Wydarzenia, które miały miejsce jakiś czas temu zmusiły lidera NoGods do zorganizowania zebrania. To jak członkowie tej nituzinkowej grupy poradzili sobie lub też i nie podczas misji w obozie herosów nie miały w tym momencie jakiegokolwiek znaczenia. Mindnight po długich rozmowach z synem Tartaru doszedł do pewnych wniosków i nie zapraszając go na ów zebranie wskazywał na jasną rzecz, którą miał zamiar nakreślić reszcie. Lider oczekiwał na swoich ludzi w wygodnym fotelu przy długim stole. Nie był on zadowolony z wielu faktów i będzie musiał potem wyciągnąć wnioski z zajść, ale nim to nastąpi poczeka na głowy NoGods i resztę wezwanych członków. Słów z jego ust nie dało się usłyszeć, albowiem dopóki wszyscy się nie zebrali on kontemplował. Musieli naprawdę dokładnie przemyśleć to co mają zrobić i przemówienie każdemu z osobna do rozsądku nie będzie wcale takie proste. Słysząc nadchodzące kroki z korytarza przymknął oczy i wyprostował się. Zachowa spokój do momentu zjawienia się wszystkich.
Do sesji zaproszeni są: -Angel Ward -Garrett Gray -Jason Lloyd -Boris Dostojewski -Seth Royce
Kolejka jest dowolna. Prosiłabym, abyście napisali mniej więcej do 27.08.
Seth Royce
Re: Sala Konferencyjna Sob 24 Sie 2019, 17:20
Kiedy tylko do Setha dotarła informacja, że głowa NoGods – Midnight – organizuje spotkanie na które Royce również został zaproszony, wiedział już że nie wyniknie z tego nic ciekawego. Nie lubił tego typu oficjalnych przedstawień, a już w szczególności jeżeli nie mógł ich zignorować. Był indywidualistą stworzonym do działania po swojemu i w pojedynkę. Takie zebrania natomiast zawsze opływały w przekazywanie wytycznych, upominanie, wytykanie błędów, a Seth miał za każdym razem wrażenie, że to jemu zwykle obrywało się najbardziej. Zgłaszając się do organizacji, która z zasady miała pewną hierarchię godził się na taki system, nie mógł więc zrobić nic innego jak tylko po treningu wziąć prysznic, ubrać się w zwyczajowy t-shirt i jeansy i skierować się do sali konferencyjnej. Wszedł do środka i zajął jakieś miejsce z boku, z dala od kontemplującej postaci po drugiej stronie stołu. Tak, to był tego typu człowiek, który na lekcjach polskiego siadał w ostatniej ławce i żuł gumę albo spał za najgrubszym kolegą w klasie, tak żeby nie było go widać. Nic się nie zmieniło.
Garrett Gray
Re: Sala Konferencyjna Nie 25 Sie 2019, 15:32
Garrett miał dużo czasu, by przemyśleć wszystko to, co wydarzyło się podczas ataku na obóz. Sam operował na obrzeżach, dlatego nie słyszał płomiennych przemówień ich sojusznika, ale z relacji pozostałych członków organizacji, którzy byli nieco bliżej niego, mógł zrozumieć, iż wcale nie jest tak kolorowo, jak mogłoby im się wydawać. Jako socjopata szybko zdał sobie sprawę, że chwilowe zaufanie względem syna Tartaru było poparte wyłącznie irytującą stagnacją NoGods, do której doprowadził Midnight. Mało tego, sam Gray potrzebował jakiejś rozrywki po śmierci żony czy Lotus, którą przecież traktował jak córkę. Chwile uciech z Angel to była tylko odskocznia, udział w bitwie miał go kompletnie zresetować, to się nie stało. Wszedł do pomieszczenia jako drugi i tylko zerknął w stronę Setha, z którym się nie przywitał, ani też nie beształ go za spoufalanie się z jedną z obozowiczek. Jako głowa NoGods miał dojścia do wielu rzeczy i jego relacja z Joanne nie była dla Graya tajemnicą. Wiedział jednak, że Royce to lojalny członek organizacji i dlatego nie dzielił się tym z nikim. Miał do niego jakieś śladowe ilości zaufania, choć mogło być to naiwne, biorąc pod uwagę to, że był synem Lokiego. Usiadł na wyznaczonym dla niego miejscu i oczekiwał nie tylko na rozpoczęcie zebrania, ale również między innymi na Angel, z którą po bitwie się nie widział. Mnóstwo osób lizało rany, on zaś miał inne obowiązki, które przydzielił mu szef i odbywały się one poza obozem. Teraz jednak mieli chwilę na to, by chociaż pobyć ze sobą, a to było potrzebne wszystkim po tak stresującej akcji, jaką był atak na obóz.
Jason Lloyd
Re: Sala Konferencyjna Nie 25 Sie 2019, 19:22
Gdy usłyszał, że Midnight organizuje spotkanie, nie spodziewał się, że zostanie na nie zaproszony, bo nie był jakimś super ważnym członkiem organizacji. Wszedł do pomieszczenia jako trzeci, głośno siorbiąc resztki napoju, zakłócając słodką ciszę jaka utrzymywała się w pokoju. Wśród tego braku jakiegokolwiek dźwięku brzmiało to jak syrena tankowca na otwartym morzu. Właśnie wracał z McDonalda gdzie kupił sobie dużą coca-colę z lodem. Przywitał się z wszystkimi obecnymi, wyrzucił pusty kubek do kosza i usiadł na jednym z foteli. Minęło trochę czasu od ataku na obóz, więc miał go na tyle by przemyśleć wszystko co się stało. Słyszał wszystko co mówił syn Tartara i nie podobało mu się to. Pomysł przejęcia władzy dla jego ojca raczej kłóci się z tym co chciało osiągnąć NoGods.
Boris Dostojewski
Re: Sala Konferencyjna Wto 27 Sie 2019, 00:28
Nie wiedział po jaką cholerę wzywają go na jakąś naradę, skoro był jedynie gościem od brudnej roboty. Okej. Nie obawiał się upierdolić, ale żeby zabierać go na obgadanie.. No właśnie, kurwa, czego? Czego mogli od niego chcieć? Łysy chciał tylko odpocząć, tyle dobrze, że zdążył się umyć i ogarnąć fryzurę, w końcu firmowy Johnny Sins musi się jakoś prezentować. Wpadł do sali, nie miał na nic ochoty, no może poza browarem, który trzymał w dłoni. Miał jeszcze jednego w kieszeni. Posadził dupsko na pierwszym wolnym miejscu. Wypadło, że siadł obok Jasona. Ziewnął głośno i rozłożył się wygodniej. Otworzył butelkę o kant stołu i upił sporą część złotego płynu. Odetchnął błogo, a następnie głośno beknął.
Gość
Gość
Re: Sala Konferencyjna Wto 27 Sie 2019, 23:17
Miała ważniejsze zajęcia niż przejmowanie się tym czy inni polegli i czy stało im się coś poważnego. Wylizywała rany, dbając o swoje ciało by było w jak najlepszym stanie po tym jakże fenomenalnym starciu z herosami. Przez głowę by jej nie przeszło, że akurat w takim dniu zostanie zwołane zebranie, którego nie mogła niestety opuścić. Jako głowa NoGods nie mogła sobie pozwolić na bagatelizowanie takiego wezwania i musiała niestety pojawić się we skazanym miejscu o konkretnym czasie. Jej twarz jeszcze miejscami była sina, chyba najbardziej przy nasadzie nosa. Na sobie miała obcisły czarny top, puchową czerwona bluzę do połowy ud oraz kuse spodenki, które miały eksponować jej ładne, sportowe nogi. Przyszła najwidoczniej jako ostatnia. Nie była w sumie zaskoczona, bo nie była punktualną osobą, uroda i piękno samo się nie zrobią. Widząc Garretta automatycznie skierowała się w jego stronę i usiadła przy nim puszczając mu oczko. Była niestety świadkiem kilku nietypowych rzeczy, jakim to było beknięcie Borisa i jego nonszalanckie wywalenie na całą zaistniałą sytuację. W przypadku reszty, chyba nie trzeba był wspominać, że znała z raportów wiele smaczków, takich jak walka Jason'a przeciwko potworom w obronie jednej z obozowiczek i dokładnie to samo w przypadku Seth'a. Nie miała tu jednak za bardzo głosu w tej sprawie więc wolała pozostawić tak zwany "opierdol" Midnight'owi, który wyglądał tak, jakby zbierał charkę. Może i miała rację?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Sala Konferencyjna Nie 22 Wrz 2019, 15:11
Po przybyciu jeszcze długo czekaliście. Wasz przywódca nie odzywał się jeszcze przez dobrych kilka minut. Możliwe, że faktycznie zbierał czakrę, aby zadawać wam cios godny miszcza shinobi. Ale nie, on spokojnie otworzył oczy. Spojrzał na każdego z was z osobna, z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Warknął cicho i spoglądając na Angel wypowiedział swoje pierwsze jak dotąd słowa: -Co wyście tam narobili? - zmrużył oczy niezbyt zadowolony wynikami misji. Dzieciak Asklepiosa użył swojego błogosławieństwa, większość NoGods padło. Jedynie co to mógł pogratulować kilku osobom, których nie dałoby się nawet zliczyć na palcach jednej ręki. Uderzył w blat ogromnego stołu, przy którym wszyscy zebrani siedzieli. Jego wrogie spojrzenie skierowane nagle było w stronę Seth'a. - Powiesz mi, co robiłeś z tą obozowiczką? - nieprzyjemny syk złości zostawał z końca języka waszego przywódcy. - A Ty - zwrócił się w kierunku Jason'a - Ciebie też już doszczętnie powaliło? Mało Ci wrażeń? - prawie wstał z miejsca podczas zadawania pytań, ale ochłonął po chwili i znów przymknął oczy. - Jason, czego się dowiedziałeś o naszym ... niby sprzymierzeńcu?- to pytanie jedynie do niego mógł skierować, ponieważ jako jedyny wpadł na ten pomysł, że de facto syn Tartatu mógłby być i przeciwko nim. - Czy zauważyliście jakie posiada zdolności? - ciągnął pytanie tym razem pytając wszystkich. Jeśli musieliby połączyć siły z obozem, byłoby to jedynym wyjściem aby uchronić się przed kompletnym unicestwieniem. Czekał, aż jego podwładni otworzą swoje gęby i schowają dumę w kieszeń. Trzeba było zebrać się i postanowić to, co dla niektórych jest już wiadome.
(przepraszam za długi czas odpisu.)
Macie do kolejnej niedzieli czas na odpis tj. 29.09.
Kolejka dowolna
Seth Royce
Re: Sala Konferencyjna Wto 24 Wrz 2019, 17:22
Prawdopodobnie czekanie było jednym z elementów bycia podporządkowanym członkiem większej organizacji, jednak fakt ten wcale nie sprawiał, że stawało się ono mniej irytujące. Seth wyglądał na znudzonego, siedząc grzecznie na swoim oddalonym miejscu i bujając się lekko na tylnych nogach krzesła z papierosem w palcach. Wewnątrz jednak czuł rosnącą frustrację, tak skutecznie ukrywaną za pozorami obojętności i rozluźnienia. Odprowadzał wzrokiem każdego kolejnego członka NoGods, zastanawiając się nad tym jak bardzo każdy z nich oberwał w trakcie ataku na obóz. W powietrzu dało się wyczuć, że to morale drużyny ucierpiały najbardziej, a każdy zdawał się przez ostatnie dni lizać własne rany. Kiedy Midnight w końcu się odezwał, Royce miał wrażenie, że wszyscy wybudzili się ze swego rodzaju śpiączki, chociaż atmosfera w sali bezsprzecznie pozostawała napięta przez cały ten czas. Dopiero uderzenie w stół sprawiło, że syn Lokiego spojrzał na swojego przywódce, zupełnie nie spodziewając się, że następne słowa będą skierowane w jego stronę. Cóż za ironia. Jakimś cudem jedyną oznaką zdziwienia, jaką można było u niego dostrzec było delikatne uniesienie brwi. Powinien się tego spodziewać. Idiota. - To co robię najlepiej - odparł spokojnym głosem, który kontrastował ze złością Midnighta ale pozostawał pozbawiony jakiegokolwiek zawahania czy niepewności. - Szpiegowałem. Wzbudzałem fałszywe zaufanie. Można to nazwać na wiele sposobów.- Po jego ustach przebiegł cień leniwego uśmiechu, a on wzruszył lekko ramionami. - W mojej ocenie poszło mi naprawdę nieźle. Wiedział, że może mu się oberwać za postępowanie po swojemu, jednak z tego przecież był znany. Jeżeli mają go ukarać za niesubordynacje mogli śmiało to zrobić. Jednak nikt przecież nie zdoła udowodnić synowi Lokiego kłamstwa. Do odpowiedzi na dalsze pytania na razie się nie dołączał. Sam widział ile spustoszenia zasiał syn Tartaru i był ciekaw na ile jego własne spostrzeżenia odnośnie pseudo-sojuszu z tym tyranem pokrywały się z tym co sądziła reszta członków NoGods.
Garrett Gray
Re: Sala Konferencyjna Sro 25 Wrz 2019, 00:44
Midnight nigdy nie był typem osoby rozmownej i dlatego Gray wcale się nie dziwił, że przywódca organizacji nie odzywa się nawet słowem do momentu przybycia wszystkich zaproszonych na zebranie. Siedział więc w ciszy i obserwował poczynania pozostałych półbogów, którzy zachowywali się jak to banda wywrotowców, czy może raczej gangusów. Można było ich podpiąć pod prawdziwą stereotypową bandę anarchistów: cichy lider Midnight, dziki Alvaro Seth, który obraca panienki jak leci, spokojny, acz zabójczy z shotgunem w ręku Jason, rzezimieszek Boris, królowa podziemia Angel i socjopata Garrett. To nie mogło się udać i już na początku było widać, że tak jak syn Hefajstosa przyszedł tutaj na naradę, to pozostali mieli doprawdy w nosie to, co się wydarzyło w obozie półbogów. To go irytowało, ale nie dał po sobie tego poznać. Przywykł, że większość z nich jest tutaj, bo Midnight toleruje to, co w obozie jest uznawane za lenistwo i nietakt. Siedział wyprostowany, mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej oraz przymknięte oczy. Nie reagował ani na zaczepki Angel, ani też na słowa szefa, których słuchał, ale jednocześnie nie miał zamiaru się do nich odnosić, póki reszta się nie wypowie. Brunet był z dala od głównej akcji i poza tym, że potwory słuchają się syna Tartaru oraz potrafi on tworzyć portale między wymiarami, nie był w stanie powiedzieć o nim nic więcej. - Gdybyś myślał mózgiem nie fiutem, to zakręciłbyś się wokół Alvy Dahlbergh - odchrząknął, bo tak jak mógł jeszcze przyjąć narrację, iż Seth szukał zwyczajnie uciech z Joanne, tak ubierać to w szaty szpiegowania było już zupełnie nie na miejscu. Collins była szarą myszką obozową i nawet w samej drużynie, w której była, raczej nie miała posłuchu i nie wiadomo jakiej reputacji. Gdyby Royce ruszył po zaufanie Alvy, byłoby zupełnie inaczej, bo martwa już niestety pani kapitan pewnie wiedziała dużo więcej, niż urocza blondyneczka. Gray otworzył oczy i spojrzał na Midnighta. - Kontroluje bestie i otwiera portale w dowolne miejsca, nawet do innych wymiarów. Tyle widziałem, o resztę pytaj pozostałych - odparł krótko i rzeczowo, nie chcąc przedłużać niepotrzebnie tego zebrania. Kątem oka zerknął na Angel, którą pogładził po kolanie, ciesząc się w duchu, że blondynce nic nie jest i że oboje wyszli z tego bez szwanku.
Jason Lloyd
Re: Sala Konferencyjna Sro 25 Wrz 2019, 21:41
Po nim weszło tylko dwoje ludzi, Boris i Angel. Jej nie znał zbyt dobrze za to Borisa, aż za bardzo. Gdy tylko wszedł to pomieszczenia jego wielce bogata osobowość wypełniła je całe. Szczególnie wtedy, gdy zaczął bekać na cały regulator. Wszyscy byli już na swoich miejscach, zapadła cisza. Była trochę przytłaczająca, wyraźnie czuło się jakieś napięcie w powietrzu, tak jakby przyłożono mu odważnik do głowy. Midnight siedział na końcu stołu z zamkniętymi oczami i najwyraźniej zastanawiał się co powiedzieć. Trwało to tak parę minut, zaczynał się już niecierpliwić. Jason założył więc ręce na piersi i wlepił wzrok w stół. Gdy już miał się spytać o dokładny cel tego zebrania, Midnight się odezwał. Chłopak był zaskoczony wybuchową reakcją ich przywódcy, który zwykle zachowywał spokój, nie ważne co się działo. Puścił pierwsze parę pytań mimo uszu i skupił się na tym zadanym bezpośrednio niemu, dotyczącym syna Tartara. Zamierzał chwilę pogadać, więc wstał z fotela i oparł się rękoma o stół. - Wiem o nim tylko tyle ile sam mogłem zobaczyć. Jest niezwykle silny, szybki i wytrzymały. Posiada też bardzo twardą zbroję, ale nie potrafiłem rozpoznać materiału z takiej odległości. Tak jak powiedział Garrett potrafi otwierać portale, ale wątpię, że w dowolne miejsca. Tylko bogowie to potrafią, a i tak tylko niektórzy - odchrząknął, by móc zebrać myśli. - To tylko moja teoria, ale podejrzewam, że potrafi otwierać portale wyłącznie do wymiaru swojego ojca, Tartaru, a tam uzyskuje od niego pełne wsparcie, dzięki czemu może przenieść się gdzie indziej. Wątpię też, że tak po prostu kontroluje potwory. Raczej ma u nich duży posłuch albo wzbudza w nich strach - spróbował przedstawić wszystko co wiedział i swoje domysły jak najbardziej konkretnie. - Podsumowując, jest niezwykle potężny. Wątpię by ktokolwiek tutaj potrafił go pokonać w pojedynkę - przeszedł wzrokiem po każdej osobie w pokoju. Odwrócił głowę do Midnighta. - Jedno wiem na pewno. Wnioskując z tego co mówił na polu bitwy, nie jest i nigdy nie był naszym sojusznikiem. - skończył mówić, więc ponownie usiadł na swoim miejscu.
//Właśnie zauważyłem, że zrobiłem z tego gościa Obito Uchihę XD
Gość
Gość
Re: Sala Konferencyjna Pią 27 Wrz 2019, 13:22
Przez kilka dłuższych chwil wpatrywała się gdzieś w przestrzeń. Swoje leniwe spojrzenie przeniosła dopiero kiedy Midnight zaczął zadawać ważne pytania, nie dotyczące członków NoGods. Wyciąganie tego w tym momencie nie miało sensu, więc nie zdziwiona była, że szybko temat został ucięty. Uśmiechnęła się dumnie czując jak Garrett dotyka jej kolana. Nie była tu sama i przez chwilę poczuła się pewniej, że jej obiekt westchnień i zainteresowań wspiera ją. Mlasnęła cicho i przysłuchując się spostrzeżeniom innych członków zaczęła się zastanawiać, co ona pamięta. Poczekała aż każdy dokończy swój wywód, bo to jednak niegrzeczne wtrącać się do rozmowy i masując swój jeszcze obolały nos palcami. - Za wiele nie dało się dostrzec z mojego położenia, ale widać było, że do pomocy nam chętny nie był - stwierdziła przypominając sobie jak oberwała od jednego z obozowiczy. Nie była jedyna, ale chyba oberwała najbardziej. - Zgadzam się ze słowami Jason'a. On nie wydaje się być naszym sprzymierzeńcem. Nie powinniśmy mu ufać, bo nas wybije - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Spojrzała na Midnight'a, który pierwszy raz chyba tak szybko wyszedł z równowagi i wybuchł. Nie przejmowała się tym, bo mimo wszystko ich przywódca był rozsądny i wiedział jak przeprowadzać takie zebrania.
Boris Dostojewski
Re: Sala Konferencyjna Nie 29 Wrz 2019, 18:07
Przez krótką chwilę myślał, czy może nie wpakować nóg na blat, coby ułożyć się nieco wygodniej, jednakże nie zdążył podjąć decyzji, kiedy to Midnight się odezwał. Pytanie zadane przez głowę organizacji nie wskazywało na to, żeby był zadowolony z tego co wynikło w obozie. Życie, czasem się daje dupy, ale bez przesady. Mogło być o wiele gorzej, po co tu się spinać? Łysy upił kolejny łyk piwa i odetchnął cicho, kiedy kolejne słowa padały z ust wkurwionego lidera. W sumie to miał wyjebane na całą tą sytuację. Mógł siedzieć teraz na siłce, albo spać. Tyle lepszych opcji, niż słuchanie tego pierdolenia. Zjechał trochę do pozycji półleżącej i zaczął bawić się palcami, słuchając wypowiedzi innych. Ziewnął też kilka razy, nawet nie bardzo starając się zasłaniać usta. -Nie wiem, strzelałem do tamtych, nie przyglądałem się zbytnio czemu innemu. Mruknął, kiedy zostali spytani o swoje spostrzeżenia. Ruski mówił prawdę, skupiał się w całości na celach, które obrał w obozowiczach, więc nie miał czasu na rozglądanie się. Upił kolejny łyk piwa, złoty napój już się prawie kończył. Mógł wziąć więcej niż jedną butelkę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Sala Konferencyjna Pon 07 Paź 2019, 12:02
Napięcie w sali konferencyjnej osiągnęło pewien rodzaju poziom i wszyscy mogliście odczuć pewnego rodzaju dyskomfort. Niewidoczne dla was oczy waszego przywódcy bardzo dokładnie przyglądały wam się zza czarnej maski. Kłamstwa niejednym uchodziły na sucho, ale każdy powinien pamiętać: Kłamstwo ma krótkie nogi. Można by sobie wyobrazić takie kłamstwo uformowane w małe dziecko do którego strzela się z łuku, czyż nie jest to banalnie proste? Midnight wyprostował się na swoim fotelu i łącząc palce ze sobą na blacie ogromnego stołu odsapnął cicho. Czego mógł spodziewać się od butnych półbogów, którzy wolą się bić i zwyciężać niż zwracać uwagę na szczegóły. Syn Lokiego mógł poczuć chłodny dreszcz przechadzający się przez jego kręgosłup od dupy aż do karku. Przywódca NoGods niezbyt zadowolony z odpowiedzi swojego podwładnego położył swobodnie dłonie na stół i skierował swoją wypowiedź w kierunku Seth'a. - Oh doprawdy?... Więc czego się dowiedziałeś o półbogach z obozu? Oczywiście mówię tu o tym czego jeszcze nie wiemy... - podejrzliwy ton głosu mógł usłyszeć raczej każdy. Midnight trzymał na wodzy swoje emocje, albowiem nie po to się tu zebrali. Wysłuchał spokojnie odpowiedzi reszty członków organizacji i skinieniem głowy dał im do zrozumienia, że wszystko to zakodował. - Dobre rozeznanie, Jason. A więc podsumowując... - wstał powoli z fotela i stanął tyłem do wszystkich zebranych - Na ta chwilę sami sobie nie dalibyśmy rady. Zostalibyśmy rozdarci dokładnie tak samo jak i kapitanowie obozu, o czym już czytałem raport innych członków - rzekł spokojnie wyglądając przez dwumetrowe okno - Docinajcie sobie kiedy indziej, tutaj ważą się losy naszej organizacji, Grey. Więc jakbyś był na tyle łaskawy i utkał łeb, byłbym wdzięczny. A teraz, co sugerujecie? - Midnight obrócił się przodem do swoich podwładnych - W aktualnej sytuacji nie jest nas zbyt wielu, z waszych opisów i raportów wynika, że nasz przeciwnik, bo raczej nie sojusznik, jest niezwykle potężny. Lotus powinna mieć wtedy eskortę... albo wcale tam nie iść - spojrzał z góry na pannę Ward, która była prowodyrem zajścia sprzed kilku tygodni. - Ale do rzeczy. Musimy działać, czy głowy NoGods mają jakieś pomysły? Czy w ogóle macie jakieś pomysły wy wszyscy? Bo na razie stoimy w gównie po same uszy - mruknął przywódca opierając się rękoma o blat stołu. Kolejne decyzje należały do was, to co chcielibyście zrobić i czego oczekiwaliście. Musicie się ratować.
Kolejka dowolna, czas do 12.10 włącznie ;3
Seth Royce
Re: Sala Konferencyjna Pon 07 Paź 2019, 20:00
Setha przez chwilę kusiło żeby zignorować uszczypliwy komentarz Garretta, jednak zamiast tego skierował na niego swoje nieprzejęte oskarżeniami spojrzenie. - Wierzę, że sam lubisz otaczać swojego kutasa kobietami pełniącymi wysokie pozycje, Gray - zaczął spokojnym tonem z nutą rozbawienia, a jego spojrzenie w stronę Angel siedzącej obok mężczyzny było ledwo zauważalne. Uniósł lekko brwi. - Nie sądzisz, że moje zainteresowanie kimś takim jak Alva, niech spoczywa w pokoju, wzbudziłoby spore wątpliwości? - Zanim Garrett zdążył odpowiedzieć, Royce już zwrócił się do Midnighta, a resztki jego rozbawienia zniknęły razem z dreszczem, który przebiegł mu po plecach, ogólna postawa jednak pozostała spokojna. - Moje metody mają dalekobieżne cele, a panujący podczas ataku chaos uniemożliwiał mi nic więcej, aniżeli wzbudzenie w Collins większego zaufania do mnie. Nie pozwoliłem harpiom jej zabić, co z tego? Nie jest nikim ważnym i stanowi niewielkie zagrożenie, a ja na dłuższą metę mogę jeszcze zrobić z niej pożytek i to bez wzbudzania podejrzeń. Jak widać i tak wszyscy będą myśleć, że jedyne co próbuję zrobić, to zadowolić swojego kutasa. - Wykrzywił wargi w niechętnym uśmiechu, kończąc ze swojej strony temat. Słuchał kolejnych spostrzeżeń członków NoGods w milczeniu, na koniec wysłuchując również podsumowania Midnighta. Royce nie lubił się udzielać w grupowych spotkaniach, zdecydowanie wolał działać samodzielnie, w ciszy, po swojemu, a jego plany zazwyczaj zmieniały się zgodnie z sytuacją. Teraz jednak wiedział, że sytuacja wymaga tego, aby połączyć swoje siły ze wszystkimi. - Nierozsądne byłoby zrezygnowanie z przewagi jaką daje nam syn Tartaru. Być może nie jest po naszej stronie, ale wciąż pozostaje wrogiem naszego wroga. Powiedziałbym żebyśmy dali mu jeszcze szansę zmierzyć się z obozem i jego cholernymi bogami.. - urwał i wzruszył ramionami z nieprzyjemnym uśmiechem, a przy kolejnych słowach w jego głosie pojawiła się nutka ironii. - Chyba, że ktoś wierzy w to, że damy radę walczyć na dwa fronty, bądź, o zgrozo, połączyć swoje siły z obozem herosów.
Jason Lloyd
Re: Sala Konferencyjna Czw 10 Paź 2019, 20:34
Wysłuchał co każdy z członków NoGods miał do powiedzenia i jak zwykle był zadziwiony elokwencją oraz kulturą jaką wykazywał się Boris. Ale gdy wszyscy skończyli mówić, znowu zapadła ta ciężka cisza. Nagle Midnight przemówił, a potem także Seth. Jason zauważył, że rozmowa dosyć wcześnie zaczęła schodzić na kutasy więc był pewien, że zaraz będzie ciekawie. Ale tak właściwie to nie wierzył w ani jedno słowo wypowiedziane przez Setha. Był pewien, że ochronił Collins nie tylko po to, by nie spalić swojej przykrywki czy też "jeszcze zrobić z niej pożytek". Nagle zaczął mówić o synu Tartara i tu Jason postanowił wkroczyć. - Nie zgadzam się z tobą. Owszem, jest potężny. Właściwie to w pojedynkę mógłby zniszczyć cały obóz. Ale wróg naszego wroga niekoniecznie jest naszym przyjacielem. Gdyby tylko zginął ostatni z tamtejszych herosów jego oczy skierowałyby się na nas. Jeśli dalej kontynuowalibyśmy tą współpracę owszem pokonalibyśmy obóz, ale zostalibyśmy sami, a tak jak już powiedział Midnight, jesteśmy za słabi na samotną walkę z nim - Przerwał by złapać oddech. Nie był przyzwyczajony do takich wystąpień. Widział oczy wpatrzone w niego oraz beznamiętną twarz Setha. Pewnie w głębi miał nadzieję, tak jak zresztą Jason, że to spotkanie jak najszybciej się skończy. - Więc nie powinniśmy teraz walczyć z obozem, a wręcz przeciwnie. Musimy połączyć nasze siły, ponieważ ten człowiek jest zagrożeniem dla każdego herosa, zarówno dla nich jak i dla nas - tyle miał do powiedzenia. Popatrzył się po wszystkich i czekał kto następny powie coś w tej sprawie.