Pokój #21 - Alexandra Jones Czw 04 Kwi 2019, 23:26
Pokój #21
Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Nie 14 Lip 2019, 22:10
Wnętrza:
Ostatnio zmieniony przez Alexandra Jones dnia Nie 14 Lip 2019, 22:36, w całości zmieniany 2 razy
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Nie 14 Lip 2019, 22:34
/ze szpitala
Nie chciała patrzeć na herosów, których mijali. Właściwie to nie była pewna, czy będzie w stanie komukolwiek spojrzeć w twarz po tym wszystkim. Wydawało jej się, że minęli jakąś grupkę dzieciaków. Możliwe, że Fay się z nimi bawiła. Pewnie ją znali. A teraz... Jones miała nadzieję, że Arthur robi tę swoją groźną minę i odstrasza w ten sposób ciekawskich gapiów. Tym bardziej, że blondynka nadal potrzebowała prysznica i nowych ubrań. Gdy dotarli do jej mieszkania, Alex musiała odkleić się od mężczyzny choćby po to, aby im otworzyć. Na wejściu cisnęła kluczami do niedużej miseczki na stoliku w salonie i natychmiast usiadła na kanapie. Potrzebowała chwili, aby świat przestał wirować. - Muszę strasznie śmierdzieć... - Westchnęła, patrząc na swoje odbicie w szklanej szybie regału. - Pomożesz mi zdjąć koszulkę? - Poprosiła, bo ramię wciąż ją bolało. - Jeśli chcesz coś pić albo jeść, to czuj się jak u siebie. - Dodała, nie bardzo mając ochotę na przygotowywanie mu teraz herbatki. Na pewno jeszcze kiedyś mu to wynagrodzi. Teraz to ona potrzebowała opieki. - Jak coś, to w lodówce powinnam mieć piwo.- Mruknęła, zsuwając z nóg ubłocone buty. Wyjebane miała w biały dywan. Rzuciła wciąż naznaczone krwią noże na stolik, kopnęła plecak gdzieś w kąt. - Jeden z dzieciaków nadział się na miecz Victora. Dziewczynka była ranna i ten burak miał ją eskortować do obozu. Nie powinnam... Powinnam sama zadbać o jej bezpieczeństwo, a później wrócić do lasu, ale bałam się, że zgubię trop. - Spojrzała na Arthura, jakby szukając odpowiedzi, jak powinna postąpić. Wyciągnęła z kieszeni monetę, na moment rozważając fakt, że faktycznie mogli być przeklęci. Ale jeśli tak to... Ona była przeklęta, czy wszyscy poza nią? Cisnęła błyskotkę do tej samej miseczki co klucze. Chciała oderwać się teraz od tych myśli, zmyć je z siebie.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Pon 15 Lip 2019, 18:33
Była przybita i zdruzgotana ale wiedział, że z tego wyjdzie. Musiała wyjść... Życie w obozie nie pachniało kwiatkami, a przynajmniej nie zawsze. Człowiek mógł naprawdę wiele wycierpieć jeśli miał pecha, a i bez niego śmierć nikomu nie odpuszcza. Tu walka trwa cały czas. Jedynie po śmierci można liczyć na odpoczynek. Pomógł dziewczynie wyswobodzić się z górnej warstwy ciuchów. Był przy tym delikatny i ostrożny. Nie chciał przypadkiem wyrządzić jej krzywdy. – Nie jest tak źle troszkę potu i krwi plus Alva wysmarowała cię jakimiś maściami na bazie ziół – stwierdził. Miał wyczulone zmysły i z łatwością przychodziło mu odgadywanie pewnych zapachów. – Ale nie jest najgorzej. Gdybyś wylądowała w kupie gnoju wówczas byłoby tragicznie. – Wysilił się na uśmiech i mimo wszystkich odruchów przeciwko czułości w tej chwili pocałował Alex w czoło. – Myślę, że tym dupkiem się nie musisz już przejmować. – Stwierdził pewnie i dobitnie. Chciał aby o nim zapomniała żeby zapomniała o całej tej popapranej misji. – Ja sobie poradzę potrafię otwierać lodówkę idź się wykąpać. – Polecił i jak znikła mu z oczu miast do wspomnianej lodówki podszedł do miseczki z kluczami do której wrzuciła monetę. Spoglądał na nią przez dłuższą chwilę, aż wreszcie zdecydował się podnieść ją i obejrzeć dokładniej. Zastanawiał się nad symboliką i dlaczego ktoś powierzył im tak ciężką misję? Było kilka niewiadomych i to irytowała Arthura. Schował monetę do kieszeni stwierdzając, że później o niej pomyśli. Zaparzył wody na herbatę i oparł się o kuchenny blat plecami. Wciąż martwił się o partnerkę i zastanawiał nad ewentualnymi małymi wakacjami. Chciał, aby przestała o tym wszystkim myśleć i wróciła do dawnej formy.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Pon 15 Lip 2019, 19:56
Alex spojrzała na niego z mieszanką rozbawienia i współczucia. Ale nie mówiła od razu o co chodzi, pozwoliła mu na tego uroczego całusa. Mógłby całować ją tak częściej... - Cóż... Blisko, bo obsmarkał mnie troll. - Uśmiechnęła się blado, jakby chciała dodać "Taka praca" ale nie miała już siły dłużej w to brnąć. Poszła pod prysznic. Zajęło jej to może pół godzinki. Miała nadzieję, że Arthur nie będzie miał jej tego za złe. Gorąca woda rozluźniła spięte mięśnie i zmyła chociaż odrobinę poczucia winy razem z resztą brudu. Wciągnęła na siebie koszulkę Arthura, którą mu kiedyś podkradła i w której bezczelnie teraz sypiała oraz dresowe, szare szorty, które lata świetności miały już za sobą, ale wciąż były najlepszą piżamą ever. Umyła zęby, poużalała się nad swoją twarzą i w końcu wyszła z zaparowanej łazienki, stwierdzając, że blondynowi musi wystarczyć ta pokaleczona, poobijana wersja niej samej. Zastała go w kuchni i bez wahania pokonała dzielące ich metry. Przylgnęła do niego swoimi biodrami i wsunęła dłonie pod jego koszulkę. - O czym myślisz? - Zapytała ściszonym głosem, wędrując palcami po jego brzuchu, by następnie przesunąć je na lędźwie. - Szkoda że nie mogłeś zobaczyć, jak epicko zajebałam tą huldrę. - Posłała mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją w tej chwili stać. - Czasem nawet jestem zajebista... Czasem. - Dodała, pół żartem, pół serio i wspięła się na palce by oprzeć czoło o obojczyk mężczyzny. - Mój ojciec dostanie szałuuuu... - Jęknęła, przypominając sobie, że Alva musi o wszystkim mu powiedzieć. A misja skończyła się, jak się skończyła i Jones mogła dać sobie rękę uciąć, że przy najbliższej okazji staruszek jej to wypomni.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Pon 15 Lip 2019, 21:35
Wzdrygnął się jak dowiedział się co ją uświniło, lecz wkrótce później parsknął śmiechem, cóż trudno. Czuł do niej miętę i pewnie, gdyby wyglądała znacznie gorzej to również nie szczędziłby czułości. Czekając na blondynkę przygotował czarną herbatę z "małym udoskonaleniem", a mianowicie dodał do niej cytrynę, miód, imbir oraz troszkę więcej niż podawała receptura rumu. I nie szczędził na filiżankach, o co to to nie. Trunek podał w dużych, a raczej największych kubkach jakie znalazł. Im więcej tego rozgrzewającego napoju tym lepiej dla jej ciała. A jeśli by to zawiodło mogą dobić rumem co zaczęła herbatka. Kiedy wyszła zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się wyglądała dalej jak "krowie z dupy", ale i tak lepiej niż tam w szpitalu. Przynajmniej gadać jej się chciało. – O niczym – odparł zgodnie z prawdą bo już zakończył wszelkie rozważania na temat dziwnej monety. Chciał skupić swą uwagę tylko na dziewczynie. Przechwałka? Och, jakże miło. Parsknął i zaczął się śmiać, ech... urocze. Nie skwitował jednak słowami jej zapewnienia. Nie było sensu bawić się w uszczypliwości, a przynajmniej nie teraz. – Masz – wręczył Alex kubek z herbatą, a sam wyplątał się spod jej objęć. Aż za dobrze wiedział co się działo kiedy byli przy blacie i zbyt często go eksploatowali. Oczywiście nie miał nic przeciwko, ale nie teraz. Nie kiedy, była ledwo żywa i każdy jej mięsień wołał o pomstę do nieba. Usiadł na kanapie z kubkiem ciepłego napoju w dłoniach.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Pon 15 Lip 2019, 22:10
Alex przyjęła napar z wdzięcznością i niemal natychmiast upiła łyk. Pożałowała tego, bowiem nie tylko skończyło się poparzeniem języka, ale również zakrztuszeniem się. Nie spodziewała się alkoholu, chociaż powinna. W końcu herbatę robił Arthur. - Mama nauczyła cię taką parzyć? - Wychrypiała, idąc jego śladem w stronę kanapy i po drodze walcząc o oddech. Zatrzymała się jednak w połowie drogi i podeszła do telewizora, z którego odpaliła ich ulubioną playlistę. Dźwięki nie były nachalne, nie musieli się przekrzykiwać. Jones zrobiła miłe tło dla wspólnego spędzania czasu. Usadowiła się obok niego, zwijając w kulkę i po odstawieniu kubeczka ułożyła swoją głowę na jego kolanach. - Niewiele mówisz. - Zauważyła, bo z natury nie był szczególnie wylewny i wygadany, ale dzisiaj przechodził samego siebie. Podrapała go po brodzie, jak dużego kota i wbiła przenikliwe spojrzenie swoich błękitnych oczu w oblicze blondyna. - Chciałam żebyś tam był, wiesz? Chciałam i nie chciałam jednocześnie. Bo... Wiedziałam, że ty wiedziałbyś, co zrobić. Ale wtedy tobie też mogłoby się coś stać. - Wyznała, drapiąc się po bandażu na obojczyku. Rana zaczynała swędzieć, goiła się. - Nigdy nie słyszałam o tym, aby potwory, zwłaszcza pokroju wilków, atakowały drzewca. - Zmarszczyła brwi i przekręciła się na bok na moment, by wziąć łyk herbaty i znów odstawić kubek.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Wto 16 Lip 2019, 21:04
– Nie, przyjaciółka... – zmarkotniał chcąc uniknąć dalszych pytań. Nie było sensu roztrząsać przeszłości wolał żyć teraźniejszością nie wybiegając zanadto w przyszłość. Był człowiekiem, który raz zawarte znajomości pielęgnował i ciężko było zrazić go do siebie. Osoba, której zaufał musiałaby zdradzić lub w inny brutalny sposób skrzywdzić go by zaprzestał walki o relację. Spojrzał na kobietę i uśmiechnął się blado. Dźwięk muzyki koiły, a jej obecność dawała przyjemne poczucie tworzenia z kimś czegoś więcej niż pary od "seksu". Czuł się przy niej wyjątkowo dobrze. Wręcz można powiedzieć, iż nie musiał nic mówić tylko na nią patrzeć by czuć spokój. – Martwię się na zapas. – Odparł próbując żartu. Niezbyt mu się to udało był widocznie strapiony, a powodem tego jak nie trudno było się domyślić była ona. Kto wie co zrobiłby na wieść o jej śmierci? A teraz kiedy tyle spraw ma się zmienić, kiedy ma zastąpić Alvę? Cholera jeśli przez niego zginie to czy da radę spojrzeć w lustro? Jej słowa dodatkowo go dobiły co przedstawił cichym westchnięciem i oparł głowę o oparcie spoglądając na sufit. – Wilki to nie potwory – szybkie sprostowanie – Drzewiec, Ent, powinien potrafić przejąć nad nimi kontrolę chyba, że... były pod wpływem silnej magi... – ta informacja dodatkowo utwierdziła Arthura, że coś tu śmierdziało.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Wto 16 Lip 2019, 21:28
Alex zaciekawiła wzmianka o przyjaciółce. Zlustrowała go swoim sądnym wzrokiem, jakby z miny ów blondyna, miała wyczytać, co ich łączyło. Jakiego rodzaju przyjaźń? Co się z nią stało? Zna ją? Jones poczuła ukłucie zazdrości. Niczym nieuzasadnione, bo jakże mogłoby być, skoro dotyczyło przeszłości mężczyzny. A jednak... Alex była wpatrzona w Arthura, jak w obrazek. Serce by jej pękło, gdyby okazało się, że ma jakąś konkurencję. Leżąc na jego kolanach niczym posłuszna kotka, patrząc na wiecznie strapione oblicze Arthura Crow, nie pragnęła niczego więcej, jak dać mu odrobinę szczęścia. Wiele spoczywało na jego barkach, a ona była gotów przenieść chociaż część tego ciężaru na swoje. Chciała mu najzwyczajniej w świecie pomóc. - Cóż, te były bestiami. Nie zachowywały się jak zwierzęta. - Stwierdziła z przekonaniem, dotykając swojej rany na policzku. Chyba od dzisiaj wolała koty. - Arthur... Wiesz, że możesz mi powiedzieć, jeśli coś cię gryzie. Nie chcę żebyś dusił takie rzeczy w sobie. To nie jest zdrowe. - Bardziej brzmiało to jak prośba. - Chcę być częścią twojego życia, niezależnie jakie by ono nie było. - Ujęła jego dłoń między swoje i ucałowała ją, posyłając herosowi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów. - Wiesz... - Zaczęła i się zawahała, na moment odwracając wzrok. Wyglądała na speszoną i trochę przestraszoną. Nie wiedziała, jak Crow zareaguje na jej propozycję. Właściwie to nawet nie miała pomysłu, czego mogłaby się spodziewać. Nadal pod wieloma względami był dla niej zagadką. Dobrze, że lubiła wyzwania. Odchrząknęła i usiadła, najpierw na kanapie, a później władowała się okrakiem na jego kolana. - Pomyślałam, że skoro i tak w większość nocy spędzamy razem, to może... Może moglibyśmy spróbować razem zamieszkać? - Im pytanie było bliżej końca, tym Alex bardziej przypominała małą dziewczynkę, która pyta, czy może zjeść już deser. Zdawała sobie sprawę, że byłby to dla nich spory krok naprzód ale chciała przekroczyć tę granicę. Żyli w świecie, gdzie każdego dnia narażali swoje życie. Nie mieli tak dużo czasu, jak śmiertelnicy. Herosi musieli żyć szybko, jeśli chcieli czerpać z życia coś więcej poza walką.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Czw 18 Lip 2019, 15:53
Crow miał w swoim życiu różne kobiety, lecz uczucie miłości pojawiło się jedynie dwukrotnie. Nie żałował niczego, żadnej decyzji podjętej w przeszłości. Owszem teraz była ona i na niej się skupiał. Bywały dni, że chciałby ją rzucić w cholerę i zapomnieć o tym, że taka relacja miała miejsce ale czasem bywało miło. Głównie wówczas, gdy zaczynała myśleć… – Skoro tak twierdzisz – odparł w zamyśleniu. Nic więcej mu nie pozostawało najchętniej sam zbadałby całą tą sprawę, ale czy był jeszcze jakiś sens tego? Musieli być zwyczajnie ostrożniejsi w doborze misji na przyszłość. Wywód dziewczyny, był uroczy jednak Arthur tylko na moment się uśmiechnął. Zbyt wielu spraw nie rozumiała, a z drugiej strony nie chciał by się w to pchała. Były to jego zmartwienia z którymi sobie sam poradzi. – Wiem, ale ten problem sam załatwię jak i inne. Nie mniej cieszę się, że takie słowa usłyszałem z twych ust. – Odpowiedział szczerze i być może wzruszyła by go ta scenka jednak nie miał nastroju na takie czułostki. Jednak ta nie zamierzała rezygnować, cholera… Sądził, że Alva da jej jakiś zastrzyk w tyłek by była cicho i spała grzecznie, a tu lipa. Widać sam musi wszystko robić. Dotknął dłońmi tali dziewczyny po raz kolejny dziwiąc się tak doskonałej sylwetce. Nie była „sucha” ale mięśnie i jędrność ciała były niezwykle kuszące. Lubił ją głaskać i tulić do snu było to odprężające i miłe. Poczucie tej mocy jaką miał nad nią czy też raczej uroki miłości, które sprawiają, że przy kochanej osobie odsłaniasz gardę i jesteś podatny na atak. To było zaufanie i oddanie jakiego pragnął każdy mężczyzna u swej partnerki. Podobało mu się to co tu dużo mówić. – Poważnie, aż tak martwisz się moją reakcją? – zapytał widząc jak reaguje jej ciało po tym o co pytała. Rozbawiła go tym. – Taka śmiała i rezolutna kobieta, a taka drobnostka ją zawstydza, no wiesz… – lubił z niej żartować. Przychodziło mu to z łatwością bo i ona sama dawała, ku temu podstawy. Propozycja zamieszkania razem, była urocza i całkiem kusząca. – Zgoda – odparł i pocałował blondynkę w usta.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Czw 18 Lip 2019, 21:51
Przez chwilę wierciła się na jego nogach, wyraźnie zawstydzona tym, że poruszył ten temat. Ten stres wynikał z tego, że nie miała pojęcia, jak zareaguje, a nie chciała wywoływać kłótni. Tego dnia nie była gotowa na rodzenie nowych wątpliwości w związku. Z drugiej strony, nie było przecież żadnych wątpliwości, prawda? Więc, czego ona się właściwie bała? - Nie chcę żebyś robił krok na który nie jesteś gotowy. - Wzruszyła ramionami, ale natychmiast syknęła z bólu, gdy świeża rana na obojczyku dała o sobie znać. Aż zacisnęła na moment powieki, bo leki przeciwbólowe mimo wszystko u herosów dość szybko przestawały działać. Nawet tak końskie dawki. Znów spojrzała na Arthura, tym razem ze szczerym zaskoczeniem. - Naprawdę?!- Pisnęła, ale blondyn skutecznie uciszył ją pocałunkiem. Uśmiechnęła się szeroko, wydając z siebie pełen zadowolenia pomruk i przylgnęła mocniej do mężczyzny, dociskając go swoim ciężarem ciała do oparcia kanapy. Oddała pieszczotę, przedłużając ją nieznacznie. Po tej pełnej przyjemności chwili, pochwyciła wzrok Arthura, jakby starała się ocenić, czy i tym razem sobie z niej nie żartuje. - Zapasowe klucze będą czekały na ciebie przy wyjściu. - Wskazała głową w kierunku rzędu wieszaczków przy drzwiach wyjściowych. Ten moment powagi na jej twarzy nie trwał długo, bo zaraz przytuliła się do niego, lżejsza całe tony. Kolejny krok na przód. - Kocham cię. - Wypaliła, jak to ona, kompletnie spontanicznie.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Nie 21 Lip 2019, 21:31
Jej reakcja go bawiła ale i troszkę irytowała. Jasne było to dość normalne i całkiem zwyczajne, a ona przeżywała to jakby wygrała puchar domów w Hogwarcie. Wzruszył ramionami na tyle ile mógł bo pozycja była kiepska do wyrażenia westchnięcia. – Naucz się gotować, prać oraz prasować, a i pierogi chciałby częściej jeść i może łososia, to moje warunki. – Odparł śmiertelnie poważnie. Chciała zamieszkać razem? Spoko, ale musiała przygotować się do nowych obowiązków. On był zajęty praca z młodymi herosami, czasem zlecenie misji lub wypad na nią oraz uzgadnianie spraw obozowych, oraz co było prawdopodobnie najgorsze. Wysłuchiwanie nudnych i monotonnych monologów Alvy odnośnie bycia kapitanem całkowicie pozbawiało go sił na cokolwiek. A jeśli by mieszkali razem to uważał, że bliżej im do prawdziwego związku i przysięgi miłości niżeli okazjonalnego seksu i wymiany uprzejmości, chyba że się mylił? – Pytanie tylko, czy zechcę wychodzić? – niezbyt mu było spieszno do siebie, a skoro już byli na kanapie to niedaleko było im do łóżka. Alex była zmęczona misją i Crow chciał ukrócić wszelkie jej zapędy co do dzisiejszej nocy. No chyba, że aż tak będzie jej na tym zależało… Nie mógł jej rozczarować ale wolał oglądać ją w pełni sił niż ledwie trzymającą się na nogach. Odwzajemnił uścisk lubił ją przytulać. Była ciepła i pachnąca, a przy okazji czuł do niej „miętę” więc tym bardziej ochota była. Jednak słowa, które wymruczała w pierwszym odruchu chciał uznać za niebyłe i wytwór wyobraźni. Jednak po chwili ciszy zrozumiał, że to nie jego wyobraźnia, a faktyczny stan rzeczy. – Też cię lubię – Odparł z początku nieco speszony ale niekoniecznie świadomy głupstwa, które palnął.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Nie 21 Lip 2019, 22:20
I czar prysł tak szybko, jak się pojawił. Alex poczuła niemiłe ukłucie w żołądku. Dokładnie takie, jakie czuła, gdy robiła coś wbrew sobie. Jakby jej organizm sam alarmował ją, że jej zasady, których tak kurczowo się trzymała, są właśnie naginane. A Alex wbrew sobie nie skomentowała tego. Choć wiele kąśliwych komentarzy cisnęło jej się na usta. Arthur złagodził to trochę, mówiąc, że wcale mu się nie spieszy do wyjścia. Jones, zupełnie nieświadomie, postawiła go w trudnej sytuacji, z której dobrym wyjściem było tylko jedno... A on to spierdolił. Blondynka przełknęła ślinę, na moment zastygając w bezruchu i wsłuchując się w bicie jego serca. Więc po prostu ją "lubił"? Jak koleżankę? Może miał kilka takich "koleżanek". I to po tym, jak zgodził się z nią zamieszkać? Lubił ją?! A co oni byli w gimnazjum?! - Wiesz... Chyba się już położę, leki przestają działać, wolę przespać ból. - Mruknęła, chociaż miała w tej chwili w dupie ból fizyczny. Arthur zadał jej konkretnego psychicznego kopniaka. Zsunęła się z kolan mężczyzny, a on po takim czasie, jaki ze sobą spędzili, mógł jak na dłoni zauważyć, że zjebał sprawę. Zranił ją i choć dziewczyna próbowała zamaskować to pokerową twarzą, to wszystko było w jej błękitnych oczach. Jakby ten dzień nie był wystarczająco beznadziejny, Crow ją zwyczajnie dobił. Heroina zgarnęła ze stołu swój kubek i ruszyła w stronę sypialni, unikając wzroku partnera. Zacisnęła usta, powtarzając sobie, że jeszcze kilka kroków i będzie mogła zdjąć maskę, może uronić jakieś łzy. Zanim zamknęła za sobą drzwi, zdobyła się na pochwycenie spojrzenia blondyna. - I w ogóle to nie przeginaj. Jak mnie wkurwisz, to przyprawię cię o taką sraczkę, że sam będziesz miał ochotę wypruć sobie flaki tą twoją siekierką. - Odparła mu równie poważnie, jak on jej wcześniej, a następnie zamknęła za sobą drzwi, wkładając w to zupełnie nieplanowanie zbyt dużo siły, co sprawiło, że te zachwiały się niebezpiecznie w zawiasach. - Dobranoc! - Krzyknęła, duszkiem wypijając herbatę i wsuwając się pod kołdrę. Zwinęła się w kulkę, naciągając pościel aż po same oczy. Leżąc na boku, objęła się ramionami, aby dodać sobie chociaż trochę otuchy. Co ona robiła źle? Już sądziła, że naprawdę coś do niej czuje, a on... Może to ona myślała zbyt wiele? Arthur był, jaki był. Od początku widziała, że ma trochę za uszami i nie powinna nastawiać się na nic poważnego. Nie miała pojęcia, w co on pogrywa, ale... W tym momencie poczuła, że po jej policzkach znów spływają łzy. Cholera... A już sądziła, że wszystko wypłakała. Starła je szybko wierzchem dłoni, dusząc w sobie chęć szlochu. Nie miała już na to dziś siły.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Pon 22 Lip 2019, 22:21
Zwierze błąkało się po lesie od kilku dni. Straciło trop swojej właścicielki i jedyny zapach jaki był mu znany to ten, który jego pani nosiła czasami na swoich ubraniach. Pies szedł dość powoli, a minę miał jakby markotną. Członkowie NoGods nawet nie zorientowali się, że go nigdzie nie ma. Nawet go nie szukali. Jego łapy przyprowadziły go do obozu. Podkulony ogon świadczył tylko i wyłącznie o tym, że był smutny i przerażony. Ten ogromny bojowy zwierz czuł się samotny. Idąc tropem zapachu, który złapał w siedzibie i za którym podążał już ponad połowę dnia stanął przed drzwiami pokoju przechodząc najpierw przez barierę obozu, a następnie wchodząc do domu. Dotarł do źródła zapachu i uderzył kilka razy łepetyną w drzwi i zaczął skomleć. Czarny pies z czerwoną obrożą wpatrywał się w drzwi, które mogły poprowadzić go do utęsknionego zbawienia. Bo jego właścicielka, Lotus, już nie była na tym świecie.
Arthurze, otrzymujesz psa Garrusa! Na jego obroży masz napisane jego imię oraz po drugiej stronie znajdziesz imię jego właścicielki. Resztę, raczej znasz.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Wto 23 Lip 2019, 13:14
Z początku wahał się, lecz reakcja dziewczyny uświadomiła mu, iż przekroczył granicę wytrzymałości. Nie krzyczał, nie robiła wyrzutów najzwyczajniej w świecie sobie poszła. Gdy tylko usłyszał trzask drzwi westchnął i napił się przygotowanej wcześniej herbaty z rumem. Nie bardzo był świadom faktu swojego błędu jasne rozumiał uczucia Alex i wiedział o co jej idzie i na co liczy ale trochę się tego obawiał. Dodatkowo kiedyś jej już wspominał, że woli takie słowa udowodnić w czynach niżeli tylko rzucić by przysłowiowo „wpuściła go do łóżka”. Nie chciał jej tego robić. Mógł i owszem zabawić się ale nie myślał o niej tylko w tej kategorii. Co prawda kucharką raczej też jest marną, ale trochę potrafi walczyć, a to już jakaś zaleta, prawda? Co więcej potrafiła go rozbawić i sprawić, że naprawdę zapominał o bożym świecie. Mimo to te dwa słowa były dlań jak gula w gardle, której nie potrafił się pozbyć. Tylko raz w swoim życiu wyznał komuś swe uczucie i cóż? Umarło. Westchnął i wstał z kanapy z zamiarem wyjścia. Uznał, że da jej czas na ogarnięcie się z rozsypki i przyjdzie kiedy nie będzie mu groziło walnięcie patelnią w łeb. Kiedy był tuż przy drzwiach z zawahaniem spojrzał na miseczkę w której trzymała klucze. Niezbyt wiedział co zrobić. Na całe szczęście z tej opresji wyrwało go skamlenie psa. To też otworzył nieco zaskoczony widokiem ogromnego brytana w stanie delikatnie mówiąc tragicznym. Pies wyglądał jak siedem nieszczęść był wycieńczony i słaby. Zapewne musiał przebyć naprawdę długą wędrówkę. Spojrzał na obrożę i zrozumiał z automatu co się stało. – No kolego daleką drogę przebyłeś. – Z Nowego Jorku do Detroit było na oko jakieś 600 mil stąd też taki, a nie inny wyraz jego mordki. Bez wahania wpuścił go do środka i naszykował wody oraz dał surowego mięsa. Niezbyt przejmował się faktem, że nie jest u siebie. Czuł oczywiście pewien dyskomfort związany z faktem, iż pies był Wreck, ale zwierzak to zwierzak i nikomu nic do tego kto był jego właścicielem. Żal mu było psiny.
Alexandra Jones
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Wto 23 Lip 2019, 22:36
Mijały godziny. Alex słyszała, że Arthur otwiera drzwi, że z kimś gada... Miała to w dupie. Poza tym to był teraz też jego dom, więc mógł tu nawet podejmować gości. Blondynka w końcu zasnęła, starając się skupić na muzyce, która docierała do niej zza ściany. Im bardziej pogrążała się we śnie, tym złość i smutek ustępowały miejsca bólowi fizycznemu. Było już ciemno. Zegarek na szafce nocnej wskazywał dwadzieścia minut po północy, kiedy Jones przebudziła się ze snu. Leki przeciwbólowe przestały działać i Alex czuła się, jakby wpadła pod czołg, a później ktoś postanowił dobić ją jakimś tępym narzędziem. Wstała ostrożnie, idąc na wpół po omacku do drzwi. Gdyby Arthur wciąż był w domu, nie chciała go budzić. Przeszła do salonu, a następnie do kuchni. Sięgnęła nawet po wodę oraz kilka tabletek przeciwbólowych. W momencie, gdy się obróciła, podskoczyła wystraszona i upuściła szklankę, która rozbiła się z brzdękiem o kafelki. W jej domu był wielki, czarny pies... Kurwa... Pies? - Crow... - Nawet nie wiedziała od czego zacząć. Arthur i tak jej już podpadł, w dodatku ból nie dawał jej myśleć, miała doła po misji, a ten jeszcze sprowadzał jej na głowę wielką, czarną krowę?! Tak, to określenie zdecydowanie bardziej pasowało zwierzęciu.
Arthur Crow
Re: Pokój #21 - Alexandra Jones Sob 03 Sie 2019, 16:23
Crow nie spoglądał na zegarek ale nie siedział też całej nocy na kanapie. Jak na jego gust minął ledwie kwadrans od tego jak blondynka poszła w kimę, a dopiero od kilku minut zajmuje się psem. Było to dla niego normalne i całkiem zwyczajne, że zwierzęciu trzeba było pomóc. Czary jak noc ambullneo mastiff, którego już w myślach nazywał żartobliwie "Puszkiem", był łakomczuchem. Chociaż co tu się dziwić psinie, która nie miała naszykowanego posiłku od kilku dni. Chociaż to psy potrafiące polować, ba! w kilka takich osobników można zasadzić się z nimi na niedźwiedzia lub tygrysa to mimo wszystko, gdy skupionym się jest na biegu, a w sercu gości żałoba to głód odchodzi na drugi plan. Gdy pies nasycił pierwszy apetyt Corw pogłaskał go po pysku i zdjął obrożę. Nowy właściciel nowe imię nowa tożsamość i nowa historia. Wszystko co było przedtem to już historia i nie zamierzał patrzeć w tył. Zniszczył w dłoni blaszkę, a dzięki boskiej mocy sprawił, że ta straciła swą czytelność i zmieniła się w pofalowany kawałek metalu. Pies przyglądał się tej czynności zaciekawiony zapominając widocznie o głodzie, a Arthur uśmiechnął się pierwszy raz tego wieczora tak szczerze i z taką troską. Chciał się nim zaopiekować. Nie zauważył Alex, a gdy ta zdradził swą obecność spojrzał na nią jak na niespełna rozumu. – Po cholerę tak panikujesz? Psa przestraszysz, pomyśl troszkę... – uświadomił dziewczynie jej niemądre zachowanie. Po czym pogładził raz jeszcze czarną bestie po pysku i westchnął. Na kanapie się raczej nie kimą, a blondynka jest dziś w kiepskim nastroju. – Wracamy do siebie jutro zajrzę. – Odparł i wyszedł z mieszkania, a pies niby cień podążył za nim.