Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria DpyVgeN
Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria FhMiHSP


 

Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria

Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 18 Sty 2021, 17:47

Ronan Hun mieszkał w bardzo malowniczym parku Claerwater w Kanadzie, w obrębie jego bardziej dzikiej części, do której nawet zagorzali turyści się nie zapędzali. Kowal korzystał z tego, że niedaleko niego znajdowała się góra Grizzly, jak sama nazwa wskazywała otoczona dość niebezpieczną sławą i tym samym skutecznie odstraszająca z okolicznych lasów większość nieproszonych gości. Mężczyzna był znany ze swojej ekscentryczności i zamiłowania do samotności, dlatego zabezpieczając się przed intruzami, utworzył ochronną barierę, która strzegła jego dobytku przed portalami. Wszelkie jego dziwactwa jednak nie przyćmiewały ogromnego talentu jeżeli chodziło o wytwarzanie broni i zbroi wszelkich maści, z których obóz herosów nie raz korzystał. Teraz, gdy nad wszystkimi herosami wisiało widmo nadciągającej wojny, zdolności Ronana Huna po raz kolejny miały pomóc im przechylić szalę zwycięstwa na korzyść bogów i obozu.
Bariera ochronna rozciągała się naokoło domostwa Ronana w promieniu jakichś 20km. Było południe. Portal przetransportował piątkę herosów na skraj gęstego lasu, tuż przed jej granicą. Droga szutrowa, która ciągnęła się w tej okolicy, tutaj wystawiała cienką odnogę, szerokości jednego samochodu, zagłębiającą się w las. Na skrzyżowaniu stał duży czarny ford ranger. Jego paka została wyposażona w dodatkowe rusztowanie, a cały samochód wzmocniono tak, aby nadawał się do wszelkich zadań specjalnych. Obok stał satyr, który na widok przybyszy posłał im coś na wzór uśmiechu.
- No w końcu jesteście. Witajcie, jestem Mashur. Bak macie pełny, z tyłu na pace są dwa kufry, to zapłata za broń dla Huna. Przysięgam, że ten skąpiec jeszcze kilka lat temu brał połowę tego co teraz, ale każdy korzysta w czasach kryzysu jak może, nie? - Wydał z siebie kozi odgłos i podszedł do Giotto Nero z kluczykami w ręku, pozostawiając jemu decyzję odnośnie tego, kto będzie prowadził samochód. - Uważajcie, w tych lasach roi się od orków. I mam na myśli, kurwa, naprawdę się roi. - Pokręcił głową i rozejrzał się naokoło, jakby spodziewając, że jakiegoś dostrzeże. W końcu znów spojrzał na dowódcę misji i skrzywił się nieznacznie. - I do licha nie zgubcie tych skrzyń. Jego dom jest za tym wzgórzem – wyciągnął palec z sterczącego ucha i wskazał nim na północ, wprost w gęstwinę drzew, za którymi i tak nie było widać nic poza wspinającą się coraz wyżej na wzgórze zielenią liści i igieł. Wąska droga prześlizgiwała się ginąc gdzieś za pierwszym zakrętem. Pomachał palcami jakby w ten sposób mógł wyklarować owe instrukcje. - Szutrówka ciągnie się jeszcze z kilometr, potem już tylko piach i błoto. Przy wodospadach jest największe bagno, ale powinien sobie z tym poradzić. - Przy ostatnich słowach wskazał na samochód. - Ustawiłem wam nawigację, jak będziecie się jej trzymać powinniście dojechać bez większych problemów logistycznych.
Jeżeli nikt go nie zatrzymał pytaniami, pomachał do herosów i ruszył żwawym krokiem w stronę portalu, przy którym przycupnął i zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu fajki.
- Szerokiej drogi i na bogów, wróćcie cali.

Samochód, który naturalnie miał napęd na cztery koła i był w automacie, z przodu miał dwa miejsca, trzy z tyłu i oczywiście większość paki wolną. Ponadto w środku zastaliście włączoną nawigację do miejsca docelowego oraz dość konkretnie wypasione wnętrze z zachęcająco wyglądającym zestawem głośników. Pozostało Wam tylko dzielić się obowiązkami, bądź nie, wsiadać i podążać za wskazówkami.
Bułka z masłem.




Kolejka dowolna, macie czas do 21.01.2020
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 18 Sty 2021, 18:44

KLIK

Podróże portalami zawsze były dosyć dziwne. Człowiek miał wrażenie, że wszystko wewnątrz jego jelit się przekręca, a same organy zaczynają zamieniać się miejscami. Całe szczęście przez lata podróży nimi - w celach obozowych, bądź prywatnych - i wysokiej tolerancji Folk był w stanie poradzić sobie z tym niecodziennym uczuciem.
Kiedy satyr zaczął swoje pierdolenie Folk lekko się uśmiechnął mając świadomość, że Giotto musi tego wszystkiego słuchać. Włożył ręce do kieszeni kurtki i zaczął kopać kamyki, które znalazły się na drodze starając się wyłapać te co ważniejsze informacje. Jedną z nich było to, że w lesie aż roi się od potworów - mimowolnie Folk ucieszył się. Od dawna nie miał możliwości powalczyć z większą ilością przeciwników, a obozowi rywale wydawali się czasem być po prostu niewystarczający. W końcu w walce z prawdziwym przeciwnikiem najważniejsza była jego nieprzewidywalność.
Słysząc, że Satyr kończy swój wywód rzekł do wszystkich zgromadzonych:
- Shotgun!
A następnie udał się do przedniego miejsca pasażera. Kiedy wsiadł do pojazdu zobaczył, że nawigacja nie jest ustawiona tak jak powinna. - Cio źa bajan.. Uśtawił Claerwater. - zakończył poprawiając nawigację, która teraz powinna wskazywać prawidłowe miejsce, czyli Clearwater w Kanadzie.
Dlaczego nie chciał prowadzić zapytacie? A no z prostego powodu - Giotto by mu na to nie pozwolił, bo do dziś dzień pamiętał jak Folk gazował matiza na 3,5 tysiąca obrotów na skrzyżowaniu. Nie było więc szans na powożenie się tą gablotą.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Wto 19 Sty 2021, 22:10

- 5 -

Misja. Aż skrzywiła się na samą myśl. Kiedyś je uwielbiała, obecnie nie miała najmniejszej ochoty ich wykonywać i właściwie całkiem dobrze się od tego wymigiwała. Znaczy no, przepraszam, została przecież trenerem. Szkoda tylko, że nikt jeszcze nie pojął, że poza wyszkolonym już Grekiem, nie miała zamiaru tego powtarzać. Ani na dorosłych, ani tym bardziej na dzieciach. No ale zawarła umowę z Corvusem, więc pojawiła się, a to już coś. Ubrana w dopasowane i przede wszystkim wygodne ubranie z ciężkimi buciorami na nogach. Do tego strzelba przewieszona przez ramię i pasek naboi robiący za... pasek. Broń już w obozie załadowana na maksa 9 nabojami, więc niczym się nie martwiła. Zresztą, to powinna być bułka z masłem, prawda?
Słuchając satyra związała włosy w wysoki, koński ogon, by jej przypadkiem nie przeszkadzały. A gdy ten już skończył, ruszyła w kierunku samochodu. Słysząc zdziecinniały ton Folklora wywróciła oczami, by później zatrzymać na nim niepewne spojrzenie. Czyżby on był jednak upośledzony?
Nie przejmując się bitwą o miejsca, Viviana zajęła miejsce na pace wygodnie się rozsiadając. Nie spodziewała się, by ktoś z pozostałych zrezygnował z luksusów samochodu, więc ona będzie mieć święty spokój tutaj. No i będzie mogła obserwować teren wypatrując chociażby tych orków, a debile w samochodzie będą mieć całkiem spory martwy punkt widzenia. No ale miała tylko odbębnić tę misję i święty spokój na miesiące zapewniony dzięki umowie z Juarezem. Byle tylko nic się nie odpierdoliło i będzie dobrze.
Leryn Wong
Leryn Wong
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Czw 21 Sty 2021, 18:15

Nie przejmowała się za bardzo tą misją. Będzie, co ma być. Przecież przeznaczenia nie da się oszukać i jeśli komuś będzie pisana śmierć, to jej nie uniknie. Co komu przeznaczone, to na drodze rozkraczone.
- Hej wszystkim!- przywitała się wesoło i od razu po przemówieniu satyra, zapakowała torbę od Asklepiosa na pakę, razem z kocem termicznym. Resztę wolała mieć przy sobie. Choć nie bałaby się i tego umieścić z tyłu, w końcu Vivi pilnowała paki, więc nie było obaw. Ale jednak, nie...
- Wyglądasz dziś kwitnąco... Hej, co chcielibyście mieć w nekrologu?!- uśmiechnęła się do kobiety na tyłach, a potem szybko zwróciła się do całej reszty towarzystwa. Choć jej pytanie nie było zbyt mądre. Nie, nie dlatego, bo żartowała z zagrożenia i możliwej śmierci. Po prostu jeśli zginie, to i tak nie wykorzysta ich pomysłów. A jeśli wszyscy zginą, to ich pomysły pozna co najwyżej Charon. A tatko mówił, że Charo ma w dupie, czego pragną dusze.
- Nie gniewacie się, że zabrałam troszkę miejsca? Asklepios nie chciał mnie puścić bez wyprawki- odparła, poprawiając na palcu pierścionek od ojca. Wsiadając na tylne siedzenie samochodu (po lewej), zdjęła plecak i położyła na kolanach, a następnie rozpięła kurtkę. Nie była gruba, ale Ler wolała mieć luz. Oprócz niej, miała na sobie również cienki sweterek, podkoszulek, bieliznę, dżinsy i zimowe buty z twardą podeszwą. Zastanawiając się, czy podczas misji nie nawali im GPS, zaczekała aż reszta drużyny zajmie miejsca. A może powinna się bardziej zastanawiać, co tatulek zapakował do torby medycznej? Kazał jej tam nie zaglądać dopóki nie będzie potrzebna, jakby to był prezent świąteczny, więc... Wszystkiego mogła się spodziewać.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Czw 21 Sty 2021, 20:59

Outfit

Giotto nie czuł się zbyt dobrze z tym, że przy mieścinie Clearwater znajdowała się góra Grizzly. Folk doskonale znał historię związaną z niedźwiedziami, którą sam wielokrotnie przeżył. Potem wiadomo jak to wyglądało, obaj przerażeni, roztrzęsieni i skuleni palili fajka pod oknem, zastanawiając się nad transcendencją istnienia w toporze nieskończoności. Dlatego też Nero miał plan, który polegał na tym, że będzie mieć wywalone na wszystko i w razie czego, rzuci się niedźwiedziom jakąś Leryn. Bo swojej kanapki z pasztetem na pewno nie odda.
Po przeteleportowaniu się na miejsce, Giotto spojrzał tylko z pogardą na satyra, który zdawał się narzekać na chciwość tego pajaca, co im robi broń. Odebrał od niego kluczyki i od razu spojrzał na pozostałych herosów, chcąc zadecydować, kto z nich będzie za kółkiem. Pierwszym wyborem był oczywiście Ragnar, ale jeszcze większą oczywistością było to, że go tutaj nie ma. Trzeba było więc improwizować i szukać jakiejś deski ratunku.
Nim jednak w ogóle zaczął rozważania, spojrzał najpierw na satyra, który zaczął go irytować.
- Wypierdalaj - rzucił krótko i na temat, bo takie biadolenie go wkurzało. Jeśli któryś z orków faktycznie będzie chciał im uprzykrzyć życie, to zrobią im to, co botoks zrobił z Meg Ryan.
Wrócił więc do rozważań na temat potencjalnego kierowcy i spojrzał w pierwszej chwili na Folkmeistera. Pamiętał jednak jak Folk gazował matiza na 3,5 tysiąca obrotów na górce, a szkoda było fordzika, więc trzeba było znaleźć innego wafla do tej roboty. Leryn od razu odrzucił, spodziewając się, że bobo nie dosięga nawet do pedałów.
- Tak w ogóle, trzymaj - zwrócił się w stronę Folklore, wręczając mu prawdziwe nunczaku.
Skupił wzrok na Vivianie, która miała już wypięte wrotki jak Jorgus i posadziła dupę na pace. W pierwszej kolejności to Nero chciał tam iść i gdyby był chytrym kutasem to pewno by zwrócił jej uwagę, że ma się słuchać. Ale ona i tak by nie posłuchała, poza tym Giotto nie był chytrym kutasem, tylko po prostu kutasem, więc nie było sensu dalej nad tym rozprawiać.
Raz jeszcze spojrzał na Wong, ale tak szybko jak w ogóle pomyślał o tym, by wsadzić ją za kierownicę, tak szybko z tego zrezygnował. Prychnął tylko coś pod nosem po koreańsku, będąc wyraźnie niezadowolonym z tego, że nie będzie mógł poczytać sobie książki od Folka w trakcie podróży. Utwierdził się w tym, gdy usłyszał pierwsze słowa córki Asklepiosa, która jak widać, nie miała chyba świadomości, że jest na misji ze szwadronem śmierci, czy tam jednostką cmentarny wiatr albo jakimś 358 squad.
- Zamknij się i wsiadaj - rzucił nieco zrezygnowany w stronę Wong, nie mając zamiaru wchodzić z nią w jakiekolwiek inne interakcje. Będzie musiał się rozmówić z Corvusem, bo z jednym przedszkolakiem Folkiem by sobie poradził, ale jeszcze Leryn?
Wsiadł za kółko i od razu odpalił samochód, spoglądając kolejny raz z pogardą na coś w otoczeniu. Tym razem chodziło o skrzynię biegów, która była w automacie, co jest obrazą dla całej motoryzacji świata. On jako rodowity Włoch między spaghetti a pizzą podziwiał sobie Ferrari, które takich faux pas nie popełniało. Ale cóż, to Ameryka, kraj w którym rządzą debile.
Spojrzał na prawo w stronę Folkmeistera, który wydawał się być jakiś dziwnie spokojny.
- Pamiętasz rajd Finlandii? - spytał kumpla, nawiązując do gry z nim i z Ragnarem w WRC. - Wjadę jak Ragnar w zakręt - zażartował, ale nie uśmiechnął się w ogóle. Chodziło oczywiście, że przy pierwszym zakręcie pojedzie prosto i jebnie dzwona w najbliższe drzewo, jak to zrobił najebany Crow.
I tak oto drużyna pierścienia wybyła z Rivendell, ruszając fordem rangerem w nieznane, czy może raczej do jakiegoś chciwego drania, który zarabia na ludzkim nieszczęściu. Coś jak polski rząd.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pią 22 Sty 2021, 17:40

Mashur mógł być dumnym satyrem, jednak wiedział kiedy wypierdalać znaczy wypierdalać, chociaż trzeba mu przyznać, że minę miał mocno obrażoną. Kiedy jeszcze usłyszał żarty Folklore, podszedł do szyby forda i zerknął na swoją literówkę z konsternacją po czym dszedł w stronę portalu, mamrocząc pod nosem coś o dyskleksji i niezdanej maturze za trzecim podejściem. Po drodze pozwolił sobie zerknąć na zasępioną Vivianę i idealnie kontrastującą z nią Leryn po czym zmarszczył czoło jakby takie połączenie w jednej drużynie raziło go w oczy. W końcu pokręcił głową i zapalił swoją fajkę.
Gdy już wszyscy zapakowali się do pickupa, nawigacja dzięki pomocnej stalowej dłoni Folka z entuzjazmem syntetyzatora mowy oznajmiła im, że mają kierować się na północ, co nasz pan kierowca również zrobił. Nie ujmując niczego włoskim samochodom, jego ukochane ferrari zawisłoby pewnie na progu zwalniającym przy wyjeździe z obozowego parkingu, podczas gdy Ranger był ich asem w rękawie podczas tej misji. Ale cóż, zapewne było to jedno z tych przekonań typu nie boczek, a pancetta, a ze śmietaną do carbonary nie podchodź. Trzeba było im wybaczyć, tym Włochom, ich wino było tego warte.
Droga szutrowa zgodnie z zapewnieniami satyra ciągnęła się jeszcze kawałek, w pewnym momencie w końcu herosi poczuli jak koła spadają na piaskową drogę, która coraz stromiej pięła się ku szczytowi wzgórza. Nie mogli jechać zbyt szybko bo trasa na tym etapie była mocno kręta, ford jednak gówno wort ale z napędem na cztery koła radził sobie w terenie bez zarzutu. Nie żeby to była zasługa umiejętności Giotto w prowadzeniu pojazdów, których nie miał wybitnych, po prostu samochód był idiotooporny.
W pewnym momencie wyjechali na wypłaszczony teren, który okazał się rozległą polaną mającą spokojnie pół kilometra szerokości i ciągnącą się przez jakieś trzy kolejne w przód. Dalej było widać o wiele lepiej wzgórze, na które musieli się wspiąć, z tej perspektywy pokryte dywanem drzew. Przez sam środek polany przebiegała  droga, której kierunek potwierdzała nawigacja. Było to mocno odsłonięte miejsce, a las naokoło pozostawał gęsty. Gdzieś z lewej strony nasi bohaterowie usłyszeć mogli szum wody świadczący o niedaleko biegnącej rzeczce, na tyle głośny, że zdradzał jej wartki nurt i być może nawet obecność kilku niewielkich wodospadów. Z tamtej strony też ewidentnie biła wilgoć od ziemi i lasu, co zwiastowało grząski grunt. Z prawej strony polana była o wiele bardziej kamienista, gdzieniegdzie leżały głazy wysokości stojącego człowieka. Teoretycznie jednak zarówno z prawej jak i lewej strony polany można było znaleźć przejazd dla samochodu, który nie byłby aż tak odsłonięty jak droga pośrodku polany. Ogólnie widok jak z naszych pięknych polskich gór, z tą różnicą, że tutaj nikt nie miał konserwy tyrolskiej przy sobie, ani plecaka z logiem decathlonu a w zasięgu wzroku nie było ani jednego turysty. Grizzly też na razie się pochowały, więc nic tylko w drogę przygodo. Pytanie którędy?

Dziękuję za odpisy w terminie, oby tak dalej.
Kolejka dowolna, macie czas do 26.01
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 25 Sty 2021, 16:23

Prawdę mówiąc nie spodziewał się prezentu od Giotto - tym bardziej tego, że będzie to prawdziwe nunchako. Zajebistości tej chwili dodało to, że Folk wiedział iż takiego nie posiada nawet sam łazarski wojownik Bonus BGC. Z takim przyrządem Galichet wiedział, że napierdoliłby co najmniej ośmiu, a po pijaku to nawet czterech nie dałoby mu radę. Prezent skwitował lekkim uśmiechem oraz tradycyjnym mongolskim ukłonem. W końcu Giotto jako amator wschodu musiał docenić to dużo bardziej niż zwykłe, hamerykańskie "dzięki".
Folk głośno zaśmiał się słysząc swoja Giotto: - Ważne żebyś nie przypierdolił w bloki, bo inaczej będą nas zbierać jak Optimusa Prime na Cybertronie. - skwitował śmieszny żarcik swojego przyjaciela.
Kiedy tak jechali i jechali Folk zrozumiał, że czegoś tu brakuje. Wzdrygnął się na swoim miejscu i spojrzał na Giotto z oczami pełnymi przerażenia:
- Przecież tak nie może być! Jak mogliśmy to uczynić?!
Po tych słowach sięgnął do swojej kieszeni i wyciągnął z nań swojego smartphone. Normalnie pewnie nigdy by go ze sobą nie wziął, ale jedna z jego dawnych misji wiele go nauczyła. To w końcu podczas podróży do Muspelheimu Cornelia pokazała mu, że nie można iść na misję bez spofity, które gwarantuje dobrą muzę. Folk jednak nie odpierdolił imby jak świętej pamięci blondyna i swoja ulubioną składankę ściągnąć do trybu offline dzięki czemu mógł z niej korzystać nawet tam gdzie nie było LTE. Szybkim, sprawnym ruchem połączył swoje urządzenie z komputerem pokładowym forda Ragnara, a po chwili w głośnikach zabrzmiała nuta dodająca wszystkim powera. No dobra, może nie wszystkim, ale biorąc pod uwagę te dwa muppety (jednego z tyłu, a drugiego na pace) to Folka i Giotto można było w sumie uznać za całą drużynę.
Kiedy dojechali do polany Folk rozejrzał się. Całe to miejsce wydawało się być dosyć niebezpieczne dla młodego herosa, ale no jakby kurwa nie patrzeć to ani Folk ani Giotto do nich nie należeli. Pomijając już fakt, że Galichet mógł po prostu zamienić się z Giotto miejscami, a następnie rozpostrzeć na terenie mgłę, która by ich ukryła to sam teren nie był dobrze skonstruowany jeśli chodzi o próbę ataku na nich. Ten z lewej dzięki swojemu bagiennemu podłożu utrudniał strasznie szybki atak, a co za tym idzie potencjalni przeciwnicy mieliby przejebane zanim dotarliby do nich. Jeśli chodzi o ukształtowanie z prawej strony to co prawda przeciwnicy mogli ukryć się za głazami i czekać na nich. Jednakże w momencie gdyby wybrali tą drogę to staliby się łatwym celem poprzez brak możliwości manewrowania w ograniczonej przestrzeni. Tak czy siak najmądrzejszym rozwiązaniem było poruszanie się wciąż wyznaczoną trasą.
Folk spojrzał na Giotto. Nie odzywał się. Przez tyle lat wiedział, że Giotto odczyta z jego twarzy wszystko o czym myślał Galichet. Ufał Włochowi i wiedział, że ten podejmie najlepszą z możliwych decyzji.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 25 Sty 2021, 17:55

Kolumbijka spojrzała beznamiętnym spojrzeniem na córkę Asklepiosa, gdy ta sprawiła jej komplement. Na zadane pytanie wywróciła tylko oczami, bo dziecko chyba nie do końca pojmowało kto jej towarzyszy w tej misji. Nie żeby takie pytanie mogło w Gavirii wywołać dyskomfort czy cokolwiek takiego, ale zadając je dziewczyna zasugerowała, że może ich podczas tej podróży drażnić. A jej tak jak Giotto raczej nie zalecane było irytować. Z drugim mężczyzną była inna sprawa, bo on swój autorytet stracił lata temu i czy to mu się podobało czy nie, był obozowym pośmiewiskiem. Jego sprawa.
Viviana siedząc na pace nie bardzo zadowolona z tej sytuacji, czekała jednak aż wszyscy się zapakują, bawiąc się w tym czasie strzelbą, którą rzecz jasna zdjęła z pleców zanim posadziła swoją dupę na tyle samochodu. Trochę się niecierpliwiła, ale gdy w końcu ruszyli, skinęła sama do siebie lekko głową ciesząc się, że zmierzają ku jej celowi - końca tej zasranej misji.
Rozsiadła się wygodnie obserwując otoczenie po obu stronach oraz rzecz jasna przed sobą, jednak była rozluźniona nie bojąc się tego, co może ich czekać. Broń miała napakowaną i w pogotowiu, więc chill. Gdy jednak usłyszała muzykę, wywróciła oczami i mruknęła coś o idiotach. Kolbą strzelby uderzyła stanowczo w tylną szybę, jednak rzecz jasna nie na tyle by ją potłuc. Jeśli Leryn nie załapała swojego zadania, wychyliła się dosłownie odrobinę i uderzała pięścią o szybę boczną przy dziewczynie, póki ta jej chociaż odrobinę nie opuściła.
- Wyłączcie muzykę kretyni, przyciągamy uwagę - warknęła i wróciła do swojej wygodnej pozycji. Po Folklorze i Leryn nie oczekiwała za dużo, ale Giotto miał więcej rozumu. Nie zdziwiłaby ją wcale chęć śmierci syna Hekate, ale akurat po przyszłym tatuśku tego się nie spodziewała. A po co sobie utrudniać misję, jak można ułatwić i szybciej wrócić do obozu?
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Wto 26 Sty 2021, 19:59

Ferajna zaczęła podróż, a Giotto występował w roli kierowcy i nie miał czasu na jakieś pierdoły Leryn, dlatego też rolę niani musiała przejąć Viviana. Folklore był z kolei osobą, której nic już nie pomoże, dlatego wszystkie jego odpały trzeba było traktować z przymrużeniem oka. Prawdę powiedziawszy, to duża zasługa Galicheta i Crowa, że Giotto nie zabija aż tak dużo ludzi i herosów, bo przywykł do imbecylizmu swoich przyjaciół, którzy zamiast trzymać się planu, woleli bohaterskie szarże z tekstem na ustach: "chłopaki, kryjcie mnie".
Samochód nie był oporny, ale Nero nie uważał się też za Vina Bajzla, by manewrować nim i przerzucać ludzi z jednego samochodu do drugiego podczas driftu. Jedyne co, to cały czas wkurzał go ten automat, bo jaka to satysfakcja z jazdy furką, jak nie można się nią pobawić. Jeszcze tylko tempomat i chuj, równie dobrze mogliby posadzić małpę albo Leryn za kierownicą, na jedno by wyszło.
Spoglądał na Galicheta, kiedy ten odpalił muzykę i zmarszczył brwi, próbując zrozumieć te mechanizmy, które zaszły w tym momencie w jego głowie. Nie żeby obawiał się orków, bo byli to dla niego raczej jednostrzałowcy, ale mnogość potencjalnych potworów, które mogą zostać zwabione tym dźwiękiem już dawała do myślenia. Poza tym, czemu on puścił akurat ten kawałek, skoro na żadnym siedzeniu nie było napisane "me" ani "me bitch"? Chuj wie.
Słysząc komentarz Viviany pomachał tylko lekko głową i wyłączył muzykę, choć nie bez smutku. Aż mu się przypomniało, kiedy to Adson, syn Dionizosa nagrywał Johnnego, syna Asklepiosa w kiblu i Johnny rzucał cały czas tekstem: "no weźcie chłopaki, wyłonczcie tom kamere".
Chwilę później jego spojrzenie spotkało się z tym syna Hekate, ale nie odzywali się do siebie. Folklore patrzył na Giotto tym samym wzrokiem, którym patrzył zawsze, wiedząc, że Nero prawidłowo odczyta jego intencje. Tymczasem w głowie syna Fobosa zachodziły zupełnie inne procesy: "co tak kurde gały w mordę jeża on wywala", bo kompletnie nie wiedział o co mu chodzi.
Wybrał najprostszą drogę i pojechał prosto. W lewo nigdy nie było takiej opcji, bo lepiej trzy razy w prawo. Z kolei w prawo za dużo kamieni, jeszcze zacząłby po nich jeździć, Viviana by wypadła, a Nero cofnął i jeszcze ją przejechał. Byłaby to kolejna misja, w której ktoś by zginął. Nie żeby obchodziło go, czy ktokolwiek z nich przeżyje, ale jeśli już to wolał zakopać Leryn.
- Plan jest taki. Jak nas otoczą, to zajeb jej w łeb tym nunchako, wyrzucamy ją i jedziemy dalej - wskazał głową na Leryn, spoglądając w tym czasie na Galicheta. W końcu było wiadomo po co syn Fobosa wręczył byłemu kapitanowi tę niezwykłą broń. Tylko żeby nie wyszło tak, że oni ją wyrzucą, a Viviana jeszcze ją rozpierdoli shotgunem, bo to by było co najmniej niesmaczne. Ale jakie prawdziwe.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Wto 26 Sty 2021, 21:33

Drużyna jechała we względnie dobrych nastrojach, o ile takie połączenie z takimi herosami było w ogóle możliwe. Podczas gdy Gio z Folkiem bawili się w kto pierwszy mrugnie, Viviana rozglądała się po otoczeniu w poszukiwaniu zagrożeń, co wcale nie było łatwe przez gęsto rosnące iglaki i drzewa. Niczym szukanie igły w stogu siana - nic nie rzucało się w oczy.
Wjechali na polanę bez zawahania, a kilka rzeczy wydarzyło się niemalże jednocześnie. Samochód podskoczył w momencie wjechania na wypłaszczenie, rozległ się huk jak wystrzał z armaty, który z pewnością wszystkich postawił do maksymalnego poziomu czujności, jednak zanim ktokolwiek odszukał strzelca, okazało się że to Leryn zajebała głową o sufit. Było to jednak małe pocieszenie bo sekundę później powietrze przeszyły pierwsze strzały. Nadlatywały z lasu, a atakujących nikt nie był w stanie spostrzec spomiędzy drzew. Sądząc po salwach byloi rozstawieni wzdłuż polany.
Większość strzał rozbijała się o samochód bez szwanku, a panowie siedzący w fotelach z grzaniem dupy chwilowo byli bezpieczni, przynajmniej dopóki szyby samochodu wytrzymywały salwy, co mogło się skończyć w każdej chwili. Gorzej miała Viviana, której nie chroniło nic poza rantami paki i rusztowaniem. Nad jej głową latały strzały i o ile była na tyle rozsądna żeby po tym jak kilka z nich świsnęło jej tuż przed twarzą ukryć się, nie zdążyła jeszcze odnieść z tego powodu żadnych obrażeń.
Samochód pędził po drodze, będąc pod mocnym ostrzałem, jednak żadne z nich nie było w stanie dostrzec przeciwnika, który świetnie korzystał z kamuflażu jaki dawał im las i z cudownej widoczności jaką dawała polana.
Macie okazję żeby się nieco rozgrzać!

Dziękuję za odpisy w terminie
Kolejność dowolna macie czas do 30.01
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pią 29 Sty 2021, 21:03

Plan Giotto był może i dobry, ale zawsze musi się coś spierdolić i koniec końców źle by wyszło, gdyby Viviana podpierdoliła ich, że wyrzucili Leryn z samochodu, robiąc z niej żywą przynętę. Niemniej jednak wjechanie samochodu na polanę i pierdolnięcie łbem Wong o sufit było zabawne do tego stopnia, że Gio zrobił nawet coś na wzór małego uśmiechu. Dalej jednak nie było już tak kolorowo, biorąc pod uwagę ciskające w Forda Ragnara strzały. Nero zamknął wszystkie okna z pomocą elektryki, żeby żaden z tych cymbałów (czyt. Folkmeister i Leryn) nie wystawiali głów i języków jak psy.
Syn Fobosa westchnął lekko i spojrzał najpierw na Folka, a potem na kilka strzał obijających się o ich samochód.
- Zasłoń nas - zwrócił się w stronę Galicheta, który powinien teraz wytworzyć mgłę wszędzie wokół, wyłączając przestrzeń przed nimi, by Giotto widział, dokąd ma jechać. Miało to przede wszystkim utrudnić robotę atakującym ich jegomościom oraz uchronić Vivianę przed dziabnięciem w oko przez jakąś ostrzejszą strzałeczkę.
W tym czasie Giotto utworzył cztery iluzje postaci, które były niemal wiernymi kopiami całej drużyny. Nakazał im udać się w różne strony, bo pomogli im zlokalizować przeciwników, a przy okazji wzięli na siebie cały atak, podczas gdy oni dalej będą mogli sobie jechać jak szczęśliwa rodzinka.
- Jak dalej będą nas wkurwiać, to ich wszystkich otruję - zapowiedział, by reszta drużyny znała plan Giotto.
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Sob 30 Sty 2021, 00:45

Folk raczej nie należał do osób, które chętnie nawiązywały relacje. Prawdę mówiąc gardził on większością ludzi i zdawał sobie sprawę, że działa to również w drugą stronę. Jednakże kiedy poznało się Galicheta, zaakceptowało się go i wypracowało z nim relacje to ten okazywał się prawdziwym przykładem lojalnego przyjaciela. Dlatego też kiedy tylko Giotto powiedział Folkowi o tym co ma zrobić z Leryn, ten zacisnął dłoń na nunchako i rzekł do swojego przyjaciela:
- Nie ma sprawy Gambo.
Miał jednak świadomość tego, że Giotto mówił to z na tyle dużą rezerwą, że nie chciał, aby Leryn została wypierdolona z wozu przy pierwszej lepszej okazji. Wiadome było, że chciał, aby Folk wykorzystał ten fortel dopiero gdyby trafili na jakiegoś przeciwnika, z którym nie mieliby szans. Takim oponentem mógł być na przykład sam Popol - strażnik pierwszego poziomu. Mieli jednak szczęście, że nie byli na Zunie, bo wtedy zapewne w ogóle nie mieliby wystarczającej szybkości i sprawności do takiego odwrócenia uwagi tego jakże wielkiego wojownika.
Całe szczęście nie pojawił się on, a jedynie jakaś banda sraczko popierdoleńców, którzy stwierdzili, że poudają kozaków i będą ostrzeliwać ich zza osłony jakby kurwa byli jakimiś kodżakami.
Prawda była taka, że Folk nawet zbytnio nie przejął się tą mierną "zasadzką". Prawdopodobnie przeciwnicy nie byli wystarczająco pewni na kogo mogą trafić w pojeździe, dlatego zdecydowali się na zasadzkę z bronią dystansową, która umożliwiała im trzymanie przeciwników na dystans. Takie coś mogłoby sprawić problem dużej części młodszych herosów, którzy ponadto mogliby wpaść w pułapkę "efektu zaskoczenia". Mieli oni jednak kurwa pecha, bo w pojeździe znajdowała się trójka najstarszych herosów w obozie, którzy takich sytuacji jak ostrzeliwanie ich mieli na pęczki. Ponadto Folk niedawno uniknął Syndromu Ducha Banka, dzięki czemu nie zrezygnował ze swojej ścieżki zmieniając jednocześnie drastycznie swój styl życia. Wciąż był herosem i miał swoje magiczne sztuczki niczym Nepotyzer.
Słysząc polecenie Giotto lekko się uśmiechnął:
- Nie ma sprawy.
Pstryknął palcami, a cały pojazd i wszystko w promieniu 20 metrów od niego (poza drogą przed nimi) okryła gęsta niczym mleko mgła. Dzięki temu przeciwnicy musieli stracić ich z oczu. Pozostawała jednak opcja, w której banda kretynów stwierdzi, że trzeba wejść w tą mgłę i zaatakować ich bezpośrednio. Dlatego też dodatkowo Folk stworzył około 10 bytów cienia wielkości wróbla, a następnie wypuścił je przez okna nim Giotto je zamknął. Ich celem było patrolowanie mgły - w sytuacji styczności z przeciwnikiem miały one eksplodować dając Folkowi znak gdzie jest potencjalny wróg.
- Będziesz rzygał kwachem jak Zeitgeist? - Skwitował drugą część planu swojego przyjaciela.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Sob 30 Sty 2021, 23:49

Viviana miała wrażenie, że odkryła jakiś błąd w matrixie przed chwilą. Wjechali spokojnie na polanę, a potem zjechali znowu na polanę i samochód podskoczył. Czyżby przysnęła czy jednak matrix ich faktycznie atakował?
Kolumbijka dostrzegając szybujące strzały tuż nad linią lasu, rozejrzała się szybko wrogów nie dostrzegając. Musieli być skryci za linią drzew. Chciała się bliżej temu przyjrzeć, jednak wokół nich momentalnie pojawiło się mleko, gdy tylko pierwsza strzała uderzyła o samochód. Zaklęła pod nosem i zniżyła się przeklejając się do rantu paki, by zbłąkana strzała nie uderzyła akurat w nią. Było jej jednak niewygodnie, dlatego usiadła wracając do swojej poprzedniej pozycji. Różnica była taka, że schowała się w wytworzonym cieniu, by przypadkiem nie oberwać. W końcu przez mgłę nie była w stanie ocenić czy nie leci nic, jedna strzała czy tysiące. No i tyle jej pozostało, ważne, że jechali do przodu. Broń miała w pogotowiu, gdyby się okazało, że ktoś jest tuż przy samochodzie, chętnie zrobi papkę komuś z mózgu, bo te strzały oznaczały nic innego, jak komplikacje na tej misji. A ta podobno miała być prosta i wesoła, więcej się nie nabierze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Nie 31 Sty 2021, 10:38

Salwy strzał spadały deszczem na Forda Ragnara, jednak nie licząc Vivianny, która musiała chronić swoją głowę przed przemianą w sitko, nie były w stanie przebić się przez karoserię, zostawiając jedynie ślady na ciemnym lakierze. To się wyklepie i odmaluje, chociaż Corvus jak dostanie rachunek z ASO to się pewnie przekręci. Ale do rzeczy, misja w końcu jeszcze się nie skończyła.
Panowie w porę zadecydowali o użyciu zasłony z mgły. Strzały zaczęły sięgać niebezpiecznie blisko opon, które były zdecydowanie łatwiejszym do uszkodzenia celem niż buda samochodu, a zapas mięli tylko jeden na pace. Całe szczęście, gdy tylko mgła spowiła polanę w promieniu dwudziestu metrów od auta, atak zaczął powoli się wyciszać. Jeszcze gdzieniegdzie  przelatywały strzały wypuszczone na oślep, jednak deszcz zmieniał się w pojedyncze krople aż w końcu zupełnie ustał, a naokoło zapadła przedziwna cisza.
Nikt ich nie zaatakował, nie mogli też do końca zobaczyć co się stało z iluzjami wysłanymi przez Giotto przez własny kamuflaż. Zniknęły w lesie bezpowrotnie, w poszukiwaniu atakujących. Wróbelki Folka również nie były w stanie wypatrzyć niczego, zupełnie jakby ktokolwiek ich atakował, odpuścił sobie zupełnie.
Ah tak, z pewnością się przestraszyli tych dwóch bydlaków na przednich siedzeniach. To było aż niepoprawnie łatwe, prawda?
Przejechali przez polanę, na powrót zatapiając się w gęstym lesie. Droga tutaj robiła się wąska, wymagająca, dlatego Giotto nie mógł sobie pozwolić na szaleńczą prędkość. Dzięki temu jednak gdy tuż za jednym z ostrych zakrętów natrafili na obalone drzewo zagradzające im drogę, dowódca misji był w stanie wyhamować w ostatniej chwili. Był to odruch, bardzo dobry swoją drogą, który jednak doprowadził do zatrzymania samochodu zanim ktokolwiek zdołał pomyśleć „uff”, a tym bardziej rozejrzeć się naokoło*.
W tym lesie mało drzew spadało samo z siebie, bez celu. Oczywista, prosta, ba, prymitywna pułapka. Zapewne obrzydzenie przemknęło przez głowy naszych herosów. Czymże było dla nich zwalone drzewo, myśleli, że wywabią ich z samochodu?
Cóż, czasami wystarczył tylko fakt, że  zmuszeni byli się zatrzymać. Nie trzeba było wywabiać ich na zewnątrz.
Zanim samochód zdołał się zatrzymać, czujne oko Folka dostrzegło ruch nad ich głowami i w tej samej chwili coś spadło na pakę.
Pac. Pac. Pac.
Trzech śmierdzących orków okutych w lekkie pancerze kolorystycznie nie różniące się od złotobrązowych konarów drzew spadło na samochód z krótkimi mieczami w rękach.** Nikt, nawet skryta w cieniu Viviana nie miała czasu ich dostrzec wcześniej, las był zbyt gęsty, zakręt zbyt ostry żeby wypatrzeć cokolwiek z oddali. Jeden z nich wpadł między rusztowanie na samą pakę, drugi zawisł chwilowo na jednym z grubych prętów, ale już gramolił się w kierunku szyby od strony Folka. Trzeci gdy spadał na samochód, miał wyciągnięty miecz ku dołowi i z impetem wbił go w dach Ragnara. Postrzępione ostrze przebiło się przez blachę i podsufitkę po czym wbiło się na wysokości obojczyka Leryn. Nie głęboko, zaledwie kilka centymetrów, ale dziewczyna zaczęła krzyczeć w panice.
Viviana skryta w swoim cieniu była niewidoczna dla trzech śmierdzieli.


* Żeby nie było pretensji – wiem, że jesteście czujni przez cały czas, jednak chodzi tutaj o krętą, pnącą się w górę drogę ze słabą widocznością i okolicę zmieniającą się za każdym zakrętem. Proszę więc bez pieklenia się na okoliczności, jestem pewna, że mimo zaskoczenia poradzicie sobie śpiewająco.

** Przebieg zdażeń jest niezależny od tego czy mgła wytworzona przez Folka utrzymywana była w lesie czy też nie (chociaż prosiłabym żeby sprecyzować ten fakt w kolejnej turze mimo wszystko). I wiem, że będziecie chcieli się do tego przyczepić więc powiem – atak nie wymagał precyzji ani znakomitej widoczności, a nawet jeżeli to przed samą maską samochodu, który swoją drogą słychać w cichym lesie, mgły nie było. Więc proszę nie marudzić jakby ktoś miał na to ochotę.

Dziękuję za odpisy w terminie. Gramy dalej, macie czas do 3/02, kolejka taka jak w ostatniej turze.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 01 Lut 2021, 18:52

Samozwańczy theme tej drużyny

Można powiedzieć, że na potrzeby tej misji została utworzona drużyna Delta, a każdy z jej członków reprezentował szczególną cechę składającą się na tę nazwę: D jak Down Folklore, E jak egoistka Viviana, która kazała im wyłączyć muzykę, L jak leniwa Hrafna, która na misję nawet się nie stawiła, T jak talib Giotto jeżdżący opakowanymi C4 quadami oraz A jak ameba Leryn. Niemniej Nero bardzo dobrze prowadziło się ten wóz nawet pomimo ataku, dopóki oczywiście nie trafili na jakąś kłodę zrzuconą przez jakiegoś cymbała.
Syn Fobosa spojrzał tylko na swoich towarzyszy, którzy zachowywali się dość spokojnie, po czym przeniósł wzrok na radio. Miał ochotę puścić Delta Force Theme, żeby zmotywować ich wszystkich do działania, ale na to przyjdzie jeszcze czas, kiedy będą musieli coś wysadzić.
Wtem jednak zeskoczyli na nich jacyś orkowie. Żaden z nich nie przypominał Mojoka, któremu trzeba było skołować wódę, prędzej przypominali Gunocka, który zawsze pierdolił w Geldern: "patrzysz na mnie oczami doświaczczonego wojownyka", choć Gaviria to akurat nie patrzyła na nikogo skitrana w cieniu i czekająca na odpowiedni moment. Leryn się nie przejmował w ogóle, bo ona równie dobrze mogła tu dla niego zginąć, żadna strata, IQ dalej będzie wynosić tyle samo.
Spojrzał na Folmeistera.
- Załatw ich - zaproponował, po czym sam wychylił tylko rękę z drugiej strony, wypuszczając z ręki żrący kwas, mający na celu spopielenie przeszkadzającego im w dalszej drodze drzewa.
Korzystając także ze swoich zdolności, sparaliżował trzech orków za pomocą swojej kontroli strachu, by umożliwić sojusznikom jak najszybsze pozbycie się potworów niskiego poziomu. Biorąc pod uwagę, że było ich trzech, sparaliżowanie ich na czas potrzebny Folkowi i Vivianie do zabicia ich nie powinno być problemem, ale jeśli napotkał jakieś dziwne opory z ich strony i orkowie mogli mrugnąć nawet oczami, to miał w zanadrzu jeszcze sztuczkę z palcem, ale to na inną okazję.
Miał nadzieję, że jego pomoc okaże się na tyle skuteczna, by bez problemu mogli uporać się z tymi gałganami. I jeśli wszystko poszło po jego myśli, to po pozbyciu się przeszkody, ruszyli dalej samochodem, a Nero miał już przygotowany Delta Force Theme, którego póki co nie puszczał.
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Wto 02 Lut 2021, 21:19

Folk przez niemalże całe swoje życie uważał, że orkowie to względnie inteligentna rasa. Wiadomo, nie mogli oni równać się z większością ludzi, niemniej jednak ta "skomplikowana" akcja, której właśnie byli świadkiem sprowadziła na Galicheta nie małą konsternację. Oczywiście nie usunął ani mgły, ani swoich "wróbelków", gdyż cały czas miał zamiar chronić samochód i osoby się w nim znajdujące. Dlatego też szok potęgowało to, że orki zdecydowały się na atak nie wiedząc ilu mają przeciwników, a także tego z kim mają do czynienia. W końcu w pojeździe mógł się znajdować na przykład tuzin herosów karłów, którzy przez lata byli szkoleni w sztukach Muai Thai.
Teraz jednak nie było czasu na to, aby dalej rozmyślać nad pięknymi możliwościami. Giotto wydał polecenie, na które Galichet mógł odpowiedzieć tylko jedno:
- Robi się. Wiedziałem, że lepszym miejscem byłoby siedzenie na pace i walenie dłonią w dach. Wtedy chociażby wiedzieli z kim mają do czynienia.
Po tych słowach pstryknął palcami i... totalnie nic się nie stało. A co miało się stać? W końcu Folk to jebany heros. Co prawda ma zdolności nepotyzerskie. Często mówił Giotto, że powinni to wykorzystać i zrobić z niego nepotyzera na pełen etat. Teraz jednak pstryknięcie miało na celu zrobienie czegoś zgoła innego.
Cała magia odbyła się bowiem na zewnątrz. "Wróbelki" zgodnie z poleceniem wydanym im przez Folka (w końcu może manipulować swoim mrokiem zdalnie... zupełnie jak przez wifi) zmieniły swój cel - teraz nie miały już okrążać pojazdu, a bezpośrednio zaatakować znalezione się na nim cele. Dzięki jakże wymownemu "Pac.Pac.Pac" Galichet dobrze wiedział gdzie znajdują się przeciwnicy. Upewniły go w tym również dźwięki wydane przez pojazd, a także jebany miecz przebijający się poprzez dach. Posiadające te informacje, a także wieloletnie doświadczenie w walce z potworami mężczyzna wiedział jakiej postury powinni być przeciwnicy, a także gdzie znajdują się słabe elementy ich pancerza. Nie miał jednak zamiaru ryzykować i udawać, że może rozjebać przeciwnika z gracją i finezją niczym Zoro w drugiej części. Zamiast tego przeobraził pikujące na przeciwników byty z mroku w ostrza - małe, ale zabójcze. Ich celem było wbić się w przestrzeń między potencjalnym hełmem, a kołnierzem zbroi - krótko mówiąc miały zajebać orki w szyje. W związku z tym, że wróbelków było 10 ostrzy również była taka sama ilość. Jeśli chodzi o rozkład ostrzy to Folk starał się to zrobić mniej więcej równomiernie, ale wiadomo jak to jest z liczbami niepodzielnymi przez 3 - ktoś musiał dostać jednego extra.
Folk miał jedynie nadzieję, że Vivianna nie odpierdoli Rambo i nie zacznie zasłaniać orków przed jego ostrzami.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Sro 03 Lut 2021, 21:02

Viviana czuła w kościach, że skoro jest na tej samej "superprostej" misji razem z Giotto, ta taka oczywiście być nie może. Kolumbijka była odważną kobietą, ale w tym całym cyrku miała nadzieję, że nie stanie się nic Włochowi i jej albo tylko jej, bo Elisa z pewnością doda dwa do dwóch i ich pozabija za bycie na jednej misji. A przyszłej matki to akurat Gaviria się trochę bała. Niemniej póki co można było to nazwać niewielkimi komplikacjami, aniżeli totalnym rozpierdolem, stąd nie panikowała o swoją śmierć z ręki medyka za bardzo.
Ta mgła niemiłosiernie drażniła Kolumbijkę, bo właściwie nie mogła rozglądać się po okolicy. Nie dostrzegała przez nią nic także potencjalnego zagrożenia, które może mieć w dupie mgłę i zaatakować cały ten obszar wiedząc, że na coś natrafią. Pozostało jej siedzieć w cieniu i czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Cisza, która nagle zapanowała wydawała się za cicha, zupełnie jakby las zamilkł. Dokładnie jak tuż przed burzą milczy cały region, więc brunetka czuła w kościach, że zaraz będzie czas na drugą rundę. I nie musiała długo czekać, gdy usłyszała trzy uderzenia o samochód i choć nikogo nie widziała przez tą zasraną mgłę, po dźwiękach wiedziała gdzie przeciwnicy są.
Wychyliła się dosłownie na ułamek sekundy chcąc wiedzieć kto lub co jest przed nią i to zabić, ale czarna masa przeleciała tuż obok niej, więc momentalnie znalazła się w cieniu. Wkurwiona zeskoczyła z paki i (nie otwierając rzecz jasna drzwi) znalazła się na miejscu środkowym z tyłu, dzięki możliwości przemieszczania się w cieniu.
- Ty pierdolony debilu - zaczęła wychodząc z cienia mając broń w gotowości. Sytuacją Leryn się nie przejęła. - Posyłasz ostrza nie mając pojęcia czy nie stoję ci idealnie na drodze? - warknęła wściekła rzucając obojgu mężczyznom spojrzenie we wsteczne lusterko. Mogła Folklora mieć za debila, ale myślała, że na misji to akurat potrafi się on zachować. Chyba ten alkohol zlasował mu mózg do końca. Westchnęła jeszcze ciężko i spojrzała dopiero teraz na młodą dziewczynę. - Nie przeżywaj, nie umrzesz od zadrapania - mruknęła podirytowana, jednak głównie z powodu głupoty najstarszego z mężczyzn, choć jej panikowanie w niczym nie pomagało.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Czw 04 Lut 2021, 10:59

Nieprzemyślana zasadzka była zaledwie drobną przeszkodą dla naszych herosów, zupełnie jakby ktoś wcale nie chciał ich zranić czy zabić w pełnym zuchwałości ataku. Trzech orków na drużynę herosów? Co oni myśleli, że obóz wysyła swoich żołnierzy w pojedynkę?
Ciężko stwierdzić czy nasi wspaniali bohaterowie już doszli do pewnych wniosków czy też nie, ale ktoś ewidentnie ich drażnił, bawił się z nimi, wtykał patyk między kraty. Pali się już lampka, czy tylko mi się wydaje, że ktoś usilnie starał się ich spowolnić?
Podczas gdy Giotto pozbywał się przeszkody, Folk rozgramiał, a jakże, z gracją i finezją niczym Zorro w drugiej części, swoimi malutkimi ptaszkami atakujących ich orków, dowodząc po raz kolejny, że rozmiar nie ma znaczenia. Trzy ostrza wbiły się idealnie w szyję śmierdziela, który opadł na dach samochodu nad Folkiem, celność +10 bo ciężko byłoby nie poczuć tego smrodu. Kolejne cztery poleciały na jego sąsiada, który starał się wyciągnąć krótki miecz z dachu samochodu. Szło mu to opornie, dzięki czemu miał zupełnie odsłonięte plecy, w które ostrza Folka wbiły się jedno po drugim. Przyczepiony do wciąż wystającego z sufitu miecza ork, mógł teraz robić za flagę drużyny Delta, tym bardziej, że jeszcze żył, dostawał właśnie ataku epilepsji trzymając się kurczowo rękojeści swojego miecza, a jeden z wróbelków uszkodził mu kręgosłup w odcinku Th10-Th11, więc ciało od tego miejsca w dół było zupełnie wiotkie. Widok dla niektórych makabryczny dla innych pewnie przezabawny.
Trzeci ork próbował ochronić głowę przed nadlatującymi z góry ostrzami, które  w efekcie przebiły mu ręce i przyszpiliły do brzydkiego łba. Padł martwy na pakę i zdawało się śmierdział jeszcze bardziej.
Viviana w tym czasie schowała się bezpiecznie w środku samochodu i zaczęła opierdalać Folka za zabicie trzech orków, zagłuszając swoim słodkim głosikiem dźwięki tętentu po leśnej ściółce, które mogłyby ich zaalarmować przed kolejnym atakiem. Giotto właśnie wrzucał jedynkę żeby ruszyć po tym jak oczyścił sobie drogę kwasem (zakładam, że zaraz potem pozbył się jego resztek, przewidując, że mógłby uszkodzić opony), kiedy z lasu po ich prawej stronie wyleciało stado dzików kalidońskich. Leciały na oślep, więc wiele z nich przebiegło obok samochodu, co któryś jednak uderzał w jego karoserię (wybacz Corvus, teraz już tylko liczyć kiedy będzie szkoda całkowita), niczym półtonowe rozpędzone pociski.
Pierwszy uderzył w pakę, niemalże w sam koniec samochodu, przez co niechybnie obróciłby Ragnara o dziewięćdziesiąt stopni, gdyby nie drugi dzik, który pół sekundy później wpadł w przednią maskę. Trzeci przyjebał w sam środek samochodu, robiąc mocne wgniecenie w miejscu po prawej stronie Viviany.
Nabita na miecz Leryn, której nikt nie pomógł się wyswobodzić bo w zasadzie wszyscy już i tak spisali ją na straty, przez siły targające samochodem rozszarpała sobie ranę do samej szyi, uszkadzając tym samym biegnącą tam tętnicę i właściwie odpalając krwawą fontannę. Zadziwiające ile krwi ma w sobie człowiek i z jakim ciśnieniem potrafi ona płynąć - być może takie właśnie myśli przebiegły przez głowę Giotto Nero, który mógł zacząć żałować, że nie nikt nie wymyślił wycieraczek od wewnętrznej strony przedniej szyby, bo dokładnie na nią sikał zgodnie z rytmem uderzeń serca strumień ulatującego z Leryn życia.

Dziękuję za odpisy w terminie.
Kolejka jak do tej pory, macie czas do 7.02
Buziaki
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pią 05 Lut 2021, 16:08

Giotto nie był idiotą i wiedział doskonale, że taki opór podczas tak prostej trasy nie wynika z przypadku, tylko z zaplanowanej sekwencji. Oni mieli wpaść w pułapkę, a pokonując kolejne przeszkody prawdopodobnie pchali się w paszczę lwa, co dla nikogo raczej zaskoczeniem nie było. W końcu najpierw salwa strzał, później zeskok kilku orków, a teraz Pumba z rodziną obijają ich samochód. W przypadek mógłby tylko uwierzyć ktoś o bardzo małym rozumku, a takich tu brakowało, wszakże i Giotto, i Viviana, i Folkmeister mieli na tyle oleju w głowie, by nie wszczepiać sobie w czoło diamentu niczym murzyn-raper. Z Leryn było trochę gorzej, ale ona to coś dziwnie ucichła. Ciekawe dlaczego?
Ford Ragnar został obity przez atakujące guźce, a Giotto rozglądał się tylko wokół, chcąc policzyć rzeczywistą liczbę przeciwników. Nie pomagała mu w tym krwawiąca Leryn, z której życie uchodziło bardzo szybko. Nero miał tylko nadzieję, że Folklore nie podejmie się próby ratowania jej życia, bo wyjdzie jak z tą Cornelią, czy jak ona się tam wabiła (czyt. Misja - Dziwne dźwięku z Muspelheimu).
Po trzecim uderzeniu dzika, Nero odwrócił się, spoglądając na wgniecenie, które ostatecznie chyba pogrzebało ich szansę na powrót Fordem Ragnarem bez szwanku. W dupie miał to, co powie Corvus, chociaż dlaczego miałby mówić cokolwiek, skoro obóz dysponował nieograniczonym budżetem i mogli kupić sobie cały milion takich Fordów i to w dodatku na swój tor monster trucków by je poprzejeżdżać dla zabawy? Chuj ich tam wie tych generałów.
- Folk, dawaj łeb, bo nie mam czym wyczyścić szyby - rzucił w stronę kumpla, którego fryzura wyglądała jak rozwodniony mop, czyli pasowało jak ulał.
Nie sądził, by jego druh potraktował to poważnie, dlatego też szybko zaczął kombinować w inny sposób, bo trzeba było pozbyć się przede wszystkim dzików. Nero zamknął wszystkie okna, po czym przymknął oczy i w skupieniu uniósł dwie ręce, by zasygnalizować drużynie, że zamierza użyć swoich mocy.
- Zatrzymam je - poinformował, po czym wokół całego samochodu wytworzył zieloną chmurę toksycznego gazu, którego wdychanie przez dziki miało poskutkować najpierw paraliżem, a później unieszkodliwieniem ich, przy jak najmniejszym zużyciu sił. Chmura unosiła się przez dobre kilkadziesiąt sekund, nim Nero nie nabrał pewności, że większość dzików została poddana jej negatywnemu działaniu. Domyślając się, że część z nich może być bardziej odporna z różnych przyczyn, zwrócił się w stronę reszty Delta Force:
- Wykończcie pozostałe - nie chciał nadużywać swoich mocy tak jak Folk, bo wolał zostawić sobie większe pole manewru na później, dlatego też warto było poprosić pozostałych o to, by dobili te dziki, które okazały się bardziej odporne na trujący gaz.
Jeśli to wszystko się udało, to syn Fobosa zaczął szukać jakiejś ścierki i wycierać szybę od wewnętrznej strony, by móc kontynuować podróż. Ford Ragnar był do tego niezbędny, wszakże mieli przewieźć mnóstwo broni, a szkoda byłoby tak zrzucać wszystko na Folklore i nabijać się z Vivianą, że znaleźli sobie wafla. I bynajmniej nie chodziło tu o Galicheta, tylko o fakt, że niosąc tyle oręża mógłby coś upuścić i miecze by się porysowały albo wygięły czy coś.
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Nie 07 Lut 2021, 11:02

Folk spojrzał w lusterko znajdujące się po jego stronie, tak aby widzieć w nim odbicie Vivianny.
- Wybacz.
Fakt, to była jego wina, że nie pomyślał o tym, że Vivianna jest wciąż na pace samochodu. Co prawda widział w lusterku wstecznym, że jej na pace nie ma (gdyż skąd mógł wiedzieć, że schowała się w cieniu), a mroczne byty pikowały z nieba tak, aby nikt nie mógł znaleźć się na linii niebo - orki, ale no miała rację, nie pomyślał w ogóle o tym, że ona tam była.
Kiedy Giotto zażartował uśmiechnął się delikatnie przypominając sobie jak swojego czasu wycierał nim podłogę w Budokai Tenkaichi 3 - niby coś zupełnie innego, a jednocześnie tak bardzo podobnego.
Kiedy zaczęło się to całe pierdolone rodeo z udziałem Pumby i jego rodziny Folk nie interweniował. Giotto zobowiązał się do samodzielnego wyjebania populacji dzików w lesie, więc pozostało tylko liczyć na to, że Włoch się nie zapędzi zabijając przy okazji Dzika Folka i tych dwóch świń z tyłu.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Nie 07 Lut 2021, 20:55

Skinęła lekko głową Galichetowi nie spodziewając się, że wyrzuci z siebie to jedno, krótkie słowo. Tyle jej jednak wystarczyło, by nieco ostudzić swój temperament, wszak to nie było tak, że życzyła mężczyźnie śmierci czy planowała robić mu na złość przez całą misję. Nie była tego typu kobietą.
Później odwalił się jakiś matrix i ponownie trzech doświadczonych herosów oraz jeden półprzytomny nie ogarnęli, co się wokół nich dzieje. Kolumbijka zerknęła instynktownie przez ramię, gdy w samochód coś uderzyło, ale rzecz jasna przez mgłę i tak nic nie zobaczyła. Dopiero wgniecenie niedaleko jej mogło coś zasugerować, dodając do tego charakterystyczne chrumkanie, była niemal w stu procentach przekonana, że zaatakowały ich dziki kalidońskie.
Nie spodziewała się jednak rozorania rany Leryn, dlatego skrzywiła się, gdy poczuła na sobie jej krew.
- Wybacz mała - mruknęła bardziej do siebie niż do dziewczyny, która była w stanie umierającym i od razu swoją kriokinezą zamroziła wypływającą krew z organizmu młodej dziewczyny. Po chwili cały życiodajny płyn w ciele półbogini był zamrożony, a czynności życiowe ustały. Wiedziała doskonale, że jej zagranie wykończy córkę Asklepiosa, ale ta tak czy siak by umarła. Różnica była jedynie taka, że zrobiła to szybciej (co było swego rodzaju łaską, nikt nie chciał umierać powoli przecież) oraz samochód nie był zabrudzony wszystkimi litrami krwi dziewczyny, a jedynie jej ułamkiem.
W tym samym czasie Giotto zajął się większością dzików albo nawet nimi wszystkimi, to było niewiadome dla niej samej póki co. Na jego prośbę jednak, wytworzyła ostrza z umbrakinezy, które pikowały w stronę ziemi i znajdujących się tam dzików. Wiedziała, że część z nich wbije się w gołą ziemię, skoro nie widzi celów, ale z całą pewnością też dziki powinny oberwać, skoro wydawało się, że było ich całkiem sporo.


Mam prośbę - Folklore odpisuj proszę szybciej, bo wy macie 3 dni, a ja raptem kilka godzin, do których i tak muszę się dostosowywać.
Ewentualnie - pytanie do MG - czy można zmienić kolejność osób w kolejce albo w ogóle to wymaganie zlikwidować?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Pon 08 Lut 2021, 17:49

Dziki Kalidońskie zachowywały się jak zamroczone, biegnąc niczym tabun pocisków. Chmura toksycznego gazu wytworzona przez Giotto sprawiła, że zwierzęta po kolei zaczęły padać niczym muchy, a te które wpadły później bezwładnie w samochód, zdawały się nie wyrządzić znacznie większej ilości szkód. Fala powoli cichła, również dzięki pomocy Viviany i jej ostrzy, które kilka dzików ubiły, oraz podobijały te, których gaz jeszcze nie zdążył zabić.  Gdzieś w międzyczasie ork w końcu puścił się miecza wystającego z sufitu samochodu i osunął bezwładnie na ziemię, a Leryn doznała humanitarnej eutanazji zanim zdążyła się wykrwawić i zalać doszczętnie Forda Ragnara.

Wydawało się, że był to koniec niespodzianek na obecną chwilę, a herosi mogli ruszyć dalej w drogę, która pięła się w górę.
Przez długi czas nie spotkało ich nic niepokojącego, co było niczym cisza przed burzą. Powoli dojeżdżali do miejsca docelowego, a spomiędzy drzew mogli dostrzec wyłaniające się gospodarstwo i kłęby dymu wydobywające się z kuźni.
Było to skromnie wyglądające miejsce. Drewniany domek, nieco zagracony ganek, kilka pasących się koni na niewielkim pastwisku i pokaźny budynek, w którym podobno działy się rzemieślnicze cuda.
W zasięgu wzroku nie było jednak widać żywej duszy.


Dziękuję za posty w terminie
Leryn Wong nie żyje.

Poprosiłabym abyście w swoich kolejnych postach jasno zaznaczyli, które z dotychczas użytych mocy (mgła naokoło samochodu, trujący gaz) wciąż utrzymujecie.

Zgodnie z życzeniem Viviany, kolejność DOWOLNA, macie czas do 11/02
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Sro 10 Lut 2021, 20:40

Giotto spodziewał się, że Folklore albo Viviana dołączą do niego i wspólnie szybko pozbędą się wieprzków. Utworzenie trującego gazu było tylko początkiem końca żywota bestii, które ostatecznie zostały albo otrute, albo powbijały im się umbrakinetyczne ostrza w różne części ciała. Folkmeister siedział i nic nie robił w tym czasie. Brakowało jeszcze tylko żeby sobie walił konia jak kumpel z drużyny piłkarza Williama Saliby, który ostatnio wysłał koleżance snapa ze skalpowaniem wodza swojego fumfla. Całe szczęście Galichet trzymał fason i nie robił takich rzeczy, dzięki czemu było tutaj w miarę spokojnie.
Po zamrożeniu ciała Leryn, Giotto tylko przymknął oczy i westchnął lekko, szybko godząc się ze stratą młodej heroski. W międzyczasie odnalazł ścierkę w schowku i zaczął wycierać szybę, która po chwili była już w miarę czysta i pozwalała mu na swobodną jazdę dalej. Tym razem jednak był cały czas czujny i spodziewał się ataku możliwie z każdej strony, toteż co chwilę rozglądał się, postawił w gotowości swoje wszystkie zmysły i prowadził spokojnie Forda Ragnara, nim nie dojechali do domu kowala, od którego mieli odebrać broń.
Nero spokojnie wyszedł z samochodu i nakazał zrobić to samo reszcie. Schował rękę do kieszeni i obrócił się w kierunku pozostałych członków drużyny.
- Zwiad sobie darujmy - zarządził i choć może był to błąd, tak nie spodziewał się, że coś może im uprzykrzyć życie, skoro kowal czuł się tutaj bezpiecznie. - Folk, zostajesz na zewnątrz, pilnuj wozu. Zostawiam ci na nadgarstku iluzję bransoletki. Jeśli zniknie, to znak, że coś się zesrało - to było najważniejsze zadanie, bo bez Forda Ragnara nie uda im się przewieźć broni, więc należało zabezpieczyć samochód możliwie jak najlepiej. Warto było też zabezpieczyć się jeśli chodziło o potencjalny atak. - Ty idziesz ze mną do środka - rzucił w kierunku Viviany.
Schował drugą rękę do kieszeni i przeszedł te kilkadziesiąt kroków, wszedł na teren posesji, a następnie poinformował o dotarciu poprzez kliknięcie w dzwonek, o ile taki był. Jeśli nie, to uderzał mocno ręką w drzwi.

Mała prośba!
W związku z wyjazdem prosiłbym o następny termin posta do 15.02 włącznie, bo dopiero w poniedziałek dam radę odpisać.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Sro 10 Lut 2021, 20:53

Choć córka Asklepiosa wydawała się być dziwnie irytującą osobą, tak szkoda było, że tak młoda musiała przypłacić życiem to, co się działo na misji. Do tego zginęła w tak głupi sposób, bo gdyby nie panikowała, można by było wcześniej ją wyswobodzić z tego miecza, póki rana była niewielka. Rzuciła po raz ostatni spojrzeniem na Leryn, zamykając jej jeszcze oczy i ignorowała fakt trupa obok siebie. Niby nic przyjemnego, ale też nie pierwszyzna dla nich.
Całą drogę skupiała się na tym, co dzieje się za oknami, będąc gotową na atak z każdej strony i jak wychodziło - w różnoraki sposób. Strzelcy, orki, dziki... Ktoś z nimi ewidentnie pogrywał i tylko miała nadzieję, że ten cudotwórca do którego jadą żyje i ma się dobrze. Inaczej by znaczyło, że jadą prosto w pułapkę.
Gdy dojechali na miejsce, Viviana opuściła ostrożnie samochód rozglądając się wokół. Gdy Nero wydał polecenia, tylko skinęła głową i ruszyła tuż za nim, trzymając broń wysoko, gotową do wystrzału. Kiedy znaleźli się już na ganku, Kolumbijka stanęła bardziej tyłem do wejścia, by chronić ich plecy. Była skłonna spodziewać się po takiej zapowiedzi wszystkiego i jakoś ciężko jej było uwierzyć w to, że najgorsze było za nimi.
Gość
Gość
avatar
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria Czw 11 Lut 2021, 20:25

W momencie kiedy Giotto rozpoczął trucie "ninja" dzików Folk zniwelował unoszącą się wokół nich mgłę. Dzięki temu zarówno jego przyjaciel jak i Vivianna byli w stanie dostrzec czy wszyscy przeciwnicy zostali ubici.
Następnie kobieta siedząca za nim postanowiła ukrócić męczarnie Leryn i po prostu ją zamroziła. To przypomniało Folkowi jego wycieczkę z Alvą i Ragnarem do Muspelheimu gdzie pomimo szczerych chęci i swoich umiejętności nie dał rady uratować Cornelii - cóż za niepowetowana strata.
Giotto wykonał krótki rekonesans, a po tym wszystkim ruszyli w dalszą drogę. Folk cały czas zachodził w myśl jak to było możliwe, że żadne z nich nie zauważyło dzików. Serio, jebać te orki, ale dziki powinny zrobić niemałe trzęsienie ziemi w obszarze kilkuset metrów. Można było zrzucić to na nieuwagę jednej, może dwóch osób - ale trzech?
Kiedy dotarli na miejsce Giotto wydał polecenie do opuszczenia auta, a następnie wytworzył na nadgarstku Folka bransoletkę, dając jednocześnie informacje, że jak coś się wypierdoli to zniknięcie jej da Folkowi znać iż ma wparować na pełnej kurwie. Czy coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce? Szczerze powiedziawszy to widząc dwójkę zmierzającą do chatki bardzo w to wątpił.
Sam zaś postanowił zająć najlepsze strategicznie miejsce, czyli dach auta. Sadzając tam swoją dupę wyciągnął z kieszeni papierosa i odpalił go za pomocą zapalniczki. Następnie spokojnie paląc starał się wytężać swoje zmysły tak, aby wiedzieć jeśli ktokolwiek miałby zmierzać w ich stronę.
Sponsored content
Re: Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria

Kanada - Misja Folklore Galichet, Hrafna Rúnarsdóttir, Leryn Wong, Giotto Nero, Viviana Gaviria
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Hades - Misja: Giotto Nero, Folklore Galichet, Lara Guseva, Joanne Collins
» Leryn Wong
» Leryn Wong
» Leryn Wong
» Hrafna Rúnarsdóttir



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: Reszta Globu :: Ameryka Północna-
Skocz do: