Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Minęło kilka tygodni od czasu wypadu poza obóz z Larą. Erron przez cały ten okres intensywnie trenował oraz przygotowywał się do objęcia nowych funkcji w obozie, których może i dużo nie było, ale sama przynależność do "elitarnej jednostki" była dla niego pewnego rodzaju wyróżnieniem. Nie żeby w jakikolwiek zmienił podejście do tego miejsca i nie zamierzał się stąd wynieść po pokonaniu syna Tartaru, ale miło zrobiło mu się na duszy, gdy któryś z wysoko postawionych członków obozu wyznaczył go do tego oddziału. Dziwnym trafem jednak w żaden sposób nie uczcił tego z Gusevą, z którą ostatnio spędzał mnóstwo czasu i która przecież też się do tej ekipy dostała. Dlaczego udał się do baru w nordyckiej dzielnicy sam? Powód jest prozaiczny: po tych wszystkich dniach spędzonych z blondynką, Black chciał trochę swobody, głównie przez to, że powoli uświadamiał sobie, iż jego uczucia biorą górę nad rozumem i zaczyna się zachowywać dziwnie w jej obecności. Wstał rano bez kaca, ale czuł jeszcze, że jest pod wpływem alkoholu, a skoro był herosem i jego metabolizm był dużo lepszy, to musiał wypić naprawdę pokaźną dawkę różnych trunków. Na swoje szczęście (bądź nie, to się okaże za kilka chwil) obudził się w towarzystwie dwóch kobiet, na oko wydawały się być jego rówieśniczkami. Obie spały wtulone w niego, całkiem nagie, a Erron, choć nie pamiętał tego, co się działo w nocy, dodał dwa do dwóch i doskonale wiedział, że uprawiał z nimi seks. Przez chwilę leżał w bezruchu, starając sobie przypomnieć chociaż imię brunetki albo tej rudej, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Pamiętał tylko, że jedna była córką Tanatosa, druga zaś córką Sif... i tu pojawił się pierwszy problem, gdy tylko Erron sobie o tym przypomniał. Przejechał otwartą dłonią po twarzy, przypominając sobie imię jednej z sióstr Lary, która kiedyś lata temu została mu przedstawiona przez samą Gusevę. Rzecz jasna przyjaciółka przedstawiła ją tak, że w sumie mogło wyjść na to, jakoby Black korzystał z usługi prostytutki obozowej. Podniósł się do pozycji siedzącej, po czym bezceremonialnie wypierdolił z łóżka najpierw jedną dziewczynę, a później drugą. - Wynoście się - warknął w ich stronę, choć z tonu jego głosu można było wywnioskować, że nie był jeszcze w najwyższej formie. Obie dziewczyny rzuciły w jego stronę jakieś niepochlebne komentarze, trochę pokrzyczały, jaki to Erron jest zły i niedobry, że najpierw zaciąga je do łóżka, a potem każe im spierdalać, ale on się tym teraz nie przejmował. Zdecydowanie bardziej przejęło go wejście Lary, która nie tylko mogła usłyszeć co nieco treści, ale również dodać sobie wiele do tego, a tym samym i źle pomyśleć o nim. Dopiero gdy zobaczył jej minę, zrozumiał jak głupio się zachował i jak bardzo zranił nie tylko Larę, ale również i samego siebie. Autentycznie zabolało go to, że "zdradził" Gusevę. I w tym samym momencie również zrozumiał, co tak naprawdę czuje względem tej jedynej, właściwej córki Sif. - Lara... - rzucił w kierunku blondynki, nie mogąc zdobyć się na nic więcej. Spodziewał się dwóch rzeczy: awantury i trzaśnięcia drzwiami albo wyjścia bez słowa z trzaskiem. Ani jedno ani drugie mu się nie podobało.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Nie 08 Lis 2020, 19:19
Wypad z Erronem sprzed kilku tygodni z pewnością mogła zaliczyć do udanych. Nie spodziewała się jednak, że krótko po ich powrocie taki pierdolnik zrobi się w obozie. Rezygnacja, śmierć kapitanów, totalny chaos w tym i tak już sporym bagnie. Nie żeby szczególnie ją to ruszało, w końcu żyła tu tylko z wygody. Niemniej syf oznaczał odbieranie jej tej wygody i też w pewnym stopniu poczucia bezpieczeństwa. Stawali się bardzo łatwym celem, więc ktoś poszedł po rozum do głowy i zrobił reorganizację tego miejsca. Całkiem zresztą słuszną, bo nigdy nie rozumiała tego podziału na nordów i greków, jakby byli wrogimi domami, a nie bratali się przy wódce. Już prędzej rozumiałaby podział na drużyny związany z boskimi mocami czy coś. Teraz jednak tego nie było i powoli wszystko się uspokajało. Awans do specjalnej jednostki ją zaskoczył, ale z drugiej strony czy to takie dziwne? Zebrali do kupy największych zabijaków licząc na to, że oni właśnie uratują wszystkim dupy. Nie miała nic przeciwko, o ile nie wpłynie to znacząco na jej życie, bo w sumie co jej tam? Była właśnie na kilkudniowej misji kilka godzin raptem od obozu. Potrzebowali między innymi jej, by uporała się z tym problemem, to pojechała, bo przecież to nie tak, że wywijała się od obowiązków. Te traktowała jak zapłatę za życie tutaj i tyle, nigdy jednak nie zgłaszała się na ochotnika - głupia nie była i ceniła swój wolny czas. Zadanie okazało się nie takie trudne do wykonania i zamiast po trzech dniach powrócić, była już w obozie po dwóch. Miała już wejść do swojego mieszkania, ale zerknęła na drzwi sąsiada i stwierdziła, że woli jednak prysznic z Blackiem, niż bez niego. Co prawda nie miała pewności czy jest w mieszkaniu albo nawet w obozie, w końcu godzina była już bardziej popołudniowa, jak wczesnoporanna, ale co szkodzi spróbować? Sięgnęła klamki i gdy drzwi się otworzyły, z uśmiechem weszła do środka. Ten jednak szybko zniknął z jej twarzy, gdy tylko dostrzegła towarzystwo w jego łóżku. Poczuła się zdradzona, choć teoretycznie nie miała do tego prawa. Stała właściwie w połowie korytarza przez otwarte drzwi mając doskonały widok na sypialnię i jego łóżko. Widziała więc jak się podnosi i wywala kobiety z materaca. Słyszała ich wrzaski i wtedy też zrobiła kilka kroków i stanęła w progu pokoju z twarzą nie wyrażającą kompletnie nic. Zranił ją tym, chociaż nie powinien, dlatego też nie zamierzała tego po sobie pokazać. Słyszała wypowiadane swoje imię, jednak zanim na to zareagowała, posłała córce Sif spojrzenie pełne pogardy. Naprawdę ze wszystkich kobiet w obozie musiał wybrać dziwkę? Ignorując ubierające się w pośpiechu kobiety, szukające przede wszystkim po całym pomieszczeniu swoich ubrań, spojrzała ponownie na mężczyznę tym samym pustym wzrokiem. - Tak, to ja - wywróciła oczami i zajęła miejsce na fotelu zrzucając wcześniej na ziemię koszulkę jednej z kobiet. - Jak chcesz się pobawić ze swoimi kurewkami, to nie krępuj się, ja poczekam - mruknęła oglądając dokładnie swoją broń. Miała ochotę wystrzelić w niego cały magazynek, ale przecież nie mogła. Nie miała prawa być zła o to, że sypiał z innymi. Nie miała prawa, pomimo tego, że wielokrotnie powtarzali, że z nikim innym tego już nie robią. Kurwa mać.
Erron w żadnym stopniu nie zrobił tego celowo, bo jak już wcześniej wielokrotnie podkreślał, seks z Larą był najlepszy i nie potrzebne mu były żadne alternatywy. Alkohol jednak zrobił swoje, a przy rzadkiej tendencji do picia Blacka, nie trzeba mu było tak dużo jak wprawionym alkoholikom pokroju Folklore, żeby w końcu odlecieć. Sytuację tę wykorzystały dwie dziewczyny, które może i były ładne, ale Gusevie nie dorastały do pięt. Syn Njorda w żaden sposób nie zamierzał się tłumaczyć, głównie dlatego, że nie znajdował żadnego usprawiedliwienia. Sam fakt, że pomyślał o tym, by się wytłumaczyć, jasno sugerował mu, że popełnił ogromny błąd. Teoretycznie nic Larze nie obiecywał, a tymczasem bolało go to, że ją po prostu zdradził. Oglądał z niesmakiem na twarzy cały ten teatr, gdy jego worki na spermę szukały swoich ubrań i czym prędzej uciekały z mieszkania, kląc przy tym na niego, jaki to jest zły i niedobry, że wykorzystał i kazał spieprzać. On jednak nie przejmował się tym w ogóle, bo te laski w ogóle go nie interesowały. Co innego Lara, która siedziała na fotelu i w tym samym momencie oglądała dokładnie swoją broń. Ton jej głosu oraz te mordercze spojrzenie jasno sugerowało, że blondynka nie jest zadowolona z takiego rozwoju zdarzeń i może się zaraz polać krew. Erron pomasował się po karku i spojrzał krzywo na Larę. Po raz pierwszy zabrakło mu słów i nie potrafił się w żaden sposób wytłumaczyć. Mógł jej przecież nakłamać, mógł ją zbyć stwierdzając, że nie są ani parą, ani tym bardziej małżeństwem, mógł też powiedzieć, że potrzebna mu czasem odskocznia. Tylko po co, skoro on żałował tego, co się stało? - Zjebałem, wiem - przyznał, co przyszło mu dość łatwo, paradoksalnie do charakteru jaki posiadał. - Upiłem się i one to wykorzystały... Tak wiem, marna wymówka - dodał, po czym podniósł się, prezentując jej ulubioną wersję Errona Blacka, czyli po prostu nagiego. Przeszedł kilka kroków, by znaleźć się przy wysepce kuchennej i chwycić za butelkę wody, która tam stała. Pociągnął kilka łyków, nie spoglądając cały czas na Larę i po chwili odetchnął, gdy już uzupełnił płyny. Najważniejsze, że nie miał żadnego kaca, bólu głowy, armagedonu w brzuchu i tak dalej. Podszedł do córki Sif, ale stanął w odpowiedniej odległości, by nie narazić swojego ciała na jakiś uszczerbek, gdyby jednak odwinęła jej się ręka z pistoletem czy coś. - Misja udana, jak widzę? - spytał, choć po jej stroju dostrzegał, że nie było większych komplikacji. Nawet się chyba nie spociła, bo nie widział u niej żadnej krwi, siniaków na twarzy czy brudu. Z drugiej strony, może przemyła twarz przed przyjściem do niego i stąd brak śladów walki? - Idę pod prysznic - poinformował. - Drzwi są otwarte, jak coś - dodał, nie pytając jej bezpośrednio o to, czy zamierza do niego dołączyć. Nie spodziewał się, że Guseva będzie miała ochotę pobaraszkować z nim pod prysznicem, skoro jeszcze kilka godzin wcześniej posuwał inne laski. Z drugiej strony, może ona aż tak mocno tego do siebie nie wzięła i jednak potraktuje to jako wybryk, nic nieznaczący wyskok czy wypadek przy pracy? Zawsze jakaś nadzieja istniała, choć dzisiejsze spotkanie było dziwne, głównie przez te napięcie emocjonalne, które narastało z każdą chwilą. Poczucie zdrady Errona i poczucie bycia zdradzoną Lary było niemal namacalne. Obrócił się w kierunku łazienki i zawędrował tam, wskakując od razu pod prysznic. Tak jak zapowiedział, zostawił otwarte drzwi, gdyby jednak Lara miała ochotę do niego dołączyć.
Była tak skupiona, na oglądaniu swojej broni, że nie słyszała nawet czy którakolwiek oburzyła się na jej słowa czy tylko jego wyzywały. Dopiero, gdy u jej nóg pojawiła się ta druga po koszulkę najwyraźniej, spojrzała na nią jak na gówno, które przykleiło jej się do buta. Z obrzydzeniem. Może ta nie była prostytutką, jak jej "siostra", ale na głupią już za to wyglądała. Nie zamierzała jednak robić tutaj scen, bo nie chciała Erronowi dawać tej satysfakcji, że tak, udało mu się zagrać na jej zazdrości i przy okazji zranić. A Guseva już sobie tą młodą gębę zapamięta i jeszcze kiedyś znajdzie w obozie i przypomni jej, by uważniej słuchała obozowych plotek. Ona w końcu tez mogła zniknąć. Gdy wreszcie kobiety opuściły mieszkanie, Rosjanka ponownie przeszła do oglądania i przecierania broni. Na pierwsze jego słowa w ogóle nie zareagowała, ignorując je. Kolejne jednak sprawiły, że miała ochotę odbezpieczyć pistolet. Zamiast tego spojrzała na niego ze złośliwym uśmieszkiem. - Biedny Black, zgwałciły go dwie kobiety. Może zgłoś to Juarezowi? Albo Tyrowi? - poironizowała, po czym wróciła do zajmowania się bronią. Naprawdę on zamierzał używać tak lamerskiej wymówki? Kobiety go wykorzystały? Go, Errona Blacka, który sam (niegdyś) przebierał w kobietach i nie miał problemu z odrzucaniem ich? To ostatnie praktykował ostatnimi tygodniami namiętnie podobno i nagle pozbawiono go siłą tej możliwości? Zdecydowanie to sprawa dla policji. - Jak widać - mruknęła posyłając mu mały uśmiech na zasadzie "odpierdol się wreszcie", który miał w sobie więcej fałszu, niż ci naczelni lewacy broniący uchodźców w Europie razem wzięci. Właściwie to zastanawiała się, co ona jeszcze tu robiła. Chociaż zabolało ją zachowanie mężczyzny, to sądziła, że jakoś przejdą do porządku dziennego za chwilę. Nie wiem, choćby udając, że nic takiego się nie wydarzyło, bo przecież nie byli razem. Ten debil jednak postanowił tłumaczyć się wykorzystaniem, co całkowicie ją zniechęciło do jakiejkolwiek formy udawania, że jest okej. Miała ochotę prychnąć, słysząc to zawoalowane zaproszenie pod prysznic. On naprawdę sądził, że ona pójdzie z nim zmyć z jego ciała soki i pot innych lasek? Aż tak popierdolona to ona jednak nie była. Po kilku sekundach dźwięku lejącej się wody, z cichym westchnięciem wstała i zwyczajnie zebrała się do siebie. Nie trzaskała drzwiami, nie robiła dram i awantur, nie była tym typem lasek. Swoich drzwi wejściowych jak zwykle też nie zamykała, bo każdy doskonale wiedział, że jeśli wejdzie nie mając na to zezwolenia, skończy z kulką w głowie. Tylko jedna osoba mogła to robić, choć akurat jego nie spodziewała się zobaczyć. Ściągnęła na wejściu z siebie buty, by potem w sypialni pozbyć się reszty kostiumu i z czystymi majtkami i dużą koszulką zawędrować do łazienki. Jej prysznic trwał kilka minut, po których dokładnie się wytarła i ubrała, choć tego za wiele nie było. Rozczesała potem jeszcze włosy, umyła zęby i wreszcie poczuła się czysta i nie chodziło tu o zdradę Blacka. O tym starała się nie myśleć i z tą myślą wróciła do sypialni.
Trochę to trwało, nim wrócili do "normalności". Wydawało się, że oboje udają, jakoby nic się nie stało. Najważniejsze dla niej było, że po jakimś czasie naturalnie znowu zaczęli ze sobą rozmawiać. A przynajmniej tak sobie wmawiała, mimo że czuła w kościach, że to totalnie nie ta sama relacja pomijając już brak seksu. Inaczej się zachowywali, zwłaszcza Erron, który z jednej strony rozpoczynał z nią dialog jak dawniej, by po chwili płynnie przejść do traktowania jej jak innych obozowiczów - czyli jak gówna. Rosjanka miała tego powoli dosyć, ale łudziła się, że wszystko się w końcu naprawi. Przecież to on zawalił i jeszcze wydawał się mieć żal, że poszła za jego śladem? Nie żeby znowu była zadowolona ze swojego zachowania, bo choć wtedy posłała nikły uśmiech Erronowi, to tak minutę po tym jak wypieprzył, wyrzuciła syna Tyra i żałowała tego, że to zrobiła. Padła jednak propozycja "piwa i filmu" na co Guseva z ulgą przystała. Alkohol może ich rozluźni - choć piwo to nie alkohol - a dzięki filmowi też nie będą mieli za dużo okazji, by sobie powbijać. Czy raczej Black jej, bo nawet ona pomimo sympatii i lojalności (i tłumionej miłości) miała dość takiego traktowania i jeszcze moment, a mężczyzna nigdy więcej jej na oczy nie zobaczy. I tyle będzie z tej "przyjaźni". Nie miała ochoty się stroić, zresztą nie miała dla kogo, dlatego też postawiła na wygodne ubrania. Luźnie, poszarpane jeansy, których dziury nie wynikały tylko z planów producenta, ale też życia, krótka bluza i tyle w zasadzie. No i kapcie na nogach, w końcu po co ubierać buty, kiedy mieszka się w tym samym budynku. Naprzeciwko siebie wręcz. Zresztą nawet gdyby, to on widział ją wielokrotnie w takim wydaniu i to nie oznaczało, że coś się wydarzyło i było nie tak. Lara zwyczajnie się nie stroiła na co dzień, stąd nie był to taki rzadki widok. Zawahała się pod jego drzwiami czy aby nie zapukać, ale to chyba byłaby przesada i całkowity regres w ich relacji. Postanowiła więc dalej tak jak i on grać, że wszystko jest okej, by wejść jak do siebie. - Cześć - rzuciła przysiadając się obok niego na kanapie. - Wybrałeś już coś? - wskazała na odpalony dysk. W końcu oni byli "nienetflixowi" z czego dawno temu się śmiali. No, ale przecież nic się w ich relacji nie zmieniło w przeciągu ostatnich tygodni, prawda?
Erron może i udawał, że wszystko wróciło do "normalności", ale w rzeczywistości tak nie było. Codziennie, gdy tylko widział się z Larą, miał przed oczami ten jej bezczelny uśmiech, gdy nakrył ją z tym patałachem od Tyra. Rozumiał doskonale, że się zemściła i że pewnie sama trochę tego żałowała, bo było to szczeniackie zachowanie, nie lepsze niż te jego kilka godzin wcześniej, ale to nie oznaczało, że nie może się gniewać na nią z tego powodu. Teoretycznie rachunki były wyrównane, ale Blackowi ewidentnie ciążyło to na wątrobie, bo spieprzyli to oboje koncertowo i niejako zawiódł się na Gusevie, bo po niej spodziewał się więcej klasy niż po samym sobie. Nie żeby zwalał winę na nią, bo to on był tu głównym prowodyrem zepsucia tych stosunków, ale blondynka jakoś też nie wyrażała jakiejś arcyogromnej chęci do dania im drugiej szansy, zwłaszcza takimi aktami jak typową łóżkową zemstą. Mimo to umówił się jednak z nią kolejny raz, bo tak jak źle mu było z tą myślą, że kto inny pieprzył jego Larę, tak jeszcze gorzej było, gdy nie miał jej u swego boku. Ostatnimi tygodniami dużo o niej myślał i nawet sam przed sobą chyba w końcu przyznał, że to już dawno wykroczyło poza zwykłą znajomość typu "fwb". Zadurzył się w niej, o czym świadczyły napady frustracji i gniewu, gdy tylko ktoś napomknął o Gusevie w jego towarzystwie. Z drugiej strony, nie potrafił zasnąć bez przejrzenia jej zdjęć, które miał tylko na swój prywatny użytek w telefonie, czy bez przeczytania od niej smsów, które paradoksalnie wyglądały dużo lepiej niż to, jak córka Sif mówi na co dzień. Oboje przecież w tej cyberkorespondencji stosowali wiele zwrotów takich jak "kochanie" czy "skarbie", co weszło im chyba już w krew po tych wszystkich wspólnie przeprowadzonych teatrach. Siedział na sofie w ciszy, przeglądając kolejny raz listę filmów na dysku. Przekręcił nieznacznie głowę, witając skinieniem głowy dziewczynę i pomasował się chwilę po twarzy, zaciskając zęby. - Nic - odparł chłodno, ale bynajmniej nie z powodu gniewu na nią czy złego nastroju, a z powodu frustracji wywołanej brakiem podjęcia jakiejkolwiek decyzji w kwestii wybrania filmu do oglądania. Po chwili jednak pochylił się w stronę córki Sif i zgodnie z ich dotychczasowym kanonem zachowań, powitał ją pocałunkiem, który raz był prosto w usta, raz w ich kącik, a innym razem w policzek. Tym razem wygrała opcja kącik ust, dlatego to właśnie tam wylądowały wargi Errona. Widać było jednak, że nie robił tego z tym samym zapałem, ekscytacją i pożądliwym wzrokiem jak kiedyś. Rzucił pilot na jej uda i wstał z sofy. - Wybierz coś, ja pójdę po piwo - zarządził, po czym udał się w stronę aneksu kuchennego, by wyciągnąć z lodówki piwko. Lara nie była nigdy wybredna, dlatego też nie silił się na to, by przygotować jej kufel czy jakąś głęboką szklankę, otworzył tylko otwieraczem kapsel i przyniósł im butelkowane piwa, które może najlepsze na świecie nie były, ale na pewno mieściły się w ich granicy piw "nawet smacznych". - Myślałem, że ubierzesz coś seksowniejszego - rzucił niedbale, nawet na nią nie patrząc. Oparł się tylko plecami o sofę i upił łyk piwa, obserwując film, który włączyła właśnie Guseva. - Czy jeszcze sobie nie zasłużyłem? - spytał prowokacyjnie, wychodząc na niemałego hipokrytę, bo on sam siedział w samej koszulce z nadrukiem i domowych dresach, nawet bez skarpetek na nogach. Tyle z uprzejmości Blacka i tak wykrzesał z siebie dużo, nawet jak na niego.
Zemsta czy nie zemsta, stało jak się stało. Rosjanka mówiła samej sobie, że (głównie) chce sprawdzić czy jeszcze potrafi rżnąć się z innym mężczyzną. Okazało się jednak, że ani w tym zabawy, ani przyjemności, a jedynie złość i rosnąca frustracja wynikająca z niezadowolenia co do partnera. Nie żeby syn Tyra był zły - choć w sumie to nie do końca wie, jakby jej psychika blokowała fizyczne odczuwanie przyjemności - ale nie był Erronem. Trzeba przyznać, że te wnioski wcale jej nie zadowoliły, bo przecież miała się nie zakochiwać. Nie potrafiła kochać, być w związku. A kochać bez wzajemności? Była córką Sif i czasami korzystając ze swojej mocy i zachęcając innych do pierwszych kroków widziała niejednokrotnie złamane, kopnięte serca. Nie zamierzała przechodzić przez to samo, dlatego wyparcie było zawsze w cenie. Skinęła lekko głową na to, że nic nie wybrał. Nic sobie przy tym nie robiła z jego frustracji, która jak zakładała wynikała właśnie z tego faktu, a nie jej nagłej, ale planowanej obecności. Cmoknęła go również, gdy poczuła jego usta tuż przy swoich. Widziała doskonale, że to nie jest to samo co wtedy, patrzył na nią inaczej i najczęściej na cmoknięciu się mimo wszystko nie kończyło. Czy ktoś widział jednak jakieś zmiany w ich relacji? Bo ta dwójka ewidentnie zaprzeczała cały czas faktom. Z westchnieniem sięgnęła po pilot lecąc po jego liście. Początkowo nawet ją czytała, ale nic ją nie zachwyciło, więc dalsza część poleciała na chybił trafił. Wypadli "bogowie ulicy" i po prostu odpaliła tytuł, który brzmiał obiecująco. Sięgnęła po piwo, gdy wrócił i jej zapodał, z którego od razu pociągnęła łyka. Nie odpowiedziała początkowo nic na jego pierwsze słowa, przytrzymując butelkę przy ustach i pociągając powolnego łyka rzucając mu jedynie krótkie spojrzenie. Kolejne jego pytanie natomiast już nieco ją rozdrażniło, więc rzuciła spojrzeniem na jego strój, jednak ugryzła się w język. Mogła być ta mądrzejsza, prawda? - Jakoś wcześniej takie stroje ci nie przeszkadzały - mruknęła tylko wpatrując się w telewizor. Prawda była taka, że mogła przyjść w totalnym dresie, ale odsłoniła nieco brzucha, bioder i nieco ud. Ubierała się tak często, a nawet gorzej i wtedy Erron sie jakoś na ten temat nie zająknął.
Erron nie miał na celu nic innego, jak tylko "wyżyć" się w jakiś sposób na Larze, której obecność momentalnie rozbudziła w nim wszystkie niestety negatywne i co najgorsze świeże uczucia. Black wiedział, że to on zawinił całej tej sytuacji, ale dalej miał nieodparte wrażenie, że Guseva odpowiedziała mu tylko dlatego, iż sama odczuła potrzebę zemszczenia się. Może i spuścił gardę w ostatnich tygodniach, ale kto by pomyślał, że spodziewał się po niej czegoś zupełnie innego? Normalnie przecież powinien dopuścić do siebie myśl, że jeśli zdradzi Larę, to ona również nie będzie miała problemu ze znalezieniem sobie kochanka. Tymczasem na co on liczył? Na przebaczenie i na jakieś ckliwe wyznania? Wolne żarty. Ziewnął lekko, choć wcale mu się spać nie chciało, po czym pociągnął kilka łyków piwa, oglądając film, który córka Sif wybrała. Zapowiadał się całkiem nieźle, więc nie zamierzał krytykować tej decyzji w żaden sposób. Zamiast tego jednak odniósł się do jej stroju, który jak słusznie zauważyła Lara, wcześniej mu nie przeszkadzał. Bywało przecież tak, że blondynka zjawiała się u niego w samej piżamie, nawet bez makeupu i dalej mu się podobała. A teraz raptem nie podoba mu się w zwyczajnym wydaniu z delikatnym makijażem? - Teraz dupcia jest dla kogo innego, co? - poruszył wymownie brwiami, jakby żartował z tego, że Lara ma jakiegoś faceta i wcale się tym nie przejmował. Prawda była jednak taka, że ten komentarz ociekał sarkazmem i złośliwością. Syn Njorda nie należał przecież do najmilszych ludzi i skoro zaczął Rosjankę traktować tak jak wszystkich, to blondie miała teraz jego najlepszą wersję z możliwych: beznamiętnego i złośliwego chuja. - Swoją drogą, co u twojego chłopaka? - spytał, udając miłego, co w rzeczywistości nijak do niego pasowało i tym samym wydźwięk tej wypowiedzi był zupełnie inny. Znów przechylił butelkę z piwem i wypił kilka łyków, spoglądając coraz częściej na Larę, u której dostrzegał wiele reakcji. Głównie dlatego, że ją prowokował i nawet jej cierpliwość dla niego miała pewne granice. Ciekaw był, kiedy je przekroczy. Położył jej dłoń na udzie i ścisnął ją dokładnie tak jak lubiła: w granicy pieszczoty i bólu jednocześnie. - Nie przeszkadza mu to, że przychodzisz do mnie? - znów poruszył brwiami, ewidentnie ją prowokując. Sam nie wiedział do czego, ale chyba wraz z jej wejściem nastawił się na jakąś zadymę, bo nie zachowywał się normalnie. Najpewniej za długo w nim to wszystko siedziało i było zbyt świeże, by udawać przez taki czas, że wszystko jest w porządku. Odsunął dłoń i przekręcił się w stronę Gusevy, opierając tym razem lędźwie o ramię sofy. - Swoją drogą, dobry film. On ci go polecił? - uśmiechnął się bezczelnie, czekając na wybuch córki Sif. Odwrotu nie było już dawno, a skoro i tak im się nie układa, to może chociaż coś wspólnie rozjebią. Szkoda tylko, że w jego mieszkaniu.
Gdyby jeszcze Lara wiedziała po co te całe udawanie ze strony Errona. Jasne, ona za jego śladem też udawała, ale że nic się nie zmieniło. On miała wrażenie, że udawał znacznie więcej. Skoro teraz mu tak przeszkadzała, skoro widział ją tak jak resztę tych głąbów z obozu, skoro darzył ją jakąś formą nienawiści, to po co ten kontakt? Po co te rozmowy i zaproszenia? Umiał przecież powiedzieć "wypierdalaj", mógł to zrobić i mieć święty spokój. A jednak postanowił widywać się z nią tylko po to, by karać ją za swoje własne błędy. A może karał też tym siebie, że musi na nią patrzeć? Guseva nie była typem kobiety, który przesadnie o siebie dba. Lubiła ładne ubrania, ale jej definicja ładnego nie pokrywała się chociażby z modową influencerką w obozie, którą była Elisa Nero. Dla niej ładne były właśnie te jeansy, za duże koszulki z napisami, które mogła nosić bez niczego, ewentualnie z paskiem dla podkreślenia talii. Nie była typową pięknością i typową kobietą. Ściągnęła brwi na jego komentarz i miną wyrażającą, że nie wie co on odpierdala. Znał jej podejście doskonale, więc ten komentarz był totalnie nie na miejscu. Widziała już od dawna jednak, że on tylko udaje, a tak naprawdę od TEJ sytuacji, zaczął nią gardzić jak innymi obozowiczami. I to bolało i wkurwiało jednocześnie. Postanowiła jednak skupić się bardziej na filmie i piwie przy okazji. Dlatego też wlepiła wzrok w telewizor, jak sroka w gnaty i co rusz upijała nieco piwa. Black działał jej na nerwy i jak się nie uspokoi, to znowu się pokłócą. Tym razem prawdopodobnie na amen, bo takiego traktowania siebie nie będzie znosiła. Nawet przez niego, a raczej tym bardziej. Zerknęła kątem oka na jego dłoń, gdy ścisnął ją za udo, ale nic nie powiedziała. Wzięła głęboki wdech na jego kolejne pytanie walcząc ze zbierającą się w niej wściekłością. Zamiast tego spojrzała na niego ze zmartwioną miną. - A ty opłaciłeś swoje dziwki? Wiesz, słyszałam, że mają wysokie oprocentowanie. A ty tak przecież lubisz te swoje pieniążki - uśmiechnęła się krzywo, co w zasadzie bardziej przypominało grymas. Naciągał strunę i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I ona zdawała, że on zdawał. - To twój dysk kretynie, więc może to tobie on polecił. Może jednak wolisz chłopców po traumie z wykorzystaniem przez kurwy? - uśmiechnęła się złośliwie wypominając mu tą jego najżałośniejszą wymówkę pod słońcem. Prawda była taka, że ją tak już wkurwiał, że jeszcze słowo, a możliwe, że go zabije. Zamiast tego ostentacyjnie wbiła wzrok w telewizor zerując przy tym piwo.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Nie 13 Gru 2020, 13:09
Erron potrafił trzymać w sobie uczucia bardzo długo, ale tym razem coś w nim po prostu pękło. Codziennie miał przed oczami obraz Lary, która pieprzyła się z tym dzieciakiem od Tyra, robiąc mu oczywiście na złość. Black był bardzo terytorialny i uznawał poniekąd Gusevę za swoją własność, dlatego dzielenie się nią z kimkolwiek było poza jego siłami. Ponadto, gdzieś tak głęboko w środku bardzo zabolało go to, że oboje tak się zawiedli. Dotąd to była jedyna relacja Errona, która może i nie rozwijała się prawidłowo, ale czyniła jakiś progres. Oboje byli sobie coraz bliżsi i doskonale o tym wiedzieli, dlatego pojawiła się ta niema zmowa, polegająca na odmówieniu sobie seksu z innymi czy te wspólne wypady poza obóz. Już od dawna zachowywali się jak para i powinni to określić sobie dużo wcześniej, tymczasem zabrnęło to w złym kierunku, głównie z jego winy. Syn Njorda patrzył rozbawiony na te wszystkie uśmiechy Lary, które ewidentnie nie oznaczały żadnej przyjemności. Blondynka miała tendencję do tego, by zawsze się uśmiechać nieszczerze, gdy coś jej nie pasowało. I bynajmniej nie była to oznaka uprzejmości, a wręcz bezczelność, bo jej mina zdradzała wręcz jej zażenowanie, zdenerwowanie czy nawet gniew, tak jak w tym wypadku. Ziewnął przeciągle, chcąc zbyć jej komentarz o dziwkach. - Twoja siostrzyczka dała mi duży rabat - mrugnął do niej, wychodząc na totalnego bezczela. - Pozdrawia cię, tak w ogóle - uśmiechnął się lekko, co tylko miało podkreślić cały ten teatr i jego nieszczerość. Od momentu tej "zdrady" nie widział się z żadną z kochanek, więc wszystko zmyślił na potrzeby riposty. Nie obchodziło go przecież to, co teraz myśli o nim Lara. Ale czy na pewno? Siorbnął sobie łyczka piwa, po czym zaśmiał się, gdy blondynka odpowiedziała mu w swoim stylu. Widać było po niej, że wyprowadził ją z równowagi i teraz Guseva nie będzie oszczędzać na wyzwiskach oraz wulgaryzmach. Erron poprawił się tylko na sofie, zsuwając jedną nogę na ziemie. - Zaliczasz do nich też siebie? - był pewien siebie, arogancki i bezczelny, a w tym momencie prawdopodobnie przegiął pałę. Ale cóż się dziwić, wersja była wygodna, bo przecież to przygody z Larą doprowadziły go do tych "kurew", a następnie do riposty o innych preferencjach seksualnych. Blondyn był mistrzem w odbijaniu piłeczki i Guseva kolejny raz była tego ofiarą. Mężczyzna wstał po chwili z sofy i zawędrował do kuchni, by wziąć sobie jakąś przegryzkę. Postawił na wędlinkę z chlebkiem, które podgryzał sobie naprzemiennie. - To co, jeszcze trochę się powygłupiamy, kochanie? - zaśmiał się bezczelnie, jak gdyby cała ta rozmowa i napięcie między nimi to była jedna wielka zabawa. W inny sposób niestety nie potrafił sobie z tym poradzić. Kochał ją do tego stopnia, że ją prowokował i wyzywał. Urocze, prawda?
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Nie 13 Gru 2020, 22:58
To było jednocześnie żałosne i w chuj śmieszne, że uznawał Larę za swoją własność, a jako pierwszy postanowił przespać się z dwoma obozowymi dziwkami. Może za dobrze mu było z Rosjanką w dość spokojnej relacji, bez wybuchów, rzucania w siebie nożami i groźbami śmierci? Może ta jedna pozytywna relacja to dla niego o jedną za dużo? Nie wiedziała, ale Erron zjebał na całej linii. Zjebał ruchając się z randomowymi laskami na pierwszej jej misji bez niego od naprawdę wielu miesięcy. Aż nasuwało się skojarzenie z psem spuszczonym ze smyczy. Pierwszy raz sam i nagle mu odjebało? Potem ta durna wymówka o wykorzystywaniu, co tylko go pogrążyło, jak i późniejsze udawanie, że nic się nie wydarzyło, chociaż to on dla niej był chamski, a nie odwrotnie. Jakby to ona zawiniła! Nie była dumna z tego, że następnie przespała się z kimś, kogo twarzy już nie pamięta, ale miała pełne prawdo to zrobić. W końcu on też wychodził z tego założenia, prawda? No i teraz to traktowanie jej jak całego, obozowego gówna. Guseva dla niego miała swoją cierpliwość, ale przy tym poziomie ranienia jej, ona była już na skraju wytrzymałości. Naprawdę nie rozumiała po co ją zapraszał, skoro ledwo posadziła dupę, a on zaczął się znowu do niej dopierdalać. Mogłaby po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami tak, by te wyrwały się z framugi i ugrzęzły w ścianie po drugiej stronie pokoju, ale czy to by coś załatwiło? Czy zrozumiałaby dlaczego jej wieloletni przyjaciel nagle zaczął ją traktować jak śmiecia i niejednokrotnie gorzej, niż randomów obozowych? Miała chyba po prostu nadzieję, że mężczyzna w końcu się ogarnie i przestanie, by mogli sobie wszystko wyjaśnić nie udając, że wszystko jest ok i po staremu. Chyba się przeliczyła. Rzuciła mu tylko krótkie, znudzone spojrzenie, gdy wspomniał o jej siostrze i o pozdrowieniach. Prawda była jednak taka, że zakłuło ją to, że mógł się z nią widzieć ponownie albo nawet tylko tak powiedział wiedząc, że przynajmniej ją tym wkurwi. On nią teraz gardził i to bolało w cholerę, bo ona w porównaniu do niego nie zrobiła mu kompletnie nic. Poczuła się, jakby strzelił jej właśnie w twarz i to całkiem solidnie. Nawet Black musiał doskonale wiedzieć, że przegnie tym pytaniem. Nigdy go w podobny sposób nie obraziła z bardzo ważnego powodu, szanowała go. On właśnie udowodnił, że nie podziela tego w jej kierunku. To dało jej już jasny pogląd na całą sytuację. Początkowe zdziwienie malujące się na jej twarzy ustąpiło obojętności, jednak nawet na niego nie spojrzała wciąż wgapiając się w telewizor. Nie spojrzała na niego gdy wstał i poszedł gdzieś. Biła się sama z sobą, co powinna w tym momencie zrobić. Prawdę mówiąc miała ochotę go zabić, tak po prostu. Jego pytanie jednak było jak rzucony granat w wylewającą się już czarę goryczy. Z cichym westchnieniem wstała planując bez słowa wyjść, ale wtedy popatrzyła na ten jego arogancki wyraz twarzy, na to rozbawienie z powodu ranienia jej i coś zwyczajnie w Rosjance pękło. Rzuciła w niego z całej siły na w pół pełną butelką nie przejmując się tym, że jeśli on wyłączy mózg, a butelka trafi w sposób jeden na milion to zabije go na miejscu. Mógł umierać. - Co ja ci takiego zrobiłam, że tak mnie nienawidzisz nagle?! - wrzasnęła w końcu tak, że pewnie pół obozu ją usłyszało. - Po co mnie zapraszasz, po to żeby mnie gnoić? - wrzeszczała w międzyczasie rzucając w niego wszystkimi "drobnymi" przedmiotami, które znalazły się pod ręką. Miał to szczęście, że trochę ich było, więc póki co nie brała się za krzesła czy inne meble albo zwyczajnie broń.
Erronowi ciężko było w ogóle znaleźć jakikolwiek sensowny powód, dla którego się dzisiaj spotkali. Od kilku dni przecież miał o nich tragiczne zdanie, a myśli, które towarzyszyły mu od tego wybryku, nie pozwalały mu spokojnie spać. Niby udawał przez jakiś czas, że go to nie rusza, że wszystko będzie po staremu i że nie ma do niej żalu o to, że przespała się z kim innym. To była jednak nieprawda i tak jak logicznie rzecz biorąc, nie powinien mieć do niej żadnego żalu, tak emocje brały górę, co w jego przypadku było dość dziwne i nie pozwalały mu trzeźwo myśleć. Przecież ten jej wybryk, to była reakcja na jego błąd, więc w teorii sam był sobie winien. Tymczasem on odbierał to tak, jakby to Guseva go zraniła, podczas gdy cały czas gdzieś tam w środku winił samego siebie o taki obrót tych zdarzeń. Schowawszy ręce do kieszeni, uniknął bez problemu butelki, nie tylko dzięki swojemu refleksowi, ale również i umiejętnościom aerokinezy, które w razie mocniejszych rzutów, mogły być nieocenione. Przygryzł sobie wędlinkę, a następnie kawałek chleba, które cały czas trzymał w dłoniach. Nie robiły na nim wrażenia też dalsze próby zranienia go z pomocą innych przedmiotów, bo wszystkiego unikał bezproblemowo. W zasadzie ograniczał się tylko do ruchów głową, bo Lara miała dobrego cela i za każdym razem celowała mu między oczy. To jednak ułatwiało mu sprawę, bo miał dobry refleks i wystarczyło kiwać się na boki, by omijać drobne przedmioty. - W zasadzie, to sam nie wiem - wzruszył ramionami. - Znudziłaś mi się już - przyznał, co było oczywiście nieszczere. Użył po prostu tekstu, którym ona rzuciła wtedy i który utkwił mu w pamięci. Nie był gotów przyznać ani przed samym sobą, ani tym bardziej przed nią, że się zakochał, że przemawia przez niego zazdrość, a zarazem nienawiść do samego siebie za to, że zepsuł jedyną pozytywną relację w swoim obozowym życiu. - Rżnięcie było fajne, ale poza tym chyba nic nas nie łączy już - znów przyznał ozięble, co było wierutną bzdurą. - Znajdź sobie kogoś innego do zabawy w dom - zakończył, nie chcąc dalej udawać, że cokolwiek jest między nimi okej. W zasadzie to był teraz nastawiony na to, że Lara po prostu opuści jego mieszkanie i więcej się nie zobaczą. Mimo tego jednak, ostatnie zdanie wypowiadał już będąc plecami do niej. Pretekstem było rzecz jasna udanie się do kuchni, ale w rzeczywistości nie chciał pokazać jej swojego smutku, który w tym momencie ukazywała jego twarz.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 19 Gru 2020, 16:58
Lara coraz mniej rozumiała zarówno ich relację, sens spotykania się, jak i jego zachowanie. Najpierw zaprasza, domaga się kontaktu, by zaraz potem ją gnoić jak tylko się da. Byli dla siebie toksyczni, gdy poczują się zranieni, to bez dwóch zdań. Myślała jednak, że pomimo tego całego bólu szanują siebie i wiedzą doskonale, że są granice, których się nie przekracza. Erron jednak robił to raz po raz, szczególnie w tym spotkaniu. Przekroczył tyle granic, że Guseva nie była pewna czy kiedykolwiek zdoła mu to wybaczyć, o ile on w ogóle będzie się o to starał. Rosjanka chyba była już zbyt zraniona, za bardzo sfrustrowana tą sytuacją, by zareagować inaczej, niż czysto emocjonalnie teoretycznie chcąc go uszkodzić. Teoretycznie, bo przecież gdyby naprawdę jej na tym zależało, miała dużo prostsze sposoby na to. Najwidoczniej nie chciała go zabić, tylko coś udowodnić. Jemu? Sobie? Cholera wie. Jak widać Black idealnie potrafił zadać jej ciosy, a kopanie leżącego było jednak już przesadą. Patrzyła na niego z mieszanką uczuć - zraniona do kości, wściekła, sfrustrowana, niedowierzając w końcu w to, co usłyszała. Skoro już mu się znudziła, skoro była tylko dziwką, dlaczego nadal i tyle czasu domagał się wręcz kontaktu i bliskości z nią? Zaczynała się zastanawiać czy w ogóle zna człowieka, który stoi przed nią. Miała wrażenie, że to kompletnie obcy człowiek. - To spierdalaj - rzuciła jedynie w odpowiedzi do jego pleców, jednak nie od razu ruszyła się z miejsca. Zamiast tego w jej dłoni pojawiła się broń, którą zaczęła mierzyć do jego pleców. Chyba pierwszy raz w życiu ręka jej drżała w takiej sytuacji, koniec końców posyłając pocisk kilka centymetrów od jego głowy, który wbił się gdzieś w ścianę. Właśnie coś zrozumiała, dlatego opuściła rękę, jednak bardziej z tego, że nie miała nawet na to siły. - Ty mnie kochasz - stwierdziła z niedowierzaniem pierwszy raz w życiu (co prawda nieświadomie) używając przy nim swojej mocy. Wyczuła jego miłość, więc nie pytała, stwierdzała tylko fakt. A mimo to na jej twarzy, jak i tonie głosu malowało się czyste niedowierzanie, bo co za człowiek traktuje osobę, którą kocha? Jak to możliwe? Erron kogoś kocha? I to jeszcze ją? Tak ją to zaskoczyło, że stała nie wiedząc co ze sobą właściwie zrobić, przecież mężczyzna wyraził się jasno na temat zakończenia ich relacji.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 19 Gru 2020, 17:26
Erron sam nie wiedział, co ma teraz robić i po raz pierwszy w życiu zamiast wszystko kalkulować na chłodno oraz oszczędzać słowa, by uzyskać oczekiwane efekty, plótł trzy po trzy, byleby tylko trafić ją którymś obraźliwym komentarzem. Uczucia, które do niej żywił były dla niego obce i niezrozumiale, w dodatku najwidoczniej bał ich się w jakiś sposób, bo nie kontrolował tego, co czuje względem Lary, dlatego też próbował na wszelkie sposoby odepchnąć to od siebie. Nie pomagało jednak sprowadzanie relacji do seksu czy przyjaźni z pewnymi benefitami. Black po raz pierwszy w swoim życiu nie kontrolował w ogóle tej rozmowy i pewnie dlatego padło z jego ust tyle niepotrzebnych słów. Nie przestraszył się ani wystrzału z pistoletu, ani też tego, że kula minęła jego głowę raptem o kilkanaście centymetrów. W kwestiach dotyczących tego typu nerwowości był opanowany i zimny jak lód, między innymi dlatego ręka nigdy mu nie drżała, gdy mierzył do kogoś ze swojej snajperki. Jednakowoż odwrócił się w jej stronę, spoglądając nie tylko ze smutkiem, ale również pewną złością na Gusevę, która wyjawiła to, czego on sam nie był w stanie. Wiedział jednak, że to wiązało się z użyciem przez nią jej mocy. Dokładnie tej, której na nim miała nie używać, takie przecież mieli warunki umowy. - Dreszczyk już zniknął, skarbie - odparł znów nieszczerze, co w tym momencie i tak nie było istotne, bo przecież córka Sif używała na nim swoich zdolności, dlatego wiedziała, że to co powiedział to wierutne kłamstwo. Ale co on miał właściwie zrobić? Przyznać się jej do tego, że kocha ją i jest o nią zazdrosny? Że cholernie boli go cała ta sytuacja i sobie z nią nie radzi? Że jest jedynym pozytywem w jego życiu? Westchnął lekko i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, spoglądając dość nijakim wzrokiem na blondynkę. - Używaj sobie tych czarów na kogo chcesz, nie obchodzi mnie to - warknął w jej stronę, doskonale wiedząc, że nadużyła swoich zdolności i jednak zastosowała na nim amokinezę. Nie wiedział, że to było podświadome, bo jednak jemu nie zdarzały się podświadome wicherki z pomocą aerokinezy, więc nie wierzył w to wszystko. A skoro zrobiła to umyślnie, to jak widać gdzieś miała ich ustalenia sprzed kilku lat. - Ale dla jasności, tak. Lecę na ciebie - przyznał w swoim stylu, bo przecież co by się nie działo, Erron Black powinien pozostawać zawsze taki sam: bardzo pewny siebie. Co prawda nie użył tego magicznego słowa, ale Guseva od kilku chwil doskonale wiedziała, jakim uczuciem darzy ją syn Njorda.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 19 Gru 2020, 18:00
A więc oboje byle w szambie pod szyldem miłość. Żadne z nich tego nie chciało, żadne nie rozumiało i nie potrzebowało do tej pory w swoim życiu. A tylko się pojawiło, to pomijając utajony miły początek, zaczynało siać zniszczenia w ich życiu. Ciekawe było to "miłe" uczucie. Póki co dla Gusevy sprawiło nic tylko ból, złość i zazdrość. Nie ma co, same pozytywy. Zresztą Rosjanka pomimo bycia córką Sif nie umiała radzić sobie z takimi uczuciami, gubiły ją i właściwie do tej pory nie tylko nie akceptowała, ale też nie przyznawała sama przed sobą do końca co do tego, że kocha Errona. Westchnęła ciężko widząc jego brak reakcji na strzał z pistoletu. Chyba faktycznie pomimo tej miłości nie chciał jej znać. bo tu już nie chodziło o sam strzał, który wiedziała, że wrażenia na nim nie zrobi. Chodziło o fakt, że to ona była na tyle zdesperowana, by do niego mierzyć. Jeśli to go nie ruszyło, to chyba faktycznie pozostało tylko wyjść i unikać siebie do końca życia. A jednak sekundę później z jej ust wypłynęły słowa, które ją zszokowały. Nie przewidziała tego, nie wiedziała jak się zachować i czy właściwie ma to jakieś znaczenie. Tak po cichu liczyła, że to cokolwiek zmieni. Że przypadkowe uświadomienie zarówno jemu, jak i jej o uczuciach Blacka, zmieni jego podejście w tym momencie. Może chociaż przez moment zdziwiony złagodnieje, ale nie. Wywróciła więc tylko oczami na jego pierwsze słowa. Mógł mówić co chciał, ale ona wiedziała co poczuła, choć to jej podświadomość najwyraźniej dążyła do użycia mocy. - Widzę właśnie, jak ciebie nie obchodzi - prychnęła, bo zyskała znowu nieco na sile, ale chyba tylko na moment. Tym razem celowo użyła na nim amokinezy na tyle mocno, by poczuł, jak wdziera mu się do serca. Przez cały ten czas patrzyła mu w oczy, jednak nie ze złośliwością, zadowoleniem, a mimo wszystko ze smutkiem. Szybko jednak zrozumiała, że Erron na początku mówił prawdę, niczego to nie zmienia. - Mam gdzieś, że mnie kochasz. Mam gdzieś to, że ja byłam na tyle głupia, by się w tobie zakochać. Nie chcę jakiejkolwiek relacji z kimś, kto traktuje mnie jak śmiecia - po raz ostatni spojrzała na niego ze smutkiem, by w końcu odwrócić się na pięcie i ponownie wypompowana z jakichkolwiek sił życiowych, skierować się do wyjścia.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 19 Gru 2020, 18:55
Czy Lara naprawdę myślała, że akurat na nim zrobi to jakiekolwiek wrażenie? Znali się przecież doskonale i oboje wiedzieli, że mogliby się zabić nawzajem bez żadnego problemu, gdyż ich podejście do życia było niemal jednakowe. Oboje nie robili sobie zupełnie nic z tego, że istnieją jakieś kanony zachowań czy taktu. Nie znali litości, czego wielokrotnie ofiarami byli przypadkowi ludzie, często popełniający "zbrodnie", których kary były nieadekwatne do nich. Tymczasem teraz raptem miało go ruszyć to, że kobieta którą kocha, mierzyła do niego z gnata? On właśnie między innymi za to ją kochał, bo to nie było nic nowego. Guseva była groźna i bezlitosna, a mimo to Black dalej lgnął do niej jak ćma do światła. Stał tak naprzeciw niej, nie za bardzo wiedząc jak się zachować. Złość w nim narastała, ale gdy usłyszał, że i ona się w nim zakochała, jego perspektywa trochę się zmieniła. Tym bardziej, że córka Sif po raz pierwszy w życiu chyba, patrzyła na niego nie jak na przyjaciela, nie jak na obiekt seksualny, nie jak na kogoś, kto dostarcza jej rozrywki, a jak na ukochanego, który właśnie zranił ją tak, że nawet sama Lara Guseva musi odpuścić i wyjść. Nie było w tym przecież ani krzty złości, którą zademonstrowała chociażby podczas nakrywania go na zdradzie. To trochę zmieniło jego podejście, dlatego kiedy tylko Lara skierowała się w stronę wyjścia, Black szybko podszedł i złapał ją za ramię, ściskając je być może trochę zbyt mocno. - Czekaj - rzucił, żeby tylko blondynka choć na moment się zatrzymała. Puścił ją, gdy tylko kobieta odwróciła się w jego stronę. Erron instynktownie spojrzał w bok, zagryzając nieco dolną wargę. Te uczucia były dla niego nowe i nie za bardzo wiedział, co ma mówić, bo nie przywykł do takiego braku kontroli. Zawsze to on prowadził rozmowę i naginał ją tak, by wychodziło na jego. Teraz jednak stąpał po cienkim lodzie, mogąc każdym kolejnym słowem zakończyć ich znajomość. Schował rękę do kieszeni i odetchnął, mrugając kilka razy. Dopiero kiedy się opanował, znalazł odwagę by spojrzeć na Larę. - Przepraszam - wysilił się tylko na to jedno słowo, które w jego ustach brzmiało dość nieprawdopodobnie. Guseva jednak znała go na tyle, by wiedzieć, że nie tylko ten akt był dla niego trudny, ale również i wyjątkowy, bo Erron chyba nikogo w swoim życiu nie przeprosił. - To moja wina, że tak się to potoczyło - kolejny kamień milowy pokonany, Black przyznający się do błędu to było naprawdę coś. - Ten dreszczyk wcale nie zniknął... - przyznał nieco ciszej, czując się trochę skrępowany tym, że właśnie przyznawał się przed nią do swoich uczuć. Wiedział jednak, że musi spróbować chociaż nawiązać z nią dialog, by okazja na stworzenie czegoś nowego, dotąd nieznanego, a zarazem ekscytującego, nie przeszła mu koło nosa. - I... - zawahał się na moment. - Nie chciałem tego mówić. Wiesz dobrze, że wcale tak nie myślę - dodał po chwili, po czym powoli wziął dłoń Lary i położył ją na swojej klatce piersiowej, dokładnie w tym miejscu gdzie było serce. - Jeśli masz wątpliwości, to sprawdź - puścił jej nadgarstek i rozłożył ręce, by pokazać jej, że nie boi się ani tych uczuć, ani tego, że Lara być może odkryje jeszcze więcej i że to uczucie towarzyszy mu już od dawna. Jeśli miał ją przekonać do siebie, to tylko w taki sposób. Słowa były zbędne.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 19 Gru 2020, 20:59
Dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedziała. Przyznała się do uczuć nie tylko przed nim, ale i przed samą sobą tak w stu procentach. Nie wątpiła w swoje słowa, zaakceptowała w końcu, że taka jest prawda i nie ma co samej sobie mamić oczu. Szkoda tylko, że wyszło jak wyszło. Na szczęście była już plecami do niego, gdy na jej twarzy pojawił się grymas bólu, świadczący o tym, że niepotrzebnie uświadomiła sobie o tej miłości teraz... albo w ogóle. Lara zatrzymała się, gdy złapał ją za ramię, zerkając na nie tylko kątem oka. Czekała aż ją puści, ale nie mogąc się tego doczekać, odwróciła się w jego stronę gwałtownie. - Czego jeszcze chcesz? - spytała zrezygnowana podejrzewając, że może ma mu coś zwrócić. Może zniszczone rzeczy albo coś, co lata temu pożyczyła i nigdy nie oddała? Patrzyła na niego wyczekująco ni to zła, ni to smutna. Była to mieszanka bardzo wielu emocji, a przez to, że na co dzień Guseva za wielu do siebie nie dopuszczała, była zwyczajnie zmęczona. Uniosła zdziwiona brwi, gdy wykrztusił wręcz z siebie to nieznane im słowo na P. Przyglądała mu się uważnie czekając na jakiś śmiech, bo bardziej jednak to brzmiało jak kiepski żart, aniżeli prawdę. Black przepraszający? W to uwierzyć było ciężko, więc nic dziwnego, że czekała na dalszy ciąg nabijania się z niej i wbijania jej nie szpilek - bo one już od dawna nimi nie są - a noży. Tak się jednak nie stało, więc na kolejne słowa nie miała pojęcia jak zareagować. Chyba w dalszym ciągu oczekiwała, że w którymś momencie zaśmieje jej się w twarz, gdy ona w końcu uwierzy w to, co do niej mówił w tym momencie. Patrzyła to na niego, to gdzieś ponad jego ramieniem nie wiedząc jak się zachować. Czuła się jak dziecko we mgle, bo pomimo dużych wszelakich doświadczeń, to w rozmowach o uczuciach i w ogóle odczuwanie ich w sensie romantycznym, to czarna magia dla niej. Ku załamanej Sif wzdychającej z zażenowania nad własną, pokraczną córką. Zdecydowanie jej nie wyszła. - Nie, nie wiem. Ja już nic nie wiem. Ja ciebie już nie znam, nie znam tego człowieka, którym się stałeś - wreszcie się odezwała, mówiąc to tak cicho i zrezygnowanie, zupełnie jak nie ona. Black chyba przegiął o jedną pałkę za dużo i póki co Lara nie widziała z tego odwrotu. Popatrzyła na swoją dłoń na jego sercu, by w końcu spojrzeć na niego. Z cichym westchnięciem zabrała dłoń. - Wiem, że mnie kochasz, ale co to zmienia? Możemy być emocjonalnie upośledzeni, ale nawet my wiemy, że niektóre związki pomimo miłości się nie udają albo nigdy nie mają prawa się udać. Potraktowałeś mnie gorzej niż największego wroga, twoja miłość niczego nie usprawiedliwia - wzruszyła ramionami, po czym ponownie ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
ZT x2
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Nie 28 Lut 2021, 01:28
Erron i Lara byli już parą od kilku miesięcy i radzili sobie w tej roli dość dobrze. Co prawda ich podejście nie zmieniło się aż tak bardzo, ale dało się odczuć pewien urok ich relacji, który polegał na tym, że częściej mówili do siebie pieszczotliwie, spędzali ze sobą dużo więcej czasu, który nie polegał tylko na seksie, ale też na innych zajęciach, a nawet chodzili za rękę po obozie i poza nim, epatując swoim "szczęściem", jakby to nazwała jakaś rozemocjonowana nastolata lubująca się w romansach. Przyszedł jednak czas na chwilowe rozstanie, bowiem Erron został powołany do drużyny, która miała udać się na kilkudniową misję, a celem było wytropienie i unicestwienie grupy potworów, terroryzujących okoliczne wioski na Fidżi. Black miał zamiar wykonać to jak najszybciej, ale sprawa przeciągnęła się przez to, że musieli pokonywać gęstwiny w lasach wyspy, co wpłynęło na to, że bardzo długo szukali potworów. Gdy już jednak udało im się pozbyć niemal wszystkich, Erron był myślami już w domu, szykując się na przywitanie swojej ukochanej, której nie widział ponad tydzień. Już w dzień powrotu z misji, ogarnął się w wynajętym hotelu, który trzymał standard. I nim przekroczył portal przejrzał się jeszcze raz w lustrze, chcąc wypaść jak najlepiej przed stęsknioną Gusevą. Musiał przyznać, że wyglądał jak typowy człek po urlopie: w hawajskiej koszuli, spodenkach i klapkach, w dodatku opalony, wszakże na Fidżi było bardzo cieplutko teraz. Będąc już w obozie, uderzył go delikatny chłód, wszakże na Fidżi było ponad 25 stopni, a w East Lansing w ostatnich dniach raz przekroczyła ona ledwo 10 stopni Celsjusza. Był jednak na tyle zahartowany i przyzwyczajony do tych różnic temperatur, że po chwili już czuł się normalnie. Zarzucił torbę, w której przechowywał całą broń, na ramię, po czym udał się prosto do swojego mieszkania, mając nadzieje, że czeka tam na niego Lara. Stanąwszy przed drzwiami nacisnął na klamkę i gdy okazało się, że nie są zamknięte na klucz, uśmiechnął się lekko, bo powiązał to z obecnością córki Sif. Pchnął drzwi i wszedł do środka, rozglądając się od razu po wnętrzu, chcąc dostrzec Larę. I kiedy ją dostrzegł niemal biegnącą w jego kierunku, zsunął z ramienia torbę i złapał ją, kiedy ta skoczyła na niego i postanowiła przywitać go czułym i namiętnym pocałunkiem. Odwzajemnił go z niemniejszą ochotą i przez kilka chwil trwali tak w przedpokoju, nim nie odsunęli się z przyczyn biologicznych - potrzeby powietrza. - Cześć mała, tęskniłaś? - rzucił zawadiacko, bo bardzo podobała mu się ta reakcja na jego powrót i dodatkowe potwierdzenie tego w słowach jeszcze bardziej by go pozytywnie nakręciło. Zanim jednak dał jej odpowiedzieć, sam coś wtrącił: - Bo ja cholernie - wyznał, po czym pocałował ją czule, ale tym razem dużo krócej niż wcześniej. Przeszedł z nią kilka kroków, a sama Lara nie krępowała mu ruchów swoją pozycją, dlatego nie miał zamiaru pozwalać jej z niego zejść. I tak sobie trwali gdzieś między kuchnią a sofą w salonie, spoglądając sobie w oczy. Ależ on się stęsknił!
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Wto 02 Mar 2021, 23:49
Choć w ich podejściu za wiele się nie zmieniło, to Lara odczuła skutki w zupełnie niespodziewanej sferze. Nie wiedziała czy to zbieg okoliczności - chociaż w te raczej nie wierzyła - czy jednak celowy zabieg. Jednak odkąd się zeszli i byli widywani nie tak jak zwykle - na obłapianiu się, ale na tym, że chodzą za rękę to zaczęły się plotki o tym, że się zeszli albo że się w końcu zeszli. Różnie mówiono. Od tamtego też okresu zauważyła, że częściej niż poprzednio są wysyłani na misje osobno. Tym bardziej, że wcześniej takie sytuacje można by określić mianem incydentalnych. Teraz w jej mniemaniu robiła się z tego powoli jakaś reguła, ale jeszcze nie interweniowała. Jeżeli natomiast nie będą mieli za jakiś czas w ogóle czy prawie w ogóle wspólnych misji, powie generałowi co o tym i nim samym myśli. Nic pozytywnego to nie będzie. Nie żeby Rosjanka miała coś do Corvusa, bo ten ogarniał jakoś ten bajzel, ale pewnych rzeczy się nie robiło. Guseva w porównaniu do swojego chłopaka (jakkolwiek infantylnie to nie brzmiało) była ubrana w wygodne dresiki, jak to miała w zwyczaju, gdy się za bardzo z domu nie ruszała. Co prawda skoczyła po jakieś żarełko do kantyny, ale nie przeszkadzało jej to, by wyjść w dresie. Zresztą Erron wiedział o tym doskonale, że na co dzień kobieta nie przykłada jakiejś szczególnej uwagi do tego, by wyglądać jak chodząca seksbomba. A że nieobecność Blacka się wydłużała, to też nie wiedziała kiedy właściwie ma się jego spodziewać. Siedziała przez pół dnia przed telewizorem u mężczyzny, bo przecież na niego czekała, a u siebie raczej pojawi się najpierw. Kiedy jednak mężczyzna nacisnął na klamkę, Lara właśnie wracała z toalety, dlatego widząc ruch drzwi od razu rzuciła się w tamtym kierunku z drugiego końca mieszkania. W końcu nikt inny nie wszedłby tu jak do siebie, byłby martwy. Kiedy tylko znalazła się niedaleko herosa, wskoczyła na niego obejmując go nogami w pasie i od razu przechodząc do najważniejszego punktu przywitania - namiętnego pocałunku. Zdążyła się za nim stęsknić zwłaszcza, że siłą rzeczy przez ostatnie miesiące nieco inaczej spędzali też ze sobą czas. Więcej w tym było rozmów i innych czynności, które nie polegały na seksie. Choć tych nadal nie brakowało. W końcu jednak odsunęła się nieco od niego kończąc tę pieszczotę, bo wypadało się nie udusić. Uśmiechnęła się rozbawiona na jego pytanie, by ten powiększył się na jego własną odpowiedź. Odwzajemniła krótki i czuły pocałunek, by skinąć lekko głową po całym akcie. - Jak cholera - wyznała, a potem spojrzała na niego z uniesioną brwią. - Tydzień to tydzień, a nie 10 dni - rzuciła oczywiście nie na poważnie, w końcu kto jak kto, ale ona doskonale wiedziała ile rzeczy na misji może się spierdolić. Co nie oznacza, że podobała jej się ta wydłużająca się rozłąka. Po chwili tkwienia i gapienia się sobie w oczka niczym dwóch zakochanych nastolatków, Guseva zsunęła się na ziemię i odsunęła na dwa kroki, by zlustrować go spojrzeniem. - To była misja czy wakacje? - spytała jakby miała jakieś wątpliwości, bo Black prezentował się świetnie. - Mamy obiad z kantyny, tylko trzeba go odgrzać jak jesteś głodny - dorzuciła już po chwili na poważnie. Kucharka z niej żadna, ale jeszcze podgrzać żarcie to ona potrafiła.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Czw 04 Mar 2021, 00:14
Erron nie był w żadnym stopniu winien tego, że misja się wydłużyła, bo przecież gdyby to zależało tylko od niego, to prawdopodobnie zrobiłby to wszystko wcześniej. Wszystko bowiem sprowadzało się do tego, że Blackowi nie w smak były te rozłąki z Gusevą, z którą jest już co prawda kilka miesięcy, ale którą dotąd się nie nacieszył. On też zauważył tę niepokojącą tendencję, która polegała na tym, że mimo bycia w tym oddziale specjalnym, byli wysyłani na różne misje, podczas gdy kiedyś 90% zadań wykonywali wspólnie. Myślał nawet o tym, by rozmówić się z generałem w tej sprawie, bo jakby nie patrzeć, bardzo ciążyło mu to, że blondynki nie było przy nim. I że nie przetestował z nią tych śmiesznych łóżek na Fidżi. Przywitanie go w taki uroczy sposób było dość dziwne z perspektywy ludzi, którzy znali ich tylko z tych charakterów, jakie prezentują na zewnątrz. W zaciszu domowym jednak sytuacja trochę się zmieniała i cały ten związek nabierał uroku, a sama relacja nie skupiała się tylko na dobieraniu się do siebie, dobrym rżnięciu, gadaniu o seksie i wyzywaniu bogów. Black przytulił więc od razu Larę, podtrzymując ją z pomocą swoich rąk, by ta nie przechyliła się do tyłu, co raczej jej nie groziło. - Pretensje kieruj do tych pajaców - miał na myśli rzecz jasna tych, z którymi wybrał się na misję. Zadowolony wpatrywał się w ukochaną, po czym gdy ta zsunęła się z niego na ziemię, lekko się wyprostował i rozejrzał po mieszkaniu, które było w niemal nienaruszonym stanie. No może z wyjątkiem niepoukładanych poduszek na sofie, ale te chyba były jeszcze przed chwilą użytkowane przez samą córkę Sif. - To był cyrk - poprawił ją, uśmiechając się krzywo. - Bawiliśmy się w ciuciubabkę z potworami. My przeczesujemy zachodnią część terenu, one spierdalają na wschód. Kiedy w końcu mieliśmy je złapać, pułapka się nie powiodła, bo jeden synek Afrodyty olał sprawę. Nie wiem czy się kurwa malował w tym czasie, czy onanizował, ale kiedy miał wykonać swoją część planu spóźnił się. A z resztą, szkoda gadać - machnął ręką, nie chcąc dalej produkować się w tej kwestii. Najważniejsze, że misja się udała i wrócił do Lary cały i zdrowy. Spojrzał na lodówkę, a następnie na blondynkę. - Możemy coś przekąsić - kiwnął głową upewniając się w tej decyzji i zawędrował do kuchni, wyciągając z lodówki szczelnie zapakowane zestawy obiadowe. W międzyczasie zerknął w kierunku Gusevy, która usadziła swoje kształtne pośladki na wysepce i patrzyła na to, co on robi. - Ty też chcesz? - spytał, nie wiedząc, czy grzać obie porcje zupy oraz drugie dania, czy tylko przygotowywać samemu sobie. Tak czy siak przygotował tylko jeden talerz głęboki i jeden duży talerz płaski, bo odkąd byli oficjalnie parą, dość szybko przestawili się na wspólne jedzenie z jednego talerza. Kiedy jedzonko się podgrzewało, Black wykorzystał chwilę i podszedł do Lary, rozsuwając jej nogi tak, by nie blokowały mu dostępu do niej. Przejechał dłonią po jej odsłoniętym brzuchu i spojrzał jej w oczy z figlarnym uśmiechem. - Mam nadzieję, że nie masz dziś żadnego patrolu... - przygryzł delikatnie wargę, bardzo subtelnie sugerując Gusevie, że ma plany na ich dzisiejszy wieczór. Tylko dureń by się nie domyślił jakie.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Sob 06 Mar 2021, 15:24
Ich relacja nabrała pewnego uroku, jednak nadal nie ukazywali tego na zewnątrz. O ile ktoś ich gdzieś przypadkiem nie podpatrzył, to dalej miał ich za pojebów, którzy tylko się bzykają, a w związku są z powodu jakiejś wygody. W domu jednak trochę się pozmieniało, choć nie jakoś szczególnie. W końcu nadal byli tymi samymi ludźmi, którzy po prostu otworzyli się na miłość. Czasami wyszło im coś uroczego, ale zwykle działo się to przypadkiem. Zresztą to mogło być słodkie dla osoby postronnej, oni nawet tego chyba nie dostrzegali. A przynajmniej nie jakoś szczególnie albo miała tak tylko Lara, cholera wie. Przysłuchiwała się z pewnym zainteresowaniem jego krótkiej opowieści o misji i siłą rzeczy na jej twarzy pojawiło się rozbawienie. Pewnie dlatego, że wyobraziła sobie dosłownie grających herosów i potwory w ciuciubabkę. Pokiwała jeszcze jedynie głową na syna Afrydyty rozumiejąc, co ma na myśli. Rosjanka nienawidziła na misjach polegać na innych półbogach. Taki Erron czy Giotto to jeszcze było okej, ale 99% ancymonów z obozu do niczego się jej zdaniem nie nadawali i bardziej jej przeszkadzali w robocie, aniżeli w jakikolwiek sposób pomagali. Kiedy Black zgodził się na posiłek razem przeszli do kuchni, gdzie kobieta od razu posadziła swoje cztery litery na blacie wyspy. No lubiła tak robić, kto jej zabroni? Oparła się na dłoniach za plecami trochę się odchylając i z zadowoleniem przyglądała się mężczyźnie. Czy mówiła już, że tęskniła? - Jasne, zjem, ale bez zupy - zgodziła się po chwili zastanowienia. Choć tę zupę lubiła, to jakoś nie miała na nią ochoty. No nic, Erron będzie miał na kolację czy tam dokładkę w zależności od jego apetytu. Uśmiechnęła się jednym kącikiem, kiedy to Black do niej podszedł. Rozsunęła nogi zgodnie z jego sugestią i wyprostowała się, by miał łatwiejszy dostęp do jej ciała... głównie ust. Ku jej zaskoczeniu nie pocałował jej, a pogładził po brzuchu na co w połączeniu z jego pytaniem, uśmiechnęła się szerzej. - Nie mam, na twoje szczęście. Zaplanowany dzień wolny miałam na trzy dni temu - teraz zwyczajnie mieli farta. Oczywiście wiedziała, co jej mężczyzna ma na myśli, dlatego też powoli się do niego zbliżyła i powoli go pocałowała. - Coś się przypala - rzuciła dopiero po dłuższej chwili, tuż przed tym odsuwając się od niego. Chyba znowu zapomnieli o grzejącym się żarciu. Norma.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Nie 07 Mar 2021, 14:17
Wszystko to przychodziło naturalnie, ale też żadne z nich nie afiszowało się jakoś specjalnie na zewnątrz ze swoim związkiem, ograniczając to raptem do trzymania się za ręce i pocałunków, które częściej ocierały się bardziej o jakąś formę seksualizacji niż o miłosne uniesienia. Niestety w ich przypadku było to odbierane tylko w jeden sposób, ale to w zasadzie nie był ich problem, bo przecież oni doskonale wiedzieli, co do siebie czują. Tym bardziej, że już od kilku miesięcy pracowali nad tym związkiem i co by nie mówić, szło im dość dobrze jak na ludzi, którzy byli antymagnesami do relacji na tle miłosnym. Zaczął przygotowywać także porcję dla niej, bez zupy tak jak poprosiła, więc ogólnie trwało to dużo krócej, niż zakładał. Między innymi dlatego nie zdążył się nacieszyć bliskością z Larą, bo zaraz coś trzeba było zamieszać albo zmniejszyć ogień. - Nadrobimy te dni - uśmiechnął się tajemniczo, po czym odwzajemnił z ogromną ochotą pocałunek, którym obdarowała go właśnie Rosjanka. Trwali tak przez dłuższą chwilę, kiedy to Guseva odsunęła się i poinformowała go, że coś się przypala. Było to typowe dla nich, bo oni bardzo często podczas przygotowywania jedzenia zajmowali się sobą. Ileż to razy zostawiali coś na gazie, po czym szli się bzykać do sypialni i potem trzeba było ratować co się dało z naczyń i jedzenia. Westchnął sfrustrowany i odsunął się od niej, by zmniejszyć ogień pod patelnią, dzięki czemu zyskali jeszcze jedną czy dwie krótsze chwile dla siebie. Wrócił do niej jeszcze szybciej, znów wsuwając się między jej nogi i tym razem to on zainicjował pocałunek, który przeciągnął ile tylko się dało. Pozwolił sobie nawet na to, by wsunąć dłoń pod jej koszulkę i zacisnąć ją mocno na krągłej piersi Gusevy. - Przeszkadza mi to - rzucił pewnie, po czym zawinął górę jej stroju tak, by odsłonić jej cycki i sobie na nie popatrzeć, pomiętosić je ustami czy podotykać dłońmi. I robił to póki nie przyszedł czas na skontrolowanie jedzenia, które było już podgrzane. Zupę przelał do miseczki, z kolei drugie dania nałożył im na dwa talerze. Oba wręczył Larze, sam zaś ujął w dłonie gorącą miskę oraz wziął jeszcze wcześniej piwo pod pachę, by móc przenieść się ze wszystkim do salonu za jednym zamachem. Położywszy wszystko na stoliku przed sofą, dostrzegł jak Lara wypięła się w jego stronę z jakiegoś neutralnego powodu, najpewniej poprawiała poduszki na kanapie. Postanowił więc zdzielić ją po jednym, ale wkładając w to odpowiednio dużo siły, by nie pchnąć jej, ani też by jej to nie zabolało. Zatrzymał dłoń na pośladku i ścisnął go nieco mocniej. Już miał nawet plan wsunąć ją pod jej spodnie i majtki, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. - Specjalnie to robisz, prawda? - spytał, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Uwielbiał, gdy go kokietowała i nakręcała, bo Lara potrafiła to robić. Była świadoma swoich atutów oraz seksapilu i wszystko to skrzętnie przeciw niemu wykorzystywała. - Jak za gorące, to mów - dorzucił, kiedy już usiedli i zaczęli jeść. Mógł przecież użyć aerokinezy i schłodzić jej nieco posiłek, by mogła bez problemu zjeść od razu bez potrzeby czekania.
Lara Guseva
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Pon 08 Mar 2021, 00:12
Uśmiechnęła się jedynie na jego słowa i rozpoczęła pocałunek, który był niejako tym, co mogła zwyczajnie powiedzieć - nie mogła się doczekać tego nadrabiania. Wiadomo w końcu jak to u nich będzie wyglądało, na przetrzeni tych kilku miesięcy nadrabiali wielokrotnie swoją nieobecność i o ile przy pierwszym jej wyjeździe się obawiała powtórki z rozrywki w postaci zdrady, to tak z każdym opuszczeniem obozu przez kogokolwiek z nich ta obawa nieco malała. Wciąż jednak istniała. Niestety, to nie było takie proste do wyplewienia. Uśmiechnęła się zadowolona, gdy po chwili wrócił do niej od razu rozpoczynając pocałunek. Przyciągnęła go do siebie pieszczotę językami oczywiście odwzajemniając, by nie przerywając tego jej kącik drgnął, gdy poczuła dłoń Errona na swojej piersi. Zaśmiała się krótko i cicho, gdy jej ubrania już zaczęły mu przeszkadzać. Chwilę później podparła się na dłoniach za plecami odchylając się lekko, by ułatwić mu dostęp do swoich cycków. Poprawiła koszulkę, kiedy tylko Black się od niej odsunął, bo tak zwinięta była dość niewygodna. Później już zeszła z blatu po to, by przejąć talerze, z którymi zawędrowała na sofę. Postawiła je na stoliku samej zajmując wygodną pozycję, szybko jednak zrozumiała, że wymaga to poprawki. Wstała poprawiając poduszki tak, by mogli je mieć pod plecami i to nie zgniecione. Pokręciła ledwo zauważalnie głową z rozbawienia, kiedy Erron najpierw zdzielił ją po pośladku, a później ścisnął. W ogóle się tego nie spodziewała, no skądże. Zerknęła na niego rozbawiona, siadając w końcu na kanapie z jedną nogą podsuniętą pod drugą. - To ty wszędzie widzisz spisek, poprawiałam poduszki - rzuciła rozbawiona, choć mężczyzna nie do końca się mylił. Na ogół te wszystkie gesty były z jej strony celowo wyjaskrawione albo wydłużone, by go pokusić. Lubiła to robić i Black na pewno jej tego nie zabroni, bo sam to uwielbiał. Sięgnęła po swój talerz i razem z nim wygodnie się oparła. Skinęła tylko głową na jego propozycję i przeszła do ostrożnej konsumpcji. Jedzenie nie okazało się za gorące, dlatego nie potrzebując jego pomocy, powoli sobie skubała obiadek. - Coś ciekawego na misji poza wkurwiającym synem Afrodyty? Jak Fidżi? - spytała ciekawa głównie tego drugiego. Z Rosjanki żaden podróżnik był, ale bywały lokalizacje, które ją ciekawiły i jedną z nich była właśnie wspomniana wyspa. Mocno żałowała, że nie wybrali się tam właśnie razem.
Erron Black
Re: Mieszkanie 7 - Erron Black Pon 08 Mar 2021, 18:03
Erron nigdy nie krył się ze swoją seksualnością i dlatego Lara była już pewnie przygotowana na to, że jeśli Black chce sobie popatrzeć, podotykać czy nawet pomiętosić jej piersi, to zwyczajnie to zrobi, nieważne gdzie będą. Wystarczy chociażby przypomnieć wiele sytuacji, kiedy to dyskretnie wsuwał łapy tam, gdzie nie powinno się robić tego w towarzystwie, ot choćby podczas wesela Nero. Nie żeby należał do gatunku arcywyzwolonych lewaków, którzy gadają o seksie 24/7 i dla nich normalne jest pierdolenie się w każdym miejscu, najlepiej publicznym, ale nie miał oporów, by okazać swoje zainteresowanie swojej kobiecie. Będąc już w salonie, Black z ogromną satysfakcją zdzielił po tyłku Larę i gdy dostrzegł pokręcenie głową Gusevy, domyślił się, iż jak zwykle było to wyjaskrawione, byleby tylko wywołać jakąś reakcję. On to jednak bardzo lubił, bo córka Sif miała cudowne kształty, a on jako pełen wigoru i popędu seksualnego samiec nie zamierzał hamować swoich instynktów. Tym bardziej, że tak jak jemu widok sprawiał ogromną przyjemność, tak jej reakcja na te gesty również ją sprawiała. - Kochanie - rzucił z ogromną pewnością siebie w głosie. - Zamiast kucnąć wypięłaś tyłeczek w moim kierunku. Myślisz, że ja tego nie widzę? - poruszył wymownie brwiami. - Nie zauważyłaś, że podobnie działa mój ręcznik? Nigdy go na mnie nie ma, kiedy wychodzę spod prysznica, a ty krzątasz się po mieszkaniu - rzucił rozbawiony, bo oboje doskonale wiedzieli, że te gesty były symptomatyczne. Oboje lubili siebie nakręcać i skoro mogli to robić często, to korzystali z tego ile mogli. Ileż to razy robił coś celowo, by tylko Guseva mogła na niego popatrzeć, przygryźć dolną wargę, czy nawet poczuć przyjemne ciepło nieco niżej od podbrzusza. Chodzenie nago po mieszkaniu, ćwiczenia w domu, gesty świadczące o jego pożądaniu: dobieranie się do niej, klepanie jej po pośladkach, szeptanie zbereźnych rzeczy, bezwstydne podglądanie jej, gdy się przebiera; wszystko to było celowe i przemyślane, byleby tylko się bardziej nakręcać. Zaczął od zupy, która zniknęła z miseczki bardzo szybko, upił łyk piwa i w przerwie między pierwszym posiłkiem a drugim daniem, postanowił jej przybliżyć nieco wyspę. Na pytanie pokiwał jednak przecząco głową. - Przereklamowana - odparł bardzo krytycznie. - Chociaż pewnie to dlatego, że nie byliśmy w typowym kurorcie, tylko w jakimś mieście - zaznaczył. - Dużo tam roślin, chujowe drogi, dużo też padało, bo chyba jakaś pora deszczowa czy ki chuj tam teraz jest - nie wyglądało to na Fidżi, a raczej na jakąś kurwa Świętą Lipkę. Odłożywszy piwo, którego upił kilka łyków na bok, oparł się wygodnie o sofę i pogładził dłonią tył głowy Lary. - Ale tak się składa, że dostałem ulotkę całkiem fajnego kurortu - poruszył wymownie brwiami. - Tydzień, dwie osoby, jedno łóżko, nad samym oceanem. Zastanawiam się tylko, kiedy moglibyśmy tam pojechać - jak zwykle był pewien siebie. - I ile masz strojów kąpielowych, które chciałabyś żebym z ciebie zerwał? - poruszył jedną brwią zaintrygowany tym, czy Lara w ogóle była chętna na taki wyjazd. Z perspektywy Blacka jednak to wydawało się być bardzo dobrą opcją, gdyż należało im się trochę wspólnego odpoczynku, zwłaszcza po ostatnich tygodniach, kiedy tak często wymiennie chodzili na misje. Odsunął się nieznacznie i zabrał za drugie danie, jedząc je również bardzo szybko. Był w chuj głodny. - A w obozie coś się działo? - spytał między kolejnymi kęsami, choć temat nie interesował go aż tak mocno. No ale skoro on teraz zajął się jedzeniem, to ona mogła mu coś opowiedzieć.
Ostatnio zmieniony przez Erron Black dnia Pon 15 Mar 2021, 01:27, w całości zmieniany 1 raz