Pokój #46 - Amelia Bowman DpyVgeN
 Pokój #46 - Amelia Bowman FhMiHSP


 

Pokój #46 - Amelia Bowman

James Anderhil
James Anderhil
Pokój #46 - Amelia Bowman Czw 11 Lip 2019, 21:02

Pokój #46

Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #46 - Amelia Bowman Nie 11 Sie 2019, 20:18

Elisę pomimo osłabienia nosiło w szpitalu. Obserwacja, dobre sobie. Była lekarzem, mogła dokonać samoobserwacji, głupia przecież nie była. Wiedziała, że nie jest w najlepszej formie i nie zamierzała robić nie wiadomo czego. Nie mogła jednak bezczynnie leżeć i czekać aż organizm wróci do najwyższej formy, by w ogóle planować znalezienie Giotto. Musiała coś zrobić i nawet nie współczuła tym, który w jej towarzystwie zakładali, że jej "przyjaciel" przepadł na zawsze. Niedoczekanie ich, że po prostu go opuści i spisze na straty. Jak w ogóle ktokolwiek mógł to robić? A ona tych kretynów łatała, zamiast właśnie wydać na nich przedwczesny wyrok...
Wyszła po dwóch dniach nic sobie nie robiąc z protestów kolegów i koleżanek. Co mądrzejsi, przypomnieli jej o ograniczeniach, witaminach i innych naparach, by potem dać jej święty spokój. Nim dotarła do swojego mieszkania, zdążyła jeszcze wpaść na chłopaków, by dowiedzieć się jaki jest plan. Oczywiście za wiele jeszcze nie przemyśleli, więc tylko się wściekła i w takim też stanie dotarła do siebie. Wzięła długi prysznic, który niewiele w tej kwestii jej pomógł, więc pomyślała o swojej osobie. O kimś, kto potrafił ją jeszcze poza Nero uspokoić.
Zapukała trochę zbyt mocno i szybko w drzwi przyjaciółki, ale trzeba jej wybaczyć. Jej ukochany, a oficjalnie nadal przyjaciel, zaginął w portalu cholera wie gdzie. Uśmiechnęła się jednak na widok Amelki i cmoknęła ją szybko w policzek wchodząc do środka.
- Jak się czujesz, słonko? - jasne, że i o blondynkę się martwiła. Nie zapomniała przecież o tym, że i ona brała w tym bajzlu udział i sprawnie sobie poradziła z tym wszystkim. Sprawniej niż sama Gatti, także szacunek pełen i duma.
Amelia Bowman
Amelia Bowman
Re: Pokój #46 - Amelia Bowman Pon 12 Sie 2019, 22:42

Amelia od przeszło kilku dni nie czuła się najlepiej. W dalszym ciągu odczuwała skutki uboczne niedawnych wydarzeń. Fizyczna strona nie miała dla niej zbyt wielkiego znaczenia. Znacznie mocniej przeżywała to co właściwie się stało. Była rozczarowana własną postawą oraz biernością, której dopuściła się podczas walki. Chociaż obóz był bezpieczny czuła się przegrana. Po raz kolejny nie wykazała się a swoją nieporadnością mogła jedynie pogorszyć sytuację. Kiedy inni walczyli, robili wszystko by uratować ich wspólny dom ona mogła jedynie oczekiwać pomocy. Gdyby ta sytuacja była jednorazowa być może łatwiej byłoby je przełknąć gorycz porażki. Ale fakty mówiły same za siebie - była najsłabszym ogniwem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Chociaż robiła wszystko co w jej mocy by pozbyć się łatki ofiary to w takich chwilach zaczynała szczerze wątpić we własne umiejętności. Była bezużyteczna, wiecznie ktoś musiał ją ratować z opresji a dodatkowo swoim nierozważnym postępowaniem dała tak łatwo podejść się przeciwnikowi. Analizując całą sytuację na chłodno doszła do wniosku, że zachowała się jak kompletna idiotka. Jej impulsywne działanie wypełnione szeregiem skrajnych emocji nie miało nic wspólnego z postawą jakiej inni oczekiwali od prawdziwego herosa. Nie pasowała do tego miejsca i utwierdzała się w tym smutnym przekonaniu każdego dnia. Odczuwała złość i smutek, które potęgowała nieobecność Billego. Liczyła, że po tym wszystkim co się wydarzyło będą mieli chwilę oddechu. Rozumiała to, że musiał wyjechać i jednocześnie potrzebowała go jak nigdy dotąd. Miała ochotę kucnąć gdzieś w kącie i zatkać rękami uszy jak mała dziewczynka ale nie mogła. Musiała zacisnąć zęby i stoczyć walkę z własnymi słabościami.
Słysząc stukot odbijający się echem w wypełnionym pustką mieszkaniu nieśpiesznie powiodła w kierunku drzwi, ściskając nieco mocniej wiązanie krótkiego szlafroku. Otworzyła niepewnie ale widok przyjaciółki sprawił, że na jej twarz zagościł delikatny uśmiech. Nie mówiła o tym na głos ale w obecnej sytuacji bardzo potrzebowała bliskości oraz zrozumienia drugiej osoby. Tym bardziej ucieszyła się, że w jej drzwiach stanęła Elisa. W odpowiedzi na pytanie skinęła głową a następnie westchnęła cicho. Nie czuła się najlepiej, z drugiej jednak strony nie chciała obarczać swoimi problemami kogoś, kto również je miał.   - Napijesz się czegoś? - splotła dłonie pod biustem, starając się wypaść jak najbardziej korzystnie i szczerze. Uśmiechała się delikatnie i tylko jej oczy zdradzały cały ten smutek, który towarzyszył jej od tej feralnej nocy podczas, której tak wiele się zmieniło.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Pokój #46 - Amelia Bowman Sro 21 Sie 2019, 22:26

Elisa też czuła, że zawiodła. Siebie, kapitana, który zdążył umrzeć i zmartwychwstać, osoby z drużyny czy generalnie obozu, ale przede wszystkim Gio. Dała się w głupi sposób podejść, choć zwykle znacznie sprawniej radziła sobie z ghulami. A gdy została otruta, potem już wszystko się potoczyło niczym kula śnieżna, co doprowadziło do braku pomocy ukochanemu. A raczej słaba pomoc, bo jakimś cudem świetny strzelec nie tylko nie zabił przeciwnika, a nawet jej nie zraniła. A gdyby nie kobieta z NoGods, Nero miałby znaczeni łatwiejszą pracę, gdyby nie musiał oglądać się za plecy co sekundę. Swoją złość i frustrację przelewała na innych - zarówno na tych, którzy zmuszali ją do odpoczynku, jak i tych, którzy spisywali już Włocha na straty. Następnym razem, gdy będzie miała dyżr w szpitalu, zrobi im dokładnie to samo. Leczyć? Nastawiać stawy i kości? A po co? Lepiej niech sama odpadnie kończyna.
Była nerwowa fakt i to głównie przez zjadające ją poczucie winy. Gdyby postarała się odrobinę bardziej, być może udałoby się tego wszystkiego uniknąć. Ona uniknęłaby nowych blizn i niemal całkowitego zatrucia organizmu, a on zniknięcia cholera wie gdzie, bo na pewno nie bogowie. Oni mieli wszystko gdzieś, jak widać. Musiała sobie jednak poradzić z faktycznym stanem sytuacji i pomyśleć zwyczajnie, co z tym dalej robić. Jak to wszystko odkręcić.
Amelia powinna się już nauczyć, że miała pełne prawo mówić jej o wszystkim i zawsze. Skoro potrzebowała jej blisko, wystarczyło wcześniej dać znać, a opuściłaby szpital jeszcze szybciej. Między innymi po to była w życiu kobiety, by być też wtedy, gdy najbardziej potrzebowała znajomego towarzystwa. Czyżby musiała przyjaciółkę ponownie skarcić? Kobiety znały się za dobrze, by tego nie rozpoznać i wiedzieć. Włoszce z pewnością to skinienie głową nie wystarczy, tym bardziej, że dostrzegała ten smutek w jej oczach. Odpuściła jednak na kilka chwil i posłała szczery uśmiech.
- Herbaty chętnie - usiadła na kanapie i oczekiwała przyjaciółki. Dopiero gdy ta znalazła się obok, przekręciła się bardziej w jej kierunku i spojrzała na nią poważnie. - No więc? Mnie nie oszukasz. Poza tym wiesz, że nie musisz tego robić. Zawsze możesz na mnie liczyć - choćby i u niej samej miało się walić i palić, nieważne. Przyjacielem się jest, a nie bywa.
Sponsored content
Re: Pokój #46 - Amelia Bowman

Pokój #46 - Amelia Bowman
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: