Blake lubiła lato. Ciepło słońca na odsłoniętej skórze, witamina D i możliwość ubierania się w sposób, na jaki tylko miała ochotę, a nie taki, który powstrzyma rychłą śmierć przez hipotermię. Korzystała z tej pory roku jak tylko mogła, czy to w ramach przyjemności czy też obowiązków, dlatego gdy kolejny słoneczny dzień dobiegał końca, ona miała już za sobą trening w terenie i kąpiel w jeziorze. Pozwoliła sobie też na chwilę relaksu na leżaku, dzięki czemu nawet teraz, po prysznicu, miała wrażenie, że jej ciemna skóra pachnie słońcem. Uwielbiała lato. Wprawiało ją w wyśmienity humor. Ten lipcowy dzień nie mógł być jednak aż tak piękny. Niedługo po doprowadzeniu się do porządku po treningu, kapitan drużyny Dionizosa, znów wziął ją na dywanik i opierdolił od góry do dołu za to, że dzień wcześniej na arenie posłała jakiegoś Norda do szpitala. Nie pamiętała nawet jak ów heros miał na imię, chociaż wydawało jej się, że Folklore kilkukrotnie je powtarzał w swoim długim wywodzie, podczas którego próbował udawać osobę o połowę bardziej trzeźwą niż był w rzeczywistości. Cóż, ona na jego miejscu też by się wkurwiła, gdyby ktoś ją wyrwał z łóżka, w którym miejsce grzały mu (jeżeli wierzyć słowom Galicheta) trzy nimfy, tylko po to żeby znów bezowocnie spróbować przywołać dzieci Aresa do porządku. Dlatego też, wkurwiona niesprawiedliwością, że po raz kolejny złość kapitana odbiła się na niej, tego wieczoru znalazła się w barze. Specjalnie wybrała miejsce raczej puste, w którym kilkunastu nordyckich herosów opijało śmierć swojego towarzysza na misji. Większość Greków taki sposób żałoby uznawała za nienormalny, pozbawiony szacunku, Blake jednak była zgoła innego zdania. Usiadła na jednym z wysokich barowych stołków i zamówiła whisky. Dzisiaj wzięła też ze sobą paczkę papierosów, po które na co dzień raczej rzadko sięgała i poprosiła przystojnego barmana o popielniczkę. To miał być spokojny, samotny wieczór z muzyką świętujących śmierć i wykrzykujących pozdrowienia dla Odyna Nordów. Miała się upić i potem postanowić na co przyjdzie jej ochota. Odpaliła papierosa i wzięła łyka whisky.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Wto 01 Gru 2020, 22:26
Śmierć nie była w obozie rzadka, toteż takie wieczorne popijawy jak dzisiejsza stały się nieodłącznym kolorytem nordyjskiej knajpy. Lucifer lubił się zabawić, a więc wpisywało się to w wieczór pełen śpiewów (nawet całkiem radosnych) i chlania na umór przy wspominaniu zmarłego. Był jednak jeden drobny szczegół przez który Lucy rzadko pojawiał się na takich celebrach...
Może i stypy nordyjskie przypominały bardziej wesele, ale robienie sobie jaj w czasie takich uroczystości było jednak wciąż nie na miejscu. Można było wyłapać w pysk za coś co umniejszało powagę spędu. To był iście nordyjski fuck logic, gdy powaga oznaczała śpiewy i picie na umór w rubasznej atmosferze, ale dzieci Asów i Wanów doskonale czuły pewne niuanse i Lucifer wolał nie ryzykować. Czasem jego chęć powydurniania się była zbyt silna i można było za to oberwać w podobnych sytuacjach. Ale dziś wieczorem nie miał nic ciekawego do roboty, stwierdził zatem, że wpadnie choć na chwilę, wysuszy kilka kufli i wymknie się gdy uzna, że zaczyna go nosić. To wydawało się świetnym motywem na trening samokontroli.
Nalewał sobie właśnie piwo gdy zauważył, że tego wieczora zajrzał tu również ktoś z dzielnicy Greckiej. Rozpoznał ją od razu, choć od dawna się nie widzieli. Blake. Wspomniał ich ostatnie spotkanie na sali treningowej i uśmiechnął się do siebie.
Wyjął z kieszeni flamaster i sięgnął po leżącą na barze w miarę czystą jeszcze, białą szmatę, którą wycierano rozlewane trunki. Zaczął coś na niej pisać przygryzając język, po czym przewiesił sobie przez ramię. W jedną dłoń ujął pełny kufel, a w drugą puszkę orzeszków. Pogwizdując cicho ruszył ku córce Aresa.
Małpy są kilkukrotnie silniejsze od ludzi, co okupiają nikłą precyzją manualną swoich kończyn, a więc szympans który zbliżył się do Blake Simmons miał na tyle nieskoordynowane ruchy, że rozlał już po drodze część piwa. Choć Lucy bardzo się starał, aby donieść je w całości, to przegrywał z brutalnie ograniczanymi w tym zakresie możliwościami swojego nowego, przybranego przed chwilą ciała. Postawił kufel i puszkę z orzeszkami na stoliku obok whiskey, którą popijała kobieta, po czym jak nakazywała grzecznośc - przywitał się radośnie. - U-uuuuu, uk, UUUuuuh, Iiik! -wydał z siebie wyszczerzając się w minie, która miała może wyglądać jak uśmiech, ale wyszczerzane zęby mogły oznaczać coś równie przeciwnego. - IIiiik, Iiiiik, UUUU-Uk - dodał rozprostowując przed sobą, w pokrytych sierścią łapskach, szmatę z nakreślonymi na niej kilkoma słowami.
Cytat :
Pomusz. Zbieram na horom curke
Litery były całkiem równe, co wykluczało napisanie je przez szympanas, Lucy dopiero teraz to załapał i zaklął w duchu. Powinien najpierw się zmienić, potem pisać. - UUUh, Uuk? - wydał z siebie wyciągając ku Blake dłoń w intergatunkowym geście żebrania.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Wto 01 Gru 2020, 23:17
Blake zdawała się w pełni cieszyć samotnością, popijając whisky i popalając papierosa, podczas gdy Nordzi świętowali coś, co chyba miało być lepszą stroną życia. Skoro po śmierci wchodzą do wielkiej sali pełni chwały i glorii... Realia obozowe musiały się wydawać ponurą namiastką prawdziwego życia. Może chodziło o test? Musieli się sprawdzić żeby być godnymi wyniesienia po śmierci do raju, który, z tego co zrozumiała z pieśni, był odzwierciedleniem jednej wielkiej imprezy i niekończącego się pijaństwa. Naprawdę dziwna mentalność, jednak Blake nie mogła zaprzeczyć że nawet do niej to przemawiało. Nie zauważyła podchodzącej do niej małpy aż do ostatniego momentu. Niby dziwna sytuacja, jednak w obozie herosów mało rzeczy potrafiło człowieka tak naprawdę zaskoczyć. Blake uniosła delikatnie brwi, w wyrazie niemalże uprzejmego braku zainteresowania udziałem w tym jakże zabawnym żarcie, a gdy jej wzrok padł na kartkę i wyciągniętą w geście żebraka dłoń, córka Aresa wykrzywiła wargi w nieznacznym grymasie. - Nie jestem zainteresowana, cokolwiek próbujesz tutaj sprzedać - mruknęła beznamiętnie, jakby odganiała Jehowych spod swoich drzwi. Nie wiedziała czy zna herosa, który ewidentnie wcielił się w postać małpy, jednak w tej chwili była to raczej mało istotna kwestia. Wzięła łyka whisky. - Żyj i daj żyć innym.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Sro 02 Gru 2020, 13:09
- Przecież daję żyć - Lucy odpowiedział momentalnie wracając do swojej naturalnej postaci. Szympans zniknął zastąpiony szczupłą sylwetką herosa odzianego niedbale, w powycierane ciuchy. Koszulka pod spraną kurtką głośiła: "Hej, am not idiot. I'm just republican". Szopa przydługich, jasnych i zmierzwionych lekko włosów tym razem związana była z tyłu głowy w niewielki kucyk. Tylko spojrzenie wściekle zielonych oczu było takie samo, jak ostatnim razem gdy widzieli się na treningu. Taksowało ono Blake, a przebłyskująca w oczach wesołość współgrała z niewielkim uśmiechem, będącym raczej jedyni ulotnym skrzywieniem ust. Sięgnął po orzeszka i wrzucił go sobie do ust. - I nic na razie nie sprzedaję, a ty powinnaś wstydzić się prezentując tak zimne, bezduszne podejście do życiowych problemów uroczych zwierzątek.
Syn Lokiego zwinął szmatę w coś w rodzaju kuli i iście koszykarskim rzutem posłał ją w kierunku baru. Sięgnął zaraz po piwo i upił długi łyk złocistego trunku przez chwilę delektując się jego smakiem. - Taki trening zdecydowanie pochwalam. - Wskazał wzrokiem whisky.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Sro 02 Gru 2020, 17:56
Kiedy w miejsce małpy momentalnie pojawił się znajomy z twarzy mężczyzna, Blake wywróciła malowniczo oczami. - To ty? - pytanie było raczej z serii tych retorycznych, kierowanych do wszechświata, dlaczego skazał ją na takie towarzystwo. Nie żeby miała jakąś głęboko zakorzenioną niechęć do syna Lokiego. Bardziej urazę. Duma dzieci Aresa wystawionych na spotkaniu, potrafiła być bardzo delikatna i bardzo pamiętliwa, nawet jeżeli owe spotkanie można było ledwo nazwać zaplanowanym. - Ładniej ci było w poprzednim wcieleniu - rzuciła ze swoim urokliwym grymasem, ignorując oskarżenia o bycie bezduszną i poniekąd je potwierdzając. Zaraz potem wzięła ostatniego bucha z papierosa i zgasiła go w popielniczce. Powoli przeniosła spojrzenie swoich ciemnych oczu z powrotem na mężczyznę. - Czyżby? - uniosła lewą brew. - Odniosłam raczej wrażenie, że więcej mówisz o piciu niż faktycznie pijesz.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Sob 05 Gru 2020, 22:51
- Czyżby? - Syn Lokiego uniósł brwi jakby usłyszał coś mocno frapującego. Przysunął sobie krzesło i postawił je przy stoliku naprzeciw Blake, ale odwrotnie, oparciem w stronę blatu. Usiadł obejmując je nogami i po odstawieniu kufla skrzyżował przedramiona na oparciu, a na nich oparł brodę.
Lucifer ucieszył się widząc Olimpijkę i zdecydowanie przedkładał możliwość jej towarzystwa nad grona upijające się rubasznie nieopodal, ale wolał nie dawać jej do ręki broni... Nie. Wolał nie dawać jej możliwości tak banalnego odegrania się za ostatnią wystawkę poprzez wskazywanie mu, że dosiada się bez pytania czy może naruszać tym jej samotność. Dlatego choć pozę miał wybitnie leniwą i nonszalancką, prezentując tym niejako sznyt stałego bywalca (który bar traktuje jako swoje terytorium i dosiada się gdzie uzna za stosowne), to sposób w jaki usiadł przy stoliku mogło też odczytane być jako dosiądniecie się mimochodem i jedynie na chwile, jeżeli miałoby okazać się, że Blake towarzystwa sobie teraz nie życzyła.
- Zaciekawiłaś mnie. - Przechylił lekko głowę w bok świdrując córkę Aresa zielonymi oczyma. - Raz przy Tobie wspomniałem, że lubię się napić. - Wystawił palec wskazujący jednej dłoni. - Teraz zaś widzisz mnie pijącego - palec wskazujący drugiej dłoni Lucifera również się wyprostował. - Jeden do jednego. Skąd takie wrażenie, że częściej mówię, niż czynię? Bo nie zakładam, że zbierałaś o mnie informacje na ten temat, czy też śledziłaś, podsłuchiwałaś...
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Nie 06 Gru 2020, 10:05
Blake walczyła sama ze sobą, żeby nie dać się wciągnąć w te filozoficzne rozmowy syna Lokiego, dlatego postanowiła wykazać się swoją zwyczajową, bezczelną otwartością. Zmrużyła lekko oczy, odwzajemniając jego świdrujące spojrzenie, a na jej ustach pojawił się lekko jadowity uśmiech. - To tylko moja subiektywna ocena, Lucy, oparta na jednym spotkaniu, które się nie odbyło i podsycana zwykłą złośliwością. Z natury jestem kobietą pamiętliwą, która osobiste urazy bardzo często przekłada ponad rozsądną ocenę sytuacji. I zanim zauważysz, że to niesprawiedliwe, proszę nie każ mi być tą osobą, która będzie musiała staremu synowi Lokiego przypominać, że życie zwykle nie jest sprawiedliwe. Zanim zdążyła przekląć się w duchu za zbytnie rozwinięcie swojej myśli i porażkę w postanowieniu nie wchodzenia w dyskusję, odczuła tę dziwną satysfakcję, płynącą z wytknięcia Luciferowi wszystkiego w twarz, bez owijania w bawełnę. Z jakiegoś powodu było to wyjątkowo przyjemne, bo coś jej podpowiadało, że akurat ten rozmówca nie prychnie z pogardą na jej bezczelność, a raczej będzie starał się z nią zmierzyć. Nie chciał dać jej broni do ręki, jednak córka Aresa była dzisiaj w mocno wojowniczym nastroju, więc jego starania mogły nie wystarczyć.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Nie 06 Gru 2020, 12:04
Jedyną reakcją Lucy na tyradę Blake było podrzucenie w powietrze orzeszka, którego wyjął z postawionej przez siebie na stole puszki. Zamierzał malowniczo pochwycić go w usta co mu się oczywiście nie udało. Orzeszek spadł na blat i potoczył się smętnie odprowadzany zirytowanym spojrzeniem Lucifera. - Och, życie to dziwka, jasna sprawa - odpowiedział w końcu uśmiechając się lekko i wskazując tym, że uczucie irytacji nie rozciągało się na Simmons (która zapewne z nie chcącym kooperować orzeszkiem nie była w niczym związana). - Osobista uraza, hm... Interesujące. - Tym razem złożył dłonie w piramidkę i oparł na nich brodę. - Zostawmy z boku logikę pod tytułem: "skoro nie chcę cię widzieć, to dam ci swój numer telefonu, a więc jeżeli jednak ci go nie dałam to oznacza, że chciałabym się z tobą spotkać". Co swoją droga uważam za fantastycznie fascynujące. Ale osobista uraza? - Brwi Lucifera powędrowały w górę. Upił łyk piwa. - Skoro tak ci zależało na moim towarzystwie, ze jego brak wywołał urazę, to przepraszam. Uznałem, ze sobie pogrywasz.
Kolejny orzeszek. Kolejny rzut. Tym razem o dziwo celny. W oczach Lucy zapaliły się iskierki triumfu
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Nie 06 Gru 2020, 13:07
Chcąc nie chcąc, Blake uśmiechnęła się z wyrazem czegoś, co przypominało drapieżną satysfakcję, kiedy Lucy podsumował jej pokrętną logikę, jakby chciała tym samym dać mu do zrozumienia, że nie czuje się winna temu rażącemu brakowi sensu. Z drugiej strony fakt, że przeprowadził swego rodzaju analizę jej zachowania był nawet pochlebiajacy, chociaż w życiu by nie zdradziła się z tym odczuciem w obecnej sytuacji. - Nie chcę twoich przeprosin - rzuciła niecierpliwie, jakby z jakiegoś powodu postawienie jej w roli osoby urażonej nagle ją podirytowało. - Po prostu nie lubię czekać na kogoś, kto się nie pojawia. Moja duma ucierpiała, nie moje uczucia - mówiąc to przewróciła malowniczo oczami żeby zaraz dopić swoją whisky i skinąć głową w stronę barmana, który doskonale zrozumiał przekaz i już brał do ręki butelkę. Blake w tym czasie spojrzała na Lucifera i zmarszczyła lekko czoło, obserwując trajektorię lotu orzeszka, aż do momentu w którym skończył w ustach mężczyzny. Wtedy też uniosła lekko lewą brew. - Czego tak właściwie ode mnie chcesz? Pytanie z serii przesadnie bezpośrednich, ni to uprzejme, ni to nieuprzejme, po prostu dosadne i pozbawione wszelkich skrupułów. Cała Blake, która nie znała czegoś takiego jak dystans czy przyzwoitość. W jej ciemnych oczach wbitych w Lucifera rozbłyskiwała przedziwna mieszanka - zainteresowanie zdradzało szczerą chęć poznania odpowiedzi, groźba zaś świadczyła o tym, że córka Aresa oczekuje satysfakcjonującej w konkretach odpowiedzi. Nic jednak nie podpowiadało czy odnosiła się do obecnego spotkania, czy może całokształtu ich świeżej i bądź co bądź wątłej jeszcze relacji. To już Lucy musiał zdecydować jakiej odpowiedzi udzieli.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Nie 06 Gru 2020, 17:28
- Cieszy mnie to, że ucierpiała duma - Lucifer zmrużył oczy nie wahając się wkroczyć na niebezpieczne płaszczyzny tej rozmowy. Pytanie o to czego chce od córki Aresa, na razie zignorował. Pochylił się nieco do przodu, a głos mu stwardniał lekko. - Duma jest po to Blake, aby cierpiała. Bez tego powstają pojeby o wybujałym ego. Znasz opowieści o Baldurze? Śliczna saga. Pokazuje do czego może doprowadzić kij w dupie zbudowany z dumy.
Lucifer uśmiechnął się lekko. Przykład był z jego strony spontaniczny, ale pod pewnymi względami doskonale wpasowywał się w ta dyskusję. Bo to wszak Loki pokarał dumę Baldura, za co zapłacił potem niewymownym cierpieniem przywiązany do głazu wnętrznościami własnego, zamordowanego przez Asów syna. Ten tutaj syn Lokiego igrając z dumą heroiny mógł wszak również nieciekawie skończyć.
Czy fakt mówienia jej o tym prosto w oczy to było złudne poczucie bezkarności, jakaś wybujała odwaga, czy też zwykła szczerość nie obliczona na gierki? Sam przed sobą mógł przyznać, że raczej to trzecie. Jak oceniała to ona - nie miał pojęcia. To się miało dopiero okazać i syn Lokiego znajdował to całkiem interesującym hazardem. - A więc duma? Skoro tak i nie ucierpiały uczucia, to przeprosiny wycofuję. - Odchylił się z powrotem i ponownie sięgnął po kufel, tym razem osuszając go więcej niż do połowy.
- Widzę jednak, że oprócz dumy przebija też fatalistyczny cynizm. Musze czegoś od ciebie chcieć, Blake? - Lucifer spojrzał jej w oczy doskonale zauważając zarówno zainteresowanie względem jego odpowiedzi na zadane pytanie, co wręcz tę groźbę nieusatysfakcjonowania. Sięgnął zatem po to co lubił najbardziej, czyli przewrotność. Zbicie odpowiedzi w pytanie, w którym ta odpowiedź się niejako znajdowała: - Nie dopuszczasz możliwości, że ktoś może od kogoś po prostu niczego nie chcieć, nie oczekiwać, a mieć tylko nadzieję na mile spędzony czas w dobrym towarzystwie?
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Pon 07 Gru 2020, 22:35
Być może Lucifer faktycznie igrał teraz z ogniem, co poniekąd było widać w ciemnych tęczówkach Blake, w których pojawiła się jakaś taka jakby nieco niebezpieczna iskra. Odchyliła się opierając o oparcie swojego krzesła i zastukała paznokciami o blat stolika, wsłuchując się w wywód syna Lokiego, a jedyne co zdradzało uwagę, którą mu poświęcała była lekko uniesiona brew. - Prawdziwy z ciebie filozof, co Cerny? - spytała sucho, a gdy zaraz potem barman postawił przed nią szklankę whisky, ujęła ją w obie dłonie i pochyliła się nad stolikiem, wbijając w mężczyznę swój ciemny wzrok. - Musisz więc zdawać sobie sprawę z tego, że duma daje również siłę i nieustępliwość, ale przecież nie o te ideologiczne pierdoły tak naprawdę ci chodzi. - Uśmiechnęła się nikle ze złośliwym rozbawieniem. - A więc rozrywka jest tym czego ci potrzeba? Rozumiem... nie, naprawdę rozumiem Lucy. To musi być straszne, kiedy taki kreatywny umysł zaczyna się nudzić. Wszyscy naokoło znajdują prostą przyjemność z picia alkoholu, głośnych rozmów i przekrzykiwania się coraz to bardziej prostackimi argumentami, których największym sukcesem jest to, że nikomu nie chce się na nie odpowiadać... - urwała podsumowując swoją myśl łykiem whisky, chociaż nie oderwała nawet na chwilę spojrzenia od mężczyzny. - Nie jesteś pierwszą osobą, która próbuje wyprowadzić dziecko Aresa z równowagi dla samego... Sportu?- Znów uniosła brwi, jakby w tym swoim wywodzie, chciała zrozumieć tok myślenia Lucifera, chociaż coś w złośliwym błysku w jej oczach mogło mu podpowiedzieć, że celowo przedstawiła jego intencje w tak drastycznie dosadny sposób.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Wto 08 Gru 2020, 12:37
Lucifer odchylił głowę i roześmiał się. W chwilę później uniósł ręce rozkładając je na wysokości piersi spodami dłoni w kierunku Blake. Gest w stylu: "poddaję się", "ok, pas", lub po prostu "wygrałaś" spointował prostym: - Guilty as charged - Skinął głową przy tym ostatecznym przyznaniu się do winy. Syn Lokiego sięgnął po orzeszka, a wyjąwszy go z puszki zaraz jak gdyby nigdy nic wpakował sobie do ust. Wskazał zaraz palcem córkę Aresa. - Ale nie do końca masz rację. Nie dla sportu. - Zmrużył lekko oczy, a jeden z kącików ust mężczyzny uniósł się uwidaczniając cień uśmiechu. Nie spuszczał przy tym spojrzenia utrzymując kontakt wzrokowy przerwany tylko na chwilę jego głośnym wybuchem wesołości. - Układasz sobie puzle, czy też robisz obserwacyjne sudoku by zbudować sobie jakiś obraz tego co i w jakim celu robię. - Lucy upił łyk piwa. - Wnioski budują ci jednak obraz nieprawdziwy. Gdybym chciał cię wyprowadzić z równowagi bez jakiegoś celu, dla sportu, to mógłbym zmienić się w ciebie i stworzyć kopię, która na tamtym stole odstawiłaby pikantny striptease - nie odrywając wzroku od rozmówczyni, wskazał miejsce gdzie nordowie właśnie śpiewali głośno tworzoną przez siebie naprędce piosenkę o czynach zmarłego. Była to apoteoza mogąca być reklamówką American Idol, gdyby opatrzeć ją w spocie komentarzem "takich odstrzeliwujemy w drzwiach, oglądaj nas o 20:00 na kanale Fox". - Oni mieliby fun, a ja sławę człowieka w sposób finezyjny popełniającego samobójstwo. - Zabębnił palcami po kuflu piwa i udał zadumaną minę, jakby rozważał taką ewentualność. Zrobienie czegoś takiego córce greckiego boga wojny zaiste zapisałoby go złotymi literami w księdze nagród Darwina.
Znów wrócił spojrzeniem ku Blake. - Mogę ci powiedzieć czemu to robię oraz czemu nie pojawiłem się wtedy w barze. - Wzruszył ramionami. - Ale to uwłaczałoby nam obojgu. Jesteś zbyt inteligentna aby pozbawiać cię możliwości ułożenia puzli. Jakieś inne pomysły, niż "sport"?
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Wto 08 Gru 2020, 19:53
Blake przemknęło przez myśl, że sudoku jest o wiele bardziej nużące i o wiele mniej skomplikowane niż obcowanie z synem Lokiego, jednak zatrzymała ten fakt dla siebie, nie chcąc dawać mu zupełnie zbędnej w tej chwili satysfakcji. Zresztą nie była pewna czy jego zachowanie bardziej ją irytuje czy intryguje, a też nie uważała żeby rozstrzygnięcie tej kwestii było teraz jakoś specjalnie istotne. Uśmiechnęła się drapieżnie, kiedy wspomniał o wcieleniu się w nią i rozebraniu się na stole, jakby chciała powiedzieć "spróbuj, a zobaczysz co się wtedy stanie". - Musiałby być naprawdę pikantny żeby ktoś uwierzył, że to faktycznie ja - uznała z cieniem uśmiechu na ustach, przez chwilę zapominając o tym, że miała być na niego zła i nie wchodzić z nim w dyskusję... No właściwie to o tym drugim postanowieniu chyba zapomniała już jakiś czas temu. - Dobrze widzieć, że nie brakuję ci kreatywności, problem w tym, że tobie układanie puzzli również nie idzie tak gładko, jak myślisz. Widzisz, Lucy, w przeciwieństwie do większości mojego rodzeństwa, nie jestem dzikusem, którego łatwo wyprowadzić z równowagi. - Uśmiechnęła się niemalże urokliwie, o ile można było tak nazwać to charakterystyczne połączenie diabelskiego błysku w oczach z niewinnym wyrazem na twarzy. Coś jakby z jednej strony starała się go przekonać, że nie jest tak zła jak reszta dzieci Aresa, a z drugiej zdradzała, że po prostu jest jeszcze gorsza. Przyglądała się synowi Lokiego, nie mogąc się oprzeć tej pokusie aby zagrać w jego grę, dać się wciągnąć w zagadkę, która równie dobrze mogła wcale nie istnieć. Z drugiej strony miała do wyboru to, lub samotne picie i wsłuchiwanie się w nordyckie przyśpiewki, które z każdą kolejną stawały się coraz mniej składne. - Mam kilka pomysłów, ale większość zbyt szablonowych jak na ciebie - odpowiedziała i ciężko było powiedzieć czy miało to mężczyźnie pochlebić czy uwłaczać, chociaż Blake ze zdziwieniem zrozumiała, że w jej głowie raczej była to ta pierwsza intencja, a złośliwość, która mogła się wkraść do jej głosu miała to jedynie zatuszować. -Nie wyglądasz mi na kogoś, kto ma zapędy samobójcze, a ponieważ widziałam cię jakiś czas temu z torbą z hello kitty, wątpię żeby był to pokrętny sposób na zdobycie mojego numeru. Zakończyła z lekko zmarszczonym czołem, jakby chciała dodać, że szaleńców ogólnie ciężko jest zrozumieć.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Wto 08 Gru 2020, 21:04
- W punkt - zgodził się skinąwszy głową i znów wychylił z kufla. Gdy go odstawił otarł usta wierzchem dłoni, po czym sięgnął po papierosa. To była przewaga obozu - nikt tu nie pieprzył o zakazach palenia w zamkniętych przestrzeniach, bo i jaki byłby sens takich regulacji? Zatruwanie dymem mogące skutkować śmiercią biernych palaczy? Tych, w których żyłach płynęła krew Asów, Wanów i bogów olimpijskich? Pomysł był tak absurdalny, że w sumie nawet godzien realizacji. W obozie nie brakowało takich boskich potomków, których dałoby sie podpuścić, a i takich, co można było z drugiej strony zmobilizować na opozycję antynikotynowego przewrotu łatwo dałoby się znaleźć. Potem nic tylko patrzeć na rozkręcający się cyrk i żreć popcorn z odpalonym szlugiem. Nagłe uderzenia takich koncepcji były na tyle częste, że Lucifer nauczył się myśleć kilkutorowo. Gdzieś tam z tyłu głowy dojrzewać zaczynał plan stworzenia obozowej ligi antynikotynowej dla zwykłej draki, ale nie wpłynęło to na spadek zainteresowania rozmówczynią i samą rozmową. Ot jedynie jakiś błysk w oku i ciut wyżej uniesiony kącik ust...
- Możemy zatem wykluczyć również tani podryw na 'hotlove' - zapalił papierosa - bo to byłoby tak bezsensownie szablonowe. - Znów się uśmiechnął. - I owszem, widzę, że nie jesteś dzikusem. Teraz widzę. Duma na wodzy, zjebanej wyniosłości nie widać, smrodu małosktkowości nie czuć. Nawet jak planujesz rewanż za ujmę, to chyba raczej ze zwykłej złośliwości jedynie, którą akurat cenię. To była jedynie część niuansów, które zauważył i nawet nie kluczowe. Pani 'drapieżna perfekcja' coraz mocniej zyskiwała przy bliższym poznaniu. Dopił piwo i dał znać barmanowi ruchem ręki wskazując na siebie i na szklanke Blake.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Wto 08 Gru 2020, 23:00
Przyznanie jej racji odebrała bez większej satysfakcji, chociaż z delikatnym uśmiechem, świadczącym jedynie o pewności siebie. Jej wzrok śledził odpalanego papierosa i w tym zadziwiającym bodźcu poczuła ochotę na to samo. Sięgnęła więc po swoją paczkę i wsunęła jednego do ust. Spojrzała znacząco na zapalniczkę Lucifera - jej własna leżała gdzieś na dnie torebki, a wiadomo jak to było z damskimi torebkami i znalezieniem w nich czegoś mniejszego od portfela. Nie umknął jej ten wyraz twarzy mężczyzny, świadczący o tym, że jego myśli odbiegły gdzieś na bok, jednak nie zwróciła na to większej uwagi, skoro bez większych problemów skupiał się również na ich rozmowie. - Hotlove? - powtórzyła jakby źle dosłyszała jego słowa, marszcząc malowniczo czoło. Zerknęła na swoją pustą szklankę, nie zatrzymując Lucifera przed poproszeniem o dolewkę również dla niej. Jakże szybko schodził ten alkohol. - Cenisz złośliwość? Za co? - spytała nie mogąc się powstrzymać i odstawiając chwilowo na bok swoje wcześniejsze urazy. - Wiadomo, że wymaga inteligencji i wyczucia jeżeli ma być wyrafinowana ale... To nie może być tylko to - uznała z przekąsem i zmrużyła lekko oczy.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Sro 09 Gru 2020, 01:35
- To samo w sobie i tak byłoby dość. Halo! Inteligencja? Wyczucie? Towary w cholerę deficytowe. - Alex roześmiał się i podał Blake swoją zapalniczkę, tę samą co na sali treningowej. Ostatni raz gdy podpalał w gentelmańskim geście kobiecie papierosa, robił to (z odpowiednio wyeksponowaną otoczką tego gestu) aby z premedytacją wkurwić nieprzytomnie fanatyczną feministkę. Gdyby Blake oczekiwała, że to on odpali jej papierosa, byłby to idealny niuans w chwili rozmowy o złośliwostkach. Problem był w tym, że Lucy post factum z pewnym zaskoczeniem zuważył, że zupełnie przegapił kluczowy moment. I to gdy 'o nim' mówił. "Wyczucie". Normalnie poświęciłby choćby ulotną chwilę, aby ocenić czy Blake oczekuje gentelmeńskiego gestu podpalenia jej papierosa i oczywiście postąpił odwrotnie... ale umknęło mu to. Po prostu umknęło, choć był to motyw, który w przypadku Lucifera można było uznać za odruch bezwarunkowy. A przecież do stanu upojenia miał daleko.
- Ale owszem jest coś jeszcze - dodał by ukryć lekkie speszenie. - Panta rhei. Ja tam wolę wroga, który będzie robił mi świństwa będąc stymulującym cierniem w dupie, niż kumpla co zabije nudą... - urwał gdy barman podszedł ze szklanką dla Lucifera oraz pełnym Ballantines'em w celu napełnienia jej i naczynia Blake. Syn Lokiego delikatnie przejął butelkę zanim mężczyzna skończył nalewać. - Zaopiekuję się nią amigo - szepnął konfidencjonalnie wskazując wzrokiem butelkę - i będę delikatny. słowo harcerza. Gdy barman odszedł, Lucy napełnił też szklankę Blake i odstawił butelkę. - A "hot Love"? - odniósł się do wcześniejszego pytania córki Aresa - W tym ujęciu szło mi o końskie zaloty typu ciągnięcie dziewczynki za włosy przez chłopca w szkole, by się wkurzyła i skncentrowała na nim. Przerażające jest to dopiero gdy nagminnie stosują to dorośli. To wręcz szablon - Lucy nawiązał do swojego wykluczenia tego motywu, w odpowiedzi na uznanie Blake, że działa nieszablonowo. Skończył wypowiedź łapiąc w usta orzeszka, jednocześnie uniósł szklankę sugerując niemy toast.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Sro 09 Gru 2020, 21:35
Blake nie mogła się nie uśmiechnąć, kiedy mężczyzna roześmiał się, mówiąc o cechach tak bardzo deficytowych, w końcu trudno było się z nim nie zgodzić. Zaraz też z wdzięcznością wzięła od Lucifera zapalniczkę i odpaliła swojego papierosa, nawet nie myśląc o tym, żeby oczekiwać wyręczania siebie w tym prozaicznym działaniu. Nie żeby nie doceniała gentlemanów, jednak daleko jej było od stawiania jakichś żądań z góry, bo przecież wszelkie miłe gesty najmilsze i najszczersze były wtedy, kiedy wychodziły spontanicznie i zaskakiwały. Zresztą, kto jak kto, ale córka Aresa nie była małostkowa, co Lucy zdążył zauważyć chwilę wcześniej. Odprowadziła barmana wzrokiem, po czym skupiła swoją uwagę na mężczyźnie siedzącym naprzeciwko. - Z tymi świństwami wystarczy słowo, a zabiję twoją nudę, Lucy - odparła z czarującym uśmiechem. Wysłuchała też jego wyjaśnienia i pokiwała głową, dając mu do zrozumienia, że nie tylko dotarł do niej sens znaczenia "hot love", ale też że poniekąd się zgadza z oceną mężczyzny. - Gdzieś tam cały czas w społeczeństwie przewijają się te prymitywne zachowania, z jakiegoś powodu uznane za skuteczne, stąd pewnie i taki szablon. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Zerknęła na grupkę nordyckich herosów, którzy kilka stolików dalej zaczepiali ładną barmankę, w swoim upojeniu alkoholowym ewidentnie przekonani, że robią w ten sposób na niej dobre wrażenie. Blake tylko uśmiechnęła się nieznacznie i znów spojrzała na Lucifera, aby unieść swoją szklankę razem z jego toastem i upić z niej łyka whisky. Zaraz też oparła się łokciami o blat stolika i znów wbiła w mężczyznę świdrujące spojrzenie ciemnych oczu. - Skoro więc stało się jasne, że jesteśmy na tyle nieprzyzwoici, żeby otwarcie przyznać się do wystawania ponad normę, być może to jest właśnie odpowiedź na moje pytanie. - Uniosła prowokacyjnie jedną brew. - Poza oczywistą i, wybacz to stwierdzenie, desperacką próbą znalezienia antidotum na zabijającą cię nudę, chcesz znaleźć kogoś, z kim konfrontacja będzie wyzwaniem. A teraz Lucy, spójrz mi w oczy i powiedz, że się mylę. Hm? - Uśmiechnęła się drapieżnie, wyzywająco, jakby i ją ta pokrętna rozmowa zaczynała wciągać. Nie padło przecież żadne stwierdzenie, dlaczego Blake jeszcze siedzi przy tym stoliku, dlaczego, mimo swoich wcześniejszych słów o urazie i niechęci, wciąż nie tylko odpowiada synowi Lokiego ale, o zgrozo, dopomina się o dalszą dyskusję.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Pon 14 Gru 2020, 23:33
Zgodnie z prośbą Lucifer spojrzał Blake w oczy i milczał dłuższą chwilę. Tylko kąciki ust powędrowały mu w górę akcentując wesołe ogniki tańczące mu w oczach. - Mylisz się - odpowiedział posłusznie.
Nie tylko w jego wzroku, ale ogólnie w mowie ciała, tonie i tym jak wypowiadał te słowa widać było, że kłamie i mówi tak tylko dlatego aby przewrotnie spełnić zadość temu co wg Simmons miał powiedzieć. Nawet gdy była to nieprawda. Podrzucił orzeszka i zapał go w usta na ulotny moment zrywając kontakt wzrokowy. - To znaczy mylisz się w jednym drobnym aspekcie Blake - dodał zaraz i zmrużył oczy. - Konfrontacja... - przez chwilę smakował to słowo. - Konfrontacja oznacza zazwyczaj starcie, przeciwdziałanie, rywalizację. I owszem, konfrontacja z osobą niebanalną tak ochoczo zapowiadającą uczynienie komuś świństwa w celu zabicia jego nudy - powtórzył jej własne słowa - to przyjemność sama w sobie. Piękna gra. Ale nie zakładam jej z góry. Równie interesująca może być zamiast konfrontacji - kooperacja, współdziałanie. - Syn Lokiego upił łyk whisky.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Wto 15 Gru 2020, 19:33
Zmrużyła oczy groźnie, doskonale widząc na twarzy Lucifera perfidnie wymalowane kłamstwo, chociaż z jakiegoś powodu musiała się powstrzymać żeby nie parsknąć śmiechem. Uniosła szklankę do ust, pozwalając mu na krótki wywód odnośnie swojej odpowiedzi, jednocześnie delektując się ostrym smakiem whisky, który bądź co bądź z każdym kolejnym łykiem stawał się coraz łagodniejszy. - Zabawne, że najpierw mówisz o rozbieraniu się na stole, a dopiero później o kooperacji - zauważyła nieco złośliwie, chociaż bez cienia wyrzutu, a wręcz z rozbawieniem. Alkohol i towarzystwo sprawiły że zaczynała czerpać z tej rozmowy dziwną przyjemność, której nie potrafiła określić bardziej trafnym określeniem. - W każdym razie wygląda na to, że masz spore oczekiwania. Szanuję to, a nawet postrzegam jako coś w rodzaju... hmm, wyzwania. - Delikatny uśmiech przemknął przez jej usta, a w oczach zapaliły się iskierki. Przechyliła lekko głowę, wbijając w niego swoje ciemne spojrzenie. - A co by wolał syn Lokiego, gdyby miał wolny wybór? Konfrontacja czy współdziałanie?
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Sro 06 Sty 2021, 00:01
- Źle zadane pytanie - Lucifer zmrużył oczy. - Nie "co", czyli konfrontacja lub współdziałanie, a "czy". W sensie czy z daną osobą chciałoby się czynić cokolwiek. - Syn Lokiego wydmuchnął dym po uprzednim zaciągnięciu się i sięgnął po whisky. - Z tamtą ekipą, to średnio bym w tym momencie chciał choćby konfrontacyjnie czy kooperacyjnie wyrzucić śmieci. - Lekkim gestem wskazał upojona już całkiem srogo grupę Nordów. - Z tobą zaś obie opcje jawią się równie ciekawie niezależnie od stawki. - Łyknął ze szklaneczki. - To jak z osłem i żłobami. Każ mu wybierać, to z głodu zdechnie.
Lucy uśmiechnął się lekko. Etap rozmowy wchodził w poziom całkiem pasjonującej gry pomiędzy nim, a olimpijką. Tym ciekawszej, że ciężko było przewidzieć dokąd ona zaprowadzi. Podobnie jak w sali treningowej widać było, że syn Lokiego jest zaintrygowany Blake. - A ja nie mam się za osła. - Sięgnął po orzeszka, ale nie wsadził go do ust. Złożył za to dłonie w piramidkę opierając na nich brodę. - Lubię zaś być zaskakiwany. Dlatego rzeknij co ty wolisz... - Rozłożył na powrót dłonie i zwinięte w pięści położył na blacie. Nie wiadomo było w której tkwi orzeszek. - Albo zdaj się na los. Zgadniesz - konfrontacja, nie zgadniesz - kooperacja.
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Sro 06 Sty 2021, 18:59
Blake znów uniosła delikatnie brwi, wykorzystując chwilę na zaciągnięcie się papierosem, podczas gdy Lucifer snuł swoje przemyślenia. Mogła się domyślić, że nie uzyska jednoznacznej odpowiedzi. Ba, zdziwiłoby ją gdyby poszło tak łatwo z synem Lokiego, który z każdą chwilą pokazywał swoje zamiłowanie do pokrętnych rozmów i dyskusji. Do tego stopnia, że odpowiedź "tak" lub "nie" stawała się niesatysfakcjonująca. Spoglądała jak chowa orzeszka i stawia przed nią dwie pięści, dając możliwość wyboru lub oddania go w ręce losu. Uśmiechnęła się nikle - Nie lubię hazardu, chociaż perspektywa zupełnego oddania decyzji w cudze ręce czasami bywa bardzo kusząca. Zawsze wydawało mi się to raczej oznaką słabości, braku zdecydowania... Utrata kontroli nad biegiem wydarzeń, jak rzut mieczem na ślepo z nadzieją, że w coś trafi... Bądź jak skok z klifu do wody, który poza tym, że daje poczucie bezwładności, zapewnia też masę adrenaliny. - Mówiła wolno, spokojnie, jakby wypowiadała na głos pojawiające się po kolei w jej głowie myśli, równocześnie starając się je zinterpretować. Upiła łyka whisky, zestukując żar z papierosa do popielniczki i wbijając w mężczyznę zaciekawione spojrzenie. - Z drugiej strony czym jest poczucie kontroli jak nie złudzeniem? Sięgnęła do jego prawej dłoni żeby ją odsłonić i przekonać się czy to właśnie tam znajdował się orzeszek.
Lucifer Černý
Re: Noc jak każda inna Pią 08 Sty 2021, 20:55
Nie było go tam. Lucifer pod dotykiem dłoni Blake obrócił swoją dłoń wnętrzem do góry i rozprostował ukazując definitywny brak orzeszka. - Dokładnie! - Ucieszył się na słowa olimpijki. - Złudzenie, iluzja kontroli, iluzja wyboru. Podczas gdy w efekcie wychodzić może na to, że nasze wybory są... - urwał jakby zastanawiając się i szukając odpowiedniego słowa. W tym samym czasie rozprostował drugą pięść i mimowolnym ruchem podniósł dłoń do brody aby podrapać się w nią w geście zamyślenia. Tyle wystarczyło, by Blake mogła zobaczyć, że tam też orzeszka nie było. Lucifer podniósł go zaraz z uda, gdzie go upuścił uprzednio tak aby Simmons tego nie zauważyła i wpakował sobie do ust. - ... są czasem z góry zaplanowane - dokończył.
Uśmiechając się i patrząc Blake w oczy odpalił kolejnego papierosa i upił łyk whisky. - Wybacz śliczna olimpijko, dość gierek - rzekł po chwili unosząc obie dłonie w geście czystych intencji. - Nawet lubiłem tego głąba co głupio dał się zabić... - Ledwo dostrzegalnie kiwnął głową w kierunku stypy i na powrót opuścił dłonie. Jedną uchwycił butelkę by zrobić dolewkę. - Mam propozycję kooperacji, funu i dania im niezapomnianego wspomnienia o zmarłym kompanie. - Pochylił się ku Simmons. - Spalmy tę tawernę i to tak, aby oni myśleli, że to ich robota, przypadkiem. To obóz herosów odbudowanie tego zajmie chwilę dzięki boskim mocom. A oni zyskają wieczór pożegnania przyjaciela o którym mówić się będzie latami. Zobaczą go nawet w płomieniach. - Mrugnął wskazując, że będzie miał w tym swój udział, co nie było trudne do zgadnięcia, jako że przecież dobrze posługiwał się iluzjami, co Blake już widziała na ich uprzednim spotkaniu. - Wszystko pod kontrolą, nikomu nic się nie stanie, w końcu będzie tu czysto, bo kurwa domyć tego przybytku po latach imprez się nie da. Ot szalona kooperacja jeśli tego chcesz - dodał wskazując tym, że wyniku oszukanego przez siebie "hazardu z orzeszkiem" nie traktuje poważnie. - Wtedy ja... wskazał na siebie palcem akcentując tym swoje słowa - bezwarunkowo pójdę na jakiś Twój pomysł "kooperacji". A potem możemy wymyśleć sobie konfrontacje i po wszystkim uznamy co sprawiło największą frajdę. Co Ty na to, Blake?
Blake Simmons
Re: Noc jak każda inna Sob 09 Sty 2021, 13:34
Blake nie mogła powiedzieć, że się tego nie spodziewała, więc kiedy dostrzegła, że w drugiej dłoni orzeszka również nie było roześmiała się lekko. - Tak, szczególnie gdy się siedzi naprzeciwko syna boga kłamstw - przyznała z przekąsem, chociaż ewidentnie bez pretensji. Uniosła szklankę do ust z drapieżnym uśmiechem. - Przynajmniej dostałam odpowiedź na swoje pytanie. Uniosła lekko brew kiedy bez cienia zawahania nazwał ją śliczną, zupełnie jakby przez ten jeden wzgląd skupił na sobie jej uwagę. W praktyce bawiła się w towarzystwie norda zadziwiająco dobrze i bez tych drobnych, łechtających ego szczegółów. Zresztą bądźmy szczerzy, jej pewności siebie odnośnie samooceny poprawiać nie było potrzeby, więc wychodziło na to, że zwyczajnie docenia subtelne gry słowne. Słuchała go pozwalając żeby znów napełnił jej szklankę, a w miarę jak przedstawiał jej swoją propozycję, na jej ustach pojawiał się subtelny aczkolwiek dość niebezpiecznie wyglądający uśmiech. Przechyliła lekko głowę na bok. - No, no, no, muszę przyznać, że potrafisz sobie zasłużyć na własne imię, Lucy - przyznała mu marszcząc czoło. Zaraz jednak wzięła łyka whisky i rozejrzała się po barze. - Nie widzę sensu w robieniu władzom obozu pod górkę dla samej zabawy. Są lepsze sposoby na odrobinę rozrywki i niebezpieczeństwa, które nie zawierają opóźnień w obozowych pracach. Tutaj i tak jest dużo gówna do ogarnięcia.