Mieszkanie 11 - Marc Deverill - Page 2 DpyVgeN
Mieszkanie 11 - Marc Deverill - Page 2 FhMiHSP


 

Mieszkanie 11 - Marc Deverill

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 13 Maj 2021, 15:45

Marc też bardzo się rozluźnił i właśnie dlatego nie przejmował się tym, co się tutaj między nimi działo. Odwaga w poczynaniach i słowach była podyktowana nie tylko alkoholem, ale przede wszystkim jego wewnętrznymi chęciami zbliżenia się do Olivii. Pomysły na kolejne erotyczne zadania czy pytania nie brały się znikąd. Deverill pragnął swojej przyjaciółki i coraz trudniej było mu to ukrywać, zwłaszcza, że jej odpowiedzi czy gesty wskazywały, iż istnieje szansa na to, że może jest to odwzajemnione? Nie znalazł jednak odwagi ku temu, by wprost powiedzieć jej o tym, że interesuje się nią nie tylko jako przyjaciółką, ale również jako kobietą - potencjalną partnerką.
Stojąc sobie pod prysznicem i czekając na żel, w pewnej chwili dostrzegł inny kosmetyk, którego przecież mógł użyć. Dlaczego więc od razu nie rozejrzał się po kabinie? Najpewniej dlatego, że chciał, by Olivia zobaczyła go pod prysznicem. Mistyfikacją jednak tego nie można było nazwać, gdyż on w pierwszej kolejności zawołał o żel, a dopiero potem rozejrzał się, czy w ogóle zrobił to ze słusznych pobudek.
Będąc tyłem do niej, nie dostrzegał jej i obmywał ciało wodą, nie skupiając się nawet na tym, co się dzieje wokół niego. To właśnie dlatego jej nie usłyszał i dopiero kiedy zapukała w kabinę, obrócił się w jej stronę, otwierając przy tym drzwi. Zauważył jednak, że szyby wcale nie parowały, więc Gale mogła bez problemu widzieć go nagiego.
- Dziękuję - odpowiedział z małym uśmiechem na ustach, kiedy zawstydzona Olivia obróciła wzrok, by na niego nie patrzeć. Rozbawił go ten widok, ale nie komentował tego w żaden sposób, nie chcąc jej jeszcze bardziej zdemotywować.
Zamknął za sobą drzwi do kabiny i zaczął się pucować, co zajęło mu raptem kilka chwil. Wyszedł po kilku minutach, osuszył się nieco, wytarł i przyszedł do sypialni, w której teraz leżała sobie Olivia. Słysząc jej pytanie, ciśnienie mu podskoczyło, bo nie spodziewał się, że Gale poruszy kwestię tego żelu.
Nieco skonsternowany szukał szybko jakiejś wymówki, jednocześnie przenosząc rękę z ręcznika oplecionego w pasie na szyję.
- Yyy... tak - rzucił. - Ale włosy mi się niszczą przez ten żel, a chciałem je umyć - oczywiście skłamał, bo nie mógł się jej przyznać do tego, że chciał, by go podglądała pod prysznicem.
I już myślał, że zażegnał kryzys, gdy nagle ręcznik się rozplątał w miejscu prowizorycznego związania i opuścił na dół, prezentując go całkiem nagiego, idealnie naprzeciw leżącej Olivii, która miała teraz przed sobą... no jego przyrodzenie no!
- Przepraszam! - rzucił zaaferowany, podnosząc od razu ręcznik i idąc do szafy po jakieś bokserki, w które od razu wskoczył, kiedy tylko córka Ullra odwróciła wzrok, by bez krępacji mógł się przebrać.
Położył się na łóżku obok i od razu przysunął tak, by prawie przylegać ciałem do Olivii.
- To był długi dzień. Bardzo fajny, długi dzień - uśmiechnął się lekko i pochylił głowę, by zaraz otrzeć się twarzą o jej klatkę piersiową, która była zasłonięta jego koszulką. Przerzucił przez brunetkę swoją rękę i przytulił ją, oddychając pełną piersią, równomiernie. Bardzo mu się podobał ten wieczór, a teraz takie spanie razem zapowiadało się jeszcze lepiej.
Alkohol cały czas buzował w jego żyłach, więc i syn Eris był bardziej otwarty na wszystko.
- Jesteś śliczna... - rzucił bardzo cicho, niemal niesłyszalnie. Dla ludzi, bo herosi, nawet ci mniej doświadczeni byliby w stanie to zarejestrować. On się jednak tym zupełnie nie przejmował i wtulił twarz w koszulkę, czując policzkiem miękkość jej piersi, na których ułożył głowę, kiedy tylko wymusił na niej położenie się na plecach.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pią 21 Maj 2021, 20:29

Bardziej niż sam jego widok zawstydził ją fakt, że przez dłuższą chwilę tak bezczelnie go obczajała. Zupełnie jakby mógł to wyczytać z jej twarzy, a przecież takiej możliwości nie było. No ale alkohol robił swoje nie tylko w kwestii odważnego podglądania, ale też głupich myśli, stąd też te całe zawstydzenie. W końcu na czole miała napisane teraz "podglądałam ciebie".
- Nie ma sprawy - mruknęła z uśmiechem i chwilę później już się ulotniła z łazienki, by dać mu w spokoju się umyć. Już w sypialni jednak dostała głupawki nad swoim zachowaniem, którą na szczęście zdążyła opanować nim mężczyzna wrócił. To rodziłoby pytania dlaczego wygląda jak podchmielona nastolata, która wstydzi się przyznać, że to co widziała, bardzo jej się podobało.
Przyjęła jego wersję przytakując nawet, jednak po chwili sobie uzmysłowiła, że szampon też tam był. Rozważała przecież mycie własnych włosów, nawet etykietę czytała. Nie zdążyła jednak w żaden sposób tego skomentować - choć pewnie nie wiedziałaby jak - bo pojawił się inny "kryzys".
No cóż, takiego przebiegu tego wieczoru z pewnością się nie spodziewała, więc na jej twarz wkradło się drobne rozbawienie. Rzecz jasna nie tym, co zobaczyła, a całą tą sytuacją. Marc z pewnością nie miał czego się wstydzić. I gdy tylko taka myśl przemknęła jej przez głowę, zasłoniła twarz dłońmi by ochłonąć pod przykryciem, gdzie zaróżowione policzki mogą nie być tak widoczne. A sam mężczyzna wykorzystał ten czas, by się ubrać, sprytnie.
- Tak, bardzo fajny - zerknęła na niego nie mając nic przeciwko jego bliskości. Ta nigdy ją nie krępowała i co prawda częściej to ona się do niego przytulała, ale odwrotna sytuacja też była równie miła. Zaraz jednak przymknęła oczy delektując się tym wszystkim. Taki reset zdecydowanie był jej potrzebny, taki "powrót do normalności" przynajmniej na te kilka godzin. Przynajmniej przez ten krótki czas mogła zapomnieć, że są herosami, żyją w ciągłym zagrożeniu i czeka ich wojna.
- Dziękuję - szepnęła w odpowiedzi nie spodziewając się takiego komplementu, ale też nie traktując go jak nie wiadomo co. Zgodnie z jego niemą prośbą przerzuciła się na plecach dając mu możliwość położenia się tak, jak zazwyczaj ona przy nim leży. Automatycznie zaczęła go głaskać po plecach, co zdarzało jej się bardzo często w takiej sytuacji.
Nagle jednak zaczęła chichotać pod nosem i opanować się nie potrafiła. Ba, to się pogłębiało. Drżała próbując się opanować, ale nic z tego nie wychodziło.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 29 Maj 2021, 23:58

Marc mimo alkoholu we krwi czuł się bardzo spokojnie. Był tym typem herosów, którym nie odpierdalało po kilku czy kilkunastu głębszych, dlatego też mógł być uznawany za dobrego towarzysza do picia, o ile ktoś chce spędzić czas w dobrym towarzystwie, a nie napierdalać się z losowymi półbogami na kampusie. Olivii jak widać to odpowiadało, bo kiedy tylko napomknął o tym, że był to długi i fajny dzień, ona mu przytaknęła, nie odtrącając przy tym. Z jej tonu wywnioskował, że nie było tu ani krzty sarkazmu, który czasem się przecież pojawiał, jednak nie tym razem.
Dalej wtulał się w jej klatkę piersiową, ocierając się policzkiem o koszulkę. Było mu zaskakująco wygodnie i im dłużej leżał w tej pozycji, tym więcej jej zapachu chłonął, co było dość przyjemne z racji tego, że jego koszulka szybko nią przesiąkła. Najwidoczniej były to mocne perfumy, skoro i po tych kilkunastu godzinach dalej potrafiły się przy niej trzymać.
I prawie by zasnął, gdyby nie fakt, że brunetka zaczęła się chichrać bez powodu. Początkowo nie zwracał uwagi na dźwięki, ale jej klatka piersiowa zaczęła się coraz mocniej unosić, kiedy tylko nachodziła ją głupawka i to już okej nie było z racji tego, że nie miał jak odpoczywać.
- Co cię tak bawi? - spytał trochę zniesmaczony, a trochę ciekawy tego, co tam pod tą czupryną się kłębi. Z jednej strony przeszkadzało mu to, że nie mógł skupić się na wypoczynku, z drugiej jednak był na tyle zainteresowany nią i jej odczuciami, że siłą rzeczy sam fakt takiego chichotu go zaciekawił i pomyślał, że warto byłoby poznać tego źródło.
- Łaskoczę cię? - rzucił nagle, bo to pierwsze, co przyszło mu do głowy. Może te ocieranie się o jej ciało wywoływało atak łaskotek, przez który później Gale chichotała? Nie żeby mocno wierzył w tę wersję, ale nic lepszego wymyślić nie mógł z racji tego, że totalnie nic nie robili w tym momencie. Nic nie powiedział, nie zrobił, więc nie miał jak się skompromitować i nie miał jak dać jej powodu do śmiechu.
- Głupawka? - spytał zaraz po tym, bo to była druga, bardziej prawdopodobna opcja. - Pozwól, że pomogę - uniósł głowę, po czym poruszył wymownie brwiami i bez ostrzeżenia... zaczął ją łaskotać! Palce świdrowały po jej ciele, łaskocząc ją wszędzie, gdzie się tylko dało. Najwięcej oczywiście stosował na tzw. "boczkach", ale zdarzyło się też, że połaskotał jej szyję czy próbował nawet to samo zrobić z nogami, chcąc sprawdzić, czy są one aż tak uwrażliwione. Z czasem pozwolił sobie nawet na dotknięcie brzucha, podbrzusza czy okolic jej dekoltu, tylko tutaj już raczej ocierał się o nią twarzą, aniżeli używał palców.
Po długiej chwili łaskotek, odsunął się od niej, czując, że Olivia już wymięka i nie ma dalej siły się śmiać. On sam za to był rozbawiony i spoglądał na nią, klęcząc na materacu.
- Słyszeli cię chyba w sąsiednim stanie - zaśmiał się głośniej i cały czas ją obserwował z racji tego, że przyjaciółka mogła zaraz chcieć odwetu.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 01 Cze 2021, 23:02

No cóż, na głupawkę nie ma siły, zwłaszcza tą po alkoholu. Nic więc dziwnego, że opanować się nie potrafiła, a im bardziej próbowała, tym rzecz jasna bardziej ją brało. Tak dla przekory chyba. Nie wiedziała jednak, że mężczyzna zdążył już przysypiać, bo to na pewno jej umysł by otrzeźwiło. Niestety ani nie dosłyszała cięższego oddechu, ani też nie powiedział jej tego, gdy już wywołała i jego reakcję.
- Nie, nie łaskoczesz - rzuciła wcześniej parskając głośniej śmiechem zupełnie nie spodziewając się takiej sugestii. Ona łaskotania nie lubiła, więc raczej nie leżałaby sobie spokojnie i się nie śmiała. Raczej walczyłaby z tym, o czym nie raz i nie dwa Marc już się przekonał.
- Tak - rzuciła rozbawiona, gdy trafił w sedno o dziwo już nieco spokojniej, choć wciąż na krawędzi ponownego chichotu. Uniosła jednak zaintrygowana jedną brew, gdy zdecydował się jej pomóc, by zaraz pisnąć nie spodziewając się takiego ataku. Olivia miała łaskotki dosłownie wszędzie i mężczyzna sobie grabił teraz, choć reakcja obronna organizmu na łaskotanie była daleka od właściwej. No niestety, tak stworzeni zostali. Wiła się więc śmiejąc przy tym i od czasu do czasu popiskując, gdy trafił we wrażliwsze miejsce.
Wbrew pozorom to bardzo było męczące, bo mięśnie działały instynktownie, a jeszcze ona sama chcąc się jakoś uchować, zmuszała je do kolejnego pracy. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie już nie miała siły na śmiech, tylko starała się unikać "ciosów" pojedynczymi jękami niezadowolenia pokazując co aktualnie myśli. Spojrzała w końcu na niego z wyrzutem, gdy wreszcie dał jej spokój. Zmrużyła groźnie oczy i wystawiła palec w formie groźby.
- Nie znasz dnia ani godziny mojej zemsty - odparła tylko i opuściła rękę czując, że musi odsapnąć. Gdy tylko spokojniejszy oddech wrócił, a mięśnie tak nie bolały, wstała z łóżka kierując się do kuchni. - Idę po wodę, chcesz coś? - spytała i zaraz po jego odpowiedzi poszła nalać sobie szklankę wody, a także jemu o ile czegoś sobie zażyczył. Potem już wróciła do sypialni i po wydudnieniu całej szklanki, padła ponownie na łóżko.
- Cieszę się, że spędziliśmy tak fajnie czas razem - odparła po chwili z łagodnym uśmiechem.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 03 Cze 2021, 21:48

Marc może i na zbyt dużo sobie pozwolił, zwłaszcza znając awersję Olivii do łaskotek, ale skoro już powiedział A, to trzeba było powiedzieć też B, czy może raczej... zrobić. Tym samym przez dobrych kilka minut terroryzował Nowozelandkę, która śmiała się do utraty tchu, a jednocześnie bardzo męczyła przy tym napinaniu mięśni spowodowanym łaskotkami. Swoją drogą, śmiech na łaskotki, które de facto męczą i niekiedy nawet bolą, był najbardziej pojebaną reakcją organizmu chyba ze wszystkich, które w ogóle można było wymienić.
Widząc jej wzrok i ten grożący palec, odsunął się nieznacznie, udając przestraszonego.
- Wiesz, że ja nie mam łaskotek? - spytał, bo choć jako dziecko je miał, tak po latach w obozie stracił tą wrażliwość. Niemniej jednak Olivia była na tyle kreatywna, że pewnie wymyśli jakąś inną formę odwetu i jeszcze Deverill pożałuje, że zamiast dać jej buziaczka na dobranoc i pogłaskać ją, wybrał formę tortur w postaci łaskotek.
- Przynieś mi też szklankę - poprosił, po czym grzecznie ułożył się na łóżku i tak po prostu czekał, aż przyjaciółka przyniesie mu szklankę wody.
Przechwycił ją od razu, kiedy tylko mu ją przekazała i od razu wypił całą jej zawartość. Odetchnął głęboko i ułożył się jeszcze wygodniej na łóżku, spoglądając z uśmiechem na brunetkę, która wyglądała bardzo uroczo w tym wydaniu.
Obrócił się na bok i przechylił nieznacznie głowę, opierając ją o rękę zgiętą w łokciu.
- Ja też, brakowało mi tego - przyznał bez problemu, bo już wcześniej wielokrotnie rozmawiali o tym, iż mimo upływu tylu lat, jego sympatia do Olivii wcale nie uleciała, pojawiła się wręcz tęsknota za nią. - Chociaż nie spodziewałem się akurat takiego wieczoru - rzucił ze zmieszanym uśmiechem, bo początkowo miał to być po prostu wieczór dwójki przyjaciół. Tymczasem jak tylko przyszli do jego mieszkania, od razu puściły im hamulce i zaczęli poruszać się w zupełnie innych sferach. Byli przed sobą nadzy, wypytywali się o różne rzeczy z podtekstem erotycznym czy nawet się całowali. Nie wspominając już o tym, że Marc bezczelnie gapił się na nią, kiedy tylko eksponowała mu piersi albo szparkę, nieważne czy przez swoją nieuwagę w salonie, czy też podczas prysznica. Tego widoku długo nie zapomni. Swoją drogą, zawsze myślał, że Olivia ma nieco mniejsze piersi, a tu proszę... dość sensowny rozmiar.
- Ale bawiłem się świetnie. Możemy to powtórzyć kiedyś - zasugerował, bo choć trochę alkoholu z niego już uleciało, to dalej jednak był pod jego wpływem i tym samym miał nieco więcej odwagi. Na trzeźwo pewnie nie zaproponowałby jej rozbieranych gier i całowania się. Ale póki byli pod wpływem, pewne hamulce mogły się poluzować.
- Musimy nawet - poruszył wymownie brwiami, wskazując wyraźnie na to, że ten wieczór bardzo mu się podobał. To był zupełnie inny poziom relacji. Taka niegrzeczność w ich wykonaniu była dla niego bardzo pociągająca. Na myśl o jej nagim ciele nawet przygryzł delikatnie wargę i zrobiło mu się trochę goręcej. Nawet teraz, kiedy tak leżała przed nim, wyobrażał sobie ją bez tych wszystkich zbędnych rzeczy (czyt. ubrań).
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sro 09 Cze 2021, 00:17

- Możesz zacząć żałować - rzuciła niby to groźnie, jednak wciąż rozbawiona. Czy naprawdę się zemści? Na pewno, tylko jeszcze nie wiedziała jak. Już ona znajdzie sposób na torturowanie go. Gdyby tylko wiedziała, że do tego wystarczy się "tylko" rozebrać. Może wpadnie na to, jak wytrzeźwieje... albo i nie. Niemniej na pewno odczuje on odwet za tak niewłaściwe zachowanie.
Zgodnie z prośbą także mężczyźnie przyniosła wysoką szklankę pełną wody. Przez sekundę nawet miała ochotę po prostu mu chlusnąć w twarz, ale przecież ona na pewno wpadnie na lepszy pomysł zemsty... tylko nie dzisiaj, bo jej mózg już od kilku godzin funkcjonuje na zupełnie innych falach jak na co dzień.
Obróciła się też bardziej na bok w jego kierunku przybierając niemal lustrzaną pozycję, co on. Uwielbiała spędzać z nim czas i czasami łapała się na tym, że zastanawiała się jakby to było, gdyby te wszystkie lata mieli siebie obok. Jakby wyglądała ich relacja? Lepiej czy gorzej? A może wciąż byłoby dokładnie tak samo jak lata temu i teraz?
- Tak, ja też - zaśmiała się rozbawiona, jednak dopiero po chwili zrozumiała jego uśmiech, a zarazem co mu chodziło po głowie. Od razu na jej twarz wstąpił delikatny rumieniec, który próbowała zakryć włosami, które to zaraz zaczęła poprawiać i zgarnęła ich sobie trochę na twarz. Z całą pewnością nie spodziewała się, że będą tak otwarci w takiej zabawie, bo nie wiedziała jak on, ale ona nigdy jakiejś tam granicy nie przekraczała. Nigdy nie podobała jej się gra w butelkę i całowanie się z wieloma ludźmi, w dodatku przypadkowymi; czy właśnie takie erotyczne wydanie prawdy czy wyzwania. Niemniej tu ją nie krępowało, pewnie dlatego, że mu ufała i czuła się przy nim bezpieczna.
Pokiwała lekko głową słysząc o powtórce, by zaraz się zaśmiać, gdy siebie poprawił. Czy ona uważała, że muszą to powtórzyć? No jasne, świetnie się bawiła, a w dodatku mogła go poznać z zupełnie innej strony. Nie wspominając o oczywistej, nagiej, która również bardzo ją zainteresowała. Przystojny był i od dzieciaka jej się podobał, więc nic dziwnego, że chciała sobie popatrzeć.
- Idziemy spać? - spytała i niemal od razu odwróciła się do niego plecami. Ku zaskoczeniu jednak, zamiast odsunąć się na swoją połowę, dosunęła się do niego i sama sięgając po jego rękę objęła się w pasie. Uśmiechnęła się lekko, bo było to naprawdę fajne uczucie, a już od dawien dawna nie szła spać przytulona.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sro 09 Cze 2021, 23:25

Marc też wielokrotnie zastanawiał się, w którym kierunku poszłaby ich relacja, gdyby jednak mieli cały czas kontakt ze sobą. W najlepszym wypadku byliby już małżeństwem, ale przy ich charakterach i podejściu do niektórych spraw, mogło to się skończyć również najgorzej: zerwaniem przyjaźni i otwartym konfliktem. Z drugiej strony, jak tak spojrzeć na zachowanie Deverilla w ostatnich miesiącach, to z kapryśnego chłopaczka stał się mężczyzną i chyba w końcu zaakceptował nie tylko swój los, ale także przynależność do obozu. Może dlatego, że w końcu była szansa na to, by ten to wszystko z kimś dzielić? To było bardzo prawdopodobne.
Był już trochę zmęczony, a zarazem cały czas miał we krwi alkohol, toteż nie dostrzegał u niej pewnych ruchów, gestów czy reakcji ciała. Umknął mu zatem rumieniec, bo w czasie tego leżenia naprzeciw siebie akurat przymknął oczy w tej chwili i nim je ponownie otworzył, Olivia już wyglądała zwyczajnie. Tak więc cała ta zabawa włosami na odwrócenie uwagi potrzebna nie była, aczkolwiek gdy zobaczył końcówkę tego, mimowolnie sam podniósł rękę i zaczął się bawić nimi. Pogłaskał ją po głowie, kilkukrotnie zakręcił włosami czy zmierzwił je palcami, by zaraz odsunąć dłoń i ziewnąć lekko.
- Tak - odparł pewnie, kiedy zasugerowała sen.
Nie spodziewał się jednak takiego obrotu sprawy, co nie zmieniało faktu, że bardzo mu się to podobało. Gale odwróciła się do niego plecami i wparowała na jego połowę, a następnie sama wzięła jego rękę i się nią objęła. Potraktował to więc jako pozwolenie na to, by przylgnąć do niej i zasnąć w bardzo intymnej pozycji. Drugą rękę wsunął pod jej szyję, by czasem nie zasnąć na niej, a tę, którą ją obejmował, przesunął nieco bliżej, kładąc ją na brzuchu córki Ullra.
- Dobranoc - szepnął jej tylko na ucho, po czym nachylił się i dał jej całusa w policzek, który do przyjaciela może pasował, ale w tej sytuacji miał co najmniej dwuznaczny wydźwięk.
W nocy Marc spał spokojnie, aczkolwiek wydarzyło się coś dość krępującego. Nieświadomie Deverill wsunął podczas snu dłoń pod koszulkę Olivii i nawet dotykał palcami jej piersi. Dopiero rano, jak się wybudził jako pierwszy, dostrzegł, że koszulka Nowozelandki jest mocno podwinięta i widać nawet dolną część jej cycków. A na jednym z nich spoczywała jego dłoń i to obejmując go bezwstydnie. Dopiero po chwili dostrzegł, że Gale też się wybudziła i dlatego gwałtownie odsunął się, skrępowany całą tą sytuacją nawet mimo tego, że dziewczyna nie zareagowała na to jakoś bardzo źle. Niemniej jednak z wczorajszej odwagi nie zostało już wiele i cały poranek Marc czuł się mniej lub bardziej zawstydzony. Ale szczęśliwy, bo wyspał się jak nigdy. Wiadomo dlaczego.

zt x2
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 25 Sty 2022, 16:16

Tym razem to Olivia się uśmiechnęła na jego tłumaczenie, nieco rozbawiona tą sytuacją.
- Wiem o co ci chodziło. Widzę jednak też jak bardzo się rumienisz, gdy tylko nazwę ciebie pingwinkiem. Kiedyś zasugerowałeś mi, bym nie robiła tego przy ludziach. Pytam więc ponownie, mam tego nie robić? - spytała z delikatnym uśmiechem, bo przecież nie chciała robić coś z czym czuł się niekomfortowo. Zwłaszcza jako jego dziewczyna, bo jako przyjaciółka miała prawo czasem to zrobić. Teraz jednak wiele i niewiele miało się zmienić wraz z “awansem” ich relacji.
Szybko po jej odpowiedzi wrócili do całowania się, co i jej bardzo przypadło do gustu. Już podczas ich zabawy miała próbkę tego, jak Marc potrafił całować, ale tamto nijak się miało do tego jak całował ją teraz. Olivia była tym wręcz wniebowzięta.
Przygryzła lekko dolną wargę na jego propozycję wiedząc doskonale gdzie ich to zaprowadzi. Nie była przecież małą, niewinną dziewczynką. Zaraz jednak znowu się pocałowali, tym razem bardzo krótko, by zaraz podnieść się z miejsca. Gale zupełnie jednak nie spodziewała się tego, że zaraz znajdzie się w jego ramionach i w taki oto sposób przemierzą cały obóz. Było to nieco zawstydzające, ale zamiast o tym myśleć skupiła się na odwzajemnianiu pocałunków, którymi ją obdarzał.
Gdy w końcu znaleźli się… jak się okazało u niego, wreszcie mężczyzna postawił ją na ziemi. Weszła w głąb mieszkania nie chcąc stać tuż przed drzwiami dając w tym czasie możliwość Marcowi na pozbycie się butów i marynarki. Ona swoich butów nie ruszyła. Jeszcze.
Zamiast tego, gdy mężczyzna do niej podchodził, przygryzła znowu dolną wargę obserwując go dokładnie tak, jak chciała. Pożerając go wzrokiem. Był naprawdę przystojny i Gale widziała w tym sporo swojego szczęścia, że jest akurat jej. W końcu zarzuciła mu ręce na ramiona i tym razem ona rozpoczęła dość czuły pocałunek.




Olivia Gale
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 27 Sty 2022, 15:05

Czy Marca w jakiś sposób deprymowało nazywanie go pingwinkiem? Zdecydowanie. Tak jak wcześniej chłopak nie miał z tym problemu, wszak była to tylko niewinna zabawa, tak teraz z tym dodatkowym uczuciowym kontekstem wywoływało to u niego mimowolny rumieniec. On jednak błędnie zrozumiał jej pytanie i odpowiedział nie na tę kwestię, którą miał, raz jeszcze pokazując tym samym swoją niechęć do bogów, choć matki z imienia nie wymienił.
- Głupio się z tym czuję przy ludziach... - przyznał zmartwiony, bo z jednej strony było to dla niego krępujące, a z drugiej bardzo przyjemne, bo miał świadomość, że to kolejny rozdział wyjątkowości tej relacji. - Ale kiedy jesteśmy sami... lubię... - dodał wręcz zażenowany tym, że nie potrafi przyznać się do tego, iż ten zwrot sprawia mu przyjemność. Wyglądał trochę jak pięciolatek, który lubi oglądać bajki, ale lepiej niech mama o tym nie wspomina przy kolegach z przedszkola, bo będą się śmiali, a on tego nie chce.
- Mów jak chcesz - obrócił wzrok skrępowany, stosując typową taktykę dla dumnych osóbek: "ja nie powiem wprost, że tego chcę, więc ty zadecyduj".
Zaraz potem wziął ukochaną na ręce i przebrnął z nią niemal cały park Frei oraz sporą część dzielnicy greckiej, nim znaleźli się w jego mieszkaniu, nie szczędząc sobie przy tym pieszczot, które spowodowały, że droga do jego domu już w samym budynku trwała bardzo długo. Ostatecznie jednak udało im się dotrzeć do lokum Deverilla, które całe szczęście było w jakiś sposób ogarnięte, dzięki czemu nie musiał się wstydzić, że będą się kochać w syfie.
Byli dorośli i skoro Olivia nie oponowała żadnemu ruchowi czy gestowi, syn Eris uznał za pewnik to, że zaraz przejdą do uprawiania seksu. Czuł jednak pewną ekscytację związaną z tym faktem, bo od jego ostatniej przygody łóżkowej minęło już trochę, a tutaj dochodził jeszcze kontekst kochania się z osobą, którą darzyło się czymś więcej niż tylko fizycznym pociągiem. Stanął więc zachwycony jakieś dwa metry od niej, spoglądając na jej biodra, którymi kołysała zmysłowo przez raptem sekundę czy dwie, nim nie odwróciła się do niego będąc już w mieszkaniu. On chaotycznie zrzucił z siebie buty i marynarkę, którą odwiesił na wieszak przy drzwiach.
Przez chwilę napawał się tym widokiem, zwłaszcza gdy Nowozelandka zaczęła przegryzać dolną wargę, bo poza erotyzmem bijącym od niej na kilometr, dało się odczuć również uczucie miłości, którym niewątpliwie Olivia go darzyła. Mogli mówić co chcą, ale prawda była taka, że oni już od dawna siebie nawzajem kochali, tylko nie potrafili tego przed nikim przyznać.
Będąc już bardzo blisko Gale, Marc złapał ją od razu dłońmi za pośladki i zachęcił do tego, by wysiliła się raz jeszcze celem pocałowania go. Dzięki szpilkom nie musiała aż tak bardzo zadzierać głowy, dlatego też z jej perspektywy pocałunek był na pewno dużo bardziej komfortowy niż wcześniej. On zaś skorzystał z okazji i mając gdzieś wszelkie konwenanse, zaczął szukać rozpięcia sukienki. Pożerał ją wzrokiem i chciał jak najszybciej zobaczyć ją nago, dlatego też zamiast przeprowadzić odpowiednią grę wstępną i być może zbudować nastrój jeszcze bardziej, już na przedpokoju zaczął podchody do tego, by pozbyć się tej seksownej kiecki z niej. Zaraz jednak opanował te wszystkie swoje ruchy i mało co nie strzelił facepalma. Po co on szukał zapięcia, skoro wystarczyło odchylić ramiączka i po prostu ją z nią zsunąć?
Spojrzał na ukochaną bardzo pewnie, przerywając na moment namiętny pocałunek, do którego zaraz planował wrócić. Wsunął dłoń pod ramiączko jej sukni i chwilę tak stał, oddychając ustami prosto w jej usta z racji niewielkiej odległości między ich twarzami.
- Jesteś pewna? - nie był neandertalczykiem, więc nie chciał rzucić się na nią jak na kawał mięsa bez żadnej refleksji. Nie chciał też jej zmuszać do niczego, a znając jej tradycjonalizm można było wysunąć twierdzenie, że Olivia może nie mieć ochoty na seks w dzień ustalenia ich związku. Stąd też ten jego moment zawahania. Wystarczył jednak jeden ruch, by ramiączko zsunęło się niżej, a Deverill zobaczył to, co widział już kilkadziesiąt wieczorów temu podczas ich zabawy w prawda czy wyzwanie. Samo przypomnienie sobie tego widoku wywołało u niego ogromne ciarki, więc co zrobi, gdy to wszystko się ziści?
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 03 Lut 2022, 11:30

Uśmiechnęła się lekko widząc jego skrępowanie tą sytuacją. Całowanie jej czy pożeranie wzrokiem nie sprawiało mu najmniejszych problemów, ale powiedzenie, że coś go zawstydza już owszem? Dość zabawne.
- Umówmy się w takim razie, że będę tak mówiła w zaciszu domowym. A przy ludziach skarbie. Czy wolisz po prostu Marc? - teraz już nie była pewna czy to pingwinek sam w sobie tak na niego działał czy każdy pieszczotliwy zwrot i nawet skarba nie przeskoczą. Nie chciała przecież, by czuł się źle stąd też próby dowiedzenia się, gdzie leży granica co wolno, a co nie bardzo.
Droga do mieszkania może trwała zdecydowanie dłużej niż powinna, ale ona sama nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Umówmy się, że była zajęta czymś innym i jej myśli zaprzątały zupełnie inne sprawy. Zaczynała bowiem zastanawiać się jak będzie wyglądał ich pierwszy raz i czy Deverill się zwyczajnie nie zawiedzie. Olivia nie była typową wyzwoloną kobietą czy demonem seksu. Nie żeby wstydziła się uprawiać seks, ale z racji mniejszych doświadczeń pewnie daleko jej do niektórych jego partnerek seksualnych. Zwłaszcza jeżeli oczekiwał wyuzdanych zachowań i dziwnych (według niej) preferencji, to się zawiedzie.
Koniec końców chwilowo przynajmniej przestała o tym myśleć, gdy tylko zobaczyła, jak on na nią patrzy. Skupiła się na “tu i teraz” i tym, że właśnie Marc do niej podchodził, a ona ekscytowała się na samą myśl, że zaraz jej dotknie tymi cudownymi dłońmi. Prawda jednak była taka, że gdy tylko poczuła jak chaotycznie mężczyzna szuka zapięcia sukienki się zawiodła. Jak widać wyobrażenia są wyobrażeniami, a rzeczywistość rzeczywistością. Nie miała ochoty jednak na szybki, beznamiętny seks jaki mężczyzna uprawiał z każdą z dotąd kobiet, które miał gdzieś. Ona do takiego grona nie zamierzała się wliczać, więc nic dziwnego, że jej zapał nieco opadł.
Gdy się zatrzymał pomyślała, że poszedł po rozum do głowy, jednak słysząc jego pytanie się zawahała. Czy jeśli potwierdzi, rzuci się na nią jak na kawał mięsa byleby tylko ją przelecieć i sobie ulżyć? Nie tego oczekiwała po pierwszym seksie z ukochanym. Z drugiej strony stwierdzenie, że nie ma ochoty się kochać byłoby wierutnym kłamstwem. Co więc miała zrobić w takiej sytuacji? Nie przejmowała się kompletnie tym, że ramiączko opadło i odsłoniło kawałek jej piersi. Dalej jak do pępka i tak jej nie ściągnie, jeżeli nie znajdzie tego ukrytego zamka.
- To zależy - zaczęła patrząc mu pewnie w oczy, choć delikatnie zaróżowione policzki sugerowały, że takie rozmowy to nie jest coś, co jest dla niej komfortowe. - Czy jestem tylko dmuchaną lalką, którą trzeba jak najszybciej przelecieć? Na tym właśnie ci zależy? - spytała odwracając jednak wzrok skrępowana całą sytuacją. Czy Marc poczuje się głupio na tą uwagę? Nie interesowało ją to w tym momencie, bo ona sama tak się czuła musząc mu zwracać uwagę na to, że nie jest byle jaką laską zaciągniętą tylko do przerżnięcia. Wydawałoby się, że to podstawy, ale chyba jednak nie. Długo zastanawiała się jak obóz wpłynął na niego i czy nie będzie z tego powodu zgrzytów, gdyby się zeszli. Jak widać nie musiała nawet czekać na pierwszy taki moment i ciężko było uniknąć tej krótkiej myśli czy nie popełniła właśnie błędu wiążąc się z kimś z obozu, nawet jeżeli był to Marc.




Olivia Gale
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pią 04 Lut 2022, 15:28

Nie można się było dziwić Marcowi, że on właśnie w taki sposób patrzył na Olivię. Długo ukyrwał się ze swoimi uczuciami, kłamał jej, ranił siebie i jak się okazało również ją, dlatego kiedy tylko okazało się, że czują do siebie to samo, wszystkie te uczucia wróciły z potrojoną siłą. Czuł niesamowity power, kiedy tylko zerkał w jej kierunku, bądź gdy słyszał jej głos, a to siłą rzeczy przerzucało się również na pożądanie. Dniami i nocami myślał o tym, by kochać się z Gale. Było to intensywne do tego stopnia, że kilka razy zdarzyło mu się mieć mokre sny ze swoją przyjaciółką, nie mówiąc już o sytuacjach, kiedy grali w prawda czy wyzwanie albo spotkali się w łaźni - wtedy brakowało naprawdę niewiele, by przyjaźń stała się tzw. "przyjaźnią z benefitami". Deverill wiedział jednak, że czymś takim Olivia na pewno nie będzie zainteresowana, więc nawet nie poruszał tego tematu.
- Mów jak chcesz, nie zabronię ci przecież... - znów odpowiedział zawstydzony, bo tak naprawdę nie chciał przyznać, że te wszystkie określenia sprawiają mu ogromną przyjemność i będą go krępować tylko dlatego, że on nie potrafi wyrazić swojego szczęścia z tego powodu, nie dlatego, że były dla niego niekomfortowe. Jego słowa jednak trochę przeczyły odczuciom, ale tutaj nie był w stanie nic zrobić. Te określenia były dla niego specyficznym tematem, bo tak naprawdę każde z tych słów miało w sobie coś wyjątkowego i jednocześnie okraszone było mnóstwem wspólnych chwil oraz miłości.
I jak widać nie tylko on był zawstydzony, bo Olivia również miała wątpliwości. Syn Eris zaniechał zatem na moment pieszczot, dobierania się do jej sukienki i kosztowania każdego skrawka jej ciała, bo zaczęły narastać w niej wątpliwości. Wcale go to nie zdziwiło, poniekąd nawet właśnie z tego powodu spytał ją o to, czy aby na pewno jest gotowa na seks z nim teraz. Była przecież staromodna i zdawała się nie być z tych, które zrobią to na pierwszej randce.
- Zastanów się Olivia - zaczął spokojnie. - Pomyliłem cię z Afrodytą i nawet nie dało mi do myślenia to, że ma inny kolor włosów... - zachichotał lekko. - Jeśli czujesz coś do kogoś, to zobaczysz w Afrodycie właśnie tą osobę. Jeśli nie czujesz, to pokaże ci twój ideał. Nasz problem polega na tym, że w obu tych przypadkach widziałbym ciebie - przechylił nieznacznie głowę. - I jak myślisz, który przypadek tu wystąpił? - zadał dość trudne pytanie, bo Gale przecież nie miała pewności co do tego: stąd ten dialog między nimi. Widząc jej niepewność, Deverill uśmiechnął się lekko i nachylił się do jej ucha.
- Jesteś dla mnie tą, z którą chcę spędzać takie wieczory jak ten codziennie. I inne też. I popołudnia. I poranki... - końcówkę już szeptał, by zaraz delikatnie cmoknąć ją w płatek ucha. - Kocham cię, Olivia - wyszeptał w końcu to co najważniejsze i chyba to był ostateczny dowód na to, że Nowozelandka nie jest dla niego lalą do dmuchnięcia. Chociaż jakby się tak zastanowić, to na upartego mógłby ją pod tą lalę podpiąć, bo zamierzał ją wykorzystywać wielokrotnie od dziś. Inna sprawa, że w tym momencie nie było już szans na żadną inną lalę, więc koniec końców na jedno wychodziło. Ale tego to już jej nie ma co mówić, bo to byłoby po prostu głupie i kompletnie zepsułoby nastrój.
- Jeśli to dla ciebie za wcześnie, zrozumiem - powiedział, uprzednio biorąc jej twarz w swoje dłonie. - Zrobimy to z miłości, nie dlatego, że lecę na ciebie, a ty nie chcesz mnie zawieść - dodał, bo choć bardzo liczył na to, że Gale zgodzi się na seks i zażegna wszystkie wątpliwości, tak jednak znając jej charakter dopuszczał do siebie myśl, że może nie być na to gotowa. W tym momencie był napalony, ale nie przesłaniało mu to rzeczy najważniejszej: jej szczęścia.
- Chociaż nie ukrywam, że już się nakręciłem trochę... - zerknął niżej w swoje spodnie, w których ewidentnie było widać charakterystyczne wybrzuszenie. Powiedział to oczywiście żartobliwie, śmiejąc się sam do siebie, ale czy rozluźnienie im się teraz nie przyda?
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Nie 06 Mar 2022, 21:23

Westchnęła cicho widząc, że w tej chwili przynajmniej nie dogada się z mężczyzną w kwestii nazywania go bądź nie w określony sposób. Nie rozumiała w czym tkwi problem, ale w tej chwili nie miała ochoty także rozwiązywać tej zagadki. Może za kilka dni, kiedy oswoją się ze swoim związkiem, Deverill będzie mógł szczerze odpowiedzieć, co mu odpowiada, a czego wolałby nie słyszeć w swoim kierunku.
Z każdym kolejnym słowem Marca, zirytowanie brunetki rosło, bo zupełnie nie rozumiał o co ona go pytała. Nie interesowała ją już sytuacja z Afrodytą, bo wiedziała doskonale co to oznacza, tak samo jak wierzyła w jego wyznanie miłości na ławce. Nie potrzebowała takich zapewnień, a potraktowania jej właśnie jak swojej ukochanej, z szacunkiem, a nie jak przypadkową laskę do przelecenia. I ta irytacja w pewnym momencie mogła być widoczna na jej twarzy, choć to też nie tak, że każdy by to zobaczył. Biorąc pod uwagę jednak jego umiejętności, szkodził sobie właśnie podwójnie.
Irytowało ją to, że musi tłumaczyć oczywistości, przez co cały nastrój w jej mniemaniu już i tak pękł jak bańka mydlana.
- To dlaczego odkąd tu weszliśmy, traktujesz mnie jak byle jaką laskę do stuknięcia? - mruknęła odsuwając się nieco i ściągając usta w wąską linię. No jej ten żarcik jakoś nie rozbawił, ale jak już było zaznaczone, jak widać aura mężczyzny działała mocniej na jego niekorzyść. Nie żeby samymi słowami jej nie zirytował, ale z pewnością trudniej będzie pozbyć się tego uczucia.
- Straciłam ochotę na cokolwiek - dodała po chwili posępnie, odsuwając się bardziej, choć nadal nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wyjść? Kłócić się dalej? Z pewnością nie tak wyobrażała sobie ich pierwszy wieczór, a także seks czy raczej drogę do niego. Była jednak na tyle zawiedziona, że nie miała ochoty wspólnie spędzać teraz czasu, choć zdawała sobie sprawę, że to może być akurat wpływ jego aury.




Olivia Gale
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 10 Mar 2022, 14:46

Marc od pewnego momentu był bardzo skonsternowany, bo kompletnie nie rozumiał podejścia Olivii, które było dość... dziwne? Jeszcze kilka chwil temu byli gotowi rzucić się na siebie, co było efektem zarówno czarów Afrodyty, jak i ujawnienia swoich uczuć. Nakręcali się od dobrych kilkunastu minut i gdy trafili w końcu tutaj, Deverill uznał to za kolejny znak, że dziś będą uprawiać seks. Czy dla niego miało znaczenie to, czy zrobią to teraz, za godzinę czy za tydzień? Nie. Ważniejsze było dla niego to, co mówili do siebie i co sobie wyznawali, a tutaj padły już deklaracje miłości, dlatego też nawet nie pomyślałby o tym, że jego napalenie może zostać odebrane negatywnie. On przecież nic złego nie robił: nie zmuszał jej do niczego, cały czas pytał, czy jest pewna i z pewnością nie traktował jej jak lalki do dmuchnięcia. Gdyby tylko na tym mu zależało, już dawno skorzystałby ze sposobności, użyłby swoich mocy, upił ją i przeleciał, no bo kto by wyciągnął z tego konsewkencje? Obóz miał ważniejsze problemy.
Spoglądał więc na ukochaną z pewnym zaskoczeniem, nie mogąc w ogóle pojąć, skąd ta nagła zmiana nastroju u Gale. Chodziło o to, że jak tylko weszli, od razu zaczął się do niej dobierać? Grali w te podchody od miesięcy, więc to raczej można mu było wybaczyć. Nie robił przecież nic wbrew niej i gdy tylko coś jej nie pasowało, zaprzestawał tego.
- Nie rozumiem... - przyznał cicho, nie widząc w swoim zachowaniu niczego nieodpowiedniego. Dla niego ta sytuacja była normalna i jeśli Olivia nie miała ochoty na seks, to wystarczyło powiedzieć, zamiast wymyślać jakieś głupoty o traktowaniu jej jak laskę do stuknięcia. Nie nakręcał się jednak w żaden sposób, nie chcąc pogorszyć sytuacji, dlatego ze spokojem spytał wprost o co chodzi:
- Wyjaśnisz mi dlaczego? - nie zamierzał tłumaczyć się z czegoś, co w jego mniemaniu nie było niczym złym. Jego podniecenie wynikało z wielu czynników, ale na pewno nie da sobie wmówić, że traktuje ją jak jakąś szmatę. To, że na nią leci było oczywiste, jak również i to, że po takim dniu, gdzie tyle między nimi się wydarzyło oraz byli dość długo pod wpływem mocy takiej bogini jak Afrodyta, Deverill będzie chciał skonsumować ten związek. Zbyt długo czekali na zbliżenie, by teraz z powodu jakichś głupot tego zaniechać. Czuł jednak, że cały nastrój poszedł się jebać, Olivia jest niezadowolona i najpewniej ich wieczór właśnie się skończył. Zaczął się nawet zastanawiać, czy skoro jego zachowanie wywołało u niej taką reakcję, to czy aby na pewno zna go tak dobrze, jak myśli?
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 19 Mar 2022, 21:20

Westchnęła cicho sfrustrowana, gdy powiedział, że nie rozumie o co jej chodzi. To miał być ich pierwszy stosunek, kochali się, a on dziesięć sekund po wejściu do mieszkania niemal zrywał z niej suknię. To było to traktowanie jak ukochanej? To wolała sobie nie wyobrażać jak traktuje kobietę, z którą chce się tylko przespać. Dla niej w tym wszystkim zabrakło szacunku, bo o ile nie mogła mu zarzucić, że do czegokolwiek ją zmuszał, tak to zachowanie było jej zdaniem po prostu nieodpowiednie.
- Ale co tu tłumaczyć? - spytała ewidentnie zirytowana, ale zaraz odetchnęła kilka razy chcąc jakkolwiek się uspokoić. - Jesteśmy dorośli, owszem, ale dopiero się zeszliśmy i to ma być nasz pierwszy raz. Nie chcę być rozbierana na siłę i chaotycznie w korytarzu dwadzieścia sekund po wejściu. Czy tak nie zachowywałeś się z tymi, z którymi zależało ci tylko wyłącznie na seksie? Nie możesz ze mną zwolnić i zachować się nie wiem… jak dżentelmen? - wyjaśniła najspokojniej jak potrafiła odsuwając się jeszcze odrobinę. Nie była głupia.
- Twój urok zdaje się podgrzewać to, co czuję. Może zróbmy tak, że ja pójdę do wanny, a ty do mnie dołączysz za dziesięć minut? Powinno być lepiej - mruknęła, jednak na jej twarzy pojawił się maleńki uśmiech sugerujący, że on sam nakręca to wszystko i może i owszem ją nieco zezłościł, ale jego aura podziałała tu ze zdwojoną siłą.




Olivia Gale
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 21 Mar 2022, 09:59

Deverill był zaskoczony całym przebiegiem sytuacji i prawdę powiedziawszy, zaczął się nawet trochę frustrować. Wszystko przez aurę, którą "zaraziła" go Afrodyta i która po dotarciu do jego mieszkania zmniejszyła się tylko odrobinę. Dalej pragnął kochać się z Olivią, a biorąc pod uwagę okoliczności, nie dopuszczał do siebie możliwości, że mogłoby się to teraz nie wydarzyć. Kiedy jednak usłyszał wersję Gale, natychmiast obraz mu się wyostrzył i wszystko tym samym było jasne. Dziewczyna poczuła się jak "pierwsza lepsza", która niczym nie różniła się od półbogiń, które Marc sporadycznie sprowadzał do swojego mieszkania. Chciała, by ten wieczór był wyjątkowy, a on przez swoje napalenie zapomniał o tym, iż nie o seks tutaj przecież chodzi.
Zrobiło mu się głupio, bo faktycznie potraktował ją nie tak jak na to zasługuje, stąd też spuścił wzrok i westchnął głęboko.
- Przepraszam, to przez te napięcie... - usprawiedliwił się, bo przecież nigdy by jej tak nie potraktował, gdyby nie Afrodyta, która roztoczyła wokół siebie aurę pożądania.
Zaraz jednak podniósł spojrzenie i znów się zirytował, tym razem nie na siebie, na nią czy sytuację, a na swoją matkę. Przeklęta Eris pomyślał, przypominając sobie o tym, że roztaczał wokół siebie aurę niezgody, która sprzyjała konfliktom. Przez ostatnie tygodnie zapomniał tak naprawdę o tym, bo dogadywał się z Olivią cały czas. I oczywiście krew matki musiała dać o sobie znać w najgorszym możliwym momencie, jak zwykle.
- Ciągle o tym zapominam - westchnął zrezygnowany tuż po tym, jak Olivia przypomniała mu o jego aurze. Tak naprawdę, wątpił w to, że uda im się dzisiaj uprawiać miłość, bo cała atmosfera zgęstniała i nie zanosiło się na to, by miało się to zmienić. Nagle jednak Nowozelandka dodała coś do swojej wypowiedzi, co momentalnie uszczęśliwiło Marca. Co prawda nic mu nie obiecała, ale skoro zapewniła go, że powinno być lepiej po dziesięciominutowym relaksie w wannie, to dlaczego miałby być złej myśli? Ten uśmiech też był wymowny, stąd też Deverill był nieco spokojniejszy. Ucałował w usta Olivię i zachęcił ją do tego, by poszła do łazienki. Sam zaś postanowił zrobić im po drinku, który na pewno pomoże w rozluźnieniu atmosfery.
Niespokojnie oczekiwał minięcia tych dziesięciu minut, choć ten czas zdawał mu się dłużyć w nieskończoność! W końcu nie wytrzymał i jakąś minutę przed wyznaczonym czasem, pozwolił sobie podejść do łazienki i zapukać. Wcześniej wziął głęboki oddech i poprawił chwyt na szklankach, w których znajdowały się jakieś słodkie drinki na bazie pomarańczy i smakowych alkoholi.
- Mogę? - spytał i jeśli Olivia się zgodziła, wszedł do środka. Co wówczas zobaczył?
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 02 Kwi 2022, 11:50

Cóż ten wieczór nie przebiegał do końca tak, jak sobie już to zaplanowała, gdy w końcu wyznali sobie miłość. Od "zderzenia" Marca z Afrodytą wszystko szło w dobrym kierunku do momentu przekroczenia progu jego mieszkania. A szkoda, bo jednak dość szybko wszystko eskalowało, zwłaszcza przy jego niechcianych mocach, który chciał czy nie chciał wpływały na wszystkich wokół cały czas. Do tej pory nie mieli z tym większych problemów, bo raczej się nie kłócili, ale dzisiaj dało to o sobie znać i Gale poczuła różnicę.
- Rozumiem - odpowiedziała cicho, chociaż bez większej wiary. Prawda była taka, że naprawdę w to wierzyła, ale obecny nastrój nieco to wszystko hamował. "Wolała" być na niego zła, niż zrozumieć całkiem nie najgorsze wyjaśnienie, bo przecież Afrodyta dzisiaj odcisnęła piętno na każdym. Aż dziw, że nie doszło do nadużyć wśród herosów.
Pokiwała tylko głową, bo przecież sama czasami zapominała o swojej i dziwiła się, że Marc czy ktoś inny narzeka na chłód wokół niej. Swoją drogą dość ironiczna aura jak na kogoś, kto ubóstwia ciepło i lato, a w zimę mimo braku takiej potrzeby ubierze sweterek, bo tak właśnie lubi się ubierać o tej porze roku.
Uśmiechnęła się lekko, gdy ją ucałował i zachęcona poszła do łazienki. Tam na spokojnie zdjęła szpilki stawiając je gdzieś pod ścianą. Nie rozbierała się jednak, tylko spokojnie zaczęła napełniać wodą dość sporą wannę, którą Marc tu miał. Wiadomo, z czyjego mieszkania zrobią wspólne, o ile zdecydują się kiedyś na ten krok. Mężczyzna nie miał żadnych olejków do kąpieli, dlatego posłużyła się żelem do mycia ciała, by trochę jej zrobić. Na szczęście tych nie miał w typowo męskich zapachach. Chyba nawet mu kiedyś zwróciła uwagę, że pachnie typowym lodowym lodowcem i pora to zmienić. Czyżby wziął radę do serca czy czysty przypadek? Niemal gorąca woda się powoli napełniała, a ona chodziła bosymi stopami po zimnych płytkach uspokajając się. Przez chwilę chciała wejść od razu do wanny, ale ostatecznie zmieniła zdanie.
- Wejdź - pozwoliła, gdy o to spytał. Nie miała pojęcia ile minęło, a to zresztą już nie bardzo ją interesowało. Czuła się odrobinę lepiej. Więc gdy Marc wszedł, zastał ją siedzącą na brzegu wanny wciąż w sukni. Liczyła, że tym razem postąpi słusznie.
- Wspólna kąpiel? - zaproponowała z małym uśmiechem i gestem zachęciła go, by podszedł. Zarzuciła mu ręce na ramiona i pocałowała wolno i czule, by pokazać, że już jest dobrze. W pewnym momencie podniosła jedną rękę nad głowę i ktoś z wyostrzonym wzrokiem bez problemu dostrzegł zarówno ukryty zamek, który ciągnął się aż do jej uda, a także sugestię, którą teraz mu rzucała.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 04 Kwi 2022, 10:46

Marc był zły na siebie, że zapomniał o tak ważnych szczegółach jak przyzwyczajenia Olivii czy też jego koneksje z Eris, przez które wszystkie (zazwyczaj negatywne) reakcje były spotęgowane. Nie żeby musiał przy ludziach zawsze chodzić na palcach, ale przez te uniesienie seksualne kompletnie zapomniał o tym, kim tak naprawdę jest. Stąd też ten kubeł zimnej wody zadziałał na niego demotywująco i prawdę powiedziawszy, był już bliski tego, by spędzić zwyczajny wieczór z Gale bez konsumowania związku w formie stosunku seksualnego. Im dłużej jednak na nią czekał, tym szybciej wszystko co negatywne z niego schodziło, a w głowie zaczynały pojawiać się znów grzeszne myśli, które przecież chciał wdrożyć w życie. Przygotował więc drinki i wszedł do łazienki, a gdy zobaczył Olivię siedzącą na brzegu wanny, uśmiechnął się z lekkim, ale i w pewien sposób głupim uśmiechem.
- Brzmi dobrze - odpowiedział z pewną dozą niepewności, która wynikała z niewiedzy, w jakim stanie obecnie jest Olivia. Czy ochłonęła na tyle dobrze, by znów mógł się do niej zacząć dobierać?
Niepewnie podszedł do niej po zachęcie i zaraz wszystkie złe myśli się ulotniły, gdy ukochana zarzuciła mu ręce na ramiona i zaczęła go całować. Nie był to jednak namiętny, a bardzo czuły i wolny pocałunek, co zasugerowało mu, by ten nie robił żadnych niepotrzebnych ruchów. Przeniósł więc dłonie na biodra Nowozelandki i skupił się w całości na tym, by obdarować ją możliwie jak najlepszym pocałunkiem, którego oboje się teraz domagali.
Zachęcony sugestią, pozwolił sobie powoli odpiąć ukryty wcześniej zamek, który zaczął ciągnąć w dół, jednocześnie nie zaprzestając całowania Olivii i prawdę powiedziawszy właśnie z tego powodu cały proces pozbycia się jej sukienki trochę się przedłużył. W końcu jednak udało im się ją rozpiąć, a pocałunek mimo ich woli, musiał zostać chociaż na moment przerwany, bo zaczynało im brakować tchu.
Przeczesał jej włosy dłonią i pobawił się jednym kosmykiem przez chwilę, spoglądając na nią z pożądaniem i miłością.
- Sprawiedliwie byłoby teraz mi coś rozpiąć - zażartował, po czym spojrzał na guziki koszuli oraz na spodnie, które były przewiązane paskiem. Tak na dobrą sprawę, to dziewczyna mogła wybrać cokolwiek chciała, bo on tych części garderoby na sobie miał trochę więcej. - Dziwnie to zabrzmiało... - zaśmiał się głupio po chwili po zrozumieniu, że jego wypowiedź była trochę głupia, a już na pewno nie jakoś bardzo nastrojowa. Odruchowo więc sięgnął po drinka i by ukryć swoje zakłopotanie, upił kilka łyków, jak gdyby miało mu to dodać trochę odwagi i pewności siebie. I chyba tak się stało, bo zaraz znów spojrzał na Olivię.
- Przypomniało mi się nasze spotkanie w łaźniach - zaczął. - Przyznam się, że marzyłem o tym, by cię wtedy... dotknąć - przygryzł lekko wargę, schodząc wzrokiem nieco niżej. Sukienka ledwo na niej wisiała, wystarczył zaledwie jeden drobny ruch, by ta odsłoniła jej piersi czy pokazała mu jej majtki. I prawdę powiedziawszy, bardzo tego chciał, ledwo się powstrzymywał od ściągnięcia z niej sukni.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 18 Kwi 2022, 16:14

Uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy mężczyzna zgodził się na jej pomysł. Na szczęście nie miał małej wanny, więc mogli spróbować tego sposobu wspólnego relaksu, ale też jakby nie było pewnej intymności. Niby byli już razem nago w zbiorniku wodnym, ale jednak to nie to samo. Tam byli publicznie i "osobno", tu postanowili zrobić to razem i nikt ani nic w sumie ich nie ograniczało.
Widziała jego niepewność i wbrew pozorom, to dobrze o nim świadczyło. Wyrażało to, że zrozumiał swój błąd, a nie jedynie powiedział, że tak jest. To jednak nie oznaczało, że chciała, by w takim stanie pozostał. Pocałowała więc go, zachęcając tym samym do bliskości oraz zapewniając, że już jest dobrze. Co prawda drobna, złośliwa myśl chodziła jej jeszcze po głowie w związku z sytuacją sprzed kilku minut, ale skutecznie ją ignorowała.
W pewnym momencie Olivia poczuła, jak zamek całkowicie został rozpięty. Materiał przestał opinać jej ciało, a cały ciężar sukni spoczywał teraz na jej ramionach. Zaśmiała się, a wręcz zachichotała cicho na jego stwierdzenie, jednak nim zdążyła cokolwiek zrobić, Marc dodał coś, na co uśmiechnęła się czule.
- Nie przejmuj się tak, wszak miałeś rację - wyznała z uśmiechem, bo teraz miała wrażenie, że mężczyzna denerwował się tym wszystkim bardziej niż ona. Kiedy więc tylko odstawił szklankę, skupiła się na jego guzikach koszuli, które spokojnie zaczęła odpinać - ani za szybko w rozochoceniu, ani też za wolno jakby była to jakaś gierka czy ucieranie nosa. Ot, w punkt.
- Nie tylko ty o tym marzyłeś - przyznała zgodnie z prawdą, bo przecież bardzo wtedy pragnęła by dotknął ją w inny sposób niż przyjaciel. Co prawda masaż, gdy byli nadzy i tak w jej mniemaniu wychodził poza skalę przyjaciół (co nie dało mu do myślenia), ale chciała by dotknął jej inaczej. Z pożądania, tak jak ona pożądała jego. W międzyczasie rozpięła też pasek jego spodni oraz rozporek. Koszulę zsunęła z jego ramion i ta opadła na ziemię.
- Sprawiedliwie byłoby teraz mi coś ściągnąć - sparafrazowała jego wypowiedź jednocześnie dając mu przyzwolenie na to, co widziała, że chciał zrobić; a jednocześnie zapewniając go ponownie, że nie widziała naprawdę w tych słowach nic niewłaściwego. Sama zresztą chwyciła za szlufki w jego spodniach i pociągnęła je w dół, by te zatrzymały się u jego kostek.




Olivia Gale
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 19 Kwi 2022, 18:17

Marc nigdy nie próbował wspólnej kąpieli w wannie z kimś, bo z reguły jeśli dochodziło do tego typu zbliżeń, to były one gdzie indziej, najczęściej w łóżku. Tutaj jednak mogli zasmakować czegoś wyjątkowego, co jeśli się sprawdzi w ich przypadku, będzie mogło być powtarzane regularnie, w końcu żadne z nich nie zakładało przecież teraz rozstania się, skoro właśnie się zeszli. To byłoby irracjonalne. Deverill odczuwał zatem pewną ekscytację na myśl o wspólnej kąpieli z Olivią, jednakże dalej był zły na siebie o to, że zachował się jak buc, próbując dobrać się do niej od razu po wejściu do mieszkania.
Jej pocałunek był zbawienny, bo do tego momentu miał ogromne wyrzuty sumienia i tak naprawdę nie wiedział, czy dziewczyna nie zgrywa się i nie szykuje dla niego jakiejś kary za poprzedni występek. To się jednak nie zdarzyło. Zamiast tego, skupił się na rozpinaniu jej zamka i wszystko przeszło bardzo płynnie, zostawało tylko zrzucić suknię z jej ramion.
- Czy ty właśnie przyznałaś mi rację? - zachichotał już bardziej rozluźniony, żartując sobie z Olivii, jakoby była ona osobą, która rzadko kiedy przyznaje komuś rację. Tak oczywiście nie było, ale kto zabroni im się trochę podroczyć? Chociaż czy w przypadku posiadania genów Eris, jakiekolwiek prowokacje były wskazane? To już kwestia dyskusyjna.
Uśmiechnął się szerzej, kiedy usłyszał od niej, że i ona chciała czegoś więcej, gdy byli ze sobą w łaźniach. Przygryzł nawet dolną wargę, co miało ukazać zarówno jego podniecenie, jak i pewne zawstydzenie.
- Czas przejść od marzeń do rzeczywistości - po tej niepewności nie było już śladu, zatem wrócił stary dobry Marc, który jednoznacznie stwierdził, że koniec tych dziwacznych podchodów. Oboje wiedzieli na czym stoją, więc teraz pozostało tylko rozwijać ich relację, która już dawno przestała być typowo przyjacielska, a o czym dopiero dziś oboje się dowiedzieli od siebie, bo przecież w głębi duszy sami zrozumieli już to jakiś czas temu.
Koszula ewidentnie mu ciążyła, tak samo jak i te spodnie, dlatego całe szczęście, że Olivia postanowiła się ich pozbyć. On w tym czasie gładził ją tylko dłońmi po biodrach, czekając aż dostanie pozwolenie na to, by zrzucić z niej suknię. Zaśmiał się rozbawiony, kiedy użyła niemal identycznego tekstu co on.
- Zgadzam się w stu procentach - jego spodnie zawędrowały w dół i zaraz zostały odkopane na bok dzięki czemu zsunęły się też ze stóp. Uniósł obie ręce wysoko na poziom jej ramion i złapał za ramiączka, które delikatnie z niej zsunął. A gdy tylko suknia opadła, odsłaniając jej jędrne piersi, które już przecież widział kilkukrotnie, nie potrafił ukryć zachwytu ani też powrócić do spoglądania w jej oczy. Musiał się nacieszyć tym widokiem, bo przecież śnił o nim od miesięcy. Dopiero po chwili się ogarnął i uniósł głowę, spoglądając znów na twarz Gale.
- Jesteś... idealna - nie chciał się usprawiedliwiać, bo nie uważał, że zrobił coś niewłaściwego. Zamiast tego wyraził swój zachwyt w najlepszej możliwej formie, komplementując ją w taki a nie inny sposób. Uniósł lekko dłoń i przybliżył ją do piersi Nowozelandki, której jednak nie dotknął. - Mogę? - spytał, nie chcąc niczego spartolić. Jak widać wyciągał wnioski z sytuacji sprzed kilku minut i chwała mu za to, bo gdyby teraz Olivia zarządziłaby koniec ich zbliżenia, to Deverill chyba by się pochlastał.
Mężczyzna spojrzał znów w dół, zachwycając się jej piersiami oraz dostrzegając wybrzuszenie w swoich bokserkach, na które nie miał wpływu. Czuł jednak, że powoli zaczyna się tam robić niewygodnie.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 09 Maj 2022, 20:30

Zaśmiała się jedynie cicho na jego pytanie, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że są to żarty. Kto jak kto, ale Olivia nie miała problemu, by przyznać komuś rację. Co innego Marc... Ha. Czuła jak jej policzki się delikatnie zaróżowiły tuż po tym jak przyznała, że chciała w łaźni czegoś więcej. Jego reakcja wcale nie pomogła w opanowaniu się, a gdy dodał do tego kilka słów poczuła, jak czerwieni się nieco mocniej. Nie wiedziała nawet z czego to wynika, bo przecież nie wstydziła się swojego ciała. Może to lata przyjaźni nieco utrudniały ten przeskok, choć wciąż był bardzo upragniony?
Ta pewność siebie i swojego ciała mieszała się z nieśmiałością najprawdopodobniej wynikającej z ich stażu jako przyjaciół. Znali się jak łyse konie, ale jednak nie w tym kontekście i co, jak jednak nie jest tak, jak sobie wyobrażał? Jeżeli już są jakieś mankamenty, które ewidentnie mu nie leżały? Chcąc nie chcąc wystawiali się właśnie na wzajemną ocenę w zupełnie innym kontekście.
Kiedy opadła jej sukienka, a Marc skupił na dłuższą chwilę wzrok na piersiach, ona sama nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Z mieszanką rozbawienia i zawstydzenia patrzyła więc na jego głowę ciekawa, ile ten pokaz będzie teraz trwał.
- Miło mi to słyszeć - odparła cicho i trochę odetchnęła z ulgą, choć to dopiero krótkie rzucenie okiem. A jeszcze czekał ich seks. Co jak na przykład jej miny będą go odrażać albo wydawane dźwięki? Różnie bywało.
Zrobiła maleńki krok do przodu po jego pytaniu tak, by jego dłoń dotknęła jej piersi.
- Kochanie, umówmy się, że póki nie szarpiesz mną jak kawałkiem mięsa, to wszystko jest w porządku. Nie musisz mnie pytać za każdym razem, gdy chcesz mnie dotknąć. A gdy będzie coś nie tak, dam ci znać - uśmiechnęła się ciepło przesuwając dłonią po jego torsie. Zaraz jej palce zahaczyły o gumkę bielizny Deverilla na biodrze, więc z pomocą drugiej dłoni je zsunęła.
- Wanna czeka - mruknęła wcześniej na nią zerkając czy już jest napełniona wodą. Zakręciła od razu też kurki pozwalając najpierw mężczyźnie wygodnie usiąść. Gale sama rozsiadła się tuż po nim między jego nogami. Z przyjemnością poczuła za plecami jego ciało, układając się jednak chwilę później nieco bardziej bokiem tylko po to, by czule pocałować swojego chłopaka.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 10 Maj 2022, 11:53

Po sytuacji sprzed kilku chwil, Marc zdecydowanie ostrożniej podchodził do wykonywania jakichkolwiek gestów, nie chcąc prowokować kolejnej scysji między nimi. Olivii było łatwo mówić, że jak coś będzie nie tak, to da mu znać, tylko mieli już przykład tego, w jaki sposób powiedziała to wcześniej: zirytowała się, wkurzyła na niego i potrzebowała dobrych kilku minut, by odzyskać równowagę. Bycie dzieckiem Eris miało wiele wad i to właśnie była jedna z nich, dlatego też mimo jej zapewnień, traktował to bardziej jako zwykłą kurtuazję. Drugi raz nie popełni tego błędu i nie będzie jej prowokować. Najważniejsze, że będzie teraz bardziej zwracać uwagę na to co robi i tym samym będzie bardziej świadomy.
Gdy jego dłoń ujęła jej pierś, od razu pozwolił sobie delikatnie pomacać ją, ugniatając w dłoni. Była bardzo przyjemna w dotyku, dokładnie taka, jak sobie wyobrażał. Paradoksalnie, wydawała się być nawet większa niż pod sukienką czy bielizną, więc tym bardziej był usatysfakcjonowany tym, że jego ukochana jest "dobrze wyposażona", jeśli chodzi o biust.
- Wiem... - odparł niepewnie. - Nie chcę powtórki sprzed chwili, dlatego jestem ostrożny - wiedział o właściwościach swojej aury, wiedział o tym, że jeden niepotrzebny ruch może wszystko zniweczyć, dlatego też był bardzo ostrożny, bo w tym momencie zależało mu na tym, by skonsumować swój związek z ukochaną. Nie chciał jej kolejny raz sprowokować, bo w nim też przecież narastała frustracja, że zamiast kochać się od kilkunastu minut, dopiero się rozkręcali.
Jej dotyk był cudowny i przymknął nawet na moment oczy, gdy Gale przesunęła dłonią po jego torsie. Gdy poczuł ją na swojej bieliźnie, nie oponował, bo przecież od samego początku tego chciał. Oczom ukochanej ukazał się penis Deverilla, który był już we wzwodzie, co nie zawstydziło w żaden sposób syna Eris. Uniósł tylko sugestywnie jedną brew, kiedy dostrzegł, jak Olivia przez dłuższą chwilę wpatruje się w przyrodzenie niemal tak intensywnie, jak on na jej piersi chwilę wcześniej.
- Możesz ze mną robić co chcesz - poruszył wymownie brwiami sugerując, że jeśli ma ochotę tak jak on wcześniej dotknąć, to nie będzie się przed tym wzbraniać. Ta jednak miała większą siłę woli od niego i skupiła się przez moment na wannie, która właśnie się napełniła.
Bez słowa wszedł do środka i rozłożył się wygodnie, jednocześnie obserwując jak Nowozelandka ściąga z siebie ostatnią odzież, w tym wypadku kuszące majtki, które były idealnie dopasowane do jej dzisiejszego stroju.
- Ja również czekam - nawiązał do jej słów sprzed kilku sekund, ewidentnie popędzając ukochaną. Tej dwa razy zachęcać nie trzeba było i zaraz znalazła się w wannie przed nim. Usiadła plecami do niego, ułożyła się między jego nogami i ułożyła się wygodnie, na co on zareagował w jeden sposób: uśmiechem pełnym zadowolenia. Objął ukochaną tak, by dłoń położyć na jej piersi i tak ją sobie uciskać, niczym piłeczkę antystresową. Długo to jednak nie trwało, bo zaraz brunetka obróciła się i czule go pocałowała, na co on odpowiedział tym samym oraz dodatkową zachętą, by nie krępowała się i znalazła dużo lepszą pozycję do pocałunku: usiadła na nim okrakiem. I jeśli to zrobiła, on skrzyżował nogi, by Olivia miała wygodne podparcie. Jeśli z kolei tego nie zrobiła, to po dłuższej wymianie czułości odsunął się i oparł wygodnie o ściankę wanny, jednocześnie zachęcając ukochaną do położenia się na nim.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 30 Maj 2022, 20:39

- Rozumiem - odparła krótko na jego komentarz. Prawda jest taka, że znaczna część jej irytacji wynikała z tego, że Marc początkowo nie rozumiał problemu. Niemniej jednak rozumiała w jakiś sposób jego ostrożność. Z dwojga złego wolała w tą stronę, aniżeli to, co działo się jakiś nieco ponad kwadrans temu.
Wbrew pozorom Gale też nie czuła się super pewnie w tej sytuacji, bowiem "5 minut temu" byli na zupełnie innym etapie i rodzaju znajomości, który znali od lat. Olivia potrafiła zachowywać się przy swoim mężczyźnie, ale pewnie chwilę potrzebowała by przywyknąć, że stał się nim wieloletni przyjaciel. Nie musi więc na niego patrzeć w sposób jedynie serdeczny i dotykać go tylko platonicznie.
Niemniej jednak chciała czy nie, wzrok automatycznie powędrował do przyrodzenia Deverilla dostrzegając jego wzwód. O dziwo jednak nie zawstydziła się (przynajmniej kompletnie), gdy zdała sobie sprawę, że trwało to zbyt długo i została na tym przyłapana.
Brunetka uśmiechnęła się na jego komentarz, chwilowo jednak zajmując się wanną. Wolała jednak ułożyć się wygodnie w ciepłej wodzie, aniżeli tak stać godzinami na zimnej posadzce. Chwilę później już oboje byli w wannie i się całowali. Na całe szczęście miejsca mieli sporo, więc gdy tylko poczuła zachętę, ponownie zmieniła pozycję. Tym razem usiadła na nim okrakiem, oczywiście przodem do niego wracając na dłuższą chwilę do pocałunku. Dopiero wtedy, gdy istniało spore zapotrzebowanie na powietrze, musieli chwilowo to zakończyć, a Olivia oparła głowę na jego ramieniu.
- Dobrze mi przy tobie - mruknęła potwierdzając to, co było dość oczywiste. Pozwoliła sobie na dłuższą chwilę relaksu w jego ramionach, by dopiero po tym wrócić do intensywnych pocałunków. Liczyła jednak na to, że będą mieli na tyle samozaparcia, by na seks dotrzeć do łóżka.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 31 Maj 2022, 10:22

Marc czuł się bardzo zrelaksowany, bo woda skutecznie pozwoliła mu zapomnieć o wszystkich tych niesnaskach związanych ze zbyt wczesnym dobieraniem się do Olivii. Nic więc dziwnego, że mężczyzna ułożył się w wannie wygodnie i gdy tylko poczuł między swoimi nogami ukochaną, zachęcił ją do oparcia się na nim. W tym momencie nie musieli nawet rozmawiać, wystarczyła obecność, ciepło ich ciał oraz fakt, że mógł na nią w końcu patrzeć tym wzrokiem, którym chciał na nią patrzeć od dawna: pełnym pożądania. Cieszyło go też to, że mimo swojej bardziej konserwatywnej natury, Gale nie grała cnotki niewydymki i nie zawstydzała się po każdym bardziej intymnym kontakcie czy dwuznacznym komentarzu.
Długo nie musiał czekać na to, by brunetka spełniła jego oczekiwania i przekręciła się, by usiąść na nim okrakiem, a następnie wpić się w jego usta z niemniejszą intensywnością niż w parku. Jemu to bardzo odpowiadało, dlatego gdy tylko Olivia przyspieszała ruchy ustami i językiem, on robił to samo dotrzymując jej tym samym tempa. Dopiero gdy zabrakło im oddechu, musieli na moment przystopować, co wykorzystali na chwilę rozmowy.
- Mi przy tobie też - i w jego mniemaniu te słowa miały ogromne znaczenie, bo przecież mówimy tutaj o półbogu, który jeszcze jakiś czas temu zastanawiał się nad odejściem z obozu, gdyż nie mógł tu znaleźć swojego miejsca. Jak się okazało, problem tkwił w niekompletnej społeczności dla niego. Przybycie Gale zmieniło wszystko, począwszy od niego - stał się w końcu bardziej pokorny - skończywszy na tym, że zrezygnował z pomysłu odejścia.
Pogładził ją po karku, gdy wtuliła się w niego i uśmiechnął się pod nosem, czując się po prostu szczęśliwy.
- Nigdy nie zapomnę widoku ciebie dzisiaj. Wyglądałaś... cudownie - wydukał po chwili nieco zawstydzony swoim wyznaniem, co było dość dziwne, bo z reguły takie reakcje go nie dotykały. Zaraz po tym został szybko zajęty czym innym, bo Olivia znowu zaczęła go całować, na co on odpowiedział tym samym i teraz to on nawet dyktował tempo, które z minuty na minutę się zwiększało. Jego dłonie swobodnie błądziły po jej plecach, aż w końcu chwycił nimi jej pośladki i zachęcił do tego, by bardziej do niego przylgnęła. Tym samym jej kobiecość ocierała się o jego penisa, co tylko dodatkowo go nakręcało. Powstrzymywał się jednak od tego, by sugerować jej nabicie się na niego, w końcu mieli się nie spieszyć i Marc nie podejrzewał też, by ukochana swój pierwszy raz z nim chciała mieć akurat w wannie. Z drugiej strony, czy to byłoby coś złego?
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 02 Cze 2022, 21:37

Pocałunki z Marciem były bardzo przyjemne, z czego w jakimś stopniu zdawała sobie sprawę po tym, jak pocałował ją podczas zabawy w "prawda czy wyzwanie". Teraz jednak to był zupełnie inny poziom, bo żaden z nich nie musiał się hamować w tej pieszczocie. Całowali ile mieli sił, chęci i emocji w sobie. Nie musieli niczego kryć, nie musieli jedynie muskać, bo przecież to nie była tylko gra (pozorów też). To było teraz ich życie.
Uśmiechnęła się lekko, gdy odpowiedział tym samym. Oczywiście zdawała sobie z tego sprawę, ale i tak miło było coś takiego usłyszeć. Gale tak tego nie analizowała jak on, choć fakt faktem wkurzyła się na niego, gdy oznajmił jej krótko po jej dołączeniu, że chce opuścić obóz. Przecież ona nie chciała tu dołączać! Zrobiła to tylko i wyłącznie dla niego i jak widać opłacało się to im obojgu.
- Ty też wyglądałeś niczego sobie - mruknęła, bo Deverill cały w czerni to naprawdę świetny widok. Między innymi dlatego wróciła do pocałunków, bo myśl o tym, jak się prezentował, podnieciła ją. Nie przeszkadzało jej to, że to mężczyzna dyktuje tempo, tylko dostosowała się do niego pieszcząc go swoimi wargami i językiem. Kiedy chwycił ją za pośladki, zbliżyła się do niego jeszcze bardziej, przyciskając piersi do jego torsu, a znacznie niżej czując jego penisa, co znacznie podniosło jej ciśnienie. W tym dobrym sensie.
Seks w wannie nie był niczym złym, ale z drugiej strony mówimy tu o konserwatywnej i romantyczniej Olivii, więc i tak należało bić brawa, że nie wymaga miliona świeczek i płatków róż.
Kilka razy wyrwało jej się ciche westchnięcie, kiedy otarł się o nią mocniej, by w końcu zakończyć pocałunek. Głównie z potrzeby złapania oddechu, ale to była też dobra okazja, by coś do tego dodać.
- Może przejdziemy do sypialni? - zaproponowała i jeśli Marc się zgodził, wyszła ostrożnie z wanny i po pobieżnym wytarciu się poszła do sypialni (no chyba, że Deverill zrobił coś innego). Jeśli się nie zgodził, wróciła do całowania go w wannie.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pią 03 Cze 2022, 12:57

Nie trzeba było mu wiele do tego, by zapomnieć o frustracji i z powrotem odczuwać ogromną przyjemność z tego wieczoru, który przecież powinien zapamiętać na całe życie, w końcu jest dzień jego zejścia się z Olivią. Tak długo o tym myślał i marzył, że gdy w końcu się to stało, nie potrafił opanować swoich żądz (choć tu akurat ogromną rolę odegrała również Afrodyta i jej wpływy). Koniec końców jednak od kilkunastu minut był już w takim błogostanie, że nic nie spieprzy mu więcej nastroju, przynajmniej nie dzisiaj.
Ich pocałunki były pełne pasji i pożądania, czego efektem było zarówno jego podniecenie, jak i jej. Deverill czuł wilgoć innego rodzaju niż ta oferowana przez wodę dokładnie za każdym razem, kiedy główka jego przyrodzenia ocierała się o szparkę Olivii. Ponadto na wyobraźnię zadziałało też zmniejszenie dystansu między nimi oraz przyciśnięcie piersi Gale do jego torsu, bo to od razu dało mu wyczuć to, co zaobserwował kilka chwil wcześniej - sutki ukochanej sterczały i wręcz domagały się pieszczot!
Zaskoczony spojrzał na brunetkę, gdy ta zakończyła pocałunek niemal w tym samym momencie, gdy on już podjął decyzję o tym, że z pomocą siły swoich ramion uniesie ją i nabije na siebie, żeby przejść do głównej części zabawy. Zaraz jednak przechylił głowę w bok z małym uśmiechem i złożył w prawym kąciku jej ust pocałunek.
- Tam będzie nam wygodniej - potwierdził tylko, choć jemu to różnicy nie robiło. Był gotów już w tym momencie posiąść Olivię, ale z racji wydarzeń sprzed kilkunastu minut, nie chciał robić niczego wbrew niej. Skoro zasugerowała mu wyjście z wanny, to najwidoczniej sypialnia była dla niej bardziej komfortowym miejscem do uprawiania seksu. Nie miał zamiaru z tym walczyć, ani też prowokować niepotrzebnych scysji, bo kto wie, czy jego zaprzeczenie nie byłoby równoznaczne z kolejnym "wybuchem", podobnym do tego sprzed kilku chwil?
Wyszedł za nią z wanny, wytarł się ręcznikiem i od razu znów łapczywie zaczął dotykać ciała Gale, inicjując pocałunek. Droga do sypialni zatem trwała dużo dłużej, niż mogli się spodziewać, ale po kilku przystankach z pocałunkami i dotykaniem się w inymnych miejscach w końcu trafili do odpowiedniego pomieszczenia. Deverill odsunął się na moment od ukochanej i z podziwem spoglądał na jej ciało, nie ukrywając swojego zachwytu.
- Dobrze się zastanów, czy robimy to tutaj, bo ja już dłużej nie wytrzymam - rzucił rozbawiony, prezentując jej wprost swoje zdanie na temat tego, co zaraz będą robić. Chciał w nią wejść w końcu i uprawiać seks, który krąży mu po głowie od dobrej godziny niemal bez przerwy! - Mam zacząć od języka czy też już się niecierpliwisz? - przemawiało przez niego głównie podniecenie, więc nie dziwne, że stać go było na bardziej odważniejsze teksty. Zasugerował jej minetkę, choć w duchu miał nadzieję, że ukochana pominie ten etap i wybierze penetrację. Niemniej jednak jeśli wyraziła takie życzenie, to najpierw zamierzał zaspokoić ją ustami i zrobi to z pewnością najlepiej, jak tylko potrafi! Jeśli jednak chciała przejść do dania głównego, to jemu pozostało tylko dostosować się do wybranej przez nią pozycji i w zależności od decyzji Gale, albo położył się na łóżku i był pod nią, albo pochylił się i był na górze.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill

Mieszkanie 11 - Marc Deverill
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Marc Deverill
» Marc Deverill
» Mieszkanie 9 - Jin Kyoya
» Marc Deverill
» Marc Deverill



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: