Blanche Paquet Sro 13 Lut 2019, 14:36 | |
| POSTAĆ Blanche Paquet Siedemnaście lat Chauvigny, Francja Siedem lat Njord i Anette Paquet, chirurg Drużyna Aegira Członek drużyny Nastya Zhidkova | |
Aparycja ___Gdy po raz pierwszy trafiła do obozu, wyglądała jak osiem nieszczęść – skóra pokryta sińcami i zadrapaniami, na plecach otwarte rany po uderzeniach pasem, brudna i zapuszczona, bez butów, doszczętnie przerażona. Od tego dnia minęło jakieś siedem lat, ale Blanche jest nadal drobną, kruchą, mającą sto sześćdziesiąt sześć centymetrów wzrostu dziewczyną. Ma szczupłą, by nie powiedzieć filigranową budowę ciała. Jeśli ma jakieś mięśnie, to zarysowane bardzo delikatnie, ponieważ nie radzi sobie z walką wręcz ani ćwiczeniami. Damskie aspekty, choć obecne, to nie rzucają się w oczy. Na plecach znajduje się kilka bladych, podłużnych blizn, ciągnących się od łopatek po biodra. Więcej tego typu wątpliwych ozdób na ciele nie ma, acz ma wewnętrznej stronie lewej dłoni posiada ledwo widoczne, jasnoszare znamię w kształcie spirali. ___Jej sylwetkę wieńczą modelowe kończyny, dłonie o wąskich palcach, które z reguły chowa w rękawach ubrań. Nosi się skromnie i styl ma raczej przeciętny, ubierając się w zwykłe koszulki i spodnie, bez większych fanaberii. Nie ma przekutych uszu, nie nosi biżuterii ani nie używa makijażu. Tak po prostu. Zwą ją duchem, bo jest biała, dosłownie – skóra barwy mleka, włosy jak śnieg, nawet rzęsy ma tej samej barwy. Tęczówki są dziwnie blade, szare, a źrenica zamiast czarnej sprawia wrażenie fioletowej – skutek braku pigmentu, gdyż urodziła się z albinizmem. Włosy proste, za ramiona, twarz ma owalną, rysy miękkie i blade. Niewielkie usta, prosty nos, oczy o nieobecnym wyrazie, to wszystko zdobi jej buzie. Może i jest urodziwa, ale w specyficzny sposób, a ta uroda ma w sobie coś niepokojącego przez swoją barwę oraz jej usposobienie. Nie bez powodu często spuszcza głowę. | Charakter ___Nie od dziś wiadomo, że z Blanką jest coś... Nie tak. Że coś ma z głową. ___Płochliwe to, delikatnej natury stworzenie, unikające kontaktu z innymi. Nadwyrężona psychika i chwiejność emocjonalna nie czynią z niej najlepszej towarzyszki do spędzania wspólnego czasu. Stroni od reszty, chowa się w najdziwniejszych miejscach, po obozie przechadza się sama. Odwraca wzrok gdy ktoś na nią patrzy, odsuwa się, kiedy inni się zbliżają. Śmiało można powiedzieć, że lęka się innych, nie da siebie dotknąć, często zdaje się, że ignoruje słowa innych czy też raczej nie jest świadoma tego, że zwracają się do niej. A ona słyszy i rozumie więcej niż się im zdaje, choć nie okazuje tego w ten sam sposób jak reszta. Większość osób ma ją za dziwadło żyjące w swoim świecie, a sama Blanche nie jest do końca świadoma co z nią jest nie tak. Wie, że coś jest źle, że ten szum doprowadza ją do szału, że strach cały czas łapie ją za gardło... Wie tyle, że jest niepewna swej osoby i świata naokoło. W jej głowie za mocno wdrukowane jest to, że każdy dotyk poprzedza ból, każdy głos zaraz zamienia się we wściekły wrzask i zapach krwi. ___„Bo to istota o miękkim sercu, przytłoczonym okrucieństwem świata w jakim przeszło jej żyć.” Tak kiedyś określił ją ojciec. Chorobliwie nieśmiała, lękliwa i jednocześnie niezwykle empatyczna. Wystarczy niewiele, by doprowadzić ją do łez i drżenia ze strachu. Obejmuje głowę ramionami gdy ktoś przy niej podniesie głos, kuli się w sobie słysząc szczęk metalu, nie cierpi woni krwi i nie potrafi znieść widoku cudzego cierpienia. Może przez to tak dobrze sobie z nim radzi? Choć strach nieraz bierze górę, jest pierwszą osobą, która zmieni rannemu okład w gorączce, z cierpliwością mniszki i tak delikatnie jak to możliwe, zaszyje i zabandażuje ranę. Poda kubek herbaty obozowiczom na warcie, zostawi w spokoju kogoś, kto wyraźnie sobie tego życzy i zostanie, jeśli potrzeba. Empatia i czułość kryje się pod warstwą wygaszonych emocji i choć dziewczyna miewa trudności w ich okazaniu, nie powstrzymuje jej to. Znacznie gorzej radzi sobie z innymi uczuciami, zdaje się, że nie czuje złości ani gniewu natomiast nad własnym strachem nie ma kontroli. Musi się przestać bać świata naokoło niej, nad czym pracuje systematycznie, ale bardzo... Powoli. |
Przykładowy post ___Im dłużej wpatrywała się w nocne niebo, tym dłużej ono wlepiało w nią niezliczoną ilość srebrnych oczu. Patrzyło. Mrugało. Szeptało. Oddech chłodniejszego powietrza przyjemnie muskał czoło i bawił się kosmykami włosów, gdy szła przez las. Było cicho... Zieleń rozlewająca się wokół niej otumaniała. Była wszechobecna, wyłaziła, wypełzała, skradała się na każdym kroku, zza drzew i starych, kamiennych schodów, prowadzących w nieznane. Porastała skrawki wolnego terenu, czy to w formie rozłożystych krzewów, porostów, paproci czy wielkich jak ludzki tors liści. Mech walczył z kamiennymi stopniami, wolno, acz skutecznie zajmując coraz większą powierzchnie. Czuć było zieleń w powietrzu. Ożywcza, ciężka woń przesyconej wilgocią ziemi, ciepła i roślin, kontrastująca z chłodem niedawno przybyłej nocy. Zdawało się, że przy każdym wdechu drobinki natury osadzają się w płucach i zamierzają wypuścić w nich malachitowe pędy. Człowiek w takim miejscu czuł się jednocześnie częścią tego tajemniczego życia i był również obcym, zdrajcą, który porzucił więź i teraz nie mógł odnaleźć się w sercu lasu… Nie czuł się tu bezpiecznie. ___Mimo to Blanche dalej szła przed siebie, podejmując mozolną wędrówkę po skruszonych, kamiennych schodach, skrytych wśród miękkiej i obcej nocy. Cichy wiatr przyniósł ze sobą słoną i świeżą bryzę, która zostawiła na jej wargach smak oceanu. Dlaczego nie mogła przestać iść przed siebie? Bose stopy nie raz natknęły się na wystające korzenie i twarde kamyki. Dlaczego w środku nocy wyszła z sypialni, ubrana tylko w koszulę nocną by na oślep w ciemności dawać się prowadzić... To nie był głos. To nie był rozkaz. Odległe wspomnienie zdawało się echem odbijać się w jej głowie, tłumiąc wszystko inne. To była prośba, ciepłe, pełne zrozumienie i obietnicy wrażenie kierowało jej krokami, z wolna rozpraszając niepokój znajomym zapachem morza i kojącym szumem fal... Las rzedł, zmieniając się w niskie krzewy wyrastające butnie z gołych wzniesień, kamienie znikły, przykryte drobnym, jasnym piaskiem. Na horyzoncie pojawiła się ciemna linia łącząca niebo i morze, rozciągające się we wszystkie strony i dominując w tej chwili nad światem. Dwie czarne, gładkie tafle, nieodkryte i nieodgadnione do tej pory. I nieboskłon i ocean patrzyły w milczeniu, jak dziewczyna wspina się i staje na krawędzi klifu. Woda była gładka, niezmącona żadnym tchnieniem wiatru, jak lustro, mamiła by w nie spojrzeć. ___Wystarczyło jedno mrugnięcie by rzeczywistość się zmieniła. Huk sztormu był jak cios w głowę, ciemność zabrzmiała jak odgłos wystrzału. Blanche zacisnęła dłonie na uszach, nie mogąc znieść hałasu. Deszcz bez ostrzeżenia spadł z nieba jak grad, fala uderzyła w klif, sprawiając, że ziemia zadrżała. To nie był gniew oceanu... To był żal. Ściana wody wystrzeliła trzy metry w górę, odpychając dziewczynę w tył... By naraz gwałtowny, ostry wiatr pchnął ją w otwarte ramiona oceanu, które złapały ją w czułym objęciu i pociągnęły ze sobą, w dół. Gdy dziewczyna znalazła się pod wodą, wszystko ucichło tak nagle jak się zaczęło. Unosiła się bezwładnie w morskiej toni, półprzymknięte oczy wodziły za refleksami światła na gładkim lustrze wody, jakie rzucały z nieba gwiazdy i księżyc. Tylko ona i ocean. Przytłumiony odgłos bicia jej serca oraz szum fal brzmiał jak kołysanka. Cichy głos nucił piosenkę jaką kiedyś, gdzieś słyszała, tylko nie pamiętała skąd. Chłód wody nie był nieprzyjemny, usypiał, oczyszczał i dopiero teraz, po raz pierwszy odkąd miesiąc temu postawiła stopę w obozie, poczuła się bezpiecznie. Toń czule pociągnęła ją w dół, a Blanche w końcu zamknęła powieki, dając się ukołysać do snu... ___Rankiem nie była w stanie wytłumaczyć ani kapitan drużyny ani sobie, jak to się stało, że obudziła się w zalanym wodą łóżku. Materac, pościel i poduszki były całkowicie przemoczone, na podłodze zrobiła się spora kałuża wody a okiennica została zarwana. Sama Blanche ocknęła się z rana mokra od stóp do głów, z piaskiem we włosach i smakiem soli w ustach. Sen nie był snem, przynajmniej nie do końca. Pachniała słoną wodą oceanu, a na szyi miała niepozorną, morską muszlę, wiszącą na czarnym rzemyku. Spóźniony prezent na dziesiąte urodziny od jej ojca. Ciekawostki ___~ Niemowa, która posługuje się językiem migowym. Nie wiadomo co jest tego przyczyną, czy ma zniekształcony aparat mowy czy to klątwa czy po prostu Blanka przestała mówić z nieznanych przyczyn. Podobno od urodzenia nie wymówiła ani jednego słowa.
___~ Lubi i ma smykałkę do rękodzieł, zwłaszcza tych wymagających użycia drutów, szydełek i igieł. Najchętniej wyszywa, ale zdarza się jej robić inne rzeczy, jak szycie pluszaków albo przerabianie ubrań. Ojcu podarowała chusteczkę z wyhaftowanym motywem fal i morskich muszli.
___~ Jej matka była znanym chirurgiem we Francji, dopóki przez swój błąd i niedopatrzenie, nie straciła pacjenta. Zmarł na stole operacyjnym przed nią, a to zdarzenie rozgrzebywały gazety w całej prowincji. Blanche miała wtedy trzy lata. Matka z tego powodu popadła w alkoholizm i stała się agresywna, zmieniając się z kochającego rodzica w kogoś, kto jeszcze nawiedza dziewczynę w koszmarach. To przed nią uciekła z domu gdy miała dziewięć lat i dzięki pomocy swojego opiekuna satyra udało się jej jakimś cudem trafić do obozu.
___~ Ponieważ nie radzi sobie w ogóle z walką i treningami, stara się to nadrobić poprzez pomoc medyczną, opiekę nad rannymi, zbieranie ziół, sprzątanie oraz wszelaką inną pomoc, jaką jej skromna osoba jest w stanie zapewnić. Dużo się uczy, by wypełnić słabość fizyczną innymi aspektami i idzie jej to całkiem nieźle.
___~ Miesięczny trening by uaktywnić jej potencjał był dla Blanche, delikatnie mówiąc, koszmarem.
___~ Boi się dotyku innych. Jest w stanie znieść uścisk tylko swojego opiekuna, Satyra o imieniu Filostat, oraz oczywiście ojca. Gdy ktoś obcy to zrobi, sztywnieje, odsuwa się i zwija w drżącą kulkę.
___~ Najczęściej można ją znaleźć w bibliotece, pochłoniętą lekturą oraz robieniem notatek ze wszystkiego co może się jej przydać. Ma kilkanaście zeszytów zapełnionych drobnym maczkiem, odnoszących się do rzeczy, które resztę osób co najmniej, dziwi.
___~ Nie cierpi zapachu alkoholu a pijanych ludzi zwyczajnie się boi.
___~ Z powodu jej wyglądu, imienia, usposobienia i częstej obecności w pawilonie medycznym, w obozie zwą ją „Białą Damą”. Porównują ją do ducha kobiety z miejskich legend, ubranej zawsze w biel, która rzekomo zwiastuje śmierć. Używają jeszcze takich przydomków jak "duch", "zmora", "dziwadło" i jeszcze inne. Nie trzeba mówić, że dziewczyna tego nie lubi... Jedyne zdrobnienie jakie nie sprawia jej przykrości to „Blanka”.
___~ Dostała od ojca broń, niewielką muszelkę w formie wisiorka, o nazwie Coquille. Czym jest i w co się zmienia, pomimo tych lat, jeszcze nie odkryła. |
|