Lotus: – Pany nie żyją? – zdziwił się ciągle błądząc za czarnowłosą wzrokiem, a kiedy wyciągała klingę z ziemi nie drgnął nawet chociaż miał idealną okazję do zaatakowania. Wnet i spojrzał w niebo na czerwoną chmurę, która niczym płachta rozpostarła się nad ich głowami. Korg, już nic nie rozumiał. Zgłupiał doszczętnie błądząc wzrokiem po drzewach. Dopiero eksplozja ognia nieopodal wozów przywróciła mu rozum, albo przynajmniej pozwoliła skoncentrować się na tych chwil parę. – Zabiliście małe ludki… WY! – ogromny buzdygan pomknął po linii łuku na wysokości pasa trolla w kierunku próbującej pokojowego rozwiązania sprawy Lotus. Dziewczyna musiała działać szybko w przeciwnym razie zostanie z niej tylko krwawa miazga. Troll widać to było gołym okiem wpadł w istny szał.
Jason: Kusznik wydał z siebie nieartykułowany dźwięk nim padł twarzą w dół. Jego ciało powoli acz skutecznie zjadał ogień. Ostatni z w miarę sprawnych brodaczy, Oli skoczył za najbliższy wóz chowając się przed niespodziewaną ognistą eksplozją. Najwidoczniej kusznik miał w zanadrzu kilka ognistych granatów. Teraz miejsce w którym stał, a do niedawna obozowisko krasnoludów przypominało jedno wielkie dogasające ognisko z walającymi się tu i tam resztkami ciała brodacza. Zapadłą ciszę przerwał heros, który zbliżywszy się do rudobrodego zdzielił go kopniakiem w twarz. Krasnolud padł na plecy i nie próbował już nawet wstawać. Mierzył jedynie chłopaka morderczym spojrzeniem. Krew nieprzerwanie napływała mu do ust przez co zmuszony był odpluwać ją na bok. Kiedy jego kat zbliżył się uśmiechnął się prezentując komplet wybitych to za sprawą miecza lub buta zębów, a raczej ich szczątków umaczanych we krwi. – Żryj to bękarcie! – krasnolud ostatkiem sił podniósł się na tyle tylko by sięgnąć ręką bełtu tkwiącego w lewym udzie i trzymając go wolną ręką sięgnął do sakwy u pasa. – Przynajmniej nie zginę jak pies – po tych słowach odbezpieczył granat własnej produkcji i w tym samym czasie poczuł jak uchodzi z niego życie za sprawą klingi herosa. Mimo, że dogorywający i okrutnie zmasakrowany rudobrody nie puścił bełtu wystającego z nogi herosa. Umarł, a granat tykał.
Zasady: - Czas na odpis macie do środy 29 maja.
Jason Lloyd
Re: Wodospad Pon 27 Maj 2019, 15:32
Trzech z głowy, został jeden. Lecz ostatni zabity zdążył wyciągnąć coś zza pasa. Na widok granatu, myśli Jasona przyspieszyły. "Co robić, co mam robić?!" myślał. Pierwszym i chyba najlepszym pomysłem jaki wpadł mu do głowy, było go odrzucić. Szybkim ruchem wyciągnął miecz z łba krasnoluda i odciął dłoń trzymającą granat, bo rozginanie palców trupa za długo by trwało. Odrzucił go w kierunku trolla, wyraźnie wkurwionego faktem, że większość jego towarzyszy już nie żyje. - Lotus! Padnij! - krzyknął Jason wiedział, że dziewczyna jest na tyle szybka by uniknąć eksplozji. Stwór, zaślepiony złością, tkwiący w szale bojowym, nawet nie zauważył upadającej koło niego rzeczy. Znowu zamachnął się mieczem i odciął dłoń trzymającą bełt wbity w udo. Chłopak nie widział efektów granatu, bo od razu pobiegł za wóz i przygotował się na eksplozję. Gdy ją usłyszał, przyszykował miecz i zaczął okrążać wóz w poszukiwaniu ostatniego krasnala, tego którego nazywali Oli. Znalazł go szarpiącego się z drzwiami i narzekającego na zranioną rękę. Najwyraźniej to szef miał klucze do wozów. Jason wyskoczył zza rogu i wykonał szytych w głowę młodego krasnoluda. Nie zdążył się nawet obrócić i padł martwy. Nie czekając, chłopak poszedł przyszykować konie do drogi.
Gość
Gość
Re: Wodospad Wto 28 Maj 2019, 14:45
Głupi potwór zamiast pójść się najeść wykazał się niesamowitą elokwencją i zasobem słownictwa, które niestety na Lotus nie zrobiły żadnego wrażenia. Zachowując zimną krew odskoczyła do tyłu, przeturlała się przez lewy bark, a następnie schowała za drzewem. Z tej małej ucieczki przed debilnym atakiem trolla wyrwał ją głos Jason'a, który rzucił w stronę potwora granat. Otworzyła szerzej oczy i nie oglądając się za siebie zaczęła po prostu uciekać, jak najdalej od pola rażenia pocisku. Nie ważne, czy troll dalej ją gonił, jeśli oberwał to następne co musiałby zrobić to zmierzyć się z ostrzem dziewczyny, które było gotowe do wbicia się w bebechy monstra. Będąc już blisko rozbitego obozu skupiła się i nie zastanawiając się ani chwili dłużej przyzwała jednego ze sługusów nocy, zombiaka, który miał w razie wypadku zająć czymś trolla, gdy oni mieliby uciekać z transportem. Troll nie musiał zginąć, ale jeśli nadziałby się na ostrze Lotus, trudno. Stanęła przy ogniu trzymając dziarsko ostrze i obserwując czy potwór padł, a może dalej napiera na dziewczynę. W obu przypadkach była gotowa na działanie. Co prawda trolle skóry jakiejś super nie mają, ale musiałaby się zbliżyć do niego na tyle by przebić mu brzuch. Było to dla niej bardzo ryzykowne, bo zawsze potwór mógłby coś jej zrobić. Zerknęła kątem oka przez ramię na Jason'a. -Pośpiesz się. - burknęła w jego stronę i wróciła do obserwowania tej części lasu, w której przed chwilą była i z której to uciekała, aby nie dostać granatem.
Ostatnio zmieniony przez Lotus Black dnia Pon 10 Cze 2019, 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wodospad Czw 30 Maj 2019, 21:43
Jason w samą porę zdążył odrzucić granat, lecz nie dotarł on do linii drzew za którymi walczyła Lotus. Eksplodował w połowie lotu między herosem, a trollem. Fala uderzeniowa była na tyle silna, by zachwiać chłopakiem, a swąd siarki wdarł się nieprzyjemnie do nozdrzy wojownika. Przez chwilę wszyscy czuliście charakterystyczne piszczenie w uszach. Najbardziej zauważalnym efektem niedawnego wybuchu był fakt, że konie przebywające jak dotąd niedaleko wozów nagle spłoszyły się i uciekły galopem, ku rzece. W rezultacie oddaliły się od was o jakieś 40 metrów, lecz już nie uciekały, a dreptały spokojnie po kamienistym brzegu. Oli, dostrzegając nadchodzącego nieprzyjaciela dał nura pod wóz z zaopatrzeniem i czołgając się nieporadnie oddalał się od zbliżającego się Jasona. Ten mógł go usłyszeć i zobaczyć, a jeśli nawet nie to ślady krwi na trawie zdradzały, gdzie brodacz się ukrył. Chłopak mógł bez problemu wczołgać się za krasnalem jeśli chciał. Problemem jednak, który was teraz powinien zajmować, były spłoszone i przestraszone konie bez których nie dostarczycie transportu do umówionego punktu. Troll, stał ogłuszony przez huk granatu dłuższą chwilę, a kiedy dostrzegł zniknięcie Black, rozejrzał się wokół siebie i wnet ją dostrzegł jak biegła przez polanę. Bez namysłu ruszył w jej kierunku taranując napotkane młode drzewa i krzewy. Z każdą chwilą nabierał rozpędu, a buzdygan, który dzierżył w prawej łapie uniósł nad głowę w zamiarze uderzenia. Rozjuszona bestia nawet nie zainteresowała się zombiakiem, ot zmiotła go z pola walki jednym potężnym uderzeniem swej broni. Góra kamienni biegła na Lotus, a kiedy znalazł się w zasięgu ataku uderzył ponownie po łuku od prawej do lewej. Ciężki buzdygan mknął szybciej niż dotychczas w kierunku czarnowłosej. Czas na reakcję dziewczyna miała ograniczony, lecz miała nad trollem tą przewagę, że była znacznie szybsza i zwinniejsza. Czerwona chmura pyłu niemal już się rozpłynęła pozostawiając po sobie jedynie nikłą mgiełkę.
Czas na odpis: 02, czerwiec.
Jason Lloyd
Re: Wodospad Pią 31 Maj 2019, 22:47
Gdy granat wybuchł, Jason był już za wozem. Fala uderzeniowa i tak miała na niego wpływ, mały bo mały, ale miała. Te krasnoludy naprawdę znają się na broni. Nie mógł się doczekać, by sprawdzić co jest w tych wozach. Gdy w poszukiwaniu ostatniego ocalałego zajrzał za wóz, zobaczył tylko nogi znikające pod wozem. Krasnal nie był zbyt dobry w ukrywaniu się, dyszał ciężko, szurał po ziemi, a do tego zostawiał ślad z krwi, trochę jak ślimak. Jason nawet nie zamierzał go gonić, wyjął pistolet, schylił się na tyle by mógł zobaczyć przeciwnika. Zobaczył dwie wielkie gały, wpatrzone w niego z przerażeniem. Chłopak pociągnął za spust i było po sprawie, trafił w głowę. Gdy się podniósł, Lotus zaczęła coś do niego mówić. Wtem z impetem na polanę wpadł troll, w chmurze liści i drzazg. Pędził na dziewczynę z maczugą uniesioną nad głową. Jason w mgnieniu oka podniósł pistolet na wysokość oczu. Gdy bestia próbowała się zamachnąć odsłoniła tors i nie czekając chłopak wystrzelił pozostałe w magazynku 15 pocisków w tors potwora, tam gdzie powinno być serce. To nie powstrzymało już rozpoczętego ataku, ale stwór wyglądał jak sito. Lotus będzie miała z nim łatwiej. Jason przeładował broń i biegiem popędził za końmi, zostawiając czarnowłosą z trollem. - Powodzenia - krzyknął uciekając w stronę zupełnie przeciwną do tej z której znajdował się potwór. Po drodze zgarnął jedną z uprzęży, może się przydać. Biegł ile mógł i bełt w udzie trochę mu w tym przeszkadzał, ale misja to misja, nie ma że boli. Teraz musiał wymyślić jak ściągnąć z powrotem konie. Łatwizna. To znaczy chyba.
Gość
Gość
Re: Wodospad Sob 01 Cze 2019, 12:38
Spodziewała się, iż granat da jej trochę przewagi, to samo tyczyło się zombie. Przeliczyła się i to mocno. Troll szarżował w jej stronę, a ona musiała szybko zareagować. Więc gdy ten jeszcze nie był przy niej rozpędziła się i wykonując wślizg na kolanach pod jego bronią, przytulona plecami do ziemi wykonała cięcie mieczem po nogach, a następnie z całej siły wepchnęła ostrze w brzuch potwora mając nadzieję, że to coś zdziała. Kolec, który schowany miała wcześniej w rękawie wysunął się do jej dłoni i dziewczyna prędko nie pozostawiając okienka do kontrataku wbiła go pięć razy z całej siły w miejsce gdzie raczej powinno znajdować się serce. Wyciągnęła miecz z ciała trolla i doskakując od niego, coby ten nie wymyślił sobie wstać i ją zaatakować wymierzyła w jego łeb Berretą, którą wyjęła z kabury. W głębi liczyła na to, że Jason dotrze do koni na czas inaczej będą mieli pieprzonych obozowiczy na głowie, a tego wolałaby uniknąć. Nie to było w planach i nie tak powinno się wykonywać misje, więc jeśli nie będzie koni będą mieli przekichane, albowiem nie będzie jak przetransportować dwóch wozów z brońmi. Spokojnie jednak musiała podejść do całej sprawy i się nie unosić. Świadoma była konsekwencji niepowodzenia misji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wodospad Pon 03 Cze 2019, 11:55
Pociski jeden za drugim wbijały się w tors trolla, lecz ich siła była za słaba by przebić się przez niemal kamienną skórę potwora w rezultacie zatrzymywały się na niej lub lekko naruszały tkankę wbijając się nieznacznie w ciało. Nie obeszło to za bardzo trolla dla którego owe pociski były niczym kilka agresywnych pszczół znacznie bardziej skupił się na czarnowłosej. Buzdygan potwora przemknął kilkanaście centymetrów nad głową Lotus, która dzięki swojej gibkości i refleksowi mogła zawdzięczać to, że jeszcze żyje. Jej szybkie cięcie zraniło trolla jednak było to tylko płytkie nacięcia na nogach, a skórę czy raczej naturalny pancerz miał w tym akurat miejscu bardzo gruby i dalej bez większych przeszkód mógł chodzić. Co więcej dziewczyna pokusiła się o dość odważne zagranie wbijając miecz w bebechy stwora klinga wchodziła dość topornie ale wysilając się udało jej się w końcu poważnie zranić przeciwnika. Problem jednak polegał na tym, że troll nie stał jak słup soli, a również zareagował szybciej niż mogła przewidzieć. Wolną łapą zdzielił ją na odlew w twarz rycząc przy tym okrutnie cios należał do tych z natury konkretnych, ot kilkakroć mocniej niżeli najmocniejszy sierp w wadze ciężkiej w boksie. Uderzenie to spadło na lewy policzek zahaczając o nos i wargę. W efekcie czarnowłosa miała mroczki przed oczami, nos złamany, a wargę solidnie przeciętą. Mimo to ból jaki na nią spadł dzięki tolerancji, był do zniesienia. Troll cofnął się kilka kroków w tył i nieporadnie próbował wyjąć ostrze ze swego brzucha. Z kącików jego ust powoli ciekła wraz z śliną czarna posoka. Konie dreptały po kamienistym brzegu rzeki kilkadziesiąt metrów od wodospadu, którego szum maskował kroki Jasona. Niestety zapach jaki go okalał to jest; spalenizny, krwi i siarki zwierzęta wyczuły z odległości. Były i owszem przyzwyczajone do różnych woni, lecz nie w takiej intensywności. Dodatkowo ryk trolla tym bardziej zląkł zwierzęta i zaczęły się boczyć na chłopaka. Bułanek z białą gwiazdką na czole postąpił kilka kroków ku herosowi i stanął dęba próbując go przepłoszyć. Natomiast kary mniejszy z dwójki koni cofnął się, aż do linii rzeki i parskał.
Czas na odpis: 72h
Jason Lloyd
Re: Wodospad Sro 05 Cze 2019, 12:34
Biegł tak szybko jak tylko mógł. Już widać było rzekę. Szum wodospadu stawał się coraz głośniejszy, a powietrze coraz bardziej wilgotne. Gdy zobaczył konie zwolnił, zaczął powoli do nich podchodzić, by ich nie spłoszyć. Większy z dwóch koni postąpił parę kroków ku niemu i spróbował go zaatakować. Jason cofnął się parę kroków, zdjął swój płaszcz przesiąknięty zapachami z ostatniej walki. Odsłonił dwie kabury (jedna była pusta) i pas z magazynkami. Płaszcz wyrzucił za krzaki, zgarnął dużą kępę trawy i znowu zaczął powoli podchodzić do zwierząt. Wystawił do bułanka prawą rękę w której trzymał uprząż. Jason pomyślał, że jeśli zobaczą znajomy przedmiot oraz poczują zapach to uda się je ugłaskać. Koń patrzył się na niego przez chwilę i sam powoli podszedł. Powąchał uprząż, a Jason podstawił mu pod nos świeżo zerwaną trawę. Zwierzę zaczęło pałaszować. Jason je pogłaskał mówiąc: - Spokojnie mały Mniejszy z koni widząc to, też podszedł do chłopaka. Heros zabrał się za zakładanie uprzęży na większego z dwójki. Pozaciskał wszystkie paski, nie za mocno, nikt nie lubi jak coś go uwiera. Jason uważał, że to są wytresowane zwierzęta i po założeniu uprzęży powinny być bardziej uległe. Chłopak pociągnął lekko za wodzę, a bułanek posłusznie szedł za nim. Kary idąc za przykładem większego z koni, też zaczął za nim iść. Jason poszedł razem ze zwierzętami do obozowiska.
Gość
Gość
Re: Wodospad Sro 05 Cze 2019, 12:54
Zamroczyło ją. Chwiejnie stawiała kroki, aż nie utrzymała stabilnej postawy. Ciepło w okolicach nosa był bardziej wkurzające niż pieczenie i ból twarzy. Przynajmniej ugodziła trolla. Mogła go zawsze jeszcze dobić. Ale najpierw nastawienie nosa. Splunęła na ziemie zebraną w ustach krwią i gdy wytarła twarz z niepotrzebnej posoki szybkim i pewnym ruchem ręki nastawiła sobie nos. Spuchnięty był nadal i siny, ale przynajmniej pół roboty miała za sobą. Troll miał w swoich bebechach jej miecz, Lotus wolała nie podchodzić na razie zbyt blisko więc wykorzystując zdolności półboga przyzwała trzy czarne kolce, które zostały prędko wycelowane w brzuch potwora. Nie ociągając się wyjętym wcześniej pistoletem zaczęła strzelać w łeb stwora nie patrząc czy amunicja jej się skończy. Wolała pozbyć się przeszkody i ruszyć już do wozów, które czekają na NoGods. Po wyczerpaniu amunicji pierwszego pistoletu, wyjęła drugi. Spojrzała badawczo w stronę stwora i przypominając sobie o zombie, które leży gdzieś niedaleko postarała się go przyzwać myślami. Skupiła się na nim i gdy jego postać stanęła jej przed oczami Lotus nakazała, aby ten przyniósł jej miecz. Kątem oka zerknęła w stronę, w którą pobiegł Jason. Jeśli będą mieli na głowie obozowiczy to mogła od razu pożegnać się z wozami. Nie zdążą na ich zabranie i zdecydowanie nie poradzą sobie we dwójkę, jeśli przyjdzie ich znacznie więcej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wodospad Czw 06 Cze 2019, 15:27
Bułanek z białą gwiazdką nie dawał za wygraną mimo iż Jason, starał się jak mógł wciąż niechętnie wobec obcego się zachowywał, a gdy ten podszedł z wyciągniętą dłonią w której trzymał zieleninę koń ponownie stanął dęba z zamiarem uderzenia kopytami ręki herosa. Mniejszy natomiast nabierając odwagi podszedł również do herosa, lecz trzymał dystans by w razie niespodziewanego móc uciec lub się bronić. Przed chłopakiem malowało się tedy wyzwanie jakiego mógł nie przewidzieć. Dodatkowo nieustannie pulsujące rany w barku i nodze odzywały się bólem, a niedawny bieg dodatkowo ów ból zwiększył. Nastawienie nosa było niezwykle bolesnym doświadczeniem, a robiąc to na polu walki nie było pewności, czy aby dobrze go naprostowałaś tym bardziej, że cios go nieźle pogruchotał. Troll w tym czasie zaniechał wyciągania katany ze swych bebechów chyba uznając, że nie poradzi sobie teraz z tą „dziwną drzazgą” i zajmie się nią później. Widząc nadlatujące kolce zgarbił się nieco przez co utrudnił trafienie, lecz i tak dwa z nich wbiły się nieznacznie w ciało potwora. Niestety kolce te nie miały wytrzymałości katany, którą Lotus się posługiwała i nie dały rady nic więcej zdziałać. Nawet z tak bliskiej odległości. Nie mniej efekt dodatkowego sprowokowania trolla się udał i stwór szedł w kierunku czarnowłosej, a gdy ta zaczęła strzelać w jego łeb zasłonił się przedramieniem chroniąc skutecznie przed pociskami. Kiedy zombiak podbiegł do trolla chcąc wyrwać z jego bebechów miecz ten ponownie nie przejmując się nim wolną łapą zdzielił przeciwnika fundując mu lot na sześć metrów w bok. Wojowniczka z nogods nie pobawiła się specjalnie drugim pistoletem bo oto leniwie pełzające promienie słońca zasłonił jej troll, który nie marnował czasu na myślenie i najzwyczajniej w świecie zaatakował serią trzech sierpowych na zmianę. Jeśli dziewczyna odskakiwała w bok lub w tył podążał za nią przybierając na prędkości z każdą chwilą. Potwór już zatracił całkowicie przejrzystość umysłu pogrążony w morderczym szale i bólu.
Zasady: - Czas na odpis 48 h (Zmiana!)
Jason Lloyd
Re: Wodospad Czw 06 Cze 2019, 20:25
Nie wyglądało to dobrze. Większy z koni dalej próbował się stawiać i nie przyjął podarunku. Chłopak szybko cofnął rękę, unikając trafienia przez kopyto i pewnie dużego sińca. Powoli wycofał się z lekko uniesionymi rękoma na znak pokoju. Mniejszy, jak dotąd będący parę metrów dalej, tuż przy rzece, podszedł bliżej wyraźnie zainteresowany trawą. Jason wyciągnął do niego rękę z zielskiem. Kary konik zrobił ku niemu jeden krok, ale się zatrzymał. Popatrzył na swojego towarzysza, a ten dalej parskał i prychał na chłopaka. Jason ciągle stał w miejscu próbując nie przepłoszyć zwierząt. Mniejszy koń powoli zaczął do niego podchodzić, chłopak cały czas patrzył się zwierzęciu prosto w oczy próbując nawiązać nic zaufania. Konik wahając się, powąchał jego dłoń i dosłownie zaczął mu jeść z ręki. Heros zaczekał aż skończy jeść, poklepał go po szyi. Zaczął zakładać uprząż na konia, ku dalszemu niezadowoleniu większego z koni. Chłopak zerwał kolejną kępę trawy i podał karemu konikowi. Pociągnął go lekko za wodzę i zaczęli iść do obozowiska. Bułanek pozostał przez chwilę na brzegu patrząc się w dal. Podbiegł do oddalającego się razem z Jasonem towarzysza i dalej szli razem.
Gość
Gość
Re: Wodospad Sob 08 Cze 2019, 01:02
Zaraz miało jej się znowu oberwać. Nie miała w dłoniach swojego miecza, ale on wciąż znajdował się w brzuchu stwora. Mogła w każdej chwili zostać rozgnieciona przez rozjuszonego trolla, który machał teraz tylko łapami jak debil. Im bliżej był tym bardziej czuła się niepewnie. Jednakże miała pewien pomysł, który miała nadzieję, że uda jej się bez żadnych problemów. Uniknęła jednego z ataków schylając się i prześlizgując między nogami stanęła szybko na zgiętych nogach. Kolejną rzeczą jaką zrobiło było z całej siły pchnięcie stwora swoimi plecami. Chciała by ten przewrócił się na miecz i wbił wraz z nim w ziemię. Gdy tylko usłyszała, że potwór padł rozejrzała się za Jason'em. Mieli naprawdę mało czasu. Podbiegła szybko do wozów i sprawdziła czy byłyby gotowe do zaprzężenia. Upewniła się również, czy aby na pewno wszystko jest w środku. Wytarła resztę krwi spod nosa, która jej przeszkadzała i rozglądając się dookoła załadowała Berretcie nowy, pełny magazynek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wodospad Nie 09 Cze 2019, 13:31
Mimo początkowego wahania kary koń zdobył się na odwagę i obdarzył kruchym zaufaniem herosa od którego dostał poczęstunek. Był mu w pełni posłuszny i nie strugał fochów, kiedy chłopak zakładał mu uprząż. Niestety większy z koni nie poszedł za nimi. Prychnął z niezadowolenia i zignorował człowieka oraz fakt, że jego młodszy towarzysz został „przekupiony”. Postąpił kilka kroków ku bardziej bujnej trawie i ani myślał wyruszać do pracy przed porządnym śniadaniem. Wozy były prostej konstrukcji i zaprzęgnięcie konia nie wiązało się z wielką filozofią tym bardziej, że miał już uprząż założoną. Lotus twoja akrobacja skończyła się fiaskiem. Troll poruszał się za szybko, ty byłaś za wolna ostatni cios z serii stwora; sierp trafił z całą swą siłą w prawy bok głowy prześlizgując się po twarzy solidnie przecinając łuk brwiowy i gruchocząc już zdruzgotany nos. Twe ciało odleciało na dwa metry w bok niemal pod same wozy. Czułaś silne zawroty głowy oraz mdłości. Na twoje szczęście walec pod którym chciałaś wykonać bardzo roztropny ślizg zatrzymał się. Zmęczenie oraz fakt, że był poważnie ranny sprawiło iż przystał w pół kroku, a nawet można powiedzieć, że powoli osuwał się na jedno kolano. Czarna posoka coraz intensywniej ciekła z jego ust i rany w której dalej tkwił miecz.
Zasady: - Czas na odpis 48 h
Jason Lloyd
Re: Wodospad Nie 09 Cze 2019, 15:34
Durne zwierzę - pomyślał Jason . Ten większy koń nadal nie chciał przyjąć jedzenia, ale przynajmniej udało się nakłonić do współpracy tego drugiego. Lepsze to niż wrócić do domu bez niczego. Poszli razem w kierunku wozów. Gdy widać już było ognisko, chłopak usłyszał odgłosy walki. Mocno przywiązał karego do drzewa, by nie uciekł oraz na odchodne pogłaskał go po szyi. - Zostań tu - powiedział do konia. Miał nadzieję, że go rozumie, bo trochę głupio było mówić do zwierzęcia. Jason miał pójść w kierunku z którego dochodziły głosy, ale jeszcze raz obejrzał się na konia. Zwierzę zaczęło się paść. Gdy wszedł na polanę ujrzał Lotus w powietrzu, lecącą w kierunku wozu, odepchniętą przez trolla. Uderzyła o ziemię i Jason zobaczył twarz całą we krwi. Potwór stał jakieś 2-3 metry od niej, ale chwiał się. Pod nim była powoli rozszerzająca się kałuża krwi. Chyba wreszcie udało się go zmęczyć. Jason zaczął myśleć nad sposobem pokonania stwora, gdy nagle zauważył kuszę zostawioną na samym początku walki przez Oliego. Chłopak pobiegł do ogniska i szybko ją zgarnął. Zostało jeszcze z pięć bełtów. Skoro przebiły się przez zbroję, to przebije się też przez to bydle. Wypatrzył drugą zaraz obok dziewczyny. Niedaleko leżała niedoszła już "pochodnia" stworzona przez Jasona. Krasnal wyrzucił ją gdy wybuchły granaty przy pasku. - Lotus, kusza! - wskazał palcem miejsce obok niej. Krasnoludowi broń już nie potrzebna, a oni na pewno dobrze ją wykorzystają. Przyjął pozycję do strzału, wycelował w potwora i wystrzelił pociski serią. Wszystkie wbiły się w tors. Wyrzucił kuszę obok siebie i na dokładkę rzucił trzy kule ognia w twarz potwora.
Gość
Gość
Re: Wodospad Pon 10 Cze 2019, 15:45
Cios sprawił, że straciła kontakt z rzeczywistością na dobre kilka sekund. Przywaliła też prawie łbem w wóz, dorobiłaby się niezłego wstrząśnienia mózgu. Zamrugała nerwowo oczami, próbując wyostrzyć obraz, ale na próżno. Syknęła cicho pod nosem podnosząc się z ziemi. Dłonie, na których się wspierała były już dostatecznie brudne i zmęczone. Brakowało tylko by troll nagle wymyślił sobie kolejną falę gniewu i przywalił jej z kolana. Murowane leżakowanie na oddziale przez kilka dni. Odetchnęła jednak głośno gdy dostrzegła, że stwór już ledwo żył. Słowa Jason'a wyciągnęły ją z tego osłupienia. Musiała jeszcze kilka razy przetrzeć oczy i pokręcić głową, aby móc w stanie spojrzeć trzeźwo na oczy. Cichy syk, wciągniecie powietrza do ust. Lotus rozejrzała się prędko za kuszą, która miała się znajdować obok spalonego ciała krasnoluda. Doczołgała się do niej szybko i mierząc powoli w stronę trolla poczekała kilka sekund, aż ustabilizuje jej się oddech i dłonie przestaną się trząść. Odliczyła do dziesięciu i celując w trolla wypuściła salwę bełtów w jego stronę. Przeturlała się na plecy i zamykając na kilka chwil oczy leżała w taki sposób na ziemi. Gdy wstała już z ziemi kiwnęła w stronę Jason'a. -Dzięki. Musimy zająć się tym jednym wozem. Drugi musi niestety zostać. - rzekła spokojnie zerkając na ostałego się jednego konia z całej gromadki. Lepszy rydz niż nic, ale i tak powinni się spieszyć. Nigdy nie wiadomo kiedy obozowicze mogliby się zjawić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wodospad Sro 12 Cze 2019, 23:57
Zraniony troll wstał z klęczek tylko po to by seria bełtów wbiła się w jego tors niemal po same lotki. W parze z starymi ranami po pociskach tego było już zdecydowanie za wiele. Dzieła zniszczenia dopełnił Jason, rzucając w stwora ognistymi kulami bestia ryknęła przeraźliwie płosząc większego z koni bowiem mniejszy zapobiegliwie został przywiązany do drzewa. Bestia wyjąc z bólu ruszyła w stronę Lotus nabierając rozpędu, lecz na trzy metry przed poobijaną wojowniczką troll padł na ziemię bez ducha. Płomienie powoli gasły, a smród spalenizny drażnił nozdrza. Czarnowłosa mogła bez przeszkód, a z małą pomocą swojego kompana wyciągnąć klingę spod truchła. Jakiś czas po tym jak zdołaliście zaprząc konia do jednego wozu dostaliście SMS’a z dokładnymi współrzędnymi, gdzie odstawić przejęty towar. W siedzibie nogods Lotus zgarnęła ochrzan za częściowe jedynie wykonanie misji oraz fakt, że pozwoliła aby wrogowie dotkliwie zranili jej towarzysza, którego miała wszak chronić. Jednak tylko skończyło się na słownym upomnieniu wojowniczki bez żadnych większych konsekwencji się zatem odbyło.
Podsumowanie:
Lotus otrzymujesz: - 10 punktów zwykłych - 3 punkty boskie
Jason otrzymujesz: - 10 punktów zwykłych - 4 punkty boskie - kary konik – polubił cię.
Obrażenia: - Lotus: lekki wstrząs mózgu, zgruchotany nos – wymaga fachowej opieki, poobijana i sina miejscami twarz, zmęczenie. - Jason: dwie rany po bełtach z kuszy – wymagają fachowej opieki, zmęczenie.
Koniec Psot
wszyscy z.t
Blake Simmons
Re: Wodospad Czw 29 Sie 2019, 18:03
/jakiś czas po spotkaniu ze Stevenem
Prawdziwa bliska relacja między dwójką ludzi, trwająca już od lat miała to do siebie, że bardzo często towarzyszyły jej pewne tradycje czy też po prostu przyzwyczajenia. Blake Simmons wraz z Andromedą Starling uwielbiały wspólne sparingi na szczycie wodospadu znajdującego się na obrzeżach obozu i raz na jakiś czas wybierały się tam tylko we dwie. Był to swego rodzaju wyuczony już proces, podczas którego sama wspinaczka do miejsca docelowego spokojnie mogła uchodzić za rozgrzewkę przed treningiem. Skąpo ubrane - Blake, poza swoją zwyczajową biżuterią, która zmieniała się w broń, miała na sobie jedynie sportowy stanik, krótkie szorty i wygodne buty, a na ramiona zarzuciła lekką sportową bluzę - rozpoczęły wspólny spacer, jak zawsze zaopatrzone w butelki wody i jakiś prosty prowiant w razie spadku cukru. Kiedy już dotarły na szczyt wodospadu, widok był wyjątkowo malowniczy, a skaliste wybrzeże idealnie nadawało się do sparingów w utrudnionych warunkach. Akurat te dwie panie lubiły czasem komplikować sobie życie, dlatego pewnie tak bardzo upodobały sobie właśnie takie warunki. Gdy brunetka postawiła stopę na skalistym podłożu, zsunęła z ramienia mały plecak i postawiła go w bezpiecznym miejscu. Zwróciła swoje spojrzenie na Andy. - Jakieś preferencje na dzisiaj? - spytała znacząco unosząc brwi. Simmons i Starling miały zupełnie odmienne umiejętności w walce, co tylko sprawiało, że ich wspólne treningi były dużo ciekawsze, nie wspominając o tym, że mogły się od siebie nawzajem naprawdę sporo nauczyć. - Możemy zacząć od walki wręcz, chociaż ostatnio jak mi skopałaś tyłek nie mogłam się ruszyć przez cały weekend - Uśmiechnęła się, dając blondynce do zrozumienia, że nie miała jej tego ani odrobinę za złe. Cóż, Andy była niesamowita w walce wręcz, Blake natomiast daleko było do osiągnięcia zadowalającego ją poziomu. Czy to zniechęcało ją do wspólnych sparingów? Ani trochę. Siniaków i stłuczeń się nie obawiała, a dzięki blondynce stawała się coraz lepsza.
Andromeda L. Starling
Re: Wodospad Pią 30 Sie 2019, 13:59
Simmons i Starling były kiedyś nierozłącznym duetem, którego nie sposób było nie kojarzyć. Gdzie była Starling, tam można było i znaleźć Simmons (oraz kłopoty), a jeśli szukało się tej drugiej, najprawdopodobniej spędzała czas z pierwszą. Teraz, obie już dorosłe, znacznie więcej czasu spędzały osobno, ale z niektórych nawyków się po prostu nie wychodzi. Jednym z nich były wspólne treningi na szczycie wodospadu. Kobiety od zawsze miały bardzo różne style walki, obie mogły się więc wiele od siebie wzajemnie nauczyć. Spotkały się skoro świt i zaczęły od sprawnej wspinaczki na klif. Robiły to już tyle razy, że Andromeda przysięgłaby, że byłaby w stanie wejść na wodospad z zamkniętymi oczami. Nierzadko urządzały sobie wyścigi na szczyt, ale tym razem zdecydowały się tylko na spokojną, ale wymagającą rozgrzewkę. Po wejściu białowłosa również odstawiła na bok plecak i zaczęła owijać sobie bokserskie bandaże wokół dłoni. Zaśmiała się krótko, słysząc wzmiankę o ich ostatnim treningu. - Cóż, nie mogłam przecież dać ci forów - puściła do brunetki oko. Uwielbiały się, ale sparingi zawsze były na poważnie. Szanowały wzajemnie swoje umiejętności i niedawanie z siebie wszystkiego byłoby tylko wyrazem pogardy. - Co powiesz na bardziej wyrównaną walkę? - zapytała Andy, rozciągając lewe ramię. - Ty weźmiesz kij, ja zostanę z moimi pięściami. Zasady jak zawsze - bez boskich broni, tylko treningowe, i mocy. Ostatnie słowa tyczyły się raczej jej samej, bo moce córki Aresa dotyczyły jej sprawności fizycznej i nie były czymś, co mogła aktywnie kontrolować. To sprawiało, że miała pewną przewagę nad starszą kobietą, ale Starling głęboko wierzyła w swój spryt i wyczulone zmysły, które pomagały jej przewidzieć nadchodzące ataki. Miała nadzieję, że Blake zabrała jeden z teleskopowych kijów, imitujących broń drzewcową. Musiały ćwiczyć walkę przeciwko różnym stylom i broniom. - Potem możemy się zamienić - wyszczerzyła się jeszcze do przyjaciółki. W plecaku miała jeszcze swoje sztylety z polipropylenu. To rzekłszy, wykonała jeszcze kilka skłonów oraz podskoków i stanęła parę metrów naprzeciwko brunetki, przyjmując bojową postawę i chowając się za gardą.
Ostatnio zmieniony przez Andromeda L. Starling dnia Pią 30 Sie 2019, 17:09, w całości zmieniany 1 raz
Blake Simmons
Re: Wodospad Pią 30 Sie 2019, 16:36
Tak to właśnie działało między tymi dwiema diablicami - szanowały swoje umiejętności i nie miały litości podczas wspólnych treningów, a dawanie forów zwyczajnie wykraczało poza ich zasady. Śmiało można było powiedzieć, że życie heroin było stałą walką. Jaki sens miałoby odpuszczanie sobie nawzajem podczas sparingów, skoro w prawdziwej walce wróg nigdy im nie odpuszczał? - Nigdy, uwielbiam patrzeć jak dajesz z siebie wszystko - odpowiedziała towarzyszce bez najmniejszego zawahania z przebiegłym uśmiechem na twarzy po czym wzruszyła ramionami. - Nawet jeżeli muszę później przez to siedzieć w lodowej grocie przez dwie godziny i chłodzić wszystkie stłuczenia. Prawda była taka, że nikt nie był takim fanem umiejętności Andy w walce wręcz jak Blake. Wspierała ją w dążeniu do tego celu przez całą drogę, odkąd były dziewczynkami, a teraz kiedy już Starling stała się mistrzem w tej dziedzinie, brunetka szczerze ją podziwiała. Przyznawanie takich rzeczy na głos nigdy nie przychodziło jej łatwo, jednak w przypadku Andy i Blake wszystko miało swoje pewne odstępstwa. - Idealnie - uznała krótko, sięgając do plecaka i wyciągając swoją treningową broń. Z długim kijem w ręku czuła się jak ryba w wodzie. Związała włosy w wysokiego kitka i przeszła parę kroków żeby stanąć naprzeciwko Andy. Zakręciła kilka razy kijem w dłoniach, żeby przyzwyczaić się do jego równomiernego wyważenia po czym przyjęła postawę gotowości do walki. Nie musiała nic mówić, bo obie panie rozumiały się bez słów - rozpoczęły więc swój trening. Simmons niespiesznie zaatakowała, specjalnie dając łatwo odparować blondynce kilka pierwszych ciosów, zaraz potem jednak wykonała szybki wypad w stronę Starling i parę konkretniejszych ataków, pilnując jednocześnie żeby Andy nie miała okazji na stałe zablokować jej broni. Obie poruszały się szybko i zgrabnie jak na dwie akrobatki przystało, a kiedy tylko deszcz ciosów ustał, córka Aresa wycofała się nieco i zaczęła okrążać rywalkę z delikatnym uśmiechem na ustach. Niczym przyczajona czarna pantera. - Pięknie dzisiaj wyglądasz Andy - zauważyła z błyskiem w oku. Był to szczery komplement i jednocześnie sposób na odwrócenie uwagi blondynki.
Andromeda L. Starling
Re: Wodospad Pon 02 Wrz 2019, 15:15
Czasem sobie tego nie okazywały, ale prawda była taka, że dziewczyny wzajemnie się podziwiały. Każda mogła również zawsze liczyć na wsparcie i pomoc drugiej, nawet jeśli oznaczało to bycie nieco brutalną - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nie zawsze było różowo i perfekcyjnie, ale gdy przychodziło co do czego, potrafiły odłożyć na bok jakieś chwilowe nieprzyjemności i po prostu dla siebie być. - I vice versa - zaśmiała się w odpowiedzi Andromeda. Już nieraz kończyła po treningu z Blake tak obolała, że nie mogła się ruszać. Nie tylko chodziło o zakwasy od intensywnego wysiłku, ale również o wszystkie stłuczenia. Starling przodowała jedynie w walce wręcz, a wiedziała, że zawsze warto mieć coś innego przy sobie, poza własnymi pięściami, co mogłoby usprawnić bijatykę i przesunąć szalę zwycięstwa, jakąś broń. A w korzystaniu z różnych pomocy w walce córka Aresa była zdecydowanie lepsza. Najciekawiej jednak było, gdy podczas sparingu miały okazję pokazać swoje najlepsze strony i skonfrontować je ze sobą. W przypadku Andy była to walka wręcz, a w przypadku Blake - walka bronią drzewcową. W takich przypadkach często kończyło się remisem; po prostu padały na ziemię ciężko zipiąc, nie mając już sił niczym ruszyć, lub po określonym czasie bez jednoznacznego wyniku zmieniały zasady. Białowłosa podskoczyła kilka razy w miejscu, zanim popędził w jej kierunku czubek kija teleskopowego. Naturalnym dla niej byłoby po prostu pozwolić mu przez nią przeniknąć i wymierzyć cios w odsłoniętą twarz zbliżającej się przeciwniczki, ale musiała zdusić te zapędy. Starała się nie blokować uderzeń, tylko wykorzystywać ich pęd do wykonywania zgrabnych uników, czekając na moment, w którym Simmons się odsłoni. - Ty też - wymruczała, posyłając swojej przyjaciółce całusa. Zamiast dać się rozproszyć, natychmiast skoczyła w jej kierunku, licząc na to, że tego się brunetka nie spodziewała. Wiedziała, że Blake zdąży zareagować, dlatego zamiast atakować od frontu, w ostatniej chwili wyskoczyła i odbiła się nogą od jednego z większych głazów, leżących obok, zmieniając trajektorię swojego lotu. Celowała kolanem w brodę swojej sparingowej partnerki, ewentualnie, gdyby zdążyła się nieco odsunąć, planowała wykonać opadający cios łokciem w zgięcie między jej szyją a ramieniem.
Blake Simmons
Re: Wodospad Pon 02 Wrz 2019, 22:02
Cóż, to chyba było najpiękniejsze w tej nieidealnej relacji dwóch pań - cokolwiek by się nie działo, zawsze znajdowały sposób żeby wrócić do siebie nawzajem i jakimś cudem potrafiły sprawiać, że więzy je łączące były coraz silniejsze. Chociaż mogłoby się wydawać, że momentami się od siebie odsuwają. Cóż, nie było żadnego wyczynu w znalezieniu sobie przyjaciela. Sztuką było wytrwanie w tej przyjaźni bez względu na wszelkie przeciwności. A w tym Starling i Simmons były naprawdę dobre. Blake wiedziała, że pokonanie Andy walczącej wręcz graniczy z cudem, nawet jeżeli sama miała do dyspozycji broń drzewcową. Ich walka przypominała swego rodzaju taniec, w którym biel i czerń wirowały między sobą z niesłychaną precyzją i niezaprzeczalną gracją i tylko wprawne oko mogłoby dostrzec jak niebezpieczny i zarazem przemyślany był każdy jeden krok w tym tańcu. Blake wiedziała doskonale ile samokontroli kosztowało Andy zrezygnowanie ze swoich mocy, zdawała sobie jednak również sprawę z tego, że blondynka i bez nich była śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem. Z drugiej strony wiele razy namawiała ją do walk z wykorzystaniem swoich pełnych możliwości – w końcu jako córka Aresa musiała przekładać umiejętności walki ponad dodatkowe zdolności i w jakiś sposób znajdować metodę na pokonanie ich. Uśmiechnęła się przenikliwie kiedy Starling wysłała jej całusa, w ostatniej chwili unikając ataku, który nastąpił zaraz potem. Zmiana trajektorii lotu faktycznie nieco ją zaskoczyła, zdążyła więc wykonać jedynie niepełny blok, który odrobinę zamortyzował uderzenie kolanem. Nie czekając za długo zatoczyła kijem treningowym koło i wycelowała jego trzonem w odsłonięty w czasie skoku bok Andy. Cios łokciem był przemyślany i Simmons zdążyła jedynie obrócić się na tyle, aby odebrać uderzenie ramieniem, osłaniając wrażliwe miejsce zgięcia szyi. Ból przeniknął aż do czubków jej palców, jednak nie pozwoliła żeby wytrąciło ją to z rytmu i w następnej chwili koniec kija oparła o skalną półkę i odpychając się od niej wymierzyła kopniaka w bok blondynki, żeby zaraz potem zamachnąć się swoją treningową bronią i wycelować już jej trzonem w brzuch Andy. W końcu odskoczyłaby na dwa kroki, zwiększając dystans między swoją partnerką, trzymając ją na odległość kija z delikatnym uśmiechem na ustach, który zazwyczaj towarzyszył jej przy sparingach z przyjaciółką.
Andromeda L. Starling
Re: Wodospad Czw 05 Wrz 2019, 16:40
Podejrzewała, że nie wszystko uda jej się w stu procentach, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Przeciwnie - treningi z Blake należały do najtrudniejszych i najbardziej intensywnych, jakie miewała. Była wymagającą przeciwniczką na bardzo zbliżonym poziomie, przez co walka nie tylko wyglądała szalenie efektownie, a obie sprawiały wrażenie, jakby ich ruchy były niemal wyuczoną choreografią, a nie faktycznymi ciosami, ale także wyrównana i przepełniona imponującymi, wymyślnymi ruchami. Znały się od lat, od lat też ze sobą ćwiczyły, uczyły się wzajemnie swoich stylów i ciał, za każdym więc razem musiały wymyślić coś nowego, aby zaskoczyć przeciwniczkę, która praktycznie potrafiła przewidzieć każde posunięcie. Był to więc wysiłek nie tylko czysto fizyczny, ale również psychiczny i intelektualny. Uczyły się szybko myśleć, podejmować trafne decyzje i zauważać najdrobniejsze tiki i błędy w oponencie. Ich sparing rzeczywiście przypominał taniec. Gdy Andromeda zrobiła dwa kroki do przodu, uderzając przyjaciółkę, zaraz musiała zrobić dwa kroki w tył, kiedy oberwała najpierw kopniakiem, a potem końcem kija. Sapnęła głośniej, czując cios na swoich twardych mięśniach, jej buty zaszurały na drobnych kamyczkach, gdy impet przesunął ją do tyłu o pół metra. Wyszczerzyła się do Simmons, a w jej oczach zaiskrzyło. Już czuła tę adrenalinę, z każdym oddechem rozniecał się jej płomień. Chyba trzeba było nieco podkręcić tempo. Przez chwilę pozwalała się trzymać na odległość, ale blokując ciosy tylko czekała na dogodny moment, aby pochwycić kij i szarpnąć go w swoją stronę z nadzieję, że Blake straci równowagę na tyle, aby mogła ją podciąć i rzucić na ziemię. Walka jakąkolwiek bronią, a zwłaszcza tak długą miała tę wadę, że trudno było używać jej w parterze. Dla Starling zatem oczywistym było, że musiała tam właśnie przenieść walkę. Gdy tylko brunetka się zachwiała, Andy pochwyciła ją ciasno pod kolanami, stosując wejście w nogi i upadła razem z nią na ziemię, próbując założyć dźwignię.
Blake Simmons
Re: Wodospad Nie 08 Wrz 2019, 21:05
W takich sparingach jak ten, nie było mowy o popełnieniu błędu bez bolesnych konsekwencji. Heroiny nie oszczędzały się bo doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że najlepsze lekcje to są takie, po których skutki własnych potknięć czuć było przez kilka kolejnych dni. Simmons wiedziała, że ręka będzie dawać o sobie znać po spotkaniu z łokciem Andy, jednak był to nieodłączny element ich wspólnych treningów, który należało na pewien sposób docenić. Robiła bloki i uniki na zmianę z licznymi atakami, chociaż ani jedna z tych rzeczy nie była tutaj łatwa. Wiedziała, że Andy będzie próbowała przejść z nią do parteru i przez dłuższy czas skutecznie się przed tym broniła, jednak w pewnym momencie blondynce w końcu udało się chwycić za jej treningową broń. Blake poczuła silne szarpnięcie i straciła równowagę żeby w następnej chwili dać się podciąć i runąć na kamienie. Uderzenie bolało, jednak w ostatniej chwili zdążyła przekręcić się i zablokować próbę założenia dźwigni wbijając kolano w obolały już nieco bok Andy, a kijem mierząc w jej splot słoneczny. Jeżeli jej się to udało, wywinęłaby się przewrotem w tył i stanęła na nogi, a później nie czekając aż Starling zaatakuje pierwsza, przeskoczyłaby po dwóch głazach i zaatakowała ją od boku kilkoma szybkimi ciosami. Walka była tak wyrównana, że bardzo prawdopodobne iż tym razem również skończą dysząc na ziemi, niezdolne do wykonania kolejnego ruchu.