Pokój #9 - Giotto Nero DpyVgeN
Pokój #9 - Giotto Nero FhMiHSP


 

Pokój #9 - Giotto Nero

Corvus Juarez
Corvus Juarez
Pokój #9 - Giotto Nero Wto 12 Lut 2019, 01:49

Pokój #9

Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Sro 05 Cze 2019, 18:50

Leżał niemalże w bezruchu, co jakiś czas unosząc klatkę piersiową, do której nabierał kolejnych oddechów. Giotto spał w najlepsze, mogąc w końcu odpocząć od męczących obozowych obowiązków. W końcu to nie jego wybrali na jakąś misję, w końcu to nie on musiał kogoś ratować i w końcu to nie on musiał zdawać te idiotyczne raporty bogom. Spodziewał się, że ofiar będzie bez liku, ale nie dbał o to, gdyż w końcu mógł odpocząć. Tak przynajmniej mu się zdawało, do momentu aż w jego śnie nie objawił się Fobos, który przekazał mu kolejną, niewyzbytą strachów wizję. Choć obraz był niewyraźny, tak jednak mógł wyraźnie stwierdzić, że postacie, które tam dostrzegł to była Alva i jakieś niemowlę, które Nero widział pierwszy raz. W końcu zobaczył też obok nich siebie, a mała bransoletka na dłoni dziecka miała wygrawerowane jedno słowo: Laura.
Zbudził się gwałtownie i natychmiast podniósł do pozycji siedzącej, wycierając pot z twarzy. Choć nie śnił mu się teraz koszmar, tak Fobos i tak pobudził jego pewne strachy, związane teraz w głównej mierze z osobą Alvy Dahlbergh, z którą od kilku tygodni się spotykał. Wiedział jednak, że tym razem nie chodziło o zabawę umysłem Giotto, a o przekazanie pewnej treści, która zaprowadziła Włocha w jedno miejsce.
Gdy spojrzał na zegarek, zdziwił się, ponieważ nie myślał, że spał aż kilkanaście godzin. Od poprzedniego wieczora przespał całą noc oraz praktycznie cały następny dzień, budząc się dopiero około godziny dziewiętnastej. Nie widząc powodów do dalszego leżenia, wstał, ubrał się w ciuchy treningowe i udał się bezpośrednio na salę gimnastyczną. Wrócił jakiś czas później, gdy była już noc i natychmiast po przemyciu ciała, zabrał się za robienie kolacji - skończyło się na odgrzewanym, makaronie z sosem, który dzień wcześniej przed wyjściem na misje zrobiła mu Alva.
Usiadł na swojej sofie i wziął w dłoń talerz. Trzymając go nad swoimi udami nabierał co jakiś czas makaronu i kierował go do ust, jedząc śniadaniową kolację. Ziewnął przeciągle, gdy w końcu złapał chwilę wytchnienia po tych kilku aktywnościach.
Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Czw 06 Cze 2019, 16:37

Pierwszym, co zrobiła po powrocie z Muspelheimu, było pójście do szpitala. Choć wydawać by się mogło, że pobiegnie od razu do Giotto, tak odwiodła swoje nazbyt wyrywne serce od chęci wtulenia się w niego i postawiła na chłodną racjonalizację. Zbyt wiele losowych, niezrozumiałych dla niej czynników pojawiło się podczas tej felernej misji i musiała się zwyczajnie dowiedzieć, co się z nią działo.
Nie zamierzała też sama się diagnozować. Przynajmniej nie w momencie, gdy nie będzie mieć pod ręką wszystkich odpowiednich narzędzi, środków oraz ludzi do ewentualnej pomocy. Miała świadomość, że jako pacjent zawsze była największym utrapieniem, ale pod tym względem nie odbiegała od przyjętych powszechnie stereotypów. Jako lekarz wiedziała za dużo i nieustannie poprawiała innych. Nie ze złośliwości. Z przyzwyczajenia i chęci, poniekąd, oświecenia reszty.
Przeszła przez wszystkie badania, jakie tylko sobie wymyśliła, a kiedy dostała w swoje ręce wyniki tego jednego, tak bardzo podstawowego badania, nogi się pod nią ugięły. Gdy nie to, że jeden z medyków stał obok i odpowiednio szybko zareagował, Alva grzmotnęłaby swoim rudym łbem o kant biurka. Nie wierzyła w to, co zobaczyła. Niemal od razu zalały ją wyrzuty sumienia, ogromne poczucie winy i złość na samą siebie. Jak mogła nie zauważyć? Przecież wzięła hormony. To w ogóle nie powinno się stać! Trzymała się standardowych przepisów, nie minęła nawet doba od pamiętnego pierwszego zbliżenia, a jednak...
Pani chirurg była wstrząśnięta i niesamowicie zmieszana całą sytuacją. Nie umiała określić swoich własnych uczuć. Ledwie wróciła z krainy Surtura. Nadal była niesamowicie zmęczona, przeżyła w międzyczasie rozmowę z Aegirem, podczas której stary klasycznie ją zjebał, a ona odwdzięczyła się mu podobną wiązanką. Jedyne, co udało jej się dzisiaj względnie zrobić, to doprowadzenie się do stanu ewentualnej używalności. Wzięła prysznic i założyła czyste rzeczy. Nic wyszukanego. Jakkolwiek od momentu zejścia się z Giotto odczuwała potrzebę, aby być bardziej szykowną, tak mętlik, który panował w jej wnętrzu, całkowicie wyparł tę kwestię. Postawiła na dopasowaną grafitową bawełnianą sukienkę na grubszych ramiączkach, sięgającą nieznacznie powyżej jej kolan. Dobrała do tego baletki na płaskim obcasie, a całości dopełniły trzymane w rękach butelka whiskey i koperta z wynikami oraz zdjęciami USG. Jej rude włosy były rozpuszczone, a twarz lekko pobladła, bez śladu makijażu. Wyglądała dokładnie tak, jak zawsze, gdy wracała z jakiejkolwiek misji - na zmęczoną.
Nawet przyjemna temperatura panująca za zewnątrz nie była w stanie ukoić jej zdenerwowanego jestestwa. A gdy w końcu stanęła naprzeciwko drzwi do pokoju Giotto, zawahała się. Wzięła kilka głębokich oddechów, po czym wsunęła kopertę pod pachę i zastukała. Po części liczyła na to, że Nero nie będzie u siebie. Że to jakoś odwlecze. Wiedziała jednak, że nie może tego zrobić. Że skoro ona wie, to on tym bardziej musi. Poza tym jest drugim sprawcą całego zamieszania.
Czekała cierpliwie pod drzwiami i z chwili na chwilę denerwowała się coraz bardziej. Ona, pani chirurg Alva Dahlbergh, trzęsła się jak jakaś łajza, która nie potrafiła panować nad swoimi emocjami. Jeśli Gio otworzył drzwi, postarała się o chociaż delikatny uśmiech, aby nie sprawiać aż tak fatalnego wrażenia.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Czw 06 Cze 2019, 21:01

Posiłek skończył dość szybko, bo po tak długim śnie tak go ssało w żołądku, że spokojnie mógł jeszcze wrzucić w siebie trzy razy taką porcję, a i tak by dalej był głodny. Wiedział jednak, że nie może się obżerać, dlatego też po dojedzeniu makaronu zjadł jeszcze jakieś dwie kanapki z wędliną i to starczyło, by nie czuł już więcej głodu. Spojrzawszy na godzinę nieco się zmartwił, gdyż było późno i cały dzień przeleciał mu przez odpoczynek. Westchnął lekko i postanowił trochę się porozciągać, nim zacznie się lenić przed starym PS2 z tekkenem 5 na płycie.
Nim zdążył usiąść, do jego uszu dotarł dźwięk pukania do drzwi i tym samym Nero postanowił je otworzyć. Nie zapraszał nikogo, spodziewał się, że to jakiś heros, który ma mu przekazać, że na przykład Dionizos chce go widzieć. Ragnar, Folklore i James raczej wchodzili bez pytania, albo informowali wcześniej o przybyciu. A Alva praktycznie już tu mieszkała, więc po niej też nie spodziewał się takiego gestu. Dlatego właśnie zdziwił się nieznacznie, gdy zobaczył ją na korytarzu, trzymającą butelkę whiskey i jakąś kopertę.
Nie zastanawiał się w czym rzecz, bo sam widok ukochanej wywołał na jego twarzy nieznaczny uśmiech.
- Pukasz do własnego mieszkania? - spytał, przypominając jej, że przez ostatnie kilka tygodni głównie tutaj spali przez wzgląd na to, że panu Giotto herosi zazwyczaj boją się przeszkadzać i zamiast nachodzić go, tak jak on naszedł tej pamiętnej nocy Alvę, wolą czatować na niego na zewnątrz, by poinformować o czymś, jak tylko wyjdzie z mieszkania.
Zaprosił rudą do środka i przyjrzał się jej. Minę miała nietęgą, choć próbowała zamaskować to drobnym uśmiechem. Znał ją tyle czasu, że od razu mógł stwierdzić, iż coś ją trapi.
- Słyszałem o tej małej... - nawiązał do postaci Cornelii, która poniosła klęskę podczas misji. - To nie twoja wina - dodał, pocieszając ją, gdyż myślał, że to właśnie ta informacja jest powodem jej złego samopoczucia.
Zamknął drzwi i natychmiast podszedł do niej, po czym przytulił ją do siebie. Wplótł dłoń w jej włosy, tak jak to robił zawsze i podrapał ją po tyle głowy.
- Daj to - rzekł spokojnie, przechwytując od niej list oraz butelkę whiskey, które położył gdzieś na szafce, znajdującej się obok nich. - Wszystko w porządku? Jesteś ranna? - zapytał dla własnego spokoju, choć po jej stanie fizycznym raczej nie było widać jakichś głębszych obrażeń. Całe szczęście, bo Folklore i Ragnar otrzymaliby niezły wpierdol za niedopilnowanie przyszłej pani Nero.
Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Nie 09 Cze 2019, 15:07

Czuła się na tyle niepewnie, że nie potrafiła, przynajmniej na ten moment, traktować mieszkania Giotto jak swojego. Nie wiedziała wszak, jak mężczyzna zareaguje na tę, poniekąd, radosną nowinę. Owszem, znali się szmat czasu, ale parą byli krótko i tę drugą stronę swych osobowości dopiero wzajemnie odkrywali.
Na jego uwagę zareagowała ciut szerszym uśmiechem i przestąpiła próg, delikatnie się zachwiawszy. Nie była pewna, czy teraz samo zdenerwowanie wiedzie główny prym, czy ta druga, najważniejsza kwestia znów daje o sobie znać. I to w takim momencie, gdy Alva zebrała się na odwagę, aby tu przyjść i od razu wyrzucić z siebie to, co ją trapiło.
Gdy tylko Giotto ją objął zamknęła oczy, westchnęła i wtuliła się w niego najmocniej jak umiała, pomimo trzymanej butelki i koperty. Nie widzieli się zaledwie chwilę, gdyż jej misja nie była wybitnie czasochłonna, ale naprawdę się za nim stęskniła. W tym momencie, gdy wiedziała, co czuje do Nero, tęsknota i zamartwianie się o niego były jak najbardziej naturalną częścią jej życia. I przede wszystkim - świadomą.
Dopiero w momencie, gdy odebrał od niej rzeczy, włącznie z kopertą, weszła wgłąb mieszkania i nieustannie z nietęgą miną, niemal wyłamując sobie swoje drogocenne palce, usiadła na swoim zwyczajowym miejscu w rogu sofy. Machinalnie sięgnęła po najbliższą poduszkę, którą chciała objąć. Powstrzymała się jednak od tego i odstawiła puchaty rekwizyt, przyniesiony tutaj przez nią samą któregoś razu.
Spojrzała w końcu na Giotto.
- Cornelia była całkowicie nieprzygotowana do tej misji, a ja nie dopilnowałam, aby wzięła ze sobą to, co faktycznie potrzebne. - Podrapała się po nosie i westchnęła. - Poza tym Aegir okazał się nieodpowiedzialnym ignorantem, za którego go w sumie i tak mam.
Patrzyła uważnie na swojego mężczyznę i już nawet nie próbowała wymuszać uśmiechu. On i tak ją przejrzał. W końcu znał ją całkiem dobrze. Dogłębnie nawet?
- Nie ucierpiałam, choć zrobiłam najwięcej. - Wzruszyła delikatnie ramionami i poklepała miejsce obok siebie. - Chodź do mnie. Muszę ci coś powiedzieć... - Wskazała jeszcze na kopertę. - Weź ją ze sobą.
Jeśli Nero uczynił to, o co go poprosiła, przysunęła się do niego na kanapie i delikatnie wzięła kopertę w swoje drżące ręce. Przygryzła dolną wargę. Zachowywała się jak... jak nie Alva. Owszem, była narwana i emocjonalna, ale nigdy nie była aż tak bardzo niepewna swego, jak właśnie w tym momencie.
Wzięła głęboki wdech i wydech.
- Podczas misji przydarzyły mi się pewne... epizody. Po użyciu mocy za każdym razem słabłam. Nie traciłam przytomności, ale znacznie słabłam. Gdyby nie absorbowanie energii z gorącego otoczenia, mogłoby być średnio. Nadwątliłam swoje siły, szczególnie podczas wdrapywania się na tego cholernego golema... - Otworzyła kopertę i sięgnęła do środka, następnie wyjęła trzy złączone czarno-białe wydruki z ultrasonografu. - Po powrocie od razu poszłam się przebadać. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzało, poza tym czułam się dobrze, więc te osłabienia musiały mieć inne źródło. I okazało się, że... - Głos rudej załamał się nieznacznie. - Okazało się, że jestem w ósmym tygodniu ciąży. Z tobą, Gio.
Podała mu wydruki, z których najpewniej nie był w stanie za wiele zrozumieć. Niemniej, ukazywały one ośmiotygodniowy płód, w którym wprawne oko mogło wychwycić powoli rozwijające się maleństwo.
Osiem tygodni. Dokładnie dwa miesiące temu pierwszy raz to cholerne przeznaczenie pchnęło ich ku sobie. W dodatku tak mocno, że wylądowali razem na jej kanapie i pierwszy raz się kochali. A potem drugi raz pod prysznicem. Kolejno znów w jej łóżku.
Na twarzy rudej wymieszana była cała gama emocji. Dominowała jednak silna niepewność i strach o to, jak zareaguje na to wszystko Nero.
- Ja... ja wzięłam potem tabletki, żeby nie dopuścić do zapłodnienia. Wzięłam je w terminie, nie pomieszałam niczego. Jestem tego pewna. I naprawdę... Nie wiem, jak to się stało. - Z tonu jej wypowiedzi można było wywnioskować, że czuje się winna, że postawiła Giotto przed taką sytuacją. - Nie czuję się na to gotowa, ale... Ale noszę w sobie twoje dziecko.
Westchnęła ciężko i opuściła głowę.
- Przepraszam, Gio.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Pon 10 Cze 2019, 19:48

Nero naprawdę sądził, że głównym powodem takiego jej stanu jest śmierć jednej ze swoich podopiecznych. Wiedział, że Aegir czasami przecenia umiejętności niektórych i niekiedy źle dobiera drużyny. Sam fakt pójścia trzech kapitanów na jedną misję było już czymś, co powinno zapalić mu lampkę w łepetynie, że blondyneczka raczej nie ma czego tam szukać. Stało się inaczej i niestety, poległa z kretesem. Alva zaś nie czuła się mocno winna, co wyjaśniła mu od razu, stąd też jego lekka konsternacja, gdyż nie wiedział, co jest powodem takiego jej złego samopoczucia.
Usiadł obok niej na sofie, ówcześnie biorąc do ręki kopertę i przybliżył się, by nie być na przeciwległym jej rogu. Pogłaskał ją po kolanie i spoglądał cały czas w ciszy, czekając na to, co ma mu do powiedzenia. Objął ją wokół pasa i przyglądał się jej dłoniom, które otwierały kopertę, a także wsłuchiwał się w jej słowa.
Skinął głową na znak, że wszystko rozumie i poprosił o kontynuowanie wypowiedzi, przenosząc dłoń na głowę rudej. Wplótł ją w jej włosy i podrapał ją pieszczotliwie, pękając z dumy, że jego przyszła żona była oczywiście we wszystkim najlepsza i to ona dała czadu, nie te dwa półmózgi w  osobach Folklore i jego mongolizmu.
Nie był głupi i dlatego, gdy Alva tylko wyciągnęła zdjęcia z koperty, momentalnie przeniósł wzrok na jej drżące dłonie. Choć ciężko było mu się doszukać czegokolwiek, tak domyślił się od razu o co chodzi. Dahlbergh dopełniła to resztą wypowiedzi, informując go, że jest w ciąży.
Przejechał dłonią po twarzy i westchnął głośno. Przeniósł ją następnie na swoje włosy i zrobił półkole, by wylądowała na jego szczęce. Wryło go i nie wiedział teraz co ma w ogóle powiedzieć. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał.
Widząc, że ta cisza wywołała w córce Freyi potrzebę tłumaczenia się, natychmiast poukładał wszystkie szalejące myśli w głowie i przekręcił głowę w jej stronę, prostując się. Jego dłoń ponownie zawędrowała na jej kark, a później na tył głowy, za który złapał ją i powoli docisnął do swojej piersi, wymuszając też objęcie go.
- Nie masz za co - rzekł spokojnie. - Będziemy rodzicami - zapewnił ją od razu, gdyż mógł się wydawać chłodny i niedostępny, ale dziecko i założenie rodziny z Alvą to była tylko kwestia czasu. Skoro wyszło szybciej, to trzeba widzieć tego pozytywy.
Przytulił ukochaną do siebie i pogłaskał ją włosach. Od razu uniósł też jedno ze zdjęć i je pocałował, tak po prostu, bo odczuł taką potrzebę.
- Rezygnujesz z kapitana i musimy poprosić o zmianę mieszkania - zarządził, jak gdyby informacja o dziecku była czymś prozaicznym. W gruncie rzeczy dla niego było. Nie czuł tego napięcia tak jak ruda i mógł spokojnie wydawać osądy. Pomimo spokojnej miny w głębi duszy cieszył się z tej informacji i oni oboje o tym wiedzieli.
- Będzie mieć moje nazwisko - oznajmił. - Tak jak ty - dodał i odchylił jej głowę, by złożyć na jej ustach czuły pocałunek. Uniósł ją rękami i posadził na swoich kolanach, jednocześnie opierając plecy o sofę, co wywołało u niego półleżącą pozycję.
Przymknął oczy i westchnął głęboko.
- Przytul się - rozkazał rudej, bo wiedział, że choć jest zapewne już pozytywnie nastawiona tak jak on, to i tak potrzebuje czasu na rozładowanie emocji. A nic nie działało na tą atencjuszkę tak jak uwaga, czułości i dotyk, który zapewnił jej mocnym objęciem.

zt, Alva nieaktywna
Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Re: Pokój #9 - Giotto Nero Sro 12 Cze 2019, 13:27

Herosi ginęli codziennie, toteż sama śmierć nie robiła na Alvie już takiego wrażenia, jak te kilkanaście lat temu. Natomiast rzadko kiedy doświadczała czegoś takiego, jak kreacja nowego życia i to było dla niej prawdziwą nowością. Szczególnie, że sama przyczyniła się do poczęcia tego maleństwa, które teraz przez kolejne miesiące będzie się rozwijać w jej łonie.
Nie wiedziała, jakiej reakcji ma się spodziewać i fakt, że długo nie odpowiadał sprawiło, że naprawdę zaczęła się jeszcze bardziej denerwować. Z jego twarzy nie potrafiła wyczytać zbyt wielu emocji - jak zwykle zresztą - więc tym bardziej jej serce szalało, pompując krew zdecydowanie za szybko. Mimo iż siedziała, czuła, że kręci jej się w głowie. Gdyby teraz wstała, upadłaby niemal od razu. Była rozdarta oraz rozbita.
Nie spodziewała się, że ją do siebie przyciągnie. Jednakże w momencie, gdy jego ręka wróciła na jej kark i naparła, aby Alva się w niego wtuliła, pozwoliła sobie na głośniejsze westchnienie. Bez jakiegokolwiek cienia sprzeciwu objęła Giotto.
Zmarszczyła brwi, gdy mężczyzna jej życia ucałował zdjęcie usg ich dziecka. Zrozumiała dzięki temu, że Nero naprawdę się cieszy z tej całej, chcąc czy nie, wpadki, i uśmiechnęła się delikatnie. Jednakże jego kolejne słowa wymusiły na niej odsunięcie się w celu spojrzenia na twarz syna Fobosa. Dała sobie kilkanaście sekund na przetrawienie tych informacji. Jakkolwiek zmiana mieszkania wydawała się logiczna, tak początkowo nie wyobrażała sobie rezygnacji z funkcji kapitana. Szybko jednak stwierdziła, że tak będzie najlepiej. Nie tylko dla niej, ale przede wszystkim dla dziecka. Nie może się więcej narażać na niebezpieczeństwo, a skoro w pierwszym trymestrze czuje się aż tak wyczerpana z powodu ciąży, to potem będzie jeszcze gorzej. Najpewniej.
- Jak najszybciej zgłoszę wszystko Aegirowi - powiedziała i na powrót się w niego wtuliła.
Z każdym kolejnym wypowiadanym przez Giotto słowem czuła, że szczęście, którego przy nim doświadczała od kilku tygodni, tylko wzmaga. Wszystko to potwierdzało tylko jedno - naprawdę potrzebowali tych wielu lat, aby zrozumieć, że są dla siebie stworzeni. A fakt, że tak szybko zostaną rodzicami jedynie wzmocni ich relację.
Zainicjowany przez niego pocałunek sprawił, że cała zadrżała. Mruknęła cicho, a gdy ją uniósł, obróciła się tak, by usiąść na nim okrakiem, mocno dociskając się do jego ciała. Teraz, jeszcze bardziej, niż zwykle, potrzebowała bliskości Giotto i jego silnych ramion, czego on doskonale był świadom. Znał swoją kobietę jak nikt inny.
- Kocham cię, Gio... - Wtuliła głowę w jego szyję, na której to złożyła delikatny pocałunek.
Nadal czuła zdenerwowanie i przez jakiś czas to swoiste napięcie będzie nieustannie towarzyszyło przyszłej pani Nero, jednakże dzięki tak spokojnej reakcji syna Fobosa dużo łatwiej przyjdzie jej zaakceptować to, co się wydarzyło i to, co jeszcze przed nimi.
Alva nigdy nie widziała siebie w roli matki. A raczej - nawet nie rozważała opcji, skupiając się na poświęceniu na rzecz innych ludzi. Istotą jej życia były szpital, chirurgia i medycyna. Teraz jednak była zmuszona przewartościować wszystko i oswoić się z myślą, że najbliższe kilkanaście - jeśli nie kilkadziesiąt - lat będzie podporządkowane dziecku.
Wyprostowała się nagle, siedząc na kolanach Nero i oparłszy ręce na jego ramionach, spojrzała uważnie w jego oczy.
- Będę musiała tak samo zredukować ilość swoich dyżurów w szpitalu. - Zamrugała i przygryzła wargę. - Kogo ja dam na swoje miejsce? Przecież tam są niemal same patałachy... Z Asklepiosem na czele.
Sponsored content
Re: Pokój #9 - Giotto Nero

Pokój #9 - Giotto Nero
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Giotto Nero
» Giotto Nero
» Giotto Nero
» Giotto Nero
» Giotto Nero



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: