Stromy Klif - Page 2 DpyVgeN
Stromy Klif - Page 2 FhMiHSP


 

Stromy Klif

Idź do strony : Previous  1, 2
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Wto 13 Sie 2019, 13:50

Blake wzruszyła niewinnie ramionami na poprawkę Chrisa, jak gdyby zgadzała się z nią, ale nie chciała tego przyznać na głos. Infantylność była w istocie jedną z tych cech, które sprawiały, że życie było ciekawsze. Gdyby nie głupie, pozornie dziecinne pomysły (jak na przykład gra w butelkę czy też skakanie nago z klifu), zdziadzieliby w mgnieniu oka, zmieniając się w tych marudzących znudzonych ludzi, którzy nie chcą przyznać się do tego, że potrzebują nieco zabawy w swoim życiu.
Córka Aresa przyglądała się jak Davies podchodzi bez zawahania do drzewa, które wyznaczyła na obiekt jego wyzwania. Oczywiście, że wiedziała jak bardzo nierealistyczne było założenie, że Chris znalazł właśnie miłość swojego życia, tym bardziej też była ciekawa jak wybrnie z zadania, którego sens leżał tak daleko od jego natury. Kiedy nazwał ją bezwzględną uśmiechnęła się do niego urokliwie, jakby właśnie usłyszała komplement. Kolejny z jego ust, w końcu wcześniej pochwalił ją za klasę.
- Uważaj, bo jeszcze się zakochasz – ostrzegła go z cwanym wyrazem w oczach, który dowodził temu jak żartobliwie zaczepna miała być to uwaga. Znał ją. Wiedział, że ostatnie o co by go podejrzewała to chociażby najmniejszego stopnia zauroczenie. Nie żeby wątpiła w swoje umiejętności uwodzenia, zdawała sobie jednak sprawę z tego, że to co czasami pojawiało się między nimi było czystą chemią i niczym więcej. Jedyne czego można było się doszukiwać to ich wzajemne zafascynowanie, które nie miało nic wspólnego z głębszymi emocjami.
Przyglądała się jak Chris wykonuje swoje zadanie i na koniec pokiwała głową z uznaniem.
- Christopherze Davies, chyba faktycznie nie doceniałam twojej romantycznej duszy. – Nawet nie starała się ukryć rozbawienia. Zaraz jednak zmarszczyła czoło z udawanym wyrzutem. – Nie przypominam sobie żeby tak wyglądał nasz pierwszy pocałunek.
Chcąc nie chcąc wróciła na swoje miejsce i usiadła naprzeciwko Daviesa. Zanim jeszcze zakręcił butelką wzięła burbon i pociągnęła dwa łyki z gwinta.
- Niech już będzie to wyzwanie – zdecydowała i oblizała dolną wargę z resztek alkoholu.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Sob 17 Sie 2019, 16:23

Zamierzał się zemścić na niej za to zadanie, choć doskonale wiedział, że był to odwet za jedzenie ziemi. Poza tym z boku musiało to wyglądać naprawdę zabawnie, niemniej już wiedział jakie wyzwanie jej wybierze.
To nie tak, że Chris nie wierzył w miłość i dlatego z nikim nie był. Po prostu nie myślał o związkach i skupiał się jedynie na tej przyjemnej części. Zresztą była też obawa, że gdy na kimś zacznie mu zależeć to Lennister dopadnie dziewczynę i zabije ją na jego oczach. Zniszczył wszystko co Chris kiedykolwiek kochał, więc teraz miał pewne trudności. Przede wszystkim chciał zabić swojego byłego mentora. Wtedy mógł myśleć o jakiejkolwiek miłości i przywiązaniu.
- Nie grozi mi to - zaśmiał się jeszcze odnośnie zakochania. Znali się nie od dziś i tyle o sobie wiedzieli. Nie pakowali się w związki i emocjonalny bagaż. Wszystko było proste, jasne i przyjemne. Czego chcieć więcej? Niestety mało dziewczyn wychodziło z takiego założenia i szukały tych romantycznych dyrdymałów - coś, czego Christopher nie mógł im dać. Dlatego szczerze się cieszył, że miał w swoim życiu Blake.
- Ty generalnie mnie nie doceniasz. Żadna nowość - westchnął jakby naprawdę był zraniony jej słowami. Sam nie wiedział czy miał romantyczną duszę, bo nie umawiał się na randki od lat. Zapomniał już jak to jest.
- A w ogóle pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? - zapytał rozbawiony. Czy nie byli przypadkiem pijani? Jemu coś tam świtało i chyba faktycznie nie należał do najbardziej delikatnych. Wzruszył ramionami i westchnął. - Wychodzi na to, że wbrew pozorom nie jesteś miłością mojego życia.
Może to był jakiś trop, że tylko w takich przypadkach pierwsze pocałunki były delikatne? No dobra, wiadomo, że to bzdura.
On również pociągnął kilka łyków z butelki zanim nią zakręcili. Uśmiechnął się szeroko na wyzwanie, po czym wskazał jej na pobliskie drzewo. Dość młode i wąskie.
- To twój partner, na którym wykonasz taniec na rurze - powiedział z wyraźną satysfakcją w głosie. Obrócił się, żeby mieć widok pod odpowiednim kątem.
Jak tylko wykonała zadanie i butelka wypadła na niego to wybrał dla odmiany pytanie.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Wto 20 Sie 2019, 09:10

Blake wcale nie uważała żeby zadanie, które postawiła przed Christopherem było wyjątkowo uwłaczające, niemniej oglądanie jak heros je wykonuje dało jej nieco złowieszczej satysfakcji. Lubiła patrzeć jak syn Ullra obnaża się przed nią, czy to pozornie emocjonalnie (nie oczekiwała przecież, że drzewo faktycznie zyskało sobie jego miłość), czy też w jakikolwiek inny sposób. Było to.. dosyć pociągające, a to dlatego, że heros uchodził za chłodnego wojownika, który nie posiadał ani odrobiny litości na placu treningowym czy też w innych aspektach obozowego życia. Spoglądanie jak potrafi się dobrze bawić w jej towarzystwie i robi to, czego nikt się po nim nie spodziewa było wyjątkowo przyjemne.
Zmarszczyła czoło w odpowiedzi na jego słowa i pokiwała głową przyznając mu w końcu rację. Podejście do zakochiwania się mieli podobne, więc nie było tutaj mowy o nieporozumieniach.
- Czujesz się niedoceniony? – spytała zadziornie wytykając mu to jako ewentualną słabość, bo przecież Christopher Davies raczej nie przyznawał się do tego żeby jakąkolwiek posiadał. Wydawało się, że w jej oczach widać było odrobinę samozadowolenia, szybko jednak zostało ono zastąpione zamyśleniem, kiedy brunetka próbowała sobie przypomnieć jak wyglądał ich faktyczny pierwszy pocałunek. Zdecydowanie byli wtedy pijani, bo wydawało jej się że coś tam jej świta, jednak wspomnienie było lekko zamglone.
- Sęk w tym, że z pewnością wyglądał inaczej – uznała w końcu z rozbawieniem marszcząc lekko brwi. Kiedy uznał, że nie jest miłością jego życia westchnęła teatralnie, a zaraz potem uśmiechnęła się diabelsko. – Całe szczęście, nie wytrzymałabym gdybyś był taki sztywny jak przy tym drzewie.
Przebiegła wzrokiem za jego palcem, który wskazywał na kolejne drzewo i uniosła lekko lewą brew kiedy przekazał jej wyzwanie. Mogłaby mu wytknąć, że wzoruje się na jej własnym pomyśle, jednak zamiast tego uśmiechnęła się nikle, czując że Davies wybrał zadanie, do którego nie miała nawet najmniejszych oporów, a wręcz nieopartą ochotę. Wyciągnęła telefon z kieszeni i puściła swoją ostatnio ulubioną piosenkę – przeróbkę Katy on a mission w wykonaniu Arctic Monkeys.
- Patrz uważnie, Davies, bo nie chcesz przegapić ani chwili – ostrzegła z znaną sobie pewnością siebie i wstała. Wczuwając się w dość szybki rytm piosenki zsunęła z siebie kurtkę i podeszła do drzewa przeczesując włosy. Złapała się pnia jedną ręką i obeszła drzewo niczym rurę na scenie. Wydawało się, że różnica w tym momencie była naprawdę niewielka. Spojrzała na Daviesa swoimi kocimi oczami i uśmiechnęła się rozkosznie, a jej ciało zaczęło poruszać się zgodnie z basem, gitarą i wokalem piosenki. Oderwała jedną stopę od ziemi i zatoczyła nią koło w powietrzu, jednocześnie obracając się wokół swojej rury-drzewa, żeby później objąć je łydką i wygiąć swoje ciało w ładny łuk do tyłu. Kiedy wyprostowała się z powrotem, jej ciało cały czas falowało zgodnie z rytmem. Subtelnym lekkim ruchem wspięła się na drzewo, obejmując je udami i trzymając się go jedną ręką. Bawiła się świetnie odchylając się zmysłowo do tyłu i poruszając tak, jakby faktycznie była na scenie. W pewnym momencie oderwała obie dłonie od drzewa i wyginając swoje ciało w łuk, oparła się nimi o ziemię, a nogi wyprostowała wspierając się stopami na drzewie. Było to niczym część jej treningu. Rutyna. Kolejne przyjemne rozciąganie. Znów objęła drzewo udami i podciągnęła się do niego, a gdy złapała pień dłońmi, rozplotła nogi i postawiła je na ziemi. W kilku ładnych ruchach zakończyła swój pokaz i ewidentnie zadowolona z siebie wróciła do Christophera.
- Easy peasy – odparła z urokliwym uśmiechem i pozwoliła mu zakręcić butelką. Kiedy wypadło na niego, wzięła jeszcze łyka burbonu żeby dać sobie czas do namysłu. – Jeżeli mógłbyś uprawiać seks z którąś z bogiń... albo bogów, kogo byś wybrał? Pytanie dotyczy zarówno greckich jak i nordyckich. - Uśmiechnęła się bezwstydnie.  
Kiedy odpowiedział i ponownie zakręcił butelką, ona również tym razem wybrała pytanie.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Wto 20 Sie 2019, 23:58

To akurat prawda, że niewiele osób w obozie mogło doświadczyć takiej wersji Christophera. Na ogół po prostu nie pokazywał emocji i przybierał swoją maskę obojętności. Jedynie ludzie, z którymi miał okazję imprezować tak długo jak Blake, widzieli w nim tę drugą stronę, nieco bardziej ludzką. I te zadania faktycznie były banalne i dziecinne, ale o to w tym chodziło. Na co dzień mieli dość szarości, ciągłych treningów czy chlania w zatęchłych tawernach. Zadanie faktycznie nie było takie znowu najgorsze, ale też do najlżejszych nie należało, jako że Davies nie był typowym wesołkiem.
- Przez ciebie? Tak. Czy to coś zmienia? Nie - odparł ze złośliwym uśmiechem. Oczywiście, że go nie doceniała, ale nie przywiązywał do tego zbyt dużej uwagi. Nie ufał nikomu i nie dopuszczał do siebie ludzi. Miał jedynie tych, z którymi imprezował. No dobra, było parę jednostek, które były NIECO bliższe jego sercu, ale nie okazywał im tego. Miał swoje priorytety i wiedział, że nawet tutaj nie był bezpieczny. Lennister miał swoich ludzi wszędzie, więc zachowywał neutralność.
- Pewnie tak, ale... - chciał już zapytać czy nie żałuje, że wyglądał inaczej niż ten, ale odpowiedziała mu w kolejnym zdaniu, więc tylko się zaśmiał. - Facet potrzebuje czasu, żeby się rozkręcić. Za mało wypiłem.
To fakt, że niewiele jeszcze czuł, jak na swoje możliwości. Nie mógł się mierzyć z dziećmi Dionizosa, ale jednak miał sporą tolerancję na alkohol. Jak się praktykuje to tak jest.
- Tak jest - odparł trochę po żołniersku, po czym ustawił się w wygodnej pozycji, by mieć jak najlepszy kąt widzenia. Wiedział, że to będzie dobre przedstawienie, bo od dawna znał jej ruchy.
Puściła muzykę, ale dla niego mogłoby nawet jej nie być. Chociaż w jakimś stopniu dodawała klimatu, no i wiadomo, że lepiej jej się tańczyło. Przez cały czas nie odrywał od niej wzroku, a przy co bardziej imponujących pozach podnosił delikatnie brwi i uśmiechał się. Gdy skończyła zaczął bić brawo. W końcu za takie artystyczne wykonanie się należało.
- Gdybyś była w programie rozrywkowym i byłbym twoim jurorem, dałbym ci jakieś... 4 na 10 - powiedział, co oczywiście nie do końca było zgodne z prawdą, ale każda okazja do podroczenia się z dziewczyną była dobra.
Gdy zakręcona butelka wskazała na niego, wybrał dla odmiany pytanie, po czym nieco się zawahał. Nie spodziewał się takiego kalibru i też nigdy się nad tym nie zastanawiał. No ale nie oszukujmy się, był mężczyzną, wiec jego wybór był jakby oczywisty.
- Pewnie cię zawiodę, ale Afrodyta oczywiście. Kto będzie lepszy w te klocki niż sama bogini seksu? - zaśmiał się. Bogini miłości właściwie, ale jemu chodziło o fizyczną, więc liczy się. Jeśli nie miała co do tego pytań, to zakręcił znowu butelką i gdy wskazało na dziewczynę, wybrała pytanie.
- Nie będę teraz oryginalny, ale muszę znać odpowiedź na to samo pytanie: Z którym bogiem nordyckim lub greckim najchętniej uprawiałabyś seks?
To było bardzo dobre pytanie i dziwne, że nigdy nie poruszyli tego tematu. Może dlatego, że miał taki kiepski stosunek do bogów.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Czw 22 Sie 2019, 15:04

Czy Simmons spodziewała się tego, że faktycznie może zostać posądzona o niedocenianie Christophera? Być może, dla niej jednak kalkulacja była prosta – nie próbowała znaleźć w nim nic bardziej wartościowego od tego, co sam jej pokazywał. Przy czym o faktycznych wartościach ciężko tutaj było dyskutować bo każdy miał inne oczekiwania. Dla Blake Chris był idealnym towarzyszem, co zresztą mówiła mu już kilkukrotnie. Mogła też uznać, że jest w stanie go docenić, jeżeli tylko dałby jej ku temu okazję. Czy miało to jednak jakikolwiek sens, skoro to co było między nimi teraz, dawało im tyle przyjemności i dystansu?
Blake wzruszyła ramionami.
- Możesz nazwać mnie zimną suką, jeżeli to sprawi, że poczujesz się lepiej – odparła z nikłym złośliwym uśmiechem. – Czy coś to zmieni? – spytała przeczesując palcami w pieszczotliwym geście jego ciemne włosy, jakby chciała dać mu do zrozumienia, że dokładnie rozumie co brunet miał na myśli wcześniej. – Nie.
Roześmiała się kiedy uznał, że za mało wypił i w odpowiedzi podała mu butelkę burbonu. Tak naprawdę z zadania wywiązał się śpiewająco, a ona jedynie wykazywała się swoją codzienną złośliwością. Sama lubiła od czasu do czasu zrobić coś romantycznego. Oczywiście, że jeżeli miała ochotę na seks, nie dawała niewinnych buziaków w policzek. Jednak jednocześnie w pewnych sytuacjach doceniała siłę drobnych gestów i delikatnych pocałunków.  
Podobało jej się spojrzenie Christophera, kiedy wykonywał swoje zadanie. Lubiła być podziwiana i to nie po to by połechtać swoje ego, które i tak miała dość wysokie, jednak dla samej przyjemności związanej z robieniem wyśmienitego wrażenia. Czy to podczas wyzwań w grze w butelkę, czy podczas treningu, czy też podczas zabaw w łóżku.
Przewróciła oczami, kiedy dał jej swoją jurorską notę i szturchnęła go ostrzegawczo w pierś z zadziornym uśmiechem na twarzy. Nie zbyt mocno, ale też nie jakoś specjalnie lekko.
- Programy rozrywkowe są dla starych ludzi, więc gdybym się w takim pojawiła, w wiadomościach usłyszałbyś o drastycznym wzroście ofiar zawałów serca – mruknęła z westchnięciem, a jej usta wykrzywiły się w cwanym grymasie. Nie namawiała go do tego aby przyznał jej rację. Było to całkowicie zbędne w tym momencie.
Wiedziała, że jej pytanie było wyjątkowo trafne i intrygujące już w momencie, w którym po raz pierwszy pojawiło się w jej głowie. Słysząc odpowiedź Chrisa wydęła wargi rozmyślając tylko przez chwilę nad jego wyborem.
- Przewidywalne, ale całkowicie zrozumiałe – przyznała, zastanawiając się na ile sama miałaby ochotę pobaraszkować z boginią miłości. Fakt, że Davies odbił w jej kierunku to samo pytanie nie był wcale zaskakujący. Pokiwała głową jakby się tego spodziewała i zamyśliła się na chwilę.
- Eros. Gdybyśmy razem z bogiem namiętności weszli do łóżka z pewnością nie wychodzilibyśmy z niego przez tydzień – zaczęła, ale nie miała zamiaru kończyć na jednym, bo już na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. – Baldur, żeby zaliczyć chociaż jednego nordyckiego boga, a ten jest zdecydowanie najprzystojniejszy. – Dała sobie jeszcze chwilę namysłu zanim wypowiedziała ostatnie imię. – Hades. Dla potęgi i tej złowrogiej aury, która jest taka podniecająca.
Przygryzła wargę i spojrzała na Daviesa z niewinnym uśmiechem.
- Jakbym miała wybrać jednego z tej trójki to pewnie stanęłoby na Hadesie.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Czw 22 Sie 2019, 21:42

- Nie śmiałbym nazwać cię tak ordynarnie - odparł teraz z kolei szczerze. Czasem podczas treningu zdarzało mu się kogoś wyzwać, ale żeby z własnej przyjemności chodził i wyzywał wszystkich od najgorszych to nie. Nie miało to sensu i nie czuł takiej potrzeby.
Spojrzał na nią, gdy przeczesała jego włosy palcami i choć w tym momencie okazywała mu zrozumienie to on nachylił się i cmoknął ją w usta, jak jeszcze niedawno korę drzewa. Wyprostował się jednocześnie zaciskając usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Gdy się odezwał, jego głos był już stabilnie normalny.
- Miałaś dwie sekundy, żeby poczuć się jak miłość mojego życia. Doceń to - jego głos był poważny, ale tak naprawdę był już przyjemnie rozluźniony i beztrosko rozbawiony. Alkohol jednak nawet na niego zaczynał już działać. Rychło w czas!
Niemniej kiedy podała mu butelkę burbonu, od razu ją przechwycił i zatopił usta. Oddał ją i podniósł brwi, dając jej znak, żeby też się napiła. W końcu razem raźniej, nie? Dlatego nie pili w zakamarkach swojego mieszkania tylko spotykali się na łonie natury.
- Myślę, że przeceniasz swoje umiejętności - odpowiedział jeszcze, jakby naprawdę się przez moment zastanawiał ile zawałów dałaby radę spowodować. Naprawdę sądziła, że przyzna jej rację? Aż tak słabo go znała? A może bardziej miała złudną nadzieję?
Wzruszył ramionami z zakłopotaną miną, bo tak jak powiedział jego wybór boga, z którym mógłby się przespać był oczywisty. Chodziło tylko o fizyczność, a Afrodyta miała tu przewagę nad wszystkimi swoimi boskimi koleżankami.
Już chciał mówić, że miała wybrać jednego boga, a ta się tu z trzema rozpędziła. Jej wybór ostateczny trochę go zdziwił.
- Hades raczej nie jest jakimś przystojniakiem, a potęgi poprzez seks byś nie zdobyła, ale to twój wybór - podsumował. Może nie znał się na wyglądzie facetów, ale swoje wiedział.
- Ale z Erosem tylko przez tydzień? To nawet ze mną pobiłabyś ten rekord, a bogiem nie jestem - zaśmiał się jeszcze, po czym butelka znowu wskazała na niego, a on postanowił powiedzieć, czego jeszcze nigdy nie robił. Podał butelkę dziewczynie, a sam powiedział czego nie robił i czekał na reakcję dziewczyny. Jeśli wypije to znaczy, że ona to robiła.
- Nigdy nie przespałem się z facetem - uśmiechnął się, bo wiedział, że to wyznanie spowoduje, że będzie musiała wypić. Co było jego małą wygraną w tej rundzie.

Jeśli jeszcze im się nie znudzi to za kolejnym razem Chris wybierze wyzwanie.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Sob 24 Sie 2019, 17:04

Blake patrzyła Christopherowi w oczy jak się nachylał nad nią i składał na jej ustach delikatny pocałunek. Poza tym, że było to przezabawne, pozostawało całkiem przyjemne, więc ani przez chwilę nie straciła panowania nad swoją powagą dotyczącą zaistniałej sytuacji. Dopiero widząc jak Davies próbuje się nie roześmiać sama uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba sprawiłeś, że po raz pierwszy w życiu się zarumieniłam. – Zmarszczyła urokliwie nos w nieco złośliwym wyrazie. Zaraz jednak spoważniała i spojrzała w jego ciemne jak węgielki tęczówki, chociaż w jej własnych oczach czaiły się rozbawione diabelskie iskierki. – Doceniam, Chris. Naprawdę. - Przyjęła od niego zwrotną butelkę i napiła się burbonu, nie czując już jego mocy co tylko świadczyło o stanie w jakim była.
Simmons nie oczekiwała, że Davies przyzna jej rację, dlatego tylko wzruszyła ramionami, pokazując mu, że nie czuje wyrzutów sumienia w związku z własną pewnością siebie. Czuła się pozytywnie rozluźniona i być może widać było różnicę między nią a Christopherem jeżeli chodziło o stan upojenia alkoholowego, jednak zdawała się tym nie przejmować. Przywykła do tego, że heros miał mocniejszą głowę i momentami czerpała z tego względu swego rodzaju satysfakcję. W końcu zazwyczaj wydawało jej się, że bawi się lepiej od niego.
- Sam nie jesteś przystojniakiem, Davies – mruknęła być może niezbyt wyszukanie, marszcząc przy tym brwi. Zdecydowanie nie znał się na wyglądzie facetów! – Nie chodzi o zdobycie potęgi dla siebie, ale o względy kogoś potężnego. – Uśmiechnęła się nikle. – Wyobraź to sobie. Gdybyśmy uprawiali seks umarli wstawaliby z grobów.
Bluźnierstwo? Być może, Blake Simmons jednak nie przywiązywała do tego wielkiej uwagi. Kiedy wypomniał jej Erosa, Blake roześmiała się i wskazała palcem pomiędzy jego oczy.
Christopherze, zastanów się w takim razie nad swoim następnym wyborem, bo chyba dałeś mi pomysł na nowe wyzwanie dla ciebie – uśmiechnęła się szeroko. Przebić tydzień w łóżku z Blake Simmons? Łatwiej powiedzieć niż zrobić, córka Aresa potrafi być naprawdę wymagająca.
Kiedy Chris wybrał „nigdy nie..” i podstępnie dał coś tak oczywistego jak przespanie się z facetem, Simmons westchnęła i tylko bezradnie wypiła łyka burbonu.
- Szokujące – mruknęła ironicznie po czym zakręciła butelką i wybrała wyzwanie. Więcej alkoholu to więcej odwagi. A w końcu czekało ich jeszcze skakanie nago z klifu.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Pon 26 Sie 2019, 22:09

Prawda jest taka, że nie pamiętał kiedy ostatni raz pocałował kogoś w taki sposób. Chyba jak był jeszcze nastolatkiem i dotyczyło to jego pierwszego w życiu pocałunku. Niezbyt dobrze pamiętał tę chwilę, więc nie wracał do tego.
- Twój pierwszy raz? Jestem zaszczycony - odparł równie kąśliwie, ale mogła dostrzec, że jest równie rozbawiony co ona. Gdy powiedziała, że docenia jego gest, skłonił się jak przystało na dżentelmena. Co w niego dzisiaj wstąpiło? Chyba czasem każdy potrzebuje trochę wygłupów.
Często faktycznie bawiła się lepiej od niego. Albo po prostu pił więcej, żeby jej dorównać stanem upojenia. W ich przypadku najlepiej jak żadne nie odstawało, bo wtedy najlepiej się bawili. Niestety często jego humor nie pozwalał mu na większe szaleństwa i wtedy mimo że pił to jednak pozostawał grumpy catem.
- Jak to nie? Chyba nie zdążyłaś mi się dobrze przyjrzeć - zaśmiał się głośno. Całe życie miał się za przystojniaka, a tu taka obelga! Ta zniewaga... dobra, nie uraziła go ani trochę, ale podroczyć się musiał.
- Teraz to zdecydowanie siebie przeceniasz. Myślisz, że po jednym seksie zdobyłabyś względy obojętnych na nas bogów? - zaśmiał się głośno na tę myśl. Chociaż jak już rozmawiali o rzeczach niemożliwych to właściwie jej wersja również była z tej kategorii. Ale wybór należał do niej, więc tylko wyraził swoją opinię. Wywrócił oczami nadal rozbawiony odnośnie tego budzenia zmarłych.
- Niektórzy obozowicze mają takie moce, że mogą wzywać jakieś zjawy czy coś takiego. Używają ich do walki... myślisz, że ktoś wzywa ich, żeby uprawiać z nimi seks? - creepy as fuck, ale to byłoby chyba możliwe, nie? Skoro te zjawy mogą walczyć to równie dobrze mogą komuś zrobić dobrze? Rozmowa zeszła na dziwne tematy, ale chyba żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
- W takim razie już wiem co wybiorę - podniósł sugestywnie brwi i uśmiechnął się uroczo, a przy tym dość niewinnie, co totalnie nie pasowało do kontekstu.
Jeszcze bardziej się uśmiechnął, gdy wypiła alkohol, ale gdy wybrała wyzwanie zaczął się zastanawiać.
- Żongluj przez 2 minuty - po tych słowach za pomocą swoich umiejętności wytworzył trzy małe kule lodu. Zadanie nie będzie łatwe, bo kule były zimne i śliskie. - Jeśli ci się nie uda to ten lód wyląduje pod twoim ubraniem. A jeśli uda to pod moim.
Podniósł trochę stawkę, żeby było ciekawiej. No i trochę go już wzięło, więc przychodziły mu do głowy niezbyt mądre pomysły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Wto 27 Sie 2019, 17:56

Uśmiechnęła się bezradnie, jakby nic nie mogła poradzić na to, że jest pierwszym, który wywołał u niej rumieńce. Cóż, nie do końca była to prawda, ale na potrzeby sytuacji mogła nieco poudawać, przecież i tak wyjątkowo często słowa, które między nimi padały były jedynie połowiczną prawdą. Zresztą odrobina wygłupów nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
- Nie muszę ci się przyglądać, Davies - westchnęła uznając, że nie będzie z nim dyskutować na temat męskiej urody. Oczywiście, że Christopher był przystojny, jednak musiała go ukrócić skoro kwestionował jej gust odnośnie aparycji Hadesa. Machnęła ręką na jego powątpiewanie i zapiła okrutne słowa prawdy burbonem. Kiedy odsunęła butelkę od ust skrzywiła się lekko.
- Sam chciałeś znać odpowiedź na to pytanie, nie będę ci się tłumaczyć z moich preferencji odnośnie partnerów, więc nie marudź mi już - uznała tylko, kończąc tym samym temat spania z Hadesem. Nawet nie wiedziała czy chce się zastanawiać nad możliwością uprawiania seksu ze zmarłymi. Zerknęła tylko na Christophera z rozbawieniem w czarnych oczach.
- Nie wiem, które z nas ma bardziej popieprzone pomysły, Chrissy - przyznała śmiejąc się lekko i w głębi duszy chyba nie chcąc znać odpowiedzi na to pytanie. Z pewnością byli nieco szaleni, jednak w tym towarzystwie nie było to przecież nic złego.
Kiedy usłyszała swoje wyzwanie uniosła brwi do góry. Nie żeby kiedyś usłyszała, że jest rezusem kiedy wykonuje swoje akrobacje, jednak żonglowanie to była inna para kaloszy i podchodziła już pod umiejętności cyrkowe.
- Nie ma mowy żebym dała radę, nie w tym stanie - uznała tylko po czym wzięła kule lodu od Christophera, wrzuciła sobie za dekolt i jęknęła cicho. Były zimne. Bardzo zimne. I bardzo szybko zaczęły się rozpuszczać od ciepłej skóry mocząc jej bluzkę. Najgorszy był pierwszy szok, później jej ciało przywykło do chłodu, chociaż spływające krople lodowatej wody od czasu do czasu wywoływały przebiegający dreszcz.
- Zadowolony? - spytała z lekkim grymasem, czując napięte mięśnie brzucha w kontakcie z zimnem. W końcu nie wytrzymała, wyciągnęła jedną kulkę i wrzuciła Christopherowi za koszulkę z uśmiechem małej, niegrzecznej dziewczynki. Zaraz też wstała i odsunęła się na bezpieczną odległość od niego, próbując pozbyć się resztek zimnej wody z brzucha. W końcu ściągnęła mokrą koszulkę z siebie, zostając w samym staniku i wytrzepała ją, spoglądając na Daviesa spod byka.
- Trzeba było od razu powiedzieć, że mam się rozebrać - poskarżyła się, chociaż w jej głosie dało się słyszeć rozbawienie. Nie miała ochoty ubierać zimnego materiału na siebie więc powiesiła bluzkę na gałęzi jednego z drzew i zmarszczyła czoło.
- Masz papierosy? - spytała bo jak zwykle kiedy osiągała pewien stan upojenia alkoholowego nachodziła ją ochota żeby zapalić.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Nie 01 Wrz 2019, 21:19

Nie był na tyle głupi, żeby myśleć, że naprawdę był pierwszym, który wywołał rumieńce na jej policzkach. Ich rozmowy zwykle tak wyglądały, że otoczone były nutką sarkazmu, droczenia lub nawet kłamstwa. Mężczyzna nie widział w tym nic złego, bo rzadko zdarzało im się rozmawiać na poważne tematy. A na temat bzdur mogli sobie kłamać do woli.
- Ale lubisz to robić - włożył jej do ust słowa, których nie wypowiedziała, ale on tam swoje wiedział. Zresztą naprawdę lubił się z nią droczyć. I generalnie nie był jakimś narcyzem, że uważał się za ciasteczko z kremem. Niemniej często mówił jedno, a myślał drugie. A w tym konkretnym przypadku to nikogo nie krzywdziło.
- Dobra - zaśmiał się i uniósł do góry dłonie w geście poddania. Nie rozumiał jej wyboru, ale nie musiał, bo to przecież jej gust i jej decyzja.
- To proste. Ja - wzruszył ramionami. Jego kreatywność i pomysłowość przekraczała granice dobrego smaku czy nawet przyzwoitości. Nawet Blake wymiękała przy niektórych jego myślach, które wypowiadał w jej obecności. Ale czuł się przy niej na tyle swobodnie, że mówił o takich głupotach i nie martwił się, że nagle dziewczyna go zjedzie i przestanie z nim gadać. Mało prawdopodobne na ten moment.
Nie miał pojęcia czy dziewczyna potrafi żonglować. Nie było to takie trudne i nawet Chris potrafił, choć robił to wolno i niezdarnie. Nie sądził jednak, że podda się bez walki. Pokręcił głową z dezaprobatą.
- Gdzie twój duch wojowniczki? - zapytał rozbawiony, gdy wrzuciła sobie kule lodu za dekolt. Uśmiechnął się szerzej, gdy jęknęła. On nie odczuwałby zbyt dużej nieprzyjemności, ale to dzięki jego umiejętnościom.
- Generalnie tak - odpowiedział z satysfakcją, obserwując jej reakcję. A gdy po chwili wrzuciła jedną kulkę za jego koszulkę, wywrócił oczami. Nawet się nie wzdrygnął, ale czuł, że jego koszulka zaczyna robić się mokra w okolicach brzucha, czyli tam gdzie zatrzymała się kulka lodu (która de facto szybko się topiła i robiła się coraz mniejsza).
- Nie wiedziałem, że chcesz się rozebrać. Ale tak jest zabawniej - wyszczerzył do niej ząbki, po czym sięgnął po alkohol i upił kilka łyków. - Ale żeby nie było ci przykro, to wyrównam rachunki.
Ściągnął koszulkę, ukazując swoje opalone ciało. Jego tors był umięśniona, a czteropak był ładnie podkreślony, ale będąc tyle czasu w obozie i ćwicząc non stop to żaden wyczyn. Większość herosów była dobrze zbudowana. Koszulkę położył obok siebie, żeby sobie spokojnie wyschła.
Na jej pytanie, wyciągnął z kieszeni spodni papierosy i wyciągnął jednego dla siebie, po czym podał jej paczkę. Wyciągnął też zapalniczkę i odpalił fajkę najpierw kobiecie, a potem sobie.
- To co z tym skokiem? Chyba nie stchórzyłaś? - zapytał jeszcze, bo nie zapomniał o ich pierwotnej umowie.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Pon 02 Wrz 2019, 21:22

Blake roześmiała się na śmiałe słowa bruneta, kiedy uznał bez ogródek, że córka Aresa lubi mu się przyglądać. Chcąc nie chcąc po pierwszej reakcji rozbawienia wzruszyła ramionami i pokiwała głową z wydętymi wargami - nie dało się temu zaprzeczyć. Był to kolejny aspekt ich relacji, w której być może i żartowali sobie z wielu poważnych rzeczy, z których nie powinno się żartować, ale potrafili też powiedzieć prosto w twarz bezpośrednią suchą prawdę, nawet tę najbardziej intymną. Być może Blake powinna się zastanowić nad tym czy warto podsycać już i tak niezaprzeczalnie wysokie ego Daviesa... nie, moment, przecież nie miała z tym najmniejszego problemu. Uwielbiała go za to. Jeżeli natomiast przychodziło do kwestii tego które z nich jest bardziej pojebane zmarszczyła lekko czoło.
- Musimy kiedyś znaleźć kogoś, kto to sprawiedliwie rozstrzygnie, bo twoja ocena jest mocno subiektywna - zauważyła ze złośliwym uśmiechem, chociaż musiała przyznać, że heros mógł mieć rację. Nierzadko jego kreatywność zaskakiwała ją zarówno w tym dobrym jak i tym złym sensie.  Z drugiej strony ona nie ustępowała mu ani na krok – była gotowa podjąć się równie szalonych rzeczy co on i niebawem mieli to udowodnić.
Być może faktycznie rezygnacja z wykonania wyzwania z żonglowaniem była nie w jej stylu, nie wydawała się jednak tym za bardzo przejęta. Być może ze względu na lodowate kule za dekoltem, które nie pozwoliły jej nawet spokojnie wysiedzieć w miejscu.  
- Niech cię szlag Davies – mruknęła tylko w odpowiedzi na jego rozbawienie z grymasem na twarzy. Nie usatysfakcjonowało jej też, że mężczyzna zdawał się nie przejmować lodową kulą za koszulką nawet w połowie tak bardzo jak ona.  Kiedy w końcu pozbyła się zimnej koszulki z ciała uniosła prowokacyjnie brwi w stronę Chrisa, jakby dokładnie takiej reakcji po nim oczekiwała. Cóż, trzeba było jej oddać, że miała idealne ciało i lubiła się tym chwalić, podobnie zresztą jak sam Davies, który obnażył się chwilę później.
- Dziękuję, od razu mi raźniej – rzuciła z rozbawieniem, przesuwając wzrokiem po jego ciele, po czym sięgnęła po papierosa i odpaliła go od zapalniczki herosa. Prawda była taka, że obydwoje wyglądali dobrze i mieli tego świadomość. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie tylko wytrzymywali ze sobą ale jeszcze potrafili czerpać z tego towarzystwa przyjemność. Ewenement? Być może.
Zaciągnęła się papierosem i uśmiechnęła szeroko kiedy wspomniał o jej rzekomym stchórzeniu.
- Nie licz na to, przystojniaku. Rozbieramy się do rosołu i skaczemy – mrugnęła do niego i sięgnęła po butelkę wypijając z niej sporego łyka. Ok, była porobiona. Istniała szansa, że jak skoczy z klifu to się utopi. To był właśnie ten stan, w którym zdecydowanie miała ochotę to zrobić. Skoczyć, nie zabić się żeby było jasne. Podała butelkę Christopherowi. – Kończymy i lecimy – rzuciła i na dowód swoich słów zaczęła ściągać spodnie z papierosem w ustach. Nie było odwrotu, a skoro Blake sobie coś postanowiła, musiała to zrobić. Czy zastanowili się nad tym, że będą musieli później pokonać całą drogę na górę klifu po swoje ubrania? Nie. Czy miało to jakieś znaczenie? Prawdopodobnie też nie.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Czw 05 Wrz 2019, 00:38

Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy nie zaprzeczyła, że lubi mu się przyglądać. Delikatnie połechtało to jego ego, ale już raczej bardziej się nie zwiększy. Poza tym była to cecha, którą Blake raczej lubiła i miał tego świadomość. Sama nie była gorsza, bo również miała o sobie wysokie mniemanie. Co też w niej lubił, żeby nie było nieporozumień. Generalnie mieli wiele wspólnych cech, które determinowały to, ze lubili przebywać w swoim towarzystwie.
- Nie wiem, czy ktoś będzie w stanie z nami wytrzymać na tyle, by ocenić sprawiedliwie - westchnął, jakby naprawdę żałował, że nikt nie podjąłby się tego zadania. W rzeczywistości nie pozwoliłby, by ktoś obserwował i analizował tak dokładnie jego zachowania. Ich relacja była tak dobra, bo do wszystkiego podchodzili razem na luzie i nie musiał się niczym stresować. Ale nikogo innego nie dopuszczał, więc eksperyment by się nie udał.
Zresztą sam potrafił dojść do odpowiednich wniosków. Był bardziej szalony w swoich pomysłach, ale kobieta była bardzo blisko jego poziomu. Na tyle, że nie odstraszały ją jego głupkowate myśli.
- Jak weźmie mnie szlag to z kim będziesz spędzała wszystkie te wspaniałe wieczory? - zapytał, mrugając porozumiewawczo. Jasne, że wiedział, że nie jest jedynym, z którym się widywała. Nie tylko z nim się bawiła, nie tylko z nim piła itd. Niemniej w swoim przekonaniu był najlepszym towarzyszem jakiego można sobie wymarzyć.
- Wiadomo - wzruszył lekko nagimi ramionami. Po to się rozebrał, żeby było jej raźniej. Zaciągnęli się papierosami i przez chwilę, kiedy palili po prostu milczeli. I nie była to jakaś krępująca cisza tylko właśnie taka swobodna.
- Mi to pasuje - zaśmiał się tylko i dokończył palić. On był trochę wcięty, ale tragedii nie było. Na pewno lepiej się trzymał od dziewczyny, ale wiadomo, że miał inną tolerancję na alkohol. Topić się nie zamierzał, także jeśli Blake będzie potrzebowała jego asysty to jest duża szansa, że ją uratuje z opersji.
- Tak jest - powiedział po żołniersku i dokończyli pić butelki, żeby już nic nie zostało. Potem mogą dokończyć imprezę w innym miejscu i napić się jeszcze, ale aktualnie nie będą nic zostawiać, bo co jak ktoś przyjdzie i im wypije? Niedoczekanie!
Nie czekając na zaproszenie zaczął się rozbierać, tak jak to koleżanka zaznaczyła, do rosołu. Spodnie szybko wylądowały obok koszulki, a zaraz za nimi w ślad poszły bokserki i skarpetki. Buty zdjął przed spodniami - wiadomo. Oczywiście nie omieszkał przez dłuższą chwilę stać i bezczelnie patrzeć jak kobieta ściąga z siebie ubrania i po chwili staje całkowicie naga. Podobał mu się ten widok, ale umowa była jasna.
- To raz, dwa, TRZY! - po odliczeniu, z rozpędu rzucił się w czarną otchłań. Było ciemno i na trzeźwo na pewno wymagałoby to odwagi, żeby tak skoczyć. Ale po alkoholu wszystko było łatwiejsze.
Skakał na tzw. bombę, ale i tak poczuł bolesne uderzenie przy zetknięciu się jego ciała z wodą. Zanurzył się pod powierzchnię na parę chwil, po czym wypłynął, szukając wzrokiem Blake.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Stromy Klif Pią 06 Wrz 2019, 16:50

Być może byli dwójką niepoprawnych i egocentrycznych herosów z nadmiarem ego, jednak w swoim towarzystwie mogli uważać wszystkie te cechy za superlatywy. Nie miało znaczenia jak bardzo zepsuci byli, liczyła się tylko dobra zabawa i czerpanie przyjemności z życia.
- Pewnie masz rację. A w dupie z tym, jak dla mnie możesz być tym bardziej pojebanym - uśmiechnęła się urokliwie, jakby to był swego rodzaju komplement. - Możesz być pewien, że będę odważnie dotrzymywać kroku twojemu szaleństwu.
Jej obietnica nie była niczym nowym, bo już wielokrotnie udowodniła mu, że nie ma zbyt wielu rzeczy, które mogłyby ją przerazić. Ani wśród bezwstydnych i czysto rozrywkowych wyzwań ani też wśród tych sytuacji, które faktycznie mogłyby zagrażać życiu. Blake Simmons miała dość lekki stosunek do wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw.
Nie skomentowała w żaden sposób jego pytania bo była dość mocno zajęta wyciąganiem lodu zza koszulki, który niestety dość szybko przedostał się również za spodnie. Mogła tylko westchnąć i pogodzić się z tym nieprzyjemnym stanem rzeczy, mając nadzieję, że papieros nieco zrekompensuje jej gęsią skórkę. Wykorzystali tę chwilę na spalenie swoich fajek, a Blake z miłym zaskoczeniem poczuła jak nikotyna wzmaga działanie alkoholu. Nie paliła na co dzień, jednak papierosy podczas imprez były u niej dość częstym dodatkiem. Wprawiały ją w ten przyjemny stan i rozbudzały z ewentualnego otępienia.
Roześmiała się na jego żołnierską odpowiedź i gdy tylko sięgnął po butelkę, a ona stała w samej bieliźnie, bo w międzyczasie odrzuciła gdzieś swoje spodnie na bok, wyciągnęła ochoczo dłoń po resztkę burbonu. Zaciągnęła się po raz ostatni, a smak papierosa zapiła tym co zostało na dnie butelki. Kiedy już dopiła resztki, na dno wrzuciła niedopałek i podała szkło Christopherowi żeby zrobił to samo. No przecież nie będą zaśmiecać lasu.
- Do dzieła - uznała tylko i ściągnęła stanik oraz koronkowe majtki. Była bezwstydna do granic możliwości, więc kiedy stanęła naga przed Daviesem, nawet nie myślała o tym aby poczuć chociażby cień dyskomfortu. Jej ciało było idealne - wysportowane z krągłościami w tych miejscach, w których powinny się one znajdować. Ares powinien być dumny z tego, jak udało mu się stworzyć połączenie zabójczo pięknej i zabójczo wytrenowanej figury. Cóż, niestety miał to w dupie, ale w tej chwili nie miało to znaczenia.
Blake uśmiechnęła się przebiegle, przeciągając spojrzeniem po atrakcyjnym ciele swojego towarzysza.
- Idealnie - uznała tylko z błyskiem w oku. Kiedy zaczął odliczanie, poczuła ekscytację. Zdążyła wziąć w tym czasie jeden głęboki oddech po czym na "trzy!" razem z herosem wzięli mały rozbieg i skoczyli w przepaść. Krzyknęła z radości czując to nagłe przyspieszenie związane ze spadaniem w dół. Spotkanie z wodą nastało zbyt szybko i było mocno orzeźwiające ze względu na różnicę temperatur. Blake jednak była na to względnie przygotowana. Na powierzchnię wynurzyła się po chwili i gdy tylko nabrała powietrza w płuca zaczęła się śmiać. Radośnie, dając upust adrenalinie. Odgarnęła włosy do tyłu i odszukała Christophera wzrokiem, a uśmiech nie schodził z jej ust.
- Ale to było dobre! - Podpłynęła do niego i rzuciła mu się na szyję ze śmiechem, jednocześnie pilnując oczywiście żeby go nie podtopić. Na koniec pocałowała go. Tak po prostu. - Zrobiliśmy to - uznała z dumą, odpływając od niego odrobinę, żeby przypadkiem nie napił się wody od tego jej nagłego podekscytowania i czułości z nim związanych. Rozejrzała się za najbliższym brzegiem. - Tam? - spytała wskazując na niewielką dziką plażę otoczoną gęsto drzewami.
Christopher Davies
Christopher Davies
Re: Stromy Klif Sro 09 Paź 2019, 23:56

Bez wątpienia oboje byli zepsuci i można nawet powiedzieć, że na podobnym poziomie. Bo czego się nie robi dla dobrej zabawy i własnego zadowolenia, prawda? Zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że można i nie przeszkadzają żadne obowiązki.
- Dziękuję - zaśmiał się na jej osobliwy komplement. Ostatecznie uważał to za prawdę, więc nie miałby prawa się obrażać za nazwanie go pojebanym. Zresztą generalnie się nie obrażał, ale to już druga kwestia. - Przekonamy się.
Nie żeby nie wierzył jej na słowo... ale nie wierzył. Wiadomo jak to jest z kobietami. Choć Blake nie była znowu taką typową kobietą, która co pięć minut zmienia zdanie i rzuca tekstami typu "jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza". Bo serio? Bogini seksu, Marilyn Monroe mogła tak powiedzieć, a nie każda przeciętniaczka, która myśli, że jest nie wiadomo kim. W końcu jak wszyscy są wyjątkowi to nikt nie jest.
On był w zasadzie przyzwyczajony do papierosów, więc nie odczuwał tego w taki sposób, że wzmaga działanie alkoholu. Dalej nie czuł się pijany, chociaż był już podpity. Ale on ma nieco przesuniętą skalę, bo gdy jest podpity to mówi, że jest trzeźwy. Gdy jest pijany mówi, że jest podpity. A gdy jest już totalnie zalany to już nic nie mówi, bo zwyczajnie nie ma na to siły. Rzadko się to zdarza generalnie, więc w jego odczuciu nigdy nie jest pijany.
Ich przygotowania do skoku chwilę trwały, choć samo rozebranie się było bardzo szybkie. Zaśmiecać lasu oczywiście nie zamierzał, bo była to wspólna przestrzeń w obozie. Nie chciałby iść łąką i potknąć się o jakąś pustą butelkę, więc w odwrotną stronę również to działało.
Stał chwile, podziwiając jej nagie ciało oczywiście, bo nie mógł przegapić takiej okazji. Był równie bezwstydny co ona, także ani stanie nago mu nie przeszkadzało ani patrzenie na jej gołe ciało.
Nie omieszkał się uśmiechnął z satysfakcją na jej słowo tuż po przeciągłym spojrzeniu na ciało Chrisa. Ale jak to któryś mądry król powiedział "teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu", a idealnie pasowało do ich sytuacji ze skakaniem z klifu.
Sam lot był przyjemny i pozbawiony strachu, ale za to pełny adrenaliny. Gdy się wynurzył był naprawdę zadowolony, że to zrobili. Mniej rozważne z ich strony było zostawienie tam rzeczy, bo teraz będą musieli pokonać drogę do góry całkiem nago. Ale teraz o tym nie myślał zwłaszcza, gdy usłyszał śmiech Blake. Był zaraźliwy, więc mimowolnie sam zaczął się śmiać.
- Zdecydowanie częściej musimy skakać z tego klifu - odpowiedział na jej podekscytowaną reakcję. Nogami i jedną ręką utrzymywał się na wodzie, a drugą, wolną objął w pasie Blake na czas jej czułości, które oczywiście bardzo przypadły mu do gustu.
- Najlepsze jeszcze przed nami - mruknął rozbawiony i zgodził się, gdy wskazała najbliższą plażę. Nie musieli długo płynąć, żeby znaleźć się na brzegu. Woda była chłodna, ale dzięki swojej mocy miał jakąś tam tolerancję na niskie temperatury, więc mu nie przeszkadzała. Co innego dziewczyna, która podskakiwała pod wpływem kawałków lodu za koszulką.
Gdy stanęli na brzegu, oczywiście całkiem nadzy, ale najwyraźniej rozbawieni i zadowoleni, mężczyzna w kilku krokach pokonał dzielącą ich odległość, odwrócił Blake, by znalazła się twarzą do niego, po czym wpił się namiętnie w jej usta. Dłużej już nie mógł wytrzymać, bo i jaki facet by wytrzymał, gdy stała przed nim naga, piękna kobieta?
- Mam pomysł jak cię rozgrzać - powiedział między pocałunkami, jedną dłonią wodząc po jej plecach, a drugą wplątując w jej mokre włosy.
Sponsored content
Re: Stromy Klif

Stromy Klif
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Similar topics
-
» Stromy klif



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: