Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm DpyVgeN
Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm FhMiHSP


 

Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm

Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sro 07 Lip 2021, 19:25

robocop-detroit21.jpg?w=427
Kate Gibbins, Drake Hellstorm


02.07.2021 - Detroit


Drake pozornie był przygotowany psychicznie na to, co czekało go podczas tej podróży, ale im dłużej byli domu jego matki w Detroit, tym coraz mniejszą miał co do tego pewność. Jechał w końcu do schorowanej rodzicielki, której zostały dni, może tygodnie życia i która miała mu wyjaśnić, co tak naprawdę się z nią dzieje. Ta niewiedza trochę go dobijała, ale doskonale też był świadom tego, że jego matka nie jest osobą wylewną, a już zwłaszcza przez telefon. Musieli więc udać się na spotkanie z panią Hellstorm do Detroit, nad którą cały czas czuwała wykwalifikowana pielęgniarka.
Podróż była stosunkowo krótka, bo przecież z obozu jeden portal prowadził właśnie do tego miasta. Później tylko Drake i Kate musieli znaleźć jakiś transport, o co nie było trudno, bo przecież Hellstorm wychowywał się w tym mieście i wiedział mniej więcej, gdzie co jest. Tak też nawet nie czekali na taryfę, a skorzystali z okazji i pojechali komunikacją miejską, która dowiozła ich na osiedle domków jednorodzinnych. Jeden z nich od dziesiątek lat należał do Hellstormów i wyróżniał się na tle innych nie tylko uwspółcześnionym designem, ale przede wszystkim estetyką. Widać było, że osoby mieszkające tam miały kasę na ciągłe odnawianie budynku. No ale cóż się dziwić, Drake nikt nie kontrolował, więc regularnie mógł przelewać matce pieniądze na wszystko, w tym na remontowanie domu.
Stanąwszy przed drzwiami własnego domu, syn Hadesa zacisnął tylko mocniej rękę na dłoni Kate, którą trzymał dziś niemal cały dzień, począwszy od wyjścia z obozu, poprzez siedzenie ze splecionymi dłońmi w autobusie, skończywszy na krótkim spacerze aż do domu. Drake pochylił tylko głowę do przodu i wolną ręką wytarł łzy, które zaczęły zbierać mu się do oczu. Westchnął lekko i w końcu spojrzał na Gibbins.
- Nie zostawiaj mnie tam samego, proszę - poprosił, by zaraz wykonać pierwszy krok po wyznaczonej, marmurowej ścieżce. Wyciągnął pęczek kluczy, z których jeden był do drzwi wejściowych tego domu i otworzył je chwilę później.
Na wejściu powitała ich gosposia, która od wielu wielu lat pracowała już u pani Hellstorm. Na widok Drake od razu podbiegła się przywitać i objęła mocno najpierw syna Hadesa, a następnie jego partnerkę, wykrzykując różne frazesy w stylu: "jak miło cię widzieć", "Drake, jak ty urosłeś!" i takie tam. Po przytuleniu Gibbins, pani Martins odsunęła się lekko i uśmiechnęła w kierunku Drake.
- Wiedziałam, że trafisz na ładną dziewczynę, ale że na aż tak ładną? Moja droga, będę zdziwiona jeśli powiesz, że nie jesteś modelką! - rzuciła, kierując już drugą część wypowiedzi bezpośrednio do Kate. Zaraz jednak przestała plotkować, bo trochę się zapomniała i od razu zaprowadziła parę do sypialni, w której leżała matka Drake, a obok niej siedziała pielęgniarka na krześle.
Hellstorm skinieniem głowy przywitał się z opiekunką matki i ta wyszła od razu z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Tym samym w sypialni zostali tylko Drake, jego matka i Kate. Syn Hadesa przykucnął przy brzegu łóżka i od razu ujął dłoń matki w swoją. Na szczęście kobieta była przytomna i ogarniała co się dzieje wokół.
- Mamo, to ja, Drake - przysunął głowę bliżej, by poczuć słabą dłoń matki na swoich włosach. Ta instynktownie pogłaskała go po nich, a sam Hellstorm przesunął swoje ręce na brzeg łóżka, nie wiedząc, co ma teraz zrobić. - Musisz poznać kogoś ważnego... - gestem zaprosił Kate bliżej, by podeszła do nich. - Mamo, to moja partnerka, Kate Gibbins. Tak, ta sama o której już tyle ci opowiadałem - skinieniem głowy zachęcił Gibbins do tego, by się odezwała.
Pani Hellstorm spojrzała na córkę Ateny i zlustrowała ją wzrokiem. Mimo osłabienia, była jednak w stanie uśmiechnąć się w jej kierunku, co chyba powinno pomóc Gibbins w odbiorze tej sytuacji.
- Miło mi cię poznać, Kate - rzekła spokojnym, lecz nieco przemęczonym tonem. - Chodź, podejdź do mnie - ręką zaprosiła Gibbins do siebie, by zaraz ująć jej dłoń w swoją. - Drake tyle mi o tobie opowiadał. Mam nadzieję, że nie sprawia ci kłopotów? - zażartowała sobie, a Drake widząc to, trochę się zmieszał. Przecież oni nie przyszli tutaj plotkować, tylko dowiedzieć się, co jest nie tak z mamą herosa. Syn Hadesa nie miał jednak odwagi się teraz odezwać, bo dostrzegł pewną fascynację w spojrzeniu swojej matki, która całą uwagę skupiła na córce Ateny.
- Drake rzadko kiedy kłamie i tym razem nie było wcale inaczej. Naprawdę jesteś niezwykła - tylko z czego zostało to wywnioskowane? Poza nieprzeciętnym wyglądem ciężko raczej było coś dostrzec więcej przy tak krótkim czasie rozmowy. - Zaopiekuj się nim, dobrze? - poprosiła, uśmiechając się deilikatnie.
Drake w końcu nie wytrzymał i odezwał się.
- Mamo, co ci jest? - te pytanie nurtowało go już bardzo długo i dziś przyszedł czas na odpowiedź.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sro 07 Lip 2021, 21:15

#9

W co do cholery się ubrać?! Dobra, dobra, nie oceniajcie za bardzo. Kate nie jest płytką osobą przecież, a to zadanie stanowiło nie lada wyzwanie. W końcu jedzie poznać matkę swojego ukochanego, więc wypadało ubrać się ładnie. Elegancko, ale nie za bardzo; ładnie, ale bez przeginki; dość skromnie (w końcu to rodzic), ale nie jak mysz kościelna. A do tego wszystkiego dochodził kontekst sytuacyjny - kobieta umierała, nie wypadało wskoczyć w różową sukieneczkę. Kombinowała i kombinowała, bo przecież było też upalnie, co musiała brać pod uwagę. W końcu razem z pomocą siostry udało jej się znaleźć odpowiedni strój, by nie przegiąć w żadną stronę. Co prawda chwilę miała wątpliwości co do spodenek, ale przecież był skwar i już nie panowały lata 70-te. Miała nadzieję, że nie przesadziła strojem w żadną stronę, bo przecież po to kombinowała, by nie nadepnąć pani Hellstorm na odcisk. Ani też ukochanemu, który mógł być teraz nieco bardziej krytyczny.
Droga przebiegła bardzo szybko, bo pomimo raptem godziny drogi samochodem zdecydowali się na portal, który obóz posiadał. Nie dziwiła się jednak za bardzo Drake'owi, który chciał jak najszybciej zobaczyć rodzicielkę i dowiedzieć się, co jej jest.
- Nie zostawię - zapewniła go również mocniej zaciskając palce na jego dłoni. Gibbins była pewna, że w domu będzie matka syna Hadesa i pielęgniarka, o której już rozmawiali. Nie spodziewała się nikogo innego, więc gdy zobaczyła uśmiechniętą kobietę na wejściu miała przez moment moment zawieszenia. Niemożliwe, by tak dobrze wyglądała umierająca kobieta. Nieco zaskoczona również objęła kobieta, po jej komentarzach domyślając się, że to ktoś bliski rodzinie. Może siostra jego matki? Przyjaciółka? Na gosposię nie wpadła, bo tego to ona nie znała jednak. W sensie nie z autopsji, bo przecież wiedziała o takim zawodzie.
- Nie jestem, ale często mylą mnie z taką Olivią Culpo, może pani słyszała - uśmiechnęła się ciepło do kobiety, wciąż nieco rozbawiona tym komplementem. Wiedziała, że jest atrakcyjna, ale nigdy nie nazwałaby siebie modelką. Trochę jej brakowało, tak z podstawy podstaw to wzrostu.
Gdy już znaleźli się w sypialni, również i ona z uśmiechem skinęła pielęgniarce, by zatrzymać się gdzieś w okolicy drzwi. Chciała dać w spokoju im się przywitać i uśmiechnęła się lekko widząc to głaskanie. Rozumiała teraz dlaczego on pod wpływem tego gestu się uspokajał.
Wywołana do tablicy, podeszła kilka kroków przystając nieco za mężczyzną. Posłała kobiecie ciepły uśmiech, kiedy była przedstawiana, by zaraz odchrząknąć.
- Bardzo mi miło w końcu panią poznać - odparła spokojnie nieco nieswojo czując się pod spojrzeniem kobiety. Przez moment nawet sądziła, że jednak przesadziła ze strojem, ale dostrzegając uśmiech, trochę jej ulżyło. Zaproszona podeszła bliżej, pochylając się nieco, by pozwolić matce chwycić dłoń i jej to ułatwić. Gibbins słysząc pytanie, zaśmiała się cicho, serdecznie.
- Żadnych proszę pani. Może nie jest idealny, ale z całą pewnością najbliższy mojemu ideałowi - uśmiechnęła się ciepło zerkając tylko na moment na ukochanego. Dostrzegła jednak jego wyraz twarzy i wcale mu się nie dziwiła. Nie dziwiła się również jego matce, która odkładała to, co nieuniknione chcąc zapewne skosztować nieco normalności, gdy przejdą do mniej przyjemnych tematów.
- Oczywiście, zaopiekuję - obiecała kobiecie z dość poważnym wyrazem twarzy, bo przecież mówiła to na poważnie. Wszyscy wiedzieli co ich czeka, a ona poza kobietą wiedziała najlepiej. Sama już straciła rodziców, wiedziała z jakim bólem się to wiąże.
Kate widząc, że ukochany pękł, uśmiechnęła się tylko lekko i skupiła spojrzenie na moment na kobiecie, by później obserwować Drake'a.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Pon 12 Lip 2021, 23:04

Drake był zdenerwowany i było to po nim widać, ale kto mu się dziwił? Jego matka poinformowała go o tym, że umiera i że chce się z nim zobaczyć jeszcze przed śmiercią. Raczej nikt o zdrowych zmysłach by nie bagatelizował takiej informacji, toteż nic dziwnego, że Hellstorm im bliżej był swojego rodzinnego domu, tym gorzej się czuł. Na szczęście była przy nim Kate, która potrafiła podnieść go na duchu i której obecność wpływała na niego w pewien sposób kojąco. Bez niej pewnie rozpieprzyłby połowę obozu wywołując trzęsienia ziemi przez bite kilka godzin, a tak to ograniczyło się może do kilku zniszczonych naczyń w całym kampusie.
Hellstorm w zupełności zgadzał się z opinią gosposi, która trafnie określiła Kate. Dla niego kobieta była boginią i to, że brakowało jej może kilku centymetrów do bycia modelką wcale jej nie umniejszało. Dla niego była idealna i pewnie nie tylko dla niego. Wystarczyło na nią spojrzeć: piękna twarz, cudowne ciało, zadbana, elegancka i w dodatku z uśmiechem na twarzy. Każdy mężczyzna chciałby taką kobietę u swego boku. A że przypominała Olivię Culpo? No zdarza się. On też podobno kogoś tam przypominał, jakieś podrzędnego aktora, ale nie pamiętał już jak on się nazywał.
Obserwował przez chwilę rozmowę ukochanej z matką, która skupiła się chwilowo właśnie na nich. Irytowało go trochę to, że rodzicielka jak zwykle przeciąga wyjawienie mu czegoś, ale potrafił przez chwilę to wytrzymać, wszak był do tego przyzwyczajony. Spojrzał na Kate, kiedy ta odpowiedziała, że jest najbliższy jej ideałowi. Mimo tego, że był to ładny komplement, nie uśmiechnął się, bo nastrój blokował mu jakiekolwiek pozytywne reakcje. Ale to na pewno córka Ateny rozumiała.
Matka uśmiechnęła się lekko na słowa Gibbins i odparła od razu:
- Bardzo ładnie to określiłaś. Widać, kogo jesteś córką - mama Hellstorma znała trochę świat bogów, więc potrafiła przypisać odpowiednią boginię do Kate, tym bardziej, że przecież Drake napomknął o tym kilkukrotnie w trakcie różnych rozmów przez telefon.
Skinieniem głowy kobieta podziękowała za deklarację zaopiekowania się jej synem i kiedy syn Hadesa już wtrącił się do rozmowy, obróciła głowę, by spojrzeć teraz na niego.
- Mam raka płuc, synku - odpowiedziała po krótkim westchnieniu. - Zostało mi może kilka tygodni życia. Już się z tym pogodziłam, ale chciałam was jeszcze zobaczyć. I o czymś ci powiedzieć... - tutaj na moment kobieta się zawahała i gdy tylko zobaczyła na twarzy Drake łzy, od razu zaczęła go głaskać w taki sam sposób jak wcześniej.
- Spokojnie, synku - odezwała się typowo matczynym głosem, co wcale Hellstormowi nie pomogło. Przez moment głaskała go jeszcze, a Drake nic nie mówił, po prostu cicho łkał nad losem swojej matki, bo wiedział doskonale, że z tą chorobą nawet obozowe medykamenty nie dadzą sobie rady.
- Drake, muszę ci o czymś powiedzieć... - zaczęła nagle pani Hellstorm, po czym spojrzała na Gibbins prosząc ją wzrokiem, by ta pomogła Drake'owi się podnieść. I gdy ten już się odsunął, nie pozwalając jednak wypuścić dłoni matki ze swoich, kobieta przeszła do meritum. - Nie wiem nawet od czego zacząć - zacięła się na moment, szukając odpowiednich słów. - Powiem to najprościej, jak umiem - wzięła głębszy wdech i ścisnęła mocniej dłoń syna. - Wiele lat temu spotkałam kogoś niezwykłego... mężczyznę, którego pokochałam tym samym uczuciem co twojego ojca. Spotykaliśmy się krótki czas, gdy ty odbywałeś ten tajemniczy trening w obozie. Zostawiłam go jednak od razu, kiedy tylko dowiedziałam się, kim był... - tu zrobiła pauzę. - Tym kimś był Eol. Tak, bóg Eol - znów się zacięła na moment, chcąc dać chociaż chwilę na przetrawienie tej wiadomości. - Zaszłam z nim w drugą ciążę, którą nosiłam kolejne dziewięć miesięcy... - jej głos ze słowa na słowo był coraz cichszy. Do oczu matki zaczęły nawet napływać łzy. - Kiedy urodziłam drugiego syna, nie potrafiłam sobie z tym poradzić i dlatego... - łzy zaczęły spływać jej po policzku. - Porzuciłam go, oddając obcym ludziom, którzy wywieźli go nie wiadomo gdzie - ścisnęła jeszcze mocniej rękę swojego syna. - Drake. Masz młodszego brata i on jest gdzieś tam na świecie. Wiem to - dodała na koniec, a Hellstorm jak poparzony odsunął się od matki, wyrywając też dłoń. Odszedł na bok i stanął plecami do leżącej kobiety, wycierając dłoń od łez.
- Jak mogłaś to zrobić?! - krzyknął, obracając się znów w jej kierunku. - Naraziłaś go na niebezpieczeństwo! Jeśli nigdy nie trafił do obozu, może już równie dobrze nie żyć! - mało brakowało, by Hellstorm użył swoich zdolności i wywołał trzęsienie ziemi na całym osiedlu.
- Nie proszę cię o wybaczenie. Proszę cię, żebyś go odnalazł. Zaufaj mi, on żyje - odparła podłamanym głosem matka.
Hellstorm patrzył na nią przez moment z gniewem, ale zaraz zmieniło się to w smutek i rozczarowanie. Tyle złych i dziwnych wiadomości jak na jeden tydzień było stanowczo za dużo. Był jednocześnie smutny z powodu stanu matki i zawiedziony jej decyzją.
- Dlaczego ukrywałaś to przede mną? - spytał w końcu, spoglądając na Kate. Jego wzrok mówił jedno: "proszę, podejdź do mnie i mnie przytul". Potrzebował wsparcia Gibbins, choćby miało to być tylko wsparcie fizyczne.
- Już i tak miałeś przeze mnie trudne życie. Nie chciałam dokładać ci trosk - wyjaśniła, choć była świadoma, że raczej nie przekona to syna. Mimo wszystko była z nim szczera. - Wiem, że popełniłam błąd. Musisz go odnaleźć, to twój brat. I na pewno cię potrzebuje - Hellstorm spojrzał na matkę z wyrzutem, po czym przymknął oczy i westchnął cicho, próbując powstrzymać się od płaczu. Mimowolnie kilka łez poleciało mu po policzku, a sam syn Hadesa objął mocniej Gibbins, jeśli ta odczytała prawidłowo jego intencje wcześniej i podeszła go przytulić.
- Odnajdę go. Przetrząsnę cały świat, żeby go znaleźć. Obiecuję - zadeklarował się, nie chcąc w ostatnich dniach życia matki się z nią kłócić. To, że był zawiedziony jej postawą to jedno. Teraz jednak liczyło się tylko to, by odnaleźć przyrodniego brata. Brata, którego Drake zawsze chciał mieć, a nigdy nie miał.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Pią 16 Lip 2021, 22:38

Uśmiechnęła się tylko ciepło na odpowiedź kobiety. Szczerze mówiąc była trochę zaskoczona, że pani Hellstorm zdaje się sporo wiedzieć na jej temat. Drake jakoś nieszczególnie wspominał żeby rozmawiał o niej z rodzicielką. Nie żeby było w tym cokolwiek złego, była po prostu zaskoczona, bo sądziła, że poza tym, iż mężczyzna kogoś ma, starsza kobieta nic nie wie.
Niemniej zaraz skupiła się na ukochanym, który nie wytrzymał i przerwał tą zwyczajną rozmowę. Miała od razu ochotę podejść do niego i go przytulić, ale i tak już trochę czuła się jak intruz podczas tej trudnej dla nich rozmowy. A dodatkowo pani Hellstorm wciąż trzymała ją za dłoń, więc głupio było się wyrwać.
Nie zareagowała w żaden sposób słysząc o nowotworze, bo przecież mniej więcej tego typu informacji się spodziewała. Niemniej w wewnątrz czuła smutek i współczucie. Współczuła im obojgu tej bardzo trudnej sytuacji, nic jednak nie mogła na to poradzić. Obozowa medycyna też nic nie da, co najwyżej mogą odciążyć finansowo rodzinę i oszczędzić dodatkowej pracy gosposi, Kate mogła pójść do apteki i kupić leki pomagające w ostatnim momencie życia. Z drugiej strony to pewnie obowiązek pielęgniarki. Patrzyła z małym widocznym smutkiem na ten obrazek - matkę tulącą i pocieszającą swoje dziecko.
Gdy tylko kobieta zasugerowała jej co ma zrobić, Gibbins podeszła do ukochanego i pomogła mu wstać. Nie próbowała go jednak odsuwać od łóżka podejrzewając, że chce mieć kontakt fizyczny ze swoją matką. Zaraz jednak przybrała typowy poker face, bo słysząc o tajemniczym mężczyźnie przypuszczała dokąd może to prowadzić. Ludzie lubili wyznawać tajemnice przed śmiercią, a to brzmiało z każdym słowem coraz bardziej jednoznaczne. Słysząc o Eolu zastanawiała się tylko czy kobieta porzuciła dziecko czy ono zginęło. Innej opcji nie zakładała, bo przecież wiedzieliby jakoś. Zaraz jednak szybko sobie policzyła ile mniej więcej miałby chłopak lat i czy mają w obozie albo niestety mieli syna Eola odpowiadającemu tym kryteriom. Nie wiedzieli jednak kiedy konkretnie chłopiec się urodził, więc ciężko było stwierdzić ostatecznie.
Serce jej pękało widząc, jak Drake mocno poczuł się tym zraniony. Z drugiej strony rozumiała po części kobietę. Stracić drugie dziecko? Żyć z myślą, że może każdego dnia umrzeć i prawdopodobieństwo jest znacznie wyższe niż u przeciętnego człowieka. Ciężka sprawa. Im bardziej syn z matką się kłócił, tym coraz bardziej ona czuła się jak intruz i miała ochotę stamtąd uciec. Nie lubiła sporów, a tym bardziej w sprawie bliskich jej osób, gdzie każda miała po części racje.
Kiedy zobaczyła wzrok ukochanego, bez słowa podeszła i go przytuliła widząc, że tego potrzebuje. Czuła się jednak nieco nieswojo "stając" po jakiejkolwiek stronie i pokazując się w tym konflikcie, kiedy do tej pory o niej na szczęście zapomniano. Delikatnie gładziła go po plecach chcąc choć trochę go uspokoić i póki co nie mówiła nic.
Po chwili ciszy, gdy Drake się zadeklarował, odchrząknęła lekko chcąc wreszcie zabrać głos. W końcu znalazła na to odwagę, starając się jednak poruszać kwestie techniczne nie chcąc kogokolwiek osądzać.
- Chłopak niekoniecznie został narażony na niebezpieczeństwo. W końcu satyra miał od początku i niezależnie do jakiej rodziny trafił, powinien się nim zaopiekować - spojrzała na mężczyznę, chcąc go chociaż trochę uspokoić. - Być może nawet jest w obozie i my tylko nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to twój brat - uśmiechnęła się lekko, bo przecież była na to szansa. Później przeniosła wzrok na panią Hellstorm.
- Musi nam pani podać dokładną datę urodzenia syna. Czy to była adopcja w sensie prawnym? Jeżeli tak to powinno być łatwo z dokumentami. Czy wie pani jak się nazywa? Nawet samo imię już ułatwi sprawę - posłała kobiecinie delikatny uśmiech, chociaż była skupiona. Detale były istotne, bez nich to jak szukanie igły nawet nie w stogu siana, a w oceanach tego globu.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sro 21 Lip 2021, 22:23

Takiego rollercoasteru emocji Drake zupełnie się nie spodziewał. Z jednej strony był przybity informacją o śmierci matki, by następnego dnia po ujrzeniu jej, trochę się uśmiechnąć. Później ta rozmowa, a teraz jeszcze informacja o tajemniczym bracie, o którego istnieniu syn Hadesa nie miał pojęcia. W jego głowie się kotłowało od natłoku tych emocji i aż dziw, że jeszcze całe osiedle nie trzęsło się od niekontrolowanego wybuchu jego mocy. To była chyba głównie zasługa Kate, która w najważniejszym momencie potrafiła go postawić do pionu.
Kiedy Gibbins rzuciła teorię, że brat może być w obozie, Hellstorm nawet nie drgnął. Ten pomysł był dla niego zbyt słaby, głównie dlatego, że jeśli takowe koneksje by występowały z kimś z obozu, to prędzej czy później np. w szpitalu połączono by te fakty podczas badania DNA, które zdarzały się przecież notorycznie. Co prawda rzadkością było rodzeństwo od innych bogów, ale nie takie cuda już ten kampus widział. Mimo to, nie dał po sobie poznać, że wcale nie wierzy w wersję Gibbins, bo w tym momencie nie chciał się z nikim kłócić. Był po prostu zmęczony od natłoku tych emocji.
Matka Drake podniosła się nawet do pozycji siedzącej i oparła wygodniej o poduszkę, kładąc ją blisko dołu pleców. Zanim jednak cokolwiek odpowiedziała, spojrzała za okno, próbując zebrać się na odwagę. Teoretycznie powinno pójść jej dużo lepiej niż wcześniej, ale ta sprawa nadal była dla niej trudna.
- 7 kwietnia 1999 - odparła lakonicznie na pierwsze z pytań odnośnie daty urodzenia brata Hellstorma. - Nie oddałam go do żadnego ośrodka... - tutaj na moment się zatrzymała, by powstrzymać łzy lecące do oczu. - Oddałam go obcym ludziom, nie wiedząc o nich prawie nic. Dopiero później dowiedziałam się, że to byli naprawdę źli ludzie... - kobieta zaczęła płakać, a twarz schowała w dłoniach i dopiero po kilku chwilach udało jej się zebrać, by znowu coś powiedzieć. - Oddałam własne dziecko handlarzom ludźmi... własne dziecko... - wydobywała z siebie coraz cichsze dźwięki, które naprzemiennie pojawiały się ze szlochem.
Syn Hadesa słysząc to wszystko, w ogóle nie odzywał się podczas całej rozmowy. Kiedy jednak matka skończyła mówić, odsunął się od Gibbins i wyszedł bez słowa z sypialni trzaskając drzwiami, co niemal nie doprowadziło do zniszczenia zamka i klamki. Zbiegł do piwnicy, w której nie zapalił światła, więc szedł po omacku. Strącił kilka pomniejszych przedmiotów, po czym usiadł na jakimś starym fotelu, starając się uspokoić zszargane nerwy. Zaraz jednak pochylił się do przodu, schował twarz w dłoniach i zaczął płakać, nie wiedząc jak sobie z tym wszystkim poradzić. Nawet ukochana ciemność nic mu nie pomogła.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Nie 25 Lip 2021, 23:37

Badania DNA czy porównywanie nawet różnych próbek herosów nie było jednak czymś częstym i popularnym. W księgach pani Hellstorm mogła nawet nie być wpisana, bo przecież przy dzieciach adoptowanych i z domu dziecka różnie to bywa. Chłopak mógł jakoś się "ukryć", bo system losowo jego nie sprawdził i to akurat z synem Hadesa albo mógł szybko zginąć. Może nie przeżył wybudzenia potencjału albo zginął krótko po tym. Tej opcji jednak wolała nie zakładać i jeżeli chłopak nie dotarł do obozu, to jest to wina satyra. Nie żeby dzieci były zmuszane, ale przecież kobieta już wspomniała, że nie byli to dobrzy ludzie. A skoro tak, to dzieciaka należało wyrwać.
Zanotowała sobie od razu w telefonie datę, by niczego nie pomieszać. Prawdę mówiąc, liczyła na więcej danych i słysząc o braku ośrodka adopcyjnego, już wiedziała, że zaczynają się schody. Im dalej w las tym było gorzej i słysząc kto to był, straciła już całą nadzieję. W to, że ten chłopak żyje, w rozsądek starszej kobiety, którą ledwo poznała. Broniła jej w myślach rozumiejąc po części czemu oddała syna, ale nie spodziewała się wyrzucenia go jak śmieci. Mimo wszystko nie tego.
Odsunęła się, gdy Drake ją odepchnął i patrzyła jak wybiega będąc rozdartą. Nie wziął jej za rękę i nie wyszli wspólnie. Nie chciał jej aktualnie przy sobie, a ona znowu znalazła się w środku arcy niekomfortowej sytuacji. Tak naprawdę była obcą babą i rodzinne dramaty nie powinny aż w takim stopniu w nią uderzać. To nie ona powinna kobietę przepytywać. Stała chwilę oszołomiona, jednak po chwili stwierdziła, że zapyta o kilka rzeczy, które jej same zaczęły nie dawać spokoju. Przeniosła łagodne spojrzenie na kobietę zastanawiając się jak zadać pytanie.
- Dlaczego pani to zrobiła? Mogła przecież pani zostać chłopca w szpitalu, podrzucić pod remizę, środek adopcyjny. Czemu oddała go pani przypadkowym ludziom? - spytała najłagodniej jak potrafiła nie chcąc brzmieć, jakby oskarżała kobietę. Nie rozumiała po prostu sytuacji.
- I skąd pewność, że żyje? Skoro trafił do takich ludzi... Przykro mi to mówić, ale statystyki jasno wskazują, że te osoby bardzo często umierają.... z różnych powodów - dodała zaraz, bo być może kobieta wiedziała coś, o czym oni nie mieli pojęcia. Powodów śmierci jednak wymieniać nie chciała, bo nie były przecież one za bardzo przyjemne do słuchania. Jeśli mieli bazować tylko na kobiecym przeczuciu i dacie urodzin... Nigdy im się to nie uda, bo przecież co im po dacie, skoro handlarzy takie rzeczy jak akt urodzenia nie obchodzą, można stworzyć własny w razie potrzeby. Już pomijając fakt, że według Gibbins chłopak od lat nie żył.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sob 31 Lip 2021, 23:43

Drake w dalszym ciągu był w podłym nastroju, bo nie mógł przetrawić tego, co przed chwilą usłyszał. Siedział w ciemności niczym jakiś nietoperz i rozmyślał, nie stroniąc od wylewania łez. Z czasem jednak zaczęły go piec oczy i nawet się zapowietrzył, co w tej sytuacji nie było zbyt dobre. Dopiero po kilku chwilach w miarę się uspokoił, w czym bardzo pomogły mu charakterystyczne ruchy palcami, głównie wyginanie ich i dociskanie do twarzy na rozmaite sposoby. Na szczęście też nie wybuchł złością, bo to mogło z kolei wpłynąć na architekturę osiedla, które raczej nie było przystosowane do trzęsień ziemi.
W tym czasie matka Drake nawet nie patrzyła już na Kate, która co prawda zadała jej jakieś pytania, ale sama kobieta zaczęła patrzeć przez okno, nie chcąc przeciągać tej trudnej dyskusji. Swoje powody miała i tego się trzymała.
- Po prostu wiem o tym - odparła na sam koniec i zasugerowała, by Gibbins wyszła z pokoju.
Syn Hadesa w tym czasie wyszedł z piwnicy i udał się do ogrodu z drugiej strony posesji. Nie było tam co prawda wielu pięknych kwiatów czy grządek, ot drewniany taras, ogrodzone pole z idealnie skoszoną trawą, altanka, pod którą znajdował się stolik z krzesłami oraz jakiś mały domek, który teraz robił za graciarnię.
Drake pomasował się po karku i schował jedną rękę do kieszeni, spoglądając w ciszy na cały ogród. Przeszedł kilka kroków, by najpierw spojrzeć na okno sypialni matki, które dawało idealny widok na tył posesji Hellstormów, a następnie wrócić się do domu. Z lodówki wyciągnął butelkę wody, której wypił dość sporo łyków, a tuż po tym minął się tylko z gosposią i znów wyszedł na zewnątrz, tym razem kierując się pewniej w stronę altanki. Zaczął się rozglądać, sam nie wiedział za czym, po prostu musiał czymś zająć myśli, a poobserwowanie działki za domem było jedynym pomysłem na jaki wpadł. Przy okazji trochę go to uspokoiło, bo nawet jego twarz nabrała naturalnych kolorów i chyba powoli zapominała o tej nieprzyjemnej piekącej czerwieni od płaczu.
Dostrzegając Gibbins zmierzającą w jego stronę, wyszedł jej naprzeciw, nie siląc się na to, by się uśmiechnąć. Bez słowa objął ją mocno i przymknął natychmiast oczy, czując ogromną potrzebę kontaktu fizycznego z ukochaną.
- Kate... - szepnął po chwili. - Nie spocznę, póki go nie znajdę - dodał już pewniejszym tonem, a córka Ateny mogła poczuć bijącą od niego siłę. Hellstorm był pewien jednego: zrobi wszystko, by odnaleźć swojego brata. Skoro syn Hadesa się zabierał za coś takiego, to niech teraz drżą całe podziemia, niebo i wszystkie inne krainy, bo Drake przeczesze je wszystkie, byleby tylko znaleźć swojego młodszego brata.
- Zostaniesz z moją matką na te kilka dni, ja wyruszę z samego rana - rzucił, choć plan miał pełno luk. Przede wszystkim Hellstorm nie myślał teraz trzeźwo i pominął ważny szczegół, dzieciak przecież mógł być od dawna w obozie i najpierw tam należało sprawdzić. Ponadto trzeba było przeczesać bibliotekę w poszukiwaniu potencjalnych dzieci Eola na zewnątrz. On jednak zabierał się za to od dupy strony, ale to już było podyktowane jego stanem, niestety.
Spojrzał na ukochaną.
- Zaopiekuj się nią - to był świetny pomysł Drake, zostawić ukochaną z umierającą matką. Przecież Kate jest ostatnią osobą, która zgodzi się na taką głupotę.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Pon 02 Sie 2021, 22:21

Kate czuła się bardzo niekomfortowo w całej tej sytuacji. Drake obiecał jej przed tym wszystkim, że nie zostawi jej samej, a jednak stało się inaczej. Rozumiała jego wzburzenie, ale zostawił ją w dość nieprzyjemnej sytuacji, w której nie wiadomo było jak się zachować. Próbowała dowiedzieć się jeszcze czegoś od kobiety, ale słysząc odpowiedź i widząc sugestię, że ma wypierdalać, pokręciła tylko głową nie mogąc pojąć, gdzie jest ta rozsądna kobieta, o której tyle się nasłuchała.
- Nic pani nie wie - mruknęła na koniec nie potrafiąc ugryźć się w język, jednak starsza pani podniosła jej ciśnienie takimi frazesami. Skoro wie, to niech zdradzi co wie. A skoro nie wie, to niech nie mówi takich pierdół. Zamknęła zaraz po tym za sobą drzwi i zwyczajnie wyszła z domu. Dopiero gdy znalazła się za furtką, kilkanaście metrów od posesji zaczęła się zastanawiać, gdzie do cholery podział się Drake.
Niechętnie, wróciła do domu nie bawiąc się w pukanie, wszak nikt jej wyjścia nie zarejestrował. Spotykając gosposię spytała o Hellstorma i gdy usłyszała gdzie jest, od razu zaczęła się kierować do ogrodu, do którego wskazała jej kobieta drogę. Gdy dostrzegła mężczyznę, nieco się uspokoiła, bo dla niego to wszystko było bolesne, ale dla niej wybitnie niekomfortowe. Nie była osobą, która miała prawo wtrącać się w rodzinne dramaty, a została niejako do tego zmuszona. Być może matka Drake'a będzie miała do niej żal czy nawet niepochlebną opinię, z którą podzieli się z synem, ale ją to w tym momencie nie interesowało. Kobieta w jej oczach spadła do zera z tych opowieści, które słyszała. Była nawet bardziej od jej syna zrozumieć porzucenie dziecka, ale nie w taki sposób i nie z takimi głupimi, aroganckimi tekstami. Nie żeby kobiecie życzyła nagle źle, ale jej stan interesował ją tylko dlatego, że Drake'a to interesowało.
Przytuliła mężczyznę pewnie i mocno, gdy tylko on to zrobił. Westchnęła tylko słysząc jego słowa i o ile wiedziała, że będą chłopaka szukać, to jednak syn Hadesa musiał się nastawiać na to, że nigdy go nie znajdą albo jest już martwy. Inaczej zawód będzie jeszcze bardziej bolesny. Słysząc jego dalsze wypowiedzi, aż się zapowietrzyła nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Już pomijając poroniony pomysł, że ona, Kate kompletnie obca osoba miałaby się jego umierającą matką, w dodatku nie mając żadnej fachowej wiedzy... To jakim cudem ktoś tak poukładany mógł w ogóle nie pomyśleć. Roztrzęsienie robiło swoje, ale żeby aż tak?
- Pojedziesz gdzie? - spytała ostro, by zaraz trochę odsunąć się od mężczyzny, by mogli sobie spojrzeć w oczy. - Uspokój się kochanie, bo brzmisz jak obłąkany - powiedziała już spokojniej, ale poważnie, by zrozumiał, że tak to na pewno wyglądać nie będzie.
- Są dwie możliwości. Jeżeli chcesz spędzić z matką jej ostatnie dni, ja wracam do obozu, by przejrzeć wszystkie dokumenty, które mogą zawierać ślad o chłopaku. Jeżeli chcesz się za to zabrać od razu, oboje wracamy do obozu, szukamy informacji i miejmy nadzieję, że na jakieś się natkniemy. Wtedy ułożymy plan tych poszukiwań - zaprezentowała możliwości spoglądając na niego pewnie, ale też ze spokojem licząc na to, że go tym zarazi i Hellstorm zacznie choć trochę rozsądniej na to patrzeć.
- I kochanie, musisz zdawać sobie sprawę, że jeśli nie ma go w obozie, to najprawdopodobniej on niestety nie żyje. Nie mówię, że nie mamy go szukać, ale mówimy o handlu ludźmi, musisz się na taką możliwość przygotować - dodała już znacznie łagodniej, nie chcąc go krzywdzić, ale trzeba było patrzeć na to wszystko realnie.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sob 14 Sie 2021, 12:34

Drake odnosił dziwne wrażenie, że znowu cały świat mu się wali, podczas gdy jeszcze kilka dni temu, śmiało mógł siebie określać najszczęśliwszym człowiekiem w całym obozie. Miał kochającą partnerkę, rodzinę, był szanowany i lubiany, w dodatku bycie synem Hadesa coraz mniej zaczynało mu ciążyć. Przez ostatnie kilka miesięcy przewartościował niektóre rzeczy i okazało się, że do ojca jest mu dużo bliżej niż do Zeusa, za którym Hellstorm tak przecież kiedyś przepadał. Z pewnością miała na to wpływ znajomość z Gibbins, która szybko ukazała swój "szacunek" do władcy Olimpu i konkretnie go podsumowała.
Potrzebował tego objęcia, bo nie wiedział, co ma teraz zrobić. Choć jego głos mógł świadczyć o pewności, to były jedynie pozory, by nie wyjść na miękką faję. Kate znała go jednak na wylot i od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Poza tym, zaraz Hellstorm zaczął gadać głupoty, które on w tym momencie określiłby planem działania, z kolei Kate nazwałaby to czystym idiotyzmem. Nie tak się przygotowywało wszystko pod takie śledztwo, które należało przeprowadzić z odpowiednią starannością, tutaj bowiem każdy detal mógł zadecydować o podjęciu poważnych kroków.
Początkowo spojrzał na nią zaskoczony, nie bardzo wiedząc, do czego córka Ateny się odnosi. On gadał głupoty? Z każdym kolejnym słowem Gibbins, zastanawiał się coraz bardziej, czy aby na pewno podjął racjonalne decyzje. W jego głowie brzmiało to zdecydowanie lepiej, ale jak to córka bogini mądrości, zaraz brunetka musiała wszystko wypunktować, żeby wyprowadzić go z błędu. Stąd też nie odzywał się w ogóle, dopóki nie skończyła prezentować swojej wersji planu, będąc coraz bardziej zawstydzonym swoim nielogicznym podejściem.
Drake przetarł twarz dłonią i uniósł głowę, żeby odetchnąć. Kate miała rację, co zaraz jej przyznał, będąc zaskoczonym, że w ogóle wpadł na tego typu rozwiązania, za którymi nie przemawiały żadne logiczne argumenty.
- Masz rację - powtórzył zaraz po pierwszym przytaknięciu i znów dłonią przejechał po twarzy, jakby to miało pomóc mu w ogarnięciu się. Spojrzał na zatroskaną ukochaną i przełknął ślinę, która wyjątkowo nieprzyjemnie podrażniła mu gardło. - Zróbmy tak jak mówisz. Wróć do obozu i przejrzyj dokumenty, ja tu z nią zostanę - powiedział niby spokojnie, ale widać było, że to były tylko pozory.
Syn Hadesa skrzyżował ręce na klatce piersiowej i skierował spojrzenie w bok, w kierunku posesji po lewej stronie.
- Wiem, Kate - przyznał cicho, bo choć miał świadomość prawdopodobieństwa takiego rozwoju wydarzeń, tak nie chciał chyba tego szczerze przyznać i cały czas liczył na to, że jednak jego bratu się udało. Jakiś mały procent szans na to był i to właśnie to dawało mu nadzieję.
- Muszę coś zjeść, przez te nerwy mnie zasysa - zmienił po chwili temat, który wydał mu się dużo bardziej neutralny. I tak czekają go jeszcze dziesiątki rozmów z chorą matką oraz wspominanie tej sytuacji niebawem z Kate, gdy już niestety pani Hellstorm znajdzie się w Hadesie. Wolał to jednak odłożyć i trochę się odstresować, chociaż w tej sytuacji było to tylko chwilowe zamiecenie problemu pod dywan.
- Chodź - rzucił tylko i złapał ją za rękę, żeby zaraz zawędrować z nią do kuchni, w której liczył na to, że albo znajdą gosposię albo Gibbins mu coś przygotuje. On sam raczej nie pchał się do gotowania ze swoimi dwoma lewymi do tego rękami.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sob 21 Sie 2021, 15:02

Kate jak najbardziej rozumiała to, że mężczyzna aktualnie niezbyt trzeźwo myślał i nie miała zamiaru z niego kpić czy poniżać go udowadniając jaką głupotę zaproponował. Nie zamierzała też jednak na to przystawać, dlatego spokojnie i rzeczowo postanowiła przedstawić mu alternatywne, zdecydowanie lepsze rozwiązania. Z całą pewnością nie zamierzała zajmować się w ostatnich dniach czy tygodniach matką Drake'a. Kobieta zdawała się być kompletnie inna niż wynikało to ze słów jej syna i Kate zwyczajnie wiedziała, że się nie dogadają. A raczej nie powinna w ostatnich dniach jeszcze być rozdrażnioną mając jakiś problem do Gibbins.
Uśmiechnęła się jedynie lekko słysząc o tym, że ma rację i przytaknęła na jego kolejne słowa. Wiedziała, że miała racje, tak samo jak wiedziała, że mężczyzna jej to przyzna. Nie wiedziała jedynie czy ma wyruszyć już teraz i zaraz Hellstorm się na nią wydrze co tu jeszcze robi czy jednak potrzebował jej towarzystwa jeszcze przez moment. Zanim jednak podjęła tą decyzję, poruszyła jeszcze jedną kwestię wiedząc, że mężczyzna albo będzie to wypierał albo w najlepszym scenariuszu, wkurwi go to, że porusza śmierć jego brata, o którym godzinę temu jeszcze nie wiedzieli.
Już miała coś odpowiadać, jakoś go pocieszyć, że to nie oznacza, że ona się podda, ale zdecydował się zmienić temat. Nie brnęła więc w to dalej, odnotowując sobie jeszcze, żeby przed wyjazdem pożegnać się z matką mężczyzny i gosposią. Dała się póki co pociągnąć do kuchni kończąc tym samym dylemat czy powinna już ruszać.
Gdy już się w kuchni znaleźli, była i w niej gosposia, na którą Gibbins spojrzała z małym uśmiechem. Nie była nawet pewna czy kobieta wie o nich cokolwiek jak i o drugim dziecku.
- Spaghetti? - spytała ukochanego i ruszyła w stronę lodówki, by przekonać się czy jest z czego zrobić. Ubiegła ją jednak gosposia zapewniając, że zaraz dla nich przygotuje sama obiad, a oni mają się niczym nie martwić. Córka Ateny przystała częściowo na to, bo w zamian zabrała się za przygotowanie im herbaty, by przy ziołowej wersji ukoić trochę zszargane nerwy ukochanego. Kilka minut później dwa kubki stały na stoliku przykryte małymi talerzykami, a Kate siedziała obok Hellstorma i miarowo głaskała go po dłoni.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm Sro 25 Sie 2021, 20:57

Drake miał szczęście, że Kate była na tyle doświadczona i wyrozumiała, iż akceptowała jego chwilową dezinteligencję. Jako córka Ateny miała prawo wymagać od wszystkich odpowiedniego zachowania i rzeczowej wiedzy, tymczasem Hellstorm zachował się zupełnie inaczej, niż można się było po nim spodziewać. Gibbins jednak miała głowę na karku i szybko wyprowadziła go z błędu, jednocześnie nie dopieprzając mu nazbyt mocno, bo to mogło tylko pogorszyć sprawę. Syn Hadesa zatem był prawdziwym szczęściarzem, mając obok siebie tak ogarniętą babkę.
Zmiana tematu była mu potrzebna, choćby na kilka chwil, by poradzić sobie z tym natłokiem emocji. Nerwowe ruchy dłońmi to jedno, najważniejsze że nie wywoływał trzęsień ziemi na niespotykaną skalę, do czego miał pełne prawo w tej chwili. Był jednak na tyle opanowany, że nie dawał upustu swojej złości, a jedynie próbował w jakiś sposób zaakceptować całą tą chorą sytuację. Wielką rolę odegrała w tym Kate, która od razu pociągnęła temat jedzenia, a on zaprowadził ją do kuchni. Brunet skinął głową, zgadzając się z decyzją ukochanej, bo w tym momencie było mu wszystko jedno co zje, a spaghetti wydawało się być bezpieczną opcją. Zaraz jednak nawet zaśmiał się, rozczulony zachowaniem gosposi i przypominaniem sobie lat młodzieńczych, kiedy to - wtedy bardzo młoda - kobieta zaczynała pracę w tym domu. Nie raz nie dwa jadł jej różne specjały i trzeba było przyznać, że skoro przez te 20 lat udało jej się utrzymać na tym stanowisku, to musiała mieć niezaprzeczalny talent do gotowania.
Kiedy usiedli w salonie, Hellstorm od razu przysunął swoje krzesło nieco bliżej Kate, by się w nią wtulić w pewien sposób. Córka Ateny nie szczędziła mu uwagi i czułości, a głaskanie po dłoni czy głowie bardzo pomagało mu w przetrawieniu tego. Herbaty nie potrzebował, ale z grzeczności na pewno ją wypije. Co innego tego głaskania, które jeszcze kilka minut temu serwowała mu matka, a teraz kontynuowała Kate.
Będąc nieco przechylonym i opierając się w większej części o ramię swojej ukochanej, zapatrzył się na stary zegar stojący nieopodal fotela masującego fujiiryoki jp2000.
- Jestem zmęczony tym wszystkim... - przyznał cicho, bo nawet jak na kogoś, kto jest synem Pana Podziemi, taka dawka informacji to było stanowczo za dużo. - Dziękuję, że tu jesteś - szepnął jeszcze ciszej niż wcześniej, nie chcąc, by gosposia cokolwiek słyszała z tej rozmowy, wszak kręciła się po kuchni nieopodal salonu. - Bez ciebie nie dałbym rady - dłonią zakrył jej dłoń, która na razie nic nie robiła tylko go obejmowała i troszkę mocniej ścisnął ją, czując jak jej ciepło działa kojąco na jego nerwy.

ZT x2
Sponsored content
Re: Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm

Detroit - Kate Gibbins & Drake Hellstorm
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: