Plaża DpyVgeN
Plaża FhMiHSP


 

Plaża

Admin
Admin
Admin
Plaża Czw 07 Lut 2019, 21:57

Marcy Foley
Marcy Foley
Re: Plaża Pon 25 Mar 2019, 00:43

Na miejsce spotkania przybyła o wiele za wcześnie, zakładając, że był to poranek. Jak zwykle dręczyły ją koszmary, przez co praktycznie nie zmrużyła powieki, a sińce pod jej oczami znów stały się widoczne na kilometr. Z resztą, cała wyglądała jak kupka nieszczęścia, utopiona w swojej znacznie za dużej bluzie i sfatygowanych sportowych butach. Przybiegła truchtem uznając, że będzie to idealna rozgrzewka, ale ostatecznie zaprzepaściła wszystko sadzając swój tyłek na brzegu plaży i kuląc się w kłębek. Na dodatek, dla dotlenienia odpaliła papierosa.
Nie uśmiechało jej się ćwiczyć z Arthurem. Nie chodziło tu wyłącznie o samego mężczyznę - choć tak, zważywszy na charakterystykę ich znajomości to też stanowiło w pewnym stopniu problem - a o prosty fakt, że Marcy nie lubiła pokazywać, że czegoś nie wie. Praktycznie słynęła ze swojego wiecznie zadartego nosa i przekonania, że ma rację. A tu nagle, miała chwycić do rąk obcą broń i dać się sponiewierać synowi Baldura. Świetnie. Wprost idealny sposób na rozpoczęcie tygodnia.
Jednak, sama się o to prosiła i to dosłownie. W przypływie jakiegoś zaćmienia mózgowego, czy innej głębokiej desperacji zwróciła się o pomoc do Arthura, więc teraz musiała grzecznie wziąć to na klatę. W duchu obiecywała sobie, że postara się jak najmniej marudzić i ograniczyć uszczypliwości jedynie do niezbędnego minimum. Potem, gdy będzie już po wszystkim zabarykaduje się w kuźni, znikając z oczu faceta na najbliższy miesiąc.
Arthur Crow
Arthur Crow
Re: Plaża Pon 25 Mar 2019, 02:02

Dzień powitał jak co dzień budząc się wyspany i pełen energii skoro świt. Już na wstępie po wyjściu z łóżka miała miejsce  poranna gimnastyka później nadszedł czas na toaletę i inne pierdoły. Mimo, że nie wyglądał był zadowolony, a humor dopisywał ostatnie wydarzenia co prawda powinny nieco stonować jego entuzjazm, a miał tu na myśli dramat w postaci odnalezienia samotnego szczeniaka pośrodku sadu wystawionego na mróz i niepogodę na całe szczęście wraz z Rose, zdążyli na czas z pomocą. Natomiast kretyn i krzywdziciel został znaleziony i surowo ukarany, lecz Arthur, nie zamierzał zanadto rozpowiadać tego nikomu. Grunt, że najważniejsze osoby w obozie o tym wiedziały. To i sprawa miała swój szczęśliwy koniec. Nie zapomniał ma się rozumieć o umówionym spotkaniu i na kwadrans przed ustaloną godziną wybiegł z mieszkania porywając pod rękę sporej wielkości zawiniątko i plecak z kilkoma drobiazgami.
Dymek z rana, a później kondycja jak u snorlaxa… – westchnął i odłożył plecak pod jedno z pobliskich drzew. Nie spieszył się z powtórnym podejściem do kobiety. Bacznie się jej przyglądał poruszając przy tym kilka aspektów, lecz koniec końców zweryfikuje ją należycie podczas walki. Ubrany w szarą ciepłą bluzę, czarne dresy z trzema paskami i sportowe buty wyglądał raczej jakby przyszedł pobiegać, lecz nic z tych rzeczy. Zawiniątko, które taszczył pod pachą nagle spadło na kamienie, a nikły brzęk stali rozległ się po okolicy. Uśmiechając się tajemniczo wyciągnął dwa treningowe miecze i podał jeden z nich wojowniczce.
Chcesz przećwiczyć podstawy, czy lecimy w trening dowolny? – rzucił w dalszym ciągu uśmiechając się zagadkowo.



Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Sro 08 Maj 2019, 21:54

To było to miejsce. Tutaj pierwszy raz odkąd się poznali i od czasu ich pierwszego starcia na treningu, usłyszała jego cichy głos wypowiadający oszczędne słowa. Potem to tutaj, lub w innym miejscu jeziora, czy nad rzeką poznawali się coraz lepiej, wyznawali sobie pierwsze sekrety, pierwszy raz też przypadkowo dotknęli swoich rąk i to tutaj pierwszy raz przyznawali się sobie do swoich marzeń i fantazjowali o życiu bez boskich mocy. Tutaj wszystko się zaczęło. I tutaj... Nie, tutaj nie miało się skończyć. Noemi miała inny plan. Chciała to ratować, chciała odrodzenia po tych trudnych dniach, przez które przeszli to miejsce wydawało się jej najlepsze na spokojną rozmowę.
Ściemniało się już coraz bardziej, ale była cierpliwa, wiedziała, że Corvus ma mnóstwo spraw do załatwienia i jego stanowisko przysparza mu nowych obowiązków i zabiera mnóstwo czasu, dlatego chciała być dla niego cierpliwa. Z resztą wieczór to pojęcie bardzo rozciągnięte w czasie, dlatego mimo nerwówki, czekała, opatulając się mocniej grubym kocem, który zabrała. na drugim z nich siedziała patrząc jak woda spokojnie faluje przy lekkim, ale zimnym wietrze. Na szczęście dzisiaj nie padało mimo silnych opadów, które zapowiadano. Los chyba jej dzisiaj sprzyjał, ale w środku czuła smutek i przygnębienie, spowodowane niepewnością dzisiejszych wydarzeń, które miały się dopiero dokonać.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Nie 12 Maj 2019, 20:07

Zaskoczyła go wiadomość od Noemi, ale znał ją doskonale i wiedział, że pewne rzeczy musi najpierw sama przetrawić. Póki sama przed sobą nie przyzna, że postąpiła nie tak, jak powinna, nie zmieni swojego podejścia. Odwyk od Corvusa najpewniej wpłynął na nią do tego stopnia, że musiała wziąć się w garść i powiedzieć mu coś. Tylko co? Juarez miał różne myśli, począwszy od tego, że Enamorado chce się pogodzić - na to w sumie liczył - skończywszy na tym, że ukochana poinformuje go o swojej decyzji i opuści obóz, a te spotkanie będzie niczym innym jak pożegnaniem. Stąd też jego lekkie zdenerwowanie - nie cierpiał niepewności i wolał wiedzieć, na czym stoi. A już zwłaszcza w sprawach związanych z córką Asklepiosa.
Wieczorowa pora była idealna do takiej rozmowy - klimat oraz brak gapiów mógł im pozwolić spotkać się na neutralnym terenie. Ponadto wzięła pod uwagę fakt, że syn Melinoe ma mnóstwo obowiązków i może nie być w stanie zjawić się wcześniej. Wieczorami czy po nocach proszą go o coś rzadziej, niż w trakcie dnia.
Zjawił się około dwudziestu minut po przybyciu Noemi, był jednak najszybciej jak mógł. Od razu po załatwieniu wszystkich spraw przybył na plażę, będąc jeszcze w trykocie, który raczej nie był jego ubiorem codziennym. Przez fakt, że spędził mnóstwo czasu w biurze Asklepiosa dzisiaj, nie zabrał ze sobą nawet jakiejś kurtki, która była wskazana w taką porę. Nie było mu jednak zimno, gdyż napięcie i zdenerwowanie skutecznie umożliwiało mu jakiekolwiek rozmyślunki o mocno przeciętnej pogodzie.
Dostrzegając opatuloną w koc Enamorado, przybliżył się do niej i stanął w odległości dwóch metrów, by mogła go widzieć i doskonale słyszeć. Schował ręce do kieszeni i spojrzał na brunetkę, przechodząc od razu do konkretów:
- Chciałaś się spotkać - rzekł w jej stronę nieco spokojniejszym tonem, niż ostatnio. - Potrzebujesz czegoś? - dodał, niemalże jakby wyuczył się tych słów. Ostatnio wiecznie ktoś coś od niego chciał, nic więc dziwnego, że w pierwszej kolejności pytał o to, czy może w czymś pomóc. Z wyłączeniem dwóch spotkań z Aryą i dwóch kłótni z Noemi, wszystkie pozostałe jego rozmowy były związane stricte z pracą kapitana.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Wto 14 Maj 2019, 22:04

Przez te dni była wyjątkowo samotna, jak na nią, tą która nigdy nie uzewnętrznia się, za to jest zawsze dla wszystkich i bryluje wśród towarzystwa. To był jednak jej własny wybór, potrzebowała spokoju, ciszy, by móc wsłuchać się w swoje uczucia, emocje i w myśli, które wszystkie tym razem były wyjątkowo zgodne i podpowiadały jej to spotkanie i pojednanie. Była zmęczona walką, głównie z samą sobą, z tym, że pozwoliła sobie na te wszystkie wątpliwości i zawiodła Corvusa w momencie, kiedy najbardziej jej potrzebował. Wiedziała, że nie wybaczy jej tego tak po prostu, wiedziała, że sama sobie tego nie wybaczy, tego egoizmu, tego amoku, w którym się znajdowała po jego decyzji, która miała jej przecież udowodnić, że dojrzał i że poważnie myśli o ich związku i o ich przyszłości. Przede wszystkim jednak zachowała się strasznie dziecinnie, motając się między skrajnościami i hipokryzją, jak w klatce.
Dlatego dzisiaj postanowiła być spokojna, albo próbować być taką. Przede wszystkim jednak uspokajał ją smutek.
Siedziała więc opatulona kocem, poza tym miała też przecież jeszcze kurtkę, która nadawała się bardziej na jesień, niż wiosnę, mając na uwadze to, że od wody jeszcze bardziej będzie wiało, w czym się nie myliła, bo czuła chłód przenikający przez materiał jej dżinsów. Widząc jednak strój Corvusa, nieomal złapała się za głowę i głośno westchnęła, choć jej na jego widok też nagle zrobiło się strasznie gorąco. Nie była jednak pewna, czy to przez samą jego obecność, czy przez materiał ciasno opinający jego sylwetkę i eksponujący każdy jego mięsień.
- Czy ty nigdy nie potrafisz ubrać się adekwatnie do pogody?- Zbeształa go na dzień dobry i wstała biorąc koc spod swoich pośladków i rozkładając go, a następnie zbliżając się do niego tak blisko, że mogła poczuć jego oddech na swojej twarzy i naciągając gruby materiał na jego ramiona. Zawiązała pętelkę na jego obojczykach, przez co teraz koc powiewał za nim, jak peleryna superbohatera. Odsunęła się dwa kroki do tyłu i nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wpełzł jej na twarz, gdy zobaczyła go w tym komicznym przebraniu. Zaraz jednak spoważniała, a twarz nabrała nieco ostrzejszych rysów.
- Nie sprowadziłam cię tutaj po to żeby znów się kłócić. - Rzuciła na początek, czując jak serce łomocze jej w klatce, a żołądek z nerwów wywraca się na drugą stronę. - Zanim jednak powiem ci, co mam powiedzieć, chcę wiedzieć... - Przestąpiła z nogi na nogę nerwowo i spojrzała nie w jego oczy, a w dal falującego na wietrze jeziora. - Ktoś... - Zaczęła, ale po chwili przeniosła spojrzenie na czerń jego oczu. - Dowiedziałam się, że ktoś ostatnio widział cię pod pokojem Aryi Padagavakar. Z winem. Czy jest między wami coś ponad to, że została twoim zastępcą? - Zapytała, bezbłędnie wypowiadając skomplikowane nazwisko dziewczyny. Nie byłaby w stanie nazwać jej beztrosko "Padą" w takiej sytuacji, z resztą wątpiła czy w ogóle mogłaby odezwać się do niej w jakikolwiek miły sposób. A o jej nerwowym oczekiwaniu na odpowiedź świadczyła jedynie odruchowo zaciśnięta pięść skryta pod materiałem koca.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Sro 05 Cze 2019, 18:41

Nie miał sił i nastroju na kolejne kłótnie, gdyż przygotowania do ceremonii mianowania go kapitanem trwały w nieskończoność, a on, choć tytułu jeszcze nie przejął, już miał tyle obowiązków, że nie wiedział w co ręce włożyć. Z punktu widzenia zwykłej pragmatyczności Noemi by mu się po prostu przydała teraz, nie odmówiłaby mu pomocy i mogłaby załatwić za niego jakieś sprawy. Z nią wszystko bywało łatwiejsze, a w dodatku nie musiał martwić się o bardzo istotną dla siebie kwestię, czyli zaufanie, bo tym darzył Enamorado bezgranicznie. Biorąc jednak pod uwagę natłok problemów, jakie napotkał na swojej drodze, nie można było mu się dziwić, że wyglądał dość słabo, średnio dbał o siebie w tym czasie - nieregularne posiłki, słaby sen, kilkudniowy zarost - to jeszcze nawet nie wysilił się, by ubrać coś cieplejszego w tej chłodny wieczór.
Skrzywił się trochę, gdy na start go opieprzyła za zły strój. Przyznał jej jednak rację i gdy tylko opatuliła go kocem, związując go gdzieś pod szyją, uśmiechnął się krzywo, dziękując za ten wyraz troski. Przez moment czuł się względnie normalnie, gdy dostrzegł jej podejście i kilka innych gestów takich jak ten zniewalający uśmiech. Przyszedł jednak czas na poważniejszą rozmowę.
Juarez schował ręce do kieszeni i odchylił głowę do tyłu, spoglądając na dość czyste niebo nocą.
- Jest - odparł bez chwili zawahania. - Została moim zastępcą, ufam jej bezgranicznie i powierzam jej część swojej pracy. To wino to gest pojednania, w Hiszpanii to pewien symbol - wyprostował się, spoglądając w tęczówki Enamorado. - Jeśli jednak mówisz o "tych sprawach", to nie. Nie czuję nic do niej, ani ona do mnie - zapewnił brunetkę, bo choć początkowo odebrał to jako zwykłe pytanie, tak potem zrozumiał, o co chodziło. Wiadomo, jak to Corvus - musiał trochę dłużej pomyśleć nad uczuciowym sensem poszczególnych pytań, dlatego jego wypowiedź zabrzmiała najbardziej Juarezowo jak tylko mogło to brzmieć: pragmatycznie, a jednocześnie niewinnie i totalnie amebowo, gdy przeszło do "tych spraw".
Westchnął lekko i przekręcił się o dziewięćdziesiąt stopni, stając przodem do tafli wody oddalonej o kilkanaście metrów od nich.
- Twoja kolej. Powiedz, dlaczego tutaj jesteśmy - dokończył spokojnie, mając w myślach różne rzeczy. Z jednej strony liczył na to, że w końcu się pogodzą. Z drugiej jednak gdzieś cały czas martwił się, że Noemi nie zrezygnowała z decyzji o opuszczeniu obozu i być może to jedno z ich ostatnich spotkań. Ta niepewność go dobijała wręcz.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Czw 06 Cze 2019, 19:41

Trzeba było powziąć w końcu jakieś kroki, żeby w końcu rozwiązać jakoś tę sprawę. Widocznie ani on, ani ona nie byli w stanie się skupić na niczym innym w takiej sytuacji, która miała teraz miejsce. I choć to wszystko to była kwestia kilku dni to Noemi miała wrażenie, że ciągnie się to wszystko miesiącami, tak często o tym wszystkim myślała, że w jej świadomości cała ta bezsensowna kłótnia rozciągnęła się w czasie. Patrzyła na niego: podkrążone oczy, kilkudniowy zarost, pobladła twarz i widziała, że nie jest mu łatwo, wiedziała, że nowe obowiązki dają się pewnie we znaki. W końcu Charlie z jakiegoś powodu zrezygnowała z tego stanowiska, poza tym wiedziała też doskonale jaki upierdliwy potrafi być jej ojciec. Do tego ona niczego mu nie ułatwiała i czuła się z tym naprawdę podle.
Powinna jednak jeden z nielicznych razy w jej życiu odłożyć uczucia na bok i skupić się na tej rozmowie, która należała do jednych z najtrudniejszych w ich związku. Nie mogła jednak zignorować tego, jakie nagle poczuła zimno, gdy Corvus powiedział jedno proste słowo "jest", dalsze jego tłumaczenia jednak wyjaśniły jej nieco, a ona tylko pokiwała lekko głową na znak, że rozumie, choć w środku czuła palącą zazdrość z powodu zaufania, którym Corvus darzył tę całą Aryę. Nie zapytała też skąd jest taki pewien, że jej zainteresowanie jego osobą nie oznacza wcale czegoś więcej. W końcu był taką amebą, że nie zauważyłby tego, dopóki Padagavakar nie pokazała mu jej sekretnego ołatrzyka, który poświęciła jego osobie i trzymała go w szafie. Postanowiła to zupełnie olać, nie chcąc prowokować kolejnej, zbędnej wymiany zdań. Nadal nie czuła się pewnie w tej sprawie, jednak nie zamierzała tego teraz na pewno pokazywać.
Stanęła obok niego, ramię w ramię, także zapatrując się na jezioro, które już ginęło w mroku wieczora.
- Mam już dosyć i chciałam to wszystko jakoś skończyć. - Zaczęła dość niejasno, choć rzeczywiście gdy tak o tym wszystkim myślała to nawet i myśl o rzuceniu tego wszystkiego i wyjeździe z obozu przyszła jej do głowy. - Chciałam cię przeprosić za tę całą słabą sytuację. Totalnie mi odbiło, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. - Powiedziała dosłownie po sekundzie, czy dwóch od poprzedniego zdania. - Bardzo mi na nas zależy, nie chcę tego stracić w taki głupi sposób. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale wybaczysz mi to, że zostawiłam cię w najważniejszym momencie twojego życia w obozie, jeżeli obiecam, że więcej tego nie zrobię?
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Czw 06 Cze 2019, 21:16

Być może Corvus źle dobrał swoje słowa, ale w tym stanie można było mu wybaczyć. Nie miał siły ani na jakieś bardzo twórcze wypowiedzi, a tryb udzielania prostych, początkowo nawet źle brzmiących był dużo łatwiejszy, niż kolejne próby tłumaczenia tej czy innej sprawy. Nie zdziwiłby się więc, gdyby Noemi zareagowała na to jakoś bardziej wybuchowo niż teraz. Inna sprawa, że nie dostrzegł w ogóle jej skonsternowania, gdyż w tym momencie spoglądał przed siebie, a i jego percepcja była bardzo obniżona przez zmęczenie.
Spojrzał na nią, gdy stanęła obok niego i uśmiechnął się nieznacznie, gdyż to go odprężało. Tęsknił za tą bliskością i za Noemi, więc mając już ją obok siebie, nie mógł zareagować inaczej, jak nabrać chociaż trochę humoru. Uśmiech zniknął jednak z jego twarzy, gdy Enamorado zaczęła mówić. Nie, żeby treść go nie satysfakcjonowała, ale przypomnienie tych wszystkich utarczek nie było przyjemną rzeczą, tym bardziej, że on wcale nie zawinił aż tak mocno w tej sprawie.
Córka Asklepiosa przyznająca się do błędu była dla niego zupełnie nowym zjawiskiem. To chyba pierwszy raz, gdy jej temperament i duma odeszły na bok, byleby tylko załagodzić sytuację. Ale cóż się dziwić - taki kryzys zdarzył im się pierwszy raz i jak widać, obojgu ciążyło to na wątrobie.
Ponownie spojrzał na nią, gdy spoglądała przed siebie.
- To nie jest najważniejszy moment mojego życia - uśmiechnął się lekko i delikatnie szturchnął jej biodro swoim, dając do zrozumienia, że nie gniewa się na nią.
W geście pojednania natychmiastowo wyciągnął rękę z kieszeni i palcem zahaczył o luźno wiszącą dłoń Enamorado, którą sprowokował do tego, by spleść je razem.
- Marcelina... cieszę się, że w końcu to zrozumiałaś - poinformował ją, będąc już całkowicie spokojnym o ich przyszłość. Obrócił się w jej stronę i uniósł nieznacznie ich splecione dłonie, by na moment porównać je, przystawiając je do siebie. - Wrócisz dziś ze mną do domu? - spytał, nawiązując oczywiście do swojego pokoju, który podczas ich związku był częstszym mieszkaniem dla nich niż pokój Enamorado (co nie oznacza, że i u niej nie pomieszkiwali). Uśmiechnął się lekko i pochylił, by przystawić czoło do jej czoła.
Spojrzał jej w oczy i przejechał drugą dłonią po skórze jej przedramienia, w ciszy rozkoszując się tą bliskością.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Czw 06 Cze 2019, 22:09

Zdecydowanie oboje nie byli mistrzami w doborze słów, bo tak patrząc na niektóre wypowiedzi to przy niektórych w pierwszym momencie można byłoby dostać zawału mięśnia sercowego. To, jak tych dwoje się tak dobrze rozumiało było wyjątkową zagadką, która powinna pewnie kiedyś trafić do "Zbioru największych zagadek świata". Pomijając jednak tę dygresję to w końcu mogli wrócić do swojego amebowania sobie z dala od wszystkich innych spraw, bo skoro już tak tym swoim magicznym sposobem ponownie się porozumieli, to teraz nie pozostawało im chyba nic innego, jak olać wszystkie sprawy doczesne, które przecież i tak mogą poczekać i nacieszyć się sobą w końcu po tej całej popieprzonej kłótni, która nie miała sensu.
Splotła swoje palce ze swoimi, ale nie mogła się przecież już dłużej powstrzymać, nie wystarczała jej nawet ta bliskość jego czoła opartego i jej własne. Musiała nawiązać z nim bliższy kontakt, bo przez te kilka dni tak jej go brakowało, jakby zabrał ze sobą przynajmniej jej kończynę i to jeszcze taką najlepszą kończynę, o którą wybitnie dbała. Oplotła go rękoma i mocno, bardzo mocno się w niego wtuliła, chłonąc zapach jego osoby, oddając mu swoje ciepło, bo przecież było cholernie zimno.
- Wrócę - Wymarkotała w jego klatkę piersiową nie przestając go przytulać. A potem zawiał mocniej wiatr od jeziora i oboje to prawie zamarzli i stali się wielkimi kostkami lodu, więc czym prędzej zwinęli się do jego mieszkania.

//zt. x2
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Pon 19 Sie 2019, 03:07

Corvus nigdy nie zapomni tej masakry, która przecież miała być radosnym dniem dla wszystkich z powodu przejęcia przez niego funkcji kapitana. To się stało, ale cena jaką zapłacił, była zbyt wysoka. W jego głowie cały czas siedziały te myśli, które nie powinny pojawiać się u żywego człowieka. Widział zbyt dużo, bo przecież spędził jakiś czas w Hadesie jako zmarła dusza. Choć na ziemi mogła być to chwila, dla niego była to cała wieczność: nadzieja, a później tortury i powrót do przykrej rzeczywistości. Hades nie szczędził mu bólu i zranił go dokładnie tak, jak powinien, by go zabolało. Strata życia dla Corvusa była najmniej przykrym wspomnieniem. W świecie umarłych zaatakowały go ponure wizje śmierci najbliższych: Noemi, Diany czy powtórna, dokładnie odtworzona sekwencja ze śmiercią jego "brata". Przeplecione było to z przykrymi rozmowami: właśnie z bratem czy ojcem, którzy tylko dokładali mu trosk i potwierdzali to wszystko, o czym myślał - zawiódł.
Gdy gwałtownie zbudził się, czując na swoich ustach smak znajomych warg, nie mógł odczuć żadnej przyjemności z tego zajścia, gdyż pobyt w tamtym miejscu zmienił go całkowicie. Odczuwał paniczny strach, bezsilność i nie był w stanie nic powiedzieć. Przez cały ten czas od kiedy jego ukochana użyła boskich zdolności Asklepiosa, by go wskrzesić, Juarez nie odezwał się ani słowem. Nie zmieniło się to też podczas badania, które przeszedł, wszakże był ewenementem, nieczęsto bowiem spotyka się kogoś, kto wrócił do żywych, nawet w tak pokręconym świecie jak ten ich. Między nim a Noemi narodził się dystans, choć ona chyba go jeszcze nie dostrzegała. Najpewniej wychodziła z założenia, że syn Melinoe jest w szoku i z pewnością miała racje. Nie wiedziała jednak wszystkiego. Mianowicie... Corvus uważał, że nie należy już do świata żywych.
Enamorado miała pełne ręce roboty w szpitalu, gdyż wielu herosów wymagało natychmiastowej opieki, a ona jako jedna z najlepszych medyczek w obozie, musiała im udzielić pomocy. On w tym czasie został sam w swoim mieszkaniu i przez bite kilka godzin gapił się w sufit, niemalże nie ruszając się. Przypominał sobie ciągle o wizjach, które nawiedziły go w Hadesie i z każdą kolejną narastało w nim poczucie strachu i niepewności. Spojrzał na swoje ręce, a te trzęsły się jak galareta. Nie był sobą.
Poszedł do łazienki i spojrzał w swoje odbicie. Jego twarz zdradzała ten strach, którego nie był w stanie ukryć. Zdjął koszulkę i przejechał dłonią po wszystkich tych miejscach, które Noemi uleczyła. Choć po ranie od własnej glewii nie było już śladu, on czuł, jakby nadal tam była. To samo z żebrami, momentami nie potrafił złapać powietrza, przypominając sobie, jak dusił się własną krwią, a przedziurawione płuca odmawiały posłuszeństwa. Napuścił wodę do umywalki i przez chwilę stał w bezruchu. Dopiero po jakimś czasie chwycił golarkę, która dotąd służyła mu do dbania wyłącznie o zarost. Nałożył odpowiednią wkładkę i przejechał kilkukrotnie po swojej głowie, pozbywając się z niej wszystkich włosów. Czego to miał być symbol? Sam nie wiedział, po prostu to zrobił...
Nie posprzątał po sobie, w zamian za to opłukał tylko głowę i spojrzał ponownie w swoje odbicie w lustrze. Pięścią uderzył w lustro rozbijając je i raniąc tym samym dłoń. Nie przejął się tym, ani nawet nie opatrzył. Wyjął ze skóry kawałki szkła i patrzył jak zewnętrzna część jego ręki krwawi. Przemył kilka razy ranę i nałożył szybko koszulkę, po czym bez słowa i nawet bez zamknięcia własnego mieszkania, wyszedł na zewnątrz.
Nie reagował na zaczepki ludzi, których zdziwił widok łysego Corvusa. Wielu z nich pytało też o to, czy naprawdę umarł i wrócił do życia. Nic im jednak nie odpowiadał, gdyż jego myśli cały czas były zajęte wspomnieniami o tych ponurych wizjach. Nawet nie dostrzegł, kiedy pojawił się w jednym ze swoich ulubionych miejsc - na plaży.
Był wieczór. Juarez postanowił przysiąść na piasku i obserwować wodę, którą tak bardzo przecież kochał. To zawsze sprawiało mu przyjemność, ale nie w tej chwili. Coś się zmieniło i on sam doskonale o tym wiedział. Nie mógł jednak się przemóc, by poradzić sobie z samym sobą. Był przerażony i bezsilny.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Wto 03 Wrz 2019, 01:16

Od czasu "wielkiego powrotu" syna Melinoe, Noemi rzeczywiście nie miała zbyt wiele czasu na obgadanie z nim całej tej sytuacji. Wszystko działo się bardzo szybko, a chyba wszyscy byli nadal w szoku po minionych wydarzeniach. Bardzo chciała zostać z Corvusem i się nim zająć, tak jak powinna to zrobić bliska mu osoba, ale ledwie udało się jej go milczącego, odprowadzić do pokoju, natychmiast zjawił się ktoś i nakazał jej natychmiastowe udanie się do szpitala, bowiem ucierpiało wielu herosów, a Noemi mimo wykorzystania swojego boskiej umiejętności, nie zdołała pomóc wszystkim. Dlatego zostawiła Corvusa samego, wcześniej zapewniając go, że to długo nie potrwa i wyszła.
Ten dyżur był naprawdę ciężki, wiele osób cierpiało, a cała kadra medyczna była na wyczerpaniu sił po nagłym ataku, sama Enamorado czuła zmęczenie we wszystkich mięśniach, gdy już kolejną godzinę opatrywała rannych, pocieszała ich i próbowała jeszcze bardziej nadwyrężyć swoje ciało i umysł przy używaniu swoich leczących umiejętności. Starała się być dla wszystkich, ale w głowie cały czas miała Juareza, który został sam po tym, jak umarł i wrócił do żywych. Czuła niepokój, który zaczynał w niej wzbierać coraz mocniej wraz z upływem czasu. Zmęczenie dawało o sobie znać, a resztki optymizmu zaczynały z Noemi się ulatniać. Zwolniono ją do domu jednak dopiero wtedy, gdy niespodziewanie zwymiotowała do zlewu na oczach połowy rannych znajdujących się w pomieszczeniu. Było to niespodziewane głównie dla niej samej, bo nigdy żadna choroba się jej nie imała, ale zrzuciła ten objaw na całe to zmęczenie i zamartwianie się.
Liczyła na spokojny wieczór sam na sam z Corvusem, ale zamiast tego zastała podłogę splamioną krwią, rozbite lustro i... podłogę pełną włosów. Serce na moment stanęło jej i ponownie poczuła mdłości, ale jakiś heros, który akurat zobaczył ją w otwartych do pokoju drzwiach, które zostawiła po wejściu do środka, że Juarez poszedł w stronę jeziora. Ruszyła tam natychmiast olewając zupełnie mycie zębów, czy odświeżenie się po ciężkim dyżurze, miała na sobie nadal brudne od krwi innych herosów spodnie i biały fartuch, który nosiła tylko w szpitalu.
Nie od razu go rozpoznała, bo zapadała ciemność, a on był zupełnie łysy, więc przez moment pomyślała o tym, że nie będzie miała w co wplatać swoich palców, żeby sprawić mu pieszczotę.
- Corvus. - Pokonała zdecydowanym krokiem dzielącą ich przestrzeń, a jego imię w jej ustach zabrzmiało bardzo miękko, mimo tego, jak przerażona była tym, że nie zastała go w pokoju.
- Co się stało z twoimi włosami? - Zapytała o pierwsze co jej przyszło do głowy. - Co... - Zawahała się przez moment i dotknęła jego ramienia, tylko po to by zwrócić na siebie jego uwagę. - Co się dzieje z tobą? - Spojrzała na jego pokaleczone dłonie, chciała do nich sięgnąć, użyć umiejętności, by je wyleczyć, mimo tego, że była już na wyczerpaniu swoich sił, ale zauważyła, że trzęsą się jak galareta, dlatego tylko nie złapała jego dłoni. Coś było z nim nie tak, bardzo nie tak, a ona nie chciała go przytłaczać swoim dotykiem, tak, jak się to stało wtedy, gdy przywróciła go do życia swoim pocałunkiem. Całe napięcie było widać na jej twarzy, było słychać w jej głosie. Chciała pierwszy raz odkąd wrócił z wycieczki po Hadesie, usłyszeć jego głos.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Czw 05 Wrz 2019, 16:01

To nie była wina Noemi, że nie miała teraz czasu na niego, bo sytuacja obozowa była tragiczna. Jako jeden z nielicznych dostępnych medyków musiała przejąć wiele obowiązków, czasami nawet zarządzając grupami innych. Była jedną z najbardziej doświadczonych osób w tym rzemiośle, a biorąc pod uwagę śmierć chociażby Alvy, która była jedną z najważniejszych osób w szpitalu, nagle zrzucono na Enamorado jeszcze więcej odpowiedzialności, której i tak nie miała mało już wcześniej. Jako osoba doskonale zaznajomiona z trybem funkcjonowania tego miejsca, Corvus nie miał o to żadnych pretensji do swojej ukochanej. Z drugiej strony jednak nawet się nad tym nie zastanawiał. Prawdę mówiąc, nawet nie zauważył jej nieobecności, gdyż był pogrążony we własnych myślach od samego początku powrotu do życia.
W ciszy obserwował taflę wody, nawet nie mrugając. Był bardzo zamyślony i zajść było go teraz bardzo łatwo. Jego koncentracja leżała, nie potrafił się skupić na niczym innym poza odtwarzaniem kolejny raz tych przykrych scen w swoim umyśle. Dlatego też nie zauważył Noemi nieopodal, choć gdyby się odwrócił w tę stronę, na pewno by ją dostrzegł. Nie zarejestrował nawet jej obecności po tym, jak wypowiedziała jego imię. Tak jakby nie słyszał wołania, choć było to niemożliwe, bo było ono przecież blisko. Dopiero dotknięcie jego ramienia pozwoliło mu na dostrzeżenie córki Asklepiosa w pobliżu. Jej pytania pozostały jednak bez odpowiedzi, gdyż Juarez jedyne co zrobił, to spojrzał na bok, na zatroskaną twarz swojej miłości i niemalże pustym wzrokiem wpatrywał się w jej tęczówki.
Przełknął ślinę i ponownie spojrzał na taflę wody, a jego dłonie nadal drżały, najpewniej z bólu i przebywających tam kawałków szkła.
- Ja... - zaczął cicho, bo od jakiegoś czasu nie używał strun głosowych i jego ton był nieco zachrypnięty. - Umarłem, Marcelina... - dokończył i przeniósł znowu spojrzenie na nią. Tym razem jego wzrok nie był pusty. Wyrażał smutek oraz przerażenie, którego dotąd nigdy nikt nie widział na jego twarzy. Juarez był odważny, ale wizje, które otrzymał będąc przez ten krótki czas w Hadesie, odcisnęły na nim piętno.
- Widziałem, jak umierasz... Widziałem, jak umierają moje siostry... Rozmawiałem z "nim" - celowo położył nacisk na ostatnie słowo, by Noemi wiedziała, że chodziło o jego brata. - I za każdym razem bolało tak samo... - wydukał, dając jej do zrozumienia, że te wizje powtarzały się. Niczym Syzyf pchający głaz w nieskończoność, on był zasypywany ponurymi wizjami.
Syn Melinoe spojrzał na swoje dłonie, które trzęsły się nie tylko z bólu, ale również ze strachu. Te wizje były tak prawdziwe, że nie potrafił sobie poradzić z nimi. Wiedział doskonale, że to była tylko iluzja i wytwór jego wyobraźni, ale to było tak prawdziwe, że nawet mając swoją ukochaną tuż obok, nie potrafi się zdystansować od tego. W pewnej chwili złapał się za głowę i pochylił, czując jakby głowa miała zaraz mu eksplodować. Wokół nich zaczęły się pojawiać zjawy, które przedstawiały nie tylko ludzi im znanych - poległych herosów, ale również zupełnie obcych.
Corvus wrzasnął z bólu i upadł na piasek, jakby miało mu to w jakikolwiek sposób pomóc. Najwidoczniej nie panował nad swoimi zdolnościami. Dopiero po dłuższej chwili się uspokoił, najpewniej z pomocą Noemi, która nie mogła być obojętna wobec tego procederu.
Otworzył oczy po jakimś czasie i znów spojrzał na swoją dłoń, która była cała we krwi.
- Nie dam rady... - wyszeptał. - Czuję się martwy wewnątrz - oznajmił, bo to chyba oddawało jego stan najbardziej obrazowo. Nie wiedział, co się z nim dzieje, ale mógł to porównać właśnie do tego. Pamiętał, jak życie z niego uchodziło i tak samo dzieje się teraz, tylko że trwa to dłużej, jest wolniejsze i boli przeogromnie.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Czw 05 Wrz 2019, 18:08

Wbrew jej przywódczym podrygom, które czasem pojawiały się zbyt często w związku z Corvusem, to ta cała nowa odpowiedzialność wcale jej nie cieszyła. Nie chodziło o sam fakt tego, że musiała jakoś skoordynować pracę w szpitalu i unikać przy tym kolejnych stresowych sytuacji, nie chodziło nawet o to, że mnóstwo osób liczyło na nią i zrzucali na nią wszystkie swoje troski, bóle, wątpliwości i cały ten smutek, które pojawiły się po tych tragicznych wydarzeniach. Było to przytłaczające, ale nie tak mocno, jak to, że część personelu medycznego szukała w niej teraz drugiej Alvy, która przecież zginęła na oczach większości herosów. A Noemi nie czuła się nawet w połowie tak doświadczona i silna jak dopiero zmarła pani doktor. W środku ledwie dawała radę i nowa rola, w którą ją niespodziewanie wrzucono, niesamowicie ją przerażała, mimo że na zewnątrz, podczas całego dyżuru nie dawała po sobie niczego poznać i starała się być podporą dla wszystkich. A panował chaos, który pod wieczór zdecydowanie przygasł wraz z zaśnięciem większości poturbowanych.
Była potwornie zmęczona, głównie psychicznie tym, że Corvus umarł na jej rękach, a potem wrócił do żywych, a ona musiała zostawić go samego. I zmęczona ogromem bólu i rozpaczy, który przygniótł ją w szpitalu. Teraz jednak biegła szybkim truchtem w stronę jeziora, nie przerywając biegu nawet wtedy, gdy dotarła do Corvusa. Chciała poczuć ulgę na jego widok, ale jedynie serce zawaliło jej jeszcze mocniej, gdy zobaczyła jego puste spojrzenie i usłyszała jego kolejne słowa. Kolejny raz dzisiejszego dnia poczuła przerażenie. I poczucie winy. Jego wizję, jego zachowanie i cały jego stan był spowodowany tym, że egoistycznie przywrócił go do życia, bo nie byłaby w stanie żyć bez niego.
- Ja... Jestem tutaj, Corvus. - Powiedziała i zbliżyła się do niego o krok, ostrożnie. - I nic mi nie jest. Zobacz, możesz mnie dotknąć, możesz poczuć bicie mojego serca, cariño - Chciała go przywrócić do rzeczywistości, widziała jak poddaję się swoim wspomnieniom z tego krótkiego momentu nie-życia. Ale on już się w to wkręcił, poddał się temu w momencie, gdy pozwolił tym wszystkim zjawom dojść do siebie. Znajome twarze zmarłych obserwował ich, milczące, były jak posągi. Tak samo martwe. Noemi natychmiast rzuciła się do swojego ukochanego, złapała jego dłonie, siłą skierowała jego twarz na siebie, zmusiła go, by spojrzał na nią.
- Jestem tutaj. Jesteś tutaj ze mną. Nie jesteś martwy, Corvus, rozumiesz? Jesteś żywy, czujesz przecież zimno wiatru, słyszysz plusk wody, słuchaj mojego głosu. Nie jesteś tam, w Hadesie. Jesteś w obozie, a ja jestem z tobą. - Mówiła wprost do niego, głośno i szybko, nerwowo. Serce waliło jej młotem, była przerażona stanem Corvusa, który zawsze twardo stąpał po ziemi. Wraz z jej słowami zjawy zaczynały znikać jedna po drugiej zaczynając od tych nieznajomych, aż do martwych herosów, którzy byli Corvusowi najbliżsi. Aż został tylko on, jego brat. Jego zjawa jednak po chwili także rozmyła się w powietrzu, a Noemi nie poczuła ani krzty ulgi. Wręcz przeciwnie, niepokój i przerażenie były chyba jedynymi rzeczami, które kierowały teraz jej działaniami. Przytulił go do siebie mocno, uważając na jego poranione dłonie, za które chciała się zaraz zabrać.
- Dasz radę, razem damy radę. Nie zostawię cię już samego. Nie zostawię. - Mówiła spokojniej, mimo że cała drżała.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Plaża Nie 08 Wrz 2019, 01:30

Wielu medyków zginęło na polu bitwy, a Noemi była jednym z najbardziej wykwalifikowanych, dlatego nie dziwił się, że obarczono ją nowymi obowiązkami oraz starano się wykorzystać ją w szpitalu jak tylko się dało, skoro jej pomoc była fachowa i efektywna. Sam z pewnością zanegowałby to wszystko i rozmówiłby się z Asklepiosem, by nie męczył tak swojej córki, nawet jeśli jest jedną z najlepszych, bo to odbija się na jej zdrowiu i na sytuacji między nimi. Tak by zrobił, gdyby wszystko było z nim w porządku. Ale nie było, dlatego też znajdowali się właśnie na plaży, a nie w domu, radując się chwilami spędzonymi razem i nadrabiając chociaż nikłą ilość czasu, który normalnie byłby dla nich przeznaczony.
Nie miał do niej żalu, bo zachowała się tak samo, jak on by się zachował, gdyby posiadał podobne zdolności. Gdyby Noemi stało się coś złego, zrobiłby wszystko, by najpierw do tego nie dopuścić, a później by to cofnąć, jeśli już musiało mieć miejsce. Enamorado użyła swojego boskiego błogosławieństwa dla niego. Jeden raz w życiu mogła być bogiem i wykorzystała to po to, by przywrócić go do życia. Trudniej o większy dowód miłości, do której Juarez oczywiście nigdy wątpliwości nie miał. Mimo to, Noemi coraz bardziej udowadniała mu, jak bardzo jest mu oddana i lojalna. Była jedyną, która stanie za nim zawsze, nieważne co.
Był żałosny i choć czuł to w głębi serca, nie potrafił się od tego obronić. Te wizje obezwładniały go i powodowały, że czuł się bezsilny, a także co kilka chwil na nowo przeżywał wszystko, czując jak adrenalina skacze w jego żyłach, a serce bije tak mocno, że zaraz sam wbije tą swoją glewię w nie, byleby się uspokoiło. Córka Asklepiosa mogła się domyślać tylko, co przeżywał teraz i co działo się przez ostatni czas od momentu śmierci. To jednak trzeba było zobaczyć na własne oczy, by pojąć prawdziwą skalę tego problemu.
Jej słowa w ogóle mu nie pomogły. Wszystko go bolało, albo wmawiał sobie, że go boli. Wydawało mu się, że po raz kolejny przeżywa koszmar, który odbył się na oczach wszystkich przedwczoraj. Czuł i słyszał to wszystko, o czym ona mówiła, ale nie potrafił przyjąć do wiadomości tego, że jest już bezpieczny. Problem siedział dużo głębiej, niż tylko w świadomości herosa.
Mimo to był twardy i ani jedna łza nie uleciała z jego oczu, choć wielokrotnie zbierało mu się na szloch. Te wszystkie wspomnienia, wizje... śmierć była po stokroć lżejsza i bardziej znośna od świadomości, że Noemi może skończyć na miliony różnych sposobów i to najczęściej złych.
Otarł się twarzą kilka razy o jej brudny fartuch, nie zwracając uwagi na nic. Przez moment poczuł ulgę, gdy objęła go i przytuliła do swojej piersi. Czuł znajome ciepło i słyszał bicie jej serca. Ten dźwięk pobudził go na nowo, by spróbować chociaż na moment się ogarnąć. I tak się w rzeczywistości stało, bo ból minął, zostało tylko poczucie żalu i klęski.
Podniósł się z piachu i spojrzał znów w oczy Noemi, nie ukrywając ani swojego przeraźliwie złego stanu, ani szoku.
- Nie pozwolę na to, by te wizje się ziściły - obiecał i przeniósł spojrzenie na swoje dłonie, które Enamorado trzymała. Drżały cały czas, a on sam odczuwał już lekki ból po tym wyskoku z łazienki, gdzie to rozbił pięściami szybę. Przekręcił się na plecy i położył głowę na kolanach ukochanej, patrząc na jej zatroskaną twarz z dołu.
- Zabiję wszystkich, którzy będą chcieli cię skrzywdzić... - znów obiecał, choć ta obietnica wydawała się dużo bardziej mroczna i złowroga. Juarez nie stosował takiej retoryki wcześniej i z jego ust dość dziwnie brzmiały takie groźby. Najgorsze było jednak to, że brzmiały one bardzo realistycznie, zwłaszcza jeśli brunetka spojrzała w tamtej chwili w jego oczy, które emanowały wręcz złością i nienawiścią. Pod którą skrywały się strach i cierpienie oczywiście, ale to już było ciężko dostrzec prze tą agresywną maskę.
Noemi Enamorado
Noemi Enamorado
Re: Plaża Nie 22 Wrz 2019, 21:05

Ten brak egoizmu w ich związku, czy życiowej sytuacji czasem ją irytował. Ale oboje dobrze wiedzieli, że nie mogą inaczej, że nie mogą sobie pozwolić teraz nawet na jeden dzień takiego egoizmu, na który oboje liczyli, kiedyś, w przyszłości. Na dzień, w którym oleją zupełnie wszystko, co się będzie wokół nich działo, zamkną się we dwoje w jakiejś górskiej chatce i będą cieszyć tylko swoją obecnością, bez poczucia winy, bez myśli, że kogoś zawiedli, że ktoś gdzieś tam jest, liczy na nich, że są czekające obowiązki. Noemi chciała choć jednego dnia, by spróbować nasycić się swoim ukochanym, choć wiedziała, że jedna doba to stanowczo za mało, chciała jednego dnia, w którym będzie się czuła jak najzwyczajniejsza dziewczyna, na którą wcale nie czeka milion obowiązków związanych z ratowaniem kończyn, sprawności czy nawet życia innych herosów.
Teraz jednak wszystko było takie skomplikowane, takie trudne. Cały ten atak, ratowanie życia i cały ten Corvus, który zaczął zupełnie tracić rozum, a ona, osoba która powinna wiedzieć o nim wszystko, nie była w stanie mu pomóc, mogła go tylko uspokoić, bacznie obserwować i kryć przed nim to przerażenie, jakie w niej wywołał swoim stanem, swoimi słowami. Bała się tego, co kryło się w jego oczach, gdy wypowiedział słowa o zabijaniu. Wiedziała, że nie kłamał, a ona nie czuła się z tym ani trochę bezpieczniej. Nie znała nowego Corvusa, tego emocjonalnego, mrocznie emocjonalnego, który nie wahałby się ani moment, gdyby ktoś zechciał ziścić którąś z jego wizji, którymi torturowano go w Hadesie. Noemi po raz pierwszy zwątpiła w słuszność tego kim byli, w słuszność ich boskich mocy, które miały być darem. Były przekleństwem, które teraz pokazało swoje toksyczne oblicze w spojrzeniu Corvusa. Zadrżała lekko, mogło być to spowodowane chłodem, ale wiedziała, że jest to dreszcz przerażenia. Nie bała się Corvusa, bała się o niego. O to, jak lekkomyślne są teraz jego decyzje, jak bardzo pchają go znów w ramiona śmierci, z której tym razem Noemi nie będzie już w stanie go wyciągnąć.
Minęła długa chwila, zanim znów się odezwała, w tym czasie zajęła się jego dłonią, z której sprawnie kawałek po kawałku wyjęła kawałki szkła.
- Kocham cię, Corvusie Juarezie. - Wyszeptała miękkim głosem, przymknęła powieki, w dłoniach poczuła znajome ciepło, gdy użyła swoich mocy, by rany na jego dłoni zasklepiły się. I lekkie zawroty głowy, gdy poczuła zmęczenie. Otworzyła oczy, przez moment widząc rozmazany obraz swojego ukochanego, którego głowa spoczywała nadal na jej kolanach. - Dlatego nie waż się nigdy więcej ryzykować swojego życia. Nawet dla mnie. Tym razem cię nie uratuję, a wiesz, że nie potrafię żyć bez ciebie. - Powiedziała chłodno i mocno ścisnęła jego dopiero opatrzoną i zasklepioną dłoń. Chciała, by te słowa dotarły do niego, by dotarł do niego prosty wniosek: Jeżeli tym razem ma zginąć, to zginą oboje.
Sponsored content
Re: Plaża

Plaża
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Plaża



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: