Hector Collado Sob 13 Cze 2020, 18:37 | |
| Hector Ramirez Collado Wiek i data urodzenia: 36 lat - 17/03/1988 Boski rodzic: Frejr Pochodzenie: Guadalajara, Meksyk Staż w obozie: 26 lat Ranga: Członek jednostki specjalnej Specjalizacja: Wojownik Casey Deidrick Wizerunek Hector posiada korzenie irlandzkie i meksykańskie, dlatego odcień jego skóry jest zrównoważony: nie jest ani przesadnie blady, ani też nie przypomina latynosa. Lata spędzone w ciężkich, gorących warunkach odcisnęły się na jego aparycji, między innymi tym, że skóra się wysuszyła przez co jest mniej przyjemna w dotyku, niż mogłaby być. Mierzy metr osiemdziesiąt cztery wzrostu, co czyni go przeciętnym mężczyzną w tym względzie. Waży dokładnie siedemdziesiąt dziewięć kilogramów, które pomagają mu utrzymywać ciało w dobrej formie - ma nakreślone mięśnie, a sam Hector jest bardzo zahartowany. Posiada także kilka blizn, które dodają mu charakteru. Ma brązowe oczy i dziesięć tatuaży, przedstawiających plamy z Testu Rorschacha, które znajdują się odpowiednio – dwie na lewym przedramieniu, kolejne dwie na prawym, jedna na plecach, jedna na szyi, jedna na prawym ramieniu, jedna na lewej łydce, jedna na lewym obojczyku i ostatnia na prawej dłoni po zewnętrznej stronie. Wszystkie one są w kolorze czarno-białym. Uwielbia styl retro - czasami można odnieść wrażenie, że Collado urwał się z poprzedniego stulecia. Ma to jednak swój styl i klasę, dzięki czemu wydaje się być dość dobrze dobierającym odzienie mężczyzną. Charakter Prawie Socjopata, to słowa klucz w złożonej osobowości Hectora. Mężczyzna nosi na plecach ogromne brzemię i przeżył szereg doświadczeń, które ukształtowały go jako szukającego zemsty półboga. Jest osobą skrajnie prawicową, która jasno definiuje dobro i zło. Wychodzi z założenia, że nagrodą dla czynienia dobra jest życie, a za czynienie zła powinno otrzymywać się jak najsurowsze kary, nawet jeśli są to drobne akty ciemnej strony, najczęściej chodzi tu o brutalne ukaranie złych, by zakorzenić się w ich świadomości jako symbol bolesnego upadku wszelakiego zła. Szerzy absolutyzm totalny, co zapisuje w swoim dzienniku, będącym spisem jego myśli i wszystkich istotnych dla niego wydarzeń. Wyraża również zachowania nacjonalistyczne, antyliberalne i antykomunistyczne, stąd też znienawidzenie systemu działającego w strukturach bogów, a przynajmniej w kwestiach światopoglądowych i społecznych. Jest mocno nieufny, wszędzie doszukuje się drugiego dna i spisków, dlatego też trudno jest go zaskoczyć, a i przy bliższym poznaniu się, Collado jest w stanie znaleźć ogrom informacji na temat każdego. Pomimo problemu z wyrażaniem empatii czy kontaktach międzyludzkich, posiada niezwykły talent do wyrażania werbalnego siebie w piśmie, prowadząc między innymi dziennik oraz stosując ogrom metafor. Można go zaliczyć do paranoików, jednakże on sam twierdzi, że wszystko to co dzieje się w każdym aspekcie życia, to starannie przygotowany plan, w którym wszyscy są jedynie pionkami. Nie czuje przywiązania do nikogo z wyjątkiem Aegira, dlatego jest mu bezwzględnie lojalny. Mimo tego, jest swego rodzaju buntownikiem, często robi na złość swojej rodzinie - głównie Frejrowi, który chciał, by Hector był ostoją Obozu, a tymczasem jest herosem z pogranicza. Z nikim nie utrzymuje praktycznie kontaktu ze swojej ziemskiej rodziny. Z pozytywniejszych cech można zaznaczyć jego otwartość względem pozostałych obozowiczów - dla niektórych stara się być starszym bratem, innym z kolei robi za ojca. Powagi zdecydowanie odbiera mu przyzwyczajenie nazywania wszystkich znajomych własnymi pseudonimami. Niemniej jednak uważa się za głos rozsądku w tym charakterologicznym miszmaszu, albo chociaż za kogoś, kto ma własne zdanie i jest całkowicie niezależny od innych - nawet Aegir liczy się z jego zdaniem. Gdyby tak nie było, nie mówiłby o nim, jako o swoim najbardziej zaufanym człowieku. Mimo tego, nigdy nie został kapitanem, być może przez swoje zbyt prawicowe podejście. Post Już kilka lat był w tym miejscu, otoczony opieką Aegira, który w ciągu tego krótkiego czasu dał mu więcej, niż rodzina przez całe życie. Nigdy nie żałował swojej decyzji o dołączeniu do Obozu. Jakiś czas temu bóg zlecił mu pewne zadanie, które wymagało niestety odpowiedniego timingu - dzisiaj czas wydawał się być odpowiedni, pogoda była zła, bo padał deszcz, z samego rana niemalże całe północne Stany Zjednoczone pokryła mgła, a to oznaczało, że ludzi na ulicach było mniej niż zazwyczaj. Musiał jednak zaczekać na noc, bo przecież takich egzekucji nie przeprowadzało się znienacka bez przygotowania. Zaopatrzył się we wszystkie swoje bronie, które były mu potrzebne do ataku. Zabrał też ze sobą specjalną maskę, która dodawała nie tylko grozy ale również niepokoju, a na tym zależało mu najbardziej - na psychologicznej kontroli w trakcie całego starcia. Założył uniform bojowy, który schowany został pod płaszczem rodem z ubiegłego stulecia. Uzbrojony po zęby udał się do małego miasteczka, które nomen omen, było jego miastem rodzinnym. Powrót do Rock Springs nie obfitował w żaden sentymentalizm, gdyż nie to było celem podróży Hectora. Miał rozbić małą grupę przestępczą, która realizowała zamówienia dla NoGods. Do bazy wypadowej złodziei trafił szybko, głównie dzięki swoim umiejętnościom śledczym oraz szczegółowej analizie sytuacji kilka dni wcześniej. Nie powitano go jednak zbyt wesoło. Gdy tylko pierwszy osiłek przed wejściem zamierzał go sprawdzić, połamał mu obie ręce, złamał nos i jeszcze dość mocno nadepnął na jego szczękę, zapewne raniąc jego żuchwę. Kolejnych dwóch czekało na niego w korytarzu, tutaj było już bez ceregieli, gdyż byli uzbrojeni w pistolety. Hector był szybszy i zastrzelił obu. Alarm nie został podniesiony, gdyż nie była to baza, a kilka korytarzy i pomieszczeń, o czym syn Frejra doskonale wiedział. W końcu dotarł na miejsce, do sali głównej, w której siedziało kilka osób: kilku podrzędnych rzezimieszków i głowy tej małej organizacji, które liczyły najpewniej pieniądze za ostatni deal związany z bronią. - To ostatnie zamówienie dla NoGods - rzucił w ich stronę Hector, stając naprzeciw kilku dobrze zbudowanym facetom. W tejże chwili wszystkie drzwi zostały zamknięte, a sami oponenci byli bardzo zadowoleni z przebiegu sytuacji - najwidoczniej spodziewali się ataku, gdyż każdy z nich był uzbrojony, a sam Collado został uwięziony. - Zamknęliśmy cię, nie masz dokąd uciec - odezwał się jeden z szefów. Syn Frejra spojrzał na niego przez swoją maskę. - To nie mnie zamknięto z wami… to was zamknięto ze mną - chwilę później, dumny szef leżał martwy z kulą w głowie. Bandyci nie pozostali dłużni i otworzyli ogień - tak przynajmniej mogło się zdawać, bo nawet nie zdążyli pociągnąć za spust. Hector wlał do gardeł kilku przeciwników taką ilość cieczy z okolicznych szklanek i kubków, że udusił ich na miejscu. Zostało tylko dwóch z nich, z czego akurat ci nie byli uzbrojeni w pistolety - tak się kończy właśnie poleganie na swoich ochroniarzach. Zszokowani liderzy grupy nie wiedzieli co robić, byli przestraszeni i dlatego jeden z nich rzucił się do ucieczki, drugi zaś podjął próbę walki, którą przegrał. Collado wyprowadził kilka szybkich ciosów, skupiając się na wrażliwych punktach przeciwników i mocno poobijał wroga. Drugi, który widział całą masakrę i próbował uciec, stracił nadzieję na opuszczenie pomieszczenia, dlatego zwrócił się ku swojemu wrogowi w osobie członka drużyny Aegira. Syn Frejra, by dodać dodatkowego animuszu całej tej sprawie, chwycił obitego szefa za gardło, uniósł go do góry i zaczął podgrzewać temperaturę wszystkich cieczy wewnątrz organizmu tego człowieka. Tym samym zaliczył on bardzo szybki zgon - Twoja kolej - zwrócił się zachrypniętym głosem w stronę ostatniego z przeciwników Hector, po czym uniknął kilku chaotycznych ataków, kopnął wroga kolanem w brzuch, następnie poprawił mocnym sierpem w policzek. Uderzył jeszcze złodzieja kilkukrotnie, gdy ten leżał na ziemi. Collado wyprowadził cios pięścią w twarz przeciwnika, by pozbawić go przytomności, a gdy już to zrobił - wyprowadził nieprzytomnego szefa, ciągnąć go po podłodze jego własnej siedziby. Przed samym wyjściem, Hector jeszcze podpalił cały budynek, korzystając ze zbiorników gazu i wadliwej instalacji elektrycznej. Kilka godzin później, był już w Obozie, a szef, którego Collado oszczędził, okazał się być herosem, o co syn Frejra od samego początku go podejrzewał. Sprawiedliwość została wymierzona przez samego Aegira i to miała być nauczka dla wszystkich tych, którzy zamierzają działać przeciw Obozowi. Sprawiedliwość absolutna ponad wszystko. Ciekawostki |
|