Waterloo Township, Michigan DpyVgeN
Waterloo Township, Michigan FhMiHSP


 

Waterloo Township, Michigan

Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Waterloo Township, Michigan Nie 12 Gru 2021, 22:00

12.12.2021, Waterloo Township- Michigan
46NbSDK.jpg
Hector Collado, Puriel Northwood, Cassandra Sarris
Pierwsza połowa grudnia zbliżała się ku końcowi, ale to jak widać nie zniechęcało mieszkańców obozu do popołudniowych wycieczek i zwiedzania okolicy. Parę dni temu dwoje herosów postanowiło wybrać się na schadzkę, prawdopodobnie chcąc oderwać się od codziennych obowiązków bądź poświęcić swój wolny czas treningowi poza murami obozu- choć ta wersja była mniej prawdopodobna. W każdym razie, nikt nie wnikał w przyczynę wycieczki tych dwoje, ponieważ wieści z jakimi wrócili do obozu okazały się znacznie ważniejsze. Półbogowie byli właśnie w drodze do Waterloo, gdy dostrzegli znajomą postać wędrującą wzdłuż drogi ciągnącej się przez pobliski las. "Normalnie pomyślałabym, że to niemożliwe, ale przecież niektórzy herosi zostali wskrzeszeni, prawda? Jestem pewna, że poboczem szedł Crow...Tak. Arthur Crow, nie zapomniałabym przecież twarzy kolegi z drużyny."- stwierdziła córka Odura, która zarzeka się, że widziała wskrzeszonego herosa. "Szedł chwilę poboczem, a potem zszedł z drogi i wszedł do lasu. Zatrzymaliśmy się kawałek dalej, a potem poszliśmy jego śladami"- dodał heros, który towarzyszył wtedy córce Odura. Półbogowie udali się za wskrzeszonym, co doprowadziło ich do ukrytego bunkra w głębi lasu. Ponieważ nie byli uzbrojeni i jednocześnie niepewni tego, co może czekać ich w środku, zdecydowali się wrócić do obozu i niezwłocznie poinformować generała o swoich spostrzeżeniach.
Generał Corvus Juarez nie zamierzał bagatelizować sygnałów jakie otrzymał od tamtej dwójki herosów. Natychmiast wyznaczył trzyosobową grupę półbogów, których zadaniem jest nie tylko potwierdzenie informacji o kryjówce, ale także rozbicie jej. Wśród wybranych herosów znalazły się młoda Cassandra Sarris i Puriel Northwood. Jako lidera tej misji wyznaczono za to doświadczonego już w boju Hectora Collado. Bunkier położony jest stosunkowo niedaleko obozu, co wiąże się ze sporym ryzykiem dla mieszkających tam półbogów, dlatego sprawa musi być załatwiona w trybie natychmiastowym. Ze względu na odległość zrezygnowano też z portalu, a zamiast tego herosi mieli zorganizowaną podwózkę. Zostali wysadzeni około pięciu kilometrów od bunkra. Wiozła ich córka Odura, która najlepiej umiała oszacować drogę do ich celu.
- Tutaj was zostawiam. Jeśli pójdziecie tędy, jakieś sto metrów stąd znajdziecie strumień. Przejdźcie jakieś.. nie wiem.. dwa kilometry wzdłuż niego, a potem skręćcie na zachód. Idźcie prosto i w końcu zauważycie kawałek betonowej konstrukcji bunkra. Nie podchodziłam zbyt blisko, więc uważajcie.- poinstruowała ich, wymachując ręką w różne strony, by zwizualizować im jakoś kierunki w jakich mają podążać w danych momentach.- Ode mnie to tyle.. Nie dajcie się zabić i powodzenia.- dodała jedynie w geście pożegnalnym, a potem wsiadła w samochód i odjechała, zostawiając drużynę zdaną na siebie i skromne wskazówki, jakie im pozostawiła.
Trójka herosów stała teraz na wąskiej leśnej drodze, oddalonej jakieś trzy kilometry od drogi prowadzącej bezpośrednio do Waterloo. Otaczał ich las gęsto porośnięty sosnami, których pnie pięły się wysoko do góry, gdzie rozpościerały się ich gałęzie. Hector, ze względu na swoje wyczulone zmysły, jako jedyny mógł dosłyszeć cichy szum strumienia, o którym wspominała córka Odura.

________________________________________________________

Cześć kochani. Oficjalnie witam was na misji i jednocześnie liczę na waszą aktywność oraz zaangażowanie. Z góry uprzedzam, że na misji najważniejsze w postach jest opisywanie akcji, czyli waszych działań i podejmowanych kroków. Lanie wody jest naprawdę niepotrzebne.

Proszę, abyście w swoich pierwszych postach określili jak wasze postacie są przygotowane do misji, w tym: w co są ubrane oraz jaki mają ze sobą ekwipunek (załączcie link do waszych ekwipunków). Ekwipunku nie będzie można później edytować i zmieniać, dlatego przemyślcie swój wybór. Aby też nie przeciągać, zaraz po przełamaniu pierwszych lodów możecie ruszać już w drogę ;)

Każdego obowiązuje jeden post w danej kolejce, a potem czekacie na odpowiedź Mistrza Gry.

Liderem grupy został: Hector Collado.

W razie czego kontaktujcie się ze mną przez discorda: donkey#1078

Deadline: 15.12.2021, godz. 23.59
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 14 Gru 2021, 00:35

Młoda Cassandra większość czasu poświęciła na zdobywanie informacji. Jej głównym celem było jak najlepsze poznanie wroga, aby móc odpowiednio przygotować się do nadchodzącej bitwy. Wypytywała zarówno jego znajomych, jak i byłych towarzyszy broni. W starciu z takim przeciwnikiem, wiedza potrafiła okazać się bezcenna. Oprócz tego, pomęczyła również kilku fanatyków historii oraz poszperała w bibliotece i internecie, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczym bunkrze. Uznała, że musiał być on pozostałością po jakichś działaniach wojennych. Miała na tyle wysokie mniemanie o kadrze obozu, iż nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że wróg stworzył go od podstaw, tuż przed ich nosem.
Na sobie miała zimowy strój taktyczny, sprawdzający się dobrze w trudnych terenach. Składał się on z kurtki, spodni, obuwia oraz rękawiczek. Pomimo posiadania kamizelki kuloodpornej, kurtkę dobrała w celu zwiększenia ochrony i zminimalizowania przypadkowego zranienia, niżeli samej pojemności. To spodnie posiadały liczne kieszenie, zapewniając dodatkowe miejsce na najpotrzebniejsze przedmioty. Dzięki wzmocnionym szwom, umożliwiały swobodny ruch i przebywanie w różnych, czasem niezbyt wygodnych, pozycjach. Oprócz tego, spodnie posiadały zamaskowaną ochronę nakolanników, nie tracąc przy tym na wygodzie. Obuwie zostało dobrane tak, aby zmniejszyć ryzyko nadwyrężenia mięśni czy pojawienia się kontuzji, zwłaszcza że przyjdzie im przedzierać się przez dziki teren. Również posiadane przez nią rękawiczki taktyczne, miały na cel zminimalizowanie potencjalnych obrażeń oraz zapewnienie pewniejszego chwytu.
Jej wzrok głównie skupił się na Puriel, którą zdążyła już poznać. Los potrafił płatać figle, a ich ponowne spotkanie, i to na placu boju, bez wątpienia się do nich zaliczało. Odrzucony przez kobietę trening, mógłby okazać się niezwykle przydatny w obecnej sytuacji. Teraz Cassandra zmuszona była bazować na tym, co przyuważyła podczas ćwiczeń córki Freji. Wciąż jednak było tego więcej, niż w przypadku Hectora. O mężczyźnie nie wiedziała zupełnie nic.
- Cześć - przywitała się z obecną drużyną, jednak jej wypowiedź nie skończyła się jedynie na tym. - Cassandra Sarris. Kontrola mgły do dziesięciu metrów, przyzwanie zjawy do trzech metrów oraz iluzje umożliwiające stworzenie materialnej projekcji. Walczę głównie w zwarciu. Znam się nieco na alchemii i pierwszej pomocy.
Postanowiła podzielić się z grupą swoimi zdolnościami, gdy ci zostali już sami. Ta wiedza była szczególnie istotna dla lidera. Nie wiedziała, jakie nastawienie do współpracy mieli inni, jednak ona wolała działać jako drużyna. Podobno indywidualiści zawsze ginęli jako pierwsi.
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 14 Gru 2021, 17:06

Nie miała nic przeciwko, kiedy została wyznaczona do misji. Zwłaszcza jeśli chodziło o rozwaleniu kilku mord, a szczególnie zabiciu potworów. Tym razem mowa była o kryjówce, niestety nie pełnej stworów. W końcu córka Odura zarzekała się, że widziała wskrzeszonego herosa. Nic w tym takiego dziwnego w końcu zmartwychwstania były możliwe, oczywiście nie licząc tego, że może kolejny raz wrogowie zbierali siły, aby im znowu wpierdolić. Dlatego zło należało zdusić w zarodku już od samego początku. Mniej więcej wiedzieli, gdzie jest baza, córka Odura wyjaśniła im jak dotrzeć.
Puriel ubrana w wygodny, dopasowany do ciała, a także ocieplany czarny maskujący kombinezon miała przy sobie potrzebny ekwipunek. Broń od boskiego rodzica z pełnym magazynkiem. Przy prawej nodze dobrze zabezpieczony pistolet arex delta m gen. 2. Za paskiem z tyłu schowane trzy noże, które mogła szybkim ruchem wyciągnąć i rzucić, a także sztylet. Na jej plecach widniał miecz samurajski. Po wewnętrznej stronie kombinezonu w lewej kieszeni umieściła wyciszony telefon. W końską kitę związała włosy jedną z gumek do włosów, które zawsze przy sobie miała. Zapalniczka mieściła się w kieszeniach spodni. Tym razem nie brała ze sobą karabinu snajperskiego. Sądziła, że będzie to zbędne ani dokumentów czy kluczy od domu. Jej dłonie wyposażone były w rękawice bez palców, na które wydawała krocie, gdyby to tak podliczyć. Większość paliła swoimi zdolnościami pyrokinezy.
Liderem ich misji został Hector jej bliski kuzyn, w końcu Collado był synem Frejra. Puriel więzi rodzinne traktowała dość obojętnie. Bo właściwie cały ten ich obóz był jak wielka, sekciarska rodzina. Gdy wysiedli, poprawiła broń, żeby dobrze leżała, rozejrzała się po okolicy i czekała na polecenia, słuchając najpierw reprezentacji niczym do reklamy dziecka Hekate. Nie rozumiała, dlaczego Corvus na tak ważne misje posyła małe dziewczynki, no niby muszą nabierać doświadczenia, jednakże szkoda byłoby, gdyby Cassandra za szybko wyzionęła ducha. Nawet jeśli Puriel traktowała małolatów jak śmieci, wiedziała, że dzieciaki były ważne, tak ten obóz dzięki temu jeszcze tętnił życiem, nie wychowując na emeryturach starych półbogów.
- Podoba mi się. - Padło z ust Puriel do żadnej to konkretnej osoby. Rzeczowością zdecydowanie zapulsowała u Northwood ta Sarris.


GAEJdEe.gif
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Sro 15 Gru 2021, 19:46

Hectorowi średnio widziała się misja w jakimkolwiek tłoku, dlatego z niechęcią przyswoił informację o trzyosobowej eskapadzie celem wybadania tajemniczego bunkru. Był indywidualistą i socjopatą, dlatego też jakakolwiek obecność innych ludzi czy półbogów była dla niego tylko zbędnym balastem. Nic więc dziwnego, że jego zaangażowanie było nikłe, nawet biorąc pod uwagę relacje jakie łączyły go ze wskrzeszonym Arthurem. Collado również swego należał do drużyny Aegira, w której Crow przez lata piastował funkcję zastępcy kapitana, toteż mieli więcej wspólnego niż ktokolwiek mógł sądzić. Mimo tego, nie wykazywał wielkiej inicjatywy do walki, głównie przez pogrążenie w swoich sprawach, które ostatnio nie układały się najlepiej.
Jakieś czterdzieści minut przed planowaną godziną wymarszu, zebrał się w sobie by sprawdzić ekwipunek oraz by się ubrać. Wyciągnął więc z szafy kombinezon bojowy, który w większości składał się z kevlarowych elementów, a w niektórych miejscach pokryty był dodatkowymi, metalowymi płytkami, które miały chronić kolana czy łokcie. Dobrał do tego odpowiednio wygodne buty, które nadawały się do trudnych przepraw, a jednocześnie nie krępowały aż tak bardzo ruchów. Zwieńczeniem tego były luźniejsze spodnie dresowe, kolorystycznie dopasowane do całego stroju, by stanowiły spójny element oraz skórzana kurtka, która mimo zimy sprawowała się nadal bardzo dobrze (choć to raczej zasługa tolerancji). Na sam koniec syn Frejra zerknął na swój ekwipunek, który poza bronią i podstawą do przeżycia w terenie zawierał najistotniejszy element egzystencji Hectora - butelkę alkoholu. Poza nią dobrał również piersiówkę, którą schował w wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki.
Na miejscu zjawił się raptem kilka minut przed ustaloną godziną, dostrzegając na miejscu dwie inne uczestniczki tej misji. Oszacował wzrokiem ich wiek oraz szanse w starciu z Arthurem, który jako syn Baldura posiadał równie niebezpieczne umiejętności co dzieci Frei czy Thora. Choć żył w obozie już ponad dwadzieścia lat, za nic nie potrafił przypomnieć sobie ani imion półbogiń, ani tym bardziej ich pochodzenia. Postanowił więc przysłuchać się uważniej opowieści Cassandry, która w krótkich słowach opisała samą siebie i stąd też wywnioskował, że to albo córka Gullveig albo Hekate. Z Puriel było inaczej, bo ta poza krótkim komentarzem nie powiedziała nic.
Collado wyciągnął od razu piersiówkę z kieszeni i upił kilka łyków alkoholu.
- Dość pierdolenia, robota czeka - od razu poszedł naprzód i kiedy tylko znaleźli się w pojeździe, wyłączył się, słuchając tylko co dziesiątego słowa córki Odura, która zawoziła ich w domniemane miejsce pobytu Arthura. Czy może raczej w jego okolice. Na szczęście wyłapał wszystko co kluczowe, więc nie będzie jak dziecko we mgle. Przez cały ten czas notował coś w swoim dzienniku, co pomagało mu nie myśleć o powadze zbliżającego się starcia.
Po wyjściu Hector skinieniem głowy od razu zasugerował pójście w kierunku strumienia, który został przez niego zlokalizowany z pomocą wyczulonego słuchu. Znów poszedł przodem, poprawiając tylko plecak na ramieniu i od czasu do czasu sięgając po alkohol, który ostatnio był jego jedynym sprzymierzeńcem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Pią 17 Gru 2021, 11:31

Drużyna miała chwilę na szybką integrację, choć jak się okazało, nie każdemu z obecnych na tym zależało. Nawet córka Odura nie była zbyt wylewna i zachowywała się jakby chciała jak najszybciej wracać do obozu. Nie wyglądała na przejętą ani też wystraszoną. Jej mimika twarzy oraz ton głosu wskazywały raczej na znudzenie. Informacje o położeniu bunkra ograniczyła do minimum, sądząc, że będą wystarczające dla uczestników misji.
Hector z łatwością wyznaczył kierunek, w którym musieli się udać, by dotrzeć do wspomnianego strumienia. Brak jakiejkolwiek leśnej ścieżki nie utrudnił mu tego zadania, ponieważ mógł posłużyć się swoim wyczulonym słuchem. Z powodzeniem odnaleźli strumień, który przedzierał się przez las. Płynął z północnego kierunku na południe, zgodnie z ukształtowaniem tutejszej rzeźby terenu. Podłoże chyliło się lekko ku dołowi i jeśli ktokolwiek z towarzystwa orientowało się choć trochę w przestrzeni, mógł się szybko zorientować, że spadek prowadzi z powrotem do drogi asfaltowej. Na północ teren się nieco podnosił. Jak dotąd na swej drodze nie spotkali się z żadnymi śladami, które mogłyby wskazywać na obecność innych osób w pobliżu. Herosom pozostawało udanie  się wzdłuż strumienia, kierując się ku górze wzniesienia. Mogło się zdawać, że im dalej się znajdowali od punktu wyjścia, tym bardziej strome stawało się podejście, choć nie stanowiło ono wyzwania nawet dla amatora górskich wędrówek. Po pokonaniu pewnego dystansu wysokie sosny, zaczęły mieszać się z drzewami liściastymi, choć rozpoznać można to było teraz tylko po łysych gałęziach ze względu na panującą porę roku.
Pozostawała już tylko kwestia tego ile z przekazanych przez córkę Odura informacji zostało zapamiętanych przez uczestników misji i czy którekolwiek z nich potrafiło w ogóle odnotować, jaki dystans już pokonali.


_______________________
Pierwszą rundę mamy już za sobą. Świetnie, że każde z was zmieściło się w terminie i zastosowało się do moich sugestii.

Zasady się nie zmieniają. Po jednym poście na daną kolejkę i skupiamy się na czynnościach, a nie laniu wody ;)

Deadline: 20.12.2021, godz. 23:59
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Nie 19 Gru 2021, 16:45

Młódka nie spodziewała się aż tak trudnego towarzystwa. Puriel zdążyła już poznać, jednak ich obecny dowódca był dla niej kimś zupełnie obcym. Miała cichą nadzieję, że przynajmniej on będzie nieco bardziej komunikatywny, a przynajmniej na tyle, na ile pozwoli misja. W końcu ostatnią rzeczą, jaką by chciała, było zdradzenie pozycji swoim nadmiernym gadaniem.
Spojrzała w kierunku Northwood, gdy ta się odezwała. Mimowolnie rozejrzała się po okolicy, sądząc, że komentarz kobiety dotyczył obecnego krajobrazu. Cassandra nieczęsto opuszczała obóz, toteż ceniła sobie łono natury. Z tej prostej przyczyny pomyślała sobie, iż Puriel ma tak samo.
Nie była to jednak rzecz, którą długo zaprzątała sobie głowę. Chciała bowiem zapytać o coś bardziej istotnego. Już miała zamiar otworzyć usta, aby dopytać o miejsce w ich ekwipunku, jednak słowa Hectora szybko ją zniechęciły. Po pierwsze, był dowódcą. Jego polecenia, przynajmniej na ten moment, to świętość. Po drugie, wolała nie podpadać komuś, na kim miała polegać. Zaniepokoiła ją jedynie posiadana przez niego piersiówka, acz nie skomentowała tego w żaden sposób. Dopiero jego walka zweryfikuje, czy mógł pozwolić sobie na spożycie alkoholu.
Tak czy inaczej, posłusznie ruszyła za nim, zastanawiając się nad tym, czy nie powinna się odezwać. Ostatecznie zdecydowała się na działanie. Wyciągnęła z torby eliksir leczący większe rany i bez słowa podała go Puriel. Uznała, że bardziej skuteczna będzie ochrona sojusznika, niż bieganie po polu walki i podawanie specyfiku osobiście. Jeżeli ta jednak nie mogła go przyjąć z racji na brak miejsca bądź najzwyczajniej w świecie go nie chciała, Cassandra schowała swój wyrób z powrotem do torby. Hectorowi zamierzała przekazać jego porcje w swoim czasie, no chyba, że mężczyzna zwróci na to uwagę. Wtedy lepszej okazji najprawdopodobniej nie będzie.
Resztę drogi zamierzała pokonać, skupiając się na otoczeniu. Nie liczyła tego, ile już przeszli, ślepo wierząc w zdolności przywódcy. Większość uwagi poświęcała obserwacji. Nawet, jeżeli jej zmysły nie były tak wprawne jak u bardziej doświadczonych półbogów, nie zamierzała tracić czujności. Nie wiedziała, na jakim obszarze działa wróg i czy obecność trzech herosów nie zwabi w ich stronę jakiegoś potwora. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Nie 19 Gru 2021, 18:16

Collado jako syn Frejra zrobił na niej dobre wrażenie i jednocześnie nie. Nie, żeby córka Freji przywiązywała do tego wielką wagę. Z tego, co wywnioskowała, nie lubił za dużo pierdolenia, gadki szmatki co potraktowała jako dobry znak, co do tego drugiego pierdoleniem nie wnikała. Nie skomentowała jego piersiówki. Picie na początku misji uważała za nieodpowiedzialność i niezłe spierdolenie. Czyli to musiał być z pewnością jej kuzyn. Puriel traktowała alkohol jedynie dobrze przed śmiercią, kiedy już nic się nie dało zrobić i było się zdanym na łaskę bogów, czyli na beznadzieje, kiłę i mogiłę.
Ruszyła za Hectorem, bo tylko to właściwie im na ten moment pozostało, a on tu przecież dowodził. Z tego, co mówiła córka Odura, droga nie była jakaś trudna, ani daleka czy ciężka. W końcu natrafili na strumień i pozostało im tylko kierować się w wyznaczonym kierunku. Lekko strome leśne podejście nie stanowiło żadnego wyzwania. Brak śladów również nie zapowiadał niczego ani nikogo albo może mówiło to nadzbyt wiele.
Cassandra nagle zwróciła jej uwagę, podając eliksir uzdrawiający. Northwood nie sądziła, aby była potrzebna jej taka mikstura, ale nie pogardziła. Pewnie tej dziecinie bardziej się przyda, ale kto wie. Nie zamierzała jednak dziękować. No i trzeba było przyznać, że alchemia mało ją interesowała, to nie znaczy, że nie korzystała z magicznych mikstur — przydatne napoje bardziej niż piersiówka wysoko procentowego rozmiękczacza mózgu. Zerknęła podejrzliwie na Hectora, żeby upewnić się, czy jest w stanie ich prowadzić i nie zginą, za czym dotrą do tego bunkra. W głowie miała trasę podaną przez córkę Odura, jeśli ta dobrze ich poinstruowała — dwa kilometry wzdłuż strumienia, a potem na zachód.


GAEJdEe.gif
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Pon 20 Gru 2021, 19:46

Hector miał przy sobie alkohol z dwóch powodów. Pierwszym z nich było oczywiste uzależnienie od procentów, które ponownie pojawiło się w jego życiu, drugi zaś był mniej oczywisty - chodziło o to, by mieć dostęp do jakiejkolwiek cieczy, dzięki której będzie można używać nieco lepiej hydrokinezy. Mógł co prawda kreować ją z powietrza, ale to wymagało większego skupienia i tym samym marnowania więcej sił w przeciwieństwie do gotowca. Tak przynajmniej to sobie tłumaczył. Ktoś taki jak on zawsze znajdzie usprawiedliwienie nawet dla najgorszych decyzji.
Odpowiadało mu to, że obie uczestniczki nie były zbyt wygadane, bo prawdę powiedziawszy nie zamierzał ich słuchać. Uważał, że nie będą miały nic ciekawego do powiedzenia i zwyczajnie nie ufał im, tak jak każdemu innemu. Jedynie hierarchia armii jakkolwiek przekonywała go do tych dwóch dziewczyn, o ile tak można nazwać zwykłą tolerancję ich obecności.
Collado może i nie zapamiętał wszystkich detali, które przekazała im córka Odura, ale najistotniejsze kwestie zanotował w swoim dzienniku, dzięki czemu nawet wobec lekceważącej postawy, wiedział doskonale, co mają teraz zrobić. Przeszli więc mniej więcej dwa kilometry wzdłuż strumienia, by następnie skierować swoje kroki na zachód w domniemane miejsce znajdowania się bunkra.
Odwrócił się na moment, spoglądając najpierw na Puriel, a następnie na Cassandrę.
- Od teraz pełna gotowość. Medyk za mną - rozkazał licząc na to, że Sarris wysłucha polecenia i znajdzie się za nim nadającym tempo chodu. - Ty - spojrzał na Northwood. - Zrób szybki zwiad i zorientuj się w terenie przed nami, jeśli znajdziesz bunkier, wracaj do nas. Maksymalnie dwa kilometry, dalej nie idź - zauważył przecież, że Puriel ma przy sobie broń palną, więc jako strzelec powinna chociaż trochę orientować się w taktykach zwiadowczych. Jeśli tak nie było, cóż... lepiej niech mu to powie, bo inaczej cały plan spali na panewce.
- Młoda - zwrócił się do Cassandry. - Jesteś medykiem, więc nie szarżuj. Ty nas pozszywasz w razie czego, my ciebie nie - zakończył krótką instrukcję i przyspieszył kroku, jednocześnie oczekując reakcji Puriel, która albo powinna udać się na zwiad albo przyznać, że nie potrafi tego zrobić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Sro 22 Gru 2021, 17:32

Troje herosów żwawym tempem zmierzało wzdłuż strumienia głębiej w las. Otoczenie wydawało się całkiem spokojne, ale czy nie zbyt spokojne? Po przejściu kilometra przestały im towarzyszyć nawet  stukanie dzięcioła oraz śpiewy pozostałych ptaków. Był tylko szelest liści pod ich stopami oraz ciche skrzypienie kołyszących się gałęzi. Mogło się zdawać, że poza trójką herosów nie ma tu żywej duszy. Tylko oni, strumień i otaczające ich drzewa.
Skręcili wreszcie na zachód, a pogrążającą się ciszę przerwał dopiero głos Hectora. Okazało się, że kapitan drużyny zdecydował się na obmyślenie jakiegoś planu. Choć mógł brzmieć bezkompromisowo, realizacja planu zależała już od jego towarzyszek. Na skonsultowanie lub wszelkie zastrzeżenia nie miały zbyt wiele czasu, bo chwilę po tym jak Hector zabrał głos, rozległo się gdzieś w tle ciche powarkiwanie. Nie tylko kapitan był w stanie je dosłyszeć. Dobiegało z północnej części lasu, gdzie strumień chował się wśród gęstych zarośli. Coś poruszyło się wśród niskich sosen. Pierwsze co drużyna mogła dostrzec to para żółtych ślepi wyglądająca spomiędzy igieł. Były osadzone dość nisko, niewiele ponad leśną ściółką. Stworzenie zdając sobie sprawę z tego, że zostało dostrzeżone zaczęło warczeć głośniej. Po sekundzie czarny wilczy pysk zaczął wyłaniać się z zarośli. Przez chwilę stwarzał pozór łatwego do pokonania przeciwnika, jednak nic bardziej mylnego. Zaraz po tym jak cały łeb wreszcie się wychylił, istota zaczęła prostować swój grzbiet, co sprawiło, że jego sylwetka ukazała się herosom. Dopiero gdy uniósł się na swoich tylnych łapach, półbogowie mogli zdać sobie sprawę, że stał przed nimi wilkołak. Choć łeb łudząco przypominał zwykłego wilka, reszta ciała, choć owłosiona, poniekąd przypominała ludzką. Potwór był w stanie poruszać się na dwóch kończynach, co udowodnił robiąc kolejne szybkie kroki w przód. Nie zamierzał dawać im jednak z zbyt wiele czasu. Nagle zerwał się z miejsca, w którym stał, wracając na swoje cztery łapy. Pędził prosto na Hectora, a gdy znalazł się w niedużej odległości od niego, odbił się od ziemi i przeskoczył nad jego głową. Wylądował za jego plecami na dwóch łapach, a potem zamachnął się ostrymi pazurami, próbując rozedrzeć jego łopatki. Wilkołak, stojąc na dwóch kończynach był o dwie głowy wyższy od Hectora.

_______________________________________
Kolejność odpisywania jest dowolna. Jeśli to się zmieni, poinformuję was.

Przeciwnicy:
- Wilkołak (1)

Deadline: 26.12.2021 Godz: 23:59 (zdaję sobie sprawę, że przed nami święta, więc jeśli ten termin jest dla was kłopotliwy, piszcie do mnie na discordzie :) )
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Sob 25 Gru 2021, 15:34

Nie zastanawiała się za bardzo czy przeżyją, czy zginą. Chociaż patrząc na ich koordynatora misji, który wydawał się typem mało tolerancyjnym w stosunku do innych osób, mało kontaktowy, a także mało odpowiedzialnym — skąd mogła wiedzieć, że alkoholu używał do ogarnięcia hydrokinezy, jednakże to nie wyjaśniało popijania w trakcie misji — mogli nie przeżyć. Puriel nie zamierzała jednak się wymądrzać czy coś mówić, a na pewno nie kłócić. I chociaż z chęcią by zignorowała Cassandre, jako że miała duże obiekcje co do młodych herosów, to jednak Sarris wydawała jej się całkiem spoko i z pewnością nie zamierzała dać zginąć uczennicy Chrisa. Co do Hectora nie znała go za dobrze, co mogła więcej o nim wiedzieć, oprócz tego, że jest synem Frejra? Jednego była pewna, najlepiej poznaje się ludzi w bitwie po tym, co potrafią zrobić, jak zareagować.
Cisza nie uszła jej uwadze, więc zaczęła się bardziej pilnować. Collado wydał rozkazy. Nie zamierzała niczego kwestionować. Przytaknęła mężczyźnie i już zamierzała ruszyć na zwiad, kiedy nagle warczenie zwróciło ich wszystkich uwagę. Czas na reakcje był niewielki, gdy tylko potwór ruszył do ataku, skupiając się na Hectorze. Northwood odruchowo aktywowała boską broń — colta governmenta i wycelowała w łeb bestii, która zdecydowanie górowała nad mężczyzną, po czym oddała strzał.


GAEJdEe.gif
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Sob 25 Gru 2021, 21:51

Cassandrze nawet przez myśl nie przeszło, aby kwestionować polecenie Hectora. Niezależnie od tego, czy postanowił wypić sobie przed misją, czy też nie, to właśnie jemu przydzielono dowodzenie. I jeśli sam generał Corvus nie konszachtował z wrogiem, a owa misja nie była wielkim, acz stopniowym planem depopulacji obozu, mieli szansę na zwycięstwo. Osobiście wątpiła w przypadkowość tego składu, choć sama musiała przyznać, że prezentował się on dość nietypowo.
Ich spokój dość szybko został zakłócony. Nastolatka nie zdążyła nawet kiwnąć głową w odpowiedzi, gdyż całą jej uwagę przykuł tajemniczy warkot. Na źródło tego dźwięku nie musiała długo czekać. Serce dziewczyny zabiło szybciej, gdy ujrzała górę umięśnionego futra. Czując napływ adrenaliny, mimowolnie dobyła otrzymaną od matki, broń. Przeciwnik wykonał ruch.
Dla Cass nie miało najmniejszego znaczenia, kto stał się celem wilkołaka. O swoich towarzyszy broni dbała tak samo, jak o siebie, toteż nie mogła pozwolić sobie na bierną obserwację wydarzeń. Mając jednak w głowie polecenie dowódcy, zdecydowała się na użycie swojej boskiej mocy.
Stworzyła materialną kopię samej siebie, tuż obok atakowanego lidera, aby ta zasłoniła go swoją tarczą – czy to poprzez typowy blok, czy odepchnięcie nadlatującej łapy, gdyby standardowe parowanie nie było możliwe. Klona stworzyła po swojej stronie, aby nie przeszkadzać Puriel w oddaniu potencjalnego strzału.
Niezależnie od tego, kim byli członkowie drużyny i jakie mieli do niej nastawienie, Cassandra nie zamierzała pozwolić im umrzeć.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Nie 26 Gru 2021, 22:49

Hector nie przyjmował sprzeciwu, bo od tego właśnie była pewna hierarchia w obozowej armii, by żołnierze wykonywali polecenia przełożonych. Dziewczyny jak widać szybko załapały temat i bez zająknięcia przytaknęły na jego polecenia, co spotkało się z jego małym zadowoleniem. Wielokrotnie już bowiem miał do czynienia z półbogami, którzy byli nie do okiełznania i tym samym współpraca z nimi była naprawdę ciężka. On, choć miewał swoje brutalne wręcz metody, nie podważał nigdy autorytetu lidera, bo z doświadczenia wiedział, że nigdy nie prowadziło to do niczego dobrego.
Nie zdążyli się nawet rozdzielić, a już zza krzaków jakaś maszkara wystawiła swój wstrętny pysk. Po warkocie Collado szybko zrozumiał, że mają do czynienia z wilkiem, wargiem lub wilkołakiem i początkowo obstawiał opcję numer jeden. Gdy ten jednak wyprostował się stając na dwóch łapach, syn Frejra od razu zaczął przygotowywać w głowie strategię anty-wilkołak, która wcale taka trudna nie była. Znał bowiem doskonale specyfikę tych magicznych stworzeń.
Hector nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, póki wilkołak nie zaczął się zbliżać do nich. Był już gotów do użycia swojej broni lub nawet mocy, jednak zaniechał tego pomysłu, gdy potwór zwinnym susem przeskoczył go i znalazł się tuż za jego plecami, w odległości sprzyjającej zadanie mu ciosu. Dostrzegłszy klona Cassandry z tarczą, która miała osłonić go od ataku łapą, Collado zrozumiał, że ma nieco więcej czasu niż początkowo się zanosiło. Korzystając więc z bliskości i chwilowego sparowania bądź wyblokowania ciosu łapą przez klona Sarris, syn Frejra wystawił jeden palec przed siebie i wystrzelił z niego cienki strumień wody, któremu nadał takie ciśnienie i prędkość, że ten był w stanie bez problemu przeszyć ciało wilkołaka. Wycelował w okolice głowy bestii, spodziewając się, że strzelec także wybierze krytyczny strzał w te miejsce. Przemawiały za tym dwie rzeczy: pierwsza - głowa była zabezpieczona cieńszą warstwą futra i mięśni oraz druga - oba wystrzały musiały być skierowane nieco wyżej, dzięki czemu jeśli obie sekwencje się udadzą, to Puriel i Hector nie zranią siebie nawzajem.
A jeśli się nie udało, to syn Frejra od razu przywołał do ręki kosę i poziomym cięciem starał się wbić ostre jej zakończenie mniej więcej pod żebra bestii.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Czw 30 Gru 2021, 16:25

Choć półbogowie od samego początku misji nie byli zbyt rozmowni i chętni do integracji, atmosfera między nimi uległa nagłej zmianie, gdy tylko rozpoczęła się walka. Bez względu na to czy się polubili, czy też nie, każde z nich podjęło się aktywnego uczestnictwa w tym starciu. Zarówno Puriel jak i Cass zajęły wyznaczone przez Collado miejsca, co utworzyło swego rodzaju formację podczas walki z wilkołakiem.
Przez chwilę mogło się zdawać, że bestia nie zamierzała zwlekać, a na swój cel obrała najbardziej rosłego osobnika. Bez względu na posiadane umiejętności, to właśnie Hector wydawał mu się najtrudniejszym przeciwnikiem. Ledwie wykonał zamach, by zadać cios, ale w tym momencie pomiędzy nim, a synem Frejra pojawiła się iluzja, przedstawiająca kopię Cassandry. Wilkołak nie spodziewał się takiego widoku, dlatego pazury zamiast przez zbroję Collado, przedarły się przez kopię Cass, która miała za mało czasu, żeby uchronić się przed obrażeniami. Co więcej, nieco skonsternowany wilkołak zamachnął się jeszcze raz, chyląc się odrobinę niżej, by spróbować trafić iluzję ponownie. W tym samym momencie strzał oddała Puriel. Kula wystrzelona z jej broni pomknęła w kierunku bestii i trafiła ją, ale niestety nie tak celnie jak planowała to córka Freji. Nabój przebił na wylot lewe przedramię wilkołaka, które podczas próby ataku na iluzję było uniesione na podobnej wysokości co jego łeb. Kula na swej drodze drasnęła także jego kark, więc i stamtąd uwolniła się odrobina krwi, która zaczęła plamić futro stwora. To nie był koniec trudności, z jakimi zmagał się wilkołak, ponieważ Collado również zdecydował się na atak. Dzięki swojej mocy hydrokinezy wypuścił w kierunku przeciwnika strumień wody o niesamowicie dużym ciśnieniu. Trafił nim w jego bark, zostawiając tam paskudną ranę, która nie była nawet rozcięciem, a przeoranym paskiem skóry. Wilkołak ryknął z bólu i wściekłości, a potem wycofał się susem do tyłu, by dać sobie pole do kolejnego ataku. Ustawił się z powrotem na czterech łapach, swój łeb dał niżej i zaczął obiegać półbogów dookoła. Po dwóch okrążeniach zmienił kierunek, a potem zatrzymał się dosłownie na moment. Uniósł swój pysk do góry i zawył głośno. Chwilę później dookoła rozległo się spotęgowane powarkiwanie, co dowodziło jedynie temu, że wilkołak zdecydował się na wezwanie pomocy. Spomiędzy niskich krzewów zaczęły wyłaniać się wilcze sylwetki, mniejsze od bestii, która zjawiła się tu jako pierwsza. Za plecami półbogów czaiły się cztery wilki, wszystkie szare. Sam wilkołak znajdował się kilka metrów na prawo od Puriel. Przed herosami zbliżały się kolejne dwa wilki, a z lewej strony od Cassandry czaił się jeszcze jeden.

____________________________________
Przeciwnicy:
- wilkołak (1)
- wilki (7)

Wszyscy zdrowi.

Deadline: 3.01.2022, godz. 23.59
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Pią 31 Gru 2021, 16:31

Nie trafiła, tam gdzie chciała. Cass ogarnęła iluzje, co było dobrym pomysłem, z drugiej strony może dlatego Puriel nie wycelowała za dobrze. Nie za bardzo się przyszło jej nad tym rozwodzić. Atak Collado również nie przyniósł dobrych rezultatów. Wszyscy na razie żyli, nikt nie umarł i nie wrzeszczał, jednak to, że nie rozwalili wilkołaka, od razu przyniosło spore konsekwencje. Wezwał towarzystwo. Siedem wilków, czterech z tyłu otaczali ich jak jebaną zwierzynę. Puriel była w swoim żywiole i nie zamierzała dać się zabić zasranym zwierzakom i przerośniętej bestii. Miała pod ręką swoją broń, więc jedyne co mogła zrobić to strzelać, aż zabraknie jej amunicji. Tak więc zrobiła. Zostało jej jeszcze dziewięć pocisków. Oddała serie strzałów w stronę wilkołaka, który znajdował się najbliżej niej, jednakże jeśli jego towarzysze zamierzali rzucić się na nią, od razu wzięła ich na cel. Gdy amunicja postanowiłaby się jej skończyć, a było to całkowicie możliwe, złapała za swój miecz — samurajską katanę, którą miała na plecach i ruszyła na cięcie skurwieli na schab.


GAEJdEe.gif
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Nie 02 Sty 2022, 17:33

Nastolatka wzięła głęboki wdech, widząc nadciągające wsparcie wilkołaka. Sytuacja zrobiła się znacznie bardziej poważna, jednak wciąż daleko jej było do miana beznadziejnej. A przynajmniej tak postrzegała to Cassandra, która i tym razem nie zamierzała pełnić roli biernego obserwatora.
Ponownie postawiła wszystko na iluzję, ale tym razem w ciut innej odsłonie. Zamiast materialnej wersji siebie, stworzyła trzy niematerialne kopie. Zamierzała wywołać nimi mały chaos w szeregach wroga.
Zadania klonów i ich podział był dość prosty. Jeden miał stanąć w pozycji obronnej obok Puriel i ruszyć do akcji dopiero w momencie, gdy wilkołak postanowi ją zaatakować. Jego celem było odwrócenie uwagi bestii i stworzenie kobiecie okazji do bezpiecznego ataku.
Pozostałej dwójce przypadło zadanie wywołania zamieszania wśród wilków, wykorzystując do tego własną niematerialność. Iluzje bowiem nie tylko miały odwracać uwagę wroga od reszty drużyny, ale i ustawiać się w taki sposób, by agresywne zwierzęta wpadały bądź kąsały siebie nawzajem, przy każdej próbie ataku. A nuż zapomną, kto jest ich prawdziwym wrogiem i zaczną się gryźć między sobą.
To, po której stronie staną kopie, zależne było od decyzji samego Hectora. Jeżeli mężczyzna zdecyduje się na walkę z czwórką przeciwników, wspomoże go jedna iluzja, jeżeli skupi się na dwóch wilkach z przodu, obie będą chronić tyły, a gdyby jednak zdecydował się na walkę z wilkołakiem - wszystkie zajmą się wilkami. Tak czy inaczej, Cassandra nie martwiła się o dowódcę, jeśli przyszłoby mu walczyć z dwoma zwierzakami. Mężczyzna posiadał dostatecznie dużo doświadczenia, aby sobie z nimi poradzić. A nawet jeśli coś poszłoby nie tak, jego obrażenia zdecydowanie byłyby mniejsze, niż gdyby został trafiony przez wilkołaka.
Wilkiem, który znajdował się po jej lewej, zamierzała zająć się osobiście. Uniosła tarczę do góry i mimowolnie stanęła pod lekkim kątem, aby zmniejszyć powierzchnię ciała, którą zwierz mógłby zaatakować. Utrzymywała z przeciwnikiem kontakt wzrokowy, rzucając mu tym samym wyzwanie. W końcu wykonała gwałtowny zryw, jakby chciała na niego zaszarżować. Nie oddaliła się jednak od drużyny, gdyż nagły ruch stanowił jedynie prowokację. Chciała, aby to wilk zaatakował.
Nie planowała też jakiejś rozbudowanej strategii przeciwko pojedynczemu zwierzęciu. Zamierzała uderzyć go z całej siły tarczą w łeb, a następnie przeszyć od boku mieczem.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Pon 03 Sty 2022, 14:18

Hector nigdy nie lekceważył żadnej bestii, bo już wielokrotnie robili to za niego inni. Jak skończyli? Nie zakładał więc tego, że wilkołak zostanie pokonany przy pierwszym ataku bądź ucieknie spłoszony. Mimo wszystko spodziewał się jednak lepszej celności zarówno ze strony Puriel, jak i siebie samego. Cała akcja jaką wykonali była jednak na tyle dynamiczna, że coś mogło się nie udać. Najważniejsze było dla niego to, że nikt nie został ranny.
Heros odsunął się od wilkołaka przesuwając się kawałek w bok, by ten stracił zasięg do niego. Jednocześnie przyjrzał się pozycjom swoich współtowarzyszek, które także nie przebierały w środkach, a jednocześnie nie panikowały. Zapowiadało się na w miarę dobrą współpracę aż do momentu, w którym córka Frei nie zaczęła strzelać pistoletem do wilkołaka, który w międzyczasie przywołał stado wilków. Hector pokiwał głową z niedowierzaniem, nie spodziewając się tak lekkomyślnego ruchu.
- Marnujesz tylko amunicje! - krzyknął do Puriel. - Jesteś córką Frei? To zrób wokół nas ognisty pierścień! Żaden z nich nie podejdzie, bo się go boją! - przekazał szybko dalsze instrukcje brunetce, po czym sam pokręcił swoją kosą w dłoniach i rozejrzał się znów wokół siebie zliczając wszystkich przeciwników, a także zwracając uwagę na to, czy aby na pewno nikt im nie umknął.
W tym czasie Cassandra wytworzyła swoje sobowtóry, co było dość dobrym posunięciem, bo dało im to zarówno czas jak i kilka dodatkowych możliwości wyprowadzenia ataków, w tym tzw. "friendly fire", bo przecież potwory mogły rzucać się na siebie nawzajem kiedy okaże się, że iluzje są niematerialne. Jednocześnie Collado liczył na to, że Northwood się posłucha i wytworzy ów pierścień, w środku którego się schowają. W tym czasie on wysunął jedną dłoń przed siebie i czując całą przestrzeń wokół, postanowił użyć kilku korzeni drzew, przy których znajdowały się wilki i sam ich humanoidalny przywódca. Szybkim gestem wyciągnął korzenie tak, by powbijać je w możliwie jak największą ilość wrogów wokół. Jako, że byli w lesie, raczej nie powinien mieć z tym problemu. Pytanie tylko czy potwory tego nie uniknęły w jakiś sposób?
Widząc podpuchę ze strony Sarris, która chciała sprowokować jednego wilka do ataku na nich przytaknął tylko sam sobie, akceptując ten plan, jednocześnie będąc pod niemałym podziwem tego, jak młoda heroska odnajduje się na polu walki. Po medyku spodziewał się znacznie mniej. Cóż... miłe zaskoczenie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Pią 07 Sty 2022, 12:54

Puriel w swym brawurowym geście postanowiła zająć się w pierwszej kolejności wilkołakiem, który de facto był dla nich najtrudniejszym przeciwnikiem do pokonania. Trudno było się jej dziwić, skoro potwór znajdował się najbliżej niej. Szkoda byłoby zignorować obecność przeciwnika, który największą łatwością mógł rozerwać ja na strzępy. Gdy tylko uniosła swojego gnata, celując nim w wilkołaka, potwór spojrzał swoimi żółtymi ślepiami prosto w jej oczy. Opadł z powrotem na cztery łapy i zaczął się powoli do niej zbliżać, rzucając jej tym sposobem rękawicę. Puriel pociągnęła wreszcie za spust, a zaraz po tym pierwszy nabój wbił się głęboko w lewy bark wilkołaka, który próbował uniknąć trafienia. Kula pędziła zbyt szybko, by ten zdołał jej umknąć. Zaraz po odgłosie pierwszego strzału, jeden z wilków, który zachodził półbogów od tyłu rzucił się bezmyślnie w kierunku córki Freji. Nie był jednak tak szybki jak jego ulepszony kolega, więc Puriel miała wystarczająco czasu by zostawić kulę w jego czaszce. Szary wilk padł od razu na ziemię, potykając się o własne łapy. Dzięki sile jego rozpędu sunął jeszcze niewielki kawałek po wilgotnej ściółce, zatrzymując się tuż pod nogami swojej oprawczyni. Wilkołak w tym czasie próbował wylizać swoją nową ranę, z której sączyła się krew. Łapa nie była już tak sprawna, dlatego na nowo wrócił do pozycji stojącej. Ruszył wściekle na Puriel i zamachnął się zdrową prawą łapą, uderzając ją prosto w skroń. Córka Freji upadła na ziemię i poczuła pulsujący ból w skroni.
Cassandra pomimo swojego młodego wieku, wykazała się niezwykłą jasnością umysłu. Trudno stwierdzić ile razy w swoim życiu miała okazję odbyć takie lub podobne starcie, więc zachowana przez nią zimna krew dobrze zwiastowała. Rozszarpaną kopię zastąpiła trzema nowymi iluzjami, które tym razem nie były już materialne. Możliwe, że tym sposobem zapobiegła właśnie pierwszemu rozlewowi krwi. Ponieważ to Puriel wykonała pierwsze posunięcie w walce przeciwko sforze, mogła zostać zaatakowana jeszcze z drugiej strony, ale tak się nie stało. Gdy kolejny wilk przymierzał się do ataku, pojawiła się przed nim jedna z kopii Cassandry, która zwróciła na siebie jego uwagę. Zwierzę bezmyślnie rzuciło się na iluzję z zębiskami, ale przeszyło je swoim cielskiem jak przez ducha. Wilk zatrzymał się i ponownie próbował zaatakować, jednak nim zerwał się z miejsca, z ziemi wydarły się korzenie zmanipulowane przez Hectora, które bezwzględnie wbiły się w jego klatkę piersiową. Przebiły sylwetkę zwierzęcia, pozbawiając go w ten sposób życia. Drugi klon Cassandry zjawił się w odległości dwóch metrów od pleców Hectora, stając pomiędzy dwoma wilkami. Nagłe pojawienie się iluzji podziałało tak samo jak poprzednim razem. Wilki zaskoczone tym zwrotem akcji, rzuciły się na niematerialną wojowniczkę. Tak jak się spodziewali półbogowie, psowate weszły sobie w paradę. Może nie były tak rozumne jak wilkołak, ani tym bardziej jak herosi, ale nie rozszarpały sobie gardeł. Przez parę sekund ujadały do siebie wściekle, ale zorientowały się, że to nie ze sobą miały walczyć. Potrzepały łbami i nieco zdezorientowane szukały dla siebie celu. Dość niepewnie obchodziły iluzję, która ich przed chwilą zmyliła, jakby nie były pewne czy warto jest ją atakować. W tym samym czasie Cassandra zdecydowała się na bezpośrednie starcie z jednym z zbliżających się wilków. Tak jak się podziewała, zareagował on na jej prowokację. Czując zagrożenie z jej strony, wybił się ze swojego miejsca, by zaatakować, jednak spotkał się z tarczą, która odepchnęła go z powrotem do tyłu. Wilk zaczął trzepać nieco ogłuszoną głową, co dało Sarris czas na wykonanie cięcia. Po wykonaniu pierwszego kroku naprzód poczuła lekki ból głowy i zrobiło jej się trochę słabo, a było to spowodowane używaniem mocy. Dolegliwości nie były tak poważne, by posłać dziewczynę na kolana, więc zdołała zamachnąć się mieczem. Wycelowała jednak niżej, skracając wilka o łapę. Ten zaskowył przeraźliwie i upadł na ziemię, nie umiejąc poradzić sobie ze stratą jednej z kończyn. Starał się podnieść i widać było, że jest to dla niego nie lada wyzwanie. Jego pysk wyrażał wiele. Był wściekły i jednocześnie cierpiał z bólu.
Hector za to poradził sobie z resztą wilków praktycznie nie ruszając się z miejsca. Piersiówka, która towarzyszyła mu podczas tej wyprawy jak widać nie uśpiła żadnego z jego zmysłów. Swoim czujnym okiem omiatał pole walki, nadzorując co robię jego towarzyszki i pozbywając się kolejnych zagrożeń. Jakby nie patrzeć, stojąc po środku był teraz w najbezpieczniejszej pozycji. Dzięki temu mógł wykorzystać sieć korzeni, która znajdowała się pod ich stopami, by pozbyć się pozostałych wilków. Nim te się obejrzały, zdrewniałe korzenie wydarł się z ziemi, dziurawiąc ich cielska. Pozostał tylko ten, który był zdany na łaskę lub niełaskę Cass.

____________________
Przeciwnicy:
- wilkołak (lewa przednia kończyna całkiem niesprawna, łącznie z lewym barkiem)
- 1 wilk (pozbawiony łapy)

Zdrowie:
Hector- brak obrażeń
Cassandra- lekkie osłabienie, lekki ból głowy
Puriel- pulsujący ból głowy, lekkie ogłuszenie

______________
Jak zwykle, w razie pytań odsyłam na mojego discorda albo PW: Joanne Collins, donkey#1078
Kolejność dowolna

Poza tym, to idzie wam świetnie! Powodzenia!

Deadline: 11.01.2021
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Nie 09 Sty 2022, 18:45

Nastolatka postanowiła dobić cierpiące zwierzę. Pozostawienie wilka przy życiu w takim stanie, byłoby jedynie aktem okrucieństwa, a na to pozwolić sobie nie mogła. Wykorzystała zatem moment, w którym ranne zwierzę ponownie upadło z powodu braku łapy, aby w bezpieczny dla siebie sposób, skrócić męki stworzenia. Wolała zachować wzmożoną ostrożność nawet w takiej sytuacji, niż skończyć z pogryzioną kostką czy łydką.
Jeśli wilk ostatecznie dołączył do swych poległych braci, Cassandra skupiła się na ostatnim przeciwniku, a także niezbyt ciekawej sytuacji Puriel. I choć tym razem naprawdę niewiele mogła zrobić, postanowiła wykorzystać to, co już miała.
Trzy kopie, które wcześniej zajmowały się wilkami, teraz skupiły się na jedynym celu. Ruszyły w kierunku wilkołaka, aby przykuć jego uwagę, a następnie – będąc w bezpiecznej odległości, przyjęły pozycję obronną i zaczęły ostrożnie zbliżać się do przeciwnika. Ich zachowanie miało wyglądać tak, jakby faktycznie mogły zranić lub zostać zranione. W sytuacji takiej jak ta, nastolatce nie pozostało nic innego, jak blefować, bo nawet jeżeli wilkołak w całym tym zamieszaniu dostrzegł niematerialność kopii, wcześniej jedną rozszarpał. I to zamierzała wykorzystać. Chciała, aby cel uwierzył, że i te mogą mu już coś zrobić. Klony miały zachowywać się jak najnaturalniej – próbować unikać bądź blokować ciosy stwora, czy przeprowadzać grupowy atak, gdy nadarzy się okazja. Ich celem było również otoczenie nieprzyjaciela, aby ten czuł się zagrożony i jak najmniej myślał o Puriel.
Cassandra z kolei podeszła do Hectora i stanęła za nim, przyjmując wcześniej ustaloną pozycję. Postanowiła jednak, na ten krótki moment, schować miecz, aby wyciągnąć nóż do rzucania. Skupiła się na całkowitej obserwacji wilkołaka, na tym, w czyją stronę kieruje łeb. Jeżeli wykona ruch, który mógłby stanowić zagrożenie dla nieco ogłuszonej heroski, małolata bez chwili wahania, rzuci nóż w jego stronę, chyba że sam Hector zdecyduje się na walkę w zwarciu. Cass nie ufała swoim umiejętnością na tyle, by ryzykować zranieniem sojusznika.
W ostateczności zdecyduje się na utworzenie zjawy, jeżeli wróg znajdzie się w zasięgu jej ataku. Co prawda sam upiór zbyt dużo nie zdziała, ale każde sekundy potrafiły być cenne. Tak czy inaczej, znów skupi się na ochronie członków drużyny.
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Pon 10 Sty 2022, 19:47

Zareagowała intuicyjnie, czyli miała broń pod ręką i nie zamierzała jej chować. Może nie było to odpowiednie zagranie. Będąc sama, z pewnością by zginęła. Na szczęście miała wsparcie. Roztrzaskali watahę. Został wilkołak i jeden wilk, a także silny pulsujący ból głowy. No i słowa Hectora, które sugerowały, aby skorzystała ze swojej mocy. Tak też zrobiła, jeszcze dobrze nie wstała, a skoncentrowała się na boskiej mocy Freji, a mianowicie pyrokinezie i chociaż stworzenie płomienia przez ból w czaszce, który powoli słabł, mogło być trudne, to jednak mistrzowskie opanowanie płomieni Puriel miała we krwi, tak też "Niech wszystko płonie, niech będzie koniec..." z tą melodyjną myślą ogień być może zaczął się szerzyć, jak zaraza wokół wilkołaka, ponieważ nie było sensu tworzyć płomienia wokół drużyny. Chyba że lekkie ogłuszenie uniemożliwiało tę magiczną czynność. W końcu Cassandra była bezpieczna, a to jej iluzje gnały po polu bitwy, tak też młoda heroska dała z pewnością czas Northwood na szybkie zebranie się do kupy i stanie na nogi. Został wilkołak, a Puriel zamykając go w ciasnym kręgu ognia, zamierzała spalić bestie żywcem.


GAEJdEe.gif
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 11 Sty 2022, 21:13

Collado od samego początku był pewien swego, bo herosi współpracowali dość dobrze i nie wchodzili sobie wzajemnie w paradę. Jego zdaniem mogli co prawda uporać się z wilkołakiem szybciej, ale co się stało, to się nie odstanie i skoro Puriel nie wykorzystała pierwszej możliwej okazji do odstraszenia bądź nawet spalenia potwora, należało improwizować. Zresztą całe te starcie polegało na improwizacji, bo musieli wyczuć zarówno przeciwników, jak i samych siebie, bowiem nie mieli wcześniej wspólnych przygód i tak naprawdę nikt nie wiedział, na co kogo było stać.
Z pewną satysfakcją Hector omiatał wzrokiem całe pole bitwy widząc jak kolejne wilki padają pod naporem ich skondensowanych ataków. Nie dawał jednak po sobie tego poznać, bo życie nauczyło go już tego, że nawet jeśli początek jest dobry, to później może być dużo, dużo gorzej. Dało się jednak zauważyć pewną ufność w jego działaniach, która wynikała z tolerowania poczynań współtowarzyszek. Nie żeby zaakceptował je jako swoje koleżanki, ale z pewnością było im bliżej do uzyskania jego szacunku niż dalej.
Gdy Cassandra postanowiła zająć się dogorywającym wilkiem, by skrócić jego cierpienie, syn Frejra natychmiast przeniósł spojrzenie w kierunku Puriel, która aż tak łatwo nie miała. Wilkołak został co prawda trafiony i wyglądał na lekko oszołomionego, ale dalej był szalenie groźny i nie można było go lekceważyć. Ponownie więc w jego rękach uformowała się boska broń i gdy potwór skupił się całkowicie na potencjalnym ataku na Northwood, Hector obrócił kosę w dłoniach kilka razy, by następnie wycelować i niemal rzucić ją nieznacznie nad głową wilkołaka. Gdy ostrze znalazło się już za potworem, za pomocą liny przymocowanej do nieostrego końca kosy ściągnął ją z powrotem do siebie w jednym celu: ostrze miało za zadanie napotkać opór w postaci owłosienia, potem skóry i w dalszym ciągu tkanki mięśniowej człekokształtnego stwora, a następnie wbić się z dużym impetem w jego plecy.
Czując jak atmosfera podgrzewa się w jakiś sposób, a sama Puriel choć oszołomiona zmierza prosto na stwora, pociągnął za linę jeszcze mocniej, by z pomocą swojej nadludzkiej siły uprzykrzyć życie wilkołaka: w najlepszym wypadku wywrócić go, czego Hector się raczej nie spodziewał, nie był przecież synem Aresa. A gdy już bestia znalazła się w przygotowanej przez nich pułapce, Collado wycofał swoją kosę, zmieniając ją z powrotem w bransoletkę, która ponownie zajęła miejsce na jego nadgarstku. Na tym jednak nie poprzestał, bo w międzyczasie wyciągnął z ziemi korzenie, które oplotły nogi wilkołaka, by ten nie miał szans na ucieczkę. Reszta już należała do córki Frei, ale zapowiadało się na pieczonego wilkołaka w sosie ze zdziesiątkowanej sfory. Pycha.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Pon 17 Sty 2022, 11:00

Cassandra zdecydowała się okazać łaskę poszkodowanemu zwierzęciu, które wiernie walczyło w imię wilkołaka, który najwidoczniej dominował obecnie w tej sforze. Dobicie go to była czysta formalność, ponieważ nie posiadał żadnych nadnaturalnych zdolności. W tej chwili był niczym smutny porzucony pies, zdany na to co zrobi z nim córka Hekate lub przyroda, na której pastwę zostałby porzucony, gdyby heroska postanowiła postąpić inaczej. Wilk zmarszczył swój pysk, szczerząc jednocześnie ostre zębiska. Uniósł łeb, próbując ugryźć Cassandrę, ale tracił dużo krwi i był obolały, więc zakończenie jego katuszy było dziecinnie proste. Wystarczyło podejść ostrożnie i zatopić ostrze głęboko w jego cielsku, by ten odszedł spokojnie z tego świata. Gdy Sarris pozbyła się już swojego przeciwnika, mogła skupić się z powrotem na iluzjach, choć dostarczało jej to silniejszego bólu głowy. Jej kopie w zgrabnym szyku zbliżały się powoli do wilkołaka, tworząc jedynie złudzenie zagrożenia.
Wilkołak jednak nadal się skupiał na Puriel, również chcąc dokończyć swojego dzieła. Był spowolniony, więc nim zbliżył się na tyle, by zaatakować ją ponownie, otoczył go ognisty krąg, stworzony właśnie przez córkę Freji, odzyskującej już balans w głowie. Potwór postawił kolejny krok do przodu, nadeptując na fragment ognistego pierścienia, co poskutkowało poparzeniem łapy. Zaryczał wściekle, chcąc się wycofać, jakby w całym otaczającym go amoku nie zorientował się, że świat za jego plecami także płonie. Powstrzymał go Hector z pomocą swojej boskiej broni, który idealnie zsynchronizował się z działaniami Puriel. Zatrzymał wilkołaka w ognistym kręgu, który zwężał się ku środkowi. Chwilę później z ziemi zaczęły uwalniać się kolejne korzenie, które spętały pały potwora, uniemożliwiając mu ruszenie się z miejsca. Całą grupę otoczył paskudny swąd palonej sierści, a potem skóry. Wilkołak ryczał i skowył jednocześnie, desperacko próbując wyszarpać się z sideł, ale bezskutecznie. Wreszcie opadł z wycieńczenia, a jego ciało skwierczało niczym boczek na patelni. Gdy tylko wilkołak wyzionął ducha, w tle rozległy się pierwsze odgłosy stukania dzięcioła i odległy śpiew ptaków. Wszystko wskazywało na to, że mogą ruszyć dalej.

___________
Brawo kochani! Pierwsi przeciwnicy polegli, ale to nie koniec zabawy! ;)

Zdrowie:
Hector- zdrowy.
Puriel- pulsujący ból głowy, ale poza tym już jej lepiej.
Cassandra- lekkie osłabienie, ból głowy.

Deadline: 21.01.2022, 23:59
Puriel Northwood
Puriel Northwood
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 18 Sty 2022, 14:22

Krąg ognia zacisnął się na wilkołaku i z pomocą Hectora, patrzyli, jak bestia cierpi w męczarniach. Smród był nieznośny, lecz nie dla Puriel, która obojętnie przyglądała się, jak potwór płonie. Lubiła takie widoki, jednakże trochę odczuwała niezadowolenie, bo gdyby mogła odrąbać mu łeb i zaciągnąć go do obozu, to następnie wykonałaby jeden z tych swoich sekciarskich rytuałów. Chociaż tak też można.
- Na chwałę Freji. - Szepnęła sobie pod nosem, obserwując dzieło pyrokinezy, które po chwili jeszcze tylko odrobinę skwierczało. Na pewno, gdyby ktoś zgłodniał, mieli co jeść.
Nadal czuła pulsujący ból głowy, ale nie przeszkadzał jej szczególnie. Widok płonącego wilkołaka z pewnością poprawił jej humor. Sprawdziła swoją broń, otrzepała się z kurzu walki i właściwie mogli ruszać dalej, jednak to Hector wydawał rozkazy. Przyjrzała im się z osobna, skupiając się głównie na Cassandrze, która była tu najmłodsza, ale wszystko było w porządku. W końcu misja nadal trwała.


GAEJdEe.gif
Gość
Gość
avatar
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 18 Sty 2022, 17:13

Dziewczyna patrzyła z podziwem na działania starszych członków drużyny. Pozbycie się wilkołaka poszło im niezwykle sprawnie, a sama Puriel, pomimo niesprzyjających okoliczności, zdołała skorzystać ze swoich mocy. Cassandra czuła, iż dzieli ją przepaść od pozostałej dwójki herosów.
Nie stała jednak jak słup, wpatrując się w pozostałości wilkołaka. Schowała wyciągnięty nóż i zaczęła podchodzić do Northwood, gdy ta na nią patrzyła.
- Jak głowa? - zapytała, chcąc obejrzeć kobietę. W końcu została jej przydzielona rola medyka.
Niezależnie od tego, czy córka Freji pozwoliła małolacie obejrzeć głowę, piętnastolatka nie przestawała się odzywać.
- Pamiętasz, co i jak cię powaliło, prawda?
W pytaniu nie było nawet cienia drwiny. Cassandra zadała je śmiertelnie poważnie, chcąc po prostu ocenić stan zdrowotny poszkodowanej. I nawet jeśli wszystko wskazywało na to, że Puriel miała się naprawdę dobrze, ustępujący ból głowy to nie problem, zamierzała robić to, czego od niej oczekiwano.
- Wiem, że nie jesteś zbyt rozmowna, ale gdybyś mogła powiedzieć coś więcej... cokolwiek, chociażby opisać to, co widzisz... Już i tak narobiliśmy tyle hałasu, że te kilka zdań niczego nie zmieni - dodała, posyłając kobiecie ciepły uśmiech.
Miała nadzieję, że ta będzie współpracować, ale też nic na siłę. Zwłaszcza, iż nie wyglądało to tak źle. W końcu nie utraciła przytomności i była w stanie skorzystać z mocy.
Sama w międzyczasie postanowiła zająć się swoimi dolegliwościami, skupiając się na kontroli własnego oddechu. Nie miała żadnych środków przy sobie, więc z lekkim bólem musiała walczyć tą klasyczną metodą, którą z resztą zaproponowała też Puriel. Głębokie oddechy i spacer po lesie powinny załagodzić sytuację.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Waterloo Township, Michigan Pią 21 Sty 2022, 14:41

Wszystko szło po ich myśli i poza niewielkim zmęczeniem wywołanym użytkowaniem mocy, raczej obyło się bez poważniejszych urazów. To było najważniejsze, bo pokazali też, że potrafią współpracować i nie wchodzą sobie przy tym w drogę. Collado więc beznamiętnie patrzył na płonącego wilkołaka, jednocześnie próbując kontrolować sytuację wokół siebie: był zbyt doświadczony by sądzić, że na tym starciu się skończy. Wolał więc być przygotowany na kolejny atak, jeśli takowy miał nastąpić. Gardę spuścił dopiero kiedy wilkołak przestał wydawać jakiekolwiek odgłosy i zostało im tylko oswoić się z tym charakterystycznym swądem towarzyszącym spaleniźnie.
Syn Frejra spojrzał na Puriel, by zaraz zwrócić się w jej kierunku:
- Zgaś już ten ogień - Northwood najwidoczniej zapomniała o tym, a nie chcieli przecież rozprowadzić ognia po drzewach, bo to z kolei mogło się skończyć niemiłym pożarem lasu.
- Jeśli nie potrzebujesz pomocy medycznej, idź na zwiad - rozkazał wskazując Puriel kierunek, w którym miała się udać. Dopiero teraz mogli wcielić w życie jego początkowy plan, bo wcześniej przeszkodził im potwór razem ze swoimi pobratymcami.
Przyjrzał się uważnie swojej kosie, którą ponownie aktywował i nie dostrzegając na niej żadnych znaczących uszczerbków, uśmiechnał się tylko lekko, by zaraz znów ją schować i sięgnąć tym razem piersiówkę, z której upił kilka łyków alkoholu. Westchnął głośno, wytarł rękawem kącik ust i tym razem swoją uwagę poświęcił Cassandrze, która podeszła w tym czasie do Northwood. Dostrzegając i u niej pewne niepokojące grymasy, które najpewniej były wywołane przez jakiś ból, Hector usiadł pod drzewem.
- Macie pięć minut na ogarnięcie się. Później szybki zwiad - skorygował swój rozkaz, skoro Northwood i tak przez moment była uziemiona podczas tego krótkiego, polowego badania przez Sarris.
Collado znów wyciągnął piersiówkę z kieszeni i tym razem upił kilka małych łyków, które następowały po sobie w krótkim odstępie czasu. Choć nie zmęczył się jakoś mocno, też skorzystał z tej chwili odpoczynku, w końcu nigdy nie wiadomo czy będzie mieć ku temu okazje później.
- Medyk - zwrócił się w kierunku Cassandry. - Jak biegła jesteś w iluzjach? - w jego głowie zrodził się pewien plan, ale najpierw musiał uzyskać odpowiednie informacje.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Waterloo Township, Michigan Wto 25 Sty 2022, 22:13

Wiele czynników wskazywało na to, że herosi byli już bezpieczni w miejscu, w którym się znajdowali. Oczywiście, o ile Puriel zdecydowała się zgasić swe płomienie, by zapobiec tym samym pożarowi lasu. Choć o tej porze roku była mała szansa na pojawienie się suszy, przy odrobinie starań dało się tu rozpętać małe piekło. Zgodnie z poleceniem lidera grupy, Hectora, herosi mieli czas na chwilę wypoczynku, by choć częściowo zregenerować siły po odbytej walce. Otoczenie nie wyglądało zbyt przyjemnie, zważywszy choćby na martwe cielska małej sfory wilków i unoszącego się śmierdzącego dymu ze zwłok wilkołaka. Jednak nic nie nadchodziło już z zarośli, więc dobrze było wykorzystać tą chwilę wytchnienia.
Cassandra zdołała przekonać się o tym, że intensywne wykorzystywanie swoich mocy może dać się we znaki, jednak ten krótki odpoczynek pozwolił jej wrócić do formy. O ile jej pomoc została przyjęta, zdołała także przyjrzeć się Puriel, która wcześniej została uderzona w głowę. A jeśli mowa o córce Freji, jej także zaczęło się odrobinę poprawiać. Po tych pięciu minutach przerwy głowa bolała mniej, ale wciąż nieco dokuczała Northwood. Nie był to jednak już tak silny ból jak poprzednio, więc była w stanie jasno myśleć i przemieszczać się dalej. Collado był za to w najlepszej formie spośród członków grupy i nim się obejrzał, jakiekolwiek zmęczenie od korzystania z mocy odeszło w niepamięć. Nic dziwnego, w końcu był najstarszym i najbardziej doświadczonym herosem, który w większym stopniu opanował swoje moce niż jego towarzyszki.
Herosi nie mogli jednak przesiadywać tak w nieskończoność, ponieważ czekał ich dalszy ciąg misji. Po chwili wytchnienia i odpoczynku mogli przystąpić do dalszych działań. Zgodnie z poleceniami lidera, Puriel miała udać się na zwiad. Nie musiała iść długo, bo po przejściu może jakichś stu metrów zauważyła kilka niższych krzewów, a za nimi niewielki fragment lasu pozbawiony drzew. Przed córką Freji rozpościerała się krótka nieco przymarznięta trawa, ale to nie na niej skupiło się spojrzenie półbogini. Jakieś dziesięć metrów przed sobą ujrzała betonowy bunkier. Nie posiadał żadnych okien, a jedynie metalowe drzwi, do których prowadziły cztery schodki w dół. Zaraz za obiektem zaczynał się na nowo gęsty las. Bunkier był częściowo pokryty mchem oraz bluszczem. Nie stał goły i całkiem widoczny, więc trudno stwierdzić jak duży mógł być. Nie pomijając już faktu, że jego wnętrze mogło znajdować się także pod ziemią. Z perspektywy Puriel, wydawał się on całkiem niewielki. Miał wysokość około dwóch metrów, a szeroki był na sześć metrów. Reszta była przykryta ziemią, mchem, bluszczem i innymi roślinami. Przed samym bunkrem nie dostrzegła nikogo. Jedyne co przykuło jej uwagę to ślady wilczych łap odbitych w trawie.

___
Wszyscy jesteście zdrowi ;)

Deadline: 30.01.2022, godz. 23:59
Sponsored content
Re: Waterloo Township, Michigan

Waterloo Township, Michigan
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado
» Pub "The Requiem" - Detroit (Michigan)
» The Red Hook - Detroit (Michigan)
» Centrum Detroit (Michigan)
» Port Lotniczy - Detroit (Michigan)



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: