Włochy - Elisa i Giotto DpyVgeN
Włochy - Elisa i Giotto FhMiHSP


 

Włochy - Elisa i Giotto

Idź do strony : 1, 2  Next
Giotto Nero
Giotto Nero
Włochy - Elisa i Giotto Pon 07 Wrz 2020, 14:35

Lake-Huron-Feature_b.jpg
Elisa Gatti, Giotto Nero


04.09.2020r. - Palermo, Włochy




Już w czwartek po południu zjawili się w Palermo, ale zwiedzać i wspominać postanowili dopiero następnego dnia. Pierwszego skupili się wyłącznie na sobie i na wynajętym apartamencie blisko morza, który Elisa sama wybrała. Ponadto Nero musiał jeszcze załatwić pewną sprawę, dlatego opuścił ukochaną na kilka godzin, wracając dopiero wieczorem. A to co już się działo potem to nie jest żadna tajemnicą. Wiadomym było, że państwo Nero wykorzystają swoją przestrzeń do ostatniego milimetra i przetestują nie raz nie dwa małżeńskie łoże, w którym jakiś czas później zasnęli.
Rankiem znów uprawiali seks aż do samego południa, by w końcu zjeść śniadanie i udać się w miasto, chcąc powspominać swoje dzieciństwo. Wybrali się więc na bardzo długi spacer, który skończyć się miał na plaży. Poruszali się tak wolno, że nim tam trafili, zaszli jeszcze na porządny obiad do restauracji, w której zamówili lokalne specjały. Choć była to powszechnie uznana restauracja, tak Nero nie piał z zachwytu na temat jedzenia, głównie przyrównując ich potrawy do tych, które w domu robiła mu Elisa. Wiadomo było, które były lepsze. Nie było jednak co się dziwić, Gatti miała tą przewagę, że gdy tylko robiła coś na ząb dla nich, zawsze dodawała do tego dużo miłości, a to był najlepszy z możliwych składników.
Kolejne minuty spędzili na rozmowie, by w końcu ruszyć tyłki i udać się na plażę, na której było już coraz mniej ludzi. Głównie dlatego, że pora nie nadawała się już do kąpieli, gdyż słońce powoli zachodziło. Oni mieli jednak to szczęście, że jeszcze dostrzegli trochę słoneczka na plaży i mogli się powylegiwać w nim. Zwłaszcza Elisa, która uwielbiała tego typu spędzanie wolnego czasu.
Gdy przyszedł czas na właściwy zachód słońca, Giotto celowo wybrał się z Elisą w pewne miejsce, mianowicie na jedno ze wzniesień przy plaży, gdzie mogli usiąść w odosobnieniu i przypatrywać się temu widokowi. Syn Fobosa objął Gatti mocno, przytulając ją do siebie i spoglądał w zachodzące słońce oraz w coraz bardziej wzbierające morze.
- Zadowolona? - spytał, kierując swoje spojrzenie na Elisę. Starał się być spokojny, a jednocześnie troskliwy oraz chciał poświęcać jej jak najwięcej uwagi, wszakże przyjechał tu głównie po to, by spędzić z nią jak najwięcej czasu.
Pochylił się lekko i ucałował ją w skroń oraz zaczął drapać ją pieszczotliwie po przedramieniu, zachęcając ją do tego, by nie siedziała obok niego, a usiadła na jego kolanach, albo chociaż przerzuciła przezeń nogi, by byli jeszcze bliżej siebie.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pon 07 Wrz 2020, 23:01

#5

Elisa musiała przyznać, że była podekscytowana tym wyjazdem. Co prawda nie spodziewała się po nim niczego wielkiego, ale biorąc pod uwagę, że po raz pierwszy w życiu taka propozycja wypłynęła od Giotto, to było naprawdę coś. Wspólnie spędzony wydłużony weekend brzmiał wręcz idealnie. Oczywistym było to, że na nią spadnie wybór apartamentu, ale to nie był problem, bo przecież ona uwielbiała patrzeć na ładnie urządzone wnętrza. Wybrała więc najlepiej położony, urządzony w jej mniemaniu i... najdroższy. Przynajmniej po tym całym wysiłku i poświęceniu jaki wkładali w to życie i obóz, mieli taką możliwość by poza nim trochę poszastać pieniędzmi nie patrząc jako tako na koszty.
Miły czwartkowy wieczór był świetną zapowiedzią tego, co ich czekało przez te kilka dni. Co prawda na kilka chwil została sama, ale przywykła do tego, zawsze na początku przyjazdu gdzieś znikał na krócej bądź dłużej. Ona sama dla zabicia czasu popijała kawę w kawiarni pod apartamentem ciesząc się możliwością dyskutowania z Włochami po Włosku. Jasne, był Gio, ale w większym zakresie nadal jej tego brakowało. Dlatego zawsze lubiła pogadać z lokalsami.
Następnego dnia wybrali się na spokojny spacer, na który mogła się trochę wystroić. No ale przecież to była Elisa, zawsze dobrze się ubierała a dodając do tego upały, wybrała dość "odważną" lekką sukienkę. Najważniejsze, że dobrze się czuła i że Nero był zachwycony.
Jej co prawda obiad bardzo smakował, ale nie zamierzała się w tej kwestii z nim wykłócać. Wolała by wielbił dania wychodzące spod jej ręki, nawet jeśli nie było to obiektywne. Gdy tylko znaleźli się na plaży, zsunęła klapki i chwytając je w jedną rękę pozwoliła stopom zapadać się w miękkim piasku. Ten był wciąż bardzo ciepły, zresztą oni dzięki takiej a nie innej krwi, trochę inaczej też odczuwali pogodę. Pewnie i woda byłaby dla nich w porządku.
Podobał jej się widok z miejsca, w które zabrał ją Nero. Musiała przyznać, że zaskoczył ją, więc pomimo przyklejonego na stałe uśmiechu do ust, w takich chwilach ten powiększał się odrobinę. Gdy mężczyzna ją objął, oparła głowę na jego ramieniu z zadowoleniem obserwując zachód słońca. Niesamowity widok.
- Bardzo - odparła zadowolona ponownie na chwilę uśmiechając się szerzej. Podobna zresztą była reakcja na zaskakujące pieszczoty, więc gdy tylko ją do tego zachęcił, przerzuciła nogi przez te jego i wtuliła się w niego mocniej. Nie była pewna co woli - wpatrywać się w przepiękny zachód słońca czy zamknąć oczy, poczuć bardziej ukochanego i wsłuchać się w szum fal. Dlatego też co chwilę otwierała i zamykała oczy dając sobie satysfakcję we wszystkim po trochu.
- A ty? Jesteś zadowolony? - zadarła głowę zerkając mu w oczy. Wiedziała, że to dopiero początek weekendu, ale przecież dostrzegała to jak bardzo Nero się starał. Domyślała się, że to proste dla niego nie było, dlatego chciała wiedzieć czy się przez to nie przemęcza w jakiś sposób.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Wto 08 Wrz 2020, 16:22

Wiadomym było, że nie będą sobie szczędzić luksusów, skoro chociaż tyle daje bycie dzieckiem któregokolwiek z bogów. Giotto spodziewał się więc, że Elisa zarezerwuje najlepszy (i co za tym idzie - pewnie najdroższy) apartament, z którego będą mieli nie tylko doskonałe widoki, ale również komfort przebywania w nim będzie przeogromny. Nic więc dziwnego, że cały czwartkowy wieczór spędzili testując materac i wannę. Równie dobrze mogli przecież wyjść też na miasto i spędzić czas w jakiejś knajpie, na spacerze czy nawet nad morzem, gdzie oboje tak bardzo lubili chodzić. To byli jednak państwo Nero, zatem można było się po nich spodziewać, że w pierwszej kolejności sprawdzą, czy łóżko jest odpowiedniej jakości, bo czekał ich cały weekend płomiennego seksu.
Będąc już o zachodzie słońca na wybrzeżu, Nero zapomniał chociaż na moment o wszystkich troskach, głównie dlatego, że dobrze spędzało mu się czas z Elisą. Istniał jednak jeszcze jeden, mniejszy powód, o którym panna Gatti za moment się dowie. Tutaj jednak czekał na odpowiedni moment i na to, by zebrać się samemu w sobie do wykonania pewnego gestu. Chyba po raz pierwszy w swoim życiu, syn Fobosa czegoś się bał. Nie tyle co odrzucenia, bo tego się nie spodziewał. Po prostu gdzieś tam z tyłu głowy miał to, że coś może im przeszkodzić i tym samym trudno będzie zrobić to ponownie. Nie chcąc więc tracić więcej czasu, spoglądał na ukochaną, próbując doszukać się w niej jakiejś siły do tego, by wysilił się na ten planowany gest.
Jej pytanie trochę go zdezorientowało, bo myślał zupełnie o czym innym w tej chwili. Zdołał jednak wyłapać, o co go zapytała i jak to Giotto, odpowiedział w swój sposób:
- Powiedzmy - zdawał sobie sprawę, że nie zabrzmiało to dobrze, dlatego nim Włoszka zaczęła domagać się rozwinięcia myśli, przesunął się nie znacznie, by spojrzeć znów na nią i tym ruchem nakazał również się jej wyprostować, odsuwając na moment ramię.
Przymknął oczy, przenosząc spojrzenie niżej i przed siebie, po czym wsunął rękę do kieszeni spodni. Nie patrząc nawet na Elisę wyciągnął małe pudełko prosto od okolicznego jubilera, w którym znajdowało się nic innego jak pierścionek. Przechwycił je drugą ręką, która była bliżej Gatti i otworzył, korzystając z palców, prezentując jej cieniutki pierścionek ze średniej wielkości kamykiem. Widać było, że nie był to może i najdroższy pierścionek, ale starał się bardziej znaleźć coś w guście Elisy, która nie lubiła ani dużych kamieni, ani żadnych fikuśnych wzorów.
Mimo tego gestu, wcale na nią nie spojrzał, gdyż jego wzrok ciągle spoczywał na szumiących falach nieopodal.
- Wiesz co to - rzekł nieco mniej pewnie, jakby pierwszy raz w życiu nie potrafił wyznać czegoś bezpośrednio. Być może nawet trochę się zakłopotał. - Nie znam się na tym i nie wiem jak powinno to wyglądać - wytłumaczył, czego nigdy przecież nie robił, bo jemu ciężko było się przyznać do jakiejkolwiek niewiedzy. - Wiem jednak jak chcę, żeby wyglądało nasze życie - rzucił spokojnie, odzyskując swoją wrodzoną pewność siebie.
Podniósł się najpierw do pozycji stojącej, obrócił się w jej kierunku i uklęknął na jedno kolano, wysuwając otwarte pudełko trzymane w jednej dłoni. Poprosił też wzrokiem o to, by ona również wstała, chcąc pokazać jej, że to ważna dla nich chwila.
- Wyjdziesz za mnie, Lisa? - rzekł spokojnie, głośno, wyraźnie i po włosku, bo dotąd cała rozmowa toczyła się w języku angielskim, sam nie wiedział dlaczego.
Mówiąc ostatnią kwestię spojrzał jej w oczy, licząc na to, że przyjmie oświadczyny i że nie będzie go pytać o powody takiej decyzji, czy raczej jej zmiany. Nie chciał ani się tłumaczyć, ani też skupiać się na niczym innym poza swoją miłością do niej, która pomogła mu przekonać się nie tylko do instytucji małżeństwa, ale również do podjęcia tej decyzji.
To nie było jeszcze wszystko, co dla niej przygotował.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sro 09 Wrz 2020, 22:47

Elisa w ogóle nie spodziewała się zaręczyn w każdym tego słowa znaczeniu. Nie przewidywała, że mogłyby się odbyć teraz i po to był ten cały wyjazd - może nie doceniała ukochanego, ale no po nim spodziewała się innej formy "zaręczyn". Coś w stylu pierścionka na stoliku przy jej łóżku zostawionego bez słowa i nie poruszania tematu zaręczyn kiedykolwiek uznając, że się odbyły, skoro na jej palcu jest ozdoba. No i też niestety po takim czasie, nie spodziewała się zaręczyn w ogóle. Podejrzewała, że szybciej już wezmą ślub, jak ona zobaczy pierścionek zaręczynowy. Może to źle o niej świadczyło, że tak nie wierzyła w swojego ukochanego, ale co mogła na to poradzić? Była zmęczona i sfrustrowana tym wszystkim od dawna.
Szczerze mówiąc, to nawet po nim spodziewała się w takiej chwili czegoś więcej od "powiedzmy". Nie jakiejś szerokiej wypowiedzi, ale "dobrze" albo "okej" byłoby... okej. Powiedzmy brzmiało tak, jakby był jakiś zgrzyt, którego poruszać nie chce. W końcu nie byli w obozie, nie powinno być "powiedzmy" jako dość pozytywnego określenia. Nim jednak zdążyła dopytać, odsunęła się nieznacznie z jego sugestią i uważnie mu się przyglądała.
I przez to, że obserwowała jego twarz (chociaż on unikał jej spojrzenia, co ją zaczęło martwić), nie zauważyła tego manewru rękoma dopóki przekazując sobie z ręki do ręki pudełeczko, nie docisnął odrobinę dłoni do niej. To spowodowało, że automatycznie spojrzała w tamtym kierunku. Przez chwilę nie za bardzo rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi. Pierścionek* był piękny bez dwóch zdań, jednak nadal nie była pewna czy to pierścionek ot tak czy jakiś specjalny. Nie podejrzewałaby go o prezent około rocznicowy, ale z drugiej strony o zaręczyny też nie.
Dlatego też przeniosła na niego spojrzenie chcąc jakiegoś wyjaśnienia. To w ogóle dla niej był? Mógł powiedzieć COKOLWIEK.
Na jego pierwsze słowa ściągnęła nieco brwi i znowu spojrzała na pierścionek. To niemożliwe przeszło jej tylko przez myśl, nim Giotto ponownie się odezwał. Tym razem uniosła nieco brwi nie spodziewając się przyznania głośno do tego, że czegoś mężczyzna nie wie. Może nie tak wyglądały zaręczyny, które większość kobiet sobie wymarzyła, ale dla niej były idealne. Bo on tu był i tylko to się liczyło.
Więc gdy się podniósł i później poprosił spojrzeniem, by i ona wstała - zrobiła to bez wahania. Szczerze mówiąc, w największych snach nie spodziewała się, że Nero uklęknie przed nią w tradycyjny (na ich sposób) się oświadczając. Pudełko na stoliku nocnym, już wspominałam o tym.
- Oczywiście - uśmiechnęła się ciepło i wyciągnęła lewą dłoń zastanawiając się jednocześnie nad kilkoma sprawami. Czy pierścionek będzie pasował? Czy Gio wie, na który palec go włożyć? I skąd ta zmiana decyzji? O dwóch pierwszych zaraz miała się przekonać, o trzecią nie zamierzała pytać. Przynajmniej póki co.
Gdy Nero tylko wstał z kolan, pocałowała go czule będąc troszkę wzruszoną, to trzeba przyznać. W końcu od dawna na to czekała, można było jej się dziwić? Sam pierścionek wyglądał pięknie i choć teoretycznie to Onyks mógłby się z nią kojarzyć, to jednak jej zdaniem Nero idealnie trafił z tym Opalem. Pomimo jasnej barwy dzięki swoim przebłyskom kojarzył jej się z nocnym, rozgwieżdżonym niebem czyli czymś, co uwielbiała.

* Pierścionek
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Czw 10 Wrz 2020, 17:33

To była wielka chwila dla nich obojga i prawdopodobnie nic nie mogło tego zepsuć. Oczywiście Giotto mógł się postarać bardziej, poczytać, posprawdzać jak to robią inni, ale Nero był osobą bardzo prostą i bezpośrednią, dlatego zamiast przygotowywać nie wiadomo co, pomyślał tylko co chce jej powiedzieć, kupił pierścionek i uklęknął. Całe szczęście chociaż, że wiedział na którą dłoń i nawet na który palec ten pierścionek włożyć.
Mógł się jednak po niej spodziewać, że Elisa mu pomoże i tak na dobrą sprawę w jego gestii pozostawał tylko palec, na który ma się włożyć pierścionek. O tym przeczytał jakiś czas temu: lewa dłoń, serdeczny palec. Tak wyglądało to w większości krajów świata, w tym i we Włoszech, a przecież za Włochów się mieli.
Słysząc jej aprobatę, kącikiem ust uśmiechnął się i ostrożnie wsunął pierścionek na palec serdeczny ukochanej, modląc się w myślach, by pasował. Wszedł w miarę gładko, tylko teraz pozostanie pytanie, czy aby za kilka chwil zacznie ją uwierać, czy może idealnie to wymierzył.
Wstał z kolan i natychmiast wziął w objęcia Elisę, odpowiadając na jej pocałunek. Trzymał ją mocno przy sobie, bo choć nie pokazywał tego jakoś mocno emocjonalnie, tak w głębi serca bardzo się cieszył, że zaakceptowała oświadczyny i że to kolejny krok ku temu, by zostali w końcu małżeństwem.
Dopiero po kilku chwilach, spojrzał na jej wzruszoną twarz, która w tym wypadku zdradzała wszystkie emocje. Bo z tych pozytywnych, to chyba wszystkie emocje czuła w tej chwili na raz.
- To nie koniec - rzucił, korzystając z okazji, że Gatti jest szczęśliwa i prawdopodobnie teraz zgodzi się na wszystko, co Giotto zaproponuje.
Nie odsuwał się od niej, jedynie obejmował ją teraz jedną ręką, gdyż na drugiej miał zegarek. Sprawdził godzinę i spojrzał na twarz swojej ukochanej.
- Byłem wczoraj w urzędzie - zaczął. - Jutro o godzinie 12:00 udzielą nam ślubu cywilnego, więc masz jakieś kilkanaście godzin na wybór sukienki, zrobienie makijażu i ułożenie włosów, kochanie - uśmiechnął się kącikiem ust, gdyż to akurat mu się udało. To było dość niezwykłe, że udało mu się zorganizować ślub w sobotę, wszakże urzędy były nieczynne tego dnia. No ale cóż: Giotto Nero, syn Fobosa, zrobienie czegoś dla Elisy. Wystarczy połączyć te rzeczy i okazuje się, że nawet leniwi Włosi zjawią się w urzędzie, żeby oficjalnie udzielić im ślubu. A papierologia? No cóż... tutaj Giotto musiał niestety trochę kłamać. Nikt jednak nie ogarnął, że ta piękna kobieta, która z nim była wtedy składając dokumenty to nie była Elisa sama w sobie tylko jej iluzja, którą Nero stworzył na potrzeby całej tej draki.
- Więc teraz wybór należy do ciebie. Chcesz już jutro być moją żoną, czy chcesz z tym poczekać? - spytał, bo przecież jej zdanie również było ważne w tej kwestii. On był zdecydowany i wszystko przygotował, piłeczka była po jej stronie i nieważne jaką decyzję Elisa podejmie, Nero i tak jest już szczęśliwy, wszakże są oficjalnie narzeczeństwem. A wesele? To się zorganizuje później, dla niego to akurat nie było w ogóle ważne.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Czw 10 Wrz 2020, 23:22

Tak naprawdę postarał się, bo tak jak już było wspomniane, jeśli już Elisa wierzyła w oświadczyny, to spodziewała się ich w formie podrzuconego bez słowa pierścionka i to najlepiej jeszcze w takich chwili, by ona nie widziała co on kładzie, a on nie widział jak ona to znajduje i nad tym duma. Palermo, pyszny obiad, spacer na ulubioną plażę i później nieco wyżej w punkt widokowy na zachód słońca - tak, postarał się. Dokładając do tego naprawdę piękny pierścionek i fakt, że uklęknął, magia.
Ona nie brała do siebie tego, że większość życia spędziła w Stanach Zjednoczonych. Uważała siebie i swojego przyszłego męża za stu procentowych Włochów. Zresztą wystarczyło tylko na nich spojrzeć i ich posłuchać, włoskiej krwi się nie wyprą.
Zerknęła na dłoń, gdy znalazł się na niej ten piękny pierścionek. Nie wszedł za luźno, ale oporów za dużych też nie było, więc chyba trafił? Okaże się tak naprawdę za jakiś kwadrans albo dwa. Póki co rokowało to dobrze, co ją ponownie zaskoczyło.
Mocno objęła go w szyi nie zamierzając go ani puścić, ani przestać całować. Była szczęśliwa, bez dwóch zdań. I to starała się pokazać w swoim pocałunku. Miłość, szczęście, zaskoczenie, wzruszenie, niedowierzanie, czysta radość niczym małego dziecka. To wszystko kryło się za pocałunkiem, jak i chwilę później w jej wzruszonym spojrzeniu, gdy udało im się od siebie odkleić.
- Jak to? - szepnęła z małym uśmiechem zastanawiając się co takiego jeszcze zaplanował. Spodziewała się, że mówił o tym wieczorze. Może jakaś kolacja, rejs jachtem, no nie wiem, cokolwiek na dokończenie tego cudownego dnia.
Gdy jednak zaczął mówić o urzędzie, spojrzała na niego nie rozumiejąc. Wraz z kolejnymi słowami zrozumiała aż zanadto o co mu chodziło i w pierwszej reakcji była w stanie tylko rozdziawić lekko usta w szoku.
- Słucham? - bo to żart, tak? Oświadczyny oświadczynami, ale w największych snach nie przypuszczała, że Giotto zorganizuje ślub. Tu nie chodziło o to, że było mało czasu, o to się nie martwiła. Makijaż i fryzurę mogła zrobić sobie sama, a nawet wynająć najlepszych specjalistów w ostatnich chwili przepłacając sporo nie swoimi pieniędzmi. Do salonu sukien ślubnych też wiedziała, do którego chce iść, bo projekty tej projektantki kochała wszystkie bez wyjątku. Z całą pewnością znajdzie tam przepiękną suknię i idealnie ją dopasują w te kilka godzin. Zadziwiała ją jednak właśnie sama organizacja tego nie przez nią, a Nero.
- Czekałam ponad dwadzieścia lat, nie chcę więcej - jasno zakomunikowała to, czego właśnie pragnęła. Zaraz jednak do głowy przyszły jej rzeczy, o których nie była pewna czy pomyślał, a które z pewnością można szybko w Palermo z pieniędzmi załatwić. - A obrączki są? Masz garnitur albo smoking? Fotografa mamy? - zasypała go ważnymi pytaniami z jej punktu widzenia. W sumie były ważne, może poza ostatnim według mężczyzny.
- W takim razie musisz znaleźć sobie zajęcie na dłuższą chwilę, wiem gdzie idę po suknię, ale nie wiem jeszcze jaką. Ty ze mną nie idziesz. Co najwyżej możesz posiedzieć w kawiarni przy winie po drugiej stronie ulicy - tym razem to ona zerknęła na jego zegarek, z całą pewnością włączył się jej tryb zadaniowy. - jeszcze otwarte, idziemy - zarządziła, jednak zanim ruszyli pocałowała go jeszcze namiętnie chcąc wyrazić swoją radość i wdzięczność. No i miłość, miłość przede wszystkim.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pią 11 Wrz 2020, 15:49

Spodziewał się, że zaskoczy ją swoim postępowaniem, ale przecież po części właśnie o to chodziło. Giotto chciał, żeby ten dzień był wyjątkowy, by ten wieczór, w który się jej oświadczy był idealny, dlatego... nie mógł być sobą. Musiał wykrzesać z siebie dużo więcej niż miłość, której Elisa była świadoma. Należało jej się to za wszystkie lata oczekiwania, za te wszystkie próby lekceważenia jej i układania sobie życia z innymi, choć tą najważniejszą miał cały czas pod nosem i za te wszystkie cierpkie słowa, których doświadczyła z jego ust przez ostatnie lata. Bo przecież wiadomym było, że Giotto nie był potulnym herosem i nie należał do najmilszych, czego niestety ofiarą padała często Gatti.
Podobały mu się jej reakcje, bo właściwie spełniła wszystkie jego oczekiwania. Emocje miała wypisane na twarzy, a on czytał z niej jak z otwartej księgi, spodziewając się, że może ją jeszcze zaskoczyć. Wiedział doskonale, że Elisa przyjmie oświadczyny, ale zawsze pozostawał przecież ten ułamek niepewności. Nawet taki ktoś jak Giotto obawiał się odrzucenia, wszakże w tej kwestii debiutował: oświadczał się pierwszy raz. I ostatni.
Nie spodziewał się jednak tego, jak rezolutnie zareaguje na pomysł jutrzejszego ślubu. W gruncie rzeczy, to nie wiedział, czy Elisa zgodzi się na to, czy może powie, że nie zorganizowali tego tak jak powinni i trzeba się za to zabrać w najbliższych dniach. Nero dał z siebie wszystko co mógł i dlatego poza kupnem pierścionka, załatwił też termin ślubu, dokumentację czy nawet garnitur, wczoraj był wszakże na przymiarce i wszystko było dobrze. Ubranie leży odłożone w sklepie, bo przecież ukochana nie mogła nabrać żadnych podejrzeń.
Spoglądał na jej zaskoczoną twarz, uśmiechając się kącikiem ust.
- Trzy razy tak - odparł pewnie, będąc dumnym z faktu, że udało mu się zorganizować wszystko co najpotrzebniejsze. Obrączki były oczywistością, tak jak i garnitur. Jedynie ten fotograf mógł się wydawać czymś, o czym Giotto mógł nie pomyśleć w pierwszej chwili, ale nic bardziej mylnego. Nero załatwił go bardzo szybko, biorąc pod uwagę głównie swoją przyszłą żonę, która uwielbiała robić sobie zdjęcia, czego "ofiarą" bywał często właśnie syn Fobosa. Innymi słowy: nie wyobrażał sobie ślubu Elisy bez fotografa, a skoro zamierzał się z nią żenić, to musiał go zorganizować. Proste? No ba.
Zanim ruszyli, odwzajemnił pocałunek i puścił ją, zatrzymując się od razu w miejscu.
- Muszę odebrać garnitur - oświadczył, co oczywiście można było potraktować w jeden sposób. By się wyrobić, muszą się rozdzielić i załatwić swoje sprawy. Tego jednak nie powinna mieć mu za złe, skoro i tak nie mógł jej oglądać w sukni, bo to przecież przynosi pecha.
Giotto przysunął się do Elisy i wsunął w jej torebkę swoją dłoń, szukając kluczy do wynajętego apartamentu.
- Na pewno będę szybciej, więc czekam w domu. Wyślij mi wiadomość, jak już wyjdziesz za ile będziesz - oznajmił. - To nie koniec - rzucił z subtelnym uśmiechem, przybierając znów ten sam ton co sprzed chwili. Czy Nero miał jeszcze coś w zanadrzu? A jakże. Oświadczyny ma się raz w życiu, więc ten wieczór musiał być idealny.
Giotto pocałował swoją ukochaną na odchodne. Bardzo namiętnie zaznaczmy. Udał się do sklepu, w którym mierzył wczoraj garnitur, a później gdy już wrócił do apartamentu, zaczął przygotowania do romantycznej kolacji, a także przystrajania na tę okazję kilku pomieszczeń. Oświetlenie w postaci świec, nakryty stół, wino, muzyka lecąca z głośników i nawet posiłek, który ugotował sam. I była to najbardziej oczywista z oczywistych potraw: spaghetti bolognese z mięsem mielonym, startym parmezanem i liściem bazylii dla dekoracji. Coś jeszcze dodać? A tak. Giotto nałożył na siebie czarną, elegancką koszulę oraz ciemne spodnie, dobrał nawet do tego odpowiednie obuwie w postaci pantofli, które założy również jutro, musi je wszakże rozchodzić. Wcześniej dokładnie się ogolił i psiknął perfumami. A gdzie znajdował się stół? Na balkonie. Wiedział doskonale, jak Elisa uwielbia być tam, zwłaszcza w świetle księżyca. Ponadto, było to nawiązanie do ich pierwszej randki, która odbyła się właśnie w podobnym klimacie. No może nieco chłodniejszym i wilgotniejszym, wszakże pływali nad wodospadem.
Był gotów uczcić to, że jutro Elisa Gatti stanie się Elisą Nero, dlatego oczekiwał jej, popijając wino, które otworzyli wczoraj.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pią 11 Wrz 2020, 22:11

- Naprawdę? Jestem z ciebie dumna - przyznała cmokając go w usta. Fotograf był największym zdziwieniem z całej tej trójki. W końcu wiedziała, jak on bardzo zdjęć nie lubi i spodziewała się że zgoni to na to, że jemu takie rzeczy nie są potrzebne, więc nawet przez myśl mu to nie przeszło. Cóż, dużo było dzisiaj tych zaskoczeń ze strony Nero w kierunku przyszłej pani Nero. Niemniej, kobieta nie zamierzała narzekać, w końcu czuła się doceniona i dopieszczona w każdym calu, co udowodnił też pamiętając właśnie o kimś z aparatem, co doskonale wiedział, że dla niej będzie bardzo istotne.
- Okej, możemy zrobić i tak - rozumiała w końcu zamysł. Skoro oboje musieli być w różnych miejscach albo potencjalnie różnych, bo okaże się za moment, że zmierzają w tym samym kierunku, to musieli się rozdzielić, by każdy zrobił to, co potrzeba. Plan więc mieli, trzeba było ruszać.
- Dobrze - wtrąciła szybko domyślając się, że z całą pewnością jemu to zajmie krócej, choćby miał dalej od niej, a ona zakochała się w pierwszej zobaczonej sukni ślubnej. Przymiarki trochę trwały, zwłaszcza tak ekspresowe. Była jednak szansa, że idealnie wpasuje się w któryś model, w końcu miała dość standardową figurę, nie była ani niska, ani wieszakiem czy gruba. Powinno się udać, choć zakładała jednak drobne poprawki. - Okeeej - rzuciła przeciągle z jedną uniesioną brwią zastanawiając się, co tam jeszcze miał w zanadrzu poza dobrym seksem.
Gdy już się rozeszli, Gatti czym prędzej udała się do wybranego salonu. Dobrze, że znała topografię miasta idealnie i wystarczyło jej sprawdzić adres, by doskonale wiedziała, gdzie ma się kierować. Po krótkim spacerze znalazła się rozanielona w środku od razu czarując dwie panie, które aktualnie były. Wiedziała, że piękny włoski, uśmiech i pieniądze, załatwią wszystko. W końcu kto nie chce uszczęśliwić panny młodej? Po kilku przymiarkach różnych modeli, w końcu znalazła TEN. Prawdę mówiąc, spodziewała się po sobie nieco odważniejszej sukni, ale jak zobaczyła swoje odbicie, sama się w nim zakochała. Drobne poprawki, dobranie butów i wszystko było załatwione. To znaczy, tuż po wpłaceniu zaliczki i premii za krótki czas na poprawki, panie tuż po jej wyjściu zabrały się za poprawki. Nie była pewna czy bardziej serce podbił uśmiech Elisy czy jednak pieniądze, ale kobiety zobowiązały się do przywiezienia sukni do apartamentu o 7 rano. Idealnie.
Gdy tylko wyszła z budynku, napisała do ukochanego, że już wraca i za dziesięć minut będzie. Na szczęście nie trzeba było jechać przez pół miasta, świetnie.
Jak napisała, tak też była. Zsunęła buty niemal od razu po wejściu i dopiero później weszła głębiej i się rozejrzała. Świecie, muzyka i zapach jedzenia od razu przykuły jej uwagę.
- Kochanie, gdzie jesteś? - zapytała głośniej doszukując się ukochanego. No i jak go zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko. Jaki on był przystojny! - Wyglądasz cudowanie - szepnęła nie mogąc uwierzyć, że założył specjalnie dla niej koszulę.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pią 11 Wrz 2020, 22:30

Specjalnością Giotto było zaskakiwanie innych, zwłaszcza swoich wrogów, którzy myśleli, że mają już go na widelcu, podczas gdy zawsze syn Fobosa miał coś w zanadrzu. Elisa również przez wiele wiele lat uczyła się jego charakteru i dzięki temu teraz był już dla niej bardziej przewidywalny, co nie oznaczało wcale, że nie potrafi zaskoczyć, bo potrafił. Co prawda zazwyczaj wyglądało to tak, że zaskakiwał ją negatywnie, gdyż nie podzielał jej zapału czy entuzjazmu do niektórych spraw, ale w końcu nastał ten dzień, w którym zaskoczył ją pozytywnie i na całe szczęście dla słonecznej Italii: rozegrał to tak, jak Gatti chciała, by zostało rozegrane.
Oczekiwał jej w spokoju w apartamencie, a gdy tylko otrzymał od niej informacje, że za dziesięć minut ukochana będzie, postanowił przygotować wszystko na spaghetti, by zrobić je na świeżo i przy niej. Chciał jej zaimponować tym, że poza oświadczynami, zorganizowaniem wszystkiego niezbędnego na ślub i kolacją, potrafi też wejść do kuchni, gdzie normalnie się nie pojawiał, bo to ona przecież tam gotowała czasem z drobną jego pomocą. Poza tym spodziewał się, że ukochana będzie chciała się przebrać, dlatego też nie miał zamiaru poganiać jej w żadnym wypadku, mieli przecież cały wieczór dla siebie.
Kiedy krzyknęła w poszukiwaniu go, akurat wychodził z toalety. Stanął przed nią i zaprezentował się w tym nowym, udanym wydaniu. Nie zareagował na jej komplement słownie, rozłożył tylko ręce, jak gdyby chciał się zaprezentować przed nią. Nie potrafił przyjmować takich pochlebstw, dlatego nie można było niczego po nim oczekiwać.
Podszedł do Elisy i złożył na jej ustach czuły pocałunek, obejmując ją jednocześnie mocno. Po pierwsze - chciał czułości, po drugie - chciał się "popisać" i pokazać jej, że skorzystał nawet z tych perfum, które kupiła mu na urodziny. Tych używał przecież tylko na specjalne okazje, a to właśnie była jedna z nich.
- Kolacja będzie gotowa za kilkanaście minut - oznajmił. - Idź się przebrać, a ja wszystko przygotuję - dokończył, spodziewając się, że skoro on się tak odstawił, to ona wcale nie będzie gorsza, tym bardziej, że Elisa uwielbiała się stroić dla samej siebie, co dopiero dla niego. Wysłał ją więc do sypialni, by założyła coś, co będzie odpowiednie na tę okazję, a sam zajął się gotowaniem makaronu oraz powolnym doprawianiem sosu. Tutaj niestety posiłkował się gotowcami, gdyż nie potrafił robić sam makaronu, ani też nie było czasu na długodochodzący sos. Zaopatrzył się więc w makaron z lokalnej piekarni i pożyczył też bazę na sos, który zaczął doprawiać po swojemu, ale zjadliwie, gdyż wiedział, że Elisa nie przepada za ostrym tak jak on. Postanowił więc dostosować pikantność sosu do niej, by wszystko było idealne.
- Sprężaj się, Nero! - krzyknął po Włosku, by Gatti usłyszała to nawet przez zamknięte drzwi do łazienki. Swoją drogą, nawet uśmiech wstąpił na jego twarz, gdy zwrócił się do niej jej nowym nazwiskiem (czy raczej przyszłym). - Kolacja zaraz będzie gotowa - oznajmił, po czym odcedził makaron, dodał też trochę wody z niego do sosu, by go nieco rozwodnić, ostatnie poprawki i voila! Spaghetti było gotowe.
Wyniósł talerze na spory balkon i położył je na białym obrusie. Nie siadał jednak póki co, oczekując zniecierpliwiony swojej narzeczonej.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pią 11 Wrz 2020, 23:39

Czując zapach jedzenia, spodziewała się, że ukochany poszedł do którejś z knajp w międzyczasie, a może i nawet dobrej restauracji wcześniej zamawiając jedzenie na wynos bądź nawet z doręczeniem pod same drzwi. Owszem, Nero czasami pomagał jej w kuchni, co zazwyczaj oznaczało pocałunki, seks i przytulanie jej, więc nie spodziewała się zrobienia przez niego kolacji. Nie żeby uważała to za niemożliwe, wiedziała, że Gio coś tam potrafi, tylko udaje takiego, po to, by ona mu wiecznie gotowała. Głupia nie była. Nie spodziewała się jednak, żeby mężczyźnie najzwyczajniej chciało się to zrobić, no ale, znowu go nie doceniła.
Mógł nie umieć reagować na takie słowa, a ona nie ma nic przeciwko. O ile częściej będzie się pokazywał przed nią w takim wydaniu. No cóż, koszula, zwłaszcza czarna idealnie do niego pasowała, co tu dużo mówić. Mogłaby go widywać w takim wydaniu codziennie, choć wiedziała, że jest to nierealne.
Odwzajemniła pocałunek od razu tęskniąc za jego ustami przez ten czas, co się rozdzielili. Do jej nozdrzy oczywiście dotarł zapach perfum, na co jedynie drgnął jej kącik ust w uśmiechu, zadowolona, że w ogóle wiedział, gdzie flakonik odłożył sporo czasu temu.
- Mm, pasuje ci ta rola męża - pochwaliła go doceniając tym samym, że to on przygotowuje dla nich posiłek. Czyżby wczuwał się w rolę? - Nie ma sprawy - dała mu szybkiego buziaka w usta i chwilę później znalazła się w sypialni. Spojrzała do dużej szafy, do której wypakowała ich wszystkie ubrania. Na co powinna się zdecydować? Czy coś eleganckiego i formalnego czy może na coś odważniejszego? Debatowała chwilę nad dwoma strojami w każdym widząc jakieś zalety. Tylko czy jak założy czarne wdzianko, w ogóle zdążą zjeść zanim zaczną się dobierać do siebie? W końcu zdecydowała się na grzeczniejszą wersję*, ale miała nadzieję, że równie seksowną. Od biedy to mogłaby być sukienka ślubna, gdyby czegoś nie załatwiła, ale przecież wtedy nie nazywałaby się Elisa.
- Już, sekundka! - odkrzyknęła uśmiechając się do swojego odbicia słysząc jakim nazwiskiem się do niej zwrócił. Również psiknęła się perfumami, poprawiła pomadkę na ustach, odrobinę włosy i była gotowa. Obejrzała się jeszcze z każdej strony dla pewności w dużym lustrze i samej sobie przytaknęła, że może iść.
Znalazła go na balkonie, na widok którego się uśmiechnęła automatycznie, by sekundę później przenieść na niego wzrok.
- Mówiłam ci już, że jesteś cudowny? - odparła z uśmiechem zbliżając się do niego po całusa.

* Sukienka
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sob 12 Wrz 2020, 00:24

Być może trochę było w tym racji, że wczuł się w rolę męża, ale jak już zostało zauważone wcześniej: ten dzień był wyjątkowy i taki miał być do końca. Nic więc dziwnego, że Giotto robił rzeczy, o których się filozofom nie śniło. Sam upierał się przy tym, że to tylko ten dzień będzie taki wyjątkowy, no i jeszcze ten jutrzejszy, a on sam za jakiś czas wróci do starego siebie, ale czy to było możliwe? Jutro miało zdarzyć się coś, co zmieni jego życie na zawsze i choć z Elisą był już długo, tak teraz będą oficjalnie małżeństwem. Będą mówić do siebie i o sobie "żona" i "mąż", będą dzielić to samo nazwisko, dzieci również będą je mieć, a poza tym we wszystkich papierach w kraju i zagranicą jego ukochana będzie widniała jako Elisa Nero, nie Gatti. To wiele zmieniało i on to czuł.
Spodziewał się, że kobiecie może zająć trochę dłużej w łazience, dlatego też nie spieszył się ani z przygotowaniem spaghetti, ani też z jego podaniem. Wiedział mniej więcej ile Elisie potrzeba do wystrojenia się, dlatego też skoordynował to ze wszystkimi działaniami i tym samym zjedzą niemal gorącą kolację, ugotowaną w punkt.
Kiedy dostrzegł ją w tym stroju, kącik ust drgnął mu w uśmiechu, ale poza tym nie zdradzał sobą nic. W rzeczywistości jednak pożerał ją wzrokiem i podziwiał ją. Biel sukienki cudownie kontrastowała z jej nieco ciemniejszą nawet jak na Włoszkę karnacją, dodatkowo sama kiecka świetnie podkreślała jej talię, a także biust i pośladki. Pozostawało mu więc tylko cieszyć się, że jutro poślubi najseksowniejszą kobietę na tej planecie.
Gdy podeszła do niego, objął ją instynktownie, opierając się pośladkami o barierkę balkonu. Przeniósł dłonie na jej bioderka, by później pozwolić sobie nawet na pogłaskanie jej pośladków.
- Tak - odparł pewnie i krótko, jak to on. Elisa bardzo często wyznawała mu różne rzeczy i z pewnością nie mógł uważać się za osobę niedopieszczoną czy niedokomplementowaną. Gatti nadrabiała za ich oboje w tych kwestiach i jak to charakterna oraz bardzo uczuciowa Włoszka, wielokrotnie mówiła mu, że jest cudowny, kochany, świetny, przystojny, dobry, uczciwy i wiele innych.
- Ja ci mówię to zbyt rzadko - przyznał po krótkim całusie, bo ten wieczór był przecież wyjątkowy i nawet Nero miał obowiązek silić się na wyznania. - Ale zawsze tak o tobie myślę. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało - dodał po chwili, siląc się na bardziej wysublimowany komplement. Nigdy jej czegoś takiego nie rzucał, więc tym bardziej należało docenić starania.
- Ale musisz coś zjeść. Znając ciebie od kilku godzin nie miałaś nic w ustach - zażartował, choć nie zaśmiał się. Znał jednak swoją przyszłą żonę i wiedział, że Elisa od ich obiadu pewnie nic nawet nie przekąsiła, dlatego też jak to dobry i opiekuńczy mąż, nie mógł pozwolić na to, by burczało jej w brzuszku.
Gdy podeszli do jej miejsca, odsunął jej krzesełko, a później dosunął, gdy już siadała na nim, chcąc znowu pokazać, że odrobił lekcję i przygotował się na ten wieczór. Zajął miejsce naprzeciwko i spojrzał na wazonik z jedną różą w środku, chwilę później jednak znów z zachwytem przeniósł wzrok na Elisę.
- Kocham cię - palnął nagle, choć w rzeczywistości chciał powiedzieć zwyczajne "smacznego". Nie był jednak z tego powodu jakiś zakłopotany, ot zwykła pomyłka, która mogła dać lepszy efekt niż to co zamierzał powiedzieć.
Nalał im wina do kieliszków i zaczął jeść, czując, że i jemu brakowało czegoś w ustach przez ten czas. Nie był jednak tak pusty jak Włoszka, bo oczywiście podjadał w czasie gotowania i czymś tam się zapełniał powoli.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sob 12 Wrz 2020, 22:20

Nero znał ją już na tyle dobrze, by wiedzieć, ile czasu jej potrzeba. Jasne, bywało, że zajmowało jej to nieco krócej, bo nie dumała na przykład nad ubraniem. Chociażby dlatego, że zmiana wyglądu była czymś zaplanowanym i wiedziała już wcześniej, co na siebie chce włożyć. Teraz odrobinę jej też pomogła okrojona ilość ubrań, bo trzeba przyznać, że tych miała naprawdę sporo. Dlatego też niejako remont sypialni był konieczny, by wybudować naprawdę sporej wielkości szafę na całą jedną ścianę. No, ale przynajmniej jutro nie będzie miała problemu z ubiorem!
Widziała ten delikatny ruch kącika ust i jego spojrzenie, które już potrafiła interpretować na własny sposób. Wiedziała doskonale, że jemu się ten widok podoba i o to przecież chodziło. Misja zakończona sukcesem.
Objęła go za szyję, a dzięki szpilkom które założyła (jakby nie było, też musiała je rozchodzić), różnica była zaledwie pięciu centymetrów. Mogła więc bez problemu sięgnąć jego ust, a chwilę wcześniejszej jeszcze musnąć go nosem właśnie po wargach.
Uśmiechnęła się na jego przytaknięcie i cmoknęła go najpierw, by po chwili zdecydować się na dość krótki, czuły pocałunek. Była bardzo szczęśliwa, ale to chyba każda osoba w Palermo mogłaby stwierdzić.
Pogłaskała go kciukiem po policzku z małym uśmiechem, gdy wyznał, że za rzadko jej mówi takie rzeczy.  Na kolejne jego słowa jej wyraz twarzy stał się jeszcze bardziej pogodny i ciepły. Spojrzała na niego z bijącą miłością czując jak bardzo on to odwzajemnia.
- Wiem, kochanie - przyznała jakże skromnie, ale po co sztucznie sobie umniejszać? Wiedziała jak było i zresztą tak samo było w drugą stronę. Giotto Nero był najlepszym, co ją w życiu spotkało.
- No... tak było - no ale jak tu jeść, skoro leciała biegusiem do salonu wybierać suknię marzeń? Ciężko byłoby cokolwiek jej w siebie wcisnąć, gdy targało nią tyle różnych emocji. Niemniej teraz, gdy już ciut ciut ochłonęła, mogła coś zjeść. A że pachniało fantastycznie, to już tym bardziej.
Nic nie powiedziała, tylko zadowolona zajęła z jego pomocą swoje miejsce. Gdy Gio zajął te naprzeciw niej, spojrzała na niego z uśmiechem. Zwyczajnie przyglądała mu się rozprawiając w myślach, jak bardzo go kocha i jak szczęśliwa z nim jest nie tylko w obecnej sytuacji, ale w ogóle. Mogła narzekać, mogła się z nim kłócić, ale wciąż kochała go ponad życie i była wdzięczna za to, że jest jej prywatnym szczęściem.
- Ja ciebie też kocham - wyznała z uśmiechem, by chwilę później skupić się na posiłku. Musiała przyznać, że naprawdę wyszło mu dobre i dzięki temu (albo przez to, zależy jak na to spojrzeć) będzie go częściej zaganiać do kuchni aniżeli kilka razy na całe życie.
- Bardzo dobre ci wyszło - pochwaliła go między kęsami, by nie miał żadnych wątpliwości. Tak naprawdę, była tak szczęśliwa, że nawet nie bardzo wiedziała co ma mówić, emocje ją niemal przytłaczały. I tak to taka gaduła siedziała tym razem dość cicho, za to z wielkim bananem na twarzy.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sob 12 Wrz 2020, 22:41

Między innymi dlatego właśnie to Giotto prowadził teraz rozmowę, wszystko organizował i ona była tylko od tego, by korzystać z tego wszystkiego. Spodziewał się przecież, że nawet tak ogarnięta kobieta jak Eliska będzie przytłoczona tym wszystkim i że ciężko będzie jej momentami się nawet wysłowić. Oświadczyny to jedno, ale jutrzejszy ślub? To był ogrom emocji, z którymi Gatti musiała sobie poradzić, a on mógł jedynie jej w tym wszystkim pomóc. Stąd też między innymi ten wieczór, który zorganizował niemal perfekcyjnie. Nie wymagał przy tym od niej żadnych słów, wystarczyły tylko gesty, które wyłapywał. Niemal namacalna była jej miłość do niego i już po tym Giotto wiedział, że było warto.
Również przeszedł do spożywania posiłku i sam musiał przyznać, że wyszło mu bardzo dobrze. Co prawda od niego zależało tylko doprawienie sosu, usmażenie mięsa i odpowiednie ugotowanie makaronu, ale przecież nawet przy tym można było coś zjebać. Jemu jednak się udało i teraz nie tylko on się zajadał, ale również jego przyszła żona, która pochłaniała posiłek w naprawdę szybkim tempie jak na nią.
Spojrzał na Elisę z małym uśmiechem, widząc, że naprawdę jej smakuje. Już chciał zasugerować, by napiła się wina, wszakże to poprawiało trawienie i zwilżało gardło, ale postanowił tylko obserwować ją, gdyż przepadał za całą tą scenerią. Uwielbiał patrzeć na swoją ukochaną, gdy ta robiła nawet najbardziej prozaiczne czynności. Nie wspominając już o tym, że podglądanie jej tańczącej w kuchni czy podsłuchiwanie śpiewającej pod prysznicem było na porządku dziennym. Aż dziw bierze, że jeszcze tego nie zauważyła.
- To dobrze - odparł, gdy go pochwaliła. Jemu nie trzeba było słów, wystarczył tylko ten jej uśmiech, który zawsze go uspokajał. Coś w tym było, że najlepszą kreacją czy najlepszym makijażem dla kobiety jest szczery uśmiech.
Zanim upił łyk wina, postanowił stuknąć się kieliszkami z Włoszką, by i w taki sposób uczcić dzisiejszą kolację.
- Chciałem zrobić pizzę - zaczął po chwili między kolejnymi kęsami. - Ale nigdzie nie mieli dobrego ciasta - przyznał, bo Nero nie zadowoliłby się byle czym. Zależało mu na odpowiednio cienkim cieście i na dobrym sosie, a z propozycji googlowych i własnych doświadczeń tutaj raczej ciężko było znaleźć dobrą pizzerię. Palermo żyło głównie z owoców morza i ryb.
Potarł bioniczne oko, czy może raczej te miejsce na twarzy, gdyż ogień ze świecy zdecydowanie nie pomagał mu w uzyskaniu lepszego widzenia. Wrócił szybko do jedzenia i skończył swoją porcję, po czym rozsiadł się wygodnie na krześle i obserwował Elisę, delektując się tym uroczym widokiem. Naprawdę uwielbiał na nią patrzeć, zwłaszcza gdy coś robiła.
- Elisa Nero - rzucił cicho, uśmiechając się szerzej niż dotychczas, bo bardzo podobało mu się to, co powiedział. I nawet nie miał problemu z tym, by rzucić to odpowiednio głośno, by i ona usłyszała. - W obozie dostaną pierdolca - dodał nieco żartobliwie, choć spodziewał się, że wywołają niemałe poruszenie, gdy już Elisa zacznie wszystkim opowiadać, że jest oficjalnie żoną Giotto. Nie zapowiadało się na to przecież w najbliższym czasie.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 13 Wrz 2020, 19:10

Trzeba było przyznać, że Giotto spisał się na medal. Wszystko przygotował, kupił, co było trzeba, wymyślił przebieg wydarzeń w czasie ich weekendu. No i zaplanował to wszystko niezależnie czy trwało to miesiąc czy dwie godziny. Ona w sumie poza powiedzeniem dwa razy symbolicznego "tak" nie musiała niczego robić. Jedynie musiała suknię ślubną kupić, bo byłoby sporym problemem, gdyby nie wiedziała co jej się tak naprawdę podoba i gdzie chce się wybrać. W końcu nawet jeśli w salonie A była piękna suknia, to może w B będzie jeszcze piękniejsza? Na szczęście ona miała upatrzony punkt i całe szczęście w tym, bo inaczej włosy by sobie rwała walcząc z czasem.
Zdecydowanie nie miała na co narzekać czy to w kwestii weekendu, wyglądu przyszłego męża czy właśnie posiłku. Wszystko było takie, jakie miało być. A jadła dość szybko, bo przy pierwszym kęsie poczuła, jak bardzo głodna była, a co emocje zagłuszyły na długi czas.
Jasne, że zauważyła, że ją obserwował teraz bądź to, że zerka gdy tańczy w kuchni. To, że podsłuchuje jej śpiewanie nie miała pojęcia, ale nie podejrzewałaby nikogo nigdy o to. W końcu wystarczy chwilę jej posłuchać, by zrozumieć, że ona nie potrafi śpiewać za grosz i zdecydowanie ciężko się tego słucha. Dlatego między innymi śpiewa tylko, gdy jest sama pod prysznicem albo w mieszkaniu. Czyżby Nero był tak zakochany, że na słuch mu padało?
Uśmiechnęła się dumna z narzeczonego (jak to dumnie brzmiało) i w sumie trochę szkoda, że nie będzie mogła go w ten sposób nazywać długo. Z drugiej strony, czy mąż nie brzmiał jeszcze lepiej? Na samą myśl banan pojawiał się na jej twarzy, gdy widziała oczyma wyobraźni, gdy tak do siebie mówią. W końcu.
Stuknęła się lekko kieliszkami, wcześniej biorąc jeden w rękę do czego mężczyzna ją zachęcił. Upiła nieco wina zwalniając z pochłanianiem makaronu.
- Nauczę ciebie robić dobre ciasto - uśmiechnęła się z błyskiem w oku, bo skoro spaghetti potrafił zrobić, to dlaczego nie pizzę? To było nawet prostsze. - Niemniej, bardzo mi smakuje, więc jestem w stanie przełknąć brak pizzy - rzuciła pół serio pół żartem. Ona kochała pizzę, niemal każdy to wiedział. Niemniej to nie oznaczało, że nie kochała pasty. To jej trzecia miłość, bo wiadomo, pierwsza to Giotto.
- Wszystko w porządku? - spytała widząc, że potarł bioniczne oko. Nie mogła nic na to poradzić, nie potrafiła nie być troskliwa wobec niego. Może zwyczajnie powieka go zaswędziała, dlatego nie robiła afery, była spokojna. Po prostu chciała (zaskakujące) wiedzieć, jeśli coś było nie tak.
Uśmiechnęła się szeroko i ciepło, podnosząc na niego spojrzenie, gdy nazwał ją Nero. Bardzo jej się to podobało. Upiła nieco wina i nim sięgnęła po ostatni kęs, zaśmiała się głośno na jego kolejne słowa. - Zdecydowanie dostaną - szczególnie taki jeden, że nie będzie kawalerskiego do zrobienia, ale nie chciała w takiej sytuacji rozmawiać o Folku, więc zachowała to dla siebie. Za to zjadła ostatni widelec makaronu i gdy już przełknęła wszystko, oparła się o oparcie krzesła i spojrzała na niego zadowolona.
- To co teraz robimy? - spytała niepewnie, bo teraz to już niczego nie była pewna. Może miał jeszcze jakieś konkretne plany?
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 13 Wrz 2020, 19:52

Jakby się tak nad tym zastanowić, to z ich możliwościami zorganizowanie wszystkiego nie było wcale jakąś wielką trudnością. Tym bardziej, że Giotto doskonale wiedział jaki efekt chce uzyskać i jaki uzyska. Gdyby nie był pewny miłości do Elisy i odwzajemnienia tego uczucia, to nawet by się nie zastanawiał nad czymś takim. Ale skoro wiedział, że ukochana zgodzi się, to postanowił zorganizować wszystko tak, by pozytywnie ją zaskoczyć i całe szczęście to się udało, bo jakby nie patrzeć, zaimponować Elisie było czasem bardzo trudno.
Nie był dobrym kandydatem na kucharza, ale pracując tyle czasu poza lokum nie mógł liczyć tylko na potrawy gotowe, dlatego też sam uczył się różnych przepisów, choć było to bardziej z przymusu aniżeli z chęci. Niech Elisa nie myśli, że teraz jej facet będzie spędzać w kuchni chociaż połowę tego czasu co ona, bo na to zwyczajnie nie ma szans. Od czasu do czasu coś jej przygotuje na obiad, ale i tak większość tych potraw zrobionych przez niego to będzie prostota jak się patrzy: kanapki, odgrzewane jedzenie i tak dalej.
Nie odpowiedział więc w żaden sposób na jej komentarz dotyczący nauki robienia ciasta, bo nie palił się do nauki tego. Spodziewał się jednak, że Włoszka mu nie popuści i któregoś razu po którejś odmowie nie będzie mógł już tego zrobić, co ostatecznie spowoduje, że nauczy się przygotowywać ciasto.
- Tak - odparł krótko, nie chcąc jej w żaden sposób zaniepokoić. Oko trochę go bolało, ale to akurat nie było nic nowego, sama wszakże go o tym poinformowała, że zbyt długie męczenie narządu w pierwszych tygodniach jego funkcjonowania może być bolesne. A dziś przecież niemal cały dzień go używał, dlatego też wcale nie był zaskoczony tym, że go trochę zapiekło.
Spoglądał na nią z zadowoleniem, zapominając całkowicie o drobnym bólu nie tylko dzięki tolerancji, ale również dzięki miłości, która pozwoliła mu zachwycać się tym widokiem. Elisa jak prawdziwa dama jadła dostojnie, na dodatek nie brudziła się w ogóle posiłkiem, co było dość niezwykłe biorąc pod uwagę z jakimi ludźmi miała do czynienia przez całe życie.
- To nie koniec - znów powiedział to w taki sam sposób jak wcześniej i podniósł się natychmiast z krzesła. Zawędrował do salonu, odnalazł pilot i dotychczas cicha nastrojowa muzyka zaczęła grać głośniej. Na tyle, aby była dobrze słyszalna z balkonu.
Nero wrócił do swojej przyszłej żony od razu po tym i zamiast usiąść znów na swoim miejscu, wysunął dłoń w jej stronę, ewidentnie sugerując Elisie chęć tańca. Znał ją przecież doskonale i wiedział, że jego ukochana ubóstwia taniec, a że on rzadko kiedy zgadza się z nią trochę pokołysać, to należało to zmienić, bo przecież nie będzie tego przeciągać w nieskończoność.
Objął Elisę jedną ręką w pasie, drugą zaś splótł z jej i zaczął się kołysać w rytm muzyki, pokazując, że ma poczucie rytmu i nie stanowi to dla niego żadnego problemu. Przylgnął do niej swoim ciałem, a czołem naparł na jej czoło, by spoglądać jej w oczy.
- Może być? - spytał spokojnie, chcąc zasugerować jej jakąś małą niepewność, która się wkradła do niego. Spodziewał się, że znów ją pozytywnie zaskoczył, ale chciał to też usłyszeć, tak dla połechtania swojego ego. Wszakże sam zaproponował taniec, dotąd każda próba wychodziła od niej i zazwyczaj kończyła się fiaskiem. Kilka razy jednak udało im się to zrobić podczas jakichś obozowych imprez czy nawet raz w domu, gdy udzielił im się romantyczny nastrój świętując rocznicę.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 13 Wrz 2020, 22:06

Jasne, mając portal, który momentalnie przeniósł ich do Palermo oraz tak naprawdę nieograniczoną ilość pieniędzy, którą można zapłacić i przepłacić za usługę "na już", być może jednocześnie psując przy tym plany innej osoby, która wcześniej zapłaciła za ten czas normalną cenę - było dużo łatwiejsze przy tym wszystkim organizowanie czegokolwiek. Swoją drogą, Gatti nie lubiła oszukiwać ludzi, więc chociażby jutro "podkradając" wizażystkę i fryzjerkę z polecenia z salonu sukien ślubnych, raz że przepłaciła, a dwa, że przekazała taką sumę, żeby załatwić poszkodowanej usługę od kogoś innego. Może nie wyśnionego przez nieznajomą, ale przynajmniej zrealizowaną. Wszak mogłaby mieć to gdzieś, ale może to też kogoś innego szczęśliwy dzień?
Ona nie spodziewała się nawet i w żadnym razie nie oczekiwała, że spędzi on w kuchni tyle czasu, by przygotować połowę wspólnych posiłków. Niemniej od czasu do czasu będzie od dziś od niego tego wymagać, w końcu chciała też czasami odpocząć, mogła być zmęczona, a jednocześnie nie mając ochoty na potrawy z ręki obozowych kucharzy.
Skinęła lekko głową nie drążąc tematu oka. Wierzyła w jego ocenę i biorąc pod uwagę, że cały dzień tego oka używał, spodziewała się, że dyskomfort bądź jakiś ból może się pojawić. Nero wiedział, że w każdej chwili może założyć przepaskę i nie będzie dla niej wyglądał w jakikolwiek sposób gorzej, niż z widocznym okiem. Kochała go takim, jakim był, ze wszystkimi niedoskonałościami i bliznami. Zresztą do tych ostatnich wiadomo, jakie Gatti miała podejście.
Dostojnie, to może za dużo powiedziane. Jadła dość ostrożnie i kulturalnie, choć potrafiła jedząc pizzę, burgera czy kurczaka się upaćkać i nie mieć z tym żadnego problemu. Czy nawet z sosem na policzku. Dziś jednak nie wypadało się tak zachowywać, więc uważała przy porcjach na widelcu, by właśnie w okolicach ust się nie pobrudzić.
Uśmiechnęła się słysząc, że to nie koniec i znowu podekscytowała nie wiedząc, co znowu ją czeka. Obserwowała go więc z ciekawością, gdy wrócił do salonu i następnie podszedł do niej. Słysząc chwilę wcześniej podgłaśnianą muzykę, uśmiechnęła się szerzej mając swoje podejrzenia.
Podała mu zadowolona dłoń dając się zaprosić tym samym do tańca. Położyła mu jedną dłoń na ramieniu, drugą oczywiście splatając z jego. Dała mu się poprowadzić w tym tańcu nie mając nic przeciwko takiemu kołysaniu. Nie oczekiwała w końcu rumby od niego czy tanga, a jedynie by czasem właśnie się z nią pobujał w rytm muzyki.
- Zaskakujesz mnie - przyznała zauroczona tym wszystkim. Żeby nie było, w jej głowie też już się pewne pomysły tworzyły, ale to na jutro. Dzisiaj oddaje się w pełni jego pomysłom, do tej pory wszystkie zresztą były trafione i bardzo przez nią polubione.
- Kocham cię, Gio - szepnęła lekko trącając jego nos swoim, jednak nie zmieniając za bardzo pozycji. Podobało jej się takie bujanie i patrzenie mu w oczy. Bardzo romantyczne, jak na takiego anty-romantycznego Nero.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 13 Wrz 2020, 22:37

Dobrze więc się stało, że to nie Giotto załatwiał wszystkie te sprawy wymagające gwałtownego przerobienia terminarza, bo prawdę powiedziawszy on na pewno nie pomyślałby o innych pokrzywdzonych, którzy mogliby w tamtym okresie mieć spieprzony teoretycznie najlepszy dzień swojego życia. Elisa jednak była kimś zupełnie innym i jej empatii oraz myślenia o innych nie można było odmówić, dlatego też wcale się nie zdziwi, jeśli córka Nyks kiedykolwiek podzieli się z nim tą historią.
Chciał ją dzisiaj zaskakiwać, bo dzień był wyjątkowy i chciał, by wyglądał dokładnie tak, jak wymarzyła sobie to Elisa. Co prawda spodziewał się, że jej oczekiwania byłyby dużo większe, gdyby dotyczyło to kogo innego, ale liczył na to, że ukochana zna go doskonale i wie, że te gesty które dziś wykonał to bardzo dużo jak na niego. Póki co nie dawała mu odczuć, że może coś być nie tak, dlatego też uznawał się za zwycięzcę i osobę, która sprostała oczekiwaniom swojej partnerki.
Dostrzegł to, że Gatti jest zachwycona, dlatego też kontynuował proces zaskakiwania jej, choć na dziś i tak przygotował już tego bardzo dużo. Chyba oboje spodziewali się, że jeśli chodzi o romantyczny nastrój, to została im jeszcze tylko wspólna kąpiel oraz przednoc poślubna, bo przecież warto było potrenować przed jutrzejszym dniem!
Korzystał z chwili, kiedy to spoglądali sobie w oczy i często przymykał powiekę, pod którą miał bioniczne oko, by chociaż chwilę odpocząć. Wiedział, że Elisie nie przeszkadza ani to, ani też nie przeszkadzałoby jej założenie przez niego przepaski. Tego jednak nie chciał, gdyż czuł się z nią niekomfortowo i poza wyjątkowymi sytuacjami zwyczajnie mu przeszkadzała.
- Ja ciebie też, Lisa - odparł również szeptem, by po trąceniu jego nosa natychmiast wpić się w jej usta. Początkowo miał to być łapczywy i namiętny pocałunek, ale nie chcąc psuć chwili zdecydował się ostatecznie na czuły i delikatny, ale przeciągnięty do granic możliwości, by tylko jak najdłużej stykać ich wargi.
Po tej dłuższej chwili czułości odsunął się odrobinkę od niej, by zgrabnie obrócić ją w tańcu, po czym znów położył dłoń na jej ciele, tym razem nieco niżej, zahaczając o górną część pośladków i przysunął do niej swoje usta, tym razem bez podchodów w postaci czoło-czoło i nosek-nosek.
Odsunął twarz dopiero po kilku chwilach i otworzył oczy, chcąc poobserwować trochę swoją ukochaną, która była w tym momencie rozanielona.
- Zrobiłem to wszystko dla ciebie - rzekł. - I zrobię jeszcze więcej, żebyś tylko była szczęśliwa - czy to była jakaś deklaracja? Z pewnością. I można było się domyślać, czego ona dotyczyła.
Obrócił znowu Elisę, tym razem zaledwie o sto osiemdziesiąt stopni i objął ją od tyłu, przenosząc dłonie na okolice jej brzucha, a podbródek położył na jej ramieniu. Przymknął oczy, dalej kołysząc się w rytm muzyki, która teraz była nieco szybsza niż jej poprzedniczka, ale dalej można było ją zaliczyć do tych powolnych.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 13 Wrz 2020, 23:31

Jasne, że gdyby to dotyczyło kogoś innego miałaby inne wymagania, ale z drugiej strony czy aby na pewno? W końcu od lat "polowała" na Giotto i próbowała na różne sposoby dać mu do zrozumienia, że to ona jest tą partnerką idealną dla niego, a nie jakaś Alva, Harper czy inną Elizabeth. Sprostał jej wymaganiom, ujmijmy to tak. Nie oczekiwała od niego romantyzmu, a na swój sposób wykazał się jego dużą dozą, więc ciężko byłoby nie być zadowoloną czując tyle miłości w swoim kierunku.
Zdecydowanie Nero spisał się na medal w tym wszystkim, a biorąc pod uwagę jego podejście do wszystkiego, to spisał się wręcz na dziesięć złotych medali. Zresztą było to przecież po niej widać. Nie była tak szczęśliwa od momentu, gdy wreszcie się złamał i pierwszy raz ją pocałował nad wodospadem. Momentu, w którym zrozumiał, że to ją od lat kocha i z nią chce spędzić życie.
Gdyby Elisa wiedziała wcześniej, że z opaską czuje się niekomfortowo i przede wszystkim z jakiego powodu, to pewnie spróbowałaby wymyślić alternatywę. A tak jego wieczne "nie bo nie" brała za głupie stawanie okoniem bez większego sensu. Teraz jednak nie miało już to większego znaczenia, bo z każdym dniem bioniczne oko Nero będzie lepiej funkcjonować i wkrótce opaska w ogóle nie będzie potrzebna.
Nie zdążyła się nawet uśmiechnąć, bo zaraz poczuła jego usta na swoich. Odwzajemniała ten pocałunek dłoń z ramienia przesuwając chwilowo bardziej na jego kark nie chcąc się od niego odrywać. Z wzajemnością zresztą jak wyczuła, więc uśmiechnęła się lekko, gdy ich wargi wciąż się stykały, a pocałunek już ustał.
I pomyśleć, że Gio tak strasznie unikał tańczenia, a jednak poczucie rytmu ma i też potrafi wykonać obrót bez zabijania przy tym partnerki, jak niektórzy to próbują. Znowu odwzajemniła pocałunek, tym razem bardziej namiętnie chcąc mu udowodnić, jak bardzo go kocha.
- Jestem ci wdzięczna - uśmiechnęła się, po czym uniosła jedną brew. - Czy ja dobrze rozumiem, co masz na myśli? - nie była pewna czy może to w ten sposób odczytywać, ale takie było jej pierwsze skojarzenie. No i co tu dużo mówić, chciała się go trzymać, bo bardzo jej odpowiadało.
Przymknęła oczy, gdy ją obrócił i objął od tyłu, delikatnie kołysząc się w rytm muzyki. Nie miała problemu z równowagą ciała, więc mogła mieć zamknięte oczy. Odchyliła nieco głowę opierając swoją o tą jego.
- Mówisz, że mam nie brać od dzisiaj tabletek? - spytała go cicho wprost mając nadzieję, że usłyszy potwierdzenie. Co prawda nastawiała się mentalnie na to, że nie dosłownie o teraz mu chodziło i być może zaprzeczy, a tym samym by nie zepsuła ani sobie ani jego nastroju, który dzisiaj przecież wyjątkowo im dopisywał. Musiała jednak wiedzieć na czym stoi, tym bardziej gdy rzucał tak dwuznaczne stwierdzenia.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Wto 15 Wrz 2020, 15:32

Jeśli chodziło o kwestie typowo romantyczne, to Giotto brakowało wiele, zwłaszcza w rozumieniu pewnych sytuacji. Dziś jednak musiał wszystko dograć tak, by Elisa była najszczęśliwszą kobietą na Ziemi i chyba mu się to udało. Przynajmniej tak sądził po jej reakcjach na twarzy, które zdradzały naprawdę wiele. Widział, że ją wzruszył, że była szczęśliwa i że spełniło się jakieś jej marzenie. Może nie największe, ale na pewno jedno z ważniejszych. Trzeba było więc pójść za ciosem i tak jak początkowo nie planował składać żadnych deklaracji, tak ten wyjątkowy wieczór temu sprzyjał.
Gdy tak tańczyli wtuleni w siebie, Nero cały czas trzymał albo jedną albo dwie dłonie na jej brzuchu, chcąc jasno zasugerować co ma na myśli. Wiedział, że Elisa oczekuje też potwierdzenia słownego, bo przecież Nero składając jakąś deklarację nigdy nie rzucał słów na wiatr, dlatego byłoby to niejako ustalenie tej rzeczy.
Przejechał nosem po jej policzku, następnie zanurkował nieco głębiej pod jej szczękę, by musnąć delikatnie jej szyję swoimi ustami. Po chwili wrócił w poprzednie miejsce i przejechał jeszcze wyżej, kierując swoje wargi na płatek jej ucha.
- Tak - wyszeptał, chcąc jasno zadeklarować chęć założenia z nią rodziny.
Znów przejechał nosem po jej policzku i przycisnął ją bardziej do siebie, by idealnie przylgnęła do jego ciała. Jedną dłonią cały czas masował ją po brzuchu, drugą jeździł po biodrze, wczuwając się jeszcze bardziej w rytm muzyki.
Skierował ręce Elisy wyżej, by błądziła gdzieś nimi wyżej w okolicach jego głowy czy szyi, a sam dzięki temu mógł jeszcze bardziej przytulić ją do siebie. To była wyjątkowa chwila, nawet jeśli sam wieczór był również wyjątkowy. Nie dość, że się zaręczyli i jutro wezmą ślub, to jeszcze Giotto obiecał swojej ukochanej, że zaczną starać się o dziecko już teraz. Jeszcze kilka tygodni temu byłoby to nie do zrealizowania, wiele jednak się zmieniło, gdy pobył z nią trochę w domu i zrozumiał, że przecież nie będą żyć wiecznie i że strach przed tragedią nie może być czynnikiem decydującym o tym, czy będą mieli dzieci czy nie.
- Ale ma być chłopiec - rzucił nagle, uśmiechając się kącikiem ust na samą myśl o męskim potomku. Uśmiech ten był jednak bardzo dziwny, niepodobny do mrocznego Nero.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sro 16 Wrz 2020, 09:56

Jasne, że Elisa była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Nie była typową kurą domową, by marzyć jedynie o ślubie i dzieciach, ale biorąc pod uwagę jak bardzo realizowała siebie w szpitalu, niejako teraz dom był najważniejszy. Tu jej czegoś brakowało w porównaniu do pracy lekarza. W ten weekend jedna z tych dwóch rzeczy miała w końcu mieć swój finał i się spełnić, dlatego nic dziwnego, że uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Gdy więc od jej przyszłego męża padła sugestia, musiała prosić o doprecyzowanie i wyrażenia tego słownie. Chociaż jego dłonie na brzuchu wiele jej mówiło, to jednak wolała usłyszeć jasną odpowiedź, by wiedzieć na czym stoi. Poza tym, Gio nie złamie danego słowa, więc to kolejny argument za tym.
Przymknęła oczy na jego delikatne pieszczoty, bo co tu dużo mówić, szyja była takim trochę jej słabym punktem. Nie jedynym, bo przecież był jeszcze tył głowy oraz kark i plecy. Niemniej i tak trudno jest się temu oprzeć, więc tego nie robiła. Bo po co?
Poczuła dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy usłyszała to teoretycznie zwykle, krótkie słowo, które w tym momencie zyskało niezwykłej mocy.
Uśmiech na jej twarzy się powiększył, więc z chęcią też przylgnęła ciałem bliżej niego, gdy to zasugerował. Owładnęło nią bardzo dużo emocji, na szczęście samych pozytywnych i choć oczka się jej zaszkliły że wzruszenia, to udało jej się powstrzymać łzy. Teraz naprawdę była najszczęśliwszą kobietą na Ziemi.
Delikatnie muskała tył jego głowy, zahaczając czasami o jego kark. Przymknęła nawet oczy i po prostu bardzo szczęśliwa żyła chwilą. Niczego nie analizowała, niczego się nie doszukiwała czy nie szukała rozwiązania sytuacji. Tu nic nie trzeba było naprawiać, było idealnie. Mogła w stu procentach skupić się na tu i teraz bez zamartwiania się o cokolwiek. Na to przyjdzie znowu czas, gdy zajdzie w ciążę albo Giotto znowu zacznie chodzić na misje.
- Nie patrz na mnie, w tej kwestii to ty jesteś osobą decyzyjną jakby nie było - uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła się w jego stronę, chcąc na niego w końcu popatrzeć. Zarzuciła mu ręce na szyję i planowała go pocałować, ale ten jego cudowny uśmiech ją powstrzymał.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Sob 19 Wrz 2020, 23:05

Wieczór ten sprzyjał takim wiadomościom, a skoro już od dawna myśleli o ślubie i założeniu rodziny, to dlaczego nie wykorzystać okazji? Ostatnie tygodnie dały Nero wiele do myślenia w kwestii ich przyszłości. Oboje już od dawna odczuwali potrzebę zalegalizowania związku, a także posiadania potomstwa, które z pewnością będzie oczkiem w głowie. Przedłużająca się jednak wojna z synem Tartaru działała negatywnie na samego Nero, który przyszłość obozu i bezpieczeństwo swojego dziecka stawiał wyżej, niż chęć jego posiadania. Przez ostatnie tygodnie po operacji trochę mu się wszystko przemeblowało, głównie dlatego, że gdyby dalej trzymał się swojego podejścia, to mogliby czekać w nieskończoność, a Gatti zdawała się być coraz mniej cierpliwa. Widać to było z resztą po jej deklaracji, że ślub ma być jutro, bo już i tak długo czeka.
Kiedy obróciła się i uśmiechnęła, syn Fobosa znów zmiękł, czego efektem był ten uśmiech, utrzymujący się od słów o chłopcu, aż po jej próbę pocałowania go, która skończyła się fiaskiem właśnie z powodu tego wyszczerza. Odłożyli to jednak w czasie, gdyż chwilę później Giotto wpił się w usta swojej ukochanej, chcąc zrobić niemalże wszystko: przypieczętować dzisiejsze decyzje, pokazać jej swoją miłość i oddanie czy sprawić jej przyjemność. I sobie oczywiście, bo musiał przyznać, że poza samym w sobie przyjemnym aktem, Elisa potrafiła bardzo dobrze całować, co tylko wzmagało apetyt.
Uniósł lekko brwi po chwil.
- Tak mówisz? Dobra - rzucił, po czym bez jakiegokolwiek wcześniejszego pytania czy też zapowiedzi, wziął Elisę na ręce z myślą o tym, by skończyć wieczór na balkonie i przenieść go w jedyne słuszne miejsce: do sypialni.
- Zróbmy sobie dziecko - zarządził, choć było to bardziej w ramach żartu, aniżeli na poważnie, wszakże nawet on wiedział, że musi minąć jakiś czas, nim tabletki przestaną działać i Gatti będzie mieć większą szansę na zajście w ciążę. Nie zaszkodziło jednak ubarwić tego spotkania, dlatego też po skończonej kolacji, Nero wytworzył dwa klony które zajęły się wysprzątaniem całego mieszkania oraz wyłączeniem muzyki, a przyszli państwo Nero udali się do sypialni. A tam nastąpiła eskalacja ich miłości i oddania, czego efektem były piski, jęki, sapania i w ogóle wszystko co się dało. Powtórzyli to również pod prysznicem czy na dobry sen. Przynajmniej na jego kawałek, bo Giotto obudził się już koło czwartej w nocy. Wszystko przez wzgląd na koszmary, w których objawił mu się ojciec - to było dość charakterystyczne dla Fobosa, że w taki sposób kontaktował się ze swoimi dziećmi.
Widząc śpiącą Włoszkę, Nero wstał ogarnąć się do łazienki i po kilku minutach wyszedł z niej, by poobserwować wschód słońca na balkonie. Stanął w ciszy mniej więcej na środku tarasu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, obserwując nastanie poranka. I tak tkwił aż do piątej. Zostawił sobie godzinę na prysznic oraz na przygotowanie śniadania dla Elisy, która musiała wstać wcześnie, by wszystko ogarnąć. Nie wypuści jej jednak głodnej, dlatego też przygotował jej szakszukę i przyniósł już nawet na specjalnej tacce do łóżka. Zapukał do drzwi i zaproszony wszedł do środka, siadając na brzegu materaca i stawiając jej na szafkę nocną całe śniadanie: szakszukę oraz herbatę.
- Idę po twoją ulubioną kawę, zjedz sobie spokojnie - powiedział niemalże troskliwym tonem i udał się do lokalnej kawiarni po jej ulubioną kawę. Wrócił po paru chwilach, gdy Elisa już zapewne kończyła śniadanie, dlatego też postawił jej kubek na blacie w kuchni i wyszedł znów na balkon, chcąc rozkoszować się ładnym widokiem.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Nie 20 Wrz 2020, 16:52

Elisa nie była pewna kiedy i czy kiedykolwiek w ogóle widziała Giotto tak szczęśliwego. A przynajmniej tak otwarcie tą radość ukazującego, co musiało jednak się wiązać z wyższym niż zazwyczaj zadowoleniem. Jego szczęście ją uspokajało, bo choć wątpiła w to, jakoby syn Fobosa zrobiłby to wszystko bardziej z potrzeby świętego spokoju, a nie faktycznej potrzeby. To jednak taki widok sprawiał, że nawet w promilu nie wątpiła w to, że on też tego pragnął i to teraz, a nie w niewiadomym czasie. Nie poznała jeszcze przyczyny tej nagłej zmiany i prawdopodobnie kiedyś go o to zapyta, ale w tym momencie inne rzeczy krążyły jej po głowie. Na przykład jego pocałunek, który odwzajemniała całą sobą.
Spojrzała na niego zaintrygowana, by zaraz szybko wtulić się w jego tors, jak tylko wziął ją na ręce. Doskonale wiedziała gdzie zmierzają, już w tamtym momencie. Zresztą nawet największy debil, by się raczej domyślił.
- Podoba mi się ten plan - odpowiedziała po chwili na słowa o dziecku, które tak swoją drogą wywołały dreszcz na jej plecach. Wiedziała, że od razu w ciąże nie zajdzie, ale miło było mimo wszystko wreszcie coś takiego usłyszeć. W końcu oboje chcieli tego dziecka w swoim życiu teraz, a nie kiedyś tam. Dlatego też z wielką chęcią pozbyła się już w sypialni jego ubrań, co on uczynił z nią również, by już chwilę później sapnąć z przyjemności, gdy poczuła go w sobie. Jak na siebie zasnęła zaskakująco szybko, bo zwykle nad ranem udaje jej się usnąć. Dzisiaj jednak w ramionach narzeczonego spała jak dziecko.
Obudziła się punkt szósta i przeciągając się rozejrzała się najpierw po łóżku, a później po sypialni. Nie dostrzegając ukochanego wsłuchała się i choć spodziewała się usłyszeć wodę w łazience, to jednak bardziej krzątanie po pozostałej części apartamentu ją doszło. Powoli usiadła na łóżku mając w planach dołączyć do Gio, ale wtedy usłyszała pukanie. Uśmiechnęła się nieco zaskoczona widząc go ze śniadaniem.
- Dziękuję kochanie - odpowiedziała wręcz z czułością dziękując zarówno za posiłek, jak i pójście po kawę. Gdy wyszedł, Gatti wzięła tackę na swoje nogi i rozpoczęła zarówno spożywanie  pysznej szakszuki, jak i popijanie herbaty. Gdy kończyła napój, usłyszała jak ukochany wraca. Uśmiechnęła się sama do siebie i nie dostrzegając go po chwili w drzwiach, postanowiła sama do niego dołączyć.
Owinęła się satynowym szlafrokiem i zawędrowała na taras, po drodze chwytając za kawę, którą dostrzegła. Rzeczy po śniadaniu rzecz jasna przyniosła też do kuchni.
- Dzień dobry, kochanie - przywitała się cmokając go w policzek. Wszak tak naprawdę jeszcze się nie przywitali. Popijając kawę przykleiła się do jego boku i podziwiała widok miasta, które na nowo dzięki niemu pokochała. - A ty już jadłeś? - spytała wiedząc, co prawdopodobnie usłyszy. - Musisz coś zjeść przed ślubem - dorzuciła więc od razu nie czekając na odpowiedź.
Po prawie godzinie dobiegło ich pukanie do drzwi. Elisa poszła otworzyć trzem kobietom, witając je z radosnym uśmiechem. Suknia w pokrowcu zawisła na szafie i jedna z pań już zniknęła, a pozostałe dwie powoli rozstawiały swoje rzeczy.
- Musisz to jakoś wytrzymać, długo to nie potrwa. Obiecuję - mruknęła tym razem po angielsku krótko go całując. Zaraz po tym zawędrowała pod szybki prysznic.
Kilka chwil później jedna z pań układała jej włosy - chociaż tu za dużo do roboty nie było, biorąc pod uwagę to, że Elisa postanowiła je zostawić rozpuszczone. Trochę uwydatniony skręt, nabłyszczacz i gotowe. Druga kobieta zajęła się makijażem i biorąc pod uwagę to, że Gatti preferowała coś delikatniejszego, po pół godzinie było wszystko gotowe.
Gatti pożegnała się z nimi nie obawiając się o ubiór sukni, to już miała przetestowane i spokojnie mogła to zrobić sama. Mając jeszcze chwilę czasu, zawędrowała do ukochanego. Zarzuciła mu ręce na ramiona i spojrzała na niego swoimi podkreślonymi oczami.
- Dobra zapowiedź? - spytała z małym uśmiechem, bo być może Gio spodziewał się zupełnie czegoś innego. Może spiętych włosów? Może czerwonej szminki zamiast brudnego różu?
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pon 21 Wrz 2020, 21:01

Skoro już przygotował wieczór, to należało również zadbać o odpowiedni poranek. Najwidoczniej udzieliła mu się organizacja Elisy, która zawsze lubiła bawić się w takie rzeczy. Giotto przewidział, że jego ukochana będzie pochłonięta innymi rzeczami i tym samym zapomni nawet zjeść śniadanie, jeśli ktoś nie podstawi jej go pod nos. To samo z kawą. Tak więc Nero zebrał się w sobie i wszystko przygotował, a sama szakszuka nie była przecież przypadkowa, bo był to pierwszy posiłek, który wiele wiele lat temu przygotowała mu Włoszka w obozie, gdy już tam trafiła. Miał nadzieję, że doceni ten gest.
Objął Elisę w momencie gdy do niego podeszła i skinął jej głową na przywitanie. Nie w jego stylu były słodkie słówka o poranku, więc to musiało jej wystarczyć. Pamiętajmy, że kobieta wychodzi dziś za Giotto Nero, a nie jakiegoś przebierańca. Nie powinna mieć mu tego za złe, bo przecież doskonale znała swojego (jeszcze) narzeczonego.
- Nie - odparł krótko, bo w tym całym rozgardiaszu zapomniał o tym, by samemu coś wtranszolić. - Zjem na mieście - dodał, by jego przyszła żona nie miała żadnych powodów do niepokoju. Wiadomym było, że Giotto nie zostanie w mieszkaniu na czas przygotowań makijażu czy włosów, bo nie chciał się krzątać między kolejnymi osobami. Wykorzysta więc ten czas na odebranie garnituru i zjedzenie czegoś po drodze, co nie było trudne, biorąc pod uwagę mnogość różnych dań i przekąsek w Palermo.
Widząc po godzinie trzy kobiety, mające pomóc Elisie w przygotowaniach, Nero uznał, że jest to najwyższy czas na wybicie z mieszkania.
- Niedługo wrócę - odparł, odwzajemniając krótkiego całusa.
Szybko ubrał się w coś wygodnego i pojechał odebrać garnitur, a także zjeść coś, by nie być o suchym pysku podczas takiego wydarzenia. Postawił na prostotę czyli ravioli z mięsem, które zjadł bardzo szybko. Był na tyle sprawny w swoich działaniach, że uwinął się w niecałe trzydzieści minut, wszakże wizytę po garnitur zapowiedział, jak i również zamówił telefonicznie porcję ravioli przed wyjściem, by wszystko dobrze skoordynować.
Powiesił pokrowiec z garniturem na wieszaku i wszedł do środka, obserwując jak kobiety odpowiedzialne za przygotowanie Elisy do ślubu, opuszczają powoli ich wynajęty apartament. Zajął więc miejsce w salonie, oczekując swojej przyszłej małżonki.
Wraz z jej wejściem do pomieszczenia wstał i objął ją, kiedy zarzuciła mu ręce na ramiona.
- Za dużo ubrań - przyznał szczerze, jak to on, uśmiechając się kącikiem ust. Tak, zażartował. - Wyglądasz pięknie, Eliso Nero - rzucił, wyraźnie zadowolony z tego, że za kilka godzin będą oficjalnie małżeństwem, a co za tym idzie, będą za siebie formalnie odpowiadać, nosić to samo nazwisko i ich dzieci również.
Przyjrzał się jej wnikliwie, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów z całego tego dnia, zwłaszcza jeśli chodziło o nią.
- Kiedy ubierzesz suknię? - spytał ciekawy, bo nie wiedział, czy Gatti wierzy w różne zabobony, zostawi ten widok dla niego na sam koniec dopiero czy też zrobi to zaraz. Autentycznie był ciekaw, bo chciał zobaczyć całą ślubną kreację ukochanej.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Czw 24 Wrz 2020, 15:43

No jasne, że doceniała nie tylko śniadanie i kawę, ale wszystko co dla niej bądź dla nich robił. Nie była zadufana, nie uważała, że te rzeczy po prostu jej się należały, więc nawet głupie dziękuję się nie należało. Doceniała każdą, nawet najdrobniejszą rzecz, w którą angażował się jej ukochany. Oczywiście w ich kontekście, bo ilość misji nie mogła jej cieszyć.
Była przyzwyczajona do małej ilości wypowiadanych słów, nie wspominając o czułych czy słodkich słówkach. Nie chciała go zmieniać jak widać jakoś szczególnie, poza tym że chciała, aby oboje w tym związku się starali. Tylko tyle albo i aż, zależy jak kto na to patrzy. Poza tym objął ją, a takie gesty zdecydowanie wolała od ładnego słówka.
Pokiwała tylko głową zadowolona, że nie wykłóca się o to, tylko grzecznie i rozsądnie coś zje. Czy się denerwowała nadchodzącym ślubem? Nigdy w życiu, była podekscytowana i niecierpliwie zerkała co kilka minut na zegarek. Chciałaby nazywać go już swoim mężem. O suknie też nie bardzo się obawiała, bo przecież nie zdecydowała się na nic ekscentrycznego, więc powinna zrobić wrażenie na narzeczonym. Przynajmniej tak optymistycznie zakładała.
- Uważaj na siebie - rzuciła jeszcze przed wyjściem Giotto. Teoretycznie herosowi nie groziło żadne niebezpieczeństwo że strony miasta, ale kto wie czy jakiś potwór nie stanie mu na przeszkodzie.
Musiała przyznać, że bardzo podobało jej się odbicie w lustrze. Włosy były ładnie błyszczące i fale podkreślone niczym u gwiazdy filmowej, a makijaż był delikatny, a jednocześnie mocniej podkreślał oczy, niż zwykle ona to robiła. Wiedziała, że to tylko przedsmak, więc nie miała problemu, by ukochanemu się pokazać.
- Mam tylko szlafrok i majtki - zaśmiała się podejrzewając, że o te dwie rzeczy było właśnie za dużo. Uśmiechnęła się promiennie, gdy nazwał ją ponownie Nero. Za kilka godzin będzie to rzeczywistością.
- Przed wyjściem - rzuciła rozbawiona domyślając się, że jest niecierpliwy. Jak zawsze zresztą. No i nagle ją olśniło. Spojrzała na niego poważnie nie panikując, ale na chwilę główkując nas ewentualnym problemem. - Co ze świadkami - mieli? Nie mieli? Osoby z obozu faktycznie im bliskie czy łapanka urzędników w Palermo? Właściwie to było jej wszystko jedno, byleby byli.
Gdy powoli musieli się zbierać, nakazała najpierw Giotto się ubrać. Następnie, pod groźbą bo jak inaczej, zawiązała mu oczy satynową wstążką, którą dostała razem z suknią na jej prośbę. Szybko ubrała suknię i podeszła do niego ponownie składając pocałunek na jego policzku.
- Kocham cię Giotto Nero i nigdy nie przestanę - uśmiechnęła się czego dostrzec nie mógł. - Zaprowadzę ciebie do samochodu, już czeka - nie zważając na jego możliwe niezadowolenie spokojnie poszli do windy, a następnie do samochodu. Jeszcze pół godziny.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włochy - Elisa i Giotto Pon 28 Wrz 2020, 16:05

Czy Giotto był zagrożony w jakimś stopniu? Nic z tych rzeczy. Choćby sam syn Tartaru stanął przed nim dzisiaj i chciał mu przeszkodzić w poślubieniu Elisy, to jak państwo myślą? Kto z tego starcia nie wyszedłby cało i dlaczego byłby to syn Tartaru? Dziś nic nie mogło im przeszkodzić i zaatakowanie Giotto przez jakiegoś potwora wiązałoby się nie tylko z irytacją Nero, ale również z jego gniewem. A zły Gio to zły Gio i dobrze jest wtedy nie znajdować się w tym samym Układzie Słonecznym co syn Fobosa. Przyszła pani Nero nie musiała się zatem o nic martwić, jej narzeczonemu nic nie będzie.
Włoch musiał być szczery nie tylko z nią, ale również z samym sobą, dlatego nie zamierzał nawet ukrywać, że dla niego szlafrok i majtki to w dalszym ciągu za dużo ubrań. Elisa doskonale go znała i pewnie spodziewała się takiej odpowiedzi, dlatego też nie zamierzał na to dalej reagować. Z resztą, jej cudowny śmiech był dostateczną odpowiedzią na wszystko.
Spojrzał na ukochaną.
- Z urzędu - odparł krótko, nie mając zamiaru tłumaczyć swej decyzji. Zdecydowanie prośba o bycie świadkami była czymś ponad jego możliwości oraz ponad możliwości samej tej sytuacji. Ciężko byłoby tu sprowadzić kogokolwiek z obozu, a z kolei w samych Włoszech nie mieli przecież żadnych bliskich znajomych czy rodzin. Poza tym, czy Elisa naprawdę chciałaby takiego Folklore na ślubie?
Przebrał się w garnitur, po czym zaskoczony zgodził się na zakrycie mu oczu materiałem, głównie dlatego, że i tak nie miał wyboru. Czuł się dziwnie, ale nie było w tym żadnej niepewności, bo go doprawdy ciężko było zaskoczyć. Uśmiechnął się kącikiem ust, gdy poczuł jej usta na swoim policzku. Doskonale znał ich kształt, ciepło i niejednokrotnie był już całowany przez nią w ten sposób, dlatego nie dziwić się, że miał z tym same pozytywne skojarzenia.
Skinął głową zgadzając się z Gatti (hehe, ostatni raz używam tego nazwiska <3) i został doprowadzony do samochodu, by później wsiąść do niego i udać się prosto do urzędu, w którym to miało dojść do ślubu. Tę część narracji zostawię dla Elisy, bo ja się na tym nie znam i przejdę do najważniejszego: Państwo Nero!
Po wyrażeniu zachwytu nad jej kreacją, szybkim ślubie, podpisaniu wszystkich papierów i sesji zdjęciowej w plenerze, następną atrakcją był jacht, który został zamówiony specjalnie na tę okazję, jednakże nie przez niego, a przez Elisę. Co dziewczyna miała w planach? Kto wie. Jedno było pewne, starego nazwiska już nie odzyska.
Sponsored content
Re: Włochy - Elisa i Giotto

Włochy - Elisa i Giotto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero
» Włochy- Misja: Xander Dewei, Ian Core
» Mediolan, Włochy - Gabriela Glavas, Hector Collado | 15-19.08.2022
» Elisa
» Elisa Gatti



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: Reszta Globu :: Eurazja-
Skocz do: