Ostatnie tygodnie dla Alaude były dość specyficzne, gdyż mężczyzna popadł w wir pracy związany głównie z niewyjaśnioną sytuacją między nim a Mią. Nie miał więc jak wyjaśnić tego, że ich kontakt pogorszył się po - jego zdaniem - całkiem udanej wycieczce do Kenii. Tak mniej więcej, bo jeszcze jakieś tam kilka czy kilkanaście dni po powrocie rozmawiali ze sobą normalnie. Dopiero potem Gordon zaczęła ograniczać z nim kontakty, aż w końcu doszło do tego, że nie widzieli się kilka tygodni. Jeśli on był w obozie, to jej nie było. Jeśli ona była, to on miał jakieś zadania. A jeśli byli oboje, to pechowo nie mogli na siebie trafić, choć od jakiegoś czasu Francuz nie zwalał już tej sytuacji na nieszczęście. Jakoś dotąd Mia potrafiła organizować sobie czas i się z nim spotykać, więc raptem teraz nie mogła? Mężczyzna domyślał się o co chodziło, ale jak na złość nie mógł nigdzie dorwać Luke, który mógł być winowajcą całej tej sytuacji. Nie wiedząc co ze sobą zrobić dzisiejszego wolnego popołudnia, postanowił udać się do budy z naleśnikami, gdyż naszła go ochota na trochę słodkiego jedzenia. Ubrał się zatem w jakąś luźną koszulkę z nadrukiem, niebieskie spodenki do pływania oraz sandały, które w tych warunkach były bardzo wskazane. Przemierzał więc całą nordycką dzielnicę, mając na nosie okulary przeciwsłoneczne oraz jedną rękę w kieszeni, która cały czas w jakiś sposób ocierała się o schowanego tam smartfona. Jakież było jego zdziwienie, kiedy przy jednym ze stolików postawionym przy budzie, dostrzegł nikogo innego jak Mię. Tą samą, która przez ostatnie dni tak go spławiała i poniekąd była winowajczynią jego nie najlepszego nastroju. Alaude jednak zamiast zirytować się z tego powodu, uśmiechnął się od ucha do ucha, bo tak jak umysł sugerował mu inne reakcje, serce mówiło zupełnie co innego. Po prostu cieszył się na jej widok i cała frustracja nagle prysła, gdy tylko dostrzegł ją wcinającą jakieś łakocie w formie naleśników. Zaszedł ją od tyłu z zamiarem przestraszenia jej, ale w porę się opamiętał, bo nie chciał przecież, by córka Baldura się przez niego zadławiła czymś. Wyprostował się zatem i uniósł lekko brwi dziwiąc się, że Mia je naleśniki ale na słono. Od razu przypomniała mu się rozmowa, w której Gordon za zaproponowanie naleśników nie na słodko chciała mu ukręcić łeb. - Od kiedy jesz naleśniki na słono? - rzucił spokojnie, ujawniając tym samym swoją obecność. Obszedł dziewczynę od boku, dzięki czemu nie musiała się odwracać w jego kierunku. - Czemu nie odbierasz i nie odpisujesz na SMSy? Znudziłem ci się? - spytał lekkim tonem, bo co prawda nie wierzył w tę wersję, ale wcale by go ona nie zdziwiła. Nie takie rzeczy już ten obóz widział i może faktycznie Mia przerżnęła go kilka razy, odhaczyła na liście modeli do zaliczenia i szła dalej? Bardziej jednak skłaniał się ku opcji Luke i postawienia blondynki pod ścianą, co było bardzo w stylu tego pseudoamanta.
Mia zdawała sobie sprawę, że tak nagłe unikanie Alaude będzie dziwne. Nie miała jednak pojęcia co robić, odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży. Tak naprawdę bała się i spanikowała, sama nie była pewna czego chce i mętlik w głowie nie pomagał w podjęciu decyzji jak i czy w ogóle powiedzieć o wszystkim Francuzowi. Dni leciały, Gordon rzygała we własnym mieszkaniu jak kot nie wiedząc co z tym fantem zrobić. Na jakiś czas wyjechała nawet z obozu próbując to wszystko sobie poukładać w głowie poza ciekawskimi spojrzeniami, próbą kontaktu Laborde czy nawet jej brata. Sytuacja była ciężka, bo Mia z całą pewnością nie chciała teraz takiej odpowiedzialności i nie chciała też mieszać w to Laborde. Tym bardziej, że obiła jej się o uszy sytuacja sprzed kilku lat, gdy mężczyzna kazał kochance usunąć ciążę. Nie chciała być do czegoś takiego zmuszana, tym bardziej gdy sama nie wiedziała czego chce. Dziecka nie chciała teraz, ale z drugiej strony chciała je kiedyś. Aborcja obecnie mogła zniszczyć jej psychikę wyrzutami sumienia, a z drugiej strony czy nie będzie obwiniać dziecka o swoje nieszczęście? Czy Alaude nie będzie jej obwiniać, gdy pomimo sprzeciwu donosi ciążę? Czy chciała go w ogóle zmuszać do jakiejkolwiek odpowiedzialności za dziecko? Teraz nie, ale później? Wpadka nigdy nie była łatwą sytuacją, a już na pewno bez związku i z chęcią na dzieci, ale nie teraz. Prościej miały te, które wiedziały, że nigdy nie będą chciały mieć potomstwa. Ona była w kropce. Gordon zaczynała mieć zachcianki i choć teoretycznie coraz bardziej akceptowała nową sytuację, nadal jeszcze bała się powiedzieć komukolwiek o samym tatuśku nie wspominając. Ubierała się więc w nowo zakupione ubrania, które w porównaniu do jej codziennego looku, nie były dopasowane. Wręcz przeciwnie, miały ukrywać ewentualny zarys brzuszka. Plotek nie potrzebowała. Popołudniu wybrała się do budki z naleśnikami mając ochotę na takiego wypełnionego dużą ilością kwaśnych ogórków. Można wręcz rzecz, że ostatnimi dniami była tu dość regularnym gościem i sama sobie doskonale zdawała sprawę, co słone naleśniki w jej jadłospisie oznaczają. Chyba bardziej stereotypowej ciąży mieć nie mogła. Wymioty, osłabienie, zachcianki, a zaraz pewnie wjadą skoki emocjonalne i wtedy jeszcze trudniej będzie cokolwiek powiedzieć Laborde. Tylko jak coś takiego się komuś mówi? Niemal podskoczyła, gdy usłyszała głos swojego... kochanka? Miała ochotę po prostu wstać i zacząć biec jak najdalej, ale chyba wtedy bardziej ośmieszyć siebie i spalić tej relacji by nie mogła. A co by nie mówić, lubiła mężczyznę i w ostatnich tygodniach tęskniła za nim nawet bardziej, niż chciałaby to przyznać. Odetchnęła więc głęboko milcząc dłuższą chwilę i odezwała się dopiero, gdy się uspokoiła. - Eksperymentuję - co właściwie kłamstwem nie było, bo to przecież właśnie wyczyniał jej organizm. Eksperyment na żywym organizmie. Trochę przykro jej się zrobiło na oskarżenie Alaude, co starała się po sobie nie pokazać. Koniec końców zasłużyła sobie na takie oskarżenia. - No coś ty, jasne, że nie znudziłeś - uśmiechnęła się nawet lekko w jego kierunku, ale szczerze, bo taka była przecież prawda. - Miałam ostatnio sporo na głowie, nadal w sumie mam - dodała nieco enigmatycznie nie wiedząc jak z nim rozmawiać. Samo miejsce chyba też nie było najlepsze na potencjalny opierdol "jak to kurwa w ciąży", którego właśnie się po Francuzie spodziewała.
Alaude Laborde
Re: Budka z Naleśnikami Sob 02 Paź 2021, 20:36
Alaude sam nie wiedział, co ma myśleć o tej sprawie. Z jednej strony teoretycznie nic go nie łączyło z Mią, więc nie powinien być zły o to, że dziewczyna nie chce z nim spędzać czasu i woli towarzystwo innych. Z drugiej jednak, ich znajomość była na tyle intensywna przez ostatnie miesiące, że to było bardzo podejrzane, iż córka Baldura raptem straciła nim zainteresowanie. Mało tego, Mia nie należała przecież do kobiet, które zostawiają pewne sprawy niedokończone. Gdyby faktycznie znudziła się jego towarzystwem, poinformowałaby go o tym, by nie mieć w przyszłości problemów ot choćby z jego namolnością. Dlatego też był najbliżej wersji przymusu ze strony Luke, który być może postawił jej jakieś ultimatum albo nastraszył ją bajkami o Laborde, które ostatecznie zdyskredytowały go w oczach Gordon? Było to bardzo możliwe. Mimo jej przeczącej odpowiedzi, wcale nie był do tego przekonany. Skoro jej się nie znudził, to dlaczego raptem go tak olała? Nie uspokoiła więc go tym w żaden sposób, a jedynie odrobinę zmniejszyła wątpliwości, co przy obecnym ich poziomie i tak było bez znaczenia, bo dalej były one duże. - A wcześniej nie miałaś? - spytał nieco złośliwie, a jednocześnie chcąc drążyć temat, bo skoro zdecydowała się na taką wersję to niech mu teraz wytłumaczy jaka jest różnica między sytuacją obecną a tą sprzed kilku miesięcy. Zerknął na moment za siebie zastanawiając się, czy nie zamówić również czegoś sobie, ale jak tylko spojrzał na szyld, od razu mu się odechciało czegokolwiek. Na naleśniki rzadko kiedy miał ochotę i tym razem nie było wcale inaczej. Poza tym, był wciągnięty w rozmowę z Mią, za którą się stęsknił i z tego powodu też był trochę rozgoryczony, bo od wielu dni brakowało mu jej towarzystwa. I nie chodziło już tu tylko o cielesność, a zwyczajne spędzanie czasu razem. - Wyłożę kawę na ławę - zaczął od razu, po czym wziął głębszy wdech. - Odkąd wróciliśmy z Kenii, zachowujesz się zupełnie inaczej. Unikasz mnie i wybacz, ale nie wierzę w te, jak to określiłaś "sprawy na głowie" - dodał. - Ty też bądź ze mną szczera. Luke cię do tego zmusił czy o co chodzi? - zapytał prosto z mostu, bo nie w jego stylu były jakieś półśrodki. Alaude był zbyt nastroszony, by teraz dochodzić jakichś głębszych powodów. Musiał dostać prostą odpowiedź tak lub nie i w przypadku tej drugiej, również trochę wyjaśnień, by nie tyle co zaakceptować, co po prostu poznać sytuację.
Mia Gordon
Re: Budka z Naleśnikami Sob 02 Paź 2021, 22:06
Fakt faktem, gdyby córka Baldura się znudziła Francuzem po prostu by mu to powiedziała. A tak od trzech tygodni unikała go jak ognia nie wiedząc jak całą sprawę ugryźć. Spanikowała i tak po prawdzie, nadal nie potrafiła sobie z tym poradzić. Może i była wyzwoloną i pewną siebie kobietą, ale ta sytuacja zwyczajnie ją przerastała. Zdawała się nie być gotowa na macierzyństwo, tym bardziej z kimś, kto kogoś już zmusił do aborcji. Była święcie przekonana, że nawet jeżeli nie usłyszy tego samego, to mężczyzna i tak nie będzie chciał mieć nic wspólnego z dzieckiem. A ona sama przecież jeszcze nie była pewna czy tego chce. Jak więc o tym rozmawiać? Nikt tego nie uczy i o ile Mia zazwyczaj nie miała problemu z trudnymi tematami, tak ta kwestia ją przerastała. - Z całą pewnością nie miałam - odparła szczerze wzdychając lekko. Chcąc się czymś zająć, ukroiła sobie małą porcję naleśnika, którą od razu wpakowała sobie do ust. Wiedziała, że jeżeli nie będzie teraz z nim szczera, jeżeli będzie go zbywać ogólnikowymi odpowiedziami, straci go jeżeli nie na zawsze, to na długo. Bała się również, że pomimo szczerości nastąpi dokładnie to samo, a to by zabolało jednak bardziej. Wolała być odrzucona na własnych, kontrolowanych warunkach, a nie z powodu czegoś, na co ona miała identyczny wpływ jak i on. Tęskniła za nim, bo chociaż go nie kochała, to był jej naprawdę bliski. "Byli ze sobą" jakby nie patrzeć ponad rok i Gordon zależało na Alaude bardziej, niż była gotowa to takiemu kobieciarzowi przyznać. Mia odetchnęła głęboko, gdy usłyszała pierwsze słowa mężczyzny. Nie chciała się z nim konfrontować, bo nie miała pojęcia jak. A już na pewno nie chciała tego robić poza murami mieszkania któregoś z nich woląc uniknąć świadków awantury. Tutaj co prawda był jedynie heros z budki, ale tyle wystarczyło, by cały obóz i przy okazji Luke dowiedzieli się o ciąży. - Nie przesadzaj. W Kenii byliśmy w marcu, my nie widujemy się od trzech tygodni - powiedziała cicho, jednak bez wielkiego przekonania. Dla niej też te trzy tygodnie trwały w nieskończoność, ale z racji dowiedzenia się o ciąży, dokładnie wiedziała ile czasu minęło. Zaraz westchnęła cicho i spuściła spojrzenie z niego na swój talerz. - Luke mnie do niczego nie zmusił - rzuciła niewyraźnie mając niewiele odwagi, by wydusić z siebie całą prawdę. Emocje jednak wzięły górę i nim kobieta się zorientowała, jej oddech nieco przyśpieszył, a oczy zaszkliły się, kiedy na niego ponownie spojrzała. Zaczęła nawet agresywnie dźgać plastikowym widelcem swojego naleśnika, jakby to miało jej w jakiś sposób pomóc.
Alaude Laborde
Re: Budka z Naleśnikami Sob 09 Paź 2021, 17:24
Alaude miał trochę zrypaną perspektywę z racji tego, że przez ostatnie miesiące spędzał z Mią bardzo dużo czasu i tak naprawdę to był pierwszy okres od ich "zejścia się", o ile tak można nazwać relację przyjaciół z udziwnienem seksualnym, w którym w ogóle się ze sobą nie widywali. Nawet kilkudniowe misje nie były żadnym porównaniem do tego, co od pewnego czasu czuł Laborde. Ciężko było mu to przyznać przed nią, ale tęsknił za nią jak cholera i teraz zrozumiał jeszcze lepiej to, co zaczął pojmować już jakiś czas temu. On się w niej zadurzył i dlatego łaknął tej uwagi. Chciał być częścią jej życia. Nic więc dziwnego, że dodał sobie trochę od siebie i wyszło, że ta separacja trwa już od dobrych kilku miesięcy. W rzeczywistości faktycznie było to raptem kilkanaście dni, ale dla Alaude wyglądało to tak, jakby to była cała wieczność. Poza tym, ciężko było mu znaleźć jakiś inny punkt odniesienia, toteż postawił na wygodną dla siebie wersję, że w Kenii mogło się zadziać coś, co początkowo Mia zdawałaby się akceptować, ale później przez to się zdystansowała od niego. Oczywiście to była druga możliwość. Jego numerem jeden dalej była wersja z jakimś pośrednim przymusem ze strony Luke. - Ja bym powiedział, że trzy miesiące, ale ok, może trochę przesadziłem... - przyznał bardziej w celu rozładowania atmosfery niż z przekąsu, ale dostrzegając jej reakcję, raczej mu to nie wyszło. Usiadł trochę wygodniej na ławce i obserwował uważnie Mię, która zaczęła mu wyjaśniać coś. Powiedziała to jednak w taki sposób, że Francuz od razu nabrał podejrzeń i nie uwierzył w ani jedno słowo. Zaczął nawet się nakręcać, głównie przez wzmożoną agresję. Uderzył więc pięścią w stół i podniósł się z ławki. - I ja mam w to uwierzyć? - spytał donośnym tonem. - Widać jak na dłoni, że ten debil cię do tego zmusił. Zaraz to z nim wyjaśnię - i nie było wątpliwości, że Alaude zamierzał rozwiązać to w stary dobry sposób, czyli poprzez nakopanie mu do dupy i poinformowanie go tym samym, że Mia może się spotykać z kim chce i kiedy chce, bez jego ingerencji. Czy może raczej - może się spotykać z Alaude, bo na innych to akurat Laborde też nie pozwoli. Zbyt terytorialny był, żeby dzielić się córką Baldura.
Mia Gordon
Re: Budka z Naleśnikami Nie 10 Paź 2021, 21:45
Mia z całą pewnością przywiązała się do syna Magniego bardziej, niż chciałaby to głośno przyznać. Jednak ponad rok tkwienia w tej dziwnej relacji sprawił, że chcąc nie chcąc poznali się bardziej i skoro nie przerwali tej relacji, to spodobało im się to, czego się o sobie dowiadywali. Kobieta jednak nie myślała o ustatkowaniu się, chociaż nie chciała w żaden sposób przerywać relacji z mężczyzną. Nie potrzebowała nazywać tego związkiem, chociaż tak niektórzy ich postrzegali i nie potrzebowała również, by robić z tego jakąś oficjalną sprawę. Tracić jednak go nie chciała. Gordon była tak zestresowana, że nie była pewna czy jego komentarz był złośliwy czy jednak nie, dlatego nie zareagowała na niego w żaden sposób. W głowie miała mętlik, a też z każdą sekundą coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że dzisiaj raczej jest dzień, w którym będzie zmuszona o wszystkim Francuzowi powiedzieć. Wolałaby tego uniknąć, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, póki sama nie zdecyduje czego właściwie oczekuje od samej siebie, ale też od samego ojca dziecka. Drgnęła zaskoczona, gdy mężczyzna uderzył dłonią w stół posyłając mu niepewne spojrzenie. Kiedy jednak zaraz zrozumiała, co on ma na myśli oraz dokąd się wybiera, zaczęła panikować. Jeszcze tego brakowało, by wplątać w to wszystko Luke'a i by on wiedział o ciąży. - To nie on! - krzyknęła nieco się unosząc z miejsca, by jednak zaraz westchnąć i klapnąć ponownie. - Siadaj - powiedziała już spokojniej patrząc na niego prosząco. Kiedy mężczyzna uległ i zawrócił, Mia miała nadzieję, że zamiast naprzeciwko, tym razem usiądzie obok niej. Nie zasugerowała mu tego w żaden sposób denerwując się dostatecznie tym, co zaraz miało przejść przez jej usta. Kiedy usiadł na swoje poprzednie miejsce, westchnęła ciężko rozglądając się lekko wokół, jakby w otaczających ich drzewach szukała siły. - To naprawdę nie Luke. Tak jak mówiłam, mam sporo na głowie i to dlatego tak... - przerwała w końcu na niego patrząc. Krążyła wokół tematu nie wiedząc jak to powiedzieć, co zresztą było dla niej nietypowe. Ona przecież od razu mówiła, co jej chodzi po głowie, a nie jakieś podchody urządzała. - Ja po prostu... My... - przerwała na kilka długich sekund szukając w sobie siły, jednak cały czas utrzymywała z nim kontakt wzrokowy. Przynajmniej tyle już potrafiła. - Jestem w ciąży - wypaliła w końcu cicho tak, by heros stacjonujący w budce jej nie dosłyszał. No chyba, że zaraz Alaude wydrze się na pół obozu, to i tak każdy już będzie wiedział. A tego właśnie się spodziewała - krzyków, pretensji i nakazu natychmiastowej aborcji.
Alaude Laborde
Re: Budka z Naleśnikami Sob 20 Lis 2021, 17:10
Alaude nie wiedział co myśleć od samego początku, dlatego też kiedy kilka zmiennych zaczęło się zgadzać, od razu zaczął brać tę wersję za pewnik. To było totalnie w stylu Luke, by zabronić Mii spotykania się z nim pod jakąś groźbą, pod którą nawet Gordon się ugięła. Nic więc dziwnego, że Laborde się zirytował, czy może wręcz wkurwił na swojego znajomego, który wtryniał nos w nieswoje sprawy. Zresztą jak zwykle. Francuz był już gotów przejść do rękoczynów i iść wpierdolić synowi Baldura, chcąc wyperswadować mu tym samym jakiekolwiek pomysły wywierania presji na Gordon. Ta jednak w końcu odezwała się z nieco większą werwą niż wcześniej i kazała mu usiąść, jednocześnie informując, że to nie wina Luke. Alaude spodziewał się jednak teraz jakiejś taniej wymówki, która miałaby ochronić Kinga przed jego gniewem, dlatego też dalej był w gotowości do zrobienia małej krzywdy swojemu ex-przyjacielowi. I wtedy go trzasnęło... Początkowo nie wiedział, co ma o tym sądzić. Siedział i wgapiał się w Mię, jednak nic się nie odezwał. Jedyną różnicę jaką poczuł to to, że gniew opadł i to mogła być sugestia od organizmu, że wszystko co powiedziała blondynka jest prawdą. Laborde już raz był w tej sytuacji i dlatego też zamiast unieść się emocjami tak jak wtedy, które finalnie doprowadziły do abortowania dziecka, zanim się odezwał, musiał to w miarę przyswoić. - O kurwa... - rzucił nieco głośniej niż ona, jednak dalej w miarę cicho. Gdyby miał jak się wyprostować, to pewnie rozłożyłby się na krześle totalnie rozjebany tym, co usłyszał. Siedzieli jednak na ławeczce, dlatego też Laborde zamiast się oprzeć, pochylił się i schował głowę między łokcie, którymi jeszcze chwilę temu się podpierał o stół. Twarz skierował na dół i zamknął oczy, by to wszystko przetrawić. Przejechał kilka razy dłońmi po tyle swojej głowy nieco rozpierdzielając sobie fryzurę, po czym w końcu się podniósł i spojrzał na poważną Mię. - Nie wiem, co powiedzieć... - przyznał cicho, nie mając żadnego pomysłu. Z jednej strony była to zła wiadomość z ich perspektywy, w końcu żadne z nich nie planowało potomstwa, nie byli parą i nie mieli też za bardzo warunków do wychowywania go. Z drugiej strony, Alaude już teraz zareagował nieco inaczej niż wtedy, kiedy popełnił jeden z największych życiowych błędów. Nie żeby spędzało mu to sen z powiek, ale od czasu do czasu zastanawiał się, jakby to było, gdyby jednak zatrzymali te dziecko i coraz bardziej utwierdzał się w tym, że nie byłoby tak źle, jak myślał zawczasu. - Co postanowiłaś? - spytał, nie wiedząc, jakie podejście do tej sytuacji ma Mia. On miał jednocześnie pustkę i mętlik w głowie, co rzadko mu się zdarzało z racji ogromnej pewności siebie. Niemniej jednak musiał wiedzieć na czym stoją, nie podejmie przecież decyzji za nich oboje...
Mia Gordon
Re: Budka z Naleśnikami Nie 28 Lis 2021, 19:38
Mia naprawdę stresowała się tym wszystkim. Emocje jakie ją dopadały nie były wywołane jedynie sytuacją, ale też samą ciążą i hormonami przede wszystkim, które pracowały na szalonych obrotach. Była naprawdę bliska łez, ale cudem jeszcze się powstrzymywała i liczyła na to, że taki stan się utrzyma pod gradem krzyku i pretensji. Przyglądała się mężczyźnie, gdy już oznajmiła mu "cudowną" nowinę nie będąc pewną czy w ogóle jej w to uwierzył. Wyglądał tak, jakby jednak tak nie do końca było. Nie pozostało jej jednak nic innego jak czekać, bo przecież w końcu musiał się odezwać, nawet jeżeli tylko po to, by zarzucić jej kłamstwo. Czekała, jednak cierpliwie to nie można powiedzieć. Coraz szybciej poruszała jedną nogą pod drewnianym stołem, próbując znaleźć jakiekolwiek ujście tych nerwów. Westchnęła tylko na jego pierwszą, słowną reakcję, która chyba świadczyła o tym, że jednak jej uwierzył. Dalej jednak nie wiedziała co dalej, bo o ile nie liczyła na okrzyki radości, to liczyła na cokolwiek konstruktywnego. Chociaż i tak dobrze, że nie miał do niej pretensji czy nie kazał jej usunąć dziecka... jeszcze. Odwróciła głowę, kiedy on schował swoją patrząc gdzieś w górę tylko po to, by powstrzymać łzy. Po kilku chwilach walki samej z sobą, udało jej się nad tym zapanować. Wróciła do Alaude spojrzeniem dopiero wtedy, gdy ponownie się odezwał. - Jakoś mnie to nie dziwi - przyznała cicho, bo ona sama nie wiedziała o czym pomyśleć w chwili, gdy dowiedziała się o ciąży. Pewnie gdyby jakimś cudem Francuz wiedziałby o tym przed nią i jej o tym powiedział, ona też nie wiedziałaby co powiedzieć. - Ja? - odparła w pierwszej chwili zdziwiona, nie spodziewając się takiego pytania. - Na razie nic. Mam mętlik w głowie, nie wiem co robić - odparła zgodnie z prawdą ciekawa jego reakcji. Czy nie będzie zawiedziony tym, że nie podjęła już decyzji i to tej jedynej słusznej?
Alaude Laborde
Re: Budka z Naleśnikami Nie 12 Gru 2021, 14:20
Alaude poczynił jakiś rozwój interpersonalny, skoro jego pierwszą reakcją nie była możliwość aborcji, co przecież w podobnej sytuacji zasugerował, czy może wręcz rozkazał poprzedniej dziewczynie, z którą wpadł. Była więc jakaś szansa, że Laborde dojrzał i być może nadszedł czas, w którym i on będzie potrafił ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Na razie jednak był w fazie szoku i poza tą jedną, nieoczekiwaną reakcją, nie zanosiło się na jakieś większe zapewnienia. Musiał najpierw wybadać grunt, bo przecież jeśli Mia już podjęła decyzję i postanowiła udać się do kliniki aborcyjnej, to on przecież nie odwiedzie jej od tego. Jej ciało, jej sprawa, tak? Prawdę powiedziawszy, Francuz liczył na to, że Gordon podjęła już jakąś decyzję, bo dzięki temu mógłby zrzucić na nią odpowiedzialność i podjąć podobną przez wzgląd na to, co ustaliła sama ze sobą Mia. Ta jednak okazała się mieć mętlik w głowie, co było całkowicie zrozumiałe w tej sytuacji, więc tak na dobrą sprawę teraz mieli przed sobą dni, jak nie tygodnie różnych rozmyślań, które mogą ich poprowadzić w zupełnie różne rejony. Laborde, by nie wydać się zanadto poddenerwowany, wzruszył więc ramionami i odetchnął lekko. - Mamy czas - odparł spokojnie i tym razem zastosował inną retorykę, poniekąd przyjmując na siebie część tego "problemu", tak jak powinno mieć to miejsce od samego początku. - Jeśli o mnie chodzi, ja też nie mam pojęcia, co zrobić w takiej sytuacji - zapewnił, by Mia nie miała złudzeń, że Alaude ma już ustaloną jakąś wersję zdarzeń i będzie się tylko jej kurczowo trzymał. Biorąc pod uwagę jego ostatnie doświadczenia z ciążami, był to dość dobry prognostyk. Z drugiej strony, czy którekolwiek z nich myślało teraz trzeźwo? To była pierwsza konfrontacja od ich wpadki i po tym rollercoasterze nastrojów z okresu ostatnich tygodni raczej nie mieli w głowach nic zdrowego teraz. Syn Magniego nerwowo pomasował się po karku, uciekając wzrokiem od Mii, która była równie zakłopotana co on. O czym rozmawiać w takiej sytuacji? Jak się zachowywać? - Zastanowię się co dalej... - rzucił trochę spanikowany. - Nie rób żadnych głupot - dodał tylko na koniec i bez dalszych słów wstał, a potem udał się prawdopodobnie do swojego mieszkania, by przetrawić to wszystko, o czym się dowiedział przed chwilą.