Bloody Bones and Bloody Mary DpyVgeN
Bloody Bones and Bloody Mary FhMiHSP


 

Bloody Bones and Bloody Mary

Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Bloody Bones and Bloody Mary Pon 10 Cze 2019, 12:27


Alva Dahlbergh oraz Iden Redbay

24 czerwca 2015 roku, Obóz herosów, szpital


Chciała płakać, lecz coś ją powstrzymywało. Była tak cholernie zmęczona po tej okropnej misji, że ostatnim, czego pragnęła, to zajmować się kimkolwiek. Nawet siebie zignorowałaby najchętniej, by zwyczajnie pójść spać, bo tak byłoby najłatwiej. Nie potrafiła jednak. Poczucie obowiązku i misji były w Alvie tak głęboko zakorzenione, że poświęciwszy własne życie nadal ratowałaby innych.
Dahlbergh, kiedyś za to srogo zapłacisz...
But not this time.

Iden ucierpiał najbardziej, a jego stan, choć dość paskudnych urazów, był względnie stabilny. Póki co. Został przetransportowany do szpitala i właśnie w tym momencie był wieziony na łóżku na prześwietlenie. Nie mógł siedzieć, noga musiała być wyżej. Otwarte złamanie kości podudzia i podejrzenie uszkodzenia tętnicy - kompilacja tychże urazów była naprawdę nieprzyjemna i gdyby potraktować to po macoszemu, mógłby się narobić niezły bajzel.
- Środki przeciwbólowe zaraz zaczną działać, spokojnie - mówiła ciepłym głosem Alva, idąc obok mężczyzny.
Redbay miał pecha, tak zwyczajnie. Nikt tak naprawdę nie zawinił, a wypadki chodziły nawet i po półbogach, nie oszczędzając ich w tejże materii równie mocno, co i zwykłych śmiertelników.
- Opatrunek chwilowo zbiera całą krew, dostałeś też środki na krzepnięcie. Wiem... - Westchnęła. - Wiem, że iniekcja nie była przyjemna, ale dzięki temu mi się tutaj nie wykrwawisz. Teraz zrobię ci prześwietlenie. Muszę zobaczyć dokładnie jak bardzo pogruchotaną masz kość i czy konieczne będzie wydobywanie odłamków tejże.
Tłumaczyła mu wszystko dokładnie, żeby był świadom tego, co się z nim dzieje. Ktoś w międzyczasie podbiegł i pomógł Alvie ze strojem. Sama ciągle miała na sobie to, co podczas misji. Zmodernizowana brygantyna raczej nie należała do stricte szpitalnego ubioru, więc podczas marszu ruda pozbyła się jej, jak i swoich karwaszy, a następnie zarzuciła na siebie jałowy fartuch, który przyniósł jeden z medyków.
- Nie zrobię ci klasycznego czary-mary, jak większość tutejszych preferuje. Najpierw zbadam cię jako lekarz, a potem skorzystam z mocy. - Wielokrotnie kłóciła się odnośnie metod działania z innymi uzdrowicielami oraz samym Asklepiosem.
Nie była zwolennikiem szastania mocą, za pomocą której tak naprawdę mogła zrobić niemal wszystko. Dahlbergh była wykształconym lekarzem, chirurgiem i uważała, że w porównaniu do reszty wie zdecydowanie lepiej, co jest lepsze dla swoich pacjentów. Wolała korzystać ze swojej wiedzy oraz umiejętności chirurgicznych, a nie tylko tych boskich, które, chcąc czy nie, ma całkiem z przypadku.
Kilka osób z personelu pomogło jej wprowadzić łóżko z Idenem do pomieszczenia ze specjalistyczną aparaturą, sama natomiast przystanęła i spojrzała uważnie na mężczyznę.
- Masz jakieś pytania?
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Bloody Bones and Bloody Mary Pon 10 Cze 2019, 14:19

To nie był pierwszy raz, gdy na misji coś poszło nie tak.
To nie była też pierwsza czy druga wizyta w szpitalu ani (jak podejrzewał) najgorsza z rzeczy, jaka kiedykolwiek mu się przydarzyła. Miewał już gorsze i bardziej rozległe rany, które stanowiły większe zagrożenie dla jego życia. Szczególnie, że teraz od początku miał przy sobie lekarza. Nie na każdej misji mogli się tym przecież poszczycić.
Tyle że to aktualna rana wydawała się zawsze tą, która bolała najmocniej. A przecież jako heros z tak dużym doświadczeniem powinien już dawno uodpornić się na tak drobne rany. W końcu nie umierał, prawda?
Próbował nie jęczeć z bólu, choć chyba nie do końca mu się to udawało. Dobrze wiedział, że bycie rannym nie jest niczym złym, choć nie mógł powstrzymać myśli, że powinien spisać się lepiej. Nie powinien trafić do szpitala. Nikt nie powinien. Nie obronił siebie, mógł też więc nie obronić innych – a gdyby stało się to drugie, ofiara bądź ofiary dołączyłyby do osób, których krzywdy nie mógłby sobie wybaczyć. Dlatego ze wszystkich sił starał się zachować świadomość i siłą woli odciąć się od bólu… z nienajlepszym skutkiem.
Słyszał słowa Alvy, jednak te dobiegały jakby z innego wymiaru. Trwając na granicy świadomości nie odpowiedział kobiecie, bojąc się, że jeśli otworzy usta nie wydostanie się z nich nic poza kolejnym jękiem. Nie był przecież świeżaczkiem, by płakać nad byle jakim złamaniem.  A przynajmniej to próbował sobie wmówić.
Skinął głową na wyjaśnienia kobiety, nie mając sił się z nią kłócić czy dyskutować. Nie był lekarzem, w przeciwieństwie do pani kapitan. Niech tylko jak najszybciej zajmie się tym cholernym bólem. Zaciskał zęby i pięści, próbując jakoś poradzić sobie z rozlewającym się po całym ciele dyskomfortem.
Nie zwracał uwagi na strój Alvy. Sam wciąż miał na sobie to, co założył na misję: strój stosunkowo lekki i niekrępujący ruchów, choć jednocześnie przynajmniej częściowo chroniący go przed ciosami innych. Raczej nie zbliżał się do przeciwnika, nie potrzebował więc pełnego, ciężkiego pancerza.
Gdy dotarli do pomieszczenia i lekarka zadała mu pytanie, na twarzy mężczyzny pojawił się jeszcze bardziej skrzywiony wyraz; po chwili jednak Iden się opanował. Gdy jednak otworzył usta, w jego głosie kryło się rozdygotanie i ból.
Po prostu rób swoje, Alva. I cholera, co z tymi przeciwbólami? Chyba nie działają. – Właściwie była to w tej chwili główna, interesująca go sprawa. Dopóki ból się nie zmniejszy, nie będzie mógł ani się skupić, ani sensownie myśleć, a to chyba była dla herosa rzecz dużo gorsza od złamanej kończyny. Będąc w dobrym stanie umysłowym mógł się przecież bronić nawet z niesprawną nogą, przynajmniej do pewnego stopnia. Gdy zwijał się z bólu raczej nie był w stanie zrobić czegokolwiek.
Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Re: Bloody Bones and Bloody Mary Sro 12 Cze 2019, 15:07

Odporność na rany była zawsze kwestią bardzo indywidualną i nawet jeśli ktoś twierdził, że poradzi sobie z okiełznaniem bólu w wyniku jakiegoś urazu, rzeczywistość często rozbijała to "wydaje mi się" na drobne części. I to w dość brutalny sposób.
Zachowanie Alvy mogło się wydać dziwne, ale taka już po prostu była. Nawet jeśli ktoś cierpiał, ona tłumaczyła dlaczego. Każdą swoją czynność dokładnie opisywała bez zająknięcia i wyjaśniała detale, które dla niej były oczywiste. Nie robiła tego na złość, czy z jakichkolwiek innych negatywnych pobudek. Ruda była chodzącą encyklopedią, tak zwyczajnie.
Zdziwiło ją jednak, że dożylnie podane środki przeciwbólowe nadal nie działały.
- Podać 10 mg morfiny i nałożyć kolejną warstwę gazy - nakazała medykowi, który akurat kręcił się obok. - Rana nadal przecieka, a nie powinien - dodała mocniej oraz zdecydowanie ostrzej.
Medyk bez zająknięcia wykonał polecenia rudej i zaaplikował Idenowi zastrzyk ze środkiem uśmierzającym ból, który powinien zadziałać zdecydowanie szybciej niż to, co dostał pierwotnie. Sama Alva natomiast ustawiła głowicę aparatu rtg nad uszkodzoną kończyną Idena.
- Morfina powinna już łagodzić dolegliwości bólowe. Przez dosłownie dwie sekundy nie ruszaj kończyną. - Dotknęła ramienia mężczyzny. - Wyniki będę mieć od razu, więc zabiorę cię na salę i poskładam.
Wycofała się z pomieszczenia i przeszła za szklaną ścianę, aby uruchomić aparaturę. Po kilkunastu sekundach było po wszystkim. Poczekała jeszcze na zdjęcia, które od razu obejrzała. Nie było tak źle. Kość owszem, była złamana i rozdarła tkanki, dzięki czemu wystawała poza obrąb nogi, ale nie doszło do jej pokruszenia.
- Mogło być gorzej - skwitowała, gdy znów zjawiła się przy Idenie. - Powinnam z tobą skończyć za jakieś dwie godziny. W międzyczasie znieczulę cię od pasa w dół, bo nie ma potrzeby, żeby wprowadzać cię całego w stan narkozy.
Niska pielęgniarka podeszła do Alvy i wręczyła jej podkładkę z dokumentami, które to pani chirurg od razu podpisała. Na ten moment Iden powinien odczuwać jedynie tępe pulsowanie dobiegające z jego nogi, a nie rozrywający ból, jak to było jeszcze kilka minut temu.
- Byłeś bardzo dzielny. - Uśmiechnęła się do niego delikatnie, gdy razem z resztą personelu przewoziła go wraz z łóżkiem do innej części szpitala. - Mimo iż wszyscy jesteśmy herosami, tak mało kto jest w stanie zasłonić kapitana swoim własnym ciałem. - W jej głosie słychać było podziw. - Siedzę na tym stanowisku już kilka lat i póki co, większość moich podopiecznych sprowadzała mi na głowę tylko i wyłącznie same kłopoty z powodu idiotycznego i bezsensownego zachowania.
Była dumna z Idena. A gdy faktycznie ktoś jej zaimponował, co też było niełatwe, mówiła o tym wprost. Alva była osobą raczej ekspresyjną, jeśli chodzi o epatowanie uczuciami, toteż naturalnym dla niej było, aby pochwalić Redbaya. Nie tylko dlatego, że zachował się bohatersko, ale również z powodu, że należał właśnie do drużyny rudej. Cieszyła się, że ma u siebie kogoś takiego, jak on.
Iden Redbay
Iden Redbay
Re: Bloody Bones and Bloody Mary Czw 13 Cze 2019, 11:10

Słuchał, jak Alva wydawała kolejne rozkazy dotyczące jego ciała, błagając w duchu, aby morfina w końcu faktycznie pomogła. Być może jako herosi potrzebowali po prostu większych dawek? Iden nie zdziwiły się, gdyby usłyszał o tym na jakimś naukowym wykładzie. W tej chwili jednak rozważania tego typu były ostatnią rzeczą, jaką mógłby zrobić.
Poczuł ukłucie, aby chwilę później ból promieniujący z nogi na całe ciało zaczął wygasać: nie w pełni, mężczyzna wciąż czuł, że nie jest w pełni zdrowy, ale przynajmniej był już w stanie myśleć o czymś innym.
Jest lepiej. Dziękuję – odparł słabo z ulgą w głosie, wykonując polecenia Alvy. Skinął głową, dając znać, że rozumiał, co miała zamiar z nim zrobić. Nie próbował się podnosić i bez słowa marudzenia pozwolił, aby lekarka wykonała prześwietlenie. Nero już wcześniej ratowała go z podobnych opresji i wierzył w jej umiejętności.
Gdy kobieta wróciła do pomieszczenia, Iden po raz pierwszy uniósł głowę, zerkając na nogę. Nie był to dobry wybór: poczuł nienaturalny opór, który sprawił, że natychmiast znów legł jak kłoda na łóżku.
Mówisz, że mogło być? – spytał. – Tylko pamiętaj, że co nagle to po diable. Nie ma pośpiechu, a jeśli się da, wolałbym nie kuleć. – Zachichotał nerwowo pod nosem. Emocje związane z całą tą sytuacją powoli zaczynały z niego schodzić. – Nie jesteś zmęczona? Dasz radę? – dopytał cicho z troską w głosie. W końcu nie był na misji sam. Alva też dopiero co wróciła i Iden doskonale wiedział, jak bardzo może być zmęczona. On też prawdopodobnie już dawno by zasnął… gdyby nie kontuzja, przez którą nie mógł swobodnie rozłożyć się we własnym łóżku.
Jazda na łóżku wcale nie była tak przyjemna, jak mogłoby się to wydawać. Iden czuł się na nim zupełnie bezbronny, nieco obawiając się, że spadnie przy ostrzejszym zakręcie. Nie lubił braku kontroli nad własną sytuacją, a w tej chwili miał wrażenie, że niemal zupełnie ją utracił. Nie miał jednak zamiaru narzekać na to kobiecie.
Jakby to nie był mój cholerny obowiązek, Alva – mruknął, słysząc pochwały i właściwie niewiele sobie z nich robiąc. Od Jej śmierci robił wszystko, aby przestać być ciężarem dla obozu. Wcześniej zapewne sam był prowodyrem idiotycznego i bezsensownego zachowania, włócząc się bez celu poza obozem i swoim zachowaniem zachęcając do tego inne dzieciaki. Życie jednak wyraźnie pokazało mu, że coś takiego może przynieść jedynie ból, cierpienie i śmierć, a to ostatnie czego życzył komukolwiek.
Wtedy, po tamtym dniu, gdy trafił ledwo żywy do obozowego szpitala obiecał sobie, że już nigdy więcej nie dopuści przez swoją lekkomyślność do tak niebezpiecznej sytuacji. I chyba jak na razie mu się to udawało. Nie czuł się więc bohaterem. Za dużo w życiu spierniczył, by móc kiedykolwiek się tak nazywać. Teraz po prostu próbował choć w niewielkim stopniu odkupić swoje winy.
Alva jednak nie mogła o tym wiedzieć. Chyba, że Aegir jej przekazał? Nie sądził. Olbrzym doskonale wiedział, jak prywatna była ta kwestia dla Idena.
To teraz składanie puzzli? – spytał, gdy już dotarli do docelowej sali. – To chyba tak musi wyglądać? – spytał, gapiąc się w sufit, mimo wszystko woląc nie spoglądać na to, co robią ręce Nero. Nie dlatego, że brzydził się krwi, czy ran, a przez to, że gdyby śledził jej ruchy, mógłby próbować się odruchowo cofać albo drgać. A to ostatnie, co powinien robić pacjent. Mógł mieć unieruchomione nogi, ale ryzykowanie w tej sytuacji i tak nie było najlepszym pomysłem.
Sponsored content
Re: Bloody Bones and Bloody Mary

Bloody Bones and Bloody Mary
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: