Gdy zlazła z Setha, a Alejandro zdecydował się gdzie powinni dalej iść, Fay raźnie podreptała za nimi. Ślady zaprowadziły ich do opuszczonej groty. Ale czy aby na pewno opuszczonej? Smród ulatniający się z niej nie świadczył o tym. I bardzo przypominał dziewczynce dwie rzeczy. Albo byli to ludzi z alkoholem i ogniskiem, albo jakiś potwór charakteryzujący się wydzielanym dymem. Smród alkoholu mógł być bowiem równie dobrze gnijącym mięsem, którego odór jest zniekształcony przez świeże, leśne powietrze. No nic, trzeba działać... Nie mogąc widzieć w ciemności, Fay wiedziała, że łuk i strzały na wiele jej się nie zdadzą. Trzeba było walczyć z bliska. Wyjęła więc srebrny sztylet od swoich rodziców i mocno ścisnęła go w dłoni. W razie ataku nieprzyjaciela, z pewnością go usłyszy i będzie mogła działać. Oby tylko nie okazało się, że potwór będzie miał pancerz. Wtedy jej broń będzie bezużyteczna. - Mamy dwie możliwości. Możemy tam wejść, albo spróbować przywołać kózkę dzwonkiem. W obu przypadkach narażamy się na atak. Ale przy drugiej możliwości, w razie, gdyby coś na nas wyszło, będziemy mieć przewagę. Tam jest ciemno, tutaj jasno. Będzie lepiej walczyć- zaproponowała, będąc gotową na każdą decyzję kapitana. Jeśli wybierze, że idą do wnętrza groty, bez strachu pójdzie za nim. Lecz jeśli wybierze, że zostają na zewnątrz i wzywają zwierzątko dzwonkiem, oddali się trochę, by mieć lepszy strzał z łuku. Choć szczerze powiedziawszy, dużo bardziej wolała zostać wśród drzew. Czuła się dzięki temu dużo pewniej, niż w kompketnych ciemnościach.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Czw 07 Mar 2019, 00:02
Mężczyźni na słowa dziewczynki spojrzeli po sobie niepewni tego co należy czynić. Widać Fay, powoli przejmowała inicjatywę podczas tej wyprawy. W istocie dzwoneczek, który Alejandro dostał na początku wyprawy od satyra mógł być bardzo pomocnym narzędziem jeśli chodzi o wywabienie kózki z groty, lecz nie zapominajmy o tym, iż jeśli zwierze wybiegnie to może sprowokować mieszkańca owej groty do gonienia za zgubą, a wówczas napotka on was. Nie było to raczej rozsądne wyjście z tej sytuacji tym bardziej, że możliwość cichego podejścia była logiczniejsza w tym akurat przypadku. Fay, widać wolała się zawczasu ubezpieczyć i choć marny sztylet przeciw większemu stworowi zawszę było to narzędzie, którym można było zabić, a przynajmniej okaleczyć. Jednak, czy nasza bohaterka okaże dość siły ducha i wyciągnie ostrze na przeciwnika? Tego nie wiedział nikt za wyjątkiem oczywista wojowniczki, która dość pewnie wygłaszała swoje zdanie w obecności starszych kolegów. Zanurzenie mroczną głębię groty z pozoru było cholernie ryzykowne jednak im dalej się zapuszczaliście tym ciemność nie jawiła się tak strasznie, a oczy przyzwyczajały do panujących warunków. Z resztą widoczność dzięki promieniom światła wpadającym do jaskini była z początku całkiem niezła, ot półmrok, lecz dopiero po dwudziestu krokach ogarnęły was iście prawdziwe mroki. Wówczas musieliście uważać na każdy krok, by nie potknąć się i czasem nie zdradzić swojej obecności. Dym w dalszym ciągu, był wyczuwalny, a teraz przybrał na intensywności wraz z nim wasze nozdrza zarejestrowały nikły zapach warzyw, mięsa, coś o aromacie „bulionu” ale mające w swej zawartości sporo niewiadomych. Wraz z tym zapachem do waszych uszu doleciał śpiew, prawdziwy lekko zachrypnięty basowy – głęboki wokal, którego brzmienie niosło się echem. Idąc dalej tunelem zlustrowaliście, że robi się coraz jaśniej, a to spowodowane było dużym ogniskiem na środku sporych rozmiarów owalnej sali, która jednocześnie była zwieńczeniem tunelu. Pośrodku na drewnianym krześle przy ognisku siedziała istota z pozoru humanoidalna i śpiewała w swym języku jakąś piosenkę z grubsza przywodzącą na myśl balladę. W głębi tej kamiennej „sali” znajdowała się pokaźna spiżarnia, sporo oręża, kilka dyrdymałów oraz niewielka zagroda w której beczała przeciągle koza. Wyglądało, że wpadliście z niezapowiedzianą wizytą do domu orka, który może i jest głupi ale robi pyszne zupy na ludzkich kościach. Śpiew nie ustawał dalej niósł się po jaskini wypełniając ją i może dlatego Ork wciąż was nie usłyszał
Fay, to ty przejmujesz pałeczkę w tej misji i znajdujesz się w centrum wydarzeń. Zatem nie rzucaj pytań w eter, a sama narzucaj swoją wolę.
Fay Balmer
Re: Grota Czw 07 Mar 2019, 22:27
Nienawidziła ciemności. Zawsze bała się w takich przypadkach, że źle stanie, przewróci się i złamie nogę. Ale trudno, musiała wykonać misję niezależnie od przeciwności losu. Chodziło w końcu o życie Jagódki. A grota okazała się zamieszkana przez uzbrojonego orka, który najwidoczniej bardzo lubił swój głos. - Kapitanie, mam propozycję- powiedziała szeptem dziewczynka, chcąc się podzielić z Alejandro swoimi przemyśleniami. Jednocześnie miała nadzieję, że nie okaże się kompletną idiotką i nie ześle na wszystkich kłopotów. - Z tego, co wiem o orkach, są one niezbyt bystre, ale rozumne. Może dałoby się uwolnić Jagódkę bez walki? Niby powinniśmy go zabić, bo poluje nie tylko na zwierzęta, ale też na ludzi. No ale... Może warto spróbować teraz rozmowy, zamiast rozlewać krew? I to nie tylko jego, ale też naszą... - wymruczała, próbując przekonać kapitana do swojego planu. Gdy ten się zgodził, dziewczynka jeszcze raz ostrożnie rozejrzała się po grocie tak, by ork jej nie zauważył i ostatni raz zwróciła się do mężczyzn. - Gdyby się nie udało, wkroczcie do akcji- poprosiła ich, po czym powolutku ruszyła w kierunku orka, klaszcząc głośno w ręce. - Brawo! Cóż za piękny śpiew! Jeszcze nigdy nie słyszałam tak cudnego barytonu. Niech pan mi wybaczy. Mam na imię Fay i jestem wielką fanką wszelkiej sztuki- powiedziała do stwora z udawanym zachwytem w głosie. Zanim spróbuje bowiem wyprosić u orka zostawienie Jagódki, wolała najpierw zdobyć jego zaufanie. A jeśli mimo jej gry aktorskiej, postanowi ją zaatakować. Wtedy reszta na pewno usłyszy jej krzyk i ruszy z odsieczą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Pią 08 Mar 2019, 16:43
Przemierzając mroki jaskini Fay, odczuwała dyskomfort, a może nawet strach to wszak normalna sprawa w końcu jest na nieznanym terenie i wszystkiego może się spodziewać. Alejandro oraz Seth, dodawali jej pewnego poczucia bezpieczeństwa, które było budujące. Dziewczynka pokonała największe ciemności i na całe szczęście nie potknęła się ni razu, a elegancko i jak przystało na młodą wojowniczkę podkradła się do obozowiska orka – barda. Grupa zatrzymała się przy jednym z większych głazów, który dawał doskonałe schronienie przed wzrokiem orka, a także z miejsca tego rozpościerał się widok na całą „kamienną salę.” Mężczyźni długo mierzyli się spojrzeniami czasem coś szepcząc do siebie na ucho nie wiedzieć jednak czy były to żarciki sytuacyjne, czy konkretne plany. Niczego z tych konspiracyjnych prócz skrawków słów Fay, nie usłyszała i chyba dobrze bo mogłaby się przypadkiem dowiedzieć czegoś czego nie powinna… Miast tracić czas dziewczynka, czy też raczej nastolatka wyszła z śmiałą propozycją odebrania Jagódki z łap wstrętnego Orka. Alejandro, spoglądał czas jakiś na podopieczną, którą miał się opiekować i cicho westchnął. Jej plan był niezwykle ryzykowny, a chwila nieuwagi może doprowadzić do nieszczęśliwego wypadku. Przygryzł wargę i spojrzał na swojego towarzysza, ten jednak miał zdawać się wszystko gdzieś, a słowami Fay, niezbyt się interesował. To też młody kapitan został sam z tą decyzją. – Zgoda, lecz uważaj...– słowa wypowiedziane były szeptem, a mimo to dało się w nich słyszeć strach i obawę.
Kiedy nastolatka ujawniła swą obecność w grocie ork przestał śpiewać nie podnosił się jednak z drewnianego krzesła zaciekawiony i jednocześnie zdziwiony pojawieniem się w jego progach żywej gadającej istoty, która z nożykiem za pasem i w śmiesznej zbroi wyglądała komicznie. – Czego tu? – głuchy widać na komplementy zielono szary stwór warknął. Płomienie ogniska odbijały się w napierśniku wojownika, a czysty ekwipunek świadczył o tym, że uzdolniony stwór był zapewne niezłym wojownikiem. Zapewne w innych okolicznościach ork porwałby za miecz i nie pytając o nic zabił nieproszonego gościa jednak Fay zrobiła na nim wrażenie, a może w głębi duszy lubił komplementy? Tego nie wiadomo… – Nazywam się Ogi, syn Fendiego i pochodzę klanu południowych Reptilian – po krótkim milczeniu ork postanowił się przedstawić, było nie było kultury i orkowie się uczyli. Co prawda była ona dalece inna od ludzkiej ale zawszę to jakieś maniery, nieprawdaż? Ogi, czekał na ujawnienie celu wizyty w jego grocie nie spuszczając z Fay swoich czerwonych oczu, które wierciły dziewczynkę na wylot. Jeden niewłaściwy ruch, czy słowo, a z miłego orka, zamieni się w bardzo złego stworka.
Fay Balmer
Re: Grota Sob 09 Mar 2019, 18:49
Reptilian? On naprawdę powiedział Reptilian? Fay omal nie poryczała się ze śmiechu słysząc to słowo. Dużo się naczytała w życiu tych teorii spiskowych i to sprawiło, że zawsze Reptilianie kojarzyli jej się z gadami, które chcą przejąć władzę nad światem. Na szczęście ork nie był jaszczurką, bo by go jeszcze spytała, czy zna Putina. - To na pewno wielki i potężny klan- powiedziała, dalej trzymając emocje na wodzy. Dzięki bogom była spokrewniona z Apollem. Sztuka aktorska była jej tak dobrze znana jak muzyka. Choć nigdy się nie uczyła negocjacji i udawania. Robiła wszystko instynktownie i liczyła na cud... W razie czego panowie czekali za skałą, gotowi jej bronić gdyby coś poszło nie tak w trakcie misji. Od nich zależało bezpieczeństwo Fay. - Nachodze cię, ponieważ...- mruknęła, zniżając lekko ton głosu. Chciała brzmieć bardziej profesjonalnie, a na jej twarzy pojawiła się maska całkowitej powagi i skupienia. - Razem z towarzyszami, którzy przeczesują teraz las, przeszukujemy tereny obozu w poszukiwaniu kóz. Jeden z członków NoGods przeprowadził zamach, mający na celu doprowadzenie do masowej paniki. Wszystko przez eliksir, którym napojono nasze kozy. Przez ten eliksir, ich mięso jest wysoce trujące. Są już pierwsze ofiary. Dlatego łapiemy pozostałe kozy i przeprowadzamy na nich badania, by poznać skład eliksiru i przeciwdziałać podobnym zamachom- powiedziała, ani przez chwilę nie wychodząc z roli. Wyglądała przy tym jak nastoletnia pani profesor, która wygłaszała naukowe przemówienie. - Złapałeś jedną z naszych kóz. Zjedzenie jej mięsa doprowadzi cię do rozstroju żołądka, gorączki, krwawych potów i ostatecznie do bolesnej śmierci. Zalecam więc oddanie mi kozy w celu uchronienia cię przed tymi okropnymi konsekwencjami- dokończyła, wskazując na uwięzioną, beczącą Jagódkę. Ork nie miał powodu, by jej nie wierzyć. A nawet jeśli nie uwierzy, nie będzie mógł mieć całkowitej pewności, czy na pewno nic mu nie grozi po spożyciu mięsa kozy. Był w patowej sytuacji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Pon 11 Mar 2019, 12:54
– A i owszem nie zaprzeczę. Nasz klan budzi postrach – nadął się i wyprężył zgarbioną dotychczas postawę. Nie trudno zauważyć, że wzmianka o klanie napawała go dumą. Mała istota coraz bardziej mu się podobała, a myśli o wrzuceniu ją do gara odchodziły na drugi plan. Z uwagą, a o nią ciężko wśród orków słuchał jej historii od czasu do czasu drapiąc się po zarośniętym bujnymi czarnymi włosami czerepie. Jego mina przy tym przywodziła na myśl rozmarzenie połączone z zagapieniem się na dany obiekt, ot dość komicznie to wyglądało zważywszy na jego fizjonomię. Gdy w grocie przebrzmiały ostatnie słowa Fay, wzmacniane pogłosem zważywszy na akustykę tegoż miejsca ork westchnął i splunął jednak nic nie powiedział. Milczał gapiąc się w jemu tylko znany obiekt nad głową nastolatki. Płomienie w palenisku wesoło tańczyły, a wilgotne drewno lekko skwierczało wypuszczając soki. W końcu Ogi wstał, a zgrzyt zbroi w którą był ubrany przerwał ciszę. Postąpił kilka kroków ku Fay i zatrzymał się w połowie drogi spojrzeniem otaksował ją od stóp do głowy, a następnie spojrzał na kozę. – Kręcisz...– powiedział dźwięcznie, lecz w głosie tym nie było słychać negatywnych emocji. Stwierdził jedynie fakt podszedł do Fay i nachylił się nad nią. Wiercąc ją spojrzeniem czerwonych ślepi, a może to przez języki ognia rzucające cienie takie się wydawały? Pięści Ogi’ego zacisnęły się, a rękawice z kolczugi wzmacniane stalowymi blaszkami zazgrzytały. – Orkom nie straszne wasze, tfu… trutki. – Skwitował słowa dziewczyny i splunął jej pod nogi. – Ona dobre mięso, dobre mleko, ty łżesz, gadaj prawdę bo twoja głowa wyląduje w rosole! – Mówiąc skierował palec na kozę, która akurat przeżuwała zieleninę i wyglądała na obojętną przedstawieniu jakie odgrywa się na jej oczach. Ostatnie słowa wojownika zostały dobitnie podkreślone przez ostrzegawcze warknięcie. A mdlący słodko-kwaśny odór wydobywający się z gardzieli orka mógł nieco uprzykrzyć Fay złapanie oddechu. Dziewczyna mogła dalej kontynuować tą farsę zdając się na szczerość lub spróbować wykorzystać moment zaskoczenia i zaatakować orka, czy jednak starczy jej odwagi, aby to uczynić?
Fay Balmer
Re: Grota Sro 13 Mar 2019, 14:15
No to super, zaliczyła wtopę... A miała nadzieję, że uda jej się przekonać orka do bezkrwawego rozwiązania sprawy. Ale to nie jej problem. Ostatni raz spróbuje, a jeśli się nie uda, to ork pożałuje swoich słów. - Rany, nienawidzę, gdy ktoś mi utrudnia robotę... Jeśli chcesz zdychać w męczarniach, twoja sprawa, ale twój klan na pewno nie chciałby mieć kolejnego trupa wśród swoich...- odparła, lekko się przy tym wkurzając i posyłając orkowi zabójcze spojrzenie. Eee... Zabójcze? No nie do końca, bo Fay nie potrafiła grać złego charakteru. Dlatego też jej spojrzenie wyglądało jak u obrażonego dziecka, któremu mama nie chce kupić zabawki. No trudno... Jeśli stwór nadal się upierał przy swoim, dziewczynka zniżyła głowę by spojrzeć na jego stopy. - Rany! Co ci się dzieje z nogami? To straszne!- krzyknęła i jeśli ork chwycił przynętę i spojrzał w dół, wykorzystała sztylet, który wyjęła przed wejściem do groty i spróbowała wbić go potworowi w oko. Spowodowałoby to wielki ból u orka i czasową dezorientację. Atak byłby też znakiem dla innych by wkroczyli do akcji i pomogli jej rozprawić się z wrogiem. Jednak dorośli obozowicze mieli rację... Dobry wróg, to martwy wróg.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Czw 21 Mar 2019, 17:50
Zielony stwór spoglądał na Fay, nic nie rozumiejącym wzrokiem. Pokaz jej frustracji nie wywarł na nim żadnego wrażenia, a wręcz przeciwnie nawet go rozbawił. Zastanawiał się tylko czego ta nie pojmuje przeto wytłumaczył, że jego żałosne trutki się nie imają. Ale zakładał, że dziewczyna jest z natury uparta jak osioł, czy nawet koza i dlatego tak ciągnie ten temat. Nagła zmiana nastroju i krzyk Fay, sprawiły że ork połknął przynętę, a przynajmniej połowicznie. Bowiem dzięki odpowiedniej reakcji ostrze sztyletu miast trafić w oko rozcięło dość głęboko policzek na kości policzkowej pozostawiając szramę na kilka centymetrów długą. Czarna posoka wnet trysnęła z rany, a ork w mimowolnym odruchu wściekłości i bólu uderzył wojowniczkę na odlew dłonią w twarz. Cios te nie był na tyle potężny by wytrącić ją z równowagi, ale zachwiał dziewczyną. – Ty głupia smarkulo – wysyczał ork podchodząc do skrzyni przy palenisku i chwytając miecz jednoręczny do wolnej dłoni. Nim zdążył zaszarżować na Fay, niczym rozjuszony dzik za skały nadeszło wsparcie w postaci Alejandro i Setha, którzy czaili się tam przez cały czas trwania rozmowy. Mężczyźni wyszli przed swoją towarzyszkę chroniąc ją tym samym własnymi ciałami. Ork długo nie kalkulował pojął, że przegrał. – Eee… może się jakoś dogadamy? – rzucił niepewnie kucając i odkładając miecz na ziemię. Nie wstawał jednak czekając w gotowości na odpowiedź. Śmierć w walce dla orków była chwałą, lecz głupota zawszę pozostanie głupotą.
Fay Balmer
Re: Grota Pią 22 Mar 2019, 23:21
Głupia smarkula, głupia smarkula, strete tete Nefretete... Fay nawet nie miała ochoty oddać orkowi z nawiązką za to, że ją uderzył. W końcu i tak był na przegranej pozycji. Głupiec nawet gdyby chciał popełnić samobójstwo myśląc, że przed śmiercią stanie się wielkim zabójcą półboga, nie zdołałby pokonać nawet jednego ze świetnie wyszkolonych towarzyszy dziewczynki. Ona sama grzecznie stała z tyłu, nie wybiegając do przodu. Znała swoje miejsce w grupie i trzymała się go. - Widzisz? Nie trzeba było być niemiłym- powiedziała orkowi, splatając ręce na piersi. Może i przez chwilę znajdowała się w sytuacji zagrożenia, ale sama świadomość, że nie jest sama wystarczyła, by dziewczynka poczuła się pewnie. - My przyszliśmy tu tylko po kozę, którą ukradłeś faunowi. Na przyszłość poluj na dzikie zwierzęta, wtedy nikomu nie zrobisz przykrości. A teraz... Mam dla ciebie dwa rozwiązania do wyboru... Pierwsze, to oddajesz nam kozę i pozostajemy w pokojowych relacjach. Drugie, to bierzemy kozę siłą, a ty... Giniesz. Co wybierasz? zaproponowała stworowi, czekając chwilę na jego decyzję. I w tym momencie mogłaby zrobić dwie rzeczy. Jeśli ork postanowiłby walczyć, Fay poczekałaby, aż jej towarzysze ruszą to walki, a sama sięgnęłaby po swój łuk i strzały. Następnie wycelowałaby w stwora, czekając na odpowiedni moment do strzału. Jeśli jednak ork zgodził się oddać kozę po dobroci, Fay ruszyła w kierunku zwierzęcia z przygotowaną liną i zawiązała ją w odpowiednią pętlę wokół szyi kózki. Jednocześnie śpiewała przy tym piosenkę o wiośnie, by uleczyć ranę, którą zrobiła orkowi. - Rozumiesz teraz? Nie musimy być wrogami. Zawsze można się jakoś dogadać.- powiedziała, uwalniając kozę z ogrodzenia, po czym podeszła do Setha i stając na palcach przybliżyła się do jego ucha. - Gdy będziemy wychodzić, pilnuj tyłów. Nie ufam mu na tyle, by się wystawiać- wyszeptała.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Sob 23 Mar 2019, 20:05
Ork widząc zadufaną i pewną minę smarkuli splunął na ziemię milcząc choć ochota na wiązankę nie byle jakich słów cisnęła się na usta. – Nie ukradłem żadnej kozy – warknął, a rysy paskudnej twarzy stężały nagle niepokojąco, lecz żaden atak nie nastąpił. – Błąkała się po lesie i ją przygarnąłem – odparł nieco spokojniejszym tonem prostując się przy okazji. Oferta złożona przez półbogów była rozsądna nawet w oczach orka, który nie zwykł przystawać z natury swej na ugody i był przeciwnikiem wszelkich pokojowych rozwiązań. Teraz jednak najzwyczajniej w świecie miał przegwizdane i nie mógł nic zrobić. Gdyby tylko sam nie wyruszył na południe, a miał do pomocy z dziesięciu mocnych wojów to inaczej, by ta ptaszyna śpiewała. Lecz były to jeno domysły, a ork po chwili wahania kiwną głową i uwolnił zwierzę z prowizorycznej zagrody. – Jest wasza – tym razem jednak pohamował się przed splunięciem. Nie podobało mu się oddawanie znalezionego zwierzęcia ale nie mógł zwyczajnie nic zrobić. Ogi, zdziwił się kiedy poczuł, że krew cieknąca z rany nagle krzepnieje na policzku, a kiedy dotknął rany zorientował się, że ta powoli zanika, a raczej zrasta się. Spojrzał nic nie rozumiejącym wzrokiem na Fay i westchnął… – Szkoda cię do rosołu ptaszyno… – odparł i uśmiechnął się najzwyczajniej w świecie, a w uśmiechu tym była życzliwość i wdzięczność. Tak skrajne emocje w przeciągu tak krótkiego czasu potrafił wykrzesać z siebie ten zielony stwór. Naturalnie ork nie ruszył już grupki herosów i pozwolił im na wydostanie się z jego jaskini. Nasi bohaterowie mieli teraz do wyboru kilka drużek, lecz mogli wrócić również po swoich śladach bowiem śnieżyca ustała i dało się je rozczytać. Świat nagle wypiękniał, a dobra pogoda mogła dodać naszym bohaterom nieco pozytywnej energii, wszak byli już na finiszu.
Fay Balmer
Re: Grota Sob 23 Mar 2019, 21:53
Stwór był nawet fajny jak na orka. A Fay myślała początkowo, że to straszne gbury bez krztyny mózgu. Najwidoczniej myliła się i była z tego faktu bardzo zadowolona. - Dziękuję za współpracę. Miłego dnia- pożegnała się z orkiem i razem z innymi opuściła jego grotę. Przez czas pobytu w domu stwora, pogoda zdążyła się trochę zmienić. Czyli czekał ich miły spacerek do obozu, o ile kózka nie zechce się upierać, że nie chce z nimi iść. Fay nie miała ochoty siłować się ze zwierzęciem. - Chodźmi tym razem inną trasą. W pobliżu słychać było wilki. Mogły zwęszyć nasz trop. Jeśli zmienimy trasę, może uda się zdążyć na czas do obozu, zanim się na nie natkniemy- zaproponowała i razem z innymi przez siebie, na ukos w kierunku miejsca, z którego zaczęli przygodę. Przedtem oczywiście odłożyła łuk i znów sięgnęła po sztylet, w prawej dłoni trzymając broń, a w lewej linę z kozą.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Wto 26 Mar 2019, 03:41
Pomysł Fay, był całkiem rozsądny i dawał nadzieję na ominięcie kłopotliwej watahy, która grasowała w okolicy. Co prawda odgłosy wycia nie docierały już do uszu naszych bohaterów to nie mniej należało się mieć na baczności. Wszak wilki to inteligentne stworzenia i zmyślni łowcy. Koza dawała się prowadzić było jej właściwie wszystko jedno, a że od dawna nie przebywała na świeżym powietrzu to wręcz ochota na mały spacer była w zwierzęciu. Co do samej trasy jaką obrali herosi to trafili pod dość strome wzgórze, które kryło pod śnieżnym puchem zdradliwe korzenie oraz śliskie i płaskie głazy na które trzeba było uważać. Podejście mimo, że strome nie było specjalnie długie, a po kilku minutach wspinaczki drużyna była na szczycie niewielkiego wzniesienia skąd rozpościerał się widok na rzekę płynącą w dole i wejście do groty. Wnet Jagódka jakby przypominając sobie o koziej naturze wykonała dość gwałtowny ruch i podskoczyła, a lina jaką była uwiązana napięła się i jeśli Fay, trzymała ją silnie porwała, jeśli natomiast chwyt nieco zelżał to sznur wywinął się z rąk dziewczyny. Jednakże koza daleko nie uciekła, ot raczej takie bryknięcie z obowiązku niżeli chęci odłączenia się od grupy. – Jeszcze półtorej mili i jesteśmy w domu – zawyrokował Alejandro. – Nieźle się spisałaś tam w jaskini – kontynuował kapitan dodając do słów ciepły uśmiech.
Fay Balmer
Re: Grota Wto 26 Mar 2019, 20:29
Dziewczynka nie czuła się usatysfakcjonowana z przebiegu misji. Chciała zakończyć ją bezkrwawo, a niestety stało się tak, że musiała zranić orka, by przemówić mu do rozumu. Na szczęście stwór okazał się wystarczająco bystry, by nie skończyło się na jego śmierci. - Dzięki, ale mogłam się lepiej postarać... Głupi pomysł z tą trucizną. Zapomniałam, że orki są na nią odporne...- mruknęła, prowadząc kózkę, która nagle pociągnęła mocniej za sznur. Przez to Fay omal nie zaliczyła gleby, ale cudem zdołała zachować równowagę. - Ktoś tu chce szybko wrócić do domu- roześmiała się, przyspieszając nieco kroku, jednak nadal uważając pod nogi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Sro 27 Mar 2019, 19:21
Pewien mędrzec powiedział kiedyś, że jeśli chcesz być dobry musisz zadbać o to aby twój tyłek był ze stali. Fay, ewidentnie zdradzała w swoich uczynkach niewinność jakiej wielu brakuje. Dziewczynę niestety życie szybko zweryfikuje i postawi przed wyborem jakim człowiekiem, a raczej jaką wojowniczką chce być. Oby tylko rozwagi oraz odwagi jej nie brakło, kiedy stanie w podobnej sytuacji, co tam na dole w grocie. Pokonując wzgórze dreptaliście przez las ścieżką, którą ubiły leśne zwierzęta, wąska aczkolwiek wygodniejsza w dłuższym marszu niżeli prosta droga przed siebie poprzez zaspy i niewiadome zagłębienia. Marszu nawet nie wstrzymała rozbrykana koza, a Fay, utrzymała zwierzę w ryzach. – Nie twoja wina... – odparł Alejandro, i nagle zatrzymał się, to samo uczynił Seth. Na twarzach mężczyzn widniało zaniepokojenie i obawa. Przeczesywali wzrokiem pobliskie drzewa i zarośla, lecz nie odezwali się słowem. Fay, mogła odczuć poddenerwowanie swoich towarzyszy, a także coś innego. Czyiś wzrok na swoich plecach. Seth, spojrzał na wojowniczkę i dał znak gestem, aby ta milczała. Alejandro cofnął się po śladach mijając dziewczynę. Napięcie wojowników było niemal namacalne w pewnym momencie nawet i stało się uargumentowane. Bowiem ciche warczenie rozbrzmiało za jednego z krzaków leszczyny, a wkrótce potem wyłonił się sporej wielkości czarny jak noc basior. Od flank ubezpieczała go dwójka szarych mniejszych wilków. Zwierzęta od was dzieliło dziesięć metrów, lecz odległość ta mogła w każdej chwili ulec zmianie. Przerażona koza cofnęła się za plecy Fay i trwożliwie zabeczała. – Tylko spokojnie bez gwałtownych ruchów – szepnął Alejandro.
Fay Balmer
Re: Grota Sro 27 Mar 2019, 20:22
Gdy już wrócą do obozu, zje sobie serniczek z lodami. Zawsze to robiła po każdej udanej misji. A co robiła po nieudanej? Zazwyczaj łkała w swoim pokoju lub objadała się czekoladą. Nie bała się nadprogramowych kilogramów. Zawsze spalała nadprogramowe kalorie podczas treningów. I może szkoda, bo była bardzo chuda, a wilki raczej nie przepadają za cienkim mięskiem na kościach. - Cholera...- wyszeptała, gdy zza krzaków wyszły trzy rosłe wilki. I wówczas pojawia się pytanie. Co wybrać? Łuk, czy sztylet? Sztylet byłby dobry przy nagłym ataku, lecz nie wiedziała, czy wilki nagle na nich skoczą. Natomiast łuk mógł się sprawdzić tylko przy jednym strzale, bo zranienie którego kolwiek zwierzaka, rozzłościłoby pozostałe. - Alejandro, stań obok mnie po lewej w odstępie dwóch metrów. Seth, stań z przodu po środku. Idź ostrożnie, by ich nie sprowokować. Zastosujemy ich technikę. Najpierw strzelę do czarnego alphy. To da pozostałym sygnał do ataku. Osłabienie alphy pomoże ci w walce z nim i zmniejszy morale reszty- wyszeptała. O ile wśród wilków w ogóle istniało coś takiego jak bitewne morale. - Gdy zaatakują, Seth weźmiesz czarnego, a ja z Alejandro po szarym- dokończyła, puszczając linę. Gdyby przestraszona kózka ją pociągnęła, Fay mogłaby upaść, a to zmniejszyłoby jej szanse w walce. Najwyżej po wygranej odszuka zwierzaka. O ile w pobliżu nie było więcej wilków, które mogłyby rozszarpać kózkę. Następnie ostrożnie sięgnęła po łuk i strzałę, napięła cięciwę i spróbowała strzelić w czarnego wilka.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Grota Czw 28 Mar 2019, 16:19
Fay, wykazała się rozwagą w planowaniu formacji jednak nie zwróciła uwagi na jeden istotny szczegół. Alejandro, ubezpieczał już jej plecy, a Seth, cofnął się ku dziewczynce tak, aby znajdowała się w środku jednocześnie mogąc kąsać przeciwników strzałami z łuku. Mężczyźni wyszli do przodu stając plecami do Fay, a twarzami do wilków i tym samym zagradzając drogę wilkom do kozy i dziewczynki. – Jeśli się ruszą strzelaj– stwierdził Seth, nie patrząc na na młodą wojowniczkę. Skupiony tylko i wyłącznie na wilkach, które czekały na znak alfy. Warczenie ucichło tak nagle jak się tylko pojawiło ślepia bestii wpatrywały się w Fay i kozę za jej plecami, od czasu do czasu oblizując się. Napięcie z każdą chwilą rosło. Czarny basior postąpił krok ku grupce herosów, kiedy nagle za drzew od strony groty nadbiegł szarozielony ork, w pełnej płytowej zbroi dzierżąc w dłoni potężny łuk barwy bawolej kości zatrzymał się przykucnął na jedno kolano nałożył czarną strzałę i napiął cięciwę. Pocisk ze świstem przeciął powietrze, a żelazny grot wbił się z głuchym mlaśnięciem w grzbiet czarnego basiora, kilka cali od kręgosłupa. Wykorzystując chwilę Seth wraz z Alejandro zareagowali instynktownie wyciągając bicze zawirowali nimi w powietrzu. Baty mknęły w powietrzu przecinając je z świstem uderzając ziemię kilka metrów od pozostałych dwóch wilków, które skuliły uszy i cofnęły się skamląc. Dziwny przybysz po pierwszym strzale zmniejszył odległość i podchodził z napiętym łukiem, ku zwierzętom. Te nie czekały długo widząc, że nici z polowania uciekły zostawiając nieco z tyłu czarnego alfę. Ork, podszedł do herosów przymierzył w oddalającego się basiora i wypuścił czarną strzałę, która pomknęła jak żmija i z głuchym trzaskiem wbiła się w pień małej sosny. Ogi, szpetnie zaklął ale nic więcej nie zrobił. – Tak żeś mnie czarowała, że szrama się zrosła i pomyślałem "dobra biała stopa" więc... trzymaj. – Ork odłożył łuk i wyciągnął z sakwy rulon papieru wielkości a4, był to glejt do obozu orków napisany runami, lecz w miarę czytelnymi. Ogi, wyszczerzył kły i poklepał Fay po ramieniu.
Fay Balmer
Re: Grota Sob 30 Mar 2019, 17:28
Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Gdy nagle pojawił się ork, który razem z jej towarzyszami ruszył do walki z wilkami, trzymająca łuk Fay mogła tylko stać w miejscu, gotowa do strzału i oniemiała na widok całej sceny. Spodziewała się, że będzie miała okazje się wykazać, a zamiast tego została uratowana przez kogoś, kto w innych okolicznościach rozważałby ugotowanie z niej zupy. - O rety...- mruknęła z miną szczerego zaskoczenia. W końcu jednak, gdy otrzymała od orka glejt do obozu jego braci, ogarnęła się i obdarowała go czystym, słonecznym uśmiechem. - Bardzo ci dziękuję. Jesteś kochany- powiedziała, przyjmując prezent i podniosła z ziemi drugi koniec liny. - Miło było cię poznać. Teraz musimy niestety wrócić do obozu. Miłego dnia- pożegnała się z orkiem i ruszyła raźnym krokiem w dalszą drogę do obozu herosów.
Nagroda: Wdzięczność Satyra Papshmira - bezcenne, Glejt do obozu Orków z klanu południowych Reptilian. Punkty + bonusy: 4 punktów boskich, 10 punktów zwykłych.
Dziękuje za w spólną przygodę i polecam się na przyszłość!