Pierwsza noc za nią, czas na pierwszy dzień. Wyszła z przydzielonego jej lokum o dość wczesnej porze, ubrana i wyszykowana na kolejne przygody. Włosy związane na czubku głowy, strój wygodny do czegokolwiek by nie miała dzisiaj robić. Wczoraj dowiedziała się kim jest oraz, że obóz stanowił jej dom przez dziesięć lat, dzisiaj mieli przypomnieć o funkcjonowaniu tego miejsca oraz dać jej jakieś zajęcie. Z niecierpliwością oczekiwała na przewodnika. Od tylu lat potrzebowała kogoś, kto wskaże jej kierunek drogi. Nie potrafiła odnaleźć się w otaczającym ją świecie. W szpitalu dostała propozycję różnego rodzaju prac, jakie mogłaby wykonywać pomimo swoich problemów, ale żadna czynność nie sprawiała jej najmniejszej radości. Cóż, oprócz gotowania, ale lepienie pierogów cały dzień stanowił dla niej swego rodzaju profanację. Stanęła pod pomnikiem Zeusa. Wpatrywała się w figurę ogromnego mężczyzny przez dłuższą chwilę. Po przebudzeniu z długiego snu zetknęła się w pewnym momencie z mitologią, ale były to okruchy tego, co widziała w poprzednim życiu. Teraz wiedziała tylko tyle, że bogowie byli nadludźmi z magicznymi mocami. Nie przeżyła drugi raz szoku poznania prawdy o swoim pochodzeniu, gdyż nawet nie znała nieprawdziwej wersji. Zastanowiła się, czy jej ojciec też ma swoje pomniki. Zastanowiła, czy wiedział o jej przeżyciach. Zastanowiła, czy istniał jakiś bóg, który mógłby rozsunąć mgłę z jej pamięci. Myśli kotłowały się w jej umyśle, powstawało pytanie za pytaniem, aż w końcu nie wiedziała od którego zacząć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pomnik Zeusa Sro 14 Kwi 2021, 20:46
Pomimo średnio przyjemnej pogody Calypso postanowiła rozejrzeć się po obozie. Wydało się to całkiem dobrym pomysłem, w końcu dziewczyna ostatni raz była w tym miejscu dobre 10 lat temu. Pomińmy już fakt zamglonej pamięci, obóz nie był w końcu jakimś Pcimiem Dolnym, w którym jedyne co się zmienia to rodzaj browara, który piją przydrożni smakosze - to miejsce jednak się zmieniało i rozwijało. Po krótkiej podróży nasza Bohaterka trafiła pod posąg samego boga greckich bogów - Zeusa. W tym właśnie miejscu kobieta zaczęła rozmyślać nad swoim ojcem, posiadaniu przez jego posągów, a w konsekwencji doprowadziło to do kontemplacji na temat zamglonej pamięci. Stan ten jednak nie trwał długo. Nie minęło bowiem nawet dobre 10 minut kiedy Calypso poczuła dosyć silne uderzenie w bark. Nie było ono wystarczająco mocne, aby powalić kobietę. Impet jednak z jakim zostało wykonane zdecydowanie mógł wytrącić ją z równowagi - i to nie tylko tej fizycznej. Nim kobieta miała możliwość podjęcia jakiejkolwiek reakcji, usłyszała za sobą dosyć niski, lekko przerażony głos: - Przepraszam! Ja.. ja serio nie chciałem. Po prostu.... agh, dzisiejszy dzień... Mam dziś kurwa za dużo na głowie! Głos ten, a także informacja, która została za jego pomocą przekazana należała do tego mężczyzny - KLIK. Mężczyzny, który aktualnie siedział dupą na ziemi i usilnie starał się pozbierać rozwalone wokół siebie papiery.
Calypso Bakirtzis
Re: Pomnik Zeusa Sro 14 Kwi 2021, 21:57
Myśli swoje, życie swoje. Niestety. Gwałtowne uderzenie odebrała jako atak. Momentalnie złapała równowagę, a do jej uszu dotarły słowa przeprosin. Zjeżyła się, niczym kot, któremu nadepnięto na ogon. Odgarnęła kosmyki włosów, które opadły na twarz podczas "wypadku". Gdyby nie głęboko wpojone jako takie zasady życia w społeczeństwie, oddałaby pięknym za nadobne. Z nawiązką. A tak tylko przeszywała wzrokiem pechowego przybłędę, zaciskając mocno pięści. To musiałeś się bardzo postarać, żeby we mnie trafić. – Ślepy jesteś? – Syknęła z ostrzegawczą dawką agresji w głosie. Nie myślała o tym, żeby przekuć tę sytuację w korzystną dla siebie i wtajemniczyć pierwszą osobę w swoje poszukiwania. Nie. Teraz musiała odreagować. Bo chociaż łatwo emocje się z niej nie wylewały, tak gwałtowny kontakt fizyczny rozpalił afektywną bombę. Patrzyła się na niego, jak tak sprzątał po sobie, ale nie potrafiła odgadnąć interesującej jej rzeczy. – Jak długo tu jesteś? To znaczy: w obozie. Była definicją złego policjanta – najpierw biła, potem pytała. I znowu biła, jeśli odpowiedzi nie było lub była nieodpowiednia. Takim podejściem szybko zakończy swoje poszukiwania. Bez efektów, oczywiście.
Jellal Fernandes
Re: Pomnik Zeusa Pon 12 Wrz 2022, 14:48
Fernandes sam nie wiedział, co ma sądzić o przybyłych do obozu herosach z różnych linii czasowych. Minęło już kilka dni od tego czasu i zdawało się, że sytuacja się "uspokoiła", a sam obóz odnotował obecność 15 półbogów, którzy z jakiegoś powodu zostali przeniesieni do ich czasów. Na całe szczęście, w drugą stronę nie powędrował nikt, co oznaczało, że liczba aktywnych mieszkańców nie zmalała, a jedynie zwiększyła się o kilku przybyszów z innych uniwersów. Jellal jednak sceptycznie podchodził do wszystkiego, co było z nimi związane, dlatego też nie udzielał się zbytnio w dyskusjach (jak gdyby jego głos w ogóle cokolwiek znaczył) i tak naprawdę cały czas obserwował. Głównie Eryka, który zdawał się być inny, niż wspominała Jade i tym samym była to zupełnie inna postać, która w dodatku cały czas kręciła się przy córce Melinoe. Ten fakt podobał mu się najmniej, ale też rozumiał to, że w jego świecie Grey była jego żoną i najwidoczniej mieli ze sobą mnóstwo wspólnego. W czasie, gdy Jellal był u siebie w mieszkaniu, Eryk postanowił napisać do Jade wiadomość sms i poprosił ją o spotkanie. Miejsce było neutralne, by nie wyprowadzać ani siebie ani jej ze strefy komfortu, dlatego też zaproponował schadzkę pod pomnikiem Zeusa, spod którego mogą wyruszyć w dowolnym kierunku. Na całe szczęście obóz niewiele różnił się od tego z jego czasów, więc bez problemu odnalazł się w nowym środowisku i już kilkanaście minut przed czasem pojawił się pod pomnikiem. Usiadł na ławeczce i czekał cierpliwie na Jade, która lada moment miała do niego dołączyć. Kiedy ją dostrzegł, natychmiast zerwał się na równe nogi i podszedł do odpowiedniczki swojej byłej żony w tym świecie, po czym bez pytania przytulił ją dość mocno, a następnie wypuścił z objęć, gdy tylko poczuł, jak dziewczyna odpycha się od niego, by nabrać trochę dystansu. - Przepraszam cię, w dalszym ciągu nie mogę się przyzwyczaić do tej sytuacji... - rzekł Eryk, po czym spuścił głowę i wyglądało na to, że rzeczywiście jest mu przykro z powodu tego nazbyt odważnego gestu. - Chcesz iść na spacer, czy porozmawiamy tutaj? - spytał po chwili i po chwilowym opieraniu się na lewej nodze teraz zmienił pozycję, przez co teraz jego prawa noga odczuwała większy ciężar poprzez podtrzymywanie jego ciała. - Co u ciebie? Wszystko w porządku? - nie było to wymuszone zainteresowanie, a rzeczywista chęć zaznajomienia się z samopoczuciem Jade. Był to też dobry sposób na rozpoczęcie w jakikolwiek sposób rozmowy, bo odpalanie z grubej rury nie było wskazane. Fernandes zaś powoli zbierał się do kantyny, w której miał zjeść posiłek, a następnie udać się na długi spacer po rubieżach obozu, by wyciszyć się oraz przemyśleć kilka rzeczy. Głównym tematem rzecz jasna była sama Jade, o której myślał bardzo dużo już od wielu wielu dni i zdawał się rozumieć dlaczego. Musiał jednak odpowiedzieć sobie na wiele pytań, a do tego potrzebna była mu odpowiednia sceneria, w której będzie mógł się skupić i pokontemplować chwilę, wszakże jednej łatwej odpowiedzi w tym wszystkim na pewno nie było.
Grey wciąż trudno było przetrawić to całe "inne uniwersum". Że też i takie gówno musiało istnieć. Nie wystarczyli bogowie i półbogowie? Trzeba było zaśmiecać świat innymi... cóż, śmieciami? Jakoś jednak obóz powoli chyba przyzwyczajał się do nowej sytuacji, a niektórzy wręcz wydawali się przeszczęśliwi z takiego obrotu spraw, jak chociażby Nero. A przynajmniej takie wrażenie odniosła, skoro przyjaciółka nie miała dla niej teraz czasu, bo spędzała czas z dziećmi i Jade doskonale wiedziała, że nie było tu mowy o maluszkach. Kobieta miała mieszane uczucia, gdy Eryk do niej napisał. Powinna się z nim spotkać czy nie? Czego on od niej chciał i co tak relacja mogła dać jej samej? Przecież oni znikną, gdy tylko obóz znajdzie dla tego rozwiązanie. Ostatecznie jednak zgodziła się umawiając się pod pomnikiem Zeusa, czyli w dość neutralnym miejscu. Nie miała bowiem ochoty ani zapraszać go do mieszkania, ani też iść do jego tymczasowego domu. Na miejscu była o czasie, jednak nie spodziewała się tego, co nastąpiło kilka sekund później. Wpierw stała nieco wryta, by zaraz się napiąć i odepchnąć od niego, bo to było dla niej za dużo. Wyglądał jak Eryk, pachniał jak Eryk, miał jego głos. To było dość słabe pomimo tego, że już wyleczyła się z miłości do "jej" Eryka. - Była żona daje ci się tak przytulać? - odparła zdziwiona, bo to (jej zdaniem) nie pasowało do niej samej. Jak w ogóle popieprzenie to brzmiało? Niemniej jednak wydawał się prawdziwie zawstydzony własnym zachowaniem, więc westchnęła tylko i machnęła ręką. - Usiądźmy na razie - odparła, by od razu zając miejsce na ławce właśnie. Trzymała się jej krawędzi, by była pomiędzy nimi jakaś odległość. Nie chciała z nim się przecież spoufalać. - O ile można coś takiego powiedzieć w tej popieprzonej sytuacji, to tak - przyznała, bo jednak nie było to ani nic znajomego, ani też bezpiecznego tak na dobrą sprawę. Niby trafili tu przypadkiem, ale czy aby na pewno? - A ty jak się czujesz? To ty w końcu utknąłeś w nie swojej rzeczywistości - spytała zainteresowana, bo prawdopodobnie ona chodziłaby na jego miejscu po ścianach.
Jellal Fernandes
Re: Pomnik Zeusa Wto 13 Wrz 2022, 14:24
Eryk spodziewał się, że ta sytuacja jest trudna dla wszystkich, ale on dodatkowo miał jeden problem, z którym cały czas sobie nie poradził: rozwiódł się z kobietą, którą dalej kochał i czego żałował nade wszystko, stąd większe chęci na naprawienie stosunków z odpowiednikiem byłej żony tutaj. Co prawda z Grey z tego świata nie był w związku małżeńskim, ale być może wyczuł okazję, by zbudować relację na nowo, tym razem bez popełniania tych błędów, które doprowadziły do rozpadu ich związku w jego czasach? To było bardzo możliwe i dlatego też córka Melinoe musiała się mieć na baczności, by nie zostać zmanipulowana przez mężczyznę, który również w jej rzeczywistości nie był dla niej obojętny. Na twarz Solisa wstąpiło pewne zakłopotanie, ale zaraz zostało zastąpione spokojem. - Rozwiedliśmy się, ale dalej się lubimy - odrzekł spokojnie. - Kiedyś witaliśmy się zupełnie inaczej... - przygryzł wargę na samą myśl i dalej już nie kończył zdania, bo Jade na pewno miała świadomość, w jaki sposób małżeństwo czy nawet zakochani ludzie mogą się ze sobą witać. Zgodnie z jej poleceniem Eryk usiadł na ławce i westchnął lekko, próbując opanować swoje zawstydzenie, które może nie było jakieś wielkie, ale z pewnością negatywnie wpływało na jego uczucie komfortu. - Ja jeszcze nie do końca się odnalazłem... - zaczął od narzekań, ale był szczery z blondynką. - Jest tu trochę inaczej niż w moim świecie - przyznał. - Działacie dużo... sprawniej. Nawet mimo tego, że jest was znacznie mniej - najwidoczniej w jego świecie do rzezi obozu nie doszło, więc i jego mieszkańców było znacznie więcej niż tutaj. - Mam nadzieję, że Corvus znajdzie sposób, żeby nas stąd odesłać - uśmiechnął się nieszczerze w kierunku córki Melinoe. - Cieszę się jednak, że w tym świecie również żyjesz i masz się dobrze - odezwał się po chwili. - I zdecydowanie lepiej ci w długich włosach - zachichotał lekko, a następnie przysunął się, jednak nie po to, by zbliżyć się do Jade, a by poprawić ułożenie ciała, bo trafił na jakiś mniej wygodny, trochę nawet wyszczerbiony kawałek deski tworzącej ławkę. - Przepraszam za moją reakcję wtedy, trochę się pogubiłem w tym wszystkim - uśmiechnął się przyjaźnie nawiązując do sytuacji związanej z pierwszym spotkaniem. - I wybacz wścibskość, ale naprawdę łączy cię coś z tym Jellalem? Wydawał się być trochę... rozgniewany, gdy wziąłem cię za "moją" Jade - przyznał i spojrzał na Jade, od której domagał się odpowiedzi. W tym czasie Fernandes był już w kantynie i odbierał swój zestaw obiadowy, który postanowił jednak zjeść na miejscu. Zabrał się więc od razu za stek z frytkami i jakimiś warzywnymi dodatkami, a wszystko to popijał colą, na którą miał ochotę. Nie pił jej zbyt dużo, więc raz na jakiś czas mógł zaszaleć, tym bardziej, że jego organizm zupełnie inaczej reagował na negatywne skutki picia słodkich napojów.
Jade Grey
Re: Pomnik Zeusa Pon 19 Wrz 2022, 20:05
Jade wiedziała co ostatecznie ją skłoniło do zgodzenia się na jego propozycję spotkania. Prośba Corvusa. Musiała jednak to rozgrywać sprytnie, bo jeżeli to faktycznie był jakiś podstęp, to pewnie wiedzieli też jak potencjalnie Grey i inni z jej rzeczywistości mogą się zachować w takiej, a nie innej sytuacji. Należało to robić z głową i etapami. - Dobrze, że nie jesteście skłóceni - odparła Jade z małym uśmiechem jakby na pocieszenie. Nie komentowała też innego sposobu witania się, bo chyba każdy - nawet Hoshi - wiedział o jaki sposób musi się rozchodzić. Ten zresztą też tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, chyba w dalszym ciągu wciąż zawstydzony sytuacją. - Czyli u was nie było bitwy? - zdziwiła się, a zarazem uśmiechnęła głupio. - Znasz te powiedzenie? Mądry heros po szkodzie? U nas niestety dopiero rzeź otworzyła zarządcom oczy jak nieefektywny jest sposób prowadzenia obozu. Kto wie, może uda ci się przekonać ludzi w swojej rzeczywistości, że lepiej przeciwdziałać. Nie życzę wam powtórzenia naszej historii - wyznała w sumie zgodnie z prawdą. Choć u nich roku był późniejszy, to jednak nic nie stało na przeszkodzie, by historia się nie powtórzyła. A warto jednak dopilnować, by to się nie wydarzyło. Zaśmiała się cicho, gdy usłyszała o włosach, wcześniej jedynie się uśmiechając na jego słowa. - Nie, nie było. Nie zazdroszczę sytuacji, ale nie wiem czy w moim świecie ktokolwiek z dowódców mnie wysłucha - uśmiechnął się kwaśno, bo tym samym pokazał, że nie bardzo się liczy w swojej rzeczywistości. A on umiał dodawać dwa do dwóch i skoro Jade przez telefon darła się na generała to znaczy, że jest albo równie ważna albo na chody... czyli jest ważna. - Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie samej siebie w krótkiej wersji - zaśmiała się znowu, jednak teraz już jej zachowanie było grą. Skoro miała się zbliżyć i wymusić szczerość, to to właśnie musiała zrobić. - To zrozumiałe. Nikt nie rozumiał co się dzieje. Sam rozumiesz, pochowałam ciebie w tym świecie. Sam widziałeś - wyjaśniła jakby nie miał w ogóle za co przepraszać, zaraz jednak uśmiechnęła się ciepło. - Niee, Jellal jest bardzo troskliwy, ale nie jesteśmy razem, jeżeli o to pytasz - poczuła się z tym wyznaniem trochę źle, zupełnie jakby zdradzała Fernandesa, ale przecież koniec końców ani odrobinę nie skłamała tym razem. Dostrzegła uśmiech na twarzy Solisa, choć nie wiedziała jak to odczytywać. Cieszył go brak związku czy po prostu uśmiechnął się ot tak? Bo... miło jak masz kogoś, kto ciebie chroni? W sumie obstawiała to pierwsze, tym bardziej, że Corvus zapuścił w niej jeszcze większe ziarno nieufności wobec przybyłych.
Jellal Fernandes
Re: Pomnik Zeusa Wto 20 Wrz 2022, 14:58
Eryk zdawał się być bardzo chętny do udzielania odpowiedzi, dlatego gdy tylko Jade ze zdziwieniem spytała o rzekomą bitwę, Solis od razu postanowił wyjaśnić jej, jak to wyglądało u niego w świecie. - Szczerze mówiąc, nawet nie potrafię sobie wyobrazić tej bitwy - przyznał wprost. W obozie był zbyt krótko, żeby dowiedzieć się czegokolwiek w tej kwestii zwłaszcza dlatego, że nie bardzo miał tu z kim rozmawiać i jedyną osobą, która wyraziła jakąkolwiek chęć poznania go była właśnie Grey. - Opowiesz mi o niej? - wyczuł, że temat może być bardzo ciekawy, a jednocześnie trudny, ale też neutralny dla ich relacji, więc o tym Grey mogła się zapewne naprodukować. Nie chciał przecież z mostu walić o tym, że chciałby ją bliżej poznać, że tęskni za nią i że nie przeszkadza mu to, iż tak naprawdę nie jest tą Jade, którą on zna. Zaśmiał się razem z nią, gdy dziewczyna potwierdziła tylko jego słowa o krótkiej fryzurze. - Zawsze jesteś śliczna, ale w długich jeszcze bardziej - uśmiechnął się przyjaźnie i zaraz znów nieco speszony odwrócił spojrzenie, bo kolejny raz wyrwał mu się komplement, którymi w założeniu miał jej przecież nie zasypywać, by nie wprowadzić dziwnego napięcia. Odetchnął z ulgą, gdy Grey wybaczyła mu zachowanie z pierwszego spotkania, ale też niczego innego nie spodziewał się po kobiecie. Wydawała się być bardzo podobna do "jego Jade", czyli okazywała się być osobą rozważną, potrafiącą łączyć fakty i szukać dialogu. - To musiał być niezły szok dla ciebie - rzucił ot tak. Na słowa o Jellalu kącik ust drgnął mu w uśmiechu, ale był ledwie zauważalny, bo trwało to może niecałą sekundę i jeśli akurat Grey nie patrzyła na odpowiednika swojego byłego faceta z innych czasów, to najpewniej nawet tego nie dostrzegła. - Chyba mnie nie polubił - odniósł się tylko krótko do reakcji Fernandesa. - Wydaje się być agresywny w pewien sposób - podzielił się spostrzeżeniem, a następnie poprawił nieco pozycję, w której siedział i przekręcił się nieznacznie w bok, dzięki czemu dużo łatwiej było mu spoglądać na córkę Melinoe. - Więc skoro nie Jellal, to może jest ktoś inny? Zauważyłem, że tutejszy "ja" raczej nie był tobą zainteresowany - zasugerował, po czym nawet nie dał Jade jeszcze odpowiedzieć, bo od razu dodał: - Dureń - powiedział cicho, acz było to słyszalne dla Grey, która mogła ten komunikat odczytać na różne sposoby. - I znowu przepraszam za wścibskość, ale nie potrafię inaczej się przy tobie zachować. To już przyzwyczajenie - skarcił się i zaśmiał głupkowato, a następnie uciszył, bo te odpowiedzi raczej go nie usprawiedliwiały.
Jade Grey
Re: Pomnik Zeusa Pią 30 Wrz 2022, 21:33
Pokiwała głową ze zrozumieniem, gdy przyznał, że nie jest w stanie sobie wyobrazić bitwy. Czy ona byłaby w stanie przed tym wszystkim? Nie widziała jednak nic złego w opowiedzeniu o bitwie, skoro była to wiedza powszechnie znana w ich świecie. Spisana została nawet specjalna kronika, by przyszłe pokolenia o tym nie zapomniały. Nie była to wiedza tajemna. - Wiesz... trochę głupio opowiadać o czymś, czego nie było się częścią. W tamtym okresie mieszkałam poza obozem. Z tego co wiem jednak od bliskich, była akurat impreza dla całego obozu. No i wtedy znienacka zaatakował syn Tartaru. Znalazł się w samym środku obozu i otworzył portale przez które dostały się nie tylko bestie, ale i NoGods. Jak możesz się domyślać pijane, odstawione w wieczorowe stroje towarzystwo zostało zdziesiątkowane. Kto by się spodziewał wroga w środku obozu, do którego teoretycznie nikt z nich nie miał prawa się dostać? Poległa znaczna część obozu, bardzo dużo terenu też zostało zniszczonego - wzruszyła lekko ramionami nie wiedząc co mogłaby dodać. Uśmiechnęła się lekko bardziej na podniesienie samej siebie na duchu po tej historii, aniżeli z jakiejkolwiek radości z tego, co właśnie padło. - Dzięki - uśmiechnęła się tylko na komplement, bo co jej pozostało? Tym bardziej, że miała grać dostępną i taką, którą on wyrwie. A przynajmniej tak miało mu się wydawać. - Delikatnie mówiąc - prychnęła niby to rozbawiona, jakby to było niedopowiedzenie roku. No i w sumie tak było. - Jellal jest mało ufny, ale nie jest agresywny - wyjaśniła spokojnie zaraz łapiąc się na tym, że mówiła to szczerze. Przynajmniej tą część o agresywności. Dość zabawne biorąc pod uwagę, że jeszcze jakiś czas temu miała go za mordercę za sam fakt, że przyglądał się śmierci Eryka oraz bycie w Nogods. Przyglądała mu się z zainteresowaniem, gdy gość ewidentnie dążył w jednym kierunku. Kącik ust drgnął jej na durnia, a potem już cicho się zaśmiała spuszczając na chwilę wzrok. - Rozumiem. Ja też patrząc na ciebie widzę swojego Eryka - uśmiechnęła się ciepło, by zaraz odpowiedzieć na jego pytanie. - Nikogo nie ma. Tutejszy ty nie jest mną już zainteresowany, ale byliśmy razem wiele lat. Do jego śmierci w zasadzie, to nas rozdzieliło - zatrzymała na nim spojrzenie ciekawa jego reakcji na to wszystko. - Przykro mi. Choć nie rozumiem dlaczego on... ja... ta wersja była tak bojowo nastawiona, skoro się kochaliście... Obwinia ciebie o swoją śmierć? - ależ on był ciekawski! - Można to tak ująć. Wiesz, nasz świat jest niebezpieczny. Zwłaszcza dla ludzi. No dobra, ale dosyć o mnie. Opowiedz coś o sobie, czym się zajmowałeś w obozie, jak on w ogóle wygląda i tak dalej. Też chcę posłuchać - zaśmiała się na koniec, by dodać temu żartobliwego tonu, ale próbowała wyciągnąć jakiekolwiek informacje. Oparła nawet rękę na oparciu ławki, a na niej głowę, by wyglądać na bardziej zainteresowaną.
Jellal Fernandes
Re: Pomnik Zeusa Wto 04 Paź 2022, 13:24
Eryk nie krył zaskoczenia, gdy okazało się, że Jade nie brała udziału w bitwie. Uśmiechnął się jednak przyjaźnie, gdy Grey wyjawiła mu to co wiedziała na ten temat i skinieniem głowy podziękował za tą szczątkową, ale dostateczną dawkę informacji, by mógł sobie chociaż w małym stopniu to zobrazować. - Zgaduję, że byłaś wtedy z tutejszą wersją "mnie"? - spytał spokojnie, chcąc uzyskać jak najwięcej informacji dotyczących związku, który miał miejsce między Jade a Erykiem z tej linii czasowej. Uśmiechnął się szerzej, gdy Jade przyjęła komplement i nawet odrobinę zawstydziła się z tego powodu? Eryk wyczuł od razu, że podobało się to córce Melinoe, więc należało pójść za ciosem i po raz kolejny ją skomplementować, czy może raczej podkreślić powagę swojej wypowiedzi. - Mówię poważnie, w mojej rzeczywistości jesteś uważana za jedną z najpiękniejszych półbogiń w obozie. Tutaj zapewne jest podobnie - wystarczyła tylko jedna reakcja Grey, by Eryk poczuł się pewniej. Nie zamierzał jednak szarżować z ilością pochwał wyglądu obiektu westchnień, dlatego też gdy tylko podkreślił swój podziw dla jej urody, tak zaraz wrócił do w miarę neutralnej gadki w gruncie rzeczy tylko po to, by nie wyjść na jakiegoś natręta. Zamiast tego postanowił teraz wybadać nieco postawę Jellala, w którym od razu wyczuł swojego rywala z wiadomych względów. - Zgodzę się z mało ufnym, ale nieagresywny? Mało brakowało, a doszłoby do walki wtedy - znów odnosił się do pierwszego spotkania, kiedy to wyczuł zagrożenie ze strony Fernandesa, który był gotów sprać go, byleby tylko odczepił się od nich. Nie mówiąc już o tym dziwnym znaku, który pojawiał się za każdym razem, jak tylko nieco bardziej syn Gullveig się poddenerwował. Wzruszył ramionami na postawę swojego odpowiednika z tego wymiaru, bo co mu innego pozostało? On by za nic w świecie nie dopuścił do tego, by Jade się od niego odwróciła. Nie po tym, co przeżył ze swoją ukochaną w swoim wymiarze. - Co mogę powiedzieć o sobie? - pytanie retoryczne, dające jednocześnie chwilę na zastanowienie się. - Jestem synem Njorda, przybyłem do obozu jako 10-latek, jak większość. Nie jestem w obozie nikim ważnym, choć przez jakiś czas myślałem o byciu kapitanem. Nigdy jednak nic z tego nie wyszło. Poznaliśmy się w obozie... w sensie ja i wersja ciebie z mojej rzeczywistości... kurcze, strasznie to pogmatwane! - zaśmiał się cicho i dalej kontynuował opowieść. - I w zasadzie z tobą przeżyłem najwięcej przygód. Finalnie się pobraliśmy i przez jakiś czas byliśmy szczęśliwi, potem jednak coś się popsuło między nami. Ale to była moja wina, nie okazywałem ci takiego zainteresowania, na jakie zasługiwałaś - wytłumaczył się od razu, biorąc winę za rozwód na siebie. - Niedługo później rozwiedliśmy się i od tego czasu każde z nas prowadzi swoje życie... aczkolwiek dalej jesteśmy dla siebie bardzo ważni. To nie tak, że się nie lubimy i nie rozmawiamy ze sobą w ogóle. Po prostu nie dało się tego odratować zdaniem twojej odpowiedniczki... - jego ton był smutny i wcale nie było to udawane. Można było na kilometr wyczuć to, że Eryk żałuje takiego rozwoju sytuacji i w dalszym ciągu czuje coś do swojej Jade. Przybliżył się nieco do Grey i przechylił lekko głowę. - Coś nie tak? - spytał spokojnie.
Jellal w tym czasie skończył już swój posiłek i udał się na spacer po obozie, chcąc rozprostować kości oraz przede wszystkim poukładać myśli, które płatały mu figla. Nie mógł znaleźć sobie zajęcia, przez co w ostatnim czasie nazbyt dużo myślał o swojej relacji z Jade i nad tym, że już dawno przekroczył granicę, którą w jakiś sposób sobie wyznaczyli. To nie była już tylko chęć spełniania fizycznych potrzeb a żywe przywiązanie, które ciągnęło za sobą wiele konsekwencji. Ponadto pojawienie się Eryka z przyszłości było dla niego czymś, co wybitnie go irytowało, choć przecież sam heros niczym mu nie zawinił. Wystarczyło jednak wspomnieć tylko o tym, że w swoim świecie spotykał się z Jade i już Fernandes się gotował. Czy to była zazdrość? Pech chciał, by Jellal niedługo później był świadkiem rozmowy Eryka i Jade pod pomnikiem Zeusa, którzy siedzieli sobie w najlepsze na ławeczce i gawędzili. Nie spodobało mu się to, że Solis siedział bardzo blisko córki Melinoe, ale nie zająknął się o tym, bo przez pierwszą chwilę zastanawiał się, czy w ogóle ma do nich podejść. Coś jednak nie pozwoliło mu na to, by zostawił tą sprawę samej sobie i po schowaniu rąk do kieszeni podszedł do dwójki herosów, którzy zarejestrowali jego obecność kilka chwil później, gdy był już w odpowiedniej odległości, aby móc zwrócić na siebie ich uwagę. - Widzę, że zadomowiłeś się już w obozie - rzucił w kierunku Eryka i choć próbował być uprzejmy, albo chociaż neutralny, tak w jego głosie było słychać drobną niechęć czy swego rodzaju zdystansowanie. Zwłaszcza w porównaniu do tonu, którym zaraz zwrócił się do Jade: - Zacząłem oglądać ten serial, który poleciłaś. Całkiem, całkiem - poruszył zachęcająco brwiami i uśmiechnął się lekko w stronę Jade, a następnie spojrzał na Eryka. I co chuju? Jestem z nią bliżej, więc wara od niej - pomyślał sobie Fernandes, gdy tylko pochwalił się tym, że w końcu ruszył serię, którą córka Melinoe polecała mu już od tygodni. Raz nawet sama zaprosiła go do siebie i miała zamiar puścić pierwszy odcinek, ale jak to w ich przypadku, skończyło się na czymś zupełnie innym... na czymś, o czym Eryk może sobie tylko pomarzyć.
Jade Grey
Re: Pomnik Zeusa Czw 06 Paź 2022, 20:10
- Właściwie to nie, wtedy już on nie żył, a ja próbowałam pozbierać swoje życie jako tako - uśmiechnęła się lekko, bo wiedziała jak dla większości to brzmiało - nie było jej wśród bliskich wtedy, gdy jej potrzebowali. Nie żeby przejmowała się opinią alternatywnej wersji Eryka, ale pewnie podzieli opinie większości. Przecież jej własny brat miał do niej o to pretensje, więc jak obcy mógłby nie odebrać tego negatywnie? Co prawda skąd miała wiedzieć, że obóz zostanie zaatakowany, ale wtedy zawsze pojawiał się argument, że mogła go nie opuszczać. No mogła, wiadomo. - To słaby tam macie wybór - zażartowała, ale zaraz uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję, to było miłe - dodała zaraz, by myślał, że docenia te starania. I pewnie by doceniała, gdyby nie to, że mu kompletnie nie ufała za sprawą Corvusa i od jakiegoś czasu w jej głowie krążył ktoś inny, czego przyznać jeszcze nie chciała nawet przed samą sobą. - Możliwe, ale ja byłam chętniejsza do skrócenia ciebie o głowę - zaśmiała się, ale w sumie taka była prawda. Jellal stanął w jej obronie i był gotów na walkę, ale to ona o mało co nie poderżnęła mu po prostu gardła. Zdawała sobie sprawę, że siłą rzeczy wciąż broni Fernandesa, ale ciężko jej było przyjmować te oskarżenia, bo ona nie widziała w nich agresji, a chęć obrony bliskiej osoby po prostu. Ich relacja już dawna przestała polegać na seksie z nienawiści, a była między nimi nić porozumienia i sympatia. Czy tylko? To jeszcze odrzucała od siebie kobieta, nawet nie dostrzegając w zachowaniu Jellala obrony jej z innych powodów jak koleżeństwo czy przyjaźń. Jade słuchała go uważnie i wcale tym razem zainteresowania nie udawała, bo być może padnie coś ważnego, a może coś innego niż opowiedział Corvusowi i Sylvii. Wtedy wyszłoby jego kłamstwo, a i potwierdzenie, że słusznie trzeba mieć ich na oku. Uśmiechnęła się również niby to rozbawiona, gdy on się zaśmiał, ale nie wchodziła w żaden sposób mu w słowo widząc, że będzie dalej opowiadał. Zaskoczyło ją nieco wzięcie winy za rozwód na siebie, choć z drugiej strony źle by to brzmiało, gdyby obwiniał ją tylko w innej wersji. Niektórzy mogliby to potraktować personalnie. Analizowała to, co powiedział, by jak najlepiej to zapamiętać i nawet nie zauważyła, że się zawiesiła. Dopiero jego pytanie sprawiło, że wróciła do rzeczywistości i się uśmiechnęła. - Może po tym wszystkim tamta Jade zrozumie, że warto dać ci drugą szansę. Ja bym dała - rzuciła na zachętę, by wybadać też jego reakcję na ostatnie słowa. Czy nadinterpretuje je tak, jak na to liczyła? gdy usłyszała czyjeś kroki, oderwała wzrok od Solisa i zaskoczona spojrzała na Jellala. Czuła się trochę jak przyłapana na gorącym uczynku i pomimo, że nic złego nie robiła, żałowała, że nie miała okazji wyjawić mężczyźnie jakie zadanie dostała. Póki jednak słowa były skierowane do Eryka, ona się nie odzywała. Zauważyła natomiast jak syn Njorda się wyprostował i napiął, gdy tylko zauważyli zbliżającego się Fernandesa. - Na tyle, na ile się da. To nie jest mój dom mimo wszystko - odpowiedział dość neutralnie i przy okazji tak, by nikt go nie podejrzewał o to, że zamierza tutaj coś zakręcić wokół Jade i w tej rzeczywistości już zostać. Musiał tylko dobrze ją zbajerować i naprawi to, co zepsuł u siebie. - O, naprawdę? Zobaczysz, szybko się wkręcisz, a on też nabierze tempa - zachęciła go jeszcze, automatycznie uśmiechając się do niego, bo co tu dużo kryć, lubiła jego towarzystwo. - A co to za serial? - wtrącił się od razu Eryk na co Grey miała ochotę wywrócić oczami, ale tylko zerknęła na niego z uśmiechem. - Breaking bad - rzuciła krótko i znów wróciła spojrzeniem do Jellala, którego chciała właśnie zagadać. - Nie oglądałem, ale skoro polecasz, to muszę się za niego zabrać - Jade zerknęła na niego cudem maskując swoje niezadowolenie, że wpierdala się w rozmowę. Miała już dość tego spotkania. - Dołączysz się? - spojrzała na Fernandesa mając nadzieję, że ją wybawi, ale nim on zdołał odpowiedzieć, oczywiście odezwał się Eryk. - Zdawał się dokądś iść, pewnie nie masz czasu na rozmowę. Prawda? - dość mocno położył nacisk na ostatnie słowo i tylko debil by się nie domyślił, że Solis go tu nie chce. Jade musząc grać swoją rolę po prostu zerknęła to na jednego, to na drugiego i czekała na odpowiedź swojego kochanka.
Jellal Fernandes
Re: Pomnik Zeusa Wto 11 Paź 2022, 15:31
Solis cały czas słuchał wszystkiego z ogromną uwagą, chcąc poznać jak najwięcej szczegółów z życia tutejszej Jade i nawet współczuł jej tego, że straciła swojego ukochanego. Pokiwał nawet głową, chcąc wesprzeć ją tym drobnym gestem, choć czy on w ogóle został zauważony? Wszak mogło to zostać odebrane bardziej neutralnie, jak kiwnięcie na znak tego, że informacje do niego dotarły. Postanowił więc odezwać się jeszcze. - Z pewnością było ci ciężko po stracie miłości... - temat niezwykle go ciekawił, dlatego też chciał go trochę bardziej wybadać. - To była tragiczna śmierć? - nie znał przecież szczegółów, a te mogły okazać się kluczowe w zrozumieniu tej Jade, która wydawała się być zdystansowana do niego, a na pewno bardziej niż jego była żona w rzeczywistości, z której pochodził. Uśmiechnął się nieco zaskoczony na słuch o drugiej szansie i nawet spojrzał w podejrzliwy sposób na Grey, która wydawała się być szczera w tym co mówi. To był miód na jego serce i widać było, że te słowa były dla niego zastrzykiem energii. - Mam nadzieję - odpowiedział spokojnie. - Drugiej szansy bym nie zmarnował - sugestywnie spojrzał na blondynkę, a następnie przeniósł wzrok gdzieś na bok, nie chcąc wprowadzać jej w zakłopotanie. I tak już dość odważnie sobie przy niej poczynał. Jellal skinął tylko porozumiewawczo głową, dając do zrozumienia, że przyswoił jego odpowiedź. Spodobało mu się w pewien sposób to, że Eryk nie określił obozu swoim domem, więc to mogło oznaczać, iż zamierza się stąd wynieść jak najszybciej. Fernandes pomoże mu się nawet spakować w takiej sytuacji, byleby tylko jak najszybciej pozbyć się niechcianego półboga ze swojego życia, ale przede wszystkim z życia Jade. Uśmiechnął się kącikiem ust na słowa córki Melinoe i przeniósł wzrok na nią. - Zapowiada się dobrze - i tu wcale nie kłamał, bo już od pierwszych odcinków poczuł fajny vibe względem tej produkcji, więc łatwo było mu przyznać, że najlepsze dopiero przed nim, jak już akcja się rozkręci. Kątem oka dostrzegł wzrok Grey, który nie był wcale taki jednoznaczny podczas pytania o dołączenie do nich. Wyczuł jednak dziwne napięcie, które sugerowało mu, że Jade domaga się wręcz jego obecności i że nie wypada jej odmówić. Plany co prawda miał inne, ale zawsze mógł je w pewien sposób skorygować. Tym bardziej, że dosłownie sekundę później Eryk znów postanowił się wtrącić i zasugerować mu dokładnie co innego. A to zadziałało na niego jak płachta na byka. - Właściwie, to szedłem cię odwiedzić, dlatego tu jestem - odezwał się w kierunku Jade, choć w tej sytuacji skłamał, bo nie takie były jego plany. Postanowił jednak utrzeć nosa synowi Njorda, a że przy okazji dorobił do tego wiarygodną teorię (no bo co Nord robiłby w greckiej dzielnicy?), to tylko zadziałało na plus całej szpileczki. - Miałaś pokazać mi wyniki swoich ostatnich badań. Przy winie - dodał na koniec i uśmiechnął się kącikiem ust w kierunku Grey, której widok bardzo go cieszył. Gdy przeniósł z kolei wzrok na Eryka, jego uśmiech stał się nieco bardziej bezczelny, bowiem Jellal znowu starał się zasugerować herosowi z przyszłości, że jest z Jade znacznie bliżej niż on. A biorąc pod uwagę, że Fernandes i Grey byli kochankami, można było się domyślić, czym wspólne picie wina mogłoby się skończyć. - Mogę poczekać na ciebie, jeśli masz coś jeszcze do załatwienia - rzucił w kierunku Jade, bo średnio widziało mu się siedzenie z Erykiem nawet mimo jej zaproszenia. Ponadto, na ławce nie było dostatecznie dużo miejsca, by cała trójka mogła sobie wygodnie usiąść, więc siłą rzeczy musiał stać, nie spodziewał się bowiem tego, że córka Melinoe zaproponuje mu swoje miejsce, a sama usiądzie na jego kolanach. Na Solisa nawet nie liczył, bo tu nie było żadnych szans na jakąkolwiek uprzejmość, tym bardziej, że dawał mu wyraźne oznaki niechęci. - Powiem wprost, chciałbym z nią porozmawiać w cztery oczy. Nie ufam ci - powiedział z wrogością Solis, najpewniej podjudzony wcześniejszym dwuznacznym tekstem syna Gullveig. Ten zareagował na to tylko lekkim uniesieniem brwi, które miało symulować zdziwienie. W rzeczywistości jednak wcale go ta reakcja nie dziwiła. - Nie obchodzi mnie twoje zdanie - odpowiedział równie wrogim tonem Jellal. - Jeśli Jade nie chce rozmawiać tylko z tobą, to masz problem, Eryczku - dodał kpiąco, zupełnie nie w swoim stylu, ale naprawdę drażniła go sama obecność Solisa. Każde jego spojrzenie na Jade, każde słowo, każdy gest... no po prostu denerwowało go to, że się kręci wokół niej. Nawet przy Jellalu w pobliżu. Widząc jednak nieco karcący wzrok ze strony córki Melinoe, Fernandes ugryzł się w język i nie rzucił kolejnym wrogim tekstem w stronę herosa z przyszłości. Zamiast tego schował rękę do kieszeni. - Nie będę wam przeszkadzać - rzucił chłodno i dał za wygraną, jednak trochę było mu przykro z powodu reakcji Jade, która nie była dostateczna, by zmieniła jego myślenie. Zamiast tego poczuł, że jej zaproszenie było wyłącznie z grzeczności i mimo tego spojrzenia, które coś mogło mu sugerować, ostatecznie nie było ono wystarczające, by Jellal postanowił tu zostać. Nie chciał bardziej zaognić sytuacji, dlatego też obrócił się na pięcie i podirytowany udał się przed siebie, sam nie wiedząc do końca, co chce ze sobą zrobić. Nie podobało mu się to, że Jade rozmawia z Erykiem, ale skoro takie było jej życzenie, to jemu nic do tego. Nie zasługiwał przecież na nią i życie kolejny raz dało mu to odczuć. Co on w ogóle sobie myślał?
Aron Ortega
Re: Pomnik Zeusa Sro 24 Sty 2024, 14:35
Sytuacja z herosami z innych czasów zdawała się być coraz bardziej kłopotliwa. Wychodziły kolejne niesnaski, różnice oraz okazało się, że część z nich nie ma wcale dobrych zamiarów. Z drugiej strony nie było to wcale zaskakujące, gdyż nawet w tym obozie zdarzali się półbogowie mający wątpliwe kompasy moralne. Już pal licho brak wstrzemięźliwości czy nawet rozwiązłość seksualną, ale tutaj mówimy o osobach, które byłyby w stanie bez problemu pozbawić życia innego obozowicza. Śmierć Scotta z przyszłości była zatem alarmująca, a jednocześnie można było w pewnym stopniu coś takiego przewidzieć. Tak samo jak i zranienie Jellala, do którego Aron osobiście nic nie miał. Co innego było jednak z Corvusem, który został uprowadzony, a jako dowódca powinien mieć przy sobie zawsze obstawę. Ortega miał dziś mnóstwo pracy, więc nie było sposobności na to, by spotkać się z Iris, która jak na złość miała dziś mnóstwo wolnego. Sytuację postanowił wykorzystać ten drugi Aron, który już od kilku dni czy nawet tygodni robił podchody w kierunku Grimsdóttir, jednak były one na tyle subtelne i naturalne, że właściwie nikt ich nie dostrzegał. Dziś zatem nadarzyła się okazja, by zbliżyć się do Islandki, a co za tym idzie, w końcu wprowadzić w życie nikczemny plan, który miał się zakończyć zgonem córki Zeusa. Aron wyśledził Iris, co nie było wcale trudne, gdyż blondynka niespecjalnie chowała się przed kimkolwiek i kiedy odnalazł ją w dzielnicy greckiej, natychmiast postanowił zacząć z nią rozmowę. - Witaj, Iris – przedstawił się sztucznie, niemal ceremonialnie, dzięki czemu półbogini mogła domyślić się, że rozmawia nie ze swoim Aronem, tylko z jego odpowiednikiem z innych czasów. - Dobrze, że na siebie wpadliśmy, bo mam kilka pytań do ciebie – zaczął temat, jednak w rzeczywistości nie miał żadnych konkretnych rzeczy do obgadania. Chciał jedynie stworzyć pozory bezpieczeństwa i neutralności dla Grimsdóttir, przy której do tej pory ani razu nie wychylił się z czymś podejrzanym. Trzeba było przyznać, że jak na chęć zabicia Islandki nie zdradzał żadnych zamiarów, dzięki czemu uchodził za bardzo podobnego do tutejszego Boliwijczyka, a przede wszystkim na kogoś sympatycznego. - Znajdziesz dla mnie chwilkę? – dopytał grzecznie, gdyż plan wymagał tego, ażeby wzbudzić jeszcze większe zaufanie u blondynki. Naciskiem niczego nie wskóra, więc uzbroił się w ogromne pokłady cierpliwości i tym samym zamierzał poczekać tyle, ile będzie trzeba. Z drugiej strony przeszło mu przez myśl, że przy tej pustce wokół, mógłby ją bez problemu zajść od tyłu i udusić, albo skręcić jej kark… Nie mówiąc już o wbiciu ostrza w jej plecy. - Przede wszystkim chcę spytać o sytuację w obozie, która jest… dość słaba – rzucił, siadając przy okazji na ławce i zachęcając do tego samego Iris. - Niewiele ktokolwiek nam tu mówi i zaczynam się niepokoić, te porwanie waszego generała… to normalne tutaj? – spytał, choć domyślał się, jaka będzie odpowiedź. Na razie postanowił udać przejęcie całą tą sytuacją oraz przede wszystkim uzyskać nieco więcej informacji, gdyż w tej jednej sprawie Ortega nie kłamał. Obóz udzielał niewielu informacji przybyszom i przez to byli nieco wyobcowani wobec wydarzeń, które miały tutaj miejsce. - Ruszyło już coś w naszej sprawie? – spytał kokieteryjnie, by jeszcze mocniej uśpić jej czujność. Nie sądził bowiem, by Grimsdóttir była osobą odpowiedzialną za znalezienie drogi powrotnej dla nich, toteż co ona mogła wiedzieć więcej? Ale pozory trzeba było stwarzać, więc tego Aron się trzymał.
Iris Grimsdóttir
Re: Pomnik Zeusa Sro 14 Lut 2024, 21:30
[16]
Powiedzieć, że sytuacja w obozie ją zaniepokoiła, to nic nie powiedzieć. Potrzebowała przyjaciela, tego jednego konkretnego, z którym mogłaby to wszystko omówić. Niestety Balthazar był na misji daleko stąd i nie wiedział co się właśnie wydarzyło w obozie. Trochę ją korciło, by zadzwonić do syna Thora, ale wiedziała, że zdekoncentrowałaby go i to naraziłoby go na większe niebezpieczeństwo. A do tego z pewnością nie chciała dopuścić. Pozostało jej więc czekać do przyjazdu przyjaciela, bo nie chciała po raz kolejny omawiać tego z ukochanym. Już wystarczająco się przejmowali, by jeszcze bardziej go nakręcała. Zdecydowanie miała dzisiaj zbyt wiele wolnego czasu, dlatego w pewnym momencie korzystając z tego, że pogoda zaczynała się psuć, poszła pod pomnik Zeusa. Nie po to, by popatrzeć na tatusia, ale by wbić w niego nienawistne spojrzenie i pytać dlaczego do cholery nie ogarnie tego syfu, który się tu odpierdala. Powinien coś zrobić, zareagować, dać znak, prawda? W końcu był Zeusem! Tym samym, który miał ją i cały świat półbogów w dupie. Niby po jej rzekomej śmierci wściekł się, ale czy to wynikało z troski czy próżności? Miała wątpliwości. Siedziała więc na ławce obserwując zbierające się burzowe chmury z małym uśmiechem. Kochała burze, to było oczywiste i teraz w końcu miała mieć okazję by przy niej posiedzieć. Była na tyle skupiona na chmurach, że dopiero czyjś głos ściągnął ją do rzeczywistości. Zerknęła na Arona wiedząc od razu, że to ten drugi. Nie tylko przez ten jego sposób mówienia, ale czuła to. Niby od tej sytuacji z pierwszego dnia, gdzie być może wyraził na niej swoją frustrację, zachowywał się w porządku, ale blondynka zawsze miała ten dreszcz niepokoju przy nim, choć logicznie tego wyjaśnić nie umiała. Nie umiała też być jednak wrogo do niego nastawiona, więc uśmiechnęła się delikatnie. - Cześć Aron. Pytaj - rzuciła spokojnie, bo nie miała problemu z odpowiedzeniem na jego pytania, o ile te nie będą dotykać spraw, które jego interesem nie były. Do tej pory jednak tak się nie zdarzyło, więc nie zakładała, by teraz miał pytać o coś niewłaściwego. - Jasne, siadaj - wskazała mu miejsce obok siebie na ławce i przekręciła się nawet nieco, by siedzieć do niego bardziej przodem aniżeli bokiem. - Zdecydowanie to nie jest normalne. Jasne, że sytuacja jest słaba, ale jestem pewna, że Elisa znajdzie i rozwiązanie, winnych i generała - posłała mu pokrzepiający uśmiech, bo choć zdawała sobie sprawę, że przybysze mogli generalnie mieć gdzieś Corvusa, tak to on trzymał w ryzach to, by obozowicze nie wytłukli obcych. Nie wątpiła w zdolności Nero, ale ta jednak miała pilniejsze sprawy aniżeli skupianie się na ochronie przybyłych półbogów. Mogli więc czuć się nieco mniej bezpiecznie. - Przykro mi, nic mi na ten temat nie wiadomo. Niemniej jednak nie jestem wysoko w hierarchii, więc może są postępy o których i ja nie wiem - uśmiechnęła się pocieszająco, jednak jak widać za wiele odpowiedzi udzielić mu nie mogła, bo sama ich nie znała. Nie podejmowała też jednak jakiegoś tematu, bo przyszła tu w innym celu - zwyzywać ojca i posiedzieć w środku burzy, która się do nich zbliżała.
Aron Ortega
Re: Pomnik Zeusa Czw 15 Lut 2024, 15:20
Obcy Aron miał zupełnie inne usposobienie niż ten tutejszy, bo przede wszystkim w grę wchodziła jego psychopatia, o której nikt tutaj nie wiedział, bo skąd miałby wiedzieć? Chęć zamordowania Iris również tutaj nakręcała go, a jednocześnie wywoływała dziwną satysfakcję, której nie czuł już od dawna. Mimo uśmiercenia córki Zeusa w swoim wymiarze oraz zyskania pewnego spokoju ducha, gdy tylko zobaczył tą tutaj, od razu cała wrogość wróciła do niego ze zdwojoną siłą, a on sam potraktował to niczym żart ze strony bogów. W mig więc postanowił przyodziać maskę spokojnego lekkoducha, co wcześniej również poskutkowało. Zanim jednak wdroży swój diabelski plan, należało przygotować odpowiedni grunt i przede wszystkim przekonać do siebie Grimsdóttir, która była bardzo inteligentna i nie da się zmanipulować w prosty sposób. Poza tym, musiał wybadać obozową sytuację, bo przecież nie wiadomo było, czy będzie mu dane wrócić do swojego wymiaru i stąd też musiał uważać na każdy swój krok, by nie spalić sobie potencjalnie mostów tutaj. Mężczyzna skinął głową na odpowiedź blondynki, która była przekonująca, a jednocześnie alarmująca, że obóz nie jest na tyle zabezpieczony, by zapobiec nawet uprowadzeniu generała. Alarmująca dla nich oczywiście, bo Ortedze w to należało grać. Jeśli Iris miała zginąć, to najlepiej było to zrobić w niestabilnym obozie, gdzie łatwiej będzie zatrzeć wszystkie ślady. - Nie będzie miała za dużo na głowie twoim zdaniem? – spytał, bo kojarzył, że Nero odpowiadała za pracę szpitala, a wobec niedyspozycji swojego zastępcy – Jellala, najpewniej będzie musiała kierować nie tylko kampusem, ale też w znacznej części obozową lecznicą. Skinął głową siląc się na krzywy uśmiech, gdyż ta sprawa akurat mocno go niepokoiła. Co prawda w tym wymiarze mógłby zacząć życie z czystą kartą i być może nie popełniłby tego samego błędu, dając się nakryć na skrytobójstwie Iris, przez co musiał uciekać z obozu i się ukrywać, ale w jakiś sposób tęsknił za swoimi czasami, gdy wszyscy byli tam… bliżsi jemu. - Jako córka Zeusa nie jesteś wysoko? Muszę przyznać, że tu mnie zaskoczyłaś – rzucił lekko rozbawionym tonem, który był też sztuczny. Z jednej strony nieco zaskakiwało go to, że Pan Olimpu nie przeforsował jednej ze swoich córek na jakieś wysokie stanowisko, dając rządzić dzieciakom podrzędnych bogów takich jak Melinoe czy Nyks, ale z drugiej strony miało to swoje uzasadnienie w postępowaniu Zeusa. Może miał Islandkę w dupie jak 99% swoich potomków na przestrzeni tysiącleci? Aron spojrzał na górę, spoglądając na błyskawicę, która właśnie zagrzmiała w oddali, jak gdyby na polecenie samego Zeusa, o którym heros właśnie myślał. - Nie jesteście zbyt blisko? – zapytał, dostrzegając pewną niechęć na twarzy blondynki na wspomnienie o jej ojcu. - Ja z Hekate podobnie, ale nie mam do niej żalu o to, tak już jest – wzruszył ramionami, starając się pocieszyć jakoś i siebie i ją, choć tak naprawdę cały czas chodziło jedynie o wzbudzanie wrażenia naturalności całej rozmowy oraz przede wszystkim ukrywanie swoich złych zamiarów względem Grimsdóttir. - Mimo to, spotkałem cię przy jego pomniku – wrócił do tematu Zeusa. - To jakieś specjalne miejsce dla ciebie czy zwykły przypadek? – nie wykluczał żadnej możliwości, bo równie dobrze mogła tu przyjść tylko z nudów. Zaraz jednak Ortega pomyślał, że może zbyt mocno interesuje się jej sprawami, więc zanim Iris zdołała mu odpowiedzieć, Aron natychmiast się wtrącił, wracając do tematów czysto technicznych związanych z funkcjonowaniem obozu. - Wytłumaczysz mi, jak działa ta wasza aplikacja? – spytał i zasugerował jej, by wyciągnęła swój telefon. - Umawiam się sam na treningi czy są mi przypisywane odgórnie w systemie? – miał wiele pytań dotyczących tego, gdyż szkolenie przeprowadzone przez wyznaczonego półboga odnośnie funkcjonowania tej innowacyjnej technologii było dość okrojone i prawdę powiedziawszy, Ortega niewiele z niego wyniósł. Na uwiarygodnienie swoich słów, wyciągnął telefon i pokazał jej swój terminarz w języku hiszpańskim, wskazując na różne opcje w kalendarzu, jednak nigdzie nie miał opcji „zarezerwuj salę treningową” czy coś w tym stylu. - U ciebie też tak to wygląda? – spytał, licząc na to, że niczego nie świadoma Grimsdóttir pokaże swój smartfon oraz terminarz, dzięki czemu będzie mógł zerknąć na jej plan tygodnia czy miesiąca. Zawsze to była bowiem jakaś podpowiedź względem tego, kiedy będzie można ją dorwać w najlepszych okolicznościach. Zanim to się jednak stanie, musiał poznać jej zwyczaje, obowiązki i pracę obozu od środka, by wybrać dogodny moment na zadanie ciosu. Gdy tak nachylała się delikatnie obok niego, przez myśl przeszło mu, aby zatopić palce w jej szyi i zgnieść jej krtań, co najprawdopodobniej doprowadziłoby do uduszenia się córki Zeusa. Na samą myśl o tym podekscytował się, przez co jego oddech na moment przyspieszył, zanim Aron nie otrząsnął się z tego stanu. - Czy posiłki też tu mam rezerwować? – dopytał w obrębie tego tematu, jednocześnie sprowadzając to do czegoś znacznie bardziej neutralnego. Musiał się opanować, żeby nie zdradzić swoich prawdziwych zamiarów i nie roztaczać nieprzyjemnej aury wokół siebie, Iris musiała mu bowiem zaufać.