Czarny mustang gt fastback z 67’ mknął przez skutą lodem i pokrytą śniegiem lodową krainę w jaką zamieniły się ostatni mi czasy Stany Zjednoczone, a przynajmniej tu na północy królowa lodu daje iście spektakularne przedstawienie jakiego najstarsi ludzie nie pamiętali. Obfite opady i minusowe temperatury jakich nie było tu od dobrych dziesięcioleci powinny sparaliżować kraj i tak też w istocie było, ale nie wszędzie. Ot, główne drogi i większe miasta dbały o to, aby drogowcy mieli jak najbezpieczniejsze warunki na jezdni. Jednak w co bardziej odległych regionach z dala od cywilizacji pługi jeździły rzadziej, a drogi stanowe pokryte były białą perzyną złączoną z lodem. Pokrycie to było niezwykle niebezpieczne dla nieostrożnych kierowców, a kultura na drodze w dni takie jak ten panowała zaskakująco wysoka. To też na osobę kierującą czarnym mustangiem spoglądano ze sporym zdziwieniem, ba od wariatów wyzywano, gdy ta nie bacząc na warunki drogowe wyprzedzała po kilka aut naraz lub leciała bokiem na zakrętach, a wszystko to z autostradową prędkością i szelmowskim uśmiechem nieodłącznie towarzyszącym jego wybrykom. Zajechał przed 16:00 na wyznaczone w liście miejsce, a jego oczom ukazał się stary ale zadbany i przyjemny dla oka motel, który malowniczo wkomponował się w krajobraz górski. Na parkingu przed budynkiem stało kilka wozów co mogło jedynie świadczyć, że w środku nie jest zbyt tłoczno i dobrze odpowiadało mu to. Znacznie bardziej wolał ciszę i spokój od rozgardiaszu i wrzasków, ot nie lubił tłumów i ludzi co na jedno w sumie wychodzi. Sięgnął po list, który znajdował się w wewnętrznej kieszeni czarnego krótkiego płaszcza i opierając się o maskę samochodu wahał się przed przeczytaniem po raz kolejny treści, lecz zmusił się do tego. Westchnął, bo za każdym razem, gdy otwierał kopertę jego nozdrza uderza nikły zapach mięty, agrestu i kwiatów irysa. Zagłębił się w lekturze, która jasno dawała do zrozumienia co do miejsca i terminu spotkania, a pisana była dla niepoznaki staranną i elegancką łaciną. Runy, czy greka były zbyt proste do przekazywania takich informacji chociaż nie łudził się, że łacina była większym wyzwaniem dla chcącego odczytać zawartość listu. Tak tedy strzegł tej koperty jak oka w głowie i chociaż nie knuł spisków, ani nie podżegał do rebelii to mimo wszystko dla obozu „oni” byli wrogami. A dla niego zwykłymi wyrzutkami, lecz nie to spędzało sen z powiek nie-młodemu już herosowi. Raczej myśl o kobiecie, która napisała ten list, a z którą połączyła go nić pewnej zażyłości jakiej oddawali się od kilku miesięcy w tajemnicy przed światem. Bo świat tego uczucia nie zrozumie dla świata byli niedostępni w tych dniach liczyły się tylko pierwotne instynkty. Mężczyzna pogrążony w myślach spoglądał na góry ubrany we wspomniany płaszcz, beżowy sweter, ciemne jeansy oraz trapery rozmyślał o czarnowłosej kobiecie.
Gość
Gość
Re: Sine Commitment Pią 01 Mar 2019, 20:44
Podróż autobusem, aby dotrzeć w umówione miejsce było jedynym rozwiązaniem. Prowadzić nie umiała, a nikogo z NoGods prosić o podwózkę też nie śmiała poprosić. To co właśnie robiła było zdecydowanie nielegalne i mogło podejść pod zdradę. Miała jednak na tyle kryte plecy, że wszystkie te obawy odpychała bez problemu na bok. Przeto nie tym powinna sobie teraz zaprzątać głowę. Wreckless była wielce zaintrygowana blondynem, który wydawał się nie przejmować faktem, że oboje byli sobie wrogami. W liście, który ostrożnie przekazała w odpowiednie ręce nie rozwodziła się zbytnio. Była osobą, która nie zwlekała, nie owijała w bawełnę i nie upiększała wszystkiego, ona zdecydowanie wolała polot. Kiedy pojazd zajechała na miejsce szybko wysiadła przez automatycznie otwierane drzwiczki i poczekała aż ten odjedzie. Czy wyglądała tajemniczo? Zdecydowanie. Jej czarny ubiór, który był niezmienny od wielu lat emanował teraz aurą, od której nie dało się łatwo oderwać wzroku. Czarne skórzane buty do kolan na obcasie. Czarne body, które na kolanach miały lekkie przetarcia, jakby przed chwilą musiała się czołgać. Czarny płaszcz do kolan, który wyróżniał się złotymi guzikami. Białe rękawiczki, które były cienkie, delikatne, ochraniały drobne, blade dłonie czarnowłosej. Bez swojego ogromnego psa, który zazwyczaj bronił jej, kiedy była taka potrzeba. Ona sama, z tajemniczym wyrazem twarzy i ciemnymi, praktycznie czarnymi oczami, które gdy napotkały blondyna nie oderwały się od niego ani na chwilę. Jej twarz oświetlona przez kolorowy szyld wskazujący na motel i wolne pokoje może na sekundę zmieniła swój wyraz. Ciężko stwierdzić, skoro odległość między herosami była dość znaczna i raczej zbyt jasno o tej porze nie było. Luty był wciąż ponurym miesiącem roku i mimo iż godzina 16, to jednak - już robiło się ciemno. Kiedy pojazd odjechał Wreckless zrobiła kilka kroków w stronę blondyna i kiedy była już na tyle blisko by poczuć jego zapach, lekki, ale wyczuwalny, stanęła spokojnie niby przodem, niby bokiem lustrując go swoim wzrokiem. Odetchnęła cicho, przez chwilę myślała, że ten się nie zjawi, wystawi ją do wiatru. Cóż, list w języku łacińskim nie dla każdego był prosta rzeczą do odgadnięcia. Ona specjalnie wykorzystała tą umiejętność, pisania w tym języku i uznała, że jest to najlepszy sposób komunikacji. Przed oczami przemknęło jej wydarzenie, kiedy utkwił w niej swój wzrok po raz pierwszy. Misja? Walka? Cholera, jedyne co pamiętała, to że oboje byli uwaleni posoką i brudem. Czyżby jej pamięć, aż tak zawodziła. Westchnęła cicho, tą farsę ciągną już od jakiegoś czasu. Ona doskonale wiedziała, że nic między nimi wyjątkowego nie będzie, trzymała ludzi na dystans, nie chcąc dopuścić do siebie. To spotkanie było zaaranżowane, aby oboje mogli oddać upust swoim potrzebom. Makijażu jako tako nie miała nigdy na sobie, jednak dzisiaj jej usta były przykryte ciemną, matową szminką, a linia oczu podkreślona grubą kreską. Czyżby chowała też coś pod płaszczem? Kto wie, może to ujawni? A może i nie. Czas pokaże. -Mmm... Przyszedłeś... - przerwała tą ciszę i splotła swoje dłonie za plecami, tuż nad pośladkami. W beżowym swetrze wyglądał bardzo pociągająco. Black nie musiała się w sumie długo zastanawiać, on był po prostu przystojny. Stanęła nieco bliżej, tak, że czuła teraz ciepło, które biło od niego. Miała tylko nadzieję, że jej przybijająca i chłodna aura nie wpłynie mocno na blondyna. Nie chciała by było to przeszkodą. Cholera, jakby jej zależało - a prawda była taka, że czuła po prostu, iż coś ją do niego przyciąga. Określić tego wprost nie umiała i w sumie nie zależało jej na opisywaniu tego. Tak czy siak prawdopodobnie to szybko minie. Ona była zbyt odrzucająca, by coś trwało wiecznie. Doprowadzenie kogoś do swoich bram, które chroniły ją i jej serce przed wszystkimi ludźmi było niewykonalne. Nie okazywała nikomu "pozytywnych" uczuć. Jak miała to robić, skoro ich nie znała i nie wiedziała nawet co one oznaczają? Dzisiaj wiedziała tyle, że ma pragnienie.
Arthur Crow
Re: Sine Commitment Sob 02 Mar 2019, 18:05
Z rozmyślań wyrwało dźwięk zatrzymującego się autobusu szara stara konstrukcja okrutnie zgrzytała i trzeszczała, a wyczulone zmysły tym dotkliwiej reagowały na takie dźwięki z tego względu, iż były zwyczajnie nieprzyjemne dla ucha. Nie oderwał jednak wzroku od szczytów gór, które majestatycznie prezentowały się na tle zachodzącego słońca. Śnieg na czubkach gór lśnił niczym klejnoty w skarbcu, westchnął. Chłód zimy był odczuwalny, lecz go nie zraził uwielbiał tą porę roku zresztą pochodził z Norwegii więc był przyzwyczajony do niskich temperatur. Wnet powiew wiatru rozburzył jego blond-złote długie włosy, a on sam westchnął ciężko. Uwielbiał je i wszyscy których znał twierdzili, że do twarzy mu w dłuższych, lecz czasem go to irytowało. Zaczesał nieposłuszne kłaki za uszy i zerknął na zegarek wiedział, że przyjdzie czuł to podświadomie. Nie wystawi go, a jeśli nawet to co? Nic, w każdej chwili mógł spakować manatki i wrócić do obozu o nic nie pytany, nie spowiadał się również z każdej pierdoły. Był doświadczonym wojownikiem, który wśród półbogów ma posłuch nie czuł się zobowiązany do składania meldunków. Ona, miała znacznie gorzej. Nogods, byli jak sekta wpoili jej swe zasady nie wyprowadzając z błędu w jakim żyła. Pielęgnowali jej nienawiść i dążyli do jej samo zniszczenia. Wkurwiało go to, lecz nie mógł nic zrobić ich siedziba była dobrze strzeżona, a śledzenie kochanki, by dociec prawdy mu uwłaczało i stanowiłoby ujmę na honorze. Było nie było kobieta mu ufała i może nawet na swój dziwny, a pokręcony sposób nawet lubiła. Tego nie wiedział, a samemu nie zwykł gdybać nad tym co myślą o nim inni, ot zwyczajnie miał w to wyjebane. Stuk obcasów o asfalt obudził jego czujność, a dreszcz podniecenia przeszył jego kręgosłup. Uśmiechnął się do swoich myśli, doskonale wiedziała co lubi i vice versa. W łóżku byli zgranym duetem, a o to wszak chodzi, czyż nie? Kiedy zatrzymała się z początku zachowując dystans nie powitał jej nawet nie spojrzał w jej kierunku żegnając zachodzące słońce, którego promienie już gasły za szczytami gór. Zapach jej perfum uderzył czułe powonienie herosa tęsknił za tym i nie tylko tym. Odwrócił się bokiem w stronę czarnowłosej opierając się w dalszym ciągu o mustanga. Zlustrował ją od stóp to głowy i uśmiechnął się drapieżnie. – I ty również – odbił piłeczkę i nim cokolwiek powiedziała przywarł do niej swym ciałem gwałtownie i brutalnie oplatając ręką zgrabną talię, a drugą wpijając w jej włosy na karku. Pocałunek na tle gór i zachodzącego słońca. Była w tym magia najprawdziwsza, a nieco śmielsi mogliby stwierdzić, że nawet romantyzm przebijał się przez ich lodowate serca, lecz oni wiedzieli swoje. Pragnęli się nawzajem, a każda minuta zwłoki była straconą. – Zarezerwowałem pokój – odparł gdy oderwał się od jej zimnych ust. Chwycił kobietę za rękę, a w drugą porwał niewielką wojskową torbę i skierowali swe kroki, ku motelowi. Wynajęty pokój był kopią innych tak samo wyposażony mający jedno duże łóżko, łazienkę, mini kuchnię, tv oraz lodówkę. Na wstępie mężczyzna wyciągnął z torby dwie doborowe whisky i wsadził je do lodówki. Podszedł również do starego radio i włożył płytę z kultowymi rockowymi kawałkami z lat 60 i 70’. Żaluzje w oknach były przesłonięte, a w środku panował półmrok dość przyjemny trzeba to było przyznać chociaż dla Goodnighta nigdy nie było ciemno. – Jak minęła podróż? – zapytał, by zapytać i przerwać ciszę. Chciał usłyszeć jej głos i tyle.
Gość
Gość
Re: Sine Commitment Sob 02 Mar 2019, 19:31
Pogoda była o tyle ładna, że Wreckless na kilka sekund zatraciła się w krajobrazie gór przykrytych warstwą śniegu na samych czubkach. Były piękne, a zachodzące słońce sprawiało wrażenie, że dwa światy zamieniają się miejscami - jeden idzie spać, a drugi wstaje. Tą zagadkową myśl przerwał jej smak ust blondyna, który nie wahał się, po prostu ją sobie wziął. Przez chwilę można było powiedzieć, że czarnowłosej zabrakło powietrza w płucach, dopiero po kilku chwilach oddech wrócił, a ona odwzajemniła pełen pożądania pocałunek. Wsunęła dłonie pod jego kurtkę i łapiąc za jego sweter przyciągnęła go do siebie jeszcze bardziej, aby zmniejszyć pomiędzy nimi odległość. Kiedy ostatni raz tak go pragnęła? Może minęło trochę czasu, nie przykładała w sumie do tego jakiejś większej uwagi. Odrywając się od niego ciemne oczy Black spotkały się tonią jego błękitnych tęczówek. Różnica była między nimi znacząca, przy pocałunku musiała stać na palcach, bo chłop przecież mierzył więcej niż ona. Ona? Nie pojawić się? Gdyby ktoś jej nie znał uznałby pewne, że tak by się stało. Wreckless wyznawała jednakże zasadę - na umówione spotkania należy się zjawić. Zwłaszcza, że to ona wysłała list i ona wskazała miejsce, czas. Musiała się jeszcze przez dobre 20 minut upewniać, czy aby na pewno nikt jej nie śledzi. NoGods mają to do siebie, że lubią wiedzieć gdzie się podziewają ich członkowie. Ona jednak z racji tego, że nie od wczoraj była Przyboczną swojego przełożonego miała więcej swobody, ale wolała tak dla pewności - zgubić ogon. Nim zdążyła cokolwiek wydusić ze swojego małego ciałka ten porwał ją do motelu. Nigdy nie rozumiała tego całego pośpiechu. Ani on, ani ona się nigdzie nie spieszyli. Nie musieli następnego dnia stawić się o danej godzinie, a jednak - jakby tak właśnie było. Posłusznie szła za swoim kochankiem trzymając go mocno za rękę, jakby się bała, że zaraz ją puści ona znowu oślepnie, nie będzie wiedziała gdzie ma się podziać. Gdy byli już w pokoju znajomy wygląd przykuł jej uwagę. Łóżko, telewizor, łazienka, mała lodówka, drobna kuchnia. Wiadomo, nic wyjątkowego, ale to taki standard w spotkaniach Black i Crow'a. Stukot jej butów nie ustał gdy dotarli do pokoju. Podeszła spokojnie do zasłoniętego okna i przez kilka dłuższych chwil przyglądała się sytuacji na zewnątrz motelu. Jakby miała takie przeczucie, że coś jest nie tak. Ale to jej strach, strach przed odkryciem, karą i wiedziała o tym. Westchnęła głęboko i gdy usłyszała pytanie blondyna odwróciła się do niego ukazując swoją bladą twarz opiętą czarnymi włosami. Co prawda panujący półmrok mógł nieco przeszkadzać w opisie kobiety, ta jednak rozchylając spokojnie usta zaczęła powoli, bardzo powoli odpinać pierwsze guziki swojego płaszcza. -Spokojnie. Mniej więcej. Starszy dziadek był tak chętny do rozmów ze mną, że prawie mi wkładał pod ubrania ręce, ale kiedy siadł bliżej... wiesz... odleciał. - rzekła wzruszając spokojnie ramionami. Starszy pan był chyba tak chętny do nie tyle co rozmów co doznań autobusowych, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że zbliżenie się do Wreckless mogło pozbawić go przytomności. Myślała nawet, że ten był odporny na jej aurę, ale gdy zobaczyła jak mu oczy się zamykają, to odepchnęła go od siebie, spędzając resztę podróży w ciszy. Pierwszy guzik odpięty, jeszcze pozostało 9. -Mustang... Wszędzie nim jeździsz? - spytała jakby pierwszy raz widziała to auto. Ale nie było to prawdą. Po raz pierwszy ją ono zainteresowało. Możliwe, że przez to nawet da mu pseudonim "Mustang". Przez chwilę pomyślała nawet, że byłoby to zabawne. Jej warga drgnęła mimowolnie, a gdy ta zdała sobie z tego sprawę opuściła głowę, zakrywając twarz czarną kurtyną. "Zabawne"? Gdzie ona to wyczytała i skąd ona wzięła to słowo, tą emocję? Przechyliła lekko głowę w bok i palce na płaszczu przesunęła na guzik numer dwa. Zrobiła krok w stronę blondyna podnosząc głowę i wlepiając spojrzenie ciemnych jak noc oczu w kochanka. -Czekasz na coś?- spytała przedłużając nieco pytanie dodając całemu zdaniu pewnej otoczki. Otoczki tajemniczości, pożądania może? Już dawno skończyliby na sobie relaksując się i dając upust żądzy. Powoli oblizała dolną wargę i odpięła drugi guzik płaszcza. Pozostało 8 guzików.