Czy Folk czuł tremę bądź strach? Nic z tych rzeczy. Jeśli miałby być szczery to jedyne co czuł w tym momencie to zażenowanie spowodowane swoim niedojebanym bratem Hoshim. W tym obozie to Folklore uchodził za tego, któremu brak taktu oraz kilku ( no w porywach do kilkunastu) lekcji savoir vivre. Niemniej jednak okazało się, że w tym obozie aż roi się od debili - tylko dlaczego z jednym z nich musi współdzielić matkę? To takie uwłaczające. Teraz jednak nie było czasu na to, aby posłać Hoshiemu opierdol. Prawdę mówiąc to okazało się, że będzie to całkowicie zbędne. Dlaczego zapytacie? A no dlatego, że Elisce wyraźnie do głowy uderzyła już krew LSN i pokazała pazurki. Nie wiedzieć czemu, ale Folk widząc to mimowolnie uniósł kącik wargi, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech - "Brawo Giotto, zrobiłeś to.". Zdawać się mogło, że cała sytuacja została opanowana i wszyscy mogą się w końcu rozejść do swoich miejsc, kiedy to nagle głos zabrał jakiś niedomyty bezdomny. Z początku Folk myślał, że jakiś typowy menel zakradł się do obozu i widząc imprezę postanowił poprosić państwa młodych o jakieś resztki ze stołu. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ten ów nieobyty z kulturą jegomość to Latvferia, to znaczy Lucjan, to znaczy Lucyfer - syn Lokiego. W sumie to Folk zbyt nie spoufalał się z ów jegomościem, a jako, że z mordy podobny był raczej do nikogo to nic dziwnego, że nawet nie wziął pod uwagę, że jest on gościem na tym weselu. Niemniej jednak nie sam wygląd, ale słowa, które Lucyfer wypowiedział były stanowczo nie na miejscu. "Bydło? I mówi to ktoś taki?" Zapewne gdyby Folk był na miejscu Giotto i Eliski to puściłby to mimochodem - w końcu nie ma sensu przejmować się słowami człowieka tak niskich lotów i o tak małym rozumku, że nie wie nawet co oznacza "galowe ubranie". Niemniej jednak Galichet dobrze wiedział, że ceremonia ta była bardzo ważna dla Eliski. Jego przyjaciel wielokrotnie mu opowiadał o tym, że kobieta marzy o tym, aby wszystkie ważne chwile w jej życiu były rodem z bajki. W jej umiejętność do powstrzymania się wierzył, jednakże z Giotto było zdecydowanie gorzej. Bo widzicie, o Giotto trzeba wiedzieć parę rzeczy: nie często goli pachy, uwielbia jeść KFC, a później mówić, że go dupa piecze i juz nigdy więcej, a także to, że jest gotów zabić byleby tylko Eliska była szczęśliwa. Trzeba jednak pamiętać, że taki gniot na weselu może być średnio odebrany, a co gorsza moze je całkowicie rozjebać. Na to Folk nie mógł pozwolić. Zanim zareagował spojrzał wymownie na Corvusa. Mężczyzna był tutaj jedynie gościem, ale jeśli chodzi o wszelkie sprawy obozowe to jako dowódca całego obozu musiał wydawać zgodę na niektóre ważniejsze "zachowania". Folk ułożył palce w snak "West Side" i usniósł go na wysokość swojej klatki piersiowej. W odpowiedzi otrzymał delikatne skinięcie głowy Corvusa co oznaczało jedno - zgodę na odpalenie protokołu "358 911 LSN". Po krótce Folk mógł zrobić wszystko, aby załagodzić sytuację. Szybko łapiąc dwóch pałętających się satyrów przyciągnął ich do siebie i przekazał wszystkie ważne informacje. Kończąc słowami "Macie się kurwa wyrobić w nie więcej niż 4 minuty" puścił ich, a sam udał się w stronę stolika nowożeńców - dokładnie w momencie, w którym podniósł się z własnego siedziska. - Poczekajcie poczekajcie! Przecież zaraz znajdę ten pierdolony kluczyk! Wiecie jakbym wyglądał bez ręki? No co najmniej nieforemnie! - Folkore nie zapomniał, że przecież od dłuższego czasu nie ma prawej ręki, a ta została zastąpiona sztuczną protezą. Wszystko to miało na celu chociaż chwilowe przykucie uwagi zarówno Lucka jak i pary młodej. Kiedy to się udało spojrzał na Lucyfera.- Co Ty kurwa masz na sobie? Nie no serio. Przez całe życie myślałem, że trzymam w tym obozie tytuł naczelnego menela, ale chłopiee... Wydaje mi się, że przy Tobie to wypadam co najmniej miernie. Po tych słowach Galichet przeszedł powoli w stronę stołu pary młodej. Najpierw ładnym gestem wskazał Eli jej miejsce, aby na nim usiadła, a następnie przysunął ją elegancko do stołu. Z Giotto nie było tak łatwo, bo naprężył się jak struna, ale po delikatnym zasugerowaniu naciskiem dłoni na bark posadził dupę. Następnie zmienił nieznacznie pozycję i stanął za Giotto kładąc mu dłonie na ramionach. Dla wszystkich obecnych wyglądało to jak zwykłe przyjacielskie poklepanie. Prawda jednak była taka, że Folk w tym momencie naprawdę konkretnie siłował się z Giotto, który pomimo nie pokazywania niczego na twarzy napierał na ręce Galicheta, aby wstać. Kiedy udało się względnie uspokoić Giotto i chociaż trochę zagwarantować sobie to, że Giotto nie ruszy dupy z miejsca spojrzał na Lucka: - A teraz czas na Ciebie. Po tych słowach ruszył w stronę Lucjana. Folk wiedział, że dopóki mówi Giotto nie ruszy się z miejsca. Nie dlatego, ze bał się Folka czy inne pierdoły, ale dlatego, że był świadomy, że rozpierdalając Lufycera na miazgę mógłby pobrudzić strój Folka - a dużo taki wyjściowych ubiorów to on nie miał. Kontynuował podchodząc coraz bliżej i bliżej do Brudcyfera: - Z tego co widzę to Loki naprawdę jest bogiem żartów i kłamstewek, bo robiąc sobie takie dziecko sam zrobił sobie niezły kawał. Niemniej jednak nie śmiejmy się z rodziców i ich pomyłek, bo gdybyśmy mieli obgadywać tak każdego to na dzieciach Zeusa zeszły by nam co najmniej cztery takie wesela. - Stanął już bezpośrednio przed Lucyferem i zniżył głos tak, aby tylko ten mógł to usłyszeć: - Sam jesteś sobie winien tej sytuacji. Przyszedłeś na wesele jak menel i dziwisz się, że ludzie podchodzą do Ciebie w taki, a nie inny sposób. "Na wrota Asgardu"? Wstydem jest to, że takie bydło jak Ty śmie nazywać się potomkiem nordyckich bogów. Jak Ty wyglądasz? Co Ty sobą reprezentujesz w tym momencie? Przedstawiasz się jako jeden z półbogów, a nie dość, że ośmieszasz siebie to jeszcze ich. W takim razie ja też powiem Ci coś śmiesznego. Po dzisiejszym weselu sam osobiście udam się do Tyra oraz Aegira - i nie pójdę tam sam, wezmę ze sobą Dionizosa. Bardzo szczegółowo im przedstawię jak wygląda sytuacja i poinformuję, że jako dawny kapitan bardzo podważam Twoje zachowanie w tym obozie, zwrócę uwagę na Twoje podejście do innych mieszkańców, a także brak szacunku, z którym się tak obnosisz. Zapamiętaj sobie tylko, że Tyr i Aegir z pewnością wezmą tą informację do Asgardu. Zapewne nie potrwa to miesiąc czy dwa, ale możesz być pewien, że spotkasz się z reprymendą odpowiednią Twojemu zachowaniu. A teraz jeśli możesz, zachowaj resztki godności. Nie przepraszaj pary młodej, bo Twoje słowa na nic się nie zdadzą. Idź z tym swoim oposem z tego wesela i zamknij się w jakieś norze. Prędzej czy później otrzymasz informację od bogów. Po tych słowach odwrócił się w stronę Giotto i Eliski, a na jego twarzy pojawił się uśmiech: - Słuchajcie, to miała być niespodzianka, która miała mieć miejsce dopiero jak Eli popije i nie będzie do końca wiedzieć co się dzieje na parkiecie, ale wydaje mi się, że w tym momencie będzie to najlepsze rozwiązanie. A więc usiądźcie proszę. - Po tych słowach klasnął w dłonie, a na parkiecie pojawiły się satyry, które wyczyściły miejsce, a wtedy na scenie zaczęły pojawiać się nimfy w skromnych strojach , za nimi weszła paczka umięśnionych satyrów ubranych w skóry ekologiczne. Na samym końcu pojawił się on - z bujnymi lokami nażelowanymi i powiewającymi na powietrzu - karzeł Sandu Ciorba. Zadziwiające było to, że pomimo tego iż każdy mógł spodziewać się dalibomby, to każde z nich miało ze sobą jakiś instrument - skrzypce, wiolonczelę, itp. Kiedy wszyscy znaleźli się już na scenie Sandu stanął przed swoją "załogą", ruszył palcem i rozpoczęło się show, które brzmiało o tak : CYK - Zjedzcie w spokoju i ochłońcie trochę. - po tych słowach Folk odszedł od pary i dał im trochę czasu na ostudzenie się.
Lara Guseva
Re: Parkiet Wto 12 Sty 2021, 23:31
Nic dziwnego, że Lara chciała znać odpowiedź na pytanie, bo chwilowo - poza zranieniem jej - czuła się jakby Erron był jak pies spuszczony ze smyczy i od razu zapomniał o właścicielu. Nie chciała myśleć o nim w tak kiepski sposób, więc liczyła na jakąś konkretną odpowiedź. Najlepiej to jakieś zmanipulowanie przez córki Afrodyty czy Lokiego, które kurwa nie wiem - udawały Larę. Szukała sensu w zdradzie, która z reguły sensu nie miała. Musiała jednak wiedzieć cokolwiek - znudziła mu się; lubi skoki w bok od czasu do czasu; kiepska w łóżku się stała; wkurwiła go czymś niewyobrażalnie... No cokolwiek właściwie, bo byłoby właściwie jej winą w części, bo chyba tylko wtedy miałoby to jakikolwiek sens. Westchnęła słysząc, że za nią tęsknił, jednak postanowiła sobie, że nic nie powie, póki on nie skończy, choćby miał wygadywać największe pierdoły świata. Widziała, że się plątał i nie dziwiła się, w końcu żadne z nich nie miało doświadczenia w uczuciach i związkach. A przynajmniej jednym i drugim opierającym się na romantyczności relacji, a nie fizyczności, chęci, niechęci, lubienia, nie lubienia i tak dalej. Słuchała więc w spokoju jego pokrętnych wyjaśnień, by lekko unieść jedynie brwi, gdy usłyszała o zazdrości. Nie żeby w to nie wierzyła, sama była o niego zazdrosna i u niego dostrzegała to już dawno temu. Oboje jednak spławiali to na zasadzie zabawy i dogryzania sobie, aniżeli faktycznego uwierzenia w to, że są o siebie zazdrośni. Do teraz. Gdy skończył i odwrócił spojrzenie, Guseva właściwie zastanawiała się od czego zacząć. Tyle chciała powiedzieć, a jednocześnie po sekundzie tyle rzeczy okazywało się nie wartych poruszenia. Black jednak podjął się wyjaśnień dalej, więc porzuciła rozmyślenia na rzecz wysłuchania go dalej. Nie zamierzała się oburzać doskonale wiedząc, co mężczyzna ma na myśli. Sama w końcu reprezentowała podobne myślenie, dlatego tak zła była, że przespał się z innymi. Przecież Erron był tylko jej. Wcale nie zdziwiło ją wyznanie miłości i to, że nie trwa to tydzień. Gdy tylko wyczuła jego uczucia wiedziała, że tak długo jak ona zmagała się z własną miłością do niego, on robił to samo względem niej. Oboje udawali cool. Córka Sif... Co za wstyd. Gdy już ewidentnie skończył, westchnęła ciężko nie wiedząc czy jest sens wyjaśniać i bawić się w tym błotku kolejne minuty czy nawet dłużej. Zamiast tego zaczepiła kelnera i poprosiła - a jakże - o szklankę wódki i coli. Potem jednak skupiła się już na Blacku. - Jeszcze raz mnie zdradzisz, a zabiję ciebie - odpowiedziała na jego pytanie w swoim stylu, chyba jasno dając mu do zrozumienia, że szansę właśnie dostał. Od razu też bardziej się rozluźniła, a gdy przed nimi pojawił się alkohol, upiła sporo wódki i nieco coli, by po chwili uśmiechnąć się rozbawiona. Dopiero bowiem dostrzegła rozgrywającą się w tle scenkę, a właściwie duszenie Elisy jakiegoś... kogoś. No no, z tego nazwiska jak widać coś jej przyszło. - Ja nie jestem w tym dobra - zaczęła po chwili znowu patrząc na Blacka, gdy w tle zaczął się jeszcze większy cyrk. - Ale ja też ciebie kocham. Wiesz o tym doskonale, musisz to wiedzieć. Nie jesteś tak głupi przecież - uśmiechnęła się lekko jakby na rozluźnienie. No, to po wszystkim, prawda?
Giotto Nero
Re: Parkiet Sro 13 Sty 2021, 17:09
Giotto nie miał problemu z tym, by zabić tutaj Lucifera na miejscu, bo przecież to akurat byłoby bardzo w stylu Włocha, a o styl się przecież tu rozchodzi. Powodem tej decyzji nie było jednak to, że Nero czuł jakiś uraz do Czecha, ale to że - zdaniem Elisy - nie okazał im szacunku przychodząc ubrany w taki sposób, przerywając im posiłek i rzucając jakimś pseudofilozoficznymi tekstami. Syn Fobosa miał gdzieś to, czy Lucifer wygląda jak menel, papież, Sasha Grey czy Elvis Presley, bo dla niego nie był nikim znaczącym. Prawdę powiedziawszy, nawet nie pamiętał imienia tego osobnika, taka rozwinięta była ich znajomość. Cerny popełnił jednak zasadniczy błąd, który cieniem rzuci się najpewniej na całą imprezę. Uwagi w swoją stronę Giotto by po prostu olał, ale obrazić w jego towarzystwie Elisę? Co ten chop miał we łbie? Nim jednak zdołał jakkolwiek zareagować, zatrzymał go Folkmeister, który raz jeszcze musiał obrać rolę wielkiego ułatwiacza. Tym razem ułatwił Luciferowi odejście od nich i tym samym zagwarantował mu te kilka dodatkowych minut życia, o ile Nero jeszcze sobie nie postanowił, że go zabije. Galichet potrafił jednak skupić na sobie całą uwagę i po tej całej akcji, na parkiet wyszedł karzeł Sandu Ciorba. Syn Fobosa był trochę niepocieszony, bo liczył na prawdziwą wersję tego śpiewaka, a tymczasem dostał jakąś mini, która gdyby stanęła przy ich stole, to tylko kawałkiem głowy by wystawała. Ze spokojnym wzrokiem spojrzał na Folka, licząc, że to tylko jakiś żart i zaraz faktycznie będzie dalibomba. Im dalej w las, tym Giotto tracił nadzieję coraz bardziej, aż w końcu skrzyżował tylko ręce na klatce piersiowej i przymknął oczy, słuchając tych muzycznych wypocin. Nie ruszało go to w żaden sposób, w dodatku Folk nie zamierzał ulany tańczyć na golasa, co jakiś czas strzelając dłońmi o kolano, jak to ma miejsce w dalibombie. Stracił wszystkim zainteresowanie. To jednak go uspokoiło i dzięki temu zaniechał dalszych postanowień, skupiając się wyłącznie na swojej żonie, która była trochę podjudzona. W czasie prywatnego koncertu, pogładził ją dłonią po tyle głowy i zaczął delikatnie drapać po karku, tak jak to córka Nyks uwielbia. Najważniejsze było się wychillować, co w tej sytuacji było trochę łatwiejsze, nie mieli bowiem Lucifera przed sobą, a i muzyka nie była taka zła. Nabił jedno z ostatnich ravioli na widelec, który trzymał wolną dłonią i wsunął go do ust, obserwując Sandu Ciorbe i cały czas mając cichutką nadzieję na to, że to jednak ten prawdziwy i zaraz zacznie nawalać po rumuńsku.
Hoshi Usami
Re: Parkiet Sro 13 Sty 2021, 17:34
No to Hoshi się wygłupił. Fakt faktem nie czytał zaproszenia jakie dotarło do niego, bo miał się nie wybierać na nie. Jednak zgodził się na prośbę Ian'a. Poza tym Usami myślał, że na każdym weselu wymagane są prezenty. Chciał po prostu być miły, a wyszło jak wyszło. Nawet nie mrugnął okiem słysząc ochrzan i o tym, że nie ma taktu itd. Wziął swoją torebkę i bez słowa pociągnięty przez swojego chłopaka by się wycofać z pola widzenia małżonków. Azjata ruszył do stolika na prezenty, który znajdował się w rogu sali tuż obok wejścia. Tak już gniew młodej pary ich nie dosięgnie. Japończyk postawił tam swoje prezenty. - Przepraszam, że wszystko popsulem. To już wiem jakiej cechy mi brakuje, jak kiedyś będzie inne wesele to muszę pamiętać by nie być miły i nie pchać się z prezentami. Na razie zjedzmy, a potem... przejdziemy się dobrze? - zapytał. Przeszli do stolikow. To wszystko stwierdził widząc wcześniej jak Ian dłubie w talerzu.
x2 - przejście do stolików.
Lucifer Černý
Re: Parkiet Sob 16 Sty 2021, 18:39
To było urocze. Najpierw Elisa kazała mu "iść i nie wracać", a gdy chciał to zrobić - nie pozwoliła mu na to 'zaszczycając' nudną tyradą. Do tego podduszając go co mogło wskazywać na żywe zainteresowanie klimatami BDSM przez pannę młodą, choć nie musiało.
Uwolniony zaczerpnął w końcu tchu i uśmiechnął się lekko. - Ok, boomer - odpowiedział Elisie, mową ciała wskazując, że niewiele sobie z tej jej tyrady robi.
Lucy nie zdążył ujść za daleko gdy znów go wstrzymano. I to znów nudnym moralizatorskim bełkotem. - Oj tam Folklore - Syn Lokiego przewrócił oczami odpowiadając herosowi tak jak tamten, półgłosem. - Chciałem sprawdzić, czy ta cipa bardziej zwraca uwagę na głębię, intencje, czy ma nasrane we łbie powierzchownością. Teraz już wiem, pora do domu. - Uśmiechnął się do Folklore'a. - A co do reprymendy to w dupie to mam. Jak Asgard ma się mieszać w nasze herosowe sprawy, bo jakaś lala się obraziła brakiem garnituru, to znaczy, że kurewsko się tam nudzą. Trzymaj się - Lucifer nie oglądając się za siebie ruszył ponownie ku wyjściu.
Erron Black
Re: Parkiet Sro 20 Sty 2021, 23:52
Erron trochę był jak ten pies spuszczony ze smyczy, który od razu zapomniał o właścicielu. Bo jaki porządny facet zachowuje się w taki sposób jak on kilka tygodni temu? Czas leczy rany, ale pewnie jeszcze długo przyjdzie im obcować w innej atmosferze, zanim dopiero wszystko się zagoi i będą mogli w spokoju przejść do tego, co utraciliby, gdyby nie jakaś autorefleksja ze strony Blacka. To był chyba dostateczny akt miłości z jego strony, bo dla żadnej kobiety Erron by się tak nie zachował. Lara była kimś wyjątkowym w jego życiu i nim to zrozumiał, mogło już być za późno. Całe szczęście, blondynka chciała dać mu drugą szanse i choć czeka ich wiele rozmów na ten temat, a także wiele testów, to po dzisiejszym dniu syn Njorda był pewien jednego - musi dbać i pielęgnować tę relację, bo to prawdopodobnie jedyna rzecz, która mu w życiu wyjdzie. Z opuszczeniem obozu się nie udało, z walką podczas ataku na obóz również. Paradoksalnie jej odpowiedź, która była oświadczeniem chęci mordu w przypadku kolejnej zdrady, potraktował jako coś bardzo pozytywnego. Wiedział doskonale, że Guseva na swój sposób przekazała mu nie tylko informacje o drugiej szansie, ale również wyjawiła konsekwencje następnych jego czynów. Gdy kłócili się u niego w mieszkaniu, to córka Sif dała już się poznać jako osoba, która byłaby w stanie zabić nawet ukochanego. Taki już jej urok. Na taką Larę przecież poleciał, więc teraz musi brać ją całą ze wszystkimi jej wadami. Zanim zdołał dorwać się do alkoholu i cokolwiek powiedzieć, Guseva już wyzerowała praktycznie swoją szklankę z wódką, popijając ją colą by nie czuć tej nieprzyjemnej goryczki w gardle. Erron nie zamierzał zostać w tyle, dlatego sam wychylił ze swojej szklanki mniej więcej tyle samo zawartości alkoholu i o dziwo popił go wodą. Nie robił tak często, ale lata temu nauczył się pić nawet z najdziwniejszymi zapojkami. Spojrzenie przeniósł jednak na scenę rozgrywającą się nieopodal, której przyglądał się ze stosunkowo małym zainteresowaniem. Chociaż akurat podduszenie Lucyfera było całkiem w pytę. Dopiero słowa Lary kierowane w jego stronę odwiodły go od dalszego przyglądania się tej sytuacji. Usłyszenie jednak takiej deklaracji z jej ust było czymś niezwykłym. Brzmiało to dziwnie, ale jednocześnie wywołało u niego przyjemne ciepło, które rozlało się od klatki piersiowej po całym ciele. - Wiem o tym - odparł z ogromną pewnością siebie, jak to on. - Jesteś zazdrośnicą - wyjawił czym się kierował, oceniając prawdziwość jej słów. Skoro potrafiła zrobić mu taki raban o zdradę, to mogło to świadczyć wyłącznie o jednym: kochała go. Teraz to rozumiał, wcześniej traktował to jako jakieś gówniane widzimisię Gusevy, która chciała z Blacka zrobić sobie swoją zabawkę i sobie go przywłaszczyć, jednocześnie zabraniając komukolwiek tykania go. Trochę było w tym prawdy, ale motywacja była zupełnie inna. - Ale muszę przyznać, że brzmi to trochę pokracznie z twoich ust - zakpił sobie. - "Kocham cię" w twoim stylu powinno brzmieć "zabiję cię, jak spojrzysz na inną" albo "chce mi się rżnąć, masz mnie zaspokajać kiedy tego zapragnę". Przynajmniej coś w tym stylu - zaśmiał się cicho, bo nie spodziewał się, że akurat taka "recenzja" języka Gusevy jakoś ją rozdrażni. Wielokrotnie żartowali sobie z tego, że oboje mają nieco prostacki humor i język, dlatego też nie bawili się w romantyczność czy inne ceregiele, tylko walili prosto z mostu i to czasem jak najwulgarniej. Albo najgroźniej, bo przecież Lara co trzecie zdanie wspominała o tym, że zaraz kogoś zabije. Dopił wódkę ze szklanki i spojrzał na córkę Sif, której chyba humor nieco się poprawił, tak jak z resztą i jemu. - Jak chcesz, to możesz się nawalić dzisiaj - zaproponował. - Dopilnuję, żebyś trafiła do łóżeczka, kochanie - niby ton był taki sam jak zawsze, nieco kpiący i arogancki, ale jednak te "kochanie" miało zupełnie inny wydźwięk, gdy Lara faktycznie nim była, a nie tylko na potrzeby jakiejś gry, którą sobie rozpoczęli. - Tylko nie składaj im życzeń jak jedzą, bo będzie problem - znów się zaśmiał, tym razem trochę głośniej, bo to akurat go rozbawiło. Sięgnął po jakieś jedzenie i nałożył sobie trochę makaronu z pomidorowym sosem, po czym zaczął go jeść, oczekując na rozpoczęcie jakiegoś innego tematu przez blondynkę, o ile te poprzednie niezbyt się przyjęły.
Lara Guseva
Re: Parkiet Pią 22 Sty 2021, 22:22
Wiedziała, że Erron groźbę śmiercią odczyta we właściwy sposób. Znali się tyle, że pewne rzeczy naturalnie przyszło im zakładać, tak jak jej teraz czy Blackowi wcześniej z byciem własnością. Trochę się pogubili w ostatnich tygodniach, ale koniec końców wiedzieli jacy są i czego mogą się po sobie spodziewać oraz co oznaczają konkretne słowa. Zazwyczaj. Musiała się napić, bo to jeszcze mogła teraz zrobić, a darcie mordy albo zabójstwo, by upuścić resztę ciśnienia raczej w grę nie wchodziło. Chyba, że miałaby wyręczyć państwu młodym przysługę, a jednocześnie prezent dać i własnoręcznie zabić tego typka z dala od nich, by nie zakłócić spokoju imprezy. Na coś takiego jeszcze mogłaby pójść, ale podejrzewała, że nie byłaby jedyna gotowa do takiego zachowania. Została więc wódka, której napiła się całkiem sporo i coli już znacznie mniej. Gdy już trochę poczuła się lżej, powiedziała co wiedziała, wprawiając go chyba w jakieś oniemienie. A przynajmniej tak przez moment to wyglądało. Wzruszyła lekko ramionami, gdy powiedział, że jest zazdrośnicą. Od dawna doskonale o tym wiedziała, nie lubiła się dzielić tym, co było jej i każdy kto choćby na moment wszedł z nią w relację intymną zdawał sobie doskonale z tego sprawę. Jeśli sypiasz z Gusevą, nie robisz tego z innymi, bo duża niema groźba nad tobą wisi. Ona? Ona robiła co chciała, jak zwykle. A potem skończyły się relacje z innymi, bo Black jej w zupełności wystarczał. Mogła wtedy to sobie tłumaczyć wygodą i higieną, ale teraz wiedziała swoje. - Ty też jesteś. Przypominam ci o wybitych zębach w Kanadzie, bo spojrzeli na mój tyłek - spojrzała na niego rozbawiona, przypominając sytuację, kiedy jeszcze było dobrze między nimi. A nawet lepiej jak dobrze. Uniosła jedną brew, gdy zaczął się z niej śmiać, by w końcu parsknąć cicho śmiechem. Miał rację, ciężko byłoby temu zaprzeczyć, co nie oznacza, że sam się od niej znacząco w tej kwestii różnił. - Bo z ciebie to urodzony romantyk - zakpiła tym razem ona z niego, bo on miał w sobie tyle z romantyka, co cale zero. Nie żeby jej to przeszkadzało, ona nie potrzebowała do życia tych słodkich pierdów. Wystarczyła jej taka relacja, jaką mieli tuż przed zdradą. Tyle, że właśnie bez zdrad i może wspólnie mieszkając. Ona również wyzerowała swój alkohol, czując się już o wiele lepiej, gdy to wszystko było za nimi. Nie lubiła i nie odnajdywała się w tym emocjonalnym gównie, więc teraz czuła się już pewniej, gdy mogła na nowo być sobą i on także. Mieli pewność, że się dogadają, bo nie spodziewała się, by Black teraz oczekiwał słodkich oczek i mruczenia miłości co trzy sekundy. - Ciekawa propozycja - przyznała trochę się nad nią zastanawiając. Z jednej strony było to coś, na co miała ochotę, choć z drugiej strony... Czy aby na pewno? Parsknęła jeszcze śmiechem słysząc o życzeniach, bo jak nikt sobie raczej nie wyobrażał takiego wesela Giotto, tak też nikt nie myślał, że Rosjanka podejdzie, by oficjalni złożyć im życzenia. Była tu, więc życzyła im dobrze. Finito. - Ale mam ochotę na coś innego - dopowiedziała po jakimś czasie, jednak zanim zaczął mężczyzna jeść. Nie przejmując się ani współtowarzyszami, ani nikim właściwie, złapała jego szczękę między kciukiem i palcem wskazującym. Od razu przyciągnęła go do siebie pewnie i wpiła się w jego usta mocno, całując go zachłannie dłuższą chwilę. W końcu za tym tęskniła. Potem go puściła z małym uśmiechem. - Smacznego - rzuciła jakby nigdy nic i sama również nałożyła sobie nieco makaronu w pomidorowym sosie.
Elisa Nero
Re: Parkiet Pią 22 Sty 2021, 23:29
Gdy tylko przyszedł Folklore, myślała, że będzie znacznie lepiej. Nie żeby facet sobie nie poradził z problemem, ale jak zwykle, zamiast zrobić najprościej, musiał też odwalić swoją szopkę. Zgodnie jednak z jego niemą prośbą, zajęła miejsce na swoim krześle, a potem obserwowała jak mężczyźni obok niej się siłują. Z takiej odległości widziała to bez problemu i z pewnością było to przyjemniejsze do oglądania, niż brzydka facjata Lucifera i jeszcze gorszy ubiór. W końcu jednak Gio odpuścił, a jego przyjaciel poszedł dalej odwalać szopkę. Właściwie to nie była pewna czemu ten kretyn cały czas tam stał, zamiast spierdalać, ale najwyraźniej Folk skorzystał z okazji, by powiedzieć synowi Lokiego parę gorzkich słów, które nie było dane jej usłyszeć. I na jego szczęście nie dotarła ani do niej, ani do Giotto odpowiedź brzydkiego gościa, bo wtedy nikt nie mógłby im się dziwić, że go zabili. Nazwanie dowódcy cipą... To trzeba mieć totalne echo między uszami. Na szczęście swoje i pewnie Corvusa, który musiałby się tłumaczyć przed mniej wyrozumiałymi zarządcami, Lucifer opuścił namiot. - A od kiedy ja tyle piję? - mruknęła patrząc na syna Hekate jak na kogoś, kto nieco się ośmieszył. Elisa od zawsze stroniła od alkoholu dość mocno i wielokrotnie podkreślała, że nie lubi imprez w jego towarzystwie, bo zwierzęta wokół nie znają umiaru. No ale może to był żart, który nie wyszedł, więc dała sobie z tym spokój. Tylko patrzyła z niepewnością na dalsze poczynania. - Ja pierdole, zabiję go - mruknęła do męża, gdy tylko pojawił się ten cały cyrk na parkiecie. Folk naprawdę myślał, że karzeł i półnagie nimfy ją uspokoją? Przymknęła oczy, by tego nie oglądać i dla pewności zasłoniła oczy dłonią ewidentnie zażenowana działaniem mężczyzny. Muzyka była okej, ale po chuj ten niepotrzebny cyrk? Żeby ją wkurwić? Gdy Gio ją głaskał, trochę się uspokoiła, jednak nie na tyle, by patrzeć na to całe przedstawienie. Gdy "koncert" dobiegł końca, lekceważącym ruchem dłonią dała znać, żeby znikali gwiazdorzy sprzed jej twarzy i namiotu najlepiej też. Gestem ręki przywołała jednego z kelnerów, któremu dała znać, że Lucifer nie ma wstępu na teren wesela i ktokolwiek go wpuści, odpowie przed nią samą. A potem już kiwnęła DJ'owi głową i ten zaczął puszczać na start niezbyt szybką muzykę, zapraszając wszystkich na parkiet. - On nie umie mnie nie drażnić, nie? - spojrzała na męża odnosząc się rzecz jasna do jego przyjaciela. Giotto tuż po zaobrączkowaniu został praktycznie wyjebany z domu za "kawalerski" po ślubie. Ukryty przed nią, z prostytutkami. Ciekawe co za debil je tam sprowadził...
Erron Black
Re: Parkiet Czw 28 Sty 2021, 22:07
Erron raczej nie przyznawał się do tego, że jest zazdrośnikiem, dlatego gdy Lara odpowiedziała mu podobnym "zarzutem", spojrzał na nią tylko z uniesioną brwią. Zamiast jednak odpowiedzieć na to z wrogością czy cynizmem, postanowił obrać zupełnie inną taktykę, skoro i tak cała rozmowa miała żartobliwy kontekst. - Gdy ktoś gapi się na twój tyłek i nie jestem to ja, moim obowiązkiem jest wybijanie zębów - zaczął. - Wiesz jak to działa - odbił piłeczkę, bo Lara byłaby zdolna do podobnych rzeczy w drugą stronę. Oboje byli zazdrośnikami, co w pełni pasowało do ich osobowości, a jednocześnie było zmorą dla tych, którzy mogą się nimi interesować. Bo w ich przypadku zazdrość nie oznaczała kłótni między sobą. Zazdrość oznaczała wybite zęby, podbite oczy i połamane nogi, a przy tym całkiem fajną zabawę dla Gusevy i Blacka. Wzruszył ramionami, bo nigdy nie uznawał się za romantyka i jakoś nie przeszkadzało mu to, że córka Sif ceni u niego bardziej pragmatyzm niż zapalanie świeczek i rozrzucanie płatków róż. Z resztą, umówmy się... czy ktoś romantyczny pasowałby do Lary i spełniał jej oczekiwania? Te kobieta potrzebowała faceta, nie jakiejś popierdółki, która będzie ją miziać i głaskać oraz szeptać czułe słówka. Jej zachcianki ograniczały się do dobrego seksu, nie wkurwiania się nawzajem i do funkcji grzewczej partnera, kiedy akurat było jej trochę chłodniej niż zazwyczaj. Tak więc Erron był skrojony pod jej wymagania. Wyprostował się wygodnie na krześle. - Nie krępuj się. Zadbam o ciebie - nie było w tym ani krzty złośliwości i może była to nawet zapowiedź jakiegoś nowego etapu w ich życiu? Jeśli Lara miała ochotę się upić, to proszę bardzo. Erron przystopuje w pewnym momencie i doprowadzi ją całą i zdrową do mieszkania, jak nie do tego jej, to do swojego, choć to akurat problemem nie było przez sąsiedztwo. Odłożył na moment makaron, którego nie zdążył jeszcze tknąć i upił kolejny kieliszek wódki, choć zaskoczyło go, że blondynka nie wychyliła go synchronicznie z nim. Zaintrygowała go jednak swoją odpowiedzią, która zapowiadała się na coś pikantnego. I gdy tylko pocałowała go dokładnie tak jak lubił: dziko, agresywnie i z ogromnym podnieceniem, prawie oniemiał z wrażenia. Dopiero teraz uzmysłowił sobie, jak bardzo brakowało mu tego cały ten czas, choć i tak jakąś świadomość tego posiadał. - Mam nadzieję, że ochota na to nie przejdzie ci dzisiaj. Ani jutro. Ani nigdy - poruszył wymownie brwiami by uzmysłowić ją, że liczy na dużo dużo więcej, nie tylko dzisiaj. - Nawzajem - odparł, choć nie wiedział skąd brała się ta jego grzeczność i maniery, po czym przez chwilę jadł spaghetti, nim znów spojrzał na Larę i nalał im znów wódki do kieliszków. Przeczekał cierpliwie niemal cały jej posiłek i gdy już dostał wyraźny znak, że albo się najadła, albo też nie ma ochoty dalej prowadzić konsumpcji, tym razem to on się do niej przysunął i gładząc ją ręką po udzie, akurat w miejscu wcięcia jej sukienki, wsunął dłoń nieco głębiej, pozwalając sobie na przypomnienie sobie tych fragmentów skóry, które znajdują się po wewnętrznej części jej nóg. - Też mam ochotę na coś - wyznał, po czym przysunął się bliżej i tym razem to on ją pocałował, pozwalając sobie na przejechanie palcami po jej bieliźnie. Jego całus był jednak nieco mniej agresywny, subtelniejszy, ale dalej pobudzający zmysły. Z zadowoleniem i pewnością siebie wypisanymi na twarzy, odsunął się po chwili na standardową odległość między dwoma siedzącymi obok siebie osobami i rozejrzał się wokół, czy ktokolwiek w ogóle zwrócił uwagę na to, że Erron właśnie dobierał się do Lary. Najwidoczniej uszło mu to płazem, bo wszyscy byli pochłonięci występem i ogólnym robieniem cyrku z tego wesela. Wziął do ręki kieliszek i podniósł go nieznacznie. - Za twój tyłek - zaśmiał się cicho, nawiązując do wywodu i obowiązku wybijania zębów, gdy tylko ktoś spogląda na pośladki Lary, po czym wychylił kolejny kieliszek i przelał sobie zawartość wódki do gardła. Tym razem trochę go zapiekło, ale nie zapijał tego niczym, bo było to w granicach jego tolerancji.
Lara Guseva
Re: Parkiet Pią 29 Sty 2021, 22:03
Prychnęła tylko rozbawiona, gdy odpowiedział jej w dość żartobliwy sposób, a jednocześnie w jakimś kontekście zaczęli otwarcie mówić o tym, że są zazdrośni. Nawet jeśli próbowali nadać temu nieco mniej poważny ton. To jakiś progres w sumie jakby nie patrzeć. Guseva ostatnie czego oczekiwała to romantyzmu, bo przecież zanudziłaby się na śmierć. Ile można być głaskaną i patrzeć sobie w oczka? Zresztą je drażniły te komplementy na każdym kroku i porównywanie jej do słońca, przejrzystego nieba,, anioła czy jakie tam jeszcze oni banały sypali. Wolała tak jak u Errona usłyszeć, że go pociąga czy chciałby ją zerżnąć, co właściwie oznacza to samo, aniżeli fakt, że jej skóra przywołuje na myśl dotyk najwspanialszego, zimnego aksamitu. Usłyszała to raz, nie była w stanie przestać się śmiać. Kącik ust jedynie jej drgnął symbolizując uśmiech, gdy upewnił Larę, że się o nią zatroszczy niezależnie do jakiego stanu siebie doprowadzi. Prawda była jednak taka, że upijać się szczególnie nie zamierzała. Nie miała przecież wątpliwości, że dzisiaj będą uprawiać dziki seks próbując nadrobić te tygodnie braków w swojej bliskości. Nie mogła więc być w stanie, który by jej na to nie pozwalał albo nie dawał takiej satysfakcji jak wtedy, gdy jej mózg kontrolował jej ciało w pełni. Pocałunek był tym, czego zdecydowanie w tym momencie potrzebowała i zdała sobie sprawę z tego jeszcze bardziej, gdy już ich języki się przepychały między sobą. Tęskniła za tym i tęskniła też za nim. Chociaż nadal miała jakieś obawy na temat przyszłości, to póki co odłożyła je na bok ciesząc się tym, co dzisiaj odzyskała. - Mówisz jakbyś nie wiedział - mruknęła zadowolona, bo akurat o jej ochocie powinien wiedzieć więcej, niż ktokolwiek i cokolwiek istniejące na tym i innych światach. Rosjanka potrafiła doskonale zachować zimną krew nawet wtedy, gdy miała ochotę jęknąć z rozkoszy. Co prawda najczęściej się nie krępowali, ale że czasem lubili coś robić tuż pod oczami niczego nie widzących ludzi, nauczyła się zachowywać neutralny wyraz twarzy w takich sytuacjach. Dlatego też wsunięcie dłoni pod sukienkę spowodowało jedynie drgnięcie kącika ust sugerujące jej zadowolenie. Już miała mu odpowiadać, gdy zatkał jej usta pocałunkiem, na który blondynka nie mogła odpowiedzieć inaczej jak odwzajemnieniem go. Był co prawda nieco spokojniejszy, ale nadal bardzo skutecznie pobudzający zarówno jej wspomnienia, jak i zmysły. Zaśmiała się i wypiła ze swojego kieliszka alkohol na ten specyficzny toast, bardzo w stylu Errona. Przed chwilą jednak zdała sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy, więc gdy herosi zaczęli zbierać się na parkiecie, by sobie potańczyć i nacieszyć się tą luźną atmosferą, Lara złapała mężczyznę za dłoń i pociągnęła go za sobą. Black nie miał wyjścia i musiał jej towarzyszyć tam, gdzie ona sobie to zaplanowała. Guseva w ciszy zaprowadziła mężczyznę do swojego mieszkania, gdzie wiadomo na co liczyła. Zastrzegła jednak, że ma nie naruszyć jej makijażu poza ewentualną szminką, którą zawsze da się poprawić. Planowała bowiem razem z nim wrócić na imprezę, po coś się stroiła. No i dwójka herosów korzystając, że praktycznie wszyscy byli poza budynkiem, dali upust podczas tego intensywnego, głośnego i pełnego pożądania oraz tęsknoty seksie. Na wesele wrócili więc dopiero dwie godziny później, gdy impreza na dobre się rozkręciła, choć Lara zaznaczyła Blakowi, że to była dopiero zapowiedź ich nocy.
Giotto Nero
Re: Parkiet Nie 31 Sty 2021, 00:32
Giotto doskonale wiedział, że Elisa nie przepada za wysublimowanym żartem Folklore i tak naprawdę toleruje go w otoczeniu męża tylko dlatego, że się z nim Galichet przyjaźni. Nie oznaczało to jednak, że Giotto podzielał jej zdanie na temat odpałów Folkmeistera, bo ten jednak czasem potrafił przejść sam siebie. Wystarczyło chociażby wspomnieć słynny już wieczór kawalerski, gdzie to na scenie pojawili się Lloyd Bridges i Leslie Nielson, a w tle karły napierdalały się w muai thai. Wszystko to Folklore przygotował z myślą o swoim kumplu, którego teraz również w dość niecodzienny sposób uspokoił. Nero jednak dostrzegł kątem oka niezadowolenie żony, dlatego natychmiast postanowił temu zaradzić w jakiś sposób. Zaczął więc ją głaskać z tyłu głowy, jednocześnie obserwując z mniejszym już zainteresowaniem całą tę szopkę, bo tak jak początkowo karzeł Sandu Ciorba mógł go trochę rozbawić, tak później pojawił się na jego twarzy zawód, że nie był to jednak prawdziwy rumuński wokalista. Odprowadził wzrokiem karła i nimfy, a później samego Folklore, który nie miał już chyba nic mądrego do powiedzenia. Kontynuował jednak cały czas pieszczotę, by uspokoić nieco córkę Nyks, która miała tego wieczora być najszczęśliwszą kobietą na świecie. - To Folkmeister - odparł, spoglądając na Elisę. - On umie tylko nasrać komuś do chłodziarki - przyznał zupełnie szczerze, bo przecież wszyscy znali ostatnie dokonania Galicheta: sromotny wpierdol od dzieciaka Tartaru i strata ręki, strata funkcji kapitana, utrata godności, zapowiadało się też na stratę tej całej Blake, za którą mężczyzna chyba powinien gonić, jeśli miał zamiar zapalić z nią kiedyś cygaro z wąsem. - Myślę jednak, że między tymi wszystkimi "kurwa" i "pierdolić" kryje się bardzo wrażliwy facet - znów spojrzał na żonę, tym razem z dużą powagą na twarzy. Sam chyba nie wierzył w to co mówi, ale przynajmniej stwarzał pozory, które w jego wykonaniu były dość przekonujące. - Ale dość o nim, to nasz wieczór - zarządził, po czym pochylił się dość szybko w kierunku córki Nyks i czule pocałował ją w usta, chcąc ostatecznie uspokoić swoją kobietę oraz wywołać w niej znowu te endorfiny, które towarzyszyły jej jeszcze sprzed akcji tych dwóch klaunów i bezdomnego. Odsunął się dopiero po dłuższej chwili i w dalszym ciągu nie przestawał drapać jej z tyłu głowy. - Odnośnie tej ciąży... - zaczął nieco ciszej. - Będziemy mogli się kochać w trakcie, prawda? - nie znał się na tych wszystkich ciążowych pierdołach, a sprawa seksu dla Nero była dość istotna, wszakże miał swoje potrzeby i nigdy tego nie ukrywał. Narosło w nim jednak dziwne napięcie, które mogło sugerować, jakoby Giotto bał się, że ciąża przekreśla szansę na uprawianie miłości. Warto było to przegadać.
Erron Black
Re: Parkiet Nie 31 Sty 2021, 01:46
Erron jakoś nie widział problemu w tym, by Lara odbiła sobie z pomocą alkoholu te ostatnie ciężkie tygodnie. Oboje doskonale wiedzieli, że sprawili sobie tyle bólu i zawodu, że przyjdzie im długi czas goić te rany, a przecież to alkohol pomagał w zasklepieniu ich. Ostatecznie jednak doszedł do wniosku, że Guseva powinna sama zadecydować o tym, czy się dziś upije, ale poinformował ją jednocześnie, że w razie takiej ochoty, nie musi się o nic martwić. On o nią zadba, przypilnuje ją i jeszcze doprowadzi do mieszkania, w którym przykryje ją kocykiem, obejmie swoją ręką i tym samym oboje zasną. Ale skoro blondynka wolała być trzeźwa, to były dwie możliwości: albo nie ma ochoty na upicie się, albo ma ochotę na niego i dlatego nie będzie się spijać tak, by później podczas seksu totalnie nic nie czuć przez liczbę procentów we krwi. Tak przynajmniej było dotąd. Ich gra wstępna zaczęła się już na weselu, a dzięki swojemu doświadczeniu oraz mistrzostwie w graniu pozorów, nikt nie dostrzegł na twarzy Lary podniecenia, które on widział w jej oczach już trochę z przyzwyczajenia. Doskonale wiedział, jak jego dotyk na nią działa i nie trzeba było długo czekać na to, by pierwsze oznaki jej podniecenia pojawiły się na jej bieliźnie. Black potraktował to niczym zaproszenie, ale zamiast wsunąć dłoń jeszcze głębiej i podrażnić ją trochę pod sukienką, postawił na czuły pocałunek. Planował już polanie im kolejnych kieliszków po tym dość oryginalnym toaście, ale przeszkodziła mu w tym córka Sif, która po małym poruszeniu wśród gości, wzięła za rękę i jego. Początkowo spodziewał się wyciągnięcia go na parkiet, choć zaskakiwał go brak wcześniejszej zapowiedzi tego planu. Bo przecież pytania czy prośby się nie spodziewał, raczej rozkazu w stylu: "masz ze mną zatańczyć" czy może raczej "poocierajmy się o siebie", wszakże na pewno pobudził ją tym głaskaniem ją wewnątrz ud. - Dokąd idziemy? - spytał, gdyż pierwsza jego teoria została obalona chwilę później, bo znaleźli się już poza namiotem. Szybko jednak pokiwał głową z małym uśmiechem, wiedząc doskonale, na co się zapowiada. Lara Guseva miała ochotę na seks w tym momencie i Erron musiał jej go zapewnić. O dziwo jednak kobieta wytrzymała i nie rozebrała się już po drodze do jej mieszkania, co niejako mu zaimponowało (zwłaszcza biorąc pod uwagę jego zagrywki podczas krótkiego spaceru). Kiedy weszli do mieszkania, szybko oddali się uciesze i skorzystali z bardzo sprzyjających warunków. Normalnie pewnie obudziliby całe osiedle swoimi głosami, ale dzięki weselu i wyznaczonym patrolom dla niezainteresowanych, mieli niemal pewność, że jeśli ktoś usłyszy ich jęki, to będzie to nieliczne grono. Erron był bardzo zadowolony z tych niecałych dwóch godzin, które spędzili na intensywnym baraszkowaniu w mieszkaniu Gusevy. Wrócili po dwóch godzinach na teren namiotu, a Black niezdarnie poprawił swój krawat na wejściu, by chyba zakomunikować wszystkim, z czego wynikała ich nieobecność, którą być może ktoś dostrzegł. Tym razem weszli tutaj w zupełnie innych nastrojach, byli szczęśliwi. Syn Njorda przez cały czas trzymał Larę za rękę i nie zmieniło się to do momentu powrotu na miejsce wesela oraz poprawy jego krawatu. Odwrócił się w stronę blondynki, którą poprosił w niemym geście o pomoc z zapięciem i gdy Guseva uporała się z tym błyskawicznie, wrócili do stolika, który zajmowali wcześniej. Najwidoczniej nikt ich nie podsiadł. Rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegając wielu podpitych herosów, głośne rozmowy, tańce, hulańce i pojebańce, na które zareagował tylko kpiącym prychnięciem. Wrócił wzrokiem do Lary, zachęcając ją do tego, by jednak zmieniła swoje miejsce i zamiast siedzieć na krześle, rozwaliła się na jego kolanach, tam gdzie jej miejsce. - Mogliśmy w ogóle nie wracać - rzucił, poruszając wymownie brwiami. - To był najlepszy seks w moim życiu - i wcale nie rzucał słów na wiatr, bo naprawdę był zadowolony i zaspokojony jak nigdy. Domyślał się, czego była to zasługa, ale dość już dziś się wyemocjował, by teraz jeszcze przyznać, że kiedy się kogoś kocha, to seks jest milion razy lepszy. Złapał za koszulę przechodzącego obok kelnera - Butelka szkockiej dla mnie i mojej kobiety - rzucił, po czym puścił herosa i cierpliwie oczekiwał alkoholu, jednocześnie szczerząc się od ucha do ucha, bo podobało mu się to, jak określił Larę. Była jego własnością i teraz miał się o tym dowiedzieć cały świat. Zaczęli od kelnera.
Elisa Nero
Re: Parkiet Wto 02 Lut 2021, 22:24
Tak, pomyślał też o świeżo zaobrączkowanym kumplu sprowadzając mu tabun dziwek z obozu. No taki przyjaciel to skarb, naprawdę. Tak szczerze to w tamtym momencie Galichet tak ostro przegiął, że Elisa nadal nie bardzo miała ochotę z nim rozmawiać czy nawet widzieć go w swoim otoczeniu. Nawet nie bardzo, nie chciała tego. Sprowadzenie dziwek dla kumpla, który jest już mężem (albo nawet miałby za chwilę się nim stać) jest napluciem jej w twarz. Tak zwyczajnie. Większego braku szacunku chyba nie da się okazać. Z chęci urwania łbów stała się iście podirytowana i zażenowania, że na JEJ weselu, Folk postanowił pokazać niemal nagie nimfy. Gdyby nie to, że to był przyjaciel Gio, ale przede wszystkim to, że ci debile wydrenowali ją z endorfin i sił na cokolwiek, urwałaby mu samodzielnie ten głupi łeb. Dotyk męża zdecydowanie pomagał, jednak nie w takim stopniu w jakim zazwyczaj. Głównie dlatego, że słysząc muzykę wiedziała, co przed nią się znajduje. Trochę lepiej się poczuła, gdy to całe zbiorowisko zniknęło jej sprzed oczu, a syn Fobosa nadal ją drapał. Wywróciła tylko oczami na jakże sensowny argument męża. Nie zdziwiłoby ją to, gdyby potomek Hekate faktycznie to zrobił, pasowało to do niego. Nie miała jednak ochoty wchodzić w szczegóły tego wszystkiego. Nie to ją interesowało tego wieczora i chyba między innymi była tak wykończona, bo załamała się buractwem i zezwierzęceniem herosów, którzy ją otaczali. Nie wszyscy rzecz jasna, ale wesele nie trwało długo, a już kilka rzeczy ostro ją wkurwiło. - A ja nie sądzę, by krył się za tym ktokolwiek z mózgiem - mruknęła nadal poirytowana, choć już w decydowanie lepszym stanie niż przed czy w czasie koncertu. Nie miała pojęcia jak to się stało, że jej mąż miał za przyjaciela kogoś takiego, ale rozmyślała nad tym tyle czasu, że nie warto było robić to po raz kolejny. Zaskoczył ją ten pocałunek, na który rzecz jasna ochoczo przystała, odwzajemniając go z miłością. Czuła jak jej ciało się rozluźnia, a mięśnie i umysł puszczają i pozwalają się cieszyć tym co jest. Tego jej właśnie było potrzeba. - Zdecydowanie tak, nie masz się o co martwić. Później będziemy musieli ograniczyć się do konkretnych pozycji, ale to tyle - szepnęła z uśmiechem, jakoś nie dziwiąc się, że mąż rozpoczął ten temat. Upiła nieco wody, a chwilę później była przy niej Jade, na której widok pisnęła krótko i radośnie w tym samym czasie przytulając ją mocno. Martwiła się, że coś jej się stało, choć nie dopuszczała do siebie tego w stu procentach. Po krótkiej wymianie informacji i obietnic, puściła kobietę, by dobrze się bawiła. Już ewidentnie zadowolona usiadła ponownie na swoim miejscu, cmokając męża w policzek. - Nie byłam pewna czy żyje, a co dopiero, że się tu pojawi - skomentowała do Gio cicho zawieszając wzrok na tańczących parach. Dobrze, że się nieco uspokoiło. Oparła głowę na ramieniu męża i przymknęła oczy nie dostrzegając akcji, którą rozpoczęła jej przyjaciółka.
Cytat :
@Marc Deverill@Olivia Gale Podszedł do was niejaki Matthew pierw sycząc coś o dziecku Eris, a potem z uśmiechem prosząc o taniec Olivię. Pełna klasa, pochylił się nieco, wystawił dłoń zachęcająco... Tylko ta rozpięta o dwa guziki za dużo koszula psuła efekt, zwłaszcza, że ukazywała dywan. No i rzucane co chwilę niechętne spojrzenie na Marca też mogło odebrać mu uroku. Ale co ja tam wiem? Może Gale na takich leci? Może pójdzie zatańczyć?
Lara Guseva
Re: Parkiet Pią 05 Lut 2021, 00:21
Nie uprzedziła go, bo wydawało jej się to oczywiste, a nawet jeżeli nie, to raczej Erron nie był tym, który by ją zatrzymał, by poznać cały plan zanim cokolwiek zrobią. Znali się już na tyle, by pewne zachowania przewidywać i Rosjanka była pewna, że nawet jeśli nie tego mężczyzna się spodziewał, to nie będzie jej przeszkadzał czy nie zgadzał się z niewiadomą najbliższą przyszłością i jej planami na to. Słysząc jego pytanie, o cel ich podróży, spojrzała tylko na niego z zalotnym uśmiechem i prowadziła go dalej bez słowa. Może mieszkanie było zbyt oczywistym wyborem i Black spodziewał się ławki niedaleko namiotu, ale Guseva chciała go mieć tylko i wyłącznie dla siebie. Żadnym innych aktywnych uczestników, żadnych obserwatorów. Za bardzo za tym tęskniła, by ktoś obserwował ich pierwszy w życiu pogodzeniowy seks i to jeszcze gdy oficjalnie stali się parą. Nie miała pojęcia czy coś się nie zmieni przecież. Erron co prawda próbował ją rozpraszać, ale twardo się trzymała i maszerowała w kierunku własnego mieszkania po raz pierwszy czując, że widownia byłaby czymś niewłaściwym. Nie z punktu widzenia ogólnego, ale właśnie tego ich pierwszego seksu w zupełnie innej relacji. W mieszkaniu jednak mogła już dać upust swojemu pragnieniu i tu już się nie krępowała z niczym. Musiała sama przed sobą przyznać, że niemiłosiernie za tym tęskniła i że był to jeden z najlepszych seksów w ich wykonaniu. Chyba cała ta mieszanka emocji tak na to wpłynęła, bo Lara nie widziała innego wyjaśnienia. Niezależnie jednak od niego najważniejsze było to, że oboje byli spełnieni i zadowoleni. Trzymanie się za rękę teoretycznie nie było dla nich pierwszyzną, choć w tym wydaniu owszem i był to miły gest. Nie żeby teraz córka Sif miała zachwycać się każdą pierdołą, ale nie dało się ukryć, że niektóre fizyczne aspekty odczuwała inaczej, od kiedy wyznali sobie miłość i zeszli się razem. Nie spodziewała się, że może coś to zmienić, a jednak! A może to po prostu kwestia tego, że była szczęśliwa? - Jakbym umiała to robić - mruknęła poprawiając mu przez chwilę krawat. Na całe szczęście nie zepsuli węzła, tylko rozszerzyli obwód wokół szyi, by zdjąć go z Blacka. Z zawiązaniem byłaby kaplica, bo blondynka za nic w świecie nie umiała tego robić. Jednak to byłby bardziej problem mężczyzny, on miałby niekompletny ubiór przecież. Nie żeby pewnie jakoś go to obeszło. Chwilę po zajęciu miejsc, mężczyzna zasugerował jej zmianę swojego, na co po krótkim przemyśleniu przystała. Zajęła miejsce na jego kolanach siadając rzecz jasna bokiem z racji sukienki, więc jak na nim to bardzo grzecznie nadal wyglądało. Zarzuciła mu ręce na ramiona, dla większej stabilizacji i wygody przede wszystkim, patrząc mu prosto w te jego zadowolone, przebiegłe oczka. - W moim też - skomentowała z małym uśmiechem. - I cierpliwości. Zjemy coś dobrego, napijemy się i wrócimy do mieszkania - uśmiechnęła się szerzej jasno sugerując, co tam będą wyczyniać. To, czyje to będzie miejsce nie miało znaczenia przecież. Mieszkali dosłownie naprzeciw siebie, oboje mieli wygodne łóżko i kilka innych sprzętów, więc podwójne zadowolenie w sumie z dwóch mieszkań, a nie jednego. Zresztą Lara nie zakładała, że będą kiedykolwiek mieszkać pod jednym dachem. Nawet teraz. Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, ale dość szybko pojawiła się przed nimi pełna butelka whisky. Przysunęła mu dwie czyste szklaneczki stojące przy ich czystych także talerzach i gdy tylko nalał, podała mu jedną, sama biorąc drugą. Z lekkim uśmiechem upiła kilka łyków i chwilowo odłożyła szklankę. - Wygląda na to, że impreza się rozkręciła - rzuciła patrząc po roztańczonych półbogach. - Ale byłoby idiotycznie w chuj, gdyby teraz znowu syn Tartara wszedł i postanowił zjebać nam imprezę - widziała więcej patroli i słyszała coś tam o dodatkowych zabezpieczeniach namiotu. Niemniej bogowie lubią śmiać się im w twarz, a to byłaby idealna okazja, czyż nie?
Erron Black
Re: Parkiet Sob 06 Lut 2021, 13:24
Nie można było im się wcale dziwić, bo oboje tęsknili za tymi uniesieniami i skoro dziś się pogodzili, to warto było pójść za ciosem i doprowadzić do czegoś, czego tak oboje bardzo pragnęli. Black był jednak zaskoczony nie tylko jej, ale również i swoją silną wolą, bo był na nią tak napalony, że ledwo dał radę wyjść z namiotu bez dobierania się do niej. Tak przynajmniej mu się wydawało, bo po drodze potrafił trzymać w pewnym stopniu ręce przy sobie i dzięki temu nie pieprzyli się gdzieś bo zakamarkach, a cierpliwie dotarli do jej mieszkania, w którym działy się niestworzone rzeczy. Po powrocie czuł się już rześko i był zaspokojony, ale gdyby to zależało tylko do niego, to mogli już tutaj nie wracać i skupić się wyłącznie na sobie. Lara jednak chciała się jeszcze trochę pobawić, co wcale nie było dziwne, bo takie imprezy rzadko kiedy bywały tutaj, dlatego też należało korzystać z tych nielicznych. Mimo wszystko dał jednak upust swojego niezadowolenia, ale szybko zmieniło się to w zawadiacki uśmiech, gdy Rosjanka upewniła go, że to jeszcze nie koniec i wrócą do mieszkania dokończyć swoje sprawki. Objął Gusevę za plecami, by asekurować jej ciało i spoglądał to na nią, to na wszystko co się działo wokół. Głównie jednak operował w okolicach jej ciała i nie trzeba być wnikliwym obserwatorem by domyślić się, że jego oczy często gapiły się na jej cycki, które same w sobie były spore, ale jeszcze uwydatnione krojem sukienki? Bomba. Wolną ręką trzymał szklankę z whisky i sączył ją co jakiś czas, nie szczędząc Larze pieszczot. Niemal po każdym łyku musiał ją pocałować gdzieś w okolicach szyi, a kilka razy nawet zachęcił ją do kontaktu usta-usta, co bardzo mu się podobało. Ostatnie tygodnie były ciężkie, więc musieli nadrobić stracony czas. Warto było zacząć już od teraz, skoro i tak nikt nie zwracał uwagi na to, że byli tak wulgarni w swoich pieszczotach. - Nie przypominaj mi nawet - odparł trochę podirytowany, ale nie na nią, lecz na sytuację. - Do tej pory boli mnie łeb od tego strzału minotaura - przypomniał, bo podczas ataku na obóz został unieszkodliwiony jako jeden z pierwszych. Miał pecha, że stał obok portalu, z którego wyszło kilka minotaurów i nim zdążył się obrócić, oberwał, przeleciał kilkanaście metrów, po czym rąbnął głową w murek, niemal rozbijając sobie łeb. Nic mu co prawda nie było, ale przytomność stracił momentalnie i tak naprawdę przespał całą bitwę. - Osobiście go załatwię, jeśli zepsuje mi wieczór z tobą - warknął, ale znów nie na nią, lecz na tego potencjalnego dzieciaka Tartaru, który raczej nie powinien się tu zjawić, wszakże nie mieli o nim informacji od dobrych kilku miesięcy. Najwidoczniej trucizna Midnighta dalej krępowała mu poważniejsze ruchy. Korzystając z okazji, zsunął dłoń z jej pleców na pośladki i ścisnął jeden, poruszając wymownie brwiami. Ależ on miał na nią ochotę! Co z tego, że jeszcze kilkanaście minut temu grzmocili się w jej mieszkaniu? Znowu nabrał na to chęci. - Z drugiej strony, nie zdziwiłbym się, gdyby te skurwysyny chciały to nam jakoś spierdolić - miał na myśli rzecz jasna bogów, którzy zepsuli im wszystko co mogli. Poza maszyną do lodów w tawernie, bo ta była legancka od początku jej obecności tutaj.
Giotto Nero
Re: Parkiet Pon 15 Lut 2021, 21:43
Folk mógł być nielubiany przez wielu herosów, w końcu sam sobie zapracował na opinię ex-kapitana-alkoholika-cymbała, ale to już nie było w gestii Giotto by rozstrzygać, czy rzeczywiście ludzie mieli racje. On jakoś tolerował obecność swojego kumpla, bo miał w tym swój interes. Wszakże Galichet był nikim innym jak wielkim ułatwiaczem, z którym można było zarówno można było rzucać karłami, ścigać się na strusiach w workach, czy walczyć z cieniem, ale nigdy nie komplikowało się tej sprawy. Dużą zasługą na pewno było to, że znali się już od wielu, wielu lat i dzięki temu nawiązali jakąś nić porozumienia, będąc od samego początku w tym gównie razem. Jakby nie patrzeć, wszystkie przyjaźnie i sympatie Giotto sięgają jego dzieciństwa czy okresu nastoletniego, w końcu wtedy poznał swoją obecną żonę, czy najlepszego przyjaciela. Uniósł lekko brew, spoglądając z lekkim, niemal nierozpoznawalnym rozbawieniem na swoją ukochaną. - Oboje możemy mieć rację - zażartował, bo w końcu co innego mu zostało? Jedno drugiego nie wykluczało, a poza tym, nie dogadają się w kwestii postaci Folka, ponieważ mieli diametralnie różne zdania na jego temat i nijak zapowiadało się na to, że ktokolwiek odpuści. Poza tym, to byli Nero, więc jakie kurwa odpuszczanie? Odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał, że dzieci to nie będzie żaden szlaban na seks. Mógł się domyślić, że Elisa nie pozwoli na to, by ich pożycie było słabe, bo sama przecież kochała się z nim bzykać, ale istniała jakaś tam możliwość, że ciąża może jej w tym skutecznie przeszkodzić. Ta jednak uspokoiła Giotto, który wszystko skwitował małym uśmiechem i pokusił się nawet o delikatnie poruszenie brwiami jakby sugerując, że sprawdzi jej formę jak najszybciej będzie mógł. Kiedy Jade pojawiła się przed nimi, Nero odsunął się nieznacznie od swojej żony i dał jej się wyszaleć, samemu ograniczając przyjęcie życzeń do zwykłego prychnięcia. Nie podobało mu się, że ktoś znowu im przeszkadzał, ale znał doskonale stosunki Elisy i Jade, dlatego nie miał zamiaru robić z tego afery. Niech się wyszaleją. On zaś czekał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej, kompletnie niezainteresowany tym, co Grey ma im do przekazania. Dopiero po chwili odeszła, a Giotto wrócił do poprzedniej pozycji, obejmując pannę młodą i układając się tak, by ta mogła położyć wygodnie swoją głowę na jego ramieniu. - Może ma jakąś sprawę do Corvusa - rzucił tak o, bo nawet nie zamierzał się domyślać, dlaczego Jade się tu pojawiła. Wtem dostrzegł dość interesującą sekwencję, w której to Jade dobrała się do Jellala i zamierzała upuścić mu trochę krwi poprzez poderżnięcie gardła. Był ciekaw jak się to rozwiąże, choć nie miał zamiaru interweniować. Miał to w dupie, traktował to wyłącznie jako rozrywkę. Zanim jednak szturchnął Elisę i ta zwróciła uwagę na herosów, wszystko wygasło, a blondi do spółki z byłym NoGodsem zdawali się nawet rozmawiać przy jednym stoliku. I kto ogarnie te laski? - Myślałem, że go zabije - powiedział nieco zrezygnowany, bo naprawdę liczył na tanią rozrywkę, mającą podłoże w najbardziej dennych i prostackich potrzebach herosów. - Uroczo razem wyglądają - był w tym momencie sarkastyczny, bo gołym okiem było widać, że Jade najchętniej zadźgałaby Fernandesa w tym momencie. - Chociaż... - zastanowił się chwilę, bo sprawa wydała mu się nawet ciekawa. Zdaniem Giotto, pasowali do siebie pod względem prezencji, co było dość ironiczne w tej sytuacji. Rozejrzał się po reszcie gości, którą dostrzegał swoimi oczami. Nie był aż tak zaskoczony widokiem niektórych par, ale takie duety jak Mia-Alaude, Hector-Gabriela czy Jin-Carla były dość dziwne, przynajmniej on nie zarejestrował niczego wcześniej. Chociaż z drugiej strony... czy on zwracał na kogokolwiek uwagę? Cud, że chociaż wie o tym, iż Lara z Erronem się rżną po kątach.
Lara Guseva
Re: Parkiet Pon 15 Lut 2021, 22:29
Nie żeby Lara była taka skora do zabawy z całym tym obozowym tałatajstwem czy zależało jej na parkiecie i wywijaniu na nim czy nawet na tym, by okazać szacunek Nero. Imprezy jednak od dawna nie było, a w nich krył się jakiś urok. Lubiła być uczestnikiem takich wydarzeń, a jednocześnie być z boku, obserwować, śmiać się z herosów i nie wchodzić za bardzo w interakcje z innymi, poza kilkoma wyjątkami. Niemniej pewnie gdyby Black bardziej poświęcił czas na przekonanie jej, to wcale by nie płakała zostając już w domu. Rosjance w żaden sposób nie przeszkadzał wzrok mężczyzny, a nawet jej schlebiał. Czy to było wulgarne i nie przystawało na sam gest albo na to, by nie udawać oburzenia? Zdecydowanie tak. Czy miała to w dupie? Zdecydowanie tak. Erron jej pożądał i to była jedyna informacja w tym kontekście, która była dla niej ważna. To, co inni gadali miała w dupie, jak zawsze zresztą. Ona sama również od czasu do czasu pociągała łyka ze swojej szklanki to patrząc na swojego chłopaka (boże, jak tandetnie to brzmiało), to rozglądając się po wnętrzu szukając ciekawszych sytuacji do obserwacji. Na jego pieszczoty uśmiechała się mniej lub bardziej, czasami odchylając nieco, by odsłonić mu jeszcze więcej swojej szyi. Nie żałowała mu jednak odwzajemniania pocałunków, gdy te już zostały rozpoczęte. - Następnym razem pozabijamy ich wszystkich - mruknęła w odpowiedzi nieco rozbawiona wciąż obecną złością mężczyzny po bitwie. Niemniej trochę mu się nie dziwiła, gdyby nie poszła do toalety, pewnie skończyłaby koło niego nieprzytomna albo wręcz martwa, bo miałaby pecha nadziać się na coś przy tym locie. Uśmiechnęła się nieco szerzej ewidentnie rozbawiona jego irytacją, choć właściwie obserwowała to na co dzień. Każdy kto przeszkadzał im w zabawie obrywał. Uniosła lekko jedną brew, gdy złapał ją za pośladek, ale nic dalej z tym nie zrobiła, bo i co by miała? Ani zlać go za to nie chciała, a pieprzyć się na stoliku przy którym siedzieli inni też nie wypadało. Nawet im. - Jak oni nam będą chcieli to spierdolić, to my spierdolimy życie im - wzruszyła lekko ramionami, bo przecież powszechnie wiadomo, że Rosjanka nie jest w obozie z powodu miłości do bogów, a zwykłej wygody. Gdyby łatwiej miało jej się żyć, gdyby ci zginęli, sama stałaby na przedzie domagając się głowy Sif czy jakiegokolwiek innego boga w zasadzie. Zamiast dyskutować o pierdołach, upiła kilka łyków whisky i wpiła się mocno w jego usta, by z zaskakującą delikatnością i czułością Errona pocałować.
Erron Black
Re: Parkiet Wto 16 Lut 2021, 21:17
Erron wiedział na ile może sobie pozwolić i że Guseva nie odbierze jego gestów jako coś złego. Oboje mieli świadomość, że taka wulgarność tylko ich nakręcała, a oni lubili być nakręceni. Oboje też należeli do grupy ludzi, którym subtelne flirty czy urocze uśmieszki nie wystarczały, by utrzymać zainteresowanie drugą osobą. Oni chcieli szybciej, więcej i mocniej, dlatego też nie szczędzili sobie lubieżnych spojrzeń, wulgarnych komplementów czy seksualnych gestów, ocierających się o patologię obyczajową. Wtedy wiedzieli, że żyją i że są sobą żywo zainteresowani, stąd też te komentarze czy łapy na jej pośladkach, które były wręcz idealne na dłonie Blacka. - Drugi raz nie dam się uśpić, to na pewno - potwierdził tylko jej słowa i poniekąd zaczął nawet żałować, że podczas imprezy nie byli obok siebie w tamtej chwili. Nie żeby życzył jej utraty przytomności na całą walkę, ale ona przecież była w kiblu, kiedy wszystko się zaczęło. Mógł pójść z nią i jeszcze szybko ją przelecieć tam, a później walczyliby wspólnie ramię w ramię z potworami, zamiast w pojedynkę. Przynajmniej z jej strony, bo on to leżał pod murkiem i śnił sobie o sernikach. - Mściwa jesteś, Guseva - rzucił do niej nazwiskiem, bo bardziej pasowało mu do koncepcji żartu, ale jak się tak zastanowić, to wcale Lara teraz nie żartowała. Wolną ręką ujął jej podbródek i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, przyciągając ją na moment do siebie. - Spierdolę życie każdemu, kto będzie nam przeszkadzać - dumnie czuł się ze zwrotem "nam", bo w końcu mógł się niejako odsłonić ze swoimi uczuciami, co wcale nie było takie trudne, jak na początku myślał. Chwycił szklankę whisky i upił kilka łyków, spoglądając z coraz mniejszym zainteresowaniem na wszystko wokół. Jedni chcieli się zadźgać, inni tańczyli, jeszcze inni pili, a część to już chyba zwinęła z wesela. Nie dbał o to, bo zależało mu tylko na towarzystwie córki Sif. Tej właściwej córki Sif. Zaskoczony kolejnym pocałunkiem, tym razem z jej strony oddał się temu całkowicie. Nie uszło jego uwadze, że tym razem blondynka starała się być czuła i delikatna, co było miłe i oczekiwane wręcz w tej sytuacji. Erron zgodnie z narzuconym przez nią tempem ją całował, cały czas masując ją tą samą dłonią po pośladku, który przed chwilą tak ochoczo ściskał. Druga ręka zawędrowała na udo kobiety, dokładnie w to miejsce, w którym miała wcięcie w sukience. Pozwolił sobie raz jeszcze włożyć łapkę do środka, zatrzymując ją na biodrze, które pogładził bardzo delikatnie. Ledwo się powstrzymywał przed tym, by nie unieść jej sukienki i nie zerżnąć jej tu i teraz na stole. Wiadomo, nawet im nie wypadało, ale spróbujcie go zrozumieć: wreszcie może ją dotknąć i pierwszy raz robi to w roli jej mężczyzny, a nie przyjaciela czy obiektu seksualnego. W pewnej chwili opamiętał się jednak, bardzo niechętnie odsuwając się od ust Gusevy, która chyba nie była na to przygotowana i chciała to jeszcze pogłębić. - Lara, chciałaś tu wrócić, a nakręcasz mnie. Myślałem, że to koniec kar za tą "zdradę" - zakpił sobie trochę z tej sytuacji, ale wolał obrócić wszystko w głupi żart, niż drzeć się na nią, że jak to ona sobie tak z nim pogrywa. Wiedział, że raczej nie ugodzi to w żaden sposób Larę, dlatego też nie bał się konsekwencji tych słów. Wszakże wszystko sobie wyjaśnili i nie powinni mieć problemu ze słownictwem. - Wiesz... ja nie mam żadnego problemu z uprawianiem seksu tutaj. Stół jest dość duży - uniósł lekko brew, chcąc wybadać jej reakcję. Żartował, bo nawet dla niego seks w takim miejscu nie byłby komfortowy. No ale tego wiedzieć nie mogła, wszakże dotąd nie zdarzyło im się mieć takich planów, a z Erronem było możliwe niemal wszystko. Był ciekaw, czy Guseva łyknie tą podpuchę czy obróci to w jakiś cyniczny dowcip. - Swoją drogą, te wcięcie jest idealne do tego, żeby się do ciebie dobierać - spojrzał we wspomniane miejsce. - Taki miałaś plan? - znowu ją podpuścił, jakby licząc na to, że go okłamie i stwierdzi, że: "tak, chciałam żebyś się do mnie dobrał, dlatego założyłam łatwiejszą do tego sukienkę". Oboje wiedzieli, że to nie byłaby prawda, ale czy nie można było sobie dołożyć wygodnej narracji?
Elisa Nero
Re: Parkiet Sro 17 Lut 2021, 00:11
Pokręciła rozbawiona jeszcze głową na jego reakcję, gdy dowiedział się, że żadnego szlabanu nie będzie. Nie żeby reakcja jakoś szczególnie ją dziwiła, uwielbiali się kochać. Czy byłaby w stanie wytrzymać prawie 9 miesięcy bez seksu? Dla dzieci jasne, że tak, ale nie było takiej potrzeby, z czego z pewnością oboje byli bardzo zadowoleni. A chwilę później była już obok nich Jade, więc temat zakończył się na dobre... a może chwilowo? Cholera wiedziała tych Nero. Po chwilowej radości z widoku przyjaciółki i wymianie z nią krótkich, najważniejszych rzeczy, wróciła do męża wiedząc, że czas na plotkowanie znajdą. Tym bardziej, że powiedziała o stałym pobycie w obozie, co ją mocno zaciekawiło. No i zmartwiło jednocześnie, bo przecież długo była z tym swoim ludzkim chłopakiem. Rozstali się? Miała nadzieję, że wszystko w porządku u blondynki i jeżeli nie była już w związku - na co ta przeprowadzka wskazywała - to że było to z jej chęci, a nie jego. Podniosła na moment głowę z jego ramienia, by spojrzeć mu urażona w oczy i wrócić do opierania się nim cokolwiek powiedziała. - Przecież powiedziała, że usłyszała o weselu i postanowiła przyjechać - mruknęła, bo nie była pewna czy Giotto po prostu nie słuchał - w co wątpiła, bo słyszała prychnięcie - czy po prostu uważał, że Grey tego dla niej by nie zrobiła. - Nie mówię, że wróciła na stałe dla mnie, ale akurat dzisiaj właśnie z powodu wesela - mruknęła po chwili z przymkniętymi oczami nieco się uspokajając. Pewnie normalnie te słowa by jej w ogóle nie ruszyły, ale po zszarganiu jej nerwów dzisiaj, wiele jej nie było trzeba. Najszczęśliwszy dzień, ta? Wolne żarty. Wiadomo, że to ślub nim był, ale to wydarzenie też miało sprawić jej radość, a póki co było zupełnie odwrotnie. - Kto kogo? - podniosła głowę i rozejrzała się po namiocie szukając z pewnym znużeniem kolejnej afery. Niczego nie dostrzegła, więc spojrzała w to samo miejsce, co jej mąż. Ściągnęła brwi nie rozumiejąc ani wcześniejszych słów, ani obecnych. - Jade Jellala? - spytała dla potwierdzenia i przyjrzała się przyjaciółce, która ewidentnie zadowolona nie była. Skąd ta nagła zmiana nastroju? Co jej zrobił medyk? Wylał drinka? Rozejrzała się jeszcze po najbliższej okolicy szukając potencjalnych dram, nim mężczyzna odpowiedział. Westchnęła cicho i zatrzymała kelnera, by poprosić o jedną lampkę, czerwonego wytrawnego wina. Nero jeśli chciał się przeciwstawić, zobaczył jej wzrok mówiący jasno, że nie radzi tego robić. Po chwili sączyła już alkohol, który ukoił trochę jej nerwy. - Chodź zatańczyć - szepnęła i pociągnęła ukochanego właśnie w kierunku parkietu. Mogli próbować zniszczyć jej wesele, ale jak zapatrzy się w męża na parkiecie, to chociaż nie dostrzeże dramatów wokół.
Cytat :
@Aron Ortega@Iris Grimsdóttir Podeszła do was brunetka, którą Iris mogła kojarzyć jako najlepszą przyjaciółkę zmarłej narzeczonej Arona. Można rzec, że była już lekko wstawiona, ale z pewnością kontaktowała, co się dzieje. - Nie rozumiem Aron, dlaczego swatasz się z wrogiem. Szczerze powiem, że jak zmarła... zmarła... - tu głos jej się załamał. - To we mnie, w jej przyjaciółce będziesz szukał pocieszenia, jak już się wybudziłeś. Przychodziłam do szpitala, oferowałam się. A ty wybrałeś ją zamiast mnie? - wskazała na córkę Zeusa podnosząc przy tym lekko głos. - Jak już i ona umrze, to ja chętnie ciebie pocieszę - dodała z małym, kokietującym uśmiechem nachylając się nad uchem mężczyzny. - Czekam na to, nawet jak będzie nadal żyła blondi - szepnęła jeszcze i dumna z siebie odeszła. No, co ty na taką propozycję Ortega?
Cytat :
@Drake Hellstorm@Kate Gibbins Do stolika obok usiadła dwójka młodych herosów, ewidentnie szczęśliwych, ewidentnie... podchmielonych. A tą dwójką była rzecz jasna Emma z Isaaciem. Nie zauważyli was nawet, śmiejąc się głośno z czegoś, by chwilę później dość zagorzale się całować. Co na to starsza siostra, czy to ją gorszy?
Cytat :
@Corvus Juarez@Sylvia García Gdy tak przestaliście się zjadać, stała nad wami kobieta, która chrząknęła ewidentnie zawstydzona. Podrapała się po skroni wahając się czy cokolwiek powiedzieć, ale w końcu westchnęła i zabrała głos. - Chciałam tylko powiedzieć, że uważam, że pasujecie do siebie i zasługujecie na szczęście. Wiem, że Noemi chciałaby tego dla ciebie Corvus - powiedziała z małym uśmiechem koleżanka wspomnianej zmarłej. Tylko na ile znała ją, czy na pewno Noemi byłaby zadowolona z takiej sytuacji? - No, to ja nie przeszkadzam - mruknęła nie wiedząc co począć i sobie poszła.
Cytat :
@Carla Garrido@Jin Kyoya Do was za to podszedł, a właściwie przysiadł się syn Aresa. Przez chwilę wydawało się, że nie zamierza wam przeszkadzać, ale w końcu wszedł wam w słowo. - Carla, po co tracisz czas na takiego frajera? Chodź, zabawimy się na zapleczu - poruszył jeszcze wymownie brwiami pewny siebie. W końcu już raz Garrido się z nim przespała, czemu miałaby sobie odmawiać takiego demona seksu, za jakiego niewątpliwie się uważał?
Cytat :
@Odysseas Spyros@Viviana Gaviria Przy waszym stoliku od samego początku siedziało kilka osób. I każdy był zajęty sobą, tak samo jak prawie 40-letni John, który zajęty był swoją żoną. Ta jednak ulotniła się gdzieś i tylko on jeden wiedział gdzie, no i chłopinie się nudziło, więc przyglądał się wam chwilę, a raczej przysłuchiwał nie chcąc wyłapać wzroku Gavirii. W końcu jednak stuknął w ramię siedzącego obok Greka i pochylił się by szepnąć mu coś konspiracyjnie. - Ty lepiej uciekaj od niej, to wcielony diabeł. Zabije ciebie i nas przy okazji, jak mocno ją wkurzysz - potem wróciła jego żona, więc mężczyzna skupił się na niej udając, że nic nie miało miejsca. Tylko rzucił ukradkowe spojrzenie Kolumbijce domyślając się, że niestety kobieta musiała wszystko słyszeć. Może nie zabije go za dobrą radę?
Cytat :
@Jade Grey@Jellal Fernandes Syn Erosa mijał właśnie stolik, przy którym siedzieliście, ale z małym, cwanym uśmiechem cofnął się, by stanąć za waszymi plecami, by prowizorycznie was objąć, jakby chciał wam coś zdradzić w sekrecie. - Czuję napięcie seksualne, radzę się bzyknąć. Obiecuję, że będzie wam lepiej - pokiwał jeszcze pewny siebie głową i poszedł w tylko sobie znanym kierunku.
Cytat :
@Hector Collado@Gabriela Glavaš Do was podszedł w pewnym momencie satyr, który chrząknął i spojrzał na was przepraszająco, nie chcąc ewidentnie przeszkadzać. - Ja chciałem tylko przekazać wiadomość. Hectorze, Aegir oczekuje ciebie bezpośrednio po weselu u siebie - skłonił się lekko, uśmiechnął przepraszająco zerkając na kobietę i sobie poszedł. On sam już nawet domyślał się o co chodzi, przecież to nie pierwszy raz jak bóg wzywa adoratorów swojej córki do siebie.
Giotto Nero
Re: Parkiet Wto 23 Lut 2021, 22:42
Giotto wolał nie zakładać wizji, w której nie kochałby się z Elisą regularnie i musiał się wstrzymywać przez dziewięć miesięcy. Co prawda był w stanie to zrobić dla dobra swoich dzieci, ale nie ukrywałby, że jest to dla niego ciężkie, w końcu był mężczyzną i miał swoje potrzeby. Na całe szczęście jednak nie musieli się o to martwić, dlatego też Włoch mógł odetchnąć z ulgą i zająć się tym, co najistotniejsze w tym momencie: czerpaniem radości z małżeństwa oraz przygotowywaniem się do roli ojca. Te drugie jakoś go nie przerażało, bo choć miał swoje za uszami i był bardzo słabym rozmówcą, to jednak poczuwał się do roli taty i najwidoczniej realizacja tego typu planów działała na niego motywująco. Do tego stopnia, że zdecydował się nawet zostać w obozie, zamiast wybywać na kolejne misje pomimo poprawy sytuacji z okiem. To było coś niezwykłego, co nie zdarzało się od blisko dwudziestu lat. Spojrzał na żonę z pytającym wzrokiem, naprawdę starając sobie przypomnieć jakiekolwiek informacje o przyjeździe Jade. Ostatecznie jednak nie odniósł się w ogóle do tej kwestii, bo nie pamiętał rozmowy o tym, być może przez zmęczenie czy zajmowanie się czymś bardziej pożytecznym, np. prokreacją. Nie podobało mu się to, że Elisa sączyła alkohol będąc w ciąży. Niby mieli tą boską odporność i lampka czy dwie nie zadziałają negatywnie na dziecko, ale on wolał dmuchać na zimne i w ogóle nie prowokować takich sytuacji. Wiedział jednak, że Nero jest niemniej uparta niż on, dlatego też nawet nie próbował jej tego wyperswadować. Posłusznie poszedł za panną młodą, która potrzebowała chwili wytchnienia w tańcu i gdy już znaleźli się pośród innych tańczących par, splótł dłonie tuż nad jej pośladkami i poruszał się powoli, próbując odnaleźć odpowiedni rytm. - Dobrze, że wróciła - znów nawiązał do Jade. - Przyda się w obozie - przyznał, bo dobrych ludzi nigdy nie było tu zbyt dużo, a Grey lata temu nawet jemu udzielała pomocy w szpitalu. Co prawda nie była tak wprawiona jak Elisa, ale nie można było jej odmówić pewnych umiejętności. Szpital na pewno zyskał dobrego medyka, pytanie też czy obóz dobrego herosa. - Nie przejmuj się nimi - rzucił, widząc niektóre dość nieprzyjemne sytuacje, które działy się wokół nich. - Cieszę się, że mamy prawdziwe wesele - uśmiechnął się dokładnie tak, jak uśmiechał się zawsze, gdy był szczęśliwy z nią. Wiedział, że to zawsze jest miodem na jej serce i choćby była najbardziej zatroskaną osobą w tym momencie, istniała duża szansa, że ten wyszczerz spowoduje, iż całe napięcie z niej zejdzie. Nie myślcie, że tylko pani Nero umie dobrze posługiwać się małżonkiem. Pan Nero też nie jest w to taki najgorszy i udowodnił to raz jeszcze. A potwierdził pocałunkiem, który złożył na ustach swojej miłości i który był czuły, namiętny oraz bardzo długi, nawet jak na nich. Póki nie musiał złapać oddechu, a uwierzcie mi - umiał utrzymać się bez tego bardzo długo.
Lara Guseva
Re: Parkiet Sro 24 Lut 2021, 00:31
Byli specyficzni, to najłagodniejsze określenie jakim można ich określić. Lubili się dobrze bawić, a że często kończyli ze sobą? Cóż, chyba obojgu to pasowało. Później często zmieniło się na zawsze, a teraz byli "nagle" w związku. Nie żeby Guseva spodziewała się zmiany zachowania w tych kwestiach, dlatego schlebiały je gesty mężczyzny aniżeli oburzały tak jak co poniektórych żyjących w tym obozie. Mógł do niej mówić sprośne rzeczy, dotykać ją i nakręcać, ona z pewnością nie pozostanie mu dłużna i odpłaci się w bardzo podobny sposób. Uśmiechnęła się lekko i przesunęła kciukiem po jego szczęce w pieszczotliwym geście, jakby chciała go w ten sposób pogłaskać. Wiedziała jednak, że jej mężczyzna zrobi wszystko, by położyć krew temu wszędobylskiemu strachowi, który wyczuwalny jest od prawie dwóch lat w całym obozie. Miała zresztą nadzieję, że w końcu bogowie i Corvus pójdą po rozum do głowy i pozwolą im jak najszybciej się z tym zmierzyć. Zwlekanie nic im nie dawało, żadnej przewagi, a możliwa była ewentualna strata w tym wszystkim. Wzruszyła lekko ramionami nic sobie z jego słów nie robiąc. Zawsze była mściwa, żadna w tym nowość. Uśmiechnęła się lekko za to, gdy krótko ją pocałował nie spodziewając się tego w tamtym momencie. - A ja tobie w tym pomogę - uśmiechnęła się nieco szerzej, bo ona nie zamierzała stać biernie i przyglądać się, gdy Erron będzie odwalał całą brudną robotę. Zresztą tyle razy ktoś przez nich oberwał, że chyba nikt nie miał wątpliwości w to, że Rosjanka nie boi się pobrudzić sobie rączek. Jak widać nawet w niej coś się zmieniło i miała momentami ochotę na coś lżejszego niż codzienne zjadanie się mniej lub bardziej pożądliwe. Było to jednak ciekawe doświadczenie i z pewnością pozytywne, więc istniała bardzo duża szansa, że i takie pocałunki znajdą się w ich repertuarze. Uśmiechnęła się w międzyczasie jednym kącikiem ust, gdy poczuła wsuwającą się dłoń, jednak ona była skupiona na pocałunku. Jego dotyk jedynie wzmacniał odczuwane przez nią emocje. Zdziwiło ją to, że Black się wreszcie od niej odsunął, ale nie oponowała. W końcu to nie tak, że chciała się właśnie teraz do niego dobrać. Znaczy może i chciała, ale nie zamierzała tego robić w tym miejscu. - Może zmieniłam zdanie? - uniosła jedną brew i uśmiechnęła się kpiąco, jednak nic więcej nie zrobiła. Czy szybko wybaczy mu tą zdradę? Wątpliwe. Zresztą, to wszystko kwestia nazewnictwa. Nigdy o tym nie zapomni i gdy tylko da jej powód do zwątpienia, uderzy w niego z podwójną siłą. Była jednak w stanie z nim żyć mając świadomość, że nie ufa mu do końca. Dziwne? Pewnie tak, ale to Guseva. - Nie pochlebiaj sobie - wywróciła oczami słysząc o seksie na stole. Nie sądziła, by mówił na poważnie, ale gdyby coś mu odjebało w tym zakresie, to jednak musiał wiedzieć, że nie ma na co liczyć. Robiła różne krzywe akcje, ale na pewno nie będzie się rżnąć na weselu Nero. Mózg posiadała. - Dokładnie o to mi chodziło - rzuciła przesłodzonym tonem trzepocząc przy tym rzęsami. Chciał dostać scenkę? No to miał ją w pełni, tak jak kiedyś lubili się zabawić. Rozejrzała się ponownie po namiocie, by później znowu zatrzymać na nim spojrzenie. - Może jednak wracamy do domu? - rzuciła z małym uśmiechem, bo on doskonale wiedział, co to oznacza.
Erron Black
Re: Parkiet Sro 24 Lut 2021, 00:46
Erron również miał nadzieję, że obóz w końcu ruszy z tymi przygotowaniami do walki z synem Tartaru, która była przecież nieunikniona. Teraz, gdy ten potwór był w rozsypce, można było przypuścić atak, ale zamiast tego Corvus wolał czekać na bóg wie co. Zajął się pierdołami w stylu reorganizacji obozu, które wpływ miały tylko na to, co się dzieje wewnątrz między półbogami. W żaden sposób nie pomagało im to w zdobywaniu ekwipunku na wojnę. Wszyscy od dawna wiedzieli, że trzeba ruszyć po konkretne przedmioty, a tymczasem Juarez z niewiadomego powodu wstrzymywał się z wysłaniem kilku grup herosów w każde z tych miejsc. Czyżby było jednak coś, o czym on i Lara nie wiedzieli? Poruszył wymownie brwiami, gdy jego dziewczyna stwierdziła, że pomoże mu w rozpierdoleniu każdego, kto będzie im przeszkadzać. - Będzie z nas zabójcza parka - zaśmiał się cicho, nie mając żadnego problemu z tym, by w głowach obozowiczów i bogów właśnie taki obraz pary Lara-Erron się utrwalił. Po tej całej sekwencji związanej z nakręcaniem go, Black był już mocno niepocieszony, bowiem Guseva ewidentnie sobie z nim igrała. Musiał jednak podjąć grę, bo de facto sam ją zaczął i teraz obrywał z tego powodu, zamiast wprost powiedzieć jej, że mają wracać do domu, bo są rzeczy ważniejsze niż ckliwe wesele Nero. Na przykład namiętny seks w mieszkaniu Errona. Rozłożył ręce. - Cóż... nie będę walczyć z tym, że jestem na ciebie napalony jak cholera - przyznał, jakby to była najbardziej trywialna rzecz do powiedzenia. I chyba tak było, bo Erron nie miał problemu ze swoją seksualnością, a przez lata tego dziwnego związku przyjacielskiego z Gusevą, wyrobił sobie niesamowitą łatwość w poruszaniu tematów okołostosunkowych. - Jak miło - uśmiechnął się uroczo na tą teatralną scenkę. Zgodnie jednak z rolami jakie przyjęli, pogładził ją najpierw po udzie, a później przeniósł rękę na jej twarz, smyrając ją delikatnie palcami w okolicach prawego policzka. Po chwili Lara zaproponowała powrót do domu, a to zadziałało na syna Njorda natychmiastowo. Spojrzał z podziwem i pożądaniem na swoją ukochaną, by zamiast odpowiedzieć, złożyć na jej ustach czuły i namiętny pocałunek. Nie był jednak tak agresywny jak zazwyczaj. Najwidoczniej uczył się powoli delikatności. - Lara... - wyszeptał jej do ucha. - Rżnijmy się całą noc - to nie była prośba, a informacja, by dobrze sobie to przyswoiła. Blondyn natychmiast podniósł się z siedzenia i wyprowadził Gusevę z namiotu, rozpoczynając proces podgrzewania atmosfery w drodze do tym razem jego mieszkania. Gdy już dotarli na miejsce, zamknęli się na cztery spusty i przeszli do odrabiania tego, do czego nie dochodziło między nimi w ostatnich tygodniach. Można więc się domyśleć, że potrzeby były ogromne i było to nie tylko widać, ale przede wszystkim słychać. A przynajmniej - tak mówili sąsiedzi Errona.
zt Erron i Lara
Elisa Nero
Re: Parkiet Pon 01 Mar 2021, 00:38
Zawsze ją bawiło, gdy mężczyźni mówili o swoich potrzebach w kontekście seksualnym. To co, kobiety ich nie miały? Zapomnieli jak to było na lekcjach z ewidentnie sfrustrowaną nauczycielką? Niezaspokojone kobiety są dużo gorsze od mężczyzn. Ci co najwyżej - o ile potrafią być wierni mimo wszystko - wkurwią się i dadzą komuś z byle powodu po mordzie, by się wyżyć. I tyle, spokój na jakiś czas. Kobietom zdawało się, że te krzyki i wyzywanie się na innych nie przynosiło ulgi, więc robiły to dopóki nie zostały przelecone. Przypomnijcie sobie nauczycielki, serio. Wtedy będzie wiadomo, kto gorzej to znosi. Jego pytający wzrok uświadomił ją, że on naprawdę nie zarejestrował tego, na co nawet prychał. Ciekawe. Niemniej, nie było to jakoś ważne, bo wyjaśniła mu na czym sprawa polegała, a swojej żony zazwyczaj słuchał. Kto wie? Może nawet zapamięta. Ona też myślała, że będzie miała takie opory pomimo medycznych faktów. Niemniej dzisiaj była na tyle zirytowana, że pozwoliła sobie na to. Niemniej nie planowała pić alkoholu w ciąży pomimo tej odporności. Jakoś tak jej to nie leżało. No chyba, że będzie mieć właśnie dziwne zachcianki na alkohol. A to byłoby chore biorąc pod uwagę, że ona poza winem alkoholu praktycznie w ogóle nie lubi. Od biedy napije się whisky z colą. Na parkiecie w objęciach męża poczuła się znacznie lepiej. Zarzuciła mu dłonie na ramiona mając ochotę się pobujać - co DJ zdaje się od razu zrozumiał i zwolnił z muzyką - dlatego stanęła bardzo blisko niego. Na szczęście jej suknia ślubna na to pozwalała. Zerknęła jednak na Giotto zaskoczona, gdy powrócił tematem do Jade i to jeszcze pozytywnie się do niej odniósł. Wiedziała, że ją toleruje, co i tak było dużym sukcesem, ale nie sądziła, że kiedykolwiek z jego ust coś takiego padnie. Nawet w kontekście obozu, o którym wspomniał chwilę później. - Zdecydowanie. Potrzebuję jej w szpitalu, zwłaszcza teraz - zerknęła to na swój jeszcze niewidoczny brzuch, to na ukochanego. Musiała się zacząć oszczędzać, a im brzuch będzie większy, tym więcej odpoczynku, a mniej pracy. Gdyby tylko wiedziała, że to ciąża bliźniacza... Uśmiechnęła się ciepło, gdy powiedział o weselu, ale nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo mąż ją pocałował. Elisa nie mogła zareagować inaczej jak odwzajemnieniem tej czułej pieszczoty. Ten trwał zaskakująco długo, ale póki mogła go spokojnie i z miłością całować to to robiła. Ale w końcu oboje potrzebowali oddechu, więc minimalnie się odsunęła patrząc na niego z uśmiechem. - Ja też się cieszę. Kocham cię - szepnęła, bo wystarczył jej Włoch, by stwierdziła, że jest szczęśliwa z wydarzeń. Przecież pobujać się z nią pomieszkaniu raczej by nie chciał. Para młoda jeszcze długi czas wirowała na parkiecie, w końcu przyśpieszając nim wrócili do stolika. Impreza z godziny na godzinę robiła się coraz bardziej przyjemna i luźna. Godziny mijały, północ, o której wjechały ciepłe posiłki, następne godziny dobrej zabawy aż wybiła czwarta i DJ poinformował, że zabawa dobiega końca. Dla spragnionych tańca odkładających taniec na ostatnią chwilę grał muzykę jeszcze pół godziny, a obsługa powoli sprzątała namiot. Para młoda już po trzeciej udała się do swojego gniazdka, ale im można to wybaczyć prawda? Mieli swoje zajęcia, a przy okazji Elisa była w ciąży. Ale ci...
W tym miejscu stawiam ZT dla wszystkich graczy we wszystkich tematach. Jednak jeżeli macie ochotę dokończyć swoje gry, tematy będą jeszcze otwarte przez 7 dni. Później cały dział zamykam. Dziękuję za tak liczne przybycie i aktywność, poniżej informacja o nagrodach z tej okazji. Brałam pod uwagę waszą aktywność, interakcje z różnymi graczami, zareagowanie na mini scenki, pozostanie do końca oraz to, co było w waszych postach