-
Wpierdolić ci?Syknięcie przecięło powietrze niczym strzał z bicza, raniąc uszy subtelnie, aczkolwiek niesamowicie skutecznie. W tymże świście została zawarta jednocześnie groźba i obietnica nieprzyjemnego zgonu. Było to niemalże ekstatyczne. Ból w końcu często przynosi przyjemność, czyż nie? Choć niewprawny dominant mógł dość łatwo przekroczyć tę niewidzialną granicę i całkiem przypadkowo uszkodzić ofiarę bardziej, niż zamierzał.
-
Sss-sammm-ma sss-się ppp-pierdol - wydukał, nie tylko dlatego, że kontrastowo do aparycji, jąkał się jak gówniarz, ale również z powodu krwotoku z jamy ustnej, który skutecznie utrudniał korzystanie z pełni umiejętności aparatu mowy.
-
Mamusia nie nauczyła, że do dam nie wypada się tak odzywać? - zapytała jadowicie słodkim głosem, po czym trzasnęła go w potylicę na tyle mocno, że zachwiało się nawet i krzesło, na którym siedział delikwent.
Ten stęknął głośno i wybulgotał kilka kolejnych przekleństw w swoim rodzimym języku. Jego głowa była pochylona do przodu, jakby szyja miała już dość tego ciężaru. Skrępowane ciało napięło się w każdym swym calu, co dodatkowo sprawiało mu ból. Ambrozja była tego świadoma. I niespecjalnie ją to obchodziło.
-
Słuchaj, kurwiszonie - zaczęła i kucnęła naprzeciw niego, choć w pewnej odległości. -
Nie byłoby całej akcji, gdybyś nie wyruchał moich ludzi. Ten patent nie był przeznaczony dla twojego pracodawcy, tylko dla kogoś, kto na to zasłużył. - Rozłożyła ręce i nieznacznie wzruszyła ramionami. -
W przeciwnym razie nie ruszałabym się sprzed komputera, żeby cię dojechać. Mężczyzna patrzył na nią spode łba, a krew ciurkiem kapała z jego rozdziabionej paszczy. Shepard zaczynała wątpić, czy cokolwiek wyciągnie z tego debila. Był ślepo oddany swojej sprawie, co poniekąd rozumiała. Lojalność jest ważna, ale bezkrytyczne postrzeganie tego, co się robi, bywało zgubne. Czego dowodziło to całe ich przesympatyczne spotkanie.
-
Chcesz zginąć za to, czego nawet nie rozumiesz? - zapytała miękko, a wyraz jej twarzy zmienił się nagle. Rysy jakby złagodniały, z oczu zniknął ten zabójczy chłód, który był niemal odzwierciedleniem jej osobowości. Jakby teraz przed poranionym mężczyzną kucała niewinna dziewczynka, a nie mściwa hakerka.
-
Ssspie... - zaczął, lecz to były ostatnie próby wydania jakiegokolwiek dźwięku, gdyż w kilka sekund po tym ciążąca wcześniej głowa poturlała się w głąb pomieszczenia.
-
Pobrudziłaś mi buty - odezwał się nagle cichy głos, którego właścicielka przez cały ten czas znajdowała się za niemal nienaturalnie ciemną zasłoną mgły. Shepard odwróciła się, całkowicie tracąc zainteresowanie wybrakowanym trupem.
-
Reyes, dorośnij w końcu. Kupię ci nowe - skwitowała krótko i podeszła do kobiety, po drodze wycierając swoją katanę w lnianą szmatkę, zawczasu wyciągniętą z kieszeni.
Brunetka pstryknęła palcami, a dusząca ciemność ustąpiła niemal natychmiastowo. Zawiesiła też swój wzrok na Ambrozji, która zatrzymała się za oddzielającą je odciętą głową. Przestąpiła z nogi na nogę i uniosła nieznacznie jedną brew.
-
W ogóle nie umiesz z nimi rozmawiać. -
Jestem nerwusem. 'Zapraszam wypierdalać' to mój sztandarowy tekst, a że zwykle przy tym ktoś traci łeb... - Wzruszyła tylko ramionami, na co jedynym komentarzem Pandory było westchnięcie pełne zażenowania.
*
*Identification confirmed*
*Password …:::.... correct*
.
.
..
…
….
…..
Congrats!
Wasp, welcome to The Neighbourhood
We're hoping that you're going to stay with us a little bit longer than usually
…:::...:::...:::...LOADING...:::...:::...:::...
-
Taaaa, jasne - mruknęła sama do siebie i wstukała kolejne komendy, gdy reszta wierszy wyświetliła się na monitorze. Jej palce muskały klawiaturę niemal czule, z namaszczeniem i czcią. Przeskakiwały z jednego klawisza na kolejny w niemal nieuchwytnym dla oka tempie, jakby jedynym, co Ambrozja robiła przez całe życie, było użytkowanie tego typu sprzętu. W sumie to założenie nie było dalekim od prawdy.
Odkąd sięgała pamięcią miała styczność z najnowszymi technologiami. Na pewno nie dzięki ojcu, choć może i miał jakiś pośredni wpływ ten cały informatyczny świat, który nieustannie podsuwała Shepard matka. Bo na pewno nie robiła tego z własnej woli. I nawet jeśli nie przyczynił się do tego zacny
chujwdupękopany boski ojczulek, tak dziwnym trafem od samego początku Ambrozja rozwijała swój potencjał.
Po chwili stukania odsunęła się na zasięg rąk od biurka, jej fotel na kółkach odjechał do tyłu a ona sama przymknęła oczy i wzięła kilka głębszych oddechów. Poruszyła ramionami i nieznacznie szyją, aby choć na chwilę rozluźnić mięśnie. Wtem dźwięk komunikatora dotarł do jej wrażliwych uszu, zmuszając Ambrozję do otworzenia oczu.
- Cytat :
- Bug
Wasp, masz ochotę poprawić wynik?
Wasp
Zależy.
Bug
Deathmatch na losowej mapie?
Wasp
Capture the flag.
Bug
Asap
Wasp
K. 30 sec.
Przysunęła się do biurka, wygodnie rozparła w fotelu i zostawiając wszystko, nad czym wcześniej pracowała, włączyła grę. Świat się nie zawali, jeśli czasami będzie mieć na wszystko wywalone. A nawet jeśli - średnio ją to obchodziło.
* Potrafi władać greckim, starogreckim, angielskim, fińskim, włoskim oraz liznęła podstawy francuskiego, choć nigdy jej się ten język nie podobał.
* Nie stroni od używek. Alkohol i papierosy to jej chleb powszedni.
* Wprawna hakerka. Włamała się kilka razy do Pentagonu, cudem unikając wykrycia. Najpewniej miała wtedy więcej szczęścia niż rozumu.
* W chwilach słabości zajada się migdałami.
* W Darknecie znana jako Wasp.
* Ma dość sporą siatkę kontaktów w najciemniejszych odmętach sieci, jednakże nie wykorzystuje ich bez wyższej konieczności.
* Podobno wykradła raz patent Billowi Gatesowi. Zrobiła to tylko po to, by udowodnić innym hakerom, że może.
* Jest biseksualna. Częściej jednak podrywa kobiety, niż mężczyzn.
* Uwielbia szybką jazdę na motocyklu, nie zważając na fakt, że stwarza zagrożenie na drodze nie tyle, co dla siebie, a dla innych.
* Uważa swojego ojca za chuja, ale poniekąd jego (jak to zwykła mówić) spierdolona postawa jej imponuje.
* Przez wiele lat trenowała Wing Chun.
* Jedyną słabością Shepard jest jej matka, która nadal mieszka na Mykonos. Ambrozja kocha ją nad życie i tylko wobec niej żywi ciepłe, prawdziwe i nieskażone złem uczucia.
* Opuszczała obóz tylko po to, by uczestniczyć w ewentualnych obowiązkowych zjazdach uczelnianych. Z wyróżnieniem skończyła MIT na wydziale Information Systems & Technology, obroniła też dwa doktoraty.
* Jej ulubioną bronią jest katana.