Mia od nieszczęsnej imprezy z udziałem jej ojca, dość skutecznie opanowała sztukę unikania Luke'a. Trwało to 3 miesiące i co prawda momentami zastanawiała się na ile ona unika jego, a na ile on jej, to wolała jednak tego nie sprawdzać. Zwykle oczy miała dookoła głowy, a jak była w domu, zaszywała się i właściwie nikomu nie otwierała. W końcu komu by miała? Odkąd ciąża wyszła na jaw, jej relacja z Alaude się skończyła - co pewnie cieszyło jej brata. Co prawda na imprezie ustalili, że donosi ciąże i będą wspólnie wychowywali to dziecko, to jednak cała chemia między nimi zdawała się wyparować za sprawą tego zlepka komórek, który w niej się rozwijał i będzie ich córką albo synem. Dziwne uczucie. Gordon czuła, że potrzebuje się przejść, a gdzie lepiej, jak nie do swojego futrzaka? Pech jednak, że jej rozwój umiejętności treserskich szybko przerwała ciąża, więc Mia nie miała za wiele czasu na poprzytulanie się do swojego, prywatnego geparda. Dostęp do niego miała jedynie ona, opiekun karmiący i weterynarz. Dziewczyna żałowała, że nie może powygłupiać się z kociakiem, ale nie chciała też ryzykować, że stanie się coś dziecku. Kiedy więc się nudziła albo chciała pozbierać myśli, wybierała się właśnie tutaj - na wybieg. Stawała przed szybą ze swoim koteczkiem i obserwowała jak śpi albo rozmawiała z nim i zachęcała do zabawy w pojedynkę. I tak było i tym razem, z tym że gepard spał. Mia oparła głowę o zimną szybę i obserwowała kota wyłączając się zupełnie na otoczenie. Chociaż tutaj nie chciała oglądać się za siebie, a jedynie zrelaksować widokiem swojego pupila. I trwała tak sami bogowie wiedzą ile.
Luke King
Re: Wybieg dla zwierząt Czw 20 Sty 2022, 15:09
Od czasu tej cholernej imprezy nic już nie było takie samo. To miał być naprawdę świetny dzień. Jeden z najlepszych wieczorów, a już na pewno najdziksza impreza. W końcu miał okazję zobaczyć się z własnym ojcem, którego w przeciwieństwie do większości herosów oraz ich poglądów, ubóstwiał. To właśnie on dał mu te wszystkie czaderskie moce, których używał każdego dnia i nie oglądał się za siebie. Kto by nie chciał nosić zasłużonego przydomku "nieśmiertelny", pomijając oczywisty ból jaki się z tym wiązał. Wszystko szło świetnie. Zapomniał nawet o swoich sprzeczkach z siostrą i tym zdrajcą, przynajmniej do momentu gdy ojczulek tak chętnie i bezceremonialnie uchylił rąbka tajemnicy na temat ciąży, o której oczywiście on nic nie wiedział. Chyba tylko obecność Baldura sprawiła, że nie rzucił się ze swoim toporem na tego frajera bo tylko o tym mógł w tamtym momencie myśleć. Do końca imprezy nie zrobił już niczego innego jak posyłanie Alaude morderczych spojrzeń. Od tamtej pory próbował go nawet kilka razy znaleźć by go poćwiartować, ale zawsze jakoś się składało, że był akurat poza obozem na misji, albo to jego zsyłali na jakiś wypad. To wszystko sprawiło, że Luke wrócił do starych, złych nawyków. Tak jak ostatnio tylko uganiał się za babami, a nawet z tym dał sobie trochę na wstrzymanie po przygodach z sukkubkami, tak teraz wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Kiedy nie był na służbie to chlał i się kurwił, bo inaczej nie można tego nazwać. Wszystkie dni zlewały mu się w jedno. Nigdy nie wiedział jaki to dzień tygodnia, a ostatnio nawet miesiąc. Dzisiaj obudził się w jednym z wybiegów dla zwierzaków, który na szczęście wydawał się dzisiaj pusty. Nie to żeby jakiś futrzak był dla niego zagrożeniem, ale nie lubił krzywdzić zwierząt niepotrzebnie. Jego dzisiejsza partnerka najwyraźniej już się zebrała, o ile w ogóle taka była. Z poprzedniej nocy nic nie pamiętał. Odziany w swoją standardową, ale trochę podartą, koszulę hawajską, krótkie spodenki oraz nieśmiertelne japonki znalazł wyjście tylko po to by potknąć się o pozostawione tam metalowe wiadra z jakimiś szczotkami i mopami robiąc przy tym dość dużo hałasu. - Kurwa mać, kto to tutaj postawił. - warknął pod nosem zamykając za sobą furtkę i unosząc wzrok na nikogo innego, jak własną siostrę zaledwie kilka metrów dalej. Kiedy ich oczy się spotkały stanął jak wryty. Nie rozmawiali od tamtej imprezy. Nie potrafił się do tego przemóc. Czuł, że tylko by ją skrzyczał. Nie to żeby ich wcześniejsze rozmowy zazwyczaj nie kończyły się uniesionym głosem, ale tym razem byłoby zupełnie inaczej. Nie zrobił zatem nic. Po prostu stał jak jeleń na środku w świetle samochodowych reflektorów.
Mia Gordon
Re: Wybieg dla zwierząt Pon 24 Sty 2022, 13:53
Może to wszystko było głupie, w końcu była dorosłą kobietą, ale bała się niejako reakcji Luke'a. Ten nie przetrawił jej relacji z Francuzem, a co dopiero wieść o ciąży? Wprawdzie przez to ich relacja się skończyła, więc to jakiś plus dla Kinga, nie? Była pewna, że przy prędkości rozchodzenia się plotek po obozie jej brat doskonale zdaje sobie sprawę o zakończonej relacji z Alaude tak samo, jak cały obóz wiedział o ciąży. Z jednej strony była to ulga, że nie musi już niczego kryć, z drugiej miała dość tych spojrzeń. Czy inni mogli wreszcie zająć się swoim życiem? Mia co nieco słyszała o tym, że rozpustne życie brata weszło na zupełnie inny poziom, ale co jej pozostało? Nie zamierzała go niańczyć i nie czuła się też winna tego wszystkiego. Był dorosłym człowiekiem i tak po prawdzie nawet nie przypuszczała, że jej ciąża mogłaby tak na niego wpłynąć. Raz próbowała mu zasugerować, by ograniczył się do jednej albo zaledwie kilku partnerek seksualnych, ale koniec końców to była jego sprawa. Nawet jeżeli Mia uważała, że Luke popełnia błąd, to nic z tym robić nie zamierzała. Zresztą... King był kobieciarzem z krwi i kości, więc ciężko było zmieniać naturę. Gordon obserwowała dużego kota, który cały czas spał i dopiero spory hałas przykuł jej uwagę. Najpierw usłyszała hałas, potem zobaczyła i usłyszała głos brata, jakby jedno z tych mogło wydawać się złudzeniem i dopiero obie sprawy mogły potwierdzić, że to naprawdę jej brat. Mia patrzyła na niego dokładnie tak samo jak on na nią, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Po kilkunastu długich sekundach Mia westchnęła ciężko przechylając nieco głowę w bok. - Luke... - brzmiało to jak ciche, tęskne westchnienie, ale czy tak nie było? Kobieta bała się kłótni, ale to nie zmieniało faktu, że tęskniła za swoim bratem. Od lat byli ze sobą blisko, dlatego dziwnie jej było bez tego kontaktu (choć na własne żądanie). W końcu z wolna zaczęła do niego iść, bo powiedzieć nie bardzo wiedziała co by mogła. Gdy w końcu znalazła się przed nim bez słowa się do niego przytuliła. Co prawda trochę się niepokoiła, że ją odepchnie zły na nią za... cóż, wszystko. Z drugiej strony wciąż była jego małą siostrą i ciężko było uwierzyć w taką reakcję. - Cuchniesz - rzuciła po chwili bez przemyślenia odsuwając się, a grymas jej twarzy tylko potwierdzał to, co powiedziała. Przy wrażliwym nosie Gordon odkąd była w ciąży aż dziw brał, że nie wzięło jej na wymioty.
Luke King
Re: Wybieg dla zwierząt Sob 29 Sty 2022, 00:35
Mia słusznie obawiała się reakcji swojego brata. Luke nigdy nie słynął ze spokoju ducha, bezspornego rozwiązywania konfliktów oraz przebaczania. Nie potrafił wybaczyć swojemu przyjacielowi, że związał się z jego siostrą, którą miał tylko chronić. Nie potrafił też przełknąć tego, że to właśnie ona go uwodziła. Przez pierwsze miesiące nawet nie potrafił w to uwierzyć, lecz z czasem zaczęło docierać do niego, że nie jest już nastolatką. Z resztą dorastała wraz z nim, więc nie dało się uniknąć tego, że wystawiona była na niektóre jego kobieciarskie zagrywki, a przede wszystkim seks nigdy nie był tematem tabu. Kiedy dowiedział się o ciąży był gotów roznieść całą tę imprezę na cześć bogów tylko po to by dorwać dawnego przyjaciela, który przecież gdzieś tam się kręcił. Tylko, że... No właśnie. Powstrzymywała go obecność ich kochanego ojczulka. Boga, którego czcił, a z którym wiedział, że nie może się równać. Dlatego zniknął gdzieś z przypadkowymi dziewczynami nie pokazując się nikomu na oczy przez następne kilka dni. Zdecydowanie bardziej obwiniał za to wszystko Francuza, ale i jego siostrze trochę się oberwało. Przecież wiedziała jak ich związek na niego działa, to jeszcze postanowiła być na tyle nierozsądna żeby się nie zabezpieczyć? Nie potrafił się do niej odezwać. Nie w normalny, cywilizowany sposób i zdając sobie z tego sprawę postanowił jej po prostu unikać. Jak widać nie mógł robić tego w nieskończoność. Luke stał jak wryty. Całkowicie zmieszany, rozbity, co do niego zupełnie niepodobne. Przyglądał się tylko siostrze jak przestraszone zwierzę, które może być agresywne, kiedy wykonywała kolejne kroki w jego kierunku. Śledził każdy jej ruch lekko mrużąc powieki. Jednak kiedy się do niego przytuliła wszystkie mury runęły. Bardzo szybko. Jak bardzo by swoimi decyzjami nie nabroiła, zawsze będzie jego małą siostrzyczką. Nawet jeśli jej unikał, gdyby kiedykolwiek go potrzebowała, naprawdę potrzebowała, bez zastanowienia przybyłby na wezwanie. Albo i bez niego. Teraz, choć początkowo się lekko wzdrygnął, w końcu zamknął ją w swoich ramionach mocno przytulając. - No... Tak. Chyba nikt nie wyczyścił tej klatki. - uśmiechnął się rozbrajająco, jednak mina szybko mu zrzedła, gdy przyjrzał się jej sylwetce, a zwłaszcza brzuchowi, który może jeszcze nie dawał po sobie poznać ciąży, ale on był jej świadom - Jak się czujesz..? - zapytał dość niepewnie powoli unosząc na nią wzrok.
Mia Gordon
Re: Wybieg dla zwierząt Czw 24 Lut 2022, 14:33
Mia chciała i potrzebowała brata w swoim życiu, dlatego pomimo pewnej złości na niego, koniec końców jedynie się przytuliła. Luke jako dorosły człowiek zresztą powinien wiedzieć, że czasem zabezpieczenie zawodzi, a nie posądzał ją z góry o brak rozsądku. Gordon niemniej jak Alaude nie chciała tej ciąży, ale koniec końców nie potrafiła dokonać aborcji. Może gdyby nigdy nie chciała mieć dzieci, sprawa byłaby dla niej znacznie prostsza, ale w tej sytuacji miała dylemat, który jak widać poszedł w stronę zachowania ciąży. Uspokoiła się nieco, kiedy Luke wreszcie ją objął, co mógł z łatwością wyczuć po tym jak się rozluźniła. Długo jednak nie wytrzymała, jednak tylko ze względu na jego cóż… smród. - A dodaj do tego alkohol - mruknęła i aż wzdrygnęła się na to połączenie, bo naprawdę było to coś ciężkiego do zniesienia. - Dobrze - odparła z lekkim uśmiechem, by zaraz jednak unieść jedną brew. - Chociaż brakuje mi brata w życiu - rzuciła pół żartem, pół serio prowokacyjnie, po czym zakasłała. - Możemy iść do ciebie, gdzie się umyjesz? Nie wiem ile zniosę ten smród - zaśmiała się, ale w sumie mówiła prawdę. A naprawdę nie miała ochoty kończyć ich spotkania na krótkim przywitaniu się, bo jednak były sprawy, które należało sobie wyjaśnić. Po chwili udali się do mieszkania mężczyzny, gdzie mogli wreszcie porozmawiać (po tym jak Luke się umył).