Katarina Bates Sro 07 Sie 2019, 22:58 | |
| Prezentacja Katarina Bates 23 lata Columbia, Missouri 12 lat Frejr Drużyna Aegira Członek Drużyny Marina Laswick | |
Aparycja Katarina to drobna kobieta mierząca jedynie 169 cm, o ciężarze ciała ledwie wskazującym 53 kilogramy. Na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo filigranowa, ale pod tą małą skorupą, kryją się wypracowane, silne mięśnie. Niejednego z całą pewnością jest w stanie zaskoczyć własną siłą, sprawnością i zwinnością, ale to działa tylko na jej korzyść. Głowę okrywa jej burza blond włosów, niekiedy określanych złocistymi, które od delikatnych fal lubią czasem przeistoczyć się w nieokrzesane loki. Niebieskie oczy patrzą bystrym i ufnym wzrokiem, choć lubią też mylić. W słońcu zdają się być złote, więc ciężko określić który kolor jest tym prawdziwym. Ciało na razie nieskazitelne, niepokryte bliznami lub tatuażami, choć te drugie jej się w niedalekiej przyszłości marzą. Póki co, czasami maluje po ciele henną. Ubiera się na co dzień kobieco i delikatnie - w jej szafie choć nie dominują sukienki, to ma ich całkiem sporo. Poza tym uwielbia dopasowane spodnie, obcisłe spódnice i marynarki. Wszystko raczej w stonowanych barwach, nie przepada za krzykliwymi strojami. | Charakter Wiele zawdzięcza swojej matce i domu pełnym miłości, choć bez ojca. To ukształtowało ją na trochę romantyczną, delikatną duszę, która wierzy, że zakocha się tak mocno i bez pamięci jak jej matka w ojcu Katariny, chociaż nieobecnego w ich życiu, bo był bohaterem, który miał inne zadania w życiu (przynajmniej takie historie za dziecka słyszała). Zawsze kryła w sobie mnóstwo pokładów empatii nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt czy przyrody. Ratowała ranne ptaki, motylki, a nawet połamane kwiatki. Matka nauczyła ją szczodrości i dobra dla świata, a wszystko to przyniosło pewną rozwagę w zachowaniu. To wszystko zostało jej po dziś dzień, pozostając trochę wciąż delikatną, wrażliwą dziewczynką, która pomimo wszystko wierzy w dobro, swojego ojca i to, że będzie kiedyś naprawdę szczęśliwa. Nadal bardzo mocno lubi wszelką roślinność, uważa, że to niezwykły świat, którego nie powinno się marnować na gnijące bukiety ciętych kwiatów. To morderstwo. Rozumie jednak zastosowanie chociażby w medycynie, bo nie jest zapatrzoną fanatyczną, a delikatną, dziewczęcą osobowością z dużą rozwagą. Zazwyczaj. Nie przepada za walką, choć do treningów się przykłada. Szczególnie nie lubi walki wręcz, więc nią siebie najczęściej katuje, bo jak uważa - to, że nie lubi nie uratuje jej tyłka. Musi umieć o siebie zadbać czy jej się podobają siniaki czy też nie. Sam wysiłek fizyczny bardzo lubi, często tak daje swój upust frustracji. Ludzie nierzadko patrzą na nią stereotypowo i dostrzegają piękną buźkę i widzą jedno - słodką idiotkę. O ile można ją nazwać słodką czy uroczą bez dwóch zdań, to jednak jest inteligentną kobietą. Często wykorzystuje błędne postrzeganie jako swój atut, zwłaszcza, gdy to przeciwnicy nie widzą w niej godnego rywala. Jeszcze nigdy nie była zakochana, choć miewała swoje obiekty westchnień. Uważa - po opowieściach i wiecznym szczęściu matki - że nie ma nic lepszego niż kochać i być kochanym. Marzy o prawdziwej miłości i nawet nie zakłada, że mogłaby zostać zraniona przez kogoś, kogo w końcu pokocha. Przy tym wszystkim jest bardzo nieśmiałą osobą, szczególnie w kontaktach z płcią przeciwną i zupełnie nie postrzega siebie jako atrakcyjnej kobiety, a raczej niebrzydką nastolatkę. Nie wierzy, że na razie mogłaby kogoś pociągać i sam taki pomysł powoduje u niej rumieńce. Wierzy w swoje umiejętności, ale brak jej wiary w samą siebie i tego, że faktycznie mogłaby kogoś zainteresować czy właśnie komuś wpaść w oko. |
Przykładowy post Misja. Nieco się przeraziła słysząc o wyprawie na azjatyckie tereny. Czy naprawdę nie było lepszych osób do wyboru? Na pewno jakieś były, lepiej walczące, silniejsze, odważniejsze... Nie żeby chciała się wykpić, nic z tych rzeczy. Nie chciała zawieść i ta wizja napędzała jej strachu. Zawiedzione spojrzenie znajomych, przyjaciół, członków drużyny, ale przede wszystkim jej i reszty kapitanów. Nie zamierzała jednak poddać się na starcie, zrobi wszystko, co w jej mocy, by wypełnić swe zadanie. Oby znalazła w sobie odpowiednio dużo siły, by tego dokonać. Uda mi się, dam radę jak mantrę powtarzała sobie odkąd tylko otworzyła oczy w małym pokoiku w hotelu. Gdy wiązała włosy w ciasnego kucyka krzywiąc się przy tym, gdy za mocno pociągnęła za kosmyk, wróciły wspomnienia. Z jakiegoś powodu uderzyły w nią z całą siłą wywołując tęsknotę za matką i jej bezpiecznymi ramionami i kochającym, rozumiejącym wszystko uśmiechu. Czyżby panikowała? Nie zważając nawet na to, która aktualnie jest godzina w Columbii, wybrała drżącymi palcami kontakt do matki. Kobieta odebrała po pierwszym sygnale, jakby przeczuwała, że córka jej teraz bardzo potrzebuje. - Katarina, ptaszyno! Tak się za tobą stęskniłam! - usłyszała radosny, choć zaspany głos po drugiej stronie słuchawki. Jak zawsze kącik ust jej drgnął na sam dźwięk tego głosu. - Coś się stało? Jest taka godzina... - dodała zaraz, a młoda kobieta dopiero teraz sobie przypomniała o innych strefach czasowych. - Nie, mamo! Wszystko w porządku, jestem daleko... Na misji - wyjaśniła szybko nie chcąc niepokoić matki, przecież za nic tego nie chciała. Po kilku sekundach ciszy, usłyszała ponownie głos matki przepełniony miłością, ale i stanowczością. - Jestem taka z ciebie dumna. Nigdy w siebie nie wątp ptaszyno, dasz sobie radę ze wszystkimi zadaniami, jakie da ci życie. No, a teraz nie będę ciebie rozpraszać. Zadzwoń jak wrócisz do obozu. Kocham cię - heroska poczuła jak kilka łez napływa jej do oczu, więc zamrugała szybko uśmiechając się szeroko do swojego odbicia w lustrze. - Dobrze mamo, ja ciebie też - zaraz po tym nacisnęła czerwoną słuchawkę. Tak, była gotowa zmierzyć się z tym wyzwaniem. [...] Rozejrzała się po zamkniętym już wesołym miasteczku, gdy tylko tam się znaleźli. Skinęła jeszcze do towarzyszy głową i każdy ruszył w wyznaczonym wcześniej kierunku. Stąpała ostrożnie nasłuchując zagrożenia i szukając go między zawieszonymi chińskimi lampionami. Dostrzegając ruch powoli i cicho dobyła swojej broni, odbezpieczyła ją i wymierzyła między papierowymi kulami. Czekała kilka niesamowicie długich sekund i gdy dostrzegła bestię, wystrzeliła dwa pociski. Z satysfakcją przez moment słuchała ryku pełnego bólu, by za chwilę wyjąć sztylet i ruszyć biegiem w stronę stwora, które i zmierzało jej jej stronę. Widziała, że jej rany znacząco go spowalniały, więc przygotowała się na obronę przy pierwszej próbie ataku i sama go wymierzyła. Niestety sztylet minął ciało przeciwnika i moment później został jej wytrącony z ręki, a ona sama leżała na plecach. Dość szybko podniosła się na nogi, w sam raz, by wymierzyć i strzelić stworowi w głowę. Na szczęście nie chybiła i gdy ten padł jak długi, odetchnęła z ulgą jedynie na sekundę. Powietrze rozdarł krzyk jej znajomego, więc zebrała z ziemi sztylet i ruszyła w tamtym kierunku. Musiała mu pomóc, jednak było za późno. Choć próbowała strzelić, to ręka jej zadrżała, a na mężczyznę spadł śmiertelny cios. Czuła, że robi jej się słabo na widok wnętrzności będących wokół ciała, ale zmusiła siebie do tego, by ruszyć na starcie i jemu. Ten padł nim jeszcze go dopadła, od ataku drugiego towarzysza, którego wcześniej nie dostrzegła. A wtedy nogi pod nią się ugięły i upadła nad ciałem zmarłego, młodszego kolegi. Taki młody. Gdyby mi ręka nie zadrżała... - wyrzuciła sobie i czując, że nie ma władzy nad własnym ciałem, pozwoliła się podnieść i zanieść w bezpieczne miejsce. Porażka i poczucie winy. To są dwie rzeczy, które malowały się na jej twarzy po powrocie. Wcale nie czuła tego zwycięstwa, choć niektórzy zapewniali, że te osiągnęli. Niby jak? Nie wszyscy wrócili i to przez nią... Ciekawostki - Ma chorwackie korzenie, jej matka jako nastolatka wraz z rodzicami wyjechała do Stanów Zjednoczonych - Matka nauczyła są chorwackiego na komunikatywnym poziomie oraz podstaw serbskiego - Do obozu przybyła rok później przez wzgląd na zżycie z matką, nie sądziła, że potrafi ją opuścić - Do tej pory mają świetny kontakt, zaskakująco wręcz w porównaniu do innych obozowiczów - Uczulona jest na soję i gorczycę - Dym papierosowy ją dusi i wywołuje ostry kaszel - Posiada prawo jazdy na motor - Choć od sztucznych koni woli prawdziwe, najlepiej jeździ jej się na nich na oklep - Uwielbia robić zdjęcia, najczęściej faunie i florze, choć zdarza jej się też łapać z zaskoczenia herosów - Bardzo lubi czytać książki zarówno popularnonaukowe, jak i typowe romansidła - jak na romantyczkę przystało - Uwielbia ćwiczenia i wysiłek zarówno ten podczas biegania, pływania, jazdy konnej, jak i treningu - Choć za tymi ostatnimi nie przepada, bo generalnie walka nie leży w jej naturze - Natura jednak jej nie uratuje, więc trenuje regularnie i naprawdę do tego się przykłada - Ma świetną rękę do roślin, w jej mieszkaniu nie brakuje zieleni, o którą bardzo dba - Jej gust muzyczny jest nieokreślony, jak sama mówi - słucha utworów, a nie gatunków muzycznych - Nie lubi kawy pod niemal żadną postacią - jedynie w czekoladzie Schogetten uwielbia - Za to herbaty, zwłaszcza zielone i białe kocha - Słodycze zresztą też, oprócz żelków, one są dziwne - Lubi grę w bilard i kręgle, no i koszykówkę - Alkohol od czasu do czasu wypije, choć nie jest jego zwolenniczką, ale głowę ma bardzo mocną - Jeśli już pija, to jasne piwa i tequilę |
|