- Racja! - przyznał z pewną dumą z postawy dziewczyny - Dlatego właśnie wszyscy moi podopieczni muszą nauczyć się przede wszystkim myśleć i reagować. Wbrew temu, jak to brzmi można się tego nauczyć. - dodał z zadziornym uśmiechem, jakby to on i tylko on odkrył wzór na stworzenie super herosa z każdego nowego dzieciaka, którego sprowadzą do obozu. Chociaż tak oczywiście nie było, był głęboko przekonany, że to właśnie jego metody są najlepsze w całym obozie i zapewniają największą szansę na przetrwanie. Tak przynajmniej było do ataku w którym zginęli wszyscy jego podopieczni. To otworzyło mu oczy na własne słabości i zdecydowanie podkopało jego wybujałe ego, chociaż nawet to nie pozbawiło go narcyzmu, jak Jo zdążyła słusznie zauważyć. - Rozkwasić mi nos? Wątpliwe, ale jeśli kiedykolwiek to się stanie to obiecuję pocałować każde miejsce, które dozna urazu podczas twoich wielu prób. - uśmiechnął się bez ani joty skromności opierając dłonie na biodrach wręcz emanując pewnością siebie. Chociaż do tej pory córce Heliosa nie udało się nawet raz zaskoczyć Balthazara, zauważył, że wyciąga pewne wnioski z jego nauk oraz słów. Mniej niż by tego chciał, aczkolwiek nawet mały progres był progresem. Gdyby nie to pewnie już kilka minut temu zakończyłby ten cały prowizoryczny trening i wykopał ją ze swojej polany, nawet siłą gdyby było trzeba. Nigdy nie słynął ze swojego łagodnego usposobienia. Wiedząc, że długie gadki nic tutaj nie dadzą przeszedł do testów praktycznych. Do tej pory nie wykorzystywał swoich mocy w stopniu większym niż średniej mocy podmuch, tym razem miał zamiar wykazać się trochę swoimi umiejętnościami, a przy okazji sprawdzić, jak Jo radzi sobie z oceną zagrożenia oraz improwizacją w czasie walki. Można powiedzieć, że jedno z kółek u jej dziecięcego rowerka właśnie zostało odkręcone. Użycie płomieni było oczywiste. Jeśli nie miały żadnej określonej formy, nie były przeszkodą dla kogoś, kto władał powietrzem. Podmuch, który przyciągał jej ciało rozstąpił się wokół sylwetki syna Thora sprawiając, że jedyne, co poczuł to chwilowy wzrost temperatury. Z uśmiechem, którego nie widziała, przyjął atak na zgięcie kolana od tyłu. Jednak czegoś się od niego nauczyła. By podbudować jej pewność siebie upadł na jedno kolano, jednak jej tryumf nie trwał długo. Wykorzystując ten ruch zaparł się dłonią o podłoże, a z wolnej nogi wybił nogi do góry. W efekcie stanął na jednej dłoni, drugą mając już wyciągniętą w córkę Heliosa. Z tym swoim szyderczym uśmiechem wyzwolił w jej stronę wyładowanie elektryczne, którego nie miała szansy uniknąć na krótkim dystansie. Jej ciało przeszył zaledwie dreszcz, gdy energia elektryczna przemykała po jej skórze. W tym czasie Balthazar wybił się z ręki, na której balansował całym ciężarem swojego ciała i po salcie wylądował na równych nogach z powrotem w pozycji bojowej. - Lepiej, ale stać cię na więcej. - uniósł gardę z powagą, której brakowało w jego poprzednich ruchach. Pomknął w jej stronę zamykając dystans w zaledwie kilku krokach, co dla dziewczyny mogło wyglądać jak zaledwie mrugnięcie. Tym razem nie posiłkował się swoimi piorunami. Zaatakował dość prostą kombinacją prawego prostego, lewego sierpowego oraz dwóch szybkich ciosów na tułów dziewczyny z prawej ręki. Nie bez powodu użył akurat takiej sekwencji, tylko czy dziewczyna pamiętała wszystko, co jej pokazał?
Joanne Collins
Re: Full sun training Pon 19 Lip 2021, 16:09
Joanne rzadko kwestionowała metody nauczania swoich trenerów, chyba, że uznała je za wybitnie niedorzeczne i nieprzynoszące żadnych skutków. Warto było także czasami uczyć się u kogoś innego, czego dowodem był obecnie trwający spontaniczny trening. Może była młodsza od Balthazara, ale nie była za to takim świeżakiem, by nie posiadać żadnego doświadczenia w byciu "herosem". Zdołała się przekonać, że czasami nawet te najbardziej niestandardowe ćwiczenia mogą dawać najlepsze efekty. Zresztą, dopóki był podział na drużyny, jej kapitanem był Folklore, więc będąc pod jego pieczą każdy półbóg musiał być gotowy na wszelkie wariactwa. Bez względu na to jak irytujący bywał Balthazar w niektórych momentach, zdarzało mu się zachować tak, że w ułamek sekundy przełamywał wszystko co Joanne zdołała o nim do tej pory pomyśleć. Nawet teraz, kiedy znów wykazał się niebywałym przekonaniem o własnych zdolnościach, udało mu się o tym powiedzieć w taki sposób, że perspektywa próbowania przywalenia mu w nos stawała się jeszcze bardziej kusząca. - I to jest nagroda warta wysiłku.- uśmiechnęła się szeroko, jakby jego obietnicę potraktowała całkiem poważnie. Wiedziała, że rozkwaszenie mu nosa nie będzie łatwe, ale z pewnością nie niemożliwe. W takiej chwili odczuwana satysfakcja byłaby wystarczającą nagrodą, ale po co miała się ograniczać skoro tak ciekawa propozycja padła z jego ust. Jej priorytetem było zapobiegnięcie przed kontaktem z jego iskrzącym się ciałem. Wiedziała, że gdziekolwiek by go teraz nie dotknęła, poskutkowałoby to nieprzyjemnymi konsekwencjami. Musiała przyznać, że jego zdolności były bardzo przydatne, ale nie mogła też narzekać na swoje. Na dobrą sprawę, dzieci każdego Boga miało swoje niecodzienne moce i tylko wyobraźnia mogła powstrzymywać ich przed skutecznym ich wykorzystaniem. Podeszwą uderzyła w jego zgięcie w kolanie właśnie po to, by uniknąć porażenia. Czym to poskutkowało? Tym, że nawet jeśli jego noga się ugięła, to i tak nie obeszło się bez kontaktu z elektrokinezą. Uczucie, gdy zetknęła się z wyładowaniem elektrycznym nie należało do najprzyjemniejszych. Przeszedł ją w dreszcz, który wprawił ją w niemały dyskomfort, choć nie na tyle dokuczliwy, by powstrzymał ją przed dalszą walką. Cofnęła się o krok i poruszała każdą swoją kończyną po kolei, by rozluźnić lekko spięte mięśnie. - Najpierw chcę uzbierać kilka urazów. Tak na przyszłość.- zażartowała zaczepnie, przypominając mu tym samym o złożonej wcześniej obietnicy. Balthazar nie próżnował, a zamiast tego postanowił przedstawić córce Heliosa pewną sekwencję ciosów. Unikając pierwszego ciosu osunęła się w lewo, a potem uchyliła się w dół, by uniknąć kolejnego. Gdy celował w jej tułów, obróciła się na swojej lewej nodze, by minąć się z jego wyprowadzoną do przodu prawą ręką. Jeszcze w trakcie obracania się uniosła swoją prawą nogę i uderzyła kolanem w bok Balthazara nad jego biodrem.
Balthazar MacGrioghair
Re: Full sun training Pon 19 Lip 2021, 19:59
- Zawsze wiedziałem, jak zmotywować swoich studentów do działania. - odparł z tym swoim zadziornym uśmiechem. Co prawda nigdy nie wykorzystałby tego typu zachęty z jedną ze swoich studentek. To by było po prostu niesmaczne i całkowicie nie na miejscu ze strony trenera, jednak ta urokliwa blondynka ani nie była jego podopieczną, ani on nie był jej mentorem. To wszystko miało być żartem, aczkolwiek ten uśmiech Jo podpowiadał mu, że mogła to potraktować całkiem poważnie. Nie miałby pewnie nic przeciwko temu, ale nie znaczy to, że po prostu jej się podłoży. Syn Thora cenił się bardzo wysoko, więc gdyby kiedykolwiek doszło do dopełnienia obietnicy, córka Heliosa będzie musiała sobie na to zasłużyć. Pierwsza wymiana ciosów, jak można się było oczywiście domyślić, należała do Balthazara. Chyba sam ojciec blondyna musiałby zstąpić ze swojego cholernego wymiaru by poczynania Collins go zaskoczyły. Posłane w jej stronę wyładowanie miało tylko uświadomić jej fakt, że gdyby była to chociaż częściowo poważna walka, mogłaby już poważnie oberwać jego mocami i będzie się musiała bardziej wykazać, jeśli chce się czegoś nauczyć. - Joanne, czyżbym aż tak ci się podobał? - skontrował zadziornie zanim przyszło mu wykonać kolejną ofensywę. Liczył, że zapamięta to, co pokazał jej wcześniej i już przy pierwszym ciosie zaryzykuje spotkanie z jego elektrokinezą na rzecz przerzucenia go za plecy i zyskania kilku cennych sekund na wyprowadzenie własnego kontrataku. Tak się nie stało, co spotkało się z jego niezadowolonym uśmiechem. Pozwolił uniknąć swoich dwóch pierwszych ciosów nie zmieniając pierwotnego planu. Oba trafiły w pień rosnącego tam drzewa krusząc znaczną jego część. W powietrzu rozniosła się woń przypalanego drewna. To miało jej pokazać, że nie żartował, a jednocześnie trochę podbudować jej pewność siebie, bo przecież uniknęła całkiem zabójczych ataków, prawda? Może zadziałało to aż za dobrze, bo gdzieś pomiędzy pierwszym, a drugim atakiem na tułów dziewczyna wystosowała w jego stronę kontrę, którą... Przyjął nawet bez zająknięcia. Jej kolano spotkało się z twardą ścianą mięśni, a jedynym potwierdzeniem, że rzeczywiście trafiła było szybkie wypuszczenie przez niego powietrza. Biorąc ją z zaskoczenia złapał ją za udo, które nadal miało kontakt z jego ciałem, przyciągnął bliżej do siebie łapiąc za kark, przy okazji blokując przedramieniem część ruchów jej lewego ramienia. - W takim razie dobrze idzie ci zbieranie tych urazów. Nie wzięłaś tylko pod uwagę, że to ja decyduję gdzie te urazy się pojawią. - uśmiechnął się chytrze, a zbłąkana błyskawica z jego przedramienia popieściła ją bardzo delikatnie w kilku miejscach po szyi tworząc coś na wzór zaczerwienionych malinek, które przy ich regeneracji zagoją się przed końcem dnia. Kolejne wyładowanie zamrowiło jej dolną wargę, co Balthazar tylko skwitował zadowolonym z siebie uśmiechem patrząc na nią mieniącymi się kolejnymi wyładowaniami błękitnymi tęczówkami. Pomimo tego, że w jego sercu nadal istniała tylko jedna kobieta, nie widział nic złego w takiej kokieterii. Nadal był mężczyzną z pewnymi potrzebami, a jeśli taka ładna dziewczyna sama mu się nawinęła, dlaczego miałby tego nie wykorzystać? Zanim znów dostał jakimś ognistym podmuchem zdecydowanym ruchem podciął jej drugą nogę, na której opierała resztę swojego ciężaru. Mogło jej się wydawać, że znów wyląduje na glebie, tym bardziej trochę bardziej boleśnie, ale czekał ją jeszcze jeden sprawdzian. Balthazar znów podtrzymywał ją w powietrzu za kark oraz zgięcie kolana prawej nogi. Tego na pewno nie wiedziała w momencie, gdy jej ciało weszło na chwilę w stan nieważkości. Znów się popisywał, jednak tym razem był przygotowany na jej rozbłyski. Z drugiej jednak strony obie ręce miał teraz zajęte. Co też wykombinuje córka Heliosa by się oswobodzić z rąk tego aroganckiego mężczyzny? - Masz dość? - zapytał z lekko filuternym uśmiechem.
Joanne Collins
Re: Full sun training Wto 20 Lip 2021, 20:47
Joanne zawsze lubiła się z innymi podroczyć. Zależnie od tego na kogo udało jej się trafić, przez rozmowę przewijały się podteksty różnym tonie. Teraz trafiła na nadzwyczaj pewnego siebie syna Thora, na którego zamierzała zwalić winę za figlarne myśli, które przemknęły przez jej umysł. To wszystko traktowała jednak z dystansem, bo nie widziała powodu, żeby przywiązywać większą wagę do większości słów, które padły z ich ust tego dnia. W odpowiedzi na jego pytanie zdążyła jedynie poruszyć sugestywnie brwią, bo zaraz po tym przystąpili do dalszego treningu. Słyszała tylko jak liście szeleszczą, a skrawki kory drzewa odrywają się od pnia, po tym jak uniknęła wymierzonych ciosów. Woń przypalonego drewna sugerowała jedynie, że powinna uważniej unikać kontaktu z jego elektrokinezą. Nie potrafiła wyczuć z wyprzedzeniem tego jak silnego wyładowania zamierzał użyć i dopiero po fakcie mogła się o tym przekonać. Tym razem zaraz po uderzeniu go zgiętym kolanem w jego bok Balthazar chwycił ją natychmiast za udo, a potem sprytnie uniemożliwił jej atak lewym ramieniem. Być może sytuacja właśnie temu sprzyjała lub świadomie zablokował jej dominującą rękę. Zmrużyła lekko oczy, jakby potraktowała jego słowa niczym groźbę, choć miało to żartobliwy charakter. Czuła jak delikatne napięcie wędruje po jej skórze na szyi, ale nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, jaki był widoczny po tym efekt. Prawdopodobnie przekona się o tym dopiero, gdy spojrzy w lustro. Mimo to aluzja w końcu do niej dotarła. To samo uczucie dotarło także do jej dolnej wargi, którą Jo od razu lekko przygryzła. - Ależ to było subtelne.- westchnęła nieco sarkastycznie, czemu towarzyszyło klasyczne przewrócenie oczami. Oczywiście, nie miała nic przeciwko takiej kokieterii. Prawdę mówiąc, jak na obozową femme fatale, dawno takie sytuacje jej się nie zdarzały. O ironio, w momencie gdy zdecydowała się na poważnie wejść w poważną relację z jakimś mężczyzną, ten z dnia na dzień postanowił zacząć jej unikać. Odkąd zbliżyli się do siebie z Samuelem niewiele myślała o innych mężczyznach zamieszkujących obóz. Jej umysł był skupiony na tej jednej osobie i nawet kiedy coś zaczęło się psuć, nie przestawała się zastanawiać o co tak naprawdę mu chodzi i co się właśnie z nim dzieje. To przypadkowe spotkanie z Balthazarem ciut pomogło jej zapomnieć o tych ckliwych farmazonach. Właściwie to poczuła się znacznie pewniej, jakby znowu odnalazła się w swoim żywiole. Z tej krótkiej refleksji została wyrwana, gdy Balthazar pociął jej nogę, która natychmiast osunęła się niżej i gdyby blondyn nie trzymał jej pod kolanem i za kark, Joanne prawdopodobnie nie zdążyłaby zareagować. Odwzajemniła jego uśmiech, a zaraz po tym pokryła swoją skórę płomieniami. Balthazar, o ile nie chciał się poparzyć, musiał ją puścić. Joanne nie przejmowała się upadkiem, więc kiedy tylko się wyswobodziła, zgasiła płomienie i wstała z ziemi. - Zrobiło się trochę gorąco, nie sądzisz?- uśmiechnęła się zadziornie, wachlując się lewą dłonią w bardzo teatralnym geście.
Balthazar MacGrioghair
Re: Full sun training Sro 21 Lip 2021, 15:18
O Balthazarze można było powiedzieć wiele, a plotek krążyło jeszcze więcej, aczkolwiek nikt by nigdy nie powiedział, że należał do osób nieśmiałych. Zawsze wiedział czego chce i tego nie ukrywał. Niezależnie czy chodziło o renomę najlepszego trenera, jakiego ten obóz widział, czy dziewczynę, która akurat wpadła mu w oko. Podobnie było z Jo. Może nie była kompletnie w jego typie, aczkolwiek nie mógł odmówić jej urody, która mogłaby rywalizować z córkami Afrodyty. Tym razem Heliosowi wyszło. Syn Thora nigdy nie miał problemu z okazywaniem swojego zainteresowania. Z wrodzoną arogancją oraz pewnością siebie przez głowę by mu nie przeszło, że mógłby nie być godzien jakiejś kobiety? To mogło się zdarzyć tylko w drugą stronę. Z resztą Jo nie wyglądała na dziewczynę, których kręciłyby te ciche, słabe i wrażliwe typy. Mógł się mylić, ale nie dopuszczał do siebie myśli, że nie byłby w stanie jej oczarować. W każdym wypadku córka Heliosa nie wydawał się mieć nic przeciwko jego zalotnym uśmiechom czy filuternym komentarzom. Pewnie brała je za coś zupełnie niewinnego, coś, co robi z każdą dziewczyną, jednak nic bardziej mylnego. W tej kwestii Balthazar był bardzo wybredny. Chyba przejrzała na oczy dopiero gdy jego wyładowania delikatnie popieściły pewne wrażliwe miejsca na jej skórze. Syn Thora doskonale wiedział, co robi składając jej tamtą obietnicę. Czym, jak czym, ale szczycił się absolutną kontrolą w walce wręcz oraz swoimi mocami, więc żadne skaleczenie czy siniak nie będzie przy nim przypadkowe. Pod przykrywką arogancji kryje się naprawdę cwana bestia. - Subtelność to nie moja domena. Wykorzystałem dzisiejszy limit. - poruszył sugestywnie brwiami - Nie mam problemu z okazywaniem swojego zainteresowania. - uśmiechnął się dość wymownie trzymając ją bardzo blisko siebie. Chyba po raz pierwszy udało jej się całkowicie go zaskoczyć. Nie przewidział, że może posłużyć się swoimi płomieniami podobnie, jak on wyładowaniami. Może jednak uczyła się trochę lepiej niż myślał, albo po prostu potrzebowała lepszej zachęty by naprowadzić umysł na odpowiednie tory. Co prawda fakt, że działa lepiej podczas flirtu niż sytuacji zagrożenia nie wróżył dobrze, aczkolwiek było to coś, co byłby w stanie u niej wypracować. Nie zamierzał dać się poparzyć, więc musiał ją puścić i zrobić krok w tył żeby jakaś część ubioru mu się nie zajęła. Az miło mu się patrzyło, gdy ktoś z podobną arogancją co on odnosił się do swojego wyczynu. - Tak, całkiem gorąco... - spojrzał na nią dość łapczywie z góry do dołu - Może chcesz podnieść stawkę? Za każdy twój atak, którego uniknę, będziesz wisieć mi buziaka, a za każdy którego nie uniknę dostaniesz jedno życzenie, którego ci nie odmówię? - uśmiechnął się arogancko, bo ryzyko dla niego było znikome, dla niej natomiast bardzo duże.
Joanne Collins
Re: Full sun training Sro 21 Lip 2021, 17:14
Plotki zawsze krążyły po obozie i tak już chyba pozostanie. Z niewiadomych przyczyn, córce Heliosa zdarzało się brnąć w coś pomimo powszechnych opinii. O dziwo, niejednokrotnie miała okazję na własnej skórze przekonać się o tym, że nie wszystko jest takie czarno-białe. Do tej pory nie wie czy to ona ma w sobie coś, co sprawia, że niektórzy zachowują się przy niej w ten szczególny sposób, czy może jako jedna z niewielu ma w sobie tyle samozaparcia, by pozwolić komuś pokazać coś więcej niż plotki opowiadały. Gdy wszyscy zmierzali w jednym kierunku, ona zawsze doszukiwała się jakiegoś nurtu zmierzającego w przeciwną stronę. W obecnej chwili nie była w stanie ocenić kim tak naprawdę jest Balthazar MacGrioghair. Być może widziała teraz w nim tylko to co sam pozwalał jej zobaczyć. Na co dzień otaczali się wieloma osobami, które zachowywały się w podobny sposób. Na dobrą sprawę, ona także nie wystawiała mu na talerzu całej siebie. Właściwie, każdy uznałby to za dziwne. Czy myślała, że syn Thora traktuje ją jak większość innych panienek? Z pewnością choć raz jej się zdarzyło, ale ani przez moment nie mogła być tego pewna. Prawdę mówiąc, nie zastanawiała się nad tym zbyt wiele. Pochwyciła jedynie tą figlarną grę, nie pamiętając nawet kto ją zaczął. - Nie dało się nie zauważyć.- przyznała całkiem szczerze. Swoją drogą, im dalej posuwali się w tym niezobowiązującym flircie, tym bardziej zastanawiała się nad tym co siedzi w głowie Balthazara. Do czego do doszło, że postanowiła analizować ich dotychczasowe wymiany zdań i gestów?! W każdym razie, przypomniała sobie o temacie, który poruszyli jeszcze przed treningiem. Syn Thora sam zwrócił uwagę na to, że powinna być ostrożna ze względu na jej urodę. Mogłaby się zmartwić, uznając, że może być jednym z tych zwyroli, o których sam wspominał. Czuła jednak pewien spokój, ponieważ sama swoją postawą w pewnym sensie zezwoliła na zejście w ten mniej przyzwoity ton. Wnioskując, albo doskonale czytał z jej zachowania na ile mógł sobie pozwolić, albo był aż tak dobrym manipulatorem, by chcieć ją złapać teraz w jakąś swoją pułapkę. - O nie, wyczuwam w tym podstęp.- pokręciła głową z dezaprobatą i skrzyżowała ręce na piersi.- Czy rozkwaszę ci nos czy nie, i tak będzie należał ci się buziak.- uniosła jedną brew i uśmiechnęła się szeroko, jakby właśnie odkryła jakiś złowieszczy plan.- Wiesz, czasami wystarczy tylko ładnie poprosić. Zdarzyło ci się kiedyś to zrobić?- przechyliła delikatnie głowę w bok, wyczekując odpowiedzi. Prawdę mówiąc, była o włos od tego, żeby zgodzić się na ten układ, ale tym włosem wciąż pozostawał heros, który i tak miał ją w głębokim poważaniu. Powtarzała sobie jak mantrę, by nie komplikować sobie życia jeszcze bardziej. Sęk w tym, że jeśli Jo miała skoczyć w nieznane, to za każdym razem skakała od razu w głęboką wodę. Odniosła też wrażenie, że Balthazar lubił, gdy ludzie starali się o jego uwagę lub pochlebstwa, a to zaś było kolejnym czynnikiem, który popychał ją do tego, by wciąż się z nim droczyć.
Balthazar MacGrioghair
Re: Full sun training Czw 22 Lip 2021, 13:17
W tym momencie mało kto wiedział, kim tak naprawdę jest Balthazar MacGrioghair. Pomijając nawet jego absurdalne imię oraz nazwisko, które pasowało bardziej do czasów średniowiecza niż współczesnych, jego renoma umarła razem ze wszystkimi podopiecznymi oraz innymi herosami podczas tego cholernego ataku. Dodając do tego jeszcze częściowe pogorszenie się jego relacji z Iris mało kto w ogóle pamiętał o jego istnieniu. On sam również nie był już tą samą osobą, co wcześniej. Praktycznie porzucił szkolenie młodzików, nie uczęszczał na misje, a jedyne do czego od jakiegoś czasu się przydawał to majsterkowanie. Nie wyzbył się całkowicie swojej arogancji oraz pewności siebie, lecz zdecydowanie nie było to to samo, co kilka lat temu. Strata podopiecznych znacznie podkopała jego poczucie własnej wartości, chociaż nie było już komu to zauważyć. Ich figlarne gierki były miłą odskocznią od codzienności. Chociaż syn Thora nigdy nie miał problemów z powodzeniem u płci pięknej, odkąd wrócił do obozu raczej stronił od takich relacji. Zwłaszcza odkąd dowiedział się o Iris i Aronie, jeszcze bardziej zamknął się na resztę świata. Przez większość czasu przebywał w odosobnieniu, gdzieś w warsztatach, albo na treningach, tak jak miało mieć to miejsce dzisiaj. Nie pamiętał czy on zaczął, a może na odwrót, aczkolwiek miło było na chwilę zapomnieć o tym, co spędzało mu sen z powiek, a za dnia nie dawało o sobie zapomnieć. Dzisiaj, dzisiaj było inaczej. - Jakby nie patrzeć, już mi się należy, chociaż zgodnie z moją obietnicą powinienem powiedzieć, że tobie się należy. - odpowiedział z szerokim uśmiechem tryumfu - Oczywiście, jeśli kiedyś uda ci się chociaż dotknąć mojego zadartego nosa. Wiszę ci już kilka buziaków. - spojrzał wymownie na zaczerwienienia na jej szyi, których stanie się świadoma dopiero po spojrzeniu w lustro. - Prosić..? - zastanowił się przez chwilę całkiem poważnie uciekając wzrokiem gdzieś na bok - Nie, odkąd skończyłem jakieś dwanaście lat. - odparł z nieukrywaną dumą - Może nie zaszkodzi spróbować? - uniósł lekko brew z sugestywnym uśmiechem. Oczywiście można się było od niego spodziewać jakiejś gadki o tym, że syn Thora nie musi o nic prosić i nie zniży się do takiego poziomu, ale to byłby stary Balthazar. Ten nowy miał do siebie trochę więcej dystansu, ale gorsze panowanie nad impulsami. Coś za coś. Postąpił krok na przód tak by znaleźć się w odległości jakiegoś metra od dziewczyny. - Ekchem, Joanne, czy zechciałabyś mnie pocałować? - mówiąc to patrzył jej głęboko w oczy pozwalając by jego tęczówki zmieniły kolor na błękitny, który lepiej komponował się z jego aparycją - Proszę? - uśmiechnął się filuternie, ale nie tracił czujności. Jeśli Jo rzeczywiście czegoś się od niego nauczyła, wykorzystałaby tę szansę by w końcu rozkwasić mu ten nos, tylko czy była już na to gotowa? Może wolała zebrać jeszcze kilka siniaków by spełnienie obietnicy było bardziej satysfakcjonujące?
Joanne Collins
Re: Full sun training Pią 23 Lip 2021, 20:02
Joanne nawet nie zorientowała się, w którym momencie niewinne przekomarzanki przestały być takie całkiem niewinne. Zaczęli wręcz rozmawiać, jakby właśnie ustalali warunki ich umowy, co podpowiadało blondynce, że nie ma odwrotu. No dobra, może i istniała możliwość wycofania się, ale prawda była taka, że córce Heliosa podobała się ta gra i nie chciała z niej rezygnować. Prawdę mówiąc brakowało jej tego, bo właśnie takie przekomarzanki pozwalały jej oderwać się od wszelkich problemów tego świata. Nawet jeśli to było niezdrowe, najwidoczniej nie zamierzała rezygnować z tej metody łagodzenia swoich stanów nerwowych. Nie zawsze korzystała z takich okazji, bo jak dało się zauważyć, miała w pewnym stopniu wyszukany gust, jeśli chodziło o mężczyzn i niekoniecznie chodziło tu o wygląd, choć nie dało się ukryć, że Balthazar zachwycał także wizualnie. - Kiedyś mi się uda, jestem tego pewna.- odpowiedziała, a w międzyczasie zaczęła dotykać lewą dłonią swojej szyi, jakby to jakimś cudem miało pomóc jej dowiedzieć się skąd te wymowne spojrzenie. Ściągnęła lekko brwi, a na jej twarzy wymalowała się mała konsternacja. Tego, że Balthazarowi nie zdarzało się o cokolwiek prosić była niemalże pewna. Gdy sam się do tego przyznał, wzruszyła lekko ramionami, kompletnie niezdziwiona. Konsternacja nastąpiła dopiero wtedy, kiedy zdecydował się jednak pokusić o ten rzadki dla niego czyn. Joanne zamrugała szybko i przekręciła lekko głowę, zastanawiając się czy przypadkiem się nie przesłyszała. - Tego się nie spodziewałam.- przyznała lekko zbita z tropu. Uniosła swój wzrok, by spojrzeć w jego błękitne tęczówki.- Jasne, że bym chciała, ale najpierw muszę zwiększyć zasięg twojej pracy.- zerknęła ukradkiem na jego usta, a sama uśmiechnęła się zadziornie. Uniosła swoją rękę, w dość subtelnym geście i zbliżyła ją do jego twarzy. Wbrew temu, że rozchodziło się ciągle o jego nos, nawet go nie dotknęła. Swoją dłonią musnęła jedynie policzek i przesunęła nią powoli po jego szyi. Emanowało od niej przyjemne w odczuciu ciepło. - Choć muszę ci przyznać, że nie łatwo ci się odmawia.- zabrała swoją dłoń z jego ogrzanej skóry. Zaraz po tym odstąpiła od niego o pół kroku i wykonała przejście w tył taki sposób, by uderzyć stopą w żuchwę Balthazara. Co więcej, za stopami, które były wtedy w ruchu ciągnął się płomień. Nadała mu stosunkowo niską temperaturę, bo w razie udanego manewru nie chciała nikogo posyłać do obozowych medyków. Stanęła z powrotem na nogach, co skwitowała rozłożeniem ramion, które było charakterystyczne u akrobatów gdy rozpoczynali lub kończyli swoje popisy. - Jeszcze jakieś rady, Mistrzu? Czy może przekroczyłam już limit?- oparła dłonie na biodrach, choć obserwowała jednocześnie mowę jego ciała, by móc zareagować, jeśli Balthazar postanowi ruszyć na nią w odwecie.
Balthazar MacGrioghair
Re: Full sun training Sro 28 Lip 2021, 21:22
Tego typu zakłady nie były dla Balthazara codziennością. W swoich lepszych czasach wystarczyło mu kilka filuternych uśmiechów, jakieś mordobicie z którymś starszym, a czasami młodszym herosem i już był w stanie skończyć przynajmniej z jedną heroską w swoim łóżku. Nigdy nie musiał na to jakoś specjalnie pracować, pomimo swojej reputacji był dość popularny. Od powrotu raczej stronił od takich ekscesów. Za każdym razem, gdy widział Iris z Aronem figle ulatywały mu z głowy na najbliższy tydzień, a że widywał ich dość często ta część jego charakteru była, z braku lepszego słowa, uśpiona. W Jo było coś, co tę śpiącą w nim bestię stymulowało. Nie chodziło tutaj raczej o wygląd, chociaż ten był bardzo zachęcający, a o sam zadziorny charakter. Minęło wiele lat odkąd ktoś się tak do niego odzywał, zwłaszcza dziewczyna. Fascynowało go to na tyle, że pozwolił sobie na te gierki. - Kiedyś na pewno. Jak będę stary i zdziadziały. Ale wtedy pewnie nie będziesz chciała już tych buziaków. Ja bym nie chciał. - wzdrygnął się lekko po czym tylko wymownie uśmiechnął znów emanując swoją pewnością siebie. Balthazar bacznie obserwował jej reakcję. Miał wiele niespodzianek. Nie tylko tych z departamentu walki wręcz czy swoich umiejętności. Wyraźnie zbił ją z tropu. Dobrze, taki właśnie był jego cel. - Ale wiesz, że ten pocałunek nie niweluje poprzedniej umowy? - uniósł lekko brew maskując tym samym swoje zdziwienie faktem, że właściwie się zgodziła. Nawet nie drgnął gdy jej dłoń spoczęła na jego policzku. W dotyku był ciepły, jednak nie aż tak jak jej dłoń. Jego tęczówki błysnęły, gdy dłoń przesuwała się w stronę jego szyi, a drobne wyładowania pod jej palcami przyjemnie mrowiły - To nie odmawiaj. - odpowiedział trochę niższym głosem z zalotnym uśmiechem, lecz tym razem nie było tutaj słychać tej zadziorności, a pewną miękkość w jego wypowiedzi. Z pewnym rozczarowaniem rozluźnił ciało, kiedy jej dłoń zsunęła się z jego ciała. Jej ofensywa była niespodziewana. Nareszcie czegoś się nauczyła. Powinna była to zrobić od początku, miała ku temu wiele okazji sprowokowanych przez swojego nauczyciela. Nie miał wiele czasu na reakcję, więc zareagował w najprostszy dla siebie sposób. Obrócił się na lewej nodze pozwalając jej stopom oraz płomieniom przemknąć centymetry od jego twarzy, a cały centymetr od jego nosa. Była blisko, ale to jeszcze nie to. - Nareszcie dobra próba. Prawie mnie miałaś. - z rozbawionym uśmiechem klasnął kilka razy gratulując jej popisu akrobatycznego - Darmowych? Tak. - przytaknął krzyżując dłonie na piersi - Ale mam jeszcze wiele, jeśli chciałabyś z nich skorzystać. Musiałabyś tylko zostać moją podopieczną. - uśmiechnął się jeszcze nieco zadziornie, a nieco tajemniczo.
Joanne Collins
Re: Full sun training Czw 29 Lip 2021, 21:48
- Nie chciałbyś mieć swojego Sugar Daddy?- zaśmiała się po tym jak powiedziała pierwszą najgłupszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy. To, że znów zachwalał własne umiejętności puściła tym razem mimo uszu, bo powoli przyzwyczajała się do tego pyszałkowatego tonu. Sama natomiast w międzyczasie wpadła w ten swój figlarny humorek, który graniczył z swego rodzaju infantylnością, na którą zresztą lubiła sobie czasami pozwalać w ramach wygłupów. Joanne nie miała raczej problemu z wyrażaniem swoich myśli lub zachcianek. Trzeba mieć za to na uwadze, że nie zawsze zamierza to robić. W sytuacjach, w których uważa to za bezsensowne, jak na przykład podczas dziwnych afer między herosami, powstrzymywała się, by oszczędzić sobie jakichkolwiek nerwów. Oprócz tego istnieją jeszcze sprawy lub osoby, przy których zaczyna jej na czymś mocno zależeć i dopiero wtedy zaczyna podejmować bardziej zachowawcze kroki. A teraz? Przez to, że Balthazara ledwo poznała i tak naprawdę nic nie zdążyło ich połączyć, czuła, że nie ma nic do stracenia. - Czyli to tylko taki bonus na zachętę?- spytała niby retorycznie, ale spodziewała się, że Balthazar tak czy siak może chcieć uraczyć ją odpowiedzią. Sądziła, że syn Thora wykaże się jakąś większą ostrożnością, gdy zbliżała do jego twarzy swoją dłoń. W końcu od dłuższej chwili rozprawiają ciągle o rozkwaszeniu jego nosa. Tymczasem stał spokojnie, jakby był pewien, że tym razem Jo nie będzie próbowała nic mu zrobić. Kolejny raz miała okazję zobaczyć ten błysk w jego oczach, który czy tego chciała czy nie był mega pociągający. Na tyle, że przez połączenie tego wzroku z jego obniżonym tonem głosu omal nie wymiękła, dlatego szybka ofensywa była najlepszym rozwiązaniem dla tej sytuacji. Uparła się, że tym razem musi się powstrzymać, choć gdzieś w głębi ją to strasznie frustrowało. Powtarzała sobie, że wciąż jest w trakcie pewnego rozdziału i póki nie dotrze do jego końca nie powinna kopać pod sobą większego dołu. Wystarczało, że kiedy zbliżyła się do Samuela miała już nieźle nasrane w życiu i relacjach z innymi. Właśnie była w momencie, gdy wszystko się miało układać, aż zaś coś zaczęło się psuć, co popychało ją do kolejnych pochopnych zachcianek. Jej stopy śmignęły obok twarzy Balthazara, a płomienie nawet nie zdołały połaskotać jego skóry. Od samego początku wiedziała, że jest spora szansa na to, że syn Thora nie da się tknąć, ale stwierdziła, że i tak warto było spróbować. Pochwała padająca z jego ust była bardzo pokrzepiająca. Nawet sam fakt, że nie towarzyszył temu żaden wykład na temat techniki wykonania ją trochę podbudował. - Podopieczną?- powtórzyła po nim z lekkim rozczarowaniem, a jej usta wykrzywiły się w grymas.- Czy ja wiem...No, chyba że obiecasz mnie faworyzować. Nie wiem czy pasuję do twojej gromadki minionków.- uśmiechnęła się znowu, krzyżując swoje ręce na wysokości piersi. Słowa były wypowiadane półżartem, bo z pewnością chciałaby dalej korzystać z jego rad, ale jednocześnie nie miała specjalnej ochoty na jakieś standardowe grupowe treningi z jego pozostałymi podopiecznymi. Nie była nawet pewna tego, czy umiałaby się stosownie zachować, nie podważając jednocześnie jego autorytetu w grupie. Wiedziała, że bywało to niekiedy ważne, a po ich dzisiejszym spotkaniu nawet nie chciałoby jej się na siłę podporządkowywać takim sytuacjom.
Balthazar MacGrioghair
Re: Full sun training Sob 31 Lip 2021, 18:26
- Swojego? Nie. Ewentualnie mógłbym takim kiedyś zostać dla jakiejś młodej siksy. - wymownie obleciał ją wzrokiem z góry na dół by nie miała wątpliwości o kim mówi. Takie uszczypliwości nie były dla niego czymś niecodziennym, a przecież nie pozostanie jej dłużny. Zdążył już zauważyć, że jej ego ustępuje tylko trochę jego. Trafił swój na swą i nie zamierzał dawać za wygraną. W ich przekomarzankach było coś zabawnego, świeżego. Minęły lata odkąd ktoś odważył się tak do niego mówić. Zazwyczaj kończyło się to wizytą w szpitalu, ale przecież nie wyśle tam ładnej, chociaż pyskatej dziewczyny? To by było wielce nie na miejscu. Zwłaszcza dla trenera. - Jeśli tego potrzebujesz, może być. - uśmiechnął się zadziornie znów stawiając na swoim. Chociaż nadal kochał Iris, nawet wiedząc, że nic z tego nigdy nie będzie, nie znaczyło to, że nie pozwoli sobie na odrobinę flirtu z nowo poznaną heroską. Nie robił tego z każdą lepszą, przynajmniej nie od kilku lat, w tej jednej było coś takiego, co nie pozwalało mu po prostu odejść i zostawić to wszystko za sobą. Zaczepka za zaczepkę. W jakiś sposób go to kręciło. Lubił żyć na granicy, nigdy nie przegrywał, więc podjął duże ryzyko pozwalając jej po prostu błądzić po swojej twarzy oraz szyi tylko się przyglądając. Czas reakcji byłby zbyt mały, gdyby czegoś spróbowała. Tymczasem przekonał się o tym, że i on nie jest jej całkowicie obojętny. Nie dało się nie zauważyć tego pożądliwego spojrzenia. Ta ofensywa była tam chyba tylko po to żeby przerwać ich kontakt. Nie popełnić żadnego błędu. Nawet jeśli przemyślana, nie miała zbyt wielkiej szansy powodzenia. Przygotowania trwały zbyt długo żeby nie zorientował się, co się święci. - Czy Ty... - spojrzał na nią z lekko zdziwioną miną, po czym po prostu wybuchnął śmiechem - Myślisz, że to ja robię ci przysługę kwiatuszku? Faworyzować... Wy dzieciaki... - pokręcił głową krzyżując ręce na piersi - Była tylko jedna podopieczna, którą faktycznie faworyzowałem. Dała mi ku temu powód. Dam Ci tę samą szansę. Jutro o tej samej porze. - uśmiechnął się nie wierząc we własne słowa. - Załóż coś wygodnego. - puścił jej jeszcze oczko z filuternym uśmiechem zanim odszedł w swoją stronę unosząc tylko dłoń na pożegnanie. Nie miał pojęcia, czy została tam dalej trenować, czy zrobiła coś innego z resztą dnia. Nie będzie jej jeszcze szpiegować. Na to też przyjdzie pora. Wszystko jest częścią treningu.