Re: Schronisko dla zwierząt Pią 22 Lut 2019, 23:10
Co jak co, ale w tym fast-foodzie to poucztowali. I to solidnie. Boris czuł się jakby przybyło mu z siedem kilo, tyle wpakował w siebie jedzenia. Ale był taki głodny, a to żarcie było takie dobre. Co prawda wydał całkiem sporo, ale na własne życzenie, mógł tyle nie żreć. Odbiło mu się głośno, a następnie westchnął błogo. Tak, potrzebował takiej wyżerki, chwili odpoczynku i zapomnienia. Całkiem dobrze gadało mu się z Heidi, tak jakby znali się dużo dłużej. W końcu byli w jakimś stopniu rodzeństwem, czyż nie? Kiedy zbliżyli się wystarczająco, Rosjanin odwrócił się twarzą do niej. Okulary już przed wyjściem z siedziby wróciły na swoje miejsce, dlatego blondynka mogła się jedynie domyślać, że spogląda właśnie na nią. -Nie wiem jak ty, ale ja się nażarłem. Trzeba jeszcze kiedyś ogarnąć takie wyjście. Powiedział i uśmiechnął się lekko. Wyglądało to z lekka komicznie, a on wydawał się zdawać sobie z tego sprawę, dlatego też uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił. Rosjanin spojrzał jeszcze raz na nią, a następnie odwrócił się w kierunku marszu. Ziewnął głośno. Teraz zaczął trawić to wszystko, przez co zrobił się nieco senny. Poprawił kajdan na szyi i strzelił kośćmi palców. Odwrócił głowę w kierunku swojej towarzyszki. -No. Zwierzaka chciałaś. A ja dostałem esa, że mam Cię tu zaprowadzić nie. No. To ten, niespodzianka czy coś. Powiedział, skręcając w jedną z uliczek. Dosłownie kilka metrów dalej, na budynku widniał szyld z napisem "Schronisko dla zwierząt". Nie wysilili się zbytnio na jakąś dziwną nazwę, postawili na prostotę. I bardzo dobrze, po co kombinować i utrudniać sobie życie jakimiś zakręconymi nazwami. Kiedy dotarli do furtki, która otwierała się na ścieżkę, zapewne prowadzącą do biura, Boris zatrzymał się i otworzył ją przed Heidi, puszczając ją przed sobą.
Heidi Ormond
Re: Schronisko dla zwierząt Sob 23 Lut 2019, 01:10
Trochę krępowała się przed zamawianiem, bo w końcu Boris stawiał, ale wiedziała, że może dla niej była to kupa pieniędzy, ale innych by to nawet nie zabolało. Dlatego zamówiła hamburgera z kurczakiem, z dużymi frytkami i colą. Może i było to zbyt dużo, ale chwilowo zapomniała o normach. Była cholernie głodna, w dodatku nigdy nie mogła zamówić całego menu. Prawie udało jej się utrzymać z bratem równe tempo jedzenia. Kiedy już wyszli z McDonalda uśmiechnęła się do Borisa. Skinęła głową potwierdzająco. Czuła, że jeśli otworzy usta to zwymiotuje - zdecydowanie się przejadła. Ciekawa była co jeszcze muszą załatwić. Wlepiła zaciekawione spojrzenie w Rosjanina czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. Kiedy je dostała stanęła w miejscu po prostu się na niego gapiąc w niedowierzaniu. A gdy w końcu dotarł do niej sens jego słów po prostu rzuciła mu się na szyję. - Dziękuję! - szepnęła tuląc go mocno i ruszając w stronę budynku. Kiedy weszli do środka zagadnęła siedzącą w recepcji kobietę. Była nieco przy kości, po czterdziestce i wyglądała na zmęczoną życiem. - Dobry, macie tchórzofretki? - zagadnęła. Kobieta wytłumaczyła, że to dość rzadkie zwierzęta i jakiej opieki potrzebują. Heidi sprawnie odpowiadała na pytanie i dopowiadała ciekawe fakty, o których ta nie miała pojęcia. Wolontariuszka w końcu się poddała i zaprowadziła ich do pokoju gdzie przetrzymywali koty. Heidi co chwilę rzucała Borisowi szczęśliwe spojrzenie. W schronisku mieli co prawda tylko jedną tchórzofretką, ale dziewczyna nie miała zamiaru wydziwiać. A kiedy wzięła na ręce swojego własnego śmierdziela momentalnie rozpłakała się wtulając z puchatą, zimową sierść. Zwierzątko trzęsło się nieco i nastroszyło swój nadzwyczaj krótki ogonek. - Już takiego go dostaliśmy. - powiedziała szybko kobieta widząc, że Heidi to zauważyła. - Co myślisz? - zapytała Rosjanina, tuląc małego potworka do twarzy, który bezskutecznie próbował ugryźć ją w policzek.
Boris Dostojewski
Re: Schronisko dla zwierząt Nie 24 Lut 2019, 21:11
Kiedy tylko poczuł jak Heidi ląduje na nim, a następnie niemalże poddusza uściskiem, zmarszczył nos i skrzywił się lekko. Stęknął też głucho i poklepał ją lekko po plecach. Tym razem udało mu się być delikatnym, w końcu nie chciał zrobić jej krzywdy. Chyba. Nie no, nie chciał, bo jaki miałby w tym cel? Bez sensu byłoby najpierw ją nakarmić, a potem skrzywdzić. -Nie dziękuj, bo nie masz za co. Ciche westchnięcie przemknęło przez eter, a on sam wywrócił oczyma, czego nie sposób było dostrzec ze względu na jego okulary. Je też przywiózł ze sobą z Rosji i też trzymał je przy sobie ze względu na sentyment, mimo że stać go było na wymianę ich na nowszy i przede wszystkim lepszy model, czy chociażby inną markę. Boris podreptał za nią do budynku. Nie widział sensu w przygarnianiu sobie zwierzaka, w końcu to tylko dodatkowe wydatki, zobowiązania i nierzadko problemy. Po co sobie komplikować życie i brać na barki kolejne obowiązki, kiedy można tego po prostu uniknąć? No ale widocznie dziewczyna marzyła o zwierzaku, cóż. Każdy ma jakieś pragnienia, a Boris nie jest od tego, żeby oceniać. Tym bardziej, kiedy to marzenia bliskich. Blondynka chwilę odpowiadała na pytania, zadawane jej przez kobietę tam pracującą. Boris nie krył zniecierpliwienia, bowiem nie widział sensu w zadawaniu tylu pytań. Owszem, takie procedury, ale to nudne. W końcu to tylko zwierzak, no bez przesady. Ale udało się, ruszyli w stronę jakiegoś pomieszczenia, w którym znajdował się futrzak. Cóż. Młoda była zachwycona, Rosjanin z kolei nie wydawał się już tak entuzjastycznie do tego nastawiony. I jak się okazało, zwierzak miał coś z ogonem. W dodatku śmierdział. No paskudź. -Myślę, że jeśli tak Ci zależy, to bierz, dla mnie to mały, śmierdzący problem, ale to tylko moje zdanie.
Heidi Ormond
Re: Schronisko dla zwierząt Pon 25 Lut 2019, 17:29
Heidi zrobiła oburzoną minę na uwagi brata. Wydęła usta i przytuliła małego śmierdziela jeszcze mocniej. - Wykąpiemy cię, wykastrujemy i nawet wujek Boris cię polubi. - powiedziała całując futrzaka w czoło. Rosjanin wolałaby pewnie, żeby wybrała jakiegoś psa albo kota, ale co normalne to nie ona. Zadała pracownicy schroniska jeszcze parę pytań, ale mieli niewiele informacji na temat szczura. Ani wieku, ani imienia, ani nic. A ogon mu coś zapewne odgryzło. Kiedy przyszła pora na wypełnianie papierów westchnęła. - Boris, a jak ty byś go nazwał? - zapytała głaskając tchórzofretkę, która rozrabiała na biurko. Ten skubnął ją w palec na co Heidi zareagowała uśmiechem po czym wrócił do bałaganienia. Mały łobuz, będzie rozrabiał. Kobieta schroniska wyglądała jakby ucieszył ją fakt, że pozbędzie się zwierzaka.
Boris Dostojewski
Re: Schronisko dla zwierząt Sro 27 Lut 2019, 21:32
Boris niespecjalnie zrobił sobie cokolwiek z jej oburzonej miny. Po prostu powiedział co myślał, więc nie widział powodu, dla którego miałby się wstydzić, czy cokolwiek. -Nie wydaje mi się. Prychnął. Ten mały śmierdziel na pewno nie będzie czymś, co Rusek będzie w stanie polubić. Nie przepadał za jakimikolwiek zwierzętami, a za tym małym śmierdzącym, wyrośniętym szczurze na pewno nie będzie tęsknił, gdyby ten w "niewyjaśnionych" okolicznościach zniknął. Nie no. To marzenie blondynki, więc on nie zamierzał jej tego odbierać, cholera. Także no, jeśli o niego chodzi, to nie ma się czego bać, nic zwierzakowi nie zrobi, nieważne jak bardzo będzie go wkurwiać. -Śmierdziel. Albo Paskudź. Tylko na to zasługuje. Powiedział, rozciągając się. Popatrzył na nią, ale nic więcej nie powiedział. No i dobrze, zaraz będzie trzeba się zbierać, fantastycznie, bo nie chce mu się tu już siedzieć, drażni go ten hałas, aż głowa zaczęła go boleć.
Heidi Ormond
Re: Schronisko dla zwierząt Sro 27 Lut 2019, 23:44
Heidi parsknęła śmiechem. Nie no, Boris to był widocznie prześliczny. Nie mogła przestać patrzeć na swoje nowe zwierzątko. Będzie musiała go nauczyć tyle rzeczy. Nie mogła się doczekać, aż pokaże go Black! - No to będzie Paskudź, Paskudo. - stwierdziła. Na twarzy wolontariuszki pojawiło się oburzenie. Heidi posłała jej chłodne spojrzenie. Borisa imię było śliczne i pasowało. Nigdy nie była dobra z wymyślaniem imion. Paru nawet jej doradzało żeby wymyśliła sobie nowe imię, szczególnie kiedy obracała się w nieciekawych towarzystwach, ale nigdy nie mogła na nic wpaść. Heidi i Idi, tak ją nazywali od zawsze i tak już pozostało. A przecież miała tyle okazji, żeby je zmienić i zapomnieć kim jest. Czyżby podświadomie kurczowo trzymała się swojej przeszłości? Kiedy dokonali formalności i zapłaty (Boris bulił, ale tym razem za poleceniem NoGods) Heidi po raz kolejny przytuliła Paskudę. Po czym schowała go do kieszeni ku dezaprobaty pracownicy schroniska. Śmierdziel chwilę próbował się wydostać, ale w końcu zaakceptował swój los i z zaciekawieniem obserwował otoczenie, by co jakiś czas dać o sobie znać drapnięciem czy ugryzieniem. Idi znosiła te tortura z radością. - Zbieramy się? Jeszcze musimy skoczyć do zoologicznego. - powiedziała i dziarskim krokiem w drogę powrotną do siedziby NoGods.