Pokój #37 - Arya Padagavakar DpyVgeN
Pokój #37 - Arya Padagavakar FhMiHSP


 

Pokój #37 - Arya Padagavakar

Corvus Juarez
Corvus Juarez
Pokój #37 - Arya Padagavakar Sob 06 Kwi 2019, 15:45

Pokój #37

Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Pią 03 Maj 2019, 13:40

Corvus dość długo się zastanawiał, czy aby na pewno wpadł na dobry pomysł z mianowaniem Aryi na swoją zastępczynię. Posiadała co prawda wszystkie cechy pożądane przez niego - była inteligentna, pracowita, lojalna, ale też miała w sobie coś takiego jak empatia czy niespożyte siły. Tych dwóch pozostałych rzeczy Juarezowi brakowało, co oznaczało, że Padagavakar będzie go uzupełniać w jakiś sposób. Zapowiadał się dobry team-up, a przy okazji ktoś w końcu odciąży syna Melinoe od nadmiaru obowiązków, z którymi zderzył się on już pierwszego dnia bycia kapitanem. Doprawdy niewdzięczna dola.
Postanowił trochę polepszyć stosunki z Arya, które i tak były nad wyraz dobre. Mając wolny wieczór i pewien plan, wstąpił do obozowej spiżarni, z której podebrał dwie butelki wina - słodkie i półsłodkie, bo nie wiedział, jakie Hinduska pije i koło godziny dziewiętnastej zjawił się pod drzwiami pokoju Aryi, chcąc urządzić sobie dziś wieczór integracyjny. Nigdy dotąd nie mieli okazji, by wypić tak ze sobą i poznać się lepiej, a skoro już oferta została złożona, to wypadało poznać brunetkę bardziej, by wiedzieć, czego się po niej spodziewać.
Poza tym, Corvus musiał się komuś wygadać. Nie w smak był mu kolejny samotny wieczór i czuł ogromny ciężar na sobie przez to, że nie dogaduje się ostatnio z Noemi. Skoro Padagavakar zaoferowała mu swoją pomoc i dobrą radę, gdy tylko będzie jej potrzebował, uznał zatem, że to jest właśnie ten moment. Oczywiście na początku się do tego nie przyzna, bo Hiszpan nie należy do osób bardzo wylewnych, ale im więcej wypije, tym język mu się bardziej rozwiąże.
Odetchnął lekko, a na jego usta wstąpił mały uśmiech. Zapukał trzy razy do drzwi - lekko ale słyszalnie, mając nadzieję, że Arya nie jest zajęta i go wpuści. Widok Corvusa z dwoma butelkami wina przed pokojem kogokolwiek innego niż Noemi był dziwny, ale jakoś nie wzbudził większej sensacji, jak gdyby cały obóz miał gdzieś to, komu kapitan Asklepiosa składa wizytę. Albo po prostu jego zastępczyni już się pochwaliła wszystkim wokół, że jest zastępcą i resztę sobie dodali - dziś czas na trochę integracji i uczczenie współpracy.
Arya Padagavakar
Arya Padagavakar
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Sob 04 Maj 2019, 14:07

Arya była bodaj ostatnią osobą na tym ziemskim padole, która czymkolwiek i komukolwiek by się pochwaliła. Uznała, że w gestii Corvusa leży poinformowanie reszty, jeśli uzna to za stosowne, że od tego dnia jego zastępcą została właśnie Padagavakar. Nie mówienie o tym nikomu było jej nawet na rękę, przynajmniej teraz. Domyślała się, że najpewniej w trybie natychmiastowym również i jej zaczęliby zawracać głowę, a wolała się do tego przygotować najlepiej, jak tylko potrafiła. Nie czuła może aż takiej presji, jak chociażby Juarez, który naprawdę musiał nad wszystkim czuwać, ale młoda kobieta wolała dmuchać na zimne. Przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie?
Ślęczała właśnie nad biurkiem, które było ustawione centralnie w linii prostej od drzwi wejściowych. Jej salon był jednocześnie miejscem do nauki. Wyznawała zasadę, że w sypialni nie powinno być niemal niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób zakłócać wypoczynek.
Zaraz obok laptopa, na blacie leżało sporo, w teorii losowo rozrzuconych żółtych karteczek z pozapisywanymi luźnymi hasłami. Najwidoczniej Arya nad czymś pracowała. Tak samo na jednej z większej kartek widniał rozrysowany wyraźny grafik treningów wszystkich członków drużyny. Oczywiście był to wstępny szkic, ale w końcu od czegoś trzeba zacząć. Na krawędzi mebla zaś spoczywała bezpiecznie księga, której zapomniał Corvus. Zamierzała mu ją dzisiaj dostarczyć, gdy tylko upora się z kilkoma kwestiami, które zaprzątają jej głowę.
Pukanie do drzwi wyrwało ją z zamysłu. Odchyliła się na swoim obrotowym fotelu i obróciła ku wejściu. To chyba był pierwszy raz, gdy ktokolwiek czegoś od niej chciał. Nie przypominała sobie, by w przeciągu kilku ostatnich lat ktoś w ogóle zastukał w drzwi jej pokoju.
Poprawiła swój niedbały kok, w który zwinęła włosy. Ściągnęła okulary, odkładając je na biurko i ruszyła się z miejsca. Nie wyglądała nazbyt zjawiskowo. Raczej skromnie, niemal nijak. Prosta koszulka bez napisu w odcieniu granatu oraz wąskie szare spodnie dresowe - najwygodniejszy strój do pracy i wylegiwania się w zaciszu pokoju. Była boso. Lubiła, gdy jej stopy zatapiają się w miękkim dywanie, który pokrywał niemal całą podłogową przestrzeń salonu.
Odblokowała zamek i nacisnęła klamkę, odchyliwszy tym samym nieznacznie drzwi. Zdziwiła się szczerze, gdy jej oczom ukazała się dobrze znana sylwetka swojego kapitana.
- Corvus, cześć - przywitała się i otworzyła szerzej drzwi. - Cóż za... - Zniżyła wzrok i zlustrowała trzymane przez niego wina. - Niespodzianka - dodała i uśmiechnęła się do mężczyzny, mrużąc swoje oczy w ten zabawny sposób. - Proszę, wejdź.
Wpuściła go do środka i włączyła główne światło. Wcześniej siedziała w półmroku, posiłkując się tylko zaświeconą lampką stojącą na biurku. Gdy przekroczył próg jej pokoju, zamknęła znów drzwi na zamek. Bardzo ceniła sobie swoją prywatność i choć niemal niemożliwym było, że ktokolwiek będzie chciał, prócz Corvusa, odwiedzić kobietę, tak wolała uniemożliwić dostanie się tutaj potencjalnemu niechcianemu gościowi.
- Prawdę powiedziawszy sama zamierzałam cię odwiedzić, ale jak widać... ubiegłeś mnie i moje zamierzenia. - Wyciągnęła ku niemu ręce, chcąc ewentualnie odebrać wina, jeśli mężczyzna jej na to zezwoli. Jeśli nie, wskazała ręką na aneks kuchenny. Odnalazła w szufladzie korkociąg, po czym sięgnęła do szafki po dwie lampki do tego rodzaju trunku.
- Poproszę słodkie, jeśli mogę wybrać - odparła ciepłym głosem, następnie zaczęła przeglądać resztę zakamarków swojej niewielkiej kuchni - Z góry muszę cię przeprosić. Jestem fatalną gospodynią, ponieważ... - Podstawiła sobie krzesło, gdyż zwyczajnie nie mogła sięgnąć do najwyższej półki. - Mam w swoich zapasach tylko kilka paczek chipsów, orzeszki, paluszki. Mmmm... dwie puszki brzoskwiń w syropie. - Wyciągnęła wszystko i położyła na blacie. - Oraz popcorn. Do zrobienia w mikrofali.
Powoli zeszła z krzesła i zamknęła szafki. Stanęła przed Corvusem z lekkim zażenowaniem malującym się na jej ładnej twarzy.
- Zawsze mogę zrobić kanapki - zaproponowała w końcu i podrapała się po głowie. - Chyba coś tam jeszcze mam w lodówce.
Sytuacja była dość... niecodzienna. Arya naprawdę chciała ugościć Juareza jak najlepiej, ale zwyczajnie nie miała czym. Jakkolwiek nigdy wcześniej raczej by się tym nie przejęła, tak tym razem wybitnie jej na tym zależało. Dziwna sprawa.
Nieopodal jej biurka znajdowała się niewielka sofa, na której leżała spora ilość poduszek z indyjskimi motywami na poszewkach. Przy tejże stał niski stoliczek, na którym zwyczajowo spoczywały książki do arytmetyki, notatnik i zestaw ołówków.
Mieszkanie Aryi miało dziwny urok. Niby znajdowało się tam niewiele rzeczy, lecz jeśli faktycznie już na czymś człowiek zawiesił oko, oddawało to samą istotę Padagavakar. Na ścianie za sofą wisiał natomiast kolaż z ponad trzydziestu zdjęć. W większości były tam, jak Corvus mógł się domyślić, ważne dla kobiety miejsca z Indii, zaś im bliżej centrum tego ekspresyjnego obrazka, tym na większej ilości zdjęć można było dostrzec samą Aryę, czy to z przyjaciółmi czy z mamą, której była niemal wierną kopią.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Sob 04 Maj 2019, 15:29

Mówiąc całkowicie szczerze, to Corvus spodziewał się właśnie takiego widoku: Aryi w domowym wydaniu, emanującej tym samym ciepłem, które zawsze jej towarzyszy, gdy tylko się widzą. Można by powiedzieć, że spełniła jego oczekiwania i od razu poczuł, że jest w odpowiednim miejscu. Przy takich ludziach jak Padagavakar można było dość szybko się rozluźnić. Brunetka była pełna empatii i ciepła, a w swoim domowym ognisku to wszystko potęgowało - dlatego właśnie Juarez poczuł się tak dobrze, gdy tylko otworzyła mu drzwi, a później wydała z siebie kilka dźwięków. Przy tej całej nerwówce, wybuchach emocji i ekscesach związanych z całym obozem, spokój i naturalność połączona z ciepłem Aryi było lekiem na wszystko.
Wszedł do środka i od razu rozejrzał się po wnętrzu. Tego też się w sumie spodziewał - trochę bałaganu, trochę Indii, no i trochę duszy artystycznej. Hinduska była przewidywalna, ale to dobrze. Dziś nie miał ochoty na niespodzianki, a jeśli już miały być, to pozytywne. I taką z pewnością była jej gościnność, która aż wywołała na jego twarzy mały uśmiech. To było dość dziwne uczucie, gdy po tych kilku dniach załatwiania wszystkiego dla wszystkich tylko nie dla siebie, ktoś zaoferował mu coś, by to on poczuł się nieco lepiej.
Wręczył jej oba wina, by nie wchodzić z butami do jej kuchni.
- Nie wiedziałem jakie lubisz, więc wziąłem dwa - odparł, spodziewając się, że jak każdy herosa Arya lubi jakiś alkohol, ale niekoniecznie musi on być jakiś mocny.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przyglądał się wyczynom brunetki, gdy ta sprytnie poradziła sobie ze wszystkimi niedogodnościami. Pokiwał nawet głową z lekkim niedowierzaniem, gdy zaczęła się tłumaczyć. Przecież on nie był głupi - to była niespodziewana wizyta, więc nie oczekiwał, że Padagavakar poczęstuje go czymkolwiek. Przyniósł wino i tyle, chciał po prostu miło spędzić wieczór ze swoją świeżo mianowaną zastępczynią.
Kiedy stanęła przed nim, uniósł lekko brew, dostrzegając jej lekkie zażenowanie. Cała Arya.
- Calma, chica - odparł spokojnie w swoim rodzimym języku i cały czas spoglądał na nią, gdy drapała się po głowie. - Oczekiwałem tylko dwóch kieliszków, więc ugościłaś mnie tak jak chcę - obrócił to wszystko żart, by rozluźnić trochę brunetkę zaaferowaną całym tym "brakiem" kilku przysmaków, jakie na takich spotkaniach miały okazję się pojawiać.
- Otworzę wino, a ty weź jakieś miseczki na te chipsy i styknie - skinął głową z pewnością siebie i przeszedł do kuchni, gdzie zapewne chwilę później zawędrowała Hinduska. Poprosił ją o korkociąg i o ile mu go dała, przeszedł do otwierania pierwszej, słodkiej butelki. Nie lubił otwierać win, ale po jakimś czasie poradził sobie i to dosyć sprawnie, bo bez zbędnych komplikacji. Zabrał część rzeczy ze sobą na stół, przy którym potencjalnie mieli się rozstawić i usiadł wygodnie, oddychając głęboko.
Nalał wina do kieliszków i poczęstował się chipsem.
- Wybacz, że tak bez zapowiedzi ale skoro już się zgodziłaś, to takie wizyty będą częstsze - zaczął. - Niekoniecznie zawsze z winem - zażartował, choć wcale nie było mu do śmiechu. Ktoś mógłby pomyśleć, że zacznie ją nachodzić czy coś, a niektóre sprawy serio trzeba będzie konsultować wspólnie. I coś mu się wydawało, że będzie to robić nader często. Nie do końca tylko dlatego, że takie obowiązki.


Ostatnio zmieniony przez Corvus Juarez dnia Czw 09 Maj 2019, 15:04, w całości zmieniany 2 razy
Arya Padagavakar
Arya Padagavakar
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Nie 05 Maj 2019, 14:26

I właśnie tym - tą swoją przewidywalnością - charakteryzowała się Arya. Nie była zaskakująca, ekscentryczna, a raczej spokojna i statyczna. Uwielbiała, gdy dookoła było miło, niemalże leniwie, ciepło i tak rodzinnie. Choć sama wszystkich najbliższych miała daleko od obozu, tak lubiła odtwarzać w swoim niewielkim mieszkaniu dokładnie tę samą atmosferę, którą miała w Indiach, gdy mieszkała z matką.
Fakt, panował tutaj lekki nieporządek, a jednocześnie wydawało się, że każdy przedmiot leży właśnie na swoim miejscu. Wszystko to było harmonijne, co odczuwało się wraz z przekroczeniem progu mieszkania.
Przyjęła od niego wina, skinieniem głowy też zachęcając, by poruszał się tutaj swobodnie. Nim zajęła się przesypywaniem chipsów do miseczki, podsunęła mu korkociąg. Sama nie była najlepsza w otwieraniu wina i, co tu dużo kryć, gdy tylko nachodziła ją ochota na ten trunek, robiła zaopatrzenie w sklepach, gdzie wina sprzedawali w odkręcanych butelkach. Nie żeby gardziła obozowymi zapasami, skądże. Ale wolała nie utrudniać sobie życia. Nie potrafiła zliczyć, ile to win zmarnowała podczas nieudolnych prób otwierania tychże.
- Wiesz o co chodzi... - Zerknęła na niego, gdy ten siłował się z korkiem. - Zwykle jestem niemal idealnie przygotowana na każdą ewentualność, a tym razem coś nie wyszło.
Faktem było, że zwykle potrafiła płynnie dostosować się do niemal każdej sytuacji, jaka ją spotykała. Czyniła to spokojnie, subtelnie, choć na swoich własnych zasadach. Jak zawsze. Mogło się wydawać, że Arya jest osobą, która pójdzie niemal na wszystko, niemniej było to zgoła sprzeczne z rzeczywistością. Ludzie jednak odnosili takie wrażenie, a wszystko potęgowała bijąca od Padagavakar dobroć. Taka zwyczajna, szczera.
- Nie zrozum mnie źle. Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś. - Posłała ku niemu ciepły uśmiech. - Tylko ja poczułam, że powinnam cię ugościć lepiej.
Chipsy wylądowały na stoliczku, a sama półbogini zajęła miejsce na kanapie obok Juareza. Sięgnęła po swój kieliszek i poczekała, aż mężczyzna weźmie swój.
- Jesteś tutaj mile widziany, Corvusie. - Subtelnie pochyliła szkło ku niemu, chcąc tym samym wznieść toast. - I nawet przychodząc bez niczego będę tak samo szczęśliwa, że mnie odwiedzasz. Poza tym... - Zaśmiała się cicho. - Mam tak słabą głowę, że to aż wstyd. Więc opcja bezalkoholowa będzie nawet lepsza. Nie zbłaźnię się przy tobie.
Widziała po nim, że coś go trapi. Nie zamierzała jednak na siłę wyciągać z niego informacji. Chciała mu jednak zapewnić tyle komfortu, ile tylko zdoła, aby czuł się przy niej dobrze. Bez obaw, że zaraz ktoś wbije mu sztylet w plecy.
Gdy ich kieliszki zetknęły się ze sobą, mrugnęła do Juareza zawadiacko.
- Za owocną współpracę, mój kapitanie. - Przechyliła szkło i skosztowała wina.
Uśmiech zadowolenia pojawił się na jej twarzy, niedługo zaś po tym subtelne rumieńce wykwitły na policzkach. Cała Arya. Nadawała się do wszystkiego, tylko nie do picia alkoholu.
- Słuchaj... Zaczęłam już rozpisywać kilka kwestii. Ułożyłam chociażby wstępny grafik treningów dla całej drużyny, jeśli... Jeśli to nie jest zbytnia samowolka z mojej strony. - Zmarszczyła brwi i skupiła wzrok na kapitanie. - Nie chciałabym robić czegoś, co ci się może nie spodobać. W końcu jeszcze nie ustaliliśmy konkretnie, czym mam się zajmować, więc...
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Czw 09 Maj 2019, 15:24

Rodzinna to chyba adekwatne słowo do atmosfery, która panowała w domu Padagavakar. Corvus nigdy nie był za granicą z wyłączeniem Hiszpanii, w której się urodził i wychował, a mimo to potrafił wyczuć hinduski klimat oraz niejako wchłonąć kulturę, którą Arya tak ochoczo propagowała. Dodając do tego ciepło, którym obdarzała wszystkich wokół i bycie takim małym promyczkiem szczęścia, dochodziło się do wniosku, że przy takiej osobie jak córka Hefajstosa, można góry przenosić. Była kimś niemalże idealnym na wsparcie w postaci zastępcy i to był chyba główny powód tego, dlaczego Corvus zdecydował się na taki krok.
Wszystko było gotowe, a Juarez nalał wino do kieliszków i niedługo potem postanowił wziąć udział w tym małym toaście, który zaproponowała mu brunetka. Uśmiechnął się lekko, stukając szkłem o szkło i skinął głową, zgadzając się na tą owocną współpracę. Przechylił zawartość do gardła i po raz kolejny odetchnął. Nie było to typowe hiszpańskie wino, za którym Corvus mógł tęsknić, ale na pewno nie było złe.
- Dobrze mnie ugościłaś - odparł spokojnie, oznajmiając jej, że dobrze czuje się u niej w domu.
Słuchał jej uważnie, a gdy wspomniała o tym, że ma słabą głowę, uniósł brwi ku górze w geście zdziwienia. To był precedens, że heros miał słabą głowę. Ci z reguły bowiem byli mistrzami w alkoholowych maratonach i nieważne było kogo było się potomkiem, sama boska krew skutecznie zezwalała na wyższą tolerancję. No ale, od każdej reguły jest wyjątek.
- Jeśli to cię pocieszy, to nie piję zbyt często. Nie będę cię zatem do tego zmuszać - uśmiechnął się kącikiem ust i raz jeszcze przechylił kieliszek tak, by wlać do gardła resztkę trunku.
Gdy przedstawiła mu swój plan, po raz kolejny się zdziwił, gdyż nie spodziewał się, że już tego samego dnia zacznie go w czymkolwiek wyręczać. Z drugiej strony, mógł się przecież tego po niej spodziewać. Nie znał jej może tak dobrze, jakby chciał, ale Arya była taką osobą, że już po kilku minutach rozmowy z nią tworzyła wrażenie kogoś, na kim można polegać i komu można ufać.
- Spokojnie - zaczął. - Treningi nie są najistotniejsze. W pierwszej kolejności musimy wyznaczyć patrole na najbliższy tydzień. Wypada nasza kolej, bo ostatnio robili to ci od Dionizosa - wyjaśnił, choć nie miał zamiaru jej temperować w żaden sposób.
- Rozpisz patrole na przyszły tydzień i wyznacz kogoś do pomocy przy organizacji uroczystości z okazji przejęcia przeze mnie tytułu - dodał po chwili, po czym skinął głową. - Ale to później, dzisiaj jeszcze masz wolne. Nie rozmawiajmy o obowiązkach, jeszcze zdążymy się o tym nagadać... - na samą myśl przeszedł go nieprzyjemny dreszcz. Rozmawiało się z nią dobrze, ale gdy obowiązki zaczną górować nad wszystkim innym, to ich relacja spłyci się do zwykłej zawodowości. Nie sądził, że taki stan pasuje do Aryi, dlatego zamierzał korzystać z jej dobrego ucha i uśmiechu ile tylko był w stanie. Dziś nie był czas na rozmowę o swoich przyszłych zadaniach.
Juarez przysunął się nieznacznie do brunetki i patrzył na nią uważnie.
- W tym momencie stajesz się najważniejszą osobą w naszej drużynie tuż po mnie. Jeśli kiedykolwiek będziesz mieć jakiś problem, coś ci nie będzie odpowiadać, albo nie będziesz dawać sobie z czymś rady, mów. Poza tym, nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Ufam ci do tego stopnia, że będziesz wiedzieć niemalże o wszystkim. Wymagam jednak, żebyś zostawiła to dla siebie. Musisz być gotowa na to, że mogę cię obarczyć nawet najgorszymi zadaniami czy wiadomościami. Pamiętaj jednak, że na mnie zawsze możesz liczyć. Polegaj na mnie tak jak ja będę polegać na tobie. To jest warunek naszej umowy - rzekł poważnie i przyglądał się jej cały czas.
Być może nie było to odpowiednie względem tego, co powiedział jeszcze przed chwilą, aczkolwiek musiał jej to po prostu wyznać. Byli sami w jej pokoju, nikt nie nasłuchiwał, więc to co się tu stanie, pozostaje między nimi. Corvusowi nie zależało na zwykłej współpracy, gdyż wiedział, jak to się przeważnie kończy. Chodziło o pełną współpracę na każdej płaszczyźnie - partnerstwo i bycie przyjaciółmi. Tylko wtedy może to wypalić, gdy Arya będzie mu bezgranicznie ufać. Muszą skakać za siebie w ogień, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nieco zdenerwowany polał sobie wina do kieliszka i wypił duszkiem. Gdy nalewał kolejną porcję, skinął głową w stronę Padagavakar czy ona też ma ochotę na następny.
Arya Padagavakar
Arya Padagavakar
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Wto 14 Maj 2019, 19:45

Arya nie była taka, jak reszta półbogów. Co w sumie jednocześnie było łatwe do zauważenia, ale i całkiem możliwe do przeoczenia. Tylko ktoś, kto chciał, był w stanie dostrzec w niej to wszystko, na co udało się zwrócić uwagę młodemu Juarezowi. Padagavakar była swoistym promyczkiem dobroci, którą to szerzyła wszędzie tam, gdzie tylko się znajdowała. Nietrudno było więc wywnioskować, że jej mieszkanie będzie tak naprawdę wielką skumulowaną bańką wszystkiego, co dobre, miłe i przyjemne.
Zaśmiała się szczerze, gdy zobaczyła jego minę.
- Tak, wiem! To niespotykane raczej... Ja jednak zostałam stworzona do innych rzeczy, niż picie alkoholu. - Wzruszyła ramionami, cały czas uśmiechając się do półboga.
Wzięła kolejny łyk wina, a mililitry trunku, które przyjęła, zaowocowały tym, że rumieńce na jej policzkach jedynie wzmogły. Nie dość, że ogólnie wyglądała dość młodo, tak teraz przed szereg wybił się jej niemal dziewczęcy urok, który jednak nie każdemu mógł się podobać. Jak to dobrze, że Arya nigdy nie przejmowała się tego typu kwestiami, a zawiłości damsko-męskich relacji raczej jej nie obchodziły. Przynajmniej do tej pory.
- Nie chodzi o zmuszanie, Corvusie. Z tobą co jakiś czas bardzo chętnie napiję się wina. Raczej kwestia tego, że mogę, jak na mnie, zachowywać się nienaturalnie... - Przechyliła lekko głowę i przeniosła wzrok na swoje biurko. - A tak po prawdzie nie mam pojęcia, jak mogę się zachowywać - dodała po chwili i wróciła wzrokiem do syna Melinoe. - Głupie, prawda? - Przygryzła delikatnie dolną wargę, szybko jednak się zreflektowała, a na jej twarzy znów pojawił się ten ciepły uśmiech.
Nie do końca wiedziała, dlaczego w sumie się przed nim tak otworzyła, przyznając, że jej obcowanie z alkoholem niemal nie miało miejsca, toteż nie znała swoich limitów ani możliwości. Czuła, że reaguje mocniej na procenty, dlatego, na logikę, założyła, że ten rodzaj rozrywki może jej nie służyć. Może podświadomie wyczuła, że kolejne słowa, które skieruje do niej Juarez będą mocno traktować o zaufaniu? Nim to jednak nastąpiła, skinęła głową przyjmując wszystkie informacje, jakie jej przekazał.
- Patrole, jasne. Żaden problem - odparła. - I tak, impreza. Na to będę musiała bardziej zwrócić uwagę, zważywszy na to, że jestem raczej domatorem i niemal machinalnie umykają mi tego typu kwestie. Ale zrobię co trzeba, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. W końcu to chodzi o ciebie, tak? - Odgarnęła zbłąkany kosmyk włosów za ucho.
Mimo wszystko nie spodziewała się takich słów od Corvusa. Po prawdzie całe to spotkanie było nad wyraz zaskakujące, co w sumie było miłą odmianą w raczej jednostajnym i harmonijnym życiu Padagavakar.
Napięła się nieznacznie, gdy Juarez się do niej przysunął, a kolejne słowo z jego wypowiedzi docierało do jej uszu. Rejestrowała każdą najmniejszą zmianę tonacji, zawahanie i westchnienie. Chciała go w pełni zrozumieć.
- Jesteś bardzo dobrym kapitanem, Corvusie. Już teraz - powiedziała po dłuższej chwili i po przyjęciu dolewki wina.
Patrzyła na niego swoimi czekoladowymi oczyma w skupieniu oraz jednocześnie nieustannie epatując tym ciepłem, które było tak bardzo dla niej charakterystyczne.
- Dlatego, że rozumiesz, że aby machina działała odpowiednio, każde poszczególnie elementy muszą ze sobą idealnie współgrać. I tak jest również w naszym przypadku. - Westchnęła cicho i posłała mu pełen... dumy uśmiech, następnie sama jeszcze zmniejszyła między nimi odległość. - Będę polegać na tobie tak samo, jak i ty na mnie. Ty będziesz moją skałą, a ja twoją tarczą. Będziemy partnerami oraz przyjaciółmi. I na pewno razem poradzimy sobie ze wszystkimi problemami, jakie tylko napotkamy.
Uśmiechnęła się szeroko i w niemal matczynym geście pogładziła go po tej wolnej, nietrzymającej wina ręce.
- Ufam ci, Corvusie.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Sro 05 Cze 2019, 19:00

Słuchał jej uważnie, choć sprawa zachowania po alkoholu wydawała się być dość błahym tematem. To jednak pomogło mu się rozluźnić i trochę spersonalizować rozmowę, niż ciągle nawijać o tych obowiązkach kapitana. To było nawet urocze, że Arya nie znała swoich limitów i zachowań podczas stanu upojenia alkoholowego, ale po prawdzie nie miał zamiaru tego sprawdzać. Wiedział, że są od tego inni - chociażby taki Erron, który szkolił Florę tak, że kazał się jej upić i sprawdzał jej przyzwyczajenia, bo przecież podczas tego stanu wybijają się wszystkie instynkty oraz przyzwyczajenia.
- Ja nie wiem nic o tańcu indyjskim, więc jest remis - zażartował, żeby podnieść ją na duchu. Nie musiała wiedzieć wiele o alkoholu czy stanach upojenia, jeśli nie interesował ją ten temat. On nie wymagał od niej dobrej głowy do alkoholu, tylko dobrej głowy pełnej pomysłów, do realizacji kolejnych założeń i planów.
Kontaktu się nie spodziewał, ale jej delikatny dotyk nie był natarczywy i nie wpadł w zakłopotanie z tego powodu. Skinął głową, zgadzając się z nią, że muszą być partnerami i przyjaciółmi - tego wymagała ta umowa. Całe szczęście, że Padagavakar rozumiała wszystko tak dobrze, bo to tylko utwierdzało Juareza, że wybrał dobrą osobę na to stanowisko. Dzięki tej decyzji był już nieco spokojniejszy i odczuł pewną ulgę, w końcu nie będzie sam ze wszystkim.
- Pierwszy problem już jest - zaczął. - Trzeba nauczyć się języka, którym mówi Asklepios - zażartował, przypominając sobie wiele akcji z bogiem medycyny, które wprowadzały go w konsternację. Siwiec stosował niecodziennie porównania i aforyzmy, które ciężko było czasem zrozumieć. Mówił swoim specyficznym językiem, którego nie rozumieli nawet bogowie. Specyficzny był ten ich niebieski dziadziuś.
Hiszpan upił łyk wina i rozejrzał się po pokoju brunetki, starając się dobrze zapamiętać ten widok, z pewnością będzie tutaj bardzo częstym bywalcem.
Arya Padagavakar
Arya Padagavakar
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Nie 09 Cze 2019, 22:35

Arya miała wystarczająco dobrze rozwinięte instynkty dzięki wieloletniemu treningowi. I nie mówimy tutaj o tańcu, lecz o fechtunku i walce talwarem. Była wprawnym szermierzem, z którym niewielu mogło się równać, choć niemal nikt tak naprawdę nie miał o tym pojęcia. Padagavakar kojarzyła się, jeśli już, to z tańcem, gdy podczas występów w teatrze prezentowała swój rodzimy kathak. I o którym to właśnie wspomniał Corvus.
- Jeśli kiedyś będziesz chciał, mogę ci przybliżyć trochę mojej kultury. Choć może nie jest to tak fascynujące jak inne męskie zajęcia. - Uśmiechnęła się szeroko, będąc wdzięczna Juarezowi, że swoją uwagą jeszcze bardziej rozluźnił atmosferę. - A ty kiedyś, jeśli będziesz chciał, opowiesz mi o Hiszpanii. Podczas spaceru, o ile kiedykolwiek znajdziemy czas na zaczerpnięcie świeżego powietrza. - Wzięła łyk wina. - Postaram się układać wszystko tak, abyśmy obydwoje mieli trochę miejsca na złapanie oddechu od tego szaleństwa.
Arya miała pełną świadomość tego, że może być z tym ciężko, ale z racji, że jest osobą bardzo zorganizowaną i naturalnie przychodzi jej selekcjonowanie oraz hierarchizowanie zadań, powinno jej się udać ułożyć względnie idealny dla Corvusa oraz niej samej, grafik.
Zmarszczyła brwi, gdy półbóg wspomniał o języku Asklepiosa.
- To znaczy? Bo to, tak jakby, dość istotna kwestia. Nie mówi po angielsku? - zapytała i zrobiła dość zabawną minę.
Niepewność, rumieńce i lekkie rozbawienie zmieszały się na twarzy Padagavakar, tworząc przedziwną kombinację emocji, których rzadko kiedy doświadczała jednocześnie. A mózg Aryi intensywnie analizował to, co właśnie jej przekazał Juarez.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar Wto 11 Cze 2019, 01:30

Nigdy nie zastanawiał się nad hinduską kulturą, gdyż to raczej nie leżało w kręgu jego zainteresowań. Teraz też nie będzie mieć pewnie na to czasu, gdyż obowiązki kapitana wejdą na pierwszy plan. Jeśli jednak kiedyś nadarzy się sposobność, to czemu by nie poznać tak odległej dla niego kultury? Wiedział o niej tylko stereotypowo: kropki na czołach, sukienki, aranżowane małżeństwa i Bollywood. Być może Arya przedstawi mu zupełnie inne spojrzenie na tę część świata, bo nie był z pewnością nastawiony na to negatywnie. Wszystko rozchodziło się tylko i wyłącznie o czas, którego teraz mogą nie posiadać zbyt wiele. Jeśli jednak Padagavakar zagospodaruje ich siły tak, by mieli jeszcze czas na takie rozmowy, to nie można tego wykluczyć.
Uniósł lekko brwi, gdyż spacer to była kolejna propozycja z jej strony. Juarez domyślał się, że Arya robi to, ponieważ jest osobą kulturalną i lubi poznawać ludzi. Uśmiechnął się więc lekko na myśl zwykłej rozmowy takich jak ta.
- Znajdziemy czas - zapewnił ją, bo nawet takie roboty jak oni musieli mieć czas na realizację własnych zainteresowań i odpoczynek.
Upił łyk wina i słuchał dalej Padagavakar, która zadała dość dziwne pytanie. Z drugiej strony - mógł się go spodziewać, gdyż nie każdy rozmawiał często z Asklepiosem. Część herosów nigdy tego nie robiła, więc nie kojarzyli jego sposobu mówienia. Hiszpan wziął zatem głęboki wdech, wypiął klatkę piersiową i spróbował imitować ton boga medycyny.
- Panno Padagavakar, proszę przynieść moją czapkę. Nie mogę być admirałem bez czapki! - pewnie słabo mu to wyszło, ale spróbował. Arya nie wiedziała o co chodzi? No to przekazywanie treści po asklepiosowemu wyszło mu idealnie.
Juarez wlał w siebie trochę wina i odetchnął głęboko, wyjaśniając natychmiast, co tu zaszło.
- Mówi szyfrem, stosuje idiotyczne porównania, ma demencję i często przekręca wszystko. Jednym słowem - nie znam tego języka - rzekł spokojnie, spoglądając na brunetkę, po której było widać, że udzieliły się już jej procenty. Dlatego też nie nalewał jej wina dalej, wlał do kieliszka tylko sobie, gdyż on miał nieco większą odporność.

---

Arya trafiła do nieaktywnych, zatem zt.
Sponsored content
Re: Pokój #37 - Arya Padagavakar

Pokój #37 - Arya Padagavakar
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: