Hellstorm dość szybko przyswoił do siebie wiadomość, że Folklore rezygnuje z pozycji kapitana i że w obozie nastąpi szereg zmian, mających poprawić jego funkcjonowanie. Napawało go to optymizmem, gdyż były to pierwsze duże zmiany i zapowiadało się na to, że w końcu po tylu dekadach bogowie przejrzeli na oczy i dostrzegli wadliwy system, który tylko dla nich był wygodny. Co prawda Drake nie wiedział co planuje Corvus, ale wobec dobrej pracy jaką wykonał na rzecz drużyny Asklepiosa, miał duże nadzieje co do jego osoby na stanowisku generała. Był sprawdzony zarówno jako kapitan, jak i wojownik, wszak to on walczył z synem Tartaru podczas ataku na obóz. Z wiadomym skutkiem, ale z drugiej strony gdyby nie jego decyzje, wiele osób mogłoby stracić życie w walce z tym potworem. Napisał smsa do swojej ukochanej, że czeka na nią w archiwum w Wielkiej Bibliotece. Nie bywał tu często, ale jako przykładny heros i osoba, która chciała odegrać większą rolę w przemianach, siedział ostatnimi czasy z nosem w książkach, starając się znaleźć więcej informacji nie tylko o samej przepowiedni, ale również o Tartarze, o wszystkich potworach czy w końcu o podobnych historiach, mogących ich w jakiś sposób natchnąć. Siedział w archiwum już około godziny, mając przygotowane nie tylko odosobnione miejsce, ale również jakieś przekąski oraz środki czystości, by dezynfekować ręce, żeby nie poniszczyć starych pergaminów czy też papierowych ksiąg, które lata świetności miały już za sobą. Swoją drogą, dziwne że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, by przepisać te dane na wszelki wypadek, można było przecież zlecić to satyrom czy nimfom. Siedział wygodnie w kącie, mając przygotowany nawet kocyk, który co prawda nijak mu się przydawał w tych okolicznościach, ale zawsze było coś puchatego, na co można było położyć nogi czy też podłożyć sobie pod plecy. Oczekiwał w spokoju na przybycie Kate, przeglądając księgę pod tytułem: "Dzieje Aleksandra Wielkiego". Swoją drogą, było to dość ciekawe, a jednocześnie niezbyt zaskakujące, że tak wybitny przywódca był półbogiem.
Kate bardzo szybko przywykła do dwóch rzeczy. Pierwsza to rezygnacja Folklore, o której wieść do niej dotarła bardzo szybko. Wszak opuściła ten cyrk nim pijaczyna przeszedł wreszcie do rzeczy. Druga sprawa - nieco zaskakująca dla niej samej - to bycie w związku z Hellstormem. Nie sądziła, że tak łatwo przyjdzie jej odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dalej miała mniejsze lub większe opory w niektórych kwestiach, jak chociażby okazywanie uczuć publicznie, to jednak Drake naturalnie znalazł sobie miejsce nie tylko w jej życiu, ale i też jej siostry, która - zaskakujące - bardzo go polubiła. Krążyły plotki o tym, że obóz będzie inaczej funkcjonował, jednak nic oficjalnego jeszcze nie poszło ani od Corvusa, który podobno miał w całości zarządzać obozem, ani od samych boskich zarządców. Była ciekawa jak to będzie, ale wierzyła w to, że lepiej niż do tej pory. Ostatnimi czasy Gibbins wraz z ukochanym stali się trochę molami książkowymi, ale skoro nikt inny nie szukał odpowiedzi czy nawet wskazówek, ktoś to musiał wziąć na siebie sam z siebie. Dlatego gdy dostała wiadomość z lokacją, uśmiechnęła się lekko i niemal od razu wyszła z domu. Sięgnęła jeszcze po cienką narzutę z kapturem, wszak padało w kratkę, więc wolała się zabezpieczyć. Ucinając wszelkie spekulacje - tak, wystroiła się dla niego. Dotarła do archiwum biblioteki chwilę później ciesząc się, że deszcze jej nie złapał. Od razu w budynku zdjęła z siebie narzutę i przewiesiła sobie przez przedramię i ruszyła na poszukiwania swojego mężczyzny. Dużo czasu jej to nie zajęło, jednak zamykając za sobą drzwi do sali rozejrzała się dyskretnie czy są sami. Normalne u niej od jakiegoś czasu. - Cześć kochanie - uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny odkładając uprzednio narzutę na oparcie najbliższego krzesła. Zajęła miejsce obok niego i pozwoliła sobie nawet na krótkie cmoknięcie go w usta. - Co tam czytasz? - zerknęła zaciekawiona nie mogąc dostrzec tytułu tomiszcza.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Czw 10 Wrz 2020, 17:59
Jemu również zaskakująco łatwo przychodziło zachowywanie się jak w związku, bo Kate była na tyle sprofilowaną pod niego osobą, że dogadywali się w bardzo wielu kwestiach i współpraca między nimi była wręcz naturalna. Bardzo szybko otworzył się na nią, zaczął dzielić się radościami i troskami, obdarowywał ją raz po raz czułościami i nie miał nawet problemu z tym, by robić to publicznie, co dotąd było dość niezwykłe. Ponadto czuł się dumny, mając taką kobietę u swojego boku, czego dał dowód podczas spotkania z resztą drużyny, gdy to Folklore naskoczył na Gibbins. Zazwyczaj raczej próbował łagodzić spory i doprowadzać do kompromisu, tymczasem w tamtej chwili wystarczyło tylko krzywe spojrzenie w stronę Kate, by Drake zapałał wręcz chwilową nienawiścią do Galicheta. Widząc ją w drzwiach archiwum, uniósł zaskoczony brwi, spoglądając nie tylko na jej ubiór, ale również na delikatny makijaż i uczesanie. Zawsze była zadbana, ale odnosił wrażenie, że od pewnego czasu córka Ateny stroi się bardziej dla niego, by być jeszcze bardziej atrakcyjną w jego oczach. Bardzo mu się to podobało, ale jednocześnie nie uważał tego za konieczne, wszakże kochał ją w każdym wydaniu: zarówno tym kobiecym, jak i w tym bardziej dziewczęcym, chociażby w piżamce. Kącik ust drgnął mu w uśmiechu, kiedy usłyszał te wyrażenie, za którym tak bardzo przepada. Początkowo trochę go to krępowało, nie wiedzieć czemu, ale szybko się do niego przyzwyczaił i bardzo lubił, gdy zamiast zwracać się do niego po imieniu, używała różnych zdrobnień czy pieszczotliwych form takich jak "kochanie". Nie odpowiedział jej, gdyż uznał, że pocałunek w usta był dostateczną formą powitania. Co z tego, że Kate chciała go tylko cmoknąć? On objął jej bioderka i przysunął ją bardziej do siebie, by chociaż na chwilę poczuć jej usta i język. To było akurat typowe dla niego, że nie pozwalał jej cmokać go tylko, bo to było dla niego zdecydowanie zbyt mało. - Dzieje Aleksandra Wielkiego - odparł spokojnie. - Same nudy. Głównie historie jego walk z potworami i to też niezbyt wymagającymi - dodał już nieco bardziej lekceważącym tonem, choć wynikało to bardziej z jego znużenia lekturą, niż ze stosunku do samej postaci Aleksandra Wielkiego. Hellstorm zamknął księgę i odłożył ją na bok, po czym przeniósł spojrzenie na Kate, do której od razu się uśmiechnął, widząc tylko jej oczy, za którymi tak bardzo przepadał i uważał je za najpiękniejsze na świecie. - Nic o Tartarze - wzruszył zrezygnowany ramionami. - Ale dość o tym, jak dzień, kochanie? - rzucił z niemal namacalną miłością w głosie, uśmiechając się przy wypowiadaniu ostatniego słowa. - Bardzo ładnie wyglądasz - dodał od razu, chcąc wyrazić podziw dla jej prezencji, zwłaszcza tej spódnicy, która świetnie opinała jej bioderka. Takie atuty należało eksponować. Z drugiej strony, wstydził się poprosić o to, by Kate obróciła się i pokazała mu swoją pupę, bo prawdę powiedziawszy, bardzo był ciekaw, czy i jej pośladki są tak dobrze podkreślone jak talia. - Wieczorny trening aktualny? - poruszył wymownie brwiami, nawiązując do tego, że ostatnimi czasy zdarza im się trenować... w łóżku. Tym razem jednak była to zwykła gra słów i skojarzeń, bo w rzeczywistości chodziło o ćwiczenia na sali gimnastycznej, o czym rozmawiali dzień wcześniej. Nie zaszkodzi jednak trochę zabawy słowem, prawda?
Kate Gibbins
Re: Archiwum Nie 13 Wrz 2020, 20:10
Cóż, ona za to miała spory problem, gdy robił to publicznie. Nie lubiła tego, nie podobało jej się to i zwyczajnie miała opory. Być może to była bariera nie do złamania, a może potrzebowała jeszcze czasu, kto to wie? Nie miała nic przeciwko, by trzymać go za rękę, choć i tak zwykle tego nie robiła jeżeli chodzili po obozie, a nie gdzieś sami się błąkali po obrzeżach. Nie lubiła jednak przytulania, a w szczególności całowania przy ludziach. Zwyczajnie ją to krępowało, o czym Drake doskonale wiedział. Niemniej nie była przecież jakaś straszna, postępy czyniła i zdecydowanie otwierała się na niego. To że w warunkach prywatnych, a publicznie to ukrócała, było czymś złym? Przecież doskonale wiedział, jakie są uczucia Kate względem niego. Lubiła dobrze wyglądać w jego oczach, także od jakiegoś czasu nieco bardziej poświęcała uwagę swojemu ubiorowi, zwłaszcza jak mieli się spotkać. Nie żeby do tej pory nie patrzyła, co na siebie wkłada, jednak zawsze można było jeszcze trochę bardziej się postarać, co nie? Może to było dziwne, ale to była jedna z niewielu form "pieszczot", z którą nie miała problemu w miejscach publicznych. W końcu to też nie tak, że się wstydziła czy to jego czy związku z nim. Kochała go przecież i chciała mu to okazywać w sposób, który jednocześnie nie był krępujący dla niej. To było dla niego typowe i irytowało ją to niezwykle. Przynajmniej w tych sytuacjach, gdy nie byli sami. Biorąc pod uwagę, że rozejrzała się po sali wchodząc do niej, nie miała teraz problemu z odwzajemnieniem pocałunku. W końcu lubiła się z nim całować, tylko w samotności, a nie na oczach innych. - Wiem, z nudów kiedyś czytałam - przyznała lekko, po czym spojrzała na tomiszcze i na niego zawstydzona. Zabrzmiała teraz trochę jak Hermiona z Harrego Pottera, ale z drugiej strony taką ją kochał, tak? Nawet z tymi wszystkimi jej dziwactwami. Poprawiła się nieco przysuwając się do niego, by plecami oprzeć się na gładkiej ścianie, a nie akurat na wybiciu. Westchnęła cicho słysząc, że i tam nie ma nic o Tartarze i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. Ten zaraz się powiększył, gdy usłyszała jak się do niej zwraca. - Dziękuję - odparła najpierw, bo nim się odezwała, Drake zdążył to zrobić po raz drugi. - W porządku, nie mam na co narzekać. A twój? - praca na rzecz obozu minęła jej dość szybko i teraz nawet Kate nie przesiadywała w niej dłużej, niż to konieczne. Teraz miała z kim spędzać czas poza siostrą, a ta wiadomo - też miała swoich znajomych. Poza tym po co sama miała głowić się nad przyszłą bitwą, skoro mogła to robić w lepszym towarzystwie? - Tak... Jasne - uśmiechnęła się odrobinę się zacinając, jednak nie z powodu niechęci, a pewnego zawstydzenia, w które ją wprowadził tym tekstem i spojrzeniem. Niby byli sami, ale jakoś tak... Odchrząknęła tym samym próbując się ogarnąć i wskazała na drugą książkę obok niego. - Sprawdzona czy do sprawdzenia? - zapytała, bo przecież przyszli tu w konkretnym celu i nie po to, by się migdalić.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Czw 17 Wrz 2020, 15:16
Obojgu im udzielały się różne nowe zachowania, do których jeszcze nie przywykli, ale z czasem na pewno się to stanie. Drake wiedział, że potrzeba czasu, być może bardzo długiego, by Kate przywykła do pieszczot publicznych czy do okazywania sobie uczuć bardziej poza sferą prywatną. Nie wymagał od niej jednak żadnej gwałtownej zmiany w tym aspekcie. Najważniejsze dla niego było, by córka Ateny czuła się w jego towarzystwie dobrze i nie czuła przy tym żadnej presji, a nuż może przywyknie do tego tak jak on i będą sobie słodzić nawet w towarzystwie. Zawsze na to szansa była, więc nie należało niczego w tej kwestii przekreślać ani też wymagać, wszakże najistotniejszy czynnik był spełniony: mówiła mu to w ogóle. Gorzej by było przecież, gdyby w ogóle nie była w stanie pokonać tej bariery. Nie wątpił w jej znajomość literatury, wszakże córki Ateny były znane z tego, że niczym Alex Dunphy są najlepsze we wszystkim, co jest związane z nauką i posiadaniem wiedzy. Tak też Drake wiedział, że prawdopodobnie większość tego co czytał, Gibbins miała już za sobą. Trochę jej zazdrościł tego pragnienia wiedzy, ale z drugiej strony, pewnie mnóstwo przez to straciła w sferze prywatnej. Nie mogła być przecież w dwóch miejscach na raz. Na bok jednak te wszystkie sprawy związane z wojną, bo w końcu zobaczyli się po kilku godzinach rozłąki i Drake już zdążył zatęsknić. Chciał więc przypatrzeć się dobrze Kate i wypytać ją o to, co dziś robiła, by pokazać, że się nią interesuje. - Miałem dziś wolne, więc możesz się domyślić, że był nudny - stwierdził bez ogródek, przyznając się też niejako do tego, że leniuchował sobie. - Ale odkąd przyszłaś wszystko idzie w dobrym kierunku - uśmiechnął się lekko w stronę ukochanej, chcąc dać jej kolejny dowód tego, że bardzo lubi spędzać z nią czas i żadnej takiej chwili nie uważa za straconą, choćby tylko leżeli przed telewizorem czy laptopem i oglądali jakieś pierdoły. Rozbawiło go jej zawstydzenie, choć musiał przyznać, że jak na Kate to i tak poszło jej całkiem nieźle. Pogłaskał ją ręką po udzie, a później przeniósł ją na kolano, by pochylić się i ucałować ją w policzek. - Do sprawdzenia - odparł, chichocząc przy tym. Przekazał jej księgę, bo pewnie ręce już ją świerzbiły i chciała zająć się lekturą. On jednak nie miał tego na razie w planie, gdyż jakaś przerwa mu się przyda, a skoro Gibbins już tu przyszła, to na pewno wykorzysta ją w celach odpoczynkowych. - Zanim zaginiesz na najbliższą godzinę, może masz ochotę wejść pod kocyk i się przytulić do mnie? - spytał grzecznie, nie mając na myśli nic z podtekstem seksualnym. Zwyczajnie byłoby tak nie tylko wygodniej, ale i przyjemniej, stąd też zasugerował taką pozycję. - I powiedz mi, jakie masz zdanie na temat tych zmian. Bo prawdę powiedziawszy, jestem w szoku, że Folklore zrezygnował sam z siebie. Podejrzewam nacisk z góry - podzielił się spostrzeżeniami, gdyż teoria jakoby Galichet został zmuszony do oddania stołka zbiegła się ze zmianami wprowadzanymi przez Corvusa. Hellstorm zaczynał podejrzewać, że to nie reorganizacja obozu jest reakcją na odejście Folklore, a właśnie odwrotnie. Ciekawe co na to Kate.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Nie 20 Wrz 2020, 17:42
Ona nie postrzegała czytania jak tracenia czegoś w innych strefach, chociażby na relacjach z innymi. Wciąż miała dla innych czas, w końcu nierzadko robiła herosom za psychologa. Musieli jej ufać, a skoro ufali, to najprawdopodobniej też lubili. Co prawda nie była Hermioną i nie umiała być w dwóch miejscach na raz, ale umiała zarządzać swoim czasem tak, by na wszystko znaleźć czas. Poza tym, warto podkreślić, że czytała książki zdecydowanie szybciej niż większość herosów. To też pomagało. Gibbins wiedziała doskonale, że mężczyzna się nią interesuje. Pytał ją o wiele rzeczy, ale nie tylko po tym wnioskowała, a też po ogólnym zachowaniu względem niej. - Domyślam się - pokiwała głową, bo ona nienawidziła nic nie robić. Nie potrafiła tak do końca funkcjonować i dopiero się tego uczyła leżąc przed telewizorem z nim. Choć to też inna sytuacja, bo mogli sobie wtedy pozwolić na bliskość. Kate więc nie patrzyła na to, jak leniuchowanie. Nie dziwiło ją więc to, że tutaj Drake się znalazł szukając sobie zajęcia. Ona by postąpiła podobnie. Uśmiechnęła się ciepło na jego kolejne słowa. Kate była Kate, więc pomimo dość twardego stąpania po ziemi i logicznego myślenia, Hellstorm dość łatwo wprowadzał ją w zawstydzenie. A może nie pomimo, a z tego powodu właśnie? Skinęła głową i wystawiła dłoń po książkę, którą zaraz otrzymała. Miała właściwie już ją otwierać, gdy mężczyzna ponownie się odezwał. Księga póki co spoczywała na jej udach, a ona spojrzała na niego spodziewając się, że zaraz się zaśmieje z własnego żartu. Widziała, że mają kocyk, co było dość wygodne czy to dla podłożenia pod tyłek czy plecy bądź jedno i drugie. Nie spodziewała się jednak takiej propozycji, bo koniec końców za to ją wzięła nie dostrzegając rozbawienia. - Możemy koc złożyć i na nim usiąść - zawahała się na sekundę lub dwie. - No i możesz mnie zawsze objąć - zachęciła go z uśmiechem dając jednocześnie jasny sygnał, że jeśli liczył na migdalenie się, to się zawiedzie. Ona nie chciała buziaków mu dawać w miejscach publicznych, a co dopiero leżeć pod kocykiem. No i w bibliotece, to w ogóle nie wypadało. - No jasne, że ktoś go zmusił - prychnęła, bo przecież ktoś taki jak Folklore, nie odczepi się dobrowolnie od stołka. Widziała ten typ herosów nie raz i nie dwa. - Moim zdaniem próbował się wybielić i stąd taka narracja. Może powiedzieli mu, że teoretycznie sam zrezygnuje albo zrobią to za niego. No to wielki bohater zrezygnował - skrzywiła się wciąż mając w głowie obraz tego żenującego cyrku poczynając od braku szacunku do niemal każdego zebranego, a kończąc na niewłaściwym zachowaniu przy dzieciach i straszeniu wszystkich, gdy gówno się może.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Pon 21 Wrz 2020, 21:57
Gibbins może i była uznawana za panią psycholog w obozie, ale Drake już swoje wiedział i domyślał się, że sfera uczuciowa u jego ukochanej leżała i kwiczała. Tak przynajmniej tłumaczył sobie jej wstydliwość czy powściągliwość w wielu kwestiach. Gdyby wcześniej miała poważnych parterów w swoim życiu, to z pewnością podchodziłaby do tego z większą rezerwą. Tymczasem brunetka spinała się nawet podczas najbardziej prozaicznych gestów czy czułości okazywanych sobie publicznie. Nie chciał jej jednak krytykować w żaden sposób z tego powodu, bo na tym poniekąd polegał jej urok. Poza tym, we wstydliwości nie było nic złego. Najważniejsze, że kiedy byli sami, oddawała mu wszystko z nawiązką. - Grzeczna - poklepał ukochaną po głowie z rozbawieniem w głosie, gdy po chwilowym zawahaniu się dała mu aprobatę do tulenia się. Korzystając więc z okazji i jej pozwolenia, Hellstorm objął Gibbins przy ścianie, wcześniej rozkładając koc tak za ich plecami, by lędźwie również w jakiś sposób odpoczywały. Przejechał dłonią po jej policzku, uśmiechając się od ucha do ucha na ten widok. Zawsze lubił, gdy dziewczyna była blisko, zatem nie zamierzał tego ukrywać. Nachylił się i ucałował ją w skroń, by później przejść od razu do neutralnego tematu, którym była "rezygnacja" Folklore z pozycji kapitana. - Mówisz, że dostał propozycję nie do odrzucenia? - zaśmiał się cicho, nawiązując do słynnej kwestii z Ojca Chrzestnego, który ostatnio został obejrzany przez Kate pierwszy raz i to właśnie w towarzystwie Drake. Jakim cudem ona mogła nie widzieć tego filmu wcześniej? - Też tak sądzę - przyznał szczerze, bo i on podejrzewał naciski z góry. - Co myślisz o Corvusie, Elisie czy Blake? Nadają się? - spytał z nutką ciekawości w głosie, bo z reguły nie rozmawiali między sobą o innych herosach, nie byli przecież plotkarzami. Skoro jednak pojawiły się nowe istotne persony w hierarchii obozowej, to wypadało wypytać ukochaną, co ona o nich sądzi. - Corvus i Elisa wydają się być odpowiednimi ludźmi, chociaż martwi mnie jego wiek - wszakże Juarez był najmłodszym kapitanem od dekad. - Wątpliwości mam co do Blake. Jest w gorącej wodzie kąpana, a tacy ludzie nie powinni dowodzić - podzielił się obawami, choć nie zamierzał oczywiście skreślać nikogo, póki nie wykażą się w tym co robią - pozytywnie bądź negatywnie. - Na pewno pomogę jej z prowadzeniem treningów. Myślę, że wezmę się na poważnie za trenowanie herosów. Może dołączysz do mnie? - spytał z uśmiechem, proponując jej wspólne prowadzenie ćwiczeń dla herosów. Taka fit-parka na siłce tylko w wersji obozowej i bez nagrywania filmików na instagrama. O linii własnych smoothie czy napojów izotonicznych jeszcze się pomyśli.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Sro 30 Wrz 2020, 00:13
No jasne, że leżała i kwiczała, a ona nie zamierzała udawać, że jest inaczej. Do niej raczej przychodzili ludzie po radę oczekując logicznych argumentów, wypunktowaniu plusów i minusów sytuacji bądź nawet osoby z ich wspólnych obserwacji bądź kontaktów. Do niej nie przychodziło się po radę od serca, bo jej się nie uzyskało. Co najwyżej Emma, dla której miała nieco miękkie własne serce, ale tej też radziła głównie kierować się rozumem. Cieszyła się jednak z tego, że siostra ma nieco bardziej otwarty też ten mięsień na różne doświadczenia. Będzie jej łatwiej w życiu, niż starszej Gibbins. Spojrzała na nieco z lekko uniesionymi brwiami, gdy ją tak skomentował i poklepał. Było to co najmniej bardzo dziwne zachowanie, ale z racji rozbawienia i świadomości tego, że to Drake nie odebrała tego w negatywy sposób, jaki nasunął się jej początkowo na myśl. Nie podejrzewałaby go o protekcjonalność względem niej, więc choć zdziwiona, nie skończyła zirytowana. Z małym uśmiechem dała się objąć, by po chwili przytulić się jeszcze bardziej na moment. Uśmiech powiększył się na buziaka w skroń, by tuż po tym oprzeć głowę na jego ramieniu. Było to dość wygodne. - Tak właśnie sądzę - zaśmiała się i ona domyślając się do czego nawiązuje. Może i wcześniej za wiele filmów nie oglądała, ale teraz z ukochanym to nadrabiała. Ojciec Chrzestny nawet jej się podobał, musiała to przyznać po seansie. - To się tak naprawdę dopiero okaże. Co prawda Juarez i Gatti już się zaprezentowali w podobnych rolach, więc nie powinno być źle - odpowiedziała to, co pierwsze przyszło jej na myśl. Wraz z kolejnymi jego słowami, zaczęła się nieco bardziej nad tym zagadnieniem zastanawiać. Dopiero więc po kilku chwilach zadumy przedstawiła mu własne spostrzeżenia. - Elisa zdaje się największym pewniakiem w tym wszystkim. W końcu od miesięcy nieoficjalnie zarządza szpitalem. Teraz po prostu niektórzy nie będą mogli się wymigiwać. Corvus wydaje się być stabilną i pewną postacią, w końcu wykazał się wielokrotnie. Bardziej martwi mnie jego temperamentna Sylvia. W końcu oboje wiemy, że zdarzało jej się być kapitanową i mobilizować innych do pracy w jego imieniu. Niby nic złego, ale przy zarządzaniu całym obozem... Co jak zacznie jej przeszkadzać coś, chociażby ilość poświęcanego jej czasu. Juarez nie da sobie wejść na głowę? - zerknęła na niego pytająco, bo jednocześnie chciała wierzyć w chłopaka, a jednocześnie znając jego spokojną naturę miała wątpliwości. Westchnęła w końcu. - A Blake wydaje mi się, że da radę pod jednym warunkiem. Mam wrażenie, że jest zapatrzona jak w obrazek bądź nawet zakochana w Folku. Boję się manipulacji z jego strony nią, by wyszło na jego i on nadal czuł władzę w łapach, choć pośrednią - Simmons była mocnym charakterem, więc podejrzewała że sobie poradzi, choć jej wybuchy nieco niepokoiły. Bardziej jednak to byłego kapitana się obawiała w tej sytuacji. - Taki miałam plan, więc dobrze wiedzieć, że będziemy w tym razem - posłała mu ciepły uśmiech. Gdyby chcieli zgrywać fit parkę, pewnie zbiliby niezłe kokosy. Tylko na co im to w świecie, gdy pieniędzy nie potrzebują, a jeśli tak, to nie są ograniczani?
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Czw 01 Paź 2020, 00:02
Drake słuchał jej uważnie, bo Kate jak zwykle miała coś sensownego do powiedzenia i istniała nawet większa szansa, że to ona dostrzegła coś więcej, wszakże ze swoim strategicznym umysłem była w stanie przewidzieć wiele rzeczy. Co do Folklore byli zgodni, z Elisą i Corvusem również, choć Hellstorm na pewno traktowałby Juareza na tym samym poziomie co przyszłą panią Nero w kwestii bycia pewnym swojej pozycji. Sylvia raczej nie pchała się do władzy i nawet jeśli miała za złe swojemu facetowi, że ten zbytnio się angażuje, to na ten moment nie było tego aż tak widać. A to, że wyręczała go czasem w kapitanowaniu? Punkt dla niej, bo każdy może mieć moment słabości i wtedy warto mieć kogoś takiego jak Garcia u swojego boku. - Myślę, że przesadzasz - odparł. - Oboje doskonale wiedzą, co się wiąże z tą reorganizacją i myślę, że gdyby Sylvia spodziewała się pogorszenia ich związku, to jako pierwsza wyszłaby przeciw temu pomysłowi - dodał, choć były to wyłącznie jego strzały. Nie znał dobrze ani Corvusa ani Sylvii, więc tylko gdybał w tej kwestii, choć jakieś uzasadnienie to wszystko miało, wszakże w założeniu Corvus ma mieć większe uprawnienia, ale jednocześnie mniej obowiązków. Skoro dotąd Garcia sobie z tym radziła, to i teraz sobie poradzi. - Wierzę w niego bardziej niż w Folklore - przyznał. - I w Sylvię też. To bystra dziewczyna i raczej nie wiązałaby się z Corvusem, gdyby przeszkadzała jej mocno jego ranga - zakończył temat. Spojrzał na Gibbins zastanawiającym wzrokiem, a wraz z każdym jej słowem coraz bardziej jej potakiwał. Również dostrzegł to, że Simmons ślepo wierzy we wszystko co mówi i robi Galichet, doszukując się u niego często logiki i drugiego dna. Oni już się na tym przejechali, ale Blake wydawała się być zadurzona w ich byłym kapitanie. - Niby racja, ale to w dalszym ciągu jeden głos i to nie decydujący - pocieszył ukochaną, całując ją znów w skroń. Sam również miał takie podejrzenia dotyczące syna Hekate, ale z drugiej strony wierzył też w Elisę czy Corvusa, którzy mieli stać na straży dobra obozu, a oni akurat byli wiarygodni. Uśmiechnął się szeroko, gdy ukochana potwierdziła, że wspólnie z nim będzie prowadzić zajęcia. Podobało mu się to z kilku względów, między innymi dlatego, że będą mogli spędzać więcej czasu razem, a przy tym robić coś, co przyniesie im jakąś satysfakcję. Przekazywanie wiedzy i doświadczenia młodszym herosom było czymś, w czym oboje na pewno się odnajdą. - Trochę cię już znam i w sumie spodziewałem się tego - przyznał, a uśmiech nie schodził z jego ust. Bardzo cieszyło go to, że powoli docierali się i poznawali, a przy tym byli w stanie przewidzieć jakieś swoje zachowania. To świadczyło o tym, że ich relacja zmierzała we właściwym kierunku i powoli stawali się zgraną parą. - A co tam u Emki? - spytał, bo naprawdę interesowało go jak ma się jego ulubiona szwagierka. - Dalej chce rewanżu w warcaby? - zaśmiał się cicho, przypominając ich ostatni wspólny wieczór we trójkę, gdzie to Kate przyglądała się rywalizacji Drake i Emmy w warcaby, podsuwając im co jakiś czas różne przekąski pod nos.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Pią 02 Paź 2020, 21:06
Ona nie postrzegała chęci i działań Sylvii jako dążenia do władzy. Podejrzewała, że wcale ją to nie rajcuje i też nie za bardzo uśmiecha jej się to, że jej ukochany jest kapitanem, a już niedługo generałem. To stąd mogła wynikać jej frustracja i popędzanie bądź krzyki pani kapitanowej, bo przez lenistwo innych, jej partner miał mniej czasu dla niej. Takie przynajmniej wrażenie odniosła po obserwacjach i też pewnych plotkach, nie oszukujmy się. W końcu co działo się na śniadaniach Asklepiosów wiedziała właśnie z opowieści innych. - Pytanie czy Garcia o tym wiedziała, skoro Juarez zaskoczył wszystkich na zebraniu z bogami podobno - sama też nie znała ich za dobrze. Zdarzyło jej się kilka razy współpracować z Corvusem i nie miała powodów do narzekań, niemniej takie a nie inne były jej spostrzeżenia. Być może całkowicie błędne. - Pewnie masz rację. Ja też wierzę w niego bardziej, niż w tego pajaca, to jest oczywiste - Gibbins chyba po prostu lubiła dmuchać na zimne i wolała zauważyć taką możliwość, by ewentualnie sygnały od strony Meksykanki wyłapywali znacznie szybciej, niż gdyby podpięli je pod cokolwiek innego - zmęczenie, stres, kłótnia, itp - i siłą rzeczy ignorowali możliwe nadchodzące kłopoty. - Na całe szczęście. Niby oboje też znają dość dobrze naszego byłego kapitana, ale mają zbyt poukładane w głowie, by słuchać rad alkoholika... czy rzekomo byłego alkoholika - uśmiechnęła się chwilę wcześniej czując małe cmoknięcie na skroni. Było to naprawdę zaskakująco miłe, ale przecież szybko zrozumiała o co tu chodzi. Sama tak cmokała siostrę ukazując jej troskę, tu było dokładnie to samo. Miło było być zaopiekowaną przez kogoś, a nie tylko opiekować się innymi. Chociaż to lubiła robić rzecz jasna. - No widzisz, poznajemy się coraz bardziej - uśmiechnęła się nieco szerzej na moment. Właściwie nietrudno było zgadnąć, że treningi głównie młodzików to jej żywioł tuż po jakiś tam umiejętnościach strategicznych. W końcu (zaskakująco) dobrze dogadywała się z młodymi i też lubiła pomagać. No ale generalnie Drake miał rację i było to naprawdę miłe, że znali się coraz bardziej i pewne rzeczy mogli przewidzieć. - No jasne, że chce. Domaga się wręcz - zaśmiała się również zerkając na ukochanego. - A u niej wszystko w sumie w porządku. Ostatnio tylko się żaliła, że któryś z chłopaków jej wiecznie dogryza i jest zwyczajnie wredny, bo lepiej sobie radzi podczas walk od niego. Imienia zdradzić nie chciała - co prawda jako starsza siostra miała trochę chęć pójść i wytarmosić gówniarza za uszy, ale jej osobowość nie do końca jej na to pozwalała. Poza tym nie chciała ośmieszać siostry "matkowaniem", jedynie dobre rady jej pozostawało jej dawać w mieszkaniu. Kto wie, może Hellstormowi się bardziej zwierzy albo któreś z nich na treningu przyłapie gówniaka na gorącym uczynku. Wtedy by mogła mu nawtykać o szacunku do siebie nawzajem.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Wto 06 Paź 2020, 23:10
Drake również zastanawiał się, czy aby na pewno ta propozycja nie padła zbyt wcześnie, ale z drugiej strony nie posądzał Corvusa o taką samowolkę. Juarez był odrobinę pod pantoflem, dlatego Hellstorm nie byłby zaskoczony, gdyby okazało się, że Sylvia wiedziała jako pierwsza o całym tym planie i na dodatek go pobłogosławiła. Wszakże najważniejszą ideą tego przemodelowania było zrzucenie większej odpowiedzialności na zwykłych herosów oraz odciążenie kapitanów, którzy przez wiele dziesięcioleci pełnili na raz wszystkie funkcje w obozie, imając się każdej sekcji. Teraz miało to wyglądać nieco inaczej. Podrapał się po kilkudniowym zaroście, zastanawiając się chwilę. - Powiedział jej wcześniej, na pewno - stwierdził odważnie, gdyż ta wersja jedyna mu się zazębiała. - Wyobraź sobie jej reakcję, gdyby o czymś takim zadecydował bez jej wiedzy - dodał i sam mimowolnie wyobraził sobie gniew Sylvii, która dosłownie rozpieprzyłaby najpierw Corvusa a później cały obóz za takie niecne działania bez informowania jej o tym. Skinął głową zgadzając się z tym, że w nowym generale były pokładane większe nadzieje, niż w ich dotychczasowym kapitanie, który może i początkowo był wzorem do naśladowania, ale już dawno zawrócił z tej ścieżki. Teraz był przez wielu uznawany za chlora i nieodpowiedzialnego dupka, a najgorsze jest to, że Galichet jeszcze się tym chełpił. Przeniósł rękę na czoło Kate i zaczął ją gładzić po głowie, słuchając uważnie tego, co jego ukochana ma do powiedzenia w tej kwestii. Bardzo lubił nie tylko barwę jej głosu, ale również sposób w jaki to wszystko mówiła: dykcję, język, akcentowanie zwrotów. Córka Ateny była naprawdę dobrą mówczynią i świetnie się z nią rozmawiało. Choć Drake po tych kilku tygodniach raczej wolał korzystać z jej ust w inny sposób, zwłaszcza gdy jego były tak spierzchnięte i domagające się wręcz nawilżenia. Uśmiechnął się lekko zażenowany zachowaniem domniemanego chłopaka dokuczającego Emmie i uniósł lekko brew. - Zmora córek Ateny, co? Dokopujecie wszystkim i jeszcze za to obrywacie - zaśmiał się cicho, domyślając się jak mogły wyglądać treningi Kate. Dziewczyna była prawdziwą wojowniczką i pewnie już jako gówniara czy nastolata dawała w kość dużo starszym od siebie. Drake nigdy tego nie uświadczył, ale zapewne gdy przyjdzie im się zmierzyć, to szanse będą równe, o ile nie będą używać swoich magicznych zdolności. Tutaj syn Hadesa miał ogromną przewagę z wiadomych względów. - Jak już się dowiesz kto to i będzie dalej sprawiać kłopoty, to ja sobie z nim porozmawiam - mrugnął w stronę brunetki. - Muszę dbać o swoją przyszłą szwagierkę - stwierdził, po czym kaszlnął kilka razy, gdy dotarło do niego, co właściwie powiedział. Ręka, która dotąd głaskała Gibbins, przeniosła się na jego twarz i jak zwykle zaczął dociskać palce do twarzy, by później wygiąć je w jakiś dziwny sposób. Troszkę się zdenerwował i uruchomiły się jego tiki. - W ogóle Carla z Jinem wyruszyli szukać tego kielicha Dionizosa. Myślisz, że dadzą radę zrobić to incognito? - spytał, chcąc jak najszybciej zmienić temat, gdyż było mu zwyczajnie głupio z powodu tego, co mu się wymsknęło. Wiadomym było, że nie planował jeszcze ślubu z Kate, ba! nawet nie wiedział, czy córka Ateny przyjęłaby potencjalne oświadczyny, stąd też ta "szwagierka" była w ramach żartu, ale znając reakcje Kate na takie zwroty... mógł się spodziewać buraka na twarzy ukochanej, która nie przywykła do takich dialogów.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Sro 07 Paź 2020, 00:40
- Masz rację - rzuciła krótko po wyobrażeniu sobie, co by się tu działo, gdyby Corvus postawił Sylvię przed faktem dokonanym, że teraz nie będzie zarządzać jedną drużyną, a całym obozem. Choć w praktyce mogło to oznaczać mniej obowiązków i więcej czasu dla ukochanej, to z pewnością tak to nie brzmiało i nie będzie wyglądać na początku, gdzie wszystko będzie musiał nadzorować. Przynajmniej ona tak sądziła. Na szczęście dyskusja o byłym kapitanie się zakończyła, bo naprawdę Gibbins wystarczająco strzępiła sobie język o niego, żeby teraz uważać, że skoro wreszcie nie ma funkcji, może przestać o tym wątpliwym człowieku myśleć. Dobrze, że nie wiedziała, że nawet rozważano go w kategorii doradcy Corvusa, bo wtedy straciłaby całą wiarę i szacunek do właśnie tego herosa. Byli w miejscu publicznym, więc Drake musiał się liczyć z tym, że na pocałunki... nie ma co liczyć. Ewentualnie jakieś cmoknięcia i tyle. Jak się chciał z nią całować, trzeba było umówić się w domu, a nie w archiwum wielkiej biblioteki i liczyć na cud. No ale, do niego to przecież zawsze mogą się przenieść, co nie? Więc nic nie było stracone, jeśli to na tym Hellstormowi najbardziej teraz zależało. - No niestety, tak to z nami bywa - odpowiedziała niezbyt skromnie, ale Kate nie widziała sensu, by dla rzekomego "dobrego smaku i kultury" sobie umniejszać. Z racji chociażby bycia córką Ateny lepiej sobie radziła z bronią, szybciej przyswajała sobie wiedzę z nią związaną i chciał czy nie chciał, tak właśnie było. Obrażanie ich z tego powodu, było tak samo debilne jak obrażanie chociażby dzieci Afrodyty za to, że są piękne według każdego. Gibbins nie zamierzała konkurować z ukochanym, chyba, że w formie jakiejś zabawy zorganizowanej w obozie. Nie żeby uważała, że ma pewne zwycięstwo, bo widziała mężczyznę w akcji i zdawała sobie sprawę, że taki pojedynek mógłby skończyć się różnym wynikiem. - Ustaw się w kolejkę - zaśmiała się, by zaraz unieść zaskoczona brew. Szwagierka było słowem, które po raz pierwszy słyszała w kontekście siostry i choć nie myślała o ślubie i takich rzeczach, to potraktowała je z przymrużeniem oka, a nie w jakiś dosłowny sposób czy coś. - Chociaż pewnie lepiej by było, gdybyśmy się w to nie mieszali. Ja na pewno - dorzuciła zaraz, bardziej po to, by pokazać mu, że wszystko w porządku. Nauczyła się go częściowo czytać i dostrzegła tą zabraną dłoń i przyciskanie palców - złapała ją w swoją łapkę i lekko ścisnęła z uśmiechem na twarzy. - Sadzę, że nie - może to było nie w porządku nie wierzyć w swoich kolegów, ale przecież nie chciała go tez okłamywać. - Garrido przyciąga za dużo uwagi. Poza tym, gdyby to było takie banalne odzyskać ten kielich, to nawet sam informator, mógłby go dla nas ukraść. Podejrzewam, że sprawa się im porypie totalnie - wyznała swój punkt widzenia, bo to też nie tak, że tą dwójkę uważała za słabych herosów. Bardziej chodziło o to, że podejrzanie zbyt prosto to brzmiało po prostu. Tak, masło maślane.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Nie 11 Paź 2020, 21:05
Hellstorm trochę żałował, że zaprosił ją do biblioteki, ale wiedział też, że musi ponieść konsekwencje swoich wyborów i na większe czułości niż cmoknięcia, objęcia czy jakieś czułe słówka nie wchodzą w grę. Gibbins nie była jeszcze na tyle odważna, by dobierać się do niego w miejscach publicznych, ale nie przeszkadzało mu to. Najważniejsze, że gdy byli sam na sam u siebie w mieszkaniach, nie miała oporów przed tym, by go rozbierać, dotykać, całować czy w końcu by uprawiać z nim seks. Drake miał wszakże swoje potrzeby, które chciał z nią realizować i potencjalna wstrzemięźliwość córki Ateny mogła mocno krzyżować mu plany. Tak się całe szczęście nie działo i już po krótkim okresie zaczęli ze sobą sypiać, co syn Hadesa potraktował niejako jak kredyt zaufania względem jego osoby. No i jako pozytywną motywację, by starać się jeszcze bardziej, w końcu Kate odsłoniła przed nim swoją sferę intymną, a nawet pozwoliła mu być jej najważniejszą częścią. Uśmiechnął się krzywo, spoglądając na brunetkę, w której oczach dostrzegł małe ogniki tuż po jego propozycji "rozmowy" z młokosem. - No no, Kate Gibbins chce kogoś złoić? - zaśmiał się cicho, nie przypominając sobie dotąd sytuacji, w której taka oaza spokoju jak córka Ateny, chciała kogoś ustawić do pionu siłą. Folklore Galichet był wyjątkiem, ale on to sobie grabił już od dobrych kilku lat, więc to było uzasadnione. Poczuł przyjemne ciepło nie tylko wokół swojej dłoni, ale również takie, które przeszło po całym jego ciele, gdy Kate ujęła jego rękę w swoje i bardzo spokojnie odpowiedziała na jego delikatną głupotkę. Poza tym ten jej uśmiech był wręcz rozbrajający. - To się nie mieszaj, kochanie - odparł już dużo spokojniej. - Ja wybadam sytuację i w razie czego pomogę młodej - mrugnął w kierunku Gibbins i ucałował ją bardzo zadowolony w czoło, ciesząc się nie tylko z tego fizycznego kontaktu czy z bliskości, ale również z faktu samego spotkania. Pokiwał głową kilkukrotnie, zgadzając się całkowicie z teorią córki Ateny. - Z tym przyciąganiem uwagi Garrido to się zgodzę - przyznał, domyślając się, że córka Afrodyty nagnie wszelkie możliwe zasady i będzie o niej głośno, jak zawsze. - Co do samego kielicha, kradzież to wbrew pozorom nie taka prosta sprawa. Może informator nie miał możliwości tego zrobić? - rzucił pytaniem, choć żadne z nich nie znało na nie odpowiedzi. Mogli się tylko domyślać. Po chwili ciszy, postanowił znowu się odezwać, tym razem dużo poważniejszym tonem. - Obiecaj mi, że jeśli wyznaczą cię do poszukiwań tych mitycznych artefaktów, które mają nam pomóc pokonać tego potwora, odmówisz - rzucił, spoglądając nie na nią, a przed siebie.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Nie 11 Paź 2020, 23:08
Gibbins była odważną osobą, ale też poukładaną i rozsądną, stąd też zbytnie okazywanie sobie uczuć w miejscach publicznych, według niej zwyczajnie nie było w porządku wobec innych. Nie żeby znowu troszczyła się o każde złamane serduszko w obozie i kogoś czującego ukłucie zazdrości, bo sam tyle szczęścia nie ma. Bardziej myślała o tym, że część herosów po prostu nie chce takich rzeczy oglądać. A dzieci wręcz nie powinny i choć odbierało się im siłą rzeczy dzieciństwo i traktowało się je jako dorosłe od początku pojawienia się w obozie, to Kate nie potrafiła patrzeć na nie inaczej, niż na dzieci. Dlatego też - choć na szczęście tylko raz się to zdarzyło do tej pory - mocno wyrażała swoje niezadowolenie tym, że inni nic sobie nie robią z tego, że młoda dziewczyna została wiele lat temu omotana przez naprawdę dorosłego faceta i "byli w związku". Chociaż brunetka nigdy na głos tego nie powie, ucieszyła się trochę, gdy mężczyzna niewiele później zginął na misji, a nastolatka miała możliwość obracania się we właściwym środowisku ponownie. Z całego tego wywodu wniosek, że Drake nie ma na co liczyć. - No co ty, nikogo nie chcę łoić. Co najwyżej upomnieć - zaśmiała się wyjaśniając swój punkt widzenia. Niemniej, to był chwilowy siostrzany instynkt, ale Kate wiedziała, że póki Emma wprost nie poprosi o interwencję, ona nic z tym nie zrobi poza słownymi radami dla młodszej siostry. - Może tak być - uśmiechnęła się ciepło na propozycje swojego chłopaka wiedząc, że jest on jedną z najbardziej rozsądnych osób w obozie i nie naskoczy na dzieciaka co najmniej, jakby w nocy wybił połowę herosów. Młodzi dużo rywalizowali i byli w takim trybie stawiani po to, by wzajemnie się motywować. Jak powszechnie wiadomo, niektórych przegrywanie doszczętnie frustrowało. A co dopiero z "jakąś dziewczyną". - Możliwe, że nie mógł. Możliwe, że załatwią wszystko w cztery godziny i będzie spokój. Niemniej tak banalne misje to naprawdę raz na milion lat - co tu dużo mówić, dla niej brzmiało to zbyt prosto i tyle, a oni praktycznie zawsze musieli mieć pod górkę. Może jednak tym razem będzie inaczej i bez komplikacji? Oby, bo przecież życzyła im jak najlepiej. Na słowa Hellstorma, brunetka ściągnęła usta w wąską linię, dopiero po chwili na niego zerkając. Westchnęła ciężko i skupiła na nim swoje spojrzenie, choć on póki co na nią nie patrzył. - Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Jeśli mnie o to poproszą, to wyruszę z innymi po te przedmioty. Nie potrafiłabym inaczej - powiedziała poważnie, bo przecież nie umiała walczyć ze swoją naturą. Była obowiązkowa do bólu momentami. Przecież to nie tak, że kazaliby jej wskoczyć w paszcze najgorszego potwora skazując ją z automatu na śmierć. Chociaż gdyby miało to uratować resztę obozu to wiadomo, zrobiłaby to. Nie chcąc jednak sprzeczać się nad wielką niewiadomą, westchnęła ciężko i zerknęła na książkę, którą jakiś czas temu jej podał. Zaczęła więc się z nią wreszcie zapoznawać, tym samym dając mu znać, że właśnie swoimi obowiązkami - choć narzuconymi samodzielnie - powinni się zająć. Dopiero po dobrej godzinie, gdy zamknęła książkę, zerknęła na ukochanego, by po chwili oprzeć głowę na jego ramieniu. - Nic o przepowiedni, ani czymkolwiek innym, co byłoby w minimalnym stopniu związane z naszymi potrzebami - zaczęła odkładając tom na bok. - Co powiesz na to, byśmy później skupili się bardziej na sobie i zrelaksowali się w saunie? - zaproponowała z małym uśmiechem, bo choć nie proponowała mu nie wiadomo czego, to jednak na chwilę będą mogli zapomnieć o otaczających ich problemach i po prostu nacieszyć się sobą.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Pią 16 Paź 2020, 23:39
- Już dobrze, wybacz, że pomyślałem sobie o agresywnej Kate - zachichotał i pogłaskał ją po twarzy, chcąc przeprosić tym gestem, choć doskonale wiedział, że nie ma za co. Nie szkodziło jednak dać jej kolejnych pieszczot, by tylko uwiarygodnić swoją pokutę oraz skruszenie. Jemu wydawała się bardzo zastanawiająca kwestia kielicha, który z jakiegoś powodu nie pasował mu w ogóle do scenerii Nowego Orleanu. Był jednak doświadczonym herosem i wiedział doskonale, że każda misja była inna i że półbogowie nie zawsze wykonywali je na sto procent. Nie wątpił w lojalność Carli i Jina, ale biorąc pod uwagę plotki o ich tajemniczych schadzkach, które kończyły się zarówno u niego, jak i u niej w pokoju, miał mieszane uczucia co do ich oddania zadaniu. Kto wie czy nie skorzystali z okazji i po prostu nie przedłużają sprawy, by mieć trochę więcej czasu dla siebie i nie zwiedzić kawałka Nowego Orleanu... bądź pokoi hotelowych, które tam mają. Po córce Afrodyty można było spodziewać się wszystkiego, ale ostatecznie wierzył w ich rozsądek. Mogli się przecież migdalić w obozie, żadne z nich nie miało partnera czy partnerki, także komu to przeszkadzało? Odwrócił się w stronę brunetki dopiero po chwili, nie mając już tak dobrego nastroju jak chwilę wcześniej. To była kwestia, którą chciał już dawno poruszyć, ale dopiero teraz zdobył się na odwagę, by to zrobić. - Nie chcę cię brać pod włos, ale pomyśl też o mnie czy o siostrze - zaznaczył, wiedząc od razu, że dziś nic nie wskóra w tej sprawie i nie ma co jej przyciskać. Pewno wrócą do tematu za jakiś czas, a już na pewno wtedy, jeśli się okaże, że Gibbins faktycznie została wyznaczona do tego zadania. Kiedy zajęła się książką, Hellstorm zrozumiał, że muszą przejść do konkretów i że dobrze jest nie rozmawiać dłużej o tej sprawie. Kate trochę się wyciszy, on również postara się poukładać myśli. Korzystając więc z dłuższej chwili ciszy, odsunął się od córki Ateny, by zejść z parapetu i powędrować po inną lekturę, nie chcąc siedzieć bezczynnie dłubiąc w nosie. Powróciwszy do ukochanej, przysunął się znowu, zachęcając ją do tego, by wpadła w jego objęcia i wygodnie oparła się szyją o jego ciało, podczas gdy on w drugiej ręce trzymał inną księgę i również był nią pochłonięty. Słysząc jej głos, przerwał czytanie w odpowiedni momencie, by nie zgubić wątku. On w porównaniu do niej aż tak szybko nie czytał i nie potrafił przeanalizować ponad stustronnej lektury w ciągu kilkudziesięciu minut. Uniósł brwi słysząc jej pomysł o saunie. - To doskonały pomysł - odparł ze szczerym uśmiechem, chcąc pokazać po sobie, że odzyskał dobry nastrój i że jest zachwycony propozycją swojej dziewczyny. - Powiem więcej, po saunie możemy pójść na spacer i pooglądać gwiazdy. Lubię to z tobą robić - przyznał, gładząc ukochaną po policzku i uśmiechając się całkiem uroczo w jej stronę. - A potem cię ululam gdzie będziesz chciała - znów zachichotał, ciesząc się na samą myśl wieczora spędzonego ze swoją miłością.
Kate Gibbins
Re: Archiwum Nie 18 Paź 2020, 01:06
Uśmiechnęła się rozbawiona zarówno na jego słowa, jak i chichot. Uśmiech zmienił się w zadowolenie, gdy poczuła przyjemny dotyk na twarzy. Może i była powściągliwa w miejscach publicznych, ale to nie oznaczało, że dotyk mężczyzny nie sprawiał jej przyjemności i nie lubi tego. Bo lubiła, bardzo. Ona o tych plotkach natomiast nie słyszała, bo raczej starała się unikać towarzystwa plotkującego, a przynajmniej aktualnie plotkującego, bo niewiele osób tutaj umiało się od tego powstrzymać. Czy oceniłaby przez to ich możliwości na misji słabiej? Raczej nie, byli wolnymi ludźmi i mogli się spotykać na jakich zasadach im to odpowiadało. Większość "wolnych" miała co rusz jakieś schadzki. Zależy tak naprawdę co by usłyszała, bo na pewno było kilka rzeczy, które zmieniłyby jej perspektywę na dość młodych herosów. Niemniej miała od tego czystą głowę, więc chociaż jeden problem z głowy. Musiał doskonale wiedzieć, jak on a zareaguje na taką prośbę. Kto jak kto, ale ktoś równie oddany obozowi i obowiązkowy, powinien doskonale zdawać sobie sprawę z jej odpowiedzi i tego, co nastąpi dalej. Wystarczyło się zastanowić, jakby sam zareagował na taką absurdalną prośbę. Rzuciła mu tylko gniewne spojrzenie, gdy wspomniał o sobie i siostrze. Milczała jednak nie chcąc powiedzieć o kilka słów za dużo mając przy tym nadzieję, że Drake pójdzie po rozum do głowy i przestanie tego od niej wymagać. Gibbins celowo zajęła się książką po to, by skończyć temat. Niemniej przecież dlatego tu dzisiaj się spotkali, musieli zajrzeć chociaż do kilku książek. Albo chociaż jednej. Zerknęła tylko na chwilę za nim, gdy się odsunął i odszedł przez chwilę podejrzewając, że jest tak na nią zły, że zwyczajnie ją zostawia. Widząc jednak, że kieruje się do półek, odetchnęła i wróciła do czytania. Od razu przytuliła się nieco do Drake'a, gdy wrócił na swoje miejsce. Znacznie wygodniej i milej było w ten sposób, niż z dala od siebie. - Naprawdę? - spytała mając pewne wątpliwości czy to faktycznie taki super pomysł był. Był wręcz nudny biorąc pod uwagę, jak niektórzy herosi często z tego miejsca korzystali. Niemniej gdy zaczął dodawać coś od siebie, uśmiechnęła się szerzej, bo bardzo jej to wszystko odpowiadało. - Bardzo mi pasuje taki plan. W każdym punkcie - odpowiedziała zadowolona, bo przecież i spacery bardzo z nim lubiła mając jakiś sentyment do tego typu spędzania wspólnie czasu pewnie przez to, w jaki sposób się zeszli. No a ululanie. Kto tego nie lubił? Każdy chciałby być tulony przed snem. - To co, jesteśmy umówieni? - spytała zadowolona przytulając się do niego bardziej. Chciała mu pokazać, że nie jest już na niego zła, za to głupie pytanie.
Drake Hellstorm
Re: Archiwum Pią 23 Paź 2020, 15:00
Trochę dziwiło go te zaskoczenie Kate, która jak widać nie spodziewała się po nim rezolutnej odpowiedzi. Jakby się tak zastanowić, to pomysł sauny, spaceru czy nawet wspólnego wieczoru spędzonego w którymś z ich mieszkań był zawsze cudowny, więc Hellstorm tym bardziej nie rozumiał tego zaskoczenia ukochanej, które było nawet trochę urocze. Być może był to efekt jej niepewności w kwestiach ich związku, które co jakiś czas się pojawiały. Nie chodziło tu rzecz jasna o jego słuszność, bo tutaj nie było żadnych wątpliwości. Chodzi o gesty czy propozycje, a także o całe zachowanie względem swojego partnera, których Gibbins miała jeszcze wyćwiczonych. Jak widać nigdy nie zakładała, że będzie szło wszystko po jej myśli. I może to dobrze, bo kto by wytrzymał z laską, która nie bierze pod uwagę twojego zdania i układa ci cały plan dnia? Trzymając ją w swoich objęciach uśmiechnął się lekko. Nie było śladu po małej utarczce słownej sprzed chwili. - No jasne - potwierdził tylko, całując ją znów w czubek głowy, do którego miał wygodniejszy dostęp, aniżeli do policzka czy nawet skroni. Zaśmiał się cicho, gdy odpowiedziała niemalże żołnierskim dialogiem z nutką swojego zadowolenia. - Taki plan, to ja mam zawsze - przyznał nieskromnie, bo gdyby to całkowicie od niego zależało, to spędzaliby ze sobą mnóstwo czasu, o ile nie całe dnie. Syn Hadesa dobrze czuł się w jej obecności, dlatego też liczył na jak największą częstotliwość spotkań. Wiele sam organizował, byleby tylko Kate zgodziła się pobyć z nim chociaż tą krótką chwilę. Mógł być trochę inwazyjny w tym wszystkim, ale należało mu wybaczyć: pierwszy raz się tak zakochał i okazywał to właśnie w taki sposób. Może za jakiś czas mu to przejdzie i da jej więcej przestrzeni, ale w tym momencie nie było na to szans. Objął ją mocniej, gdy ta bardziej do niego przylgnęła. - Oczywiście - znów potwierdził, byleby tylko brunetka nie miała wątpliwości, że spędzą ten dzień razem i w dużo lepszej atmosferze, niż chociażby ta przed chwilą. Nie mogąc się powstrzymać, pozwolił sobie na chwycenie palcami jej podbródka i uniesienie go, by złożyć na jej ustach bardzo delikatny, a zarazem czuły pocałunek. I średnio obchodził go fakt, że Gibbins krępuje się w okazywaniu takich gestów w miejscach publicznych. Odsunął się dopiero po chwili, a na jego twarz wstąpił zadowolony uśmiech, jakby właśnie dopiął swego. - Tego mi było trzeba - stwierdził, nie wypuszczając jej ze swoich objęć. Rozsiadł się wygodnie na parapecie i odetchnął głęboko, czując jak mu dobrze i że powrócił do niego ten dobry nastrój, który towarzyszył mu cały dzień od momentu, w którym Kate potwierdziła przybycie do biblioteki. - To co, idziemy się zrelaksować? - poruszył wymownie brwiami, spoglądając na swoją ukochaną. Wiadomo, że chciał spędzić z nią więcej czasu, ale ekscytacja sauną nie była podyktowana tylko jej towarzystwem. Chodziło również o pewną intymność, która pojawi się, gdy tylko wejdą tam w samych ręcznikach. Może nawet uda się zobaczyć co nie co, o ile będą sami. Nie ukrywał przecież żadnego swojego pociągu w stronę córki Ateny, w tym tego fizycznego czy seksualnego. Podniósł się z parapetu i pomógł również zejść ukochanej. Wszystko posprzątali, ogarnęli samych siebie i wyszli z biblioteki, kierując się w stronę koloseum. Rzecz jasna trzymali się za ręce, bo akurat do tego Kate już musiała być przyzwyczajona.