Charlie Lowell Czw 13 Sty 2022, 23:22 | |
| Charlie Lowell Wiek i data urodzenia: 34 lata, 28.01.1987 Boski rodzic: Dejmos Pochodzenie: Chicago, USA Staż w obozie: 24 lata Ranga: Obozowicz Specjalizacja: Wojownik Hugh Dancy Wizerunek Ciemne potargane włosy, czasami ładnie ułożone — na specjalne okazje. Zazwyczaj lekki zarost. Jasne oczy szare, a może niebieskie, zależy, pod jakim kątem patrzymy. Nie jest wysoki jak na mężczyznę - 179 m; Jego budowa ciała jest dobra, ponieważ lata ćwiczeń w obozie same uformowały jego ciało i sylwetkę. Na pierwszy rzut oka wydaje się po prostu zmęczony. Ma bliznę po nożu na lewym ramieniu i kilka pomniejszych blizn od walki czy bitew z potworami, czy innymi popaprańcami. Charakter Strach towarzyszył mu od zawsze. Lęk wkradał się w jego sny. Potwory nawiedzały go na jawie, jak i w głębszych zakamarkach jego umysłu. Wydaje się przepełniony silnymi emocjami, jakby wszystko przeżywał za bardzo. Nie wygląda na spokojnego człowieka, co chwila jego oczy gdzieś błądzą, a oddech przyspiesza, jakby szykując go na ucieczkę lub atak. Nie mówi za dużo. W swoich słowach wydaje się powolny, jednakże jego ciało reaguje za szybko — dlatego w walce jest naprawdę dobry. Często siedzi zamyślony i bywa, że trzeba powtórzyć mu coś dwa razy, ale to nie znaczy, że nie jest uważny. Obserwuje wszystko i wszystkich. Potrafi się śmiać, a także być naprawdę miłym dżentelmenem, jednakże trzyma dystans. Do ludzi, do zwierząt do wszystkich. Sam czuje się bezpieczniej. Wydaje się, jakby do wszystkiego się zmuszał, jakby życie było dla niego naprawdę trudną walką — możliwe. Na pewno jest lojalny i oddany, a także nie łamie zasad. Nigdy nie wyszedł za obóz herosów, chyba że należało wypełnić misje. Nie jest typem buntownika. Jedynie co można mu zarzucić to zbytnie izolowanie się od innych czy świata. Post Na trzy dziesiąte sekundy pojawia się ciemność — tyle trwa mrugnięcie. Dosłownie chwile. Czas nie spowalnia. Dziesięcioletni chłopiec spogląda na swoją matkę, której głowę zdobi wielka dziura w skroni. Ścianę zaś części jej mózgu i krew, mnóstwo krwi. Obserwuje to niczym krytyk sztuki surrealistycznej, zaskoczony dziełem, które widzi przed sobą. Wraca do momentu, początku tego aktu, ale nie widzi w tym sensu, bo po prostu go nie ma. Grace Lowell wsadza do ust zimną lufę rewolweru i pociąga za spust. Uczucia nabierają intensywnej barwy, zalewając ciało chłopca przerażeniem, szokiem, a także niedowierzaniem. Tak powstał strach, który utopił dziecko. Nie może pamiętać, że za nim wcisnęła spust, z jej ust wydobyło się nieme — przepraszam. Patrzył na jej śmierć, która nastąpiła szybko, sam rozpoczynając proces agonii, który był niczym powolny rozkład ludzkich zwłok, gdzie ciało jeszcze nie zaczęło być pożywką dla robaków. Nie zrozumienie, tym właśnie jest życie — dla nas wszystkich, dla chłopca w pasiastej piżamie jest czymś, czego nigdy, nie będzie mógł pojąć, ale będzie bardzo tego chciał — tak powstają koszmary. Podobno Grace Lowell była chora, a może po prostu nie mogła znieść nieuchronnego odejścia jej jedynego synka.
Zawsze trzymał dystans, jakby w obawie, że ktoś może go skrzywdzić. Dłoń zaciskał kurczowo na swoim naszyjniku od boskiego rodzica. Z oddali często przyglądał się walką młodym adeptom. Wolał spędzać czas samotnie. Rzeczywistość go przerażała. Ludzie go przerażali. Tak długo już był wśród swoich i nadal się ich obawiał. Zaklętego w ich umysłach chaosu, który wylewając się na zewnątrz, pożerał niczym Charybda, ściągająca do swojego legowiska tych niespodziewających się na długą i bolesną śmierć. Może tym właśnie była jego matka? Może tym właśnie byli wszyscy? Obserwował. Najlepiej wychodziło mu przyglądanie się innym. Wyruszanie na misje nie było przyjemnością. Ataki paniki nawiedzały go zbyt często, zbyt szybko. Trzymając w rękach miecz, z odrazą odcinał łby potworą. Niechętnie pociągał za spust. Jednak to było jego życie — zabijanie. Od początku, kiedy tu trafił, miał być wyszkolony na mordercę, a za każdym razem tak bardzo się bał. Największą walkę toczył sam ze sobą, z własnymi demonami. Naszyjnik zmienił się w miecz, a on kolejny raz musiał zmierzyć się z bestiami tego świata. Jedno cięcie, drugie i w końcu ostateczne. Jego oddech przyspieszał, ale wysiłek nie był tu jedynym winowajcą. Drżał. Jego całe ciało przyjmowało ogrom intensywności uczuć, a kiedy opanował się, nie pozwalając nikomu dostrzec swych lęków — wpadał do mieszkania, pogrążając się w swoim bólu. Na nowo toczył bój z głębokością swoich kuriozalnych emocji, które wbijały w niego swoje szpony.
Ciekawostki |
|
Re: Charlie Lowell Czw 13 Sty 2022, 23:26 | |
| |
|
Re: Charlie Lowell Sob 15 Sty 2022, 14:26 | |
| Karta Postaci Zaakceptowana! Otrzymujesz na start: - 580 punktów zwykłych - 130 punktów boskich
Witaj w grupie Sigurda, Charlie! |
|
|