Włoski temperament DpyVgeN
Włoski temperament FhMiHSP


 

Włoski temperament

Idź do strony : 1, 2  Next
Giotto Nero
Giotto Nero
Włoski temperament Czw 01 Sie 2019, 20:17


Elisa Gatti & Giotto Nero

Maj 2015, Palermo


Zaskoczenie. Tym można było określić stan Giotto, który po powrocie do obozu z ciężkiej misji, liczył na ucieszne chwile ze swoją dziewczyną, a tymczasem otrzymał od niej wiadomość, że nigdy więcej nie będą się spotykać. Spodziewał się, że ich relacja długo może nie potrwać, ale i tak był zaskoczony, że nawet nie zdążyło się to rozkręcić. Nie starał się zatem ubłagać dziewczyny, by z nim została, bo to przecież nie było w jego stylu. W zamian poprosił tylko o jedno - chciał znać powody, które (jak się okazało) ściśle wiązały się z osobą Elisy Gatti, jego przyjaciółki i naczelnej krytyczki każdej jego wybranki. Diana nie była zadowolona, że dostała w pierdziel od Włoszki. Konkretów jednak nie podała, dlatego Nero postanowił dowiedzieć się wszystkiego u źródła, czyli u swojej przyjaciółki, która może i była momentami nieco temperamentna, jak to Włoszka, ale z reguły miała rację i tym razem również skłaniał się ku temu, że to Diana musiała przegiąć.
Przeprowadził szybkie śledztwo i dowiedział się, że Gatti wyjechała z obozu. Znali się jak łyse konie, więc skoro nie były to obowiązki służbowe, doskonale wiedział, gdzie Elisa teraz jest. Jak to rodowita Włoszka, tęskniła za domem i często odwiedzała ich rodzinne Palermo, co Giotto robił równie często. Zdarzyło im się nawet parę razy, że razem spędzili tam wakacje - nigdy jednak jako para, pomimo tego, że czasami widział ich tak cały obóz.
Na Sycylii znalazł się dzień później, ale nim wytropił córkę Nyks i dowiedział się, gdzie ona jest, musiało minąć trochę czasu. Popytał w znajome miejsca, prześwietlił ich wspólnych znajomych, aż w końcu otrzymał odpowiedź - Elisa wynajęła domek blisko wybrzeża, a z czasem zdobył i adres. Był wieczór, gdy zjawił się w wynajętym przez nią domu i nie zastał jej tam. Postanowił więc poczekać na nią i odłożył torbę, w której miał kilka podstawowych rzeczy gdzieś w kąt, a sam zajął miejsce na fotelu, krzyżując ręce na klatce piersiowej i oczekując brunetki. Celowo nie zapalał świateł, by nie Elisa nie domyśliła się, że komuś udało się wejść do jej tymczasowego lokum. On sobie poradził z pomocą balkonu, na który się wspiął, co wobec jego nieszablonowych umiejętności wcale nie było trudne.

Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Czw 01 Sie 2019, 21:51

Dianę nie bardzo kojarzyła, ale gdy przyszedł jej zaszczyt poznania jej - z miejsca jej nie lubiła i to wcale nie dlatego, że zalecała się do Giotto. Całkiem skutecznie zresztą, ale w to już tym bardziej wnikać nie chciała. Naprawdę czasem zastanawiała się, gdzie jej przyjaciel miał oczy i mózg przede wszystkim, że działały na niego tak tanie i prostackie chwyty. Obiecała sobie - jak zawsze zresztą - że będzie się trzymała od tej farsy na dystans, bo przecież i tak to zawsze upada prędzej czy później. No cóż... Zazwyczaj prędzej jednak. Nie umiała sobie jednak odpuścić, gdy podczas nieobecności Nero, ta poczuwała się do bycia panią obozu i co głupsze, ważniejszą od Elisy. Wyjaśniła więc dziewczę bardzo szybko i łatwo, a potem postanowiła wyjechać. To nie tak, że uciekała! Nie miała pojęcia, że Diana okaże się przestraszoną dziewczynką i tak szybko zrezygnuje, ale to chyba tylko potwierdzało słuszność argumentów Włoszki.
Potrzebowała odpoczynku i jak zawsze padło na Palermo. Mówiła sobie latami, że nienawidzi tego miasta i kraju, ale w końcu zrozumiała, że to wcale nie tak. Nienawidziła jedynie konkretnego domu i osoby prawdopodobnie dalej tam żyjącej. Całe miejsce nadal kochała i odwiedzała je dość często, a o dziwo ojca do tej pory skutecznie unikała. Może był martwy? To była dość radosna wizja. Zresztą, Gatti musiała trzymać zawsze fason przed przyjacielem, który również nie wiedział o jej kłopotach w domu, po jego wyjeździe. Tak miało zresztą pozostać, nie chciała tego rozgrzebywać.
Jak zwykle, wystarczyło jej kilka godzin, by przypomnieć sobie za czym tęskniła i że miało to swoje powody. Ten kraj był niesamowity, a samo Palermo cudowne. Tego dnia jak zwykle wstała dość późno, bo tak też położyła się spać. Wiedząc, że plaże powoli pustoszeją, poszła pierw na porządną, włoską kolację, a potem skierowała się już do chłodnego morza. Na plaży zostawiła swoje rzeczy nie bojąc się ich utraty, ludzi było mało, a ona doskonale widziała, kto się kręci w pobliżu. Zresztą nic cennego by nie straciła. Trochę czasu minęło, nim postanowiła wrócić pod swój tymczasowy dach. Z racji niewielkiej odległości i braku ręcznika, nawet nie zakładała na siebie letniej sukienki, a jedynie w stroju kąpielowym dotarła pod właściwy adres. Powinna coś wyczuć, ale zupełnie się tego nie spodziewała i była zbyt zrelaksowana. Dostrzegła jednak Gio jak tylko przekroczyła próg sypialni i nie potrzebowała w tym celu światła.
- Czemu mnie nie uprzedziłeś, że chcesz wyjechać? Zaczekałabym - odparła zadowolona na widok przyjaciela, własne rzeczy rzucając na łóżko i dopiero wtedy zapaliła niewielką lampkę. - Coś nie tak? - spytała chwilę później jakby wyczuwając niemal od razu, że nie przyjechał się tu z nią dobrze bawić. A szkoda.


Ostatnio zmieniony przez Elisa Gatti dnia Pią 02 Sie 2019, 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Czw 01 Sie 2019, 22:12

Wersja Diany wyglądała tak, że Elisa zrobiła jej z twarzy parking dla ciężarówek, wyperswadowała jej kilka rzeczy i wywarła taką presję, że ta nie była w stanie dalej być z nim w związku. Z jednej strony było to głupie, z drugiej dało mu do myślenia, że Gatti znowu miała racje i Giotto ponownie źle ulokował część swoich uczuć, bo miłością tego na pewno nie można było nazwać. To zawsze wyglądało w ten sam sposób i ktoś mógłby pomyśleć, że Elisa za bardzo wchodzi z butami w życie przyjaciela. On jednak dostrzegał w tym rozwagę, której mu brakowało przez zapatrzenie się na jakiś konkretny aspekt: dobrą rozmowę, pociąg fizyczny czy po prostu świetny seks.
Celem jego wizyty w tym mieście było poznanie prawdy na temat zajścia z Dianą i do tego było ma mu potrzebna wersja Elisy, w którą skłonny był uwierzyć bardziej. Dzięki kontaktom i pewnym trikom szybko zlokalizował Włoszkę, a będąc sam w jej tymczasowym lokum, oczekiwał w ciszy i z pełnym skupieniem nadejścia córki Nyks. W końcu to się stało i przed jego oczami pojawiła się półnaga, bo w stroju kąpielowym, włoska bogini seksu, bo takie niewątpliwe wrażenie robiła na wszystkich mężczyznach Elisa. On nie należał do wyjątków, ale skrzętnie ukrywał to, jak bardzo brunetka pociąga go w tym stroju.
Podniósł się z miejsca i przeszedł po pokoju, zaszczycając ją jak zwykle swoim chłodnym wyrazem twarzy, który towarzyszył mu nieustannie.
- Bo nie miałem takiego zamiaru - powiedział spokojnie, choć mogło to poniekąd wyglądać jak warknięcie. Intencji takowych jednak nie miał. - Diana ze mną zerwała - rzucił pewnie, choć wcale mu się to nie podobało, dlatego jego wyraz twarzy wcale nie pogodniał.
Schował jedną rękę do kieszeni, a drugą otworzył lodówkę, przy której stał i wyciągnął z niej jakiś napój. Upił łyk i odetchnął lekko, opierając się lędźwiami o prowizoryczny blat kuchenny.
- Co się stało między wami? - liczył na dokładne wyjaśnienia, chcąc chociaż poznać powód tego, dlaczego znowu będzie sam. Nie był zły, ale do szczęścia też mu było daleko. Chociaż... jakby na to patrzeć z innej perspektywy, to jego szczęście było dość blisko. Ale to za rozwiążemy za jakieś kilka lat.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Sob 03 Sie 2019, 01:31

To, że Diana nie potrafiła się bronić, to już nie wina Elisy. Nikt jej przecież nie bronił, Włoszka nie związała jej i nie napieprzała. Gdyby tylko tamta chciała, a raczej potrafiła, bo chęci nic jej nie dały, to by się obroniła. Może i pierwsze uderzenie mogło być zaskoczeniem, ale przed kolejnymi już powinna się obronić i przede wszystkim odeprzeć atak. No cóż, taki z niej heros jak z koziej dupy trąba w sumie. Inteligentne to też nie bardzo było, jak widać po poczuwaniu się pod nieobecność Giotto i późniejszej rezygnacji, więc musiała być w czymś dobra. Może chodziło po prostu o seks? To było najrozsądniejsze rozwiązanie, choć nadal dość głupie.
Włoszka doskonale wiedziała, jak atrakcyjna według niektórych jest i sama w to wierzyła, nie brakowało jej pewności siebie. Ba, nie raz i dwa wykorzystywała swój urok osobisty lub dodatkowo naiwność mężczyzn, by osiągnąć to, czego tak naprawdę chciała. Nie poczuwałaby się jednak do miana bogini, choć z całą pewnością był to miły komplement. O ile ktoś by jej to faktycznie powiedział, ale to sprawa na inną dyskusję.
Chłodne spojrzenie wcale jej nie zaskoczyło, w końcu co by się nie działo, to zwykle tak właśnie na nią patrzył. Nie ruszało jej to wcale, bo za dobrze go znała, by przejmować się takimi rzeczami. Obserwowała go jednak uważnie wywracając oczami, gdy powiedział, że nie miał takiego zamiaru. Zdążyła to wywnioskować zanim jeszcze zdążył otworzyć usta, choć znowu - szkoda.
- Ona zrobiła co? Ona? Nie ty? - spytała maskując rozbawienie, choć krótkie parsknięcie jej się wyrwało. Nie spodziewała się, że Diana tak szybko sobie odpuści. Sądziła raczej, że się poskarży i pewna swojej pozycji będzie go namawiać, by porzucił relację z Elisą albo co najmniej przywołał ją do pionu. Nie sądziła, że od razu stchórzy. Przyglądała mu się krótką chwilę, ale zaraz sięgnęła po ręcznik i zaczęła wycierać wilgotne ciało. Z zainteresowaniem podniosła głowę dopiero wtedy, gdy usłyszała pytanie.
- A co za bzdury ci opowiedziała? - prychnęła kręcąc z niedowierzaniem głową, ale w końcu westchnęła ciężko i powracając do wycierania, zaczęła odpowiadać. - Zachowywała się jak kretynka, to powiedziałam jej, żeby się uspokoiła. Poważnie Giotto, nie możesz sobie znaleźć kobiety, która będzie miała mózg? - spytała przelotnie na niego zerkając.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Sob 03 Sie 2019, 23:24

W obozie było mnóstwo herosów, którzy nie potrafili się bronić choćby w przyzwoitym stopniu i zdaniem Nero nie byli godni tego miana. Przy mitach o Achillesie, Herkulesie czy Perseuszu taki ktoś jak Diana był nikim - nie osiągała nic w sferze mitycznej, do czego przecież półbogowie byli wręcz zobowiązani. Nero prezentował zupełnie inne podejście do tej sprawy i dlatego był już teraz stawiany na podobnym poziomie co legendy tego grecko-nordyckiego świata. Być może własnie dlatego związał się z blondynką, bo prezentowała zgoła odmienne postawy i dopełniała go w jakiś sposób. Giotto ją naprawdę lubił i przy nim wydawała się nie być dumna jak paw, ani też nazbyt irytująca. Z drugiej strony Włoch tak rzadko bywał w obozie, że mógł nie poznać tej jej gorszej, ale bardziej popularnej strony.
Spodziewał się, że jego chłodne spojrzenie nie przyniesie żadnych efektów, bo przecież Elisa była uodporniona na ten wzrok. Znała go na wylot i wiedziała, że nie ma się czego obawiać, bo w jego oczach nie ma wrogości. To bardziej pewność siebie, opanowanie i chłodny styl bycia, który nie dla wszystkich był odpowiedni. Mimo to, zachwycony na pewno nie był i to też miało jego spojrzenie przekazać.
Uniósł lekko brwi, będąc zaskoczony jej słowami. Ale czegóż innego mógłby się po niej spodziewać? Gatti nie lubiła żadnej jego dziewczyny i ich rozmowy przeważnie wyglądały właśnie w taki sposób. Włoszka nie dostrzegała tego, co Nero widział u swoich partnerek i też nie wyglądała na taką osobę, która by się w ogóle z tym liczyła. W tym przypadku nie można było jej przekonać w żaden sposób, bo ona swoje zdanie na ich temat miała wyrobione na długo przed tym, nim Giotto z którąkolwiek się zszedł.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nawtykałaś jej i jeszcze dostała od ciebie - wyjaśnił. - Nie musiałem pytać, żeby dostrzec limo pod jej okiem - dodał, nie będąc zadowolonym z tego, że Gatti podniosła rękę na jego ex.
- To nie jest twoja sprawa z kim się wiążę - powiedział spokojnie. - Przestań się w to wpieprzać w końcu..
Był trochę zirytowany faktem, że kolejna jego relacja legła w gruzach przez nadpobudliwość i temperament Gatti, która nie potrafiła zaakceptować żadnej z jego kobiet.
- Zazdrosna jesteś, czy jaki chuj? - spytał wkurzony, bo z każdym kolejnym słowem jego frustracja rosła. Nie chciał co prawda się z nią kłócić, ale Elisa zaczęła przeginać, bo to kolejny raz, gdy wchodzi między niego, a jakąkolwiek inną dziewczynę.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Nie 04 Sie 2019, 01:17

Elisie też daleko było do Gio czy kilku innych herosów, ale z całą pewnością umiała zarówno się bronić, jak i atakować. Regularnie trenowała, by być w świetnej formie zarówno po prostu myśląc o swoim ciele, jak i o faktycznych umiejętnościach i ich poprawie. Fakt, że wolała leczyć nie robił z niej miękkiej kluchy do bicia. Na to sobie nigdy nie pozwoli i nie rozumiała, dlaczego byli tacy, co tak robili. Co prawda jej Amelka też nie była skora do walki, ale jej przyjaciółka miała delikatną i wrażliwą duszę w porównaniu to do Diany. Ta z takim paskudnym charakterem powinna chcieć walczyć i potrafić. Chociaż może to u niej nie szło w parze? Nie zdziwiłoby ją to szczególnie, bo przecież była wybranka Włocha nie prezentowała sobą nic.
Dostrzegała te drobne niuanse w jego chłodnym spojrzeniu, by wiedzieć czy jest zadowolony, obojętny czy wkurzony. Widziała, że dzisiaj prezentował jej tą ostatnią opcję, ale nie przejmowała się tym jakoś szczególnie. W końcu gdyby coś stało się w obozie i byłaby potrzebna, to by zwyczajnie zadzwonili. Może po prostu cizia wkurzyła Gio i i to jeszcze z niego nie zeszło?
Oczywiście, że Włoszka liczyła się z opinią przyjaciela, ale to już nie jej wina, że ten nie miał racji. Ani razu. W końcu gdyby tak nie było, to jakiś jego związek by przetrwał. A Diana była pierwszą, która dostała po pysku, więc to nie tak, że Elisa w ten sposób wszystkie odpędziła. Miała nadzieję, że mężczyzna w końcu to zrozumie i właściwie ulokuje swoje uczucia i pragnienia. Najlepiej w niej, ale była skłonna zaakceptować normalną laskę, która naprawdę go uszczęśliwi. Nie tylko w łóżku.
- Nie moja wina, że nie potrafi się bronić. - prychnęła, ale zaraz i tak mu pokrótce wyjaśniła nieco już zirytowana. - Posłuchaj. Ja jej chciałam na spokojnie coś wyjaśnić. To nie moja wina, że idiotka próbowała na mnie pierwsza podnieść rękę. Nie moją winą jest to, że ja umiem się bronić i atakować, a ona nie. Zasłużyła sobie - warknęła wręcz ostatnie słowa, bo kto jak kto, ale Gio powinien wiedzieć, że nie biła ludzi ot tak. I mogła być niemiła dla jego ex, ale nie była fizycznie agresywna. Zachowanie Diany musiało o czymś świadczyć.
Nie odpowiedziała już nic, tylko podeszła do szafy i stając plecami do niego, zrzuciła z siebie mokrą górę stroju. Zignorowała jego słowa, choć ją zapiekły, czego widzieć nie mógł. Zarzuciła na siebie luźną koszulkę i właśnie miała zsunąć z siebie dół stroju, gdy usłyszała jego pytanie. A to, zabolało jak siarczysty policzek. Obróciła się szybko w jego stronę ewidentnie wściekła, choć nawet nie próbowała się z tym kryć.
- Świetnie! Jeśli kurwa się z nią zgadzasz, jeśli jakaś ledwo poznana cizia jest ważniejsza ode mnie, to w takim razie miała rację. Najwyraźniej może ciebie zmusić do zakończenia naszej przyjaźni, bo jesteś jej tak oddany. Nie ma sprawy, wracaj sobie do niej już teraz, a ja nie odezwę się do ciebie już więcej słowem! - nie krzyczała, choć zimno i wściekłość w cicho wypowiadanych słowach były chyba jeszcze bardziej słyszalne. Na koniec jednak głos nieco jej skoczył, a ich otuliła całkowita ciemność. Wściekła zrzuciła z siebie dolną część stroju, wsunęła majtki i spodenki, po czym usiadła na łóżku. Wiedziała, że mrok utrudni Gio funkcjonowanie, ale miała to gdzieś. Jego oskarżenia zwyczajnie ją zabolały. Choć owszem, była zazdrosna, to jednak rozsądku jej też nie brakowało.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Nie 04 Sie 2019, 13:48

Nie każdy heros miał zaszczepionego w sobie ducha wojownika, ale każdy miał jednakowe prawo do tego by żyć tak, jak było to dla niego wygodne. Diana i Amelia unikały walki, skupiając się na innych rzeczach i formach pomocy innym obozowiczom, Elisa balansowała między walką a pomocą medyczną, Nero zaś ciągle walczył i każde z nich w jakiś sposób służyło dobrej sprawie. Gatti zapominała, że nie można stosować wąskiej perspektywy nawet względem kogoś, kto potencjalnie może być twoim wrogiem. Oceniała Dianę krytycznie, podczas gdy jej przyjaciółka Amelia prezentowała podobne podejście, jej jednak się nie obrywało za to. Giotto widział w tym stronniczość i dlatego nie był tak rozważnie nastawiony do tej sprawy, bo przez brunetkę przemawiała niechęć względem jego dotychczasowej partnerki. Może nawet nienawiść.
Nie dostrzegał tego, jak bardzo Elisa jest nim zainteresowana, bo przecież sama nie dawała mu aż tak wyraźnych znaków. Miał się domyślać tego po aktach zazdrości? Kolejnych krytycznych wypowiedziach względem jego partnerek? Gatti doskonale wiedziała, jaki Nero jest i skoro chciała się z nim zejść, to mogła wykonać ten pierwszy krok i wyjawić mu swoje uczucia wcześniej. Ona jednak wolała bawić się w podchody, czego efektem było przedłużanie tego, co wcale przedłużane być nie musiało.
Wzruszył ramionami, słuchając jej odpowiedzi. Diana była nadpobudliwa i Giotto nie miał powodów, by nie wierzyć Elisie, która z reguły go nie okłamywała, a przynajmniej nie w sprawach, które w jakiś sposób zweryfikował. To jednak był stały schemat i Włoch miał prawo być sfrustrowany tym, że kogokolwiek by nie wybrał, córka Nyks zawsze miała coś przeciw i zawsze te wady przesłaniały szereg zalet.
Spodziewał się ryknięcia, bo być może przegiął, ale Gatti dalej nie wytłumaczyła mu, na czym polegał ich konflikt i od czego to wyszło. Chciała "coś" wytłumaczyć, ale już nie sprecyzowała co, a Nero przybył do Palermo tylko po to, by się właśnie tego dowiedzieć. Skoro jednak Elisa wolała ukryć przed nim to i posługiwać się ogólnikami, to niech teraz się nie dziwi, że syn Fobosa schodzi na najgorsze i najbardziej drażliwe tematy.
Gdy spowiła ich ciemność, nawet nie drgnął, bo nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Co innego jej słowa, które ociekały nie tylko gniewem ale też zazdrością, o którą ją przed chwilą oskarżył.
- Przyszedłem wyjaśnić - zaczął. - Ty to skończyłaś - odparł ozięble i dalej już się nie odzywał.
Włoszka mogła mówić dalej co tylko chciała, bo chwilę później Nero nie było już w jej domu. Korzystając ze swoich zmysłów i wyobraźni przestrzennej, zapamiętał rozmieszczenie mebli i zawędrował na balkon, z którego potem zeskoczył. Ona oczywiście mogła to widzieć, bo przecież jej narządu wzroku ciemność się nie imała.
Ruszył przed siebie, chcąc spędzić kilka chwil na plaży w jego rodzinnym mieście. Dla niego ta rozmowa już się zakończyła.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Nie 04 Sie 2019, 14:58

Amelii momentami też się obrywało i wynikało to zwyczajnie z troski. Martwiła się co będzie z jej przyjaciółką, gdy znajdzie się w potencjalnie niebezpiecznej sytuacji bez wsparcia. Dlatego też dość skutecznie namawiała ją na treningi pomimo niechęci. Dla jej własnego bezpieczeństwa. Poza tym każdy, poza Giotto, widział zasadniczą różnicę pomiędzy kobietami. Bowman była słodką, niewinną duszą, niczym delikatny świat zbyt piękny i wrażliwy na ten brutalny świat. Diana swym paskudnym charakterem idealnie wpisywała się w wojownika, tyle, że umiejętności nie miała za grosz. Może i nawet nie próbowała nad nimi pracować, tak to zresztą dla Elisy wyglądało w ostatnim ich spotkaniu. Możliwe, że była uprzedzona, zawsze była do jego partnerek. Była jednak też sprawiedliwa i jeszcze żadna nie doprowadziła ją do takiego stanu. Mogły sobie być zabawkami Gio w łóżku, ale żadna nie będzie nawet jej sugerować, że są ważniejsze od Włoszki i jej przyjaciel pozbył by się jej ze swojego życia, gdyby tylko tego sobie zażyczyły.
Dawała mu wyraźne znaki momentami, ale Nero ich nie dostrzegał. Kobieta domyślała się, że nie może być aż tak ślepy, zwyczajnie nie chciał tego widzieć. A ona sama już nauczyła się kochać go po cichu, chcąc tym samym jego szczęścia. Szkoda tylko, że nie potrafił sobie znaleźć normalnej kobiety, wtedy przyszłoby to Włoszce z mniejszym trudem. Z drugiej strony, że też nigdy nie zauważył tego, że brunetka była związana z jakimś mężczyzną jedynie wtedy, gdy i on sam miał kobietę u swego boku.
Zawsze mógł się od niej odciąć raz na zawsze, jeśli tak bardzo przeszkadzało mu zachowanie Elisy i jej osoba. To nie było takie trudne, wystarczyło powiedzieć, że nie chce jej w swoim życiu. Włoszka znała go na tyle by wiedzieć, że skoro podjął taką decyzję, to nie ma sensu walczyć. Walczyła wystarczająco długo o ich przyjaźń, gdyby ją odtrącił to z bólem, ale zaakceptowałaby jego decyzję. Po prostu.
Wyjaśniłaby mu to dość spokojnie, gdyby zapytał jak człowiek, który zna ją niemal całe życie, a nie oskarżycielsko. Gdyby spytał jak sfrustrowany przyjaciel, a nie napastnik. Wtedy na pewno, jak zawsze zresztą, by mu wyjaśniła swój punkt widzenia i całą sytuację. Tym razem zmieniło się jego podejście, więc i jej uległo zmianie. Nie musiała mu się spowiadać i musiał zdawać sobie z tego sprawę. Robiła wszystko, by nie popełniał błędu i koniec końców  zawsze przyznawał jej rację. Czemu tym razem od samego początku był do niej negatywnie nastawiony? Zupełnie, jakby jej nie znał...
Nie odpowiedziała nic na jego słowa. Owszem, była zazdrosna, ale teraz przede wszystkim czuła się zdradzona. Nigdy nie zrobiłaby czegoś, by mu zaszkodzić. Przynajmniej nie na dłuższą metę, bo to, że chwilowo nie miał kobiety w łóżku, średnio ją obchodziło. Znała go na tyle by wiedzieć, że jeśli w końcu któraś go złamie i ulokuje w niej swe uczucia, musi być właściwa. A żadna do tej pory nie była, a już z całą pewnością nie Diana.
Widziała, jak opuszcza dom, ale nie zamierzała go zatrzymywać. Lata za nim biegała, sugerowała, podsuwała siebie pod nos z nadzieją, że tym razem okaże jej jakiekolwiek zainteresowanie. Cholera, jej by wystarczyło, żeby spojrzał na nią pożądliwie, a ona już by resztę załatwiła. Nigdy jednak tego nie zrobił, bo w jej opinii albo nie uważał jej za atrakcyjną albo zwyczajnie na nią nie potrafił tak spojrzeć. A ten głupiec się z tym krył...
Widziała jego rzeczy w rogu sypialni, ale nie interesowało ją to czy w ogóle po nie wróci i kiedy. Była zraniona, co jej się zdarzało, ale nigdy ze strony Gio. To chyba bolało najbardziej. Sięgnęła więc po butelkę czerwonego wina, nalała sobie lampkę i rozsiadła się w miękkim fotelu. Puściła cicho muzykę i przymknęła oczy popijając alkohol.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Wto 06 Sie 2019, 01:12

Giotto najwidoczniej nie poznał Diany tak dobrze, by móc ją ocenić jako krnąbrną i arogancką dziewuchę, która jedyne co ma, to fajny biust, tyłek i łóżkowe umiejętności, zaś jej skillsy bitewne ograniczają się tylko do podstaw, które nie przystają herosom. To jednak w jego gestii było, by się o tym przekonać, a nie po raz kolejny za sprawą kłótni jego przyjaciółki z jego dziewczyną. Gatti mogła mieć na względzie dobro Nero, ale on również miał swoje limity i kiedy tak co każdy jego związek Elisa wchodziła między niego a jego partnerkę, musiał przyjść moment, w którym mogło przestać mu się to podobać. Troska, choć nie wiadomo jak wielka, czasem była nie wskazana. Włoch był dorosłym facetem i nie potrzebował mamy czy siostry, która będzie mu dobierać znajomych. Miał oczy, może nie zawsze tam gdzie trzeba, bo przecież na Elisę uwagi nie zwracał, choć powinien, tak jednak je miał i to on powinien układać sobie swoje życie.
Nic więc dziwnego, że za którymś razem musiał zareagować inaczej niż zawsze. To dawało do myślenia, że bez znaczenia z kim Giotto się związał, Elisa zawsze miała jakieś "ale". Dziewczyna mogła udawać przed samą sobą, że robi to dla jego dobra, ale w rzeczywistości chyba nigdy nie znajdzie się kobieta, która jej zdaniem będzie zasługiwać na Nero. Wystarczy spojrzeć na przykład Diany, która nie jest wojowniczką i nie posiada hartu ducha. Pójdźmy w drugą stronę, tam z kolei stoi Alva Dahlbergh, z którą raczej związek Giotto nie grozi, bo przecież się nie znoszą. Chodzi tu jednak o to, że Gatti ani jedna ani druga by nie pasowała, a szukanie złotego środka mijało się trochę z celem.
Tak jak i ona zaczęła pić alkohol w samotności, tak i on wybrał się do lokalnego baru, który co prawda nie był pusty, bo we Włoszech do zamknięcia puby były pełne, ale z zamiarem picia podobnego rodzaju trunków. Będąc na Sycylii nie mógł nie zamówić palermskiego wina, które może i nie było na szczycie ekskluzywnych i pożądanych alkoholi, ale było wyrobem domowym-lokalnym, do którego syn Fobosa (jak każdy Włoch z resztą) miał sentyment.
Wymienił kilka uprzejmości z właścicielem i poprosił o kilka lampek, chcąc zdegustować kilka roczników. Siedział oczywiście przy ladzie, dzięki czemu mógł wymienić też kilka słów po włosku nie tylko z barmanem, ale też i z siedzącymi obok gośćmi w lokalu, którzy zagadywali go raz po raz. To była typowa włoska gościnność - tutaj nie przychodziło się pić, tak jak chociażby w Europie Wschodniej. Tutaj przychodziło się rozmawiać z innymi, najczęściej Włochami.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Wto 06 Sie 2019, 19:16

To wcale nie tak, że Elisa zawsze wchodziła między niego a obecną partnerkę. No, przynajmniej nie tak bezczelnie. Bywały takie, którym dawała szansę i trzymała się na uboczu, przynajmniej w perspektywie ich związku, bo przy Gio kręciła się równie często, jak był sam. Wiedziała, że gdyby z jedną z nich związałby się na poważnie, to miałby dla niej mniej czasu. Musiała jednak zaznaczyć, że są ze sobą blisko i to nie ulegnie zmianie. Znali się dłużej, niż z kimkolwiek innym i od wielu długich lat przyjaźnili. Tego nie przekreśli żadna jego dziewczyna, ani tym bardziej jakiś jej partner. A niektóre już nawet tego znieść nie potrafiły i tu już niewielka wina Włoszki była.
Gatti liczyła naprawdę szczerze na to, że jeśli naprawdę Nero ma nie być nią nigdy zainteresowany, to że pozna wartościową kobietę. Taką, która ona zaakceptuje i polubi, bo przecież w ten czy inny sposób zależało jej na szczęściu mężczyzny, niezależnie od tego, co on tam sobie na ten temat twierdził. Kochała go, ale już i tak ogromny wysiłek musiała włożyć w tę relację, by stali się tak bliskimi przyjaciółmi. Nie zamierzała całe życie wodzić za nim wzrokiem, więc jak tylko stwierdzi, że ma gdzieś jej opinię i wiąże się z jakąś kobietą, to i ona znajdzie sobie mężczyznę do życia. Po prostu. Lepiej być zwyczajnie szczęśliwą, niż żyć iluzją możliwości bycia najszczęśliwszą na świecie.
Planowała wypić lampkę, dla odprężenia. Zresztą zwykle kończyła na dwóch, a trzy to były jej maksimum i nigdy po więcej nie sięgnęła. Nigdy nie chciała, nigdy się nie upiła i zawsze kończyła trzeźwa. Nie przepadała za alkoholem w porównaniu do całej rzeszy innych herosów, ale akurat tutejsze wino było jednym z jej ulubionych. Może to zwyczajnie sentyment.
Winem się delektuje i jej tego tłumaczyć nie trzeba, ale dzisiaj nawet nie miała świadomości, że przy drugim utworze kończyła już drugą lampkę. Analizowała jego słowa. Może faktycznie powinna dać sobie ze wszystkim spokój? Niech niszczy sobie życie z przypadkową laską tylko dlatego, że jest dobra w łóżku. Co ją to powinno obchodzić? Zależało jej na nim, to oczywiste, nawet bez tej miłości chciałaby jak najlepiej dla niego. Najwidoczniej jednak nie mogła tak zrobić. W połowie płyty mocno chwiejnym krokiem poszła do drugą butelkę wina. Jeszcze nigdy tyle nie wypiła i najwyraźniej głowę miała słabą. Kieliszek później stwierdziła, że ich relacja nie ma sensu. A przy następnym płacząc postanowiła się położyć. Potknęła się, przewróciła stolik tłukąc obie butelki, w tym drugą do połowy pełną. Chyba nawet nie zauważyła, bo przeszła sporym zygzakiem po odłamkach szła i kałuży wina, ale w końcu dotarła do łóżka. A na nim skuliła się w kulkę na środku i przykryła się wielką poduszką. No próbowała, ale ona myślała, że jest przykryta. Jeszcze nigdy w życiu nie doprowadziła samej siebie do takiego stanu... Istny dramat.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Wto 06 Sie 2019, 21:22

Ich przyjaźń będzie trwać dopóki jedno z nich nie kipnie i to było pewne. Giotto wiedział, że jego partnerki, których przecież aż tak wielu w swoim życiu nie miał, nie akceptują takiej zażyłej relacji z przedstawicielkami płci przeciwnej, jeśli nie jest to matka bądź siostra, choć i z tymi bywały problemy. Gatti od samego początku była na czarnej liście większości jego dziewczyn - byłych i przyszłych, bo przecież była bardzo istotnym elementem życia Nero. Rzadko która potrafiłaby się z tym pogodzić i nawet sama Elisa miała problem z dzieleniem się nim z kimkolwiek, choć w rzeczywistości nie łączyły ich żadne relacje większe niż zażyłość przyjacielska. Ale czy na pewno?
Włoch liczył się z jej zdaniem, ale był ślepy na każdy przekaz podprogowy, który mu wysyłała. Kochał ją równie mocno co ona jego, ale nie miał o tym pojęcia. Nie potrafił sprecyzować swoich uczuć względem niej i dlatego nie było między nimi romantyzmu. Gdyby był bardziej doświadczony i co najważniejsze - bardziej uczuciowy, to z pewnością byłoby mu łatwiej. Tymczasem on tłumaczył ten cały pociąg do niej tylko i wyłącznie latami przyjaźni oraz tym, że przywykł do jej obecności w jego życiu. Co z tego, że serce biło mu mocniej, gdy była bliżej niego, albo gdy zdarzały się między nimi dwuznaczne sytuacje? Ot choćby wspólne leżenie na kanapie i oglądanie telewizji, będąc wtulonymi w siebie. To był Giotto Nero - wojownik być może najlepszy w obozie, ale w sprawach sercowych miał nie więcej doświadczenia niż dzieci pokroju Corvusa.
Siedząc w pubie cały czas myślał o Elisie i o tym, że potraktował ją niesprawiedliwie. Chwilowy przypływ frustracji i gniewu mógł go sporo kosztować, dlatego nim skończył degustację palermskich win, postanowił, że wróci do jej domu i nie tyle co ją przeprosi, co po prostu obejmie ją tak jak zawsze, gdy się kłócili. Już jakiś czas temu zaobserwował, że Gatti nawet jeśli krzyczała, by jej nie dotykał, tak naprawdę chciała, by zrobił to jak najszybciej.
Korzystając znów z balkonu tymczasowego lokum Włoszki, wdrapał się na górę i dostrzegł ten chwiejny krok, kilka łez oraz rozbicie butelek wina gdzieś na środku pokoju. Dała radę bez żadnych problemów dojść do łóżka i tam się położyła, a on widząc, że Gatti leży plecami do niego, wszedł cicho do pomieszczenia i zdjął buty, nie chcąc wywoływać żadnego stukania.
Stanął przy łóżku Elisy i patrzył na jej upodlenie, do którego sam doprowadził. Nigdy nie widział jej w takim stanie i dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo dotknęły ją jego słowa. Poczuł się źle, bo zachował się jak zwykły palant, który postawił jakąś cizię wyżej od swojej lojalnej przyjaciółki, która trwała u jego boku już dobre kilkanaście lat i zawiodła go raz - gdy zamiast zrobić mu spaghetti bolognese, zrobiła carbonarę, na którą akurat wtedy ochoty nie miał. Tylko, że czym był taki nic nieznaczący zawód w porównaniu do tego, co zrobił on?
Powolnym, ale pewnym ruchem pochylił się i ułożył swoje ciało na łóżku, wpychając się za Elisę. Przez wzgląd na jednoosobowy format łoża, musiał naprzeć na nią i gdy położył się bokiem, przełożył rękę pod poduszką, a kładąc ją na jej brzuch, tworząc prowizoryczne objęcie.
- Przytul się, Lisa - zaproponował, mówiąc po włosku i odsunął się nieznacznie, by Gatti mogła zrobić na co tylko miała ochotę: wypchnąć go, olać całkowicie, bądź obrócić się i przytulić do niego. Spodziewał się, że potrzebowała tej ostatniej opcji, ale nie zdziwiłby się, gdyby była tak zła, że nawet na to nie miałaby sił.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Wto 06 Sie 2019, 22:09

Gdyby Nero powiedział jej wprost, że stoi mu na przeszkodzie do jego szczęścia, dość szybko usunęłaby się w cień. Ciężko by było nie funkcjonować bez istotnej części swojego życia, do której mogła przyjść przecież zawsze i ze wszystkim. Mogła wyrzucić z siebie wszystko i on zwyczajnie słuchał, tyle jej wystarczało. Będzie trzeba, to spowiadać się z frustracji będzie drzewom albo i księżycowi, nieważne. Musiał jej jednak powiedzieć, że nie chce jej w swoim życiu. Jedynie bezpośrednia taka wypowiedź dałaby jej wystarczająco dużo siły, by się całkowicie wycofać. Sama z siebie tego jednak zrobić nie potrafiła, nazwijcie ją egoistką.
Elisa przywykła do trudnego charakteru mężczyzny, nauczyła się go obsługiwać i była szczęśliwa w interakcjach z nim aniżeli zirytowana, zmęczona czy cokolwiek innego, mającego negatywne podłoże. Dzisiaj jednak ją zranił, potwornie. Bolało to o tyle bardziej, że już lata temu za pewnik wzięła jego osobę. A także fakt, że będzie jedyną osobą w jej życiu, która bólu jej nie zada. To dodawało jej sił, gdy inni to robili. Szła wtedy do niego, przytulała się i wiedziała, że będzie dobrze, bo maa jego obok siebie. Zawsze po swojej stronie, choćby świat jej się sprzeciwił w całości. Do kogo miała iść teraz, skoro to on sprawił jej ból? Czuła się niezwykle zagubiona.
Im więcej piła i analizowała, tym bardziej utwierdzała się w tym, że ich przyjaźń się skończyła. Poprawka, według Włocha to ona ją skończyła. A to ją podłamywało jeszcze bardziej sprawiając, że cały czas sięgała po alkohol zapominając po raz pierwszy zarówno o niechęci do alkoholu, jak i własnych hamulcach. Właściwie to była ciekawa czy faktycznie ten mózg będzie w stanie się wyłączyć w pewnym momencie. Na razie z każdą chwilą myślała coraz intensywniej, a to tylko sprawiało, że piła więcej szukając tego magicznego przełącznika, o którym tyle osób mówiło. Nie znalazła.
W końcu zapłakała cicho nad stratą i postanowiła zniknąć na łóżku, bo alkohol wcale ukojenia jej nie dawał. Jedynie przytłumione zmysły, ale nie myśli i uczucia. Nie to, na czym jedynie jej właśnie teraz zależało. Albo cudem ominęła szkło albo nawet nie poczuła, że po nim depcze. Kto by się jednak tym przejmował? Na pewno nie ona, do jutra przynajmniej.
Miała chociaż nadzieję na sen, który być może by ją ukoił w jakimś stopniu i nie męczył snami. Było jednak jak na nią wcześnie, poza tym myśli latały po jej głowie jak oszalałe ukazując jej na zmianę dobre wspomnienia z ich przyjaźni, by potem kolejnymi partnerkami miażdżyć jej nadzieję, że jeszcze kiedyś zmieni o niej zdanie, że stanie się kimś więcej dla niego. Nie stanie. Znali się ponad dwadzieścia lat i skoro do tej pory tego nie załapał, to nie załapie, a ona musiała się z tym pogodzić. Pomyśleć, że tyle lat była tak głupia i naiwna, że w to wierzyła...
Spięła się w pierwszej chwili, gdy poczuła, że ktoś się kładzie za nią. Ta, ktoś. Nawet jej zamroczony umysł wiedział doskonale kto to jest, więc po kilku długich sekundach, napięcie minęło. Nie ruszyła się nawet o milimetr, gdy układał się za nią jak sobie chciał. Dopiero na jego słowa załkała cicho, jednak przez kilkanaście sekund nie zrobiła nic innego. Nie potrafiła jednak powstrzymać łez i po dłuższej chwili nieskładnie i powoli odwróciła się, by mocno się do niego przytulić. Moczyła mu koszulkę słonymi łzami nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy.
- Wróciłeś... - szepnęła jakby bojąc się, że to sprawi, że sen pryśnie. Ona się obudzi i będzie całkiem sama.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Wto 06 Sie 2019, 22:48

Nero nie widział powodu, by Elisa musiała usuwać się w cień i zostawić go w spokoju. Szanował ich relację, była jego pierwszą i najbliższą przyjaciółką, nigdy nie poróżnili się aż tak, by przestać rozmawiać na jakiś czas i w ogóle znosili się, a to już było coś, zwłaszcza w kontekście znoszenia takich osób jak Giotto. Być może i on był egoistą, że chciał zatrzymać ją przy sobie oraz ułożyć sobie życie z inną dziewczyną. Zachłanność nie była cnotą, ale w przypadku takich ludzi jak właśnie syn Fobosa, można było posądzać go o chęć posiadania wszystkiego w nadmiarze. Nie znajdzie się bowiem zbyt wiele kobiet, które zaakceptują przyjaciółkę tak blisko swojego faceta, a z tego co dzisiaj zaprezentowała Elisa, jak widać nie znajdzie się też zbyt dużo partnerek, które Włoszka mogła zaakceptować. Sprawa była dziwna i nie było widać rozwiązania. Znaczy było widać i mieli je na wyciągnięcie ręki, wiadomo. Tylko to jest Giotto i on tego nie widzi, bo jest ślepy. Gatti też nie jest zbyt mądra, skoro cały czas się z tym kryje znając go tak długo.
Każdy człowiek miał swoje limity i Nero nie był wyjątkiem. Jego wybuch frustracji był uzasadniony z psychologicznego punktu widzenia, ale on sam wiedział, że zawalił i zranił swoją przyjaciółkę, która przecież zawsze chciała jego dobra. Nigdy nie traktował jej jak wroga, a mimo to skrzywdził ją tak, jakby właśnie nim była. Zachował się nie w porządku, oceniając ją przez pryzmat skądinąd odpowiednich ocen jego poprzednich partnerek, zwalając na nią winę jego nieudanych relacji. To nie było ani w porządku, ani też dojrzałe, bo Gatti była kamykiem, który rozpoczynał lawinę, nie samą lawiną.
Giotto wykonał zły ruch i dlatego byli teraz w takiej, a nie innej sytuacji. Będąc jednak odpowiedzialnym za swoje czyny, postanowił skonfrontować się z Gatti, której widok go zaskoczył. Nigdy nie dałby po sobie tego poznać, ale Elisa leżąca zapłakana na łóżku, półprzytomna po zażyciu alkoholu, którego przecież nie znosiła w dużych ilościach... chwyciło go to za serce i wywołało ból nie mniejszy niż ten, który ona mogła teraz odczuwać. Dlatego właśnie położył się obok niej i objął ją, chcąc zrobić w końcu to, co było najwłaściwsze w tej sytuacji.
Nie zwracał uwagi ani na mokrą od łez koszulkę, ani na zostawienie śladów po makijażu na tkaninie, bo to nie miało żadnego znaczenia. Nero objął mocno swoją przyjaciółkę i docisnął do siebie, by utwierdziła się w tym, że to nie jest sen i że mężczyzna jest przy niej. Musiał jej to wszystko wynagrodzić, ale na przeprosiny nie starczyło mu sił, nie miał na to odwagi.
Wplótł dłoń w rozpuszczone włosy brunetki, drapiąc ją z tyłu głowy, dokładnie tam gdzie Elisa uwielbiała być głaskana.
- Palermo bez ciebie to nie dom - odparł cicho, ale słyszalnie dla niej i docisnął jej głowę do swojej klatki piersiowej, by schowała się w jego ramionach. Spoglądał na nią co jakiś czas, karcąc się za każdym razem w myślach, że doprowadził ją do takiego stanu swoim niedojrzałym zachowaniem. Tak nie zachowywał się przyjaciel.
- To do ciebie zawsze wracam... - wyszeptał jej i gdy wypowiedział te słowa, zamyślił się na moment. Czy skoro za każdym razem witała go z otwartymi ramionami, służyła radą, pomocą i akceptowała go w całości, to może powinien właśnie z nią spróbować?
Spojrzał na czubek jej głowy, rozszerzając nieco powieki i rozchylając wargi. Dlaczego zdrobnił jej imię? Nigdy przecież tego nie robił...
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Sro 07 Sie 2019, 20:00

Elisa tak właśnie zrozumiała dzisiejszą rozmowę, że powinna usunąć się w cień. Sam stwierdził przecież, że ona skończyła ich relację, a przecież ona tego nie chciała. Za nic w świecie nie chciała go stracić, ale najwyraźniej to zrobiła i to na własne życzenie. Może gdyby faktycznie nie komentowała jego związków, nie wtrącała się w jego życie... Tylko jaka by z niej była przyjaciółka, skoro miałaby gdzieś jego życie i to, jak mu się układa? Najwyraźniej tak jednak powinna zrobić, jeśli nie chciała go stracić. Teraz to już i tak mleko się rozlało i jak widać na załączonym obrazku, mogła jedynie pić i płakać nad tym wszystkim. Teraz już tym bardziej nie odważyłaby mu się wyznać, że 'kocham cię', które czasami słyszał z jej ust ma inny jeszcze wydźwięk aniżeli przyjacielski. Skoro wcześniej na nią nie spojrzał, to czemu miałby po takim wyznaniu i to jeszcze po takiej kłótni?
Jeszcze przez chwilę poczuła nagły przypływ złości, gdy przypomniała sobie jak sam Włoch traktował jej ówczesnych partnerów. Wcale nie był jakiś super lepszy i na uboczu się nie trzymał. Za to z całą pewnością jej byli częściej oberwali, bo przecież Diana o którą poszedł cały dramat, była pierwszą, na którą Gatti podniosła rękę. Zaraz bardzo szybko sobie to wyjaśniła, że mężczyzna odpłaca się jej zwyczajnie takim samym zachowaniem, jaki ona prezentowała do jego kobiet. Z tym, że ona miała to w sumie gdzieś, jak to pomiędzy Gio i jej chłopakiem będzie, bo wiedziała, że prędzej czy później - a raczej ta pierwsza opcja - stanie się jej ex.
Oboje wykonali zły ruch, który doprowadził do zapłonu. Sporym zaskoczeniem jest jednak fakt, że doszło do tego dopiero teraz w takim stopniu biorąc pod uwagę ich temperamenty. Już pijąc wiedziała, że jutro prawdopodobnie pożałuje decyzji o ilości wlanego w siebie alkoholu, ale miała to gdzieś. Mogła cierpieć i tak nie będzie to nic porównywalnego do utraty najważniejszej osoby ze swojego życia. Była święcie przekonana, że to ich koniec, bo przecież nawet Nero tak właśnie powiedział.
Gdy objął ją, mocno zacisnęła palce na materiale jego koszulki na jego boku. Jakby tak prostym i jakże łatwym do wyrwania gestem miałaby sprawić, aby jej tu samej nie zostawiał. Ból w dłoni jednak dawał jej poczucie, że to wcale sen nie był i faktycznie jej przyjaciel wrócił. Przynajmniej na ten moment, ale to i tak było dla niej lepsze niż nic.
Trochę się uspokoiła, oddech nieco wyrównał, a łez trochę mniej płynęło, gdy zaczął głaskać ją po głowie. Daleko jej było jednak do uspokojenia się. Wciąż przecież mógł zniknąć z jej życia, a teraz jedynie poczucie przyzwoitości i lat znajomości nakazywało mu się nią zająć, dopóki nie wytrzeźwieje. Może nie powinna trzeźwieć?
- Ty jesteś moim domem... - szepnęła niewyraźnie przytulając się do niego mocniej, jakby bała się, że zaraz otrzepie się z niej i wyjdzie, a ona znowu zostanie sama. Siłą rzeczy jednak powoli uspokajała się w jego ramionach, a alkohol tylko sprzyjał senności, która jakimś cudem powoli ją dopadała.
- Kocham cię, Giotto - mruknęła sennie poprawiając głowę tak, by móc wtulić twarz w jego szyję i wdychać jego zapach. Taka bliskość od niego działała na nią kojąco i resztkami sił trzymała się świadomości, byle tylko nie usnąć. Bała się poranka, samotnego rzecz jasna.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Czw 08 Sie 2019, 01:00

Jego słowa można było zrozumieć właśnie w taki sposób i wcale się nie dziwił, że Elisa tak na nie zareagowała. To on popełnił błąd, wyładowując swoją frustrację i zły humor na niewinnej Gatti, która prawdopodobnie uchroniła go na swój sposób od kolejnej nieudanej relacji. Oszczędziła mu trosk i problemów, a on bardzo szybko będzie mógł skupić się na swojej dalszej pracy w obozie, czyli ochronie go najczęściej od zewnątrz, bo przecież częściej bywał poza kampusem niż w nim. Nie zasłużyła sobie na takie słowa w żaden sposób, a on zachował się jak kretyn. Wielokrotnie ratowała go już od niejednego blamażu, a on zobaczył w niej wroga, którym przecież nigdy nie była. Ona robiła to z troski i miłości, a nie ze złości, o czym przez chwilę Nero myślał, wypowiadając te cierpkie słowa kilka godzin temu.
Była roztrzęsiona i smutna, a to wszystko przez kłótnię. Giotto wiedział, że będzie musiał się nagimnastykować, by Gatti zapomniała o tym zajściu i z powrotem traktowała go tak jak zawsze, ale sam sobie zapracował na taki rozwój wydarzeń. Trzeba było pomyśleć wcześniej i kierować się jak zawsze logiką oraz rozwagą, a nie upustem fałszywych emocji, które najpewniej były związane z czystym pociągiem seksualnym do Diany, który przecież był w miarę świeży.
Objął przyjaciółkę mocno, chcąc utwierdzić ją w tym, że jest z nim bezpieczna i że nie ma zamiaru nigdzie iść. Spoglądał na nią cały czas, zastanawiając się, co tak naprawdę powinien teraz zrobić. Jej słowa czy wyznania wcale mu nie pomagały. Gdyby teraz nie chowała twarzy w jego ramionach i spoglądała na niego, mogłaby dostrzec niemałą konsternację w oczach Giotto. Za każdym razem gdy słyszał to "kocham Cię" przez jego ciało przechodził dziwny dreszcz. Czuł, że to szczególne słowa i ona kierowała je tylko do niego. A mimo tego, nawet to nie dało mu do myślenia... przynajmniej nie w tym aspekcie, w którym powinien.
Przeczesał jej włosy swoimi palcami i przymknął oczy na moment, uspokajając nerwy. Czuł jak Gatti się go kurczowo trzyma, dlatego z trudem zrzucił z siebie koszulkę, którą rzucił gdzieś na swoją torbę, cały czas będącą w rogu pokoju. Elisa mogła teraz przyjrzeć się na moment fakturze jego ciała - zabliźnionej i wytatuowanej klatce piersiowej, którą przecież tak dobrze znała.
Zrzucił z siebie spodnie i skarpetki, które rzucił na krzesło i przykrył ich cienką kołdrą. Przerzucił rękę przez ciało Elisy i spoglądał na nią w ciszy, gdy ona już zaczynała powoli odpływać. Całe szczęście, że przestała chociaż płakać, bo ten widok był nie do zniesienia.
Nachylił się lekko i cmoknął dziewczynę w czoło.
- Śpij dobrze, piękna - szepnął po włosku i przekręcił się na plecy, ramieniem zachęcając ją do tego, by ułożyła się na nim wygodnie. Przytulił ją mocno do siebie, przykrył aż po samą szyję, by było jej ciepło i wplótł dłoń w jej włosy, drapiąc ją od razu z tyłu głowy. Zamierzał przeczekać aż Gatti zaśnie, by potem samemu udać się w objęcia Morfeusza. Do tego czasu jednak postanowił głaskać ją i uspokajać.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Czw 08 Sie 2019, 19:26

Włoszka nie była w tym wszystkim bez winy, powinna jednak nauczyć się w jakiś sposób separować i pozwolić mu na popełnianie błędów. Sporych swoją drogą, ale to temat na inną dyskusję. A tej nie powinna też podejmować, bo przecież nie od tego ona była by mu mówić, że robi głupstwo. Gdyby jeszcze te jego dziewczyny zapewniały, że nieco więcej spędzałby czasu w obozie aniżeli poza nim i mogłaby być o niego odrobinę spokojniejsza - a przede wszystkim mieć go więcej dla siebie - to akceptowałaby to bardziej. A to niestety nie szło w parze, więc siłą rzeczy czasu dla Elisy miał mniej. A to już średnio jej się podobało, chociaż zdawała sobie sprawę, że taka jest naturalna kolej rzeczy. Po to i ona w podobnym czasie się wiązała z mężczyznami, dla zabicia czasu. Nie żeby ich nie lubiła i towarzystwo było złe, niemniej nie byli oni Gio, więc i tak by ich nigdy nie pokochała.
Gdy objął ją mocniej, poczuła się nieco bezpieczniej i chwilowo pewna, że jej nie zostawi. Nie w tej sekundzie, nie w tym momencie i tej sytuacji. Wolała nie myśleć o tym, co będzie jutro. Póki co cieszyła się tego, że jeszcze go ma i to tak blisko siebie. Zawwsze czuła się dobrze i bezpiecznie w jego ramionach, choć miała wrażenie, że nigdy nie przytulał jej tak mocno. Może złudne? Kto wie, ilość wypitego wina też nie była najmniejsza, a jak na nią to wręcz ogromna była. Trochę nie miała świadomości, co wychodzi z jej ust i z całą pewnością gdyby Włoch był uważniejszy, to usłyszałby zupełnie inną nutę pobrzmiewającą w tych słowach i z całą pewnością nie przyjacielską, pod którą zwykle perfekcyjnie się kryła.
Czuła jak próbuje się wyswobodzić, dlatego na chwilę mocniej zacisnęła na nim ręce, by w końcu niechętnie odrobinę poluzować uścisk. Widząc jednak, że ściąga jedynie koszulkę, a nie ucieka od niej, odetchnęła z niemałą ulgą. Siłą rzeczy zatrzymała wzrok na jego torsie, który przecież znała doskonale. Jednak nie w tym wymiarze, na którym jej naprawdę zależało.
Przesunęła jeszcze po nim spojrzeniem, pewnie niezbyt subtelnie, gdy ściągnął spodnie i skarpetki. Jej zdaniem Nero był perfekcyjny w każdym calu i kobiety, które narzekały mu na poranione bliznami ciało, były zwyczajnie głupie. Nie żeby robienie ich sobie celowo, to był najmądrzejszy pomysł na świecie, ale te, które Giotto zyskał, były jasnym wyznacznikiem jego umiejętności i siły charakteru. A to zdaniem Włoszki, tylko dopełniało jego złożony charakter. Zaraz jednak znaleźli się pod kołdrą, a ona uspokoiła czując ponownie jego dłoń.
Kącik ust drgnął jej powoli, leniwie i sennie zarówno na jego słowa, jak i gest. Gdy jednak mężczyzna się przekręcił, ona zbliżyła się ponownie do niego układając się wygodnie na boku. Jedną nogę przerzuciła przez jego znajdując sobie wygodną pozycję na boku. Wtuliła się w niego, czoło opierając o jego szyję i w końcu zamknęła oczy w momencie, gdy zaczął ponownie ją głaskać. Czuła jak odpływa, kojona przez jego delikatny dotyk, aż w końcu zasnęła kamiennym, spokojnym snem.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Czw 08 Sie 2019, 20:55

Dla niego to aż tak naturalne nie było, bo choć wybuchł dość mocno, tak nigdy nie wyobrażał sobie swojego życia bez Elisy i tak miało zostać. Była przy nim od zawsze, była jego pierwszą przyjaciółką i nawet gdy działo się źle, na nią zawsze mógł liczyć. Nie wspominając ile razy to już łatała go własnymi dłońmi, byleby tylko zostały po nim wyłącznie blizny, a nie jakieś stałe urazy, mogące przeszkadzać mu w dalszym funkcjonowaniu. Nie zliczy ile razy Gatti uratowała mu życie dzięki znajomości medycyny, ale taki to już był układ: on działał poza obozem, ona wewnątrz i dopełniali się w pracy, by oboje mogli służyć temu miejscu w odpowiedni sposób. Obowiązkowi byli bardzo, choć Nero przeważnie robił wszystko po swojemu. Druga sprawa, że racje miał praktycznie zawsze... czasem tylko potrafił oddać ją Elisie.
Miał świadomość jakich słów użyła, ale przez przyzwyczajenie do innej intonacji, przestał zwracać uwagę, co one tak naprawę znaczą. Nigdy przecież nie mówiła mu, że "kocha go jak przyjaciela". Za każdym razem było to tylko "kocham cię", które on odbierał oczywiście w gestii przyjacielskiej, ale w rzeczywistości powinien to odczytywać zupełnie inaczej. Był jednak ślepy przez swoje niedoświadczenie i dość chłodny charakter, który nie pozwalał mu na dostrzeganie ciepła, jakim niewątpliwie darzyła go Włoszka.
Czuł jej spojrzenie na sobie, gdy się rozbierał, bo przecież wgapiała się w niego bez krępacji. Nie traktował tego jednak jako coś złego, gdyż miała prawo popatrzeć na jego ciało i się nim fascynować. Co prawda podejrzewał ją bardziej o skarcenie go raz jeszcze za ryzykowanie własnego życia, co często wiązało się z ranami, ale gdzieś tam z tyłu głowy miał to, że brunetka lubi widok jego sylwetki, zupełnie tak jak on patrzy na nią łapczywie za każdym razem, gdy Elisa odsłoni jakiś fragment swojego idealnego ciała. Co lepsze, widział ją nawet kilka razy nago i ten widok był najcudowniejszy...
Przytulił ją mocno do siebie i przekręcił głowę tak, by część jego twarzy znalazła się w jej włosach, których zapach tak kochał. Uwielbiał się też nimi bawić, ale dzisiaj ograniczył się wyłącznie do drapania tyłu jej głowy, by jak najszybciej pozwolić się jej odprężyć i zasnąć. Charakterystyczny, głębszy oddech przyjaciółki uświadomił mu, że córka Nyks już śpi, dlatego Nero stopniowo przerywał pieszczotę, by w końcu przenieść dłoń na dół, gładząc jeszcze przez moment jej odsłonięte udo. Dopiero po chwili położył luźno rękę i obrócił głowę w drugim kierunku, samemu zasypiając.
Nazajutrz obudził się wcześniej od Elisy, gdyż Fobos jak zwykle nie pozwolił mu należycie wypocząć. Zasypał syna wieloma mrocznymi wizjami, które miały mu przekazywać jakieś treści. Bóg strachów często to robił, bo to był jego oryginalny sposób na porozumiewanie się z jednym z najstarszych i najbardziej chyba tolerowanych synów, bo o lubieniu raczej mowy tu być nie mogło.
Przekręcił gwałtownie głowę kilka razy, miał wszakże koszmary i zbudził się z niespokojnie bijącym sercem oraz płytkim oddechem. Wizja Fobosa dotyczyła... Elisy. Uniósł głowę i spojrzał szybko na spokojnie śpiącą Włoszkę, która chyba całą noc przespała na jego ramieniu. Swoją drogą, troszkę mu ręka zdrętwiała, ale nie za bardzo się tym przejmował. Położył głowę na poduszce i spojrzał na sufit, wyrównując oddech.
- Lisa... - wyszeptał sam do siebie i ponownie spojrzał na córkę Nyks, a jego dłoń, która jeszcze w nocy rozwaliła jej niemalże całą fryzurę, ponownie wróciła do jej głowy, tym razem nie w celu drapania jej, a bawienia się włosami - przeczesywaniu ich kosmyków, mierzwieniu ich i plątaniu między palcami.
Uniósł wolną rękę i spojrzał na swoją dłoń, która trzęsła się przez chwilę. Pokiwał szybko głową, przymykając ówcześnie oczy i próbował się odprężyć, co po takich nocnych ekscesach z wizjami Fobosa było trudne. Nie chciał jednak budzić Gatti, więc póki co leżał i czekał, aż Włoszka rozbudzi się i wstanie. A wcześniej może da mu całusa za użyczanie ramienia przez noc, często tak robiła i za każdym razem Giotto frustrował się wewnątrz, że nie celowała w jego usta, tylko w policzki.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Czw 08 Sie 2019, 22:38

Ona także nie chciała wyobrażać sobie swojego życia bez niego i do tej pory nawet nie próbowała. Już raz go straciła i pochowała w myślach, a przecież wtedy nie mieli tyle lat przyjaźni za sobą. Wtedy cierpiała niesamowicie, więc strach pomyśleć, co byłoby teraz. Małą jednak zapowiedź mieli z jej stanu, który przecież wynikał z jednego prostego faktu - była pewna, że go straciła i tym razem na zawsze. Już nie raz dopadała ją obawa, ale skutecznie łatała go w szpitalu i zawsze wracał do życia i pełni funkcjonowania. Tym razem jednak żył i miał się dobrze, a i tak go już nie miała. Nie mogła tego posklejać, pozszywać uszkodzonych uczuć, bo to nie tkanki. Miała jednak wrażenie, że niebawem serce jej pęknie, więc może to nie było do końca tak? Wrócił przynajmniej chwilowo, więc miała szansę na złapanie oddechu i ucisk w klatce piersiowej minął.
Kochała go i co jakiś czas mu to powtarzała z nadzieją, że dotrze do niego wreszcie przekaz z tak oczywistych słów. Nie dotarł i to tylko utwierdzało ją w tym, że mężczyzna w ogóle nie jest nią zainteresowany. Próbowała więc ułożyć sobie życie z innymi, ale to wszystko jednak było na nic, bo nikt nie mógł równać się z Włochem.
W innych okolicznościach z pewnością rzuciłaby jakąś uwagę o jego bezpieczeństwie. Tym razem patrzyła na niego zachłannym i tęsknym spojrzeniem nie tylko dlatego, że wyglądał idealnie czy nie mogła się przez chwilę do tego ciała przytulić. Rozumiała też, że nie będzie nigdy w pełni należał do niej i za tym najbardziej tęskniła. Za nieosiągalnym. Nie miała jednak pojęcia, że ona podoba się Włochowi. Nie przypadkiem on jedyny nie musiał pukać do jej mieszkania i przez to zastał ją nagą kilkukrotnie. Widziała jego wzrok, ale jego ciało i twarz nie wyrażały żadnych emocji. Miała smutne wrażenie, że traktuje ten widok tak samo obojętnie jak chociażby roślinność otaczającej przyrody. Nigdy nie zobaczyła błysku w oku, ani jakichkolwiek innych oznak tego, że go pociągała, a którym przecież wielokrotnie obdarzał inne kobiety. Widziała to.
Gdy zasnęła, spała już jak kamień. Choć przebudziła się na chwilę męczona koszmarem, ale bliskość mężczyzny momentalnie ją uspokoiła i udało jej się dość szybko usnąć ponownie między innymi dzięki bijącemu rytmicznie sercu, ciepła z jego ciała czy spokojnemu oddechowi. Później już nic nie zakłóciło jej snu.
Powoli i spokojnie wybudzała się ze snu czując delikatny dotyk. Jej oddech pewnie zdradził ją, że już nie śpi, ale Włoszka nawet nie próbowała otwierać oczu. Jedynie poprawiła się układając głowę nieco niżej jego torsu, by dać jego ręce odpocząć. Leżała tak długi czas relaksując się tą chwilą, wiedziała przecież, że nie będzie to trwało w nieskończoność. Póki co korzystała zastanawiając się co ich kłótnia dla nich oznaczała, czy powinna zachowywać się jak gdyby niby nic? To nie było przecież takie nic... Z drugiej strony nie chciała rozpętać burzy od rana, tym bardziej, że jeśli on jej wybaczył, to ona mu już wybaczyła w momencie, w którym do niej wrócił. Chociaż co prawda nie pamiętała kiedy to było, ani czy o czymś rozmawiali. Właściwie to poza kłótnią i winem do nic nie pamiętała i było to naprawdę paskudne uczucie.
W końcu jednak podniosła powoli głowę i obróciła się na brzuch podpierając się na przedramionach. Twarz pewnie miała opuchniętą od płaczu, choć z tego akurat nie zdawała sobie sprawy. Ani z tego, że złapał ją na płakaniu i takim stanie. Uśmiechnęła się nieśmiało i lekko nachyliła się w jego stronę.
- Dziękuję za użyczenie ramienia - szepnęła już standardową formułkę i nachyliła się, by cmoknąć go w policzek. Zachwiała się jednak, gdy łokieć ześliznął się po śliskiej pościeli i Elisa ostatecznie musnęła kącik jego ust. Przygryzła na sekundę swoją wargę i później odsunęła się na bezpieczną odległość i usiadła na łóżku po turecku. Najlepszy pomysł to jednak nie był, zwłaszcza, że wykonała to gwałtownie, więc z cichym jękiem położyła się ponownie obok niego. - Jak bardzo jesteś na mnie zły? - spytała szeptem uprzednio przymykając oczy i osłaniając je ręką przed wpadającym do pokoju słońcem.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Pią 09 Sie 2019, 02:17

Żył i miał się dobrze tylko dzięki niej, bo jego doświadczenie oraz umiejętności nie wystarczały w ogóle. Wielokrotnie przybywał ranny do obozu, nie mogąc sobie poradzić z jakąś potężną bestią. Miał ich na koncie tysiące, a jednak zawsze znalazła się ta jedna, która potrafiła go czymś zaskoczyć i zranić. Liczba jego blizn nie oddawała wcale tego, jak często był o włos od śmierci. Nero wyzbył się uczucia strachu i nie bał się nawet spotkania z przodkami w Hadesie, co jednoznacznie oddawało jego stosunek do życia herosa. Być może poniekąd pogodził się z tym fatum ciążącym nad każdym z nich, że mimo możliwości biologicznego przeżycia więcej niż zwykły człowiek, w rzeczywistości nie będzie im dane nawet połowy tego przeżyć, bo prędzej czy później zginą. Elisa była tą, która od tej śmierci uchroniła go wielokrotnie, a z pewnością dwa razy tyle co Alva, która również czasami go zszywała, gdy Gatti nie było nigdzie w pobliżu.
Ukrywał się zawsze ze swoimi spojrzeniami, dlatego rozbieranie wzrokiem innych dziewczyn, które podobno dostrzegała córka Nyks, było tylko wymysłem jej wyobraźni. Każdą obdarowywał tym samym spojrzeniem, z czego tylko Gatti czasami udawało się odgadnąć jego myśli. Być może myśli płatały jej figla i dostrzegały tego czego nie ma, ale Nero był pewien, że zawsze patrzy na każdego w ten sam sposób - chłodny. Mogło jej ciążyć to, że nie wzdycha do niej, co nie było prawdą, bo wielokrotnie myślał o niej jak o obiekcie westchnień, ale skrzętnie to wszystko ukrywał, czego nie potrafiła dostrzec nawet taka wprawna medyczka jak ona.
Niemałą ulgę przyniosła mu zmiana pozycji i odciążenie ręki, która całą noc była poduszką dla śpiącej jak kamień Elisy. Gdy tylko dziewczyna się obudziła, Giotto dość szybko przywołał na twarz swój standardowy chłód, który nie powinien jej tym samym naprowadzić na to, że po raz kolejny źle spał i to z winy własnego ojca. Nie spodziewał się jednak, że otrzyma dziś całusa w usta, dlatego obrócił się zaskoczony, gdy tylko poczuł, że jej usta nie znalazły się na jego policzku, a w kąciku warg. Wiedział, że to było spowodowane ześlizgnięciem się podczas opierania, ale i tak zrobiło na nim kolosalne wrażenie. Pierwszy raz jej usta miał tak blisko. Z wyjątkiem dzieciństwa, bo przecież pierwszy swój pocałunek miał właśnie z nią - gdy byli jeszcze dziećmi i bawili się w dom.
Skierował jedną rękę pod głowę, by wygodniej się oprzeć i poprawił poduszkę. Dzięki temu mógł na nią spoglądać.
- Nie jestem - odparł oschle, choć nie miał nic złego na myśli. Zwyczajnie miał taki ton i Gatti do tego już przywykła. - Masz rację co do niej - przyznał, choć nie uśmiechało mu się znowuż przepraszać. Na to nie miał odwagi, bo to były jednak trudne słowa do wymówienia.
Dostrzegł jak dziewczyna zasłania twarz ręką i przymknął oczy, wzdychając zrezygnowany.
- Jesteś córką Nyks, zasłoń sobie te słońce - zaproponował, mając na myśli wytworzenie jakiejś małej chmury mgły przy oknie, by ciemność pochłaniała światło dające jej po oczach. Gdyby sam miał takie umiejętności, na pewno by tak zrobił. Albo po prostu zastosowałby rolety, które tutaj dostrzegł.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał ponownie na Elisę.
- Nie pij tyle - rzucił. - Nie chcę cię widzieć w takim stanie - dodał, przypominając sobie ten paskudny widok zapłakanej Gatti. Żaden mężczyzna nie powinien żadnej kobiety doprowadzić do takiego stanu. To był ostatni raz, gdy tak wybuchł przy niej i wystawił na ciężką próbę ich przyjaźń.
Przekręcił się na bok i korzystając z okazji, zsunął się na łóżku, twarzą wędrując w okolice jej obojczyków. Przerzucił rękę przez nią, nogę wsunął między jej nogi i przymknął oczy, chcąc odpocząć.
- Obudź mnie za godzinę - wymamrotał, chcąc spróbować chociaż odespać część tej nocy. Miał nadzieję, że nie dostrzegła jego przekrwionych oczu. Podróż do Włoch była bardzo długa i poza problemami ze zmianą strefy czasowej, doszło też zmęczenie przez nieprzespaną noc oraz alkohol, który nieco wysuszył jego organizm. Musiał się choć trochę zregenerować, a to była najlepsza możliwość.
W półśnie jednak wydarzyło się coś, czego sam by nigdy nie zrobił. Przysunął usta do jej szyi i złożył na nich pocałunek. Nie byle jaki, bo zassał nawet skrawek skóry. Przyjaciel tak nie całował, to na pewno.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Pią 09 Sie 2019, 12:38

Tworzyli zgrany duet i choć Elisa obawiała się o bezpieczeństwo mężczyzny nie raz i nie dwa, to wiedziała, że nadal jest mniej narażony niż jakikolwiek inny heros. On ratował ich od zewnątrz, ona zazwyczaj wewnątrz w szpitalu albo i poza nim. Czasami jednak i ona dostała zadanie poza obozem, co zwykle nie podobało się Giotto i pomimo jej sprzeciwów oferował siebie w zamian. Rozumiała jego obawy, sama miała podobne o niego i nie była zadowolona z faktu, że naraża się częściej chcąc zapewnić jej bezpieczeństwo. Liczyła się jednak z tym, że w każdej chwili mogą umrzeć, a mimo to łatwiej jej było zaakceptować własną śmierć aniżeli Włocha.
Właśnie przez to, że czasami odgadywała różnice w jego spojrzeniu, była w stanie ocenić której pożąda, a której nie. Ta subtelna różnica w spojrzeniu prawdopodobnie była nie do uchwycenia dla innych, ale ona po tylu latach potrafiła to dostrzec. Dlatego też nie przypuszczała, aby sama mogła Nero pociągać, w końcu tej różnicy nigdy nie było. Ukrywał się ze wszystkim na tyle mocno, że nawet ona nie była tego w stanie dotrzeć, a szkoda. Mając taką wiedzę pewnie w końcu zaryzykowałaby bardziej i ot, chociażby wpiłaby się wreszcie w jego usta pozwalając w końcu dostrzec oczywiste i dając możliwość podjęcia jakiejś decyzji. Czy naprawdę jej chce. Takiej możliwości jednak nie dostali, niestety.
Gdyby wiedziała, że na twarzy mężczyzny potrafi malować się więcej uczuć,a jedyny skrzętnie od lat to przed nią ukrywa, byłoby jej zwyczajnie przykro. Pomijając już fakt, robienia od tylu lat z niej idiotki. Przecież wielokrotnie mu powtarzała, że może jej mówić o koszmarach, które przecież nie były takie bez znaczenia. Mogłaby mu pomóc je przeanalizować, gdyby tylko z nią się podzielił tą wiedzą. Nie chciał, jak.zwykle. Momentami miała ochotę wrócić do tego lepszego czasu z dzieciństwa, gdy jeszcze miała Giotto przy sobie i właśnie bawili się w dom. Nadal pamiętała ten ich pierwszy pocałunek, który jako przykładni rodzice musieli sobie dać. Żałowała, że teraz taka zabawa nie przejdzie i nie może go bezkarnie pocałować, to by sporo jej ułatwiło.
Odetchnęła z ulgą, gdy powiedział, że nie jest na nią zły. Zaraz jednak westchnęła cicho i zerknęła na niego kątem oka.
- Przepraszam - wyznała cicho nie mając pojęcia czy bardziej przeprasza go za uderzenie Diany, za wczoraj czy może zwyczajnie za to, że miała rację. Czuła jednak potrzebę, by mu to wyznać niezależnie od tego, o co naprawdę jej chodziło.
Pokiwała lekko głową na jego słowa, ale nie znalazła w sobie na tyle siły, by użyć swoich mocy. Była zbyt zmęczona i odwodniona, by chcieć nawet próbować. Z ociąganiem podniosła się z łóżka i ściągnęła brwi czując w stopie ból. Przysiadła na skraju posłania i ze zdziwieniem wyjęła odłamek szkła. Nie miała siły na analizę, więc jedynie położyła go po drodze na stole i opuściła rolety do końca. Potem wróciła na łóżko do swojej poprzedniej pozycji.
Mruknęła tylko coś niewyraźnie pod nosem nie chcąc dociekać, jaki stan miał na myśli. Z całą pewnością wypiła więcej niż kiedykolwiek przedtem i miała nadzieję, że tylko o to chodziło. Gdyby się lepiej czuła, zapewne podjęłaby dyskusję o tym, że on sam sporo pił, ale nie dzisiaj.
- Nie ma problemu - szepnęła cicho powoli bawiąc się jego włosami. Sama też przemknęła oczy mając nadzieję, że i ona jakimś cudem jeszcze uśnie. Nie dostrzegła jego przekrwionych oczu, sama nie funkcjonowała dzisiaj jeszcze najlepiej.
Przesuwała powoli dłonią po jego włosach, zupełnie jakby tuliła dziecko do snu, ale to nie miało znaczenia. Cieszyła się z ich bliskości, lubiła to robić i jeśli mogła mu tym pomóc, to tym bardziej się nie wahała. Czuła, że i ją powoli dopada zmęczenie i powieki zaczęły jej coraz bardziej ciążyć.
Gdy poczuła jego usta, momentalnie się rozbudziła i wstrzymała oddech. Czuła przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele, a w głowie wraz z nadzieją pojawiła się jedna myśl - jeszcze. Po minucie odważyła się na niego spojrzeć i zawiedziona stwierdziła, że śpi. Najwyraźniej jego zmęczony umysł nie przetrawił z kim, skoro zapewnił jej taką pieszczotę. Jęknęła pod nosem sfrustrowana i powróciła do głaskania go.
- Czy ty kiedykolwiek zrozumiesz, że naprawdę ciebie kocham? - spytała szeptem samą siebie i po długich rozmyślaniach wreszcie ponownie usnęła.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Pią 09 Sie 2019, 14:48

Jeśli chodziło o współpracę to nie mieli sobie równych, bo dogadywali się znakomicie, zwłaszcza w kwestii wspólnej pracy dla obozu. Podczas starć wyglądało to podobnie, gdyż Gatti nigdy nie kwestionowała jego decyzji i robiła to, co jej kazał, najczęściej zajmując się pobocznymi, ale uprzykrzającymi życie potworami, podczas gdy on mógł zająć się tym głównym - celem misji. Ich porozumienie sięgało jeszcze dalej, bo zdarzało im się nawet dbać o drugie w sposób, który przeznaczony jest przeważnie dla partnerów. Nie zliczy ile razy wrócił z misji zmęczony, a gdy wszedł do pokoju, dostrzegł Elisę gotująca mu jakąś kolację. Starał się zawsze uprzedzać dziewczynę, że wraca, by nie musiała się o niego martwić. Nauczył się tego po latach reprymend związanych z trzymaniem tego wszystkiego dla siebie. A tak to piekł dwie pieczenie na jednym ogniu: uspokajał ją telefonem i przy okazji też głosem, który Włoszka lubiła, bo kilka razy dała mu o tym znać. Z czasem córka Nyks dostała nawet klucze do jego pokoju, by w razie potrzeby móc wejść tam bez jego pozwolenia, z czego często korzystała. Wymienił nawet łóżko na większe, bo czasem zdarzało im się spać razem. Swoją drogą, jemu też to było na rękę, bo poza ciepłym posiłkiem czy partnerką do rozmowy, czasem wracał i mimo, że jej nie było, jego pokój był przesiąknięty wręcz zapachem jej perfum. To poprawiało mu samopoczucie i wywoływało dziwne ciepło w klatce piersiowej.
Niestety taka była domena Nero, że ten chował się ze wszystkimi uczuciami, nie chcąc zostać zdemaskowanym. Od zawsze był wyalienowany i miał problemy w relacjach z innymi. Bywał nie do zniesienia: arogancki, chamski, zbyt bezpośredni i tajemniczy. Rzadko kto miał na tyle sił, był spróbować się z nim zaprzyjaźnić. Mężczyznom było o to łatwiej, bo taki Folklore, Ragnar czy James nie przejmowali się zbyt wieloma rzeczami i mieli gdzieś jaki Giotto jest, póki dotrzymywał im tempa w piciu i nie odbijał dziewczyn. Kobiety miały trudniej i dotąd tylko Elisie udało się do niego dotrzeć, choć ona i tak miała ułatwione zadanie wspólną przeszłością. Była jak dotąd pierwszą i ostatnią jego przyjaciółką.
Przerzucił rękę przez jej ciało i przytulił się do niej, mogąc nadrobić chociaż trochę snu. Było mu bardzo wygodnie, co można było dostrzec nie tylko przez mały uśmiech, ale również ciche pomruki, które Elisa z pewnością słyszała. W półśnie zdecydował się na pocałowanie jej szyi i co lepsze, on miał przed oczami właśnie Gatti, którą chciał pieścić w ten sposób. To był moment, w którym dał upust swoim żądzom, a przecież pragnął Włoszki nade wszystko. Szkoda tylko, że zamiast coś dopowiedzieć, by naprowadzić ją na odpowiedni trop tylko całował ją i wtulał się.
Oboje zasnęli i można byłoby pominąć ten fragment, gdyby nie to, że Giotto miał sen. Tym razem nie był on koszmarem, dlatego nie wiercił się, ani nie pocił ze zdenerwowania. O czym był pewnie sam nie będzie pamiętać, ale warto odnotować słowa, które padły z jego ust przez sen.
- Ja ciebie też, Lisa - po włosku, z odpowiednią nutą romantyczności i co najważniejsze: wyjawił imię, czyli osobę do której ten przekaz był kierowany. Szkoda tylko, że powiedział to, gdy już oboje spali. Może gdyby Gatti to usłyszała, cała ich relacja zmieniłaby się o 180 stopni i ona sama nabrałaby odwagi, by wyjawić mu to, na co on sam tej odwagi nie ma. A kochał ją, dlatego zawsze wracał do niej, zwierzał się jej i spędzał z nią tyle czasu. Miał odwagę mierzyć się z najstraszliwszymi potworami, a nie miał odwagi wyjawić ukochanej tego, co do niej czuje. Jak widać, nie we wszystkim można było być najlepszym.
Gość
Gość
avatar
Re: Włoski temperament Sob 17 Sie 2019, 09:40

Elisa w porównaniu do kilku herosów znała swoje obowiązki, a przykładała się do nich dużo bardziej niż znaczna część herosów. Nie działały na nią teksty, że takiego życia sobie nie wybrali. A czy na rodziców ma się wpływ? Czy trafi się do normalnego domu i dobrych ludzi czy może do własnego piekła na ziemi? Na to wpływu też się nie ma, a trzeba jakoś się odnaleźć i żyć w takim, a nie innym świecie.
Natomiast gdy Włoszka miała okazję, wyruszyć na misję z Gio, czuła się bardzo bezpieczna i pewna siebie jak nigdy dotąd. Niby z każdym herosem chroni się wzajemnie, ale z mężczyzną to był zupełnie inne poziom. Często rozumieli się bez słów i wszystko dobrze im szło. Zresztą Gatti nie była na tyle głupia, żeby kwestionować jego decyzje i to też dobrze na nich wpływało. Oczywiście mówimy o tych podczas walki, reszta jest inną kwestią.
Elisa cieszyła się, że po latach wyrobiła w Nero nawyk informowania jej, że żyje i wraca. Zwykle wtedy wpada do jego mieszkania, by coś im ugotować, bo skoro i tak musiała to zrobić dla siebie, czemu przyjaciel miałby nie skorzystać? Pomijając już fakt, że uwielbiała jego towarzystwo, czuła się zawsze doceniona w takich chwilach i mogli zawsze miło spędzony wieczór. Zresztą, nierzadko kończyło się to tak, że spali razem, bo była (niby) zbyt zmęczona, by wrócić do siebie. A duże łóżko znaczenie to ułatwiało, tym bardziej, że lubiła myśleć, iż zrobił to dla nich, a nie tych cizi. Może nawet miała rację, w końcu miała klucze do jego mieszkania.
To jaki Gio jest sprawiło też, że siebie polubili wiele lat temu. Może nie był aż taki za dziecka, zdaje się, że dwa lata rozłąki zmieniło ich bardzo. Jego obóz i nowa rzeczywistość, a ją ojciec i jego nowy plan na wychowanie. Niemniej zaprzyjaźnili się i owszem mieli też innych przyjaciół, ale to co Włosi mieli, było czymś zupełnie innym i wyjątkowym. Wolałaby Gatti jednak, aby mężczyzna nie był tak ślepy i dostrzegał mniejsze i większe sygnały, nie wspominając o tych niemal rzucanych mu w twarz, jak wyznania miłości. Wiedziała już, że powinna przestać się łudzić, ten stan się nie zmieni.
Na twarzy kobiety pojawił się zadowolony uśmiech, gdy usłyszała ciche mruczenie, a ten powiększył się nawet, gdy i u niego dostrzegła uniesione kąciki ust. Zaraz jednak sama ponownie przymknęła oczy, nie przestawała jednak głaskać go po głowie. Robiła to coraz wolniej i leniwiej czując jak odpływa, ale jego pieszczota rozbudziła ją. Czuła się fantastycznie, a jednocześnie dopadł ją smutek, że to jedyna tego typu pieszczota, która nie była w dodatku przeznaczona dla niej.
Jaka szkoda, że kobieta zdążyła już usnąć. Takie wyznanie, nawet wypowiedziane przez sen, zrobiłoby na niej wrażenie i odważyłaby się wreszcie jasno mu pokazać, że jego kocha i chce. Skoro na niego słowa nie działały, to może pocałunek by zrozumiał? Teraz można jedynie gdybać.
Włoszka wreszcie leniwie otworzyła oczy i nieco się uspokoiła widząc mężczyznę śpiącego przy jej boku. Chwilę mu się przyglądała, jak zawsze korzystając w takich chwilach, by robić to bezkarnie, ale w końcu delikatnie się wyswobodziła, składając wcześniej na jego czole buziaka. Ze zdziwieniem patrzyła na rozbite butelki i zaschnięte wino na drewnie. Jak najciszej posprzątała to, z nadzieją, że Gio wcześniej tego nie dostrzegł i poszła pod długi prysznic. Wróciła ubrana jedynie w majtki (najładniejsze jakie ze sobą miała) i luźną koszulę. Położyła się ponownie na łóżku, tym razem na brzuchu, nic sobie nie robiąc z podwiniętej koszulki.
- Wstawaj śpiochu, trochę pospaliśmy - uśmiechnęła się ciepło, gdy zobaczyła, że Nero się budzi.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Wto 20 Sie 2019, 02:14

Ich temperamenty zdawały się godzić w wielu sytuacjach, co pomagało im w uzyskiwaniu odpowiedniego rodzaju współpracy, jaka była przecież niezbędna podczas misji. Giotto, choć nigdy nie był zadowolony z faktu, że którykolwiek bóg przydzielił mu do drużyny właśnie Gatti, musiał przyznać, że gdy już była w jego ekipie, dawała z siebie wszystko i najczęściej kończyła zadanie w jednym kawałku. Dlaczego? Ponieważ nie udawała wszechwiedzącej i słuchała rozkazów Nero, który spędził kawał swojego życia w boju. Dzięki temu unikała podstawowych błędów, a ponadto nie była osobą pełną brawury i głupiej odwagi, posądzano ją raczej o spokój i rozsądek. Dzięki temu każda ich misja zakończyła się powodzeniem, a sama Elisa nie oberwała ani razu zbyt mocno, po części przez ochronę Nero, a po części przez swój rozum i stosowanie się do porad.
Giotto nie przejmował się zdaniem nikogo, ani też nie dbał praktycznie o żadną osobę w obozie. Włoszka była wyjątkiem i miała przewagę nad wszystkimi, dlatego po latach wyrobił sobie nawyk, by informować ją o tym, że żyje i ma się dobrze. Często kłamał, bo przecież nie raz nie dwa wracał podziurawiony czy połamany, ale nie chciał jej niepokoić. Poza tym, zależało mu na tym, by wyglądać w jej oczach jak prawdziwy Superman i choć doskonale wiedział, że Elisa jest na tyle ogarnięta, iż nie wierzy w niezniszczalnych superludzi, tak on uparcie dążył do tego, by kreować się w taki sposób w jej oczach. Było to poniekąd śmieszne, bo z kolei przy niej odsłaniał się i łagodniał, nierzadko ukazując swoje słabości.
Odpłynął bardzo szybko, bo był zmęczony, a pieszczoty córki Nyks dawały mu tyle satysfakcji i rozkoszy, że nie sposób było się temu nie poddać. Każda jego następna reakcja była już wytworem podświadomości i stłumionych pragnień, które przecież tak skrzętnie w sobie ukrywał. Oboje mogliby żałować tego, że ani jedno, ani drugie nie dostrzegało tych rzeczy przez sen, a przecież wystarczyło by chociaż jedno z nich zobaczyło te naturalne reakcje i gesty... Wszystko by się wtedy zmieniło.
Nie zbudził się, gdy Gatti opuściła go na kilkadziesiąt minut. Dalej spał w najlepsze i zmienił pozycję, tym razem całkowicie kładąc się na brzuchu. Przebudził się dopiero wtedy, gdy Elisa zaczęła poruszać się po łóżku, ale nim otworzył oczy, minęło jeszcze kilka długich chwil.
- Cicho... - wymamrotał, chcąc uciszyć ją w najprostszy z możliwych sposobów. Uniósł leniwie jedną powiekę, a później drugą. Dzięki temu, że leżał plecami do okna, nie świeciły mu promienie po oczach i tym samym mógł zaobserwować, że Gatti pręży się przed nim w dość dwuznacznym stroju. Natychmiast dostrzegł jej majtki, które jak się domyślił, założyła dla niego, wszakże takiej bielizny nie zakładało się "tak o". Narzucona koszulka podwinęła się, a on być może miał okazje coś dostrzec. I jeśli dostrzegł, to z pewnością bardziej się rozbudził. Bardziej niż chciał.
- Zrobisz śniadanie? - spytał być może nieuprzejmie, ale on już taki był. Zawsze bezpośredni i w tym momencie głodny, należało zatem jakoś temu zaradzić. Tylko czemu zamiast o jedzeniu pomyślał o sięgającej po składniki, wypinającej się i prężącej w jego stronę Elisie, gdy ta przebywała w kuchni? Ach tak, podniesione libido z samego rana i pobudzające pozy Włoszki robiły swoje.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Włoski temperament Sro 21 Sie 2019, 21:48

Włoszka może i bywała uparta, ale z całą pewnością nie można było nazwać jej głupią. Skoro mieli jakąś grupą wykonać zadanie, naturalnym było wyznaczenie osoby dowodzącej. Nikogo nie powinno dziwić i nikt nie kwestionował tego, gdy naturalnie rolę przejmował Giotto. W końcu każdy wiedział, z kim ma do czynienia, więc po co sobie utrudniać pracę i przy okazji innym własną niesubordynacją? Pomijając już fakt, że narażało się tym samym wszystkich i utrudniało całą wyprawę. A podobno głupich nie sieją... Czasami trudno jej w to uwierzyć.
Nie chciał jej niepokoić, to najgłupsze stwierdzenie jakie mogło paść. Przecież to jej zadanie, była jego przyjaciółką nie wspominając już o roli naczelnej i nierzadko prywatnej lekarki, także już w ogóle niezrozumiałe, bo prędzej czy później i tak musiał się jej pokazać. A tym bardziej, gdy krzątała się po jego mieszkaniu. Włoszka wiedziała, że Nero w pewnym sensie jest niezniszczalny - niezwykle zdolny i wytrzymały, w końcu wielu już by zakończyło swój żywot po tylu misjach, co on. Niemniej wiedziała doskonale, jakie są jego słabości, choć umówmy się - nigdy w życiu nie wykorzystałaby ich, nie była takim człowiekiem. Za bardzo go ceniła, by tak postępować poza tym.
Pod prysznicem długo zastanawiała się nad tym, czy mężczyzna dostrzegł wylane wino i rozbite butelki. Wiedziała, że doprowadziła się do katastrofalnego stanu, ale nie chciała, by był on tego świadkiem. Ona sama nie do końca była przecież pewna, co się wydarzyło. Majtki nie były przypadkowym wyborem, choć jednak te najładniejsze zostały w szufladzie w jej mieszkaniu w obozie. Nie oszukujmy się, ktoś taki jak Elisa nie miał bielizny niewyjściowej, zresztą kobieta bardzo lubiła delikatne koronki oraz gładkie, jednolite materiały. Nic więc dziwnego, że dziś miała na sobie czarną, kuszącą koronkę. Nie łudziła się już, że to na niego podziała, ale mogła sobie powyobrażać, co nie?
Prychnęła cicho, gdy ją uciszył, ale ułożyła głowę na swoich wyciągniętych rękach i faktycznie zamilkła dając mu czas na powolne rozbudzenie się. Gdy zobaczyła, jak otwiera oczy, obróciła się na bok w jego kierunku podpierając głowę o dłoń i zupełnie nie przejmowała się tym, że koszulka, która sięga jej do połowy uda, podwinęła się jej niemal do pępka. Zresztą widział ją w większym negliżu, który i tak nie działał także... Zwykły kawałek ciała, choć ona nadal lubiła to robić. Nawet ze świadomością, że nie rusza go taki widok.
- Tylko jeśli potowarzyszysz mi w kuchni - odpowiedziała rozbawiona po chwili milczenia. Jeszcze kilka sekund się ociągała, ale w końcu podniosła się i tym samym pozwoliła materiałowi opaść. Przeszła do malutkiego aneksu kuchennego i po chwili namysłu zdecydowała się na szakszukę. Zaczęła więc rozgrzewać patelnię, a w międzyczasie kroiła czosnek i pomidory.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Włoski temperament Czw 22 Sie 2019, 03:01

Nero wykorzystałby słabości przeciw niej tylko w jednym przypadku - gdyby zdradziła obóz i postanowiła dołączyć do NoGods. Choć sam Giotto wydawał się być kimś, kto żyje bardzo na uboczu, tak chronił obóz po swojemu. Jeśli obóz był dla nich Niebem, czy innym Edenem, jedynym bezpiecznym miejscem na Ziemi, to on był niczym chmura - swobodnie poruszał się po nieboskłonie, ale jednocześnie ochraniał niebo przed wszystkimi. Od zawszy żył według własnych zasad i często kłóciło się to ze spojrzeniem innych obozowiczów. Gdy jednak jego cele zbiegały się z tymi obozu, użyczał mu swej siły i dzięki temu dorobił się opinii, która trwa po dziś dzień. Jeśli Gatti zdecydowałaby się na zmianę flanki, a on pozostałby tutaj, nie miałby skrupułów i jeśli byłoby trzeba, zabiłby ją bez chwili zawahania. Uczucia nigdy nie przesłaniały mu zdrowego rozsądku i to było niejakie przekleństwo syna Fobosa, który przez to nigdy nie zazna takiej uczuciowości, jaką znają inni.
Już w nocy dostrzegł rozbitą butelkę i kawałki szkła na podłodze, które sprytnie wyminął idąc spać do niej. Nie zamierzał o tym z nią rozmawiać, gdyż doskonale pamiętał jej stan i to, że wlała w siebie taką ilość alkoholu, która nie była jej chyba jeszcze znana. To była jej sprawa, że tak reagowała na te wydarzenia, ale z pewnością będzie mieć na nią oko, by nie popełniała takich głupstw następnym razem. Na pewno nie będzie dawać jej powodów do tego, bo to przecież z jego winy była w takim stanie.
Doceniał dobór bielizny Elisy, ponieważ zawsze wyglądała zjawiskowo. Wielokrotnie widywał ją nago i czasami można byłoby ich posądzić nawet o długi staż w związku, choć paradoksalnie nawet ze sobą nie byli. Myślami jednak rozbierał ją wielokrotnie i nigdy nie żałował sobie przyjemnych wizji. Koronka czy gładkie majtki nakręcały go, nie wspominając chociażby o stroju kąpielowym czy sukienkach, do których często nie zakładała stanika. Nie dawał po sobie tego poznać, ale patrzył na nią. Mało tego, rżnął ją spojrzeniem, gdy tylko nie patrzyła. Choć sam nie wiedział, czego się obawiał, skoro nie robił nic złego.
Podniósł obie powieki, a później samego siebie i rozprostował się, prężąc mięśnie przed leżącą na brzuchu Włoszką. Nastawił sobie kark, który trochę go pobolewał biorąc pod uwagę przekrzywienie głowy wywołane przez pozycję, w której spał i już po chwili przestał odczuwać jakikolwiek dyskomfort. Odprowadził wzrokiem Elisę, która zmysłowo kołysała biodrami. Choć miała na sobie koszulkę, tak jednak idealnie kończyła się ona nad jej bielizną i tym samym mógł zostać zahipnotyzowany tym cudownym widokiem pośladków córki Nyks, które były tak idealne jak z resztą ona sama.
Dołączył kilka chwil później do niej i oparł się lędźwiami o brzeg blatu, jednocześnie krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Powiedziałem Dionizosowi, że nie wracam przez jakiś czas do obozu - zaczął. - Masz ochotę na dłuższe wakacje w Palermo? - spytał jak zwykle bezpośrednio i oczywiście w języku włoskim, bo przecież przy niej praktycznie zawsze się w ten sposób porozumiewał. Byli w domu, tym ziemskim, a to była kolejna z jego namiastek. Nie wspominając o tym, że już planował zjeść lokalną, wysmażoną rybkę na obiad, co również kojarzyło mu się z Sycylią.
Czując już pierwsze zapachy podszedł bliżej. Mało tego, stanął za Gatti i objął ją jedną ręką, kładąc dłoń na jej brzuchu, po czym ułożył podbródek na jej ramieniu i wdychał cudowny zapach. Przymknął oczy i na moment zapomniał o wszystkim, czego efektem było przejechanie nosem po dole policzka brunetki. Dopiero po chwili zrozumiał, że może troszkę przegiął, ale nie dał po sobie tego poznać i jak gdyby nigdy nic odsunął się, zajmując znów tą samą pozycję. Trochę poigrał z nią i z sobą samym. A było już tak blisko...
Sponsored content
Re: Włoski temperament

Włoski temperament
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: