni, że podobała się wszystkim, a potwierdził to tylko mały grymas niezadowolenia, który pojawił się na ich gębach wraz z chwilą, kiedy Jade usiadła synowi Gullveig na kolanach.
- Nie mam - powiedział pewnie, uśmiechając się w jej kierunku zalotnie. Jasne, że nie miał jej zamiaru podrywać, ale musiał utrzymywać pozory zainteresowania, by zaraz któryś z jego "kolegów" nie wyczuł okazji.
I jak na zawołanie, jeden z NoGodsów sięgnął ręką do kolana Jade, które zaczął głaskać. Jellal udając podirytowanego, odepchnął jego rękę pewnym ruchem i objął od razu Grey tak, jak gdyby traktował ją jak swoją własność, której nie należy tykać.
- Zajmij się swoimi - brzmiało to dość groźnie, nawet jak na "przyjacielską" przestrogę. Należało jednak wysunąć pytanie: czy Fernandes tak dobrze grał czy naprawdę nie spodobało mu się to, że ktokolwiek dotyka córkę Melinoe?
Syn Eola zaśmiał się głośno.
- Nic się nie zmieniłeś. Nigdy nie lubiłeś się dzielić - Jellal tylko spojrzał na niego z pewnością bijącą na kilometr, po czym przeniósł wzrok na Jade.
- Będę twoim rycerzykiem dzisiaj. Nagrodzisz mnie jak na dobrą księżniczkę przystało? - brzmiało to dwuznacznie i bezczelnie, ale musieli podjąć tę grę, by nikt się nie połapał, że łączy ich coś więcej niż tylko fizyczne zainteresowanie sobą, które okazywali od kilku chwil.
W tym czasie tancerki zaczęły prawdziwy show dla pozostałych NoGods, jak gdyby w odpowiedzi na tą krótką scenkę. Czy Jellal był zazdrosny o to, że pozostali niemal rżnęli się już w tej loży z pracownikami? Nic a nic. Najważniejsze było to, że przekaz dotarł i nikt już nawet nie dotknął Jade odkąd Fernandes wyraźnie zaznaczył, że nie wchodzi się na jego terytorium.
- Księżniczko - rzucił kpiąco w stronę córki Melinoe syn Eola. - Przedstawiłaś nam się? Jeśli tak, to powtórz tym razem głośno, inaczej cię zmuszę - niby ton był przyjacielski, ale było to podsycone taką wrogością, że cały przekaz wydał się wręcz niepokojąco psychopatyczny.
Jellal zerknął tylko kątem oka na blondynkę i pomasował ją po kości ogonowej, jak gdyby chciał dodać jej otuchy.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pon 24 Sty 2022, 15:03

Jade nigdy nie uważała siebie za nieskazitelną. Prawda jednak była taka, że obóz lekko podchodził do jej morderstw herosów z dwóch powodów. Po pierwsze to byli NoGods, a po drugie i chyba najważniejsze była to samoobrona. To oni włamali się do jej domu, zaatakowali jej faceta, a następnie ją samą. To nieco zmieniało perspektywę, bo kto by nie bronił swoich bliskich i swojego domu? Grey nie była szczególnie konfliktową osobą na co dzień, ale jak już zajdziesz jej za skórę, to masz spory problem. Umiała jednak nad sobą panować, więc nie rzucała się bezmyślnie teraz na ostatniego sprawcę jej cierpienia.
Minimalnie odsłonięty brzuch, a ci już w niej widzieli co najmniej latawicę? Może rzeczywiście przypominała "ekskluzywną" prostytutkę, gdy nie świeciła dupą, a jednocześnie jej atuty były dość dobrze podkreślone. Miała jedynie nadzieję, że jej nie rozpoznał syn Eola i oboje nie wchodzili teraz w paszczę lwa. Była przygotowana na to, więc cały czas była gotowa do walki, jednak liczyła na zgoła inny scenariusz. Jade wolała zrobić gościowi niespodziankę.
Grey nie lubiła czuć się jak kąsek mięsa, rzecz którą można posiąść i z reguły tacy wywoływali w niej odruch wymiotny. Niemniej umiała grać, nauczyła się tego żyjąc pośród ludzi i zgrywając zwykłego szaraczka. Była niezła i jeżeli NoGods naprawdę jej nie znali, to raczej się po jej zachowaniu nie poznają, że też jest półbogiem.
Uśmiechnęła się zadowolona, jakby osiągnęła swoje, gdy Jellal pozwolił jej pozostać na swoich kolanach. Jade nie zareagowała w najmniejszym stopniu na dłoń na kolanie, jakby wisiało jej to, kto ją dotyka. Szkoda jednak, że nie był to przyszły trup, bo mogłaby coś szybko ugrać.
- Jaki władczy - mruknęła pochylając się nad uchem Fernandesa. "Szeptała" tak, by pozostali mogli usłyszeć to zadowolenie czy wręcz podniecenie w jej głosie. Zaraz po tym powróciła do poprzedniej pozycji obserwując całe towarzystwo przy stoliku.
- Wiesz, ja raczej jestem z tych, co jakimś cudem zawsze pakują się w kłopoty. Nie wiem więc czy jeden rycerzyk da sobie radę - tu spojrzała na syna Eola i puściła mu oczko, jakby chciała mu zasugerować zainteresowanie i nim. - Ale obiecuję, że tak ci jeszcze nikt niczego nie wynagrodził, jak ja to zrobię - rzuciła pewnie patrząc już prosto w oczy Jellala. Przygryzła lekko swoją dolną wargę, w międzyczasie przejeżdżając paznokciem po tej jego.
Blondynka przylgnęła do szyi Fernandesa, delikatnie przygryzając płatek jego ucha i pieszcząc go w ramach "zapowiedzi" tego, co nastąpi później. Wszystko to dopiero przerwał głos jej wroga. Jade spojrzała na niego i zaśmiała się serdecznie, jakby była w stu procentach przekonana, że mężczyzna żartuje.
- Zabawny jesteś - rzuciła wesoło, by niemal od razu dodać. - Jestem Emily - wybrała jedno z najpopularniejszych imion nie chcąc używać swojego w obawie, że jakąś lampkę może to zapalić w jego głowie.
- Twój kolega jest jakimś ważniakiem? Nie chcę zaliczyć wtopy - spytała "szeptem" Jellala chcąc  nieco połechtać ego syna Eola. Jade domyślała się, że "zmuszenie" nie było kwestią miłej pogawędki i sztuki negocjacji, a boskich umiejętności kogoś z nich. Jade cieszyła się, że jej pasywka była taka, że nikt jej nie odczuwał. Inaczej cały plan ległby na samym początku.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pon 24 Sty 2022, 16:48

Fernandes nie spodziewał się demaskacji, bo żaden z obecnych członków NoGods nie posiadał zmysłu strategicznego, toteż bardzo łatwo było nimi manipulować. Jasne, że dziecko Vidara było problemem, bo w każdej chwili mógł użyć swojej perswazji, ale na całe szczęście dla nich, był on zbyt zainteresowany erotycznymi tancerkami, które dawały mu teraz pokaz. Prawdę powiedziawszy, wydawał się być najmniej zaintersowany spotkaniem z Jellalem i Jade ze wszystkich, co oznaczało w zasadzie tyle, że nie będzie się jakoś stosunkowo mocno w to angażować. Mieli więc jakąś przewagę, choć z drugiej strony, zawsze mogli tworzyć pozory i tak naprawdę analizować ich w jakiś sposób od samego początku. W końcu skończonymi debilami nie byli. Chyba...
Mimo odgrywania tych przedziwnych ról, Jellala przeszły ciarki gdy najpierw Grey szeptała mu do ucha przyjmując ten charakterystyczny dla niej w trakcie podniecenia ton, a później przeszły go jeszcze bardziej, gdy przygryzła wargę, dotykała palcem jego ust, aż w końcu przygryzła płatek jego ucha, który zaczęła pieścić. Od razu pomyślał, że Grey mocno się wczuła, ale to dobrze o niej świadczyło, bo najwidoczniej wszyscy uwierzyli w tę słodko-głupio-cukierkową wersję córki Melinoe, której jedynym zadaniem było dogadzanie im w zamian za kolejne drinki, które pojawiały się na stole.
Jellal nie mógł jednak dać po sobie poznać, że naprawdę podnieciła go ta gra Jade, dlatego też kiedy się od niego odsunęła, spojrzał na nią bardzo pewnie, a jednocześnie z pewną dozą arogancji.
- Poprzeczka jest postawiona wysoko, księżniczko - uśmiechnął się zawadiacko, by zaraz przenieść spojrzenie na członka NoGods.
- Ważniakiem? Można tak powiedzieć - nie zamierzał zdradzać ich przykrywki, dlatego też nie mówił nic o pozostałych półbogach w towarzystwie, póki oni sami nie chcieli się czymś podzielić. Musieli utrzymywać przecież taką wersje, że Jade, czy może raczej Emily nic o nich nie wie, a syn Gullveig nie jest skory do pomocy, skoro sam z tego nic nie ma.
Wtem syn Eola uśmiechnął się kusząco w stronę Grey i poruszył wymownie brwią.
- Mądrze jest ubiegać się o moje względy. Jeszcze mądrzej jest być jedną z moich kobiet - był bezpośredni i arogancki, ale doskonale wiedział, na co może sobie pozwolić. Tym lepiej, że nie wykminił podstępu. I choć Fernandesowi nie podobał się ton, w jakim półbóg zwracał się do jego znajomej, tak poza prychnięciem nie zareagował na to w żaden inny sposób. Czemu on w ogóle poczuł się zazdrosny o nią? Jak gdyby w ogóle była szansa na to, że córka Melinoe zwróci na oprawcę swojego ex uwagę.
- Nie obchodzi mnie czy tu pracujesz czy nie, zatańcz dla mnie - rzucił pewnie w stronę Jade, by następnie jeszcze bardziej rozłożyć nogi. Zasugerował tym samym, by blondynka od razu znalazła się między nimi i rozpoczęła taniec. Jellal znów kątem oka spojrzał na Grey i będąc ciekaw jej reakcji zostawił furtkę: albo zatrzyma ją przy sobie pod pretekstem niechęci do dzielenia się, albo Jade po prostu zatańczy dla NoGodsa, a on będzie udawał kompletnie niezainteresowanego tym. Wszystko zależało więc od niej i od jakiegoś znaku, który wyraźnie mu zasugeruje, co córka Melinoe chce konkretnie zrobić.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 25 Sty 2022, 12:19

Jade łatwiej w jakiś sposób było udawać z Jellalem, niż jakby miała upolować na jakiegoś przypadkowego typa z ich otoczenia. Nie była kobietą łatwą (choć z pozoru jej kontaktu z Fernandesem mogły sugerować coś innego) i znacznie ciężej jej byłoby udawać z przypadkowym typem, który wcale by nie myślał, że ona to robi dla szopki, a naprawdę chce go zaspokoić, jakby to było jej jedynym celem w życiu.
- Nic, z czym sobie nie poradzę - mruknęła pewna siebie do Jellala, by zaraz przenieść zaciekawione spojrzenie na syna Eola, którego właśnie “przedstawiał”. Przechyliła nawet nieco głowę, jak na stereotypową, głupiutką i zaciekawioną laskę przystało przyglądając mu się dłużej.
- Jedną z? Nie wiem czy mnie to interesuje - odparła, po czym postukała się w zamyśleniu palcem po ustach, jakby faktycznie coś chodziło jej po głowie. Spojrzała też ku górze, dzięki czemu mogła odpocząć od patrzenia na tego pajaca, na którego sam widok i gadkę robiło się Jade niedobrze. W końcu jednak wróciła do niego spojrzeniem. - Z drugiej strony mogłoby być to ciekawe doświadczenie - odparła i jakby na potwierdzenie przytaknęła sama sobie lekko kilka razy, by zaraz posłać mu szerszy uśmiech. Ochyda.
Uniosła jedną brew na niemalże rozkaz syna Eola przez sekundę czy dwie debatując ze sobą jak to rozegrać. W końcu sięgnęła po swojego drinka, z którego upiła nieco jak na zabawową dziewczynę przystało, po czym z gracją wstała. Oblizała usta i stanęła między nogami sprawcy, lecz zamiast tańczyć, powoli nachyliła się nad nim tak, by jej usta znalazły się przy jego uchu. Marzyła o tym, by strzelić mu w ten głupi ryj, ale zamiast tego szepnęła.
- Pod warunkiem, że później zabawisz się ze mną i tym drugim. Na raz. Nie interesuje mnie, że nie lubi się dzielić. Chyba przekonasz kolegę, że to dobry pomysł? - mruknęła wręcz niczym rasowa kotka, po czym odchyliła się i puszczając mu oko rozpoczęła bujanie w rytm muzyki mając nadzieję, że nie będzie jej dotykał, bo może nie wytrzymać i łapy mu połamać.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 25 Sty 2022, 14:40

Fernandes z lekkim niepokojem spoglądał na całą tą sytuację, bo była ona bardzo niebezpieczna. Teraz dużo zależało od odpowiedzi Jade, która dobrze udawała głupiutką i naiwną Emily. Jellal liczył na to, że pozostali NoGods łykną tą wersję i będą mogli przeprowadzić choćby skrytobójczy atak na syna Eola, jeśli tego wymagałaby sytuacja. Mimo wszystko jednak z pewną dozą irytacji przyjmował kolejne słowa wroga, który zaczynał pogrywać sobie z Grey tak, jak miał w zwyczaju to robić jeszcze za czasów wspólnego pobytu w NoGods. Niby nie przejmował się losem Jade, bo wspólne polowanie na mordercę było tylko przysługą, która miała nieco ulżyć jego sumieniu, ale im dalej w las, tym więcej zazdrości zaczął odczuwać.
Jego uwaga zintensyfikowała się w momencie, kiedy córka Melinoe zeskoczyła z jego kolan i znalazła się we wskazanym przez NoGodsa miejscu. Serce zabiło mu mocniej i bynajmniej nie z powodu satysfakcji, a złości. Nie chciał, by Jade tańczyła dla niego, ale musiał się powstrzymać od jakichkolwiek komentarzy, by nie spalić ich przykrywki. Przywdział więc maskę obojętności i przymknął oczy, nie interesując się zupełnie tym, co właśnie miało tu miejsce. Dodatkowo skrzyżował ręce na klatce piersiowej, jakby to w jakiś sposób miało pomóc mu utrzymać image obojętnego gostka.
Marcus, syn Eola był zachwycony tym, co zrobiła Jade, ale postanowił wskazać jej miejsce w szeregu, dlatego też od razu odniósł się do jej propozycji.
- Nie bądź taka pewna siebie, księżniczko - rzekł kpiącym tonem. - Może pozwolę ci zrobić mi dobrze, jeśli się spiszesz z tańcem - był piekelnie pewny siebie. - Potem niech Jellal sobie ciebie poużywa - brzmiał tak, jakby cała ta wersja była już ustalona z góry. Jade więc musiała przygotować inny plan, bo najwidoczniej Marcus nie był zainteresowany trójkątem ani nawet seksem z tajemniczą Emily.
- Nie będzie żadnego loda - rzucił nagle Jellal, pierwszy raz angażując się w tą rozmowę. Sam nie wiedział, czemu to zrobił, ale nie gdzieś tam w środku bardzo irytowało go zarówno to, jak syn Eola traktował Jade, jak i to, że myślał o niej w ogóle w kontekście jakiejś prostytutki. Na to Marcus zareagował zdziwieniem i bezczelnym uśmieszkiem.
- Jesteś tego pewien, Jellal? - morderca Eryka wyciągnął rękę i złapał Grey za pośladek w momencie, kiedy ta kołysała się przed nim akurat tyłem. - Teraz to już na pewno mi obciągnie - rozlużnił się ponownie na loży i rozłożył bardziej nogi, jednocześnie pstrykając palcami przed Jade i wskazując jej palcem podłogę. - Nie krępuj się - wiadomo czego oczekiwał.
Jak na to z kolei zareagował Jellal? Początkowo trochę się zdenerwował, ale zaraz się uspokoił i znów był diabelnie pewny siebie.
- Niech sama wybierze, którego z nas woli - zasugerował, jednocześnie dając wyraźnie do zrozumienia Marcusowi, że jeśli ten nie uszanuje jego decyzji, to może z tego wyniknąć konflikt. A z Fernandesem nikt raczej nie chciał być skonfliktowany, nie przy jego destrukcyjnych zdolnościach.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Sro 26 Sty 2022, 13:45

Jade liczyła na to, że ten cyrk zaraz się zakończy i we trójkę pójdą w jakieś ustronniejsze miejsce, gdzie szybko załatwią sprawę z tym pajacem. Im dłużej była w jego towarzystwie, tym dłużej ją palce świerzbiły, ale miała wrażenie, że to nie tylko jego widok, ale też kogoś aura. Wiedziała, że jest to syn Eola, więc to uczucie musiał wzbudzać jeden z pozostałych. Nie analizowała chwilowo kto był kim, bo liczyła, że koledzy co najwyżej znajdą trupa, gdy ich już w mieście nie będzie.
Grey nie było potrzeba by wiedzieć, że gościu jest palantem, ale sądziła, że kogoś takiego zainteresuje tego typu układ. Przynajmniej na kilka pierwszych chwil dopóki się nie znudzi. Sądziła, że ktoś tak popaprany będzie się rajcował uległością zabawowej Emily, ale jednak nie. Musiała jednak włożyć sporo sił, by ugryźć się w język, zamiast wyrwać typowi ten jego prosto z gardła. Nie mogła się jednak powstrzymać od prychnięcia i spojrzenia na niego z góry jak na kogoś niepoważnego. Na całe szczęście do akcji wkroczył Jellal, na którego zerknęła blondynka z pewną ulgą, ale też i ciekawością.
Kiedy jednak Marcus złapał ją za pośladek, nie wytrzymała. Ostatkiem sił powstrzymała się od wjebania mu swojego miecza w oko, ale zamiast tego lekko jak na ludzką, drobną kobietę przystało, złapała go za nadgarstek, by następnie zrobić go puścić. Zrobiła krok do przodu i obróciła się w jego kierunku.
- Na to się nie umawialiśmy - rzuciła puszczając do niego oczko, choć można było wyczuć delikatne poirytowanie Emily. Znowu wyrwało jej się prychnięcie, gdy syn Eola wskazał na podłogę. Spojrzała na Jellala i bez zastanowienia usiadła na jego właśnie kolanach.
- Takie teksty to do swoich dziwek możesz sypać chłopaczku. A obciągnąć to ci może co najwyżej twój kolega - wskazała głową na syna Njorda, który siedział bliżej. Nie powinna tak mówić, ale nawet zabawowa Emily miała swój honor. To, że miała ochotę na przygodny seks wcale nie oznaczało, że każdy facet może traktować ją jak dziwkę.
Zaraz skupiła się na Jellalu, do którego przylgnęła mocniej, jak gdyby przeczuwała, że typowi te teksty mogą się raczej nie spodobać.
- To jak rycerzyku? Ty zdaje się, że umiesz traktować kobiety z szacunkiem. Zostaniesz więc później wynagrodzony - uśmiechnęła się szerzej i cmoknęła go w policzek. Teoretycznie całą swoją uwagę skupiła właśnie na nim pokazując dosadnie jak ma syna Eola w dupie. Prawda była taka, że była spięta i gotowa do ataku kątem oka cały czas obserwując pozostałe towarzystwo.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Sro 26 Sty 2022, 14:28

Jellal obserwował całą tą sytuację mimo udawanej obojętności. Doskonale opanował taki sposób patrzenia, dlatego też jego gra została odebrana dokładnie tak, jak on tego chcial. Miał więc cały czas oko na Jade i Marcusa, którzy chyba coraz mniej przypadali sobie do gustu (dziwne, nie?). Jednocześnie miał na uwadze to, że syn Eola należał do bezczelnych i prowokacyjnych typów, dlatego też skarcił się w myślach za to, że zamiast w drodze do loży opowiedzieć kluczowe kwestie o ich potencjalnych przeciwnikach, przebrnęli przez niemal cały lokal bez słowa. Tutaj popełnił ogromny błąd, bo gdyby Grey była na to gotowa, być może aż tak by się nie podpaliła, gdy tylko Marcus zaczął coraz śmielej sobie poczynać.
Był gotów zareagować w każdej chwili, dlatego też w perspektywie miał już wszystko: sięgnięcie po boską broń, użycie mocy czy nawet szybkie morderstwo poprzez poderżnięcie gardeł wszystkim. Widząc zachowanie Marcusa, powoli zaczął się uspokajać, bo ten tak naprawdę nie przejął się całą tą szopką Emily, która była rzecz jasna słuszna. Fernandes doskonale wiedział, że syn Eola myślał w pierwszej kolejności fiutem i że nie odpuści okazji do zaliczenia kogoś takiego jak Jade. Zatem to nie musiałbyć wcale koniec tej krótkiej scysji, jeśli Marcus nie zamierzał odpuścić.
Powitał na swoich kolanach Jade, obejmując ją od razu w dość znaczący sposób. Chciał tym gestem podkreślić, że to jego "własność" i że nikt nie ma prawa jej tykać. By jednak nie wyjść na zbytnio zainteresowanego blondynką, syn Gullveig spojrzał na nią nieco podejrzliwie z małym uśmieszkiem symbolizującym pewność siebie.
- To zależy, czy są grzeczne - odparł kuszącym tonem. - I jak całują - dodał nieco odważniej, co było dość dziwne, bo w tym momencie... on tak naprawdę nie grał. Naprawdę chciał pocałować Jade i wiedział to już w chwili, gdy ta tymczasowo zeszła z jego kolan, by "zatańczyć" dla Marcusa. Był o nią zazdrosny i zaczynało go to martwić, bo choć całe te spotkanie wyglądało bardzo realistycznie, tak nie do końca mieli chyba taki plan. Z drugiej strony... jak lepiej uwiarygodnić tę scenkę, jak nie okazaniem zainteresowania w fizyczny sposób?
Zanim Jade mogła dojść do głosu, odezwał się syn Njorda, który dotąd nie był jakoś mocno zainteresowany całą tą sytuacją:
- Widzisz Marcus? Droga do loda to czasami też komplementy - zaśmiał się od razu głośno, a syn Vidara wtórował mu w tym. Nawet Fernandes parsknął śmiechem, bo żarty z syna Eola zawsze były w cenie.
Marcus tylko spojrzał na wszystkich jak spod byka i zaraz wrócił do zabawiania się z jedną z tancerek, której zaczął wkładać ręce tam, gdzie żaden klient nie powinien. Jellal w tym czasie zajął się rozmową o pierdołach z Jade, utrzymując tym samym całą narrację, którą ustalili chwilę wcześniej. Pochylił się więc tak, by powiedzieć jej coś do ucha.
- Marcus ma strasznie słabą głowę, spróbuj go upić... - zasugerował tylko, by zaraz odsunąć się, uśmiechnąć kusząco i nawet oblizać usta tak, by postronni myśleli, że Fernandes właśnie powiedział coś zbereźnego do córki Melinoe.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Sro 26 Sty 2022, 23:21

Jade nie cierpiała tego typu facetów i najchętniej wyrywałaby im jaja przy samej dupie. Dodając do tego fakt, że był to ktoś, o kogo mordowaniu marzyła, to trzeba przyznać, że bardzo dobrze trzymała się swojej roli. Niemniej nawet wykreowana Emily musiała się oburzyć, bo nie była jedną z prostytutek tego burdelu, które tuż obok zajmowały się pozostałymi herosami nie zważając na nic i nikogo wokół. To trzeba być wyprutą z jakichkolwiek oznak samoposzanowania.
Emily była głupiutka, a więc i gotowa “przebaczyć” jeśli ten wykaże się skruchą. Oczywiście pod warunkiem, że we trójkę pójdą gdzieś na stronę, bo jeżeli miało odbyć się bez wielkich zadym, to właśnie to musiało się wydarzyć. Inaczej zginie cała trójka tutaj i cholera wie kto jeszcze. Nie żeby jej było żal pozostałych członków NoGods, bo nie wątpiła w to, że na pewno na śmierć zasłużyli, zwłaszcza wciąż trzymając z synem Eola.
Uniosła brew, a na jej twarzy pojawił się podobny uśmiech jak u niego. Co prawda w pierwszej chwili zdziwiło ją to zagranie, ale szybko zrozumiała, że nawet Jellal musi trochę zgrywać cwaniaka, by wpasować się w to towarzystwo. Wstała więc na moment tylko po to, by usiąść na jego kolanach jednak tym razem nie bokiem, a okrakiem przodem do niego.
I już miała zmierzać do pocałunku, gdy wtrącił się inny z herosów. Ona sama w głupkowatym uśmiechem wywróciła oczami niby to rozbawiona, ale jednak i zażenowana, że naprawdę myślą, że o jakimkolwiek lodzie tu może być mowa. Po krótkiej przerwie wróciła do tego, co planowała, by podtrzymać ten cały obraz.
Patrzyła mu w oczy i powoli się zbliżała jednocześnie wsuwając palce jednej dłoni w jego włosy. W końcu wpiła się w jego usta mocno i namiętnie, bo przecież taka Emily nie będzie zbyt grzecznie i delikatnie całować. Trwało to jednak dość krótką chwilę, po której odsunęła się zadowolona z siebie.
- Taki przedsmak - puściła mu oczko, by omieść spojrzeniem pozostałych i zaraz wrócić do swojego rycerza spojrzeniem, jakby ją olśniło. - Jellal? Nigdy takiego imienia nie słyszałam. Brzmi egzotycznie - uśmiechnęła się szerzej, jakby teraz zabawowej Emily niegrzeczne myśli przyszły do głowy.
Jako, że uwaga spadła, mogli poudawać luźną gadkę między dwoma nieznajomymi osobami - między innymi o jego imieniu, bo przecież Emily wydawała się nim zafascynowana.
Przygryzła dolną wargę, jakby to co Jellal jej wyszpetał, nieźle ją rozgrzało. Odchrząknęła też i sięgnęła po swojego drinka zgodnie z teorią, że musi ochłonąć.
- Hej, tak się do niej ślinisz, że wyglądasz na spragnionego - rzuciła nieco prowokacyjnie do syna Eola, ale na twarzy miała sympatyczny uśmiech i gdy tylko na nią spojrzał, puściła mu oczko i wskazała na jego pełną szklankę z drinkiem. Na jego nieszczęście ona miała za to zajebistą głowę.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Czw 27 Sty 2022, 09:56

Jellal spodziewał się, że Grey nie przepada za takimi zagrywkami, dlatego też miał obawy dotyczące ich przykrywki. Z jednej strony była Jade, która za każdy taki gest w innych ukolicznościach urwałaby gościowi jaja, z drugiej Fernandes, którego - nie wiedzieć z jakiego powodu - zaczęła zżerać zazdrość. Jemu naprawdę nie podobał się w ogóle ten widok tańczącej przez kilka chwil Jade, jak gdyby uznawał ją za kogoś ważnego dla siebie. Zasugerował więc pocałunek, który był dobrym pretekstem do uwiarygodnienia przykrywki, ale jeszcze lepszym do tego, by chociaż na moment odrzucić te dziwne uczucie zazdrości. Nie żeby domagał się non stop jej uwagi, ale wybitnie nie na rękę było mu to, że poświęcała ją komukolwiek innemu w tej chwili. I alkohol nie miał tu nic do rzeczy.
Z nieudawanym zachwytem spoglądał na Jade, która właśnie przekręciła się na jego kolanach i usiadła na nim okrakiem, by zaraz wpić się w jego usta na krótką chwilę, ale na tyle intensywną, by zostawić go z zadowolonym uśmiechem. Córka Melinoe mogła uznawać to za kolejny element gry, ale on tego akurat nei udawał.
- Zatem bądź grzeczna - zasugerował nawiązując do poprzednich słów, że on nagradza tylko te grzeczne księżniczki.
Przez chwilę rozmawiali o pierdołach, miedzy innymi o jego imieniu, co zostało przez niego szybko wytłumaczone. Kiedyś doczytał, że jest to jedno z arabskich imion, a on sam urodził się w Arabii Saudyjskiej i ojciec postanowił nadać mu właśnie takie imię. Szybko do niego przywykł, a i posługujące się alfabetem łacińskim kraje nie miały problemu z translacją na swoje potrzeby, dlatego ostatecznie został przy Jellalu. Przy tym dużo lepiej było mu odpowiadać na część pytań, bo tak naprawdę mówił jej teraz całkowitą prawdę, o której być może wiedzieli pozostali członkowie NoGods. To uwiarygadniało jego wersję, co było im na rękę, choć żaden z wrogów raczej nie skapnął się, że Jade i Jellal konspirują przeciw nim w tej chwili.
Wziął do ręki drinka i upił kilka łyków, następnie spojrzał prowokacyjnie na Marcusa.
- Nie zaczepiaj go księżniczko - rzucił. - Mięczak ma słabą głowę - wiadomym było, że syn Gullveig podpuszczał wroga, by ten jak typowy, dumny facet chciał za wszelką cenę udowodnić, że ma głowę do picia alkoholu. I to podziałało, bo po kąśliwym komentarzu Marcus zintensyfikował proces spożywania napojów wyskokowych i dość szybko można było zauważyć przemianę, która w nim nastąpiła: język plątał mu się coraz częściej, ruchy były niedbałe i przez to czasem strącał coś ze stołu, a jego dotąd i tak bezwstydne obściskiwanie się z tancerką nasiliło się, więc tak naprawdę brakowało tylko opuszczenia spodni i rżnięcia się na wygodnej loży.
Fernandes zagadał jeszcze raz czy dwa Emily, by utrzymać pozory rozmowy, by zaraz nachylić się i znów szepnąć jej coś do ucha.
- To twoja szansa - widząc w jakim stanie jest Marcus, Jellal był już pewien swego i tego, że Grey pod byle pretekstem wyciągnie go z loży, o ile syn Eola będzie chciał ją przelecieć. To było pewne, bo niemal od początku rozmowy podkreślał, że jest nią zainteresowany w tym kontekście, więc nie powinno byc to problemem. Okoliczności temu sprzyjały, bo pozostali NoGods byli zajęci swoimi tancerkami, jednak oni zachowywali umiar w przeciwieństwie do Marcusa. Jade mogła więc wyciągnąć wroga do łazienki lub w inne odosobnione miejsce, a syn Gullveig po prostu przypilnuje pozostałych.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Czw 03 Lut 2022, 13:41

Jade nie widziała zazdrości Fernandesa traktując jego zachowanie jako grę pewnego siebie gościa, które oczekuje pewnych zachowań od dziewczyn typu Emily. W innych okolicznościach pewnie by go wyśmiała, ale nie sądziła też, by Jellal w innej sytuacji właśnie tak się zachował domagając się pocałunku. Kobieta tak naprawdę nie miała wyjścia, wchodząc w tą grę przeczuwała, że co by się nie działo, będzie musiała trzymać się swojej roli. I prawdę powiedziawszy było to cholernie trudne, ale głównie ze względu na syna Eola, a nie zachowanie jej towarzysza, który (wydawało się) próbował uwiarygodnić swoją, a przy okazji i jej rolę.
Skinęła lekko głową zadowolona słysząc o tym, że ma być grzeczna jakby naprawdę to wszystko do niezbyt mądrej Emily trafiało. Zastanawiała się jednak zerkając na pracownice czy one wiedzą z jakim diabłem igrają. Czy nie miały żadnego instynktu samozachowawczego, który biłby na alarm, że coś tu jest nie tak? Kto normalny grozi przy chęci poznania imienia czy tak traktuje pracowników uważając się za pana i władcę?
Okazuje się, że mogła nawet dowiedzieć się czegoś ciekawego o Jellalu, bo nie sądziła, żeby przy takiej pierdole kłamał narażając się tym samym na demaskację, gdyby jednak komuś z pozostałej trójki herosów mocno w głowie siadła historia dziwnego imienia. Jej nie pozostawało nic innego jak zgrywać zainteresowaną Emily całą jego osobą, co znowu takie trudne nie było. Syn Gullveig miał swoje zalety, a w obecnej sytuacji choć maskowane wybrzmiewały jeszcze bardziej, gdy miało się tak jak ona ich świadomość. Ta jej nienawiść siadła i nawet ciężko ją było tym nazywać, aniżeli pewną niechęcią czy zadrą, która jak drzazga pewnie będzie w niej tkwiła jeszcze długo, o ile nie zawsze. Okazywało się jednak, że nawet z tym jest w stanie z nim normalnie funkcjonować, a nawet mieć jakąś pokręconą i niewytłumaczalną relację.
Uśmiechnęła się rozbawiona na komentarz Jellala i przytaknęła mu z pozoru wracając do zainteresowania właśnie nim. Trudno jednak było powstrzymać rozbawienie, gdy Marcus jak typowy frajer zaczął robić dokładnie to, czego oni w tym momencie od niego oczekiwali. Ona sama sięgała po drinka za każdym razem gdy wyczuła spojrzenie syna Eola sugerując, że również całkiem sporo w siebie wlewa. Prawda była jednak taka, że ledwo moczyła usta, ale jej zachowanie trzeźwości również nieco podupadło, by trzymać się schematu. Stała się nieco głośniejsza, a przy tym posyłała coraz to śmielsze spojrzenia w kierunku wroga sugerując mu, że nadal jest nim zainteresowana.
- Muszę do toalety - rzuciła do Jellala i wstała z jego kolan, by pochylić się chwilę później nad Marcusem. - Jeżeli nadal masz ochotę, to zajmę się tobą jak należy, ale nie na widoku - powiedziała cicho i nieco “chwiejnym” krokiem odeszła w kierunku toalet. Miała nadzieję, że debil za nią pójdzie, dlatego czekała w środku przy umywalkach wcześniej upewniając się, że wszystkie kabiny są puste. Lepiej nie mieć świadków morderstwa jak ich mieć.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pią 04 Lut 2022, 13:40

Dobrze się stało, że Jade nie widziała tych jego zazdrosnych spojrzeń, bo jeszcze coś mogłaby sobie pomyśleć i wtedy dopiero byłby problem. Nie była ona objętna Jellalowi i wiedział on już to od dłuższego czasu. Istotą problemu była nieumiejętność sklasyfikowania ich relacji, która rozwijała się w swoim tempie i tak naprawdę była zupełnie różna od większości, które dotychczas mieli. Poznali się przecież w dość słabych okolicznościach, Fernandes zranił Grey i kilka lat później ta mogła się na nim zemścić, czego bardzo chciała, a czego ostatecznie nie zrobiła. Poszli razem do łóżka pod wpływem tych negatywnych emocji, by następnie przejść od nienawiści do niechęci, a teraz nawet okazywało się, że są w stanie spędzić wspólnie razem czas i nawet się dogadywać. Kto by przypuszczał, że tak to się potoczy?
Jego imię nie było tajemnicą, stąd też był gotów się tym podzielić. Były jednak takie rzeczy, które wolał zachowywać dla siebie. Wstydził się wielu rzeczy, które zrobił jako członek NoGods i obawiał się, że część z nich może wypłynąć podczas tego spotkania. Czy Jade zmieniła by o nim zdanie, gdyby dowiedziała się, że Eryk nie był jedyną osobą, którą syn Gullveig skrzywdził? Z jednej strony byłaby na to szansa, z drugiej wiedziała już o nim chyba najgorsze, więc skoro to nie było wystarczającą barierą do tego, by się nienawidzili, to co w takim razie będzie?
Wzrokiem omiótł przestrzeń wokół siebie, gdy Jade zaczęła wyrażać mocne zainteresowanie Marcusem, który był już podpity zgodnie z planem. Przede wszystkim obserwował pozostałych NoGods, którzy oddawali sie uciechom z tancerkami, ale zawsze przecież mogli pilnować syna Eola, gdyby ten przegiął pałę. Na szczęście żaden z nich nie potrafił czytać ani myśli, ani emocji, dlatego też ich przykrywka nie została spalona, bo Jellal grał dawnego siebie, a Jade postawiła na podtępawą laskę, której w głowie tylko fiu bździu.
Zareagował delikatnym skinienem głowy na jej oznajmienie o toalecie i zaraz potem rozsiadł się wygodnie, przybierając znów tą arogancką postawę, która dotychczas pozwalała mu utrzymywać ich grę. Kątem oka obserwował zatem jak córka Melinoe chwiejnym krokiem idzie w kierunku łazienki, a wcześniej też składa propozycję Marcusowi, która wiadomo jakiego rodzaju propozycją była. Odstawiał ich do momentu, w którym nie zniknęli oboje gdzieś za rogiem i od tej chwili Grey była zdana wyłącznie na siebie.
Jego w tym czasie postanowili zagadać pozostali NoGods, którzy dostrzegli kilka rzeczy.
- Jellal, zawsze miałeś wyrąbane na to... - odezwał się syn Vidara. - Ale ty naprawdę chcesz używać jej po Marcusie? Chuj wie, czy czegoś nie złapiesz - zaśmiał się głośno.
Fernandes spojrzał na byłego kompana, teraz już wroga i odrzekł spokojnie:
- Nie chcę jej. Zaliczę którąś z tamtych - wskazał podbródkiem na grupę dziewczyn, które chyba tak jak Emily zgubiły się w klubie nocnym, ale z racji atencji ze strony klientów, chyba szybko okazało się, że darmowe drinki skutecznie przesłonią im potencjalną niechęć do obserwacji innych kobiet tańczących na rurze.
- Nie podoba ci się? - spytał z udawaną ciekawością syn Vidara.
- Tego nie powiedziałem - przyznał spokojnie syn Gullveig, po czym zaraz ugryzł się w język.
- Więc dajesz wyjebać Marcusowi laskę, która ci się podoba? Zmiękłeś przez te lata - wzruszył ramionami i od razu odepchnął jedną z tancerek, która zrobiła przed chwilą coś, na co syn Vidara nie miał w ogóle ochoty. - Jeszcze raz i dostaniesz po pysku, szmato - warknął w jej kierunku, a ta wyraźnie przestraszona przeprosiła i wróciła do tańca, wykonując coraz to bardziej nerwowe ruchy.
- Za to ty nic się nie zmieniłeś - odparł z cynicznym uśmiechem Jellal, by zaraz obrócić się w stronę toalety, z której Jade jeszcze nie wracała. Zaczął też myśleć co się wydarzy, kiedy Grey wróci bez Marcusa na miejsce? Możliwe było, że dojdzie do starcia między nimi a pozostałymi NoGods, choć tego Fernandes wolał uniknąć.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Czw 17 Mar 2022, 11:49

Jade zdawała sobie sprawę, że nie była jedyną pokrzywdzoną (pośrednio) przez niego, ale wolała nie znać szczegółów innych spraw. Czym innym było zdawanie sobie sprawy, że takie były, a czym innym znanie ich szczegółów. To mogłoby wpłynąć na ich relację, bo niestety wiedza o takich rzeczach wpływa na ciebie czy tego chcesz czy nie.
Blondynka nie była pewna czy mężczyzna w ogóle za nią ruszy, więc trochę się zdziwiła, gdy nastąpiło to tak szybko. Na szczęście zgubiła go w tłumie, gdy przechodzili przez parkiet i dzięki temu mogła zrobić szybko mały rekonesans po kabinach.
Stała oparta o umywalkę, kiedy wszedł wreszcie jej wróg. Aż się uśmiechnęła na to, co zaraz go czeka, choć on pewnie inaczej to odebrał.
- Bądź tak miły i przekręć zamek - odparła słodko wskazując głową na drzwi, które właśnie się za nim zamknęły do całej toalety. Zamykanie ich było ryzykowne, bo ktoś z zewnątrz może się zorientować, ale nie tak jak wejście przypadkowej osoby i zobaczenie jak morduje innego “człowieka”.
Uśmiechnęła się zachęcająco, gdy to zrobił i od razu skierowała wciąż chwiejny krok w stronę jednej z kabin. Wskazała mu miejsce na tronie chwytając go od razu za pasek spodni, który zaczęła rozpinać. Gdy spodnie opadły na dół, a Marcus usiadł na desce, Jade czy raczej Emily spojrzała na niego ze słodkim uśmiechem.
- Czy mogę usiąść i ciebie pocałować? Coś czuję, że potrafisz to robić - niemal zaskomlała błagalnie mając nadzieję, że zgodzi się na taką bliskość. Im będą bliżej, tym szybciej ostrze wbije się w jego ciało nie dając czasu na reakcję. Gdy jej pozwolił z ostrożnością usiadła okrakiem i w tym czasie wydarzyło się kilka rzeczy.
Subtelnie przejechała dłonią najpierw po jego policzku, a następnie zatrzymała ją na szyi. Drugą sięgnęła do tyłu, do swojego buta, choć mogło to wyglądać jakby pijana próbowała zrzucić kurtkę. Zbliżyła jednocześnie usta do jego i gdy ten przyciągnął ją, by gwałtownie pocałować, stało się kilka innych, gwałtownych rzeczy.
W dłoni, która spoczywała na jego ciele, pojawił się jej boski miecz, który z racji bliskości od razu wbił się w nią rozrywając aortę. Jednocześnie drugą dłonią wyciągnęła z wysokiej cholewki buta mały pistolet i strzeliła Marcusowi trzy razy prosto w głowę.
Z obrzydzeniem podniosła się z jego ciała i patrzyła chwilę na to, jak się martwe ciało wykrwawia, by strzelić raz jeszcze, tym razem w klatkę piersiową i splunąć na niego.
Po tym schowała broń na swoje miejsce i nie przejmując się tym, że jest w krwi - w końcu z aorty tryska - otworzyła drzwi do łazienki z ulgą przyjmując, że nikt za nimi nie stoi. Może ktoś poszedł po obsługę a może miała tyle szczęścia, że w ciągu tych kilku minut nikt nie chciał skorzystać?
Miała jednak nadzieję, że Jellal dobrze obserwował otoczenie, bo Jade chyłkiem kierowała się w stronę wyjścia dość spokojnym, ale pewnym i szybszym krokiem. Jak mężczyzna nie chciał jatki (bo ona chętnie i dwóch pozostałych by zabiła), to musiał jakoś prędko się wydostać zanim ktoś podniesie raban. Seks w toalecie łącznie z lodem mógł trwać chwilę, więc teoretycznie nie powinni towarzysze jeszcze się zorientować.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pią 18 Mar 2022, 13:09

Chłopak martwił się o Jade, bo Marcus był nieobliczalny i tak jak mógł wyrazić chęć pójścia z nią na domniemany szybki numerek, tak mogło to się skończyć w różny sposób. Mimowolnie więc cały czas zerkał w stronę kabin, a każda kolejna sekunda, która mijała, coraz bardziej go niepokoiła. Wiedział, że Grey jest dużą dziewczyną i teoretycznie nie powinien się o nią martwić, ale znał też specyfikę ich wroga i tutaj pojawiało się wiele wątpliwości. Wszystko to robił jednak z odpowiednią dyskrecją, by pozostali członkowie NoGods nie nabrali większych podejrzeń, póki co przecież zaprezentowali tylko lekceważącą postawę dotyczącą brania przez Fernandesa "ochłapów".
Kiedy Marcus się wykrwawiał, Jellal udawał, że interesują go inne dziewczyny w klubie, dlatego raz po raz rzucał im dwuznaczne spojrzenia czy też teksty, z którymi nie czuł się za dobrze. Nigdy taki nie był w głębi. Kiedyś robił to na potrzeby utrzymania się na powierzchni w NoGods i może nawet trochę go to rajcowało, kiedy był 20-letnim gnojem. Teraz już nie sprawiało mu to żadnej satysfakcji, a nawet wzbudzało pewne obrzydzenie. Na szczęście żadna z kobiet nie zareagowała na jego "zaloty" i dzięki temu mógł w odpowiednim momencie podnieść się, gdy tylko dostrzegł zakrwawioną Jade, na którą o dziwo nikt nie zwracał uwagi, wszak było tutaj ciemno i tłoczno. Okoliczności im sprzyjały.
- Nie czekajcie na mnie - rzucił wymownie w kierunku pozostałych, żywych członków NoGods i ruszył nie w kierunku wyjścia, a do baru, gdzie dostrzegł całkiem urodziwą brunetkę, z którą zaczął flirtować. Wszystko po to, by nie dać po sobie poznać, że tak naprawdę ma zamiar opuścić przybytek i tym samym uciec z Grey daleko stąd. Kontrolował więc to co mówi, co jakiś czas patrząc w stronę wrogów i gdy chwilowe zainteresowanie jego sprawami minęło, przeprosił od razu dziewczynę, po czym szybkim i pewnym kokiem wyszedł z klubu.
Wzrokiem odszukał Jade, która w tym momencie próbowała się jakoś wytrzeć z tej krwii. Fernandes podszedł do niej i zanim cokolwiek powiedział, objął ją bez słowa, wypuszczając jednocześnie powietrze z ust.
- Nic ci nie jest... - wyszeptał i zaraz po chwili odsunął się jak poparzony, kiedy tylko dotarło do niego, co właśnie zrobił. Od razu wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek i podarował je Jade, by ta mogła się jeszcze trochę powycierać. Ciuchy i tak były najprawdopodobniej do wypierdolenia.
- Chodźmy stąd - zarządził, jednocześnie spoglądając za siebie w stronę drzwi do klubu.
Rozpoczął szybki chód, który miał na celu zejście z głównej ulicy, przy której znajdował się lokal. Weszli więc w jakąś uliczkę i po chwili byli już w znacznej odległości od tego miejsca.
- Najbliższy portal jest daleko stąd. Musisz się przebrać - spojrzał nagle na swoje ubranie, które również miało na sobie ślady krwi. - Czy raczej musimy.
Dostrzegł w oddali jakiś lokalny sklep z odzieżą, który jeszcze póki co był otwarty, choć zbliżała się już późna godzina.
- Tam coś kupimy - wskazał głową na sklep i od razu zaczął iść w jego kierunku. Chciał jak najszybciej uporać się ze wszystkim i odsapnąć gdzieś, bo jednak nerwy i adrenalina dawały o sobie znać.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 29 Mar 2022, 18:02

Prawdę mówiąc, Jade nie sądziła, że pójdzie aż tak łatwo. Dłużyło się wszystko niesłychanie, ale sam “walka” była zaskakująco szybka. No i widząc po minie Marcusa, mocno zaskakująca dla niego samego. Jak widać, pewność siebie go zgubiła, bo jak inaczej to wyjaśnić? Pamiętała przecież jego waleczność tamtego nieszczęsnego dnia. Coś się zmieniło i coś czuła, że właśnie jego lekceważące podejście go zgubiło. Nie żeby narzekała, w końcu gdyby zależało jej na uczciwej walce, to wyzwałaby go na pojedynek. Jade chciała go po prostu zabić i to właśnie uczyniła.
Wyszła przed budynek, by odejść zaledwie na kilka metrów. Stanęła przed wyjściem alejką, zwracając się właśnie w jej stronę, by nie przyciągać niepotrzebnie spojrzeń. A jednak krew dość szybko się rzuca ludziom w oczy. Zawsze mogła grać ofiarę, ale jeszcze ktoś i tak próbowałby ją zaciągnąć na policję, by jej oczywiście pomóc. Na co jej to?
Grey próbowała właśnie nieudolnie wytrzeć krew, choć wiedziała, że już po ubraniach. Szkoda, skórę akurat lubiła mocno. Zaskoczona tym razem ona (a nie trup) spojrzała na obejmującego ją Fernandesa.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała, jednak trochę dziwnym jakby robotycznym tonem wciąż nie rozumiejąc co tu właśnie zaszło. Bezmyślnie wzięła więc chusteczki, chociaż zamiast z nich skorzystać, schowała je do kieszeni. Musieli jak najszybciej się zmyć, bo te półgłówki w końcu zwęszą sprawę.
Skinęła tylko głową i ruszyła razem z nim w kierunku przeciwnym do samego klubu, do którego za moment może i zawitać policja, bo pewnie to jakaś biedna kobieta znajdzie ciało albo chociażby strużkę krwi.
- Musimy, zaczniemy przyciągać uwagę zwłaszcza, jak przejdziemy do bardziej oświetlonej części miasta - zgodziła się i po chwili dostrzegła ten sam sklep, który wskazał mężczyzna. Czuła się nieco dziwnie, bo mieszanka ekscytacji, zadowolenia oraz adrenaliny pomału opadała i choć “sprawiedliwości stało się zadość” i dobrze, że Marcusa już nie ma na tym świecie, to jednak nie przyniosło to żadnej ulgi. Przynajmniej na dłużej jak te kilka minut. Szkoda, bo naprawdę na to liczyła.
Gdy tylko znaleźli się w sklepie, Jade zgarnęła dosłownie pierwsze ubranie z brzegu i ruszyła do przymierzalni, gdzie od razu się przebrała. Dopiero wtedy wyszła i zaczęła pierw przeglądać się w dużym lustrze, by dodać sobie autentyczności, a następnie przebierać ciuchy, by znaleźć przynajmniej coś sensownego, bo jednak jak się okazywało dzielnica francuska obfitowała w dość dziwne kreacje. W końcu znalazła coś, w czym może będzie wyglądać jak dziwaczka, ale to było i tak najlepsze, co udało jej się wymyślić w tych szmatach. Czerwone, skórzane spodnie, czarne szpilki, czarny, koronkowy top i osobliwy płaszcz -  o tak to wyglądało.
- Jak bardzo pojebanie wyglądam? - spytała Jellala, który wyszedł właśnie z przymierzalni, jednak na tyle dyskretnie, by nie urazić przypadkiem pani zza kasy.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Sro 30 Mar 2022, 11:21

Skrytobójstwo było wbrew pozorom bardzo skuteczną formą pozbywania się problemów i tak naprawdę skuteczność tego działania była udowodniona latami praktyk wstecz. Między innymi średniowieczni władcy wyznawali zasadę, że dzień bez skrytobójczego ataku na jakiegoś dworzanina jest dniem straconym, nic zatem dziwnego, że wielu z nich faktycznie straciło życie w takich zamachach. Jellal uznał to za najskuteczniejszy sposób, jednak cały czas obawiał się, że coś może pójść nie tak. To się całe szczęście jednak nie stało i kiedy tylko wyleźli z klubu, od razu musieli odejść daleko od klubu i się ogarnąć, bo teraz łatwiej było ich tropić.
- Oświetlenie akurat nie jest dla nas problemem - zapewnił, po czym z pomocą swoich boskich zdolności zgasił wszystkie lampy i inne światłodajne rzeczy, dzięki czemu mogli spokojnie przejść wzdłuż ulicy i dotrzeć niebawem do jakiegoś sklepu z odzieżą, który może i nie był najwyższych lotów, ale na pewno nie był też jakimś lumpem. Na jego twarzy zaś pojawił się charakterystyczny znak, który towarzyszył mu zawsze, kiedy tylko używał foto lub pyrokinezy.
Jak tylko weszli do środka, Fernandes ponownie skorzystał z kontroli światła i dosłownie na kilka chwil przyciemnił wnętrze sklepu, by sprzedawcy zajęli się czymś innym niż wyglądem Jade. Tak z kolei szybko wzięła jakieś ciuchy, przebrała się i potem, gdy już Jellal przywrócił światło w pomieszczeniach, poszła znaleźć coś bardziej wyszukanego. On w tym czasie siedział gdzieś obok przebieralni i rozglądał się nerwowo, jakby spodziewając się, że mogą być śledzeni.
Po wyjściu Jade z kabiny, zlustrował ją wzrokiem i pokiwał głową najpierw z aprobatą, a później próbując doszukać się jakiegoś defektu.
- Nie jest źle - przyznał całkiem szczerze, choć jeśli się przyjrzeć, to widać było pewne przyrumienione fragmenty np. na skórze szyi Grey, co było pozostałością po niezmytej krwi. - Na pewno nie wyglądasz jak ktoś, kto właśnie zrobił to co zrobił - mówił ogólnikowo, by zaraz sprzedawczyni nie zaczęła ich podsłuchiwać z większą ciekawością.
Skinieniem głowy zaproponował wyjście ze sklepu i po opłaceniu zakupów herosi udali się na zewnątrz. Syn Hekate rozejrzał się wkoło, spodziewając się jakiejś pułapki, ale gdy okazało się, że nikt na nich nie czyhał, westchnął głośno z ulgą.
- Zanim wrócimy do obozu, proponowałbym żebyś gdzieś się ogarnęła. Na tej ulicy jest kilka moteli, możemy się gdzieś zatrzymać. Weźmiesz prysznic, zmyjesz ten cały szajs z siebie i wracamy, pasuje? - z jednej strony chciał uniknąć podróży przez całe miasto, by dostać się do portalu. Z drugiej też wieczorne eskapady nie były wskazane z racji tego, że tropiciele mieli dużo łatwiej, by ich znaleźć, jeśli przemieszczali się pustymi ulicami. Dobrze więc było ogarnąć dwa pokoje na jedną noc i poza odpoczynkiem, przeczekać też ten najgorszy okres. Zdecydowanie łatwiej będzie im przemknąć w trakcie dnia, kiedy to chodniki są pełne mieszkańców.
Jeśli Jade zgodziła się na te rozwiązanie, weszli do pierwszego lepszego motelu, który nie wyglądał jak zaniedbany burdel. Następnie wynajęli dwa pokoje, otrzymali klucze i poszli odpocząć, a także przygotować się do podróży jutrzejszego dnia.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 12 Kwi 2022, 08:15

Uśmiechnęła się lekko, gdy zrozumiała słowa Jellala i ten zgasił wszystkie lampy. Ludzie się zaniepokoili, bo nagle zaciemniała spora część ulicy, ale oni się tym przecież nie przejęli. Ot, uznają to za awarię i tyle. Dość szybko ukręciła coś z tego osobliwego stylu, jaki tu się znajdował. Może paradowanie z nagim brzuchem nie było super pomysłem, ale lepsze to niż zakrwawiona koszulka czy… babcina koszula.
- Tyle dobrego. A ty nie zmieniasz koszulki? - zdziwiła się, bo może nie rzucała się jakoś mocno ta krew, ale jednak trochę się wysmarował. A krew półbogów śmierdziała, więc chodzenie w tym nie było najlepszym pomysłem.
Niezależnie od jego decyzji, koniec końców wyszli ze sklepu po opłaceniu zakupów. Sama również rozejrzała się wokół spodziewając się, że może być na nich obława już w tym momencie. Albo jedynie na nią, jeżeli debile nie powiązali faktów.
- To dobry pomysł - zgodziła się krótko i gdy ruszyli, zatrzymała go przy pierwszej ciemnej alejce, gdzie stał metalowy śmietnik. Wrzuciła tam wszystkie swoje ubrania i buty, a następnie skinęła głową.
- Spal to - niby mogła to zrobić zapalniczką, ale Jellal będzie bardziej efektywny i szybszy, a o to też chodziło. Gdy tylko pozbyli się dowodów, zaczęli rozglądać się za motelem, hotelem czy czymkolwiek co nie będzie burdelem i nie spotkają tam karaluchów.
Gdy znaleźli się w budynku, Jade weszła w słowo mężczyźnie i ostatecznie skończyli w jednym pokoju z dwoma łóżkami. I nie robiła tego z podtekstem, tak było po prostu bezpieczniej.
- Nie o seks mi chodzi - rzuciła więc w windzie, by nie miał żadnych wątpliwości. Motel nie był najwyższych lotów, ale może to i dobrze, dzięki temu będą otoczeni przez szuje i trochę ich to zamaskuje.
- Idę pierwsza - rzuciła, gdy tylko drzwi się zamknęły, jednak po minucie wyszła z łazienki owinięta w ręcznik jedynie prychając. - Czy my naprawdę myśleliśmy, że w takim miejscu dostaniemy żel pod prysznic? - zerknęła na chwilę do łazienki, skąd już jedynie krzyknęła.
- Dobra, jest mydło w kostce do rąk - chwilę później było słychać lecącą wodę i kurwienie pod nosem Grey na temperaturę wody. Tym bardziej, że drzwi zostawiła koniec końców uchylone. Po kilkunastu minutach wyszła w ręczniku, z lekko zaczerwienioną skórą, lecz tym razem od szorowania, a nie krwi.
- Chujowe ciśnienie wody, temperatura zmienna. Nie polecam - przestrzegła go, choć i tak musiał się przecież umyć jako tako. A potem pomyślą co dalej, bo przecież mogła spać albo w samych gaciach albo w płaszczu… O ile ostatecznie zostaną tu na noc.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 12 Kwi 2022, 15:10

Fernandes był raczej zajęty tym, żeby nie zostać wytropionym, dlatego zapomniał o śladach krwi na swojej odzieży. Rozglądał się więc niemal cały czas, spodziewając się ataku i tylko łudząc się, że albo ich zgubili, albo NoGods jeszcze nie ogarnęli, że coś jest nie tak (a to też było możliwe, bo wszyscy byli bardziej zabawowymi herosami).
- Nie - odchrząknął tylko, gdy wychodzili ze sklepu.
Od razu ruszyli w stronę losowego motelu, który nie wyglądał na jakiś najgorszy, bo przecież jakiś standard powinni utrzymać. Co prawda lepiej by było, gdyby poszli do jakiejś meliny, która zamaskowałaby zapach ich oraz krwi Marcusa, ale z drugiej strony, to mogłaby być sugestia w kierunku wrogów, że tam mogliby się zatrzymać. Wcześniej też pozbyli się tych ubrań z pomocą jego magicznych zdolności, które ponownie ujawniły znak na jego twarzy - nieodłączny element boskich zdolności Jellala.
Weszli do budynku kilkadziesiąt metrów dalej, a następnie otrzymali pokój z dwoma łóżkami. W pierwszej chwili syn Gullveig zdawał się denerwować, ale im dłużej był w pomieszczeniu, tym więcej spokoju dało się u niego dostrzec. Jej słowa jednak kompletnie go zaskoczyły, bo ostatnie o czym myślał, to o seksie z Jade (co nie oznaczało, że wcale o tym nie myślał ostatnio).
- Mi też nie - odpowiedział, by nie było żadnych niedomówień między nimi.
Z wiadomych przyczyn dał jej pójść pierwszej pod prysznic, bo miała co z siebie zmywać. Sam stanął przy oknie, a wcześniej zasłonił je i delikatnie odchylał materiał, by spoglądać na ulicę, jak gdyby miał się tam doszukać NoGods. Wysłuchał tylko narzekań Grey, która musiała poradzić sobie bez żelu pod prysznic, po czym wrócił do obserwacji. Odetchnął z ulgą, nie widząc, ani też nie czując czy nie słysząc nikogo, po czym usiadł na łóżku i przeczesał włosy lewą ręką.
Słuchał tych czasem nawet zabawnych odgłosów krytyki temperatury wody i zaraz podniósł głowę, by spojrzeć na blondynkę świeżo po prysznicu, owinietą w ręcznik.
- Jakbyś poprosiła, to bym ci ją podgrzał - rzucił z pewną kpiną w głosie, wcale nie sugerując jej tego, że mogli razem wziąć prysznic. Jak widać stres minął i znów odzyskał pewność siebie, która w jej towarzystwie jakoś dziwno nabierała na sile. Ale to chyba była zasługa charakteru Jade, który wymagał wręcz, by jej rozmówcy też pokazywali swoje pazury, inaczej zostaną bardzo szybko zdominowani.
Przeszedł obok niej i wszedł do łazienki, celowo nie zamykając drzwi na zamek, bo być może Jade będzie chciała jeszcze coś sobie ogarnąć z tego pomieszczenia. Rozebrał się i wszedł pod prysznic nie przejmując się tym, że Jade może go podglądać. Widziała go już nago kilka razy, nie miał się czego wstydzić, więc nie dbał o to. Umył się szybko i wyszedł z łazienki, owinięty w pasie ręcznikiem.
- U mnie było w porządku, najwidoczniej przy córkach Melinoe prysznicowi odpierdala - zaśmiał się cicho, bo to było dość zabawne, że nawet nie musiał używać swoich mocy, żeby czuć się dobrze pod prysznicem. Chciał też trochę rozluźnić atmosferę, bo jednak oboje na pewno byli jeszcze w pewien sposób zdenerwowani, zwłaszcza ona.
- W porządku? - spytał już na poważnie, poprawiając tylko prowizoryczny węzeł na ręczniku, by ten przypadkowo nie odsłonił jego sprzętu jak tylko się ruszy.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 19 Kwi 2022, 15:34

Skinęła tylko lekko głową zadowolona, gdy przyznał, że i jemu o seks nie chodzi. To dobrze, bo przecież kilka... czy kilkanaście incydentów o niczym nie świadczyło. Owszem, Jellal był przystojny i ich relacja uległa zmianie, ale to póki co niewiele zmieniało. Tak przynajmniej się Jade zdawało.
Kobieta z tego wszystkiego zapomniała, że wypada obserwować teren i że sam mężczyzna może bać się odwetu, jeżeli te dwa półgłówki umieją dodać dwa do dwóch. Co prawda miała sporo wątpliwości co do tego, ale teoretycznie jakieś tam ryzyko było. A nawet jeśli tego nie zrobili, a ją namierzą, to i on będzie w dupie. Z drugiej strony Grey była może nieco nad wyraz, ale pewna, że bez problemu we dwójkę poradziliby sobie z tamtymi dwoma.
- Zapomniałam, że mógłbyś - przyznała sfrustrowana własnym błędem, bo oczywiście, że wolałaby stabilną, ciepłą kąpiel aniżeli to, co ją tutaj zastało. Niemniej przeżyła, a następnym razem już będzie pamiętać do kogo się w takich kwestiach zwracać.
Jade stała sama w ręczniku i gdy mężczyzna poszedł pod prysznic, ona dwa razy podeszła do okna, by zerknąć zza zasłoniętej zasłony. Nic niepokojącego nie dostrzegała, dlatego klapnęła sobie na łóżku z pewnym zaintrygowaniem dostrzegając, że nie zamknął drzwi. Na ten numer jednak jej nie nabierze i na złość jemu postanowiła nie dołączać do niego. No bo przecież po to zostawił drzwi, nie? To dość znany sygnał dla drugiej osoby i ona tu nie nad interpretowała rzeczywistości.
- Może nie lubi aury trupów, chociaż to miejsce wygląda, jakby właśnie takie klimaty miało na co dzień - parsknęła nieco rozbawiona, po czym westchnęła lekko na jego pytanie. Oparła się na dłoniach za swoimi plecami, krzywiąc się nieco.
- Myślałam, że uczucie satysfakcji będzie trwało dłużej. Przynajmniej na świecie jest jednego skurwysyna mniej - wzruszyła lekko ramionami, ale była zawiedziona samą sobą. Naprawdę myślała, że poczuje się po tym lepiej już permanentnie, ale to uczucie dopełnienia zemsty trwało raptem kilka minut. Słabo.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Czw 21 Kwi 2022, 16:30

Córka Melinoe z pewnością była bardzo atrakcyjna, co wielokrotnie potwierdził idąc z nią do łóżka nie jeden raz, ale w tym momencie raczej nie liczył na to, że prześpią się ze sobą. Jasne, że bardziej czy mniej te myśli krążyły mu w głowie, zwłaszcza gdy przebywali w klubie i widział zachowanie Grey, które - nie da się ukryć - podniecało go w pewien sposób. Wszystko jednak przestało mieć znacznie wraz z ich ucieczką z miejsca, w którym pozostawili dogorywającego Marcusa. Tak naprawdę dopiero pod prysznicem Fernandes uzyskał względny komfort psychiczny, mając chwilę czasu na odpoczynek.
Otwarte drzwi do łazienki nie były żadną sugestią. Co prawda gdyby córka Melinoe zdecydowała się do niego dołączyć, na pewno by jej spod prysznica nie wygonił, więc równie dobrze można to było tak potratkować. On zwyczajnie pomyślał o tym, że Jade może czegoś potrzebować z łazienki i nie warto było blokować jej do niej dostępu, choćby na te kilka minut. Widziała go nago już przecież wielokrotnie, więc dlaczego miałby się krępować być nago w jej obecności?
Masował się po karku, będąc pewien więzu na swoim ręczniku.
- Myślisz, że prysznice rozpoznają takie rzeczy? W sumie w tym świecie nic by mnie nie zdziwiło - pociągnał żart dalej, również parskając z rozbawienia.
Pokiwał głową twierdząco na jej następną odpowiedź, bo tego się właśnie spodziewał. On sam parokrotnie zemścił się na kimś, raz nawet z podobnym skutkiem co ona, ale ostatecznie nigdy nie był tym usatysfakcjonowany. Najważniejsze, by nie popadła w obłęd, o czym ostrzegał ją od samego początku. Usiadł więc obok i pochylił się nieznacznie, spogladając na podłogę.
- Co dalej? - spytał poważnie, przekręcając głowę tak, by spoglądać na nią. - Zajmiesz się w końcu swoją przyszłością czy jeszcze masz coś do załatwienia? - nigdy nie pytał ją o dalsze plany życiowe, więc skoro nadarzyła się okazja, dlaczego miał tego nie zrobić właśnie teraz? Był też ciekaw jakie plany ma odnośnie jego samego. Wybaczyła już mu?
Jade Grey
Jade Grey
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Pon 09 Maj 2022, 21:48

Jej sytuacja z klubu nie podniecała, ale być może byłoby inaczej, gdyby nie chciało jej się rzygać, gdy tylko patrzyła w kierunku Marcusa. Jego zachowanie, ale też fakt, że widziała przed oczami jak katuje jej ówczesnego narzeczonego w niczym nie pomagał, by się nakręcić. Może i została odrzucona przez martwego chłopaka (jak popierdolone to było i jak żałosna ona w tym wszystkim była?), co nie zmienia faktu, że bolały ją wspomnienia z tamtego wieczoru. Nie oszukujmy się, było w tym wszystkim sporo obwiniania samej siebie, bo przecież wiedziała jak niebezpieczny to może być związek, ostrzegała go przecież. Chyba najwięcej w tym wszystkim było nienawiści do samej siebie, co skutecznie jej podświadomość maskowała, przerzucając cel najpierw na dwóch wrogów, a potem na jednego. Teraz, gdy nie miała już kogo nienawidzić, czy zacznie nienawidzić samej siebie? To się pewnie okaże.
- Mnie tak samo - przyznała cicho się śmiejąc czując jak napięcie się zmniejsza. Adrenalina uciekła już pod prysznicem i pewnie niebawem będzie tylko potwornie zmęczona całą tą szopką w klubie.
- Nie wiem - przyznała zgodnie z prawdą, bo nie miała pojęcia co ze sobą teraz zrobić. Nie miała kogo winić i nienawidzić, bo czy tego chciała czy nie, wybaczyła Jellalowi już jakiś czas temu. - Przestać nienawidzić samej siebie - przyznała z kwaśną miną dokładnie w tym samym momencie, gdy zdała sobie sprawę, że jest ktoś kogo jeszcze nienawidzi za całą tą sytuację. Poczuła się nieswojo zarówno z tym wyznaniem, jak i paradoksalnie z nienawiścią do Marcusa czy byłą już do Jellala. Sama była winna całej tej sytuacji śmierci niewinnego człowieka, więc dlaczego obwiniała ich? W końcu co to za różnica czy zabili go NoGods czy jakiś stwór, co chciał ją pożreć, ale nie trafił albo szybko uśmiercił zbędny balast w dostępie do niej? Chyba żadna.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes Wto 10 Maj 2022, 12:49

Grey miała za sobą ciężki dzień i Jellal wcale się jej nie dziwił. Dziewczyna musiała dokonać wielu wyborów, które cieniem mogą rzucić się na resztę jej życia. Jak sama się przekonała, zemsta nie przyniosła ulgi, a jedynie uczucie obrzydzenia do tego, co cała ta sytuacja przyniosła. Dodatkowo mając w perspektywie odrzucenie przez martwego narzeczonego oraz wcześniejszy konflikt z bratem, nic dziwnego, że Jade trochę się pogubiła i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Paradoksalnie to właśnie Fernandes wyszedl do niej z pomocną dłonią i jak się okazało, nie byli sobie tak obcy, jak mogłoby się to na początku wydawać.
Siedząc obok niej, słuchał uważnie tego, co blondynka miała do powiedzenia, bo to było bardzo ważne. Nie liczył na wiele i spodziewał się dużo gorszych rzeczy niż to, co mu wyjawiła. Pochylił się więc nad swoimi kolanami i westchnął lekko, szukając w głowie jakichś słów, które mogłyby ją pocieszyć.
- To dobry początek - odezwał się po chwili. - Jesteś inteligentna, piękna i masz duże serce. Na pewno jest w nim mnóstwo miejsca, zwłaszcza dla ciebie. Pora postawić kolejny krok i ruszyć do przodu. Zająć się sobą - zasugerował, bo sam przecież przez wiele lat błąkał się w NoGods, by w końcu dojrzeć do decyzji o odejściu, która okazała się dla niego zbawienna. Nie dość, że dzięki temu uszedł z życiem po masakrze syna Tartaru, to nie miał też na sumieniu wielu innych herosów, którzy zginęli podczas bitwy. To był czas, w którym usunął się w cień i wrócił dopiero, gdy pogodził się sam ze sobą.
Wyprostował się i poprawił nieco węzeł, by ręcznik nie zsunął się z jego bioder. Następnie spojrzał na Jade i uśmiechnął się w jej kierunku.
- Poważnie, zajmij się teraz sobą. Na pewno jest coś, co lubisz i czemu chciałaś się poświęcić - przybliżył powoli dłoń do jej twarzy i odgarnął kosmyk włosów za ucho córki Melinoe, by widzieć jej twarz znacznie lepiej. - No i pamiętaj, że nie każdy facet to Eryk. To, że on jest durniem i cię odrzucił nie znaczy, że inni są tacy sami - pocieszył ją i mówił prosto z serca, jednak kiedy zrozumiał, że zabrzmiało to trochę dwuznacznie, zabrał swoją dłoń i położył ją z powrotem na swoim udzie, a wzrokiem zawędrował gdzieś na górę ściany znajdującej się przed nimi, jakby próbował się doszukać tam czegokolwiek.
- Jeśli to cię pocieszyło, to może zrobi to pizza? Albo coś innego, równie smacznego? - spytał już bardziej neutralnie, by nie dać po sobie poznać, że jego wcześniejsze słowa były nieco sugestywne i tym samym zdradził, że interesuje się nią nie tylko pod kątem seksualnym, jak miało to miejsce jeszcze jakiś czas temu.
Sponsored content
Re: Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes

Portland - Jade Grey i Jellal Fernandes
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Jade Grey
» Jade Grey
» Mieszkanie 15 - Jade Grey
» Jellal Fernandes
» Jellal Fernandes



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: