Ogrody Demeter DpyVgeN
Ogrody Demeter FhMiHSP


 

Ogrody Demeter

Admin
Admin
Admin
Ogrody Demeter Wto 02 Cze 2020, 21:07

Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Wto 07 Lip 2020, 13:30

#2

Aron postanowił skorzystać z kolejnego wolnego dnia, by przypomnieć sobie obozowe widoki, które niestety przez amnezję zniknęły z jego pamięci. Wstał więc bardzo wcześnie i czując się nadzwyczaj dobrze po w pełni przespanej nocy oraz mając o wiele więcej energii niż przez ostatnie kilka tygodni, zjadł śniadanie, ogarnął się przed wyjściem i ruszył pozwiedzać. Pierwszym punktem podróży był las, do którego zawędrował aż po samą granicę. Z ciekawością spoglądał na barierę, która bez odpowiedniego przyjrzenia się nie była widoczna. Później poszedł wzdłuż rzeki, aż dotarł w końcu do jeziora, przy którym spotkał kilku herosów podczas porannych ćwiczeń. Większość to oczywiście dzieci bogów wojny pokroju Aresa czy Tyra, dla których dzień bez treningu był dniem straconym. Boliwijczyk chwilę pomoczył nogi w wodzie, po czym ruszył dalej, korzystając ze świetnej pogody.
Wrócił do zurbanizowanej części obozu, jednakże zamiast pójść gdzieś do koloseum czy gospody w greckiej dzielnicy, postanowił udać się do ogrodów Demeter, które przyciągnęły go widokiem kolorowych roślin. W obecności tej flory czuł się znakomicie, choć sam nie wiedział z jakiego powodu. Domyślał się, iż może być to podyktowane jego pochodzeniem i bujną roślinnością w Boliwii. Tego jednakże nie pamiętał i pozostawało to tylko sferą jego domysłów.
Spacerował po ogrodzie, spoglądając z mniejszą czy większą ciekawością na gatunki roślin, które normalnie nie występują w tej strefie klimatycznej. To był jeden z plusów obozu i całej tej magiczno-mitologicznej otoczki wokół: niemożliwe stawało się możliwe, dlatego też obok pięknych przebiśniegów latem, można było dostrzec różne odmiany kaktusów, paproci czy nawet palmy kokosowe.
Znalazłszy drewnianą ławkę pośród flory ogrodu, Ortego postanowił przysiąść i poddać się czemuś w stylu aromaterapii, która dobrze działała na jego mózg. Usadowił się wygodnie na ławce i odetchnął pełną piersią, czując pierwszy raz od bardzo dawna, że jest w dobry nastroju, w dobrej kondycji i nie ma żadnych problemów ze zdrowiem. Nawet łapki mu się nie trzęsły, co oznaczało, że odzyskiwał swoją sprawność ruchową.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Czw 09 Lip 2020, 21:06

- 2 -

Iris miała dzisiaj wieczorny patrol, także postanowiła wykorzystać trochę z tego dnia. Zastanawiała się gdzie najlepiej będzie się udać,  a otworzenie okna i poczucie pierwszych promieni słońca na skórze dało jasny komunikat - gdzieś w promieniach, póki da radę w nich wytrzymać, a później na przykład nad wodą nogi pomoczyć. To nie był taki zły plan. Umyła się więc, delikatnie umalowała, ubrała typowo letni kombinezon oraz słomkowy kapelusz i była gotowa iść, gdzie ją nogi poniosą.
Nie wiedzieć kiedy, znalazła się w stadninie. To chyba byłoby na tyle z przebywania na słońcu. Uśmiechnęła się do swojej klaczy, pogłaskała ją po chrapie i wzięła zgrzebło, by piękną pannę wyszczotkować. Koiło ją to, a specyficzny zapach konia i siana tylko to wzmacniał. Nie śmierdziało łajnem, bo przecież dwa razy dziennie młodsi herosi sprzątali boksy. Był to przyjemny zapach natury, nie smród, choć pewnie nie wszyscy by się z nią zgodzili. Gdy koń był dokładnie wyszczotkowany, cmoknęła go w chrapę na pożegnanie i wyszła ponownie na słońce.
Nie wiedzieć kiedy znalazła się w pięknie pachnących ogrodach Demeter. Czyżby dzień aromaterapii? Spokojnym krokiem chodziła ścieżkami by raz po raz gdzieś się zatrzymać, pochylić i odetchnąć głęboko zapachem konkretnej rośliny. Koniec końców w końcu przysiadła na ławce ciesząc się zarówno zapachem, jak i ciepłem. Po kilku minutach postanowiła spróbować czegoś innego - podciągnęła kopytka na siedzisko i usiadła po turecku. Przymknęła oczy, rozluźniła się i rozpoczęła medytację. Zdarzało jej się to dość często, choć raczej w domowym zaciszu a nie tak na widoku. Nie było jednak czego się wstydzić i na pewno ona, córka Zeusa, ma w sobie takie uczucia z powodu tak prozaicznej i normalnej rzeczy.
Usłyszała kroki, ale oddaliła to od siebie skupiając się na relaksie. Dopiero po kilku minutach otworzyła powoli oczy i się nieco przeciągnęła. Rozejrzała się po ogrodzie, a na jej twarzy niemal od razu pojawił się uśmiech. Po drugiej stronie, niemal naprzeciw był Ortega. Czyżby i bogowie chcieli ich widzieć razem? Powoli podniosła się i spokojnym krokiem ruszyła w jego kierunku.
- Cześć, nieznajomy - uśmiechnęła się ciepło i żeby nie było, nie nabijała się z jego amnezji. Kto jak kto, ale ona by nie mogła. Zresztą nie pierwszy raz Aron już to słyszał. - Jak się dzisiaj czujesz? - spytała z troską nie przejmując się czymś takim jak "nie przeszkadzam?". W końcu powie jej raczej, jeśli nie będzie chciał towarzystwa. "Poprzedni" Ortega na pewno, by tak zrobił.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Pią 10 Lip 2020, 18:02

Aron dość pobłażliwie podchodził do obecności Iris w jego życiu, bo dziewczyna od samego początku wydała mu się być kimś ważnym dla jego wersji sprzed utraty pamięci. Jej pomoc okazała się nieodzowna i to też niejako dzięki jej cierpliwości oraz wsparciu, tak szybko udało mu się wyjść ze szpitala i wrócić do swojego mieszkania w obozie. Dotąd jednak nie usłyszał prawdziwego powodu takiej troski, którym na pewno nie była powtarzana przez nią mantra "my Asklepiosy musimy sobie pomagać", bo nawet jeśli i była to po części prawda, to Aron nie jest ślepy i widzi, że Iris pomaga wyłącznie jemu. Istniała też inna opcja, która wiązała się z bezpośrednim poleceniem od Corvusa, jego zastępcy bądź upoważnionej osoby, by Iris sprawowała opiekę nad wracającym do zdrowia Ortegą. W to jednak powątpiewał, zwłaszcza biorąc pod uwagę poważne braki kadrowe w obozie.
Jej głos go nie zaskoczył i po tych kilku tygodniach nawet już go rozpoznawał. Kojarzył mu się on z troską, rezolutnością i innymi pozytywnymi aspektami, dlatego gdy tylko otworzył oczy i dostrzegł Iris przed nimi, uśmiechnął się delikatnie, będąc rozradowanym z powodu tego spotkania i swojego dobrego samopoczucia.
- Nie żartuj sobie, Iris - rzekł na wydechu, a gdy tylko wypowiedział na głos jej imię, zrobiło mu się odrobinę cieplej w środku klatki piersiowej, sam nie wiedział dlaczego. - W obozie jest tylu półbogów i wszyscy poza tobą są dla mnie nieznajomi. To frustruje - dorzucił, bo to było bardzo niekomfortowe, gdy wiele osób w obozie patrzyło na niego przez pryzmat "starego Arona", którym syn Hekate już nie był.
Położył dłoń na drewnianej ławeczce i poklepał kilka razy, sugerując jej dłuższe spotkanie niż tylko wymianę uprzejmości.
- Zaskakująco dobrze, a teraz jeszcze lepiej - uśmiechnął się znowu łagodnie, ale z dużą dozą uroku. - Fizycznie czuję się doskonale, tylko ta pustka w głowie mnie dobija. Ale powoli się przyzwyczajam, może za jakiś czas zapamiętam więcej imion niż Iris, Folklore i Corvus - zaśmiał się lekko, bo coraz ciężej było mu przyswajać nową wiedzę, a odzyskiwać poprzednią to już w ogóle.
Spojrzał na brunetkę i położył dłoń na swoim brzuchu.
- Szkoda, że nie masz ze sobą czegoś słodkiego. Na przykład makaronu ze śmietaną i cynamonem - oblizał usta na samą myśl tej potrawy, nie zdając sobie sprawy z tego, że dotąd Iris nic mu nigdy nie gotowała, a danie które wymienił, przygotowywała mu... kiedy jeszcze nie stracił pamięci. Czyżby podświadomość mu coś zasugerowała? Na pewno.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Pią 10 Lip 2020, 19:35

Kobieta starała mu się pomóc na wszelkie sposoby, na jakie tylko potrafiła. Opowiadała mu nieco o jego życiu, o obozie i nawet część obozowych ploteczek dla rozluźnienia. Nie wspomniała mu jednak o zmarłej narzeczonej, to zdaje się, że Gatti mu przekazała. Islandka co najwyżej w kwestii "ukochanej" mu przytakiwała na to, co już wiedział od innych. Nie miała jednak serca zdradzać mu, że mało tego, że żałoby przeżyć nie może, to jeszcze przestał ją kochać i potajemnie był właśnie z Iris. Nie chciała mu mieszać w głowie, gdy tak usilnie próbował sobie wszystko przypomnieć. I tak, jak mantrę mu powtarzała, że Asklepiosi sobie pomagają, chociaż była w szoku, że póki co tak dobrze idzie. W końcu nikt jeszcze nie poinformował czy nawet nie ostrzegł Arona przed nią, bo przecież niemalże nienawiść była widoczna dla wszystkich gołym okiem. Jedynie ich kapitan wiedział o tym związku i próbował ją jakoś w tym wspierać.
Widząc jego uśmiech, cieplej jej zrobiło się na serduszku, bo to jeden z tych uśmiechów który znała i kochała. Nie było łatwo tak być przy nim i udawać, że niczego między nimi nie było i nic do niego nie czuje. Nie miała jednak innego wyjścia, jeśli chciała go odzyskać. Nie chciała mu narzucać ich miłości, to od niego zależało czy na nowo ją pokocha. Jeśli nie to chyba nie byli sobie pisani.
- Przepraszam - posłała mu przepraszające spojrzenie i zaraz usiadła obok niego zaproszona tym międzynarodowym gestem. - Wiem, że to dla ciebie frustrujące, ale nic na siłę. Jak sobie nie przypomnisz, to się na nowo nauczyć. Powoli, z czasem. Wszystko w twoim tempie. Nikt nie będzie ciebie popędzał - i już ona o to zadba. Zresztą nikt z zarządców i kapitanów raczej nie wymagał za wiele od Ortegi, poza wracaniem do zdrowia. Rok w śpiączce robił swoje i najpierw musiał powoli budzić mięśnie przy prostych czynnościach, a dopiero potem mogli przejść do przypominania sposobów walki. Była ciekawa czy jak już w dobrej formie fizycznej będzie czy pamięć mięśniowa nie zadziała w tym przypadku. Za jakiś czas się dowiedzą.
- Teraz? To moja zasługa? - uśmiechnęła się uroczo i złapała się na tym, że tak zachowałaby się przy swoim Aronie. Teraz zaśmiała się krótko, by to zbagatelizować. - Jak mówiłam wielokrotnie, małymi kroczkami. Ja ci we wszystkim pomogę - w końcu niejako nie miała wyjścia. Nie, jeśli chciała go odzyskać, a przynajmniej dać sobie taką szansę.
Słysząc jednak jego następne słowa odwróciła nieco głowę, by niby się rozejrzeć, a tak naprawdę spojrzała w górę by powstrzymać łzy. Wiedziała doskonale, że ona jako jedyna mu to przyrządzała, więc nie miała pojęcia jak na to zareagować. Coś sobie przypominał?
- Ja też to danie lubię, mogę ci je zrobić na przykład na kolację, jak masz ochotę - uśmiechnęła się ciepło wracając do niego spojrzeniem po sekundzie czy dwóch. Nie sądziła, że to będzie takie trudne. - Na coś jeszcze masz ochotę? Możemy pokombinować - w końcu z ich zasobami to nie problem bez różnicy czy chodziło o jedzenie, picie, wybranie się do jakiegoś miejsca czy zrobienie czegoś konkretnego. Z nim? Wszystko mogła robić.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Sob 11 Lip 2020, 19:02

Iris okazała się być bardzo pomocna przez ostatnie tygodnie i głównie dzięki jej staraniom Aron tak szybko wyszedł ze szpitala. Była cierpliwa, pomocna i ciepła, będąc zawsze wtedy, gdy Boliwijczyk jej potrzebował. Nie sposób opisać wdzięczności, jaką czuł do niej, ale wiedział jedno: kiedyś jej się w jakiejś formie odwdzięczy, bo przecież nawet jeśli robiła to bezinteresownie (a przynajmniej - tak się zarzekała), to przecież nie jest kłopotem sprawić jej jakąś przyjemność w geście podziękowania.
Poniekąd dziwiło go to, że kilku innych herosów, którzy odwiedzili go w szpitalu jakiś czas temu, krzywo patrzyło się na zajmującą miejsce obok niego Iris. Któremuś z nich nawet wymsknęło się to, że przecież dotąd za sobą nie przepadali. Aron jednak o tym doskonale wiedział, ponieważ Grimsdóttir przekazała mu w jednej z pierwszych rozmów, że wcześniej średnio się dogadywali i ich konflikt był znany w całym obozie. Kiedyś zapyta zapewne, dlaczego zmieniła co do niego zdanie i postanowiła się nim opiekować, teraz nie liczyły się dla niego powody, a efekty.
Uśmiechnął się lekko, spoglądając na jej rozweseloną twarz. Była naprawdę uroczą dziewczyną, można było nawet rzec, że totalnie w jego typie, gdyby jeszcze ten typ potrafił określić po amnezji. Niemniej jednak nie można było odmówić jej uroku, kobiecości i seksapilu, a to było coś ponadstratopamięciowe - mężczyzna zawsze doceni piękną kobietę, nawet jeśli nie pamięta nawet co jadł wczoraj na obiad.
- Z taką pomocą powinienem dać radę - puścił jej oczko, kolejny raz doceniając jej pomoc i obecność zwłaszcza w tak trudnych dla niego momentach.
Był w świetnym humorze i dlatego uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wypoczęcie w nocy, brak problemów z ciałem i poznanie na nowo kilku miejsc w obozie dało mu porządnego kopa, którego beneficjentką była teraz Iris.
- Już nie odmawiaj sobie zasług, Iris - poprawił ją, by nawet nie pomyślała, że jego jeszcze lepszy humor to efekt tylko dobrego wypoczynku. Ona ewidentnie była tym najważniejszym powodem, gdy tylko ją ujrzał. - I dziękuję za pomoc - raz jeszcze skinął głową w jej stronę, chcąc oddać jej to, jak bardzo jest dla niego pomocna i jak bardzo ceni jej przyjaźń, bo chyba tak można było już to nazwać.
Na szczęście dla tej rozmowy, Aron po przyłożeniu ręki do brzucha i wypowiedzeniu słów o makaronie, patrzył gdzieś indziej, niż na jej twarz i dlatego nie dostrzegł ani jej nerwowej reakcji. Dopiero gdy odpowiedziała mu na to, przeniósł wzrok z powrotem na blondynkę.
- Proponujesz mi kolację? - spytał nieco zaskoczony, czego dowodem były jego uniesione brwi. - Z wielką chęcią zjem coś z tobą. I nie musi być to makaron - uśmiechnął się znów szczerze, ciesząc się z jej propozycji, gdyż taki akt normalności zdecydowanie był mu potrzebny. Ponadto towarzystwo Iris było dla niego tak wygodne i przyjemne, że mógłby sam ubiegać się o jak najwięcej chwil spędzonych razem.
Przekręcił się, by położyć rękę na oparciu ławki i spoglądać cały czas na córkę Zeusa.
- Jest tyle rzeczy, które chciałbym spróbować, sam nie wiem od czego zacząć - napomknął, bo przecież nie pamiętał wielu potraw i tego jak smakują. Może Iris mu coś zasugeruje i być może będzie to coś, co już kiedyś mu ugotowała? Przez żołądek do pamięci, jak to się mówi.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Pon 13 Lip 2020, 01:55

Nie było to tak bezinteresowne, jak mogłoby to z boku wskazywać i jak sama zresztą mu mówiła. Jakby nie było miała w tym interes - chciała odzyskać ukochanego, a inaczej niż częsty kontakt i pomaganie mu, chyba opcji nie było. Co prawda była niewielka szansa, że od razu mogłoby coś zaiskrzyć, ale to się nie wydarzyło, więc musiała się starać zarówno dla jego dobra i zdrowia, ale również ich miłości. Miała nadzieję, że nie wydarzy się tak, że zakręci się wokół niego inna kobieta z jakiegoś powodu i niemal od razu zdobędzie serce Ortegi. Wtedy jej własne chyba by pękło i rozsypało się na milion kawałków. Dwukrotna utrata ukochanego byłaby prawdopodobnie ponad jej siły.
Islandka nie bardzo chciała mu zdradzać, jaka była ich relacja. Wolała zacząć od zera nie mówiąc zarówno o nienawiści, jak i o miłości. Po co miał być uprzedzony albo czuć się do czegoś zobowiązany? Poza tym wiedział o narzeczonej, nie chciała jego wyrzutów sumienia ewentualnych. Jednak gdy spytał o to wprost, nie potrafiła go w tej kwestii okłamać, a przynajmniej nie do końca. Powiedziała mu o tym, o czym i niemal cały obóz wiedział, zupełnie przeciwne emocje zostawiając sobie. Może dobrze robiła, a może i źle. O tym dowie się zapewne za jakiś czas dopiero.
Aron był zdecydowanie w jej typie, ale skoro go kochała i byli ze sobą, to nie ulegało wszelkim wątpliwościom. Brakowało jej bliskości z całą pewnością od dawien dawna. Jedynie czasem sobie pozwalała, gdy miała pewność, że nikt nie zajrzy, przytulić się do mężczyzny w szpitalnym łóżku, gdy jeszcze był w śpiączce. Wtedy jeszcze liczyła na to, że być może wszystko skończy się dobrze, choć Gatti uprzedzała ją, że tak kolorowo może nie być.
Uśmiechnęła się ciepło zarówno na jego słowa, jak i to puszczone oczko. Miała nadzieję mu pomóc przede wszystkim dla niego, z miłości. Niemniej jednak żywiła nadzieję, że jego uczucia na nowo w nim rozkwitną.
- No dobrze, nie będę - uśmiech nieco się powiększył, gdy zdała sobie sprawę, że Ortega zarówno ją polubił, jak i cenił sobie jej towarzystwo. Czasami momentami obawiała się, że może trochę mu się narzuca, więc tak jak dzisiaj próbowała się skupić na czymś innym. Jak widać nie mogła, bo trafiła w ogrodzie właśnie na niego. - Nie musisz mi dziękować, naprawdę - raz jeszcze w szpitalu wystarczył, nie musiała tego słuchać codziennie albo i kilka razy dziennie.
Iris wiedziała, że będzie trudno, ale nie sądziła, że aż tak. Nie sądziła, że jakimś cudem pozostało to w zablokowanej części pamięci, w tej właściwie nieuszkodzonej, która jak widać ukazywała się. Medycy mówili o takich możliwościach, ale do dzisiaj się to nie wydarzyło.
- Pewnie, czemu nie? Do niczego jednak nie zmuszam, jeśli nie masz ochoty - w końcu mimo, że najchętniej chodziłaby przyklejona do jego boku, to nie chciała mu się narzucać w całej tej świeżej relacji. On i tak miał zawaloną głowę tym wszystkim, czego nie pamiętał, a co mógł sobie przypomnieć.
- Skoro lubisz tak samo jak ja, makaron z cynamonem - cóż za przypadek -to może zrobię tobie condori. Tylko trzeba by było zajść do magazynu, bo nie wszystko mam. Ewentualnie jak się nie uda, to innym razem, a tym razem zrobimy arroz con queso - uśmiechnęła się wymieniając dania, których specjalnie się dla niego nauczyła. Ciekawe jednak czy aby na pewno będą mu smakować, skoro z papryką mu się odmieniło.
- Niestety musimy kolacje przełożyć na jutro, bo dzisiaj mam patrol wieczorny. Chyba, że pasuje ci obiad - dodała zaraz, bo ją olśniło. Już przy nim zdążyła o tym zapomnieć.


Arroz con queso – czyli ryż z serem. Powstaje przez ugotowanie ryżu na miękko i dodanie do niego mleka i tartego sera (tak, aby się nie rozpuścił). Proste i treściwe, podawane jako osobna potrawa lub dodatek do mięsa.
Condori – potrawka (fricase) z mięsa lamy, z warzywami i mote.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Wto 14 Lip 2020, 13:55

Ortega na razie nie mógł odzyskiwać swojego życia uczuciowego, gdyż brakowało mu przywiązania i wyraźnych dowodów, że łączyło go coś więcej z kimś innym niż ze zmarłą narzeczoną. Z drugiej strony jednak był wdzięczny za to, że nie ma więcej zobowiązań takich jak dzieci, o których na pewno ktoś by go poinformował, bo to byłoby naprawdę przykre, gdyby miał potomstwo i nie odczuwał żadnej emocjonalnej więzi z nimi poza zwykłą świadomością, że płynie w ich żyłach jego krew. Swoją drogą, ostatnio miewał takie rozkminy życiowe głównie odnośnie swojej sytuacji z perspektywy różnych ludzi. Zastanawiał się mocno nad tym, jak by zareagował na wieść o tym, że ma dzieci, żonę, jakieś zobowiązania, do których zobligował się przed amnezją i które teraz musi wypełnić? Aron miał poniekąd szczęście, że mimo 34 lat na karku, nie stworzył z nikim rodziny, a jedyna osoba, wobec której mógł mieć jakieś zobowiązania, zmarła. Tak na dobrą sprawę dostał możliwość życia od nowa.
Nie mógł zaprzeczyć, że Iris interesowała go jako kobieta, gdyż odczuwał przy niej zastrzyk endorfin, co sugerowało mu, że lubi jej towarzystwo. Ponadto poniekąd "przypomniał sobie" czy raczej na nowo zbudował obraz atrakcyjnej kobiety w głowie i musiał przyznać, że córka Zeusa była dla niego bardzo atrakcyjna. Być może nie był obiektywny i dodawał jej bonusowe punkty za to, że zajmowała się nim i była dla niego taka miła oraz pomocna, ale bądźmy szczerzy - brzydka też nie była. Powiem więcej, była bardzo ładna i zdążył już nawet dowiedzieć się tego od kilku innych herosów, którzy mieli chrapkę na Grimsdóttir. Może nie była tak rozchwytywana jak Mia Gordon czy Carla Garrido, ale z pewnością należała do tej piękniejszej części obywatelek obozu.
Pochylił się nieznacznie do przodu i splótł palce swoich dłoni, spoglądając na stopy.
- Muszę, Iris - rzekł bardzo poważnie. - Pomogłaś mi wyjść ze szpitala i dalej pomagasz, mając anielską cierpliwość do mnie i do tego, że pytam o tyle rzeczy - wyjaśnił.
Czuł się trochę zagubiony w tym wszystkim, bo zdarzały się nawet momenty, w których próbował na siłę sobie coś przypominać i skupiać swoje szare komórki. To jednak nic nie dawało i koniec końców był uzależniony od swoich obserwacji oraz od treści, które przekazywali mu inni, głównie Iris.
Spojrzał na nią znów z małym uśmiechem, doceniając to, że nie naciska na niego w żadnej kwestii i w pierwszej kolejności bierze pod uwagę jego chęci.
- Nie martw się, mam ogromną ochotę na to - powiedział to tak rezolutnie i uprzejmie, że chyba nawet Loki by mu w to uwierzył. Taka była prawda i nie zamierzał ukrywać się z tym, że chciał spędzić z nią trochę więcej czasu, choćby na wspólnym posiłku.
Słuchał z zafascynowaniem jej propozycji, które brzmiały dla niego egzotycznie, ale zrozumiale, bo przecież nie zapomniał języka hiszpańskiego, co było dość dziwne, biorąc pod uwagę, że zapomniał o wszystkich okolicznościach jego nauki.
- Z chęcią popróbuję wszystkiego, bo nawet nie wiem co lubię. Poza papryką - zaśmiał się cicho, bo Iris uświadomiła mu już jakiś czas temu, że kiedyś nie przepadał za papryką, a teraz najchętniej tylko ją by spożywał. Zaraz... Skoro podobno nie przepadał również wcześniej za Iris, a teraz najchętniej by tylko z nią siedział, to...
Zastanawiał się chwilę, zanim z letargu nie wyrwały go słowa blondynki.
- Mam dużo wolnego czasu - odparł znów z małym uśmiechem. - Ale jeśli miałabyś ochotę, to ja nie mam problemu z tym, by zjeść z tobą dziś obiad i jutro kolację - poszerzył uśmiech, by przekonać ją uprzejmością do tego rozwiązania, za którym on ewidentnie optował. Więcej czasu z Iris, to przyjemniejsze dni, takie stwierdzenie narodziło mu się w głowie jakiś czas temu. Ależ ten świat jest przewrotny, prawda?
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Czw 16 Lip 2020, 23:31

Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, to jednak lepiej dla jego sumienia i pewnego obozowego spokoju, że on stracił pamięć, a narzeczona nie żyje. Z całą pewnością wyglądałoby to zupełnie inaczej, gdyby było "normalnie" i Aron musiałby w końcu powiadomić kobietę, że ślub odwołany, bo kocha inną. I to nie byle jaką inną, tylko swego powszechnie znanego wroga. Raczej przyjaciół by im dzięki temu nie przybyło, Islandka byłaby jeszcze mniej lubiana w pewnych kręgach. Mało kto patrzył na zdradę łaskawszym okiem pomimo tego, że w tym przypadku nie chodziło o zwykły skok w bok, a prawdziwie uczucia. Czy lepiej to czy gorzej, to już indywidualna kwestia. Iris być może kiedyś zdradzi mu tę prawdę, jeśli na nowo zdobędzie jego serce, bo tak prawdę mówiąc to nigdy nie wiadomo. W końcu nie lubił papryki, a teraz głównie ją je. Ją kochał czy to też pójdzie w drugą stronę? Obawiała się tego.
To, że Ortega ją pociągał, nie ulegało wszelkim wątpliwościom. Przynajmniej dla niej i pewnie dla Corvusa też. Właściwie to od zawsze się jej podobał, tylko ta niechęć która między nimi zrodziła się dość szybko, wszystko to przysłaniała. A przynajmniej częściowo, bo jak widać wystarczyła długa, wspólna misja w innym kraju i jeden pokój, by coś zaiskrzyło. No i czas, który początkowo w ciszy spędzili, a z czasem podjęli próby rozmowy. Na całe szczęście - albo i właściwie nieszczęście biorąc pod uwagę, że mężczyzna tego nie pamiętał. Kwestia perspektywy i tego czy ona go odzyska.
- To normalne, że pytasz. Też bym na pewno pytała. A cierpliwość to miałam do ludzi zawsze, nie jesteś wyjątkiem w tej kwestii - zażartowała na koniec dla rozluźnienia atmosfery. Na jego miejscu też by pewnie dziękowała jak opętana, ale z jej obecnej perspektywy nie było takiej potrzeby. Jak zwykle punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, choć i tak kryjąc swoją prawdziwą radość z tego powodu. Póki co dobrze spędzało im się czas pomimo tego, że wiedział o ich relacji, tyle co inni. Była szczęśliwa na brak uprzedzenia i prośby, by się odwaliła w takim razie. W końcu gdyby się uparł, to mógłby pójść do kapitana i poprosić grzecznie, że naprawdę jej nie chce.
- Mamy mnóstwo czasu, możemy próbować - odpowiedziała z uśmiechem, bo przecież nigdzie się nie śpieszyli, mógł poznawać nowe smaki tak długo, jak chciał. To chyba była jedyna rzecz, której potencjalnie mogłaby mu zazdrościć. Tego uczucia, gdy biorąc pierwszy kęs nowej potrawy nagle się rozpływasz, gdy dociera do ciebie smak. Każdy kolejny raz już nie jest aż tak ekscytujący.
- Jak najbardziej mi ta opcja pasuje - uśmiechnęła się nie spodziewając się jednak takiej odpowiedzi i chęci z jego strony. Czyli było dobrze, oby tylko było coraz lepiej. Starała się nie pokazywać po sobie za dużego zadowolenia, bo to mogłoby być podejrzane. Zaraz jednak wpadła na szalony pomysł, jednak jej Aron przecież to lubił.
- Masz ochotę polatać? Za długo, szybko i daleko nie polecimy, ale fajnie jest się pounosić chwilę. Poczuć wiatr we włosach i taką wolność - spojrzała na niego trochę podekscytowana, ale w granicach rozsądku, bo brała pod uwagę możliwą odmowę.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Czw 23 Lip 2020, 13:46

Brzmiało to brutalnie, ale taka była prawda. Aron mając amnezję miał łatwiej w kwestii odcięcia się od poprzednich zobowiązań, zwłaszcza gdy jedna ze stron już nie żyła. Była już narzeczona Ortegi zapewne nie oddałaby pola Iris i być może nawet rywalizowałaby z nią, albo robiła jej nawet na złość, byleby tylko ukarać ją za odbicie Arona i jego samego za niewierność. Jednakże skoro nie żyła, to z czysto pragmatycznego punktu widzenia mieli w tym momencie mało istotny problem z głowy. Mogli dzięki temu sukcesywnie budować nową relację, która być może znów przerodzi się w jakieś uczucie. Ewentualnie Ortega o wszystkim sobie przypomni i w połączeniu z aktualną wiedzą - uporządkuje sobie swoje życie.
Aron zaczął patrzeć na córkę Zeusa inaczej, gdy odbyli tą długą misję w innym kraju. To tam się wszystko zaczęło i okazało się, że tak na dobrą sprawę robili sobie na złość chyba tylko po to, by nawzajem zwracać na siebie uwagę. Biorąc pod uwagę ich charaktery to było dość dziwne, że wkroczyli na wojenną ścieżkę, podczas gdy nie różniło ich aż tak wiele i oboje nie byli osobami konfliktowymi. Najwidoczniej wstąpiło w nich przedszkolne podejście, by okazywać sympatię przez robienie sobie na złość.
Spojrzał na nią z krzywym uśmiechem.
- Naprawdę? A już myślałem, że jestem wyjątkowy - zaśmiał się lekko, bo oczywiście wiedział, że Iris jest lubiana w obozie i że należy do osób bardzo cierpliwych.
Skinął głową zgadzając się całkowicie z jej słowami, bo nie panikował jak inni obozowicze czy osoby z amnezją i był gotów próbować nowych rzeczy oraz przypominać sobie stare. To było poniekąd fascynujące, takie odkrywanie na nowo samego siebie, swoich preferencji i smaków. Paradoksalnie, ktoś mógłby mu tego zazdrościć, bo przecież potrawy za pierwszym razem smakują zawsze inaczej, niż przy każdym następnym razie.
- To jesteśmy umówieni - uśmiechnął się znów w jej stronę, pieczętując dzisiejszy obiad i jutrzejszą kolację.
Był lekko zaskoczony jej następną propozycją, ale koniec końców postanowił się zgodzić, choć miał trochę opory przed tym. Sam jeszcze nie kontrolował swoich mocy tak jak kiedyś i uczył się ich użytkować na nowo, wzbicie się jednak w powietrze było czymś poza zasięgiem jego zdolności i wydawało mu się to trochę... niebezpieczne? Być może właśnie z tego powodu odczuwał jakiś niepokój.
Pomasował się dłonią po brodzie i skinął głową w jej stronę.
- Możemy spróbować - potwierdził, po czym podniósł się z ławki i objął ją tak, jak mu powiedziała. Był gotów na lot i tylko czekał na jej znak oraz uniesienie się w powietrze.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Pią 24 Lip 2020, 23:13

Zapewne Iris czekałaby rywalizacja z już była narzeczoną mężczyzny, gdyby ona przeżyła. Niestety w takiej sytuacji, nie mogłaby udawać, że niczego nie było dla jego dobra czy też po to, by on sam mógł to powiedzieć niedoszłej małżonce, a nie blondynka. Musiałaby o niego walczyć i to być może z przegranej pozycji, bo przecież poza Corvusem nikt nie wiedział o ich relacji, a tamta - o ile by uwierzyła i była skłonna wybaczyć - miałaby czystą kartę z Aronem, który miłości nie czuł do żadnej, ale to jedna nosiła tytuł przyszłej żony. Na szczęście jednak takiego problemu nie mieli, bo niestety (albo i stety bardziej) kobieta nie przeżyła starcia.
To było zdecydowanie dziwne i Iris nie mogła przywołać sobie ani teraz, ani na tamtej misji podczas rozmowy, od czego to wszystko się zaczęło. Czy byli z jakiegoś powodu dla siebie niemili? Czy może ktoś z grupki chłopców dokuczył jej i oskarżenia padły na Ortegę stojącego najbliżej? A ten postanowił chronić kolegę i tak już zostało? Naprawdę pojęcia nie miała, zresztą tak samo jak on wtedy na misji. Żadne z nich nie potrafiło sobie przypomnieć początku tego konfliktu.
- Jesteś na swój sposób, o to się nie martw - puściła mu oczko uśmiechając się jednocześnie lekko na ten jego śmiech. Tęskniła za tym, chociaż to był jedynie przedsmak jej Arona. Niemniej cieszyła się z tych wszystkich małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany je-est.
Ona trochę mu tego zazdrościła, ale koniec końców rachunek był na minus. Poczucie na nowo smaków ulubionych potraw nie jest warte tego wszystkiego, przez co on zmuszony jest teraz przechodzić. Poza tym nie jadła wszystkich potraw świata, może znowu wspólnie coś nowego spróbują i okaże się to strzałem w dziesiątkę?
Propozycja była spontaniczna, ale ta pogoda sprzyjała przecież ich wcześniejszym tego typu zabawom. Dlaczego nie spróbować teraz? Wiedziała, jak wygląda jego ciało obecnie pod względem fizycznym, ale przecież ona nie miała problemu z dźwignięciem go. Takie plusy z bycia herosem, kobieta też może nosić swojego mężczyznę. Nie chciała go jednak do niczego zmuszać.
- Nie martw się, przy mnie będziesz bezpieczny - posłała mu ciepły uśmiech i wstała z ławki. - Obejmij mnie tak, jak ci wygodnie. W pasie albo za szyją - zasugerowała i sama objęła go w pasie tak asekuracyjnie, choć jej moc będzie wystarczająca.
Powoli i spokojnie unosiła ich ku górze, dopóki nie znaleźli się kilka metrów nad ziemią. Spojrzała na niego z małym uśmiechem i póki co na razie bardzo spokojnie latała nad pięknym ogrodem. Brakowało jej takiej bliskości Ortegi.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Czw 30 Lip 2020, 00:30

Sprawy potoczyły się w taki sposób, że teoretycznie było to dość wygodne dla Arona, który nie musiał sobie radzić z utratą partnerki. Gdyby jednak wiedział, co tak naprawdę traci w tym momencie, być może zastanowiłby się, czy ta amnezja nie spowodowała więcej problemów aniżeli brak pamięci do zwykłych relacji. Pewnie gdyby wiedział o podobnej sytuacji u kogoś innego, szczerze by współczuł, bo domyślał się, że niemożność w kontynuowaniu związku była wręcz przytłaczająca. Nie mówiąc już o tym, że nie było mowy o bliskości czy pieszczotach, a przynajmniej nie w naturalny sposób wynikający z potrzeby serca. Ortega czuł się dobrze z tym, że nie pamiętał żadnych poważniejszych uczuć, bo teraz tak na dobrą sprawę musiał zaprzyjaźnić się z przyjaciółmi od nowa, a w swojej partnerce musiał się od nowa zakochać. Kto by pomyślał, że ta partnerka stoi naprzeciw niego?
Uśmiechnął się zadowolony, bo choć domyślał się, że jego wyjątkowość z czegoś wynika. I nie chodziło tutaj przecież o amnezję, którą miał jako jedyny heros w obozie obecnie. Domyślał się, że może się kryć za tym coś więcej i pewnie za jakiś czas przyciśnie córkę Zeusa, by dowiedzieć się, co wyjątkowego ona w nim widzi.
Objął ją zgodnie z instrukcjami, początkowo za szyją, jednakże z braku wygody przeniósł ręce na jej pas, dzięki czemu było już dużo lepiej. Kiedy unieśli się, nie odczuł żadnej ekscytacji ani strachu, dopiero będąc kilka metrów nad ziemią uśmiechnął się lekko i podziwiał cały ogród oraz falujące od ruchów powietrza rośliny.
- To całkiem fajne - zwrócił się w stronę Iris.
Nie było to jakieś mega ekscytujące, ale na pewno było to przyjemne i nie będzie mieć nic przeciwko, by kiedyś to powtórzyli.
- Bardzo praktyczne, gdy nie chce się komuś wchodzić na trzecie piętro - zaśmiał się lekko, ale spodziewał się, że może z nią pożartować, bo przecież była doświadczoną półboginią i takie coś nie spowoduje utraty koncentracji Grimsdóttir.
- Przydałoby się to Boliwijczykom - dodał nagle, nawiązując do kultury swojego kraju, której co prawda nie pamiętał, ale zdążył już poczytać o wszystkim co z Boliwią związane, a położenie kraju w górach było jednym z elementów wyróżniających jego ojczyznę na tle innych krajów Ameryki Południowej.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Nie 02 Sie 2020, 19:42

Jakkolwiek to nie zabrzmi, Iris trochę wolała, gdy Aron był w śpiączce, przynajmniej pod pewnymi względami. Mogła się wtedy do niego bezkarnie przytulać i jeszcze nie myślała nawet o tym, że mężczyzna jej życia może w ogóle jej nie pamiętać. To nie oznacza, że wolałaby aby z niej się nie obudził. Zwyczajnie jednak patrzenie na niego i zachowywanie się jak znajoma, a nie ktoś więcej było naprawdę trudne. Nie było to naturalne, dlatego też na każdym kroku musiała się pilnować, by tego nie wydać. W końcu nie chciała komplikować mu życia takimi rewelacjami, kiedy on dopiero wstawał na nogi. Wszystko w swoim czasie, a przynajmniej tak zakładał plan. Z realnym powodzeniem planu mogło już być różnie.
Widziała w nim wiele wyjątkowych rzeczy, ale niekoniecznie się z nim tym podzieli. Przynajmniej nie na razie, póki ich relacja jest taka... cóż słaba w porównaniu do tego co mieli. Ciężko było kryć niezadowolenie i frustrację, ale przy nim potrafiła. Jak matka przy swoim umierającym dziecku albo własnie dziecko dla matki. Nie miała innego wyjścia.
Potrafiła poruszać się całkiem szybko, ale nie chciała od razu od tego zaczynać. W końcu co jakby się okazało, że nagle boi się wysokości? Poza tym to nie były bajki, nie mogła latać po całym świecie niczym Alladyn na dywanie i z zawrotną prędkością zwiedzić pół świata. Była to jednak dla niej całkiem fajna sprawa.
- To prawda - zaśmiała się i ona, choć nigdy tak swojej mocy nie wykorzystywała. Może dlatego, że te kilka pieter to dla półbogów żaden problem? A przynajmniej na ogół, bo wiadomo, że Aron czy inni chwilowo poszkodowani herosi mieli jakieś utrudnienia.
- To prawda, ułatwiłoby im to życie - uśmiechnęła się i nieco przyśpieszyła swój lot krążąc nie tylko nad ogrodem, ale i pomnikiem Zeusa, polem golfowym czy gospodą. Koniec końców ponownie znaleźli się nad ogrodem niedaleko ławki, na której siedzieli kilka chwil wcześniej.
To była świetna okazja, by nieco się do niego potulić, więc jeszcze na chwilę zawiśli w powietrzu, a Iris przymknęła oczy i z lekkim uśmiechem delektowała się chwilą. A jeśli mamy być szczerzy, dopowiadała sobie swoją wersję tego objęcia. Niemniej wylądowała lekko po chwili obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem, gdy (niestety) wypuszczała go z objęć.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Czw 06 Sie 2020, 13:39

Gdyby znał jej sytuację, to na pewno by jej nie zazdrościł tego, że musi trzymać nerwy na wodzy i nie dać ponosić się emocjom. Aron co prawda nie pamiętał uczucia miłości czy nawet zauroczenia, ale domyślał się, że jeśli czuje się to do kogoś i z różnych względów nie można tego w żaden sposób przekuć w coś dobrego: bliskość czy odwzajemnienie uczucia, to miłość stawała się niejako ciężarem. Pewnie gdyby dalej leżał w śpiączce, to Grimsdóttir byłoby trochę łatwiej, mogąc chociaż po kryjomu przytulać go czy szeptać mu czułości. Teraz, gdy nic nie pamiętał, a Iris nie rzucała mu aż tak wyraźnych sugestii, że coś jest na rzeczy, nie był w stanie dać jej tego, czego blondynka bardzo chciała.
Będąc w powietrzu obserwował cały ogród, a chwilę później większą część obozu. Był podekscytowany w jakiś sposób i z sekundy na sekundę czuł się w powietrzu coraz lepiej, choć początkowo dopadała go jakaś niepewność. Dzięki córce Zeusa i tej bliskości, odczuwał ogromną przyjemność podczas tego lotu i bynajmniej widoki były tutaj drugoplanowe. Gdy się objęli, a Iris nawet wtuliła się w niego w nieco inny sposób, niż zwykli znajomi, Ortega poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po jego ciele, a w pierwszej chwili pojawił się nawet dreszcz. Choć nie rozumiał, skąd wynikła akurat taka reakcja, to nie zastanawiał się nad tym i tak jak początkowo objął ją w pasie, tak później przysunął się jeszcze bliżej.
- Tak będzie wygodniej - odezwał się, choć w rzeczywistości jego intencją była potrzeba bliskości z córką Zeusa, którą poczuł tak nagle.
Lądując, spoglądał cały czas na Iris, która odleciała również w przenośni i dopiero będąc na ziemi odsunęła się od niego, nie wspominając już o tym, że w ogóle na niego patrzyła czy reagowała. Pierwszą jego myślą było to, że Grimsdóttir być może ma za sobą zły okres i potrzebowała takiej bliskości, by się uspokoić. Potem jednak zeszło to na zupełnie inne tory, bo dodał do tego wiele jej reakcji w ciągu ostatnich dni, ciągłą jej obecność w jego życiu i pojedyncze gesty, które dla zwykłych ludzi mogły nie mieć znaczenia, ale on to jakoś potrafił wyłapać.
Odsunął się nieznacznie od niej i spojrzał na jej twarz, która w tym momencie okazywała wiele emocji. Ściągnął brwi do siebie i przechylił głowę, wyraźnie zastanawiając się nad czymś.
- Mogę cię o coś spytać? - nim przeszedł do właściwego pytania, postanowił najpierw wybadać, czy blondynka w ogóle chce mu na coś odpowiedzieć. - Zachowujesz się bardzo... dziwnie - to było najwłaściwsze określenie chyba. - Gdybym był narcyzem, spytałbym cię teraz, czy ci się podobam i stąd takie zachowanie u ciebie. Ale nim nie jestem, więc spytam inaczej... Gdybym cię gdzieś zaprosił, dajmy na to na randkę, zgodziłabyś się? - spytał odważnie, ale to było ściśle powiązane z tym, co czuł w tym momencie. Odczuwał ogromną potrzebę zrozumienia jej zachowania oraz ogromną potrzebę kontaktu i spotkania z nią, niekoniecznie jako zwykli znajomi. Jeśli mu odmówi, to nic się nie stanie, ale spróbować warto było, w końcu Ortedze trudno było ukrywać, że córka Zeusa mu się podoba.
- Odnoszę też wrażenie, że coś przede mną ukrywasz. Ale pewnie masz swoje powody, dlatego nie będę naciskać - dodał na koniec, odsuwając się jeszcze na krok. Nie chciał wprowadzać jej w niezręczną sytuację, ale biorąc pod uwagę jego braki w pamięci, Iris musiała wiedzieć, że Aron będzie ją pytać o wiele rzeczy, nie tylko te wygodne.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Wto 11 Sie 2020, 00:19

Nie oszukujmy się Aron w tej chwili tak czy siak nie mógł dać jej tego, czego ona by chciała. Za wcześnie było na to, by ponownie coś do niej poczuł i mogliby sobie pozwolić na jakieś czułości. Gdyby jednak mu zwyczajnie zdradziła z czym się zmaga i co było między nimi, raczej niczego w tej sytuacji by nie zmieniło. Ewentualnie na gorsze, gdyby Ortega czuł się niekomfortowo wiedząc, że nie jest jej w stanie okazać miłości, bo jej nie kocha, a jednocześnie wiedziałby, że ona go tak oraz już znała jego miłość, bo jej doświadczyła wcześniej. Dlatego też milczała z nadzieją, że mężczyzna zakocha się w niej po raz drugi i wreszcie będzie mogła być znowu szczęśliwa, tym razem nie kryjąc się ze swoim uczuciem.
Dopiero gdy wylądowali i odsunęła się od niego zrozumiała, że mogła w końcówce lotu nieco przesadzić z tym przytulaniem. Póki jednak była w powietrzu, wszystko wydawało się być w porządku i Iris z zadowoleniem dostrzegła jego uśmiech, który z każdą chwilą wydawał się być coraz bardziej pewniejszy. Cieszyła się, że są rzeczy, które mogły się nie zmienić typu właśnie wspólne loty albo makaron ze śmietaną i cynamonem. Zdziwiło ją nieco jednak, gdy mężczyzna przysunął się do niej bliżej, jednak gdy usłyszała wyjaśnienia, lekko skinęła głową na znak zgody. W końcu nie miała jak go podejrzewać o cokolwiek innego, skoro to ona go kochała, a nie odwrotnie. Zresztą kto jak kto, ale ona nie będzie narzekać na jego zbliżenie się.
Nie wiedziała, że tak wpadła po uszy, póki nie podniosła głowy i nie zobaczyła jego zamyślonego spojrzenia. Właśnie w tym momencie zdała sobie sprawę, że mogła przegiąć, ale teraz czasu już nie cofnie. Pozostało tylko zmierzyć się z konsekwencjami, o ile Ortega coś z tym zrobi. W końcu była jeszcze szansa na to, że po chwili to oleje, prawda?
I właśnie w tej chwili musiał się on odezwać. Nie panikowała jednak, tylko uśmiechnęła się lekko, neutralnie i skinęła mu głową.
- Jasne, że tak - zachęciła go jeszcze słownie, by nie miał wątpliwości. W końcu na samym początku powiedziała mu o tym, że może pytać o co chce i ile razy potrzebuje. Ona od tego jest, by mu to wszystko tłumaczyć. W międzyczasie zajęła miejsce na ławce jego zachęcając do tego samego.
- Dzięki, nie pierwszy mi to mówisz - skwitowała z rozbawionym uśmiechem jego pierwsze słowa. Czy była dziwna? Na swój sposób tak, przy nim z całą pewnością jeśli przyjrzałby się jej ktoś, kto naprawdę dobrze ją znał. Następne jego słowa jednak ją zaskoczyły, co udało jej się ukryć pod maską obojętności. Wzruszyła lekko ramionami patrząc gdzieś przed siebie, by po chwili przenieść na niego spojrzenie.
- Jasne, czemu nie? Dobrze mi się spędza z tobą czas - dodała z małym uśmiechem. Nie chciała po sobie pokazać jak bardzo zaskoczyło ją to pytanie, a jednocześnie ucieszyło.
- Każdy coś stracił w czasie bitwy - odpowiedziała dość enigmatycznie, by zaraz poszukać w głowie tematu zastępczego byleby zeszli z niej. - Jakkolwiek to nie zabrzmi, cieszysz się, że nie pamiętasz miłości do byłej narzeczonej? - byłej w podwójnym znaczeniu, ale o tym wiedzieć nie musi. Wiedziała, że zadała mu dość trudne pytanie i do tej pory raczej nie rozmawiali o zmarłej herosce, ale musiała go czymś zająć nim zacząłby drążyć.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Ogrody Demeter Sob 15 Sie 2020, 20:56

Wszystko rozchodziło się o spokój duszy Iris, która w takiej czy innej konfiguracji i tak nie otrzyma tego, czego pragnie. Nie jemu było oceniać, czy Iris postępuje właściwie i czy ukrywanie przed nim uczuć jest odpowiednie, ale z pewnością wysłuchałby jej powodów i wziąłby je pod uwagę przy wydaniu swojej oceny. Nic o tym jednak nie wiedział, dlatego też nie zaprzątał sobie tym głowy. Domyślał się, że blondynka coś ukrywa i zachowuje się trochę inaczej względem niego, niż słyszał z opowieści - wszakże podobno się nie lubili. Nie dbał jednak o to, czy robiła to z polecenia kapitana czy też chciała zażegnać ten konflikt i paradoksalnie nadarzyła się ku temu okazja. Ważne było to, że chciała pokoju między nimi i że dobrze mu się spędzało z nią czas. Czy ktoś taki może cię skrzywdzić?
Pytania może były zbyt bezpośrednie i wystosowane za wcześnie, ale Aron miał ogromny głód wiedzy, zwłaszcza w kwestii relacji z innymi herosami. Osoba z amnezją potrzebowała zapełnienia czymś głowy, gdyż te wybiórcze informacje, które posiadał w swojej głowie były niewystarczające. Jej zachowanie dało mu sporo do myślenia i zaczynał się domyślać, że córka Zeusa coś ukrywa oraz że sytuacja między nimi nie była taka, jak próbuje ją przestawić dziewczyna przez ostatnie kilka tygodni. Miała jednak swoje powody do tego na pewno i dlatego nie zamierzał naciskać. Ale nie zamierzał też udawać, że niczego nie widzi.
Usiadł obok niej na ławce i przeniósł spojrzenie na jej twarz, oczekując w dalszym ciągu jakiejś odpowiedzi na zadane przez niego pytania. Jego twarz zmieniła swój wyraz, gdy wprost przyznała, że z chęcią poszłaby z nim na randkę. Nie zdążył jednak w żaden sposób odnieść się do tego, bo teraz to ona go spytała o narzeczoną.
Przekręcił głowę do normalnej pozycji i pochylił się nieznacznie, spoglądając na swoje dłonie, które bezwładnie opadały w kierunku podłogi, będąc jednocześnie podpierane przez jego przedramiona ułożone na udach.
- Nie chcę wyjść na dupka, ale... - zaczął, zastanawiając się. - Z pewnej perspektywy to wygodne. Jasne, chciałbym się zakochać znowu, bo to na pewno wspaniałe uczucie, ale biorąc pod uwagę okoliczności... cieszę się. Pewnie brzmi to okropnie, ale gdybym wszystko pamiętał, pewnie bym cierpiał. Amnezja pozwala mi na to, by nie cierpieć z tego powodu i chociażby dlatego się cieszę. Jedna z nielicznych dobrych rzeczy w tym nieszczęściu - dokończył, po czym wyprostował się i spojrzał znów na Iris, uśmiechając się na sam jej widok. To było dość dziwne, że gdy tylko dopadały go wątpliwości czy jakiś pseudomelancholijny nastrój, to wystarczyło spojrzeć na Grimsdóttir i wszystko mu przechodziło.
- Najbardziej z tego wszystkiego żałuję tych ludzi, którzy byli dla mnie ważni - rzucił po chwili. - Wszyscy mają tyle oczekiwań, myślą, że moja amnezja to tylko chwilowa demencja i zaraz sobie wszystko przypomnę. To dość problematyczne i jednocześnie frustrujące. Choć z drugiej strony, mam czystą kartę i mogę ułożyć swoje życie od nowa - rzekł z ogromną pewnością siebie. - Więc może jutrzejsza kolacja to będzie randka? - spytał wprost, co nie sprawiło mu żadnego kłopotu. - Bo czemu nie? Dobrze mi się spędza z tobą czas - sparafrazował delikatnie jej słowa, przybierając nawet podobny ton i uśmiech co ona w tamtej chwili. - I podobasz mi się, nie wiem czy dostatecznie dużo wysłałem ci znaków w tej kwestii - zażartował, drapiąc się po tylnej części głowy z głupim uśmiechem. Ale cóż miał zrobić? Właśnie za to był lubiany w obozie, za szczerość i takt, przy jednoczesnym nie byciu burakiem i kłamcą. Mógł zapomnieć wielu informacji o sobie, ale osobowości się nie zapomina.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Ogrody Demeter Nie 16 Sie 2020, 01:29

Ona nigdy tak czy inaczej by go nie skrzywdziła. Nie była córką Aresa czy kogoś jeszcze gorszego.... Chociaż? Niemniej, nie była mściwa, dlatego niechęć względem siebie nie sprawiała, że źle mu życzyła. No... Może odrobinę, ale to raczej w obozowych zawodach bądź ewentualnego zawodu miłosnego, aniżeli śmierci czy utraty zdrowia na misji czy w innym miejscu. Koniec końców herosi musieli siebie wspierać, bo tak naprawdę tylko siebie mieli. Boscy rodzice? Zarządcy? Oni myśleli o swojej dupie i wygodzie, a nie o swoich dzieciach. A po ich wspólnej, długiej misji wszystko się zmieniło. Wydawało się, że to przez zwykłe napięcie przez misję oraz ich relacje wylądowali w łóżku, ale potem zaczęli bardziej rozmawiać i wyszło szydło z worka.
Aron od zawsze był bezpośredni i między innymi za to (w końcu) go pokochała. W obecnej sytuacji wcale nie dziwiło ją to, że zadaje on dużo różnorakich pytań, często dla herosów niewygodnych z jakiegoś powodu. Na samym początku już tak było, gdy spytał wprost o to, jaką mieli wcześniej relację. Wcześniej potraktowała trochę bardziej dosłownie, ale kto by jej uwierzył gdyby powiedziała o miłości? Wzięliby ją za wariatkę. W końcu on miał narzeczoną i zaplanowany już ślub, a oni gołym okiem się nie lubili. Powiedziała więc to, co powiedziałby mu każdy.
Zmiana tematu nie była przypadkowa i choć nie lubiła go zadręczać trudnymi pytaniami, to niestety sama potrzebowała odsapnąć od jego "ataku". Musiała więc spytać o coś, co nie będzie banalną odpowiedzią dla niego, stąd też pytanie o kobietę, z której śmierci niejako się cieszyła. Przynajmniej nie miała złamanego serca, jakkolwiek to nie brzmi.
- Nie brzmisz jak dupek, tylko ktoś rozsądny - przyznała cicho, bo kto chciałby się skazywać na cierpienie? Zapragnąć przypomnieć sobie miłość do osoby, która wiesz, że nie żyje? To byłby masochizm w czystej postaci. Na jego miejscu myślałaby podobnie, chociaż zdawała sobie sprawę, że niektórzy nie patrzą na to tak obiektywnie jak oni teraz. Jak to, przecież ją kochałeś i powinieneś cierpieć. Cieszysz się, że to ciebie ominęło? No cóż, tak i chyba każdy będąc w jego skórze poczułby jakąś ulgę w tym całym nieszczęściu.
- Nie słuchaj ich. Nikt nie ma prawa od ciebie wymagać wcielenia się w rolę, której nie pamiętasz. Nie jesteś aktorem, tylko żywą istotą. Kto wie? Może teraz zaprzyjaźnisz się z nowymi osobami, a ktoś ze starej paczki nie będzie ci odpowiadał? A może z dokładnie tymi samymi ludźmi będziesz się trzymał? Wszystko jest możliwe tak naprawdę w twojej sytuacji - przyznała wtrącając się jeszcze przed jego propozycją. A ta, nie oszukujmy się zdziwiła ją. Spojrzała to na niego, to gdzieś obok nie wiedząc jak się zachować. W końcu miała ochotę skakać z radości, bo to chyba był krok w dobrym kierunku, ale nie mogła tego okazać. W końcu uśmiechnęła się tak jak ona miała w zwyczaju, pełnie z ciepłem bijącym.
- Bardzo chętnie - przytaknęła by nie miał wątpliwości, że taki scenariusz jej odpowiada. Nieco rozbawienia wkradło się na jej twarz, a widząc jak drapie się po głowie - jezu jak ona to jego słodkie zawstydzenie kochała - zaśmiała się cicho. - No nie wiem, ja tam nic nie dostrzegłam - pozwoliła sobie zażartować, by nieco i u samej siebie spuścić z tonu i nie ekscytować się za bardzo tym, co właśnie tutaj się wydarzyło.
- Dobra, chodźmy na ten obiad - zachęciła go wstając z ławki i poprawiając kapelusz. Spacerowym krokiem doszli najpierw do spiżarni, a potem do jej mieszkania, gdzie z jego pomocą, przyrządziła pyszny posiłek.


ZT OBOJE
May Turk
May Turk
Re: Ogrody Demeter Sob 03 Paź 2020, 19:59

May nie miała najlepszego dnia, w sumie tak jak i każdy dzień od przyjechania do obozu. Cały czas była zła na swego ojca i na to, że ma tutaj zostać, co w sumie się bardzo pokrywało. Od dnia gdy dowiedziała się, że jej ojciec jest bogiem nie miała najlepszego humoru. Najbardziej wkurwiało ją to, że jest do niej tak podobny. On kocha śpiewać i ona kocha, on kocha strzelać z łuku to ona też musi. W sumie jeszcze go nie poznała, ale wiedziała na pewno, że nie zostawiła by swojego dziecko od tak. No dobra no to teraz sobie radź. Tak mniej więcej brzmiały jej myśli w tej chwili. Była cała spięta i podenerwowana. W związku z tym postanowiła, że spróbuje się zrelaksować. Poszła więc do ogrodu demeter, jakiejś tam bogini. Ruszyła i zobaczyła jak obóz tętni życiem, niektórzy grali w sporty zespołowe, inni zajmowali się roślinami, a jeszcze inni trenowali swoje umiejętności bitewne. Wszystko promieniowało przyjazną atmosferą, w sumie to była jedna z tych rzeczy, które najbardziej denerwowały May. Była w tym obozie więźniem, a oni się jeszcze z tego cieszyli. May mijała różne fragmenty obozu, aż w końcu doszła do ogrodu. Gdy przeszła przez bramę ptaki zaświergotały jej na powitanie. Po chwili usiadła na ławeczce i zaczęła się rozglądać. May od razu zwróciła uwagę na roślinność, była ona tak bujna i różnorodna, że nigdy nie widziała tak wielu gatunków roślin w jednym miejscu. Ptaki wokół niej śpiewały, a ona siedziała sobie na dość wygodnej ławce. Próbowała się zrelaksować i pobujać głową w obłokach, lecz myśli znów do niej przypłynęły. Zaczęła sobie przypominać o matce, o tym jak jej ojciec ją zostawił. Próbowała powstrzymać swoje myśli, lecz za każdą próbą skutek był odwrotny. Stop, proszę stop. Myślała, lecz nic się nie działo. Po chwili stopień wspomnień i emocji był już tak duży, że May nie wytrzymała i ryknęła:
-Powiedziałam STOP!
Kitty Pie
Kitty Pie
Re: Ogrody Demeter Pon 05 Paź 2020, 12:11

Kitty nie lubiła tu przychodzić. Te wszystkie ślimaki, pająki i motyle, które wplątywały się w jej wiecznie zmierzwione włosy doprowadzały ją do szału. Świergot ptaków też ją denerwował - dlaczego te małe pierzaste stworzenia tak pięknie śpiewały, kiedy ona potrafiła jedynie wyć pod prysznicem do zatyczki żelu pod prysznic. Wyć tak, że nawet szkło kabiny prysznicowej błagało, aby odpuściła sobie śpiew i groziło jej, że jeżeli się nie zamknie to pęknie na trzy części.
Szła dziarskim krokiem, miętoląc skrawek rękawa bluzy w dłoni.
Jeszcze tylko osiemdziesiąt dwa kroki. - odliczała co krok, aby w końcu znaleźc się na końcu ogrodu. Potrzebowała tylko zerknąć czy jej tojad zasadzony w głębinach ogrodu dobrze rośnie. Po co jej to? Ano po to, aby odkryć wszystkie jego właściwości. Dopiero od niedawna zaczęła zajmować się alchemią i czuła się prawie jak czarownica z bajek, które czytywali jej wujkowie. Z transu wyrwał ją dziewczęcy głos, który wydał jej jasny rozkaz. Kitty zatrzymała się, uniosła obie ręce w poddańczym geście i przechyliła głowę, jakby to miało pomóc jej w dokładniejszym przyjrzeniu się dziewczynie.
- Chyba jesteś znerwicowana, co? Jeżeli chciałaś pogadać, wystarczyło poprosić. Ja Kitty, ty to...? - od razu doskoczyła do May i usiadła tak blisko, że zmusiła dziewczynę do przesunięcia się na ławce, aby obie miały swobodę ruchów. Uniosła obie brwi w oczekiwaniu na to, aż dziewczyna postanowi się przedstawić. Nie dała jej jednak dojść do słowa, bo pauza pomiędzy salwą słów była zbyt krótka, aby May chociaż była w stanie wziąć oddech.
- Słuchaj, wszystko będzie dobrze. On na pewno ci odpisze, musisz dać mu trochę czasu. - skąd założenie, że chodziło właśnie o chłopca? Kitty z góry założyła, że jedyne co może zaprzątać głowę młodych dziewcząt to chłopcy, choć jej osobiście ten problem nigdy nie dotyczył. Objęła ją ramieniem i rozłożyła się na ławce, czekając aż ta zacznie wyrzucać z siebie co ją boli. Gorzej, gdyby May okazała się być jakimś psycholem...
May Turk
May Turk
Re: Ogrody Demeter Pon 05 Paź 2020, 18:51

May była dość zdenerwowana cała sytuacją. Dała się ponieść emocjom, ale jednocześnie wyrzuciła je z siebie. Było jej lepiej, a zarazem czuła się głupio, że coś takiego jej się wydarzyło. Nie chciała dzielić się emocjami z całym światem. Nie ufała ludziom (ani bogom), którzy tutaj są. W obozie wszystko było tak fałszywe, a zarazem tak prawdziwe, że chciało jej się płakać, przez większość czasu. Dlatego gdy zdarzała się chwila, gdy w końcu nie czuła się tak, jakby cały świat był przeciwko niej, chciała wykorzystać to. Związku z tym postanowiła pokontemplować tą chwilę sama. Niestety nie udało się bo jakaś dziewczyna, wyszła za rogu z podniesionymi rękoma. Czy naprawdę, choć jedną sekundę, nie mogę pobyć sama? Dziewczyna zbliżyła się tak bardzo do niej, że May zastanawiała się czy chce ją przytulić, czy usiąść na kolanach. Jedna i druga opcja odpadała więc szybko przesunęła się, by zrobić jej miejsce. Większość ludzi pewnie pomyślałaby, że May jest dość zacofana skoro się nie przytula. Ale nie o to chodziło, May po prostu uważała to za dość obrzydliwe. W końcu dwójka ludzi przychodzi narusza swoje bariery cielesne i jeszcze jest dla nich to przyjemne. No brzmi to dość dwuznacznie, ale w końcu o to chodzi w przytulaniu. Po krótkiej chwili dziewczyna odezwała się. Z wypowiedzi Kitty, bo z tego wynikło, że ma tak na imię, można było uznać, że jest dość arogancka. May miała jej właśnie odpowiedzieć niechętnie na pytanie, ale ona szybko powiedziała coś co jeszcze bardziej zdenerwowało May. Na początku zaburzyła jej chwilę ciszy, później przerwała jej, a teraz powiedziała jej, że kocha się w jakimś chłopaku. Normalnie by się tym nie przejęła, lecz teraz była cała podenerwowana przez jej więzienie, które było zarówno jej schronieniem. Odpowiedziała więc dość podenerwowanym tonem:
-May i jestem dość znerwicowana przez obóz.
Kitty Pie
Kitty Pie
Re: Ogrody Demeter Pią 09 Paź 2020, 08:28

Nie dało się nie wyczuć z tonu May, że coś jest nie tak. Kitty jednak w żadnym wypadku nie powiązała wątków, że to może z jej winy dziewczyna się zdenerwowała. Nie zrobiła przecież nic złego, prawda?
Zmarszczyła brwi i siedziała tak dłuższy moment, jakby czekajac na dalszą część wypowiedzi nowopoznanej młodej kobiety. Obóz ją denerwuje? Nie ma tutaj przecież nic, co mogłoby negatywnie wpływać na nastrój. Było jak w domu. W patologicznym, ale jednak domu.
- Obóz doprowadza cię do szaleństwa? Przestań, jest tu całkiem sympatycznie. - żachnęła się, wzruszając ramionami i podciągając nogi pod siebie, aby usiąść po turecku. Jej kościste kolano znów wbiło się w udo May znów zaburzając niewidzialną ścianę przestrzeni osobistej.
- Nie jest tutaj tak źle, z początku też płakałam po nocach i chciałam wracać do domu, a teraz... No teraz to jest mój dom. Mogę robić dużo fajnych rzeczy, a ludzie są na prawdę spoko. - no cóż... Kitty nie była mistrzemw udzielaniu dobrych rad, a tym bardziej w pocieszaniu innych, kiedy ci mieli jakiś problem. Często nie radziła sobie sama ze sobą, nie wspominając już o tym, że gdyby nie paczka jej przyjaciół ona sama pewnie wypłakałaby całą wodę, która znajduje się organiźmie i teraz przypominałaby raczej zasuszoną mumię aniżeli człowieka. Wiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała tutaj May. W obozie znało się wszystkich, chociażby z widzenia. Tylko dlaczego May była taka stara? Nie wyglądała na dziesięciolatkę, ale Kitty nie zamierzała o to pytać. Może dziewucha była mięczakiem i nie zdecydowała się od razu na dołączenie do obozu?
Cóż... Matka rudowłosej od razu po pojawieniu sie jej opiekuna wypchnęła ją w jego objęcia i odetchnęła z ulgą, jakby przez całe życie czekała, aby pozbyć się kłopotu. Pani Pie była dziwna, ale Kitty i tak ją kochała. Rodziców się w końcu nie wybiera, prawda?
May Turk
May Turk
Re: Ogrody Demeter Pią 09 Paź 2020, 16:03

May myślała, a może miała tylko nadzieję, że rudowłosa dziewczyna sobie pójdzie i zostawi ją w spokoju. Chciała sobie podpoczywać od myśli, które ją cały czas w nieprzyjemny sposób dręczyły. Nie przyszła tu do ogrodu, by z kimś gadać o swoich emocjach, a tym bardziej skąd się biorą, ale no cóż Kitty była naprawdę upierdliwa skoro, wciąż tu była, pomimo nieprzyjemnego tonu May. Naprawdę zdenerwowało ją to co później usłyszała, tym dość radosnym i niewinnym głosem, jak u pięcioletniego dziecka. Może po prostu jej się wydawało, ale dziewczyna nie była zbyt dojrzała.
Po tym jak usłyszała, że tu w obozie jest sympatycznie, naprawdę ją to doprowadziło, może na razie nie szału, ale złości. Szczególnie, że potem Kitty znów naruszyła jej przestrzeń osobistą, wbijając jej kolano w udo.
-Tak obóz doprowadza mnie do szaleństwa. Nie zrozumiesz, dlaczego.-odpowiedziała jeszcze bardziej nie przyjemnym tonem, tym razem z odrobinką żalu i smutku. Myślała, że może tym razem przegoni, denerwującą Kitty, ale nie. Po słowach, które powiedziała i których pomimo, że można było się spodziewać, zaskoczyły May, uspokoiła się troszkę.
-Może i są spoko, ale to całe gówno,  z tymi bogami, z tym, że nie uratował mojej matki, kiedy mógł i kiedy... Dobra nieważne, bez sensu ja ci to mówię. Tak czy siak, nie zrozumiesz. Może i jesteś w obozie i pewnie też jesteś córką tych bogów- Bogowie powiedziała podkreślając, dość sławnym gestem, cudzysłowa z palców. Wiedziała, że wylała po części swoje słowa do osoby, której nie znała. -Dobra, nieważne, zapomnij, że ci to powiedziałam. -Po tym obróciła się plecami, jak obrażone dziecko, ale nie chciała po prostu, by ktokolwiek zobaczył jej łzy. Musi być twarda, nie może się załamać, nie może pokazać słabości. Tego głównie nauczyła się w domu dziecka, gdzie takie zasady obowiązywały. Były tam głównie dzieci, które były mocno patologiczne, nawet jej przyjaciele tacy byli. Chciała się nie załamać, ale nie potrafiła. Nie płakała od przyjechania, do obozu (no może raz) a teraz naprawdę nie był najlepszy moment, na to. Jej cały dotychczasowy świat, zawalił się, przez gościa, który nigdy jej nie obchodził. Jej matka zginęła, przez tego Apolla, bo zabolała, by go za bardzo duma. Nie myśl, o tym May, wdech, wydech. Próbowała, lecz nic to nie dawało. W końcu nie wytrzymała i popłakała się.
Sponsored content
Re: Ogrody Demeter

Ogrody Demeter
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Ogrody Demeter
» Demeter



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka-
Skocz do: