Lucifer Černý DpyVgeN
Lucifer Černý FhMiHSP


 

Lucifer Černý

Lucifer Černý
Lucifer Černý
Lucifer Černý Nie 15 Lis 2020, 19:54


Lucifer Černý,


Luc in ‘t Veld,


“Lucy”
Wiek 36
Pochodzenie Czechy/Holandia
Staż w obozie 26 lat
Rodzic Loki
Ranga Generał dywizji - koordynator ds organizacji hodowli tchórzofretek bojowych (samozwańczo), Obozowicz (faktycznie)
Specjalizacja Mechanik
Zajęty wygląd Paul Bettany/Katie Perry
SeriousAgileHoneybee-size_restricted.gif
Wygląd
Wzrost postura i sylwetka - nijaka. Może i ma ciut pod sto osiemdziesiąt, ale często chodzi przygarbiony. Szczupły i nieszczególnie umięśniony, ale nie rzuca się to w oczy gdy nosi zazwyczaj powyciągane swetry, albo luźną, powycieraną, lekką kurtkę. To, że przydługawe i w wiecznym nieładzie włosy ma naturalnie ciemne, zauważyć można czasem jedynie po odrostach, bo zawsze je farbuje (najczęściej na rudy lub blond, ale paradował też i choćby w różu). Niezmienne i rzucające się w jego wyglądzie są jedynie oczy - to wszak spuścizna po boskiej mamusi, znaczy tatku, znaczy… to skomplikowane, dojdziemy do tego. Inna sprawa, że jako fan nowych technologii, jest zakochany w modzie na barwne soczewki kontaktowe. Nosi je często, choć bolą go przez nie oczy. Czasem czerni sobie okolice oczu, nostalgicznie wskazując, że “Ksywa zobowiązuje, a makijaż faktycznie pozwala poczuć się lepiej”.
Chodzi w ciuchach do których nie przywiązuje wagi. Wspomniane powyciągane swetry, spodnie z modnymi dziurami (choć wynikającymi nie z mody, a zużycia). T-shirty z wesołymi napisami (“Hey, Kiss me, i’m Jude” i z drobniejszym dopiskiem -> “If U don’t I’ll charge U for antisemithism” albo “I like Cocks <33333” na froncie, a z tyłu: “And I hate when my brother steal my t-shirt”, te klimaty) oraz przechodzone trampki dopełniają obrazu. Wyjątkiem są treningi oraz ewentualne misje, gdzie zawsze zakłada garnitur. Jak tłumaczy: “Na filmach widział, że najlepsi agenci tak robią, przecież nie mogą się mylić”.  
Charakter
To nie jest tak, że jest postrzelonym wariatem. Wiadomość o tym kim jest spadła na niego niczym stutonowy ciężar. Tu nawet nie chodzi o przeznaczenie i świadomość półboskości (hej, to akurat jest fajne!), a o oczekiwania jakie mogą mieć inni względem jego osoby, patrzący na niego przez pryzmat półboga. Świadomość wzięcia go do tego obozu i zadań jakie zrzucane są na barki herosów doskonale potwierdzały jego obawy. Doskonale wie na ile go stać i ma wielką wiarę w siebie, ale cynicznie jest świadom, że jacyś postrzeleńcy chcieliby od niego więcej niż być może ‘poziom na jaki go stać’. Z początku robił wygłupy i kreował się na nieprzydatną fajtłapę by odsunąć od siebie możliwość zrzucania na niego odpowiedzialności. Obracanie wszystkiego w żart i nie poważne podchodzenie do wszystkiego miały to potwierdzać. Na ile robił to specjalnie, kreując pozę, a na ile działała tu podświadomość - nie wiadomo, bo poza przeszła w jego prawdziwą naturę. Zresztą czego się spodziewać, skoro mamusia była najsłynniejszym triksterem w dziejach? Geny to geny. Pod warstwą nieudawanego cynizmu kryje się ledwo widoczna romantyczna naiwność. Niby wie, że wszystko co może pierdolnąć - pierdolnie w najgorszym momencie i jest tego do bólu świadom, ale notorycznie miesza się to z dyskretnym epatowaniem wyciekającej nadziei w ludzi, uczucia, motywy, które ułożą się świetnie.
Przykładowy post

(...)- mam zresztą teorię, że hydra jest jaka jest bo brak jej miłości - preorowała szczupła, zielonooka blondynka ostrzyżona na ‘pixie’. - No bo uważajcie dziewczyny, ma to bydle ambicje bycia kochanym pet i  nawet jak się trafi śmiałek co do niej pohyta z sercem, to gdy będzie w połowie ‘pat-pat’ jej głów, to pierwszy z łbów będzie wkurwiony zaocznie tym ile jeszcze musi czekać zanim dostanie druga turę głasków, a ostatni tym ile jeszcze ma czekać na swoją kolej. Przypadek beznadziejny. - Lucy westchnęła teatralnie wśród chichotów reszty dziewczyn.
Siedziały w tawernie pod “Pod płaczącym mamutem” delektując się winem i chwilą wytchnienia. Humory nordyckich półbogiń dopisywały i psuł atmosferę jedynie rozkręcony mocniej dźwięk w głośnikach towarzyszący meczowi piłki nożnej lecącemu z rzutnika. Kilku zaaferowanych sportowym wydarzeniem potomków Asów i Wanów żywo kibicowało wzmacniając harmider.

Lucifer nawet z początku chciał się do nich przyłączyć, ale zbudowany jak buldożer jeden z synów Thora, któremu Lu wczoraj przebarwił dres treningowy na słodki róż, odwarknął tylko by spieprzał. Za dzień, dwa zapewne by mu już przeszło i pewnie razem przy piwie by to obśmiewali, ale kolos musiał do tego dojrzeć. Zły timing…
Lucy zatem wróciła do gospody (z akcentem na żeński rodzaj odmiany tej czynności) i dosiadł się do dziewczyn, które meczem zainteresowane nie były. Miło spędzić wieczór, niezależnie od tego czy poziom testosteronu w ciałach towarzystwa jest na poziomie 0 czy “w cholerę” - to był plan naczelny.

Podczas gdy pałeczkę rozmowy przejęła blondwłosa córka Sif, Lucifer dłubał coś od niechcenia w telefonie. Przynajmniej tak to wyglądało, że od niechcenia. Niewielki pendrive z modułem łączności bezprzewodowej wylądował w USB laptopa z którego puszczany był mecz, gdy Lu do piwa prosił jeszcze “o orzeszki”, które barman miał po drugiej stronie baru. Hakerka z komórki to niełatwa sprawa, chyba, że idzie o coś tak banalnego jak zabawa odpalonymi już na laptopie streamingami.

- PODANIE Z LEWEJ STRONY WPROST NA POLE KARNE! CO ZA SYTUACJA! NIEPILNOWANY (...) goryl nieufnie spogląda na samicę. W tej fazie jej rui równie dobrze może zostać przyjęty, co odrzucony… (...)
- Co kurwa?! - rozległo się od stolika Midgardzkiej dumy władców Asgardu, gdy herosi wślepiali szeroko otwarte oczy w program przyrodniczy, w którym goryl górski gotował się do zaciążenia swojej partnerki.
Dziewczyny ryknęły śmiechem, a barman coś poprawił w laptopie. Obraz meczu wrócił, ale na samą końcówkę powtórki zdobytej przed chwilą bramki.
- Może i tak - Lucifer jak gdyby nigdy nic odpowiedziała na uwagę, którą wcześniej wygłosiła córa Sif - ale ja bym sprawdzać nie chciał, nie moje klimaty…
- CO ZA BRUTALNY FAUL! PYTANIE TYLKO CZY KARTKA BĘDZIE KOLORU ŻÓŁTEGO CZY CZERWONEGO, BO (...) tak potraktowany goryl z pewnością samicy tego długo nie zapomni…
- No co jest do chujaaaa!!!??
- No nie wiem kur…

Dziewczyny znów przy swoim stoliku wybuchnęły śmiechem słysząc to co leciało z głośników i krzykliwą wymianę ‘pozdrowień’ pomiędzy stolikiem amatorów piłki nożnej, a barmanem. Ten zresztą nalewał piwo i nie bardzo mógł sprawdzić co się stało z transmisją i czemu złamała się na National Geografic.
Zagrzmiały odsuwane krzesła, synowie Asów i Wanów uznali, że sami ogarną sprzęt, wszyscy rzucili się do laptopa.

- A przy okazji - Lucifer potoczył wzrokiem po córach Asgardzkich bogów i bogiń - jutro aktualne? Bo nie wiem czy będzie czas między treningami… - mówił wmontowując solniczkę z odkręconym wieczkiem pod odpowiednim kątem w uchwyt w niewielkim składanym dronie. - Możemy się nie zmieścić czasowo, a jak się potem spóźnimy, to znów będzie chryja. - Sprawdził, czy na odpowiednią komendę ze smartfona urządzenie odpowiednio przekręca ładunek kreując powolny zrzut zawartości.
- Och, a ty się tak przejmujesz, że ktoś ma do ciebie pretensje, co? - Zakpiła jedna z dziewczyn, córka Baldura.
- Oj tam, mi też to zwisa, ale chryja to chryja, uszy bolą czasem… - inna, córka Njorda, dodała, gdy dron już powoli leciał ku pozostawionym na stole fanów sportu kuflom piwa.
- Możemy zrobić tak, że posymulujemy zatrucie - wtrącił Lucy - aby nas wcześniej puścili z treningu broni białej, to będzie więcej czasu przed strzeleckim. Grupowe zatrucie, wszak są świadkowie, że razem spędzamy wieczór. Coś czuję dziwnego w tych orzeszkach…

Mocno wzbogacone solą piwa stały sobie z filozoficznym spokojem, gdy Lu wylądował dronem za jednym z foteli w rogu. Coś mu mówiło, że ma za mało czasu by przelecieć nim salę z powrotem.

- O ty sukinsynu… - rozległo się od strony laptopa. Syn Thora miał w ręku pendrive i rozglądał się wkurzony po sali. Znano Lucifera dobrze i kolos dodał dwa do dwóch. Kojarzono też żeńską postać Lucy, a więc i jak syn boga piorunów wiedział czego szukać, to wnet wypatrzył blondynkę, na którą wcześniej nie zwracał uwagi.
Pięć par nóg poniosło zeźlonych do imentu ludzi ku stolikowi dziewcząt. Pachniało srogim Ragnarok w ujęciu mordobicia.
- Opowiecie mi resztę co? - Lucy wskazał wzrokiem dyskretnie kufle piwa stojące na opuszczonym chwilowo stoliku. Dziewczyny pokiwały głowami ze śmiechem.

- Lucifeeeeer, Lucifeeeer! - Do baru wbiegł na oko dwunastoletni chłopak, toczący spanikowanym wzrokiem po sali, aż wypatrzył blondynkę. - Szybko, Corvus Juarez cię wzywa migiem! Jest wkurzony jak banda Jotunów!
- To ja… tego… -
Lucy wstał i powoli odsunął się od stołu w stronę wyjścia. Ci co przed chwilą chcieli mu spuścić manto wstrzymali się na krzyki chłopca i patrzyli tylko ponurym wzrokiem.
- No to ciao! - Syn Lokiego wymknął się z baru zaraz za posłańcem.

- Świetny timing młody.
- Prawda? Nie tak jak ostatnio, co?
- Nie przypominaj mi lepiej.
- Dobry byłem, co?
- Świetny. A teraz zmykaj -
Lu uśmiechnął się wciskając chłopcu w rękę paczkę papierosów. - Ja skoczę się przespać.

Ciekawostki



  • Jest fanatycznie heteroseksualny ze względu na swoją płynność płciową. Halo… znamy historię skąd Odyn wytrzasnął Sleipnira? Ciąży mówimy zdecydowane nie, nikt nie będzie dla Lucifera Svadelfarim.

  • Ma tchórzofretkę. Chyba… Problem polega na tym, że zwierzak lata często po obozie bez Lucifera, a ten najczęściej pojawia się bez niej. Zapytany o zwierzę twierdzi, że gdzieś mu uciekła. Gdy cały obóz właściwie już był pewny, że chłopak nie ma zwierzęcia i to on sam śmiga po obozie w zmienionym ciele, Lucy zaczął pokazywać się z “Panem Szczurogwałtem” na ramieniu. “Bo się pogodzili”. Przez jakiś czas. Po czym znów następowały okresy widzenia ich  jedynie oddzielnie. Sytuację komplikuje fakt, że Lu jest w obozie koło ćwierćwiecza, a jazdy z fretką zaczęły się kilka lat po jego dołączeniu do półboskiego grajdołka. Fretki żyją do maks lat kilkunastu - by wskazać, że coś tu się nie zgadza. Żeby jeszcze zagmatwać sytuację, czasem gdy jest widziany ze zwierzęciem (i perfidny sukinsyn wie, że ktoś go obserwuje), mówi do niego po cichu “Tato”. Osoby którym zależy jakoś mocniej na równowadze psychicznej przestały już w to wnikać.

  • Lucy lubi niekonwencjonalne rozwiązania i nie lubi się narażać. Gdy wzięto go na trening broni białej, zszokowany pytał czemu - przecież bicie się mieczami to ryzyko oberwania. Już jako dziecko miał opory wchodzenie do walki w zwarciu. Innym razem, kilka lat temu, zamiast strzelać na strzelnicy bawił się smartfonem kreując ciężki, szybki, wkurzony krok zmierzającego ku niemu trenera. Nim doszło do konfrontacji, tani dron sterowany z komórki niosący niewielki ładunek wybuchowy rozniósł w drzazgi tarczę treningową Lucifera i dwie obok. Od tamtej pory ma zakaz używania elektroniki na strzelnicy, choć czuje się z tego powodu bardzo niesprawiedliwie potraktowany bo jak mówił: “przecież trafiłem…”.

  • Imię Lucifer zostało nadane przez jego matkę i było powodem prawdziwej epopei prawno-administracyjnej w Czechosłowacji lat osiemdziesiątych. Jego matka upierała się jak wół, tocząc dwuletnią walkę z urzędem stanu cywilnego. Walkę zakończoną jej zwycięstwem. Ojciec nie bardzo ogarniał i się w to nie mieszał, sam zresztą uważał, że to głupota, ale nie miał siły przebicia. Z matką Lucifera tworzyli chwiejny związek trwający właściwie niewiele dłużej niż okres ciąży kobiety. Niedługo po kapitulacji urzędu, matka Lucifera zniknęła, a ojciec został sam z dzieckiem o jakże ciekawym imieniu. Po przeprowadzce do Holandii i ożenku z tamtejszą wdówką, przyjął jej nazwisko, a i Holendrzy, choć otwarci, w dokumentach wyrobili jego synowi imię Luc, uznając, że jednak nie są urzędem Czecho-Słowackiej Republiki Socjalistycznej i bez dyskusji panie imigrant. To się chłopcu mocno podobało, wszak miał być teraz jak Skywalker z Gwiezdnych Wojen! Problem, że dzieci są okrutne i jak ktoś gdzieś jakimś cudem usłyszał jego prawdziwe imię, to rówieśnicy w holenderskiej szkole podstawowej skrócili do kobieco brzmiącego Lucy. Miał nadzieję, że zerwie z tym przezwiskiem gdy trafił do obozu, no ale przecież wszem i wobec wiadomo, że karma to dziwka. W końcu przywykł do dziewczęcego zdrobnienia. Biorąc pod uwagę, że ojciec Lucifera był normalnym śmiertelnikiem, to Loki musiał się mocno nudzić, aby wyciąć taki numer biednym czeskim urzędnikom.

  • Tak, jest generałem, a przynajmniej to promuje. Potrafi z kamienną, poważną miną tłumaczyć, że samobieżne fretki bojowe to przyszłość technik walk z Draugami i kilkoma innymi rodzajami potworów. Serio, siądziesz do rozmowy o tym to godzinę będzie Ci preorował dlaczego tak właśnie jest. Uważa, że kierownictwo obozu nie dojrzało do nowatorskich strategii i musiał sam obwołać się szefem tego projektu, dla dobra wszystkich.

  • Wprawdzie unikał do tej pory wszelkich boskich misji i wypraw na mityczne potwory ("Chwała i ryzyko szpitala lub cmentarza vs popcorn i przypatrzenie się jak inni odstawiają dramę? - Wybieram to drugie!"), to nie łudzi się, że sam w końcu dostanie propozycję nie do odrzucenia. Szczególnie wobec śmierci ostatnio szalejącej wśród herosów lubiących się wykazać z własnej woli. Od lat ćwiczy strzelectwo i przywiązanie do tradycji każące niektórym ścierać się z przeciwnikiem za pomocą ostrych przedmiotów, rozumie jako piękną tradycję oraz przywiązanie do boskich aspektów rodziców herosów rezydujących w obozie. W gruncie rzeczy nic do tego nie ma, ale uważa, że akurat jego ojciec bardziej by przyklasnął odstrzeleniu stymfalijskiego ptaszka z karabinu snajperskiego. To też jest styl. Choć oglądał już "Poszukiwaczy zaginionej arki" z setkę razy, to wciąż głośno klaszcze przy scenie gdzie Indiana Jones odstrzeliwuje wymachującego mieczem araba.

  • Jego niechęć do treningu jakąkolwiek bronią białą oraz walki w ten sposób nie rozciąga się na walkę wręcz.  Trudno tu mówić o jakiejś konkretnej sztuce walki, to raczej doprowadzona do bliskiej perfekcji umiejętność wykorzystania własnego ciała w desperackiej próbie uczynienia przeciwnikowi jak największej krzywdy, gdy w jakiś sposób znalazł się już przy nim i nie da się użyć broni palnej. Drapanie, gryzienie, palce w oczy, duszenie, próby obalania - ten deseń. Wygląda to niczym czysty chaos, ale Lucy doprowadził to do mistrzostwa jeżeli idzie o skuteczność. Prawie zawsze korzysta z tego  w parze z jego umiejętnością zmiennokształtności... Bo skoro na przykład taki orangutan technicznie jest 5-6 razy silniejszy niż człowiek, to dla przypartego do muru Lucifera wnioski nasuwają się same. To dodatkowo tłumaczy jego niechęć do treningu posługiwania się brońmi, bo w formie zwierzęcej i tak z nich przecież nie skorzysta.

  • Jego boskie moce zmienokształtności i iluzji są nagminnie wykorzystywane w obozie. Często  gra z najmłodszymi półbogami w autorski wariant gry w 'trzy kubki'. Opiera się to na: "wskaż, która tchórzofretka jest prawdziwa". Czasem wygłupia się wchodząc do baru w obozie w formie szympansa, odbiera piwo i jak gdyby nic sącząc trunek i odpalając papierosa włącza telewizor by obejrzeć wiadomości. Można też wchodząc do baru zauważyć, że Lucy siedzi przy stoliku pijąc szot za szotem z czterem innymi Luciferami, a zapytany co on najlepszego odwala, spokojnie twierdzi, że picie samemu to pierwszy krok do alkoholizmu. Bardzo często wykorzystuje jednak swoje moce również całkiem serio, gdy mogą pomóc innym we wszelkich niuansach obozowego życia.

  • Jest poliglotą , a jego naturalny talent do języków jest przysłowiowy. Jest to zresztą jego pasja.  Biegle mówi w czeskim, holenderskim, angielskim, niemieckim, duńskim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim, rosyjskim,  japońskim i chińskim. Jako potomek Lokiego naturalnie rozumie staronordycki, a nie chcąc pozostawać w tyle wobec olimpijskich kolegów i koleżanek, przyswoił też starogrekę.

  • Jest świetnym mechanikiem, ale jego konikiem w tym zakresie jest elektronika i szeroko pojęte programowanie z naciskiem na hakerkę. Z filozoficznym spokojem wskazuje, że "tata" zapewne w dzisiejszych czasach dostaje permanentnego boskiego orgazmu. Bóg kłamstwa i manipulacji w dobie Internetu i pełnego zawierzenia ludzi w technologię to jak lis wpuszczony do kurnika pełnego kur na haju. Wedle Lucifera dawniej by jakiś bóg chciał ogłupić jakieś plemię, pojawiał się jako płonący krzak lub zsyłał deszcz żab - dziś starczy dać w sieci fake newsa i rozkręcić go na globalny social viral. Lucy nie łudzi się, że mógłby dorównać Lokiemu, ale zorientowanie na nowe technologie widzi godnym podążaniem drogą tatka w zakresie własnych, ułomniejszych możliwości. Zresztą jest osobą ciekawską, a więc im ktoś daje mocniejsze zabezpieczenia swoich cyfrowych sekretów tym bardziej Lucy traktuje to jako wyzwanie.











Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Wto 17 Lis 2020, 15:30, w całości zmieniany 4 razy (Reason for editing : uzupełnienie ciekawostek po rozpisie KR)
Lucifer Černý
Lucifer Černý
Re: Lucifer Černý Nie 15 Lis 2020, 22:44

Done
Admin
Admin
Admin
Re: Lucifer Černý Pon 16 Lis 2020, 00:25

Karta zaakceptowana !
Otrzymujesz na start:
- 620 punktów zwykłych
- 140 punktów boskich

Wylosowana moc:
Audiokineza Apollo

Kartę zamykam i przenoszę.

Witaj w grupie Heraklesa, Lucifer!


Sponsored content
Re: Lucifer Černý

Lucifer Černý
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Lucifer Černý
» Lucifer Černý
» Mieszkanie 2 - Lucifer Černý
» Boston Heights - Misja: Joanne Collins, Lucifer Černý, Iris Grimsdóttir



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Nieaktywne Karty Postaci-
Skocz do: