Młodzi Japończycy od samego początku byli uczeni posługiwania się pałeczkami, gdyż zdaniem wielu ekspertów, działało to pozytywnie na ich dynamikę. Sam Jin dostrzegał wiele pozytywów tego typu narzędzi, ale nie oznaczało to, że był jakimś hejterem zachodniego sposobu spożywania posiłków. Był tu już na tyle długo, że przywykł do posługiwania się również sztućcami i w pewnych okolicznościach były one dużo wygodniejsze. Ot choćby przy różnego rodzaju mięsach, które zamiast być podawane w kawałkach, jak ma to miejsce w Japonii, tutaj podaje się całe i od tego jest nóż, by ukroić sobie jakąś część mieszczącą się w ustach. Spojrzał kątem oka na Carlę, po czym skinął głową, uśmiechając się promiennie. - Nie nie, tak z ciekawości tylko spytałem - wytłumaczył od razu, by Garrido nie miała wątpliwości, że nie domaga się od niej żadnego upominku czy "swojej części" ekwipunku z misji. On miał swoją broń i ona mu w zupełności wystarczyła. Co prawda gdyby miał okazję nabyć jakiś boski przedmiot, który mógłby mu coś ułatwić, to jak najbardziej byłby ku temu przychylny. Nie uważał jednak, że kolejne uzbrojenie zaklęte w biżuterii jest mu akurat potrzebne. - Zachowaj to, może kiedyś się przydać - skinął głową na koniec, by później wrócić do patrzenia się w telewizor. Zaśmiał się cicho, gdy blondynka postanowiła podjąć wyzwanie i obserwował ją, jednocześnie ciągle uważając na to, co dzieje się w filmie. Nie chciał jej dekoncentrować spojrzeniem, więc nie robił tego ostentacyjnie. Wszakże gdyby coś jej się wyślizgnęło z pomiędzy pałeczek, to tak czy siak to zauważy. Był pełen podziwu, gdy córka Afrodyty poradziła sobie z ostatnimi kawałkami. Miał nawet ochotę jej poklaskać, ale z lenistwa tego nie zrobił. Rozbawiło go jednak to, że od razu po odłożeniu napoju, nachyliła się, ewidentnie licząc przy tym na buziaka. I taki był od samego początku plan, ale w tejże chwili uległ on małej zmianie, bo sam Kyoya chciał trochę zabawić się jej kosztem i wyciąć jej mały numer. Uśmiechnął się zalotnie, by następnie nachylić się i powolnie zbliżać swoją twarz do tej jej. W ostatniej chwili jednak zamiast musnąć ją swoimi wargami, podstawił jej pod nos swój kawałek sashimi, który wydawało mu się, że najbardziej jej smakował. - Proszę bardzo, oto ona - wskazał spojrzeniem na pałeczki, między którymi znajdowało się sushi. Po chwili jednak zaśmiał się, widząc jej nieco skonsternowane spojrzenie. Chyba pierwszy raz córka Afrodyty nie dostała tego, czego chciała. Przynajmniej jeśli chodzi o jakieś pieszczoty. - Jest jeszcze inna nagroda... - rzucił dalej rozbawiony. - Ale to musisz się bardziej pochylić i wybrać czy policzek czy usta - mrugnął znów do niej, tym razem nie mając zamiaru z niej zadrwić w żaden sposób. Teraz od niej zależało, czy wolała dostać całusa w policzek czy w usta.
Co kultura, to inne zasady, a jakby nie było Azja pod wieloma względami różniła się mocno od jej Europy czy nawet Stanów. Niemniej było to bardziej interesujące, aniżeli negatywne w jakimkolwiek kontekście. W końcu to jakaś nowa umiejętność dla niej, co nie? Choć podejrzewała, że sztućce mimo wszystko łatwiej opanować aniżeli pałeczki. Może były bardziej prymitywne, ale działały, prawda? - jak tam chcesz, okazja może się nie powtórzyć - rzuciła rozbawiona, bo jednak nie każdemu taką hojność by okazała, gdyby ktoś inny był z nią na misji. Powinien to doceniać, póki miał okazję, bo kto wie czy nie zmieni zdania za kilka minut? - Też tak sądzę - w końcu boska broń to boska broń i skoro nie miała problemu, by ją aktywować w Nowym Orleanie, to zawsze może być ona punktem zaskoczenia w czasie walki. W końcu nikt się raczej nie spodziewa, że ktoś, kto na twoich oczach wydobył boską broń zrobi to jeszcze raz i możliwe, że jeszcze. Nie traktowała wyzwania całkowicie serio, ale trochę chciała mu zaimponować, jakby faktycznie było czym. Traktowała to jednak jako pewną zabawę, która miała być jedynie pretekstem do czegoś zupełnie innego. Jak ta nagroda na przykład. Poświęciła jednak ostatnim kawałkom uwagę nie mniejszą jak pozostałym i dzięki temu jej się tym razem wszystko udało. A mimo tylko gry, była z siebie zadowolona, w końcu jak kiedyś próbowała, jak sprawnie jej to nie poszło. Widząc jak się powoli zbliża, uśmiechnęła się jedynie lekko zachęcając go do tego, by się nie zatrzymywał i nie wycofał. Była właściwie już przygotowana na to, że poczuje jego wargi, dlatego też zdziwiła się, gdy tego nie poczuła sekundę później. Jego słowa skonsternowały ją jeszcze bardziej, by potem pójść spojrzeniem do miejsca, które wskazywał. Przekrzywiła nieco głowę, by patrzeć na niego nieco rozbawiona i zmieszana jednocześnie. Nie spodziewała się po nim takiego zachowania, udało mu się ją ograć! Uniosła lekko brew chwilę mu się przyglądając na jego kolejne słowa, wszak teraz nie była pewna czy to nie kolejny numer. Z małym rozbawieniem zaryzykowała i pochyliła się nadstawiając swoje usta. Co tam jej po policzku, tam ją może wielu innych pocałować, a Jin miał aktualnie jako jedyny szansę cmoknąć ją w miejsce tuż obok. Uśmiechnęła się lekko, gdy poczuła jego usta, jednak nie pozwoliła mu się odsunąć łapiąc jego wargi swoimi i nieco wydłużając to cmoknięcie. Odsunęła się po chwili zadowolona, by rozłożyć się obok nieco i w końcu w pełni skupić się na wybranym przez mężczyznę filmie. A ten zapowiadał się naprawdę katastrofą - to znaczy sama historia, która zapowiadała się od początku niezłą kaszaną dla braci McDonald's .
Kyoya wzruszył tylko ramionami, nie biorąc na poważnie tego, co powiedziała blondynka. Zapewne gdyby poprosił ją w odpowiednim momencie, to nawet mimo upływu czasu dziewczyna wręczyłaby mu jakąś pamiątkę z misji. Mogła grać wredną zołzę czasami, ale Jin już zdążył ją trochę poznać i biorąc pod uwagę, jak Hiszpanka zachowywała się w jego towarzystwie, nie miał wątpliwości ani co do jej szczodrości, ani co do jej chęci wręczania mu czegokolwiek. Najwidoczniej miał u niej jakieś chody. Zaskoczyło go jednak to, że Garrido dała się nabrać na tą jego propozycję. Córka Afrodyty zapewne nie była przyzwyczajona do takich zagrywek i jeśli już, to było to stosowane wyłącznie w drugą stronę. Tymczasem Japończyk korzystając z tego, że Carla nie używa na nim ani czaromowy ani amokinezy, mógł oprzeć się jej urokowi i nawet pozwolił sobie na tego typu żarcik. Nie żeby sprawiło mu to jakąś dziką satysfakcję, ale trochę rozbawił go fakt takiego ogrania jej. Jednakowoż będąc dobrym facetem, nie zamierzał długo z nią pogrywać i gdy tylko nachyliła się, uwypuklając swoje wargi, Kyoya przylgnął do nich swoimi i delikatnie ją pocałował. Taki przynajmniej był plan do momentu, w którym Garrido nie przejęła inicjatywy i nie przeciągnęła pocałunku. Japończyk szybko poczuł przypływ gorąca i prawie nawet zaryzykował wepchnięcie swojego języka do jej ust, przed czym ostatecznie się powstrzymał. Ale było ku temu blisko. Nie mogąc jednak się opanować, zanim blondynka się odsunęła, Kyoya "wynagrodził" ją jeszcze krótkim cmoknięciem w policzek, które nie było typowe dla znajomych. Było w tym dużo więcej pożądania. Swoje spojrzenie przeniósł na telewizor, w którym cały czas leciał film. Na szczęście dla jego pojęcia fabuły, nie zgubił wątku i szybko resztę sobie dopowiedział, zestawiając ze sobą kilka scen i faktów. Postanowił jednak po chwili odezwać się w stronę Carli, która na pewno nie wiedziała tego, że od kilku chwil króluje w jego myślach, zwłaszcza z tą całą pocałunkową scenerią. - To było... bardzo przyjemne - rzucił szybko, co świadczyło o jego niepewności. - Już wiem jak Elisa usidliła Giotto - zaśmiał się nieco głośniej, rzucając śmiałą tezą. Co prawda było to bardziej na rozluźnienie atmosfery i by rozbawić w jakiś sposób Garrido, ale z drugiej strony, jakby się nad tym zastanowić, to może właśnie przyjemność z takich aktów i pieszczot pozwalała zdobywać nawet takich samców alfa jak Giotto? Jin do nich nie należał, ale skoro jemu sprawiało to przyjemność, to dlaczego takiemu Nero nie miałoby? - Ale, że zdecydowali się na wesele w obozie, to trochę jestem w szoku - zaczął temat. - Wybierasz się na nie? - spytał z ciekawości, bo sam nie wiedział, czy się na nim zjawi.
Dokładnie tak! To ona sobie żartowała z innych, a nie oni z niej. No, przynajmniej w takim kontekście, bo to, jakoby rozkładała nogi przed każdym słyszała wielokrotnie. To dość zabawne biorąc pod uwagę, że ze względu na jej urodę, to znaczna część obozowiczów bez problemu i nawet większego flirtu rozłożyłaby właśnie nogi przed nią. Niezależnie od płci. No ale jak mawiają samcy alfa "nie dała dupy szmata" i wszystko jasne. Wracając, tak, nie spodziewała się z jego strony takiego żarciku toteż ją zaskoczył. Ona również potrafiła postawić na swoim, dlatego też przedłużyła ten delikatny pocałunek, a wręcz... czuły? W końcu czy tym nie był każdy delikatny pocałunek? Uśmiechnęła się kącikiem ust, gdy poczuła na policzku cmoknięcie, gdy powoli się już odsuwała. Miło, nawet bardzo. Tym bardziej, że nie było to typowe muśnięcie dla znajomych, a gdy tylko spojrzała w jego oczy, tylko się w tym upewniła. Chwilę później jednak już leżała i skupiała na opowiadanej w telewizji historii. Dość łatwo było się zorientować już na samym początku do czego to doprowadzi, więc fakt niezbyt dobrego skupiania się podczas jedzenia w niczym jej nie przeszkodził. Czy nawet w rozmawianiu, bo chyba zaznaczał na początku, że nie ma nic przeciwko. Prawda? Zerknęła na niego z małym, typowym dla siebie uśmiechem, by na następne słowa się zaśmiać. Z pewnością była w tym jakaś prawda, bo to, że ją lubił nie budziło wątpliwości, skoro się przyjaźnili. Musiał jednak jakoś zrozumieć, że chce więcej. Kto wie? Może Elisa zwyczajnie go pocałowała i gość zrozumiał, że całuje znacznie lepiej od tej... Jak tam jej było? Alvy. - Wszystko jest możliwe, że tak to się zaczęło - odpowiedziała wciąż rozbawiona przekręcając się nieco na bok w jego kierunku. To spowodowało, że luźny sweterek z jednego ramienia opadł dość mocno i ukazywał kawałek koronkowej miseczki biustonosza. Ona nie zrobiła tego specjalnie i nawet się nie zorientowana, że coś takiego zaszło. - Siła charakteru Elisy, słyszałam, że z Włoszkami się nie zadziera. A wyobrażasz sobie Włoszkę ze skalpelem w ręku? - zażartowała, choć fakt faktem było to dla niej pewne zdziwienie. Nie wątpiła jednak w to, że to potrzeba pani Nero za to odpowiadała, a nie Giotto. - Tak, z tobą - spojrzała na niego zdziwiona, jakby od dawna o tym wiedział, a później uśmiechnęła się słodko. - Oczywiście o ile masz ochotę - dodała po chwili bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
Jin nie zamierzał nawet ukrywać, że pocałunek z Carlą go nie satysfakcjonował. Dziewczyna już dawno dostrzegła, że podoba mu się i sprytnie to wykorzystywała. Z drugiej strony nikogo przecież nie krzywdzili taką zabawą, a i sobie sprawiali tym dużą przyjemność, dlatego też Kyoya nie widział w tym nic niewłaściwego. Poza tym, ile można było opierać się takiej dziewczynie, która w dodatku oferuje sobą dużo więcej, niż wszyscy mówią? Japończyk był pod wrażeniem tego, jaka Carla jest na co dzień i teraz nawet trudno byłoby mu w ogóle myśleć o niej tak, jak myśli o niej obozowa większość. Chyba tylko tęgie umysły w stylu Corvusa, Elisy czy Hrafny były w stanie dostrzec tę różnicę. Leżąc z Garrido skupiał się tylko trochę na filmie, byleby nie zgubić wątku. Bardziej interesowała go sama rozmowa, która obrała ciekawy kierunek. Choć z drugiej strony ciężko było mu się skupić na czymkolwiek w momencie przekręcenia się na bok przez blondynkę, gdyż ściągnięty nieco sweter odsłonił kawałek koronki jej biustonosza. Jak na zawołanie przywołał z pamięci dzień, w którym Carla brała z nim kąpiel i pokazała mu nie tylko swoje piersi, ale również i dużo dużo więcej. Takich widoków się nie zapominało. - Włoszkę ze skarpetą w ręku... - powtórzył po niej, choć trochę nieudolnie, bo przez te zamyślenie pomylił słowo "skapel" ze "skarpetą" i wyszło dość zabawnie, czego on sam nawet nie skumał. Kolejna jej odpowiedź już jednak wybudziła go z tego letargu i na moment mógł się skupić na czym innym, niż fantazjowanie o cyckach Carli. - Ja tu zaczynam podchody, żeby cię zaprosić, a ty ni z gruchy ni z pietruchy zgadzasz się, choć jeszcze nie spytałem wprost - zaśmiał się cicho, bo było to nader urocze i przede wszystkim pożądane przez niego. Spoglądał jej w oczy przez chwilę, jednocześnie posyłając jej miły uśmiech, który chyba tylko potwierdził, że wybiorą się na imprezę razem. - Ostatnio dużo czasu spędzamy razem - zauważył. - Bardzo lubię twoje towarzystwo - dodał, by Garrido nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że Kyoya naprawdę chce z nią iść na te wesele i że wcale nie przeszkadza mu taka częstotliwość tych spotkań. - Wesele to poważna sprawa, musimy dobrze wyglądać razem - zaśmiał się cicho, bo tutaj już sobie żartował. Znaczy świetnie by było, gdyby dopasowali do siebie stroje i wyglądali jak spójna kompozycja wieczorowa, ale nic się nie stanie, jak nie będą tak dobrze dobrani jak choćby państwo młodzi.
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Nie 10 Sty 2021, 20:23
Garrido już dawno by się z nim przespała, ale cały czas wstrzymywała się czując, że ta relacja jest inna i warto rozwijać ją psychicznie, nim przejdzie się do fizyczności. Nie zmienia to faktu jednak, że miała ochotę na Japończyka od dawna i tylko fakt, że przy manipulacji innymi nauczyła się trzymać na wodzy swoje pragnienia, jej w tym pomagał. W innej sytuacji by poległa prawdopodobnie już pierwszego ich wspólnego wieczora. Dzielnie się trzymała w sumie i była trochę z siebie dumna. Może dla innych to norma, ale dla niej córki Afrodyty, które ociekały swoją seksualnością i siłą rzeczy wiele relacji zaczynały od tej strony, to było coś. Ona również była zainteresowana dużo bardziej samym mężczyzną, choć utrzymywała pozory i zerkała co jakiś czas w kierunku telewizora. Tam było właśnie teraz, dlatego też nie dostrzegła jego spojrzenia w kierunku widocznego biustonosza. Z drugiej strony, nawet gdyby widziała, to nie poprawiłaby sweterka, taka przecież nie była. Odpowiedziała mu więc wpatrzona w ekran, dopiero jego słowa sprawiły, że spojrzała na niego zdziwiona, by się po chwili głośno zaśmiać. - Tak Jin, Elisa operacje robi skarpetą - dodała rozbawiona nie mając pretensji, że na moment odpłynął i tylko część jej wypowiedzi przyswoił. Co nie znaczy, że nie mogła się pośmiać, bo jednak brzmiało to zabawnie. Uśmiechnęła się rozbawiona, by zaraz pogłaskać go kciukiem po policzku przez chwilę. To było urocze co powiedział i jednocześnie zabawne, bo tych podchodów nie dostrzegała niestety dla niego. - Widzisz, bo ja wiedziałam, że spytasz - dodała pewna siebie, choć trochę żartowała, bo takiej pewności przecież nie miała. Garrido jednak była pewna siebie, więc takie teksty do niej pasowały jak ulał. jakby jego słowa to było za mało, dostrzegła w jego spojrzeniu to, że faktycznie wybiorą się razem. Uśmiechnęła się zadowolona, bo przecież tego właśnie chciała i dostała. - Świetnie się przy tobie czuję - odpowiedziała na swój sposób potwierdzając, że czuje dokładnie to samo, co on. Czy coś z tego więcej będzie? Nie była pewna, ale co by nie wyszło z tego i tak dobrze się bawiła przecież. - To prawda - odparła mówiąc całkiem serio, choć zdawała sobie sprawę, że on nie do końca. - Ja stawiam na czerwień, a podejrzewam, że wolisz klasykę i nie wyskoczysz w różowym czy zielonym garniturze - uśmiechnęła się rozbawiona, stawiając, że mężczyzna zdecyduje się na czarny garnitur tudzież smoking. Zamilkła po tym skupiając się na nowo na fabule filmu, która była już znacznie dalej. Nieciężko jednak było się zorientować co się tam wydarzyło. Wystarczyło kilka chwil. Długo to jednak nie trwało, bo już po chwili przekręciła się na brzuch leżąc tuż przy Jinie. Podpierała się na łokciach, więc niejako nieco nad nim wisiała. - Lubisz czerwień? - spytała z małym uśmiechem, bo przecież warto znać preferencje swojego partnera. A to, że przy okazji uśmiechała się zmysłowo i nieco prowokująco? To była Carla.
Kyoya miał zarazem szczęście i nieszczęście, że Carla nie zamierzała póki co go zerżnąć, bo zależało jej bardziej na relacji, niż na samym seksualnym akcie. Z perspektywy gapiów mogło to wyglądać trochę żałośnie, a sam Jin mógł wyjść na frajera, który nie potrafi spowodować, że córka Afrodyty (które przecież są takie łatwe) rozłoży przed nim nogi. On jednak postrzegał to jako coś wyjątkowego i prawdę powiedziawszy, czuł się bardzo podobnie do Garrido. Z jednej strony chciał przyspieszyć, z drugiej jednak dmuchał na zimne i chciał, by to trwało możliwie jak najdłużej, bo chyba nigdy nie zadurzył się w żadnej dziewczynie do tego stopnia. Wcześniej czuł jakiś tam pociąg do innych, choćby do takiej Sylvii, z którą przecież dobrze się dogaduje, ale ogień szybko gasł, gdy tylko na horyzoncie zainteresowań jego sympatii pojawiał się ktoś inny. A prawda była taka, że ani Kyoya nie dał żadnych znaków Garcii, że jest nią zainteresowany, ani też ona nie zrobiła tego samego. Co innego w stosunku do Corvusa, którego dziewczyna chyba chciała mieć za wszelką cenę i nawet przytemperowała sama siebie, byleby tylko mieć większe szanse. Ostatecznie cały ten proces doprowadził do tego, że zamiast zainteresowania dziewczyn z otoczenia, zainteresowała się nim Carla Garrido. Jego zdaniem, najpiękniejsza półbogini w obozie. Niestety nawet takie kobiety jak wspomniana Sylvia, Elisa czy Viviana nie miały podjazdu do Hiszpanki. No ale, to już nie był jego problem, tylko tych uroczych panien, prawda? Carla kusiła go niesamowicie i fakt, że potrafił skupić się wyłącznie na jej odsłoniętym ramieniu oraz staniku dobitnie o tym świadczył. Musiał jednak się trochę ogarnąć, by nie wyjść na typowego erotomana, który myśli tylko o jednym. Znaczy, trochę tak było, bo ilekroć była w jego pobliżu, to przypominały mu się różne sytuacje, jak chociażby wspólna kąpiel czy pocałunki. Ale póki co sobie zaprzeczał, że przecież nie myśli o niej tak często! Uniósł lekko brew rozbawiony. - Tak uważasz? - zaśmiał się cicho, bo co tu dużo mówić, córka Afrodyty miała rację. To było do przewidzenia, że Jin o to zapyta, aczkolwiek nawet jeśli było to aż tak spodziewane, to i tak było miło usłyszeć twierdzącą odpowiedź. Albo coś w tym stylu w każdym razie. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy Carla potwierdziła, że i ona czuje się doskonale w jego towarzystwie. Słuchał jej jednak z coraz mniejszą uwagą, gdyż jak zwykle spoglądał na jej odsłonięte ramię. Ależ ona go kusiła! - Spokojnie, nie mam zamiaru przebierać się za klauna - może i miał trochę klasyczne podejście w kwestii doboru garnituru, ale to chyba dobrze o nim świadczyło? Był odważny, ale na eksperymenty w stylu oczojebnych marynarek czy spodni nie miał jaj. Z resztą, kłóciło się to z jego poczuciem stylu. Widząc jej zmysłowy i prowokujący uśmiech, jego lewy kącik i brew uniosły się lekko. - Lubię - odparł nieco kuszącym tonem, wyobrażając sobie rzecz jasna Carlę w jakiejś obcisłej czerwonej sukni z dużym dekoltem, opiętą na jej pośladkach z dołączeniem jakiejś czerwonej szminki i tego samego koloru paznokci. Jako typową femme fatale, która jednym skinieniem może mieć wszystkich mężczyzn wokół. Szybko jednak przeszedł do czegoś jeszcze innego, do wizji Garrido w czerwonej, najlepiej koronkowej bieliźnie. Ewentualnie czarnej, dla kontrastu. - Bardzo lubię - rzekł niemal jak zahipnotyzowany, zapominając już w całości o filmie. Ten obraz Carli tak pobudził jego zmysły, że nie był w stanie powstrzymać nawet mocniejszego bicia serca. - Na pewno zrobisz na mnie wrażenie - uśmiechnął się lekko, gdy już udało mu się ogarnąć z tego chwilowego letargu. Ale po co to było, skoro zaraz znowu spojrzał na jej biustonosz i myślał sobie o fiu bździu?
Prawda była taka, że inni mogli co najwyżej sobie gdybać i pewnie w jakiejś części po cichu zazdrościć Jinowi położenia. W końcu na czole nie mieli wypisane czy ze sobą sypiają, chyba że mężczyzna odpowiadał szczerze na zadawane mu wprost pytania. Carla za to przypuszczała, że są kobiety, które zazdroszczą jej samej, bo Kyoya może nie był typowym przystojniakiem i lowelasem, to jednak był na jej oko bardzo przystojny i do tego inteligentny. Takim połączeniem rozsądne laski nie gardzą, więc i na nią pewnie padały z tego względu złośliwe spojrzenia i kąśliwe uwagi. Hiszpanka po latach bycia ocenianą po pozorach nauczyła się mieć to gdzieś albo nawet bawić się innymi i ich płytką opinią o niej. Dwie pierwsze raczej nie przejmowały się tym, że ktoś może być atrakcyjniejszy, bo były kochane. A ostatnia, cóż... Ona chyba nie przejmowała się niczym, więc nie przypuszczała, by uroda Carli czy innej córki Afrodyty spędzała jej sen z powiek. A jeśli Japończyk miał o niej takie zdanie to blondynce pozostawało się tylko cieszyć. - No jasne - odparła pewna siebie, by zaraz się zaśmiać, by ten przekaz nieco złagodzić, bo przecież nie była typowym narcyzem. Znała swoją wartość i nie da sobie wmówić, że jest ona mniejsza, ale też była "człowiekiem". Jej pewność siebie wynikała z tej wartości i charakteru, ale to nie oznaczało, że myślała, że może mieć wszystko i wszystkich. W końcu wyłapała uciekający wzrok Jina i dodała sobie dwa do dwóch. Nie musiała używać swoich mocy, by widzieć, że najchętniej to by ją przeleciał tu i teraz, na co ona by nie oponowała, gdyby jakimś cudem do tego etapu przeszli. Niemniej ze swojej strony umiała się powstrzymać, by nie wyjść z inicjatywą, także wszystko w rękach mężczyzny, jeśli naprawdę chciał tego teraz. Dzisiaj. Choć jego stan mógłby sprawić, że to nie byłoby dla niego tak wspaniałe doznanie, jakie by mogło, gdyby nie odczuwał bólu. - Wiem, masz za dobry styl na to - uśmiechnęła się lekko, bo widziała go już w kilkunastu różnych wydaniach i poza szpitalną koszulą zawsze prezentował się bardzo dobrze. A chwilę później to już leżała znacznie bliżej, ale na brzuchu, kokietując go jak to miała w zwyczaju. Uśmiechnęła się szerzej, gdy potwierdził, że lubi ten kolor (zresztą, który mężczyzna ni lubi czerwieni na kobiecie?) powoli kiwając głową chowając wargi zaciskając je lekko ze sobą, by po chwili lekko je wydymając w typowym dla siebie geście. Słysząc jednak jak po chwili dopowiada słowo "bardzo", jednak w zupełnie innym tonie, przekręciła lekko głowę na bok ciekawa, o czym pomyślał. A że widziała jak na nią patrzy, pomyślała o rzeczach erotycznych, na co w odpowiedzi na jej twarzy pojawił się szerszy uśmiech z błyskiem w oku. - Na to liczę - odparła szczerze zerkając na moment w ekran telewizora. Gdy wróciła do niego spojrzeniem i dostrzegła, że znowu gapi się na jej kawałek stanika, uśmiechnęła się lekko i nachyliła nad jego uchem. - Pozwól, że ci ułatwię - mruknęła, by usiąść na moment tylko po to, by ściągnąć z siebie luźny sweterek, który odłożyła na bok łóżka. Po chwili leżała ponownie na boku tuż obok niego. - Lepiej? - spytała nieco rozbawiona, choć nie chciała go wprowadzać w zakłopotanie. Była przyzwyczajona do tego, że mężczyźni (i nie tylko) co chwilę patrzyli na jej ciało.
Jin miał specyficzną urodę, jak to Azjaci, którzy na Zachodzie byli coraz bardziej pożądani przez płcie przeciwne. On jednak, można by rzec, że miał bardzo zamerykanizowaną urodę, nawet jak na przedstawiciela Japonii, bo był dość charakterystycznym człekiem. Był duży (1,88 metra wzrostu to coś rzadko spotykanego w Kraju Kwitnącej Wiśni), jego oczy nie były "aż tak skośne", jak w przypadku pozostałych Azjatów, co mogło wydawać się nieco dziwne, ale było to prawdą. W dodatku operował angielskim perfekcyjnie i to w tej formie amerykańskiej, dzięki czemu niektórzy mogli go brać za rodowitego Amerykanina. Nigdy nie sądził jednak, że Latynoski czy Hiszpanki się nim zainteresują, bo one preferowały raczej inny typ urody. Punkt dla niego. Uśmiechnął się lekko, słysząc kolejny komplement z jej strony, które nie onieśmielały go już tak często jak wcześniej. Przywykł do tego flirciarskiego sposobu rozmowy Garrido i podobało mu się to tym bardziej, że jeśli już poruszała jakieś kwestie dotyczące jego wyglądu, to nigdy go nie krytykowała. Nie żeby na to odporny nie był, ale jednak miło było słyszeć co jakiś czas, że jej się podoba, że jest przystojny, umięśniony, inteligentny czy że chociażby ma za dobry styl na przebieranie się za klauna. Rozmowa szła jak zwykle w dobrym kierunku, bo oboje czuli się dobrze nie tylko z samym flirtem, ale również w swoim towarzystwie, co wiele rzeczy ułatwiało. Kyoya nie spodziewał się jednak, że Carla zaraz zrobi to, co zrobi. Uniosła się na moment, by zrzucić z siebie sweter i odłożyć go na bok. Japończyk skorzystał rzecz jasna z tej okazji i bezwstydnie gapił się na jej piersi, które wydawały się wręcz wylewać ze stanika. To było dość zaskakujące, że przy takich warunkach fizycznych miała takie ciało. Zwłaszcza piersi, które wydawały się wręcz nienaturalnie duże do reszty ciała. Jak widać, odziedziczyła po Afrodycie wszystko co najlepsze, począwszy od pięknej twarzy, skończywszy na boskim ciele. Leżał przez moment jak wryty, nie mogąc napatrzeć się na ten cudowny widok. Był facetem, w dodatku był w obecności dziewczyny, która bardzo go pociągała. Ponadto, była to córka Afrodyty, więc wszystkie odczucia potęgowały się, stąd też ta długa cisza. - Lepiej... - rzekł nieco niepewnie, ale nie wynikało to z jego wstydliwości, a raczej z tego, że poczuł się trochę głupio, gdy aż tyle zajęło mu wydukanie tego jednego słowa. Nie chciał być przecież postrzegany jako facet, który chce jak najszybciej zerżnąć Carlę i interesuje go w zasadzie tylko to. Co prawda nie spodziewał się, że dziewczyna może go o to podejrzewać po takim czasie, wszakże dał się poznać jako przyzwoity człowiek, ale takie sytuacje mogły prowadzić do zmiany myślenia. O ile oczywiście Garrido nie wymagała właśnie takiej reakcji, a sądząc po jej rozbawieniu, znowu dał się złapać w jej quasierotyczną pułapkę. - O czym jest ten film? - zbagatelizował sprawę, sprowadzając całą rozmowę do żartu, ale musiał przyznać, że teraz nie był w stanie w ogóle się skupić na McImperium. Wszystko przez to, że leżała na boku i nieco uciskała swoje piersi w tej pozycji, które jeszcze bardziej się uwydatniały. I oczywiście już chwilę później jego myśli wróciły do widoku nagiej Carli sprzed kilku tygodni, kiedy to brali wspólnie kąpiel. Gładził ją obejmującą ręką po plecach, pozwalając sobie schodzić coraz niżej i niżej, ale gdy dotarł do dołu jej bielizny, ostrożnie zatrzymał się, gładząc ją dłonią po lędźwiach i pieszczotliwie ją drapiąc co jakiś czas. - Trochę gorąco tutaj - rzucił nagle, wymuszając na córce Afrodyty podniesienie się, po czym ściągnął z siebie koszulkę, o dziwo nie mając żadnych trudności. Najwidoczniej jej wpływ działał nie tylko na jego odczucia miłosnopodobne, ale również na te zdrowotne. Znów ostrożnie się położył i objął Carlę, z przyjemnością czując, jak ich skóra się o siebie dotyka.
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Nie 31 Sty 2021, 01:38
Dla Hiszpanki towarzystwo Jina było czymś naprawdę niespotykanym i niesamowitym, o czym przekonała się przy ich pierwszym spotkaniu w jego mieszkaniu. Do tej pory nie znała mężczyzny, który obok jej ciała przeszedłby obojętnie. Może inaczej, bo widziała pożądliwe spojrzenia bruneta momentami. Nie znała takiego, który nie próbowałby uprawiać z nią seksu. A Kyoya właśnie tego nie robił skupiając się na rozmowie, której jej nagie ciało jedynie dodawało atrakcji, a nie było jedynym punktem zainteresowania. Dlatego też nie przejmowała się tym kompletnie, ani negatywnie nie odbierała jego dzisiejszego zerkania na jej stanik. Ona była atrakcyjną kobietą, on heteroseksualnym mężczyzną w sile wieku, to całkiem normalne. - No to super - mruknęła rozbawiona, gdy wreszcie odpowiedział na jej pytanie. Nie była pewna czy opóźnienie wynikało z zawstydzenia, wyłączenia się czy zdziwienia, ale w sumie miała to gdzieś. Teraz mógł sobie patrzeć ile chciał, jak widać nie miała nic przeciwko, o ile będzie kontaktował w rozmowie z nią. Zaśmiała się na jego pytanie nie spodziewając się, że trochę sam z siebie będzie potrafił zażartować. Niemniej punkt dla niego. Spojrzała jednak na ekran mrużąc nawet przy tym oczy jakby się bardzo skupiała, by po chwili przenieść spojrzenie na jego twarz, na którą patrzyła przez kilka sekund, nim się odezwała. - Jakie było pytanie? - zażartowała chcąc mu tym samym pokazać, że ona też bardziej skupia się na nim, niż na tym, co leci w tle. Właśnie, tło to całkiem dobre słowo, by określić to czym był dla niej ten film. Nie żeby był nudny, ale... przy Jinie był zdecydowanie nudny. Skupiła się jednak na moment na filmie, gdy tak sobie leżeli, a ona było miło drapana. Położyła się przy nim jednak bardzo ostrożnie nie chcąc w żaden sposób sprawić mu bólu. I trwało to zaledwie chwilę, bo z zaskoczeniem małym podniosła się, gdy i on ściągał z siebie górną warstwę ubrania. Miała nawet zaoferować pomoc, ale sprawnie sobie z tym poradził, więc wróciła do leżenia przy jego boku. Prawda była taka, że blondynka nie miałaby najmniejszego problemu w pozbyciu się swoich spodni, a nawet bielizny, ale starała się nie kusić ich bardziej, bo mogli w końcu pęknąć. Nie byłoby to złe same w sobie, ale wolała, by Jin nie wiązał seksu z nią z bólem, który z pewnością by też odczuwał. - Dużo przyjemniej - mruknęła zadowolona w zamian uśmiechając się lekko pod nosem i delikatnie gładząc go po mięśniach brzucha. Omijała rzecz jasna ranę i żebra owinięte opatrunkiem, nie chcąc zrobić mu przypadkowo krzywdy. Po dłuższej chwili patrzenia na film, ale zerowego skupienia na nim, zadarła lekko głowę, by spojrzeć mu w oczy z małym uśmiechem. - O czym myślisz? - spytała prawdopodobnie wyrywając go z zamyślenia właśnie. A tak przynajmniej jej się wydawało, bo tak właśnie wyglądał.
Podobała mu się ta bezpośredniość Carli, która wynikała w dużej mierze z jej wyzwolenia, jeśli chodziło o aspekty seksualne. Można było patrzeć na to stereotypowo, gdyż w Japonii seks był tematem tabu i nie rozmawiało się na ten temat zbyt wiele nawet w gronie najbliższych czy przyjaciół, a jednocześnie mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni mieli ogromny problem z pornografią, z której de facto uczyli się swojej seksualności. Można więc wysnuć stwierdzenie, że takie afiszowanie się ze swoimi atutami i seksualizacja poczynań działała jak woda na młyn, bo Jin również w tej grze brał udział. Dokładnie tak, jak inni jego rodacy, którzy aż tak obeznani w seksie nie byli. Zaśmiał się cicho, słysząc jej żart, bo to było dość miłe z jej strony, że zamiast się z niego nabijać, podchwyciła temat i też okazała mu na tyle duże zainteresowanie, że zapomniała o tym, co się dzieje wokół. Od razu po tym pogładził ją po plecach, ale tym razem z dużo większą delikatnością niż wcześniej, bo naprawdę go kupiła tym zabawnym gestem. Pomysł z pozbyciem się koszulki był spontaniczny, ale jak najbardziej wskazany, skoro ona też ułatwiła mu widoki. On co prawda aż tak nie miał czym się chwalić, bo przecież kobiety nie obczajały tak półnagich mężczyzn, tak jak mężczyźni obczajali półnagie kobiety, ale na pewno miała też z tego jakąś przyjemność. Poza tym, przytulanie się skóra w skórę nie tylko było dużo przyjemniejsze, ale i zdrowsze. Produkcja endorfin na pewno nie przeszkodzi mu w szybszym powrocie do zdrowia. Dotyk Garrido podobał mu się jeszcze bardziej i pomimo tego, że dziewczyna była bardzo ostrożna, a co za tym idzie - nazbyt delikatna, to czuł się fantastycznie, zapominając całkowicie o tym, że został ranny podczas misji. - Możesz mnie dotykać gdzie chcesz, nie krępuj się - odezwał się w przyjaznym tonie, nie zdając sobie sprawy, że ta wypowiedź mogłaby też mieć jakiś kontekst seksualny. On myślał po prostu o zwykłych pieszczotach i zachęceniu córki Afrodyty do śmielszych ruchów. Nie zczaił jednak, że mogła to zrozumieć dwojako. Sam kontynuował gładzenie ją po plecach, pozwalając sobie coraz śmielej zahaczać o jej lędźwie, co z kolei wiązało się z nieznacznym wkładaniem palców pod jej bieliznę. W tym czasie zamyślił się też, ale tym razem o dziwo zainteresował się samym filmem. Dopiero jej pytanie pozwoliło mu wrócić na ziemię. - Zastanawiam się nad tym prawem franczyzowym z kraju, ale to takie tam pierdoły - zaśmiał się cicho. - Swoją drogą, mam ochotę na kąpiel. Przyłączysz się? - zasugerował przyjaźnie, poruszając jednocześnie bardzo wymownie brwiami, co miało świadczyć rzecz jasna o tym, że nie tylko o wspólne spędzanie czasu tutaj chodzi. Chodziło głównie o to, by robić to nago, z tym dziwnym napięciem seksualnym, które jeszcze kilka tygodni temu go onieśmielało, a teraz bardzo nakręca. - Oczywiście po seansie - sprostował, żeby nie myślała, że Jin myśli wyłącznie o jej nagich piersiach i kobiecości. Nie musi wiedzieć, że akurat teraz właśnie o tym myśli.
Uśmiechnęła się ciepło, gdy się zaśmiał na jej żart, bo Hiszpanka mogła się często sobie żartować z innych i tak dalej, ale nie była zazwyczaj mocno złośliwa. Taka była, gdy chciała dać komuś nauczkę, ale na co dzień, raczej należała z tych, co śmiali się z czyichś żartów, aniżeli sama je opowiadała. Zdarzało jej się jednak być zabawną przypadkiem, tak jak teraz właśnie. To pogłaskanie po plecach znacznie delikatniejsze było bardzo przyjemne, co pewnie jej wyraz twarzy odzwierciedlał. Może to nie działało w dwie strony tak samo, ale blondynka lubiła popatrzeć na dobrze zbudowane, męskie ciała, do których Jin z pewnością się zaliczał. Pomijając jednak ten aspekt, ocieranie się bezpośrednio ciałem było znacznie przyjemniejsze, niż czucie się przez koszulkę czy podwójny materiał, jeśli oboje byli ubrani. Sytuacja była zdecydowanie lepsza, niż kilka chwil temu. Na jego słowa uniosła tylko zaintrygowana jedną brew zerkając na niego. Dla niej kontekst był całkiem oczywisty i teraz Carla miała pewien dylemat. W końcu jak już wiadomo, jednocześnie chciała go przelecieć i nie chciała. Kiedy jednak zignoruje tak bezpośrednią sugestię, Kyoya może dojść do wniosków, że Garrido nie ma ochoty uprawiać z nim seksu, tylko się nim zabawić. - Jesteś pewny? - mruknęła w końcu z małym, rozbawionym uśmiechem dopuszczając do siebie myśl, że być może nie to miał na myśli. Choć bardzo w to wątpiła, bo jednak takich słów raczej się nie mówi, gdy oczekujesz głaskania także po ramieniu. W tym samym czasie jej dłoń zjechała nieco niżej, zatrzymując się tuż nad kroczem. Parsknęła cicho śmiechem słysząc, co spowodowało jego wyłączenie się. Już miała jakoś bardziej to komentować, kiedy padła z jego strony ciekawa propozycja. W pierwszej chwili chciała się od razu zgadzać, a sekundę później trochę się zawahała. - Bardzo chętnie, tylko czy tobie będzie wygodnie? - odpowiedziała po chwili z małym uśmiechem głową wskazując na jego ranę po niedawnej, wspólnej misji. Nie zamierzała jednak zapierać się rękoma i nogami, kiedy mężczyzna stwierdzi, że da sobie radę. Podejrzewała, że ciepła kąpiel dobrze mu zrobi, a ona nigdy nie pogardzi jego towarzystwem. Skinęła tylko głową rozbawiona, gdy dodał, że po filmie, którym oboje niezbyt się przejmowali. Udając jednak, że jest inaczej, spojrzała w telewizor, by dokończyć w ciszy ten seans. Dużo im nie zostało, raptem kilka minut, więc po nich uniosła się lekko na przedramieniu patrząc mu w oczy. - To co, idziemy? - spytała mając już w pamięci, żeby pomóc mu ściągnąć bandaż, a później pomóc zmienić cały opatrunek pod spodem.
Czy Jin był pewien? Nic a nic. Jego przyjazny ton nie wskazywał na nic erotycznego, ale gdy chwilę się nad tym zastanowił oraz zobaczył rozbawienie na twarzy Carli, szybko dodał dwa do dwóch i wiedział, że jego odpowiedź zabrzmiała co najmniej dwuznacznie. Mimo to, nie wycofał się z tego, spoglądając niby dość normalnie w jej kierunku, a jednak można było dostrzec pewne zaciekawienie, czy ta deklaracja nie skłoni jej do czegoś dużo odważniejszego. Kiedy zatrzymała się dłonią nad jego kroczem, mimowolnie przygryzł delikatnie dolną wargę, bo choć umysł mówił, że powinni przestać, tak ciało domagało się więcej. Przecież tak niewiele brakowało do tego, by przejść na inny etap znajomości, którego on tak pożądał. No i ona wychodziło na to, że też, skoro tak ochoczo przystawała na jego kolejne propozycje. Temat szybko się zmienił, gdy zaproponował kąpiel, bo ostatecznie blondynka nie podjęła żadnych radykalnych ruchów. Kyoya spojrzał na nią z małym uśmiechem, bo zrobiło mu się kolejny raz miło, kiedy tak Garrido napomknęła o jego wygodzie. Martwiła się o jego komfort i troszczyła się o niego... To było bardzo przyjemne uczucie i choć nie dodawał sobie nie wiadomo czego, to musiał przyznać, że nawet przyjaciółki tak o niego nie dbały, jak robiła to właśnie Hiszpanka. - Jak będziemy ostrożni, to bez problemu - puścił jej oczko. - Najwygodniej co prawda byłoby mi oprzeć się o ciebie, ale... - trochę ją podpuścił, bo choć mówił prawdę i wygoda w wannie będzie największa, jeśli Carla oprze się o jej krańce, a on z kolei o jej ciało, to jednak bardziej chodziło mu o ten kontakt fizyczny, który za wszelką cenę chciał utrzymać. Trochę mu się udzielały te typowo córkowoafrodyckie zagrywki, ale to już wina Carli, trzeba było go tak nie kokietować od początku, bo się teraz nauczył siusiak jeden i wykorzystuje to przeciw niej! Film się skończył, a Garrido zaproponowała pójście do łazienki, na co Japończyk skinieniem głowy się zgodził. Nie miał problemu z podniesieniem się, gdyż trochę zsunął się z łóżka i nie nadwyrężał mięśni brzucha. Dopiero pobyt w łazience stał się kłopotliwy, bo nie był w stanie opuścić spodni dostatecznie nisko i nieco skrępowany musiał poprosić o pomoc Carlę. Następnie to samo musiał zrobić z bokserkami, ale te już były nieco luźniejsze po zsunięciu z bioder, dlatego też opadły same na dół. Dziwiła go ta otwartość, ale przecież już widzieli się nago, więc może powoli zaczynał się przyzwyczajać? Wszystko to miało miejsce w towarzystwie powoli napełniającej się wanny, którą również Carla musiała przygotować przez jego niedyspozycję. Ostatnie co zrobił, to zdjęcie opatrunku, bo namoczony mógł być kłopotliwy. Powolnie odkleił bandaż i odsłonił pierwszy raz od kilku dni poraniony brzuch, po którym dalej widać było świeże ślady szwów. Wyglądał trochę jak jakiś zombie! Mimo wszystko czuł się niekomfortowo, bo wolał, by Carla oglądała go w jak najlepszej formie, a z tym było o to daleko. Pomasował się prawą ręką po obojczyku i trochę korciło go, by dotknąć szwów, ostatecznie, co zasugerował sam sobie zjechaniem ręki nieco niżej. Ostatecznie się powstrzymał, przypominając sobie ból towarzyszący otwartej ranie. - Gotowa? - spytał, spoglądając na Garrido, która zaczęła się rozbierać. Widok był tak kuszący, że mimowolnie drgnął mu... jego przyjaciel. I na jego nieszczęście stał wtedy przodem do Hiszpanki, więc ta bez problemu mogła to zarejestrować, wszakże od dawna nie miała już góry na sobie, zatem żadna koszulka jej nie przesłaniała widoku.
Uśmiechnęła się zadowolona, gdy zobaczyła jego reakcję na jej dłoń w pobliżu jego krocza. Niby rzecz oczywista, a i tak będzie ją cieszyć, tym bardziej że zależy jej na tej relacji. No i mając to z tylu głowy oraz jego obecny stan, westchnęła cicho, zacmokała kilka razy średnio zadowolona nad własną decyzją i przesunęła dłoń wyżej, w nieco mniej erotyczne rejony. Chciała, by był w pełni sprawny, gdy już go w końcu zaciągnie do łóżka. A może to on ją? Nigdy nie wiadomo, Jin był dla niej pewną zagadką, która bardzo jej się podobała, a jednocześnie ją intrygowała. Czy Carla była kimś więcej, jak przyjaciółką? Ciężko było stwierdzić, z pewnością pozwalała sobie na więcej niż w tej relacji wypadało. Choć z drugiej strony żyli w obozie, gdzie każdy naginał granice jakichś relacji. Czy troszczyła się o niego za bardzo? Nie powiedziałaby. Zależało jej w jakiś sposób na nim i nie zamierzała wciskać tego w twarde ramy i jakoś nazywać, by później mieć problem, gdy relacja zacznie poza nie wykraczać. Kiwnęła tylko głową, gdy zapewnił, że nie będzie problemu, by na kolejne jego słowa tylko unieść brew z małym uśmiechem. Nie skomentowała tego jednak bardziej, bo nie miała problemu z tym, by on się w ten sposób o nią oparł. Nie była jednak pewna czy teraz przemawia przez niego pragmatyzm czy może staje się bardziej otwarty, niż ich dwójce się wydaje? Nie żeby miała coś przeciwko, to było miłe być mniej lub bardziej podrywaną i kuszoną, aniżeli działanie tylko w jednym kierunku przez nią. Gdy znaleźli się w łazience, Hiszpanka zaczęła od nalewania wody, a potem przeszła do półeczki, którą w ostatnich dniach mu uzupełniła. Wybrała jeden z rozluźniających olejków i wlała kilka kropel do wanny, co w połączeniu z gorącą wodą sprawiło, że zaczęło pachnieć delikatnie szałwią. Miała ochotę sięgnąć po olejek jaśminowy, który jest silnym afrodyzjakiem, ale wolała nie kusić losu. A szałwia działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie, więc na jego rany na pewno to pomoże. Gdy poprosił ją o pomoc ze spodniami, uśmiechnęła się lekko jedynie i bez słowa podeszła, by najpierw ściągnąć ku dołowi materiał, a potem by pomóc mu wyswobodzić nogi. Chwilę później była ponownie przy wannie, sprawdzając temperaturę wody. Przysunęła jeszcze bliżej krzesło, na którego oparciu położyła ręczniki dla nich i przeszła do samej siebie. A raczej miała, bo zerknęła właśnie na niego. - Dostaniesz po łapkach, jak będziesz skubać - rzuciła zauważając, jak korci go by dotknąć. W międzyczasie ściągnęła z siebie biustonosz, który rzuciła na podłogę w bezpiecznej odległości od wanny. Chwilę później jeansy też też leżały w tym miejscu i zostały jej tylko majtki. - Właściwie to tak - rzuciła gestem zachęcając go, by wszedł do wanny, bo tak przecież będzie mu wygodniej. Rzecz jasna kątem oka zaobserwowała to, co działo się w dolnych partiach jego ciała, na co zareagowała jedynie uniesieniem jednego kącika ust i zsunięciem z siebie bielizny. Gdy mężczyzna znalazł się w wannie, ona zakręcając wodę, stanęła tak, by znaleźć się nie naprzeciw niego, a za nim. Spojrzała na niego dostrzegając zdziwienie. - Tak miało być ci najwygodniej, tak? - powiedziała, jakby to miała być odpowiedź na wszystko. Czy ją wykorzystywał? Nie czuła się tak, Carla robiła to, na co miała ochotę, a nie czego oczekiwali inni. A to, że im się to pokrywało dość często? Jego szczęście. Kiedy więc odrobinę się przesunął, sprawnie wślizgnęła się za niego uważając, by nogami przypadkiem nie uderzyć go po tułowiu. - Może być? - spytała, gdy ten już się ułożył. Jeśli okazało się to kiepskim pomysłem, ona bez problemu znajdzie się przed nim. W końcu tu o jego zdrowie się rozchodziło. - Podoba mi się to - rzuciła po chwili zarówno by opisać tę sytuację, jak i całą ich relację. W tym samym czasie zaczęła przeczesywać palcami jego włosy z lekkim uśmiechem na twarzy.
Jin przestał nawet karcić się w myślach za to, że ilekroć spojrzy na Carlę, widzi ją nagą, albo wyobraża sobie ich oboje w kolejnych pozycjach seksualnych, oddających się tej rozkoszy. Nic więc dziwnego, że był bardziej skory do kontaktu niż wcześniej. Być może udzielały mu się niektóre jej zachowania, bo ile można opierać się takiej bogini? Roztaczała wokół siebie przyjemną aurę, on był w niej totalnie zauroczony, a w dodatku wydawało się to być odwzajemnione, co jakoś tam podświadomie odczuwał. Dlaczego więc, nawet kontuzjowany, miał sobie odmawiać takiego kuszenia i przyjemności? Zaśmiał się cicho, gdy powiedziała, że następnym razem strzeli mu po łapach, kiedy będzie bawić się raną. Musiała mu wybaczyć, to było po prostu nader ciekawe i pewnie nie on jeden chciał dotknąć coś, czego nie widywało się codziennie. Nim jednak zdołał jej jakkolwiek odpowiedzieć, dziewczyna zdjęła biustonosz i ukazała mu swoje cudowne piersi, które od kilkudziesięciu minut bezczelnie obczajał. Do tej pory był pod wrażeniem ich rozmiaru i kształtu, ale cóż - to była córka Afrodyty, musiała mieć wszystko idealne, jeśli chodziło o kwestie wyglądu. Po wejściu do wanny, obserwował ją jeszcze chwilę, zachwycając się jej ciałem, bo już chwilę później stała przed nim dokładnie taka, jaką ją Afrodyta stworzyła. To był kuszący widok i siłą rzeczy wywołał pewne reakcje, które tym razem całe szczęście zostały zamaskowane przez spory poziom wody i pianę, której odrobina wytworzyła się dzięki olejkom. Przesunąwszy się na drugi koniec wanny, czekał cierpliwie aż Garrido się ułoży i będzie mógł się na niej położyć, dokładnie tak jak chcieli (czy może raczej - on chciał, ale jej nie powiedział). Znalazł o tyle dobrą pozycję, że nawet te kilka chwil oczekiwania na odpowiednią pozycję Hiszpanki nie wywołało żadnego bólu. Kiedy usłyszał, że dziewczyna jest gotowa, powoli położył się w wannie, wystawiając obie nogi kawałek za nią z racji długości swojego ciała. Ułożył głowę na mięciutkich piersiach Carli, a góra pleców delikatnie przylegała do jej podbrzusza oraz nieznacznie ocierała się o jej kobiecość, wszakże też musiała rozłożyć nogi, by było im wygodnie. Ręce ułożył wzdłuż jej nóg, które znajdowały się niemal idealnie pod jego pachami. Przymknął oczy i oddał się rozkoszy, którą była ciepła i relaksująca woda, wygodna pozycja oraz ta drobna pieszczota, czyli przeczesywanie jego włosów. - Zdecydowanie - odparł spokojnie, potwierdzając tylko swoją przyjemność. - Jeśli mam to mieć co dziurę w ciele, to dźgajcie mnie ile chcecie - zażartował, ale nie zaśmiał się, nie chcąc narażać delikatnych tkanek w miejscu swojej rany. Wiadomym było, że wolałby raczej nie odnosić takich kontuzji, ale zawsze mógł to trochę ubarwić, by tylko wzmocnić słuszne wrażenie Carli, że Jin jest teraz w siódmym niebie. - Carla... - wyszeptał mając ciągle zamknięte oczy. - Jesteś najlepsza - wydukał po chwili. O czym mówił konkretnie? Chyba trochę o wszystkim, bo dzięki niej jego życie stało się dużo lepsze i w końcu czuł się świetnie. - Korzystaj z tej wanny kiedy tylko chcesz. Warunek jest jeden: zawsze rób to ze mną - tym razem nie udało mu się powstrzymać od delikatnego parsknięcia śmiechem, ale na całe szczęście nie zabolało go to. Może to nie zasługa medyków a... serduszka? Które teraz biło spokojnie i w stałym rytmie? Bardzo możliwe.
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Nie 28 Lut 2021, 18:11
Rany były ciekawe, doskonale o tym wiedziała, bo ona sama czasem dotknęła jakiejś choć nie wypadało. Niemniej teraz mogła zachować rozsądek, bo to nie o jej rany i ciekawość chodziło, więc miała szansę mu pogrozić i być przez chwilę poważną w tym wszystkim. Wszyscy albo niemal wszyscy wiedzieli czym takie dotykanie może się skończyć, zakażeniem, rozbabraniem rany, dłuższym gojeniem i tak dalej i tak dalej. Nie warto w skrócie, choć kusi cholernie. Chyba ludzie w jakimś stopniu lubili kontrolowany ból. W końcu jednak oboje znaleźli się w wannie, a Jin leżał na niej. Może nie do końca w tym kontekście, o którym rozmyślała już nie raz, ale i tak była to miła wersja wspólnie spędzanego czasu połączonego z cielesnością i co za tym idzie, przyjemnością. Nie żeby bez tego czas z nim był słaby, ale tak było zdecydowanie ciekawiej. Garrido myślała, że mężczyzna ułoży się nieco wyżej i dzięki temu, że lekko ugiąłby nogi, znalazłby się cały w wannie. Ta kombinacja w zupełności jej nie przeszkadzała, bo ani nie było jej ciężko ani nic. A przecież to o jego wygodę przede wszystkim się rozchodziło. Obojgu jednak było na tyle wygodnie, by zrelaksować się w ciepłej wodzie z dodatkiem olejku, który robił za swoistą aromaterapię. Zaśmiała się cicho na jego referencje nie przestając głaskać go po głowie, czy raczej przeczesywać jego włosów. - Wystarczy poprosić, nie musisz się od razu krzywdzić. To... - zastanowiła się nad odpowiednim słowem i uśmiechnęła się pod nosem. - Ograniczające - powiedziała w końcu cicho, bo przecież gdyby był w pełni sprawny, nie musieliby się ograniczać jedynie do leżenia grzecznie w wannie, prawda? Mruknęła krótkie "hm?", gdy wyszeptał jej imię ciekawa co ma jej do powiedzenia. Na jego słowa uśmiechnęła się szeroko trochę z rozbawienia, a trochę z zadowolenia. Pochyliła głowę, by szepnąć mu do ucha. - Wiem - Carli zdecydowanie nie brakowało pewności siebie, więc takie stwierdzenie po komplementach były całkiem normalne. Chwilę później cicho i krótko się zaśmiała starając się jednak nie ruszyć za bardzo, by nie sprawić mu dyskomfortu. - Mnie jak najbardziej taki układ odpowiada - odpowiedziała po chwili wciąż mierzwiąc mu włosy. Zdecydowanie podobała się jej ta relacja. Jedną dłoń przesunęła na górną część jego torsu tu ją zatrzymując w niejako pokracznym objęciu. - Wybawimy się na weselu, czuję to w kościach - wróciła jeszcze do tematu rozmowy, który przewinął się wcześniej. Może i Japończyk nie będzie w pełno sprawny, ale to im nie przeszkodzi dobrze się bawić.
Jin Kyoya
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Sro 03 Mar 2021, 01:56
Wanna nie była na tyle duża, by mogli się oboje położyć. Jin ledwo co się w niej mieścił, choć z racji jego gabarytów była to raczej normalna sytuacja. Carla miała dużo łatwiej, bowiem była drobniejsza od niego i taka wanna do jej dyspozycji była czymś odpowiednim. Teraz jednak musieli trochę pokombinować biorąc pod uwagę wiele czynników, nie tylko wielkość Kyoyi, ale też choćby jego stan zdrowia, który nie pozwalał na jakieś pozy wymagające uginania tułowia. Poradzili sobie śpiewająco i już po chwili Jin był w siódmym niebie, rozkoszując się delikatnym dotykiem Hiszpanki. Prawdę powiedziawszy, to gdyby widok nagiej córki Afrodyty go tak nie nakręcił przed wejściem do wanny, mógłby tutaj bardzo szybko usnąć. Póki co jednak trzymał się bardzo dzielnie, odczuwając przyjemność z każdego zmierzwienia jego włosów, czy pogładzenia go po klatce piersiowej, co dziewczyna robiła równie dobrze. Uśmiechnął się lekko na jej słowa, unosząc łepek tak, by spojrzeć na jej twarz. - Spodziewaj się wielu próśb zatem - poinformował, bo skoro sama tak ochoczo się zaoferowała, to Jin nie widział żadnego problemu w tym, by wykorzystywać ją do takich i do wielu przyjemniejszych celów. Rozluźniony i zadowolony, chłonął cały czas jej dotyk, leżąc z przymkniętymi oczami. Nic więc dziwnego, że wyszeptał jej imię i określił ją mianem najlepszej, bo dokładnie tak ją postrzegał. Nie chodziło tu tylko o to, co się działo teraz. Chodziło o całokształt, jej osoba podobała mu się pod wieloma względami i zaczynał coraz bardziej rozumieć to, że jest w niej zadurzony nie z powodu jej mocy, a z powodu jej charakteru. Była na niego otwarta i sama chciała pokonywać kolejne szczeble tej znajomości, co jego tylko zachęcało do coraz śmielszych gestów. - Ustalone - potwierdził tylko: wanna Kyoyi jest od dzisiaj wanną Kyoyi i Garrido. Nie mniej, nie więcej. Kiedy go objęła w ten dziwny sposób, Jin wykorzystał chwilę i przeciągnął się nieznacznie, przechylając głowę delikatnie w bok, by dalej leżeć na jej piersiach, a jednocześnie twarzą ocierać się o wewnętrzną część jej ramienia, które było bardzo przyjemne w dotyku. - Też tak uważam - odrzekł spokojnie z małym uśmiechem na ustach. - Oby tylko nie wyszło, że będziemy jedynymi na parkiecie. W końcu wiesz... to wesele Nero. Wyobrażasz sobie to tańczącego? Albo ludzi pokroju Errona albo Samuela? Chociaż nie - przerwał na moment. - Erron to pasuje do tańca. Tylko wiesz, bardziej w stylu striptizera - zaśmiał się nieco głośniej, przez co tym razem zabolało go miejsce, w którym jeszcze kilka dni temu miał dziurę. Instynktownie więc napiął część mięśni i dłonią delikatnie dotknął te miejsce, jakby miało mu to pomóc w czymś. - Niefajna sprawa. Nie polecam dziur w ciele ogólnie - uśmiechnął się krzywo, chcąc zażartować w tej sytuacji, ale sam się nie zaśmiał. - Za to polecam córki Afrodyty na przyjaciółki - odezwał się, a jego uśmiech stał się normalny, gdy spoglądał na Carlę. - Zwłaszcza blondynki z Hiszpanii - miał bardzo dobry humor i znów ją skomplementował w pewien sposób. No ale cóż, uczył się od najlepszych, prawda?
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Czw 04 Mar 2021, 00:39
Mogło krążyć wiele wyssanych z palca plotek o niej czy jej przyrodnim rodzeństwie, ale dotykać to oni naprawdę potrafili. Odpowiedni nacisk, miejsca masowane, jak i masujące. W końcu to jest różnica nawet, gdy ktoś muska wewnętrzną albo zewnętrzną częścią palców. No i trzeba też było umieć czytać drugą osobę, sygnały, że to się podobało, a coś innego w ogóle nie albo mniej na przykład. W końcu nie każdy jest taki sam i jednego delikatny dotyk będzie drażnić, a drugiego nieco mocniejsze drapanie będzie już nieprzyjemne. - Nie ma sprawy - zaśmiała się cicho z tej bijącej przede wszystkim od niego pewności, ale też z samego nieskrępowania, że tych próśb będzie sporo. Nie żeby jej to przeszkadzało, zaoferowała się przecież i nie bez powodu to zrobiła. Uśmiechnęła się kącikiem ust, gdy mężczyzna przyklepał ich deal związany z użytkowaniem jego wanny. Żeby się nie zdziwił, jak zaraz będzie miał jej jednak dość, bo ustalmy sobie jedną rzecz - Carla kochała wanny, dlatego cierpiała niesamowicie ze swoim prysznicem. Dlatego Jin chyba nie do końca wiedział, na co dokładnie się pisał. Dajcie jej pół miesiąca, a w jego łazience połowa kosmetyków będzie jej. - Możemy być sami, mnie to nie interesuje - wtrąciła rozbawiona, bo kto jak kto, ale Garrido nie będzie się przejmować tym, co o niej mówią. Już i tak pierdolą głupoty, więc niech sobie dokładają do swoich teorii spiskowych, skoro nudzi im się w życiu. - Fakt, Erron to striptizer - zaśmiała się razem z nim, choć ona pewnie nie miałaby tak zachwyconej miny, gdyby Black to usłyszał i się na nią wkurwił. Ale czy jego by to ruszyło? Wątpiła. Pogładziła go po policzku, kiedy tak się spiął przez ból wywołany śmiechem. Pokiwała lekko głową na jego pierwszą wypowiedź, by dalej uśmiechnąć się zadowolona. - Uważasz, że przyjaciele tak się zachowują? - spytała go cicho z uniesioną brwią. Jakby na dowód swoich słów przesunęła rękę niżej, jednak z racji pozycji zatrzymała ją jedynie w dolnej części jego brzucha. Rzecz jasna droczyła się z nim, bo bardzo ją to cieszyło, że ma Hiszpankę za swoją przyjaciółkę. Po chwilowych żarcikach uspokoiło się, a Garrido wróciła do głaskania go po głowie i torsie tam, gdzie było to całkowicie bezpieczne. Po jakiejś chwili dostrzegając odpływanie mężczyzny - prawdopodobnie od ciepła i przyjemności, tak wolała myśleć przynajmniej - postanowiła to zakończyć. Ostrożnie opuścili wannę, blondynka pomogła mężczyźnie wytrzeć się ręcznikiem, a potem ubrać mu majtki - jakby nie było, w jego sytuacji było to trudne zadanie. A później już ułożyli się w jego sypialni i poszli spać razem jak na dobrych... przyjaciół przystało.
ZT x2
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Pią 22 Mar 2024, 21:20
Carla nie wierzyła w to, co słyszy. Pierw myślała, że to jakiś chory żart, jednak im dłużej słuchała tego, co działo się po drugiej stronie słuchawki, tym większą miała pewność, że to smutna prawda. Druzgocąca. Wszyscy ostrzegali Jina przed nią, oskarżali, że jako córka Afrodyty nie będzie potrafiła być wierna i będzie go zdradzać. Tymczasem to ulubieniec wszystkich, słodki i niewinny Jin pierdolił się z kimś przy wodospadzie, chociaż tak bardzo nie lubi seksu w miejscu publicznym. Hiszpanka była załamana i nawet nie wysłuchiwała do końca tego ekscesu gdzieś w międzyczasie się rozłączając. Krzyczała z bólu... Nie, wrzeszczała, a ból mieszał się ze złością. Nie spodziewała się po nim takiej zdrady, takiego bólu. Roztrzaskała telefon o ścianę nie wiedząc jak sobie z tym poradzić. Pierwszy raz otworzyła się na kogoś i pokochała go całym sercem, całą sobą, a on? Może jednak nie warto było go do siebie dopuszczać, trzeba było zostać tą, za którą wszyscy ją mieli. W pewnym momencie przypomniała sobie, że ma trochę rzeczy u mężczyzny, które musiała zabrać. Na ubraniach jej nie zależało, tych miała mnóstwo... Zresztą nie chciała nic, co kupowała z myślą o nim. Chodziło o laptopa, dziennik, a także biżuterię. Nie przejmując się zupełnie tym, że jej makijaż pewnie był zrujnowany, ruszyła do niego z torbą na wspomniane rzeczy. Byli sąsiadami (stety czy niestety) i nikt nie miał szansy jej zauważyć. Korzystając z klucza, który dostała weszła do środka w pośpiechu zbierając do torby swoje rzeczy. Ostatnie czego chciała, to zobaczyć teraz mężczyznę. Gdy już przecierpi i jej przejdzie, stanie się tą femme fatale za którą ją mieli. Już sobie to postanowiła. Zaklęła pod nosem słysząc klucz w drzwiach, jednak zignorowała to wciąż wściekle się pakując. Na szczęście udało jej się to nim znalazł się w sypialni. Minęła się więc z nim w salonie patrząc na niego przelotnie, bo nie potrafiła teraz na niego spojrzeć. Brzydził ją. - Nienawidzę cię - warknęła tylko i niczym taran ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
Jin Kyoya
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Czw 28 Mar 2024, 14:42
Jin kompletnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę zaszło w jego życiu i że został wykorzystany w perfidny sposób przez klona swojej ukochanej. Nie było zatem nic dziwnego w tym, że przez ten krótki czas między rozstaniem się z kopią Garrido i powrotem do swojego mieszkania, był cały w skowronkach. Seks nad wodospadem był nie tylko przyjemny, ale też bardzo ekscytujący, co spotęgowane było nieobecnością Carli przez kilka godzin, zwiększonym poziomem libido oraz faktem, że zrobili to w nieco innych okolicznościach, które mimo bycia miejscem publicznym, ostatecznie okazały się bardzo intymne. Czy polubił się z seksem i narażeniem na zdemaskowanie? Raczej nie, ale z pewnością był temu bliżej niż jeszcze kilka godzin temu. Zadowolony wracał więc do domu, zahaczając o kilka pozornie losowych punktów na mapie, a które okazały się być dość przemyślanym wyborem, wszakże Kyoya wstąpił jeszcze na obiad do karczmy oraz po zapasy do spiżarni, by w razie czego nie zabrakło im na wieczór dzisiaj czegoś do przekąszenia lub jakichś przekąsek, które zdarzało im się podjadać choćby w trakcie oglądania filmu. Do mieszkania wszedł kilka minut po Hiszpance, którą został w dość zaskakującym stanie i na co od razu zareagował zmartwieniem. Od razu zwrócił uwagę na rzeczy, które miała w ręku oraz na torbę, która leżała niedaleko. Powiązał te fakty ze sobą i początkowo stał jak wryty, zamiast zadać normalne pytanie, które mogłoby w jakiś sposób pomóc rozwiązać tą sytuację. Obrażenia jakich doznał w Nowym Orleanie były mniejsze niż ból, który odczuł, kiedy Carla wyznała mu, że go nienawidzi, nadając temu taki ton, iż nawet klaun zrozumiałby, że to nie przelewki. Stał więc cały czas wryty, sparaliżowany niemal strachem i bólem, jednak w ostatniej chwili zagrodził drogę blondynce, nie pozwalając jej na wyjście z mieszkania. - Dlaczego tak mówisz? – spytał podłamanym, a jednocześnie pozornie spokojnym głosem, starając się niepotrzebnie nie nakręcać. - Co się stało? – zapytał znów, tym razem odrobinę pewniej, dopuszczając do siebie możliwość tego, że Garrido mogła być w tym momencie pod wpływem jakichś negatywnych emocji. Jednak z drugiej strony, co takiego musiało się stać, że w amoku wyznała mu nienawiść? Dotąd jej się to nie zdarzało, ale Japończyk wiedział też, że żyją w tak pokręconym świecie, iż wszystko tutaj jest możliwe. Zatem ostatkiem swoich sił, powstrzymując roztrzęsienie, niepokój oraz smutek wynikający z usłyszenia tych słów, starał się odnaleźć jakieś „sensowne” wytłumaczenie. - Kochanie, proszę… powiedz mi – wydukał z siebie znów nieco bardziej przybitym głosem, celowo zwracając się do niej pieszczotliwie, jakby to miało ją trochę zmiękczyć i pozwolić na rozładowanie napięcia, które z jakiegoś powodu cały czas rosło. Zrobiło mu się znacznie goręcej i to w negatywnym tego słowa znaczeniu, kiedy Carla podniosła głowę i pokazała mu swoją twarz: zapłakaną, z rozmazanym makijażem, smutkiem, a zarazem nienawiścią. Tak mogła wyglądać tylko kobieta zraniona, kobieta załamana. - Carla… – szepnął, choć z jakiegoś powodu jej imię ledwo przeszło mu przez gardło, co było najpewniej efektem roztrzęsienia, jakie powoli zaczynało brać nad nim górę.
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Pią 29 Mar 2024, 21:18
O ironio, ona córka Afrodyty uważana za obozową boginię oraz specjalistka od miłości z racji swoich umiejętności, nie umiała sobie poradzić z tym, co właśnie czuła. Kłębiły się w niej wszelkie możliwe negatywne uczucia i nigdy nie sądziła, że coś zaboli ją znacznie bardziej niż wszystkie obrażenia razem wzięte. A jednak zdrada Jina wręcz rozdzierała jej serce i była pewna, że gdyby wykonali na organie badania, to lekarze dostrzegliby to bez problemu. Jej serce na pewno w wyniku tego się uszkodziło, innej opcji nie było. Od razu cofnęła się gwałtownie o pół kroku, gdy mężczyzna zagrodził jej drogę. Nie chciała ani na niego patrzeć, ani go dotknąć. Można powiedzieć, że się go brzydziła, choć wiadomo, że wynikało to z krzywdy jaką jej zrobił. Prychnęła słysząc jego pytania. On naprawdę zamierzał grać w te karty? Wrócił ledwo co z bzykania, zastaje ją zapłakaną i nienawidzącą jego i nie połączył kropek? Że może Hiszpanka wie o jego zdradzie? Ciekawe ile ich było, bo Kyoya nie wyglądał na kogoś, kto zalicza jednorazowe numerki. Z drugiej strony na tak zgnitego człowieka tez nie wyglądał. Kiedy jednak zwrócił się do niej pieszczotliwie, podniosła szybko głowę posyłając mu pełne nienawiści i bólu spojrzenie. - Nie waż się mnie tak nazywać. Nie jestem i nie będę żadnym twoim kochaniem - niemal wycedziła, jednak wycofała się w głąb mieszkania. Porzucając torby tam, gdzie stała, ruszyła do łazienki, bo przypomniała sobie, że tam zostawiła pierścionek z boską bronią, który kiedyś zdobyła na misji. Wyczuła zbierającą się w nim panikę, gdy chyba w końcu zaczął rozumieć co ona wie. Otarła oczy i wyprostowała się nieco, jakby to miało mu udowodnić, że ma to wszystko w dupie. - Zmieniłam zdanie. W ogóle się do mnie nie odzywaj, szmaciarzu. Z całego serca życzę ci tego, by ktoś ciebie tak samo potraktował - wymusiła na sobie uśmiech, który miał być lekki i prowokujący, ale krył się za nim zamiast tego tylko ból. Przeszła obok niego pilnując się, by go nie dotknąć zupełnie jakby był trędowaty. Przykucnęła przy torbie, by schować biżuterię, a następnie znów ruszyła z nią do wyjścia.
Kyoya był skonsternowany całą tą sytuacją, bo w jego mniemaniu Carli najzwyczajniej w świecie coś odbiło. Widzieli się przecież raptem kilkadziesiąt minut, może parę godzin temu i rozstawali się w znakomitych humorach. Nic nie zwiastowało tej tragedii, która teraz miała miejsce i początkowo Japończyk naprawdę brał pod uwagę głównie dwie opcje. Pierwszą był jakiś niesmaczny żart z jej strony, który chociaż w części tłumaczyłby te dziwne zachowania Hiszpanki. Drugą zaś był jakiś kryzys emocjonalny związany z otrzymaniem złej wiadomości, której Garrido nie była w stanie przetrawić i przez to rykoszetem oberwał właśnie Jin. Im dalej szli jednak w rozmowę, tym większe wątpliwości miał co do tego, czy którykolwiek z tropów był słuszny. Kiedy odpowiedziała mu na zwrot „kochanie”, momentalnie odczuł to w bardzo negatywny sposób. Ścisk w klatce piersiowej spowodował, że jego oddech nieco przyspieszył, a zdenerwowanie, które dotąd trzymał w ryzach, zaczynało być widoczne na jego twarzy. Nie mówiąc już o roztrzęsieniu, które wdarło się w jego zachowania i przez to powodowało, że mógł nie zareagować tak spokojnie oraz roztropnie, jak miało to zazwyczaj miejsce. - Carla… co się stało? – ponowił pytanie, chcąc zrozumieć, skąd u niej taka zmiana. I wtedy to do niego dotarło. Momentalnie przypomniał sobie wszystko to, co słyszał o córce Afrodyty od innych. Że to kobieta pełna sprzeczności, że bawi się mężczyznami, że szuka przygód i gdzie jej tam jakiś randomowy obozowy Japończyk jest potrzebny oraz tego typu podobne stwierdzenia. Może więc Garrido celowo mówiła to wszystko, by wymusić na nim rozstanie, jednocześnie nie przyznając się do swoich rzeczywistych uczuć? Tylko dlaczego teraz, skoro nie było między nimi dotąd żadnych kwasów? To była jedna z tych wątpliwości, które powodowały, że mimo iż początkowo wydawało mu się, że odnalazł powód tej zmiany zachowania u Carli, tak później wycofał się z tego, być może zaprzeczając samemu sobie. Chciał wierzyć w to, że blondynka go kochała i jej kryzys wynika z czegoś innego niż znudzenia się Kyoyą. - Potraktował? Co ja takiego zrobiłem, Carla? – rzucił wyraźnie przejęty. - Powiedziałem coś nie tak? Zrobiłem coś, co ci się nie spodobało? – dodał od razu i instynktownie wykonał krok w jej kierunku, jednak nie znalazł w sobie na tyle odwagi, by zrobić cokolwiek więcej. Jej wymuszony uśmiech pełen bólu dobił go i tak naprawdę mimo tego, że nie wiedział, co zrobił, tak był gotów za to przeprosić, byleby tylko poprawić nastrój Garrido chociaż w niewielkim stopniu. Pojawił się jednak ogromny stres przy tym, bowiem to była pierwsza tego typu kłótnia tej pary. Biorąc pod uwagę niewielkie doświadczenie Jina w takich sytuacjach, zaczynał autentycznie bać się tego, że ich związek zaraz się zakończy. Tego przecież nie chciał. Kiedy go minęła, wyobraźnia spłatała mu figla i wręcz poczuł fizycznie chłód bijący od niej, co na powrót sparaliżowało go do tego stopnia, iż nie był w stanie nawet się odwrócić do niej, gdy ta pakowała ostatnie rzeczy do torby. Dopiero gdy blondynka podniosła się i skierowała kroki w stronę wyjścia, co zostało mu zasugerowane stukaniem szpilek, instynktownie obrócił się i dogonił córkę Afrodyty, a następnie złapał ją za ramię. Nie szarpnął za nie, ale dobitnie zasugerował, że chciałby, by spojrzała na niego w tym momencie i zatrzymała się choć na moment. - Carla wytłumacz mi to… proszę – wydukał już bardziej przejętym tonem niż kiedykolwiek wcześniej. - Jeśli zrobiłem coś nie tak czy zraniłem, to przepraszam. Wydawało mi się, że wszystko jest między nami w porządku – puścił ją, nie chcąc zostawić śladu po swoich palcach na jej ramieniu. - Może byłem zbyt ślepy, by zobaczyć to co ty, ale… dalej nie wiem, o co w tym chodzi – jego wypowiedzi brzmiały nieskładnie, bo żaden trening nie był w stanie przygotować go na to, co teraz działo się między nim a córką Afrodyty. - Jeśli już mnie nie kochasz i szukasz pretekstu do rozstania, to po prostu to powiedz… nikomu z nas nie jest potrzebna ta szopka – rzekł zmarnowanym tonem i spuścił głowę, jak gdyby pogodził się z tym, że ta kłótnia zakończy się tylko w jeden sposób, nieważne ile innych rzeczywistości odwiedziliby do sprawdzenia. Inne rzeczywistości. A co jeśli to nie jest jego Carla? Lub co jeśli to Carla, z którą spotkał się kilkadziesiąt minut temu nie była jego Carlą?
Rzuciła mu tylko krótkie spojrzenie, gdy spytał co się stało. Jak można być takim głupim? Miała go za naprawdę mądrego i przede wszystkim porządnego człowieka, a wychodzi na to, że w ogóle nie znała mężczyzny, który przed nią stał. A to ona miała być tym złym w tym związku, tak? Nigdy nie sądziła, że relacja z Jinem tak ją pochłonie. Owszem, pociągał ją, fascynował i bawił, ale nigdy nie sądziła, że przepadnie i zakocha się po uszy. I po co jej to było? A może Japończyk się mścił? Może zrobiła mu coś jako nastolatka i to wszystko było zaplanowaną zemstą? Miało to jakiś sens prawdę mówiąc. - Naprawdę zamierzasz w to grać? - spojrzała na niego zbolałym i zmęczonym wzrokiem. Chyba oboje już wiedzieli, że mleko się rozlało, więc po co to udawanie? Niech powie wreszcie, że dobrze jej tak i wreszcie się zemścił albo że wcale jej nie kocha, tylko inną. Niech powie cokolwiek prawdziwego zamiast udawać, że nie wiedzą o słoniu w pokoju. To, że miał ją za taką idiotkę jeszcze bardziej ją dobijało, bo tym samym powielał te stereotypy, którzy głosili inni. Niemal sparaliżowało ją, gdy złapał ją za ramię. Miała wrażenie, że wręcz jego dotyk ją parzy. Potrzebowała więc sekundy, by to przetrawić. - Nie dotykaj mnie do cholery! - krzyknęła nie potrafiąc się powstrzymać. Nie odwróciła się jednak nadal w jego kierunku nie chcąc w ogóle na niego patrzeć. Prychnęła na jego kolejne słowa, gdy nadal próbował udawać, że nie wie o co chodzi. Poruszyła ręką znacząco, gdy wciąż ją dotykał, bo jeśli za chwilę jej nie puści, to może polać się tu krew. W końcu na własne szczęście to zrobił, bo nikt nie wiedział do czego może być zdolna córka bogini miłości ze złamanym sercem. Ona sama tego nie wiedziała. Kolejne słowa Japończyka były jednak tymi, które coś w niej złamały. Raptownie odwróciła się w jego kierunku i sprzedała mu liścia z całej siły. Patrzyła na niego wściekła i pełna niedowierzania tego, że to właśnie on coś takiego próbował jej zasugerować. Ten, który zdradzał. - Jak śmiesz... - niemal się zapowietrzyła z emocji na jego słowa, jednak opanowała się (jako tako) i wbiła w jego tors oskarżycielsko palec. Patrzyła też mu wściekle i wyzywająco w oczy. - Przestań pierdolić i powiedz mi tylko ile to już trwa. Tylko tyle chcę wiedzieć - wiedziała, że rani go swoim paznokciem dociskając go mocno do jego skóry, ale umówmy się, gówno ją to obchodziło. Choćby chciała to nie będzie w stanie oddać mu tyle samo bólu, co on jej zadał.
Kyoya cierpiał równie mocno jak ona, jednak z zupełnie innych powodów. Niewiedza, która cały czas ogarniała go, była wręcz nie do zniesienia i coraz ciężej było mu utrzymać spokój. Im dalej szli w las z tą rozmową, tym coraz mniej rzeczy wydawało mu się sensownych i logicznych, ale działania Carli utwierdzały go w tym, że coś jest na rzeczy. Podjął więc próby wyciągnięcia z niej tego, za co Japończyk podobno odpowiada i co doprowadziło do tego, że zaraz mogą się rozejść. Jako człowiek z reguły stroniący od konfliktów, chciał załagodzić to możliwie jak najszybciej i przejść do sedna problemu, by znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. Na nic mu to jednak było, gdyż blondynka zdawała się być wręcz w amoku pod wpływem tych negatywnych emocji. Pytanie Garrido zbiło go z tropu i zamiast pociągnąć temat, zaczął znów szukać w pamięci czegoś, co mogłoby doprowadzić go samoistnie do odpowiedzi na nurtujące go kwestie. Przez myśli przeleciało mu wiele obrazów, jednak żaden nie tłumaczył takiego zachowania Carli, a przynajmniej nie tej Carli, którą Jin znał od lat. Dziewczyna była rozemocjonowana, wściekła i jednocześnie zawiedziona, co sugerowało ewidentnie, że jakieś zachowanie syna Heliosa musiało przelać czarę goryczy. Dotychczas jednak uważał, że to może nastąpić jedynie wobec poważnego przestępstwa w związku jakim jest na przykład zdrada, której przecież heros się nie dopuścił. Złapał ją za ramię instynktownie i niemal od razu tego pożałował, gdyż wcale nie pomogło to w załagodzeniu sporu. Przyniosło wręcz odwrotny efekt w postaci rozsierdzonej Carli, która już teraz była bardzo niebezpieczna i kto wie, do czego zraniona ukochana była teraz zdolna? Nie żeby podejrzewał ją o jakieś rękoczyny, ale nie sposób było wymienić liczbę możliwości do zranienia drugiej strony przez pochłoniętą wściekłością kobietę. A jednak do rękoczynu doszło, choć ciężko nazwać to czymś nieoczekiwanym. Plask rozpostarł się po całym mieszkaniu, a na moment Jinowi nawet zadzwoniło w uszach, gdyż Hiszpanka nie szczędziła siły przy tym uderzeniu. Z pewnością zostanie po nim ślad na najbliższe kilkanaście minut, jednak to nie ciało Japończyka zostało najmocniej zranione a jego duma. Oczy Kyoyi zaszkliły się, gdyż zdał sobie sprawę z tego, że skoro Carla była zdolna do uderzenia go w taki sposób, to jej słowa odnośnie rozstania się nie są podyktowane jedynie w przypływie emocji. Coś musiało się stać, czy raczej Jin musiał coś odwalić, jednak w dalszym ciągu nie zyskał odpowiedzi. Choć złapali kontakt wzrokowy, mężczyzna nie poznawał już swojej ukochanej, która samym spojrzeniem przekazywała mu wręcz nienawiść do niego, co odczuwał niemal każdą komórką ciała. W głowie zatem kłębiły się dziesiątki myśli, które chaotycznie szukały jakiejś odpowiedzi lub jakiejś podpowiedzi, co mogło doprowadzić do takiego stanu córkę Afrodyty. - Carla… ja naprawdę nie rozumiem – wydukał, zachowując pozory spokoju, jednak przez podłamany głos w żaden sposób nie wyszedł na opanowanego. - Jeśli masz co do mnie wątpliwości, to użyj swoich mocy. Przekonasz się, co do ciebie czuję – powiedział już nieco w akcie desperacji, gdyż zdolności odziedziczone po Afrodycie mogły dać jakiś obraz tego, jakimi faktycznie uczuciami darzy Jin Carlę. To była jego jedyna linia obrony, gdyż w dalszym ciągu Garrido nie wyjawiła mu, co jest powodem tak nienawistnego spojrzenia i zachowania blondynki, a Japończykowi kończyły się już siły na to, by kolejny raz próbować to z niej wyciągać. W końcu nie tylko ona przeżywała całą tą sytuację. Czując wbijający się paznokieć w jego klatkę piersiową nie zareagował, choć zdecydowanie nie mógł powiedzieć, że tego nie poczuł. Zapiekło go, gdy twarda część pokonała pierwszą blokadę skóry i nieco się w niej zatopiła. Na razie jednak nie poleciała z tego krew, choć jakieś wgniecenie, czy może nawet niewielkie naruszenie skóry w tym rejonie na pewno nastąpi. - Co trwa? Do cholery Carla, co trwa?! – pierwszy raz krzyknął na blondynkę, co było wypadkową kilku negatywnych bodźców, począwszy od marnego nastroju, poprzez bólu, który zadawała mu teraz paznokciem, skończywszy na świadomości, iż ich relacja dobiega w tym momencie końca. Zaraz jednak pożałował tego, że uniósł się na swoją ukochaną, jednak nie przeprosił za to bardziej, aniżeli tylko spojrzeniem, które na powrót stało się pełne niepokoju czy może wręcz strachu.
Carla Garrido
Re: Mieszkanie 9 - Jin Kyoya Pią 10 Maj 2024, 21:59
Czytała, że często zdradzający oskarżają drugą stronę o to albo o brak miłości i tym podobne. To samo zaprezentował Jin ładnie wpisując się w te schematy, co tylko potwierdzało to, co słyszała przez telefon kilkadziesiąt minut wcześniej. Nie mógłby być bardziej oczywisty. Zdarzało jej się dać facetowi w twarz jako nastolatce, ale później odkryła, że znacznie lepsze jest łamanie palców jeśli nie potrafią jej szanować. Dłużej złamanie pozostaje w pamięci. Niemniej Jin się o to sam prosił, by dostać w twarz. Prychnęła, gdy powiedział, że nie rozumie. Naprawdę trzeba to zawsze przeliterować, by zdradzający z pozycji "nie wiem o co kompletnie chodzi" przeszedł do "ale to nie ja, to moja kopia". Później pewnie będą oskarżenia o odwrotną sytuację, bo czemu by nie? Po co robić z kogoś debila, skoro oboje wiedzą co ona wie? Może nie zdaje sobie sprawy, że to słyszała, ale nietrudno się domyślić, że dowiedziała się o jego zdradzie... Czy zdradach, chuj wie. No, jego na pewno. - Jeżeli faktycznie mnie kochasz, to to jeszcze gorzej o tobie świadczy. Wolałabym świadomość, że to brak uczuć ciebie do tego popchnął - powiedziała, a ból bez problemu był widoczny na jej twarzy. Świadomość, że ją zdradził bolała, a to że robił to pomimo uczuć do niej? To co z Hiszpanką musiało być nie tak? - Od kiedy mnie zdradzasz do cholery! - tym razem to ona krzyknęła nie wytrzymując po raz kolejny. - I nawet nie próbuj zaprzeczać! Ja... - krótki szloch uciekł z jej gardła, choć próbowała to zamaskować przykładając dłoń do ust. Nic z tego. Wytarła spływające łzy i wyprostowała plecy robiąc kilka kroków w tył. - Ja wszystko słyszałam, zadzwoniłeś do mnie przypadkiem gdy się z kimś rżnąłeś. Ponawiam pytanie, bo tylko to mnie interesuje. Ile to już trwa? - spojrzała na niego beznamiętnie, a przynajmniej tak usiłowała, bo widać było, że walczy ze sobą, by nie zalać się łzami ponownie i nie załamać się na środku jego salonu.