Iden Redbay Sro 29 Maj 2019, 13:37 | |
| Iden Redbay Iden Redbay, 27 lat Pochodzenie: Pensylwania, USA W obozie od 17 lat Jego ojcem jest Hodr Drużyna Aegira Wojownik Noszę twarz Cardozy Kavana | |
Aparycja Nie jest olbrzymem, choć ma poprawną budowę ciała; sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu sprawia, że właściwie jest po prostu „w sam raz”. Raczej zwinny niż przerażająco silny, zawsze stawiał na lekkie bronie. Włosów zwykle nie chce mu się ścinać, dlatego długie, ciemne fale zwykle związuje w kucyk, bądź kok. Oczy ma jasne, niebeskie. Jego ciało zdobią zaś blizny, będące pozostałościami po udziale w licznych misjach. Upodobał sobie szczególnie walkę, która nie wymusza na nim bezpośredniego kontaktu z przeciwnikiem. Do bliższych spotkań wybiera bicze, choć w idealnej sytuacji preferuje kusze bądź łuk. Wychowany na ulicy zna też podstawy walki wręcz, tej jednak unika z powodu niekoniecznie olbrzymiej fizycznej siły. Iden ubiera się raczej skromnie: zwykła koszulka i wygodne spodnie to dla niego wystarczający zestaw. Nie zwraca szczególnej uwagi na dobór strojów, chociaż jednocześnie przed samym sobą przyznaje, że im jest starszy, tym bardziej ceni koszule i krawaty. | Charakter Mimo trudnych początków, Iden wyrósł na pewnego siebie i odważnego młodego mężczyznę, który raczej nie lubi przyznawać się do własnych słabości. Czasem może sprawiać wrażenie nieco aroganckiego, ale na pewno nie można odmówić mu ciężkiej pracy i zaangażowania w życie obozu. Robi wszystko, aby pomóc tym mniej doświadczonym, o słabszych umiejętnościach. Potrafi być nieco cyniczny. Nienawidzi marudzenia: sam wiele przeszedł i nie rozumie, jak można tylko jęczeć, zamiast wziąć się do pracy. Przez swoją nastoletnią przygodę raczej nie szuka szczęścia w miłości. Wie, że życie herosów jest zbyt kruche, by tak mocno się angażować: mógłby tylko zranić siebie i tę drugą osobę. Już lata temu postanowił, że dziewczęta w obozie będzie traktował jak siostry i jak na razie chyba całkiem sprawnie mu to wychodzi. Czasem miewa trudne chwile. Wtedy robi to, co zawsze wychodziło mu najlepiej: ucieka. Już jednak nie z Obozu, a w głąb samego siebie, jeszcze mocniej skupiając się na pracy. Często wtedy odcina się od innych, nie chcąc z nikim rozmawiać. Mimo dość dużego stażu w Obozie, nigdy nie chciał być liderem. Woli być pomocą i wsparciem, choć jeśli byłaby taka potrzeba, pewnie byłby w stanie stanąć na czele większej grupy, szczególnie że zdarzało mu się to już w trakcie misji… często z całkiem niezłym skutkiem. Stawia raczej na umiejętności fizyczne; jednocześnie jest całkiem niezłym taktykiem. Ma jednak raczej słabą wiedzę dotyczącą sztuki – to nigdy szczególnie go nie interesowało, mimo że osoby zafascynowane tymi dziedzinami wzbudzają w nim pewien podziw. On nigdy nie miał do takich kwestii głowy.
|
Przykładowy post Otaczał go las. Mimo panującego wokół mrozu, miał na sobie tylko koszulkę i sprane, stare jeasny. Siedział pod jednym z drzew, częściowo ukryty za pozbawionym liści krzakiem. Nie czuł zimna, przeciwnie wręcz. Krew jego ojca nie pozwalała mu zamarznąć, mimo że tkwił w bezruchu. Właściwie wolał taką pogodę od upalnego lata. Zima była częścią jego biologii, a tak sobie przynajmniej wmawiał. Poza tym przyjemne, ciepłe dni przypominały mu o NIEJ, a o NIEJ wolał nie myśleć. To nigdy nie przynosiło niczego dobrego. Wtem usłyszał dźwięk. Dźwięk, który natychmiast wydał mu się podejrzany. Uniósł więc leżącą obok siebie kusze, próbując zorientować się, z której strony pochodzi. Czy to jakaś z bestii? Nie zdziwiłby się. Przeczesując okolicę czujnym wzrokiem, gotowy aby wystrzelić z broni, prędko zorientował się, że coś lub ktoś zbliża się do Obozu. Wstrzymał oddech, skupiając się niczym myśliwy chwilę przed wystrzeleniem pocisku w pasącego się nieopodal jelenia. I wtedy ją zobaczył. Poranioną i brudną, odzianą w coś, co niegdyś musiało być koszulą w kratę i prostą spódnicą. Miała może piętnaście lat, w jego oczach wciąż była dzieciakiem. Iden pokręcił głową, podnosząc się z miejsca. Dziewczyna cofnęła się o krok, początkowo przestraszona, jednak gdy zorientowała się na kogo trafiła, na jej twarzy pojawiła się ulga. – Iden – szepnęła. Wiatr jednak niósł jej słowa w jego stronę, bez problemu więc rozpoznał swoje imię. – Ledwo przedwczoraj obiecałaś, że nie będziesz więcej uciekać, Maya – powiedział, unosząc brew. – Obiecałam, ale… – … wiem, zdenerwował cię. Ale chyba dostałaś nauczkę? – spytał, lustrując ją od stóp do głów. Westchnęła i kiwnęła głową. – Zaatakowały mnie, jak tylko trochę się oddaliłam. Iden pokręcił głową. – Ostatnio potwory znów się rozbestwiły. Ech, chodź, zaprowadzę cię do medycznego. – Czekałeś tu na mnie, prawda? – Prawda. Opuścił w końcu kuszę, robiąc krok w stronę dziewczyny, a gdy ta znalazła się u jego boku po prostu szedł tuż obok, sprawdzając, czy nic ich nie śledzi. Na granicy Obozu mogły się w końcu dziać różne, nieprzyjemne rzeczy. Ta młodzież. Kiedyś zrozumieją, że tak głupie opuszczanie tego miejsca nie jest dobrym pomysłem. Oby tylko ta lekcja nie skończyła się dla nich tak tragicznie, jak dla niego.
Najpierw był chaos I bezsilność. I strach. Już nie pamięta szczegółów, te z czasem się zatarły. Wie jednak, że początek nie był łatwy. Nigdy nie miał rodziny, nikt też nigdy nie wyjaśnił mu dlaczego. Po prostu nie miał i już. Mieszkając w domu dziecka, z niewiadomych dla siebie wtedy przyczyn regularnie przerzucany był z ośrodka do ośrodka. Gdy już myślał, że znajdował nowych przyjaciół, trafiał do nowego miejsca. Jeszcze bardziej przerażającego, jeszcze bardziej śmierdzącego i jeszcze biedniejszego, niż poprzednie. Pierwsze dziesięć lat jego życia było pozbawione ładu i składu. Jedynie jego niezłomny charakter sprawił, że udało mu się wytrwać. Skupiony na przetrwaniu, nie miał czasu, aby zastanawiać się nad swoimi ewentualnymi niezwykłymi umiejętnościami, czy czymkolwiek innym. Czasem zdarzały się dziwne rzeczy, czasem widział coś, czego widzieć nie powinien, ale… po co miałby się do czegokolwiek przyznawać? Po co miałby to analizować? Zostałby co najwyżej wyśmiany, nikt nie wziąłby go na poważnie. Poza tym i tak doskonale wiedział, że czekająca go przyszłość nie była zbyt kolorowa. A potem przyszły urodziny. Dziesiąte. Wcale nie wyczekiwane: nikt od lat nie zwracał na nie szczególnej uwagi. Ale w końcu nadeszły i wtedy wszystko się zmieniło. Pojawił się on: nie człowiek, choć za człowieka od lat go uważał. Ktoś, kto od lat z nim rozmawiał, próbował być przyjacielem, jednak nieufny dzieciak jakim wtedy był nie dopuszczał go do siebie. Opowiedział mu historie o bogach zakochanych w śmiertelnikach, o herosach, o ich przeznaczeniu i niebezpieczeństwach. Iden początkowo traktował to jak baśń, jak opowieść, ale prędko zaczął rozumieć, że opiekun społeczny wcale nim tak naprawdę nie jest, a on sam ma szanse być kimś więcej.
Powiedzieli mu, że to był dom Trafił więc do obozu i zaczął odkrywać, że może być kimś więcej, niż sierotą ze slumsów. Nie chciał niczego od swojego boskiego ojca. Początkowo wystarczała mu opieka, którą został otoczony. W końcu mógł się rozwijać, w końcu miał swoje miejsce, w końcu mógł być… sobą. Brał udział w misjach, ćwiczył i robił wszystko, aby być jak najlepszym. To przecież jednak nie mogło trwać wiecznie. Początkowe lata życia nie zostały bez echa. Początkowa stabilizacja prędko zaczęła nudzić dorastającego Idena, który stawał się coraz bardziej butny. Wiek nastoletni dla nikogo nie jest łatwy, a w szczególności dla młodych herosów, pozbawionych od dzieciństwa dobrych wzorców. Gdy na jednej z misji zginął jego starszy przyjaciel, którego do tej pory traktował jak brata uciekł na kilka dni z obozu, czując, że musi odreagować. I od tamtej pory samotne włóczęgi stawały się jego osobistym sposobem na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami. Znikał na dzień, dwa, czasem nieco dłużej. Zawsze jednak wracał, bo przecież nie miał żadnego innego domu, niż obóz. Z resztą nawet, gdy odchodził, nie zostawał nigdzie dłużej. Zawsze musiał być w ruchu, nie potrafił tkwić w jednym miejscu. Odkrył, że przemieszczanie się oczyszcza jego umysł, że wyzwala jego ducha, że pozwala spojrzeć mu na świat z innej perspektywy… Jednocześnie ucieczki wydawały mu się doskonałą „karą”. Karą dla opiekunów Obozu, którzy go nie rozumieli, nie potrafili odpowiednio potraktować, docenić. Bo przecież był dobry, w tym co robił. To nie ulegało wątpliwości… prawda?
Jej włosy były ze złota W trakcie jednej z ucieczek natrafił na NIĄ. Miał może szesnaście lat, ona była rok młodsza. Były wakacje, było piękne, słoneczne lato; przybyła nad jezioro z rodzicami, a Iden zjawił się w jego okolicy zupełnym przypadkiem. Zaczął z nią rozmawiać. Nie mówił wiele o swoim życiu, przecież nie mógł mówić. Była jednak najpiękniejszą istotą, jaką Iden kiedykolwiek widział. Delikatna, zawsze uśmiechnięta, o oczach niczym dwa szmaragdy. Niewinna i czysta, nieskażona jakimkolwiek cierpieniem. Fascynowała go. Tak bardzo go fascynowała… Jego ucieczki zaczęły nabierać celu. Gdy opuszczał Obóz zawsze zmierzał do NIEJ. Nikomu o niej nie mówił: była jego słodką tajemnicą. Miał wrażenie, że łączy ich synergia dusz. Rozumieli się bez słowa. Ona nie naciskała, by opowiadał o sobie; pokazywała mu zwykłe, codzienne życie, nie wymagając żadnych wyjaśnień. Była oddechem i odpoczynkiem od dramatu, który nie raz i nie dwa miał miejsce w Obozie. On zaś chciał być jej wsparciem i obrońcą, kimś na kim zawsze będzie mogła polegać, nawet jeśli nie spotykali się zbyt często. Nawet, jeśli ich wspólny żywot nie mógł mieć szczęśliwego zakończenia. Stracił czujność. Przy niej zbyt łatwo było zapomnieć, że nie jest człowiekiem. Chciał się spotykać z nią częściej i częściej. Po dwóch latach znajomości wydawało mu się, że przecież nic im nie grozi. Że przecież mogą być razem i nic się nie stanie… prawda? Ale stało się. Nie wiedział, skąd nadeszły bestie. Najważniejsze, że nadeszły. Był za słaby, by ją ochronić. Zawiódł, po raz kolejny w swoim życiu zawiódł. Sam ledwo uszedł z życiem.
Dość uciekania Ucieczki na nic się nie zdały. Nie przyniosły niczego poza cierpieniem, nie tylko Idena. Historia ze Złotowłosą czegoś jednak go nauczyła. Sprawiła, że… stał się bardziej odpowiedzialny. Poza tym przecież dorastał i zmieniał się. Powoli przestawał być zbuntowanym dzieciakiem, którego głównym celem życia jest ucieczka od problemów. Zaczęło do niego faktycznie docierać, że to Obóz jest jego domem. Że poza nim nie ma niczego innego i że to o niego powinien walczyć. Zaczął więc pomagać młodszym; szkolił ich i uczył, dając dobre rady. Jednocześnie stał się przeciwnikiem łamania regulaminu obozu, wiedząc, że to nie przyniesie niczego pozytywnego. Pilnował, uczył, dalej brał udział w misjach. Jego młodzieńczy bunt przemienił się w pewność siebie, czasem graniczącą z arogancją. Rozwój – swój i innych – zaczął jednak stawiać ponad wszystko. Bo tylko dzięki niemu mogli przecież zapobiegać kolejnym śmierciom.
Ciekawostki – Interesuje się lotnictwem i od lat zbiera modele samolotów. Szczególnie interesuje go okres II Wojny Światowej. – Czasem lubi zapalić. – Jeśli miałby wybrać, wybrałby koty, choć raczej nie przepada za zwierzętami. – Jego organizm potrzebuje stosunkowo mało snu. Z zasady nie ma jednak problemów z zaśnięciem. – Jako nastolatek miał przez kilka lat fazę na ostrzejsze brzmienia i przez chwilę marzył o byciu muzykiem; pomysł na to prędko mu przeszedł. Dziś kompletnie go to nie interesuje.
Ostatnio zmieniony przez Iden Redbay dnia Sro 29 Maj 2019, 17:19, w całości zmieniany 1 raz |
|