Odkąd sięgnąć pamięcią Efrosyni była raczej posłuszna. Nie buntowała się, kiedy wydarzenia toczyły się własnym rytmem, a uwagi i krytykę (także tą niekonstruktywną) przyjmowała ze spokojem wymalowanym na twarzy. Jej myśli – te, którymi nie dzieliła się ze światem były trochę bardziej ponure, gdyż to właśnie w nich sprowadzała swoich rozmówców do pionu, nie przekonawszy się, co zrobiliby z ostrymi słowami rzuconymi w eter. Miała tendencję do tkwienia w jako takim zawieszeniu, rozmyślając o rzeczach mniej lub bardziej istotnych. Musiała być to cecha wspólna wszystkich dzieci Morfeusza. Kiedy dawała o sobie znać ciężka przypadłość, jaką była narkolepsja, z coraz to mniejszym zapałem realizowała wizje swoich mentorów, zamiast umysłu ćwicząc mięśnie z pomocą napinanego sukcesywnie łuku i wypuszczanych z coraz większą mocą drewnianych grotów. Mówiono jej, że musi pracować nad techniką, gdyż jej strzałom brakuje siły i celności. Sporadyczny grymas zdradzał, że puszczana raptownie cięciwa powodowała u niej również ból. Trudno powiedzieć, w którym momencie znienawidzone do granic możliwości zajęcie stało się czymś na wzór hobby. Potrafiła spędzić godziny, próbując trafić w oddaloną o metry tarczę. Co ciekawe, nie wynikało to z potrzeby rywalizacji czy arogancji, a chęci zrobienia czegoś dla siebie. Tkwiła w swoim świecie, rozpatrując różne scenariusze nawet podczas wykonywania czynności. Skupiała się na tym tak bardzo, że nierzadko nie zwracała uwagi na mijających ją herosów. Nie przywykła również do bycia zaczepianą, bo chociaż jej umiejętności na tamten moment wołały o pomstę do nieba, nie potrafiła wzbudzić większego zainteresowania u mieszkańców obozu.
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Sob 20 Kwi 2019, 14:38
Oderwany od matki, od świata, który znał, Mati pozostawał w pewnego rodzaju odrętwieniu. Na nowo musiał ukształtować sobie reprezentację rzeczywistości, która znacznie zmieniła się odkąd dowiedział się swojej naturze. Wszelkie mity, o których słuchał uważnie na lekcjach polskiego, nagle stały się rzeczywistością. Pokonanie oceanu zdawało mu się być nie tylko podróżą na drugi koniec planety, ale jakby do zupełnie innego świata. Chłopak najlepiej odnajdował się podczas konkretnych zajęć wymagających skupienia. Wszelkie chwile wolne dla jego umysłu były niewyobrażalną katorgą, które nie mogąc wytrzymać napięcia, tworzyły katatoniczną pustkę. Jedną z czynności, jakim Ahonen się oddawał, było strzelanie z łuku. Kształtując predyspozycje odziedziczone po ojcu, chłopak zjawiał się codziennie naprzeciw plecionym tarczom, aby obdarzyć je falami nieudolnych prób. Nie należał on nigdy do wysportowanych dzieciaków, jedynie w nogach był szybki. Napinanie łuku było więc czymś całkiem nowym, co wymagało od niego wile sił fizycznych jak i umysłowych. Za każdym napięciem cięciwy, wypatrywał on środka tarczy, starał się wyczuć wiatr i obrać odpowiedni kąt, lecz nie dane mu było trafić. Kiedy był sam, stawał bliżej — wtedy miał szczęście zahaczać grotem rąbki tarczy... o ile w ogóle strzał mu wyszedł. Gdy jednak przy tarczach znajdowała się chociażby jedna jeszcze osoba, musiał męczyć się ze standardową odległością. Względy bezpieczeństwa — tak mu powiedziano, zaś on przyjął te słowa z najwyższym szacunkiem, jako że sam rozumiał, że mógłby przypadkowo oberwać strzałą w skroń. Tego dnia napotkał przy tarczach jedną dziewczynę. Ocenił ją na będącą w podobnym wieku, toteż niespecjalnie miał ochotę przyglądać się jej staraniom, gdyż nie spodziewał się czegoś od niej nauczyć. Zajął pozycję przy oddalonej od dziewczyny tarczy i niemalże po mistrzowsku złapał za łuk i strzałę. Jego spojrzenie wbite było w środek tarczy, na twarzy widać było absolutne skupienie. Zdecydowanie wyglądał, jakby wiedział co robi, lecz złudzenie prysło, gdy przez słabe naciągnięcie łuku wyślizgnęła mu się strzała tuż przed puszczeniem cięciwy. Patyk upadł między stopy jako owoc kolejnej porażki.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Wto 23 Kwi 2019, 13:09
Efrosyni zbyt dobrze pamiętała dzień, w którym dowiedziała się o swoim pochodzeniu i bynajmniej nie był to czas przepełniony ekscytacją. W wieku zaledwie 11 lat nie rozumiała, dlaczego zmuszono ją do zmiany stylu życia, a powody ku temu nabrały sensu dopiero z wiekiem i zdobytym doświadczeniem. Za jedną z największych słabości uważała swoją tendencję do przywiązywania się wybranych do ludzi oraz miejsc. Niektórzy powiedzieliby, że posiada dwa domy – ten, w którym się wychowała, a także obóz herosów. Oba budziły u niej skrajne emocje - krocząc po znajomych ścieżkach, czuła się tak samo obca, jak swoja. Marzycielska natura również nie pomagała w zaleczeniu starych ran. Chociaż rozum podpowiadał jej, że nie warto wracać do przeszłości, to zarówno we śnie, jak i na jawie szukała skojarzeń z rodzinnym Pafos. Najlepiej czuła się podczas pracy, kiedy jej młody, naiwny umysł był skupiony na czymś innym niż wspominki; do szaleństwa zakochała się w materiałowych płótnach i kolorowych farbach, z zainteresowaniem obserwowała krzątających się po obozowisku lekarzy, coraz częściej trenowała swoje umiejętności łucznicze, a kilka lat później nabyła pierwszą talię kart, zagłębiając się w tajniki wróżbiarstwa. Jak na introwertyczkę z wyboru przystało we wszystkich tych aktywnościach była osamotniona. Czasami zaczynała się peszyć, kiedy wolną przestrzeń zajmowali nieznajomi górujący nad nią zdolnościami, a niekiedy tylko posturą albo charakterem. Tym razem była spokojna, gdy jej ciemne oczy przeszyły bok przymierzającego się do wypuszczenia strzały chłopaka. Mimowolnie poświęciła mu więcej uwagi niż przewiduje savoir vivre, by niedługo później odwrócić głowę podczas próby ukrycia delikatnego rozbawienia nieudaną próbą naciągnięcia grotu. Starsza, bardziej obeznana oraz poważna Efrosyni sprzedałaby sobie samej mentalnego plaskacza za naśmiewanie się z innych. Młodsza wersja dziewczyny nie przywiązywała większej wagi do uczuć innych, dopóty te nie zostawały dobitne urażone. - Nie pokazali Ci, jak poprawnie naciągać cięciwę przed oddaniem strzału? - zagadnęła, nadzwyczaj pewnym głosem. Ten nie był, aż takim wielkim zaskoczeniem. Dziwiło ją to, że bez niczyjej pomocy zainicjowała rozmowę.
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Sro 24 Kwi 2019, 20:06
Mati sięgał po drugą strzałę, kiedy usłyszał głos dziewczyny. Tak rzadko ktokolwiek się do niego odzywał. Po jego przybyciu do obozu spotkał się z ciekawskimi spojrzeniami i próbami nawiązania rozmowy, lecz znajomość kończyła się zazwyczaj na pierwszym, czasem może i trzecim podejściu. Konwersacja z Ahonenem po prostu była dziwna, nudna i nie przynosząca żadnej satysfakcji, jaką dają zazwyczaj interakcje towarzyskie. Wcale nie chodziło tu też o bariery językowe, gdyż Mati znał angielski na poziomie wystarczającym do pogawędki o pogodzie. Zamrugał swoimi miodowymi oczkami słysząc podejrzenia o niekompetencję. — Ależ nie, technikę mam opanowaną. Problemem są łuki - są zdecydowanie zbyt sztywne. — Przejechał palcem po tym, trzymanym przez siebie. — Jestem przekonany, że ich konstrukcję dałoby się ulepszyć bez utraty parametrów strzeleckich. Co o tym sądzisz? Słodkim uśmiechem zakończył tą krótką jak na niego wypowiedź, wpatrując się wyczekująco w koleżankę. Oczywiście prawdziwym problemem Ahonena były zbyt wątłe ramionka, ale tego powodu nie podał, gdyż wydał mu się zbyt błahy.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Pią 26 Kwi 2019, 15:13
Efrosyni nie była duszą towarzystwa – wręcz przeciwnie – przylgnęła do niej łatka introwertyczki, której zdarzały się momenty nadmiernej ekspresji albo potrzeby kontaktu z ludźmi. Od przebywania w dużych grupach wolała samotne wałęsanie się po obozie albo odpoczynek na łonie natury, gdzie mogła oddać się swobodnym przemyśleniom. Problemy w komunikacji polegały na tym, że była cichym dzieckiem, a później nastolatką. Jednym wydawała się nieśmiała, inni zauważyli jej tendencję do trzymania własnych wątpliwości dla siebie. Rzadko też robiła pierwszy krok. Niektórzy wzięliby ją za osobę zarozumiałą z powodu nagłych przypływów pewności. Prawdę mówiąc, miała w sobie tyle samo zuchwałości, co nonszalancji. - Chyba...– odpowiedziała, bez przekonania, gdyż słowa chłopaka zupełnie zbiły ją z tropu. W końcu dodała dwa do dwóch, domyślając się, że problem musi leżeć gdzieś indziej niż w konstrukcji łuków. Musiał przecież pamiętać, że charakteryzują się różną giętkością! Zawiesiła wzrok na wysokości jego ramion. Sama była dość wątłej budowy, acz za sprawą odpowiednio dobranego łuku miewała mniejsze problemy z naciągnięciem cięciwy i ulokowaniem strzały w tarczy. - Jeśli chcesz, użyczę Ci na chwilę swój łuk. Jest lekki i dość poręczny. Później możemy znaleźć kogoś, kto dobierze odpowiedni sprzęt do twojej budowy. - energicznym krokiem podeszła do rozmówcy, wyciągnęła rękę i bez słowa aprobaty z jego strony wepchnęła mu w dłonie wspomnianą broń. Równie sprawnie wycofała się do tyłu, by przypadkiem nie zostać ofiarą nieudanej próby oddania strzału.
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Sob 27 Kwi 2019, 12:06
Krótka odpowiedź dziewczyny nie dała Matiemu satysfakcji. Miał w głowie tyle pomysłów na ulepszenie tejże broni! Jednak od razu przypomniał sobie o istnieniu broni palnej - łucznictwo przy tym straciło zupełnie sens. A jednak to właśnie naciąganie kawałka drewna dawało mu więcej satysfakcji niż wkładanie kulek do metalowej rury. Kiedy się tak nad tym zastanawiał, w jego wolną rękę został wsadzony łuk. Wrócił do rzeczywistości i uważnie obejrzał jego konstrukcję, porównując ją do swojego sprzętu. Nie był ekspertem od broni, ale potrafił dostrzec jakieś różnice pomiędzy tymi dwoma. — Dobrze, sprawdzę go. Odłożył swój łuk na bok i odwrócił się w stronę tarczy uzbrajając broń koleżanki. Naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę, która bez problemu przeleciała obok celu. Z wrażenie chłopak aż otworzył usta. Co prawda nie trafił do tarczy, ale zdecydowanie bliżej mu było do tego niż zazwyczaj. — Faktycznie jest lepszy — rzekł badając ponownie wzrokiem i dłonią konstrukcję łuku. — Wydaje mi się jednak, że jeśli będę uczyć się tylko na tym, nie dam rady korzystać z innych łuków. A przecież nie zawsze mogę mieć okazję korzystania z własnej broni. Zanurzył się znowu w refleksji związanej z trudem pracy i opłacalnością wysiłku. Po chwili wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, aby oddać jej sprzęt.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Pon 29 Kwi 2019, 23:31
Szansa na długą, ekspresyjną wymianę zdań z Efrosyni spadała w miarę upływu lat, kiedy wraz z wiekiem nabierała powagi oraz zdystansowania. Na szczęście jako nastolatka nie tłamsiła w sobie zaciekawienia światem i wystarczyło ją czymś bardzo zainteresować, by w pełni, acz z początkowym wahaniem oddała się konwersacji. Już teraz oczami wyobraźni widziała siebie w towarzystwie Mattiego, próbujących rozpracować tajniki, nieskomplikowanej na pierwszy rzut oka konstrukcji łuku. Nie wierzyła, w prawdzie, że dokonają jakiegoś przełomowego odkrycia, acz przynajmniej będą mieli sposobność poszerzenia swojej wiedzy o broni dystansowej. Na jej ustach zagościł delikatny uśmiech, a uważny wzrok podążał za przeszywającą powietrze strzałą, póki ta nie skończyła wbita w ziemię niedaleko słomianej tarczy. - Jeśli chcesz się nauczyć podstaw, musisz mieć odpowiedni sprzęt. - powiedziała pewnie, niczym jej mentorzy, których słowa wsiąkły do jej umysłu, przybierając postać powtarzanej do znudzenia mantry – Nabierzesz trochę wprawy i nie będzie miało to znaczenia, z jakiego łuku korzystasz. – dodała, odbierając od niego swoją własność. Przewiesiła ją przez ramię, by następnie nerwowo przestąpić z nogi na nogę. Liczyła, że chłopak weźmie sobie do serca jej propozycję i spróbują znaleźć kogoś obeznanego z łucznictwem.
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Sro 01 Maj 2019, 13:52
Chłopak zastanowił się chwilę nad słowami dziewczyny. Wsunął drażniące go pasmo szarawych włosów za ucho i stwierdził, że musi przyznać jej rację. — Muszę zmienić nie tylko sprzęt ale i nauczyciela — rzekł. — Od kogo pobierasz naukę? Mati miał tak neutralny stosunek do swojego obecnego nauczyciela, jak i do pierwszej lepszej obcej osoby. Teorię łucznictwa posiadł z książek jeszcze przed rozpoczęciem zajęć praktycznych, tak więc mentor nie mógł się specjalnie wykazać przed Ahonenem. Służył Matiemu głównie do potwierdzenia informacji zwartych w owej książce (swoją drogą dość podstarzałej), a także do korekcji postawy chłopaka przy strzelaniu. Chłopak zdecydowanie nie był satysfakcjonującym uczniem, pomimo swej bystrości. Matiemu przyszło również do głowy jeszcze jedno pytanie. — Jesteś może córką Artemidy? Tuż po przybyciu do obozu, Mati miał manię podchodzenia do każdego i wypytywania o boskiego rodzica, posiadane zdolności z tego tytułu oraz... historię poczęcia. Werbalnie nie dało mu się wyperswadować, żeby przestał traktować innych jak chodzące chromosomy, dopiero fizyczne uwarunkowanie podziałało. Nie było to jednak na tyle skuteczne, żeby przestał zastanawiać się kto jest czyim dzieckiem i do czego może mu się w przyszłości przydać.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Sob 04 Maj 2019, 20:35
Na pokrytej drobnymi kropkami w kolorze caffe latte twarzy pojawił się niewielki grymas, kiedy tylko jej właścicielka podjęła daremną próbę przypomnienia sobie personaliów nowego trenera – herosa, z którym miała styczność zaledwie od kilku tygodni, a także niebywałego łucznika i... ponadprzeciętnego aroganta. Z góry założyła, że bogowie musieli poskąpić mu ogłady towarzyskiej zaraz po poczęciu. Prawdę mówiąc, nie posiadała na jego temat wielu informacji – znała tylko imię, o które sama musiała wypytywać oraz pewne cechy charakteru i sposób nauczania. Przestała dociekać czegoś więcej po trzeciej albo czwartej lekcji, kiedy jej wszystkie wysiłki spełzły na niczym. A teraz, w kluczowym momencie nie mogła przypomnieć sobie o nim najważniejszej informacji, o którą zresztą uparcie zabiegała przez parę dni z rzędu. - Nie pamiętam jego imienia. – wypaliła, rozkładając ręce na boku w geście bezradności. - Jakiś potomek Aresa – straszny gbur i złośnik. Następnym razem przedstawię Ci go, jeśli chcesz. A nuż dogadasz się z nim lepiej niż ja i przy okazji czegoś nauczysz. - powiedziała, powoli zaczynając zbierać swoje rzeczy. Na koniec podeszła do słomianej tarczy, by przymierzyć się do wyszarpnięcia ulokowanych w niej strzał. Odgłos zmagań na chwilę zastąpił dźwięczny chichot, a sama zainteresowana odwróciła się w stronę Matiego cały czas się uśmiechając. - Ależ skąd! - zawołała radośnie, poniekąd zadowolona z ukrytego w zapytaniu komplementu. Pomijając kluczową rolę Artemidy w greckim panteonie, jej dzieci były znane ze swoich wyjątkowych umiejętności łuczniczych. - Moim ojcem jest Morfeusz. –wyjaśniła, na chwilę porzucając dotychczasowe zajęcie, by skrzyżować ręce na klatce piersiowej. Ton głosu miała neutralny, czego winą były chłodne stosunki z biologicznym ojcem. Przez piętnaście lat rozmawiali tylko raz. - A jak jest z Tobą? Ze swoją ciekawością mógłbyś być dzieckiem Ateny. – stwierdziła, kierując uważny wzrok na chłopaka.
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Pon 06 Maj 2019, 20:57
— Oh — odpowiedział z lekkim zawodem, ale i zaskoczeniem, kiedy Efrosyni opisała swojego nauczyciela. — W takim razie myślę, że poszukam kogoś innego — odpowiedział lekko. Nie miał zamiaru zadawać się z nieprzyjemnymi jednostkami, w dodatku spokrewnionymi z Aresem - dla Matiego ten bóg mógłby nie istnieć. Skinął tylko głową, gdy poznał tożsamość ojca koleżanki. Był zawiedziony. Kiedyś niemalże ignorował bogów tego typu, lecz kiedy dowiedział się, że istnieją naprawdę, miał pewnego rodzaju uraz do wszelkich bytów mogących mieć odpowiedzialność za jego paskudne sny. Nie potrafił ich przypomnieć sobie po przebudzeniu, ale wywoływały w nim szereg negatywnych uczuć - od lęku, przez zagubienie, aż do czegoś na kształt rozpaczy. Wspólne narzekanie łączy, jednak Mati nie miał na tyle rozwiniętych umiejętności socjalnych, żeby wyczuć uczucia kryjące się za tonem głosu dziewczyny. — Bardzo bym chciał — wyznał, ale szybko urwał, a przez jego twarz przemknął wyraz jakiejś nieokreślonej emocji, jakby zwątpił w swe słowa lub po prostu jego mózg przestał działać. Po chwili jednak odwiesił się i również ruszył zebrać swoje strzały. — Ullr — rzucił krótko w odpowiedzi. Jego relacje z ojcem były na podobnym poziomie co u Efrosyni, tylko że zamiast chłodu w tonie głosu, można było poczuć ten chłód... po prostu wokół Matiego. Chłopak nie rozwinął wypowiedzi, co było dość dziwne jak na niego, aby rzucać ot tak jedno słowo. Niestety jednak nie miał nic więcej do dodania - o Ullrze dowiedział się dopiero, gdy odkrył świat bogów i herosów. Zupełnie nie identyfikował go z osobą w jakikolwiek sposób związaną ze sobą i prawdę mówiąc, również nie rozumiał, po co tacy bogowie istnieją. Ustawił się do oddania kolejnego strzału - tym razem ustawił się bliżej tarczy licząc na to, że Efrosyni nie będzie chciała go postrzelić. Napiął łuk i puścił strzałę.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Czw 09 Maj 2019, 14:18
Podświadomie wyczuła spadek zainteresowania ze strony chłopaka, co przejawiały jego gesty oraz sposób mówienia. Myślała, że winna temu była rozmowa o potomku Aresa, acz neutralność w głosie Matiego zaczęła pogłębiać się w miarę przekazywanych informacji. Najwyraźniej przystawanie z córką Morfeusza nie wzbudziło w nim wielkiego zachwytu, a wręcz wyleczyło go z przesadnej dociekliwości. Nie sposób się nie zgodzić, iż spokrewnienie z bogiem snów wypada blado w porównaniu do powiązań ze sławnymi greckimi bóstwami, lecz Efrosyni była względnie zadowolona ze swojego pochodzenia. Intrygowała ją możliwość ingerowania w czyjś umysł w stanie spoczynku – kształtowania ich snów według limitów własnej wyobraźni. Za kilka lat mogłaby wyrządzić krzywdę komuś o słabej mentalności. - Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. Powinnam była się domyślić, że jesteś potomkiem któregoś z nordyckich bogów. - powiedziała, nerwowo pocierając ramię. Spotkała herosów, którzy bardzo poważnie traktowali temat genealogii, a błędy w jej interpretacji postrzegali jako ujmę dla nich samych. Chciała mieć pewność, że ta rozmowa nie okaże się źródłem napsutej krwi. Zebrawszy wszystkie swoje strzały i cofnięciu się w miejsce, z którego rozpoczynała dzisiejszy trening, zauważyła, że Ahonem powrócił do poprzedniego zajęcia. Podjęła daremną próbę odwrócenia wzroku, by tuż przed wbiciem się grotu w słomianą tarczę przyjrzeć się lotowi pocisku. - Może nie będziesz potrzebował innego nauczyciela. Obycie z łukiem jest tak, jakby wpisane w twoje DNA. - zauważyła.
Ostatnio zmieniony przez Efrosyni Oneiros dnia Pon 13 Maj 2019, 19:31, w całości zmieniany 1 raz
Mati Ahonen
Re: unwelcome advisor Nie 12 Maj 2019, 10:18
— Nie, czemu byś miała? — Odpowiedział z nutą szczerego zdziwienia w głosie. — Bogowie nordyccy i greccy mają te same zdolności, więc ciężko poznać po tym ich dzieci... Może jedynie poprzez wygląd. Ale jeśli widziałaś Ullra to i tak wiele to nie dało... Nie jestem do niego podobny. Może tylko przez to, że oboje mamy jasne włosy. Moja mama miała bardzo ciemne. Mati miał totalnie gdzieś genealogię. Interesowały go jedynie przejawy mocy u boskich dzieci, a przynajmniej tak sobie wciskał. No bo nie oszukujmy się - manipulacja snami jest tysiąc razy bardziej bajerancka niż ciskanie gromami. Ale mimo tego Ahonen wykazywałby więcej zainteresowania dziecku Zeusa. Oczywiście do czasu. Chłopak zmieni swe nastawienie, ale to dopiero po dłuższym czasie. Strzała Matiego trafiła w sam brzeg słomianej tarczy i nie utrzymała się tam długo. Na słowa dziewczyny, chłopak zamyślił się chwilę. — Tak, to jest możliwe — odpowiedział po kilku sekundach. Widać było po nim, że zatopiony w swych myślach rzekł swe słowa bardziej do siebie, niż do dziewczyny. Pogrążył się w rozważaniach dotyczących sekwencjonowania genów bogów. Biologia nigdy nie należała do zainteresowań Matiego, oprócz tych słynnych nowoczesnych technologii biologicznych. Kiedyś w jakimś konkursie wygrał ilustrowaną książkę o DNA i niezmiernie go zafascynowała zawartość ludzkich komórek.
Efrosyni Oneiros
Re: unwelcome advisor Pon 13 Maj 2019, 18:35
Odetchnęła z ulgą na zbagatelizowanie popełnionej przed momentem pomyłki, wciąż mając z tyłu głowy myśl, że nie wszyscy są tak wyrozumiali jak Ahonen. Słuchała, jak pobieżnie wspomina o biologicznych rodzicach, a także mówi o matce w czasie przeszłym. Ona też tak robiła, acz zgoła innych powodów. Założyła, że kobieta zmarła, zanim syn Ullra pojawił się w obozie. - Moja też miała...ciemne włosy, oczywiście. - odparła. Jakaś dziwna nuta wkradła się do jej głosu, toteż pośpiesznie odwróciła wzrok, nim oczy się zaszklą. Zamyślała się coraz bardziej, w miarę uzupełniania trzymanego w ręce kołczanu o zebrane strzały. Odezwała się po raz drugi, tym razem odwlekając temat od siebie samej. - Jak wyglądało twoje życie przed przybyciem tutaj, jeśli mogę spytać?- wyraziła autentyczne zainteresowanie chłopakiem, a chęć zakończenia tegoż spotkania w dobrym humorze dała jej wystarczająco dużo odwagi, by zadawać osobiste pytania. Na tamten moment o bóstwach nordyckich wiedziała niewiele – doprawdy podstawy, których nauczyła się w obozie. Z kolei greccy bogowie towarzyszyli jej od najmłodszych lat na stronicach książek, której jej matka trzymała na najwyższych półkach, zawsze otwartej pracowni. Łapała się na chęci zerknięcia do ich wnętrza częściej niż przeciętne dziecko. Podobnie było z biologią, bo chociaż nie posiadała dyplomów świadczących o zgromadzonej wiedzy przez wrodzoną ciekawość chwytała się wielu rzeczy. - Wydajesz się bardzo zamyślony. - stwierdziła, nieusatysfakcjonowana krótką odpowiedzią Matiego. Pytała samą siebie, co też chodzi mu po głowie, dawno skończywszy przywiązywać wagę do przerwanego treningu. Był, w końcu pierwszą osobą, z którą od długiego czasu próbowała nawiązać prawdziwą rozmowę.